straszne opowie哪呪篶i


1.Rodzice 12 letnej Ani poszli na ca艂onocn膮 imprez臋 z okazji walentynek.
Ania zosta艂a sama w domu ze swoim pieskiem kt贸ry zawsze dotrzymywa艂 jej
towarzystwa a gdy sie ba艂a liza艂 j膮 po d艂oni. Ania bez zadnych obaw
siedzia艂a w domu, gra艂a na komputerze, czyta艂a gazety a偶 usiad艂a przed
telewizorem w艂ansie lecia艂y wiadomo艣ci z ostatniej chwili : ,, Po Osiedlu
Braci Sniadeckich grasuje seryjny morderca, uciek艂 on z wi臋zienia i jest
poszukiwany przez policj臋. prosz臋 pozamykac wszystkie drzwi i czuwac w
niebezpiecze艅stwie''. Ania przel臋k艂a sie i wystwi艂a r臋ke za fotel odrazu
poczu艂a lizanie po r臋ku co j膮 troche uspokoi艂o, wiedziala z enei jest sama.
Le偶a艂a przez d艂u偶sza chwile nagle us艂usza艂a przyt艂umiony pisk swojego psa
ale nie zwr贸ci艂a na to zbytnio uwagi tylko odkrzykn臋艂a,,, Azor cicho b膮d藕
wszystko jest w porz膮dku'' dalej ogl膮da艂a telewizje nagle us艂ysza艂a,, Kap,
kap, kap''' pomy艣la艂a ze leci z kranu , ponownie us艂ysza艂a ,,kap, kap,kap''
trosze sie przestraszy艂a i poczu艂a ns swojej d艂oni mi艂e lizanie, i juz
czula sie bezpiecznie. Ponownie us艂ysza艂a ,,kap, kap, kap'' lekko
zdenerwowana uci膮偶liwym kapanie wsta艂a i posz艂a do 艂azieki. Ku jej
prera偶eniu na kaloryfemrze leza艂a odci臋ta g艂owa psa, Ania by艂a w szoku o
ma艂o nie zemdla艂a obr贸ci艂a sie w strone lustra na kt贸rym pisa艂o ,, NIE
TYLKO PSY POTRAFI膭 LIZA膯'' nie zrobi艂a kolejnego kroku...zosta艂a oblana
kwasem...umiera艂a powoli w ogromnych cierpieniach. Sprawcy tego czynu do
tej pory nie z艂apano..


2.Dzia艂o si臋 to pewnej burzowej nocy. By艂a ogromna ulewa, mocno grzmia艂o,
a pioruny uderza艂y jeden za drugim. W pewnym domu, kt贸ry znajdowal si臋 w
ciemnym parku, mieszka艂a rodzina z dw贸jk膮 dzieci. Owa rodzina siedzia艂a na
pi臋trze. Rodzice ogl膮dali telewizj臋 dzieci si臋 bawi艂y. Nagle w kuchni
dobiega odg艂os: Kap, kap, kap... Zdziwiony ojciec kaza艂 rodzinie zosta膰,
zszed艂 na d贸艂, ale ju偶 nie wr贸ci艂. Matka bardzo si臋 ba艂a o m臋偶a, wi臋c
r贸wnie偶 zesz艂a na d贸艂 sprawdzi膰 co si臋 sta艂o. Te偶 nie wr贸ci艂a. Dzieci
bardzo si臋 ba艂y. Odg艂os nie ustawa艂. Starszy brat zebra艂 si艂y i pow臋drowa艂
na d贸艂, zostawiaj膮c m艂odsz膮 siostrzyczk臋. Nie wr贸ci艂. By艂a ju偶 3:00 w nocy,
kiedy ma艂a zanosi艂a si臋 z p艂aczu. Ten odg艂os nie ustawa艂... ma艂a zesz艂a
na d贸艂. Wchodzi do kuchni... patrzy... a tam ca艂a rodzina zakr臋ca kran!


3.Ania i Gabrysia byly normalnymi siostrami. Ania byla starsza Gabi mlodsza.
W sylwester, jak wiekszosc rodzicow i rodzice dziewczynek zostawili swoje
dzieci same. kiedy rodzice juz wyszli dziewczynki ukladaly sie powoli do
snu. Nagle ktos gwaltownie zapukal do drzwi.... Ania w strachu otworzyla
drzwi. Stal przed ni膮 wysoki, mily pan. Dziewczynka poczula ulge.
- Chcecie moze zagrac ze mna w karty? Dziewczynki nie mialy nic lepszego do
roboty wiec sie zgodzily. -tak prosze wejdz. Gracze wygodnie rozsiedli sie
przy stole i zaczeli grac. Gabrysi niechc膮cy wypadla Dama Pik.... .
Schylila sie po ni膮 a wtedy zobaczyla cos stasznego... Owy m臋偶czyzna mial
nogi konia! Pobiegla czym predzej do sasiadki. Byla to mila 30 letnia
kobieta. Po 5 minutach przyjechala policia. Po mezczyznie nie bylo 艣ladu,
wszedzie bylo mnustwo krwi... na scianie bylo wypisane krwi膮: URATOWALA
CIE DAMA PIK!!!







4.Czesc! Oto opowiadanie, kt贸re jest podobno autentyczne - nie mam 100%
pewno艣ci.
Anna i Piotr Kowalscy mieli 3 dzieci Hank臋, Paulin臋 i Paw艂a. Ot贸偶
przeprowadzili si臋 oni do pi臋knej predwojennej willi . By艂a bardzo du偶a
zadbana i czysta. Nie by艂o tam 偶adnych mebli, tylko na 艣cianie wisia艂 pusty
obraz. Rodzice chcieli go zdj膮膰 ale nie da艂o si臋. Musieli wi臋c mieszka膰 z
tym obrazem. Pewnego dnia Hania <9 lat> sz艂a do 艂azienki wyk膮pa膰 si臋, gdy
nagle na obrazie pojawi艂 si臋 krwawy napis NIE PATRZ DO TY艁U!!! Jednak Hania
nie mog艂a si臋 powstrzyma膰 i obejrza艂a si臋. Znale藕li j膮 w 艂azience rodzice.
By艂a obdarta ze sk贸ry. Nie 偶y艂a. Wkr贸tce ten sam los spotka艂 Paulin臋 i
Paw艂a. Rodzice zdruzgotani 艣mierci膮 dzieci chcieli si臋 przeprowadzi膰.
W domu spali ju偶 ostatni膮 noc, gdy dom sp艂on膮艂. W powietrzu wisia艂 tylko
pusty obraz z krwawym napisem 呕EGNAJCIE...



5.30 czerwca 2005r otworzono w Warszawie Szko艂臋 Podstawow膮 nr 10. Odrazu
do wszystkich dom贸w zosta艂y przys艂ane zaproszenia aby rodzice wys艂ali
dzieci do tej szko艂y. Szko艂a chwali艂a sobie wysoki poziom nauczania.
Nast臋pnego dnia ju偶 przyszli ch臋tni aby zapisa膰 swoje pociechy. Gdy
rozpocz臋艂y si臋 lekcje klasa 4b mia艂a j.polski w sali 202. By艂a prze艣liczna.
Pod艂aga by艂a z paneli a 艣ciany zosta艂y pomalowane na kolor
oliwkowo-zielony. Lecz jedna rzecz tam nie pasaowa艂a. Klaun. Wisia艂 sobie
samotnie na rurze przy kaloryferze. W艂osy mia艂 czerwone,偶贸艂t膮 koszulke i
niebieskie szelki. Gdy rozpocz臋艂a si臋 lekcja pani zacz臋艂a pyta膰 uczni贸w o
imiona a by si臋 z nimi zapozna膰. Kiedy to zrobili jeden z ch艂opc贸w zapyta艂
si臋 co to za klaun tam przy rurze. - My艣le 偶e zwyk艂y klaun,powieszono go
tutaj aby doda艂 uroku tej sali :) - Nie podoba mi si臋... - Dlaczego? -
Jest dziwny. - Dziecko co ty m贸wisz?! - Poprostu mi si臋 nie podoba! - Nie
b膮d藕 艣mieszny! W艂a艣nie dosta艂e艣 uwag臋 za pyskowanie do nauczyciela!
Ch艂opiec nazywa艂 si臋 Marcin. Po powrocie opowiedzia艂 o tym zdarzeniu
rodzicom. Bardzo ich zaniepokoi艂o dziwne zachowanie nauczycielki.
- Dlaczego to zrobi艂a? - Nie mam poj臋cia. - My艣l臋 偶e poprostu jest
przywi膮zana do tego klauna i nie lubi jak kto艣 uwa偶a go za dziwnego.
- Mo偶e.. Nast臋pnego dnia gdy marcin przyszed艂 do szko艂y i mia艂 j臋zyk polski,
klaun siedzia艂 na biurku nauczycielki. Zdziwiony tym widokiem usiad艂 do
艂awki. Lecz gdy popatrzy艂 na 艂awk臋 to przysi膮g艂by ,偶e popszedniego dnia
by艂y nowiutkie prosto ze sklepu. Dzisiaj ju偶 wygl膮da艂y przera偶aj膮ce
,podrapane,pobrudzone... Najdziwniejsze by艂o to ,偶e rura od kalloryfera
by艂a oderwana. Nauczycielka popatrzy艂a na Marcina i m贸wi:"Ty! Znajd藕 sobie
jakiego艣 kolege i remontujcie sale! Wiem ,偶e to wy!" Ch艂opiec poprosi艂
kolege z 艂awki o pomoc. Zgodzi艂 si臋. Zostali po lekcji aby odnowi膰 sal臋.
Klaun zosta艂. Gdy malowali 艣ciany lalka spad艂a z biurka. Lekko si臋
przestraszyli. KIedy sko艅czyli swoj膮 prace poszli do domu. w czwartek rano
pierwsz膮 lekcj膮 by艂a matematyka. Siedzia艂a tam kukie艂ka. Ta sama co w sali
202. Po przerwie w sali od polskiego zn贸w siedzia艂a tam ta lalka! Ch艂opak
komletnie nie wiedzia艂 o co chodzi! Lecz najdziwniejsze by艂o to ,偶e nie
by艂o ich nauczycielki. Poczym przyszed艂 dyrektor i powiadomi艂 i偶 pani od
polskiego zrezygnowa艂a z pracy. Na jej miesce przyszed艂 nowy nauczyciel.
Rude w艂osy, 偶贸艂ta koszulka, niebieskie szelki... -Witam was mooi mili!
-Dzie艅 dobry. -Mi艂o mi jestem... Piotr... tak w艂a艣nie! Nazywam si臋 Piotr!
Marcin zwariowa艂. Przyszed艂 do domu. Zacz膮艂 majaczyc... Rodzice poszli z
nim do psychologa. Lecz i on nie m贸g艂 mu pom贸c. Musieli, poprostu musieli
go odda do zak艂adu. Nie by艂o innego wyj艣cia... Biedny ch艂opak. Zosta艂
zamkni臋ty i odizolowany od 艣wiata. Rodzice gop cz臋sto odwiedzali. Kt贸rego艣
dnia przyszed艂 do niego rudy m臋偶czyzna. KIedy wychodzi艂.. mia艂 w r臋ku du偶膮
torbe. Ch艂opiec znikn膮艂. Zak艂ad zamkni臋to. Lecz zw艂oki marcina...
odnaleziono. Le偶a艂 przy rzece zosta艂 uduszony a dziwne by艂o to 偶e kto艣 mu
pomalowa艂 w艂osy. Na jaki kolor? Przecierz dobrze wiecie...




6.Niedawno, bo zaledwie kilka dni temu z dnia 06 na 07 2006 roku w moim
domu mia艂o miejsce dziwne wydarzenie. By艂a cicha a zarazem zimna, ciemna
noc. Ksi臋偶yc na niebie 艣wieci艂 pe艂ni膮. Gwiazdy chowa艂y si臋 za ciemnymi
chmurami. Siedzialam sama w kuchni przy 艣wiecy, gdy偶 zabrak艂o pr膮du. W
pomieszczeniu w kt贸rym si臋 znajdowa艂am, przed wieloma laty zmar艂 m贸j
dziadek. Pami臋tam ,偶e gdy mialam10 lat, dziadek opowiada艂 mi o szta艅skiej
liczbie trzech sz贸stek. M贸wi艂 偶e gdy nadejd膮 czasy nie艣wiadomo艣ci ludzkiej
przez jedn膮 noc ka偶dy do艣wiadczy czego艣 przera偶aj膮cego. Ka偶dy zmar艂y mia艂
odwiedzi膰 miejsce kt贸re niegdy艣 bylo mu bliskie. Przypomnia艂o mi si臋 to
gdy siedzia艂am przy jego dawnym 艂贸偶ku. Nie my艣l膮c o tym d艂u偶ej po艂o偶y艂am
si臋 spa膰. Nagle w nocy zbudzi艂 mnie dziwny ha艂as. Wsta艂am i skierowa艂am si臋
w strone dziwnego d藕wi臋ku. By艂o to coraz g艂o艣niejsze gdy w momencie
zawo艂a艂am - dziadku to ty ?? Wszystko ucich艂o, a drzwi od pokoju uchyli艂y
si臋. Niczego nie 艣wiadoma, skierowa艂am w jego stron臋. Strasznie si臋 ba艂am
tam wej艣膰, ale zobaczy艂am dziwne 艣wiat艂o, uspokoi艂am si臋. W ko艅cu wesz艂am
tam. Na 艣cianie zobaczy艂am jasny ob艂ok, jakby 艣wiec膮cego dymu kt贸ry
formowa艂 si臋 w nie wyra藕n膮 posta膰. Powinnam by膰 przera偶ona lecz tak si臋
jednak nie sta艂o. Sta艂am nieruchomo i patrzy艂am tak jakby to by艂 kto艣 mi
bardzo bliski. Gdy w tej postaci dostrzeg艂am dziadka, 艂zy zacze艂y mi
sp艂ywa膰 po policzkach. Chcia艂am si臋 odezwa膰 ale posta膰 coraz bardziej
zacze艂a si臋 oddala膰, a ja nie mog艂am nic zrobi膰. Posta膰 znikne艂a, a ja nie
wiedzia艂am co dok艂adnie si臋 sta艂o. W jednej chwili zrobi艂am si臋 senna i
musia艂am zasn膮膰 na starej kanapie. Rano gdy wsta艂am zacze艂am si臋 modli膰 za
dziadka, my艣la艂am, 偶e to poprostu by艂 sen. Wiec jak zwykle wsta艂am, umy艂am
z臋by i posz艂am co艣 zje艣膰. Postanowi艂am wej艣膰 do jego pokoju. Gdy wesz艂am,
na 艂贸偶ku kt贸re sta艂o nietkni臋te od paru lat, na pierzynie by艂a odcisni臋ta
wyra藕nie forma cz艂owieka. A wi臋c czy to mo偶liwe, 偶e to naprawde by艂 on ???
Czy te liczby by艂y prawdziwym znakiem ???




7.Pewna rodzina kupi艂a sobie dom na odludziu tu偶 obok obfitego w drzewa
lasu. Rodzice pracowali w szpitalu na nocn膮 zmian臋 wi臋c zostawili Anie i
Ptotrusia samych w domu. Pewnej nocy gdy rodzice jak zawsze wyszli do pracy
Ania us艂ysza艂a jakie艣 szmery dochodz膮ce z piwnicy. Poniewa偶 by艂a
nieustraszona i ciekawska postanowi艂a sprawdzi膰 co si臋 tam dzieje.
Piotru艣 jej nie pozwala艂 poniewa偶 mia艂 dopiero 5 latek i ba艂 si臋 sam
zosta膰 na g贸rze w domu. Ania powiedzia艂a mu 偶eby poszed艂 z ni膮 i poczeka艂
przed drzwami piwnicy. Ostro偶nie zesz艂a w podziemia i zacz臋艂a i艣膰 w stron臋
szmeru. Gdy by艂o ju偶 bardzo blisko us艂ysza艂a krzyk swojego braciszka i w
tym samym momencie zatrzasn臋艂y si臋 drzwi piwnicy ze strasznym chukiem.
Dziewczynka szubko pobieg艂a na g贸r臋. Jednak nie mog艂a wyj艣膰 bo drzwi by艂y
zabarykadowane od zewn膮trz. Nagle krzyk jej brata nagle si臋 urwa艂 i
us艂ysza艂a jakby kto艣 wchodzi艂 na g贸r臋 jej domu. Dziewczynka postanowi艂a
wyj艣膰 przez okno znajduj膮ce si臋 wysoko w 艣cianie. Niestety nie dosi臋gn臋艂a
wi臋c podstawi艂a sobie worki z psi膮 karm膮 kt贸r膮 pono膰 Pioru艣 dokarmia艂
bezdomne psy. Ania szybko wysz艂a przez okno i czym pr臋dzej pogramoli艂a si臋
do okna w kuchni. Panowa艂a tam przera偶aj膮ca atmosfera. Dziewczynka
zobaczy艂a 艣lady krwi na pod艂odze. By艂a przekonana 偶e kto艣 z zimn膮 krwi膮
zamordowa艂 jej braciszka i wci膮gn膮艂 zw艂oki na g贸r臋 do pokoju. Wzi臋艂a z
kuchni najwi臋kszy n贸偶 i po cichu wesz艂a po schodach. Ku jej zdziwieniu na
g贸rze w pokoju le偶a艂y zw艂oki jakiego艣 obcego cz艂owieka z poder偶ni臋tym
gard艂em. Ania us艂ysza艂a kroki za plecami. Gwa艂townie si臋 odwr贸ci艂a i
zobaczy艂a zwojegoo dziwnie u艣miechni臋tego braciszka. Dziewczynka zacz臋艂a
si臋 cofa膰 lecz niestety potkn臋艂a si臋 o zw艂oki m臋偶czyzny i upad艂a na ziemi臋.
Piotru艣 powoli si臋 do niej zbli偶a艂. Wyci膮gn膮艂 za plec贸w n贸偶. Ania nie
mia艂a ju偶 偶adnej drogi ucieczki. W ko艅cu Piotrek j膮 dopad艂 i posieka艂 na
drobne kawa艂eczki. Jej zw艂oki schowa艂 do worku z psiej karmy. Gdy rodzice
wr贸cili z pracy zastali z艂oki martwego m臋szczyzny w pokoju dzieci. Piotru艣
siedzia艂 w koncie kuchni i ca艂y si臋 trz膮s艂. Opowiedzia艂 wszystko matce.
Doda艂 takrze 偶e Ani臋 uprowadzi艂 inny m臋偶czyzna. Dopiero po 3 miesi膮cach
rodzice znale藕li rozk艂adaj膮ce si臋 zw艂oki Ani w worku po psiej karmie.
Znale藕li r贸wnie偶 inne dzieci po膰wiartowane w innych workach. Kiedy policja
przeszukiwa艂a piwnic臋 znale藕li przyczyn臋 szmer贸w. By艂a ni膮 ma艂膮
dziewczynka kt贸r膮 Piotrek nie zd膮rzy艂 po膰wiartowa膰. Zwi膮za艂 j膮 i zamkn膮艂 w
wielkim kartonowym pudle zapominaj膮c o niej zupe艂nie. To w艂a艣nie jej
ojciec przyszed艂 jej szuka膰 do ich domu. Gdy rodzice wyszli z piwnicy
Piotru艣 ich pozabija艂. Nie wiadomo jak tego dokona艂 ale wymordowa艂 tez 3
policjant贸w przeszukuj膮cych piwnice. Nigdy tego nie udowodniono lecz
m贸wiono 偶e by艂 dzieckiem szatana. Od tamtej pory nikt wi臋cej go ju偶 nie
widzia艂. Sztrzeszcie si臋 mo偶e by膰 nim ka偶dy cz艂owiek na ulicy.

8.Pewnego burzliwego popo艂udnia rodzina Kowalskich wybiera艂a si臋 w艂a艣nie
nad morze. Przez pierwsze kilometry pogoda im nie sprzyja艂a ale w radiu
m贸wili, 偶e nad morzem panuj膮 upa艂y. Po kilku godzinach zacz臋艂a narasta膰
wielka mg艂a i burza si臋 rozwija艂a. Warunki panuj膮ce na dworze by艂y bardzo
niebezpieczne do jazdy samochodem. Rodzinka postanowi艂a zatrzyma膰 si臋 w
pobliskim pensjonacie. By艂 to stary wielki dom obro艣ni臋ty bluszczem, ale
nie by艂o niczego innego w pobli偶u i Kowalscy zostali bez 偶adnej innem
mo偶liwo艣ci przenocowania. W 艣rodku by艂o ciemno i pusto. Pali艂y si臋 艣wiece.
Zza drzwi wyszed艂 w艂a艣ciciel i powiedzia艂, 偶e przez burze od艂膮czyli im pr膮d.
By艂 to stary, lekko przygarbiony m臋偶czyzna. Kowalscy wybrali pok贸j i udali
si臋 na g贸r臋. W 艣rodku nocy najstarszego syna - osiemnasto letniego Micha艂a
i jego meme obudzi艂 czyj艣 p艂acz. Powoli i ostro偶nie ze 艣wiecami w r臋kach
udali si臋 w strone dochodz膮cego odg艂osu. Byli ju偶 bardzo blisko poniewa偶
p艂acz si臋 nasila艂. W ko艅cu staneli przed toalet膮. Wystraszeni ale i
zarazem poch艂oni臋ci ciekawo艣ci膮 wsuneli si臋 delikatnie w otw贸r, kt贸ry
zostawi艂y za sobi膮 otwarte drzwi. Nad umywalk膮, przed lustrem sta艂a kobieta.
By艂a bardzo smutna i p艂aka艂a co chwile smarkaj膮c nos i ocieraj膮c ze
zm臋czonej twwarzy gorzkie 艂zy rozpaczy. Micha艂 zapyta艂 spokojnie:
-Kim pani jest? Dlaczego pani p艂acze? Ona szlochaj膮c nadal odpowiedzia艂a
mu: -Dok艂adnie rok temu w tym pensjonacie, nad t膮 umywalk膮, przed tym
lustrem moja ma艂a c贸reczka podcie艂a sobie 偶y艂y i zginela na miejscu.
Najgorsze jest to, 偶e ja nawet nie wiem jaki by艂 pow贸d jej samob贸jstwa...
By艂o jej 藕le ze mn膮? Traktowa艂am j膮 jak ksi臋偶niczk臋, by艂y艣my razem
szcz臋艣liwe, a teraz moje 偶ycie to jedno wielkie ziarnko gorczycy...
Wzruszona mama Micha艂a rzek艂a: -Wszystko si臋 u艂o偶y, prawd膮 jest 偶e co si臋
sta艂o to si臋 nie odstanie ale niech si臋 pani nie martwi. Ca艂e 偶ycie przed
pani膮 i nie mo偶na tego zaprzepa艣ci膰 i utopi膰 wszystko w gorzkich 艂zach...
Po czym zostawili kobiete sam膮 i udali si臋 do swojego pokoju. P艂acz ucich艂.
Nad ranem zadzwoni艂 budzik. Trzeba rusza膰 krzykn膮艂 tata. Wszyscy si臋
zerwali z 艂贸偶ek, za艂atwili swoje potrzeby i ju偶 po zaledwie kilkinastu
minutach siedzieli w samochodzie. Burza si臋 sko艅czy艂a. Wakacje sp臋dzili
weso艂o. W drodze powrotnej postanowili, 偶e przywioz膮 jaki艣 upominek
kobiecie z pensjonatu na pocieszenie. Gdy przejezd偶ali obok minionego
miejsca niczego tam nie zauwa偶yli. Pojechali wi臋c to pobliskiej wioski
czego艣 si臋 o tym domu dowiedzie膰. Ludzie opowiedzieli im, 偶e dok艂adnie rok
temu wszyscy domownicy oraz obs艂uga zostali zamordowani przez roztargnion膮
matk臋... Od tej pory budynek wyburzono a po kobiecie nie zosta艂o ani
艣ladu...



9."Kilka lat temu dostalem nieoczekiwanie roczne stypendium naukowe w
Irlandii. Mialem praktykowac w stolecznym szpitalu klinicznym. Poczatkowo
偶ona nie chciala ze mna jechac, poniewaz nie wyobrazala sobie rezygnacji
ze swojej pracy. Ja nalegalem ale ona nie ustepowala. Dochodzilo miedzy
nami nawet do powaznych kl贸tni. Do czasu, kiedy zonie przysnilo sie, ze
wyjazd bedzie dla nas obojga wspaniala przygoda i nie pokrzyzuje jej
planow zawodowych. Nie umiala mi jednak tego snu opowiedziec. Twierdzila,
ze poprostu obudzila sie z przeswiadczeniem, ze bedzie dobrze i jedyne co
pamieta, to polozony na wzgorzu dom, w ktorym mieszkamy w Irlandii.
Nie wiedziala gdzie on sie nzajduje, opisala jednak jego wyglad. Dom
zaczal jej sie snic niemal co noc. Przypisywalem to napieciu w jakim zyla
i -prawde mowiac - jednym uchem sluchalem opowiesci o tym co znajduje sie w
poszczegolnych pokojach. I chyba nie zauwazylem momentu, kiedy nocne majaki
przekroczyly granice normalnosci. Sny zony mialy jakby swoj scenariusz.
Doszlo do tego, ze rysowala plany domu i prosila mnie zebym wyrazal zgode
na pewne konkrety w umeblowaniu. W konu polecialem do Dublina, zeby
przygotowac nasz przyjazd. Zona musiala skonczyc projekt, nad ktorym
pracowala. O dziwo, wcale nie byla rozczarowana, ze to ja wskaze dom, w
ktorym przez rok bedziemy mieszkac. Powiedzila ze jet pewna mojego wyboru.
Bylo to mile, ale chyba na wyrost, bo ja wogole na tym sie nie znalem. Na
szczescie profesor ktoremu zawdzieczalem zaproszenie, polecil mi biuro
wynajmu nieruchomosci, tam zas podano mi klka adresow. Pojechalem pod
pierwszy na mojej liscie. Drzwi otworzyla mi mila starsza pani. Powiedziala,
ze to dom nalezacy po jej dawno zmarlej siostry. Oprowadzila mnie po
pokojach, upewnila sie cyz tez odpowiada mi umeblowanie. Zeszylimy na
parter, by podpisac umowe najmu. Gdy czekalem na nia, bo zniknela w kuchni
by zaprarzyc herbate, rozejrzalem sie po saloniku. Nad kominkiem wisial
obraz przedstawiajacy typowy irlandzki krajobraz. Przez moment wydawalo mi
sie ze zona cos podobnego widzila w swych snach ale zaraz przyszlo mi do
glowy, iz to przeciez normalne, ze nad kominkiem wisi obraz. Kiedy po
podpisaniu umowy konczylismy pic herbate stasza pani powiedzila, ze
koniecznie musi mi cos wyznac, bo uczciwosc nie pozwala jej tego ukrywac.
Okazalo sie ze wedlug niej dom od jakiegos czasu odwiedza duch kobiety.
Staralem sie zachowac powage, wiec rzeczowo spytalem czyj to duch.
Odpowiedziala, ze to napewno nikt z jej rodziny. Pocieszylem ja zatem, ze
to mi nie przeszkadza. Zona byla tak przejeta wyjazdem, ze nie wspomnialem
jej o tej histroii. Tym bardziej, ze nie wierzylem w duchy. Stracilem
jednak pewnosc zdeklarowanego materialisty, gdy zajechalismy przed wynajety
dom. Otoz zona na jego widok krzyknela zdumiona: "To on! To on mi sie snil!
Pamietasz? Opisywalam ci go! " A za chwile w drzwiach stanela gospodyni
spojarzla na moja zone i zanim osunela sie z wrazenia na schody wyszeptala"
To pani chodzila po tym domu! To pani膮 widywalalm!" Wszyscy troje bylismy
mocno zbici z tropu. To zdarzenie nie zmienilo jednak naszych planow.
Dom z duchem mojej zony okazal sie miejscem w ktorym bylismy bardzo
szczesliwi i nadal wracamy czesto do niego wspomnieniami."


10.Kiedy by艂am ma艂a bardzo ba艂am sie zostawa膰 sama w domu. W艂a艣ciwie do
dzi艣 odczuwam pewien strach, gdy jestem sama, jest ciemno i gdy np jest
burza. Pi臋tno z dzieci艅stwa pozosta艂o i chyba ju偶 na zawsze pozostanie w
mojej g艂owie...
W moim domu jest wiele starych rzeczy. Ogromny zegar po prababci, wiele
oprawionych fotografii moich przodk贸w i pe艂no starych drobiazg贸w
porozrzucanych po ca艂ym mieszkaniu. Nie lubi臋 ich, nie lubi臋 ich dotyka膰,
ani nawet na nie patrze膰. Przyprawiaj膮 mnie o g臋si膮 sk贸rk臋. DLaczego?
Gdy mia艂am 10 lat rodzice na d艂ugo zostawiali mnie sam膮. Wcze艣niej by艂y
to najd艂偶ej dwie godziny. P贸藕niej by艂y to wr臋cz ca艂e dnie. W domu zacz臋艂y
si臋 dzia膰 dziwne rzeczy... Co艣 spada艂o z hukiem, jednak gdy szuka艂am tego
przemdiotu to nic nie znajdywa艂am. Czu艂am jak gdyby kto艣 mnie d藕ga艂
palcem w ramie czy plecy. Czasami widzia艂am niebieskie ob艂oki przesuwaj膮ce
si臋 w stron臋 mojego pokoju. Czesto te偶, gdy by艂am sama i co艣 robilam nagle
odczuwa艂am ogromny niepok贸j i nap艂yw jakgdyby z艂ej energii. By艂am wr臋cz
pewna, 偶e kto艣 jest obok mnie!
Do dzi艣 nie wiem, co to by艂o. Czy to tylko moja chora wyobra藕nia czy to
zdarzy艂o si臋 naprawde? Do dzi艣 miewam napady panicznego strachu i l臋ku,
jednak zawsze jako艣 daje sobie z tym rad臋.




11.Pewnej nocy trzy kole偶anki um贸wi艂y si臋 na wywo艂ywanie duch贸w.
Oko艂o godziny 22 rozpocz臋艂y seans. Ku ich zdziwieniu duch si臋 zjawi艂.
Wypytywa艂y go o r贸偶ne rzeczy ale on reagowa艂 tylko stukaniem.
Dziewczynki pomy艣la艂y, 偶e chce je przed czym艣 ostrzec poniewa偶 czarn膮
kred膮 zacz膮艂 maza膰 po 艣cianie w rogu pokoju. Kiedy zjawa znikn臋艂a
kole偶anki by艂y nieco wystraszone dlatego po艂o偶y艂y si臋 do 艂贸偶ka spa膰.
W 艣rodku nocy jedn膮 z nich - Anie obudzi艂 grzmot. By艂a burza, pada艂
deszcz i bardzo g艂o艣no gwizda艂 wiatr. Kiedy uderzy艂 piorun pok贸j na chwile
si臋 rozja艣ni艂. W owym momencie Ania w rogu pokoju zauwa偶y艂a niewyra藕n膮
posta膰 w czarnym cylindrze. Dziewczynka tak si臋 przestraszy艂a, 偶e pobieg艂a
i zamkn臋艂a si臋 w 艂azience. Dwie godziny p贸藕niej pozosta艂e kole偶anki si臋
obudzi艂y. Na dworze nadal panowa艂 mrok. Kiedy zauwa偶y艂y brak jednej z nich
bardzo si臋 zaniepokoi艂y. Rozesz艂y si臋 wi臋c w poszukiwaniu Ani.
Marysia posz艂a sprawdzi膰 艂azienk臋 ale nie mog艂a jej otworzy膰.
Szybko zawo艂a艂a Mart臋 i razem postanowi艂y spr贸bowa膰 otworzy膰 drzwi wsuwk膮
do w艂os贸w. Uda艂o si臋!. Dziewczynki wbieg艂y do 艣rodka. Zapali艂y 艣wiat艂o i
zobaczy艂y swoj膮 kole偶ank臋 stoj膮c膮 przed lustrem. Zdziwione zapyta艂y: Co ty
Anka robisz po ciemku przed lustrem?. W tym oto momencie dziewczyna
odwr贸ci艂a si臋. Drzwi od 艂azienki si臋 zatrzasn臋艂y, a zza szafki wyszed艂
tajemniczy m臋偶czyzna w czarnym cylindrze. Ania i nieznajomy r贸wnocze艣nie
wypowiedzieli 艂aci艅skie s艂owa po czym przet艂umaczyli je na j臋zyk polski :
Zosta艂y艣cie wybrane!. OD tej pory trzy dziewczynki zagin臋艂y bez 艣ladu.
Legenda g艂osi, 偶e zosta艂y op臋tane przez szatana i morduj膮 po kolei
wszystkich, kt贸rzy zak艂贸caj膮 spok贸j umar艂ych...


12.CandyMana g艂osi, 偶e je偶eli kto艣 stanie przed lustrem i wypowie na g艂os
imi臋 CandyMan poczuje zimny oddech na karku i zostanie zamordowana. Wiele
os贸b w to nie wierzy艂o... jedn膮 z nich by艂a Magda 16 letnia dziewczyna z
g贸r 艣wi臋tokrzyskich. Pewnej nocy um贸wi艂a si臋 z kole偶ankami u niej w domu
na ogl膮danie horror贸w. Specjalnie na t臋 okazj臋 wypo偶yczy艂y film pt:
"CandyMan". Po obejrzeniu filmu wybi艂a p贸艂noc. Dziewczyny strasznie si臋
ba艂y ale nie Magda. Postanowi艂a wi臋c ona udowodni膰 im 偶e nie ma 偶adnego
CandyMana. Posz艂y wszystkie na g贸r臋 domu do wielkiego starego lustra na
strychu. Magda stan臋艂a przed antykiem a jaj kole偶anki dygoc膮c ze strachu
ustawi艂y si臋 przy schodach wyj艣ciowych. Dziewczyna bardzo pewnie patrz膮c
na swoje odbicie w lustro powiedzia艂a na ca艂y g艂os : CandyMan ! Zaraz
potem krzykn臋艂a raz jeszcze: CandyMan ! Nie trac膮c zimnej krwi po raz
kolejny powiedzia艂a: CandyMan !. Jej kole偶anki zacz臋艂y si臋 cofa膰 powoli.
Magda znowu krzykn臋艂a CandyMan !. Zaraz po tym jedna z kole偶anek rzek艂a:
Mo偶esz si臋 jeszcze wycofa膰 ! Prosz臋 nie r贸b tego ju偶 ci wierzymy!.
Ale Magda drwi膮cym g艂osem ponownie powiedzia艂a CandyMan!. W tym oto
momencie 艣wiat艂o w ca艂ym domu zgas艂o. Wszystkie dziewczyny z krzykiem
wybieg艂y z domu. Zaraz potem zacz臋艂y si臋 艣miac i m贸wi膰 偶e nie by艂o si臋
czego ba膰 bo to rzeczywi艣cie tylko g艂upia legenda Ale jednak z kole偶anek
powiedzia艂a: Magda mia艂a艣 racje hahahaha. Lecz Magda nie odpowiedzia艂a.
Nie by艂o jej z nimi. Przera偶one pomy艣la艂y 偶e kole偶anka chce ich nastraszy膰.
Posz艂y g臋siego powoli na strych. Po艣wieci艂y latark膮 na lustro.
By艂o ca艂e we krwi a w odbiciu ujrza艂y 偶e co艣 si臋 za nimi porusza.
Odwr贸ci艂y si臋 w po艣piechu i zobaczy艂y Magd臋 powieszon膮 na stryczku z
poder偶ni臋tym gard艂em... Od tej chwili wszystkie dziewczyny zamkn臋艂y si臋
w sobie i nigdy wi臋cej nie odezwa艂y s艂owem...



13.Pewnego razu Sandra pojecha艂a z rodzicami w g贸ry. Jednego dnia zosta艂a
sama w hotelu, poniewa偶 bola艂a j膮 g艂owa. Pospa艂a 4 godziny. 艢ni艂a mu si臋
pi臋kna 艂膮ka na kt贸rej by艂o pe艂no zwierz膮t... bawi艂y si臋 z ni膮. Jednak
nagle ze snPewnego razu Sandra pojecha艂a z rodzicami w g贸ry. Jednego dnia
zosta艂a sama w hotelu, poniewa偶 bola艂a j膮 g艂owa. Pospa艂a 4 godziny.
艢ni艂a mu si臋 pi臋kna 艂膮ka na kt贸rej by艂o pe艂no zwierz膮t... bawi艂y si臋 z ni膮.
Jednak nagle ze snu wyrwa艂 j膮 okropny zapach. Co艣 strasznie 艣mierdzia艂o
jak膮艣 padlin膮. Wysz艂a, by to sprawdzi膰. Zapach dobiega艂 z pokoju obok.
Pomy艣la艂a, 偶e mo偶e to lokator tamtego pokoju co艣 gotowa艂 na 艣niadanie i
niedok艂adnie zmy艂 naczynia... Zapuka艂a raz. NIC. Zapuka艂a drugi. NIC.
Zapuka艂a trzeci. NIC!!!. Chcia艂a zapuka膰 czwarty raz ale drzwi same si臋
otworzy艂y, a w nich sta艂 p贸艂 偶ywy m臋偶czyzna z podrapan膮 twarz膮. Sandra
szybko wbieg艂a do jego pokoju 偶eby zadzwoni膰 do rodzic贸w. Podbieg艂a do
telefonu, wykr臋ci艂 numer ale nagle us艂ysza艂a jakie艣 piski z szafy. Ba艂a si臋
otworzy膰, ale podesz艂a 偶eby rozpozna膰 po g艂osie zwierze, nagle drzwi same
si臋 troche otworzy艂y. Sandra nie chcia艂a wiedzie膰 co tam jest wi臋c je
zamkn臋艂a. Lecz znowu si臋 otworzy艂y ale tym razem z trzeskiem 偶e a偶
odskoczy艂a na bok. W szafie siedzia艂 ma艂y, bia艂y kr贸lik. Po chwili
us艂ysza艂 jakie艣 rykni臋cie a kiedy si臋 odwr贸ci艂a zauwa偶y艂a tylko jakie艣
pazury i poczu艂 straszny b贸l w nodze okaza艂o si臋 偶e w u艂amku sekundy ju偶
jej niemia艂a. Umar艂a. Rodzice Sandry od razu gdy us艂yszeli dziwny ryk w
s艂uchawce postanowili wr贸ci膰. Ale gdy jechali mieli wypadek. Umarli.
Niekt贸rzy przechodnie m贸wili 偶e wpadli w po艣lizg. Lecz jedna staruszka
ci膮gle si臋 sprzecza艂a i m贸wi艂a 偶e na drodze widzia艂a bia艂ego kr贸lika...u
wyrwa艂 j膮 okropny zapach. Co艣 strasznie 艣mierdzia艂o jak膮艣 padlin膮. Wysz艂a,
by to sprawdzi膰. Zapach dobiega艂 z pokoju obok. Pomy艣la艂a, 偶e mo偶e to
lokator tamtego pokoju co艣 gotowa艂 na 艣niadanie i niedok艂adnie zmy艂
naczynia... Zapuka艂a raz. NIC. Zapuka艂a drugi. NIC. Zapuka艂a trzeci. NIC!!!.
Chcia艂a zapuka膰 czwarty raz ale drzwi same si臋 otworzy艂y, a w nich sta艂
p贸艂 偶ywy m臋偶czyzna z podrapan膮 twarz膮. Sandra szybko wbieg艂a do jego pokoju
偶eby zadzwoni膰 do rodzic贸w. Podbieg艂a do telefonu, wykr臋ci艂 numer ale
nagle us艂ysza艂a jakie艣 piski z szafy. Ba艂a si臋 otworzy膰, ale podesz艂a 偶eby
rozpozna膰 po g艂osie zwierze, nagle drzwi same si臋 troche otworzy艂y.
Sandra nie chcia艂a wiedzie膰 co tam jest wi臋c je zamkn臋艂a. Lecz znowu si臋
otworzy艂y ale tym razem z trzeskiem 偶e a偶 odskoczy艂a na bok. W szafie
siedzia艂 ma艂y, bia艂y kr贸lik. Po chwili us艂ysza艂 jakie艣 rykni臋cie a kiedy
si臋 odwr贸ci艂a zauwa偶y艂a tylko jakie艣 pazury i poczu艂 straszny b贸l w nodze
okaza艂o si臋 偶e w u艂amku sekundy ju偶 jej niemia艂a. Umar艂a. Rodzice Sandry
od razu gdy us艂yszeli dziwny ryk w s艂uchawce postanowili wr贸ci膰. Ale gdy
jechali mieli wypadek. Umarli. Niekt贸rzy przechodnie m贸wili 偶e wpadli w
po艣lizg. Lecz jedna staruszka ci膮gle si臋 sprzecza艂a i m贸wi艂a 偶e na drodze
widzia艂a bia艂ego kr贸lika...


14.Kinga, Rafa艂, Marta, Marcin i Bartek s膮 przyjaci贸艂mi. Pewnego
deszczowego dnia bardzo im si臋 nudzi艂o, wi臋c postanowili umili膰 sobie czas
wywo艂uj膮c duchy. Wzi臋li 艣wieczk臋, talerzyk, na kt贸rym umie艣cili 艣wieczk臋
i jak膮艣 star膮 grub膮 ksi膮偶k臋. Nast臋pnie poszli do piwnicy, gdy偶 uznali, 偶e
b臋dzie tam dobre miejsce. Wzi臋li i roz艂o偶yli sobie koc na pod艂odze,
nast臋pnie usiedli w k贸艂ku, a w 艣rodku kr臋gu, kt贸ry tworzyli ustawili
talerzyk ze 艣wieczk膮. Zgasili 艣wiat艂o, z艂apali si臋 za r臋ce zacz臋li
wywo艂ywa膰 ducha Adolfa Hitlera. 艢wiec膮ca si臋 w 艣rodku okr臋gu 艣wieczka
zgas艂a. Otworzy艂o si臋 okno, zawia艂 wiatr... du偶y wiatr. Na korytarzu
piwnicy s艂ycha膰 by艂o jakie艣 j臋czenie! Wszyscy byli przestraszeni. Nagle
kto艣 zapuka艂. Wszystkim serce zacz臋艂o podchodzi膰 do gard艂a! Jedynie Rafa艂
mia艂 do艣膰 odwagi 偶eby wyj艣膰 na zewn膮trz... Otworzy艂 drzwi... nagle do
pomieszczenia, gdzie wszyscy si臋 znajdowali wpad艂 duch, przewracaj膮c
Rafa艂a!By艂 to duch Hitlera! Poch艂oni臋ty z艂o艣ci膮, 偶e kto艣 narusza jego
spok贸j zadaje pytanie: "Po co mnie tu wezwali艣cie?" ; "My nie chcieli艣my
nic z艂ego. My tylko..." - wyduka艂a Kinga. Nie zd膮偶y艂a doko艅czy膰 zdania, a
duch znikn膮艂. Jeszcze tej samej nocy duch pojawi艂 si臋 ka偶demu z tych os贸b
w domu, powiedzia艂 im, 偶e zgin膮艂! Rzeczywi艣cie tydzie艅 p贸藕niej w gazetach:
"Pi膮tka przyjaci贸艂 zgin臋艂a w dziwnych okoliczno艣ciach.. ."


15.W ciemne noce dziej膮 si臋 r贸偶ne rzeczy. Ale nikt nie podejrzewa艂 co mo偶e
si臋 sta膰 tej nocy, nikt a tym bardziej pi臋tnastoletni Alex. Zosta艂 sam w
domu. Ledwie jego rodzice znikn臋li za rogiem, chwyci艂 za telefon i
wykr臋ci艂 numer dziewczyny. Umuwili si臋 偶e Lili, jego dziewczyna przyjdzie
oko艂o 23.30. Min臋艂a p贸艂noc, wp贸艂do pierwszej , pierwsza... W ko艅cu
zadzwoni艂 dzwonek. Alex otworzy艂. W drzwiach sta艂a Lili. Twarz mia艂a
zas艂oni臋t膮 kruczoczarnymi w艂osami. Ch艂opak odgarn膮艂 je pieszczotliwym
ruchem... jego oczom ukaza艂 si臋 przera偶aacy widok. Z ust dziewczyny
zacz臋艂a obficie la膰 si臋 krew, jej oczy zbiela艂y i pokaza艂y si臋 wszystkie
偶y艂y. Alex cofa艂 si臋 w stron臋 tylnych drzwi. Lili wyci膮ga艂a d艂onie ku niemu.
W ko艅cu zacz臋艂a za nim i艣膰. Ch艂opak chwyci艂 butelk臋 i rozbi艂 j膮 na g艂owie
zombie. To nic nie da艂o. Pobieg艂 do swojego pokoju i wzi膮艂 z tamt膮d kij do
basebola. Wr贸ci艂 do miejsca gdzie sta艂a dziewczyna wyj膮ca przera偶liwie.
Przepraszam Lili. Krzykn膮艂 i zacz膮艂 ok艂ada膰 posta膰 kijem. Zombie chwyci艂o
go za szyj臋 i zacze艂o dusi膰. Nie umia艂 nabra膰 powietrza. Zebra艂 resztki
si艂 i uderzy艂 Lili jeszcze raz. Posta膰 upadla na ziemi臋. Powoli zacz臋艂a
si臋 zmienia膰. Wyg艂膮da艂a zwyczajnie, tylko krew la艂a si臋 z rany zadanej
butelk膮. Wr贸cili rodzice Alexa. Krew przesta艂a s膮czy膰 si臋 na b艂臋kitny
dywan. Alex!!! Co艣 ty zrobi艂??? krzyczeli rodzice. Dalej wszysko by艂o tak
jakby j膮 po prostu zamordowa艂. Jednak dzie艅 przed pogrzebem cia艂o
dziewczyny znikn臋艂o. By膰 mo偶e rodzice dziewczyny potajemnie oddali je do
kremacji, ale by膰 mo偶e Lili postanowi艂a si臋 zem艣ci膰. A wi臋c strze偶 si臋.
Mo偶e wkr贸tce zapuka do twych drzwi...


16.To dziwna historia i nie bardzo wiem, co o o niej mysle膰-m贸wi
siedemnastoletnia Dagmara. -Zawsze 艣pi臋 jak zabita i chyba nigdy nic mi
si臋 nie艣ni, w ka偶dym razie w w og贸le nie pami臋tam 偶adnych sn贸w. A w
tamten weekend, z soboty na niedziele, mia艂am sen. 艢ni艂o mi si臋, 偶e
stoje
na przystanku, czekamy razem z moj膮 kumpel膮 Jolk膮 na busa, kt贸rym
doje偶dzamy do szko艂y. Gadamy, 艣miejemy si臋. Nagle s艂ysz臋 przera偶liwy pisk
opon i widz臋, jak prosto na nas jedzie rozp臋dzony samoch贸d. Ja dos艂ownie
w ostatniej chwili uskakuje przed nim, ale Jolce si臋 to nie udaje.
Auto wpada prosto na ni膮. S艂ycha膰 koszmarny zgrzyt metalu i
straszny krzyk....Wtedy si臋 obudzi艂am. Serce wali艂o mi jak m艂ot,
by艂am ca艂a zlana potem i przera偶ona. To by艂 prawdziwy koszmar...
Jego wspomnienie m臋czy艂o mnie ca艂y nastepny dzie艅.
Pr贸bowa艂am o nim nie my艣le膰, ale nie potrafi艂am si臋 od niego odczepi膰.
W noc z niedzieli na poniedzia艂ek nie przy艣ni艂o mi si臋 ju偶 nic.
Ale za to obudzi艂am si臋 o godzine wcze艣niej ni偶 zwykle.
By艂am niespokojna, ci膮gle my艣la艂am o tym wypadku. I gdy na ulicy w
drodze do szko艂y spotka艂am Jolk臋, opowidzia艂am jej m贸j sen.
Ona 艣mia艂a si臋 z niego-偶artowa艂膮, 偶e ma zamiar 偶y膰 co najmniej sto
lat i na pewno nie zginie na przystanku pod w艂asnym domem.
Ale potem sama zacze艂a dopytywa膰 o szczeg贸艂y i coraz mnie jej by艂o do
艣miechu. Wreszcie zapyta艂a:>Ale w艂a艣ciwie po co mi to wszystko m贸wisz?<.
Odpowiedzia艂am, 偶e nie chc臋 kusi膰 losu i mo偶e zamiast sta膰 na tym
przystanku, co zwykle, przejdziemy si臋 piechot膮 o jeden, dwa dalej...
Wiedzia艂am, 偶e to g艂upio brzmi, ale Jolka spojrza艂a na zegarek, chwilk臋
pomy艣la艂a i bez s艂owa ruszy艂a z buta. Doda艂a tylko:>Chyba jestem walni臋ta,
偶e ci臋 s艂ucham! Ale niech ci b臋dzie!<. 15 minut p贸藕niej sta艂y ju偶 na
przystanku kilka skrzy偶owa艅 dalej. Bus nie przyjecha艂. Zamiast tego
zobaczy艂y, jak w stron臋, z kt贸rej przysz艂y, p臋dzi policyjny radiow贸z,
stra偶 po偶arna i karetka pogotowia na sygnale. Po chwili jaki艣 facet
zatrzyma艂 si臋 swoj膮 toyot膮 i powiedzia艂: Nie macie na co czeka膰,
ulica jest zablokowana. Jaki艣 samoch贸d zdemolowa艂 przystanek, policja
wstrzyma艂a ruch. Chyba s膮 zabici i ranni... Od tego wyapdku mine艂o ju偶
kilka tygodni, a ja ca艂y czas uwierzy膰 niemoge, 偶e to si臋 wydarzy艂o
naprawd臋-m贸wi Dagmara. -Na szcz臋艣cie, nic mi si臋 teras nie 艣ni.
Ale barzdo si臋 boje, 偶e kiedy艣 znowu b臋d臋 mai膮艂 koszmarny sen....




17.Zdarzy艂o si臋 to w czasie ostatniej wojny. Tu偶 pod niewielkim laskiem
Topole G贸ry w Piotrkowicach ko艂o Zawichostu wypatrzono wisielca. Ko艂ysa艂
si臋 zaczepiony na ga艂臋zi dzikiej gruszy rosn膮cej na miedzy. Czubkami
but贸w dotyka艂 wygniecionej trawy. Odci臋to go i pochowano pod tamt膮 grusz膮.
Pr贸bowano docieka膰, czemu 艣mier膰 dopad艂a nieznajomego w艂a艣nie pod
Topolimi G贸rami. Niestety nie dowiedziano si臋 nigdy kim by艂 i sk膮d
pochodzi艂. Wielokrotnie te偶 zadawano sobie pytanie, czy za艂o偶y艂 stryczek
w艂asnor臋cznie, czy tez za艂o偶ono mu go przemoc膮. By膰 mo偶e by艂 zdrajc膮,
a mo偶e zdesperowanym 呕ydem uciekaj膮cym z transportu czy okolicznej
kryj贸wki. Ubranie wisielca by艂o zniszczone ale elegant贸w w czasie wojny
nie spotyka艂o si臋 cz臋sto. Jedna rzecz szczeg贸lnie rzuca艂a si臋 w oczy.
Wisielec mia艂 niew艂a艣ciwie za艂o偶one buty. Mo偶e zaskoczony w 艣nie zak艂ada艂
je w po艣piechu? Nic ju偶 si臋 nie da wyja艣ni膰. Ale na 藕le za艂o偶onych butach
si臋 nie ko艅czy. Dwadzie艣cia lat po wojnie w臋drowa艂a do domu z niedalekiego
miasteczka. Zmierza艂a przez Topole G贸ry. W lesie natkn臋艂a si臋 na
nieznajomego m臋偶czyzn臋. Zwr贸ci艂a uwag臋, 偶e mia艂 odwrotnie za艂o偶one buty.
Podnios艂a zdumiony wzrok, aby przyjrze膰 si臋 uwa偶niej, ale min膮艂 j膮
pospiesznie. Nie zauwa偶y艂a wi臋c jego twarzy. Nie zna艂a historii
powieszonego, o spotkaniu opowiedzia艂a krewnym. Do domu powraca艂a te偶 inn膮
drog膮. Jeden z mieszka艅c贸w Piotrowic cz臋sto zak艂ada艂 wnyki na zaj膮ce.
Na 艣niegu 艣ledzi艂 zaj臋cze tropy. W ko艅cu lat sze艣膰dziesi膮tych styczniowym
艣witem odkry艂 艣lady odwrotnie za艂o偶onych but贸w. By艂y 艣wie偶e wyra藕nie noc膮
bowiem spad艂 艣nieg. Ruszy艂 ich 艣ladem i po stu krokach stan膮艂 jak wryty.
艢lady urywa艂y si臋 pod grusz膮, na kt贸rej przed 膰wier膰 wiekiem zawisn膮艂
nieznajomy m臋偶czyzna w 藕le za艂o偶onych butach.


18.Pewna rodzina z dw贸jk膮 dzieci wprowadzi艂a si臋 do du偶ego domu.
G艂osi艂a legenda 偶e ka偶dy poprzednik mieszkaj膮cy w tym domu znika艂 w
niewyja艣nionych okoliczno艣ciach. Ale doro艣li w to nie uwierzyli
lecz dzieci postanowi艂y sprawdzi膰 ka偶dy zakamarek domu.
Szukali wsz臋dzie. W piwnicy, w salonie, ogrodach i reszcie pokojach
lecz niczego nie znale藕li. Zosta艂 im tylko strych...
Weszli po skrzypi膮cych schodach na g贸r臋 i szukali.
Znajdywali tam r贸偶ne obrazy i inne starocie lecz gdy ch艂opiec przeszed艂
ko艂o okna us艂ysza艂 p艂acz i j臋czenia. Zawo艂a艂 swoj膮 starsz膮 siostr臋 i
szukali czego艣 co wywo艂ywa艂o ten d藕wi臋k. Co minut臋 p艂acz si臋 nasila艂 i
dobiega艂 ze wszystkich stron. Rodze艅stwo uciek艂o ze strychu i
powiedzieli o wszystkim rodzicom ,lecz oni w to nie uwierzyli.
Po kilku dniach p艂acz rozszed艂 si臋 po ca艂ym domu...
Dochodzi艂y do tego 艣miechy odg艂osy bawi膮cych si臋 dzieci i wiele innych.
Rodzina postanowi艂a wezwa膰 medium 偶eby pomog艂a im w wygonieniu duch贸w.
Nast臋pnego dnia przysz艂a kobieta kt贸ra zgodzi艂a si臋 pom贸c w przep臋dzeniu
duch贸w.
-Ten dom jest przekl臋ty, lepiej uciekajcie st膮d jak najszybciej!
Bo inaczej sko艅czycie jak inni ludzie...-powiedzia艂a kobieta wyci膮gn臋艂a
star膮 ksi膮偶k臋 i mrucza艂a co艣 pod nosem. Gdy wesz艂a na strych rykn臋艂a ze
strachu. Zobaczy艂a tam wszystkich poprzednich mieszka艅c贸w tego domu.
Gdy rodzina wesz艂a na strych zrozumia艂a co si臋 dzieje.
Chcieli uciec lecz drzwi si臋 zatrzasn臋艂y. Duchy zacz臋艂y si臋 zbli偶a膰 do
ludzi m贸wi膮c:
-Zosta艅cie z nami! B臋dziemy tu mieszka膰 przez wieczno艣膰 ale najpierw
musicie zgin膮膰...
Nigdy! -krzyczeli ludzie!
-Nie macie wyboru....Jest tu tak smutno bez nowych mieszka艅c贸w wi臋c
musicie zosta膰...- ludzie nie mieli szans na prze偶ycie...
Duchy rozszarpa艂y ich cia艂a... Nikt w tym domu nie chcia艂 ju偶 zamieszka膰



19.Pewnego dnia c贸rka z matk膮 przechodzi艂y przez "kr贸p贸wki".
Dziewczynka zauwa偶y艂a na stoisku dziadka do orzech贸w kt贸ry wygl膮da艂 jak
偶o艂nierzyk. Mia艂 on jednak p臋kni臋t膮 g艂owe (by艂 z drewna) i od艂aman膮 nog臋
oraz smutny wyraz twarzy. Mimo to dziewczynka poprosi艂a mame 偶eby kupi艂a
jej t膮 figurke . Mama si臋 nie zgadza艂a ale po pewnym czasie uleg艂a i
kupi艂a dziadka do orzech贸w c贸reczce. Tej nocy ok godziny
24:00 dziewczynka le偶膮ca w 艂o偶ku krzykn臋艂a na ca艂y g艂os :
Mamo ten dziadek do orzech贸w m贸wi !! Kobieta b臋d膮ca w s膮siednim pokoju
us艂yszywszy to pomy艣la艂a, 偶e to tylko straszny sen. Po chwili znowu
uslysza艂a g艂os c贸rki: Mamo ten dziadek do orzech贸w chodzi !!
Matka przekonana 偶e to sen nie przej臋艂a si臋 ponownie.
Zaraz potem dziewczynka krzykn臋艂a : Maaaa ! - i g艂os si臋 urwa艂 jak by go
co艣 przerwa艂o. Matka pomy艣la艂a 偶e z艂y sen si臋 sko艅czy艂 i posz艂膮 spa膰.
Rano posz艂a do pokoju c贸rki i zasta艂a j膮 w kawa艂eczkach pochlastan膮 na
艂贸偶ku a na 艣cianie zauwa偶y艂a napis z krwi : Dziadek do orzech贸w nie jest
lalk膮 Barbie !!!


20.Matt mia艂 21 lat, by艂 ju偶 studentem. Nie mieszka艂 z rodzicami,
a w ma艂ej kawalerce, kt贸ra dla niego by艂a w sam raz. Pewnego ciep艂ego,
jesiennego dnia mia艂 zamiar spotka膰 si臋 ze swoim koleg膮, studiuj膮cym na
Akademii Sztuk Pi臋knych. Matt mia艂 ju偶 wychodzi膰, kiedy zadzwoni艂 telefon,
pomy艣la艂, 偶e mo偶e dzwoni jego dziewczyna, ale nie. Zn贸w jego ciocia.
Tym razem jednak nie pyta艂a czy zjad艂 obiad, ale z wielkim
podekscytowaniem m贸wi艂a o jakim艣 znalezisku, kt贸re rzekomo
odkopa艂 jej pies. - Kochanie, przyjed藕 do mnie, bardzo ci臋 prosz臋 Matt,
zobaczysz to. - Ale ciociu dzi艣 nie mog臋, um贸wi艂em si臋 z Edi`m.
- To ten przysz艂y malarz? To przyjed藕cie razem przyda mi si臋.
Po tych s艂owach w s艂uchawkach zapanowa艂a g艂ucha cisza, przera偶aj膮ca.
Lecz po kilku sekundach Matt us艂ysza艂 piskliwy krzyk cioci.
Potem ju偶 nic nie odpowiedzia艂a. Ch艂opak pr臋dko chwyci艂 kluczyki
swojego samochodu i pobieg艂 do niego. Jecha艂 bardzo szybko, s艂ysz膮c
klaksony innych aut. Podjecha艂 pod dom kolegi i powiedzia艂,
偶e musza jecha膰 cioci, bo co艣 si臋 sta艂o. Wreszcie podjechali pod jej dom.
Ku zdziwieniu ch艂opak贸w bia艂a willa ciotki Aldony by艂 pozamykany,
nawet okna by艂y pozas艂aniane. Edi i Matt po chwili zastanowienia wybili
okno w drzwiach i otwarli je. My艣leli, 偶e zastan膮 j膮 pobit膮, okradzion膮,
lub nawet zabit膮, ale jej wcale nie by艂o. W ca艂ym domu by艂o ciemno,
tylko w jednym z pokoi na pi臋trze miga艂y promyki lampki nocnej.
Pobiegli tam. Nie by艂o jej w tym pokoju. Ale Matt`a zaskoczy艂 obraz
oparty o 艣cian臋, nigdy przedtem go tu nie widzia艂. Obraz przedstawia艂
tysi膮ce ludzi
starc贸w, dzieci, kobiety, m臋偶czyzn, noworodk贸w,
a pod nim widnia艂 napis "Tuvex ne resamlen, ce te qoui"
- Bardzo ciekawy obraz, ca艂kiem 艂adnie namalowany.
Nie 艂atwo jest namalowa膰 tylu ludzi i to tak szczeg贸艂owo.
Hej Matt patrz! - Dlaczego ten obraz ma przybit膮 deseczk臋 na 艣rodku?
- Nie wiem, sprawdzimy, co jest pod ni膮? - Nie mo偶e lepiej nie.
Zadzwoni臋 na policj臋. Cioci nigdzie nie ma. - Dobrze.
Matt wyszed艂 z pokoju. Sta艂 ju偶 przy telefonie, podnosi艂 s艂uchawk臋,
kiedy zn贸w us艂ysza艂 krzyk, taki sam jak krzyk cioci Aldony.
Tym razem jednak krzycza艂 Edi. Matt pobieg艂 na g贸r臋.
Kiedy wszed艂 do pokoju nie by艂o w nim Edi`ego, tylko ten obraz, ale
Ta deseczka, kt贸ra by艂a przybita na 艣rodku obrazu le偶a艂a ko艂o niego.
W miejscu gdzie by艂a przybita by艂 namalowany szatan trzymaj膮cy wid艂a.
Matt jeszcze raz spojrza艂 na napis pod obrazem, po czym wybieg艂 z pokoju
do sypialni cioci. Zacz膮艂 przeszukiwa膰 jej komod臋. Wreszcie znalaz艂 to,
co chcia艂
s艂ownik 艂aciny. Odnalaz艂 to zdanie. "Tuvex ne resamlen, ce te
qoui", co dos艂ownie znaczy "Ciekawo艣膰 to pierwszy stopie艅 do piek艂a"


21.Pewnej burzliwej nocy m艂ode ma艂偶e艅stwo wraca艂o w艂a艣nie z wycieczki.
M臋偶czyzna sta艂 si臋 bardzo senny wi臋c postanowili zatrzyma膰 si臋 na
pierwszym lepszym parkingu. Staneli w 艣rodku lasu. Kobieta u艂o偶y艂a si臋 do
snu, a jej m膮偶 wyszed艂 na siusiu. W 艣rodku nocy kobiete obudzi艂y dziwne
odg艂osy. W samochodzie nie by艂o m臋偶a. Przera偶ona zauwa偶y艂a 偶e jaki艣 wysoki
m臋偶czyzna z zakrwawion膮 siekier膮 uderza w mask臋 samochodu g艂ow膮 jej m臋偶a.
Najgorsze by艂o to, 偶e trzyma艂 w r臋ku sam膮 g艂owe bez tu艂owia...
Zszokowana kobieta z ca艂ej si艂y przyciska艂a klakson samochodu.
Przera偶eni przejezdni nie zatrzymywali si臋 ze strachu. W ko艅cu jeden z
nich zadzwoni艂 po policje i karetke. Morderce schwytano. Okaza艂o si臋,
偶e by艂 nim imigrant z zak艂adu psychiatrycznego, kt贸ry znajdowa艂 si臋 tu偶,
tu偶 za lasem... ( Ta historia jest prawdziwa !!! )



22.By艂a pewna dziewczyna. Mia艂a ona zaopiekowa膰 si臋 dzie膰mi swojej
s膮siadki, poniewa偶 ona musia艂a pilnie wyjecha膰. Dzieci by艂a czworo:
Megan, Jeniffer, Susan i Tom. By艂 ju偶 wiecz贸r, Sandra
(tak mia艂a na imi臋 ta dziewczyna, opiekunka)siedzia艂a sobie w salonie i
czyta艂a ksi膮偶k臋. Dzieci by艂y na g贸rze w swoim pokoju, i si臋 bawi艂y.
Nagle zadzwoni艂 telefon. Sandra podnios艂a s艂uchawk臋, a w niej us艂ysza艂a:
- Id藕 do dzieci. Pomy艣la艂a, 偶e kto艣 sobie robi jakie艣 偶arty,
bo przecie偶 wiele os贸b widzia艂o, 偶e wchodzi do tego domu.
Oi 15 minut telefon zn贸w zadzwoni: - Id藕 do dzieci.
Sandra niewzruszona czyta艂a dalej. Po nast臋pnym kwadransie us艂ysza艂a zn贸w
d藕wi臋k dzwoni膮cego telefonu: - Id藕 do dzieci. Sandra si臋 troszk臋
przestraszy艂a. Rozumia艂a, 偶e kto艣 m贸g sobie z iej robi膰 偶arty,
ale 偶eby tak d艂ugo? Przestraszy艂a si臋 na d藕wi臋k telefonu:
- Id藕 do dzieci! Sandra dalej czyta艂a. Jednak telefon zn贸w zadzwoni艂:
-Id藕 na g贸r臋!!! Zl臋kniona, zadzwoni艂a na policj臋. Jak przyjecha艂 radiow贸z,
policjant zaproponowa艂 aby jednak posz艂a na wszelki wypadek sprawdzi膰
co z dzie膰mi.Posz艂a. Zasta艂a ich martwe cia艂a na pod艂odze.
POlicjant wyja艣ni艂 jej: - To by艂o zbiore morderstwo. Za ka偶dym razym po
telefonie mordowa艂 jedno z dzieci. Na to Sandra: - Ale...te..telefon
dzwoni艂 5 razy, a dzieci by艂o czworo... - Bo ten pi膮ty by艂 na Ciebie...


23.S艂ysza艂am, 偶e ta historia wydarzy艂a si臋 naprawde. W pewnym szpitalu
psychiatrycznym. Przy szpitalu sta艂 ma艂y dom(ek) w kt贸rym mieszka艂
ogrodnik zajmuj膮cy si臋 utrzymywaniem porz膮dku wok贸艂 szpitala.
Pewnego dnia do szpitala przyszed艂 lekarz, kt贸ry mia艂 dzienny dy偶ur.
By艂a si贸dma rano. Pan Disherheft spodziewa艂 si臋 zasta膰 w szpitalu
swoich koleg贸w i kole偶anki z pracy, kt贸rzy powinni ko艅czy膰 nocn膮 zmian臋.
ale ich tam nie zasta艂. W OG脫LE NIE ZASTA艁 NIKOGO. Wn臋trze szpitala
wygl膮da艂o jak po inwazjii jaki艣 istot z kosmosu. w pokojju dla lekarzy
nikogo nie by艂o. Sale te偶 by艂y zupe艂nie puste. Wszystkie p贸艂ki z
lekarstwami by艂y poprzewracane, szyby w oknach by艂y ca艂e..
lekarz nie m贸g艂 poj膮膰 sk膮d na pod艂odze jest tyle szk艂a.. ale nie tylko to
zwr贸ci艂o jego uwag臋>> na 艣cianach (TYLKO na 艣cianach) by艂y 艣lady krwi..
a wygl膮da艂o to tak jakby ranni ludzie z trudem szukali oparcia na 艣cianach
i nie mog膮c go znale藕膰 z niewiadomych przyczyn nie laowali na pod艂odze
tylko jakby zapadali si臋 pod ni膮... b艂ee... nie by艂o ani jednego martwego
cia艂a.. Pan Disherheft jakos opanowa艂 przera偶enie i podni贸s艂 z pod艂ogi
kaset臋 magnetofonow膮. Wybieg艂 ze szpitala i pobieg艂 na policj臋.
Tam z艂o偶y艂 zeznania. Na znalezionej ta艣mie zapisane zosta艂y przez
kogo艣 przera偶one krzyki pacjent贸w i personelu! Wezwano na przes艂uchanie
ogrodnika ale ten twierdzi艂 偶e nie s艂ysza艂 i nie zauwa偶y艂 zesz艂ej nocy
niczego niezwyk艂ego wok贸艂 szpitala. Nikt nigdy nie zgad艂 co sta艂o si臋 w
tym budynku. Ludzie z okolicy g艂o艣no podejrzewaja ogrodnika, ale sami
chyba nie wiedz膮 o co, bo to "dzie艂o" nie wydaje si臋 by膰 "dzie艂em"
zwy艂ego 艣miertelnika. Ogrodnikowi nigdy nie udowodniono winy, a szpital
stoi do dzi艣 w nietkni臋tym stanie. O tym nawet kiedy艣 m贸wili w Nie do
wiary na tvn.




24.Pewnego zimowego dnia pa艅stwo Starszy艅scy pojechali do domu diecka z
zamiarem zaadoptowania c贸rki.Najpierw by艂o wszystko w porz膮dku,
ale p贸藕niej zacz臋艂o si臋 zn臋canie nad dzieckim. Wczesn膮 wiosn膮
przyszywani rodzice udusili c贸rk臋.Cia艂a dziewczynki nie zakopali w
ziemi i nie urz膮dzili pogrzebu...zw艂oki wrzucili do studni. Zdenerwowany
duch dziewczynki nagra艂 kasete RING ka偶dy kto j膮 obejrza艂 po siedmiu
dniach umiera艂 . Dziennikarka napali艂a si臋, 偶eby dowie艣膰 dlaczego tak jest.
Kobieta zabroni艂a swojemu synowi rusza膰 kaset臋. Kaseta nie by艂a podpisana.
Ch艂opiec w艂膮czy艂 j膮 z my艣l膮, 偶e jest to jedna z kaset, kt贸re nagrywa艂 z
mam膮 w dzieci艅stwie. W艂膮czy艂 j膮, ale praktycznie nie ogl膮da艂, bo odrabia艂
lekcje. Ale jedno zerkni臋cie wystarczy艂o...Po siedmiu dniach telewizor sam
si臋 w艂膮czy艂, zacz臋艂a tryska膰 z niego woda i wysz艂a z niego diewczynka.
Podesz艂a do ch艂opca i zamordowa艂a go. Kiedy wr贸ci艂a matka ch艂opca
(dziennikarka) By艂a przera偶ona.Po kilku dniach dowiedzia艂a si臋 gdzie
mieszka matka dziecka.Pojecha艂a do jej domu. Matka na pocz膮tku nie
chcia艂a si臋 przyzna膰, ale p贸藕niej powiedzia艂a gdzie s膮 zw艂oki dziewczynki.
Kobieta wydosta艂a cia艂o dziecka ze studni i zrobi艂a pogrzeb.My艣la艂a,
偶e historia si臋 sko艅czy jednak nie... dziewczynaka nadal u艣mierca艂a ludzi.
Po kilku dniach dziennikarka stwierdzi艂a, 偶e nie ma dla kogo 偶y膰 i
w艂膮czy艂a kaset臋. Kiedy po siedmiu dniach telewizor bsam si臋 w艂膮czy艂,
wysz艂a z niego dziewczynka. Jednak odrazu nie zabi艂a dziennikarki.
Patrzy艂y sie na siebie. Po chwili kobieta zapyta艂a .:Dlaczego zabijasz
ludzi? Dzieckom opowiedzia艂o jej,偶e kiedy by艂a ma艂a wszyscy si臋 nad ni膮
zn臋cali i to jest zemsta... Podesz艂a do kobiety i zabi艂a j膮.
Kaseta istnieje do dzi艣 . Mo偶e trafi膰 te偶 do ciebie...


25.Pewna dziewczynka o imieniu Ania jak zawsze zasiad艂a przed komputerem
kiedy jej rodzice wyszli na nocna imprez臋. W艂膮czy艂a gadu-gadu i
zacze艂a gada膰 z przyjaci贸艂mi.P贸藕no w nocy napisa艂 do niej jaki艣 nieznajomy.
Mi艂o jej si臋 z nim rozmawia艂o. W ko艅cu zapyta艂 si臋, czy nie chce wst膮pi膰
do mafii. Ania na pocz膮tku my艣la艂a, 偶e nieznajomy 偶artuje, ale w ko艅cu
zorientowa艂a si臋, 偶e rozmawia ze z艂ym typem. Stanowczo odpowiedzia艂a NIE
na jego pytanie. On jednak nie da艂 za wygran膮 i jeszcze raz zapyta艂:
,,czy wst膮pisz do mafi?" Ania postanowi艂a zagra膰 odwazn膮 i powiedzia艂a
,,A co?" na to typek ,,Nic tyle, 偶e powinna艣 to zrobi膰, skoro ze mn膮
zadar艂a艣, bo inaczej sami do Ciebie przyjdziemy...
" Dziewczynka wystraszy艂a si臋, z drugiej strony powiedzia艂a przecie偶 nie
znacie mojego adresu" Nie dosta艂a juz odpowiedzi, bo nieznajomy ju偶 si臋
roz艂膮czy艂. Przekonana, 偶e stch贸rzy艂 usiad艂a wygodnie przed telewizorem.
Nagle us艂ysza艂a pukanie do drzwi. Ania spojrza艂a przez oczko.
Byli to ludzie w szarych pasiastych garniturach i ciemnych okularach.
Dziewczynka pomy艣la艂a, 偶e to mafia i uciek艂a do 艂azienki.
Nagle poczu艂a jakie艣 skrobanie. Zapali艂a 艣wiat艂o, a na lustrze by艂o
napisane: MAFIA ci臋 OBSERWUJE! Zdruzgotana dziewczynka schowa艂a si臋 do
kabiny prysznicowej. Poczu艂a, 偶e opr贸cz niej jest tam kto艣 jeszcze...
obr贸ci艂a si臋 i ju偶 nic nie zobaczy艂a, poniewa偶 kto艣 wbi艂 jej n贸偶 w brzuch.
Mora艂 z tego taki...strzez si臋 MAFII!!!




26.Pewnego pochmurnego dnia ma艂y Janek siedzia艂 na strychu i szpera艂 w
pud艂ach z pami膮tkami. Nagle zobaczy艂 ma艂ego pieska-robota.
Wygl膮da艂 on strasznie mia艂a wielkie oczy i ostre k艂y, ale Janek, jak to
ma艂e dzieci ciekawe, nie m贸g艂 si臋 oprze膰 i wzi膮艂 go do r臋ki.
W jednej chwili 艣lepia pieska zacz臋艂y si臋 mienic we wszystkich kolorach,
a on us艂ysza艂 tylko dwa s艂owa: NAKARM MNIE, a potem znik艂. Rodzina ma艂ego
Janka szuka艂a go d艂ugo, ale cia艂a nie odnaleziono. Po tym zdarzeniu
rodzice Janka wyprowadzili sie z tamtad. Dom d艂ugo sta艂 pusty, a偶 do
pewnego momentyu, gdy wprowadzi艂o si臋 do niego ma艂偶e艅stwo z dzieckiem,
ma艂a Gosi膮. Gosia juz po kilku dniach zna艂a wszystkie zakamarki domu
opr贸cz jednego STRYCHU. Wi臋c postanoi艂a tam zajrzec. te miejce nie by艂o
wcale niezwyk艂e. Ale wzrok dziewczynki zatrzyma艂 si臋 na pewnej zabawce,
by艂 to piesek. Dziewczynka bez wahania podesz艂a i wzi臋艂a go na r臋ce.
A wnet rozleg艂o sie NAKARM MNIE......


27.Rodzinka w sk艂adzie: mama, tata, i 5 dzieci zamieszkali w pewnym domu.
Ludzie m贸wili, 偶e w tym domu straszy. Oni si臋 nie przej臋li tym.
W domu nie by艂o nic pr贸cz jedynego, pustego obrazu. Pr贸bowali go zdj膮膰 na
r贸偶ne sposoby - nie da艂o si臋. Wreszcie dali sobie spok贸j i zacz臋li si臋
rozpakowywa膰. Co kilka nocy z obrazu sp艂ywa艂a krew. W tym samym czasie,
kto艣 z rodziny umiera艂. W ten spos贸b umar艂o ju偶 dwoje dzieci - Natala i
Bartek. Oboje mieli po 13 lat. Gdy nast臋pnym razem obraz zacz膮艂 krwawi膰,
Madzia sz艂a do 艂azienki. Przechodzi艂a ko艂o obrazu. Obraz zwykle by艂
czysty - nic nie by艂o na nim namalowane. Tym razem na obrazie by艂 krwawy
napis: NIE OGL膭DAJ SI臉 ZA SIEBIE. Ale ciekawo艣膰 z偶ar艂膮 Madzi臋. Obejrza艂a
si臋 za siebie i...nic ju偶 wi臋cej nie zobaczy艂a. Kto艣 a raczej co艣 wbi艂o
jej kuchenny n贸偶 prosto w serce. Zw艂oki Madzi przeniesiono do jej 艂贸偶ka.
Nast臋pnego dnia rodzice zacz臋li wie偶y膰 w kl膮tw臋 przekl臋tego obrazu.
Postanowili z pozosta艂膮 dw贸jk膮 dzieci si臋 wyprowadzi膰. Niestety dom stan膮艂
w p艂omieniach. Nic nie ocala艂o. Jedynie przekl臋ty obraz wisia艂 w
powietrzu jakby wisia艂 na niewidzialnej 艣cianie. Z jego ram p艂yn膮艂
strumie艅 krwi. Na obrazie by艂 tylko krzywy krwawy napis: 呕EGNAJCIE...


28.W pewnym niewielkim miasteczku sta艂 dawno opuszczony ju偶 cmentarz.
Ludzie go nie odwiedzali, poniewa偶 twierdzili, 偶e jest nawiedzony.
Do miasteczka sprowadzi艂a si臋 rodzina z dw贸jk膮 dzieci. Oni r贸wnie偶
us艂yszeli o nawiedzonym cmentarzu od swoich s膮siad贸w, ale doro艣li jak to
doro艣li jedynie si臋 z tego 艣miali. Dzieci ogromnie przej臋艂y si臋 t膮 histori膮.
By艂o jeszcze gorzej, gdy okaza艂o si臋, 偶e ich dom le偶y nieca艂e 100m.
od cmentarza, a z tylniego okna domu wida膰 ten nawiedzony cmentarz.
Rodzice nie wierzyli w t臋 histori臋 o duchach pojawiaj膮cych si臋 na cmentarzu,
ale dzieci owszem. Pewnego wieczoru rodzice dzieci postanowili wyj艣膰 na
romantyczna kolacj臋 do restauracji za miastem. Dzieci zosta艂y, wi臋c same w
domu. Ko艂o 12.00 w nocy Mej i jej brat Jan us艂yszeli 艣piew kobiety.
Wyjrzeli przez okno a na jednym z nagrobk贸w siedzia艂a kobieta w bia艂ej
szacie i 艣piewa艂a. Niespodziewanie odwr贸ci艂a si臋 do dzieci i szeroko si臋
u艣miechn臋艂a. Rozp艂yn臋艂a si臋 w powietrzu. Mej wrzasn臋艂a z przera偶enia i
czym pr臋dzej chcia艂a biec do swojego pokoju. Gdy wchodzi艂a na schody
zobaczy艂a na nich siedz膮c膮 posta膰. By艂a to ta sama kobieta, kt贸r膮 widzia艂a
z bratem przez okno. Wsta艂a ona i podesz艂a do przera偶onej dziewczynki.
Po艂o偶y艂a jej r臋k臋 na g艂owie poczym szybkim ruchem skr臋ci艂a jej kark.
Gdy ch艂opak poszed艂 szuka膰 swojej siostry znalaz艂 jej cia艂o na 艂贸偶ku na
艣cianie pisa艂o ludzk膮 krwi膮 "Niech rodzice lepiej uwierz膮"



29.30 czerwca 2005r otworzono w Warszawie Szko艂臋 Podstawow膮 nr 10.
Odrazu do wszystkich dom贸w zosta艂y przys艂ane zaproszenia aby rodzice
wys艂ali dzieci do tej szko艂y. Szko艂a chwali艂a sobie wysoki poziom nauczania.
Nast臋pnego dnia ju偶 przyszli ch臋tni aby zapisa膰 swoje pociechy.
Gdy rozpocz臋艂y si臋 lekcje klasa 4b mia艂a j.polski w sali 202.
By艂a prze艣liczna. Pod艂aga by艂a z paneli a 艣ciany zosta艂y pomalowane na
kolor oliwkowo-zielony. Lecz jedna rzecz tam nie pasaowa艂a. Klaun.
Wisia艂 sobie samotnie na rurze przy kaloryferze. W艂osy mia艂 czerwone,偶贸艂t膮
koszulke i niebieskie szelki. Gdy rozpocz臋艂a si臋 lekcja pani zacz臋艂a pyta膰
uczni贸w o imiona a by si臋 z nimi zapozna膰. Kiedy to zrobili jeden z
ch艂opc贸w zapyta艂 si臋 co to za klaun tam przy rurze.
- My艣le 偶e zwyk艂y klaun,powieszono go tutaj aby doda艂 uroku tej sali :)
- Nie podoba mi si臋... - Dlaczego? - Jest dziwny. - Dziecko co ty m贸wisz?!
- Poprostu mi si臋 nie podoba! - Nie b膮d藕 艣mieszny! W艂a艣nie dosta艂e艣 uwag臋
za pyskowanie do nauczyciela! Ch艂opiec nazywa艂 si臋 Marcin. Po powrocie
opowiedzia艂 o tym zdarzeniu rodzicom. Bardzo ich zaniepokoi艂o dziwne
zachowanie nauczycielki. - Dlaczego to zrobi艂a? - Nie mam poj臋cia.
- My艣l臋 偶e poprostu jest przywi膮zana do tego klauna i nie lubi jak kto艣
uwa偶a go za dziwnego. - Mo偶e.. Nast臋pnego dnia gdy marcin przyszed艂 do
szko艂y i mia艂 j臋zyk polski, klaun siedzia艂 na biurku nauczycielki.
Zdziwiony tym widokiem usiad艂 do 艂awki. Lecz gdy popatrzy艂 na 艂awk臋 to
przysi膮g艂by ,偶e popszedniego dnia by艂y nowiutkie prosto ze sklepu.
Dzisiaj ju偶 wygl膮da艂y przera偶aj膮ce ,podrapane,pobrudzone...
Najdziwniejsze by艂o to ,偶e rura od kalloryfera by艂a oderwana.
Nauczycielka popatrzy艂a na Marcina i m贸wi:"Ty! Znajd藕 sobie jakiego艣
kolege i remontujcie sale! Wiem ,偶e to wy!" Ch艂opiec poprosi艂 kolege z
艂awki o pomoc. Zgodzi艂 si臋. Zostali po lekcji aby odnowi膰 sal臋.
Klaun zosta艂. Gdy malowali 艣ciany lalka spad艂a z biurka. Lekko si臋
przestraszyli. KIedy sko艅czyli swoj膮 prace poszli do domu.
w czwartek rano pierwsz膮 lekcj膮 by艂a matematyka. Siedzia艂a tam kukie艂ka.
Ta sama co w sali 202. Po przerwie w sali od polskiego zn贸w siedzia艂a tam
ta lalka! Ch艂opak komletnie nie wiedzia艂 o co chodzi! Lecz najdziwniejsze
by艂o to ,偶e nie by艂o ich nauczycielki. Poczym przyszed艂 dyrektor i
powiadomi艂 i偶 pani od polskiego zrezygnowa艂a z pracy. Na jej miesce
przyszed艂 nowy nauczyciel. Rude w艂osy, 偶贸艂ta koszulka, niebieskie szelki...
-Witam was mooi mili! -Dzie艅 dobry. -Mi艂o mi jestem... Piotr...
tak w艂a艣nie! Nazywam si臋 Piotr! Marcin zwariowa艂. Przyszed艂 do domu.
Zacz膮艂 majaczyc... Rodzice poszli z nim do psychologa. Lecz i on nie m贸g艂
mu pom贸c. Musieli, poprostu musieli go odda do zak艂adu. Nie by艂o innego
wyj艣cia... Biedny ch艂opak. Zosta艂 zamkni臋ty i odizolowany od 艣wiata.
Rodzice gop cz臋sto odwiedzali. Kt贸rego艣 dnia przyszed艂 do niego rudy
m臋偶czyzna. KIedy wychodzi艂.. mia艂 w r臋ku du偶膮 torbe. Ch艂opiec znikn膮艂.
Zak艂ad zamkni臋to. Lecz zw艂oki marcina... odnaleziono. Le偶a艂 przy rzece
zosta艂 uduszony a dziwne by艂o to 偶e kto艣 mu pomalowa艂 w艂osy. Na jaki kolor?
Przecierz dobrze wiecie...


30.Pewnego razu Sandra pojecha艂a z rodzicami w g贸ry. Jednego dnia zosta艂a
sama w hotelu, poniewa偶 bola艂a j膮 g艂owa. Pospa艂a 4 godziny. 艢ni艂a mu si臋
pi臋kna 艂膮ka na kt贸rej by艂o pe艂no zwierz膮t... bawi艂y si臋 z ni膮. Jednak nagle
ze snu wyrwa艂 j膮 okropny zapach. Co艣 strasznie 艣mierdzia艂o jak膮艣 padlin膮.
Wysz艂a, by to sprawdzi膰. Zapach dobiega艂 z pokoju obok. Pomy艣la艂a, 偶e mo偶e
to lokator tamtego pokoju co艣 gotowa艂 na 艣niadanie i niedok艂adnie zmy艂
naczynia... Zapuka艂a raz. NIC. Zapuka艂a drugi. NIC. Zapuka艂a trzeci.
NIC!!!. Chcia艂a zapuka膰 czwarty raz ale drzwi same si臋 otworzy艂y,
a w nich sta艂 p贸艂 偶ywy m臋偶czyzna z podrapan膮 twarz膮. Sandra szybko
wbieg艂a do jego pokoju 偶eby zadzwoni膰 do rodzic贸w. Podbieg艂a do telefonu,
wykr臋ci艂 numer ale nagle us艂ysza艂a jakie艣 piski z szafy. Ba艂a si臋
otworzy膰, ale podesz艂a 偶eby rozpozna膰 po g艂osie zwierze, nagle drzwi same
si臋 troche otworzy艂y. Sandra nie chcia艂a wiedzie膰 co tam jest wi臋c je
zamkn臋艂a. Lecz znowu si臋 otworzy艂y ale tym razem z trzeskiem 偶e a偶
odskoczy艂a na bok. W szafie siedzia艂 ma艂y, bia艂y kr贸lik.
Po chwili us艂ysza艂 jakie艣 rykni臋cie a kiedy si臋 odwr贸ci艂a zauwa偶y艂a tylko
jakie艣 pazury i poczu艂 straszny b贸l w nodze okaza艂o si臋 偶e w u艂amku
sekundy ju偶 jej niemia艂a. Umar艂a. Rodzice Sandry od razu gdy us艂yszeli
dziwny ryk w s艂uchawce postanowili wr贸ci膰. Ale gdy jechali mieli wypadek.
Umarli. Niekt贸rzy przechodnie m贸wili 偶e wpadli w po艣lizg.
Lecz jedna staruszka ci膮gle si臋 sprzecza艂a i m贸wi艂a 偶e na drodze widzia艂a
bia艂ego kr贸lika...


31.By艂a sobie pewna dziewczynka. Mia艂a na imie Kornelia. Mieszka艂a w
okolicy Poznania. Jej matka by艂a rozw贸dk膮, a ojciec widywa艂 si臋 z ni膮 raz
w miesi膮cu. Pewnego dnia, gdy przyszla do domu mama powiedzia艂a do niej:
Kornelia! Zejd藕 prosz臋! Mamy go艣cia!... To jest Marek i wskaza艂a palcem na
m臋偶czyzn臋. Marek kieruj膮c wzrok na dziewczynk臋 powiedzia艂: Twoja mama
opowiada艂a mi o Tobie du偶o. Jeste艣 solidn膮 i grzeczn膮 dziewczynk膮, ale to
ju偶 nie ma znaczenia bachorze(!), bo nied艂ugo ten 艣wiat nie b臋dzie ju偶 dla
Ciebie istnia艂, umrzesz-powiedzial, lecz reszt臋 zdania tylko Kornelia mog艂a
us艂ysze膰.
Zaraz po rozmowie, je偶eli tak to mo偶na wog贸le nazwa膰, matka powiedzia艂a:
A wiec ju偶 si臋 poznali艣cie, ale musze Ci jeszcze co艣 powiedzie膰;
Ja i Marek zar臋czyli艣my si臋... Dziewczyna z w艣ciek艂o艣ci膮 krzyk艂a do matki:
Co??!!, -Kochanie wiem, 偶e ci臋偶ko Ci to zrozumie膰, ale chocia偶 spr贸buj!
-Nawet nie zamierzam!!!..Czy Ty s艂ysza艂a艣 co on do mnie powiedzia艂?-Tak,偶e
jest bardzo grzeczn膮 i....-Nie, to drugie!- Nic wi臋cej ju偶 nie s艂ysza艂am,
a co takiego powiedzia艂?-呕e jestem bachorem i 偶e umr臋!-Nie k艂am! Id藕 do
pokoju! Nie wycho膰 stamt膮d, dop贸ty nie przeprosisz Marka!-To oznacza, 偶e
nigdy nie wyjd臋!.....Tej samej nocy mia艂a koszmar. 艢ni艂o si臋 jej, 偶e le偶ac
w 艂贸偶ku nagle widzi Marka, kt贸ry idzie j膮 zabi膰 siekier膮.
Nagle si臋 obudzi艂a i zacz臋艂o si臋 dzia膰 zupe艂nie to samo, co we 艣nie.
Marek celowa艂 w ni膮 siekier膮. Kornelia zacz臋艂a ucieka膰 w stron臋 schod贸w i
wo艂a膰 o pomoc mame. Matka wysz艂a na korytarz i nie mog艂a uwierzy膰 w艂asnym
oczom..- Marek, dla czego to robisz?..- Elu, nie rozumiesz? Po co nam
dziecko? Przecie偶 mo偶emy by膰 tylko we dwoje, razem. Nie potrzebny jest nam
偶adnen benkart. - Jak mo偶esz tak m贸wi膰?! Jeste艣 chory!....i popch艂a go w
kierunku schod贸w. Ale nic mu si臋 nie sta艂o. Jednak kiedy Kornelia go
popch艂a zlecia艂 i by艂 ju偶 nie 偶ywy, tylko niebieski p艂yn z niego si臋
wylewa艂 Obydwie postanowi艂y zakopa膰 jego zw艂oki w ogr贸dku i nigdy, ale to
przenigdy nie wspomina膰 na ten temat. Tydzie艅 p贸藕niej, po ulewnych
deszczach i spadkach temperatury, zacz臋艂o si臋 robi膰 naprawde ciep艂o.
Ale tam, gdzie zakopa艂y cia艂o Marka, zacz臋艂y rosn膮膰 niebieski r贸偶e z
wielkimi kolcami. Zdawa艂o si臋 w nocy, 偶e 艣piewa艂y: Elu, jeste艣my dla
siebie stworzeni. Pewnego dnia gdy obydwie wysz艂y by podwie藕膰 Korneli臋 do
szko艂y i pojecha膰 do pracy,r贸偶e zacz臋艂y 艣piewa膰: -Za kilka pe艂ni ksi臋偶yca
wr贸c臋 tu moja najdro偶sza,a wtedy policz臋 si臋 z tym przekl臋tym bachorem.
I od tamtej pory ju偶 nie 艣piewa艂y,nawet w nocy. Lecz zbli偶a艂y si臋 pe艂nie
ksi臋偶yca.Czy to oznaka nowych k艂opot贸w i powrototu Marka...?



32.Pewnego dnia, kiedy mia艂am 6 lat, byli u nas go艣cie i musia艂am spa膰 z
tat膮 w jednym 艂贸偶ku. W nocy czego艣 si臋 bardzo przestraszy艂am. Obudzia艂am
si臋 i zobaczy艂am "czarn膮 pani膮": mniej wi臋cej metrow膮 posta膰 w czerni.
Nachyla艂a si臋 nad moim 艣pi膮cym tatusiem. W pewnym momencie wyci膮gn臋艂a spod
szat d艂ug膮 r臋k臋 i chcia艂 mu zrobi膰 krzywd臋. Niewiele my艣l膮c uderzy艂am j膮 z
ca艂ej si艂y. Zjawa znik艂a, ale obudzi艂 si臋 tata. Potem nic nie pami臋tam.
Rano pod okiem ojca widnia艂 wielki siniak. Wszyscy si臋 dziwili, 偶e tata
ma艂a dziewczynka mog艂a uderzy膰 kogo艣 tak bardzo przez sen uderzy膰. Tylko
znajoma rodzic贸w wpatrywa艂a si臋 we mnie dziwnym wzrokiem, kt贸rego nie
zapomn臋 do ko艅ca 偶ycia. Do tej pory 艣ni mi si臋 cz臋sto ta zjawa, kt贸ra robi
krzywd臋 cz艂onkom mojej rodziny... lecz nadal nie wiem dlaczego...



33.Klara mieszka艂a kiedy艣 z rodzin膮 w starym powojennym domu. Dawna jego
w艂a艣cicielka zmar艂a w dzie艅 urodzin starszej siostry Klary- Ani. Ich 偶ycie
by艂o pe艂ne rodo艣ci i beztroski a偶 do 18 urodzin Ani. Od samego rana dzia艂y
si臋 dziwne rzeczy. Przedmioty spada艂y z p贸艂ek, okna same si臋 otwiera艂y, co
chwila dzwoni艂 kto艣 do drzwi, ale za nimi nikogo nie by艂o. Wzyscy domownicy
byli przekonani, 偶e to koledzy Ani robi膮 sobie g艂upie 偶arty. Dopiero
p贸藕nym wieczorem Klara okropnie si臋 przestraszy艂a. Gra艂a z Ani膮 w karty,
kiedy us艂ysza艂a, 偶e kto艣 puka w okno. Odchyli艂a firank臋 i zamar艂a! Przed
ni膮 sta艂a bia艂a posta膰 w czarnym kapeluszu z bia艂膮 kokard膮.
Gdy spojrza艂a si臋 na ni膮, zjawa u艣miechn臋艂a si臋 do niej serdecznie, a
potem znik艂a. Gdy opowiedzia艂a o tym wszystkim, nie uwierzyli.
Znalaz艂a kiedy艣 jednak na poddaszu stare pude艂ko z fotografiami. Na jednym
ze zdj臋膰 zauwa偶y艂a kobiet臋, kt贸r膮 widzia艂a za oknem. Mia艂a na sobie ten
sam kapelusz i r贸wnie偶 si臋 u艣miecha艂a. Klara pokaza艂a to zdj臋cie rodzic膮 i
to od nich dowiedzia艂a si臋, 偶e kobieta ta by艂a poprzedni膮
w艂a艣cicielk膮 domu.



34.


35.




Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Sandemo Margit Opowie艣ci 30 W Cieniu Podejrze艅
rozdzia艂 19 opowie艣膰 Belzebuba o jego drugim zst膮pieniu na planet臋 Ziemia

wi臋cej podobnych podstron