:: Periodyk Poetycki ::
;) Ballada o kiełbasie
Bóg dał mi kiełbasę, z końcówką sznurkową
Takie małe szczęście, w środę popielcową
Więc żarłem ze smakiem, herbatę też piłem
A jak tak se żarłem to Boga chwaliłem.
A ksiądz kiedyś mówił, że w Biblii raz było
Ze tak być nie może, że Bogu niemiło
W dzień postu gdy szamiesz kiełbasę za trzech
Jak świnia - że grzech...
A ja tak po prostu, kiełbasę se kroję
I gryzę ze smakiem, a co zjem to moje.
Niczego mi więcej nie trzeba tymczasem
Wszystko mi zbyteczne, mam swoja kiełbasę
A mama mi mówi, że w biblii pisali
Że Bóg mnie pokarze, że w piekle mnie spali
Że syn świętokradca, w Popielec, ach pech
Żem szatan! Że grzech...
Skończyłem kiełbasę, ręce rozstawiłem
Z uśmiechem bezczelnym w sufit popatrzyłem
Wołając "No walnij, zgrzeszyłem śmiertelnie
Jestem apostata, niech mnie coś pierdzielnie"
A Bóg siedział w niebie, uśmiechu nie skrywał
I pieprznął piorunem, aż zwęglił się dywan.
A ja wjednej chwili się w proch obróciłem
I kwiat na mnie zleciał.
I wniebowstąpiłem
(A w niebie Bóg ozwał się tymi słowami:
"Pewnie że mam w dupie komedię z postami
Wziąłem cię do siebie tamtego wieczoru
Bo mamy podobne poczucie humoru".)
- Donald
Wyszukiwarka
Podobne podstrony:
nw asd w3Fadal Format 2 [NW] D611 16 2mwięcej podobnych podstron