Stosunek polskiej prasy konserwatywnej do rządu i przemian
ustrojowych do roku 1935
Wstęp
Przedwojenny obóz konserwatywny nie był monolitem. Różnicowało go wiele
poglądów, jak choćby: stosunek do Piłsudskiego, do mniejszości narodowych,
do endecji czy może najważniejsze: koncepcja ustroju państwa polskiego.
Mowa tu będzie o trzech ośrodkach konserwatywnych, o Krakowie, Poznaniu i
Wilnie, a to dlatego, że trzy największe dzienniki prawicowe w przedwojennej
Polsce wydawane były w tych właśnie miastach. Były to: "Czas", "Dziennik
Poznański" oraz "Słowo". Prasa konserwatywna wkraczała w niepodległą, II
Rzeczpospolitą z pewnym bagażem doświadczeń. Krakowski "Czas" wychodził
od 1848 roku, "Dziennik Poznański" od 1859 roku . Jedynie wileńskie "Słowo"
założono w 1922 roku, jednak szybko nabrało blasku i oryginalności. Temat tej
pracy jest doskonałą okazją do przypomnienia postaci redaktora naczelnego i
wydawcy "Słowa" wileńskiego: Stanisława Cata Mackiewicza, którego
działalność publicystyczna i polityczna wywarły spore piętno na kawałku naszej
najnowszej historii. Uzasadnione będzie w tym miejscu oddać jemu samemu
głos: "W historii politycznej Polski nigdy nie grałem jakiejkolwiek roli, nigdy
nie byłem na scenie, ale często siedziałem w pierwszym rzędzie, obserwowałem
spektakl dokładnie, a czasami udawało mi się na chwilę zabrnąć za kulisy,
zerknąć na to lub owo, dojrzeć szminkowanie i kostiumowanie" . Wypowiedz tę
cechuje chyba przesadna skromność, choć domniemywać można, iż wynika to z
szacunku do historii i pewnego przewrotnego dystansu do własnej osoby. Jak
już wspomniałem, praca ta opierać się będzie na "konserwatywnym trójkącie":
Kraków - Poznań - Wilno. Nadzwyczaj interesująco spogląda się na polski obóz
konserwatywny z perspektywy najbardziej zachowawczego miejsca na
reakcyjnej mapie Polski - z Wilna. Dlaczego? Za odpowiedz niech posłuży
fragment przedmowy do jednego z wydań "Historji Polski": "Czytajmy Cata.
Czytajmy jego Historię Polski: uczy ona więcej niż niektóre opasłe podręczniki
i to nie tyle dlatego, że mogą się one nam wydać politycznie uwikłane i
zakłamane, co dlatego, że (...) uczy dążenia do zrozumienia wydarzeń, ich
bogactwa, różnorodności, ich niepowtarzalności. Uczy języka barwnego (...)
świeżego, prostego" .
Lata 1922-1926
Stanisław Mackiewicz podejmując próby skonsolidowania obozu
zachowawczego, próbował jednocześnie forsować własne idee i koncepcje
działania. W efekcie, ten Pierwszy Monarchista RP, wdawał się w zaciekłe
spory i polemiki prasowe z "Czasem" i "Dziennikiem Poznańskim" . Kwestiami
spornymi w konserwatywnym trójkącie Wilno - Kraków - Poznań były m.in.:
stosunek do idei monarchicznej, do parlamentaryzmu, do endecji, do
mniejszości narodowych, do Piłsudskiego (po maju 1926 roku - do całego
obozu sanacyjnego). Podczas gdy adwersarze pozostawali ostrożni czy wręcz
krytyczni, "Słowo" głosiło potrzebę oparcia się na Piłsudskim i ścisłym sojuszu
z obozem belwederskim. Konserwatyści krakowscy odżegnywali się od
jakiegokolwiek dogmatyzmu, gdyż ten ich zdaniem, wykluczał realizm w
ocenie zjawisk politycznych i w działaniu, opowiadali się za wprowadzeniem w
Polsce modelu prezydenckiego na wzór amerykański. Cat z dumą pisał:
"Konserwatyści wileńscy są właśnie najbardziej ortodoksyjnymi
konserwatystami w Polsce, pojmują konserwatyzm nie jako kompromis, lecz
jako obronę stałych i niewzruszalnych zasad" . Jak na zachowawców przystało,
redaktorzy "Słowa" uprawiali zdecydowaną krytykę demokracji. Wielki
autorytet wilnian, rektor Uniwersytetu im. Stefana Batorego prof. Marian
Zdziechowski, pisał na łamach "Słowa": "Idea demokratyczna spoczęła dziś na
fikcji, że większość ma za sobą nie tylko siłę, ale i rozum, że posiada mądrość, a
zatem także i prawo stanowienia o wszystkim. Fikcja ta zrodziła głosowanie
powszechne" . Stanisław Cat Mackiewicz, komentując wyniki pierwszych
wyborów prezydenckich, tak określił swój stosunek do trzech kandydatów na
ten urząd: Maurycego Zamoyskiego, Gabriela Narutowicza i Stanisława
Wojciechowskiego: "Cieszymy się, że przeszedł drugi a nie trzeci, żałujemy, że
nie przeszedł pierwszy" . Kilkanaście dni pózniej "Słowo" potępiło zabójstwo
prezydenta przez przyznającego się do sympatii prawicowych, narodowca
Eligiusza Niewiadomskiego. Zamanifestowało niejako przy okazji swój
opozycyjny stosunek wobec endecji. Cat stwierdził wówczas, iż kompromitację
endecji powinni konserwatyści wykorzystać dla odbudowy swych wpływów.
Na miesiąc przed zabójstwem Gabriela Narutowicza, Stanisław Mackiewicz
przestrzegał przed możliwością "nacjonalistycznego samobójstwa" prawicy.
"Słowo" propagowało idee mocarstwowe. Cat zawsze uważał, że pozycja Polski
jest funkcją stosunków Niemiec i Rosji. Głosił, iż Polska jest skazana na
wielkość poprzez ekspansję terytorialną, gdyż jako państwo małe utrzymać się
nie może. Politykę polonizacji kresów poprzez dyskryminację mniejszości
narodowych uznawał za przeszkodę na drodze ekspansji. Dla realizacji tej
polityki, wskazywał potrzebę pozyskiwania małych narodów do idei państwa
polskiego, bo: "Z założenia: Polska musi być państwem potężnym, wypływa
wniosek: Polska musi asymilować oraz pozyskiwać sobie wiernych obywateli, z
tego zaś wniosku nakaz bezwzględny: Polska nie może uprawiać polityki
nacjonalistyczej". Do polemiki doszło między "Słowem" a "Dziennikiem
Poznańskim" na tle stosunku do mniejszości niemieckiej. Konserwatyści
wileńscy uznawali tę mniejszość za wdzięczny materiał do asymilacji, do czego
niekoniecznie przekonani byli poznaniacy. Liberalne stanowisko w sprawach
mniejszości zajmował "Czas". Podobnie jak Mackiewicz, publicyści
krakowskiego dziennika uważali, że Polska powinna się rozszerzać, zwłaszcza
na wschodzie. Bardzo ostro krytykowali przy tym taką politykę państwa, która
nie kierując się względami etycznymi - prowokuje do walk narodowościowych.
Stanisław Cat Mackiewicz wyliczał trzy najbardziej istotne braki
republikańskiego ustroju II Rzeczypospolitej: . brak Izby Wyższej . absurdalną
powszechność prawa wyborczego . brak instytucji monarchistycznej.
Stwierdzał, że Senat w obowiązującej formie "jest karykaturą izby wyższej" .
Powszechność prawa wyborczego - argumentował Cat - sprawia, iż "29-letni
docent prawa politycznego nie jest wyborcą do Senatu, a zidiociała żebraczka
lub 32-letni handlarz pornografią jest wyborcą Senatorów" . Określając, w
jednym ze swych wystąpień, Polskę jako "niedołężną, poniewieraną republikę",
kontynuował: "Wołając o króla (...) wołamy o wzmocnienie władzy,
wzmocnienie siły państwa" . Kiedy indziej pisał "Polska potrzebuje monarchii
dla sprężystości na wewnątrz, dla sprawności państwa w walce z wrogiem
przemożnym, wrogiem nie narodu polskiego, lecz całej cywilizacji europejskiej
- z Bolszewią" .
Zainteresowanie ideą monarchistyczną w Polsce rosło wraz ze wzrostem
rozczarowania do systemu parlamentarnego. Ożywienie ruchu
monarchistycznego datuje się od 1924 roku. Wówczas to bardzo krytycznie
wobec monarchii wypowiedział się krakowski "Czas" piórem Stanisława
Estreichera, sugerując raczej program naprawy parlamentaryzmu. Proponował
wprowadzenie możliwości odwoływania posłów oraz referendum w
najważniejszych i najtrudniejszych sprawach. Pózniej, w 1925 roku, podjął
ponownie krytykę monarchizmu i jego zwolenników, szczególnie Stanisława
Mackiewicza. Ostro zostali potraktowani orędownicy przywrócenia monarchii,
wiążący to w jakiś sposób z osobą Piłsudskiego. Estreicher widział szansę w
programie wzmocnienia władzy prezydenta i reformie systemu jego wyboru
gdyż, jak pisał, forma rządów sama w sobie nie jest lekarstwem. Polemizował z
tym poglądem na łamach "Słowa" Marian Broel-Plater przypominając, iż
"zasada elekcji prezydenta naraża kraj co parę lat na systematyczne perturbacje
polityczne związane z agitacją wyborczą i nieodłączną od niej nasiloną walką
partyjną, pogłębiającą podziały polityczne kraju" . Wtórował mu Cat: "(...)
wznosząc hasło król myślimy przede wszystkim o: - rozbudowaniu pracy
samorządów i uobywatelnieniu, upaństwowieniu umysłów w całej Polsce, -
załatwieniu kwestii narodowościowych w Polsce, - polityce zagranicznej
Polski, - renesansie mocarstwowości politycznej Polski" .
Konserwatyści zle czuli się w ramach konstytucji marcowej z 1921 roku.
Pięcioprzymiotnikowa ordynacja wyborcza nie dawała raczej większych szans
na sukces wyborczy środowiskom programowo elitarnym. Po klęsce wyborczej
w roku 1922, coraz silniej akcentowano kwestię: z kim szukać platformy
wyborczej? Z obozem belwederskim czy z endecją? Kto bliższy: Dmowski czy
Piłsudski? Mackiewicz nazywał endecję w sprawach gospodarczych i z racji jej
stosunku co do funkcji parlamentu "fałszywą prawicą" lub z rosyjska "łże-
prawicą" (zaś w odniesieniu do nacjonalizmu ND - "prawicą samobójczą".
Dużo pózniej doszedł jeszcze krytycyzm wobec tendencji totalitarnych obozu
narodowego. Wobec Piłsudskiego zaś konserwatyści, zwłaszcza krakowscy,
wykazywali daleko idący sceptycyzm, zwracając uwagę na socjalistyczną
przeszłość i takież domniemane zapędy Marszałka. W tych kręgach był on
uważany za czerwonego diabła...
Przewrót majowy
Stanisław Mackiewicz pisał 4 kwietnia 1926: "Naszym zdaniem gabinet p.
Skrzyńskiego nie upadnie z woli wychodzącej z parlamentu". 16 kwietnia
napisał "(...) musi przyjść próba rządzenia Polską nie przez partię, lecz przez
ludzi, przez osobistości o wybitnej popularności." 21 kwietnia opublikował
artykuł pod tytułem "Przedostatni i ostatni gabinet republikańsko-parlamentarny
w Polsce". Wreszcie 6 maja, na niecały tydzień przed zamachem, w "Słowie"
przeczytać można jego artykuł zatytułowany "Ostatni gabinet republikańsko-
parlamentarny" . Jeśli więc Cat nie był bezpośrednio poinformowany o
możliwych w maju scenariuszach, to okazał się znakomitym prorokiem.
Kiedy po trzech dniach walk, w maju 1926 roku, wobec narastającej przewagi
Piłsudskiego, 400 ofiar śmiertelnych i przeszło 1000 rannych, prezydent
Wojciechowski podał się do dymisji, Cat pisał, że ustąpił on gdy zobaczył, że
popularność imienia Piłsudskiego jest orężem, z którym formułą konstytucji 17
marca walczyć jest nie sposób . Reakcja na zamach pozostałej prasy
konserwatywnej była początkowo zdecydowanie negatywna. "Czas" zamieścił
artykuł Władysława Leopolda Jaworskiego, w którym akcja Piłsudskiego
została określona jako rokosz, wynik ambicji i prywaty, a przewidywania na
przyszłość zawarł w słowach: "wypadki warszawskie są i będą nieszczęściem
dla Polski bez względu na to, jak się zakończą" . "Dziennik Poznański" piórem
Adama Brzega donosił o "niedojrzałym zamachu kiereńszczyzny na
praworządne podstawy państwa" . Stanisław Cat Mackiewicz ripostował: "Bo
gdyby nie to, że za nowym porządkiem rzeczy opowiedziały się także niektóre
żywioły prawicowe, i to właśnie skrajnie prawicowe, to zamach stanu z maja
nabrałby w swej konsekwencji cech walki i zwycięstwo klas niższych (...)
Szalone niebezpieczeństwo groziło Polsce, gdyby zwycięstwo majowego
zamachu miało pozostać zwycięstwem lewicy nad prawicą. Przez naszą 'zdradę'
obozu prawicowego (...) sprawiliśmy to, że dziś nie sposób jest uważać
zamachu majowego za coś w rodzaju zwycięstwa partii proletariackich nad
partiami burżuazyjnymi. Dumni jesteśmy z tej 'zdrady'. " Wypadki majowe
pokazały, że polaryzacja postaw wśród konserwatystów na tle stosunku do
Piłsudskiego jest olbrzymia. Tylko konserwatyści wileńscy opowiedzieli się po
stronie Marszałka i zamachu. Kraków i Poznań trwały przy zdaniach całkowicie
odmiennych. Stosunek tych ostatnich dość szybko się zmieniał, wraz z
propozycjami, jakie Piłsudski pod adresem konserwatystów wysuwał.
Władysław Jaworski pod koniec maja pisał: "zachęcano nas abyśmy już obecnie
pierwszy uczynili krok u Piłsudskiego (...) ze strony Piłsudskiego i Bartla
szukają ciągle kontaktu z nami. Mimo tych nalegań Zdzisław Tarnowski ani
nikt inny do Warszawy nie pojechał, nie może też nas spotkać zarzut, że
kapitulujemy lub składamy hołdy" . Środowisko "Czasu" dość szybko zajęło
stanowisko przychylne wobec rządu. Ułatwiał to sam Piłsudski, który teraz
akcentował potrzebę "powrotu do prawa", dając jednocześnie konserwatystom
do zrozumienia, że liczy na ich poparcie i pomoc. Najdłużej nieprzychylni
wobec rządu pozostawali zachowawcy poznańscy, ale i oni, po wyborze
Mościckiego na Prezydenta RP, wyciszyli głosy krytyki. W utworzonym 2
pazdziernika przez Piłudskiego rządzie znalezli się dwaj konserwatyści
wileńscy: Aleksander Meysztowicz i Karol Niezabytowski. Pierwszy objął tekę
ministra sprawiedliwości, drugi zaś ministra rolnictwa. Pokazało to, iż
wcześniejsze deklaracje Piłsudskiego znalazły swoje odzwierciedlenie w
rzeczywistości.
Zjazd w Nieświeżu
25 pazdziernika 1926 roku odbyło się "teatrum reakcji polskiej" - tak zjazd w
Nieświeżu określiła prasa. "Słowo" na pierwszej stronie zamieściło portrety:
ostatniego króla Polski Stanisława Augusta i Józefa Piłsudskiego. Obraz
uzupełniały dwie daty: 15 września 1785 roku (wizyta w Nieświeżu ostatniego
króla u księcia Karola Radziwiłła "Panie Kochanku") i 25 pazdziernika 1926
(nieświeska wizyta Piłsudskiego u Albrechta Radziwiłła - gorącego zwolennika
monarchii) . "Była to aluzja najśmielsza na jaką mogliśmy sobie pozwolić" -
napisze Cat czternaście lat pózniej w swojej "Historji Polski...". Formalnym
celem przyjazdu Piłsudskiego (wówczas premiera) do Nieświeża było
udekorowanie złotym krzyżem Virtuti Militari trumny majora Stanisława
Radziwiłła, ordynata z Dawigródka i adiutanta Marszałka, poległego w
kwietniu 1920 roku podczas wyprawy kijowskiej. Toasty na zamku wygłaszali
między innymi Albrecht Radziwiłł, jego kuzyn Janusz oraz Piłsudski. Albrecht
przypomniał wizytę Stanisława Augusta i skierował parę patetycznych zwrotów
do gościa. Janusz mówił o świetności, starożytności i zasługach rodu
Piłsudskiego oraz o jego rodzinie i córkach. Premier Piłsudski oświadczył, że
nie jest socjalistą, nie jest radykałem społecznym, że jest człowiekiem nie
jakiejś partii czy klasy społecznej, ale całej Polski (złośliwi zauważali, że mowa
jego składała się ze 145 słów - włącznie z "toast ten wznoszę za..."). Stanisław
Cat Mackiewicz napisał na łamach "Słowa": "Za stołem w Nieświeżu byli
monarchiści, lecz brakło mów monarchicznych" . I choć przesądzające o
zmianie formy rządów słowa nie padły, "Nieśwież" trafił do języka
politycznego jako synonim zdecydowanego zwrotu Piłsudskiego na prawo.
Krakowski "Czas" dostrzegał po zjezdzie nieświeskim szansę odzyskania
samodzielności politycznej przez zachowawców. Szczególnie akcentowano
przy tym potrzebę zabierania głosu na temat przyszłości konserwatyzmu,
wypracowania programu doraznego i perspektywicznego. Środowisko
poznańskie zbyło zjazd w Nieświeżu milczeniem .
Lata 1927-1935
Początek 1927 roku zaliczyć można do najbardziej aktywnych okresów w
działalności zachowawców po maju 1926 roku. Rozpoczęto działalność
zmierzającą do pozyskania nowych zwolenników, środków finansowych i
zwiększenia wpływów. Od grudnia 1926 ruszyła inicjatywa "Obiadów
Przyjaciół 'Czasu'", które służyć miały nawiązaniu bliższych kontaktów z
przedstawicielami innych sfer społecznych i intelektualnych, zwłaszcza w
Małopolsce, jednak przy udziale gości z innych dzielnic. Wśród zapraszanych
byli przedstawiciele najwyższych urzędów administracyjnych i państwowych,
profesorowie uniwersytetów (głównie Uniwersytetu Jagiellońskiego). Bardzo
szybko obiady "Czasu" stały się imprezami znanymi, a sprawozdania z nich
publikowano w prasie . W tym samym mniej więcej czasie zrodziła się, warta
odnotowania, inicjatywa "Frontu Gospodarczego". Koncepcja ta rozwinęła się
w okresie pózniejszym, ale założenia powstały już w niecały rok od przewrotu
majowego, a ich autorem był Jan Bobrzyński. Pisał on w lutym 1927 roku: "Nie
masz skuteczniejszej broni w walce z partyjniactwem, a zwłaszcza z
radykalizmem i demagogią, jak odpowiednie poparcie inicjatywy i
przedsiębiorczości prywatnej" . Propagowane przez Bobrzyńskiego postulaty
nawiązywały wprost do zasad klasycznego liberalizmu. Słusznie zauważał, że
przewrót majowy stworzył znakomitą okazję do zlikwidowania przerostu
etatyzmu, zniesienia reglamentacji w gospodarce, oraz gąszczu zakazów i
nakazów, utrudniających działalność gospodarczą. Pomysł skoncentrowania
całego obozu konserwatywnego wokół tych idei nie spotkał się z akceptacją
środowiska krakowskiego, natomiast "Dziennik Poznański" poświęcił sprawie
sporo uwagi. Po wyborach w 1928 roku, a zasiadło w Sejmie 21 posłów
konserwatywnych, zauważyć można okres przejściowy w prasie zachowawczej.
Działalność wielu, wczoraj redaktorów - dziś posłów, skoncentrowała się na
działalności politycznej w Warszawie. Poseł Stanisław Mackiewicz, z Wilna
przeniósł się do Warszawy, skąd nadsyłał teksty do "Słowa", współpracując też
z "Dziennikiem Poznańskim". Od 1928 roku w prasie konserwatywnej, coraz
żywiej zaczął być podnoszony temat konstytucji. Mackiewicz w "Słowie"
podtrzymywał pogląd, iż Sejm nie jest w stanie przeprowadzić zmiany
konstytucji, a jedyną możliwość widział w jej "oktrojowaniu" . Sam przy tym
twierdził, iż termin oktrojowanie w tym przypadku, nie jest zupełnie ścisły pod
względem prawniczym, ale elegancko to brzmiało i na ówczesne potrzeby
bardzo to nowe znaczenie pojęcia było przydatne. Pisał w czerwcu 1928 roku:
"Przede wszystkim nie powinno być w Polsce rewizji czy naprawy konstytucji,
powinna być proklamowana konstytucja nowa" . Miesiąc pózniej Cat zauważał:
"Co zaś do praworządności, to wolimy nawet otwarty zamach stanu, niż
męczącą i poniżającą praworządność, z którą dzięki błędom konstytucji 17
marca obecnie żyć musimy" . Stanisław Estreicher na łamach "Czasu" pisał o
potrzebie "reformy sejmokracji", którą rozumiał jako przekazanie władzy dwóm
czynnikom: parlamentowi i głowie państwa. Postulował przy tym, co nie mogło
się podobać w żadnym z konserwatywnych środowisk, wybieralność głowy
państwa przez lud, zamiast, jak to było w dotychczasowej praktyce, przez
Zgromadzenie Narodowe . "Dziennik Poznański" nie prowadził szerszej
kampanii w sprawie konstytucji, polemizował jedynie z projektami
prezentowanymi przez inne gazety oraz proponował wprowadzenie w Polsce
systemu prezydenckiego, na wzór Stanów Zjednoczonych . W lutym 1929 roku
doszło do zbliżenia wszystkich najważniejszych dzienników konserwatywnych.
Na specjalnie zorganizowanej konferencji, w Krakowie spotkali się
przedstawiciele "Czasu", "Dziennika Poznańskiego", "Słowa" oraz "Dnia
Polskiego" - pisma, którego znaczenie w owym czasie znacznie wzrosło.
Postanowiono, iż dzienniki będą utrzymywały ze sobą ścisły związek i uznano
całkowitą zgodność programów. Zaproponowano kilka usprawnień mających
podnieść poziom pism . Sytuacja finansowa prasy konserwatywnej zaczęła się
w tym czasie gwałtownie pogarszać.
30 sierpnia 1930 roku Prezydent rozwiązał Sejm i zapowiedział rozpisanie
wyborów na 16 i 23 listopada, uzasadniając to niemożnością dokonania reformy
konstytucji przez Sejm, wybrany w roku 1928. Przed rozwiązaniem Sejmu
zmienił się gabinet rządowy, ustąpił Sławek, premierem został Piłsudski. W
nocy z 9 na 10 września, na polecenie ministra spraw wewnętrznych
Składkowskiego aresztowano kilkunastu posłów, w większości aktywnych
działaczy Centrolewu i osadzono ich w Brześciu . Pózniej dołączyło do nich
przeszło 50 innych posłów i działaczy politycznych. Na tle tych wydarzeń
doszło do rozdzwięku w łonie zachowawców. "Czas", piórem Estreichera
zauważał, że zaostrzanie się sytuacji w kraju odbije się niekorzystnie na pracach
nad reformą ustroju: "Wedle wszelkiego prawdopodobieństwa rząd
rozpoczynając grę tak stanowczą musi być pewnym prawnych podstaw całej
swej akcji, gdyż inaczej reforma ustroju Polski byłaby poważnie zagrożona!" .
Pozostałe pisma konserwatywne nie komentowały raczej powyższych
wydarzeń. Przygotowywały się raczej do nadchodzących wyborów. "Dziennik
Poznański" donosił: "Ferment rozkładający obóz opozycji, jest zupełnie obcym
obozowi prorządowemu. Bezpartyjny Blok Współpracy z Rządem stanie do
wyborów z wiarą w zwycięstwo dobrej sprawy" . Po kilku miesiącach
Mackiewicz pisał: "Ciężką jest sprawa brzeska, traktujemy nasze
powstrzymywanie się od występów popularnych i efektownych jako ofiarę
złożoną idei silnej władzy, silnego rządu" . Kryzys gospodarczy początku lat
trzydziestych postawił na krawędzi bankructwa pisma zachowawcze.
Najbardziej zadłużonym dziennikiem był "Czas", którego wydawcy wzmogli
wysiłki w kierunku pozyskania nowych zródeł finansowania, broniąc się
jednocześnie przed przenosinami gazety do Warszawy. Po wyborach 1930 roku,
pozycja konserwatystów w obozie rządzącym spadła. Stanisław Mackiewicz do
swojego "posłowania" podchodził z większym niż dotychczas dystansem.
Świadczą o tym choćby słowa wpisane do pamiętnika córki Aleksandry:
"Dzisiaj 'Tiaja' wybrano na posła. Nie wiem, czemu wybrano takiego osła" .
Kolejne lata w obozie konserwatywnym, upływały na poruszaniu, wciąż
powracającego, tematu nowej konstytucji. Oto postulaty "Słowa", oczywiście
pióra Mackiewicza: "Nasz program konstytucyjny opiera się na: 1. szerokim
samorządzie lokalnym, opartym na innej zupełnie zasadzie niż obecna
ordynacja wyborcza, 2. na dostosowaniu ustroju Polski do
wielonarodowościowego składu jej ludności, 3. na czynniku monarchistycznym.
Te trzy zasady ożywia idea, którą nazywamy mocarstwowością Polski" .
Estreicher w "Czasie" wypominał Piłsudskiemu brak konkretnych działań po
1926 roku, zmierzających do wzmocnienia władzy w kraju: "Nadzieja (...)
jednak zawiodła. Rząd Marszałka Piłsudskiego nie zapalił się wcale do tej
myśli, zarówno w r. 1926, jak i pózniej nie okazał do niej wielkiej ochoty" .
"Dziennik Poznański" również włączył się do debaty konstytucyjnej.
Krytykowano proponowaną zasadę dopuszczenia do wyborów wojskowych
oraz wybór Prezydenta przez naród. Proponował ograniczenie rządów
parlamentarnych i ustalenie odpowiedzialności ministrów przed Prezydentem,
wybieranym przez Zgromadzenie Narodowe. Zwracano też uwagę na kwestie
ekonomiczne i konieczność uodpornienia życia gospodarczego przed
wstrząsami, wynikającymi z niejasnej i niekonsekwentnej sytuacji prawnej. W
latach 1931-32 pismo to stanowczo akcentowało kwestie ekonomiczne,
popierając organizacje i zrzeszenia gospodarcze, widząc w nich szansę na
poprawę sytuacji gospodarczej Polski .
Stanisław Mackiewicz, który czuł się, nie bez powodu, współautorem
Konstytucji Kwietniowej (wszak dość aktywnie uczestniczył w pracach Komisji
Konstytucyjnej), wyliczał przyczyny, które zadecydowały o ostatecznym jej
kształcie: ustrój Stanów Zjednoczonych i prezydencki model władzy, stosunek
do Piłsudskiego, nowoczesne prądy myśli konstytucyjno-autorytarnej. Ubolewał
Cat nad tym, iż o ile Konstytucja Marcowa skonstruowana była przeciw
Piłsudskiemu, to realizacji koncepcji ustrojowych Konstytucji Kwietniowej,
pod niego pisanych, Marszałek nie doczekał .
Epilog
Lata 1935-39 stanowiły zupełnie odmienny rozdział w dziejach prasy
konserwatywnej. Konsekwentny w sądach pozostał Stanisław Mackiewicz,
który na łamach "Słowa" wracał często do swoich artykułów z okresu BBWR.
Niezmiennie bronił Konstytucji Kwietniowej. Jednak znaczna część jego
publicystyki, ze zrozumiałych względów, poświęcona była sytuacji
międzynarodowej . "Czas" zatracił swój dotychczasowy charakter, stał się
bardziej wielotematyczny, bardziej nowoczesny. Nadal organizowane były
"Obiady Przyjaciół 'Czasu' ". W redakcji coraz częściej dochodziły do głosu
tendencje demokratyczne i liberalizujące . "Dziennik Poznański" był jednym z
największych koncernów prasowych Drugiej Rzeczypospolitej. Donosił o
zmianach w obozie zachowawczym, ale nie propagował już konserwatyzmu. Do
końca walczył z endecją i opozycją rządową . Na roku 1935 wyraznie zakończył
się okres wzmożonej aktywności polskiej prasy zachowawczej. Właściwie tylko
wileńskie "Słowo" do wybuchu wojny pozostało tak barwne jak przedtem, a to
dzięki publicystyce Cata. "Doceniono" go ponownie w kołach rządowych w
1939 roku, kiedy to 23 marca za "systematyczną krytykę rządu, za pomocą
sztucznie dobieranych argumentów, i podrywanie zaufania narodowego do
Naczelnego Wodza", został zaaresztowany i osadzony w Berezie Kartuskiej . W
okresie jego osadzenia, "Słowo" ukazywało się z olbrzymią ilością białych
plam. Wyszedł po kilkudziesięciu dniach z obietnicą, że do września nic nie
napisze...
Igor Zakrzewski
Tekst niniejszy powstał jako praca seminaryjna
pod kierunkiem dr Piotra Niwińskiego w Katedrze Nauki o Cywilizacji
na Wydziale Nauk Społecznych Uniwersytetu Gdańskiego
Wyszukiwarka
Podobne podstrony:
sytuacja geopolityczna polski po przemianach ustrojowychinstrukcja rozmrazania mycia i dezynfekcji konserwatora do lodowPolityka energetyczna Polski do roku 2031KORUPCJA W SPORCIE W ŚWIETLE POLSKIEJ PRASYprzemiany ustrojowe w latach 1989 1992Strategia bezpieczeństwa i obronności rzeczypospolitej polskiej po wstąpieniu do nato wykładPolski superinternet wprost do twojego domuKwiat polskiej młodzieży” wsiada do pociągu, czyli jak się jedzie na Woodstockwięcej podobnych podstron