00:00:03: Wczoraj dzwonil twoj dziadek, |powiedzial mi, zebym ci przekazala, 00:00:05: ze przywiezie ci |cos specjalnego z Pragi. 00:00:08: Wow, Praga. |Czy to niesamowite, ze on jedzie do Pragi? 00:00:11: Ma byc cudownie, |wszedzie te dramatyczne palace. 00:00:14: Wiedzialas, ze cela, w ktorej trzymano |V醕lava Havela jest teraz schroniskiem? 00:00:16: Mozna tam spac za jakies $50 za noc. 00:00:19: Hey, moze na naszej wielkiej wycieczce po Europie |pojechalybysmy do Pragi i zatrzymaly sie tam. 00:00:22: oczywi艣cie. A potem mozemy pojechac do Turcji 00:00:24: i zostac w miejscu z Midnight Express. 00:00:26: -Lorelai, co ty robisz?|-Pozbywam sie awokado. 00:00:29: Od kiedy nie lubisz awokado? 00:00:30: Odkad powiedzialam "Ohyda. Co to jest?" |a ty na to, "Awokado." 00:00:35: Teraz skupiam sie na tobie. 00:00:36: Opowiedz mi o balu w Chilton. 00:00:39: Jest bal? 00:00:40: -Skad wiesz o balu?|-Tak, skad wiesz o balu? 00:00:43: -Czytalam gazetke Chilton.|-Od kiedy j膮 dostajesz? 00:00:46: Jako sponsor edukacji Rory 00:00:49: pomyslalam, ze mam prawo poprosic |o dostarczanie mi informatora do domu. 00:00:52: Mowisz powaznie? 00:00:53: I to nawet dobrze, |skoro ty nie masz zamiaru sie tym trudzic. 00:00:56: Jedno z nas powinno wiedziec, |co sie dzieje w szkole Rory. 00:00:59: Hey, mamo, czytalam informator. 00:01:01: -Tak?|-Wlasnie tak. 00:01:03: Co jest na okladce? 00:01:04: To bylo zdjecie bardzo bogatego dziecka w pledzie. 00:01:10: -To jest plamiasta sowa.|-W pledzie. 00:01:12: Sowy sa zagrozone i Chilton zbiera pieniadze zeby im pomoc. 00:01:16: Gdybys chciala wiedziec, |to dalas spora sumke. 00:01:18: Mamo, nie dawaj pieniedzy w imieniu Rory. |Ja to zrobie. 00:01:22: Jak mozesz to zrobic skoro nie trudzisz sie czytaniem informatora? 00:01:24: Czytam informator. 00:01:25: -Nie wiedzialas, |ze zbieraja pieniadze. 00:01:27: -To szkola prywatna. Tam sie zawsze cos zbiera.|Dam im cos nastepnym razem. 00:01:31: -A co z sowami?|-Przezyja. 00:01:33: Widocznie nie, kochanie. |Wlasnie dlatego potrzebuja pieniedzy. 00:01:36: -Wiec bedziesz miala bal?|-Tak, ale chyba na niego nie pojde. 00:01:39: Nonsens. Oczywiscie ze pojdziesz. 00:01:41: Mamo, jesli Rory nie chce isc, |to nie musi tego robic. 00:01:44: Nie rozumiem |dlaczego nie chcialaby isc. 00:01:46: Wiem, ze nie rozumiesz. 00:01:48: Pojde jeszcze po cole. 00:01:51: -Co jej powiedzialas?|-O czym ty mowisz? 00:01:54: Jesli nie chce isc, |to znaczy, ze cos jej powiedzialas. 00:01:57: Mamo przysiegam. |Wszystko co jej powiedzialam o balach... 00:01:59: to to, ze tam idziesz,tanczysz, pijesz poncz, |jesz, robisz zdjecia 00:02:03: a potem zostajesz zlicytowana |gangowi motorowemu z Sausalito. 00:02:06: -Lorelai, mowie powaznie.|-Mamo nic jej nie powiedzialam, OK? 00:02:10: Pogarda Rory dla bali |jest wylacznie jej zasluga. 00:02:13: Dajmy temu spok贸j, prosze. 00:02:15: -Dobrze. |- Dobrze. 00:02:20: -Cos nie tak z tym pomidorem?|-Zbrata艂 sie z wrogiem. 00:02:26: -Dlaczego nie wspomnialas o balu?|-Bo sie na niego nie wybieram. 00:02:31: Oh. A dlaczego nie? 00:02:33: -Bo nie znosze bali.|-Dobra odpowiedz. 00:02:37: Poza tym, |ze nigdy na zadnym nie bylas. 00:02:40: -No i?|-No i nie masz ich z czym porownac. 00:02:43: -Nie, ale moge go sobie wyobrazic.|-To prawda. 00:02:45: Chociaz niezupelnie, |bo nigdy na zadnym nie bylas, 00:02:48: wiec wszystkie swoje opinie o tancu bazujesz |na obejrzeniu Sixteen Candles. 00:02:51: -Wiec?|-Wiec powinnas miec dobry powod zeby nienawidzic cos... 00:02:54: zanim naprawde zdecydujesz sie |to nienawidzic. 00:02:56: Zaufaj mi, nienawidzilabym to.|Bedzie sztywno i nudno, muzyka bedzie do niczego 00:03:00: a skoro nikt w szkole mnie nie lubi, 00:03:02: bede stala z tylu i sluchala 98 Degrees, 00:03:04: patrzyla jak Tristin i Paris kloca sie o to, |ktore z nich pierwsze mnie zdenerwuje. 00:03:08: OK. Albo bedzie cudownie i ciekawie 00:03:10: a ty bedziesz stala na parkiecie |i sluchala Toma Waitsa 00:03:13: z jakims przystojniakiem |tak w ciebie wpatrzonym, 00:03:16: ze nawet nie zawuwazysz, ze Paris i Tristin |zostali wlasnie pozarci przez niedzwiedzie. 00:03:17: Jakim facetem? 00:03:18: Nie wiem-moze tym, ktory siedzi na drzewie |przez caly dzien i czeka az wrocisz do domu? 00:03:23: Dean nie siedzi w drzewie. 00:03:24: Tydzien temu grzmotnal glowa w galaz |kiedy za szybko wyszlam z domu. 00:03:28: -Dlaczego nagle tak bardzo ci zalezy zebym szla?|-Nie zalezy mi. 00:03:31: Nie chce tylko, zebys czegokolwiek przegapila, |bo sie tego boisz. 00:03:35: Boje sie? Czego? 00:03:37: Zaprosic Deana. |Tego, ze powie 臋nie艂. 00:03:40: Pojscia na bal z kupa dzieciakow, |ktore jeszcze cie nie zaakceptowaly. 00:03:44: Tanczenia publicznie. 00:03:45: Zrozumienia, ze nigdy |nie powinnas tanczyc publicznie. 00:03:48: OK, OK, rozumiem. 00:03:50: Posluchaj, wiem ze nie jestes Imprezowa Dziewczyna |i kocham cie za to, 00:03:54: ale czasami sie zastanawiam 00:03:56: czy nie jestes nia, bo naprawde tego nie chcesz 00:04:01: czy jestes zbyt niesmiala? 00:04:03: Jesli nie chcesz isc, |bo naprawde nie chcesz isc, 00:04:06: a nie dlatego, ze czegos sie boisz,|to bedzie to ostatni raz, kiedy o to spytam, 00:04:10: obiecuje. 00:04:12: Nie mam sukienki. 00:04:16: Moge ci ja zrobic. 00:04:17: -Naprawde?|-Oh tak. 00:04:19: Kupimy super buty |i nowe kolczyki. 00:04:21: -Mozesz isc do fryzjera na czesanie.|-Nie pomyslisz, ze jestem idiotka? 00:04:24: Zalezy od wybranej fryzury. 00:04:26: Ten bal moze ci sie bardzo spodobac. 00:05:27: Nie zgodzi sie. 00:05:29: -Niby czemu mialby sie nie zgodzic. |- A czemu mialby sie zgodzic? 00:05:32: Rory, posluchaj. Posiadanie chlopaka nie ma absolutnie sensu, |jesli nie mozna z nim isc na bal. 00:05:36: On nie jest moim chlopakiem. 00:05:37: -Nie? |- Nie. 00:05:39: -Wiec kim jest?|-To moj...przyjaciel. 00:05:42: OK, Blanche. 00:05:43: Nie wiem kim jest. |Ale nie jest moim chlopakiem. 00:05:47: Myslisz ze jest? 00:05:48: Mysle, ze nie spedza sie duzo czasu calujac innych ludzi |jesli sie z kims nie jest. 00:05:53: -Dziewczyna.|-Ty 00:05:54: -Chlopak.|-On 00:05:56: Nie. To brzmi dziwnie. 00:05:58: -Juz o tym rozmawialas?|-Tak, Lane, dzieci przynosi bocian. 00:06:02: -Mowi o innej rozmowie.|-Jakiej innej rozmowie? 00:06:05: "Spotykamy sie juz kilka tygodni. |Na czym stoimy? 00:06:08: Jesli jakas inna dziewczyna gdzies cie zaprosi, |poczujesz, ze mozesz isc?" 00:06:11: Skad tyle o tym wiesz? 00:06:12: Ci co moga, robi膮. |Ci, co nie moga, ucza innych. 00:06:17: Jest tam. 00:06:20: -Zrobie to pozniej.|-Nie. Musisz to zrobic teraz. 00:06:22: -Dlaczego?|-Bo niedlugo musze isc do domu 00:06:25: a moja mama wyrzucila nasz telewizor, |kiedy zobaczyla, jak ogladam serial V.I.P. 00:06:27: Wiec jestem znudzona |i potrzebuje rozrywki. 00:06:30: -OK. No to ide.|-Powodzenia! 00:06:34: Oh, i Rory, pamietaj co powiedziec. |Potrafie czytac z ruchu warg. 00:06:44: Jestes zajety. 00:06:45: Tak. Musze poukladac |nowa dostawe groszku na polkach. 00:06:48: -Chcesz pomoc?|-Tak, pewnie. 00:06:51: Ja uwielbiam ukladac groszek. 00:06:53: OK. chodza za mna. 00:06:55: -Pracujesz w soboty? Bo zapomnia艂am.|-No zalezy. 00:06:59: Czasami przychodze tu, |jesli nie mam zadnych planow. 00:07:01: -Dlaczego pytasz?|-Bez powodu. 00:07:04: Widzisz, w mojej szkole jest |takie cos w sobote. 00:07:07: Wlasciwie to nie u mnie w szkole, |moja szkola to organizuje. 00:07:11: Co to takiego? 00:07:13: Idzie sie tam, |gra muzyka, 00:07:16: trzeba sie przebrac i troche tanczyc, |a potem jest kurczak. 00:07:20: -Kurczak?|-No nie wiem, czy jest kurczak, 00:07:22: ale na takich rzeczach| zwykle serwuja kurczaka, 00:07:25: bo to pewnie taniej wychodzi |a ludzie go jedza, 00:07:27: wiec wybor kurczaka kieruje sie logika. 00:07:31: -Zgubilem sie.|-To bal. 00:07:35: Nie to, zebym desperacko chciala isc, |ale to moja nowa szkola 00:07:39: i bycie jej czescia |jest bardzo wazne w Chilton. 00:07:43: Wiec zapraszasz mnie zebym poszedl z toba? 00:07:45: Nie. 00:07:48: Tak. To znaczy, jesli chcesz isc, |to ja tez pojde. 00:07:52: Byloby dobrze |skoro to twoja szkola. 00:07:54: Tak. 00:07:57: Wiec chcesz isc? 00:07:58: -Szczerze?|-Tak. 00:08:02: Wlasciwie to nigdy wczesniej nie bylem na balu. 00:08:05: Bo sa do niczego? 00:08:06: Tak. I nie tak zawsze |chcialem spedzic swoj czas. 00:08:09: Nie jestem imprezowiczem. 00:08:11: OK, dobrze. |Prosze wiecej groszku. 00:08:20: -Chcesz isc prawda?|-Nie. Nie chce. 00:08:22: Nie mam takiego pragnienia. |Tylko glosno myslalam, to wszystko. 00:08:28: -Wiec, w co mam sie ubrac?|-Co? 00:08:32: Na bal. W co mam sie ubrac? 00:08:34: -W co tylko chcesz.|-No powiedz. 00:08:36: -Nie, naprawde, |w cokolwiek w czym ci jest wygodnie. 00:08:38: Przydalyby sie jakies spodnie. 00:08:40: -Marynarki i krawaty. | -O rany. 00:08:42: Ale pewnie bez marynarki i krawata |tez cie wpuszcza. 00:08:47: OK 00:08:48: - Powaznie?|-Tak. 00:08:53: -Dziekuje.|-Nie ma za co. 00:09:22: -Wiecej nitki.|-Oh, Bog zaplac. 00:09:24: Tak ciezko pracowalam nad sukienka Rory... 00:09:26: ze nie wyszlam z domu. 00:09:28: -Rany, dziwnie chodzisz.|-Wiem. 00:09:30: Sukienka Rory zrobila sobie na mnie przejscie |i chyba cos popsulam kiedy wstawalam. 00:09:34: Prosze, siadaj, siadaj. |Hej wiesz co, mam ze soba bandaz. 00:09:37: Nie wiem jak go upniemy, |ale moze zrobimy z niego cos ciekawego i-- 00:09:41: -Sookie. .|-Zobaczmy. 00:09:46: OK, mam Percodan, Vicodin, |Darvocet i... 00:09:50: Wez te. Rozluznia miesnie. |Bardzo lagodny, uwierz. 00:09:54: Dzieki. Moze pozniej. 00:09:56: OK, musze leciec. |Jestes pewna ze sobie poradzisz? 00:09:59: -Jestem pewna|-OK. 00:10:01: -Czesc.|-Pa. 00:10:17: -Tak.|-Brzmisz okropnie. 00:10:19: W porzadku mamo, |uderzylam sie w palec. 00:10:22: Moze powinnas sie pozbyc |tych paru gratow z salonu. 00:10:24: -Moze.|-Ten pokoj to niebezpieczenstwo. 00:10:26: Wiesz, widzialam juz swiatlo. |Po co jeszcze dzwonisz? 00:10:29: Chcialam porozmawiac o balu Rory. 00:10:31: Nie moge przebolec, |ze na niego nie idzie. 00:10:34: To moze sie jej teraz wydac glupie, |ale uwierz... 00:10:38: to sa te przezycia, |ktorych sie pozniej zaluje, ze sie je opuscilo. 00:10:41: OK. 00:10:42: A zal moze sprawic, ze staniesz sie zgorzkniala. |Chcesz zeby Rory taka byla? 00:10:45: No troche. 00:10:46: -Lorelai.|-Co mamo? Moze na tym troche zarobic. 00:10:49: Zostac zwariowana gwiazda Oscara, 00:10:51: chodzic na talk showy,|nekac klopotliwymi pytaniami Regisa. 00:10:53: Moglabys to potraktowac powaznie. 00:10:55: Mamo, Rory idzie na bal. 00:10:58: Idzie? 00:11:00: Och to wspaniale. Tak sie ciesze. 00:11:03: Wlasnie szyje jej sukienke. 00:11:06: -Szyjesz jej sukienke?|-Tak. 00:11:09: Ale dlaczego? 00:11:10: Zeby wygladala naprawde brzydko, |zeby ludzie mogli wytykac ja palcami |i rzucac w nia kamieniami. 00:11:13: Dlaczego nie moge jej kupic sukienki? 00:11:15: Mamo piec sekund temu|bardzo sie cieszylas, pamietasz? 00:11:18: -Nie szyjesz jej z zaslon, prawda?|-Mamo, musze konczyc. 00:11:21: Jeszcze tylko jedna rzecz. |Zrob dla mnie zdjecie Rory dobrze, prosz臋? 00:11:24: -Zrobie.|-Na schodach. 00:11:26: I jedno przy wejsciu. 00:11:28: I jedno jak sie szykuje, 00:11:30: wiesz, upina wlosy, maluje sie? 00:11:32: OK, chcesz jedno, kiedy goli nogi? 00:11:35: No wiesz, jedna noga w gorze 00:11:37: w wannie |i ona machajaca maszynka? 00:11:39: Takie wydarzenie zdarza sie tylko raz. 00:11:42: -Ty tam bedziesz a ja nie.|-Rany. 00:11:45: Zobacze czy bede miala |wystarczajaco duzo zdjec, 00:11:47: zeby ulozyc je chronologicznie |i udawac ze tam bylam. 00:11:51: -Mamo.|-Moze je zlacze, zrobie maly albumik. 00:11:55: Mamo, czy chcialabys przyjsc |zobaczyc jak Rory sie szykuje? 00:11:58: Co za cudowny pomysl, swietnie, 00:12:01: Dziekuje. Zobaczymy sie o 7. 00:12:13: -Czesc, Tristin.|-Paris. 00:12:14: -Dwa, prawda.|-Dobrze myslisz. 00:12:17: -Kogo zabierasz?|-A co, jestes wolna? 00:12:22: Nie, co ja sobie mysle? Nie mo偶esz byc wolna| w koncu bal tak niedaleko. 00:12:28: Twoja reszta. 00:12:30: -Hej, masz krotsze wlosy?|-Tak, o cwierc cala. 00:12:34: -Powaznie?|-Przycielam je. 00:12:36: -Ladnie wygladaja.|-Dzieki. 00:12:41: -I znowu czyta. Jak powiesc?|-Dowidzenia, Tristin. 00:12:45: -Dostalas te powiesc? Bo...|-Powiedzialam dowidzenia. 00:12:49: -Co tu robisz?|-Lubie kolejki. 00:12:52: -To facet powinien kupowac bilety.|-Naprawde? 00:12:55: Czy wie o tym Susan Faludi? 00:12:56: -Jesli oczywiscie jest jakis facet.|-Jest. 00:12:59: -Bez forsy.|-Coz moge rzec? Lubie takich. 00:13:02: A takze niechlujnych-lysawych, |z piwnym brzuszkiem, 00:13:05: no wiesz i takimi spodniami,|ktore spadaja im w tylu, mozna sobie popatrzec. 00:13:09: Od tego odlatuje. 00:13:12: Wiec kim on jest? 00:13:14: W ilu jezykach mozna powiedziec |臋nie twoj interes艂? 00:13:16: -Chodzi do tej szkoly?|-Nie, nie chodzi. 00:13:21: No zobacz, ok, cos ci wyznam. |Nie mam pary. 00:13:25: Chyba Squeaky Fromme zaraz wychodzi |na warunkowym. Sprobuj. 00:13:28: Wlasciwie to myslalem, |ze ty ze mna pojdziesz. 00:13:30: -Wcale nie.|-Wlasnie ze tak. 00:13:32: -Nie myslales tak, bo nie jestes glupi.|-No dzieki. 00:13:35: Okropny tak, ale glupi, nie. 00:13:38: Musialbys byc glupi zeby myslec,| pamietajac nasza historie, ze kiedykolwiek... 00:13:41: wylaczajac mozliwosc pianina |albo sejfu spadajacego mi na glowe... 00:13:44: moglabym isc z toba gdziekolwiek. 00:13:47: OK, dobrze. Pojde z Cissy. 00:13:50: Wysle jej moje kondolencje. 00:13:52: Tak. Ona przynajmniej nie bedzie sobie |sama kupowac biletu. 00:13:58: Dwa poprosze. 00:14:00: -Idiotka.|-Slucham? 00:14:01: Byl dla ciebie taki mily |a ty nie moglas byc wieksza idiotka. 00:14:04: Tak go lubisz, |to z nim idz. 00:14:06: -Nie mam wydac.|-Zwroc mi pozniej. 00:14:08: Kim ja jestem, twoim bankomatem?| Czekaj na reszte. 00:14:11: Potrzebuje rozmieni膰! Natychmiast! 00:14:15: Nie ma mowy zebys |umowila sie z kims lepszym niz Tristin. 00:14:17: -Jasne.|-Pewnie nawet nie masz z kim isc. 00:14:20:Pewnie wcisniesz kit o bardzo zadkiej odmianie grypy, 00:14:23: ktora dopada tylko frajerow w dzien balu. 00:14:25: Wiesz co? Nie chce reszty. |Pieniadze robia z ludzi plytkie istoty. 00:14:30: Mam twoja reszte. 00:14:33: Jak myslisz ze zachowam tego dolara |to sie myslisz! 00:14:37: -Ja go wezme.|-Zamknij sie! 00:14:40: -Chodz juz!|-Stroje sie. 00:14:43: Masz 16 lat. Masz skore jak pupa niemowlaka. |Nie musisz sie stroic. 00:14:47: OK, OK, juz ide. 00:14:53: Wow. Ktos cie puknal magiczna rozdzka. 00:14:55: Ta sukienka jest niesamowita. |Przeszlas sama siebie. 00:14:57: Jest piekna kochanie, wygladasz przepieknie. 00:15:00: -Chodz tu.|-Co? 00:15:01: -Wlosy ci sie wymknely.|-Popraw prosze. 00:15:07: Tak. Hm. Chyba moja ulubiona czescia sa buty. 00:15:09: -Te obcasy bola.|-Zeby byc piekna trzeba cierpiec. 00:15:11: Wyrzuce je kiedy bede wychodzic. 00:15:13: Nie, musisz ubrac je teraz |zeby nogi ci zdretwialy. 00:15:15: -To chore.|-Przynies mi lakier do wlosow. 00:15:19: -Otwarte!|-To ja! 00:15:23: Mam taco! 00:15:25: I dodatkowy pikantny sos, kilka burritos 00:15:28: -do wlozenia do lodowki na p贸藕niej.|-Tak o mnie dbasz. 00:15:32: Hey, Sookie. Patrz. 00:15:34: O moj Boze! Jestes gwiazda filmowa!|Mowie powaznie. 00:15:38: O rany-zejdz dzisiaj po schodach |w ktoryms momencie. 00:15:41: Gwiazdy zawsze tak robia. 00:15:43: OK, chodz, psikne cie lakierem |kiedy ty bedziesz starala sie zrozumiec, co ona powiedziala. 00:15:46: Nie ruszaj sie. Ja to zrobie. 00:15:51: -Zla strona. Mam juz.|-Wszystko OK? 00:15:53: Tak sloneczko, |podaj to mamie, 00:15:56: posklejaly mi sie rzesy. 00:15:58: -Kochanie, na pewno wszystko w porzadku?|-W porzadku. 00:16:01: Oslon tacos. 00:16:04: Ok, gotowa? 00:16:07: Boze! 00:16:09: OK, to wystarczy na szesc wolnych tancow, |cztery takie sobie, jedna lambade, 00:16:13: ale jesli planujesz za bardzo machac glowa, |proponuje kolejna warstwe. 00:16:16: Chyba mi wystarczy. 00:16:17: Rory, kochanie, czy to |w srebrnej butelce przy zlewie to mydlo? 00:16:22: Nie! 00:16:23: Idz tam, szybko. 00:16:26: Tu jestesmy! 00:16:30: Tu jestesmy? |Tak sie otwiera drzwi? 00:16:33: -Zabraklo mi Saran Wrap.|-Nawet nie chce tego zrozumiec. 00:16:37: -Chce tylko zobaczyc moja wnuczke. Gdzie ona jest?|-Kuchnia. 00:16:39: Wspaniale. Chce byc gotowa |na wielkie wejscie. 00:16:43: Jak swiatlo? Niewazne. 00:16:45: Zrobie jedno z flashem i jedno bez 00:16:47: zeby sie upewnic, ze wszystko jest dobrze. 00:16:49: Mamo sp贸j偶 na siebie. 00:16:50: Myslisz, ze Anne Taylor miala miare czy cos. 00:16:51: OK, Rory, chodz tu prosze. 00:16:58: Czesc babciu. 00:17:01: -Zbyt dlugo z toba mieszkala.|-Skarbie zostaw sliniaczek i taco, 00:17:04: w艂贸偶 buty, wyjdz jeszcze raz |i pozwol babci zrobic ladne zdjecie. 00:17:12: -Pojde juz.|-Ty nie bedziesz prowadzic. 00:17:15: Pojde. 00:17:16:Milo bylo pania znowu widziec, pani Gilmore |a przynajmniej zobaczyc pani kontury. 00:17:20: Zadzwon za pietnascie minut albo zadzwonie po patrol policyjny. 00:17:22: A ty zadzwon jesli bede ci mogla pomoc na gorze. 00:17:26: -Nie, bedzie dobrze.|-Czesc. 00:17:29: -Czemu mialabys potrzebowac pomocy na gorze?|-Bez powodu. 00:17:32: Rory chodzmy juz, publika czeka! 00:17:34: -Czemu sie nie ruszasz?|-Wygodnie mi tu. 00:17:36: -Boli cie cos?|-Mam skurcz plecow i tyle. 00:17:39: To nic. 00:17:41: -Jaki to rodzaj skurczu?|-Nie wiem, mamo, normalny. 00:17:44: W skurczu plecow nie ma nic normalnego. 00:17:46: Sam wyraz skurcz nie jest normalny. 00:17:49: -Dobrze, juz tu jest mamo, szykuj aparat.|-Co? 00:17:52: O rany, jestes piekna. Oh! Usmiech! 00:17:57: Tak sie ciesze, ze jednak kupilas jej sukienke. 00:18:01: -To Dean!|-Hej chodz tu. 00:18:04:Baw sie dobrze. 00:18:06: Opowiem ci caly wieczor, obiecuje. |Pa babciu. 00:18:10: -Gdzie idziesz?|-Na bal. 00:18:13: Nie mozesz wybiegac z domu |kiedy chlopak nacisnie klakson. 00:18:15: -Mamo, w porzadku.|-Wcale nie jest w porzadku. 00:18:18: To nie jest McDrive. |Ona nie jest kurczakiem. 00:18:21: Ale powiedzialam mu, |zeby trabil to wyjde. Uzgodnilismy to. 00:18:24: Niewazne co mu powiedzialas. 00:18:25:Jesli chce z toba wyjsc, |podejdzie do tych drzwi, 00:18:28: zapuka, powie 臋dobry wieczor艂,wejdzie na chwile 00:18:32: jak kazdy cywilizowany czlowiek by zrobil. 00:18:34: -Mamo to jest glupie, juz go poznalam.|-Ale ja nie. 00:18:37: -Tak, ale...|-Poczekamy az podejdzie do drzwi. 00:18:41: -Nie wie ze powinien.|-Domysli sie. 00:19:05: -Nie jest zbyt bystry, co?|-Mamo blagam. 00:19:13: Nie spiesz sie. |Dama nigdy sie nie spieszy. 00:19:20: -Hey.|-Hey, 00:19:21: -myslalem ze mam trabic.|-Wiem, przepraszam. 00:19:24: Mlody czlowieku, wejdz na chwile. 00:19:32: Hey, Dean, poznaj moja matke, Emily Post. 00:19:38: -Emily Gilmore. | -Dzien dobry.|--Witaj. 00:19:40: -Super. Dobra, idzcie juz. Bawcie sie dobrze. 00:19:42: -Wroccie przed jedenasta.|-**dwunasta** 00:19:45: -Pa babciu, pa mamo. | -Pa. 00:19:50: -Co o nim wiesz?|-Wiem, ze Rory go lubi 00:19:54: i ze jego kurator ma co do niego wielkie nadzieje. 00:19:57: -Pije? | -Jak ryba. 00:19:59: -To nie jest glupie pytanie.|-To jest glupie pytanie mamo, 00:20:02: bo gdybym wiedziala, ze jest pijakiem, |nie bylby teraz z Rory. 00:20:06: -Tak, ale...|-Mamo, prosze uspokoj sie. 00:20:09: -Dean to dobry dzieciak.|Rory bedzie sie swietnie bawic. 00:20:12: Masz swoje zdjecia 00:20:13: a jutro zadzwonie do ciebie |i podam ci wszystkie szczegoly. 00:20:16: -Co zamierzasz robic?|-Jak to? 00:20:18: -No na pewno nie mozesz zostac tu sama.|-Moge. 00:20:20: Ledwo mozesz chodzic. |Siedzisz tu odkad weszlam. 00:20:23: To dlatego, ze to bardzo wygodna kanapa. 00:20:26: -Moze powinnam zostac.|-Nie, nie mamo, naprawde nie musisz tego robic. 00:20:29: Nie zostawie corki uwiezionej na kanapie. 00:20:31: -A co jesli bedziesz musiala isc do toalety?|-Juz nie musze chodzic mamo. 00:20:36: -Zostaje.|-Nie, mamo... 00:20:38: patrz-moge wstac ok? 00:20:43: Widzisz? 00:20:45: Wstalam. Ok, widzisz? Wszystko w porzadku. 00:20:50: -Rusz sie.|-Co? 00:20:52: Rusz sie. |Jesli wszystko w porzadku to sie przejdz. 00:20:55: Moge sie ruszac. 00:20:59: Tak sie ruszam. 00:21:01: Ruch nastapi za sekunde. 00:21:04: Cholera. 00:21:06: Zaparze troche herbaty. 00:21:08: Prosze powiedz, ze macie cos poza Liptonem. 00:21:12: Oh, przydalby sie teraz zawal. 00:21:21: Moze po prostu o tym zapomnijmy. 00:21:24: OK. 00:21:25: To znaczy, to tylko bal. |O co to cale zamieszanie? 00:21:28: Nie mam pojecia. 00:21:29: I ci ludzie z mojej szkoly-okropni. 00:21:32: -Widziales The Outsiders?|- Tak. 00:21:34: Nazywaj mnie Ponyboy. 00:21:37: Chociaz slyszalam, ze to miejsce jest piekne,|stare i historyczne. 00:21:41: Moze wejdziemy na chwile. 00:21:44: -Dobrze.|- Albo nie. 00:21:45: Tez dobrze. 00:21:47: Nie wiem. Dlaczego nie mozemy sie zdecydowac? 00:21:50: To glupie. Co o tym myslisz? 00:21:53: Mysle, ze wygladasz wspaniale. 00:21:58: Moze kilka minut nie zaszkodzi. 00:22:02: Tak, Marta. 00:22:04: Upewnij sie tylko, |ze wszystko jest pozamykane zanim wyjdziesz. 00:22:07: Nie, nie wroce na noc. 00:22:11: -To byl bol?|-Tak. Wielki. 00:22:14: W porzadku. To wszystko. Do widzenia. 00:22:17: Wiec mamo, naprawde nie musisz tego robic. 00:22:21: Nie wyglupiaj sie. |Nie moge cie tak zostawic. 00:22:25: Co robisz mamo? 00:22:27: Pr贸buje znale艣膰 艣wieczniki,| ktore ci kupilam. 00:22:29: Jakie swieczniki? 00:22:31: Swieczniki Baccarat |ktore ci kupilam na zeszle swieta. 00:22:35:Pewnie wepchnelas je |gdzie艣 na dno szafy. 00:22:38: No nie, nie wepchnelam ich na dno szafy. 00:22:41: Wiec gdzie sa? Nie widze ich. 00:22:44: No widzisz, nie mialysmy... 00:22:46: zbyt wielkiego pozytku z krysztalowych swiecznikow, 00:22:50: wiec je... 00:22:54: wymienilysmy. 00:22:56: -Na co?|-Na lampe z malpami. 00:22:58: -Slucham?|-Na lampe z kilkoma malpami na niej. 00:23:02: Swieczniki Baccarat na lampe z malpami? 00:23:05: To bardzo bardzo szczesliwe malpy, mamo. 00:23:07: Gdzie ona jest? Chce ja zobaczyc. 00:23:09: Jest tam na biurku. 00:23:15: O moj Boze! |Trzymaja kokosy i tak sie gapia! 00:23:18: To jest smieszne. 00:23:19: Wymienilas moj wspanialy prezent 00:23:20: na polporonograficzne gapiace sie malpy? |Jak moglas? 00:23:24: Tu nie chodzi tylko o TO |ze zle jest oddawac prezenty. 00:23:27: Tu chodzi o twoj gust. 00:23:29: Dostalas cos ze smakiem |i oddalas to za smieszna... 00:23:33: prawie zlowroga dekoracje barowa. 00:23:37: Wyjasnij mi to Lorelai. 00:23:39: Bola mnie plecy. 00:23:57: -Bardzo ladna sala. |-Wyglada historycznie. 00:24:00: Popieram osobe,| ktora wybrala to miejsce. 00:24:03: Mozemy zrobic sobie zdejcie |i wyjsc. 00:24:06: -Mozemy. 00:24:07: -A moze najpierw troche potanczymy.| -Tak? 00:24:11: -Troche sie denerwuje.|-Cos wolnego. 00:24:13: -Brzmi swietnie. 00:24:17: -Mozemy juz isc? | -Nawet nie zjadlysmy kolacji. 00:24:19: -Nudze sie. | -I tak musimy czekac na Paris. 00:24:22: Dobra. Podaj mi buleczke. 00:24:27: -Co? |-Rory Gilmore. 00:24:28: Boze, ma piekne wlosy. 00:24:30: -Z kim jest? | -Nie mam pojecia. 00:24:32: Na pewno nie jest z bogaczy. 00:24:35: Chodzmy. 00:24:39: Wiec tanczymy |czy najpierw siadamy? 00:24:42: Rory...przyszlas. 00:24:44: Oh, wspaniala sukienka. Czyjego projektu? 00:24:46: -Lorelai Gilmore.|--Sama ja zrobilas? 00:24:48: -Nie, moja mama ja dla mnie uszyla.|-Tak? Powaznie? 00:24:51: Wiec teraz podrozujesz z ochroniarzem? 00:24:53: Oh, nie. To moj...to jest Dean. 00:24:56: -Dean, to Louise i Madeline.|--Hey. 00:24:59: -Moja mama niczego nie potrafi zrobic.|-Ile masz wzrostu? 00:25:03: -Zupa! Umie zrobic zupe!|-Wiesz, cala moja rodzina jest bardzo wysoka. 00:25:06: Glownie mezczyzni. |Ile masz wzrostu-186, 189 cm? 00:25:10: Dostanie nagrode jesli powie? 00:25:12: Wlasciwie to jeden rodzaj zupy. |Zielona i zgrudziala. 00:25:15: -Mam 189 cm|-Wlasciwie to zupy tez nie umie robic. 00:25:18: -189 to dobry wzrost.|-Tak myslisz? 00:25:20: -Tak mysle.|-Jak myslisz? Za wysoki? 00:25:24: -Nie kiedy mam obcasy.|-Dobrze. 00:25:26: -Chociaz plaskie buty |moga to troche utrudnic. 00:25:27: -Bede sie musial garbic. | -Chyba tak. 00:25:32: OK. Nudze sie. 00:25:37: -Podoba mi sie twoja sukienka. | -Dzieki. 00:25:42: Hey, mily jestes. 00:25:46: -Wolna piosenka. | -Chodzmy. 00:25:54: -Widze ze przyszlas.|-Sprzedalas mi bilet. 00:25:56: -Jestem Jacob. 00:25:58: -Czesc, a ja Rory. To jest Dean.|-Czesc. 00:26:01: Wybaczcie na chwile. 00:26:03: -To nie sa przyjaciele. 00:26:05: -Chcialem byc mily.|-No to nie badz. 00:26:09: -Wiec to jest Paris? | -Tak. 00:26:12: -Wydaje sie byc zabawna. | -Tak, bardzo. 00:26:15: OK, nie chce zebys sie przyzwyczaila |do tego balu 00:26:19: albo go przegadala. 00:26:20: To dziala w obie strony. 00:26:27: Hej, jesli cie pocaluje, czy nie wyskoczy skads |zakonnica i nie wykopie mnie stad? 00:26:30: To nie szkola katolicka. 00:26:32: -Wiec moge cie pocalowac?|-Tak, mozesz mnie pocalowac. 00:26:44: -OK, juz jestem gotowa.| -Swietnie. 00:26:47: -Zatanczymy?|-Nie. 00:26:49: -Zjemy cos?|-Nie. 00:26:51: -Wyjdziemy stad? 00:26:54: Tak, chodzmy. 00:27:00: A wiec, Ponyboy, szczesliwa? 00:27:04: Tak, jestem szczesliwa. 00:27:09: Prosz臋. 00:27:11: Mamo, ktos to juz chyba jadl. 00:27:13: -To rozdrobniony banan na toscie.|-OK. 00:27:15: Zawsze ci to robilam kiedy bylas mala. 00:27:18: -Naprawde? | -Tak, robilam ci to zawsze kiedy bylas chora. 00:27:21: Jestes pewna, ze nie bylo na odwrot? 00:27:22: -Nie chcesz jesc. | -Nie, nie, chce. 00:27:25: -Zabiore to do kuchni. | -Nie mamo, powiedzialam ze chce. 00:27:27: Jestes pewna? |Moge to wyrzucic. 00:27:29: zrzekne sie banana. Mmm. 00:27:34: Pewnie nie jest ci tak wygodnie. 00:27:36: Mamo prosze, |to pierwsza pozycja od 24 godzin, 00:27:39: -ktora nie doprowadza mnie do szalu.|-W porzadku. 00:27:43: Nie jesz. 00:27:48: -Mamo, prosze nie kaz mi tego jesc. | -Musisz cos zjesc. 00:27:53: Sookie zostawila mi w lodowce burrito. 00:27:56: -Podgrzeje ci je. | -Moge zjesc zimne. 00:28:00: Dobrze. Wiec pojde po nie. 00:28:02: Chociaz cieple jest lepsze. 00:28:04: Zaraz wroce. 00:28:19: OK, uh, musze sie czegos napic. |Chcesz moze ponczu? 00:28:23: Pewnie. 00:28:26: -Czesc, Rory, prawda?|-Tak. 00:28:29: -Poznalismy sie juz z Paris...|-Tak, pamietam. 00:28:33: -Dobrze sie bawisz? | -Wlasciwie to tak, a ty? 00:28:37: Jest OK. 00:28:39: To byl twoj chlopak? 00:28:42: -Nie wiem. Nie jestem pewna.|-Nie jestes pewna? 00:28:46: Spotykamy sie dosc krotko wiec... 00:28:48: Wiec masz jeszcze czas na zabawy? 00:28:50: -Slucham?|-Zatanczysz? 00:28:53: Nie dziekuje. 00:28:55: Moze moglbym cie prosic o twoj numer? 00:28:57: -Po co? | -Zeby zadzwonic. 00:29:00: Wybacz, ale nie jestes tu z Paris? 00:29:04: Wiec moze w takim razie nie powinienes tu byc |i prosic mnie o numer. 00:29:09: Dlaczego? Paris to moja kuzynka. 00:29:11: -Kuzynka? | -Tak. 00:29:14: -Paris to twoja kuzynka? Jestescie spokrewnieni?|-Tak. 00:29:18: Jacob, bardzo mi bylo milo ciebie poznac. |Mam nadzieje ze bedziesz sie swietnie bawil. 00:29:26: Oh popatrz Barbara Stanwyck. 00:29:28: -uwielbiam Barbare Stanwyck.|-Tak, jest dobra. 00:29:31: Ma taki wspanialy glos|taki chrypiacy, gleboki. 00:29:35: Po prostu go uwielbiam. 00:29:38: Wiesz co mamo, masz taki sam glos jak Barbara Stanwycky. 00:29:42: -Oh wcale nie.|-Powaznie. 00:29:44: Moglabys zamienic tate na Freda McMurray艂a |gdybys bardzo chciala. 00:29:48: Oh lubisz sie ze mna droczyc, co? 00:29:51: Wiesz, bardzo lubie. 00:29:54: -Rory wygladala dzisiaj przeslicznie.|-Tak, prawda? 00:29:57: -Nie moge pojac, ze wyrosla |na te mala kobietke, ktora stad wyszla. 00:30:01: Wiem. 00:30:04: Wiesz co mamo? 00:30:06: To ja zrobi艂am sukienke. 00:30:10: -Wspaniale sobie poradzilas.|-Dziekuje. 00:30:14: Z Rory i sukienka. 00:30:17: Dziekuje. 00:30:22: Daj, zabiore ci to. 00:30:24: Naprawde nie pamietasz, ze ci to robilam |kiedy bylas chora? 00:30:27: -Nie. Przepraszam.|-No bo robilam i uwielbialas to. 00:30:31: Wiesz co? Daj, sprobuje.|-OK 00:30:43: I? 00:30:44: Jest gorsze niz sadzilam. 00:30:47: Oh wcale nie. 00:30:53: Oh moj Boze, okropne! |Co ja sobie myslalam? 00:31:00: Moze chcesz juz isc? 00:31:03: Nudzisz sie. Przepraszam. |Tak, chodzmy juz. 00:31:05: Nie nudze sie. Myslalem tylko |ze wiesz, zostalo jeszcze troche czasu, 00:31:08: moze pojechalibysmy na kawe, 00:31:11:-polazili gdzies, porozmawiali.|-No wiesz, tylko my dwoje. 00:31:14: Byloby milo. 00:31:15: Nie, poczekaj. Pojde po plaszcze. 00:31:20: Wiec ilu osobom powiedzialas? 00:31:22: -Czterem? Pieciu? Wszystkim?|-O czym ty mowisz? 00:31:25: Wiesz ze Jacob to moj kuzyn 00:31:27: w koncu masz czym sie odegrac, prawda? 00:31:30: Nie chce sie odgrywac. |Chce byc jak najdalej od ciebie. 00:31:32: Teraz mozesz chodzic po szkole |i opowiadac... 00:31:35: ze Paris Geller nie mogla sobie znalezc |nikogo na bal.Ze nikogo nie ma 00:31:38: a skoro nie mogla nie przyjsc,|musiala poprosic kuzyna o zabranie jej 00:31:42: a potem musiala mu obiecac pieniadze |na paliwo, zeby sie zgodzil. 00:31:44: No dalej! Powiedz im! 00:31:46: Nie musze. Ty to zrobilas. 00:32:02: -Nie poznalismy sie jeszcze.|-No nie. 00:32:04: -Jestem Tristin.|-Ah, tak, znamy sie. 00:32:07: -O czym ty mowisz? | -Rory mowila o tobie. 00:32:09: -Oh tak?|-Tak. I nie cieszylbym sie tak tym. 00:32:12: Oh, dlaczego, mowila cos niemilego?|-Mowila, ze jestes dupkiem. 00:32:16: -Naprawde?|-Wlasciwie to nie, 00:32:17: Rory nie uzywa takich slow.|Troche to ozdobilem. 00:32:20: Oh wiec jestes jej obronca? 00:32:22: Mala ksiezniczka potrzebuje obroncow? 00:32:24: -Masz jakis problem, koles? | -Nie. 00:32:26: -Po prostu nie lubie twojej dziewczyny.|-Naprawde? 00:32:28: -Nie wydaje mi sie.|-Nie obchodzi mnie co ci sie wydaje. 00:32:32: Hey. To ty mi wszedles w droge, |nie ja tobie. 00:32:35: -Zartujesz sobie, tak? | -A co, wybierasz sie gdzies? 00:32:38: -Zejdz mi z drogi Dristan.|-Oh, jakis ty madry. 00:32:41: Hey, co sie dzieje? 00:32:42: Nic. Poznaje tylko |twojego chlopaka. 00:32:45: -Dobrze nam idzie, nie sadzisz?|-Oh tak. 00:32:47: Wlasnie mamy wybudowac klub. 00:32:49: OK. Nie chcialam wam przerywac zabawy, |ale powinnismy juz isc. 00:32:52: -Oh, dlaczego? Malenka musi wracac do domu?|-Przestan. 00:32:54: Nie, uwazam ze tworzycie slodka pare. 00:32:57: Twoj kon i powozik stoja na zewnatrz?|Musisz wracac do domciu? 00:33:01: Chodzmy juz. 00:33:03: -Co ty sobie u diabla myslisz?|-OK, juz mnie wiecej nie popchniesz. 00:33:06: -Starasz sie grac twardziela?|-Masz krawat do cholery. 00:33:10: -Na zewnatrz! Chodz! 00:33:11: -Nie to jak walka z ksiegowym. |Zadzwonie kiedy bede cie potrzebowal przy rachunkach. 00:33:20: -Nie chcesz sie ze mna bic Tristin!|-Czemu nie? 00:33:22: Bo moge cie zabic idioto! 00:33:25: Rory, chodzmy. 00:33:30: Juz nigdy sie do niej nie zblizysz. 00:33:37: -Wow. To bylo niezle. | -Jasne. 00:33:41: Wszystko w porzadku? 00:33:45: Naprawde przyszlas z kuzynem? 00:34:05: -Co robisz? | -Idz spac. 00:34:08: -Film sie jescze nie skonczyl. | -Powiem ci jak sie skonczy艂. 00:34:28: Dziekuje mamusiu. 00:34:39: Niezly bal. 00:34:40: Nie wiem co go opetalo. 00:34:43: -Ja wiem. | -Co? 00:34:45: Podobasz mu sie. 00:34:46: Wcale nie. |To dla niego jakas gra czy cos. 00:34:49: Podobasz mu sie. 00:34:51: On tylko mnie obraza i dreczy. 00:34:54: Podobasz mu sie. 00:34:58: Nie wiem jak mam sie czuc odnosnie tej sytuacji. 00:35:00: -Jak to?|-No nie wiem... 00:35:02: to ze moj chlopak broni mojego honoru. |To dziwne. 00:35:06: Chlopak? 00:35:08: -Co?|-Powiedzialas 臋chlopak.' 00:35:10: Nie! Chodzilo mi o chlopaka 00:35:12: w tym znaczeniu, ze kiedy mnie broniles,|zachowywales sie jak moj chlopak, 00:35:16: ale tylko w szerszym znaczeniu tego slowa, 00:35:18: ktore tu nawet nie pasuje. 00:35:21: Strasznie macisz. 00:35:23: -Nie chodzilo mi o to, ze jestes moim chlopakiem.|-OK. 00:35:26: -Nie uwazam, ze jestes moim chlopakiem.|-OK. 00:35:33: -Tak? | -Jestes moim chlopakiem? 00:35:36: W szerszym tego slowa znaczeniu? 00:35:39: Nie, w tym prawdziwym 00:35:41: "czesc to Dean, moj chlopak". 00:35:44: Jestem, jesli chcesz zebym byl. 00:35:46: Chce. 00:35:49: -OK. 00:35:51: -Wiec ustalone.|-Tak. 00:35:52: -Jestes moim chlopakiem. | -Cos za konsensus. 00:35:59: Dobrze sie czuje z ta decyzja. 00:36:02: Dobrze to s艂ysze膰. 00:36:06: Chyba Miss Patty zapomniala zamknac. 00:36:08: Nigdy nie bylem w srodku. 00:36:12: -Czy te kobiety to naprawde Miss Patty?|-Tak 00:36:15: Powiedziala, ze zrobila juz wszystko, |co tylko mozna w show businessie... 00:36:18: poza podpaleniem obreczy, |przez ktora przeskakuja psy. 00:36:21: Podniose. 00:36:25: Boze, wazy chyba z tone. |Co w niej masz? 00:36:27: Nie wiem. 00:36:29: Szminke, piec dolarow. Gume, lakier do wlosow, ksiazke. 00:36:33: -Ksiazke? | -Tak. 00:36:34: -Zabralas ksiazke na bal? | Tak. 00:36:36: Myslalas, ze bedzie czas wolny? 00:36:39: Nie. Ja zawsze zabieram ze soba ksiazke. |To taki nawyk. 00:36:43: -Wiec co czytasz? | -"The Portable" - Dorothy Parker. 00:36:51: 'Jest ma艂e branie lub dawanie. |Jest ma艂o w wodzie czy winie. 00:36:55: To 偶ycie, to 偶ycie, to 偶ycie, |nigdy nie by艂o moim projektem..' 00:37:03: -Wesole. | -I zabawne. 00:37:07: -Hey|-Co? 00:37:09: -Dziekuje za dzisiaj. Bylo wspaniale.|-Nie ma za co. 00:37:39: OK, drogie panie. Wezcie maty do jogi. 00:37:46: Oh, wielkie nieba! To corka Lorelai! 00:37:49: -Patty! Tu jest Rory Gilmore!|-Co takiego? 00:37:52: Tutaj. |Zasnela z chlopakiem z marketu. 00:37:55: Co mamy robic? 00:37:57: Rory, kochanie. To ja, Miss Patty. 00:38:01: Rory? Rory, co ty tu robisz? 00:38:05: Miss Patty? 00:38:06: Tak. Bylas tu cala noc? 00:38:09: Oh nie! Dean obudz sie. 00:38:11: -Ktora godzina?|-5:30 rano. 00:38:14: Oh moj Boze! Zasnelismy. |Jak moglismy zasnac? 00:38:17: Uspokoj sie. Wyjasnie to twojej mamie. 00:38:19: -Gdzie moja torebka?|-Mam ja. Spokojnie. 00:38:22: Musze leciec. 00:38:27: Rory! Czekaj!|-Musze leciec. 00:38:29: Ide z toba. |Wszystko wyjasnimy. Bedzie dobrze. 00:38:31: Nie mozesz isc ze mna. |Nie mozesz sie teraz zblizac do mojego domu. 00:38:34: -To nie nasza wina. | -Wiem. Musze po prostu wrocic do domu. 00:38:37: -Prosze, pozwol mi isc z toba. | -Nie! 00:38:39: -Rory| -Musze isc do domu. 00:38:47: -Lorelai! Wstawaj. Juz. Natychmiast!|-Co? 00:38:51: Rory nie ma w domu! 00:38:53: -Co takiego? 00:38:54 Siedzialam w tym fotelu |i zasnelam na chwileczke 00:38:57: a potem byla juz 5:30 |a jej ciagle nie ma. 00:39:02: - Rory? | - Nie ma jej tu. Slyszysz? 00:39:08: Gdzie telefon? Dzwon na policje. 00:39:12: Co robisz? Dzwon na policje! Dzwon na policje! 00:39:14: -Mamo przestan! | -Co robisz? 00:39:16: Szukam telefonu. A myslisz ze co robie? 00:39:18: Czemu tu nigdy nie sprzatacie? 00:39:20: To jest nagly wypadek |a ty nie mozesz nawet znalezc telefonu.|A co jesli wybuchlby pozar? 00:39:23: A jesli Rory by sie dusila? 00:39:25: -Mamo przestan krzyczec!|-Rory nie ma! 00:39:27: Wiem o tym a twoj krzyk mi nie pomaga! 00:39:43: Co? 00:39:47: OK. 00:39:50: Dziekuje. 00:39:52: Nie, bardzo dziekuje.|OK pa. 00:39:57: -Z Rory wszystko w porzadku. | -Gdzie jest? Co sie stalo? 00:40:00: Ona i Dean byli u Miss Patty. 00:40:03: Co to takiego, motel? 00:40:05: To szkola tanca. To byla Patty.|Powiedziala, ze znalazla ich spiacych 00:40:10: i obudzila ich,|Rory wlasnie biegnie do domu. 00:40:12: -W jakim stanie ich znalazla?|-Nie powiedziala, dobrze? 00:40:15: Sprobujmy sie uspokoic |zanim nie dowiemy sie co sie stalo. 00:40:17: Co masz na mysli, mowiac |臋zanim nie dowiemy sie co sie stalo艂? |Wiemy, co sie stalo. 00:40:20: -Nie, nie wiemy. | -Nie bylo ich cala noc! 00:40:22: Zaparze kawy. 00:40:26: Lorelai Gilmore, widzialam, |jak robisz duzo glupich rzeczy 00:40:29: -i powstrzymywalam sie od komentarza.|-Co takiego? 00:40:31: Ale nie bede milczec i pozwalac na to, |zeby ta dziewczyna zmarnowala sobie zycie. 00:40:36: Mamo, odczep sie. 00:40:38: Spedzila noc z chlopakiem, z tym, 00:40:40: z ktorym pozwolilas jej isc na bal. 00:40:42: Boze pomoz, nie bede sie z toba o to klocic. 00:40:44: -Robi to samo, co ty. | - Wcale nie. 00:40:47: -Zajdzie w ciaze. | -Nie zajdzie. 00:40:49: Zrujnuje wszystko tak, |jak ty. 00:40:51: Nieprawda! Nieprawda! Nieprawda! 00:40:54: Rory to dobre dziecko mamo! |Nie jest mna. 00:40:57: Co z ciebie za matka skoro na to pozwalasz? 00:40:59: Nie wiem mamo. |A co z ciebie za matka? 00:41:01: Stracisz ja. |Stracisz ja jak ja stracilam ciebie. 00:41:04: Nie strace jej. Slyszysz? 00:41:06: Nawet gdybym nie zaszla w ciaze |i tak bys mnie stracila. 00:41:09: Nic nie mialam w tamtym domu.|Nie mialam zycia. Nie mialam powietrza. 00:41:13: Zadusilas mnie. |Ja nie dusze Rory. 00:41:16: Oh wiec ty jestes idealna |a ja ta zla. 00:41:19: Dalam cie do dobrych szkol.|Dawalam ci wszystko co najlepsze. 00:41:23: Dbalam zebys miala najwieksze mozliwosci. 00:41:25: I mam dosc sluchania jak bardzo sie dusilas |i jak to cie kontrolowalam. 00:41:30: Skoro tak cie kontrolowalam, 00:41:31: to czemu zaszlas w ciaze |i podeptalas swoje zycie. 00:41:35: -Wyjdz! | -Slucham? 00:41:36: Nie bedziesz tu przychodzic |i mowic mi, ze podeptalam swoje zycie. 00:41:40: Rozejrzyj sie mamo. |To jest zycie. 00:41:42: Ma troche koloru i moze ci sie wydawac dziwne, 00:41:45: ale to jest zycie. 00:41:47: A gdybym nie zaszla w ciaze |nie mialabym Rory. 00:41:49: Wiesz ze nie o to mi chodzilo. 00:41:51: Moze i bylam tym okropnym dzieckiem |ktorego nie dalo sie kontrolowac jak mowisz, 00:41:54: ale Rory taka nie jest. 00:41:55: Jest madra i ostrozna a ja jej ufam. |Wszystko z nia bedzie dobrze, 00:41:59: skoro nie mozesz tego zrozumiec ani w to uwierzyc, |to nie chce cie tu widziec! 00:42:19: Mamo dziekuje ci za to wszystko co... 00:42:21: Co ty sobie myslisz? |Nie ma cie cala noc! Oszalalas? 00:42:24: Przepraszam. To byl wypadek. 00:42:26: Mowisz do krolowej wymykania sie na cale noce. |Ja to wymyslilam! 00:42:30: Tu nie ma wypadkow!|Nie mozesz tego robic! Kropka. 00:42:32: Do niczego nie doszlo! 00:42:33: Czy masz pojecie jak to jest |obudzic sie rano z moja matka w domu... 00:42:37: i dowiedziec sie, ze nie wrocilas do domu? 00:42:39: Wiec chodzi o to, ze babcia tu byla? 00:42:41: Nie, tu chodzi |o kompletne przerazenie... 00:42:43: -kiedy twojego dziecka nie ma rano w lozku.|-Przepraszam. 00:42:46: I chodzi o to o inny typ przera偶enia| kiedy dowiadujesz sie... 00:42:48: ze spedzilo ono noc z jakims chlopakiem. | -Nie spedzilam z nim nocy. Zasnelismy. 00:42:52: -Bedziesz zazywac pigulki. |- Nie zajdziesz w ciaze. 00:42:55: Nie sypiam z Deanem! 00:42:57: Co sie stalo z tym wszystkim |co powiedzialas babci? 00:42:59: Co sie stalo z zaufaniem do mnie? 00:43:01: -Gdzie to sie podzialo? | -Chyba zostalo na matach do jogi Miss Patty. 00:43:05: To bzdura! Wiesz, 00:43:06: ze do niczego nie doszlo.|Wiesz, ze to byl wypadek. 00:43:10: Jestes wsciekla, bo nawalilam 00:43:12: i to na oczach babci |a ona wyzyla sie na tobie. 00:43:14: Przykro mi. Przykro mi, ze nawalilam |i przykro mi, ze na ciebie nawrzeszczano, 00:43:19: ale niczego nie zrobilam |i ty o tym wiesz!