Maria Valtorta - Ewangelia, jaka została mi objawiona (Księga IV.84)
Ewangelia według św. Mateusza Ewangelia według św. Marka Ewangelia według św. Łukasza Ewangelia według św. Jana
Maria Valtorta
Księga IV - Trzeci rok życia publicznego
– POEMAT BOGA-CZŁOWIEKA –
84. POŻEGNANIE KARIOTU Napisane 27 lutego 1946. A, 8079-8086 Jezus rozmawia w synagodze w Kariocie, która jest nieprawdopodobnie wypełniona ludźmi. Właśnie odpowiada to temu, to tamtemu. [Udziela odpowiedzi] proszącym Go o radę przede wszystkim w sprawach osobistych. Potem, po zadowoleniu ich, zaczyna mówić głośno: «Mieszkańcy Kariotu, posłuchajcie Mojej pożegnalnej przypowieści. Nadamy jej nazwę: „Dwie wole”.
Pewien doskonały ojciec miał dwóch synów. Obydwu kochał tą samą mądrą miłością, jednemu i drugiemu wskazywał dobre drogi. Nie było żadnej różnicy w sposobie kochania ich i kierowania nimi. A jednak była między dwoma synami pewna wyczuwalna różnica. Jeden, starszy, był pokorny i posłuszny. Bez dyskutowania spełniał wolę ojcowską, zawsze radosny i zadowolony ze swej pracy. Drugi, choć młodszy, był często niezadowolony i kłócił się ze swym ojcem oraz z własnym ja. Nie przestawał rozpamiętywać i snuć bardzo ludzkich spostrzeżeń dotyczących otrzymywanych rad i poleceń. Zamiast je wypełnić – takie, jakie zostały mu dane – pozwalał sobie na zmienianie ich w całości lub częściowo, jakby ten, który mu rozkazywał, był głupcem.
Starszy mówił mu: „Nie rób tak. Martwisz ojca!” Ale on odpowiadał: „Głupcze! Taki jesteś wysoki i potężny, a w dodatku starszy, już dorosły... O, ja nie pozostałbym na miejscu, na którym ciebie postawił ojciec. Ja robiłbym więcej: rozkazywałbym sługom. Zrozumieliby, że to ja jestem panem. Ty – z twoją stałą łagodnością – sam wyglądasz na sługę. Nie widzisz, że właściwie jesteś niezauważany, pomimo twego starszeństwa? Niektórzy nawet wyśmiewają się z ciebie...”
[I tak] młodszy, sam kuszony – więcej nawet niż kuszony: uczeń szatana, bo jego podszepty pilnie wprowadzał w życie - kusił starszego. Ten jednak, wierny Panu w wypełnianiu Prawa, trwał w wierności ojcu, którego czcił swoim doskonałym postępowaniem.
Mijały lata. Młodszy [syn] rozgniewał się z powodu tego, że nie mógł panować tak, jak marzył. Wiele razy prosił swego ojca: „Daj mi nakaz występowania w twoim imieniu, dla twojej czci, zamiast pozwalać na to temu głupcowi, który jest łagodniejszy od owieczki”. Próbował nakłonić swego brata do robienia więcej niż nakazywał ojciec: rozkazywać sługom, współmieszkańcom, sąsiadom. Wreszcie powiedział do siebie: „O! Dość już! W grę wchodzi nasza opinia! Ponieważ nikt nie chce działać, ja to uczynię.” I zaczął działać wyłącznie według siebie, oddając się bez skrupułów pysze, kłamstwu, nieposłuszeństwu. Ojciec mówił mu: „Mój synu, bądź poddany twemu starszemu [bratu]. On wie, co robi.” Mówił też: „Powiedziano mi, że to uczyniłeś. Czy to prawda?”
Ale młodszy odpowiadał tylko wzruszeniem ramion tak na jedno, jak i na drugie słowo swego ojca: „On wie [co robi]! On wie! On jest zbyt nieśmiały, niepewny. Przepuszcza okazje do tryumfowania.” Odpowiadał: „Ja tego nie zrobiłem”.
Ojciec mówił mu: „Nie szukaj pomocy tego ani tamtego. Któż może ci pomóc bardziej niż my, aby przydać blasku naszemu imieniu? To fałszywi przyjaciele cię podjudzają, aby potem się śmiać za twoimi plecami.” A młodszy [syn] odpowiadał: „Jesteś zazdrosny, że podejmuję inicjatywę? Zresztą wiem, że dobrze robię.”
Minął jeszcze jakiś czas. Pierwszy wzrastał coraz bardziej w sprawiedliwości, drugi natomiast karmił swe złe skłonności. W końcu ojciec rzekł: „Nadszedł czas, aby z tym skończyć. Albo podporządkujesz się temu, co mówię albo utracisz moją miłość”. Zbuntowany poszedł powiedzieć o tym swym fałszywym przyjaciołom. „Przejmujesz się tym? Nie ma czym! Jest sposób, aby doprowadzić ojca do tego, że nie będzie mógł bardziej kochać jednego syna od drugiego. Wydaj go w nasze ręce, a my się nim zajmiemy. Będziesz wolny od fizycznej winy, a posiadłość dóbr [twej rodziny] rozkwitnie. Po zniknięciu zbyt pobłażliwego [brata] ty będziesz mógł przydać im wielkiego blasku. Czyż nie wiesz, że lepsza jest przemoc, nawet jeśli sprawia ból, niż bezczynność, wyrządzająca szkodę posiadłości?” – odpowiedzieli.
I młodszy, już ogarnięty złą wolą, przystał na niegodną zmowę. Teraz Mi powiedzcie: czy można obwiniać ojca o to, że stosował wobec swych synów dwie metody wychowania? Czy można powiedzieć, że jest współwinny? Nie. Jakże więc [to się dzieje, że] jeden syn jest święty, a drugi – niegodziwy? Czy wola człowieka została dana wcześniej na dwa sposoby? Nie. Została dana w taki sam sposób. Jednak człowiek zmienił ją według swojego upodobania: kto jest dobry czyni swą wolę dobrą, zły czyni ją złą. Błagam was, [mieszkańców] Kariotu – i to po raz ostatni was błagam – podążajcie drogami sprawiedliwości. Idźcie tylko za dobrą wolą. Niemal przy końcu Mojej posługi mówię wam słowa wyśpiewane przy Moim narodzeniu: „Pokój jest dla ludzi dobrej woli”. Pokój! To znaczy powodzenie, to znaczy zwycięstwo na ziemi i w niebiosach. Bóg bowiem jest z tym, który ma dobrą wolę i chce Mu być posłusznym. Bóg patrzy nie tyle na hałaśliwe dzieła, wypełniane przez człowieka z własnej inicjatywy, ile na pokorne posłuszeństwo, chętne, zgodne z dziełami, które On proponuje. Przypominam wam dwa wydarzenia z historii Izraela. Dwa dowody na to, że nie ma Boga tam, gdzie człowiek chce działać sam, depcząc otrzymany nakaz. Spójrzmy na Księgę Machabeuszów. Jest w niej mowa o tym, że kiedy Juda Machabeusz udał się z Jonatanem do Gileadu, a Szymon poszedł uwolnić innych w Galilei, ustalono, że Józef, syn Zachariasza, i Azariasz, przywódcy ludu, pozostaną w Judei, aby jej bronić. Juda rzekł: „Troszczcie się o ten lud, ale nie staczajcie bitwy z poganami tak długo, aż my powrócimy.” Jednak Józef i Azariasz, słysząc jak opowiadano o wielkich zwycięstwach Machabeuszów, chcieli pójść w ich ślady, mówiąc: „Rozsławmy też nasze imię i pokonajmy otaczające nas narody”. I sami ztali pokonani. Ścigano ich, a lud poniósł wielką klęskę, bo nie usłuchali Judy i jego braci. Sądzili, że się wsławią męstwem. Pycha i nieposłuszeństwo. A co czytamy w Księdze Królów? Czytamy, że Saul został zganiony jeden raz i drugi. Za drugim zaś razem za to, że nie okazał posłuszeństwa został skarcony do tego stopnia, że Dawid został wybrany, aby go zastąpić. Bo nie okazał posłuszeństwa! Zapamiętajcie! Zapamiętajcie! „Czy Pan pragnie całopaleń lub ofiar? Czy nie tego raczej, by słuchano głosu Pana? Posłuszeństwo większą ma wartość niż ofiary, poddanie się jest więcej [warte] od ofiary z tłuszczu baranów. Bunt bowiem jest jak zbrodnia [uprawiania] magii, odmowa uległości jest jak przestępstwo bałwochwalstwa. Ponieważ więc wzgardziłeś nakazem Pana, Pan ciebie odrzucił, aby ci odebrać władzę królewską.”
Zapamiętajcie! Zapamiętajcie! Samuel, posłuszny, napełnił swój róg oliwą i poszedł do Jessego Betlejemity. Tam bowiem Pan wybrał sobie króla. Jesse, po złożeniu ofiary, wszedł na ucztę ze swymi synami i zostali przedstawieni Samuelowi. Najpierw Eliab, najstarszy, wysoki i piękny. Pan jednak rzekł do Samuela: „Nie zważaj ani na jego wygląd, ani na wzrost, gdyż nie jego wybrałem. Ja nie osądzam tak, jak widzi człowiek. Człowiek bowiem podziwia to, co widzą jego oczy, a Pan widzi serca.” I Samuel nie chciał wziąć Eliaba na króla. Został mu przedstawiony Abinadab, lecz Samuel rzekł: „Jego też Pan nie wybrał”. I tak było z wszystkimi siedmioma synami Jessego, obecnymi na uczcie. Samuel rzekł: „Czy to wszyscy twoi synowie?” „Nie – odpowiedział Jesse – jest jeszcze jeden, to dziecko. Pasie owce.” „Przyprowadź go, gdyż zasiądziemy do stołu dopiero wtedy, gdy on przybędzie”. I przyszedł Dawid, jasnowłosy i piękny. Dziecko. A Pan rzekł: „Namaść go. To on będzie królem”.
Bóg bowiem – wiedzcie to na zawsze – wybiera to, co chce. Odbiera zaś temu, kto zasługuje na naganę, bo zepsuł swą wolę pychą i brakiem posłuszeństwa.
Już do was więcej nie przyjdę. Nauczyciel właśnie kończy Swą posługę. Potem będzie kimś więcej niż Nauczycielem. Przygotujcie wasze duchy na tę godzinę. Pamiętajcie: Moje narodzenie było zbawieniem dla tych, którzy mieli dobrą wolę. Tak samo Moje wstąpienie na tron będzie zbawieniem dla tych, którzy będą mieć dobrą wolę. [Do tych będą należeć ci,] którzy pójdą za Mną jako za Nauczycielem, [realizując] Moją naukę, a potem ci, którzy pójdą za Mną, wypełniając ją już po Moim objęciu władzy. Żegnajcie, mężowie, niewiasty i dzieci Kariotu! Żegnajcie! Spójrzmy sobie szczerze w oczy! Sprawmy, że serca, Moje i wasze, zleją się w objęciu miłości i pożegnania. Sprawmy, że miłość pozostanie zawsze żywa, nawet kiedy Mnie nie będzie już nigdy więcej pośród was... Kiedy przybyłem tutaj po raz pierwszy, sprawiedliwy oddał ducha Swemu Zbawicielowi, oglądając chwałę... Dzisiaj przychodzę tu po raz ostatni i błogosławię was z miłością...
Żegnajcie!... Niech Pan udzieli wam wiary, nadziei i miłości w doskonałej mierze. Niech wam da miłość, miłość, miłość. Miłość do Niego, do Mnie, do dobrych, do nieszczęśliwych, do grzeszników, do ludzi niosących ciężar winy, która nie jest ich grzechem...
Pamiętajcie! Bądźcie dobrzy. Nie bądźcie niesprawiedliwi. Pamiętajcie, że Ja nie tylko przebaczyłem winnym, lecz otoczyłem miłością cały Izrael. Cały Izrael, składający się z dobrych oraz z tych, którzy tacy nie są. Podobnie jak w rodzinie są tacy, którzy są dobrzy oraz ci, którzy tacy nie są. Niesprawiedliwe byłoby twierdzenie, że rodzina jest zła, bo jeden z jej członków jest zły. Odchodzę... Jeśli ktoś z was chce jeszcze ze Mną porozmawiać, niech przyjdzie wieczorem do wiejskiego domu Marii Szymonowej.»
Jezus podnosi ramię i błogosławi, potem pośpiesznie wychodzi małymi drzwiami, a za Nim – apostołowie. Ludzie szepczą: «Już nie przyjdzie!» «Co chciał przez to powiedzieć?» «Miał łzy w oczach, mówiąc o pożegnaniu...» «Słyszeliście? Powiedział, że wstąpi na tron!» «W takim razie Judasz naprawdę ma rację! To oczywiste, że potem, jako król, już nie będzie pośród nas jak teraz...» «Rozmawiałem z Jego braćmi. Mówią, że On nie będzie królem takim, jak my myślimy, lecz Królem odkupienia, jak mówią prorocy. On będzie Mesjaszem!» «Oczywiście: Królem - Mesjaszem!» «Ależ nie! Królem - Odkupicielem. Mężem boleści.» «Tak.» «Nie.» Jezus w tym czasie idzie szybko w kierunku pól.