Wiele osób trafia na regresing, ponieważ traktują go jako ostatnią deskę ratunku. I czasami jest to dobry wybór. Jednak często osoby te odczuwają brak właściwego przygotowania. Co uczynić, żeby się przygotować do sesji, albo żeby zmienić stosunek do terapeuty na pozytywny? Z pewnością dobrze jest mieć już doświadczenie w innych metodach rozwoju, zanim przystąpi się do pracy z regresingiem. Powinno się mieć przynajmniej trochę przepracowaną sprawę samooceny, miłości do samego siebie, dobrego samopoczucia i opanowanych kilka technik medytacyjnych i stosować afirmacje. To wszystko przydaje się w oczyszczaniu karmy. W procesie regresywnym człowiek niejednokrotnie trafia na tak przykre rzeczy, że mając niską samoocenę mógłby tego, po prostu, nie wytrzymać. Zdarzają się nawet okresy kilkutygodniowego załamania u osób, które w nieodpowiednim czasie coś sobie uprzytomniły. Najważniejsze okazuje się zaprogramować się przez kilka dni tak, żeby podświadomość wiedziała, że "kiedy odliczę od jednego do pięciu, będę całkowicie przytomny, obudzony, tu i teraz, będę się czuć dobrze i bezpiecznie". Po odliczeniu dana osoba powinna wrócić do stanu czuwania nawet z najdalszej podróży w głąb siebie i wstecz swych dziejów. Programowanie może odbyć się albo po pierwszej sesji, albo przed nią. Powinno jednak zostać ugruntowane, zanim ktoś będzie przystępował do sesji częściej niż dwie sesje na 2 tygodnie. Klient powinien też przekonać swą podświadomość, że bezpieczna jest dla niego i sama metoda, i współpraca z terapeutą. Najlepiej do tego celu wykorzystać afirmacje. Niektóre osoby nurtuje pytanie, czy regresing nie jest nadmiernym przyspieszaniem ewolucji duchowej? Według mnie, nie jest to nadmierne przyspieszenie. Jeżeli mam do wyboru męczyć się przez sto kolejnych wcieleń w nieświadomości, albo popracować mocniej w jednym, to wolę drugie wyjście! Chcę być świadomym, chcę wiedzieć, o co chodzi w moim życiu. Dzięki tej wiedzy nareszcie mogę przestać powielać stare błędy. Ba! Rzecz jednak w tym, że wiele osób chciałoby się rozwijać w ten sposób, że tylko przebaczają sobie głupotę, ale nie chcą się z nią rozstać. Przebaczają sobie cierpienia i kłopoty, ale nie chcą z nich zrezygnować! I tak czynią z każdym jednym negatywnym doświadczeniem. Tak, jakby chciały je wszystkie zgromadzić i po oświeceniu położyć przed bogiem, by mu uzmysłowić, w co je wplątał każąc im się inkarnować. A tego się nie da! Chcąc korzystać z regresingu, musimy się zgodzić na rezygnację z tego, co nas męczyło, co nas obciążało i ograniczało. Dla wątpiących mam jeszcze jedną podpowiedź: otóż okazuje się, że wiele praktyk duchowych służy jedynie opóźnianiu rozwoju duchowego. Regresing stanowi agresywną formę wtargnięcia w nieświadome rejony naszego umysłu. No, ale jeżeli ktoś jeszcze bardziej agresywnie (za pomocą narkotyków, hipnoz, telepatii) obciążał swoją karmę przez kilkaset lub kilka tysięcy wcieleń, to jaką on ma inną szansę na rozwiązanie tego wszystkiego? Chciałby oczywiście, żeby było miło, fajnie i przyjemnie. Przecież zawsze na tym mu zależało. Pragnąłby ułatwić sobie życie, bo przez wiele wcieleń inwestował w ułatwienia ogromne ilości czasu energii nie patrząc, jaką za to płacił cenę. Znów chciałby uciec od swej karmy i narobić sobie większego ambarasu, ale tak, żeby nie ponosić konsekwencji. A tu się już nie da, bo takie zabiegi pociągają za sobą zbyt wiele cierpienia. Wydaje się, że tak źle i tak niedobrze. Potem jednak okazuje się, że to, co dobre, nie zawsze musi być przyjemne, a to co przyjemne, nie zawsze jest dobre. W tym momencie pojawia się świadoma zgoda na korzystanie z terapii regresywnych.