Ile czasu potrzebuje Tusk by zlikwidować polską armię


Ile czasu potrzebuje Tusk by zlikwidować polską armię?
Aktualizacja: 2011-08-21 9:47 am
Na naszych oczach rozgrywa się propagandowa akcja wymierzona w polską armię.
Każdy wróg chcąc osłabić przeciwnika zapewne zacząłby od prób likwidacji jego sztandarowych
jednostek, czyli takich, do których nabór poprzedzony jest bardzo staranną selekcją mającą na celu
wyłonienie najbardziej przydatnego i wartościowego żołnierskiego materiału.
Wiadomo, że zarówno do zlikwidowanego właśnie 36 Pułku Lotnictwa Specjalnego jak i do Gromu ta
selekcja była zawsze najstaranniejsza, a przez gęste sito udawało się przejść tylko nielicznym i
najlepszym.
Rządy Tuska przejdą do historii, jako te, które dokonały zupełnie niebywałej destrukcji polskich sił
zbrojnych, a dziś na naszych oczach rozgrywa się kolejny akt tego anty-państwowego spektaklu.
Ledwo ogłoszono wyprowadzenie sztandaru z 36 pułku, rozpoczęła się zmasowana i z premedytacją
prowadzona akcja wymierzona w jednostkę GROM.
Szumnie zapowiadana akcja profesjonalizacji i uzawodowienia armii tak naprawdę polegała jedynie na
likwidacji poboru, co przysporzyło Platformie Obywatelskie głosów wyborczych.
Z Narodowych Sił Rezerwy liczących 20 000 ochotników udało się powołać jedynie niewiele ponad
7000.
Pompatyczne przemówienie Komorowskiego, zwierzchnika siła zbrojnych z okazji Święta Wojska
Polskiego, jeśli przyjrzymy się stanowi polskiej armii, zakrawało na niezły kabaret.
Polska armia jest niebezpiecznie słaba i nie da się tej prawdy zakrzyczeć nawet najbardziej wzniosłymi
gadkami szkodników, którzy do takiego stanu ją doprowadzili.
Państwo, które ma granicę morską o długości 440 km, praktycznie nie posiada Marynarki Wojennej.
Niemal czterdziestomilionowy kraj nie ma nowoczesnego, zintegrowanego systemu obrony
przeciwlotniczej i przeciwrakietowej.
Wojska lądowe dysponują w większości poradzieckim sprzętem, który nie nadaje się już nie tylko do
modernizacji, ale i do remontów.
Polską armię można by dzisiaj pomieścić na dwóch budowanych właśnie stadionach, a jedyne, czym
chwalą się propagandyści, to 48 samolotów F16, które do dzisiaj nie osiągnęły pełnej zdolności bojowej.
Dla porównania, Finlandia licząca niewiele ponad 5 milionów mieszkańców posiada 63 samoloty
myśliwskie typu F-18C i F-18D Hornet i w przeciwieństwie do Polski dysponuje samolotami szkolno-
bojowymi typu BAe Hawk w ilości 50 sztuk.
Polska z dumą szczyci się niemieckimi czołgami Leopard 2A4, których ma w posiadaniu aż 128 sztuk, a
w Finlandia, mająca ośmiokrotnie mniej mieszkańców ma ich 124.
1
W polskiej armii na jednego generała i oficera przypada około 1,25 szeregowca. Jeżeli do tej kadry
dowodzącej i kierującej poczynaniami szeregowców dodamy podoficerów to wyjdzie nam, że jeden
dowódca ma do dyspozycji niecałe pół szeregowca.
Jedynym co poprawiło nieco te proporcje nie były reformy rządzących lecz paradoksalnie dwie lotnicze
tragedie, które pozbawiły Polskę najlepszych dowódców i generałów na skalę niespotykaną w historii
świata. Takiej straty wśród najwyższych dowódców nie doznaliśmy nawet podczas ostatniej wojny.
Wyobrazmy sobie teraz jakieś realne zagrożenie dla naszego państwa wymagające ogłoszenia
powszechnej mobilizacji.
Okazałoby się, że nie ma za bardzo, kogo mobilizować gdyż młodzi ludzie nigdy nie oddali ani jednego
strzału z jakiejkolwiek broni strzeleckiej. Po prostu nikt ich tego nie uczy.
Jest jednak coś, co Polskę wyróżnia nie tylko na tle państw Europejskich. Jesteśmy pod pewnym
względem ewenementem i rekordzistą na skalę światową.
Najliczniejszą formacją mundurową w Polsce są prywatne firmy ochroniarskie, których armia
pracowników jest liczniejsze niż policja i wojsko razem wzięte.
Firmy te dysponują Specjalistycznymi Uzbrojonymi Formacjami Ochrony (SUFO), a ich wywiadownie
gospodarcze sprzętem specjalistycznym nie gorszym niż ABW, SKW czy CBA.
Jeżeli jeszcze dotrze do naszej świadomości, że na kierowniczych stanowiskach, czy wręcz
właścicielami tych firm są byli oficerowie MO, SB, LWP, ZOMO, to mamy obraz republiki bananowej, w
jakiej żyjemy.
Wygląda na to, że Polska Anno Domini 2011 jest świetnie przygotowana jedynie na zagrożenia
wewnętrzne, które mogą wyjść ze strony własnych, zdesperowanych i oburzonych działalnością władz
obywateli.
Na zagrożenia zewnętrzne Polska jest kompletnie nieprzygotowana, a nawet można powiedzieć, że jest
wręcz bezbronna.
Kto za to odpowiada, skoro Konstytucja RP mówi wyraznie:
Art. 26.
Siły Zbrojne Rzeczypospolitej Polskiej służą ochronie niepodległości państwa i niepodzielności
jego terytorium oraz zapewnieniu bezpieczeństwa i nienaruszalności jego granic.
Co można sadzić o państwie, którego władze od lat koncentrują się tylko na zapewnieniu
bezpieczeństwa sobie i establishmentowi utworzonemu po 1989 roku, zaś bezpieczeństwo własnych
obywateli oraz ochrona niepodległości, niepodzielności terytorium i nienaruszalność granic ich nie
obchodzi do tego stopnia, że łamią wprost Konstytucję?
Czy ufacie takim rządzącym i samozwańczym elitom III RP wspieranym przez sprzedajne media i
dziennikarzy?
Ja im nie ufam ani trochę.
2
Mirosław Kokoszkiewicz
Artykuł opublikowany w Warszawskiej Gazecie (33/2011)
3


Wyszukiwarka