00:00:02: Proszę się uspokoić. 00:00:04: Nikt mnie nie słucha. 00:00:05: Och, Taylor, spokojnie. 00:00:07: Nie mogę być spokojny, jestem prześladowany. 00:00:09: Przyrzekam ze cię słyszymy.|Już od 20 minut. 00:00:13: Przepraszam, Andrew, ale kilku z nas ma tu interes do przeprowadzenia... 00:00:16: on nie ma nic wspólnego ze sprzedawaniem dzieciakom narkotycznych przedmiotów. 00:00:19: To była lampa lawowa, Taylor. 00:00:20: Nie ma dla niej użytku, jest się nie jest na prochach 00:00:23: Och, rany boskie. 00:00:25: Zgodziliśmy się. spojrzeć na twoje oskarżenia, przejdźmy wiec dalej. . . 00:00:29: Co przegapiłam? 00:00:30: Taylor Doose chce usunąć zakaz parkowania przed swoim sklepem. 00:00:33: Mówi, ze jego klienci są niesłusznie okładani mandatami. 00:00:36: Nie, to dlatego, ze on chce tam cały dzień parkować. 00:00:38: Geniusz. 00:00:39: Jestem burmistrzem tego miasta od wielu lat. 00:00:42: Zdarza mi się myśleć o was jak o własnych dzieciach. 00:00:45: Niestety, czasami dzieci trzeba zganić. 00:00:49: Powiem cos teraz i powtórzę to tylko raz 00:00:54: ...psy musza chodzić na smyczy. 00:00:56: Tatuś sie wkurza. 00:00:57: Rover sam się nie weźmie na smycz. 00:00:59: Hm, racja. 00:01:01: A teraz chciałbym przejść do czegoś o jeszcze większej wadze. 00:01:05: Jak wszyscy wiecie, w ten piątek... 00:01:08: obchodzimy rocznice legendarnej Bitwy pod Stars Hollow. 00:01:15: Gdzie Luke? 00:01:16: Tam. 00:01:17: Penny będzie krążyć z kartka 00:01:20: na która wpiszą się ci, którzy chcą wziąć udział... 00:01:22: w odtworzeniu wspomnianej bitwy. 00:01:25: Robi się czerwony. 00:01:27: No wiec dobrze. 00:01:28: To była zimna listopadowa noc, jakieś 224 lata temu. 00:01:33: Wierci się na krześle. 00:01:34: Dzielni żołnierze Stars Hollow stali i czekali na Czerwonych. 00:01:37: Poprawia czapkę. 00:01:38: "Zmęczeni i głodni, dwunastu dzielnych mężczyzn zajęło swoje pozycje na placu miasta, wprawiali innych w zachwyt. . . 00:01:43: Walczy z wybuchem 00:01:45: . . .a bliska smierc w ich meznym wysilku. . . 00:01:47: Och, na miłość boska, czy musimy to przerabiać każdego roku! 00:01:50: Tak! 00:01:51: I wybuch wygrywa jak nigdy! 00:01:52: Mięliśmy tu omawiać sprawy miasta. 00:01:55: To jest sprawa miasta. 00:01:57: Przepraszam, kto to mówi? 00:01:58: To ja, Harry, Luke. 00:02:00: Znasz mnie odkąd miąłem 5 lat. 00:02:02: Och, Luke, tak. Usiądź. 00:02:05: Jak już mówiłem, dwunastu heroicznych mężczyzn... 00:02:09: zgromadziło się z bronią gotowa do wystrzału, aby spotkać się ze stwórca. 00:02:13: O czym ty mówisz? Dwunastu facetów stało w rzędzie cala noc. 00:02:16: Czekając na Czerwonych. 00:02:17: Którzy nigdy nie przyszli! 00:02:19: Chwileczkę! 00:02:20: Dwunastu gości stało sobie w rzędzie cala noc, czekali na wroga, który nigdy nie nadszedł. 00:02:23: Wystawiono ich. Powinni mięć na sobie suknie balowe. 00:02:27: Mam tego dość. 00:02:28: Siadaj, Taylor. 00:02:29: Grozisz mi. 00:02:30: Zatkaj się. 00:02:31: Pięć dolców, ze ktoś skończy w dybach. 00:02:32: Dawaj! 00:02:33: Czy kiedykolwiek pomyśleliście, ze gloryfikujemy wojnę... 00:02:37: która toczyliśmy o skradziona ziemie? 00:02:39: Jeśli nie podoba ci się w Ameryce... 00:02:42: to może stan w kolejce po papier toaletowy w ZSRR! 00:02:47: Już nie ma ZSRR, Harry. 00:02:49: Poczucie wspólnoty jest takie ważne, prawda? 00:02:53: Dzięki niemu obrośliśmy w sile. 00:02:55: . . .jest to powszechnie znane, jeśli tak cię to ciekawi! 00:04:31: Lorelai, tu Max. . .Medina. Maaaax Medina. 00:04:35: I znowu się nie spotkaliśmy. 00:04:37: Jest druga po południu w czwartek... 00:04:40: siedzę w moim pokoju w szkole i oceniam prace zatytułowane " 00:04:42: Emily Dickinson: Zacznij żyć. 00:04:44: W każdym razie, kiedy tu siedzę i trące wiarę w człowieczeństwo, zastanawiam się... 00:04:48: czy kiedykolwiek uda się nam spotkać na tej randce... 00:04:51: o której mówiliśmy wieki temu. 00:04:53: Dwa razy w tygodniu mam lekcje wieczorowe w Stamford... 00:04:55: a po nich mijam na autostradzie znak Stars Hollow i myślę, 00:04:59: ze gdzieś tam jest piękna kobieta, z która chciałbym spędzić trochę czasu. 00:05:04: I tak myślę o tobie 00:05:08: i kto wie, może uda się nam spotkać w przyszłym tygodniu. 00:05:10: Dowiedzenia Lorelai. . .Gilmore 00:05:13: Wiedziałaś o tym. Okay, pa 00:05:17: Lorelai, tu Max. . .Medina. Maaaax Medina. 00:05:20: Mamo? 00:05:21: ...I znowu się nie spotkaliśmy... 00:05:23: Przepraszam! 00:05:24: Co ty tu majstrujesz? 00:05:25: Nie mogłam zasnąć. 00:05:27: Jak tu zimno. 00:05:29: Czekaj, zamknij oczy i oddychaj. 00:05:34: Czuje śnieg. 00:05:36: Ach, to ta pora roku 00:05:38: Nie czujesz? 00:05:40: Wiesz, to jak z psami i wysokimi dźwiękami. 00:05:42: Tylko ty możesz to wyczuć. 00:05:46: Uwielbiam śnieg. 00:05:48: Tak? Nie miałam pojęcia. 00:05:51: Kiedy pada, wszystko staje się magiczne, wszystko tak ładnie wygląda. 00:05:55: Ubrania są wspaniale. Płaszcze, szaliki, rękawiczki, czapki. 00:05:59: Ciepła bielizna, wełniane skarpetki, nauszniki. 00:06:02: wiesz, ze najlepsze rzeczy przytrafiały mi się kiedy padał śnieg? 00:06:05: No tak, wiem. 00:06:07: Moje najlepsze urodziny. 00:06:08: Twój pierwszy pocałunek. 00:06:09: Twoje pierwsze kroczki. Wszystko wtedy, kiedy padał śnieg. 00:06:12: Stopy. 00:06:15: Dobrze mi. Czuje mrowienie. 00:06:17: To się nazywa odmrożeniem. 00:06:19: Śmiejesz się z własnej matki, kobiety, która dala ci życie. 00:06:22: Przepraszam. 00:06:23: Podczas zamieci, jeśli mogę dodać. 00:06:24: Wiec kiedy spadnie śnieg? 00:06:27: Hm. Jutro...na pewno jutro. 00:06:30: Ok, a wiec jutro. 00:06:31: Co? 00:06:33: Ty, ja, paczki, kawa i stanie na śniegu. 00:06:36: O północy? 00:06:37: O północy. 00:06:38: Jesteś moja ulubiona córką. 00:06:42: Ile razy będziesz to jeszcze odsłuchiwać? 00:06:44: Aż przestanie być seksowne. 00:06:46: Przestań! Mówisz o moim nauczycielu. 00:06:49: Muszę go szanować. 00:06:50: Ok, jeśli to ci pomoże... 00:06:52: podczas gdy jest seksowny, jest tez poprawny gramatycznie. 00:06:57: Pomogło. Dziękuję. 00:06:58: Przepraszam, ze cię obudziłam. 00:07:00: Nie szkodzi. To karma dla opowieści. Dobranoc. 00:07:03: Dobranoc. 00:07:15: Lorelai, tu Max. . .Medina. Maaaax Medina. . . 00:07:21: Hej, jak tam jest? 00:07:23: Zimno i szaro jak gruby zdechły gołąb. 00:07:26: Ach, będziemy musieli wyciągnąć sanie, ludzie mogą chcieć na nich pojeździc. Ooch i puchowki, 00:07:28: potrzebujemy puchowek. 00:07:29: Po co? 00:07:30: Gdyby ktoś chciał wędrować. 00:07:31: Wiesz, ze nie wszystkich bawi bycie bombardowanym zamarznięta woda. 00:07:36: Wiem i jak mi ich żal. 00:07:38: Podniecenie podczas zgubienia się w śnieżycy... 00:07:40: Podniecenie podczas zgubienia się w śnieżycy, zamarzniecie na śmierć w lesie i jedzenie tyłka kolegi żeby przeżyć... 00:07:44: jest dla wielu stracona pozycja. 00:07:46: Mowie ci, piec minut bitwy na śnieżki ... 00:07:49: a pozbylibyśmy się tego kolka z twojego tyka. 00:07:52: Ok, jak to brzmi? 00:07:54: Śnieżynki z syropu klonowego na poduszeczkach. 00:07:56: Och, wspaniale! 00:07:58: Zrób je w kształcie pośladków, niech się. ludzie przyzwyczaja. 00:08:02: Ok, to poważna prośba? 00:08:03: Sookie, proszę, kto to mówił? 00:08:05: Michel, a tak, ok. A wiec śnieżynki. 00:08:08: Nie mogę w to uwierzyć. 00:08:10: Siedziałam koło niego na próbach całymi miesiącami... 00:08:12: a teraz nagle spojrzałam na niego i to jest Rich. 00:08:17: Rich Bloomenfeld. 00:08:18: Gdzie moja książka od chemii? Miałam ja wczoraj u ciebie, prawda? 00:08:21: Rory, skup się proszę. 00:08:23: Przepraszam, ale nie mogę znaleźć mojej książki. 00:08:25: Hej kochanie. 00:08:26: Sierżancie pieprz. 00:08:27: Mamo, wiesz gdzie jest moja. . . 00:08:28: Wielka przerażająca książka od chemii? Za biurkiem. 00:08:30: Och, dzięki Bogu. 00:08:36: A Sookie jest w kuchni? 00:08:37: I tam pozostanie. 00:08:39: Ok, wiec na czym stanęłyśmy? 00:08:41: Właśnie poznałam bratnia dusze. 00:08:43: A tak, Rich Bloomingfeld. 00:08:46: Ciągle nosi koszulkę Star Treka? 00:08:50: I pamiętaj, pilnuj tego cały czas 00:08:52: bo jak się tylko odwrócisz, to się zagotuje i to będzie koniec. 00:08:55: Wiec stój tu i gap się, dobrze? 00:09:00: Hej, Sookie. 00:09:01: Hej kociaki. 00:09:03: Tam macie cynamonowe bułeczki. 00:09:04: Masz jeszcze te ciasteczka z orzechami, które wczoraj zrobiłaś? 00:09:07: Cos skołuje. 00:09:08: Lane, chcesz torebkę? 00:09:09: Nie, dziękuje. 00:09:11: Gapisz się.? 00:09:10: Tak. 00:09:12: Dziękuję. 00:09:14: Wiec Rich ma takie niesamowite włosy. 00:09:17: Tak? 00:09:18: Och mój Boże, są takie idealne. 00:09:19: Grube, ale nie za bardzo i same się układają, 00:09:23: wiec pewnie używa mniej kosmetyków niż inni. 00:09:26: To zawsze plus. 00:09:27: Hej, która godzina? 00:09:28: Nie wiem. 00:09:30: Musze iść na przystanek. Spotykam się tam z Deanem. 00:09:32: Ale staram się cos z tobą przedyskutować. 00:09:33: Wiem, porozmawiamy w drodze. 00:09:34: Proszę. 00:09:36: Dziękuję, Sookie. 00:09:38: Około piątej przychodzi do nas ślusarz i nie wiem ile mu to zajmie, 00:09:42: wiec powiedz babci i dziadkowi, ze się spóźnię 00:09:44: i ze nosze dziecko Szatana. Wybierz kolejność. 00:09:47: Przekażę wiadomość o spóźnieniu, ale resztę pozostawiam tobie. 00:09:50: Co to jest? Nie znosisz takich ciastek. 00:09:51: Nieprawda. 00:09:52: Och, proszę. Pewnie nie lubi ich moja druga córka, Schmory. 00:09:56: Wychodzimy. 00:09:57: Czekaj, czekaj. 00:09:58: Wiem kto lubi ciasteczka z orzechami. 00:10:01: Kto? 00:10:02: Dean. Te są dla Deana. 00:10:03: Niesie ciasteczka chłopakowi. Wow, to poważne! 00:10:07: Proszę Dean, te ciasteczka są dla ciebie, bo jesteś wspaniały. 00:10:10: Przestań. 00:10:12: Rory się zakochała! 00:10:20: Ok, możemy przestać, już poszła. 00:10:21: Ale to zabawne. 00:10:23: No to sobie śpiewaj. 00:10:27: Nie mogę w to uwierzyć. 00:10:29: Znam go od szóstej klasy, a nagle wydaje się inny. 00:10:32: Już nie jest taki lamusowaty. Pamiętasz jaki był? 00:10:35: Przepraszam, co mówiłaś? 00:10:38: Nie słuchasz mnie. 00:10:39: Słucham, przepraszam. 00:10:41: Nie mogłam znaleźć zakładki. Ok, mów dalej. 00:10:45: Ok, a oto problemy czyhające na cały ten związek Bloomingfeld-Kim. 00:10:48: Pierwszy, połączenie nazwisk byłoby bolesne. 00:10:51: Drugi, to mój kolega z orkiestry. Romans byłby czymś zupełnie dziwnym. 00:10:55: Trzeci, nigdy nawet na mnie nie spojrzał jak na dziewczynę ani cos ja przypominająca. 00:10:59: Czwarty, nie ma mowy żebym przekonała rodziców, ze to Koreańczyk. 00:11:02: Ale co ja na to poradzę, jestem opętana. 00:11:05: Mówiłam już o jego włosach? 00:11:07: To te na głowie, tak? 00:11:12: Ładna czapka. 00:11:15: Proszę. 00:11:16: Och, jak ci się podobała? 00:11:18: No mógłbym ci powiedzieć, ale wtedy musiałbym cię zabić. 00:11:21: Aha! Podobała ci się, lubisz Jane Austen. Wiedziałam, ze tak będzie. 00:11:24: Lane, Dean lubi Jane Austen. 00:11:25: Wow, kto by pomyślał. 00:11:27: Mówiłam mu, ze tak będzie, ale on myślał tylko 00:11:29: Co tam Jane Austen, musisz przeczytać Huntera Thompsona. 00:11:31: Bo musisz przeczytać Huntera Thompsona. 00:11:33: Nie tak bardzo jak ty musiałeś Jane Austen. 00:11:36: Tak tak. Hej, co to? 00:11:37: No ciasteczka. 00:11:38: Z orzechami. 00:11:39: Tak. 00:11:40: Wow, przyniosła mi ciasteczka. Jak się jej odwdzięczę? 00:11:44: A moze Charlotte Bronte? 00:11:46: A może cos innego? 00:11:53: To tez może być. 00:11:54: Ok, musze lecieć. Spóźnię się do domu 00:11:57: a mam szanse na certyfikat wzorowej frekwencji. 00:11:59: Do zobaczenia. 00:12:06: Panie i panowie, pada śnieg. 00:12:08: Zauważono płatki śniegu. Opady, jeśli wolicie, rozpoczęte. 00:12:13: Michel, to pierwszy śnieg w tym roku. 00:12:16: Bardzo magiczny. Pomyśl życzenie. 00:12:18: Odejdź ode mnie. 00:12:19: Och, nie wolno tego wymawiać na glos. 00:12:23: Independence Inn, mowi Michel. 00:12:25: Świat zmienia się, kiedy pada. 00:12:26: Robi się cicho. Wszystko jest milsze. 00:12:30: To twoja matka. 00:12:34: I nadciąga burza. 00:12:36: Cześć mamo. 00:12:37: Widziałaś wiadomości? 00:12:38: Kiedykolwiek? 00:12:39: Nadciąga do was okropna zamieć. U nas już się zaczęła. 00:12:42: No nie panikuj. Ja zbuduje arkę, ty ratuj zwierzęta. 00:12:44: Wysłałam Lanceła żeby zabrał Rory ze szkoły. 00:12:47: Drogi są w fatalnym stanie, wszędzie oblodzone, 00:12:49: co za bałagan. Nie znoszę takiej pogody. 00:12:52: Wiec kiedy będziesz? 00:12:53: No, uch, rany mamo, nie wiem, niech pomyśle. 00:12:55: Oblodzenie, zdradzieckie drogi...Chyba założę moje czerwono-niebiesko-białe wdzianko... 00:12:58: złapie złote lasso i przylecę w niewidzialnym samolocie. 00:13:01: Nie przyjedziesz? 00:13:02: No jeśli jest tak źle jak mówisz, to raczej się tam nie dostane. 00:13:05: Wiec będzie tylko nas troje. 00:13:06: Chyba tak. 00:13:07: A i wiesz, Rory pewnie zostanie u nas na noc. 00:13:10: Ok. 00:13:11: A jeśli jutro tez będzie źle. . . 00:13:12: Mamo, może poczekaj do jutra i zobacz jak będzie... 00:13:14: zanim wypełnisz jej podanie o zmianę adresu. 00:13:17: Przyszła Rory. 00:13:18: Daj ja na chwile. 00:13:19: Rory, to twoja matka. 00:13:23: Cześć. Zła pogoda, co? 00:13:24: Wariactwo. 00:13:25: Wszędzie śnieg i cos ci powiem... 00:13:27: trzewiki to nienajlepsze obuwie na każde warunki pogodowe 00:13:30: Au, przewróciłaś się. 00:13:31: Dwa razy. 00:13:32: Uch, tak mi przykro. 00:13:33: Wiec jak? Przyjedziesz dzisiaj? 00:13:35: Nie, chyba utknęłam dzisiaj w Hollow. 00:13:37: Kicha. Wiec może przeniesiemy nasz spacer po śniegu na jutro? 00:13:40: Jasne. 00:13:41: No dobra, kochanie, powiedz babci, ze przyjechałaś tam nie jak członek Ligii Juniorow 00:13:44: i chce, żebyś tez taka wróciła. 00:13:46: Zadzwoń jak będzie ci smutno. 00:13:47: Dobrze. Pa. 00:13:56: Harry, daj spokój, zatrzymaj to zanim ktoś przejedzie przez miasto... 00:13:59: i pomyśli, ze lokalny szpital dla obłąkańców ma kiepskie kłódki. 00:14:02: Luke, powinieneś się wstydzić. Twój ojciec brał w tym udział. 00:14:07: Tak i tez myślałem, ze oszalał. 00:14:09: Kto nadeptuje na mój muszkiet? 00:14:10: To pewnie ja. 00:14:12: Wiec przestań. 00:14:20: Szef straży pożarnej, szef policji... 00:14:22: i sanitariusz z ważna licencja. Czuje się bezpiecznie, a ty? 00:14:26: Spójrz na nich, wszyscy stosunkowo inteligentni... 00:14:28: ale ubrali się w kostiumy... 00:14:31: stoją w śniegu i po co to? 00:14:33: Bo to tradycja. 00:14:36: Tradycja to pułapka, pozwala ludziom chować głowy w piasek. 00:14:39: Wszystko w przeszłości było takie ciekawe i czarujące. 00:14:42: Czasy były łatwiejsze. Dzieciaki nie uprawiały seksu. 00:14:44: Sąsiedzi się znali. To chora bajeczka. 00:14:47: Wtedy tez było źle. Było źle bez hydrauliki. 00:14:50: Niektóre tradycje są mile. 00:14:53: Urodziny. Święta 00:14:54: Spacer po pierwszym śniegu w roku. 00:14:57: Na to nie dostałem kartki od Hallmarku. 00:14:59: Kiedy miałam piec lat, miałam straszna infekcje ucha... 00:15:02: Kiedy miałam piec lat, miałam straszna infekcje ucha, leżałam w domu przez tydzień i byłam bardzo smutna. 00:15:05: Wiec naprawdę mocno marzyłam, żeby przydarzyło mi się cos wspaniałego, 00:15:09: a kiedy obudziłam się następnego dnia, padał śnieg. 00:15:13: I byłam pewna, ze jakaś babcia wróżka zrobiła to tylko dla mnie. 00:15:16: To był mój mały prezent. 00:15:18: Twoi rodzice nigdy nie wytłumaczyli ci czym jest pogoda? 00:15:20: Do czegoś zmierzam, Mouthy McGee. Oczywiście wiele lat później... 00:15:24: zdałam sobie sprawę, ze śnieg nie spadł specjalnie dla mnie. 00:15:28: Ale wciąż, kiedy pada, cos wewnątrz mnie mówi 00:15:33: ęHej, to twój prezentł. I to się chyba nigdy nie zmieni. 00:15:40: Mój ojciec był jednym z nich. 00:15:41: Tak? 00:15:42: Tak, miął nawet swój własny muszkiet. 00:15:44: Poważnie? 00:15:45: Nie musiał go pożyczać. 00:15:47: A gdzie jest teraz? 00:15:48: Pochowano go z nim. 00:15:50: Tak. Kochał ten muszkiet. 00:15:53: To mile...w trochę chory sposób. 00:15:59: Wejdź do środka, naleje ci kawy. 00:16:02: Nie dzięki. 00:16:03: Pochodzę sobie. Nacieszę się moim prezentem. 00:16:13: Hej ludzie, stańcie w szyku. 00:16:17: Czapki na głowę, instrumenty na miejscu. 00:16:20: Nie, powtarzam... 00:16:23: nie wkładajcie instrumenty do ust... 00:16:26: zanim wejdziemy do środka. 00:16:29: Pamiętacie co stało się rok temu fleciście. 00:17:13: Czuje śnieg. 00:17:30: Co tam, nauczycielu? 00:17:31: Co ty tu robisz? 00:17:32: Ja tu mieszkam. A co ty tu robisz? 00:17:34: Wracałem ze Stamford i mój samochód postanowił się zatrzymać. 00:17:36: Tutaj? 00:17:37: Tak 00:17:38: W moim mieście? 00:17:39: Tak 00:17:40: Dobry samochód. 00:17:41: Milo cię widzieć. 00:17:42: Mi ciebie tez. 00:17:44: Wiesz, minutę temu byłem na cos bardzo zły... 00:17:47: a teraz nie pamiętam co to było. 00:17:49: To śnieg dla ciebie. 00:17:50: Chyba tak. 00:17:52: To dla ciebie raczej kłopotliwa sytuacja. 00:17:55: Utknąłeś w dziwnym mieście, gdzie nikogo nie znasz. 00:17:58: Och, czekaj. . . 00:17:59: Gdzie jest Rory dziś wieczorem? 00:18:00: W Hartford z dziadkami. 00:18:02: To milo. 00:18:03: Skoro tak twierdzisz. 00:18:04: Wiec Rory jest w Hartford. 00:18:05: Tak. 00:18:06: A ja w Stars Hollow. 00:18:07: Zgadza się. 00:18:08: A ty. . . 00:18:10: Właśnie myślę, gdzie mam cię zabrać. 00:18:11: Nie, nie, nie, gdzie ja mam cię zabrać. 00:18:12: To moje miasto. Nic o nim nie wiesz. 00:18:15: Ale to ja pierwszy zaprosiłem cię na randkę... 00:18:18: wiec to wciąż ja mam cię gdzieś zabrać. 00:18:20: Tak, ale to ja odwołałam randkę po tym, jak mnie zaprosiłeś, 00:18:23: wiec przekazałeś mi prawa zabieraniaanulatorowi. 00:18:27: Wiec idziemy na randkę? 00:18:28: Tak 00:18:29: Dam mu tylko kluczyki i idziemy. 00:18:32: Świetnie. 00:18:33: Świetnie to niedowartościowanie. 00:18:35: Nie rozumiem dlaczego tyle czekałaś z telefonem... 00:18:39: Na pewno?.... 00:18:42: Dobrze...Dobrze, tak, do widzenia. 00:18:45: Nie wiem, co teraz pocznę. 00:18:47: W czym problem, Emily? 00:18:49: W tym, ze Florence nie może tu przyjechać z powodu zamieci. 00:18:54: Nasza kucharka. 00:18:56: Ach. Wiec zjemy na mieście. 00:18:58: Och, błagam, Richard, słuchaj co mowie. Nie możemy wyjść z domu. Tam panuje zamieć. 00:19:02: Wiec cos wymyslimy. 00:19:04: Co? Co wymyślimy? 00:19:06: No nie wiem, ale. . . 00:19:07: Nienawidzę tego cholernego śniegu. 00:19:08: Emily, spokojnie. 00:19:09: To poważny problem. 00:19:11: Piątkowa kolacje to jedyne porządne jedzenie w całym tygodniu tego dziecka. 00:19:14: Rory, czy jesteś niedożywiona... 00:19:17: a może jakaś międzynarodowa organizacja musi poprosić kogoś sławnego... 00:19:22: o zbieranie dla ciebie pieniędzy? 00:19:24: Nie, wszystko ze mną dobrze. 00:19:25: Wszystko z nią dobrze, Emily. 00:19:26: Twoje poczucie humoru wychyla swoja brzydka głowę w najdziwniejszych momentach, Richardzie. 00:19:30: Emily, nie jestem mózgiem operacji i nie mam w planach zepsucia twojej kolacji... 00:19:34: i nie chciałbym być tak traktowany. 00:19:36: Wiec nie przeszkadza ci brak kolacji, tak? 00:19:39: Wcale. 00:19:40: Hej, a może zobaczymy co jest w lodowce? 00:19:42: Coś na pewno da się przetrącić. 00:19:45: Przetrącić? 00:19:47: Tak, chodźcie. 00:19:49: Będzie fajnie, obiecuje. 00:19:51: No chodź panie Cos Wymyślimy. 00:19:57: Nic. 00:19:58: Nic a nic. 00:19:59: Hej, jest mrożona pizza. 00:20:00: Skąd się to tu wzięło? 00:20:01: Może kupiłaś ja i o niej zapomniałaś. 00:20:03: Nigdy nie kupiłam mrożonej pizzy. To musi być Anny. 00:20:05: Gosposi. 00:20:06: Tak. 00:20:07: Ach, trafiłem. 00:20:10: Co ty robisz? 00:20:11: Przyrządzę ja. 00:20:12: Och, Rory, nie mówisz pozwanie. 00:20:13: To nie wygląda jak kolacja. 00:20:15: Zgadzam się. Rory, to się je na festynie, albo w tureckim wiezieniu. 00:20:19: Obiecuje, ze wam zasmakuje. 00:20:20: Ale. . . 00:20:21: Zostawcie to mnie. 00:20:23: Wracajcie do salonu, a ja was zawołam kiedy będzie gotowa. 00:20:27: Hej, babciu? 00:20:28: Tak? 00:20:29: Jakie jest prawdopodobieństwo, ze wiesz, gdzie jest papier do pieczenia? 00:20:32: Raczej bardzo małe. 00:20:34: Nieważne. Znajdę sama. 00:20:36: Bardzo małe? Dziękuję bardzo. 00:20:39: Dziękuje. Trzymaj. 00:20:42: Dzięki. 00:20:45: Boże, piękna noc, co? 00:20:46: O tak. 00:20:47: Powiedz mi cos o sobie. 00:20:49: Co na przykład? 00:20:50: Uch, byłeś żonaty? 00:20:51: Nie. 00:20:52: A byłeś blisko? 00:20:53: Raz. 00:20:54: Teraz jest w Tajlandii. 00:20:55: Handel kobietami? 00:20:56: Bank Amerykański. 00:20:57: Zwykle to jedno albo to drugie. 00:20:59: Wyjechała w interesach, dobrze jej poszło, nigdy nie wróciła. 00:21:02: Och, to przykre. 00:21:03: Wtedy takie było, 00:21:04: ale tak miało być. . . 00:21:05: Ach, wierzy w przeznaczenie. 00:21:07: Przeznaczenie, poezje, miłość...łącza się ze sobą, prawda? 00:21:10: No tak. 00:21:11: A co z tobą? 00:21:12: Och, nie byłam mężatką. 00:21:13: A byłaś blisko? 00:21:14: Uch, tata Rory sie mi oświadczył. 00:21:16: I co się stało? 00:21:17: Zadzwonił dzwonek. Spóźniłam się na zajęcia z chemii. 00:21:19: Żałujesz, ze się nie zgodziłaś? 00:21:21: Och, nie. Byliśmy młodzi, a moje życie byłoby zupełnie inne. 00:21:25: Wiesz, nie mieszkałabym tu, nie pracowałabym tu, 00:21:27: nie szłabym teraz z tobą. 00:21:33: Gdzie idziemy? 00:21:34: Zobaczysz. 00:21:36: Dojdziemy tam zanim zamarzniemy? 00:21:38: Co to by była za frajda, gdybym ci powiedziała? 00:21:40: Wariatka. 00:21:41: Bardzo możliwe. 00:21:42: Idę za tobą. 00:21:43: O tak. 00:21:44: Więć pewnie jestem większym wariatem niż ty. 00:21:46: I znowu, bardzo możliwe. 00:21:47: Dobrani w niebie. 00:21:48: Albo w Bellevue. 00:21:49: To na pewno przeznaczenie. 00:21:51: Och, to staje się niedorzeczne Aaron. . . 00:21:54: Nie będę dłużej prowadził rozmów z dzieciakiem... 00:21:57: Tak, to jest dzieciak... 00:21:59: Jeśli przepracuje w tej firmie 30 lat, to nim nie będzie. 00:22:02: A do tego czasu nie obchodzą mnie jego poglądy... 00:22:05: Aaron, czy ty mnie słuchasz? 00:22:07: To dobrze, bo właśnie odkładam słuchawkę... 00:22:10: i chciałem się upewnić, ze to usłyszysz. 00:22:13: Co za kretyn. 00:23:11: Rory? 00:23:13: Gdzie jesteś? 00:23:14: U dziadków. 00:23:16: Co u mnie robisz? 00:23:17: Jakby cię to obchodziło. 00:23:18: O czym ty mówisz? 00:23:20: Nigdy cię nie ma, kiedy cię potrzebuje. 00:23:21: Wiesz, ze w piątki jestem u dziadków. 00:23:24: Wiem. Chodzisz do dziadków. Chodzisz do Chilton. 00:23:27: Musisz spotkać się z Deanem. On potrzebuje swoich ciasteczek. Nie mogę znaleźć książki. 00:23:30: O czym ty mówisz? 00:23:32: Po co mi najlepsza przyjaciółka, 00:23:34: skoro nigdy jej nie ma i nigdy nie słucha, co mowie i nic jej nie obchodzi to, ze zakochałam się 00:23:35: i ze dotknęłam jego włosów? 00:23:37: Dotknęłaś czyich włosów? 00:23:40: Richa. . .Bloomingfelda. 00:23:43: Po co miałabyś dotykać włosów Richa Bloomingfelda? 00:23:45: Po co? To dobre pytanie. Nie wiem po co. 00:23:48: Czemu zdrowa na umyśle osoba miałaby to robić? Może nie jestem zdrowa. 00:23:52: Może przechodzę jakąś fazę. 00:23:54: Może naprawdę potrzebowałam z kimś o tym pogadać, a ciebie nie było. 00:23:59: Lane, daj spokój. 00:24:00: Nie, to ty daj spokój. Ciągle jesteś w szkole albo o niej mówisz... 00:24:04: albo jesteś z Deanem. 00:24:05: Masz teraz wszystko a ja nie mam nic... 00:24:07: poza 2000 koreańskich Biblii i szykująca się pala z zespołu jazzowego. 00:24:11: Przepraszam. 00:24:12: Nie przepraszaj, tylko tu bądź. 00:24:17: Ja . . .Lane? jesteś tam? 00:24:23: Tu jesteś. 00:24:24: Chyba telefon padł. 00:24:25: To na pewno ta burza. 00:24:27: Musisz natychmiast zejść na dol. 00:24:29: Co się stało? 00:24:30: Piekarnik piszczy. 00:24:31: To tylko timer babciu. 00:24:33: Wiem Rory. Nie wiem tylko gdzie on jest... 00:24:36: ani jak się go wyłącza. 00:24:37: Ale naprawdę musze oddzwonić do Lane. 00:24:39: Już nic nie możesz zrobić. 00:24:40: Telefon kiedyś się włączy. 00:24:42: A teraz proszę, zejdź na dół i pomóż mi wyłączyć to buczenie. 00:24:44: Och, Emily, na miłość boska, chodź tu! 00:24:47: Ok, chodź. 00:24:52: Wiec ten fiesta burger... 00:24:54: Bardzo interesujący. 00:24:56: Bardzo pikantny? 00:24:57: Och tak. 00:24:58: Jak twój język? 00:24:59: Już lepiej, dziękuje. 00:25:06: Już sie boisz? 00:25:07: Jeszcze nie. 00:25:09: Już sie boisz? 00:25:10: Wciąż w porządku. 00:25:12: Już sie boisz? 00:25:13: Wiesz, w kinie jesteś bardzo denerwująca. 00:25:14: Wiem. 00:25:15: To chyba dobrze, ze poznasz moje wady... 00:25:18: tak dobrze jak liczne zalety. 00:25:22: Dobrze to sobie przemyślałaś. 00:25:23: O tak, prawda? 00:25:25: Bo jak wiesz... 00:25:27: mogłabyś zatracić się w swoich licznych zaletach... 00:25:30: i nagle złapać ie. na myśleniu, ze mój Boże, 00:25:32: ta kobieta jest absolutnie idealna. 00:25:36: Teraz byśmy tego nie chcieli, prawda? 00:25:40: O nie. 00:25:55: Jedzcie zanim wystygnie. 00:26:00: I jak? 00:26:01: Nie zimna! 00:26:02: Mm, całkiem smaczna. 00:26:04: Emily, powinniśmy jeść to częściej. 00:26:05: Słucham? 00:26:07: Może zamiast tego okropnego łososia, który się tu wciąż pojawia. 00:26:10: Łosoś to prawdziwy przysmak. 00:26:13: Mm, ziemniaki, ziem-nia-ki. 00:26:15: Spróbuj jeszcze raz babciu. Pewnie teraz trochę ostygła. 00:26:17: Nie dziękuje, nie trzeba. 00:26:18: Wiesz co? 00:26:19: jest naprawdę dobra jeśli dodasz parmezanu. 00:26:23: To specjalna sztuczka mamy. 00:26:24: Mrożona pizza to podstawa naszego domu. 00:26:27: Mama stała się w tym specjalistka z doktoratem. Wszystko do niej dodaje. 00:26:30: Raz Sookie przyniosła nam foie gras... 00:26:33: i mama dodała je do pizzy. 00:26:35: I jak smakowało? 00:26:36: Całkiem niezła kiedy zdjęłyśmy z niej foie gras. 00:26:40: Ok, wystarczy. 00:26:42: Spróbuj. Proszę. 00:26:47: Jeśli chcesz zaszaleć, weź ja palcami. 00:26:50: No dobrze. 00:26:53: Niech będzie. 00:26:58: Mmm! Wspaniała! 00:26:59: Widzisz? 00:27:00: Rory, podaj mi ten ser. 00:27:04: Uwierz, 00:27:07: to wszystko zmienia. 00:27:09: Zaraz wracam. 00:27:19: Znalazłam to u mamy w pokoju. 00:27:21: Co to? 00:27:22: Zdjęcia. 00:27:23: Och, wielkie nieba. 00:27:24: Nie widziałam ich od lat. 00:27:25: Och, rany. 00:27:30: Ach, spójrz na to. 00:27:32: Co za biała puchata sukienka. 00:27:33: Tak. Miała 12 halek. 00:27:35: Kupiliśmy ja w Londynie, pamiętasz Richard? 00:27:38: Wygląda jak mała księżniczka. 00:27:39: Tak, jeśli dobrze pamiętam, jakieś dwie minuty później... 00:27:42: jej wysokość zalała się szklanką soku winogronowego. 00:27:45: Patrz Emily, to Hopie. 00:27:46: Hopie? 00:27:47: Moja młodsza siostra. 00:27:48: Była tu kiedyś, kiedy ja tu byłam? Nie pamiętam jej. 00:27:50: Och, mieszka w Paryżu. To nasza wielka emigrantka. 00:27:53: Och, moja, Hopie, spójrz na nią. Nie widziałam jej już tak długo. 00:27:56: Może pojedziemy do niej w tym roku. 00:27:57: Byłoby wspaniale. 00:27:59: Może Rory pojedzie z nami. 00:28:01: Jutro zacznę się pakować. 00:28:04: Och, to wy? 00:28:05: Tak. 00:28:06: Nasze zdjęcie ślubne. 00:28:07: Wspaniała sukienka. 00:28:08: Taka miała być. Moja matka zatrudniła trzy krawcowe, które pracowały nad nią całymi dniami. 00:28:12: Wciąż ja masz? 00:28:13: Jest gdzieś na górze. 00:28:15: Zatrzymam ci ja, jeśli chcesz. 00:28:16: Och, Emily, Rory jest za młoda żeby o tym myśleć. 00:28:20: Och, Richard, prosze. Każda młoda dziewczyna myśli o ślubie. Ja myślałam. 00:28:23: Od dwunastego roku życia wiedziałam, ze chce lilie i orchidee... 00:28:26: ze srebrna wstążką w bukiecie. 00:28:28: I wiedziałaś tez, ze wyjdziesz za Erola Flynna. 00:28:32: Poważnie? Babcia zakochała się w piracie? 00:28:33: Nie zakochałam się w piracie. 00:28:34: Szalała za nim. 00:28:36: Chciała nawet żebym zapuścił małe wąsiki. 00:28:38: Żartujesz. 00:28:39: Richard, przestań. 00:28:40: Chciała żebyś ie. huśtał na żyrandolu. 00:28:42: Och, teraz już się wygłupiasz. 00:28:43: Na szczęście w college byłem w drużynie szermierczej... 00:28:45: inaczej już bym poślubił Lucinde Lester. 00:28:49: Właściwie to Lucinda Lester była bardzo podobna do Erola Flynna. 00:28:54: Powinnam była za nią wyjść, to byłoby takie nowoczesne. 00:28:58: Wow. Mama pięknie tu wygląda. 00:29:00: O tak. 00:29:02: Co to za okazja? 00:29:04: Kto chce kawy? 00:29:07: To była suknia debiutantki na jej wyjście do towarzystwa. 00:29:09: Mama miała bal z okazji wejścia do towarzystwa? 00:29:10: Nie, nie miała. 00:29:17: No cóż, takie rzeczy się zdarzają, prawda? 00:29:19: Przepraszam, muszę zadzwonić w interesach. 00:29:22: Pójdę po te kawę. 00:29:49: Proszę. 00:29:50: Co to jest? 00:29:51: Przyniosłem wam kawę. 00:29:52: Nie, dziękujemy. 00:29:53: Harry, zamarzasz. Weź te cholerna kawę. 00:29:56: Nasi przodkowie 00:29:59: stali tu bez kawy. 00:30:02: Masz spisane w dokumentach 00:30:04: jakie napoje mieli albo jakich nie mieli w tę długą historyczną noc wyczekiwania? 00:30:08: To dla ciebie wciąż świetny żart, młody człowieku. 00:30:11: Ja nie chce być żartem. Nie potrzebujemy twojej kawy. 00:30:15: Harry, proszę, weź kawę. 00:30:21: Mój ojciec by ja wziął. 00:30:23: No wiec dobrze, dziękuję. 00:30:28: Andrew? 00:30:29: Dziekuję, Luke. 00:30:30: Kirk? 00:30:31: Masz może herbatę ziołową? 00:30:32: Uch, nie przy sobie, ale mogę przynieść. 00:30:34: Z wyciśniętą cytryna 00:30:35: Ok. 00:30:36: Bardzo bym chciał kakao. 00:30:38: Och, brzmi wspaniale. 00:30:39: Dla mnie tez. 00:30:40: Ok, ok, chwileczkę. Jedna herbata ziołowa, 00:30:43: uch i dwa razy kakao. 00:30:49: Tak, ta część była trochę powolna. 00:30:50: Powolna? 00:30:51: Ale potem było lepiej, prawda? 00:31:08: I to już tu, mój dom. 00:31:09: Ładny. 00:31:10: Dziękuję. 00:31:13: Ładny ganek. 00:31:16: Ładne okna. 00:31:21: Drzwi frontowe. 00:31:23: Które, jak sadze, otwierają się. 00:31:24: Tak. 00:31:26: Coś nie tak? 00:31:27: Nie, wszystko dobrze. 00:31:28: Na pewno? 00:31:29: Uch, tak. Ja, um....widzisz, 00:31:33: tak się cieszyłam śniegiem i spotkaniem z tobą. . . 00:31:35: Dziękuję. 00:31:36: Nie ma za co. Ze nie przemyślałam tego 00:31:38: i zwykle przemyślam takie rzeczy, 00:31:41: wiec właśnie nad tym myślę. 00:31:43: Nad czym? 00:31:45: Nad zaproszeniem mężczyzny do domu. 00:31:46: Ok. 00:31:48: Widzisz, mam bardzo surowe zasady jeśli chodzi o randki. 00:31:51: Zupełnie oddzielam moje życie prywatne od życia Rory. 00:31:55: Wiesz, nie chce, 00:31:58: żeby czuła się niepewnie. 00:32:00: Doskonale cię rozumiem. 00:32:02: Ona jest najważniejsza, to tez jej dom 00:32:05: Rozumiem. Nie robisz tego często. 00:32:08: Nigdy. 00:32:09: Nigdy? 00:32:10: Przenigdy. 00:32:11: Rozumiem. 00:32:14: To znaczy umawiałam się na randki 00:32:15: no wiesz, na randki, 00:32:20: ale nigdy nie umawiałam się... 00:32:23: u nas w domu. 00:32:27: A jeśli obiecam, ze jeśli wpuścisz mnie do środka, 00:32:30: poproszę tylko o kawę i tyle. 00:32:34: Nic dziwnego ani zabawnego. 00:32:37: Chyba ze, oczywiście, ty masz ochotę na cos dziwnego i zabawnego. . . 00:32:43: Bo stać mnie na dziwność i zabawę. Lorelai, wspaniale się dziś bawiłem 00:32:45: i myślę ze ty tez. 00:32:46: Tak. 00:32:48: Wiec, pada śnieg, 00:32:51: jest zimno a twoja córka jest gdzie indziej. 00:32:53: Wiem. Wiem. 00:32:56: Cala ta noc to dziwny zbieg wydarzeń. 00:32:59: Och, znowu ten facet od przeznaczenia. 00:33:01: Czasami w życiu musisz zdecydować, 00:33:02: że jakiś mężczyzna wart jest otworzenia przed nim drzwi 00:33:07: Ja zgłaszam się na ochotnika. 00:33:17: Napijesz się kawy? 00:33:25: Jak mocna kawę lubisz, bo ja mam na nią tak wielka tolerancje, 00:33:29: że zwykle robię za mocna dla większości ludzi. 00:33:31: Tak, tak. Przeżyłem fiesta burgera, teraz przed niczym się nie cofaj. 00:33:35: Mogę pomoc? 00:33:37: Tak, możesz napełnić dzbanek. 00:33:39: Och, w tym jestem niezły. 00:33:43: Może być sześć filiżanek? 00:33:44: Dobrze 00:33:46: Może być, co chcesz? 00:33:49: Wiesz ze to było pytanie pomocnicze, tak? 00:33:51: Tak, jak to? 00:33:58: Jak bardzo chcesz tej kawy? 00:33:59: Nie tak bardzo. 00:34:00: Cóż za dobra odpowiedz. 00:34:31: Mówiłaś, ze ile masz tych córek? 00:34:33: Jedna. A co? 00:34:35: Lane! Cześć, cześć. 00:34:38: Co...umy właśnie....co....co...co tu robisz? 00:34:40: Przepraszam, czekałam na Rory. 00:34:42: Wrócę do jej pokoju i już nie wyjdę, obiecuje. 00:34:52: Och, to The Cure. Musze do niej iść. 00:34:55: W porządku. Skończę robić kawę. 00:34:58: Wrócę tak szybko jak tylko się da. 00:35:00: To dobrze. 00:35:10: Przepraszam, ze popsułam pani randkę. 00:35:12: Ach, nie popsułaś jej. Co się dzieje? 00:35:15: Czekałam aż Rory wróci. 00:35:17: Kochanie, Rory utknęła dzisiaj w Hartford. 00:35:21: Och, nie wiedziałam. Pójdę już. 00:35:24: Hej, chcesz pogadać? 00:35:26: Nie jestem Rory, ale używamy tej samej suszarki. 00:35:29: Zrobiłam dzisiaj cos naprawdę głupiego. 00:35:33: Ok, co sobie przekułaś? 00:35:35: Nic. 00:35:37: Dotknęłam włosów chłopaka. 00:35:38: Ok. 00:35:40: Który bardzo mi się podoba. 00:35:42: Jak na razie nie rozumiem gdzie tu głupota. 00:35:44: Zrobiłam to raczej bez jego zgody. 00:35:46: Teraz cos rozumiem. 00:35:48: Nie wiem co się stało. Stałam tam a on się pochylił, 00:35:51: a jego włosy spadły do przodu 00:35:54: i nagle moja ręka zaczęła żyć własnym życiem. 00:35:57: Twojej ręce chyba pomogły hormony. 00:35:59: Boże, tak się upokorzyłam. Już nigdy nie wrócę do szkoły. 00:36:02: Będę uczyć się. w domu. Mama w końcu dopnie swego. 00:36:06: Spójrz na to z innej strony. 00:36:08: Masz przed sobą tyle lat nawalania... 00:36:10: spójrz na to jak na rozgrzewkę przed naprawdę dorosłym upokorzeniem. 00:36:14: To nie pomaga. 00:36:15: Może powinnaś być fryzjerką. 00:36:18: Tak, to idealne rozwiązanie. Mogłabyś dotykać włosów każdego 00:36:22: i jeszcze by ci za to płacili. 00:36:24: Co ja teraz zrobię? 00:36:25: Cala szkoła będzie o mnie mówić. Nie mogę się im pokazać. 00:36:28: Wszyscy robią głupie rzeczy w liceum, 00:36:30: to taki wymóg. 00:36:31: Nie taki. 00:36:32: Nie, niektórzy zachodzą w ciążę. 00:36:35: To woda na młyn plotek. 00:36:38: Zapomniałam o tym. 00:36:41: Tak, wszyscy nawalamy Lane. To się zdarza. 00:36:44: To jak sobie radzisz z takimi plamami, 00:36:45: jak postępujesz z tym, czego doświadczaszpo tym powinnaś się oceniać. 00:36:50: Mam wspaniale życie i cudowne dziecko. 00:36:53: I patrząc z tej perspektywy, 00:36:57: dobrze mi się powiodło 00:37:00: Tak. 00:37:02: Powiedz mi, jakie były w dotyku? Tak świetne jak ich wygląd? 00:37:05: Lepsze. 00:37:06: Och, będzie dobrze. O to się nie martwię. 00:37:09: Dziękuję. 00:37:11: Nie ma za co. 00:37:13: Wiec kto to jest? 00:37:16: Nauczyciel Rory. 00:37:18: Och, ma ładne włosy. 00:37:33: Hej. Wszystko dobrze? 00:37:35: Będzie dobrze. 00:37:37: Wiec na czym skończyliśmy? 00:37:40: Och, Lane tu dziś zostanie. 00:37:44: Miała okropny nastolatkowi dzień 00:37:45: i potrzebuje pobyć w jakimś przyjaznym, współczującym miejscu. 00:37:48: Ok, rozumiem. 00:37:50: Przysięgam, jeśli to nie byłby moment jak Judy Blume 00:37:53: wykopałabym ja stad. 00:37:56: Możesz polecić jakiś pobliski hotel? 00:38:00: Może zostań tutaj? Wszyscy tu dziś nocują. 00:38:04: Och, no nie wiem. 00:38:05: Poważnie, kanapa jest wygodna, 00:38:07: są poduszki i koce, tam jest łazienka. 00:38:11: W kuchni nic nie ma 00:38:14: poza bieżąca woda jeśli będzie ci się chciało pić 00:38:18: i...koszmarna noc. 00:38:20: Ok, jeśli to nie problem. 00:38:22: Wcale. 00:38:24: Mogę cię chociaż pocałować na dobranoc? 00:38:27: Tylko jeśli masz zamiar przeżyć do rana. 00:38:39: Dobranoc. 00:39:26: Cześć. Co jest? 00:39:27: Nic, a co u ciebie? 00:39:28: Masz mi cos do powiedzenia. 00:39:30: Rany, jesteś taka mądra. Dobra, ok, zaczynam... 00:39:32: W domu jest facet. 00:39:34: Kto jest? 00:39:35: Do niczego nie doszło, przysięgam. 00:39:37: Cala noc spal na kanapie. I znasz go. 00:39:39: Tak? 00:39:40: I lubisz go. 00:39:41: Nie wiem, czy to istotne, 00:39:42: ale postanowiłam to dorzucić. 00:39:47: To pan Medina. 00:39:48: Wiem. 00:39:49: Mój nauczyciel angielskiego na mojej kanapie. 00:39:53: To ten śnieg. Wiesz jaka się wtedy robię, to jak kocimiętka. 00:39:57: Spacerowałam, on tam był, zepsuł mu się samochód, poszliśmy na fiesta burgery. 00:40:02: To ten śnieg. 00:40:06: Rory, powiedz coś. 00:40:13: Rory, powiedz coś. 00:40:15: Jak się czujesz? 00:40:16: Nie wiem. 00:40:17: Zgaduj. Zła, sfrustrowana, mdło ci? 00:40:19: Dziwnie, czuje się dziwnie. 00:40:21: Był tu cala noc? 00:40:22: Raczej tak. 00:40:24: Och, mój Boże. Wchodził do łazienki? 00:40:26: Tam wiszą moje rzeczy! 00:40:28: Kochanie, wiedziałaś ze się z nim spotkam, prawda? To nie jest zupełna niespodzianka. 00:40:31: Tak, wiedziałam, ze się spotkacie. Ale nie spodziewałam się do tutaj... 00:40:35: w naszym domu...rano. 00:40:36: Wiem. 00:40:37: W ogóle nie pamiętam, żeby w tym domu był jakiś mężczyzna. 00:40:40: No tak, złamałam trochę zasad. 00:40:44: Boże, czemu to dla mnie takie dziwne? 00:40:46: Bo powinnam ci była powiedzieć. 00:40:49: Nie. 00:40:50: Bo powinnam była z tobą najpierw o tym porozmawiać. 00:40:53: Bo boisz się, ze pozbawił poduszki z kanapy kształtu? 00:40:56: Kochasz go? 00:40:59: Ja, uch. . .byliśmy na jednej randce. To była wspaniała randka, 00:41:03: na poziomie światowym. Ale to tylko randka. 00:41:09: Kochanie, obiecałam sobie dawno temu, 00:41:12: ze będę to trzymać z daleka od ciebie 00:41:15: i chce żebyś wiedziała, ze wciąż się tego trzymam, dobrze? 00:41:18: To była jednorazowa sprawa. 00:41:21: Nie zacznę sprowadzać tu facetów 00:41:23: To żadna moda. 00:41:25: Możesz, wiesz. 00:41:26: Co? 00:41:27: Przyprowadzać tu facetów. 00:41:28: No wiesz, jeśli kogoś lubisz, nie powinnaś się tym krępować. 00:41:30: Dziękuję. 00:41:32: Chce żebyś była szczęśliwa. 00:41:35: I kocham cię za to. 00:41:36: Poza tym, wiem ze nie masz natury kota, 00:41:38: wiec będziesz samotna, jeśli kogoś nie znajdziesz. 00:41:40: Ok, wiesz, któregoś dnia przyprowadzę kogoś, 00:41:45: ale kiedy to zrobię, chce być pewna, ze to ten facet. 00:41:49: Pan Medina nim nie jest? 00:41:51: Nie wiem, 00:41:53: może jest. 00:41:54: Ale teraz jesteśmy tylko ty i ja. 00:41:57: I czasem Lane. 00:42:05: Idę go obudzić. 00:42:10: Twoja mama pozwoliła mi tu przenocować. 00:42:11: Starałam się oddzwonić przez cala noc, ale telefony włączyli dopiero rano. 00:42:15: W porządku, rozumiem. 00:42:17: Lane, tak mi przykro. 00:42:18: Ostatnio byłam okropna przyjaciółka. 00:42:20: Nie, ja trochę wariowałam. 00:42:23: Czasami robię się zazdrosna. 00:42:25: Wydajesz się mięć wspaniale życie, 00:42:28: do którego ja nie pasuje. 00:42:30: To nieprawda, pasujesz doskonale. 00:42:34: Tak? 00:42:35: Mówie poważnie. 00:42:37: Mam nadzieje. 00:42:39: Poprawie się, obiecuje. 00:42:42: Dwadzieścia cztery na dobę na twoje zadanie. 00:42:43: Deanowi się to spodoba. 00:42:45: Będzie musiało, ty byłaś tu pierwsza. 00:42:48: Właśnie. Mam pierwszeństwo. 00:42:54: Ok, musze wracać do domu. 00:42:59: Kawa o Lukeła o drugiej? 00:43:00: Jasne. 00:43:02: I chce usłyszeć wszystko o tym dotykaniu włosów. 00:43:04: Tak, a ja chce usłyszeć resztę o tym nauczycielu na kanapie. 00:43:08: Zgoda.