Zeus i zegarek pana zawiadowcy (V Wileńska Brygada AK)


Zeus i zegarek pana zawiadowcy
Wpisany przez Krzysztof Gordon Lenz
wtorek, 05 kwietnia 2011 14:55
Samborowo, 11 czerwca 1946 roku. Zbliża się godzina siedemnasta, ale upał ani myśli ustąpić.
Maciej Słomian, zawiadowca stacji kolejowej w Samborowie, zdejmuje zawieszone w oknie
biura prześcieradło. Znowu jest zupełnie suche. Wychodzi na zewnątrz i moczy je pod
strumieniem zimnej wody z pompy. Wtedy zauważa wyłaniające się z lasu sylwetki w
mundurach. Szybko wraca, podchodzi do telefonu i kładzie dłoń na słuchawce. Nie podnosi jej
jednak. Chwilę się zastanawia, potem zakłada na przepocony siatkowy podkoszulek kurtkę od
munduru, na głowę służbową czapkę i z lizakiem w ręku, atrybutem kolejowej władzy, wychodzi
na peron.
Widzi, jak oddział się przegrupowuje. Trzech żołnierzy biegnie w kierunku budynku nastawni,
reszta rozsypuje się w tyralierę i zmierza wprost w jego kierunku. Nie biegną, ale idą szybkim,
zdecydowanym krokiem. Broń trzymają przed sobą w pozycji  do ataku .
Słomian mruży oczy i przygląda się nadchodzącym. Dziwne to wojsko, pstrokate jakieś.
Większość w czapkach polowych, ale niektórzy mają na głowach furażerki, kilku ubranych jest
w rosyjskie mundury z odprutymi dystynkcjami. Wszyscy mają porozpinane bluzy i podwinięte
rękawy. Wyglądają na zmęczonych.
Zawiadowca już wie, że czekają go kłopoty, ale nie rusza się z miejsca. Z typowo chłopskim
fatalizmem poddaje się wyrokom losu. Co ma być, to będzie. Nie boi się.
- Dzień dobry, panie sierżancie  wita podchodzącego do niego niewysokiego, wąsatego
mężczyznę. Wojskowy ubrany jest w polski mundur, z przypiętym na lewej kieszenią kurtki
ryngrafem z wizerunkiem Matki Boskiej Ostrobramskiej. Na głowie ma zakurzoną czapkę
polową z orłem w koronie. Słomian czuje bijący od niego silny zapach potu.
 Wachmistrzu  poprawia go żołnierz.  Wachmistrz  Zeus , 5 Brygada Wileńska Armii
Krajowej  przedstawia się i salutuje.  W imieniu niepodległej Polski przejmujemy ten dworzec.
Maciej Słomian tylko wzrusza ramionami.
Leon Smoleński,  Zeus , wchodzi do biura zawiadowcy i z ulgą siada na jedynym krześle. Z
westchnieniem kładzie nogi na biurku.
To już dziesiąty dzień, odkąd z mianowania majora  Aupaszki , objął dowództwo 3 szwadronu 5
Brygady Wileńskiej AK. Szwadronu nowego, utworzonego zaledwie 1 czerwca 1946 roku,
podczas koncentracji Brygady w majątku Jodłówka, złożonego z ochotników  z których tylko
1 / 4
Zeus i zegarek pana zawiadowcy
Wpisany przez Krzysztof Gordon Lenz
wtorek, 05 kwietnia 2011 14:55
część miała za sobą doświadczenie bojowe z walk w oddziałach partyzanckich na
Wileńszczyznie - zwerbowanych w Państwowych Urzędach Repatriacyjnych przez Feliksa
Selmanowicza,  Zagończyka . Sam Leon Smoleński nigdy wcześniej nie pełnił żadnych
poważnych funkcji dowódczych. Owszem, był zastępcą dowódcy, a następnie dowódcą drużyny
w 4 szwadronie, ale było to w końcowym już okresie walk 5 Brygady we wrześniu 1945 roku na
białostocczyznie. Nie miał okazji dowodzić podczas żadnej bitwy. Dlatego też major Zygmunt
Szendzielarz,  Aupaszka , przydziela mu do oddziału, oficjalnie w charakterze obserwatora,
swojego adiutanta, porucznika Jerzego Jezierskiego  Stefana , żołnierza doświadczonego,
uczestnika wojny obronnej 1939 roku. Wsparciem dla wachmistrza  Zeusa mają być też
weterani walk partyzanckich jeszcze z czasów 4 Brygady Wileńskiej - jego zastępca plutonowy
Wacław Cejko,  Morski , oraz dowódca pierwszej drużyny 3 szwadronu, plutonowy Władysław
Wasilewski,  Bej .
Broń i umundurowanie, liczący 14 osób oddział zdobywa w akcjach. Wspólnie z 4 szwadronem,
dowodzonym przez wachmistrza Henryka Wieliczko  Lufę , 2 czerwca rozbrajają w Starym
Targu posterunek Milicji Obywatelskiej. Ich łupem pada jeden automat PPSz, jeden kbk i sto
sztuk amunicji. Następnego dnia, już samodzielnie, pozbawiają broni milicjantów i dwóch
żołnierzy sowieckich obsługujących centralę telefoniczną w Dzierzgoniu. Zabierają im w sumie
siedem kbk, jeden rkm, dwie  pepesze i dwa komplety rosyjskich mundurów. Cały następny
dzień pozostają w ukryciu, przeczekując zorganizowaną przez Państwowy Urząd
Bezpieczeństwa Publicznego w Sztumie wielką obławę, w której biorą udział siły
bezpieczeństwa z aż pięciu powiatów: sztumskiego, suskiego, malborskiego, morąskiego i
kwidzyńskiego. Ale już 5 czerwca rano,  Zeus wydaje rozkaz ataku na posterunek MO w
Zalewie. Ich zdobycz to jeden rkm, jeden MP43, trzy granaty... i obfite śniadanie, pozostawione
na posterunku przez uciekających w popłochu milicjantów.
Po koncentracji Brygady w leśniczówce Witoszewo, 7 czerwca 1946 roku szwadron zdobyczną
ciężarówką marki Studebaker jedzie wzdłuż Jezioraka w kierunku Iławy. Na północ od miasta,
następnego dnia, spotyka przypadkowo 5 szwadron, dowodzony przez porucznika Zdzisława
Badochę  Żelaznego . Postanawiają tymczasowo połączyć siły. Kwaterując wspólnie w
Siemianach dowiadują się od mieszkańców, że w pobliskiej wsi Szwalewo pododdział żołnierzy
sowieckich odebrać ma zamówione wcześniej ryby. Przygotowują zasadzkę i korzystając z
przewagi liczebnej, bez jednego wystrzału rozbrajają dziesięciu zaskoczonych
czerwonoarmistów. W ten sposób wzbogacają swój stan posiadania o kilka sztuk broni krótkiej,
jeden rkm i dziesięć kompletów umundurowania.
Po akcji w Szwalewie  Żelazny decyduje się odłączyć swój oddział od grupy  Zeusa i pieszo
wyruszyć w rejon Starego Targu. Niedoświadczony szwadron Leona Smoleńskiego musi od tej
pory radzić sobie sam.
Na nieszczęście nie trzeba było długo czekać. Jeszcze tego samego dnia, w okolicach Susza,
wjeżdżają ciężarówką wprost w sowiecką zasadzkę. Nieostrzelani w większości żołnierze nie są
w stanie podjąć walki z przeciwnikiem o nierozpoznanej sile, a  Zeus i  Stefan nie potrafią
zapanować nad przerażonym oddziałem. Część szwadronu, po bezładnej wymianie ognia,
rzuca się do panicznej ucieczki, reszta  ostrzeliwując się  wycofuje się w głąb lasu,
porzucając nie tylko samochód, ale i część zdobytego niedawno uzbrojenia i amunicji. Co
gorsza, w porzuconym samochodzie zostawiają wszystkie mapy, otrzymane wcześniej od
2 / 4
Zeus i zegarek pana zawiadowcy
Wpisany przez Krzysztof Gordon Lenz
wtorek, 05 kwietnia 2011 14:55
majora  Aupaszki . Szwadron traci odtąd zdolność precyzyjnego poruszania się w terenie. Kilka
godzin pózniej ponownie wpadają w sowiecką zasadzkę. Znowu uciekają nie podejmując walki.
Szczęśliwie w obu starciach nikt nie zostaje nawet ranny.
Korzystając wyłącznie z kompasu idą w kierunku Ostródy. W ten sposób, 11 czerwca 1946
roku, docierają do Samborowa.
 Zeus rozkazuje Bolesławowi Pałubickiemu  Zawiszy i Józefowi Zielińskiemu  Słowikowi
przeszukać biuro zawiadowcy. Słomian posłusznie staje pod ścianą. Ani na moment nie
spuszcza go z oka wyznaczony do jego pilnowania Józef Olczak  Metalowiec , ochotnik,
traktorzysta z PPT w Morągu, który przystał do oddziału  Zeusa 8 czerwca po akcji w
Szwalewie.
Do biura wbiega Zdzisław Kręciejewski  Brzoza i melduje, że od strony Iławy widać dym z
parowozu nadjeżdżającego pociągu. Wszyscy wychodzą na zewnątrz i pospiesznie kryją się za
zabudowaniami. W środku zostają jedynie zawiadowca Maciej Słomian, pilnujący go
:Metalowiec i sanitariuszka szwadronu Janina Wasiłojć  Jachna .
Pociąg powoli wtacza się na stację i zatrzymuje pod zamkniętym semaforem. Skład liczy dwa
wagony osobowe i cztery puste platformy do transportu dłużyc. Zdziwiony maszynista wychyla
się z okna lokomotywy, wypatrując zawiadowcy. Ludzie Smoleńskiego wybiegają na peron,
rozstawiają się w szereg i kierują lufy karabinów w okna wagonów. Antoni Rybatowski  Sprytny
wsiada do parowozu.  Zeus ,  Stefan i  Morski wchodzą do pierwszego wagonu i legitymują
nielicznych pasażerów. Pytają dokąd i po co jadą. To samo robią w następnym. Szukają
funkcjonariuszy UBP i członków PPR. Nikogo takiego nie znajdują i po pół godzinie wysiadają.
 Zeus każe przyprowadzić zawiadowcę. Ten, ciągle pod strażą  Metalowca , daje maszyniście
znak do odjazdu.
 Jachna odwołuje  Zeusa na bok i szeptem opowiada mu o incydencie, którego była
świadkiem w biurze zawiadowcy. Leon Smoleński gwałtownie czerwienieje na twarzy. Gestem
przywołuje do siebie  Beja i razem szybko wchodzą do budynku stacji.  Panie plutonowy,
proszę aresztować tego żołnierza  rozkazuje  Zeus , wskazując na  Metalowca .  Bej zabiera
zaskoczonemu szeregowemu kbk i odpina mu pas.  Metalowiec nie protestuje, tylko spuszcza
głowę i ponuro wpatruje się w czubki butów.  Zeus przetrząsa mu kieszenie. Z jednej z nich
wyjmuje zegarek kieszonkowy z kopertą i dewizką.  Wyprowadzić i czekać na dalsze rozkazy
 rzuca przez zaciśnięte zęby. Odwraca się i podchodzi do Macieja Słomiana.  To chyba
należy do pana, panie zawiadowco?
 Dostałem go od ojca... jedyna pamiątka... dziękuję, panie sierż... wachmistrzu  szepce
Słomian.
 Ja swój dostałem od dziadka, kiedy miałem 15 lat  uśmiecha się  Zeus .  Pamiętam, że
nawet się trochę przestraszyłem, kiedy mi go dawał. Ale dziadek wytłumaczył mi wtedy, że
zegarek to coś, co się oddaje w prezencie. Powinienem więc pamiętać o przekazaniu go dalej,
zanim będzie za pózno. Mam nadzieję, że zdążę...  poważnieje. Potem kładzie dłoń na
ramieniu zawiadowcy.  Proszę pana o wybaczenie, to nie powinno się zdarzyć. Nie jesteśmy
bandytami, tylko polskim wojskiem. Obiecuję panu, że ten żołnierz zostanie surowo ukarany.
3 / 4
Zeus i zegarek pana zawiadowcy
Wpisany przez Krzysztof Gordon Lenz
wtorek, 05 kwietnia 2011 14:55
Szwadron dowodzony przez wachmistrza Leona Smoleńskiego opuszcza Samborowo około
godziny 18. W jednej z pobliskich wsi konfiskują kilka furmanek, potem skręcają na północ i
ruszają w rejon pomiędzy jeziorami Jeziorak i Gil Wielki. Tam, w leśniczówce Chmielówka,
zatrzymują się na kilkudniowy odpoczynek.
Z rozkazu  Zeusa szeregowy  Metalowiec skazany zostaje na karę chłosty. Wyrok wykonują
 Morski i  Bej , wymierzając skazanemu po pięć razów wyciorem.
Dwa dni pózniej, 14 czerwca 1946 roku, w okolicach stacji kolejowej Stare Jabłonki, Leon
Smoleński definitywnie usuwa z oddziału Józefa Olczaka  Metalowca , oraz dwóch defetystów 
Benedykta Kujawę  Betona i Mariana Pepela  Okraskę . Każdemu z nich wypłaca po kilkaset
złotych odprawy.
Korzystałem z publikacji K. Krajewskiego, T. Aabuszewskiego i P. Niwińskiego.
4 / 4


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Bitwa w Tulicach, czyli trzy błędy Żelaznego (V Wileńska Brygada AK)
Cezary Chlebowski Ostatnia walka Oddziałów wileńsko nowogródzkich AK z NKWD
Henryk Wojczyński Mercedes (V Wileńska Brygada)
chwalcie pana narody
alleluja chwalcie pana ps
NALEWKA WILENSKA Domowy wyrob wodek Wirtualna Kuchnia Pol
Wymowa ideowa Pana Tadeusza A Mickiewicza ze szczególnym~294
chrystusa pana spotkalem dzis
js zegarek na www
Żywa krew Pana Jezusa
zawiadomienie o szkodzie OC

więcej podobnych podstron