To była wojna bez precedensu w dziejach


To była wojna bez precedensu w dziejach
Aktualizacja: 2011-06-23 10:16 pm
Z drem hab. Piotrem Mikietyńskim  wykładowcą Uniwersytetu Jagellońskiego  rozmawia
Tomasz Grabowski
Od jakiegoś czasu popularnością cieszy się teza, iż Hitler dokonując agresji na Związek Sowiecki
w 1941 roku uprzedził atak Stalina, czy na podstawie dzisiejszego stanu badań można tę tezę
uznać za udowodnioną?
Rzeczywiście, jest to teza bardzo popularna i często podnoszona, szczególnie przez osoby, które
rozczytują się w książkach Wiktora Suworowa. Ich autor stara się swoje tezy uzasadnić merytorycznie i
oprzeć na poważnych podstawach zródłowych. Nadal jednak nie można uznać poglądów Suworowa za
całkowicie niepodważalne. Jak to zwykle bywa w przypadku dziejów Rosji, zasadniczym problemem jest
szczupłość archiwaliów, do których mamy dostęp. Trudno jest więc kategorycznie potwierdzić bądz
zaprzeczyć tezom Suworowa.
Można oczywiście próbować iść tokiem rozumowania Suworowa i uwypuklać kwestie, dowodzące
jakoby Stalin faktycznie szykował się do ataku na III Rzeszę. Jedną z ważkich spraw jest mianowicie
fakt, iż trzon sił sowieckich został skoncentrowany w bezpośrednim sąsiedztwie nowej  granicy (czy
raczej linii demarkacyjnej z 1939 r.) między Niemcami a ZSRS. Gdy myśli się o obronie, to raczej nie
dopuszcza się do zgrupowania własnych wojsk w bezpośrednim sąsiedztwie frontu, narażając je na
straty w pierwszych godzinach wojny oraz stwarzając realną możliwość zdemaskowania własnych
zamiarów w bezpośrednim pasie granicznym.
Kolejny argument Suworowa brzmi tak: dlaczego Związek Sowiecki rozbudowywał rodzaje wojsk o
wybitnie ofensywnym charakterze, czemu jeśli nie wojnie ofensywnej miało służyć tworzenie formacji
powietrzno-desantowych czy też wzmacnianie lotnictwa dalszego zasięgu, przeznaczonego do
bombardowania obszarów daleko na terytorium przeciwnika.
W tym kontekście, tezy Suworowa nie są pozbawione realnych podstaw. Warto jednak zadać pytanie,
czy Związek Sowiecki był praktycznie gotowy do wykonania takiego uderzenia uprzedzającego,
wziąwszy pod uwagę to, co działo się w pierwszych tygodniach kampanii 1941 roku. Sztaby
dowodzenia funkcjonowały wyjątkowo chaotycznie, chociaż nie można też obarczać pełnią winy
dowódców najbardziej zagrożonych frontów, np. dowódcy Frontu Zachodniego generała armii Dmitrija
G. Pawłowa (rozstrzelanego za nieudolność i tchórzostwo), któremu przyszło walczyć w rejonie, który
przeszedł do historii pod nazwą  kotła białostocko-mińskiego . Dalej, wielka czystka z lat trzydziestych
przetrzebiła korpusy oficerskie wszystkich rodzajów sił zbrojnych ZSRS. Również doświadczenia wojny
zimowej z Finlandią wskazują, że wielki Związek Sowiecki, który nie poradził sobie z maleńką Finlandią,
tym bardziej nie mógłby stawić czoła Niemcom (zresztą to właśnie  wojna zimowa zachęciła Niemców
do ataku na ZSRS).
Tezy Suworowa wywołały poruszenie w środowisku historyków, ale ciągle zasób materiałów w tej
sprawie jest zbyt skąpy, by kategorycznie stwierdzić, jak  w istocie rzeczy  było. Chociaż w ostatnich
latach nawet Rosjanie zaczynają publikować na ten temat coraz więcej. Na ostateczne wyjaśnienie tej
sprawy musimy jednak poczekać.
Jakie znaczenie dla narodów zamieszkujących Europę Środkową i Wschodnią miała wojna
między III Rzeszą a ZSRS?
1
Faktycznie, wybuch wojny sowiecko-niemieckiej miał bardzo istotne znaczenie. Na przykład z polskiego
punktu widzenia był to konflikt dwóch agresorów z 1939 roku. W przypadku narodów bałtyckich:
Litwinów, Aotyszy, Estończyków trzeba zaznaczyć, że witali oni Niemców raczej przyjaznie. Dla nich
wkroczenie Wehrmachtu było wyzwoleniem. Pózniej powstały formacje złożone z przedstawicieli tych
nacji w ramach oddziałów ochotniczych SS. Aotysze czy Estończycy chcieli walczyć ze swoim
podstawowym wrogiem  Sowietami, a Niemców postrzegali jako siłę, która przynosi im wolność.
Podobnie postrzegali Niemców Ukraińcy. Proklamacja o odrodzeniu państwowości ukraińskiej, próba
powołania rządu ukraińskiego na terenie Galicji Wschodniej  to nic innego, jak przymiarka do
stworzenia państwa ukraińskiego w oparciu o siłę wkraczającego Wehrmachtu. Jednak odpowiedz
Niemców była szybka i brutalna: najpierw aresztowano przywódców ukraińskich, a następnie
przystąpiono do bezwzględnej okupacyjnej eksploatacji kraju.
Ta ostatnia kwestia wynikła z faktu, iż w Niemczech górę wzięła bardzo radykalna (wyrosła w
środowisku Głównego Urzędu Bezpieczeństwa Rzeszy i SS) koncepcja polityki okupacyjnej na
wschodzie. Nie było w niej mowy o jakichkolwiek eksperymentach narodowościowych, po prostu:
wschód to teren wyłącznie dla niemieckiej  przestrzeni życiowej . W ślad za tym, miał pójść proces
tworzenia kolejnych komisariatów Rzeszy.
Alternatywną koncepcję proponował Alfred Rosenberg, sugerujący potrzebę powołania do życia
kadłubowych państwowości: bałtyckich, ukraińskiej, kozackich, czy kaukaskich. Oczywiście miały to być
państewka satelickie, podporządkowane Rzeszy, ale nawet tego Niemcy nie byli w stanie
zaakceptować.
Można więc poważnie zastanowić się, do jakiego stopnia, błędna polityka narodowościowa była jedną z
przyczyn klęski Niemiec na froncie wschodnim. Rzesza nie potrafiła (nie chciała?) nawet wykorzystać
ruchu gen. Andrieja A. Własowa (bo o  armii Własowa nie można jednak mówić, nie było bowiem
jednolitej formacji wojskowej). Należy także przypomnieć, jak strasznie traktowano jeńców sowieckich.
Było to konsekwencją słynnego rozkazu o komisarzach oraz argumentu Niemiec, że ZSRS nie podpisał
konwencji o traktowaniu jeńców. Czerwonoarmiści, którzy nawet odnosili się z nienawiścią do reżimu
sowieckiego mieli do wyboru: albo walka w obronie znienawidzonego, ale jednak w jakimś stopniu
rosyjskiego reżimu, albo poddanie się okrutnej niewoli, z której się nie wraca.
Jak liczne były formacje wojskowe złożone z przedstawicieli narodów ZSRS, które walczyły u
boku Niemców?
Trudno mówić o precyzyjnych liczbach ale w pierwszym okresie wojny na wschodzie można mówić
nawet o 2 milionach jeńców. Z czasem zaczęto odwoływać się do różnych pomysłów wykorzystania tej
masy jenieckiej, aczkolwiek formacje pomocnicze (Hiwisi), czy nawet Legiony Wschodnie przy SS  nie
były jednostkami nazbyt licznymi, czy też dobrze uzbrojonymi, nie mogło być też mowy o włączeniu tych
jednostek do Wehrmachtu (postrzeganego przez Hitlera jako struktura czysto niemiecka).
Ich los po wojnie był bardzo smutny&
Ich los był wręcz tragiczny. Alianci zachodni wyjątkowo lojalnie wykonywali ustalenia konwencji
jałtańskiej o przekazywaniu ZSRS jego obywateli. Własowcy, którzy przedostali się na tereny
okupowane przez aliantów zachodnich byli przekazywani NKWD. Skrajnie lojalistyczna postawa
mocarstw zachodnich uwidoczniła się w sytuacji, gdy byli wydawani Moskwie również dawni,
białogwardyjscy oficerowie, którzy nigdy obywatelami sowieckimi oczywiście nie byli, bo opuścili Rosję
w czasie wojny domowej.
2
Los jeńców przekazanych NKWD był łatwy do przewidzenia: bądz natychmiastowa egzekucja, bądz
zesłanie daleko w głąb  nieludzkiej ziemi .
Jak wyglądała polityka narodowościowa po drugiej stronie frontu, w Związku Sowieckim?
W pierwszym okresie trudno mówić o jakichkolwiek działaniach represyjnych ponieważ spora część
europejskiego terytorium ZSRS znalazła się pod niemiecką okupacją. Ale jeszcze w przededniu wojny
władze sowieckie rozpoczęły deportacje Niemców Nadwołżańskich do Azji Środkowej. Była to jedna z
pierwszych  czystek etnicznych na obszarach nie zajętych przez Wehrmacht. Sytuacja się zmieniła z
chwilą, gdy Armia Czerwona zaczęła powracać na terytoria wcześniej okupowane przez Niemcy.
Wszelkie formy kolaboracji z okupantami były brutalnie karane. Nastąpiła kolejna (po pierwszej,
przeprowadzonej w okresie 1940-1941) fala deportacji narodów bałtyckich .
Niezwykle brutalna i represyjna była polityka władz sowieckich w stosunku do Ukraińców. Przez długie
lata trwała potem pacyfikacja nacjonalistów ukraińskich, walki trwały do lat 1952-1953. W państwach
bałtyckich zjawisko partyzantki antysowieckiej trwało równie długo.
Zdecydowane kroki represyjne, w niektórych przypadkach działania mające na celu wręcz likwidację
narodów, nasiliły się w roku 1944. Kolejne dekrety deportacyjne dotyczyły Tatarów Krymskich, którym
zarzucono kolaborację, a także górskich narodów północnego Kaukazu: Czeczenów, Kałmuków,
Bałkarów i innych.
Nie ograniczono się jedynie do deportacji. Napiętnowane narody zostały wykreślone z listy narodowości
zamieszkujących ZSRS, zlikwidowano autonomiczne republiki i obwody. Powrót stał się możliwy
dopiero w roku 1957 kiedy zrehabilitowano wcześniej tak surowo karane nacje. Ale nawet wtedy powrót
był wyjątkowo trudny. W najgorszej sytuacji znalezli się Tatarzy Krymscy, których miejsce na Półwyspie
zajęli  w międzyczasie  Rosjanie i Ukraińcy.
Jak dokładniej wyglądała współpraca Ukrainy z III Rzeszą?
Trzeba pamiętać, iż jest to część szerszej problematyki ukraińskiej w XX wieku. W Galicji Wschodniej
poparcie dla tworzenia państwowości u boku Niemiec było najsilniejsze. Tam powstały formacje
zbrojne, mające wesprzeć Wehrmacht. Z naszego, polskiego punktu widzenia była to kolaboracja, ale
dla Ukraińców była to walka u boku sojusznika z podstawowym wrogiem  Związkiem Sowieckim. Do
dziś zresztą upamiętnia się na Ukrainie dowódców sił nacjonalistycznych (podobnie jest zresztą w
Estonii i na Aotwie).
Jednocześnie, Organizacja Ukraińskich Nacjonalistów (a potem Ukraińska Powstańcza Armia),
uznawały za wroga Polaków. Dochodziła do tego współpraca z Niemcami w eksterminacji ludności
żydowskiej. Członkowie ukraińskiej formacji policyjnych służyli w obozach koncentracyjnych, brali udział
w likwidacji gett w Galicji Wschodniej.
Ta współpraca z nazistami nie była jednak czymś do końca zaskakującym, wziąwszy pod uwagę szereg
wcześniejszych zjawisk.  Ostateczne rozwiązanie kwestii żydowskiej rozpoczęli Niemcy, ale na
Ukrainie istniała przecież dosyć długa tradycja pogromów, szczególnie nasilonych w Rosji carskiej na
przełomie XIX i XX wieku. Podobnie, jak o Polaku mówiono:  uciskający pan , tak o Żydach
posługiwano się stereotypem sklepikarza czy karczmarza, wyzyskującego ekonomicznie miejscową
ludność.
3
W aspekcie wojskowym wojna Niemiec ze Związkiem Sowieckim była chyba czymś wcześniej w
dziejach niespotykanym? Nie w każdej przecież wojnie w jednej operacji bierze się setki tysięcy
jeńców. Podobnie ocenić można chyba skalę okrucieństwa czy wręcz nienawiści po obu
stronach konfliktu?
Dyskutując o wojnie niemiecko-sowieckiej rzeczywiście można użyć terminu: starcie bez precedensu w
dziejach wojen. Mówimy bowiem o dwóch kilkumilionowych armiach walczących ze sobą przez cztery
lata. Ogromne obszary, długość frontu od dalekiej północy (Morze Barentsa) po Morze Czarne i
Kaukaz, skala zaangażowanych środków wojennych (liczby czołgów, samolotów, artylerii szły w
dziesiątki tysięcy sztuk) sprawiają, że wobec tej batalii trudno znalezć jakieś odniesienie w przeszłości.
I rzeczywiście, była to wojna prowadzona z niesłychanym okrucieństwem po obu stronach.
Okrucieństwo było wliczone w sposób prowadzenia działań wojennych. W przypadku Niemiec założenie
było jednoznaczne: skoro rozległe obszary Związku Sowieckiego mają stanowić naszą przestrzeń
życiową, to pierwszym krokiem (i to było ujęte w oficjalnych rozkazach) musi być odrzucenie wszelkich
reguł zawartych w prawie międzynarodowym co do sposobu traktowania jeńców i ludności cywilnej. W
znacznie mniejszym stopniu zetknęła się z tym zjawiskiem ludność Europy Zachodniej co do dziś widać
w odmiennym spojrzeniu na II wojnę światową po obu stronach Starego Kontynentu, w innej wrażliwości
na tamte wydarzenia.
Podobne okrucieństwo było zawarte w metodzie postępowania władz sowieckich i Armii Czerwonej. Tu
w naszej pamięci mocno tkwi los jeńców polskich zamordowanych w 1940 r. w Katyniu i innych
miejscach kazni. Wyniszczenie inteligencji i elit w ogóle było zaplanowaną praktyką sowiecką w
stosunku do podbijanych narodów. Można się odwołać do specyficznego poczucia humoru J. Stalina,
który zapytany przez Churchilla podczas konferencji w Poczdamie, co zrobić z kilkudziesięciotysięczną
rzeszą jeńców niemieckich, miał odpowiedzieć:  przecież można ich rozstrzelać .
Generalnie II wojna światowa mimo obowiązywania szeregu konwencji obfitowała w wyjątkowo liczne i
świadome przykłady łamania wszelkich możliwych norm prowadzenia wojny.
Czy mógłby Pan opisać to, co może nazwę  nie wiem na ile poprawnie  kulturą prowadzenia
działań wojennych po obu stronach. Często nietrudno odnieść wrażenie, że armia Niemiec była
zdyscyplinowaną, sprawną machiną, która biła się świetnie do samego końca. Tymczasem po
stronie sowieckiej nie brak dowodów na zupełny brak szacunku do życia własnych żołnierzy,
niesłychane marnotrawstwo środków wojennych. Czy było tak rzeczywiście?
W przypadku Armii Czerwonej musimy pamiętać o pewnej wielowiekowej rosyjskiej tradycji
prowadzenia wojen. Rzeczywiście dała o sobie znać swoista praktyka, bazująca na przeświadczeniu o
nieprzebranych zasobach ludzkich, o tym, że w miejsce zabitych i tak przyjdą następni żołnierze, w
miejsce rozbitych armii i dywizji do walki przystąpią nowo sformowane.
Widać to do dnia dzisiejszego. Jeśli przeanalizujemy wojny ZSRS i Rosji po 1945 r., to znów zobaczymy
operacje w rodzaju ataku siłami pancernymi gęsto zaludnionych obszarów miejskich (vide: szturm
Groznego w roku 1994). W tradycji rosyjskiej, sowieckiej i znów rosyjskiej jest to więc zjawisko stałe.
Po stronie niemieckiej szacunek dla życia własnych żołnierzy był silniejszy, ale też jest to dyskusyjne.
Przecież najwyższe władze niemieckie były obsadzone przez fanatyków, wręcz krzyczących:  walczymy
do końca, odwrót jest zdradą . Jednym z powodów mianowania gen. Friedricha Paulusa
feldmarszałkiem była swoista tradycja, iż feldmarszałek się nie poddaje, nie idzie do niewoli  ale ginie.
4
Tu Paulus jednak nieładnie zaskoczył Hitlera& Głównym założeniem taktyki niemieckiej była wojna
błyskawiczna. To też wynikało ze świadomości Niemiec o szczupłości własnych sił i środków.
Co o formie prowadzenia działań wojennych obu stron może nam podpowiedzieć porównanie
strat ludzkich w konflikcie?
Oba kraje znacznie różniły się potencjałem, ale straty po stronie sowieckiej są szczególnie duże.
Szokująca jest także rozpiętość w ich szacunkach: od 22 do 60 mln. Liczba ta odnosi się do żołnierzy
poległych w walce, do jeńców zmarłych lub zabitych w niewoli niemieckiej, ale przecież
czerwonoarmiści ginęli też w następstwie rozkazu  ani kroku w tył , za sprawą tzw.  drugiego szeregu
złożonego z funkcjonariuszy NKWD, którzy mieli nie dopuszczać do odwrotu. Do tego doszły jeszcze
represje w stosunku do własnych obywateli w trakcie działań wojennych: represje wobec jeńców, którzy
wrócili z niewoli, wobec ich rodzin itd.
W przypadku Niemiec mówi się o 7 mln ofiar w ludziach (ogółem, wraz z ludnością cywilną), z czego
większość poległych żołnierzy (w sumie 4,6 mln) przypadła na front wschodni.
Obecne władze w Moskwie uczyniły mit o zwycięstwie w Wielkiej Wojnie Ojczyznianej podstawą
nowej tożsamości rosyjskiej. Czy w świetle tego, jak ten konflikt naprawdę przebiegał, Rosjanie
mają prawo czuć dumę ze zwycięstwa osiągniętego wraz z innymi narodowościami ZSRS? Czy
mają prawo oceniać tamtą wojnę jako ciąg heroicznych czynów własnych żołnierzy?
Ten mit o zwycięstwie jest przejawem nostalgii za dawną potęgą (podobnie traktować trzeba
popularność Stalina). Nie ma już mocarstwa, ale jest pamięć o nim. Mówi się o skali zwycięstwa, ale
przemilcza się jego koszty. Jest to też konsekwencją wieloletniej militarystycznej propagandy
sowieckiej. Militaryzm był obecny w ZSRS przez całą historię jego istnienia. Do dziś armia cieszy się
wysoką popularnością  obok prezydenta i Cerkwi. Jest to stara rosyjska tradycja wobec której dwie
dekady istnienia Federacji Rosyjskiej to bardzo niewiele.
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiał Tomasz Grabowski
Dr hab. Piotr Mikietyński  adiunkt w Instytucie Historii Uniwersytetu Jagiellońskiego (Zakład Historii
Powszechnej Najnowszej); zainteresowania badawcze: historia wojskowości XIX-XX w., historia
polityczna Polski w okresie 1914-1945, stosunki polityczne i narodowościowe w Europie Środkowej w
XX wieku, synteza politycznej historii powszechnej po drugiej wojnie światowej
Za: Kresy.pl (23 czerwca 2011)
5


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Jan Zieliński Ach to była noc
TO BYŁA POMYŁKA
Tomasz Łysiak Bo Oświęcim to była igraszka Tomasz Łysiak o wyrokach sądów
Wybuch E coli w Europie to wojna biologiczna
Eksperci wojna w Iraku była bezprawna (24 01 2010)(2)
Malware jak wojna to wojna!
Czy orgazm bez stosunku to grzech

więcej podobnych podstron