WIZJA KAPAANA W SAUŻBIE BOGU
RATUNEK DLA DUSZ
RATUNEK DLA DUSZ
RATUNEK DLA DUSZ
1
CZY I TY PÓJDZIESZ ZA JEZUSEM?
CZY I TY PÓJDZIESZ ZA JEZUSEM?
CZY I TY PÓJDZIESZ ZA JEZUSEM?
2
Podczas jednej z moich ostatnich podróży zostałem poprowadzony,
by rozważyd duchową kondycję tłumów mnie otaczających, ludzi
żyjących niezależnie od swego wiecznego powołania w jak najbardziej
otwartym, bezwstydnym buncie przeciwko WIECZNEMU BOGU.
Myślałem o tych milionach ludzi wokół mnie, poddanych pijaostwu i
przyjemnościom, interesom i zmartwieniom, polityce i problemom, w
wielu przypadkach trwajÄ…cych w bluznierstwie i zagniewaniu. Podczas
tych rozważao miałem wizję.
Widziałem ciemny, burzliwy ocean. Wisiały nad nim ciężkie, ciemne
chmury, a od czasu do czasu przecinały je wyrazne błyskawice i
przetaczały się gromy. Gdy wiały wyjące wiatry, fale podnosiły się i
pieniły. W tym oceanie widziałem ogromne mnóstwo istot ludzkich
wciągniętych w straszne wiry; pływających, krzyczących, piszczących,
przeklinających i zmagających się, a każda z nich zapadała się coraz
bardziej. Gdy tak przeklinali i krzyczeli wynoszeni byli znów na
powierzchnię, krzyczeli znowu, a wtedy tonęli, aby już więcej nie
wypłynąd.
Widziałem też wynurzającą się z tego ciemnego, złego oceanu
potężną skałę, której wierzchołek sięgał wyżej niż ciemne chmury
zwisające nad burzliwym morzem. Wokół podstawy tej skały
zobaczyłem płaską platformę i z zachwytem oglądałem częśd tych
biednych, zmagających się, tonących biedaków wydostających się z
oceanu i wspinających na platformę. Widziałem, że częśd z tych,
którzy już byli bezpieczni pomagała tym biednym stworzeniom, które
ciągle były w wodzie, wspiąd się na bezpieczne miejsce.
Przyjrzawszy się lepiej zobaczyłem grupę tych, którzy uratowali się,
używając drabin, lin i łodzi, by wyciągnąd zmagających się jeszcze z
wody. Byli także tacy, którzy wskakiwali do wody nie zwracając uwagi
na konsekwencje, pragnąc uratowad tonących. Nie byłem pewien, co
wywołało we mnie najwięcej radości widok biednych ludzi
wspinających się na skałę i znajdujących bezpieczne miejsce czy też
3
poświęcenie tych, którzy byli w pełni oddani wysiłkom, by wyzwolid
swych towarzyszy.
Zadziwiła mnie jednak jedna rzecz:, pomimo iż każdy ze znajdujących
się na skale został wcześniej wyratowany z oceanu, prawie wszyscy
zdawali się zapominad o jego ogromnej grozie; tej ciemności i
niebezpieczeostwie, które już ich nie dotyczyły. Tym, co wydało się mi
się zarówno dziwne, jak i szokujące był fakt, że ludzie ci nie objawili
absolutnie żadnej troski (stali się ignorantami) o te biedne, zgubione
istoty, które zmagały się i tonęły przed ich oczami, chod wiele z nich
było członkami rodzin uratowanych. Ten brak troski na pewno nie był
wynikiem ich nieświadomości, ponieważ żyli kiedyś w tej sytuacji,
regularnie uczęszczając na wykłady, gdzie opisywano stan tych
biednych, tonÄ…cych stworzeo.
Przebywający na platformie zajęci byli różnym działaniem. Niektórzy
dnie i noce zajmowali się swymi interesami, składając swe
oszczędności w bankach i sejfach. Wielu spędzało czas podziwiając
kwiaty, malują, grając na instrumentach lub nakładając ładne ubrania
w nadziei, że będą podziwiani.
Na platformie byli i tacy, którzy zajmowali się głównie jedzeniem i
piciem. Inni spędzali czas sprzeczając się na temat tonących ludzi,
dyskutując, co stanie się z nimi w przyszłości, podczas gdy inni cieszyli
się, iż dobrze wypełnili swój obowiązek wobec zgubionych poprzez
organizacjÄ™ ciekawych ceremonii religijnych.
Niektórzy z tłumu, który znalazł miejsce schronienia, odkryli drogę
wiodącą w górę skały, na wyższą platformę znajdującą się nad
warstwÄ… chmur zwisajÄ…cych nas oceanem. Mieli stamtÄ…d dobry widok
na centralną częśd lądu, gdzie mieli nadzieję się kiedyś znalezd. Na tej
wyższej platformie spędzali czas na myśleniu o przyjemnych rzeczach,
gratulując sobie wzajemnie tego szczęścia, iż są uratowani z burzliwej
głębi i śpiewając pieśni o tej radości, której dostąpią, gdy zostaną
zabrani na stały ląd. Wszystko to działo się, podczas gdy rzesze
zmagających się, wrzeszczących ludzi tonęły w ciemnej, wzburzonej
wodzie na oczach tych, którzy zadowoleni siedzieli i czekali na dzieo,
w którym opuszczą skałę.
4
Jakże ja bardzo pragnąłem zobaczyd rzeszę ludzi zaangażowanych w
ratowanie innych ludzi, zamiast tamtej małej garstki! Tych kilku
robotników, których widziałem, zdawało się robid niewiele poza
płakaniem i pomaganiem ludziom. Oddawali się bez reszty i z uporem
błagali znajdujących się wokół ludzi o pomoc. Było to jednak uznane
za nonsensowne przez wielu prawidłowych i religijnych ludzi. Mimo
wszystko kontynuowali oni pracÄ™, oddajÄ…c wszystko, co mieli na
kupno łodzi, lin i innego wyposażenia pomocnego do ratowania
biednych, tonÄ…cych ludzi.
I wtedy zobaczyłem coś cudownego. Cierpienie, zagrożenie i żale tych
biednych, zmagających się w ciemnym morzu istot wywołały smutek
Boga w niebie poruszyły Go tak bardzo, że zesłał wspaniałą Istotę,
by ich uwolnid. Ten ktoś przybył prosto z Jego pałacu poprzez ciemne
chmury, wprost do rozszalałego morza pomiędzy tonących ludzi.
Zaczął On ich ratowad wśród płaczu i łez, aż pot Jego bólu spływał
wraz z krwią. Gdy brał w ramiona tonących, próbując postawid ich na
skale, ciągle płakał i wołał do uratowanych tych, którym już pomógł
swymi pokrwawionymi rękami, aby pomogli mu w tym trudnym,
wymagającym zadaniu, jakim było ratowanie ich towarzyszy.
Najbardziej przerażające wydawało się to, że ci znajdujący się na
platformie, do których wołał, byli tak zajęci swymi sprawami i
problemami, oszczędzaniem pieniędzy i przyjemnościami, rodzinami i
obowiązkami religijnymi lub przygotowaniem do podróży do centrum
lądu, że nie zwracali uwagi zawołanie tej Istoty, którą uwielbiali
Tego, który sam zszedł do morza. Gdy słyszeli wołanie ignorowali je
zupełnie lub po prostu nie zwracali na nie uwagi. I w ten sposób
kolejne rzesze zmagały się, wołały i tonęły w ciemnościach.
I wtedy zobaczyłem coś, co było dla mnie w istocie jeszcze bardziej
przerażające niż wszystko, co dotąd widziałem. Niektórzy z ludzi na
platformie, wcześniej proszeni przez tę wspaniałą Istotę, by przyszli
pomóc w tym trudnym zadaniu, przez cały czas modlili się do tego
kogoś, by przybył. Niektórzy chcieli, aby przyszedł i został z nimi
oddając czas i siłę, by uczynid ich szczęśliwszymi. Niektórzy chcieli,
aby przyszedł i pomógł im poczud się bardziej bezpiecznie na skale,
5
gdyż wiadomo było, iż niektórzy chodzili tak nieuważnie, że tracili
grunt pod nogami wpadajÄ…c z powrotem do wody. Ludzie ci spotykali
się, wchodzili tak wysoko, jak mogli i patrząc w stronę stałego lądu,
gdzie myśleli, że znajduje się wspaniała Istota, wołali: Przyjdz do nas!
Przyjdz i pomóż nam! . Przez ten cały czas On był na dole, pomiędzy
zmagajÄ…cymi siÄ™, tonÄ…cymi stworzeniami. OtaczajÄ…c ich swymi
ramionami próbował ich wyciągnąd, spoglądając błagalnie, ale
bezskutecznie na tych znajdujących się na skale. Jego głos był
ochrypły od wołania: Przyjdzcie do Mnie! Przyjdzcie i pomóżcie Mi!
Wtedy zrozumiałem tę wizję. Było to dosyd jasne:
üð Morze to ocean życia morze ludzkiej egzystencji,
üð BÅ‚yskawice o iskry przejmujÄ…cej prawdy pochodzÄ…cej od tronu
Boga,
üð Gromy to odlegÅ‚e echo Bożego gniewu.
Rzesze ludzi, którzy piszczeli i zmagali się w agonii we wzburzonych
wodach, były tysiącami tysięcy biednych grzeszników z każdego
pokolenia, języka i narodu. Jakże to morze było czarne! I co za rzesze
biednych i bogatych, wykształconych i niewykształconych znajdowały
się w nim, wszyscy tak różnie pojmujący okoliczności i warunki,
jednak tak podobni w jednej rzeczy wszyscy grzeszni przed Bogiem,
powstrzymywani przez swą nieprawośd, zafascynowani jakimś
idolem, niewolnicy diabelskich pożądliwości, oszukani przez
okrutnego nieprzyjaciela z bezkresnej otchłani!
Byli oni podobni nie tylko w swej niegodziwości, ale także, jeżeli nie
zostali uratowani, w tym, że tonęli idąc w dół do tego samego
miejsca. Ta wielka, ochraniająca skała reprezentowała Kalwarię i
ludzie znajdujący się na niej byli uratowani. Sposób, w jaki
pożytkowali swoją energię, dary i czas, pokazywał zajęcia tych, którzy
uznają się za uratowanych, wybawionych od grzechu i piekła, by byd
naśladowcami Jezusa Chrystusa.
Owa garstka zapalczywych, zdeterminowanych ratowników to
żołnierze zbawienia. Potężna Istota zaś to Syn Boży, ten sam wczoraj,
dziś i na wieki, który wciąż zmaga się, by zbawid ginące rzesze z tego
6
okropnego dołu zagłady. Jego głos jest wciąż słyszany ponad muzyką,
maszynami i buntem życia, wzywa On uratowanych, by przyszli i
pomogli Mu zbawid świat. Moi przyjaciele, to wy jesteście uratowani
z wody, jesteście na skale. On jest w ciemnym morzu wzywając was,
abyście przyszli Mu pomóc. Czy pójdziecie? Rozszalałe morze życia
zapełnione ginącymi duszami kotłuje się aż do miejsca, w którym
stoicie.
Jezus Chrystus, Syn Boży, jest w samym środku tej gnijącej rzeszy,
zmagając się, by im pomóc. On wzywa ciebie, byś wskoczył do morza,
abyś natychmiast przeszedł na Jego stronę, pomagając Mu w Jego
świętej walce. Czy wskoczysz? Czy pójdziesz i poddasz się całkowicie
Jemu? Czy ty, który jeszcze ociągasz się na brzegu, odłożysz swą
dumę, troskę o opinię, umiłowanie wszystkiego, co proste i inne
samolubne upodobania, do których byłeś tak długo przywiązany i
pobiegniesz, by ratowad rzeszÄ™ ginÄ…cych dusz?
Czyż to kłębiące się morze nie wygląda groznie? Oczywiście, że tak.
Nie ma wątpliwości, że ten czyn będzie dla ciebie, jak i dla innych
podejmujących to wyzwanie, oznaczał trudności, ból i cierpienie. Dla
niektórych może to znaczyd nawet więcej śmierd. Ten, który cię
wzywa do morza wie jednak, co to będzie oznaczad, a ciągle nawołuje
i zachęca ciebie i mnie, by pójśd.
Wystarczająco długo zadowalaliśmy się bezpieczną religią. Mieliśmy
już przyjemne odczucia, przyjemne pieśni, przyjemne spotkania i
przyjemne pomysły. Było już wiele szczęścia, wiele klaskania w dłonie
i bardzo wiele nieba na ziemi. A teraz musimy iśd do Boga i
powiedzied Mu, że jesteśmy przygotowani, by, jeżeli to konieczne,
odwrócid się od tego wszystkiego i że chcemy spędzid resztę życia
zajmując się tymi ginącymi rzeszami, niezależnie od ceny.
PÓJŚCIE NA DÓA, DO GINCYCH TO NASZE POWOAANIE. NASZE
SZCZÅšCIE W TYM CZASIE BDZIE SI SKAADAD Z UDZIAAU W
CIERPIENIU, NASZA AATWOŚD BDZIE DZIELENIEM ICH BÓLU, NASZA
KORONA NOSZENIEM ICH KRZYŻA, A NASZE NIEBO BDZIE
WCHODZENIEM W SAME BRAMY PIEKIELNE, BY ICH RATOWAD.
Czy i Ty Pójdziesz za Jezusem?
7
Wyszukiwarka
Podobne podstrony:
informator dla kandydatow do sluzby w sluzbie wieziennejSzaty ze skór kara czy ratunek dla człowieka Patrystyczna interpretacja Rdz 3, 21kredyt spoleczny ratunek dla polskiSIERPIEŃ 2011 MIESIĄCEM RATUNKU DLA DUSZSztuka wojny dla kobiet Genialne strategie Sun Tzu w służbie płci pięknejJak szczesliwy jestem w sluzbie Krola DuszMamie na ratunek 0 przepisow na zdrowy posilek dla Twojego malucha mam200więcej podobnych podstron