Dobra praktyka w jachtingu


Krzysztof Bieńkowski
Dobra praktyka żeglarska
"Nie sztuka wyjść cało z opresji.
Sztuka do niej nie dopuścić..."
M. Zaruski
Pojęcie dobrej praktyki żeglarskiej jest ogólnie znane, czasem wręcz
nadużywane w naszym środowisku. Pojęcia nadużywane często stają się
obiegowymi zwrotami, podczas gdy zrozumienie treści jakie ze sobą niosą
ulega zapomnieniu lub zniekształceniu. Obserwując codzienną praktykę
naszych żeglarzy odnoszę wrażenie, że podobny los spotyka pojęcie dobrej
praktyki żeglarskiej.
Jednoznaczne zdefiniowanie czym jest dobra praktyka żeglarska jest dość
trudne, podobnie jak określenie czym jest dzielność morska. Wyczuwamy
jednak intuicyjnie, że dzielność morska związana jest z cechami
konstrukcyjnymi jachtu a dobrą praktyką wykazywać się może kapitan i
załoga. Nieco więcej światła na problem rzuca angielski odpowiednik tego
terminu - good seamanship. W dosłownym tłumaczeniu - dobra sztuka
żeglarska lub sztuka dobrego żeglowania.
Zatem sztuka - umiejętność, biegłość w wykonywaniu czegoś; kunszt,
mistrzostwo a nie nauka, wiedza czy zbiór przepisów prawa. Samo zjawisko
żeglowania dla przyjemności, a zwłaszcza umiejętności z tym związane
noszą wszelkie znamiona sztuki. Mówimy, ze kapitan doskonale posiadł
sztukę manewrowania czy nawigacji a żeglarz prezentuje sztukę wiązania
skomplikowanego węzła. Ktoś o bardziej zdecydowanych poglądach
mógłby stwierdzić, że żeglarstwo polega właśnie na sztuce dobrego
żeglowania i jeśli żeglarz nie praktykuje swej ulubionej dziedziny
aktywności dobrze, to traci prawo do miana żeglarza i staje się jedynie
wczasowiczem spędzającym urlop na łódce. Nie mogę w pełni zgodzić się z
tak radykalną tezą, gdyż uważam, że do biegłości w sztuce żeglarskiej
należy dążyć przez całe życie, wciąż na nowo podejmując walkę z własnym
lenistwem i słabościami. Praktykowanie żeglarskiej sztuki i doskonalenie
swej osobowości czyni żeglarza.
Jak więc odróżnić żeglarza od wczasowicza? Na pierwszy rzut oka może
być to trudne. Dopóki świeci słońce a świeża bryza ledwo marszczy wodę
gładką jak stół, obaj żeglują podobnie. Dopiero w sytuacjach trudnych,
żeglarz objawi swój kunszt a wczasowicz pozwoli się zapędzić w sytuację
bez wyjścia. Pierwszy z nich wykaże się zdolnością przewidywania, będzie
niebezpieczeństwo i podjąć takie działania, które wyciągną go z opresji. Po
szczęśliwym powrocie do portu jego koledzy powiedzą, że zaprezentował
kawał dobrej praktyki żeglarskiej...
Używane jest także nieco szersze pojęcie - dobra praktyka morska good
maritime practice. Odnosi się ono do wszystkich ludzi związanych
(najczęściej zawodowo) z morzem. Nie tylko kapitanów i załóg wszelkich
statków, ale także pracowników portów, agentów, ubezpieczycieli itp.
Istnieją także pojęcia dobrej praktyki innych grup zawodowych i
społecznych - dobra praktyka lekarska, inżynierska, naukowa. Często
pojęcia dobrej praktyki żeglarskiej i dobrej praktyki morskiej używane są
zamiennie i uważane za tożsame.
O ile trudno jest powiedzieć co jest dobrą praktyką przed wypłynięciem z
portu i w trakcie rejsu, to niezwykle łatwo jest, post factum, napiętnować
żeglarza, który doprowadził do wypadku, za nie przestrzeganie zasad dobrej
praktyki żeglarskiej. Nie sposób przed zaistnieniem konkretnej sytuacji z
całą pewnością przewidzieć jakie działanie będzie dobrą praktyką a jakie
nie. Doświadczenie i wiedza podpowiadają jedynie jakie działanie, było
skuteczne w podobnych sytuacjach w przeszłości. Na morzu nie liczą się
intencje, lecz skuteczność. Dobrze ilustrują ten aspekt słowa A.Ch. Stock'a z
książki "Sailing Just For Fun":
"Jeżeli wrócisz do portu w niedzielę wieczorem, zdałeś. Jeśli
twoje ciało będzie wyrzucone na plaże w następny czwartek,
oblałeś. Kara śmierci mogła zostać zniesiona na lądzie za
morderstwa starszych pań, lecz nadal obowiązuje za linią
brzegową za złą praktykę żeglarską. Każdego roku zbierane
jest żniwo nieświadomych nowicjuszy i doświadczonych
żeglarzy, którzy pozwolili sobie na niedbałość.".
Pomimo trudności w jednoznacznym uchwyceniu istoty przedmiotu naszych
rozważań warto poznać kilka prób zdefiniowania pojęcia dobrej praktyki
morskiej:
1. "Zwykła praktyka morska to tylko taka praktyka, która jest dobra.
Praktyka będąca wyrazem rozsądku, staranności i przezorności
marynarza ... Podstawą do oceny każdego zwyczaju i zaliczenia go
do zwykłej, a więc dobrej praktyki morskiej, jest wiedza,
doświadczenie, poczucie odpowiedzialności za bezpieczeństwo
statku, uzasadniona pewność, że określone postępowanie nie stwarza
zagrożenia dla bezpieczeństwa żeglugi ..."1 - profesor Władysław
Rymarz odwołuje się do cech, którymi powinien wykazywać się
zawodowy marynarz.
Sięgnijmy jednak do zródeł żeglarskich.
2. "Dobra praktyka morska jest sprawnością działania, w połączeniu z
ostrożnością i poczuciem pełnej odpowiedzialności za
bezpieczeństwo statku."2 - kapitan Władysław R. Dąbrowski zwraca
uwagę na odpowiedzialność za skutki naszego działania.
Dalej u tegoż autora czytamy:
3. "...dobra praktyka morska to: całokształt pisanych i - przede
wszystkim - niepisanych generalnych zaleceń postępowania, które
można uważać za uosobienie zdrowego rozsądku żeglarza" - niestety
jest to definicja skonstruowana na zasadzie ignotum per ignotum,
bowiem rozstrzygnięcie czym jest zdrowy rozsądek jest równie
trudne co zdefiniowanie naszego pojęcia. Abstrahując od definicji
zdrowego rozsądku, warto pamiętać, że "na morzu wiele da się
zrobić ze zdrowym rozsądkiem, lecz bez niego - diabelnie mało"3.
Na podstawie powyższych rozważań można umiejscowić dobrą praktykę
żeglarską pomiędzy przepisami prawa a zdrowym rozsądkiem. Przepisy
prawa muszą być zgodne z dobrą praktyka i zdrowym rozsądkiem, lecz nie
określają zachowania we wszelkich możliwych sytuacjach. Jednocześnie
dobra praktyka żeglarska jako zbiór ogólnych zaleceń nie może równać się z
precyzją i ścisłością aktów prawnych. Próba wizualizacji powyższych
stwierdzeń przedstawiona jest na poniższym rysunku.
Model graficzny pojęcia dobrej praktyki żeglarskiej
Ciekawą próbę definicji dobrej praktyki morskiej, trafiającą w istotę
wyczynowego żeglarstwa, odnajdujemy w dalszym ciągu artykułu kapitana
W. R. Dąbrowskiego:
4. "...wiedza umożliwiająca żeglowanie z wykorzystaniem rozwiązań
niosących jak najmniejsze ryzyko i możliwych do zrealizowania z
najmniejszymi stratami; to właśnie ta wiedza pozwala nam
efektywnie żeglować "na granicy bezpieczeństwa", ale bez jej
wyróżnienie w KOLOSACH 2004 (oraz Srebrny Sekstant - nagrodę
rejs roku 2004) "za rejs załogowy jachtem "Politechnika" na
Spitsbergen i do Ziemi Franciszka Józefa, przeprowadzony zgodnie z
dobrą praktyką morską". W ocenie wielu żeglarzy był to rejs na
granicy możliwości tego jachtu, ale jak pokazała praktyka, możliwy
do wykonania.
W moim przekonaniu autorem jednej z najbardziej zwięzłych definicji
dobrej praktyki morskiej jest żeglarz, który opłynął świat na własnym
jachcie - Join Beth Leonard4:
5. "Good seamanship means always looking for trouble"
Te słowa w sposób niezwykle trafny oddają istotę problemu - dobrą
praktyką morską wykazuje się ten, kto poprzez nieustanną analizę
rzeczywistości i podjęte działania kontroluje rozwój wypadków i nie
dopuszcza do powstawania sytuacji wpływających na obniżenie
bezpieczeństwa żeglugi.
Stan bezpieczeństwa jachtu w morzu jest zawsze stanem chwiejnej
równowagi. Środowisko, w którym jacht się porusza nieustannie stwarza
różnorakie zagrożenia, których nie sposób przewidzieć. Oprócz typowych, o
których wszyscy wiemy, bywają zagrożenia zupełnie nieprawdopodobne,
jak choćby zderzenie jachtu z wynurzającym się wielorybem... Odpowiednio
wczesne wykrywanie wszelkich zagrożeń i unikanie ich jest wyrazem
roztropności żeglarza i stanowi o poziomie jego żeglarskiej sztuki.
Sam jacht jest wielce skomplikowanym tworem technicznym, składającym
się z kilkunastu tysięcy części powiązanych w złożone układy funkcjonalne,
które muszą ze sobą ściśle współpracować. Stan techniczny nawet
najwspanialszego jachtu, podlega w miarę upływu czasu, procesowi ciągłej
degradacji. Dobra praktyka żeglarska przejawia się w nieustannej kontroli i
przywracaniu należytego stanu technicznego jachtu. Mówimy, że żeglarstwo
jest sportem technicznym. Dokładniej - żeglarstwo morskie jest takim
rodzajem aktywności, która wymaga dużej wiedzy i kultury technicznej,
przede wszystkim ze względów bezpieczeństwa. Ignorant nautyczny lub
techniczny, jest na morzu niczym jagnię prowadzone na rzez.
Powracając do kwestii zdrowego rozsądku, należy stwierdzić, że rozsądny
żeglarz będzie podejmował się realizacji tylko takich celów żeglarskich, co
do których żywi uzasadnione przekonanie, że potrafi je osiągnąć. Bierze
przy tym pod uwagę stopień rozwoju swej żeglarskiej osobowości i zasoby
(ludzkie, techniczne, czasowe, finansowe, itp), którymi dysponuje. O ile
zasoby dość łatwo oszacować, to oszacowanie swych aktualnych
możliwości, wymaga dużej dozy samokrytycyzmu. Kiedy snujemy marzenia
o dalekich rejsach mamy skłonność do bagatelizowania trudności i
Przeważająca większość ludzi ma tendencję do wypowiadania
kategorycznych sądów o tym czego nie wiedzą. Mówią "wiem na pewno" o
faktach nie sprawdzonych albo pochodzących z wątpliwego zródła. Żeglarz,
który postępuje zgodnie z dobrą praktyką morską, już na etapie planowania
rejsu powinien często zadawać sobie pytania typu: "Dlaczego uważam, że
jest tak a nie inaczej? Na jakich podstawach opieram swoją znajomość
faktów?"
Odpowiedzi na wiele pytań natury nautycznej można znalezć studiując
literaturę żeglarską i przeglądając zasoby Internetu. Nie znajdziemy tam
jednak odpowiedzi na pytania dotyczące aktualnego stanu technicznego
naszego jachtu czy własnych umiejętności żeglarskich. Jacht, na którym
wybieramy się w morze trzeba, nie tylko dokładnie poznać, lecz nawet
wczuć się w jego strukturę. Doświadczeni żeglarze wsłuchują się w odgłosy,
które wydaje kadłub i takielunek podczas rejsu i potrafią na tej podstawie
przewidzieć możliwe, przyszłe awarie. Wiedzą także dokładnie w jakim
stanie są akumulatory i ile gazu czy paliwa jest do dyspozycji. Potrafią w
środku nocy znalezć trudno dostępne zawory albo potrzebne narzędzia.
Własnych umiejętności nie zweryfikuje się w klubowym fotelu, lecz jedynie
poprzez praktykę. W żeglarstwie nie istnieją raz na zawsze ustalone, jedynie
słuszne metody i procedury postępowania. Skoro zbiór sytuacji i zagrożeń
jakie niesie ze sobą przebywanie w chwiejnej równowadze na granicy
dwóch żywiołów jest otwarty, to zbiór naszych reakcji na nie, musi być
także otwarty. Dobrej praktyki żeglarskiej nie da się sprowadzić to listy
zaleceń i dyrektyw. Choć zasady dobrej praktyki są opracowywane i
publikowane5, to pamiętać należy, że wynikają one z zaistniałych w
przeszłości wypadków i nie wyczerpują tematu. Przy szybkim postępie
technicznym, konstrukcje jachtów stają się bardziej wytrzymałe. Jednak w
pogoni za prędkością, buduje się czasem jachty mniej bezpieczne.
Paradoksalnie postęp w inżynierii jachtowej i rozwój systemów transportu
morskiego, nieść może zupełnie nowe zagrożenia.
Żeglarstwo opornie i jedynie w ograniczonym zakresie poddaje się
algorytmizacji i w tym tkwi jego ponadczasowy urok - każde pokolenie
odkrywa i wypracowuje od nowa swoje metody żeglowania, adekwatne do
zastanej rzeczywistości nautycznej, technicznej i społecznej. O tym czy
obmyślony przez nas sposób postępowania przyniesie oczekiwane rezultaty
w konkretnej sytuacji, na danym jachcie i z załoga jaką sobie dobraliśmy,
przekonać się możemy tylko w praktyce.
1 W. Rymarz: Międzynarodowe Prawo Drogi Morskiej, WM 1982
2 W.R. Dąbrowski: Dobra praktyka morska a przepisy prawa drogi,
Konferencja Bezpieczeństwa - Gdynia 2002
3 N. Monsarrat: Okrutne morze, MON 1988
4 J.B. Leonard: Find It, Fix It, Maintain It Cruising World, August 1996
5 http://www.prim.com.pl/zagle/tezy_im.htm


Wyszukiwarka