O POCIESZENIU DO MATKI HELWII Lucjusz Anneusz Seneka


Lucjusz Anneusz
Seneka
O
POCIESZENIU
DO MATKI
HELWII
Konwersja: Nexto Digital Services
Spis treści
I.
II.
III.
IV.
V.
VI.
VII.
VIII.
IX.
X.
XI.
XII.
XIII.
XIV.
XV.
XVI.
XVII.
XVIII.
XIX.
XX.
O
POCIESZENIU
DO MATKI
HELWII
Lucjusz Anneusz Seneka
I.
Już nieraz, matko
najmilsza, miałem zamiar
pocieszyć cię w liście, lecz
zawsze wołałem odstąpić od
tego zamiaru. Skłaniało mnie
wiele powodów, abym się
zdobył na śmiałość. Najpierw
zdawało mi się, że sam się
uwolniÄ™ od wszelkiej
przykrości, kiedy twe łzy, jeśli
ich nawet nie potrafiÄ™ na
zawsze powstrzymać,
przynajmniej na chwilÄ™ z oczu
twych otrę. Następnie miałem
tę pewność, że jestem w
zupełności upoważniony do
podniesienia ciebie na duchu,
skoro już sam podniosłem się
pierwszy. Obawiałem się
wreszcie, aby los, pokonany
przeze mnie, nie pokonał w
odwet kogoÅ› z moich
najbliższych. Dlatego siłą
zacisnąłem swą ranę i starałem
się śpieszyć, aby wszelkim
sposobem zawinąć twoją. Z
drugiej strony zachodziły
pewne przeszkody, które
opózniały wykonanie mego
postanowienia. Wiedziałem, że
twemu smutkowi nie trzeba
przeciwdziałać, jak długo jest
świeży i w pełni nabrzmiały
bólem, aby go same pociechy
tym bardziej nie pogłębiały ani
nie rozjątrzały. Wiadomo, że i w
chorobie nie ma nic
zgubniejszego niż lekarstwo
sowane przed czasem.
Oczekiwałem więc chwili, kiedy
żal twój sa mtraci swą siłę i
złagodzony przez zwłqkę,
stanie się zdatny do przyjęcia
lekarstwa, i pozwoli zająć się
sobą skutecznie. Prócz tego
kiedy z uwagą przeczytałem
wszystkie dzieła
najznakomitszych umysłów
napisane dla kojenia iłagor
dzenia smutku, nie znalazłem
ani jednego przykładu
człowieka, który by pocieszał
swych bliskich, kiedy sam jest
przez nich opłakiwany. Nic więc
dziwnego, że chwiałem się w
przedsięwzięciu nigdy nie
spotykanym i obawiałem, aby z
pocieszenia nie stało się
rozjÄ…trzaniem rany. Inna
przeszkoda polegała na tym, że
człowiekowi, już z śmiertelnego
stosu podnoszącemu głowę dla
pocieszenia swych bliskich,
potrzeba było słów silnych i
nowych, nie zaczerpniętych z
pospolitej i codziennej mowy
potocznej. Ale każde cier-
pienie, które swoją wielkością
przekracza pospolitÄ… miarÄ™,
kiedy wymaga słów
odpowiednio dobranych dla
wyrażenia swego ogromu,
często pocieszającemu odbiera
mowÄ™ i zmusza do milczenia.
Niezależnie od tego, natężę
swe siły, pokładając ufność
niew swo-im talencie, ale w tej
świadomości, że mogę stać się
pocieszycielem w zastępstwie
najskuteczniejszej pociechy.
Komu nie potrałabyś niczego
odmówić, temu i w tym
wypadku nie odmówisz, ale z
pewnością chętnie pozwolisz,
abyni jeśli już nic lepszego
uczenić się nie da, skoro każdy
smutek jest uporczywy,'
przynajmniej twoją tęsknotę za
mną sprowadził do właściwych
rozmiarów.
II.
Popatrz, jak wiele obiecujÄ™
sobie po twojej dbbroci. Nie
wątpię, że potężniejszy wpływ
będę wywierać na ciebie niż
smutek, który dla
nawiedzonych nieszczęściem
jest trudnÄ… do pokonania
potęgą. Abym więc nie od razu
z nim stawał do walki, wystąpię
naj-pferw jako jego obrońca i
przedstawię powo-dy, które
natężają jego siłę działania.
Wszystko wydobędę na światło,
nawet zabliznione już rany na
nowo rozjątrzę. Ktoś może
powie:  Co to za rodzaj
pocieszenia, by dawno już
zapomniane cierpienia
wskrzeszać w pamięci, a myśl,
która z trudnością znosi jedną
udrękę, stawiać w obliczu
wszystkich minionych niedoli?"
Ale kto tak mówi, niech
pomyśli, że wszystko, co do
tego stopnia jest zgubne, że na
siłach się wzmaga na przekór
środkom leczniczym, bardzo
często daje się uleczyć przez
przeciwieństwa. Postawię ci
przed oczami wszystkie twe
smutki, wszystkie żałobne
chwile. Nie będzie to
oczywiście leczenie łagodną
metodÄ…, ale za pomocÄ… palenia
i wycinania. Jaki jednak skutek
zamierzam przez to osiągnąć?
Taki, że wstyd będzie duchowi,
zwycięzcy tak licznych niedoli,
że z taką przykrością znosi
jedną ranę na ciele, gęsto
pokrytym bliznami. Niech więc
dłu-żej płaczą i narzekają tacy,
których przez długotrwałą
pomyślność wypieszczone
dusze straciły siłę do walki.
Niech upadają pod działaniem
najlżejszych przeciwności. Ci
jednak, których całe życie
upłynęło pod znakiem klęski,
nawet najcięższe ciosy
wytrzymajÄ… z niewzruszonÄ…
stałością. Tó jedno dobro
zawiera się w ciągłym
nieszczęściu, że tych, których
bez przerwy gnębi, w końcu
hartuje. Los nie użyczył ci, ani
chwili wolnej od smutków
najcięższych. Nie oszczędził
nawet dnia twoich urodzin. Oto
zaraz po urodzeniu, a raczej w
chwili rodzenia się straciłaś
matkę i zostałaś rzucona jak
gdyby na pastwę życia.
Wzrosłaś pod okiem macochy,
którą wpraw-dzie przez swą
uległość i miłość dziecinną,
jaką zobaczyć można tylko u
córki, skłoniłaś do tego, aby dla
ciebie stała się matką. Ale
każdy płaci wysoką cenę nawet
za dobrą macochę. Utraciłaś
wuja, prawdziwie Å‚agodnego,
zacnego i dzielnego człowieka,
w chwili kiedy oczekiwałaś jego
powrotu i Ä…by los swego
okrucieństwa nie uczynił przez
zwłokę lżejszym, w przeciągu
trzydziestu dni pogrzebałaś
najdroższego męża, po którym
zostałaś matką trojga dzieci.
Kiedy byłaś pogrążona w
żałobie oznajmiono ci smutną
nowinę, na domiar złego w tym
czasie, kiedy wszystkie twe
dzieci były daleko od ciebie, tak
jakby umyślnie na jedną porę
nagromadziły się twoje
nieszczęścia, kiedy nie miałaś
przy sobie nikogo, w kim by
twój ból mógł znalezć ostoję.
Pomijam tak wiele
niebezpieczeństw, tak wiele
lęków i niepokojów, które
dzielnie zniosłaś, choć bez
ustanku nękały ciebie. Jeszcze
nie tak dawno na to samo Å‚ono,
z którego ród swój wywodziło
trzech wnuków, przyjęłaś
prochy tych właśnie trzech
wnuków. Zaledwie dwadzieścia
dni upłynęło od chwili, gdy
pochowałaś mojego synka,
zmarłego na twoich rękach i
wpośród twych poca-łunków, a
już dowiedziałaś się, że mnie
samego porwano na wygnanie.
Tego ci tylko brakło, aby
opłakiwać żyjących!
III.
Najcięższą ze wszystkich
ran, jakie w minionym czasie
dotknęły ciebie, jest, przyznaję,
rana obecna. Nie zadrasnęła
samej tylko powierzchni, ale
rozdarła piersi i przeszyła
wnętrzności. Ale podobnie jak
nowo zaciężni żołnierze, choć
lekko zostaną ranni, głośno
krzyczą i bardziej się boją ręki
lekarzy niż miecza, gdy
przeciwnie, starzy wojownicy,
chociaż są na wylot przebici,
cierpliwie i bez jęku pozwalają
nożem wypuszczać ropę z ciał
własnych, tak jakby leczono
cudze, w taki sam sposób i ty
teraz powinnaś się poddać
leczeniu. Oddal od siebie
lamenty i głośne płacze, i
wszystkie inne objawy, przez
które zazwyczaj głośno
uzewnętrznia się ból niewieści.
Na darmo zniosłaś tak wiele
cierpień, jeżeli do tej pory nie
nauczyłaś się cierpieć. Nie
wydaje ci się, że śmiało i bez
obawy rozmawiam z tobÄ…? Nie
ukryłem żadnego z twych
cierpień, ale ci wszystkie,
zgromadzone razem,
przywiodłem na pamięć.
IV.
Uczyniłem to
wielkodusznie. PowziÄ…Å‚em
bowiem postanowienie, aby
smutek twój całkowicie
pokonać, nie zaś, aby tylko
złagodzić. Sądzę, że wtedy go
przezwyciężę, kiedy najpierw
dowiodę, że nie doznaję
niczego, z powodu czego sam
mógłbym nazwać się
nieszczęśliwym, a już tym
bardziej z powodu czego
miałbym uczynić
nieszczęśliwym kogoś z moich
najbliższych, następnie, kiedy
przejdą do ciebie i dowiodę, że
nie jest ciężka do zniesienia
również twa dola, która od
mojej w całości zależy.
ZacznÄ™ od tego, co twoja
miłość macie-rzyńska
najbardziej pragnie usłyszeć: że
nie dolega mi żadne
nieszczęście. Jeżeli potrafię,
postaram się jasno wykazać, że
właśnie te rzeczy, które mi
według twego mniemania
sprawiają cierpienie, całkiem
łatwo dają się znosić. Jeżeli
nawet nie zechcesz moim
słowom dać wiary, tym bardziej
będę zadowolony z siebie i
dumny, że się czuję szczęśliwy
w takich warunkach, w jakich
zazwyczaj ludzie czujÄ… siÄ™
nieszczęśliwi. Nie masz powodu
wierzyć innym w mej sprawie. I
aby niepewne mniemania w
niczym me mąciły twego
spokoju, sam ci dowiodę, że nie
jestem nieszczęśliwy, chcąc zaś
cię uwolnić od wszelkiej troski,
dodam, że nawet nie mogę być
nieszczęśliwy.
V.
Wchodzimy w życie na
dobrych warunkach, jeżeli ich
tylko nie odrzucamy. Sprawiła
to bowiem natura, że do tego,
by żyć szczęśliwie, nie potrzeba
wielkiego zasobu środków.
Każdy jest w stanie uczynić
siebie szczęśliwym. Znikome
znaczenie majÄ… dobra
zewnętrzne i w żadnej z dwóch
ostateczności nie wywierają
większego wpływu, ponieważ
mądrego człowieka ani
pomyślność nie wzbija w dumę,
ani niepowodzenie nie
zniechęca do życia, Zawsze
bowiem stara siÄ™ © to, aby jak
najwięcej dóbr zgromadzić w
swym wnętrzu i w samym sobie
szukać wszelkiej radości. Co
zatem? Twierdzę przez to, że
jestem mędrcem? Bynajmniej.
Gdybym zgodnie z prawdÄ…
mógł to powiedzieć o sobie, nie
tylko bym zaprzeczył, że jestem
nieszczęśliwy, lecz nadto bym
twierdził, że jestem
najszczęśliwszy z wszystkich i
że już się znajduję! w bliskim
sÄ…siedztwie z Bogiem. Na razie,
co. jest dostateczne do
złagodzenia wszelkiego
cierpienia, oddałem siebie na
wychowanie mędrcom, a
ponieważ nie jestem jeszcze
dość silny, by sobie sam pomóc,
schroniłem się do obozu
innych, tych mianowicie, którzy
z łatwością strzegą siebie i
swoich rzeczy.
Oni mi nakazali, bym stał
wytrwale, jak gdybym był
postawiony na straży, oraz bym
miał się o wiele wcześniej na
baczności przed wszelkimi
zrzÄ…dzeniami i atakami losu,
niżeli nastąpią. Los tylko dla
tego jest ciężki, na kogo spada
niespodziewanie, a ten Å‚atwo
stawi mu czoło, kto zawsze jest
przygotowany na każdą
przeciwność. Tych tylko napad
wrogów kładzie pokotem,
których zaskakuje znienacka. Ci
natomiast, którzy się do
przyszłej wojny przygotowali 
przed wojnÄ…, we wzorowym
szyku i w uzbrojeniu z
łatwością wytrzymują pierwsze
natarcie, wywołujące najwięcej
popłochu. Nigdy nie
dowierzałem losowi, nawet
wtedy, gdy się zdawało, że z
jego strony zapewniony mam
pokój. To wszystko, czego mi
najłaskawiej użyczył, jak
pieniądze, godności, względy i
poważanie, złożyłem w tym
miejscu, skąd zawsze mógł je
bez mojego sprzeciwu z
powrotem zabrać. Wymienione
dobrodziejstwa zachowałem w
wielkiej odległości od siebie. I
dlatego zabrał mi je, ale nie
wyrwał. Temu tylko
przeciwność wyrządza szkodę,
kogo zwodzi pomyślność.
Ci, którzy się przywiązują
do darów losu, jak gdyby do
swojej własności i dóbr
trwałych; ci, którzy z tego
powodu chcieli doznawać
szacunku, leżą w poniżeniu i
smucą się, jeżeli ich próżne i
dziecinne dusze, nie znajÄ…c
trwałe radości, utracą złudne i
przemijajÄ…ce uciechy. Ten
natomiast, kto z powodu
radosnych osiągnięć nie wzbija
się w pychę, ten się też nie
przygnębia, kiedy nastąpi
zmiana. Zarówno w jednym, jak
drugim położeniu wykazuje ten
sam trudny do pokonania hart
ducha o wypróbowanej już sile,
ponieważ w samym szczęściu
doświadczył siebie, ile po- trafi
przeciw nieszczęściu. Zawsze
sądziłem, że w rzeczach,
których wszyscy pragną, nie
istnieje nic z prawdziwego
dobra, w końcu stwierdziłem,
że są to czcze dobra, tylko że
powleczone olśniewającą i
zwodniczÄ… barwÄ… pozoru, ale
nie zawierajÄ… wewnÄ…trz
niczego, co by podobne było do
ich zewnętrznego wyglądu.
Obecnie nawet w tych
rzeczach, które nazywają się
nieszczęściami, nie znajduję
niczego w tym stopniu
strasznego i bolesnego, w jakim
je groznymi czyni mniemanie
pospól- stwa. Naprawdę, już
samo słowo  nieszczęście"
przez jakÄ…Å› sugestiÄ™ i
powszechną zgodność
mniemania z większą
przykrością wpada do ucha i
razi słuchającego jako smutne i
napiętnowane przekleństwem.
Taki bowiem sÄ…d o rzeczy
wydało pospólstwo. Jednak
mędrcy obalają w wielkiej
części uchwały pospólstwa.
VI.
Odłóżmy na stronę
zapatrywanie większości, którą
sam wygląd rzeczy, według
tego, jakie o niej raz z góry
powzięto mniemanie, odrywa
od istotnej jej treści, i
rozpatrzmy, czym jest właściwe
wygnanie. Jest zmianÄ… miejsca
pobytu. Aby siÄ™ jednak nie
wydawało, że osłabiam siłę jego
znaczenia i ujmujÄ™ z niego
cokolwiek, co złego w sobie
zawiera, przyznaję, że tego
rodzaju zmianie miejsca
nieodłącznie towarzyszą takie
przykrości, jak ubóstwo, hańba,
pogarda. Z bezpodstawnością
tego mniemania rozprawiÄ™ siÄ™
pózniej, na razie chcę najpierw
szczegółowo rozpatrzyć, jaką
właściwie przykrość pociąga za
sobÄ… sama zmiana miejsca
pobytu. Być pozbawionym
ojczyzny jest  powiadajÄ… 
rzeczÄ… nie do zniesienia.
Popatrz więc na nieprzebrane
masy narodów, dla których z
trudnością wystarczy
schronienia pod dachami
wielkiego miasta. Zobaczysz,
że po większej części tłumy te
nie majÄ… ojczyzny. Z
municypiów, z kolonii, z całego
wreszcie okręgu ziemskiego
tłumy te napłynęły w jedno
miejsce. Jednych przywiodło
tutaj pragnienie zaszczytów,
drugich  potrzeba
działalności publicznej, innych
 sprawowane poselstwo,
innych  żądza użycia, która
do uprawiania występków
poszukuje odpowiedniego i
bogatego miejsca, innych 
zamiłowanie do nauk
szlachetnych, innych 
widowiska; niektórych
ściągnęła przyjazń, innych
przedsiębiorczość kupiecka
znajdująca w mieście szerokie
pole działania dla ich zdolności
spekulacyjnych. Jedni przynieśli
z sobÄ… sprzedajnÄ… urodÄ™,
drudzy sprzedajnÄ… wymowÄ™.
Ludzie każdego pokroju garną
się zewsząd do stolicy, która
wyznacza wysokie ceny
zarówno dla cnót, jak dla
występków. Powiedz, aby ich
wszystkich wywołano po
imieniu i zapytano każdego,
skÄ…d jest rodem. Przekonasz
się, że większą część stanowią
ci, którzy porzucili swoje
ojczyzny i przyszli do
największego wprawdzie i
najpiękniejszego miasta, ale
nie swego. Następnie porzuć to
miasto, które można nazwać
jakby wspólną stolicą dla
wszystkich, i obejdz wszystkie
inne, a stwierdzisz, że każde z
nich ma wielką część
napływowej ludności. Przejdz
od tych miast, których urocza
okolica i korzystne położenie
przywabia wielu, i zwiedz
miejsca pustynne i najdziksze
wyspy, jak Sciatus, Serifus, Gy-
arus i KossurÄ™. Nie znajdziesz
żadnego miejsca wygnania, na
którym by ten i tamten nie
pozostawał z potrzeby ducha.
Co można znalezć bardziej
ogołoconego z wszelkiego
uroku, bardziej ze wszech stron
urwistego niż ta wyspa
skalista? Co bardziej jałowego,
gdy chodzi o środki żywności?
Co dla ludzi bardziej
niegościnnego? Co bardziej ze
względu na położenie
odstraszajÄ…cego? Co z uwagi na
klimat surowszego? Więcej
jednak przebywa tutaj
obcokrajowców niżeli tubylców.
Zmiana miejsca pobytu tak
dalece nie jest sama w sobie
przykra i uciążliwa, że nawet
takie dzikie i odludne
pustkowia przywabiajÄ…
niektórych z ich ojczyzny.
Spotykam ludzi, którzy
twierdzą, że w duszach
drzemie wrodzona podnieta do
ciągłej zmiany siedziby i
przenoszenia siÄ™ z jednego
miejsca zamieszkania na
drugie. Ruchliwy i niespokojny
umysł dany jest człowiekowi.
Nigdzie na stałe nie utrzyma się
w miejscu. Rwie siÄ™ na
wszystkie strony, rozsyła swe
myśli we wszystkich znanych i
nieznanych kierunkach, błąka
siÄ™ z miejsca na miejsce, nie
znosi spoczynku, a już
najbardziej raduje się każdą
nowością rzeczy. I dziwić się
temu nie będziesz, jeżeli
zwrócisz spojrzenie na jego
poczÄ…tek i pochodzenie. Nie
powstał ze spojenia ziemskiej i
ciężkiej materii, lecz zstąpił na
ziemiÄ™ jako czÄ…stka
niebieskiego ducha. Wszystko
zaÅ›, co niebieskie, ze swej
natury zawsze trwa w ruchu.
Jest lotne i wprawione w
najszybszy wirowy obrót. Spójrz
w górę na gwiazdy, które świat
oświecają. Żadna z nich nie
trwa w bezruchu, ale bez
przerwy porusza siÄ™ po swych
torach i zmienia jedno
położenie po drugim, a chociaż
krążą razem z wszechświatem,
niemniej jednak dokonujÄ…
obrotów w, kierunku
przeciwnym do ruchu świata.
PrzebiegajÄ… przez wszystkie
części zodiaku, nie zatrzymują
siÄ™ nigdzie. Wieczny ich ruch i
wędrówka z jednego miejsca na
drugie. Wszystkie bezustannie
wirujÄ… i pozostajÄ… w przelocie, a
stosownie do tego, jak
rozporządziło prawo i
konieczność natury, zajmuja
coraz inne położenie. I kiedy w
określonych porach dokonają
już swoich obrotów, znowu
ruszają w dalszy swój bieg po
tych samych torach, po których
przyszły. Nie możesz wiec
sądzić, że duch ludzki,
powstały z tych samych
zarodków, z których są złożone
istoty boskie, z przykrością
znosi przechodzenie i
wędrówkę z miejsca na
miejsce, podczas gdy boska
natura bezustannÄ… i najszybszÄ…
odmianÄ… raduje siÄ™ i zachowuje
przez niÄ… swoje istnienie.
VII.
A teraz od rzeczy
niebieskich zwróć się myślą do
ludzkich. Stwierdzisz, że
wszystkie narody i plemiona
zmieniały swoje siedziby. Co
innego mają oznaczać miasta
greckie położone w środku
barbarzyńskich krajów? Co
innego może znaczyć pomiędzy
Indami i Persami mowa
macedońska? Scytia i cały ów
szmat świata, zamieszkany
przez dzikie i nieujarzmione
plemiona, szczycÄ… siÄ™ miastami
achajskimi rozłożonymi na
wybrzeżach pontyjskich. Ani
srogość wieczystej zimy, ani
dzikość tamtejszych
mieszkańców odstraszająca na
podobieństwo nieba, pod
którym żyją, nie stają na
przeszkodzie tym, którzy tam
przenoszÄ… swoje siedziby. W
Azji mnóstwo jest Ateńczyków.
Milet ludność siedemdziesięciu
pięciu miast rozmieścił po
różnych stronach. Na całym
wybrzeżu Italii, oblanym przez
Morze Tyrreńskie, mieściła się
Wielka Grecja. Do kraju
Etrusków rości sobie prawo
Azja. Tyryjczycy zamieszkujÄ…
Afrykę, Kartagińczycy
Hiszpanię, Grecy zawędrowali
aż do Galii, Gallowie aż do
Grecji, Pireneje nie
powstrzymały napływu
Germanów. Przez bezdroża,
przez miejsca nieznane
przewinęło się ludzka
ruchliwość. Wiedli ze sobą
dzieci i żony, i ociężałych
starością rodziców. Jedni po
długich i bezcelowych
tułaczkach, nie według
własnego uznania, lecz ze
znużenia i wyczerpania wybrali
pierwsze lepsze miejsce
pobytu. Drudzy mieczem
wywojowali sobie prawo na
cudzej ziemi. Niektóre
plemiona, w czasie gdy zdążały
w nieznane kraje, pochłonęło
morze. Niektóre osiedliły się
tam, gdzie je zatrzymał brak
wszelkich środków do życia. I
nie wszystkich gnała ta sama
przyczyna porzucania i
poszukiwania ojczyzny.
Jednych, którzy wymknęli się od
rzezi nieprzyjacielskiego oręża,
ale Ograbieni zostali ze swego
mienia, ruina własnych miast
wygnała w cudze kraje. Drugich
rozruchy domowe zmusiły do
porzucenia ojczyzny. Innym
nadmierny przyrost ludności
nakazał wędrówkę dla
uniknięcia trudności
przeludnienia. Innych wygnała
na obczyznÄ™ morowa zaraza,
częste trzęsienia ziemi albo też
jakieÅ› inne tragiczne w
skutkach, nie-szczęście
klęskami żywiołu
nawiedzanego ich kraju.
Innych uwiodłą pogłoska o
urodzajnym, a ponad miarÄ™
chwalonym wybrzeżu morza.
Jednych taka, drugich inna
przyczyna wywabiła z
rodzinnych pieleszy. Jeden stÄ…d
wniosek z całą pewnością jest
oczywisty, że wszystko, co się
rodzi, nie pozostaje w tym
samym miejscu. W bezustannej
wędrówce uwija się rodzaj
ludzki. Dzień w dzień coś się
zmienia na wielkim świecie.
Zakłada się fundamenty pod
nowe miasta, pojawiajÄ… siÄ™
nowe narody, podczas gdy
dawne ludy albo ulegajÄ…
zagładzie, albo wchodzą w
skład potężniejszego narodu i
powiększają jego liezeb-ność.
Każde zaś takie
przemieszczenie narodów czym
jest innym, jeżeli nie jednym
powszechnym wygnaniem? Po
co jednak prowadzÄ™ ciebie po
takich dalekich drogach
okrężnych? Jakie ma to
znaczenie wyliczać Antenora,
założyciela Patawium, i
Euandra, który na brzegu Tybru
zbudował królestwo
arkadyjskie? Po co wymieniać
Diomedesa i innych, których
wojna trojańska jako
zwycięzców i zwyciężonych
zarazem rozproszyła po obcych
ziemiach? Przecież państwo
rzymskie uznaje za swego
założyciela wygnańca. Jego to,
gdy uciekł ze zdobytego grodu
ojczystego i wiódł ze sobą
nieliczne grono ocalałych
przyjaciół, konieczność i strach
przed zwycięzcą w
poszukiwaniu schronienia w
dalekich krajach zagnały do
Italii. Ileż nasz naród z biegiem
czasu założył kolonii we
wszystkich stronach świata!
Gdzie tylko Rzymianin odniósł
zwycięstwo, tam osiadł. Do
tego rodzaju zmiany miejsca
zgłaszano się chętnie. Nawet
starzec porzucał ognisko
domowe i wędrował za morza
w ślad za osadnikami. Rzecz
nie wymaga wprawdzie przyta-
czania dalszych przykładów, ale
dodam tu jeden, który rzuca się
w oczy. Ta nawet wyspa, na
której przebywam, już często
zmieniała swoich mieszkańców.
Aby pominąć dawniejsze dzieje,
które się gubią w mrokach
przeszłości, to przecież i
Grajowie, którzy dzisiaj
zamieszkują Marsylię, opuścili
niegdyÅ› FocydÄ™ i najpierw
osiedlili siÄ™ na tej wyspie, a co
ich z niej wypędziło, nie jest na
pewno wiadome: czy surowość
klimatu, czy widok rosnÄ…cej w
potęgę pobliskiej Italii, czy też
natura morza bez miejsca
odpowiedniego na przystań. Że
bowiem nie wchodziła w
rachubę dzikość miejscowych
mieszkańców, jasno wynika z
tego, że przesiedlili się
pomiędzy najbardziej dzikie w
tym czasie i nieoświeco-ne
plemiona Galii. Następnie
przenieśli się na tę wyspę
Liguryjczycy, przenieśli się
również Hiszpanie, co zresztą
jasno siÄ™ okazuje z
podobieństwa zwyczajów. Te
same bowiem spotyka siÄ™ u
nich nakrycia głowy i ten sam
rodzaj obuwia, jakie noszÄ…
Kantabryjczycy, ponadto
niektóre słowa, ponieważ cała
ich mowa przez obcowanie z
Grekami i Liguryjczykami
zatraciła właściwości
ojczystego narzecza. W
następstwie czasu zostały tu
założone dwie kolonie
obywateli rzymskich, jedna
przez Mariusza, druga przez
SullÄ™. Tyle razy zmieniali siÄ™
mieszkańcy tej suchej i
ciernistej wyspy skalistej.
Wreszcie z trudnością
znajdziesz jakiś kraj, który by
do dziÅ› dnia zamieszkiwali
pierwotni tubylcy. Wszystko
zostało z sobą zmieszane i na
nowo ukształtowane. Jeden
zajÄ…Å‚ miejsce po drugim, czego
zaś ten pożądał, to w tamtym
budziło odrazę. Niejeden został
stąd wyrzucony, skąd wyparł
innych. Tak podobało się
przeznaczeniu, aby te same
rzeczy nigdy nie pozostawały w
tym samym miejscu i stanie.
VIII.
Za najlepsze lekarstwo
przeciw tej zmianie miejsca
pobytu uważa Warron,
największy uczony wśród
Rzymian, tę okoliczność, że
pomijajÄ…c wszelkie inne
niedogodności, jakie
nieodłącznie towarzyszą
wygnaniu, dokÄ…dkolwiek
pójdziemy, będziemy żyć na
tym samym świecie. Zdaniem
zaÅ› Marka Bru-tusa,
dostatecznÄ… pociechÄ… dla
wygnańca jest to, że idąc na
wygnanie może z sobą za brać
swe cnoty. Jeżeli ktoś sądzi, że
każdy z tych leków z osobna
jest nie dość skuteczny do
pocieszenia wygnańca, to
jednak kiedy je obydwa razem
ze sobą połączy, przyzna, że
zawierajÄ… bardzo wielkÄ…
skuteczność działania. Jak
naprawdÄ™ niewielkie jest to, co
tracimy! Dwie rzeczy, które są
najpiękniejsze, w którąkolwiek
zwrócimy się stronę, tam
wszędzie będą nam
towarzyszyć: wspólna
wszystkim natura i własna
cnota. Sprawił to, wierz mi,
Stwórca wszechświata,
niezależnie od tego, kim jest:
czy jest nim Bóg
wszechmogÄ…cy, czy bezcielesny
rozum, mistrz  twórca
przeogromnych arcydzieł, czy
duch Boży, który z równym
natężeniem przenika wszystkie
największe, jak i najmniejsze
rzeczy, czy przeznaczenie i
nieodmienna kolejność ściśle
zespolonych ze sobÄ… przyjczyn,
sprawił, powiadam, że cudzej
samowoli podlegają wyłącznie
sprawy najbardziej błahe. Co
natomiast człowiek posiada
najlepszego, to leży poza
zasięgiem potęgi ludzkiej i ani
nie może być dane, ani
zabrane. Ten świat, od którego
nic ani większego, ani
piękniejszego nie zrodziła
natura, i duch, który świat ten
oglÄ…da, podziwia i stanowi jego
część najwspanialszą,
pozostaną naszą własnością, do
tego  wieczystÄ…, do tego tak
długo mającą trwać razem z
nami, jak długo trwać
będziemy my sami. Zatem
ochoczo i z podnie-sioną głową,
dokąd konieczność nas rzuci,
tam śpieszmy nieustraszonym
krokiem. Przemierzmy wszelkie
możliwe kraje, a nigdzie w
granicach świata nie
znajdziemy miejsca wygnania.
Nie ma bowiem tak małego
skrawka w granicach świata,
który by nie należał do
człowieka. Zewsząd z
jednakowej odległości wznoszą
się oczy do nieba, wszędzie
równy odstęp oddziela każdą
rzecz boskÄ… od ludzkiej. Jak
długo więc me oczy zostaną
odwrócone od tego
wspaniałego widowiska, którym
nie mogą się dosyć nacieszyć,
jak długo mi wolno patrzeć na
słońce i księżyc, jak długo mi
wolno podziwiać inne gwiazdy,
śledzić okiem ich wschody i
zachody, i oddalenia, i
przyczyny, dla których raz
wędrują szybciej, raz wolniej,
jak długo mi wolno w nocy
wpatrywać się w mrowie
gwiazd migoczących, z których
jedne sÄ… nieruchome, drugie
wędrują nie po wielkiej
przestrzeni, ale krążą po swojej
orbicie, inne nagle zapalajÄ… siÄ™
blaskiem, inne tryskajÄ… strugÄ…
ognia, jak gdyby spadały,
olśniewają oczy albo długą
smugą rzęsistego światła
przelatujÄ… w przestworzach, jak
długo jestem przy tym obecny,
jak długo, o ile to dozwolone
jest człowiekowi, przebywam
myślą w niebieskich
przestworzach, jak długo
ducha, rwÄ…cego siÄ™ do
oglÄ…dania pokrewnych natur,
potrafię utrzymać wciąż wysoko
nad ziemią  co mi właściwie
zależy na tym, jaką ziemię
depczÄ™ nogami?
IX.
 Ale ta ziemia nie rodzi
obficie owocowych ani bujnych
drzew, nie jest nawodniona
przez wielkie i odpowiednie do
żeglugi rzeki, nie rodzi niczego,
czego by poszukiwały inne
narody, jest tylko na tyle żyzna,
że z trudnością zaspokaja
potrzeby miejscowych
mieszkańców, nie wydobywa
siÄ™ tutaj z kopalni
drogocennych kamieni ani nie
wypruwa żył srebra i złota. 
Ciasny to duch, któremu rzeczy
ziemskie sprawiajÄ…
przyjemność. Należy myśl
zwrócić do tego, co wszędzie
równie piękny przedstawia
widok, co wszędzie tym samym
jaśnieje blaskiem. Należy o tym
pamiętać, że rzeczy ziemskie
stojÄ… na przeszkodzie dobrom
prawdziwym. W rzeczywistości
są to dobra fałszywe i tylko
przez przewrotność mniemania
uznane za prawdziwe. Im
dłuższe ludzie rozciągają
kolumnady, im wyższe wznoszą
wieże, im szersze układają
ulice, im głębsze kopią letnie
pieczary, z im większym
rozmachem budują wspaniałe
sale jadalne, tym więcej będzie
przedmiotów, które zasłonią im
niebo. Przypadek rzucił cię w
strony, gdzie
najwytworniejszym miejscem
schronienia jest chata.
Naprawdę, jesteś człowiekiem
małego ducha i pocieszasz
siebie w nikczemny sposób,
jeżeli tylko dlatego dzielnie
znosisz swą dolę, że znana ci
jest chata Romulusa. Powiedz
sobie dla pociechy raczej w ten
sposób:  Ten nędzny szałas ma
dość pomieszczenia na cnoty i
od razu stanie siÄ™ wspanialszy
od świątyń, kiedy zajaśnieje w
nim sprawiedliwość,
umiarkowanie, roztropność,
pobożność, sumienność w
należytym spełnianiu
obowiązków i wiedza o
rzeczach boskich i ludzkich. Nie
ciasne jest żadne mieszkanie,
które może pomieścić taką ilość
wspaniałych zalet, i nie jest
uciążliwe żadne wygnanie, na
które wolno iść w takim
orszaku". Opowiada Brutus w
tej księdze, którą napisał o
cnocie, że widział Marcellu-sa
przebywajÄ…cego na wygnaniu w
Mityle-nie, gdzie, o ile na to
zezwala natura człowieka, żył
bardzo szczęśliwie i nigdy
chętniej nie poświęcał się
szlachetnym naukom niż
właśnie w tym czasie. I dlatego
dodaje, że kiedy miał się z nim
rozstać, wydało mu się, że
raczej sam idzie na wygnanie,
niż Marcellusa na wygnaniu
zostawia. NaprawdÄ™
szczęśliwszy był Marcellus w
tym czasie, kiedy na wygnaniu
zasłużył na pochwałę Brutusa,
niż kiedy zdobył uznanie
rzeczypospolitej na urzędzie
konsula. Jaki to wielki musiał
być człowiek, który tego
dokazał, że ktoś inny uważał się
za wygnańca z tego powodu, że
się z nim, wygnańcem,
rozstawał. Jaki to wielki musiał
być człowiek, który swoją
postawą zmusił do podziwiania
siebie człowieka, godnego z
kolei podziwu nawet w oczach
swego Katona! Ten sam Brutus
powiada, że Gajusz Cezar
ominął w podróży Mitylenę,
ponieważ nie mógł się zdobyć
na to, aby zobaczyć tak
znakomitego człowieka w
stanie poniżenia. Jego
odwołanie z wygnania wyjednał
senat, ponieważ wszyscy
wstawiali siÄ™ za nim w tak
wielkim przygnębieniu i
smutku, jakby w owym dniu
wszyscy byli ożywieni duchem
Brutusa, jakby prosili o Å‚askÄ™
nie dla Marcellusa, ale dla
siebie, aby nie byli
wygnańcami, gdyby mieli nadal
pozostawać bez niego. Jednak
daleko większy sukces osiągnął
wtedy, kiedy go jako wygnańca
Brutus nie mógł opuścić, Cezar
zobaczyć. Szczęśliwym trafem
otrzymał świadectwo uznania i
od jednego, i od drugiego. Dla
Brutusa powrót bez Mar-cellusa
był rzeczą przykrą, dla Cezara
 haniebną. Z pewnością nie
wątpisz, że Mar-cellus, tak
wielki człowiek, często
zachęcał siebie do znoszenia
wygnania ze spokojem w
sposób następujący:  To, że nie
masz ojczyzny, nie jest
nieszczęściem. W świetle
nauki, jaką przepoiłeś swój
umysł, wiesz dobrze, że każde
miejsce na świecie jest dla
mądrego ojczyzną. Cóż zatem?
Czy ten, kto cię wygnał z
ojczyzny, sam przez dziesięć lat
bez przerwy nie był pozbawiony
ojczyzny? Że dla rozszerzenia
granic imperium  rzecz
niewątpliwa, ale w każdym
razie był pozbawiony ojczyzny.
Teraz znowu wzywa go do
siebie Afryka, (pełna grózb
odnawiajÄ…cej siÄ™ wojny, wzywa
Hiszpania, która na nowo
odbudowuje swoją złamaną i
zdruzgotaną potęgę, wzywa
zdradziecki Egipt, cały wreszcie
krąg ziemski, który tylko czyha
na sposobność, kiedy się w
posadach zachwieje imperium.
Któremu niebezpieczeństwu
ma najpierw zapobiec? Której
stronie świata winien się
przeciwstawić? Przez wszystkie
kraje będzie go gnało własne
zwycięstwo. Niech więc czczą
go i za boga uważają narody, ty
żyj i bądz zadowolony już z
tego, że podziwia cię Brutus".
X.
Znakomicie więc znosił
wygnanie Mar-cellus. Zmiana
miejsca pobytu nie dokonała
żadnej zmiany w, jego sposobie
myślenia, choć jej następstwem
było ubóstwo. Że zaś w
ubóstwie nie ma nic złego,
rozumie to każ-dy, kto nie
popadł w szaleństwo chciwości
i zbytku które wszystko
tłumaczy na odwrót. Jak
niewiele trzeba środków
koniecznych do zachowania
człowieka! Komu może tych
środków zabraknąć, jeżeli tylko
ma jaką taką zaradność? Co do
mnie, to w rzeczywistości
straciłem nie bogactwa, ale
kłopoty. Wymagania ciała są
bardzo skąpe. Ciało chce nie
odczuwać zimna, pokarmem i
napojem zaspokoić głód i
pragnienie. Czego pragnie ktoÅ›
więcej, nie ma to już nic
wspólnego z potrzebami, ale z
żądzami ciała. Nie zachodzi
żadna konieczność, by
przeszukiwać wszystkie głębiny
morza ani by żołądek obciążać
mięsem upolowanej zwierzyny,
ani by łowić ostrygi na
nieznanym wybrzeżu dalekiego
morza. Niech bogowie i niech
boginie zatracÄ… takich
żarłoków, których żądza użycia
wykracza poza granice
zazdrość wzbudzającego
cesarstwa. Aż znad rzeki Fazis
sprowadzajÄ… upolowanÄ…
zwierzynę, by zaopatrzyć
kuchnię, która przez to
zdobywa rozgłos, i nie wstydzą
się kupować ptaków od Partów,
na których jeszcze nie
wywarliśmy zemsty. Z
wszystkich stron świata
ściągają wszelkie przysmaki,
znane i nieznane, dla
zaspokojenia rozgrymaszonej
swej żarłoczności. Co
rozstrojony łakociami żołądek z
trudnością może powstrzymać,
to przywożą z najdalszego
oceanu. Wymiotują, by jeść,
jedzą", by wymiotować; Nie są
nawet w stanie strawić
pokarmów, których poszukują
na całym świecie. Kto gardzi
tymi rzeczami, jakÄ… mu szkodÄ™
może wyrządzić ubóstwo? Jeśli,
przeciwnie, ktoÅ› tych rzeczy
pożąda, temu ubóstwo
wychodzi na pożytek. Leczy się
bowiem z choroby wbrew woli.
Jeśli ktoś nawet pod
przymusem nie przyjmuje
lekarstw, ten jak długo nie
może zdobyć się na to, by
chciał się wyleczyć, w
rzeczywistości jest podobny do
tego, kto nie chce. Gajusz
Cezar, którego, jak mi się zdaje,
natura wydała na świat w tym
celu, aby pokazał, czego w
największym szczęściu
największe występ-ki potrafią
dokonać, przejadał codziennie
dziesięć milionów sestercji i
choć mu w tym dziele służyły
radą pomysłowe głowy
wszystkich smakoszów, nikt nie
potrafił wynalezć sposobu, jak
by urządzić jedną ucztę za
podatki ściągane z trzech naraz
prowincji. O, godni politowania
ludzie, których podniebienie
pobudzają wyłącznie
kosztowne pokarmy! A
kosztownymi je czyni
bynajmniej nie żaden
nadzwyczajny smak ani
rozkosz, jakÄ… dajÄ… w jedzeniu,
lecz rzadkość i trudność
nabycia! Gdyby zechcieli
powrócić do zdrowego
rozsÄ…dku, do czego trzeba by
im było tylu sztuk i sposobów
służących żołądkowi? Po co
mieliby kupować pokarmy? Po
co tępić zwierzynę w lasach? Po
co łowić ryby w głębinach
morskich? Wszędzie wokoło
znajdują się środki żywności,
które natura rozłożyła na
wszystkich miejscach, ale obok
nich przechodzÄ…, jakby byli
ślepcami, i błąkają się po
wszystkich krajach w
poszukiwaniu pokarmu,
zapuszczajÄ… siÄ™ poza morza i
choć mogą głód zaspokoić
tanim kosztem, podrażniają go
wielkim wydatkiem. Aż chęć
bierze powiedzieć:  Po co
spuszczacie na wodę okręty? Po
co uzbrajacie ręce przeciwko
dzikim zwierzętom i ludziom?
Po co z takÄ… wrzawÄ… biegacie w
różne strony? Po co
gromadzicie jedne bogactwa do
drugich? Pomyślcie tylko, jak
niewielkie macie ciała. Czy nie
jest głupotą i najgorszym
obłędem pożądać wiele, choć
tak mało możesz w sobie
pomieścić? Choć powiększycie
majątki, choć poszerzycie
granice gruntów, nigdy nie
nadacie większych rozmiarów i
pojemności waszym ciałom.
Chociaż pomyślnie powiodą
wam siÄ™ interesy handlowe,
chociaż podboje przyniosą
wielkie zdobycze, chociaż
nagromadzÄ… siÄ™ zewszÄ…d
poszukiwane pokarmy, nie
będziecie mieć miejsca, w
którym byście złożyli wasze
zapasy. Po co tak wiele
garniecie? Jak wiadomo, w
nędzy żyli nasi przodkowie, ale
ich cnota jeszcze do dzisiaj jest
ostojÄ… przeciw naszym
występkom. Własną ręką
przyrzÄ…dzali dla siebie pokarm.
Ziemia była dla nich posłaniem.
Dachy ich domów nie jaśniały
złotem, świątynie nie błyszczały
perłami. Pobożnie składali
przysięgi na bogów ulepionych
z gliny, ale kto tych bogów
wezwał na świadków, ten
nawet na pewną śmierć wracał
do wroga, żeby nie złamać
złożonej przysięgi. Na pewno
nie mniej szczę-śliwie żył nasz
dyktator, który słuchając mowy
poselstwa Samnitów,
jednocześnie sam własną ręką
przyrządzał sobie nędzną
potrawę na palenisku, tą ręką,
która już wiele razy rozgromiła
wroga i złożyła wieniec laurowy
na Å‚onie Jowisza
Kapitolińskiego, niż za naszej
pamięci żył taki Apicjusz, który
w tym samym mieście, skąd
niegdyś kazano się wynieść
filozofom, jako ludziom
psującym młodzież, uprawiał
sztukÄ™ kuchennÄ…, a swojÄ…
umiejętnością zaraził
pokolenia". Warto poznać, jaki
był jego koniec. Oto kiedy już
sto milionów sestercji
przepuścił na kuchnię, kiedy
już liczne dary książąt i
ogromne sumy z Kapitolu
roztrwonił na bezustanne
biesiady, wtedy dopiero,
przygnieciony długami, po raz
pierwszy czuł się zmuszony
zajrzeć do ksiąg rachunkowych
i obliczył, że mu pozostaje
dziesięć milionów sestercji.
Jakby więc musiał żyć w
ostatniej nędzy i głodzie,
rozporządzając sumą dziesięciu
milionów sestercji  trucizną
zakończył życie! Jaka wielka
żądza użycia była w człowieku,
który posiadając dziesięć
milionów se-stercji uważał
siebie za nędznego żebraka!
Myśl więc sobie, że istotne
znaczenie posiada wielkość
bogactwa, nie ducha, skoro był
ktoś, kto przeląkł się sumy
dziesięciu milionów sestercji, i
o co inni do bogów się modlą,
składając śluby, od tego on
uchronił się za pomocą
trucizny. Jednak dla człowieka o
tak nikczemnej duszy ten
ostatni napój był najbardziej
zbawienny. Jadł, bowiem i pił
truciznę już wtedy, kiedy
niezmiernie wystawnymi
ucztami nie tylko siÄ™
rozkoszował, lecz także się
pysznił. Kiedy występki swoje
wystawiał na pokaz. Kiedy
miasto wciągał w swój zbytek.
Kiedy młodzież zachęcał do
naśladowania siebie, młodzież,
która i bez gorszących
przykładów, sama przez się na
każde zło jest podatna. Taki los
spada na ludzi, którzy
podporzÄ…dkowujÄ… bogactwa nie
normom rozumu, trzymajÄ…cego
się określonych granic, ale
zwyrodniałym nawykom,
których samowola jest
niezmierzona i nie dajÄ…ca siÄ™
ująć w żadne granice. Dla
chciwości nic  dla natury
wystarcza nawet niewiele.
Ubóstwo wygnańca nie ma
więc w sobie niczego
uciążliwego. Żadne miejsce
wygnania nie jest pozbawione
koniecznych środków do życia,
ale każde jest dość urodzajne,
aby wystarczająco wyżywić
człowieka.
XI.
 Ale wygnaniec
potrzebuje odzieży i domu. 
Jeżeli potrzebuje tych rzeczy
wyłącznie do użytku, nie
zabraknie mu ani dachu nad
głową, ani okrycia. Równie
bowiem znikomą ilością materii
okrywa się, jak i żywi się
człowiek. Niczego natura nie
uczyniła trudnym do zdobycia,
co uczyniła koniecznym do
zachowania człowieka. Lecz
jeśli potrzebuje odzieży
purpurowej, silnie nasyconej
czerwienią barwników, utkanej
złotem, mieniącej się
różnorodnością kolorów i
pięknych ozdób, taki
wygnaniec jest ubogi, jednak
nie z winy natury, lecz z
własnej. I jeśli mu złożysz
odszkodowanie za wszystko, co
przez wygnanie utracił, nie
osiągniesz przez to żadnego
skutku. Więcej po
odszkodowaniu będzie mu
brakło dostatków, których
pożąda, niż ich jako wygnaniec
utracił.
Jeśli więc pragnie sprzętów
domowych, wśród których
błyszczą złote naczynia, jeżeli
wyrobów ze srebra, słynnych
przez wyryte na nich imiona
dawnych mistrzów, jeżeli spiżu,
który wskutek głupoty
nielicznych stał się drogocenny,
jeżeli tłumu niewolników,
którzy sprawiają, że nawet
przestrzenny dom robi siÄ™
ciasny, jeżeli zwierząt
pociÄ…gowych, dobrze
wykarmionych lub do przesady
spasionych, jeżeli szlachetnych
kamieni od wszystkich
narodów, to chociaż je
wszystkie zewszÄ…d
zgromadzisz, nigdy nie nasycÄ…
nienasyconej żądzy, całkiem
tak samo, jak żaden płyn nie
wystarczy do nasycenia kogoÅ›,
czyje pragnienie powstaje nie z
braku wody, ale z gorÄ…czki
ogniem trawionych
wnętrzności. Nie jest to już
żadne pragnienie, ale choroba.
I tego rodzaju przypadek
zdarza siÄ™ nie tylko w
odniesieniu do pieniędzy lub
środków żywności. Ta sama
natura tkwi w każdym
pragnieniu, jakie tylko siÄ™ rodzi
nie z braku, ale z przewrotnej
żądzy. Wszystko, co
nagromadzisz dla zaspokojenia
takiego pragnienia, nie będzie
kresem żądzy, lecz tylko
spotęgowaniem. Kto więc
utrzyma swoje pragnienia w
granicach potrzeb natury, nie
będzie odczuwał ubóstwa. Kto
jednak przekroczy granice
potrzeb natury, ten siÄ™ nie
wyzwoli z ubóstwa, choćby
opływał w największe
bogactwo. Dla potrzeb
koniecznych wystarczÄ… miejsca
wygnania, dla zbytecznych nie
wystarczą nawet królestwa.
Duch tylko czyni człowieka
bogatym. Duch towarzyszy mu
na wygnaniu i wśród
najdzikszych pustkowi, gdzie
znajduje się tyle dla ciała, ile
wystarcza do jego utrzymania,
sam opływa we własne dobra i
rozkoszuje siÄ™ nimi. PieniÄ…dz
nie ma żadnego znaczenia dla
ducha, tak samo jak dla
nieśmiertelnych bogów nie
mają żadnej wartości te
wszystkie rzeczy, które
nieuświadomione i zbyt
zaprzedane swym ciałom
umysły otaczają takim
szacunkiem. Drogocenne
kamienie, złoto, srebro i wielkie
wyszlifowane z marmuru kręgi
stołów są to ciężkie przedmioty
ziemskie, których nie może
pokochać duch czysty i
świadomy swojej natury. Sam
bowiem jest lekki, nie zwiÄ…zany
z ciężarem materii i kiedy
wyzwoli się z ciała, uleci w
górne przestworza. Na razie
jednak, o ile tylko pozwala mu
na to brzemienny ciężar
zewsząd otaczającego go ciała,
przezwycięża przeszkody
cielesnego bezwładu, chyżym
lotem wznosi się na wyżyny i
bystrą myślą przenika
tajemnice boskie. Duch nie
może nigdy przebywać na
wygnaniu, ponieważ jest wolny
i spokrewniony z bogami, i
zdolny ogarnąć wszelki świat i
wszelkie stulecie. Myśl jego
bowiem szybuje wokół całego
nieba i zapuszcza się w każdą
epokę, przeszłą i przyszłą.
Nędzne to ciało, więzienie i
pęta dla ducha, raz tu, raz tam
bywa rzucane. Na nim tortury,
na nim rozboje, na nim choroby
wyładowują swą siłę. Sam duch
jest święty i nietykalny, jest
wieczny i żadna przemoc nie
może na niego się targnąć.
XII.
Abyś jednak nie pomyślała,
że dla złagodzenia przykrych
skutków ubóstwa, które ten
tylko jako przykre i uciążliwe
odczuwa, kto je za takie uważa,
posługuję się wyłącznie radami
i wskazówkami mędrców,
przypatrz siÄ™ najpierw, o ile
większa jest liczba ubogich, u
których nie zauważysz, aby pod
jakimś względem byli bardziej
przygnębieni i zakłopotani, niż
są bogacze. Co więcej, śmiem
sądzić, że są o tyle weselsi, o ile
ich umysł mniej ma kłopotów z
powodu posiadanego dobra.
Ale pomińmy ubogich i
przejdzmy do bogatych. Jak
wiele zachodzi okoliczności, w
których bogaci są podobni do
ubogich! Kiedy wędrują do
obcych krajów, muszą
ograniczyć ilość pakunków, ile
zaś razy konieczność podróży
nakaże pośpiech, muszą
rozpuścić tłum towarzyszącego
orszaku. Gdy odbywają służbę
wojskowÄ…, jak znikomÄ… czÄ…stkÄ™
mogą mieć z sobą swych
bogactw, skoro rygor życia
obozowego nie pozwala na
żadne toboły. I nie tylko
okoliczności czasu albo
ciasnota miejsca zrównuje ich z
ubogimi. Oto, kiedy ich już
ogarnie odraza do bogactw,
sami dobrowolnie wybierajÄ…
pewne dnie, w których jedzą na
ziemi, odkładają na stronę
srebro i złoto i używają naczyń
glinianych. Szaleni! Czego raz
kiedyś pożądali, tego teraz
zawsze siÄ™ wystrzegajÄ…. O, jak
wielkie zamroczenie umysłów,
jak wielka, nieznajomość
prawdy zaślepia tych ludzi,
którzy ubóstwa panicznie się
boją, a jednocześnie dla
przyjemności je naśladują.
Naprawdę, ilekroć sięgam
pamięcią do dawnych
przykładów, wstyd mi
przytaczać motywy pocieszeń
przeciw ubóstwu, ponieważ w
naszych czasach zbytek
przybrał w rzeczywistości tak
wielkie rozmiary, że suma
pieniędzy, jaką wygnańcy
zabierajÄ… ze sobÄ… na drogÄ™, jest
większa, niż wynosiło kiedyś
dziedzictwo książąt. Powiadają
powszechnie, że jednego
niewolnika miał Homer, trzech
Platon, żadnego Zenon, od
którego wzięła początek
surowa i męska mądrość
stoicka. I jeśli ktoś powie, że
żyli w sposób godny
politowania, już przez ten
zarzut sam okaże się w oczach
wszystkich godnym
politowania. Meneniusz
Agryppa, który był
pośrednikiem publicznego
pojednania patrycjuszów z
plebejuszami, został
pochowany za składkowe
pieniÄ…dze. Atiliusz Re-gulus w
czasie, gdy gromił
Kartagińczyków
w Afryce, napisał list do
senatu, że zbiegł jego robotnik
najmita i opuszczona jest rola,
którą senat powziął uchwałę
uprawiać na koszt publiczny,
jak długo Regulus będzie
nieobecny. Jak wielką korzyścią
i chwałą było dla niego nie
mieć niewolnika, kiedy naród
rzymski zajÄ…Å‚ siÄ™ uprawÄ… jego
pola! Córki Scypiona otrzymały
posag ze skarbu państwa,
ponieważ żadnego majątku nie
pozostawił im ojciec. I prawdę
mówiąc, było zgodne z
poczuciem sprawiedliwości, by
naród rzymski przynajmniej raz
złożył daninę Scypionowi, skoro
zawsze ją ściągał od Kartaginy.
O, szczęśliwi mężowie
oblubienic, którym naród
rzymski zastąpił ojca! A może
za szczęśliwszych uważasz tych
ojców, których córki jako
tancerki w baletach z
milionami sestercji posagu
wychodzą za mąż, niż
Scypiona, którego córki od
senatu jako swojego opiekuna
ciężką sumę pieniędzy
otrzymały na wiano? I śmie ktoś
gardzić ubóstwem, którego
mamy tak słynne przykłady?
Może jakiś wygnaniec uskarżać
się na to, że mu brak czegoś,
jeśli Scypionowi brakło
pieniędzy na posag,
Regulusowi robotnika najmity,
Meneniuszowi środków na
pogrzeb? Jeśli im wszystkim to,
czego brakło, uzupełniono z
tym większym dla nich
zaszczytem właśnie dlatego, że
brakło? Mając zatem takich
rzeczników obrony, jest
ubóstwo nie tylko bezpieczne,
lecz także pełne godności.
XIII.
Ale ktoś może zarzucić:
 Czemuż z takim mistrzostwem
rozdzielasz od siebie rzeczy,
które z osobna wzięte, można
wytrzymać, lecz zespolonych
razem wytrzymać nie można?
Zmiana miejsca pobytu Å‚atwa
jest do zniesienia, jeżeli
zmieniasz wyłącznie miejsce.
Ubóstwo łatwe jest do
zniesienia, jeżeli nie jest
połączone z utratą dobrego
imienia, która już sama zwykła
przygnębiać umysł".
Przeciwko takiemu
przeciwnikowi, który mnie
straszy nie wiedzieć jak wielką
ilością nieszczęść, muszę w
odpowiedzi posłużyć się
następującą argumentacją.
Jeżeli przeciw jednej dowolnej
części nieszczęścia masz dosyć
siły, wystarczy ci jej przeciw
wszystkim częściom. Kogo raz
cnota umocni, uczyni go ze
wszystkich stron niepodatnym
na rany. Jeżeli z niewoli
wypuści cię chciwość, naj-
zgubniejsza zaraza rodzaju
ludzkiego, nie stanie ci na
przeszkodzie żądza
zaszczytów. Jeżeli na ostatni
dzień życia patrzysz nie jak na
karÄ™, lecz jak na prawo natury,
to z chwilÄ… kiedy usuniesz z
serca strach przed śmiercią, nie
odważy się więcej wstąpić w
nie żadnego rodzaju obawa.
Jeżeli pomyślisz, że popęd
płciowy dany jest człowiekowi
nie dla rozkoszy, ale dla
rozmnażania gatunku, wtedy
jeśli cię nie zniszczy ta
potajemna i ukryta, w samych
wnętrznościach tkwiąca siła,
żadna inna namiętność nie
wyrzÄ…dzi ci szkody. Nie
poszczególne występki z
osobna, lecz wszystkie razem
zwycięża rozum. Kiedy zaś raz
odniesie zwycięstwo, pozostaje
zwycięzcą na zawsze. Sądzisz,
że mędrzec może się wzruszać
utratÄ… dobrego imienia, on,
który wszystko złożył na
przechowanie w swym wnętrzu,
który się uniezależnił od
zapatrywań pospólstwa? Czymś
jeszcze ważniejszym niżeli
hańba jest śmierć haniebna.
Sokrates z tym samym
spokojem na twarzy, z jakim
niegdyś sam jeden przywoływał
do porzÄ…dku trzydziestu
tyranów, wszedł do więzienia,
mając przez to zmyć z niego
hańbę. Nie można już bowiem
za więzienie uważać żadnego
miejsca, w którym przebywał
Sokrates. Kto jest do tego
stopnia zaślepiony, by nie
dostrzegał prawdy i sądził, że
Marek Katon doznał zniewagi,
kiedy dwukrotnie poniósł
porażkę ubiegając się o urząd
pretora i konsula? Była to
zniewaga dla pretury i
konsulatu, na które przez
Katona spłynęłaby chwała. Nikt
nie doznaje od nikogo innego
zniewagi, chyba że sam
pierwszy siebie znieważył.
Tylko nikczemna i poniżona
dusza może być wrażliwa na
tego rodzaju zniewagÄ™. Kto
natomiast śmiało staje do walki
przeciwko najcięższym
przypadkom losu i
przezwycięża nieszczęścia,
które innych powalają na
ziemię, ten każdą najgorszą
zniewagę będzie uważał za
świętą odznakę, skoro taki
mamy sposób myślenia, że nic
w nas nie budzi równie
wielkiego podziwu, jak
człowiek  w swym poniżeniu
niezłomny. Prowadzono z Aten
Arystydesa na stracenie i kto go
napotkał po drodze, spuszczał
oczy i wzdychał żałośnie, jak
gdyby już nie na
sprawiedliwym człowieku, ale
na samej sprawiedliwości
miano wykonać wyrok. Znalazł
siÄ™ jednak i taki, kto mu w
twarz splunął. Rzecz ta mogła
Arystydeso-wi sprawić
przykrość, ponieważ wiedział,
że nikt by na to się nie ośmielił,
kto usta miał czyste. On jednak
otarł oblicze i z uśmiechem
powiedział do eskortującego go
przedstawiciela władzy:
 Przestrzeż go, aby na
przyszłość nie otwierał ust w
taki nieprzyzwoity sposób".
Znaczyło to tyle, co zniewagę
wyrządzić samej zniewadze.
Wiem, że niektórzy uważają
zniewagÄ™ za rzecz
najtrudniejszÄ… do zniesienia,
tak że sama śmierć wydaje im
się bardziej pożądana. Tym
odpowiem, że i wygnanie jest
często nie połączone z żadną
zniewagą. Jeżeli upadnie wielki
człowiek, to nawet leżąc jest
wielki i wcale nie więcej
doznaje zniewagi niżeli ruiny
świętych przybytków, po
których się depcze, a które
ludzie pobożni w równej mierze
otaczają czcią pełną
uwielbienia, jak i przybytki
stojÄ…ce.
XIV.
Ponieważ nie masz z mej
strony żad-nego powodu,
matko najmilsza, który by
ciebie skłaniał do płaczu bez
końca, stąd wniosek, że w tobie
samej tkwić muszą przyczyny,
które cię pobudzają do tego.
Dwie są możliwe. Albo cię
smutkiem napawa świadomość,
że straciłaś w życiu podporę,
albo że znieść tęsknoty samej
przez siÄ™ nie jesteÅ› w stanie.
Z pierwszą częścią
rozprawię się tylko pobieżnie.
Znam doskonale twÄ… duszÄ™,
która w swych bliskich nie
kocha niczego oprócz nich
samych. Niech z tego powodu
płaczą te matki, które w swej
słabości niewieściej czynią
użytek z potęgi swych synów, a
ponieważ niewiastom nie wolno
piastować godności, przez nich
sięgają po zaszczyty i władzę,
które ojcowizny swych synów
po części zużywają, po części
zdobywają dla siebie, które
rozprawiają ze swadą aż do
znużenia dla przy-podobania
siÄ™ innym. Ty natomiast bardzo
wiele radowałaś się z dóbr
twoich dzieci, ale bardzo
niewiele z nich korzystałaś. Ty
dla naszej dziecięcej hojności
zawsze określałaś właściwą
miarę, choć dla swej własnej
nie określałaś żadnej. Ty, jako
córka rodziny, z własnej chęci
obdarowałaś i tak już bogatych
synów. Ty naszą ojcowizną
zarządzałaś w ten sposób, że
wytężałaś swe siły pracując
jakby na własnym dziedzictwie,
powstrzymywałaś zaś ręce od
niego jak od cudzego. Ty
wzbraniałaś się korzystać z
naszych wpływów na dworze, a
jeśli z nich kiedyś czyniłaś jaki
użytek, to tak jak z rzeczy
cudzych. Z naszych
zaszczytnych stanowisk oprócz
radości i ponoszonych
wydatków nie miałaś nic
więcej. Nigdy twa miłość nie
miała na oku korzyści. Nie
możesz zatem od wyrwanego ci
syna pragnąć tych rzeczy,
których gdy żył w pomyślności,
nigdy nie uważałaś za
przynależne do siebie.
XV.
Całe swe pocieszenie
muszę więc zwrócić do głównej
przyczyny, z której się rodzi
prawdziwa siła
macierzyńskiego smutku. 
Brak mi uścisku mojego
najdroższego syna. Nie mogę
się już cieszy>XV ani jego
widokiem, ani rozmowÄ…. Gdzie
się podział mój syn, którego
oczy rozjaśniały moje smutne
oblicze? Któremu powierzałam
wszystkie swe troski? Gdzie sÄ…
rozmowy, którymi się nigdy nie
mogłam dostatecznie nasycić?
Gdzie sÄ… prace naukowe, w
których uczestniczyłam z
większą przyjemnością, niż
zwykła to czynić kobieta, z
większą poufałością niż matka?
Gdzie wybieganie na spotkanie
matki? Gdzie radość dziecięca
przy widzeniu siÄ™ z matkÄ…? 
Dodajesz w myśli i same
miejsca radosnych spotkań i
wspólnych biesiad, i jak sama
konieczność narzuca 
wspomnienia z ostatniej
rozmowy, które najsilniej
przyczyniają się do udręczenia
naszego serca. Wszak i to także
los wyrządził ci okrucieństwo,
że z jego zrządzenia i woli
zaledwie na trzy dni przedtem,
zanim zostałem rażony
gromem, udałaś się w podróż,
spokojna i nie lękająca się
żadnej tego rodzaju klęski. Na
szczęście rozłączyła nas tylko
odległość miejsca, na szczęście
wieloletnia nieobecność
przygotowała cię do takiego
cierpienia. Powróciłaś do domu
nie po to, by chłonąć radość ze
swego syna, lecz by utracić
oswojenie z tęsknotą. Gdybyś o
wiele dłużej przed naszą
rozłąką pozostawała z dala od
domu, z większą byś siłą
zniosła nieszczęście, ponieważ
sam odstęp czasu łagodzi
tęsknotę. Z drugiej strony,
gdybyś pózniej wybrała się w
podróż, miałabyś bez wątpienia
taką pociechę, że dwa dni
dłużej widziałabyś syna. Los
jednak okrutny tak zrządził, że
w zaistniałym przypadku ani
nie byłaś przy moim
nieszczęściu obecna, ani nie
przywykłaś do mojej
nieobecności. Ale im cięższy
jest dla ciebie ten splot
wydarzeń, w tym większą
musisz uzbroić się siłę i tym
zaciętszą stoczyć walkę jak
gdyby z wrogiem już znanym i
po wielekroć przezwyciężonym.
Twoje cierpienie nie pochodzi
bynajmniej z jeszcze nie
zranionego ciała, ale przez
same blizny zadano ci ranÄ™.
XVI.
Dla usprawiedliwienia
siebie nie masz potrzeby
zasłaniać się naturą niewieścią,
której przyznane zostało
nieumiarkowane bez mała, ale
nie nieograniczone prawo do
płaczu. Dlatego przodkowie
nasi niewiastom, które
opłakiwały swych mężów,'
zezwolili na okres dziesięciu
miesięcy żałoby, aby
państwową ustawą ująć w
normy, uporczywą przewlekłość
niewieściego smutku. Nie
zabronili żałoby, ale wyznaczyli
jej krańce. Jak bowiem z jednej
strony trawić się smutkiem bez
końca, kiedy utracisz kogoś z
najdroższych, jest nierozumną
czułością, tak z drugiej nie
doznawać żadnego smutku 
nieludzką zatwardziałością.
Najlepsza miara pośrednia
pomiędzy macierzyńską
czułością i rozumem jest taka,
by żałość odczuwać, a
zarazem ją tłumić. Niemasz
powodu zwracać uwagi na
pewne niewiasty, których
smutkowi, gdy raz je ogarnie,
śmierć kładzie koniec (na
pewno znasz takie, które po
stracie synów raz włożyły szaty
żałobne, ale nigdy ich z siebie
nie zdjęły). Od ciebie więcej
wymaga już od samego
poczÄ…tku zbyt twarde twe
życie. Usprawiedliwienie
względami natury niewieściej
nie może przysługiwać takiej
istocie, której obce były
wszystkie słabości niewieście.
Największa plaga stulecia 
zanik poczucia wstydu, nie
postawiła cię w rzędzie
większości niewiast. Charakteru
twojego nie zmiękczyły ni perły,
ni drogie kamienie. Nie
przyświecały twej duszy
bogactwa jako największe
dobro rodzaju ludzkiego.
Wychowanej przykładnie w
prastarej i przestrzegajÄ…cej
surowych obyczajów rodzinie,
nie zwiodło cię na manowce
niebezpieczne nawet dla
prawych naśladowanie
gorszych. Nigdy siÄ™ nie
wstydziłaś swego licznego
potomstwa, jak gdyby miało
niekorzystnie świadczyć o
twoim wieku. Nigdy zwyczajem
innych kobiet, które szukają
chwały w swych kształtach, nie
ukrywałaś ciężarnego łona, jak
gdyby nieprzyzwoitego
brzemienia, ani nie
udaremniłaś poczętych w
swoich wnętrznościach nadziei
potomstwa. Nigdy twarzy nie
zbezcześciłaś barwami ni
kuszącymi wdziękami, nigdy
nie znajdowałaś upodobania w
szacie, która i po jej zdjęciu
niczego już więcej nie odsłania.
JedynÄ… dla ciebie ozdobÄ…, a
żadnemu wiekowi nie
uwłaczającym wdziękiem,
największą chlubą wydała ci się
wstydliwość. Zatem dla
usprawiedliwienia swojego żalu
nie możesz się zasłaniać naturą
niewieścią, od której odłączyły
cię twoje cnoty. Tak daleka być
winnaś od łez niewieścich, jak
daleka jesteś od niewieścich
słabości. Same jednak
niewiasty nie dozwolą ci zginąć
na skutek twej rany, ale
zamarłej na chwilę w
gwałtownym smutku nakażą
powstać do życia, jeżeli tylko
zechcesz uważnie się przyjrzeć
niewiastom, które znakomita
cnota postawiła pomiędzy
wielkimi mężami.
Za zrzÄ…dzeniem losu
Kornelia z dwanaściorga dzieci
musiała się ostać przy dwojgu. I
jeśli zechcesz u niej policzyć
pogrzeby, to utraciła dzieci
dziesięcioro, lecz jeśli zechcesz
ocenić ich wartość, to utraciła
Grakchów. Lecz mimo wszystko
ludziom, którzy wokół niej
płakali i dolę jej przeklinali,
nakazała, aby nie oskarżali jej
losu, który dał jej Grakchów za
synów. Z takiej niewiasty
musiał urodzić się syn, który
powiedział na zgromadzeniu
ludowym:  Ty miałbyś
złorzeczyć mej matce, która
mnie na świat wydała?" O wiele
wielkoduszniejsze wydajÄ… mi
się słowa matki: syn wysoko
cenił matkę Grakchów, matka
 nawet ich zwłoki. Ru-tilia
poszła na wygnanie za synem
KottÄ… i tak dalece zwiÄ…zana z
nim była miłością
macierzyńską, że raczej wolała
cierpieć wygnanie niżeli
tęsknotę, i nie prędzej wróciła
do ojczyzny niż razem z synem.
Tego samego jednak syna, gdy
już powrócił z wygnania i w
rzeczypospolitej zakwitnÄ…Å‚
sławą, utraciła z tą samą
niezłomnością, z jaką
towarzyszyła mu na wygnaniu, i
nawet nikt nie dostrzegł łez u
niej po jego pogrzebie. Po
wygnaniu okazała swą
dzielność, po utracie 
rozwagę, ponieważ nic jej nie
odstraszyło od czułej miłości i
nic jej nie utwierdziło w
nadmiernej, a nierozsÄ…dnej
żałobie. W poczet tych niewiast
chcę ciebie zaliczyć. Ich życie
naśladowałaś i najlepiej
postąpisz, jeżeli w tłumieniu i
powściąganiu żalu pójdziesz za
ich przykładem.
XVII.
Wiem o tym, że rzecz ta nie
leży w naszej mocy i że żadne
wzruszenie serca nie słucha
rozkazów rozumu, już najmniej
takie wzruszenie, które rodzi
się z bólu. Jest niepohamowane
i odporne na każde lekarstwo.
Niekiedy chcemy je ukryć i
stłumić jęki, a jednak łzy płyną
po spokojnej na po-zór i nie
wyrażającej prawdziwego
wzruszenia twarzy. Niekiedy
rozpraszamy umysł zabawą i
walkami gladiatorów, a jednak
nawet w czasie samych
widowisk, które odciągają
uwagÄ™, ogarnia go jakaÅ›
łagodnego ro-dzaju tęsknota. I
dlatego lepiej jest takie
wrażenie pokonać niż sztucznie
ukrywać. Jeśli ktoś tylko
oszukańczo z nim igra, za
pomocą przyjemności lub zajęć
usypia, na nowo siÄ™ budzi i
właśnie w czasie spokoju
nazbiera siły do wzmożonego
wybuchu. To natomiast
wzruszenie, które poddało się
rozumowi, raz na zawsze jest
uciszone. Nie mam zamiaru
zalecać ci takich środków, z
których, jak mi wiadomo, już
wielu czyniło użytek, byś
mianowicie albo w dalekiej
podróży szukała zapomnienia,
albo przyjemności  w uroczej,
byś wiele czasu przeznaczała
na staranne prowadzenie ksiÄ…g
rachunkowych i zarzÄ…dzanie
majÄ…tkiem, byÅ› zawsze
zajmowała się jakimiś nowymi
sprawami. To wszystko przynosi
ulgę znikomo krótką i nie jest
pomocÄ…, ale przeszkodÄ… w
tłumieniu bólu. Co do mnie
jednak, wolę, by całkiem ustał,
niż by się złudnie przytaił. I
dlatego tam ciÄ™ kierujÄ™, gdzie
wszyscy, którzy uciekają przed
losem, szukajÄ… schronienia, a
mianowicie do nauk
szlachetnych. One wyleczÄ… twÄ…
ranÄ™, one wykorzeniÄ… wszelki
smutek z twej duszy, i chociaż
nigdy systematycznie nie
zajmowałaś się nimi, teraz
powinnaś im się poświęcić.
Prawda, że o ile tylko pozwoliła
ci na to starodawna surowość
mojego ojca, wszystkich
szlachetnych umiejętności
wprawdzie nie zgruntowałaś,
aleś ich spróbowała. Szkoda, że
mój ojciec, w rzeczy samej
bardzo zacny człowiek, tak
niewolniczo trzymał się
obyczajów swych przodków i
nie chciał, by cię w naukach
filozoficznych gruntownie
wykształcić, lecz wolał tylko z
lekka z nimi zapoznać. Nie
potrzebowałabyś dopiero teraz
zdobywać środków ratunku
przeciw losowi, ale mogłabyś
już gotowe mu przeciwstawić.
Ze względu na takie niewiasty,
które z nauk nie czynią
zastosowania dla zdobycia
mądrości, ale w nich nabierają
biegłości dla czczego rozgłosu,
nie dał ci wiele poświęcać się
studiom. Dzięki jednak
bystremu umysłowi więcej
wchłonęłaś, niż czas na to
pozwolił. Zbudowałaś w sobie
fundamenty pod wszystkie
umiejętności. Teraz winnaś do
nich powrócić, a one zapewnią
ci spokój. Pocieszą ciebie,
sprawiÄ… ci prawdzi-wÄ…
przyjemność i jeśli je w dobrej
wierze przyjmiesz do duszy, już
nigdy więcej dostępu nie
znajdzie tam smutek, nigdy
troska, nigdy niepotrzebna
udręka bezowocnego
przygnębienia. Dla żadnego z
tych cierpień nie będzie
otworem stało twe serce, skoro
dla innych słabości jest już od
dawna zamknięte. To są
mianowicie najpewniejsze śro-
dki ochrony i one jedynie mogÄ…
cię wyzwolić z przemocy losu.
XVIII.
Ponieważ jednak, jak długo
zdą-żasz do tej przystani, którą
ci obiecujÄ… nauki, potrzeba ci
podpór, na których byś się
wspierała, dlatego chciałbym ci
wskazać na zródła twoich
radości. Spójrz na mych braci:
dopóki żyją cali i zdrowi, nie
godzi się tobie oskarżać losu. W
obydwu masz coÅ›, co
różnorodnością zalet może
sprawiać ci radość. Jeden przez
usilne starania osiÄ…gnÄ…Å‚
zaszczytne stanowiska, drugi z
mądrości pogardził nimi. W
dostojeństwie jednego syna, w
spokoju drugiego, w miłości
obydwóch znajduj zadowolenie.
Znam najtajniejsze zamysły
mych braci. Jeden w tym celu
piastuje godność, aby być dla
ciebie ozdobÄ…, drugi w tym celu
się zwrócił do życia cichego i
spokojnego, aby czas wolny
poświęcać tobie. Los
znakomicie rozdzielił zalety
pomiędzy twych synów: i do
pomocy, i do radości dla ciebie.
W godności jednego możesz
znalezć obronę, w bezczynności
drugiego przyjemność. Będą ze
sobą współzawodniczyć w
świadczeniu ci przysług, a
tęsknotę za jednym wynagrodzi
ci dziecięca miłość dwóch
synów. Śmiało cię mogę
zapewnić, że do pełnego
szczęścia nie będzie ci brakło
niczego prócz pełnej liczby
twych synów.
Z synów przerzuć z kolei
spojrzenie na wnuków. Na
MarkÄ…, najmilsze dzieciÄ™, na
którego widok nie potrafi dłużej
ostać się żaden smutek. W
niczyim sercu nie sroży się
żadna tak wielka, żadna tak
świeża burza, której by nie
złagodziło to dziecię do piersi
siÄ™ tulÄ…c. Czyich Å‚ez nie
powstrzyma jego wesołość?
Czyjej duszy zgnębionej troską
nie rozpogodzÄ…' jego ucieszne
dowcipy? Kogo do śmiechu nie
pobudzÄ… jego swawolne psoty?
Kogo nie zwabi wdziękiem,
kogo nie wyprowadzi z
ponurych myśli jego
szczebiotanie, którym nikt się
nie może nasycić? Błagam
bogów, aby nam to dziecię
szczęśliwie zachowali przy
życiu. Na mnie okrucieństwo
przeznaczeń niech wyczerpie
swą siłę, na mnie niech się
zatrzyma. Na mnie niech
spadnie to wszystko, co by
miała wycierpieć jego matka,
na mnie  cokolwiek jego
babka. Niech kwitnie
szczęściem pozostałe grono
mych krewnych w swym
pełnym stanie. Nie będę wcale
narzekał na swoją bez-
dzietność, nie będę wcale
narzekał na swoją dolę,
bylebym tylko stał się ofiarą
przebłagalną za całą rodzinę,
aby już nigdy więcej nie miała
doznać żadnego cierpienia.
Przy-tułaj do łona Nowatillę,
która już wkrótce obdarzy cię
prawnukami, a której serce tak
sobie zjednałem i tak ją
przywiązałem do siebie, że
może uchodzić za sierotę, kiedy
mnie utraciła, chociaż ojciec jej
żyje. I za mnie ją kochaj.
Niedawno los wyrwał jej matkę
i oto twa czuła miłość może
tego dokonać, że będzie tylko
boleć z powodu utraty, matki,
ale nie będzie zarazem jej
braku odczuwać. Teraz w nią
wszczepiaj wzorowe obyczaje,
teraz ją kształtuj. Głębiej do
duszy wstępują zbawienne
nauki, które się wpaja w
młodzieńczym wieku. Niech
przywyka do obcowania z tobÄ…,
niech się wychowuje według
twego upodobania. Już wiele jej
dasz, jeżeli nawet niczego jej
nie dasz prócz  twego
przykładu. Już sama ta święta
powinność stanie się dla ciebie
lekarstwem. DuszÄ™ bolejÄ…cÄ… z
miłości do swych bliskich może
odwrócić od zmartwień tylko
bÄ…dz rozum, bÄ…dz szlachetne
zajęcie. Wśród twoich wielkich
radości wyliczyłbym również
twojego ojca, gdyby nie
przebywał daleko od ciebie.
Jednak i w obecnych
warunkach zastanów się na
podstawie własnego uczucia
przywiązania, jakie musi być
jego przywiÄ…zanie do ciebie.
Wtedy zrozumiesz, jak dalece
sprawiedliwszÄ… jest rzeczÄ…, byÅ›
raczej siebie zachowała dla
niego, niż dla mnie wyniszczała
się smutkiem. Ilekroć ogarnie
ciebie nie-umiarkowana potęga
żalu i zechce cię porwać za
sobÄ…, wspomnij o swym ojcu.
NaprawdÄ™ dajÄ…c mu tylu
wnuków i prawnuków
sprawiłaś, że nie jesteś dla
niego tylko jedyną córką.
Dokonanie jednak jego
szczęśliwie spędzonego życia
zależy od ciebie. Byłoby zatem
niegodziwością z twej strony,
abyś, jak długo on żyje, użalała
się na to, że żyjesz.
XIX.
Dotychczas nic jeszcze nie
powiedziałem o twojej
największej pociesze, to znaczy
o twojej siostrze, o tym
najwierniejszym ci sercu, w
które przelać możesz wszystkie
swe troski, jak gdybyście były
nierozłączną jednością, o tej
duszy po macierzyńsku
kochajÄ…cej nas wszystkich. Z
nią razem płakałaś, na jej łonie
po raz pierwszy znalazłaś
ukojenie. Ona zawsze podziela
twoje nastroje, jeśli zaś chodzi
o mojÄ… osobÄ™, okazuje ci
współczucie nie tylko ze
względu na ciebie. To przecież
ona na swych rękach zaniosła
mnie do miasta, dzięki jej
czułej i macierzyńskiej opiece
po długiej chorobie powróciłem
do zdrowia. Ona dla zdobycia
dla mnie urzędu kwestora
szeroko użyła swych wpływów i
choć nigdy nie chciała się
zdobyć na śmiałość nawiązania
rozmowy lub przyjęcie wyrazów
szczególnego uszanowania, to
jednak dla mojej sprawy jej
czuła miłość przezwyciężyła
wstydliwość. Nie przeszkodził
jej w niczym odosobniony
rodzaj życia, w niczym jej
wiejska skromność zachowana
wśród takiej okropnej
bezczelności niewiast, w
niczym ciche usposobienie, w
niczym spokojne i do ustronia
dostosowane obyczaje, aby
gorliwie zabiegać o zdobycie
dla mnie godności. To jest,
matko najmilsza, pociecha,
którą się winnaś umacniać. Z
nią, ile tylko potrafisz, wiąż się
przyjazniÄ…, w jej jak
najsilniejsze objęcia się garnij.
Pogrążeni w smutku uciekają
zazwyczaj właśnie przed kimś,
kogo kochajÄ… najbardziej, i
szukają wolności dla swego
żalu. Ty jednak zwracaj się do
niej ze wszystkim, co ci leży na
sercu. Czy zechcesz zachować,
czy złożyć swoją żałobę, w niej
znajdziesz bÄ…dz kres, bÄ…dz
towarzyszkÄ™ swego cierpienia.
Ale o ile znam rozwagÄ™ tej
znakomitej niewiasty, nie
pozwoli ci ona gnębić się
smutkiem, który nie przyniesie
żadnego pożytku, i opowie ci
własny swój przykład, którego
ja również byłem naocznym
świadkiem. Utraciła w czasie
podróży morskiej najdroższego
swojego męża, mojego wuja,
którego poślubiła jako
dziewica. Lecz dzielnie zniosła
w tym samym czasie i smutek, i
strach zarazem, a po
zwycięskim przetrwaniu
nawałnic z rozbitego okrętu
uwiozła ze sobą zwłoki męża.
Jak wielu niewiast wspaniałe
czyny leżą pokryte mrokiem!
Gdyby dane jej było żyć w
dawnych wiekach, które miały
tak wiele szczerego podziwu
dla cnoty, jak wielkie wtedy
wywiązałoby się
współzawodnictwo talentów w
sławieniu niewiasty, która,
niepamiętna swojej słabości,
niepamiętna strasznego nawet
dla najsilniejszych morza,
narażała swą głowę na
niebezpieczeństwo dla
pochowania męża, a myśląc o
jego pogrzebie, wcale siÄ™ nie
lękała własnego. Pieśni
wszystkich poetów sławią
niewiastę, która za męża
poświęciła się na śmierć. Tu
mamy coÅ› wspanialszego: z
narażeniem własnego życia
szuka niewiasta grobu dla
męża. Większa ta miłość, która
równym niebezpieczeństwem
mniej okupuje. Już po tym nikt
nie będzie się dziwił, że przez
szesnaście lat, kiedy mąż jej
zarządzał Egiptem, ani razu nie
dała się widzieć na miejscu
publicznym, że nie wpuszczała
do swego domu żadnego
mieszkańca prowincji, że o nic
nie prosiła męża, a z drugiej
strony nie dozwoliła, aby ktoś o
coś ją prosił. I dlatego ta słynna
z gadatliwości i niewyczerpana
w oszczerczych pomysłach,
którymi zwykła oczerniać
swych namiestników,
prowincja, gdzie nawet ci,
którzy ustrzegli się winy, nie
uniknęli niesławy, wysoko ją
poważała jako jedyny okaz
świętości, a co najtrudniejsze
jest dla tych, którzy znajdują
upodobanie nawet w
niebezpiecznych żartach,
powstrzymała się od
wszelkiego zuchwalstwa w
słowach i do dziś jeszcze życzy
sobie, choć jej się nigdy nie
spodziewa, takiej właśnie
niewiasty. Już byłoby wiele,
gdyby przez szesnaście lat
darzyła ją prowincja
szacunkiem, większe jednak
ma to znaczenie, że jej wcale
nie znała. Przytaczam te
sprawy nie po to, aby
rozgłaszać jej czyny chwalebne,
które tak pobieżnie wyliczać
znaczy właściwie uszczuplać.
Ale chcę, abyś nabrała
przekonania, że jest to
niewiasta o wielkiej duszy,
której nie pokonały ni żądza
zaszczytów, ni chciwość
mienia, te dwie zarazy i
towarzyszki wszelkiej władzy.
Kiedy już po strzaskaniu się
okrętu patrzyła na straszliwy
obraz katastrofalnej podróży
morskiej, nawet groza śmierci
nie odstraszyła jej od tego, aby
trzymajÄ…c przy sobie martwe
ciało męża, obmyślać sposoby,
nie jak by sama mogła ujść z
życiem, ale jak by mogła
uratować zwłoki. Jej równą
winnaś okazać siłę i duszę
wyzwolić ze smutku, i tego
dokazać, aby nikt nie pomyślał,
że cierpisz z powodu złej doli
swojego syna.
XX.
Na koniec wiedz o tym, że
choć wszystkie moje rady
wykonasz, niemniej jednak twe
myśli z konieczności będą raz
po raz do mnie ulatać i żadne z
twych dzieci nie będzie częściej
stawać ci przed oczami, nie
dlatego, jakoby mniej były dla
ciebie drogie, ale dlatego, że
naturalnÄ… jest rzeczÄ…
wielokrotnie dotykać ręką
bolącego miejsca. Posłuchaj
wiec, jaki mam pozostawać w
twej wyobrazni: wesoły i
ochoczy, jak gdyby w
warunkach najlepszej
pomyślności. Są one
rzeczywiście najlepsze,
ponieważ umysł, całkiem wolny
od wszelkiego zmartwienia i
troski, cały czas poświęca swym
pracom i raz rozkoszuje siÄ™
lżejszymi zagadnieniami
naukowymi, raz znowu siÄ™
zrywa, złakniony prawdy, do
rozważania natury  swej
własnej, jak i natury wszechrze-
czy. Najpierw bada lÄ…dy oraz
ich położenie; następnie,
rozmieszczenie opływającego
je morza i jego na przemian
następujących po sobie
przypływów i odpływów; z kolei
z uwagÄ… przypatruje siÄ™ temu
wszystkiemu, co, pełne grozy,
leży pomiędzy niebem i ziemią,
i temu całemu, wskutek
gromów, podmuchów wiatru,
opadów deszczu, śniegu i
gradu niespokojnemu
przestworzu. Wreszcie po zwÄ™-
drowaniu tych niższych
regionów wdziera się do
najwyższych i rozkoszuje
najpiękniejszym widokiem
rzeczy boskich, pamiętny zaś
swojej wyższości, przechodzi
badawczą myślą to wszystko,
co kiedykolwiek istniało i
będzie istnieć po wszystkie
wieki.


Wyszukiwarka