fragment książki „Rozpędź czarne chmury” – Florence

Littauer /rozdział 3/

Symptomy depresji

oniższe symptomy zostały wymienione w porządku

Pna silania się ich ostrości - od najsłabszego po najostrzej-

szy. Zestawiłam je na podstawie własnych doświadczeń i hi-

storii choroby wielu osób, którym starałam się pomóc.

Któregoś dnia odebrałam telefon od pewnego psychia-

try z Phoenix. Jego żona była w Glass and Garden Church,

kiedy mówiłam na temat depresji, i kupiła kasetę z nagra-

niem tego wystąpienia. Ów lekarz powiedział mi, że ją prze-

słuchał, i choć nie spodziewał się po niej zbyt wiele, był

mile zaskoczony. Poświęcił chwilę ze swego napiętego pla-

nu zajęć, żeby do mnie zadzwonić i zachęcić do kontynuo-

wania wykładów na temat pokonywania depresji. Na

zakończenie stwierdził:

- Chcę, aby Pani wiedziała, że ta lista zaostrzających

się symptomów jest zgodna z prawdą.

Mam nadzieję, że i wy zgodzicie się z opisem tych sta-

diów. Wierzę też, że wiedza ta pomoże wam możliwie wcze-

śnie dostrzec symptomy depresji u siebie lub u innych ludzi.

Jak w przypadku każdej choroby - im wcześniej odkryje się

jej objawy, tym szybciej można ją wyleczyć.

1. Bierność . Pierwszy objaw jest tak łagodny, że rzad-

ko zwraca uwagę. Niektórzy mężczyźni nawet chętnie ak-

ceptują nowe, bierne zachowanie żony i mają nadzieję, że

20

wytrwa ona w tym zgodnym nastawieniu. Ale w miarę na-

rastania bierności dotknięta nią osoba zaczyna tracić energię

i sprawia wrażenie, jakby nie obchodziło jej, czy cokolwiek

zostanie zrobione. Naczynia piętrzą się w zlewie, łóżka sto-

ją nie zasłane, a na meblach zbiera się kurz.

Z kolei pogrążony w depresji mężczyzna może godzić

się na niewypełnianie obowiązków przez żonę i dzieci, cze-

go wcześniej nie tolerował. To bierne nastawienie może być

przez rodzinę odbierane pozytywnie:

- Tata nie krzyczał na nas przez cały tydzień.

Kiedy dzieci popadają w depresję z powodu ciągłego gde-

rania, mogą bardziej starać się sprawić przyjemność rodzi-

com i przestają się buntować. Rodzice często traktują to

jako dobry znak:

- Maty przestał pyskować i odrobił lekcje. Wydaje mi

się, że złamaliśmy wreszcie jego upór.

Łatwo przyjąć tę pierwszą oznakę depresji z ulgą - za-

miast potraktować ją jako symptom czegoś poważniejsze-

go. Kiedy musiałam dać za wygraną w sprawie moich dwóch

synów i przyznać się do porażki, przestałam się odzywać.

Nic mnie już nie obchodziło. Takie zamilknięcie rozmownej

normalnie matki i gadatliwej żony powinno było być dla

mojej rodziny poważnym sygnałem ostrzegawczym.

2. Brak zainteresowania. Kiedy osoba dotknięta de-

presją staje się mniej aktywna, jej zainteresowanie życiem

zaczyna słabnąć. TheBook of Hope [Księga nadziei] stwier-

dza: „Krok w stronę depresji to krok w stronę martwoty.

Kiedy poczucie, że zasługuje się tylko na pogardę, że jest

się głupim i przez nikogo nie kochanym, staje się zbyt do-

tkliwe, można poddać się odrętwieniu (reakcja nowokaino-

wa), aby zmniejszyć swój ból. Jednakże "lekarstwo" może

być równie szkodliwe, co przyczyna dolegliwości".

Niekiedy w gorszych chwilach chcemy dostać zastrzyk

nowokainy. Chcielibyśmy uciec jak najdalej od swoich pro-

blemów, a jednak pracując nad usunięciem zła tracimy

21

zdolność dostrzegania dobra. Gdy osoba cierpiąca na de-

presję usiłuje uodpornić się na ból, staje się jednocześnie

niezdolna do odczuwania radości.

Kiedy siedziałam tuląc do siebie jedno umierające dziec-

ko po drugim, wszystko stało mi się obojętne. Byłam kie-

dyś świetną kucharką, a teraz nie obchodziło mnie wcale,

czy w ogóle coś jem. Byłam kiedyś duszą towarzystwa,

ale teraz nie interesowały mnie już popołudniowe herbat-

ki. Dotychczasowe zajęcia z ważnych stały się zupełnie

błahe. Próbując przezwyciężyć rozpacz straciłam swój

uśmiech.

3. Pesymizm. Chociaż niektórzy są poważni z natury,

to pesymizm u osoby zazwyczaj pogodnej jest groźnym sy-

gnałem. Kiedy trener zwycięskiej drużyny futbolowej „wie",

że przegra wszystkie mecze w najbliższym sezonie, kiedy

twoja przyjaciółka, mająca na ogół szampański humor,

z przerażeniem myśli o kolacji wigilijnej, kiedy przewodni-

cząca drużyny dopingującej graczy nie ma ochoty wołać

„Hurra!" - depresja czai się tuż, tuż.

Wyrosłam na optymistkę. Z trzech pokoi na sklepowym

zapleczu pięłam się powoli, coraz dalej, aż do 12-pokojowe-

go domu. Zawsze wypatrywałam wspanialszych perspek-

tyw, aż pewnego dnia stwierdziłam, że nie mam przed sobą

żadnej przyszłości. Jasna wizja mego życia zasnuła się

chmurami i w końcu stała się zupełnie czarna. Miałam

nadzieję, że już się nie obudzę, a kiedy się budziłam, płaka-

łam z rozpaczy. Moja pierwsza myśl każdego ranka brzmia-

ła: „Czy to się dzieje naprawdę?". A potem, gdy rzeczywistość

docierała do mego pogrążonego w uśpieniu umysłu, ogar-

niał mnie pesymizm.

4. Beznadzieja. Kiedy bierność, brak zainteresowania

czymkolwiek i dręczący pesymizm połączą siły, wkrótce

doprowadzą do wszechogarniającego poczucia beznadziej-

ności. Artykuł pt. Kiedy smutek nie chce minąć powiada, że

22

osoba pogrążona w depresji czuje, że już nigdy nic nie poto-

czy się pomyślnie". W tym okresie gwałtownie obniża się

samoocena i nasila się poczucie, że „nie ma ratunku". Na-

stępnym krokiem jest już depresja. Kiedy dowiedziałam się

o nieuleczalnej chorobie mego pierwszego syna, przesta-

łam się czymkolwiek interesować i opanował mnie pesy-

mizm, ale gdy się dowiedziałam, że mój drugi syn także

miał ten sam problem, wpadłam w rozpaczliwe poczucie

beznadziejności.

5. Negowanie swoich zalet. „Naprawdę jestem nic nie-

warta." „Nie mam żadnych zdolności." „Nie ma we mnie nic

dobrego." „Wiem, że nie ma dla mnie nadziei." „Niczego nie

potrafię osiągnąć." „Nic ze mnie nie będzie." Kiedy przybie-

ra się taką postawę i traktuje się siebie jako zupełną ofiarę,

wpada się w depresję. W „The Los Angeles Times" Sandi

Cushman pisze, że „ludzi w depresji, jak podkreślają leka-

rze, cechuje poczucie braku własnej wartoś ci oraz samo-

krytycyzm. Osoba będąca w depresji zawsze porównuje się

z innymi i stwierdza, że im nie dorównuje. Nisko się ocenia

i cierpi z powodu poczucia winy, że nie żyje zgodnie z ocze-

kiwaniami, jakie inni wobec niej żywią. Boi się rozgniewać

na innych, więc obraca ten gniew przeciwko sobie. Samo-

hójstwojest ostatecznym aktem wynikają cym z nienawiś ci

do siebie".1

Kiedy siedziałam samotnie, oceniając swoje życie i sku-

piając się na mojej klęsce, moje superego rozpadło się na

kawałki. Wydałam na świat dwóch ułomnych synów; za-

wiodłam jako matka; nie było dla mnie nadziei. Kiedy wspo-

minałam o tych negatywnych wnioskach innym ludziom,

niektórzy próbowali podnieść mnie na duchu, inni zaś

zgadzali się, że na moim miejscu czuliby to samo. Po raz

pierwszy w życiu przytłoczyły mnie problemy, których nie

potrafiłam kontrolować. Nie chciałam być słaba, ale nie

miałam skąd czerpać siły.

23

6. Unikanie ludzi. Dotarłszy do tego stadium, osoba

cierpiąca na depresję wycofuje się emocjonalnie i przestaje

rozmawiać z ludźmi, następnym zaś krokiem jest dosłowne

ich unikanie. Mężczyzna w depresji nie znosi siebie do tego

stopnia, że nie chce obciążać kogokolwiek swoim towarzy-

stwem. Przygnębiona kobieta opuszcza rolety, zamyka drzwi,

nie podnosi słuchawki i unika wszelkich kontaktów z ludź-

mi. Nie chce być dłużej członkiem społeczeństwa.

Pewnego dnia, gdy mówiłam na ten temat, pewna pani

podeszła do mnie, by mi powiedzieć, iż żałuje, że nie usły-

szała tego wcześniej.

- Przez cały tydzień siedziałam w domu - wyznała. - Opuści-

łam ż aluzje i nie odpowiadałam ani na telefony, ani na dzwo-

nek u drzwi. Nie zależ ało mi na tym, by jeszcze kiedykolwiek

się z kimś spotkać. Ale moja bliska koleżanka dostrzegła to

i skłoniła mnie, żebym tu dziś przyszła. Teraz jestem goto-

wa zmierzyć się z faktem, że cierpię na depresję, więc mogę

zabrać się do dzieła i przezwyciężyć tę chęć izolacji.

Kiedy się zorientowałam, że nie mogłabym dłużej być

duszą towarzystwa i że w każdym gronie moja obecność

rzuca cień smutku na zebranych, wycofałam się. Siedzia-

łam w domu i czekałam, żeby się przekonać, czy komuś

zależy na mnie na tyle, by do mnie wpaść. Później dowie-

działam się, że nie chodziło o to, iż przyjaciele mnie nie lu-

bili; oni po prostu nie wiedzieli, co powiedzieć. Tak więc ja,

mając tak otwartą naturę i potrzebę kontaktu z ludźmi, tkwi-

łam samotnie w domu.

7. Obsesyjne zajmowanie się sobą . Osoba, która znajduje się w depresji, zaczyna, pogrążać się w sobie i owijać

swoją duszę w ochronne warstwy, aby nie pozwolić się zra-

nić. Wiele kobiet zastanawia się: „Co ludzie o mnie myślą?"

„Czemu mi się przyglądają?" „Wszyscy o mnie mówią."

„W gruncie rzeczy oni wcale mnie nie lubią." „Nie chcę iść

na to spotkanie, bo wszyscy będą mnie krytykować, ale gdy

bym została w domu, mogliby mnie obmawiać." Te niena-

24

turalne dywagacje i przesadne skupianie się na sobie są

kolejną oznaką depresji.

Nigdy nie byłam osobą refleksyjną i nie przejmowałam

się tym, co inni o mnie myślą. Ale w miarę jak stawałam się

coraz bardziej przygnębiona, zaczęłam pogrążać się w my-

ślach, a unikając ludzi coraz bardziej skupiałam się na so-

bie i swoich problemach.

8. Niechęć do szczęś liwych ludzi. Nie ma gorszego widoku dla człowieka w depresji od tryskającej optymizmem

osoby, która woła: „Rozchmurz się!". Taka wesołość tylko

dobija kogoś, kto jest przygnębiony. Aby mu pomóc, trzeba

razem z nim usiąść w jego dołku i powiedzieć:

- W porządku, jestem tu z tobą. Rozumiem cię, jestem

przy tobie i kocham cię.

Tylko wtedy, gdy znajdziemy się na jednakowym pozio-

mie, możemy we dwójkę zacząć się wspinać. Jeśli zaś kto-

kolwiek z nas przybiera wobec przygnębionej osoby postawę

sędziego, to tym samym mówi jej: „Popełniasz błąd, jesteś

pożałowania godna, masz negatywne nastawienie", a wów-

czas brnie ona coraz dalej w niewłaściwym kierunku, staje

się jeszcze bardziej nieszczęśliwa i utwierdza się w swym

negatywnym myśleniu.

Doszło do tego, że wybuchałam płaczem na dźwięk czy-

jegoś śmiechu. Przestałam lubić wszystkich, którym życie -

- jak sądziłam - upływało bez przeszkód. To niesprawiedli-

we, by ktoś był szczęśliwy, skoro ja byłam tak zrozpaczona

i pozbawiona nadziei.

9. Zmiana osobowoś ci i nawyków. Jest niewątpliwą

oznaką depresji, jeśli ktoś, kto zawsze był otwarty i wesoły,

nagle obojętnieje. Dobrzy uczniowie zaczynają się opuszczać

w nauce, schludne panie nie dbają o siebie, a drażliwi mę-

żowie stają się zgodni.

Kiedy musiałam znaleźć się między ludźmi, usiłowa-

łam podtrzymać pogodny sposób bycia, a za to zmieniałam

25

się w domu. Z rozmownej stawałam się milcząca, z serdecz-

nej chłodna, z troskliwej obojętna.

Na szczęście nie poszłam dalej i następne symptomy

tylko obserwowałam z bliska i znosiłam je wraz z wieloma

ludźmi.

10. Znuż enie. Wszechogarniające znużenie sprawia,

że przygnębiona osoba jest zbyt zmęczona, żeby cokolwiek

zrobić - zbyt znuż ona., żeby zdjąć wałki z włosów, by się

ubrać, żeby zdjąć kapcie, zbyt znużona, by w ogóle się ru-

szyć. Woli siedzieć na kanapie, czuć się nieszczęśliwa, oglą-

dać tasiemcowe seriale i liczyć na to, że wyleczą ją w szpitalu.

Chociaż znużenie jest powszechnym objawem depre-

sji, może się przejawiać na dwa różne sposoby. Pewna dziew-

czyna, kiedy jest wyczerpana, ś pi przez cały czas. Gdy rano

otwiera oczy, myśl o kolejnym dniu obezwładnia ją, więc

znowu szybko zapada w sen. Rozmawiałam z pewną pa-

nią, która spała przez pięć dni w tygodniu, a wstawała

tylko po to, by ugotować mężowi obiad. W weekendy coś

robiła, bo mąż organizował jej zajęcia, ale w poniedziałek

czuła się tak tym wszystkim zmęczona, że przesypiała na-

stępny tydzień.

Z kolei inna osoba wyglą da tak, jakby wcale nie mogła

zasnąć . Odwiedziła mnie kiedyś koleżanka cierpiąca na

depresję, która w ogóle nie spała. Była wyczerpana i wyglą-

dało na to, że lada chwila zaśnie, ale gdy się kładła, jej oczy

otwierały się i nie mogła zapaść w sen.

11. Objadanie się lub niedojadanie. Te dwa objawy

robią wrażenie sprzecznych i chociaż są swoim przeciwień-

stwem, skrywają ten sam problem. Niektórzy, kiedy wpad-

ną w depresję, jedzą za dużo. Im więcej ważą, tym bardziej

są przygnębieni. A im bardziej są przygnębieni, tym więcej

jedzą - i tyją. Pewna pani wyznała mi, że była tak gruba

i przygnębiona, że rozbierała się w szafie w nadziei, że mąż

nie zauważy jej figury.

26

Z kolei inni ludzie pogrążeni w depresji niedojadają.

Mieszkała kiedyś z nami dziewczyna, która cierpiała na

chroniczną, głęboką depresję i w ogóle nie mogła jeść. Kie-

dy była naprawdę przygnębiona, nie jadła niczego! Nie wiem,

czy nie podkradała czegoś w nocy, ale na ile mogłam się

zorientować, nie wzięła nic do ust przez miesiąc. Lekarz

powiedział mi później, że podświadomie próbowała się za-

bić.

Depresyjne zaburzenia w odżywianiu, niezależnie od

przejawów, w ostatecznym rozrachunku prowadzą do sa-

mozniszczenia.

12. Wię cej alkoholu lub leków. Kolejnym objawem

depresji jest nasilenie się picia i zażywania leków -jeśli ktoś

zaczyna pić więcej niż dawniej albo przyjmuje duże dawki

środków uspokajających lub tabletek nasennych, aby się

uspokoić (bądź też łyka pigułki pobudzające, żeby móc funk-

cjonować). W artykule Bezsenność - co z nią począć Richard Turbo pisze: „Amerykanie wydają rocznie około dwóch mi-liardów dolarów na różnego rodzaju środki ułatwiające za-

sypianie, w tym na nowe łóżka, filtry powietrza, urządzenia

dźwiękowe, nagrania, maseczki na oczy, zatyczki do uszu,

psychiatrów i kursy autohipnozy. Najwięcej wydają na pro-

szki nasenne [...], a z lekarstw najpopularniejsze są sprze-

dawane na receptę środki uspokajające".

Broszurka pt. Duch wolnoś ci podaje:

W zeszłym roku wypisano 160 milionów recept na leki

uspokajające i pobudzające. Największy procent przepi-

sali lekarze ogólni, interniści oraz ginekolodzy-położnicy.

W zależności od rodzaju leków, od 60 do 80 procent wszy-

stkich lekarstw przepisywano kobietom. W ciągu ubiegłe-

go roku 90 procent kobiet, które trafiły do szpitali w wyniku

wypadków spowodowanych zażyciem leków, stosowało le-

galne,

przepisane

przez

lekarza

środki.

Leki

uśmierzające ból łatwo prowadzą do uzależnienia.

27

Jeśli zacznie się zażywać proszki, ma się skłonność do

przyjmowania coraz większej ich dawki, aby odczuwać tę

samą ulgę. W ten sposób ludzie uzależniają się od przepi-

sanych lekarstw.

Jak dotąd najpopularniejszym lekiem na receptę jest va-

lium. Valium to najczęś ciej przepisywany lek w Stanach

Zjednoczonych. Jest też jednym z najsilniej uzależniają-

cych środków. Doktor David Smith, dyrektor Kliniki

Haight-Ashbury w San Francisco, zaobserwował ostatnio,

że u pacjentów, którzy przez ponad rok zażywali wyłącz-

nie małe, terapeutyczne dawki valium, wystąpiły symp-

tomy izolacji. Dwadzieś cia milionów Amerykanów jest

uzależ nionych od valium.

Nie można przeceniać niebezpieczeństwa, którym grozi

uzależnienie się od leków wydawanych na receptę. Wię cej

ludzi umiera z powodu zaż ywania przepisanych leków niż

w wyniku przyjmowania róż nych nielegalnych medyka-

mentów. 75 procent wszystkich wypadków związanych

z zażyciem leków, jakie trafiają na ostry dyżur, dotyczy

leków przepisanych przez lekarzy.

Była pierwsza dama Ameryki, Betty Ford, powiedziała

o swoim uzależnieniu od leków na receptę i od alkoholu:

"M ogę to nazwać powolnym samobójstwem. Traci się

kontrolę nad tym, co można, a czego nie można z tym

zrobić".2

Byłam kiedyś u bliskiej znajomej, która przed pójściem

spać zażyła 12 proszków nasennych, 10 tabletek uspoka-

jających i dwie szklaneczki whisky. Nigdy wcześniej nie

widziałam, żeby piła, i bardzo mnie to zbulwersowało. Wie-

działam wówczas niewiele o symptomach depresji i nie

zwróciłam uwagi na ten groźny sygnał. Później dowiedzia-

łam się, że taka dawka by mnie zabiła, ale ona stopniowo

zwiększała swoją porcję, usiłując przezwyciężyć depresję

i zasnąć. Skończyło się na tym, że spędziła rok w szpitalu

psychiatrycznym - teraz żałuję, że wówczas nie wiedzia-

łam, jak zareagować.

28

13. Kłopoty z koncentracją . Jest oczywiste, że po przejściu przez poprzednie stadia pogrążona w depresji osoba nie może się pozbierać. Całe życie wydaje jej się bez

barwne. Przygnębionej osobie niezwykle trudno jest myśleć

trzeźwo i dlatego niemądrą rzeczą byłoby podejmowanie

wówczas poważnych decyzji. Brak wyraźnego obrazu rze-

czywistości może prowadzić do popełnienia błędów, których

nigdy by się normalnie nie zrobiło.

14. Hipochondria. Wielu ludzi cierpiących na skrajną

depresję po prostu chowa się w łóżku. Jeśli do tej pory byli

już u wszystkich lekarzy i każdy z nich uznał, że cały pro-

blem kryje się w sferze psychiki, i nikt nie zgodził się z nimi,

że są chorzy, mogli po prostu się poddać i zamknąć w swo-

im pokoju. Ktoś musi jednak zwrócić na nich uwagę.

Kiedy osoba będąca w depresji rezygnuje z walki i po-

grąża się w chorobie, musimy sobie uświadomić, że ozna-

cza to rozpaczliwe wołanie o pomoc. Jeśli ktoś raz uwierzy, że

nikt go nie rozumie, zaczyna szukać wyjścia. Niektórzy roz-

wiązują ten problem stając się inwalidami i znajdując cho-

robliwą przyjemność w tym, że inni koło nich skaczą. Inni

dochodzą do wniosku, że życie w łóżku jest zbyt przygnę-

biające, i szukają sposobu, by położyć temu wszystkiemu

kres.

15. Skłonnoś ci samobójcze. „Być albo nie być - oto

jest pytanie." Kiedy chory na depresję dociera do tego sta-

dium, zaczyna poważnie rozważać, czy jego życie w ogóle

ma sens. Pewna dziewczyna zwierzyła mi się:

- Uznałam, że mężowi będzie lepiej, jeśli umrę.

Załamany mężczyzna powiedział mojemu mężowi, że

modli się, aby Bóg zesłał mu śmierć. Niektórzy mawiają:

"Jestem martwy od lat, muszę tylko pozbyć się ciała". „Te-

raz trzeba tylko z tym skończyć." „Nie mam już po co żyć."

W odpowiedzi na takie stwierdzenia musimy podjąć sta-

nowcze kroki i upewnić wypowiadającą je osobę, że usły-

29

szeliśmy jej słowa. W większości dużych miast działają

ośrodki przeciwdziałania samobójstwom, wymienionej

w książce telefonicznej pod hasłem „Samobójstwo" i „Kry-

zysy". Można też skorzystać z pomocy lokalnych poradni

psychiatrycznych, pogotowia, telefonów zaufania czy spo-

łecznego pogotowia rodzinnego.

Pewna kobieta wyznała mi:

- Za późno przyszłam na ten wykład. Mój kilkunasto-

letni syn przeszedł przez wszystkie stadia, które Pani wy-

mieniła. Mówił o samobójstwie, aleja to potraktowałam jako

zwykłą próbę zwrócenia na siebie uwagi. Parę tygodni temu

zastrzelił się. Właśnie skończył 16 lat.

Dr Quentin Hyder napisał: „Ośmiu na dziesięciu sa-

mobójców mówiło o swoim zamiarze wcześniej".3 Słuchaj-

cie więc uważnie!

1

]

16. Nagła poprawa. Czasami pogrążony w bardzo głę-

bokiej depresji człowiek robi coś, co przypomina zachęca-

jącą zmianę na lepsze. Byłam świadkiem czegoś takiego,

zanim pojęłam te objawy.

Jane i Jim chodzili ze sobą w college'u - ona była

przewodniczącą zespołu dopingującego, a on kapitanem

drużyny futbolowej. Po ślubie w ciągu czterech lat mielił

czworo dzieci i Jane wpadła w depresję. Nie wyglądała

już jak miss piękności i okazywała niechęć swoim dzie-

ciom.

Odwiedziłam ją kiedyś i wyglądało na to, że czuje się

lepiej. Wydawało się, że dzieci jej nie irytują, uśmiechała

się i ignorowała ich płacz. Powiedziałam potem mężowi, że

moim zdaniem Jane całkowicie zapanowała nad sytuacją.

Następnego dnia ugodziła się nożem kuchennym i zabrano

ją do szpitala psychiatrycznego. Lekarz powiedział mi

później, że oznaki poprawy jej stanu były złudne - w rzeczy-

wistości postanowiła się zabić i cała reszta przestała się li-

czyć. Nagła poprawa po długim okresie depresji może

oznaczać, że zbliża się zaplanowany koniec.

30

Pewna młoda kobieta podeszła do mnie po tym, jak przy-

toczyłam ten przypadek podczas wykładu na temat depre-

sji, i opowiedziała mi o swojej matce. Po miesiącach unikania

ludzi, wywołanego początkowo przez śmierć męża, zadzwo-

niła do swoich trzech córek i zaprosiła je wraz z mężami na

kolację. Ustawiła na stole świece i kryształy, podała wy-

liwintny posiłek i wyglądała bardzo elegancko.

Wszyscy byli niezmiernie zadowoleni z kolacji, a w dro-

dze powrotnej rozmawiali o tym, jak się cieszą, że matka

pokonała w końcu depresję i znowu jest sobą. Ale okazało

się to tylko iluzją, gdyż kolacja była jej przyjęciem poże-

gnalnym. Tej nocy położyła kres swej samotności zażywa-

jąc nadmierną dawkę tabletek nasennych.

Pewna nastolatka z Arizony, przygnębiona ponownym

małżeństwem matki (ponieważ czuła się odrzucona i osa-

motniona), szybko pogrążyła się w rozpaczy. Zaczęła ob-

sesyjnie rozmyślać o śmierci i napisała wypracowanie

z angielskiego pt. Powitanie u szczytu schodów. Wyraziła

w nim myśl, że w niebie zdobędzie uznanie i miłość, któ-

rych - jak sądziła - brakowało jej na ziemi. Nauczyciel oce-

nił to wypracowanie na szóstkę, ale nie dostrzegł w nim

wołania o pomoc. Później matka tej dziewczyny opowiada-

ła, że jej córka uśmiechała się po raz pierwszy od miesięcy,

kiedy pokazywała wszystkim swoją ocenę. Rodzina jej po-

gratulowała, ale nikt nie miał czasu, żeby to wypracowanie

przeczytać. Dwa dni później matka weszła do pokoju, żeby

obudzić córkę, i znalazła ją martwą. Obok niej leżała pusta

buteleczka po proszkach nasennych, a w dłoni dziewczyna

trzymała ocenione na szóstkę wypracowanie.

Jest niezwykle ważne, byśmy zdawali sobie sprawę, że

nagła poprawa po długim okresie depresji może oznaczać,

iż koniec jest bliski. Dr Victor M. Victoroff apeluje do leka-

rzy: „Strzeżcie się nagłej poprawy u pacjenta pogrążonego

w depresji; może ona oznaczać ulgę po podjęciu ostatecznej

decyzji o samobójstwie i dostarcza energii potrzebnej do

jego popełnienia".4

31

17. Przyzywanie ś mierci. Ostatnie stadium przed samobójstwem ma miejsce wtedy, gdy cierpiący na depresję

chce uwolnić się od rzeczywistości. Wprowadził się w taki

stan, w którym znajduje się z dala od wszystkiego - w in-

nym świecie - i jest wówczas gotów tam odejść.

Sandra opowiedziała mi o swoim mężu.

- Nie wiem, co się z nim dzieje. Sprawia wrażenie, jakby

nie wiedział, że istnieję.

Odpowiadając na moje pytania, nieświadomie wyłoży-

ła klarowny wzorzec depresji. Alan był już poprzednio żo-

naty. Przeżył „obrzydliwy rozwód" i stracił dom, samochód

oraz łódź. Płacił pierwszej żonie tak wysokie alimenty, że

niewiele mu zostawało na życie. Po ślubie z Sandrą wyglą-

dał na szczęśliwego i pogodzonego z sytuacją, ale wkrótce

pojawiły się problemy finansowe i potrzebował jej docho-

dów, aby opłacić czynsz.

Sandra prowadziła własną firmę i wkrótce zauważyła,

że utrzymuje ich oboje, podczas gdy on utrzymywał poprze-

dnią rodzinę. Kiedy wspomniała mu o tym problemie, za-

przeczył i przestał z nią rozmawiać. Potem stracił zaintere-

sowanie pracą i powiedział:

- Po co zawracać sobie głowę pracą? I tak mi się nie

powiedzie.

Jego uwagi stawały się coraz bardziej pesymistyczne

i ciągle mamrotał pod nosem, w jakim to bagnie się znalazł.

Kiedy Sandra próbowała z nim porozmawiać, odpowiadał:

- Po co chcesz ze mną rozmawiać? Ja jestem przegra

ny, ty odniosłaś sukces. Lepiej ci będzie beze mnie.

Im bardziej Sandra starała się go rozchmurzyć, tym bar-

dziej jej unikał. Pewnego dnia, gdy opowiadała mu o za-

bawnym zdarzeniu w pracy, uderzył ją i wrzasnął:

- Przestań się tak uśmiechać!

Był ciągle wyczerpany i przestał się interesować domem.

Wracał po nocy i szedł prosto spać. Sandra usiłowała po-

dać mu jedzenie, ale pewnego razu zrzucił tacę z łóżka

i wyszlochał:

32

- Nie chcę już nigdy jeść.

- Na domiar złego - opowiadała Sandra - w tym tygo-

dniu przeniesiono go na gorsze stanowisko i teraz snuje się

po domu jak upiór. Zatroskany jego stanem przyjaciel

umówił się z nim dzisiaj na lunch, ale on się nie pojawił.

W rzeczywistości nie poszedł nawet do pracy. Wyszedł i zo-

stawił mi kartkę z wiadomością: „Droga Sandro, to nie two-

ja wina. Nie powinienem był się z tobą żenić. Moje życie jest

pozbawione nadziei i lepiej ci będzie beze mnie".

Parę lat temu odwiedziła mnie koleżanka cierpiąca na

głęboką depresję. Dotarła do stadium pełnej izolacji; potra-

fiła siedzieć przez godzinę, trzymając przed sobą czasopi-

smo do góry nogami. Mogłam do niej mówić, machać jej

ręką przed oczami, wyjąć z dłoni pismo, a wyraz jej twarzy

nie zmieniał się. Później, kiedy odsunęła od siebie myśl

o samobójstwie, powiedziała mi, że znajdowała się już

w innym świecie i śniła o tym, jak wygląda niebo. Pewna

dziewczyna, z którą zetknęłam się w San Francisco, sły-

szała na tym etapie głosy zachęcające ją do wejścia w miej-

sce wiecznego spoczynku. Inna, zamknąwszy oczy, widziała

anioły.

Filipiński poeta, pracujący jako taksówkarz, rzucił się

z mostu Golden Bridge razem ze swą siostrzenicą. Jego sa-

mobójcza notatka, którą przytoczyło wiele gazet, brzmiała:

„Być może życie było dla mnie nazbyt barwne. Wiem, że są

ludzie wybitni i niczym się nie wyróżniający. Ktoś mnie za-

wołał i nie mogę się oprzeć temu zaproszeniu". Usłyszał

zew śmierci i zeskoczył z mostu, trzymając siostrzenicę za

rękę. W wierszu Co wiemy Bayani Mariano napisał:

Gdy ujrzałem to zdarzenie

i upadek barwy

przeszłości powróciły i tań czą -

- wszystko, co istniało

stałem się nagle jak widz

który na coś czeka.

33

Ostatecznym symptomem depresji jest pragnienie, by

położyć wszystkiemu kres.

Jeśli macie tyle szczęścia, że sami jesteście wolni od

depresji, nie zapominajcie, iż niezmiernie ważne jest to,

abyście rozumieli jej objawy i potrafili współczuć innym

ludziom.

34