miec czy byc






Strona ramki








Mieć, czy być?

 

Leszek Żądło
 
Mieć, czy
być? - zapytują podstępnie pseudo - intelektualiści.
Mieć!  - 
odpowiadają ci, których oskarża się o materialistyczne zaślepienie.
Być -
wrzeszczą ci, którzy odczuwają niechęć do posiadania.
Mieć, czy
być? To pytanie wydaje się dzielić ludzi na lepszych i gorszych.
A   ja 
wolę  mieć  szczęście,  zdrowie  i  pieniądze,  niż  być nieszczęśliwym,
głupim   i biednym.
Masz  prawo  do  szczęścia  i 
radości. Masz prawo do bogactwa i dobrobytu.  Masz  prawo  do  odnoszenia
wszelkich sukcesów. Masz również  prawo  do rezygnacji, ponieważ zostałeś
obdarzony wolną wolą  i  nikt nie może cię zmusić do tego, żebyś był szczęśliwy,
mądry, zdrowy i bogaty.
Dziwne? Niemoralne?
Otwórz  oczy, zacznij patrzyć
nie tylko na otaczający cię świat, spójrz  także na siebie. Kiedy już
spojrzałeś, naucz się sobie z uwagą  przyglądać. Z uwagą, a bez represji, bez
oceniania. Czy to znów pachnie niemoralnością?
Naucz się,  że  istnieje 
mnóstwo  możliwości.  A te, które wybierasz, zależą wyłącznie od twojej zgody i
od twojej świadomości. Świadomość jest kluczem do szczęścia i sukcesów. Poza nią
jest tylko błądzenie i bredzenie wynikające z urojeń.
Zastanówmy się teraz nad wolnym
wyborem, który w życiu każdego z nas jest niezbędny.
Wielu  twierdzi, że trzeba
zawsze wybierać mniejsze zło. To tak, jakby  nie  było  dobra.  Ale  dobro 
jest,  tylko  oni  go  nie dostrzegają.
Postrzeganie zależy od punktu
widzenia. Czasami warto go zmienić. A co z tego wynika?
Otóż możliwości  wyboru
znacznie rozszerzają się, gdy człowiek zaczyna być  świadomy,  że  oprócz 
mniejszego i większego zła, istnieje również   dobro.  Uzyskanie  takiej 
świadomości  jest  zaledwie przebłyskiem,  który  umożliwia  nam  rozpoczęcie 
poszukiwań  w kierunku  korzystniejszym  dla  nas jak i dla naszego otoczenia.

Ludzie czasem zaczynają 
zastanawiać się, co jest dobre, a co złe.  To dobrze, że zaczynają się
zastanawiać. Większość bowiem sądzi, że wie i wszelkie zastanawianie się
traktuje jako stratę czasu.
Zastanawiając się nad kwestią
dobra i zła ludzie próbują je zdefiniować.  A  z takich definicji rodzi się
tylko  pomieszanie,  które  zaśmieca  umysł, lub wręcz paraliżuje wolę.  W tym
galimatiasie raczej zwyciężają ci, którzy są pozbawieni skrupułów. A więc po co
nam dobro? Po co o nim myśleć?
Mimo to ten etap wydaje się
niezbędny podczas dokonywania prób samookreślenia siebie oraz określania świata

Istnieje też możliwość
porzucenia owego pomieszania i odkrycia,  że  dobro i zło to pojęcia względne.
Nadmiar wilgoci w mieszkaniu jest zabójczy dla ludzi, zaś korzystny dla robaków.
Określanie czegoś jako dobre, bądź złe, zależy od punktu widzenia, a ten zawsze
jest warunkowany naszymi oczekiwaniami i interesami. Tak to wygląda, kiedy
patrzymy na siebie i na świat krótkowzrocznie i bez szerszego kontekstu.
Kiedy rozszerza nam się
świadomość, zaczynamy zauważać, że nie jesteśmy czymś wyodrębnionym ze świata,
ale że jesteśmy częścią tego świata. Zauważywszy to zaczynamy traktować świat
jako dobro. Zaczynamy go doceniać. Przecież jesteśmy jego częścią. Podobnie też
odnosimy się do swego ciała.
Obserwując niezmierzone
bogactwa świata zaczynamy dochodzić do wniosku, że każdy z nas może żyć bogato i
szczęśliwie, a przy tym beztrosko. Problem jednak polega na tym, że większość
ludzi wcale nie zamierza robić tego, czego jeszcze nie zaczęli inni. Większość
upiera się, że muszą zająć miejsce innych, wyprzeć ich, choć to, co oferują,
wcale nie musi być lepsze. Takie podejście jest spowodowane brakiem świadomości
obfitości Wszechświata. Wynika też ono z zaślepienia przyzwyczajeniami do
podążania wytyczonymi przez innych ścieżkami.
Osoby mające zdolności
innowacyjne postępują inaczej. One poszukują tego, czego inni dotychczas nie
robili. I na tym właśnie opiera się postęp. Z takim podejściem można odnosić
sukcesy bez konkurowania z innymi.
Osiągnięcie   szczęścia   czy  
jakiegokolwiek   sukcesu  wymaga zainwestowania   pracy  (działania),  czasu  i 
energii  (w  tym pieniędzy).  Oczywiście,  proporcje  twoich  inwestycji  mogą
być zupełnie inne niż te, które obserwujesz wokół siebie.
Podejrzewam,  że praca jest
tym, na co, jako kandydat do życia w pełni  szczęścia,  masz  najmniej  ochoty. 
Rozumiem, że zamiast pracować,  wolałbyś zapewne leżeć nad morzem na ciepłym
piasku i nic  nie  robić.  Zapewniam  cię,  że  i  to jest możliwe, jeśli
najpierw  zainwestujesz w siebie pracę, czas i energię.
Jedni pomyślą: "niestety",
inni, że to wspaniale. A ty?
Czy chciałbyś się objadać do
przesytu i wylegiwać? Czy zauważywszy u siebie oznaki wskazujące na utratę
sprawności fizycznej nie chciałbyś choć trochę poćwiczyć? A może   i to wydaje
ci się zbyt ciężką pracą?
O tak, wielu ludzi nie lubi
pracować. Kiedy jednak w grę wchodzi zabawa lub wyłudzanie pieniędzy, są w
stanie dać z siebie znacznie więcej wysiłku, niż potrzeba do odniesienia
życiowego sukcesu.
Dlaczego tak się dzieje?
To tylko kwestia motywacji,
przekonania o tym, że coś jest ciekawe, a co innego nudne. Zazwyczaj pracę
uznaje się za nudną. A przecież istnieją sposoby bawienia się tak, by przynosiło
to korzyści innym, by oni nam za to płacili
Jak wspaniałe gry komputerowe
tworzą nastoletni chłopcy! Świetnie się przy tym bawią i zarabiają ogromne sumy
pieniędzy
Czy ty tak nie możesz? Czy już
jesteś za stary? A może nie masz czasu na zabawę, która przynosi zyski, ponieważ
musisz wykonywać ciężką i nudną pracę, która ci przynosi tylko pieniądze?
Czy naprawdę nie masz wyboru?

Na pewno masz, tylko nie chce
ci się uwierzyć, że twoje życie może być miłe, łatwe i przyjemne. Kiedy tak
podchodzisz do siebie i swych żywotnych interesów, najczęściej kusi cię, żeby
coś zakombinować. Szczególnie dobre w tych tematach są panie, które marzą o
bogatym mężu, a po wielu latach frustrującego małżeństwa dochodzą do wniosku, że
już wiedzą, dlaczego bogaci mężczyźni są bogaci: po prostu więcej pracują od
biednych. I robią to mądrzej.
Nie musi cię to jednak
przekonywać. Może ci się wydawać, że masz lepszą drogę do szczęścia, niż zabawa
przynosząca owoce takie, jak praca. Możesz nadal kombinować, jakby się urządzić
w życiu, żeby tylko nie wysilać się z pożytkiem dla innych. Choć na pewno
wysilanie się jako takie nie za bardzo cię męczy.
Nawet, jeśli wpadłbyś na
pomysł, żeby w następnym wcieleniu urodzić się w bogatej rodzinie mieszkającej w
rajskiej okolicy, wymaga to od ciebie inwestycji trzech elementów decydujących o
sukcesie: pracy,  czasu  i  energii.
Podstawowym  problemem  wielu 
osób jest niechęć do pracy, czyli celowego, przemyślanego działania. Wielu
wolałoby żyć beztrosko, a   raczej   bezmyślnie   i   zbierać   za  to 
najcudowniejsze, najwspanialsze owoce.
I  to  też  jest prawie
możliwe. Prawie, ponieważ w beztroskie i bogate  życie  również należy
zainwestować. Nikomu jeszcze nie udało się zebrać w większej ilości tego, czego
nie zasiał. A nasze życie to zbieranie "odsetek" od inwestycji w samego siebie.

To jest uczciwe! I, jak
widzisz, nie jest możliwe za darmo. 
Obecnie zbierasz owoce tego, co
posiałeś w swym umyśle w poprzednich wcieleniach, a w przyszłości zbierzesz to,
co siejesz obecnie.
Oto kilka wybranych przykładów karmicznych przyczyn
niechęci do pracy. Mam nadzieję, że ci w jakiś sposób pomogą rozpoznać
źródła twoich kłopotów i uwolnić się od nich.
Odreagowując osoby, które czuły się wybrane, zauważyłem, że
często nie mają one ochoty pracować. Nie mają ochoty - to zbyt łagodne
określenie. Często odczuwały  taką niechęć, że były gotowe zwariować i dać się
zamknąć w szpitalu dla psychicznie chorych, niż podjąć się jakiejkolwiek pracy.

Kiedyś odczułem u siebie podobną niechęć. Odreagowałem
sobie przejęty od mamy wzorzec obrzydzenia do pracy, ale to niewiele dało. 
Chciałem ten problem rozwiązać do końca, bo nie lubię się męczyć. Wreszcie
przyszła do nie koleżanka z podobnym nastawieniem i w dodatku z silnym
zamknięciem na pieniądze. No i znalazłem klucz, kiedy sobie przypomniałem, jak
była moją matką, która umierała ze strachu, że będzie musiała pracować. Nawet
ruszenie ręką było dla niej wówczas wysiłkiem ponad siły. Odreagowałem to, co od
niej przejąłem - cały wzorzec energetyczny niechęci, obrzydzenia do pracy i
chronicznego zmęczenia. Odtąd jest mi znacznie przyjemniej, gdy pracuję.
Relacja klienta sesji prenatalnej:
Jednym  z powodów mojej niechęci do pracy był uraz
zakodowany podczas pobytu   w  łonie  mamy.  Mama  chciała  mnie  usunąć
naturalnymi metodami,   chociażby   takimi,  jak  gorąca  kąpiel,  używki  -
alkohol,  papierosy,  czy ciężka praca w polu, podczas wykopków! 
Chciała  mnie  po  prostu zabić ciężką pracą. Dlatego zawsze  się  bałem  pracy 
(ciężkich  ćwiczeń), jakby miała mnie zabić.  Według wniosków wyciągniętych
wówczas przez moją podświadomość - praca służy właśnie do zabijania mnie. 
Podczas  sesji  prenatalnej  przypomniałem  sobie  cały
wzorzec  "zajechania  po  robocie",  nieludzkie  zmęczenie - przez dobrych 
kilkadziesiąt  minut myślałem, że więcej nie wstanę, tak bardzo czułem się
zmęczony!!!
Oto inna relacja z sesji:
W  poprzednich wcieleniach nieraz byłem królem, czy innym
władcą, który  nie  skalał  się  pracą  fizyczną.  W  tym wcieleniu moja
nieświadoma część umysłu brzydziła się pracą, no bo przecież nie byłem  jakimś 
przeciętnym  poddanym...  "Zostałem  stworzony  do wyższych  celów" - np.
rządzenia hołotą. Ha, ha! W tym wcieleniu to  był  jeden  z  moich  powodów 
niechęci  do pracy, po prostu kwestia przyzwyczajenia do życia bez pracy.
Karmę związaną z pracą obciążają także praktyki życia
wiecznego. W  tychże  praktykach  wmawiano sobie, że jakakolwiek czynność:
oddychanie,  ćwiczenia,  jedzenie,  (mycie?), skraca życie, a to dlatego,  że
przyśpiesza śmierć. Może jest to niejasne, ale oni rozumowali  mniej  więcej 
tak: jeżeli zrobisz mniej oddechów, wykonasz mniejszą  pracę, wtedy śmierć
przyjdzie później, oddali się!  Wmawiano sobie nawet, że oddech zabija, a oddech
to praca, więc jeszcze bardziej odczuwano lęk przed pracą.
Jeżeli  byłeś  kiedyś kapłanem, to możesz się obawiać, że
oprócz  utraty  godności,  grozi  ci z powodu wykonywania pracy skalanie  (bo
tylko szarzy ludzie   muszą   pracować),  zanieczyszczenie,  możesz  bać  się
utracisz  przychylność  bogów,  czy  Boga. Są to pozostałości po przeróżnych 
rytuałach  odprawianych  w  przeszłości i trzeba je odreagować.
Pewna dziewczyna, dopiero po studiach, odczuwała
niesamowitą niechęć do pracy. Kiedy zaczęliśmy ruszać temat w sesji, zaczęła
wręcz błagać: nie odreagowuj mi tego, bo będę musiała iść do tej głupiej pracy,
a przecież princesy (księżniczki) nie pracują!
Kolejna osoba relacjonuje:
Jednym  z powodów niechęci do pracy było u mnie
przyzwyczajenie  z innego wcielenia: wędrownego ascety, który w  Indiach  ma 
prawo  żądać  jedzenia od biednych wieśniaków. W zamian  za  to nic nie robi
(udaje, że medytuje w ich intencji) i łazi,  gdzie popadnie. A pomyśl sobie, co
się dzieje,  gdy do wioski, na którą składa się osiem chat, przyjdzie grupa  
czterdziestu  ascetów! 
Podobna  sytuacja  zdarzyła  się naprawdę  niedawno, a
kiedy wieśniacy się postawili, to o mało nie zostali pobici przez ascetów! Cóż,
prawa do własnej "świętości" czasami trzeba bronić...
Być  może  obciąża cię  karma  galernika, więc w
przeszłości spędzałeś  długie  dnie,  miesiące i lata, w ciemnym śmierdzącym
pomieszczeniu,  marząc  tylko  o  jednym  -  schlać  się,  żeby o wszystkim
zapomnieć. Galernik, to taki człowiek, który długo i ciężko haruje, aby dopłynąć
do przystani, gdzie raz a dobrze się zabawi (z dziwkami i pijaństwem), a potem
znów ciężko haruje aż do nowej przystani... W tym wcieleniu może się to objawiać
w ten sposób,  że  pracujesz  ciężko, ale jedyna swoboda, na jaką sobie
pozwalasz   po   pracy,  to  picie  alkoholu,  czytanie  gazet, oglądanie
telewizji, a po wypłacie jedna "dobra" balanga!... i znów do harówy. Ale niech
ci tylko ktoś coś powie! Przecież  masz  to,  o czym marzyłeś w poprzednich
wcieleniach: odpoczynek  po ciężkiej pracy, na który sobie zasłużyłeś i wolność
wyobrażoną w przeszłości. Z tego powodu możesz nie dostrzegać innych uroków
życia,   ponieważ   trzymasz   się  kurczowo  tego,  co wywalczyłeś,  a co może
cię teraz zaślepiać na lepsze możliwości, jakie  niesie  ze sobą życie. Wiedz
jeszcze, że karma galernika, to  własne  nieczyste  intencje dotyczące pracy,
wykorzystywania innych.  Niestety,  tym razem twoja podświadomość pomyliła
ciebie z kimś innym i  sama  się  "wykorzystała"! 
Przydałoby  ci  się więcej życzliwości wobec siebie.
Przyczyn niechęci do pracy jest znacznie więcej. Do
ciekawszych należy przekonanie, że lepiej zwariować, niż pracować. Za nim może
się kryć trans wesołego świra, który skończył w przytułku.
Czasami bywa to szok z powodu utraconego dorobku całego
życia (oczywiście nie obecnego). No i wreszcie przekonanie, że praca przeszkadza
w doświadczaniu przyjemności, a największa przyjemność to śmierć w ekstazie.
Mając taką perspektywę, trzeba by być głupim, żeby pracować.
A jak z tego wyjść?
Teraz warto zrozumieć, że praca może być przyjemnością i że
można zarabiać na zajmowaniu się przyjemnościami. Trzeba też dostrzec sens w
pracy i w każdym swoim działaniu. I przestać żerować na innych.
A jak to nie pomoże?
To może na początek przestraszyć podświadomość, że tak jak
ty wykorzystujesz teraz innych, tak oni kiedyś cię wykorzystają bez skrupułów.

Miło ci?
No właśnie. Nie życz innym tego, czego byś sam dla siebie
nie chciał. A życz tego, czego chcesz i dla siebie.
Brak zajęcia jest jeszcze gorszy niż nadmiar nudnych zajęć.
Więc baw się dobrze i zarabiaj na tym. Sekret polega na tym, żeby zrozumieć, że
zarabiasz na przyjemnościach, zamiast harować na przyjemności.
A teraz wyobraź  sobie,  że
twój umysł jest polem. Ma on przestrzeń i powierzchnię,  wydaje  też plony.
Zapewne  słyszałeś,  że  bez  obsiania  pola  nie  da się zebrać plonów. Nie 
uprawiane pole zarasta chwastami i pożytek z niego niewielki.
Ale co ma pole do twego
szczęścia?
W twym umyśle nie może pojawić
się nic, co nie zostało wcześniej w nim "zasiane". Dokładnie nic więcej!
To,  co  się  wydarza w twoim
życiu, jest bezpośrednio związane z "zasiewami" wypełniającymi twój umysł.
Jeśli  chcesz  żyć  bogato  i
beztrosko, musisz uruchomić w swym umyśle  takie  mechanizmy,  które  działając
samoczynnie będą ci zapewniały     nieustanną     ochronę,    nieustanne   
poczucie bezpieczeństwa  oraz  ciągły  dopływ  środków  materialnych  dla
podtrzymania życia twego ciała.
Tymczasem to, co jest zasiane w
twym umyśle, nie zawsze umożliwia dobre, szczęśliwe czy bogate życie. Tak
właśnie jest, ale to nie powód do trosk i obaw. To powód do zmiany "zasiewów".
Powinny one stać się zgodne z twym świadomym oczekiwaniem. Zmiana zasiewów to
naprawdę dobra inwestycja. Trzeba tylko wiedzieć, jak jej dokonać i co posiać. 
A przecież już (prawie) to wiesz!
Fajnie jest być i mieć.



Friko.pl - Darmowe serwery WWWFriko_stopka.style.display = 'none';

Wyszukiwarka