Homilia na Niedzielę VI zwykłą ( rok B) Trąd niewidzialny chorobą naszych czasów Błogosławiony Ojciec Jan Beyzym
W ostatnią niedzielę stycznia zwykle obchodzimy Światowy Dzień Trędowatych. Został on ustanowiony w roku 1954 , aby przypomnieć o tej strasznej chorobie, która nadal pozostaje wielkim problemem dla wielu krajów, by pomóc ludziom dotkniętym tą niemocą. Dziś w dobie postępu medycyny, trąd zdaje się być uleczalny, a walką z tą chorobą łatwiejsza niż w przeszłości. Dla nas, choć nie było nam dane widzieć człowieka dotkniętego trądem już samo słowo ,, trąd " budzi lęk i odrazę. Trędowaci spychani byli na margines życia społecznego, wywożenia na osobne wyspy, izolowani. Odwracali się od nich wszyscy, znajomi , przyjaciele, rodzina. Cierpieniom fizycznym towarzyszyły samotność i poniżenie.. Pan Jezus wielokrotnie pochylał się nad takimi ludźmi, dotykał, oczyszczał.
Do ludzi dotkniętych podwójnym cierpieniem duszy i ciała udał się pochodzący z Wołynia, a pracujący w Krakowie Ojciec Jan Beyzym. Skromny, nie szukający rozgłosu, bez wsparcia materialnego w trędowatych na Madagaskarze dostrzega swoich braci. Tym czarnoskórym biedakom oddal całe swoje życie. Poszedł w ślady Pana Jezusa jak to dziś czytamy w Ewangelii. Mając 48 lat jako kapłan podejmuje życiową decyzję. Są ludzie skrzywdzeni przez los
trzeba im pomóc. Pożegnał Polskę na zawsze . W liście do Generała zakonu pisze
trąd mi nie straszny. Będę leczył najbiedniejszych ludzi dopóki się to będzie Bogu podobało. Wiem dobrze, co to jest trąd i na co musze być przygotowany. To wszystko jednak mnie nie odstrasza, przeciwnie pociąga, ponieważ dzięki takiej służbie łatwiej będę mógł wynagrodzić Bogu za swoje grzechy. Zgromadzony z chorymi w zbudowanym z trzciny kościółku, przy zupełnej obojętności władz bez leku i wstrętu pochyla się nad biedakami, którym za żadną cenę nie wolno było zbliżać się do zdrowych. Prowizoryczna izba jako szpital w Maranie , brak wody, leków i życzliwości, ale z wizerunkiem Pani z Jasnej Góry mijają trudne lata. Było to życie ponad siły. Wyczerpany, 60-letni apostoł miłości w 1912 roku odchodzi po zapłatę do Pana. Jedyny Polak, który w czasach niewoli swojego narodu dostrzegł cierpienie ludzi bardziej pokrzywdzonych.
I oto 22 sierpnia 2002 r. Jan Paweł II ogłasza go błogosławionym w chwale Boga bogatego w miłosierdzie. Dziś we Wrocławiu i w Szczecinie znajdują się ulice nazwane jego imieniem, do kościołów powędrowało ponad sto małych relikwiarzy, artyści umieszczali jego zdjęcie na wielkanocnych pisankach. Ksiądz szarym fartuchu , z łopatą i taczkami budował, opatrywał rany, podawał chleb ziemski i Chleb Chrystusa. Jego ręka tak często kreśliła krzyż pojednania w czasie spowiedzi i namaszczania chorych, Trąd i grzech - ,, chcę, bądź oczyszczony".
Wśród okrzyków : ,, nieczysty, nieczysty " gdy inni uciekali daleko, aby się nie zarazić wołano to kara za grzechy. Gdy tak traktowani przez naród dowiadywali się o Nauczycielu z Nazaretu szli do Niego z wielką nadzieją, padali na kolana prosząc : ,, jeśli chcesz, możesz mnie oczyścić" . Przypomina się modlący człowiek, który od czasu do czasu powtarzał: Panie Boże, zrobiłem swoje, teraz Ty powinieneś mnie wysłuchać. Trędowaty z Ewangelii mówi delikatniej : jeśli chcesz, jeśli taka Twoja wola, jeśli uznasz to za dobre dla mnie. Wzruszony szczerością i cierpieniem Pan Jezus to czyni wyciąga rękę, dotyka ciała pokrytego ranami i wypowiada : ,, chcę, bądź oczyszczony". Przestał być odsunięty od ludu, mógł iść w szabat do synagogi i wielbić Boga. On wiedział czym choroba i trąd dla ciała, tym grzech dla duszy. Jak trąd zniekształca ciało tak grzech odbiera piękno duszy, czyni ją brzydką, splamioną nieczystością grzechu.
Boję się ludzi, którzy głośną wypowiadają, że nie mają grzechu. Jak wspomina Ewangelia św. Jana oni sami siebie oszukują i nie ma w nich prawdy ( I Jana 1,8) Święty Jakub mówi, ze wszyscy często upadamy (Jk 3,2) Nie pomylę się, gdy powiem, że świat składa się z grzeszników i świętych . Dziecko mnie kiedyś poprawiło mówiąc : proszę księdza grzeszników jest miliony, a świętych niewielu. Częste wołanie naszego Papieża : utracono poczucie zła, poczucie grzechu.
Gnębią nas wielorakie choroby, nawet najbardziej pospolite. Boimy się nich, szczepimy, wystrzegamy. Na szczęście nie zagraża nam trąd ciała. Ale panuje epidemia trądu duszy, lekceważenie zła, brak poczucia, świadomości i odpowiedzialności za masowo i lekkomyślnie popełniane grzechy. Tolerowanie, minimalizowanie zła, przestępstwa , obrazy Boga i ludzi, a co nas przeraża
odzywka ,, zgrzeszyłem, i nic mi się nie stało". Ktoś nie chce być z ciemnogrodu, staroświecki i pije grzech jak wodę, a potem się dziwi : to już nałóg, zboczenie ? Grzech jak trąd zatruwa, zaraża nie tylko najmłodszych, ale całe społeczeństwo. Zaczyna się tak niewinne ... nie mówię pacierza, nie bywa, w kościele bo nie mogę... Przykazania Boże już nawet uciekły z pamięci nie tylko z serca. Trąd duszy zajmuje całego człowieka od stóp do głowy . Obraza Boga staje się niczym wielkim, a kaprysy komuś mieć wolno . Grzech traci swą wagę, szybko z ciężkości przybiera znamię potknięcia, przyzwyczajenia, a w końcu już nie ma ochoty go się pozbywać !
Jakże często powtarza się scena Golgoty Chrystusa przybija się z radością, wystawia się na publiczne pośmiewisko. To straszna choroba trądu którego się nie zauważa, nie widzi. Straszniejszym od trądu jest każdy grzech śmiertelny. Gdy człowiek umiera trąd znika a człowiek ? Człowiek musi się poddać sprawiedliwości Boskiej musi podejść po zasłużony wyrok. Nie było pokornej prośby... Panie, jeśli chcesz, możesz mnie oczyścić. Wręcz odwrotnie
pycha dodawała animuszu, egoistycznego cwaniactwa ... swojego ,,ja".
W kościele Haga Sofia w Konstantynopolu widnieje duży napis : Myj nie tylko swoją twarz, ale i sumienie ! Wyprażmy sobie ludzi wchodzących do świątyni
odczytane słowa robiły ogromne wrażenie. Były bardzo proste, ale i zarazem bezpośrednie. Dotykając już nie dłoni, czoła wodą święconą u wejścia , ale ... sumienia. Myj nie tylko twarz, ale i sumienie. Być może i dla nas takie słowa staną się dziwnym, zaskakującym wskazaniem.
Nie zapomnę zdarzenia na ulicach Chicago opisanego w książce Ks. Ryszarda Kopra pod także doskonałym tytułem : ,, Aby mądrzej żyć " ( s. 202) Oto amerykański psychiatra dr Karl Menninger pyta w swojej publikacji : Co stało się z grzechem? W słoneczny wrześniowy dzień na jednej z ruchliwych ulic miasta pojawił się mówca. W godzinach przerwy obiadowej , gdy pracownicy wychodzili z biur na krotki posiłek napotykali na owego ulicznego mówcę, a ten wyciągał rękę w kierunku przechodzącego , wskazywał palcem i krzyczał ,, winny " . Po czyn na chwilę milkł , znów wskazywał na kogoś :,, winny"! Robiło to na przechodniach niesamowite wrażenie . Jedni spoglądali na mówcę ze zdziwieniem jak na niespełna zdrowego, oglądali się do tylu, jakby szukając razem winnego, na boki, albo szybko ruszali przed siebie. Gdzie się podział winny, co się stało grzechem ?
Pozwolę sobie trochę zmienić ostatnie zdanie : co się stało z sumieniem ? co się stało z poczuciem winy, z odpowiedzialnością, z zauważaniem trądu duszy ? Dlaczego my ludzie XXI wieku już nie zauważamy zła, dlaczego tak łatwo do niego się przyzwyczajamy, tolerujemy ? Dlaczego owego okrzyku winny ... nie odnosimy do siebie, tylko oglądamy się obok lub szybko schodzimy z pola widzenia ? Dzisiejsza niedziela zbliżająca nas do Wielkiego Postu chce jakby poddać nam ten problem do przemyślenia. Pora wyjść z grzesznej izolacji.
Wędrując korytarzami szpitali czytamy nieraz napis : ,, oddział zakaźny" tu ludzie odizolowani od otocznia. Choroba zakaźna jest groźna, niebezpieczna, może się nam udzielić. Choroba nie wybiera powiadają lekarze, nie ma rady, chorego trzeba izolować. Trędowatych do dzisiejszego dnia się izoluje. Władze sądowe izolują osoby niebezpieczne w areszcie, odosobnienie, izolacja konieczna nakazana przez organy sprawiedliwości.
Człowiek zarażony trądem dowiedział się o Panu Jezusie, mimo zakazu wybiegł naprzeciw Nauczyciela błagając o oczyszczenie. Zbliżając się wyznał swoją wiarę i bezgraniczną ufność mocy Boskiej Chrystusa. Nieczysty , jak wołali podszedł do Najczystszego błagając o normalność, o zdrowie. Żyjący na krawędzi życia, w straszliwym odosobnieniu otrzymuje upragnione uzdrowienie nakaz : idź i pokaz się kapłanowi, złóż w świątyni przewidzianą ofiarę. Być może nie dopełnił tego polecenia jakby szalejąc z radości, że został uzdrowiony, oczyszczony z trądu. Wbrew woli Chrystusa rozgłaszał wszystkim, co się zdarzyło. Chciałbym widzieć tak szczęśliwych odchodzących od konfesjonały, tak radosnych jak dzieci pierwszokomunijne. Ktoś mi odpowiedział : proszę księdza , świat dziś jest zupełnie inny, niż dawniej ! Jakby nowy , inny , niewinny, bez grzechu ? A przecież tyle zła i nieprawości wokół nas ?! Tylu zanurzonych w bagnie zła ! odcinających się od Boga, od sumienia, tylu duchowo nieczystych, ,, trędowatych" !
Jeżeli grzech, nawet mało zdawać by się mogło zło oddaliło nas od Chrystusa, a przez to osadziło nas w izolacji od źródła łaski i życia nadprzyrodzonego pora odszukać Boskiego Nauczyciela zanim ktoś nam powie ,, winny " podejść do miłosiernej dobroci Zbawcy, wyznać znów głęboka wiarę i ufność , zawołać : Panie, chcę być oczyszczony !
Z drugiej jakby strony musimy sobie wypracować nie tylko odporność na grzech, przeróżne wypaczenia , nie wdychać trucizny, by się nie zarazić ale i przede wszystkim zdobyć się na rzetelnie uformowane sumienie, zło nazwać po imieniu, poprosić Boskiego Lekarza o pomoc w tej duchowej pracy. ON, Jezus Chrystus też pragnie naszego zdrowia, czystości naszego serca. Chce i prośbie naszej także nie odmówi. Wtedy ogromnym zaufaniem do Boga podejdziemy, otrzymamy potrzebną pomoc, aby mądrzej żyć, a u celu naszej drogi będziemy szczęśliwi jak odizolowany człowiek z Ewangelii. Nie zapomnijmy też słów naszego wieszcza Juliusza Słowackiego : ,, Niechaj wie człowiek, że mu Bóg pożyczył życia na krótko. Niechaj odda w czynach, winien Bogu". Amen.