ATOMOWA WOJNA BOGÓW CZŚĆ I Zanim nasza cywilizacja wkroczyÅ‚a w wiek atomowy - wiele odkryć, przekazów mitologicznych, opisów w Å›wiÄ™tych ksiÄ™gach, wykopalisk i zagadkowych zjawisk obserwowanych na Ziemi pozostawaÅ‚o niezrozumiaÅ‚ymi. SÄ™dziwe teksty sanskryckie "Mahabharata" opisujÄ… szczegółowo wybuchy wielkich kul ognistych oraz wywoÅ‚ane przez nie burze i sztormy. NastÄ™pstwa tych wybuchów przybieraÅ‚y u ludzi formÄ™ klasycznych objawów choroby popromiennej, wywoÅ‚ujÄ…c utratÄ™ wÅ‚osów, wymioty, osÅ‚abienie i w koÅ„cu Å›mierć. Co ciekawe, teksty te podajÄ…, że osoby znajdujÄ…ce siÄ™ w zasiÄ™gu dziaÅ‚ania wybuchów, mogÄ… siÄ™ ocalić, usuwajÄ…c wszystkie metale z powierzchni swoich ciaÅ‚ i zanurzajÄ…c siÄ™ w wodzie rzecznej. Cel tego mógÅ‚ być tylko jeden - dekontaminacja przez zmycie powierzchni ciaÅ‚a i odzieży z czÄ…stek radioaktywnych , czyli proces, który w takich przypadkach zalecany jest i dzisiaj. Erich von Däniken wspomina zawarte w rozmaitych starożytnych tekstach opisy broni jÄ…drowej, sugerujÄ…c, że byÅ‚a ona użyta przez przybyszów z kosmosu, wyposażonych w wytwory swej zaawansowanej wiedzy i technologii, przeciwko prymitywnym mieszkaÅ„com naszej planety. Wydaje siÄ™ jednak maÅ‚o prawdopodobne, aby przybysze stosowali tak drastyczne Å›rodki przeciwko pierwotnym, niecywilizowanym, wyposażonym jedynie w Å‚uki i strzaÅ‚y mieszkaÅ„com Ziemi. Richard B. Mooney podaje, że brahmiÅ„ska ksiÄ™ga "Siddnanta-Ciromani" posÅ‚uguje siÄ™ jednostkami czasu, z których ostatnia, najmniejsza, trutti stanowi 0,33750 sekundy. Uczeni studiujÄ…cy teksty sanskryckie sÄ… zakÅ‚opotani, nie mogac wyjaÅ›nić, do czego sÅ‚użyć mogÅ‚a w starożytnoÅ›ci tak maÅ‚a jednostka czasu i jak można byÅ‚o jÄ… mierzyć bez odpowiednich instrumentów. Współczesne prymitywne szczepy posiadajÄ… dość niejasne pojÄ™cie czasu i nawet godziny majÄ… dla nich stosunkowo niewielkie znaczenie. Trudno wiÄ™c sobie wyobrazić, by starożytne ludy prymitywne zachowywaÅ‚y siÄ™ w tym wzglÄ™dzie inaczej. Andrew Thomas w swojej książce "Nie jesteÅ›my pierwsi" pisze: WedÅ‚ug jogi Pundit Kaniah z Ambatturu w Madras, którego spotkaÅ‚em w roku 1966, poczÄ…tkowo system pomiaru czasu u brahminów byÅ‚ sześćdziesiÄ…tkowy, na dowód czego joga cytowaÅ‚ wyjÄ…tki z "Brihath Sakatha" i innych tekstów sanskryckich. W dawnych czasach doba dzieliÅ‚a siÄ™ na 60 "kala", z których każda wynosiÅ‚a 24 minuty. "Kala" dzieliÅ‚a siÄ™ an 60 "vikala", z których każda wynosiÅ‚a 24 sekundy. NastÄ™pnymi 60 razy mniejszymi jednostkami byÅ‚y: "para", "tatpara", "vitatpara", "ima" i w koÅ„cu "kashta" - jedna trzystamilionowa część sekundy. Do czego starożytnym Hindusom sÅ‚użyć mogÅ‚y uÅ‚amki mikrosekund? Pundit Kaniah wyjaÅ›niÅ‚, że uczeni brahmini od zarania dziejów zobowiÄ…zani byli do zachowania tej tradycji w pamiÄ™ci, choć sami jej nie rozumieli. Jedna trzystamilionowa część sekundy - kashta - nie może naturalnie mieć żadnego sensu praktycznego, jeÅ›li nie dysponuje siÄ™ urzÄ…dzeniami, które mogÅ‚yby mierzyć czas z takÄ… dokÅ‚adnoÅ›ciÄ…. Z drugiej strony wiadomo, że czas życia niektórych czÄ…stek atomowych: hiperonów i mezonów jest bliski jednej trzystamilionowej części sekundy. Tablica "Varahamira", datowana na rok 550 naszej ery, zawiera wielkoÅ›ci matematyczne porównywalne z wymiarami atomu wodoru. Czyżby te liczby również przekazano nam z odlegÅ‚ej przeszÅ‚oÅ›ci? Joga Vashishta twierdzi: IstniejÄ… rozlegÅ‚e Å›wiaty w pustych przestrzeniach każdego atomu, tak różnorodne, jak pyÅ‚ki w promieniach sÅ‚oÅ„ca. Wydaje siÄ™ to wskazywać na starożytnÄ… wiedzÄ™ o tym, że nie tylko materia zbudowane jest z niezliczonej liczby atomów, lecz że w samych atomach, jak dziÅ› wiemy, wiÄ™ksza część przestrzeni nie jest wypeÅ‚niona materiÄ…. Teksty te, pochodzÄ…ce z dalekiej przeszÅ‚oÅ›ci, wskazujÄ… wiÄ™c, iż już wówczas istniaÅ‚a gÅ‚Ä™boka znajomość fizyki atomowej. Fakt, że brahmini zobowiÄ…zani byli pamiÄ™tać szereg symboli matematycznych, nie rozumiejÄ…c ich nawet, Å›wiadczy o celowo podjÄ™tym wysiÅ‚ku zmierzajÄ…cym do przekazania wiedzy z zaginionej ery technologicznej. Można sobie wyobrazić pradawnych uczonych, którzy obserwujÄ…c upadek swojej cywilizacji, zapisywali swojÄ… wiedzÄ™ i powierzyli pewnej grupie ludzi odpowiedzialność za przekazywanie jej poprzez wieki, aż do czasu, kiedy znowu stanie siÄ™ ona zrozumiaÅ‚a. Wydaje siÄ™, że coÅ› z tej starożytnej nauki przenikaÅ‚o przez wieki w dość ogólnej formie. Dwa i pół tysiÄ…ca lat temu Demokryt mówiÅ‚: W rzeczywistoÅ›ci nie istnieje nic, tylko atomy i pusta przestrzeÅ„. Grecy uważali, że atom jest najmniejszÄ… czÄ…stkÄ… materii i nie może być podzielony, podczas, gdy Fenicjanin Moschus zapewniaÅ‚, że atom można podzielić i usiÅ‚owaÅ‚ o tym przekonać Greków. Å»yjÄ…cy w pierwszym wieku przed naszÄ… erÄ… uczony rzymski, Lukrecjusz, pisaÅ‚ że atomy pÄ™dzÄ… nieustannie w przestrzeni i podlegajÄ… niezliczonej liczbie zmian pod zakłócajÄ…cym wpÅ‚ywem zderzeÅ„. SÄ… one zbyt maÅ‚e, aby można je byÅ‚o widzieć. Dopiero w dziewiÄ™tnastym i dwudziestym stuleciu podjÄ™to poważne prace w dziedzinie fizyki atomowej, wiÄ™c uczeni starożytni, których fragmentaryczna wiedza pochodzić musiaÅ‚a z zamierzchÅ‚ej epoki zapomnianej technologii, nie mogli potwierdzić swych wiadomoÅ›ci w praktyce, nie istniaÅ‚a bowiem technologia, która by im to umożliwiaÅ‚a. ZamierzchÅ‚a epoka, kiedy wiedza ta byÅ‚a stosowana w praktyce, wykorzystywaÅ‚a prawdopodobnie energiÄ™ atomowÄ… do wielu celów. Idea transmutacji metali, która pochÅ‚aniaÅ‚a uwagÄ™ alchemików przez caÅ‚e wieki, każąc im szukać sposobu zamiany oÅ‚owiu w zÅ‚oto, wynikaÅ‚a prawdopodobnie z jeszcze starszej wiedzy o tym, że manipulacja strukturami atomowymi pierwiastków pozwala na przeksztaÅ‚cenie jednego z nich w drugi. Jednakże najbardziej nas tutaj interesuje nie samo zastosowanie energii jÄ…drowej, lecz niewÅ‚aÅ›ciwe zastosowanie. Wydaje siÄ™, że rozmaite starożytne teksty stwierdzajÄ… ponad wszelkÄ… wÄ…tpliwość fakt wystÄ…pienia na Ziemi straszliwej masakry ludzkoÅ›ci. W sferze domysłów znajduje siÄ™ jedynie to, czy konflikt ów byÅ‚ wyÅ‚Ä…cznie ziemskiego pochodzenia, czy też brali w nim udziaÅ‚ pochodzÄ…cy z kosmosu przybysze, wyposażeni w zaawansowanÄ… wiedzÄ™ i technologiÄ™. Charles Berlitz pisze, że zaskakujÄ…ce wzmianki i aluzje do stosunkowo niedawnych zdobyczy naszej cywilizacji, jak bomba atomowa, rakiety, gazy bojowe i inne, wystÄ™pujÄ… szczególnie obficie w starożytnych tekstach indyjskich. WyjÄ…tkowo dużo tego rodzaju opisów napotkać można we wspomnianym staroindyjskim eposie - "Mahabharata", stanowiÄ…cym kompendium wiedzy dotyczÄ…cej religii, Å›wiata, modłów, obyczajów, historii oraz legend o bogach i bohaterach starożytnych Indii. CzÄ™sto nazywa siÄ™ ten epos "indyjskÄ… IliadÄ…", chociaż jest siedem razy obszerniejszy od Iliady i Odysei razem wziÄ™tych (zawiera 200 000 wierszy). Przypuszcza siÄ™, że zostaÅ‚ napisany okoÅ‚o 1500 lat przed naszÄ… erÄ…, ale dotyczy zdarzeÅ„ znacznie wczeÅ›niejszych. Po raz pierwszy wydrukowano go w sanskrycie w roku 1834, a nastÄ™pnie przeÅ‚ożono: najpierw w roku 1843 na jÄ™zyk wÅ‚oski, a nastÄ™pnie w 1884 na angielski. "Mahabharata" w dużej części zajmuje siÄ™ dziaÅ‚aniami wojennymi, w których biorÄ… udziaÅ‚ bogowie, półbogowie i ludzie. Przypuszcza siÄ™, że opisy te stanowiÄ… quasi-historyczny przekaz dotyczÄ…cy inwazji Ariów z północy, którzy wyparli pierwotnych mieszkaÅ„ców tych ziem, Drawidów, na poÅ‚udnie półwyspu indyjskiego. Jednakże wÅ›ród normalnych w takich razach obrazów starożytnych dziaÅ‚aÅ„ bojowych rozrzucone sÄ… szczegółowe i bardzo zagadkowe wzmianki dotyczÄ…ce, Å‚atwych obecnie do zidentyfikowania, broni jak dziaÅ‚a artyleryjskie - "agneyastra", rakiety, samoloty bojowe - "vimana", radar, zasÅ‚ony dymne, gazy trujÄ…ce - "tashtra", gazy obezwÅ‚adniajÄ…e - "mohanastra", pojazdy rakietowe i gÅ‚owice atomowe. W drugiej poÅ‚owie XIX wieku fragmenty te brzmiaÅ‚y tajemniczo lub zabawnie; dzisiaj natomiast ich wymowa jest dla wszystkich chyba mieszkaÅ„ców kuli ziemskiej oczywista, pomimo, że od czasu, którego opisy dotyczÄ…, minęły tysiÄ…ce lat. PrzedstawiajÄ…c bitwÄ™ pomiÄ™dzy starożytnymi armiami, "Drona Parva", jedna z ksiÄ…g "Mahabharata", opowiada o walce, w czasie której wybuchy pocisków dziesiÄ…tkujÄ… caÅ‚e armie, powodujÄ…c, że tÅ‚umy żoÅ‚nierzy wraz z rumakami, sÅ‚oniami oraz broniÄ… zostaÅ‚y uniesione i porwane przez wielki wicher jak suche liÅ›cie drzew... Starożytny kronikarz dodatkowo zaopatrzyÅ‚ ten opis w komentarz: WyglÄ…dali tak wspaniale jak szybujÄ…ce ptactwo - jak ptaki odlatujÄ…ce z drzew. Tekst zawiera nawet przedstawienie charakterystycznego grzybiastego wybuchu nuklearnego, który porównywany jest do otwarcia gigantycznego parasola, zaÅ› opis skażenia Å›rodków żywnoÅ›ciowych, wypadania wÅ‚osów u ludzi oraz konieczność dokÅ‚adnego zmycia ciaÅ‚a ludzi i zwierzÄ…t dla zapobieżenia chorobie lub Å›mierci stanowiÄ… dziwnie nowoczesny akcent tej starożytnej legendy. A oto pochodzÄ…ce z "Mahabharata", "Ramayana" i "Mahavira Charita" fragmenty opisujÄ…ce walkÄ™: Pojedynczy pocisk wybuchÅ‚ z caÅ‚Ä… mocÄ… Å›wiata. Rozżarzony sÅ‚up dymu i ognia, tak oÅ›lepiajÄ…cy jak dziesięć tysiÄ™cy sÅ‚oÅ„c, uniósÅ‚ siÄ™ w caÅ‚ej swej wspaniaÅ‚oÅ›ci (...). ByÅ‚a nieznana broÅ„, żelazny piorun, gigantyczny posÅ‚aniec Å›mierci, który zamieniÅ‚ w popioÅ‚y caÅ‚Ä… rasÄ™ Vrishni i Andhaka. CiaÅ‚a byÅ‚a tak popalone, że nie można ich byÅ‚o rozpoznać. Ich wÅ‚osy i paznokcie powypadaÅ‚y, wyroby garncarskie popÄ™kaÅ‚y bez widocznego powodu, a wszystkie ptaki zbielaÅ‚y. Po kilku godzinach wszystkie produkty spożywcze zostaÅ‚y zatrute (...) Aby uciec od tego ognia, żoÅ‚nierze rzucali siÄ™ do strumieni, aby obmyć siebie i swój ekwipunek. NastÄ™pstwa dziaÅ‚ania tej superbroni opisane sÄ… nastÄ™pujÄ…co: ZaczÄ…Å‚ wiać wicher (...), wydawaÅ‚o siÄ™, że sÅ‚oÅ„ce siÄ™ obróciÅ‚o, Å›wiat, spieczony ogniem, wydawaÅ‚ siÄ™ być w gorÄ…czce. SÅ‚onie i inne zwierzÄ™ta lÄ…dowe, palone energiÄ… tej broni mknęły w ucieczce (...), nawet wody byÅ‚y tak gorÄ…ce, że przebywajÄ…ce w nich stworzenia zaczęły palić siÄ™ (...). Nieprzyjacielscy żoÅ‚nierze padali jak drzewa w szalejÄ…cym ogniu - wielkie sÅ‚onie palone tÄ… broniÄ… padaÅ‚y na ziemiÄ™, wydajÄ…c dzikie ryki bólu. Inne, palone ogniem, biegaÅ‚y we wszystkie strony, jak wÅ›ród pÅ‚onÄ…cego lasu, także rumaki i pojazdy spalone energiÄ… tej broni, wyglÄ…daÅ‚y jak szczyty drzew, które spÅ‚onęły w pożarze lasu. KsiÄ™ga "Karna Parva" podaje nawet wymiary broni: StrzaÅ‚a Å›miertelna jak laska Å›mierci. Mierzy ona trzy Å‚okcie i sześć stóp (320 cm.) Obdarzona mocÄ… pioruna tysiÄ…cokiego Indry, byÅ‚a ona niszczycielska dla wszystkich żyjÄ…cych stworzeÅ„. Starożytni Hindusi wykazali w swoich przekazach piÅ›mienniczych zaskakujÄ…cÄ… wiedzÄ™ naukowÄ… o Å›wiecie i materii. W powstaÅ‚ym prze okoÅ‚o 5000 laty dziele zatytuÅ‚owanym "Jyotish" znajdujemy rozważania na takie tematy, jak heliocentryczny ruch planet, prawa grawitacji, gwiazdy staÅ‚e na Mlecznej Drodze, dobowy obrót osiowy ziemi, kinetyczna teoria energii i teoria budowy atomu. Wiadomo także, że niektóre szkoÅ‚y filozoficzne podejmowaÅ‚y jako przedmiot swoich rozważaÅ„ skomplikowane obliczenia z zakresu fizyki atomowej. Wyznaczenie czasu "potrzebnego do przejÅ›cia atomu przez jednostkÄ™ objÄ™toÅ›ci równÄ… tej, jakÄ… on sam zajmuje" jest przykÅ‚adem jednego z prostszych "tematów badawczych". IstniejÄ… także przykÅ‚ady Å›cisÅ‚ych i realnych opisów budowy rakiet i samolotów. Sama tylko "Mahabharata" zawiera 230 strof poÅ›wiÄ™conych opisowi zasad konstrukcji latajÄ…cych maszyn ("vimana"), oraz innych urzÄ…dzeÅ„ i aparatów. W "Samarangana Sutradhara" omawiane sÄ… zalety i wady rozmaitych typów samolotów, zarówno z punktu widzenia ich wzglÄ™dnych zdolnoÅ›ci i szybkoÅ›ci wznoszenia, jak również sposobów lÄ…dowania. Dyskutuje siÄ™ tam także rodzaje materiałów napÄ™dowych (miÄ™dzy innymi rtęć?) oraz materiałów konstrukcyjnych, konstrukcyjnych mianowicie różnych odmian drewna, metali lekkich i ich stopów. Zwróćmy uwagÄ™ na fragment opisu lotu "vimana": W wyniku dziaÅ‚ania siÅ‚ utajonych w rtÄ™ci, które uruchamiajÄ… wir napÄ™dowy powietrza, czÅ‚owiek znajdujÄ…cy siÄ™ wewnÄ…trz może podróżować w podniebnÄ… dal (...). Vimana za pomocÄ… rtÄ™ci rozwijać może moc pioruna (...). JeÅ›li ten żelazny silnik o odpowiednio poÅ‚Ä…czonych częściach zostanie napeÅ‚niony rtÄ™ciÄ…, a do jego górnej części doprowadzony zostanie żar, to zaczyna on z rykiem lwa rozwijać moc (...) i natychmiast staje siÄ™ niczym perÅ‚Ä… na niebie. Inny staroindyjski epos klasyczny "Ramayana", opisuje widok, jaki roztaczaÅ‚ siÄ™ z góry podczas loty boga Rama i jego małżonki Sita ze Sri Lanka do Indii. Widok ten opisany jest tak szczegółowo, że wydaje siÄ™ niemożliwe, aby autor mógÅ‚ tego nie obserwować sam z góry. Ponadto starożytny samolot pokazano w sposób zadziwiajÄ…co nowoczesny: Niepowstrzymany w swym ruchu (...), o godnej podziwu szybkoÅ›ci(...), w peÅ‚ni kontrolowany (...), o pomieszczeniach wyposażonych w okna i znakomite miejsca siedzÄ…ce. JednoczeÅ›nie znajdujemy w tych dzieÅ‚ach staÅ‚Ä… troskÄ™ i zaabsorbowania niebezpieczeÅ„stwami wynikajÄ…cymi z użycia broni nuklearnej. "Mahabharata" zawiera wersety, które, jeÅ›li pominiemy ich archaiczny styl, mogliby wypisać na swoich sztandarach dzisiejsi bojownicy o pokój: Wy, okrutni i niegodziwi, upojeni i zaÅ›lepieni pychÄ…, przez wasz Å»elazny Piorun staniecie siÄ™ niszczycielami wÅ‚asnego narodu. "Ramayana" przestrzega, iż StrzaÅ‚a Åšmierci jest tak potężna, że może w jednej chwili zniszczyć caÅ‚Ä… ZiemiÄ™, a jej straszliwy wznoszÄ…cy siÄ™ dzwiÄ™k, wÅ›ród pÅ‚omieni, dymu i pary (...) jest posÅ‚aÅ„cem Å›mierci. Wreszcie "Badha Parva" opisuje efekty ekologiczne użycia takich bomb: Nagle pojawiÅ‚Ä… siÄ™ jakaÅ› substancja podobna do ognia (stan plazmy?) i nawet teraz pokrywajÄ…ce siÄ™ bÄ…blami wzgórza, rzeki i drzewa oraz wszelkiego rodzaju zioÅ‚a, trawy i roÅ›liny, w ruchomym i nieruchomym Å›wiecie, obracajÄ… siÄ™ w popiół. W koÅ„cu w "Mausala Parva" znajdujemy notatkÄ™ wskazujÄ…cÄ… na to, że zdano sobie wreszcie sprawÄ™ z tego, iż broÅ„ ta jest zbyt niebezpieczna dla Å›wiata. Notatka wydaje siÄ™ napomykać o niszczeniu i pozbywaniu siÄ™ gÅ‚owic atomowych: W wielkim strapieniu umysÅ‚u król nakazaÅ‚ zniszczyć Å»elazny Piorun, na drobny proch. Wezwano ludzi(...), aby wrzucili ten proch do morza. CZŚĆ II Indie nie sÄ… jedynym krajem, gdzie istniejÄ… legendy i zapisy dotyczÄ…ce pradawnej katastrofy atomowej na Ziemi. WystÄ™pujÄ… one także w Chinach. Raymond W. Drake twierdzi, że w "Fengshen-yen-i" znajdujÄ… siÄ™ opisy zdarzeÅ„ bardzo podobne do tych, jakie sÄ… w sanskryckiej "Mahabharacie". Przeciwstawne elementy walczyÅ‚y o panowanie nad Chinami. Wspomagane byÅ‚y one przez pozaziemskich przybyszów, używajÄ…cych broni przypominajÄ…cych najstraszniejsze spoÅ›ród obecnie nam znanych. Wojna byÅ‚a prowadzona przy pomocy oÅ›lepiajÄ…cych promieni, ognistych smoków, pÅ‚omiennych kul, lÅ›niÄ…cych żądeÅ‚ i bÅ‚yskawic. Jak wynika z opisów, walczÄ…ce strony wydawaÅ‚y siÄ™ posiadać urzÄ…dzenie podobne dzisiejszemu radarowi, który pozwalaÅ‚ im na sÅ‚yszenie i obserwowanie wizualne obiektów oddalonych na odlegÅ‚ość kilkuset kilometrów. AmerykaÅ„ski etnogrf, Baker, odnalazÅ‚ wÅ›ród kanadyjskich indian legendy mówiÄ…ce, że kiedyÅ› tam na poÅ‚udniu istniaÅ‚y wielkie lasy i Å‚Ä…ki, a wÅ›ród nich wielkie oÅ›wietlone miasta, zamieszkiwane przez ludzi, którzy latali do nieba na spotkanie piorunom. Pózniej jednak pojawiÅ‚y siÄ™ demony i wszystkie miasta zostaÅ‚y zniszczone. PozostaÅ‚y po nich tylko istniejÄ…ce do dnia dzisiejszego ruiny. Legendy te wywodzÄ… siÄ™ z objÄ™tych wiecznÄ… zmarzlinÄ… rejonów kanadyjskiej tundry, poÅ‚ożonych na dalekiej północy. OdnoszÄ… siÄ™ one do dawnych epok, kiedy kiedy klimat obecnych obszarów biegunoych odbiegaÅ‚ znacznie od dzisiejszego. Tradycja indian kanadyjskich przypomina istniejÄ…ce wÅ›ród Majów i Azteków legendy, mówiÄ…ce o miastach, w których ani w dzieÅ„ ani w nocy nie gasÅ‚y Å›wiatÅ‚a. Majowie mówili: Ta ziemia (obecnie poÅ‚udniowo zachodnia część Stanów Zjednoczonych) stanowi Królestwo Åšmierci. PrzebywajÄ… tam tylko dusze, które nigdy nie bÄ™dÄ… poddane reinkarnacji (...), ale dawno temu byÅ‚a ona zamieszkana przez starożytne rasy ludzkie. Istnieje wielkie podobieÅ„stwo pochodzÄ…cych z różnych części globu ziemskiego legend mówiÄ…cych o masakrach i zniszczeniach. Przypomnijmy tylko z mitologii greckiej postać Zeusa miotajÄ…cego gromami i bÅ‚yskawicami, czy też postać Thora z mitologii nordyckiej, wÅ‚adajÄ…cego mÅ‚otem i bÅ‚yskawicami. Jeżeli w zamierzchÅ‚ej preszÅ‚oÅ›ci zaistniaÅ‚ klonfilkt na skalÄ™ Å›wiatowÄ…, o zakresie wiÄ™kszym nawet niż drura wojna Å›wiatowa i znacznie bardziej niszczycielski, to wÅ‚aÅ›nie można by oczekiwać tego rodzaju ech w pamiÄ™ci narodów Å›wiata. Podobnie i równie szeroko rozpowszecnione sÄ… legendy mówiÄ…ce o zÅ‚otym wieku ludzkoÅ›ci. Ci wszyscy, którzy szukajÄ… cudownej i zdumiewajÄ…cej Atlantydy, w jakimÅ› jednym i okreÅ›lonym miejscu na ziemi, skazani sÄ…, jak siÄ™ wydaje, na rozczarowanie. JeÅ›li bowiem caÅ‚y obszar kuli ziemskiej w pewnym okresie zamierzchÅ‚ej przeszÅ‚oÅ›ci osiÄ…gnÄ…Å‚ wysoki poziom cywilizacji, to legendy o jej istnieniu mieć bÄ™dÄ… charakter globalny. Sam fakt, że różne przekazy, pochodzÄ…ce z różnych części ziemskiego globu, umiejscawiaÅ‚y poÅ‚ożenie Atlantydy na Morzu Åšródziemnym, Atlantyku, w Hiszpanii, Grenlandii, Islandii, Ameryce lub Tybecie, a nawet że istniaÅ‚o podobne do Atlantydy królestwo Lemuria na Pacyfiku, wskazuje jedynie na to, że cywilizacja ówczesna miaÅ‚a zasiÄ™g Å›wiatowy, i cywilizacja ta nie ograniczaÅ‚a siÄ™ do jednej tajemniczej wyspy lub kontynetnu, który nastÄ™pnie zatonÄ…Å‚ w morzu. Tylko istnienie cywilizacji o zasiÄ™gu globalnym może wyjaÅ›nić podobieÅ„stwa wystÄ™pujÄ…ce pomiÄ™dzy poszczególnymi cywilizacjami i kulturami zamierzchÅ‚ej przeszÅ‚oÅ›ci, a także - i różnice. Istnieje bardzo wiele punktów zbieżnych pomiÄ™dzy cywilizacjami Egiptu i Sumeru; również miÄ™dzy cywilizacjami rozwiniÄ™tymi w dolinie Indusu i cywilizacjami Å›rodkowej i poÅ‚udniowej Ameryki, szczególnie w ich legendach. IstniejÄ… także duże różnice, choć dotyczÄ… głównie szczegółów, jak to, że na obszarze Europy, Azji i Afryki PoÅ‚nocnej koÅ‚o byÅ‚o w powszechnym użytku, podczas gdy na obszaże Ameryki urzÄ…dzenie to nie byÅ‚o znane. Ci, którzy caÅ‚kowicie odrzucajÄ… idee, że kiedyÅ› musiaÅ‚ istnieć kontakt pomiÄ™dzy wszystkimi cywilizacjami, zarówno europejskimi, azjatyckimi, afrykaÅ„skimi, jak i amerykaÅ„skimi, wydajÄ… siÄ™ nie brać pod uwagÄ™ istotnych czynników. Tym bardziej, że, jak dotÄ…d na próżno poszukujemy jednego wyróżnionego obszaru, na którym powstaÅ‚aby pierwotna kultura-matka, zródÅ‚o wszystkich innych cywilizacji. Wiele wskazuje na to, iż zródÅ‚em tym jest caÅ‚y glob ziemski. Å»e istniaÅ‚ nie jeden, lecz wiele oÅ›rodków rozwiniÄ™tej kulrury i cywilizacji. Warto także zwrócić uwagÄ™ na innÄ… osobliwość. Sporo legend mówiÄ…cych o istnieniu wielkiego i katastrofalnego konfliktu w zamierzchÅ‚ej przeszÅ‚oÅ›ci, wskazuje obszary, gdzie zdarzenia te miaÅ‚y miejsce. Okazuje siÄ™, że w wiÄ™kszoÅ›ci chodzi tu o dzisiejsze pustynie. Szreg takich przekazów pochodzi z terytorium dzisiejszych Chin. Tam też znajduje siÄ™ część niezbadanej dotychczas w peÅ‚ni pustyni Gobi, która ukrywa pod swymi piaskami wiele tajemnic. Podobnie w Indiach, w dolinie Indusu, gdzie niegdyÅ› kwitÅ‚a wspaniaÅ‚a cywilizacja - dziÅ› jest pustynia. PustyniÄ… jest także znaczny obszar poÅ‚udnowo zachodniej części Stanów Zjednoczonych, który Majowie nazywali wÅ‚aÅ›nie Królestwem Åšmierci. W Egipcie Horus przeklÄ…Å‚ ziemie Seta na tysiÄ…ce lat. Ogromne obszary Afryki Północnej wraz z SaharÄ… sÄ… pustynne. To samo dotyczy także wiÄ™kszoÅ›ci terenów na Åšrodkowym Wschodzie - wielkie miasta Babilonii i Sumeru, zruinowane, spoczywajÄ… teraz pod ruchomymi piaskami. WiÄ™ksza część Australii to także pustynia - rdzenni mieszkaÅ„cy wydajÄ… siÄ™ być potomkami ludów niegdyÅ› cywilizowanych. Na niektórych obszarach tej pustyni, gdy w górach zdarzy siÄ™ ulewny deszcz, woda i szlam przewalajÄ… siÄ™ i dochodzÄ… aż do brzegów pÅ‚ytkiego jeziora Eyre. Przypomina to okres, gdy okolice te byÅ‚y zasobniejsze w wilgoć, gdy żyÅ‚y tam olbrzymie kangury i diprodonty wielkoÅ›ci nosorożca, jak o tym wspominajÄ… legendy tubylców - pisze prof. Alfons Gabriel, znany badacz obszarów pustynnych. Jednak nawet tubylcy zdajÄ… siÄ™ obawiać tych terenów a ich prejÅ›cie poÅ‚Ä…czone jest z ogromnymi trudnoÅ›ciami, jest tam bowiem strefa, która w jÄ™zyku krajowym nosi nazwÄ™ "Narikalinanni", co oznacza "miejsce Å›mierci i zniszczenia". Legendy i mity mówiÄ… o antycznych Å›rodkach rażenia, które żywo przypominajÄ… współczesne pociski nuklearne; inne przekazy przypominajÄ… obliczenia matematyczne dotyczÄ…ce zagadnieÅ„ fizyki jÄ…drowej. Ale nie tylko przekazy ustne, zapisy w Å›wiÄ™tych ksiÄ™gach czy inskrypcje w Å›wiÄ…tyniach i miejscach starożytnego kultu sÄ… intrgujÄ…ce i zmuszajÄ… do porównaÅ„; odkrywa siÄ™ także coraz wiÄ™cej zadziwiajÄ…cych faktów i Å›ladów materialnych. Podczas prób nuklearnych, przeprowadzonych wsłółczeÅ›nie na pustyni Gobi w pobliżu Lop Not oraz na pustynnych obszarach Nowego Meksyku, w wyniku powstania bardzo wysokich temperatur wywoÅ‚anych wybuchem jÄ…drowym - piasek pustyni ulegaÅ‚ zeszkleniu. Do wywoÅ‚ania procesu witryfikacji piasku potrzebne sÄ… tak wysokie temperatury, że ich uzyskanie niemożliwe jest zarówno w procesach eksplozji konwencjonalnych materiałów wybuchowych czy palnych, ani też w procesach wulkanicznych. Takie temperatury otrzymać można natomiast w procesach termonuklearnych. Tymczasem na pustyni Gobi odkryto obszary zeszklonego piasku, znajdujÄ…ce siÄ™ tam od tysiÄ™cy lat. Obszary takie istniejÄ… również na pustyni kalifornijskiej, zaÅ› tajemnicze szkliste tektyty, znalezione w piaskach pustyÅ„ północnej Afryki i Åšrodkowego Wschodu, uważa siÄ™ za powstaÅ‚e w procesach radioaktywcych. SkaÅ‚y w Peru i Boliwii także noszÄ… wyrazne znamiona witryfikacji, zaÅ› obszary, na których one wystÄ™pujÄ…, wykazujÄ… cechy pustynne. Powstaje pytanie, jak te pustynie utworzyÅ‚y siÄ™? Jak mogÅ‚y wytworzyć siÄ™ i trwać, otoczone ze wszech stron ogromnymi obszarami bujnej wegetacji? A może powstaÅ‚y one w wyniku eksplozji pocisków nuklearnych wielkiej mocy, które zniszczyÅ‚y nie tylko ludność ten obszar zamieszkujÄ…cÄ…, lecz także wszystkie przejawy życia zwierzÄ™cego i roÅ›linnego, zaÅ› substancje radioaktywne powstaÅ‚e w tym procesie, swoim promieniowaniem wysterylizowaÅ‚y te tereny na okres tysiÄ™cy lat? Niewiele bowiem przejawów życia obserwuje siÄ™ i dziÅ› na tych pustyniach, a to, co tam roÅ›nie i żyje, przeżywa z wielkim trudem pomimo wytworzenia szeregu cech adaptacyjnych. Być może istnieje ziarno prawdy w legendzie o Horusie, zaÅ› przekleÅ„stwo zesÅ‚ane na ziemie Seta byÅ‚o przekleÅ„stwem radioaktywnego skażenia. Można by mniemać, że przedstawione tutaj przypuszczenia sÄ… bezpodstawne lub zgoÅ‚a fantastyczne, gdyby na tych jaÅ‚owych teraz obszarach nie byÅ‚o Å›ladów cywilizowanego życia ludzkiego. Można by stwierdzić, że od niepamiÄ™tnych czasów ziemie te wrogie byÅ‚y czÅ‚owiekowi i ludzkiemu na nich osadnictwu. Ale tak nie jest. Na pustyni Gobi odkryto bowiem ruiny bardzo starych miast, prawie już bezksztaÅ‚tnych, ale wszystkie one noszÄ… na sobie Å›lady dziaÅ‚ania bardzo wysokich temperaur, pokryte bÄ…blami tego samego rodzaju i postaci, co zaobserwowane w Hiroszimie po wybuchu amerykaÅ„skiej bomby atomowej. Wielu geologów utrzymuje, że szereg obecnie wystÄ™pujÄ…cych w poÅ‚udniowo zachodniej części Stanów Zjednoczonych obszarów pustynnych (obejmujÄ…cych część Kalifornii i Arizony, tzw. PustyniÄ™ Sonora, tereny Wielkiej Kotliny miÄ™dzy Sierra Nevada a górami Wasath oraz na poÅ‚udniu pustynie Mojave, Gila i Yuma z budzÄ…cÄ… grozÄ™ DolinÄ… Åšmierci) nie powstaÅ‚o w wyniku dziaÅ‚ania naturalnych siÅ‚ przyrody. Tym bardziej, że, jak podaje prasa amerykaÅ„ska, suche stany, a zwÅ‚aszcza Arizona, budujÄ… na rzece Colorado jednÄ… zaporÄ™ po drugiej, aby zagospodarować te tereny. UrzÄ…dzenia nawadniajÄ…ce opierajÄ… siÄ™ gÅ‚ownie na dawnych urzÄ…dzeniach indian (!?), o czym Å›wiadczÄ… resztki starożytnych budowli na rzece Gila. A oto co na temat Sahary pisze znawca problemu, prof. Alfons Gabriel: Na pustyni znalezć można studnie, istniejÄ…ce od niepamiÄ™tnych czasów. CzÄ™sto szyby sÄ… zdumiewajÄ…co gÅ‚Ä™bokie, w niektórych przypadkach przewyższajÄ… 100 m. - i trudno zrozumieć, jak ludzie swymi prymitywnymi narzÄ™dziami zdoÅ‚ali je zbudować. (...) Od czasu, gdy w Górnym Egipcie odkryto wiele miejsc, na których rozrzucone byÅ‚y resztki narzÄ™dzi wszczÄ™to rówinież poszukiwania na różnych pustyniach Ziemi. Poszukiwania te zostaÅ‚y uwieÅ„czone powodzeniem. Sahara okazaÅ‚a siÄ™ specjalnie bogatÄ… skarbnicÄ… znalezisk; podobnie pewne części pustyni Gobi. Jest jednak zdumiewajÄ…ce, że te stare Å›lady ludzkiej kultury wystÄ™pujÄ… w takiej obfitoÅ›ci wÅ‚aÅ›nie na pustyniach, a wiÄ™c na obszarach, gdzie na przestrzeni setek kilometrów nie ma kropli wody, żadnego pastwiska, żadnych warunków do życia. Jak mogÅ‚o dojść do tego? Jak dostali siÄ™ ludzie do tego Å›wiata bÄ™dÄ…cego zaprzeczeniem życia? DziÅ› już wiemy, że na tych obszarach pracowali nie przygodni wÄ™drowcy, lecz przedstawiciele osiadÅ‚ej ludnoÅ›ci. Ale w jaki sposób można byÅ‚o żyć na pustyni? W ostatnich dziesiÄ™cioleciach poczynione zostaÅ‚y poważne postÄ™py w badaniach nad przeszÅ‚oÅ›ciÄ… wielu suchych obszarów. PoznaliÅ›my nieco nieznanych dotÄ…d szczegółów, wiążących siÄ™ z pojawieniem siÄ™ czÅ‚owieka na pustyni. Stosunkowo najlepiej udaÅ‚o siÄ™ odtworzyć obraz prehistorii Sahary. W okresie przedlodowcowym i lodowcowym ten wypalony szmat ziemi poroÅ›niÄ™ty byÅ‚ lasami i stepami typu sawanny. PowiÄ…zany system rzeczny sprawiaÅ‚, że mogÅ‚o tu rozwijać siÄ™ życie. Tam, gdzie teraz hulajÄ… burze nad gorÄ…cÄ… pustyniÄ… żwirowÄ…, miotajÄ…c ziarna kwarcu i sprawiajÄ…c, że wielbÅ‚Ä…dy już na trzeci dzieÅ„ wÄ™drówki sÄ… gÅ‚odne i spragnione, istniaÅ‚y przed 50 lub 100 tysiÄ…cami lat jeziora, wokół których szumiaÅ‚y trzciny i harcowaÅ‚y zwierzÄ™ta. Å»yÅ‚a tu ludność (...) RozwijaÅ‚a siÄ™ też sztuka. ArtyÅ›ci ryli na skaÅ‚ach piÄ™kne obrazy, a kamienie pokrywali farbami. Na obszarach Afryki Północnej roi siÄ™ od obrazów. Wiele Å›cian wÄ…wozów i zboczy górskich to prawdziwe "ksiÄ™gi z obrazkami". Niektóre malowidÅ‚a pociemniaÅ‚y, tracÄ…c wyrazistość, inne sÄ… ciÄ…gle jeszcze Å›wieże. Wiele z nich to dzieÅ‚a sztuki, sÄ… też niektóre robiÄ…ce wrażenie dziecinnych igraszek. Nieraz jednak trudno uwierzyć, że ludzie, którzy znali tylko narzÄ™dzia kamienne, umieli tworzyć tak żywe postacie. Ignatius Donelly podaje, że podczas kopania studni w miejscowoÅ›ci Lawa Ridge, Marshall Country w stanie Illinois (USA) na gÅ‚Ä™bokoÅ›ci ponad 40 m. wykopano monetÄ™ wykonanÄ… z brÄ…zu. Duży nacisk warstw ziemi i warunki w jakich przez dÅ‚ugi czas ta moneta przebywaÅ‚a, spowodowaÅ‚y, że wiÄ™kszość napisów i rysunków na obu jej powierzchniach ulegÅ‚a prawie caÅ‚kowitemu zatarciu. Stwierdzono jednak, że zarówno na rewersie jak i awersie znajdowaÅ‚y siÄ™ niewyrazne zarysy jakiejÅ› postaci, zaÅ› wzdÅ‚uż krawÄ™dzi po obu stronach biegÅ‚y jakieÅ› napisy, Å›ciÅ›le mówiÄ…c, ciÄ…gi hieroglifów nie do odcyfrowania. Jak wykazaÅ‚y badania, moneta ta w trakcie procesu produkcji byÅ‚a walcowana, jej krawÄ™dzie obciÄ™te maszynowo, zaÅ› napisy wytrawiane kwasem. W roku 1851 w tej samej okolicy stanu Illinois, na gÅ‚ebokoÅ›ci ponad 35 metrów odkopano dwa pierÅ›cienie miedziane. W czerwcu tego samego roku w miejscowoÅ›ci Dorchester stanu Massachusets odkopano naczynie pokryte skamieniaÅ‚Ä… zaprawÄ… murarskÄ…. ByÅ‚ to dzban w ksztaÅ‚cie dzwonu, wykonany z nieznanego metalu, którego powierzchnia ikrustowana byÅ‚a srebrnym wzorem o charakterze roÅ›linnym. Pewien lekarz z Kalifornii znalazÅ‚a wewnÄ…trz bryÅ‚y zÅ‚otonoÅ›nego kwarcu niewielki zÅ‚oty przedmiot, ksztaÅ‚tem przypominajÄ…cy uchwyt do wiadra. Podobny uchwyt odkryto w jaskini w Kinngoodie w północnej Anglii w bloku skalnym. Jego wiek oceniona na przynajmniej 8500 lat. Można wiÄ™c przyjąć, że przedmiot na który natrafiono w Kalifornii, poczhodzi z tego samego mniej wiÄ™cej okresu. W roku 1969, wÄ™wnÄ…trz bryÅ‚y skalnej, znalezionej w pobliżu miejscowoÅ›ci Treasure City w stanie Nevada odkryto Å›lady Å›ruby o dÅ‚ugoÅ›ci 5 cm. Sama Å›ruba już dawno ulegÅ‚a korozji, ale przestrzeÅ„, którÄ… kiedyÅ› zajmowaÅ‚a, pozostawiÅ‚a w skale Å›lad w ksztaÅ‚cie spirali. Wiek tego znaleziska ocenia siÄ™ na ok. 10.000 lat. Tom Kenny, farmer amerykaÅ„ski zamieszkujÄ…cy w Plateau Valley, odkryÅ‚ na swoim polu, na gÅ‚Ä™bokoÅ›ci 3 metrów, odcinek miejskiego chodnika, wykonanego z gÅ‚adkich, symetrycnych pÅ‚yt kamiennych. Analiza materiaÅ‚u i zaprawy murarskiej wykazaÅ‚a, że kamieÅ„ nie pochodzi z surowców lokalnych, zwiÄ…zanych z okolicÄ…, w której zostaÅ‚ wykonany chodnik. Wszystkie te znaleziska wskazujÄ… na możliwość, której w zasadzie dotychczas nie brano poważnie pod uwagÄ™, że odnajdywane Å›lady, ukryte czasami gÅ‚eboko pod ziemiÄ…, Å›wiadczÄ…, iż na terenie dzisiejszej Ameryki Północnej przed wieloma tysiÄ…cami lat istniaÅ‚a wysoka cywilizacja. Wydaje siÄ™, że cywilizacja ta ulegÅ‚a gwaÅ‚townej zagÅ‚adzie w wyniku kolosalnej katastrofy, zwiÄ…zanej z wystÄ…pieniami tak wysokich temperatur, jakie pojawiajÄ… siÄ™ wyÅ‚Ä…cznie w procesach nuklearnych. CZŚĆ III Jak już wspomniano, zarówno w Chinach, jak i na terenie obydwu Ameryk, a przede wszystkim w Indiach istniejÄ… legendy o kolosalnym konflikcie, który zdarzyÅ‚ siÄ™ w dalekiej gÅ‚Ä™bi wieków. Na tych obszarach powinny wiÄ™c także znajdować siÄ™ dowody materialne tego kataklizmu. Jeszcze w poczÄ…tkach ubiegÅ‚ego stulecia znaleziono pierwsze Å›lady protoindyjskiej kultury, kiedy podczas budowy kolei w pobliżu osady Harappa napotkano na zwÄ™glone ruiny jakiegoÅ› starożytnego miasta. O mieÅ›cie tym wspomina znany badacz De Camp, piszÄ…c, że musiaÅ‚o być poddane dziaÅ‚aniu bardzo wysokich temperatur. Ruiny te obejmujÄ… bowiem olbrzymie stopione razem, jakby wydrążone w Å›rodku bryÅ‚y niczym sterta blaszanych puszek rażona strumieniem stopionej stali. Na poÅ‚udnie od tego miejsca urzÄ™dnik brytyjski J. Campbel odkryÅ‚ podobne ruiny. Szereg innych podróżników opisywaÅ‚o pozostaÅ‚oÅ›ci budynków wzniesionych z niezwykÅ‚ych materiałów, przypominajÄ…cych grube pÅ‚yty krysztaÅ‚u. I one również, podziurawione i potrzaskane, nosiÅ‚y na sobie Å›lady wysokich energii termicznych. Jednak dopiero po upÅ‚ywie stu lat, w roku 1921, podjÄ™to systematyczne badania tajemniczych ruin. Prace wykopaliskowe odkryÅ‚y duże miasto, dobrze rozplanowane, z szerokimi ulicami i doskonaÅ‚Ä… sieciÄ… kanalizacyjnÄ…. Pózniejsze badania pozwoliÅ‚y na stwierdzenie, że wedÅ‚ug podobnego planu budowano i inne odkryte przez archeologów starożytne miasta na obszarze doliny Indusu: Mohendżo-Daro (co oznacza "Osiedle Martwych"), Czanhu-Daro, Amri Lothal i szereg innych. W wykopaliskach archeologicznych znajdowano szkielety ludzkie noszÄ…ce znamiona gwaÅ‚townej Å›mierci. Szkielety te sÄ… najbardziej radioaktywnymi ludzkimi szczÄ…tkami, jakie kiedykolwiek znaleziono i przebadano przed tragediÄ… Hiroszimy. A. Gorbowskij ("Zagadki historii starożytnej", Moskwa 1968) podaje, że radioaktywność znalezionych szkieletów przekraczaÅ‚a 50-krotnie poziom normalny. Z pewnoÅ›ciÄ… pod ruchomymi piaskami pustyÅ„ ukrywać siÄ™ musi wiele rzeczy, których istnienia do niedawna nie podejrzewaliÅ›my. Użyteczne, być może, okazaÅ‚oby siÄ™, przebadanie tych obszarów, chociażby tylko z punktu widzenia promieniowania radioaktywnrgo. Nie ulega wÄ…tpliwoÅ›ci, że natężenie to mogÅ‚o obniżyć siÄ™ po upÅ‚ywie wielu tysiÄ™cy lat do poziomu tÅ‚a, istniejÄ… jednak szanse znalezienia pewnych Å›ladów pochodzÄ…cych od izotopów o najdÅ‚uższym okresie życia. Podobnie dżungle Indii oraz centralnej i poÅ‚udniowej Ameryki ciÄ…gle stanowiÄ… obszar nieprzebadany, istnieje tam szereg regionów, na których nie stanęła jeszcze stopa biaÅ‚ego czÅ‚owieka. A przecież te tajemnicze tereny zawierać mogÄ… klucz do rozwiÄ…zania zagadki naszej przeszÅ‚oÅ›ci. A może piramidy egipskie ukrywajÄ… w sobie rozwiÄ…zanie problemu jÄ…drowego konfliktu zamierzchÅ‚ej przeszÅ‚oÅ›ci? Ekipa uczonych kairskiego Uniwersytetu Ein Shams, pracujÄ…ca pod kierunkiem dr Luisa Alvareza - zdobywcy nagrodu Nobla w dziedzinie fizyki - umieÅ›ciÅ‚a detektor promieniowania kosmicznego we wnÄ™trzu piramidy Chefrena, u jej podstawy, aby sprawdzić, czy w piramidzie znajdujÄ… siÄ™ jeszcze jakieÅ› nieznane komnaty. CaÅ‚ość przedsiÄ™wziÄ™cia odbywaÅ‚a siÄ™ pod auspicjami Uniwersytetu Ein Shams w Kairze, amerykaÅ„skiej Komisji do spraw Energii Atomowej, oraz Smithsonian Institute. Pomiary prowadzono przy zaÅ‚ozeniu, że jednorodny strumieÅ„ promieniowania kosmicznego, przenikajÄ…c przez piramidÄ™ i natrawiajÄ…c w jej wnÄ™trzu na puste przestrzenie, przechodzić bÄ™dzie przez nie z wiÄ™kszÄ… Å‚atwoÅ›ciÄ…, co zostanie zarejestrowane przez detektor. Badania trwaÅ‚y ponad rok, przy czym aparatura pracowaÅ‚a bez przerwy, rejestrujÄ…c promieniowanie przez 24 godziny na dobÄ™, wyniki natomiast przekazywane byÅ‚y bezpoÅ›rednio do uniwersyteckiego komputera IBM 1120. Kiedy komputer podaÅ‚ dane koÅ„cowe, zdumienie ogarnęło uczonych. OkazaÅ‚o siÄ™, że zapisy natężenia promieniowania kosmicznego, pochodzÄ…ce z kolejnych dni pomiaru, wykazywaÅ‚y zupeÅ‚nie inny charakter i byÅ‚y kompletnie ze sobÄ… nieporównywalne. Dr Amr Gobed, odpowiedzialny za funkcjonowanie caÅ‚ej instalacji elektronicznej, oÅ›wiadczyÅ‚: Z naukowego punktu widzenia jest to niemożliwe. Musi tu istnieć jakaÅ› tajemnica, której nie jesteÅ›my w stanie wyjaÅ›nić (...), istnieje jakaÅ› tajemnicza siÅ‚a w piramidach, która przeciwstawia siÄ™ znanym prawom nauki. Dla starożytnych Egipcjan piramidy także stanowiÅ‚y zagadkÄ™, dlatego opierajÄ…c siÄ™ na legendach, przypuszczać można, że nie sÄ… one grobami, lecz miejscem schronienia skonstruowanym na wypadek wielkiej katastrofy. I to niekoniecznie dla ludzi, chociaż niektórzy ludzie mogliby siÄ™ tam schronić, ale sÅ‚użącym najprawdopodobniej przede wszystkim zachowaniu i zabezpieczeniu wiedzy i informacji. JeÅ›li katastrofa przybraÅ‚a formÄ™ kataklizmu wywoÅ‚anego przez czÅ‚owieka, z użyciem broni jÄ…drowej wÅ‚Ä…cznie, wówczas ta hipoteza zyskuje na znaczeniu, ponieważ wyjaÅ›niaÅ‚aby ona przedziwne wyniki uzyskane podczas badaÅ„ promieniowania kosmicznego wewnÄ…trz i w pobliżu piramid. Istnieje przecież możliwość, że piramidy, bÄ™dÄ…c schronami i dysponujÄ…c wszelkimi cechami, których wymaga siÄ™ od tego typu budowli, sÄ… także zabezpieczone przed promieniowaniem. Wydaje siÄ™ również, że niezależnie od tego, jakich Å›rodków użyto do zapewnienia piramidom tej wÅ‚asnoÅ›ci, Å›rodki te czy mechanizmy funkcjonujÄ… w dalszym ciÄ…gu w chwili obecnej. Czyżby wiÄ™c dziaÅ‚aÅ‚ i istniaÅ‚ ciÄ…gle jeszcze, sugerowany przez Andrew Thomasa w jego książce pt. "Nie jesteÅ›my pierwsi", jakiÅ› generator umieszczony gdzieÅ› pod piramidami? Takie urzÄ…dzenie zapewne musiaÅ‚oby znajdować siÄ™ bardzo gÅ‚Ä™boko pod piramidÄ…, znacznie gÅ‚Ä™bij, niż siÄ™gaÅ‚y dotychczas prowadzone prace wykopaliskowe. Trudno powiedzieć, jaki ono mogÅ‚oby mieć ksztaÅ‚t, czy też jak możnaby je wykryć, ponieważ urzÄ…dzenie takie przekracza jeszcze możliwoÅ›ci naszej współczesnej technologii. Piramidy ciÄ…gle kryjÄ… w sobie niewyjaÅ›nione tajemnice i przejawiajÄ… zagadkowe cechy, a pomimo tego istniejÄ… ludzie, którzy twierdza, że sÄ… one jedynie grobowcami faraonów. Nie oznacza to, że zgodzić siÄ™ należy z wymyÅ›lnymi historyjkami, które opowiada siÄ™ na temat ich budowy. Na przykÅ‚ad, że wsokość wielkiej piramidy Cheopsa, pomnożona przez milion, daje nam w wyniku odlegÅ‚ość Ziemi od SÅ‚oÅ„ca. Podaje siÄ™ także caÅ‚y szereg innych liczb, które wskazywać majÄ… rozmaite wielkoÅ›ci charakterystyczne, takie jak dÅ‚ugość roku, wielkość miesiÄ…ca księżycowego czy wagÄ™ kuli ziemskiej. Wysuwa siÄ™ również przypuszczenia, że piramidy zbudowane byÅ‚y przez Noego po potopie, że zbudowali je kosmici lub że zbudowane zostaÅ‚y wedÅ‚ug instrukcji kosmitów, albo też, że stanowiÄ… one punkty orientacyjne lub drogowskazy dla astronautów przybywajÄ…cych na ZiemiÄ™ z innych planet. PoglÄ…d, iż caÅ‚a ludzka wiedza ukryta jest gdzieÅ› w piramidach, nie musi być zupeÅ‚nie dziwaczny, chyba jednak sÅ‚uszniej bÄ™dzie powiedzieć, że choć wiedza starożytnego Å›wiata zostaÅ‚a tam umieszczona, to jednak już jej tam nie ma. Wiele hipotez i interpretacji narosÅ‚o wokół piramid egipskich w ciÄ…gu ostatnich 100 lat, zaÅ› prawda leży prawdopodobnie gdzieÅ› poÅ›rodku, pomiÄ™dzy przypuszczeniami zupeÅ‚nie fantastycznymi, a caÅ‚kowicie prozaicznymi. Zdecydowanie odrzucić trzeba teorie i sugestie pozbawione podstaw, nie można siÄ™ jednak także zgodzić z absurdalnym poglÄ…dem, że te kolosalne konstrukcje postawione zostaÅ‚y przez grupÄ™ ludzi zaopatrzonych jedynie w prymitywne narzÄ™dzia, bez transportu koÅ‚owego, dzwigów, wyciÄ…gów, koÅ‚owrotów i innych urzÄ…dzeÅ„. Å»e zbudowano je w kraju, który w okresie budowy piramid byÅ‚ prawie niezamieszkany (caÅ‚kowitÄ… populacjÄ™ szacuje siÄ™ na okoÅ‚o 2 miliony ludzi), nie posiadaÅ‚ miast i z rzadka tylko pokryty byÅ‚ niewielkimi wioskami. Znacznie bardziej uzasadniony wydaje siÄ™ poglÄ…d, że piramidy, a szczególnie rozlegÅ‚a ich grupa umiejscowiona na pÅ‚askowyżu w Gizeh, pochodzÄ… z okresu przedegipskiego. Zbudowane zostaÅ‚ nie jako budowle o przeznaczeniu sakralnym lub po to, aby przechowywać czcigodne zwÅ‚oki wielkich przywódców, lecz stanowiÅ‚y urzÄ…dzenia ochronne przeznaczone wÅ‚aÅ›nie do zabezpieczenia zdobyczy wiedzy. Wiele spoÅ›ród tych urzÄ…dzeÅ„ mogÅ‚o zostać zużytych przez... "nosicieli kultury", którzy pojawili siÄ™, aby z powrotem do cywilizacji doprowadzić prymitywnych potomków tych, którzy pozostali przy życiu po katastrofie. WÅ›ród wszystkich piramid egipskich - a znamy ich okoÅ‚o 70 - nie znaleziono ani jednej, w której stwierdzono by bez żadnej wÄ…tpliwoÅ›ci, że odbyÅ‚ siÄ™ w niej pochówek. Wszyscy faraonowie, a szczególnie najwiÄ™ksi i najpotÄ™niejsi wÅ‚adcy jak Ramzes II i Thutmozis III, pochowani byli w sÅ‚awnej Dolinie Królów. ZadziwiajÄ…ce, jak wielu jest przekonanych, że zmumifikowane zwÅ‚oki faraonów zostaÅ‚y odkryte w obrÄ™bbie piramid. Przekonanie to opiera siÄ™ prawdopodobnie na pewnoÅ›ci, z jakÄ… niektórzy archeologowie wypowiadajÄ… opinie, iż piramidy sÄ… grobami wÅ‚adców Egiptu. JeÅ›li najwiÄ™ksi i najsÅ‚awniejsi wÅ‚adcy Egiptu zostali pochowani w skalnych grobowcach w Dolinie Królów, to dlaczego przyjmuje siÄ™, że mniej znani i nie zawsze realnie istniejÄ…cy (starożytna lista panujÄ…cych Manetho nie zawiera imienia Cheops) pochowani zostali w tych ogromnych budowlach, rzekomo wzniesionych tak ogromnym wysiÅ‚kiem i znojem ludzkim? Egiptolodzy wydajÄ… siÄ™ znajdować pod przemożnym wpÅ‚ywem przekazów dostarczonych przez przez wielkiego podróżnika starożytnoÅ›ci - Herodota. Ale Herodot opisuje to, co powiedzieli mu uczeni i kapÅ‚ani, jakich napotykaÅ‚ na trasach swych wÄ™drówek. Piramidy już wówczas liczyÅ‚y sobie kilka tysiÄ™cy lat i stanowiÅ‚y dla Egipcjan zagadkÄ™ w nie mniejszym stopniu niż sÄ… niÄ… dla nas dzisiaj. CZŚĆ IV Wspomniane w poprzednich odcinkach wykopaliska i zapiski w starożytnych ksiÄ™gach dowodzÄ…, że globalna wojna nuklearna w zamierzchÅ‚ej przeszÅ‚oÅ›ci to coÅ› wiÄ™cej niż prawdopodobieÅ„stwo. I że wÅ›ród jej realiów znajdujemy nie tylko bomby jÄ…drowe, lecz także pociski rakietowe i urzÄ…dzenia przypominajÄ…ce radar, nie mówiÄ…c już o samolotach. Å»adne jednak z tych urzÄ…dzeÅ„ nie mogÅ‚oby zostać wyprodukowane bez istnienia zasobów i Å›rodków wysoko rozwiniÄ™tej techniki, a wiÄ™c istnienia wysoko uprzemysÅ‚owionego spoÅ‚eczeÅ„stwa. A jeÅ›li tak, to utracony ZÅ‚oty Wiek zamierzchÅ‚ej przeszÅ‚oÅ›ci mógÅ‚ być "zÅ‚oty" tylko w retrospekcji - dla tych, którym dane byÅ‚o przeżyć kataklizmy wojny i którzy zachowali w pamiÄ™ci jedynie najpiÄ™kniejsze jego cechy. W gruncie rzeczy owa era rozwiniÄ™tej technologii mogÅ‚a cierpieć na wszystkie schorzenie, które i nas trapiÄ…, a jeÅ›li rzeczywiÅ›cie cywilicacja ta byÅ‚a znacznie bardziej zaawansowana niż nasza, to i jej problemy mogÅ‚y być znacznie trudniejsze. Bajeczne Miasto ÅšwiateÅ‚ z pewnoÅ›ciÄ… miaÅ‚o swoje ubogie dzielnice, kÅ‚opoty z ruchem drogowym, zatÅ‚oczeniem, haÅ‚asem i stresami; mogÅ‚y istnieć także problemy siÅ‚y roboczej, rozwoju przemysÅ‚u, produkcji Å›rodków żywnoÅ›ciowych, transportu, zanieczyszczenia Å›rodowiska i przeludnienia. Nawet jeÅ›li ludzie ci byli niczym mitologiczni bogowie o wspaniaÅ‚ych intelektach i imponujÄ…co dÅ‚ugim okresie życia, to jednoczeÅ›nie mogli być obciążeni jakÄ…Å› wadÄ… psychicznÄ…, która stwarzaÅ‚a podobnie niebezpieczne sytuacje, na jakie spoÅ‚wczeÅ„stwo ludzkie natrafia i dziÅ›. JeÅ›li byli oni natomiast przedstawicielami cywilizacji rozwiniÄ™tej w innym ukÅ‚adzie sÅ‚onecznym, to już samo promieniowanie naszego sÅ‚oÅ„ca mogÅ‚o stanowić dla nich poważne zagrożenie i pociÄ…gać za sobÄ… ofiary. Być może na przestrzeni wieków ulegli oni stopniowej degradacji, pomimo że ich cywilizacja znacznie przewyższaÅ‚a naszÄ…. WyjaÅ›niaÅ‚oby to przekaz zawarty w biblijnej KsiÄ™dze Rodzaju, że wielka jest niegodziwość ludzi, a usposobienie ich jest wciąż zÅ‚e. Z drugiej strony, mogli oni zbudować spoÅ‚eczeÅ„stwo bardziej rozwiniÄ™te i bardziej ludzkie niż nasze. Być może, trudność leżaÅ‚a w ich stosunkach z innymi cywilizacjami kosmicznymi, a katastrofalny konflikt, który zniszczyÅ‚ ich Å›wiat i niemal zgÅ‚adziÅ‚ rasÄ™ ludzkÄ…, wywoÅ‚any byÅ‚ dziaÅ‚aniem wrogiej cywilizacji przybyÅ‚ej z obcej planety lub innego systemu sÅ‚onecznego. MogÅ‚a to być także kombinacja wszystkich wymienionych czynników. Niewykluczone, że nigdy siÄ™ nie dowiemy, co byÅ‚o przyczynÄ… "upadku" ludzkoÅ›ci i bÄ™dziemy musieli pozostać przy tych danych, jakich dostarczajÄ… nam mity i dostÄ™pne jeszcze Å›wiadectwa materialne. Można przeprowadzić szereg interesujÄ…cych rozważaÅ„ na temat kierunków, w jakich konflikt ów siÄ™ rozwijaÅ‚ i znalezć sporo przekonywujÄ…cych argumentów na ich poparcie. JeÅ›li bowiem miniona era wysokiej technologii dysponowaÅ‚a broniÄ… nuklearnÄ…, pociskami rakietowymi, radarem itd. i jeÅ›li jej spoÅ‚eczeÅ„stwa podlegaÅ‚y rozwojowi równolegÅ‚emu do tego, jaki charakteryzuje spoÅ‚eczeÅ„stwa dzisiejsze, to z pewnoÅ›ciÄ… dysponowaÅ‚a ona także podobnymi metodami wojen. IstniejÄ… pewne wskazówki, zarówno w mitach jak i w zródÅ‚ach materialnych, każące przypuszczać, że wniosek taki jest sÅ‚uszny. Antyczny tekst indyjski "Samara Sutradhara" wyraznie mówi o stosowaniu w odlegÅ‚ej przeszÅ‚oÅ›ci broni biologicznych. Specyfik o nazwie Somhara byÅ‚ używany jako Å›rodek wywoÅ‚ujÄ…cy choroby wÅ›ród żoÅ‚nierzy przeciwnika, zaÅ› inny - Moha - powodowaÅ‚ odrÄ™twienie i paraliż. W "Fengshen- yen-i" wspomina siÄ™ dziaÅ‚ania wojenne z użyciem broni bologicznej, prowadzone w Chinach; i znowu w tekstach tych znajdujemy opisy zadziwiajÄ…co podobne do indyjskich. Przy tej niejako okazji powstaje pytanie: czy nie jest możliwe, że niektóre współczesne, trapiÄ…ce ludzkość schorzenia zostaÅ‚y kiedyÅ› w przeszÅ‚oÅ›ci wywoÅ‚ane w sposób sztuczny? Istnieje wiele chorób, którym ulegajÄ… wyÅ‚Ä…cznie ludzie, nie trapiÄ… one natomiast zwierzÄ…t. Czy nie mogÅ‚y one powstać jako rezultat pradawnej niszczycielskiej wojny bakteriologicznej, której zasiÄ™g wymknÄ…Å‚ siÄ™ walczÄ…cym stronom spod kontroli? Znany biolog, Firsow, zwraca uwagÄ™ na fakt, że wirusy, traktowane obecnie jako reprezentujÄ…ce etap poÅ›redni pomiÄ™dzy Å›wiatem żyjÄ…cym a nieżyjÄ…cym, Å›wiatem organicznym a nieorganicznym, zachowujÄ…ce siÄ™ w stanie nieczynnym jak substancje krystaliczne, zaÅ› w stanie aktywnym reprodukujÄ…ce siÄ™ i wykazujÄ…ce dziaÅ‚ania celowe, wcale nie musiaÅ‚y powstać u zarania życia na Ziemi. Tym bardziej, że wykazujÄ… one wysoki stopieÅ„ specyficznoÅ›ci w stosunku do żywiciela, co wÅ‚aÅ›nie mogÅ‚oby wskazywać na ich stosunkowo niedawne pochodzenie. Inny rodzaj broni, powszechnie obecnie znanej, to broÅ„ balistyczna, a wiÄ™c pistolety, karabiny, dziaÅ‚a itp., a także materiaÅ‚y wybuchowe. W jednej z jaskiÅ„ północnej Rodezji znaleziono ludzkÄ… czaszkÄ™. Czaszka ta, znajdujÄ…ca siÄ™ obecnie w Muzeum Historii Naturalnej w Londynie, posiada okrÄ…gÅ‚y otwór po lewej stronie, podczas gdy strona prawa jest roztrzaskana. Otwór ten jest dokÅ‚adnie okrÄ…gÅ‚y, zaÅ› czaszka wokół niego nie posiada żadnych Å›ladów promienistych pÄ™knięć. Taki efekt - okrÄ…gÅ‚y otwór z roztrzaskanÄ… przeciwlegÅ‚Ä… Å›cianÄ…, czyli wylotem - jest typowym efektem dziaÅ‚ania na tkankÄ™ kostnÄ… kuli karabinowej o dużej prÄ™dkoÅ›ci, znanym powszechnie zarówno z doÅ›wiadczeÅ„ ostatniej wojny, jak i badaÅ„ kryminalistycznych. Dzida, strzaÅ‚a czy kamieÅ„ takiego zespolonego efektu wywoÅ‚ać nie może. Może go spowodować tylko gorÄ…cy pocisk wystrzelony z ogromnÄ… prÄ™dkoÅ›ciÄ…. Tymczasem wiek tej czaszki okreÅ›la siÄ™ na 40 000 lat, a wiÄ™c wypada on na okres pojawienia siÄ™ czÅ‚owieka z Cro Magnon, który jeszcze nie zdążyÅ‚ wynalezć nawet Å‚uku i strzaÅ‚y. Ta czaszka nie jest jedynym znaleziskiem noszÄ…cym na sobie Å›lady takiego uszkodzenia. W Muzeum Paleontologicznym w Leningradzie znajduje siÄ™ czaszka żubra pochodzÄ…ca sprzed wielu tysiÄ™cy lat. Posiada ona okrÄ…gÅ‚y otwór w Å›rodkowej części czoÅ‚a. Badania wykazaÅ‚y, że zwierzÄ™, chociaż ranne, nie padÅ‚o a rana ulegÅ‚a zabliznieniu. Podobnie jak w przypadku czaszki ludzkiej znalezionej w Rodezji i tutaj otwór jest doskonale okrÄ…gÅ‚y, zaÅ› wokół niego nie wystÄ™pujÄ… promieniste pÄ™kniÄ™cia. A wiÄ™c efekt dziaÅ‚ania kuli karabinowej. Ale skÄ…d karabiny w zamierzchÅ‚ej przeszÅ‚oÅ›ci? SiÄ™gnijmy wiÄ™c znów do mitów i Å›wiÄ™tych tekstów. Mity Drawidów wspominajÄ… o laskach plujÄ…cych ogniem i majÄ…cych wÅ‚asność zabijania. Mojżesz także miaÅ‚ laskÄ™, za której pomocÄ… spowodowaÅ‚, że ze skaÅ‚y wytrysÅ‚a woda. Naturalnie mogÅ‚a to być także różdżka, bowiem wynajdywanie wody pod powierchniÄ… ziemi za pomoca różdżki i różdżkarstwo należy do sztuk starych. Niemniej jednak mogÅ‚a to być broÅ„ balistyczna. Wiemy przecież, że Mojżesz wychowany byÅ‚ od dzieciÅ„stwa jako czÅ‚onek egipskiej kasty rzÄ…dzÄ…cej i mógÅ‚ mieć dostÄ™p do zródeÅ‚ wiedzy niedostÄ™pnych dla innych. Podobnego rodzaju tajemnicÄ™ stanowi starożytna egpska sztuka drążenia tuneli w skaÅ‚ach, której rezultaty oberwować można np. w Dolinie Królów, czy też stosowana podczas budowy Domów WiecznoÅ›ci w Abu Simbel, które Ramzes II kazaÅ‚ wbudować w skaliste urwisko. Przypuszcza siÄ™, że we wczesnym okresie historii Egiptu znana byÅ‚a sztuka produkowania i stosowania materiałów wybuchowych, która w pózniejszych tysiÄ…cleciach ulegÅ‚a zapomnieniu. Nie jest to ani dziwne, ani bezpodstawne przypuszczenie, jeÅ›li wezmie siÄ™ pod uwagÄ™, że choćby ChiÅ„czycy znali metodÄ™ przyrzÄ…dzania prochu już kilka tysiÄ™cy lat temu. Dlatego istnienie broni palnych w odlegÅ‚ej przeszÅ‚oÅ›ci nie jest niczym nadzwyczajnym, szczególnie dla cywilizacji, która dysponowaÅ‚a energiÄ… atomowÄ…. Niezwykle ciekawa sugestia wypÅ‚ynęła z krÄ™gu uczonych radzieckich. OkazaÅ‚o siÄ™ bowiem, że niektóre odkrycia szkieletów dinozaurów na Syberii, a mianowicie poÅ‚ożenie koÅ›ci szkieletowych oraz rodzaj ich uszkodzeÅ„, wydajÄ… siÄ™ wskazywać na to, że zwierzÄ™ta te zostaÅ‚y pogruchotane za pomocÄ… silnych Å›rodków wybuchowych. To, naturalnie, przesuwaÅ‚oby fakt stosowania materiałów wybuchowych o kilka milionów lat wstecz. Nie ulega jednak wÄ…tpliwoÅ›ci, że znajomość, jak i zastosowanie substancji wybuchowych, oraz broni dziaÅ‚ajÄ…cej w oparciu o te Å›rodki, jest znacznie bardziej starożytna niż sie na ogół przypuszcza. InnÄ… tajemniczÄ… sprawÄ…, Å›ciÅ›le wiążącÄ… siÄ™ z tragediÄ… atomowÄ… w czasach prehistorycznych, sÄ… malowidÅ‚a na Å›cianach jaskiÅ„ i na skaÅ‚ach, rozrzucone po caÅ‚ej kuli ziemskiej. MalowidÅ‚a te, przedstawiajÄ…ce postacie tak zwanych "kosmitów", zyskaÅ‚y sobie w ostatnich latach rozgÅ‚os Å›wiatowy, a ich szczególna popularność datuje siÄ™ od momentu publikacji książki von Dänikena zatytuÅ‚owanej "Pojazdy bogów". Jednym z najbardziej znanych obrazów jest kontur ogromnej postaci wyryty na skale. ZostaÅ‚ on odkryty przez Henri Labote'a na pÅ‚askowyżu Tasili na Saharze i nazwany przez niego Wielkim Bogiem MarsjaÅ„skim. Szkic ten zadziwiajÄ…co przypomina postać odzianÄ… w strój kosmonauty. Na obszarze pÅ‚askowyżu znajduje siÄ™ wiÄ™cej podobnych rysunków: jeden z nich przedstawia idÄ…cÄ… grupÄ™ czterech postaci ubranych w stroje przypominajÄ…ce kombinezony kosmonautów, których gÅ‚owy okryte sÄ… baniastymi heÅ‚mami. Rysunki tego rodzaju odkryto na różnych kontynentach. Istnieje na przykÅ‚ad rysunek naskalny na poÅ‚udnie od miejscowoÅ›ci Fergana w Uzbekistanie, przedstawiajÄ…cy postać, której gÅ‚owa otoczona jest pierÅ›cieniem z wychodzÄ…cymi z niego promieniami. PierÅ›cieÅ„ ten prawdopodobnie reprezentuje heÅ‚m, jaki noszÄ… nurkowie, zaopatrony w anteny. Niemal identyczne postacie przedstawiajÄ… rysunki odkryte w Val Camonica we WÅ‚oszech. Sylwetki "kosmitów" znaleziono także wyrysowane na pÅ‚askich Å›cianach skaÅ‚ w Australii. Znaczne podobieÅ„stwo do postaci na rysunkach wykazujÄ… japoÅ„skie statuetki Dogu pochodzÄ…ce z okresu Jomon. WzbudziÅ‚y one duże zainteresowanie, ponieważ przedstawiajÄ… ludzi w pewnego rodzaju ubraniach ochronnych i heÅ‚mach zaopatrzonych w dziwne okulary. JapoÅ„ski ekspert Isao Washio tak opisuje strój Dogu: rÄ™kawice przymocowane sÄ… do przedramienia za pomocÄ… wiÄ…zania, zaÅ› okulary mogÄ… być zamykane i otwierane. Po bokach postaci umocowane sÄ… dzwignie prawdopodobnie przeznaczone do regulacji ich ustawienia, podczas gdy "korona" umieszczona na heÅ‚mie speÅ‚nia rolÄ™ anteny (...). UrzÄ…dzenia na zewnÄ…trz ubrania nie stanowiÄ… elementów zdobniczych, lecz sÄ… przyrzÄ…dami pozwalajÄ…cymi kontrolować i regulować ciÅ›nienie w skafandrach w sposób automatyczny. Wszystkie te rysunki i postacie kojarzy siÄ™ obecnie z "przybyszami z kosmosu" oraz poglÄ…dem, że planetÄ™ naszÄ… w dalekiej przeszÅ‚oÅ›ci odwiedzali goÅ›cie - astronauci z innych ukÅ‚adów sÅ‚onecznych. W gruncie rzeczy mogÄ… one przedstawiać "niebiaÅ„skich bogów". Tym bardziej, że rysunkom "kosmitów" towarzyszÄ… czÄ™sto latajÄ…ce dyski, kuliste pojazdy czy inne urzÄ…dzenia latajÄ…ce. Wydaje siÄ™ jednakże, że istnieje inne, nie mniej prawdopodobne wyjaÅ›nienie, oparte na odmiennej interpretacji znajdowanych rysunków. Być może przedstawiajÄ… one po prostu ludzi w ubiorach chroniÄ…cych przed radioaktywnym skażeniem. Przecież wiÄ™kszość rysunków "kosmitów" odkryta zostaÅ‚a na terenach dzisiejszych pustyÅ„. WczeÅ›niej już jednak sugerowano, że pierwszÄ… przyczynÄ… powstania pustyÅ„ mogÅ‚o byc zastosowanie na tych obszarach broni nukearnej, dlatego nawet tysiÄ…ce lat pózniej regiony owej wykazywaÅ‚y wysoki stopieÅ„ skażenia radioaktywnego. Rysunki mogÅ‚y być wiÄ™c wykonane pózniej przez potomków mieszkaÅ„ców tych okolic, którym udaÅ‚o siÄ™ przeżyć kataklizm. Widzieli oni przybywajÄ…cych (albo ze schronów podziemnych, albo z obszarów nieskażonych radioaktywnoÅ›ciÄ…) ludzi w latajÄ…cych maszynach, którzy zabezpieczeni strojami ochronnymi pojawili siÄ™, aby skontrolować tereny, zbadać stopieÅ„ ich skażenia i ocenić rozmiary zniszczeÅ„. NiewÄ…tpliwie niektóre z tych rysunków mogÄ… przedstawiać przybyszów z kosmosu. Nie wydaje siÄ™ jednak sÅ‚uszne pomijanie możliwoÅ›ci, że ubrania ochronne noszone byÅ‚y przez mieszkaÅ„ców Ziemi, jako osÅ‚ona przed skażeniem promieniotwórczym. Gdyby bowiem kosmici musieli być tak dokÅ‚adnie chronieni przed naszym ziemskim Å›rodowiskiem, przy pomocy caÅ‚kowicie izolujÄ…cych skafandrów kosmicznych, oznaczaÅ‚oby to, że nie mogli oni oddychać ziemskÄ… atmosferÄ…, czy też znosić panujÄ…cej na powierzchni ziemi temperatury. A taki obraz kosmicznych bogów, jak pisze Richard E. Mooney, staÅ‚by w caÅ‚kowitej sprzecznoÅ›ci z tym, jaki wyrobiliÅ›my sobie na podstawie mitów i legend. O mitycznych bogach Egiptu, Grecji, Indii, a także Majów, Inków i Azteków nigdy nie pisano jako noszÄ…cych stroje ochronne. Dlatego albo byli oni ziemianami, albo przybyszami z kosmosu, których fizjologia podobna byÅ‚a do ziemskiej w takim stopniu, że nie potrzebowali skafandrów ochronnych. OczywiÅ›cie ci, którzy przybywaliby tylko na krótki pobyt na Ziemi, mogliby nosić ubiory chroniÄ…ce ich przed odmiennym promieniowaniem sÅ‚onecznym, czy też nieznanymi, a być może groznymi dla nich, ziemskimi mikroorganizmami. Jednakże, biorÄ…c pod uwagÄ™ argumenty za i przeciw, oraz uwzglÄ™dniajÄ…c rozmieszczenie głównych malowideÅ‚ oraz materialnych dowodów katastrofy nuklearnej, wydaje siÄ™, że najbardziej racjonalnym wyjaÅ›nieniem funkcji owych "kosmnicznych" skafandrów jest ochrona przed skażeniem promieniotwórczym. CZŚĆ V Kiedy program Apollo zostaÅ‚ pomyÅ›lnie zrealizowany i ogÅ‚oszono wiÄ™kszoÅ›c wyników badaÅ„, okazaÅ‚o siÄ™, że istniejÄ… fakty, które mogÄ… wskazywać, iż nie tylko Ziemia, lecz i część naszego ukÅ‚adu sÅ‚onecznego byÅ‚a przed wielu tysiÄ…cami lat zniszczona w wyniku wojny atomowej. Jednakże jeÅ›li chodzi o interpretacjÄ™ odkrytych faktów, opinie uczonych sa podzielone. Staranny przeglÄ…d literatury dotyczÄ…cej badaÅ„ przestrzeni kosmicznej wydaje siÄ™ Å›wiadczyć, że uczeni zakÅ‚opotani sÄ… wynikami uzyskanymi zarówno w radzieckich, jak i amerykaÅ„skich programach badawczych. Z drugiej strony obserwuje siÄ™ istnienie także tendencji do ignorowania lub wrÄ™cz pomijania tych danych naukowych, które wskazywać by mogÅ‚y, że olbrzymie kratery na Księżycu, Marsie, Merkurym i Wenus nie powstaÅ‚y w wyniku naturalnych zjawisk, takich jak upadki meteorytów, asteroidów, komet lub dziaÅ‚alnoÅ›ci wulkanicznej, lecz w wyniku eksplozji nuklearnych, miliony razy potężniejszych niż te, jakich oczekiwać można po najpotężniejszych bombach wodorowych dnia dzisiejszego. Pomimo lÄ…dowania ludzi na Księżycu, nie wiemy dotychczas, co byÅ‚o przyczynÄ… zniszczenia jego powierzchni oraz powstania na niej tak olbrzymiej iloÅ›ci kraterów. Uczeni amerykaÅ„scy przyznali (Scientific American, lipiec 1974 r.), że jakiÅ› nieznany kataklizm musiaÅ‚ spowodować zniszczenie powierzchni Księżyca i planet. Brytyjski astronom o Å›wiatowej sÅ‚awie, Gilbert Fiedler z zespoÅ‚em współpracowników poddaÅ‚ analizie statystycznej poÅ‚ożenia i czÄ™stotliwoÅ›ci karaterów na powierzchni Księżyca. Uzyskane wyniki wskazujÄ… wyraznie, że kratery nie pokrywajÄ… powierzchni Księżyca w sposób bezÅ‚adny i przypadkowy, czego można by oczekiwać przy zaÅ‚ożeniu, iż powstaÅ‚y one w wyniku dziaÅ‚ania siÅ‚ naturalnych. Okazuje siÄ™, że kratery te tworzÄ… okreÅ›lone i logiczne wzory. WystÄ™pujÄ… mianowicie w parach lub tworzÄ… Å‚aÅ„cuchy, szeregi oraz równolegÅ‚oboki. Pary kraterów lub kratery blizniacze skÅ‚adajÄ… siÄ™ z dwóch niecek o tej samej wielkoÅ›ci. Uczeni zauważyli, że w miarÄ™ jak Å›redni promieÅ„ tych kraterów zwiÄ™ksza siÄ™, roÅ›nie wówczas również odlegÅ‚ość miÄ™dzy nimi. Zjawisko to jednakże jest trudno wytÅ‚umaczyć na gruncie teorii o naturalnym ich pochodzeniu. Z drugiej strony, jeÅ›li na Księżycu miaÅ‚a miejsce wojna nuklearna, wówczas padajÄ…ce bomby mogÅ‚yby tworzyć na jego powierzchni okreÅ›lone wzory lejów. W takim przypadku, oczywiÅ›cie, im wiÄ™ksze byÅ‚yby zrzucane bomby, tym wiÄ™ksza odlegÅ‚ość miÄ™dzy nimi byÅ‚aby potrzebna dla uzyskania maksymalnego efektu destrukcyjnego. Liczne kratery tej samej wielkoÅ›ci tworzÄ… także ciÄ…gi lub Å‚aÅ„cuchy, uÅ‚ożone wzdÅ‚uż jednej linii i skierowane w okreÅ›lonym kierunku. Istnieje wyrazne podobieÅ„stwo miÄ™dzy tymi Å‚aÅ„cuchami kraterów na Księżycu, a Å‚aÅ„cuchami lejów po bombach zrzuconych w Wietnamie przez amerykaÅ„skie bombowce B-52. Kratery księżycowe wystÄ™pujÄ… również w grupach po cztery jednakowej wielkoÅ›ci - tworzÄ…c równolegÅ‚oboki. Wyraznie widać, że im wiÄ™ksze sÄ… ich Å›rednice, tym wiÄ™kszy tworzÄ… one równolegÅ‚obok. Niektóre równolegÅ‚oboki pokrywajÄ… obszar tysiÄ™cy kilometrów księżycowej powierzchni. W przypadku wojny jÄ…drowej celem tworzenia takich "figur geometrycznych" byÅ‚oby caÅ‚kowite zniszczenie życia w ich obrÄ™bie. Współczesne rakiety bojowe, zarówno radzieckie jak i amerykaÅ„skie, wyposażone sÄ… przynajmniej w cztery gÅ‚owice nuklearne każda i zaprogramowane prawdopodobnie w taki sposób, aby ich eksplozje tworzyÅ‚y równolegÅ‚obok. Powszechnie niemal wiadomo, że okoÅ‚o 90 proc. wszystkich kraterów na widocznej stronie Księżyca oraz na niektórych obszarach Marsa (regiony otaczajÄ…ce morze Hellas) koncentruje siÄ™ na wyżynach lub kontynentach, niewiele znajdujemy ich natomiast na morzach. Fakt ten, trudny do wyjaÅ›nienia w inny sposób, z punktu widzenia teorii o starożytnej wojnie nuklearnej staje siÄ™ zupeÅ‚nie zrozumiaÅ‚y. JeÅ›li bowiem w księżycowych i marsjaÅ„skich morzach znajdowaÅ‚a siÄ™ kiedyÅ› woda, to życie inteligentne skupiać siÄ™ musiaÅ‚o na lÄ…dach oraz brzegach zbiorników wodnych. StÄ…d obecność lejów i kraterów na tych obszarach jest w peÅ‚ni uzasadniona, jako rezultat morderczej wojny, w której niszczono przede wszystkim duże skupiska mieszkaÅ„ców w gÅ‚Ä™bi lÄ…du oraz miasta portowe i nadbrzeżne. Twierdzenie niektórych geologów, że kratery, które kiedyÅ› pokrywaÅ‚y powierzchnie księżycowych i marsjaÅ„skich mórz, ulegÅ‚y zniszczeniu przed milionami lat w wyniku stopienia w skrajnie wysokich temperaturach, wydaje siÄ™ maÅ‚o prawdopodobne, tym bardziej że przyczyna powstania tego piekÅ‚a o temperaturze milionów stopni ciÄ…gle stanowi tajemnicÄ™. Nie można ponadto pominąć faktu, że okoÅ‚o 10 proc. księżycowych kraterów jest zlokalizowana wÅ‚aÅ›nie na terenie mórz i nie ulegÅ‚y one jednak stopieniu. Być może, powstaÅ‚y wówczas, gdy zniszczono podwodne miasta. W każdym razie teoria stapiania w dalszym ciÄ…gu nie wyjaÅ›nia wystÄ™powania kraterów w parach, szeregach, równolegÅ‚obokach itd. Jednym z najdziwniejszych rodzajów kraterów obserwowanych na Księżycu sÄ… te, które posiadajÄ… "promienie" o dÅ‚ugoÅ›ci setek kilometrów. Niektórzy uczeni utrzymujÄ…, że takie otwory, jak Tycho, Kopernik i Arystarch powstaÅ‚y w wyniku eksplozji, które miaÅ‚y miejsce nad powierzchniÄ… Księżyca. Ponieważ ich promienie przebiegajÄ… po powierzchni innych kraterów, jest możliwe, że stanowi to rezultat wybuchu specjalnego typu bomb, które zrzucono pod koniec wojny nuklearnej w celu ostatecznego zniszczenia, ocalaÅ‚ych do tego czasu, resztek życia. Po tysiÄ…cach lat te jasne "promieniste" niecki wciąż jeszcze emitujÄ… znaczne iloÅ›ci promieniowania. Badania powierzchni Księżyca w czasie zaćmienia za pomocÄ… przyrzÄ…dów optycznych czuÅ‚ych na podczerwieÅ„, przeprowadzone przez naukowców NASA, wykazaÅ‚y, że te wÅ‚aÅ›nie obszary wydzielajÄ… wiÄ™cej ciepÅ‚a i promieniowania niż tereny sÄ…siednie. Astronomowie tacy jak Fiedler, Shoemaker i Barosh od lat twierdzili, że nieregularne linie obserwowane wokół księżycowych kraterów przypominajÄ… bardzo linie rozchodzÄ…ce siÄ™ promieniÅ›cie od kraterów pozostaÅ‚ych po próbnych wybuchach jÄ…drowych w Yucca Flats. OczywiÅ›cie, naukowcy ci utrzymujÄ…, że podobieÅ„stwo to jest przypadkowe, zaÅ› same linie powstaÅ‚y na Księżycu w wyniku dziaÅ‚ania naturalnych siÅ‚ niewiadomego pochodzenia. Już jednak w latach 40-tych astronomowie brytyjscy zaatakowali poglÄ…d, iż przyczynÄ… powstania księżycowych kraterów, niecek i wgÅ‚Ä™bieÅ„ byÅ‚o dziaÅ‚anie wulkanów. Wykazali oni, że nie istnieje ani jeden przykÅ‚ad prawdziwego stożka wulkanicznego na widocznej stronie Księżyca. DwadzieÅ›cia lat pózniej amerykaÅ„scy astronauci także nie mogli znalezć żadnego dowodu aktywnoÅ›ci wulkanicznej na Księżycu. Na poczÄ…tku lat 60-tych grupa radzieckich astronomów, pracujÄ…ca pod kierunkiem E. L. Krynowa, po zbadaniu istniejÄ…cych w naszym systemie sÅ‚onecznym asteroidów i meteorytów oraz uwzglÄ™dnieniu komet, a nastÄ™pnie obliczeniu Å›redniej liczby takich ciaÅ‚, które trafiajÄ… w kulÄ™ ziemskÄ…, doszÅ‚a do wniosku, że podczas minionych miliardów lat maksymalna liczba tych ciaÅ‚ niebieskich, jaka spadÅ‚a na Księżyc, nie mogÅ‚a przekroczyć 16.000, nawet biorÄ…c pod uwagÄ™ brak na nim atmosfery. IstniejÄ… tam jednak dosÅ‚ownie miliony kraterów, zaÅ› liczba samych tylko bardzo dużych znacznie przekracza 16 tysiÄ™cy, podczas gdy na powierzchni najbliższego sÄ…siada Księżyca - Ziemi znalezć ich można niewielkÄ… zaledwie liczbÄ™. Natomiast na planetach Merkury, Wenus i Mars istniejÄ… setki tysiÄ™cy kraterów - niemożliwe jest wiÄ™c, by powstaÅ‚y one wskutek uderzeÅ„ meteorytów. Nie można zatem znalezć żadnych konwencjonalnych dla ksztaÅ‚tu i rozkÅ‚adu kraterów, tych niewinnie wyglÄ…dajÄ…cych, jakby pozostaÅ‚ych po ospie znaków, tworzÄ…cych krajobraz księżycowy. Z jakichÅ› powodów kratery te sÄ… pÅ‚ytkie i zgrupowane na okreÅ›lonych obszarach powierzchni księżyca. Jedna z przedstawionych w ostatnich latach teorii wydaje siÄ™ wyjaÅ›niać wiele spoÅ›ród dotychczas niezgÅ‚Ä™bionych tajemnic Księżyca. Teoria ta zostaÅ‚a opracowana przez dwóch wybitnych uczonych radzieckich: MichaiÅ‚a Wasina i Aleksandra Szczerbakowa i przedstawiona w książce "Księżyc - nasz tajemniczy pojazd kosmiczny". Przyjmuje ona, że Księżyc w ogóle nie jest naturalnym satelitÄ… Ziemi, lecz stanowi wydrążonÄ… w Å›rodku konstrukcjÄ™, zbudowanÄ… przez jakÄ…Å› wysoko rozwiniÄ™tÄ… cywilizacjÄ™, która wprowadziÅ‚a go na orbitÄ™ okoÅ‚oziemskÄ…, jako sztucznego satelitÄ™, w nieokreÅ›lonym czasie dalekiej przeszÅ‚oÅ›ci. Ta zaskakujÄ…ca idea szokuje w pierwszej chwili, ale zanim wydamy na niÄ… wyrok skazujÄ…cy, zbadajmy niektóre spoÅ›ród kÅ‚opotliwych problemów, jakie owa Å›miaÅ‚a i niekonwencjonalna teoria rozwiÄ…zuje. Naturalnie, jeÅ›li Księżyc zostaÅ‚ sztucznie wprowadzony na orbitÄ™ okoÅ‚oziemskÄ…, to wyjaÅ›nienie jego prawie doskonale koÅ‚owej orbity staje siÄ™ zupeÅ‚nie oczywiste, podobnie jak fakt, iż orbita ta nie przebiega w pÅ‚aszczyznie równikowej Ziemi, odmiennie od wszystkich innych księżyców istniejÄ…cych w naszym ukÅ‚adzie sÅ‚onecznym. RzucajÄ…cÄ… siÄ™ w oczy cechÄ… powierzchni Księżyca jest istnienie na niej mórz. StanowiÄ… one wyrazne, jasne, pÅ‚askie powierzchnie prawie pozbawione kraterów; niemal wszystkie morza znajdujÄ… siÄ™ na zachodniej części Księżyca, skierowanej ku Ziemi. To wÅ‚aÅ›nie przelatujÄ…c nad niektórymi z tych mórz, wyprawa Apollo 8 odkryÅ‚a obecność maskonów, stacjonarnych pól grawitacyjnych, tak silnych że zakłócaÅ‚y one tory sond okoÅ‚oksiężycowych. Ten fakt oraz wyliczony ciężar wÅ‚aÅ›ciwy Księżyca i analiza jego ruchu, przeprowadzona przez Gordona McDonalda z NASA, wydajÄ… siÄ™ wskazywać, że Księżyc nie jest ciaÅ‚em homogenicznym, co oznacza, iż zachowuje siÄ™ on bardziej jak wydrążona w Å›rodku kula, niż jak jednolite ciaÅ‚o niebieskie. Inne, ostatnio odkryte fakty wydajÄ… siÄ™ wspierać tÄ™ hipotezÄ™. Przede wszystkim istnieje po drugiej stronie Księżyca ogromne wybrzuszenie na jego powierzchni, tak wielkie, że mogÅ‚oby ono wywoÅ‚ać powstanie niezrównoważonych siÅ‚ w obrÄ™bie księżycowej masy. Jednakże wpÅ‚yw tej wypukÅ‚oÅ›ci jest skompensowany jakimiÅ› zmianami w rozkÅ‚adzie gÄ™stoÅ›ci wnÄ™trza Księżyca. Sam fakt, że wybrzuszenie to znajduje siÄ™ po przeciwnej stronie niż oddziaÅ‚ywanie Ziemi, jest jeszcze bardziej intrygujÄ…cy. Czyżby owo wybrzuszenie zostaÅ‚o spowodowane jakimiÅ› ogromnymi przyspieszeniami, które dziaÅ‚aÅ‚y na Księżyc? Ciekawe wyniki otrzymano także w rezultacie sejsmograficznych eksperymentów przeprowadzonych podczas lotu Apollo 13. OkazaÅ‚o siÄ™, że zderzenia lub wstrzÄ…sy na powierzchni Księżyca dawaÅ‚y nigdzie przedtem nie spotykane sygnaÅ‚y, które zaczynaÅ‚y siÄ™ od maÅ‚ych fal, a nastÄ™pnie powoli narastaÅ‚y, aby po dÅ‚ugim okresie osiÄ…gnąć maksimum. W gruncie rzeczy, kiedy trzeci czÅ‚on rakiety Apollo 13 spadÅ‚ na Księżyc, caÅ‚a powierzchnia srebrnego globu, aż do gÅ‚Ä™bokoÅ›ci 40 kilometrów, drgaÅ‚a prawie trzy i pół godziny. Jeden z pracowników naukowych NASA skomentowaÅ‚ ten fakt w nastÄ™pujÄ…cy sposób: "Księżyc zareagowaÅ‚ jak wielki, pusty w Å›rodku gong". Tytan, cyrkon, itr, beryl. Te sÅ‚owa zwracajÄ… uwagÄ™, kiedy czyta siÄ™ wyniki, przeprowadzonej przez S. Ross Taylora, analizy chemicznej próbek skaÅ‚ księżycowych. Raport wskazuje, że te rzadkie pierwiastki wystÄ™pujÄ… na powierzchni Księżyca w dużych iloÅ›ciach, znacznie wiÄ™kszych niż w ziemskiej litosferze i bardzo przekraczajÄ… Å›redniÄ… ich zawartość procentowÄ… we wszechÅ›wiecie, wszystkie one, znane czasami pod zbiorowÄ… nazwÄ… "pierwiastków ogniotrwaÅ‚ych", sÄ… niezastÄ…pionymi materiaÅ‚ami budowy antykorozyjnych, odpornych na dziaÅ‚ania wysokich temperatur, kadÅ‚ubów rakiet kosmicznych. ZaskakujÄ…ce byÅ‚o również to, że wiek skaÅ‚ księżycowych, oceniony na podstawie rozpadu promieniotwórczego, wyniósÅ‚ od 5 do 7 miliardów lat, zaÅ› w niektórych próbkach osiÄ…gaÅ‚ aż okoÅ‚o 20 miliardów lat, podczas gdy wiek naszego ukÅ‚adu sÅ‚onecznego, a wiÄ™c i Ziemi, ocenia siÄ™ zaledwie na 4,6 miliardów lat. Ponadto w próbkach skaÅ‚ księżycowych odkryto kilka nowych pierwiastków i minerałów, które w ogóle nie wystÄ™pujÄ… w skorupie ziemskiej, nie mówiÄ…c już o obecnoÅ›ci stosunkowo wysokich stężeÅ„ niektórych radioaktywnych izotopów szeregu uranu i toru. Te ostatnie w gruncie rzeczy mogÅ‚y powstać tylko w wyniku eksplozji jÄ…drowych. Wszystkie wyprawy Apollo znajdowaÅ‚y także na powierzchni Księżyca duże iloÅ›ci substancji szklistych (np. Apollo 17 przywiózÅ‚ szkÅ‚o pomaraÅ„czowego koloru pochodzÄ…ce z krateru Shorty). William C. Phinney, kierownik zespoÅ‚u badawczego w Centrum Lotów ZaÅ‚ogowych NASA w Houston. Podczas konferencji prasowej, jaka miaÅ‚a miejsce w styczniu 1973 roku, powiedziaÅ‚: Nie potrafiÄ™ sobie wyobrazić, w jaki sposób kawaÅ‚ki pomaraÅ„czowego szkÅ‚a stanowić mogÄ… rezultat dziaÅ‚alnoÅ›ci wulkanicznej. A przecież na ziemskich terenach doÅ›wiadczalnych, na których przeprowadzano próbne wybuch jÄ…drowe, takie odÅ‚amki kolorowego szkÅ‚a do rzadkoÅ›ci nie należą. Wyniki badaÅ„ księżycowych skaÅ‚ wprawiÅ‚y w zakÅ‚opotanie tych uczonych, którzy wierzyli, że Ziemia i Księżyc utworzone zostaÅ‚y z tego samego pierwotnego obÅ‚oku kosmicznego pyÅ‚u, lub, że kiedyÅ› w zamierzchÅ‚ej przeszÅ‚oÅ›ci Księżyc stanowiÅ‚ część Ziemi, a pózniej zostaÅ‚ wyrzucony na orbitÄ™ w wyniku jakiegoÅ› kataklizmu. CZŚĆ VI Dalsze wyniki uzyskane przez kolejne wyprawy Apollo dostarczajÄ… nie mniej fascynujÄ…cych informacji niż z pierwszych wypraw. Badania magnetyzmu księżycowego (Apollo 16) wykazaÅ‚y, że Księżyc obecnie nie posiada globalnego pola magnetycznego, niemniej jednak próbki skaÅ‚ księżycowych wykazywaÅ‚y Å›lady dawnego dziaÅ‚ania tego pola ("New Scientist" 1980 t.85, s.66). Namagnesowanie to jest nieznaczne i wynosi okoÅ‚o 1/100 000 tego, jakie spotyka siÄ™ na Ziemi. Nie jest ono również jednolicie rozÅ‚ożone na powierzchni, lecz koncentruje siÄ™ w siedmiu regionach. Wszystkie te regiony leżą na zewnÄ™trznej stronie najwiÄ™kszych kraterów ("New Scientist" 1979 t.84, s.873). Odkryto także istnienie dwóch oddzielnych pasów ferromagnetycznego materiaÅ‚u, o dÅ‚ugoÅ›ci okoÅ‚o 1000 kilometrów, leżących na gÅ‚Ä™bokoÅ›ci okoÅ‚o 100 kilometrów pod powierzchniÄ… Księżyca. Pochodzenie i przeznaczenia tych ogromnych utworów, podobnych do dzwigarów lub wzdÅ‚użników w kadÅ‚ubie okrÄ™tu, stanowi dotychczas zagadkÄ™, podobnie jak odkryte przez wyprawÄ™ Apollo 16 Å›lady pordzewiaÅ‚ego żelaza w próbkach skaÅ‚ księżycowych. Ponieważ rdza Å›wiadczy o obecnoÅ›ci wody, dawna teoria mówiÄ…ca, że księżyc zawsze byÅ‚ pozbawiony zawierajÄ…cych wodÄ™ minerałów, powinna być poddana rewizji. Niezaprzeczalny dowód isnienia wody na Księżycu pojawiÅ‚ siÄ™ wówczas, gdy instrumenty pozostawione przez poprzednie wyprawy Apollo niespodziewanie wykryÅ‚y obÅ‚oki pary wodnej rozciÄ…gajÄ…ce siÄ™ na przestrzeni setek kilometrów. John Freeman z Rice University twierdzi, że wszystkie odczyty przyrzÄ…dów pomiarowych wskazujÄ… na bezsporny fakt, iż para wodna pochodzi z gÅ‚Ä™bokiego wnÄ™trza samego Księżyca. W ciÄ…gu tysiÄ™cy lat żywe byÅ‚y na Ziemi legendy mówiÄ…ce o istniejÄ…cych na Księżycu miastach. WedÅ‚ug zapisów, jakie znajdujemy w książce Charlesa Forda, europejscy astronomowie twierdzili w swoich publikacjach naukowych, że widzieli takie ruiny na Księżycu jeszcze w ubiegÅ‚ym wieku. AmerykaÅ„skie czasopisma astronomiczne publikowaÅ‚y rysunki i fotografie piramid, kopuÅ‚, krzyży i mostów, jakie obserwowano na powierzchni Księżyca. Zeszyt czasopisma Uniwersytetu Harvarda z kwietnia 1954 roku pt. "Sky and Telescope" zawiera artykuÅ‚ na temat mostu sfotografowanego na powierzchni Księżyca, Å‚Ä…czÄ…cego dwa grzbiety górskie w pobliżu Mare Crisium. WedÅ‚ug opinii redaktora naukowego "New York Herald Tribune" - Johna O'Neile'a oraz dwóch astronomów angielskich, H. P. Wilkinsa oraz Patricka Moore'a, fotografia ta przedstawia definitywnie most, a nie przypadkowÄ… formacjÄ™ skalnÄ… tego ksztaÅ‚tu. JeÅ›li Mare Crisium byÅ‚o kiedyÅ› prawdziwym oceanem, wówczas most ten porównać by można do mostu ZÅ‚otej Bramy (Golden Gate Bridge) w San Francisco, który również spina dwa grzbiety górskie w pobliżu oceanu. H. P. Wilkins wyliczyÅ‚, że dÅ‚ugość tego księżycowego mostu przekracza 20 kilometrów. SpÄ™dziÅ‚ on również wiele czasu na katalogowaniu ponad 200 biaÅ‚ych kopuÅ‚, o Å›rednicach siÄ™gajÄ…cych 200 metrów (obserwowanych w ostatnich latach w coraz wiÄ™kszych iloÅ›ciach), które czasami znikajÄ… w jednym miejscu, aby znowu pojawić siÄ™ w innym. ZaskakujÄ…ce, że wiele spoÅ›ród tych księżycowych kopuÅ‚ zaobserwowano w pobliżu wyjÄ…tkowo prostej Å›ciany o wysokoÅ›ci okoÅ‚o 450 metrów i dÅ‚ugoÅ›ci ponad 100 kilometrów. Po przeciwnej stronie tej Å›ciany, na przeciwlegÅ‚ej stronie Księżyca, znajduje siÄ™ pÄ™kniÄ™cie o szerokoÅ›ci 8 kilometrów i dÅ‚ugoÅ›ci 240 kilometrów. Jeszcze bardziej zadziwiajÄ…ce sÄ… zespoÅ‚y gigantycznych gÅ‚azów, znajdujÄ…ce siÄ™ na powierzchni Mare Tranquilitatis i Oceanus Procellarum. William Blair, uczony antropolog, porównuje te budowle do Stonehenge, o prostokÄ…tnych zapadlinach zerodowanych Å›cian, które zawaliÅ‚y siÄ™ ku Å›rodkowi oraz monolitycznych iglicach wyższych od jakiegokolwiek budynku na Ziemi. Radzieckie zdjÄ™cia wykonane przez AunÄ™ 9 wskazujÄ…, że niektóre spoÅ›ród tych iglic mogÄ… w gruncie rzeczy mieć ksztaÅ‚t piramid. Starożytna cywilizacja zamieszkujÄ…ca w przeszÅ‚oÅ›ci na powierzchni Księżyca musiaÅ‚a dokonać ogromnego dzieÅ‚a, przeksztaÅ‚cajÄ…c i modelujÄ…c krajobraz Księżyca. Astronomom od wielu lat znane sÄ… duże obszary tej powierzchni pokryte siatkÄ… krzyżujÄ…cych siÄ™ linii, przypominajÄ…cych siatkÄ™ poÅ‚udników i równoleżników rysowanych na mapach Ziemi. Odnosi siÄ™ wrażenie, że te uskoki, grzbiety górskie, wÄ…wozy i Å‚aÅ„cuchy kraterów uÅ‚ożone sÄ… wzdÅ‚uż równolegÅ‚ych linii przecinajÄ…cych siÄ™ z innymi pod kÄ…tami prostymi. Taki system krzyżujÄ…cych siÄ™ linii jest zupeÅ‚nie nienaturalny i uczeni nie potrafiÄ… znalezć dla niego żadnego wytÅ‚umaczenia. ZdjÄ™cia przesÅ‚ane przez amerykaÅ„skie sondy z powierzchni Merkurego, Wenus i Marsa wskazujÄ…, że los tych planet byÅ‚ podobny do księżycowego. Można na ich powierzchni znalezć kratery tworzÄ…ce wzory podobne do księżycowych. Niektórzy fizycy oceniajÄ…, że energia potrzebna do utworzenia takich kraterów (których Å›rednice osiÄ…gajÄ… 1300 kilometrów) przekraczajÄ… tysiÄ…ce razy siÅ‚Ä™ wybuchu najwiÄ™kszych bomb wodorowych. Tak straszliwa siÅ‚a wybuchu mogÅ‚a zniszczyć planetÄ™, która kiedyÅ› krążyÅ‚a miÄ™dzy Marsem a Jowiszem, a po której pozostaÅ‚ tylko pas asteroid. Kiedy ta grupa fragmentów skalnych zostaÅ‚a w 1802 roku odkryta przez niemieckiego astronoma Heinricha W. M. Obersa, astronomowie byli przekonani, że to jakaÅ› planeta zostaÅ‚a kiedyÅ› zniszczona w wyniku straszliwej eksplozji. Teoria ta ciÄ…gle jest żywa wÅ›ród astronomów radzieckich. Obliczyli oni na poczÄ…tku lat 60-tych, że Å›rednica owej planety wynosiÅ‚a okoÅ‚o 6000 km. Z drugiej strony wiadomo, że nie istnieje żadna naturalna przyczyna eksplozji planety. AmerykaÅ„ski astronom Gerard P. Kuiper, dyrektor Obserwatorium Astronomicznego Uniwersytetu w Arizonie, twierdzi wprawdzie, że pas asteroid powstaÅ‚ wówczas, gdy 5 do 10 oddzielnych planet znajdujÄ…cych siÄ™ na orbitach pomiÄ™dzy Marsem a Jowiszem przypadkowo zderzyÅ‚o siÄ™ ze sobÄ…, jednak nie posiada on konkretnych dowodów potwierdzajÄ…cych tÄ™ teoriÄ™, zaÅ› ze statystycznego punktu widzenia taka przypadkowa kolizja jest niemal niemożliwa w przestrzeni, jaka istnieje miÄ™dzy Marsem a Jowiszem. Naukowcy z NASA byli zaskoczeni, kiedy sondy Pionier 10 i Pionier 11 przeszÅ‚y bez żadnej kolizji przez pas asteroid zawierajÄ…cy okoÅ‚o 100 000 odÅ‚amków skalnych. Najprawdopodobniej nie zwrócili oni uwagi na fakt, że Å›rednia odlegÅ‚ość miÄ™dzy każdÄ… z tych asteroid wynosi okoÅ‚o 6,5 miliona kilometrów. W każdym razie wiadomo, że najwiÄ™ksze rozmiary zniszczeÅ„ podczas tej starożytnej wojny miaÅ‚y miejsce w obszarze miÄ™dzy Marsem a Jowiszem. Być może, planeta lub planety istniejÄ…ce w tej części naszego ukÅ‚adu sÅ‚onecznego byÅ‚y głównymi bazami militarnymi i dlatego musiaÅ‚y zostać zburzone. Starożytne Å›rodki bojowe mogÅ‚y również dokonać zniszczenia czterech księżyców Saturna, co spowodowaÅ‚o powstanie jego pierÅ›cienia. Astronomowie twierdzÄ…, że księżyce te rozpadÅ‚y siÄ™, kiedy zbytnio zbliżyÅ‚y siÄ™ do planety. Nie ma jednak żadnych realnych dowodów na poparcie tej teorii, tym bardziej, że ci sami astronomowie przyznajÄ…, iż księżyce nie mogÅ‚y rozpaść siÄ™, gdyby byÅ‚y zbudowane z niepopÄ™kanej litej skaÅ‚y. Ponadto Saturn byÅ‚by jedynÄ… planetÄ… w naszym ukÅ‚adzie, której księżyce ulegÅ‚yby rozpadowi w tak niezwykÅ‚y sposób. A może one także byÅ‚y ważnymi bazami wojskowymi i dlatego musiaÅ‚y zostać zniszczone? W ostatnich latach Å›wiat naukowy dowiedziaÅ‚ siÄ™, że temperatura na powierzchni Jowisza wynosi ponad 50 000 stopni, a wiÄ™c przekracza nawet temperaturÄ™ na powierzchni SÅ‚oÅ„ca. Czy potężne bombardowanie za pomocÄ… nuklearnych Å›rodków zniszczenia nie mogÅ‚o zapoczÄ…tkować reakcji jÄ…drowej na tej planecie? W książce zatytuÅ‚owanej "ZÅ‚oto bogów" Erich von Däniken dyskutuje możliwoÅ›ci istnienia w starożytnoÅ›ci wojny, w której cywilizacje pochodzÄ…ce z innych systemów gwiezdnych walczyÅ‚y ze sobÄ… i ci, którzy tÄ™ wojnÄ™ przegrali, szukać musieli schronienia na Ziemi. W tych to zamierzchÅ‚ych czasach nasz system sÅ‚oneczny mógÅ‚ zostać zniszczony przez istoty lub "bogów" pochodzÄ…cych z innych ukÅ‚adów planetarnych. Wydaje siÄ™ jenak, że nie ma powodów, dla których "kosmici" mieliby wybrać sobie jako teren zaÅ‚atwiania swoich porachunków tÄ™ zapadÅ‚Ä… część galaktyki, odlegÅ‚Ä… przynajmniej o kilkadziesiÄ…t lat Å›wietlnych od miejsca, w którym przyczyna sporów powstaÅ‚a. Bardziej uzasadnione wydaje siÄ™ twierdzenie, że wysoko rozwiniÄ™ta cywilizacja powstaÅ‚a wÅ‚aÅ›nie tu, na Ziemi, przed kilkudziesiÄ™ciu lub nawet kilkuset tysiÄ…cami lat. Ta wspaniaÅ‚a cywilizacja osiÄ…gnęła już nawet etap planetarny - rozpoczęła kolonizacjÄ™ znajdujÄ…cych siÄ™ w obrÄ™bie ekosfery planet naszego ukÅ‚adu sÅ‚onecznego, stajÄ…c tam szybko na niebywale wysokim poziomie techniki i cywilizacji. Zdaje siÄ™ jednak, że postÄ™p moralny nie przebiegaÅ‚ równolegle z technologicznym. Znane wady ludzkoÅ›ci i dążność jednych do dominacji nad drugimi, zwielokrotnione niesÅ‚ychanymi możliwoÅ›ciami zaawansowanej wiedzy i techniki doprowadziÅ‚y do otwartej rywalizacji pomiÄ™dzy mieszkaÅ„cami sÄ…siednich planet. Rezultatem byÅ‚a straszliwa wojna, w wyniku której z jednej planety pozostaÅ‚ tylko pas asteroid, zaÅ› powierzchnie Księżyca, Marsa, Merkurego i Wenus zamieniÅ‚y siÄ™ w skalne rumowiska o zatrutej Å›miertelnie dla wszelkiego życia atmosferze. Ci, nieliczni, którzy przeżyli ukryci w bunkrach i skalnych schronach na stosunkowo najmniej zniszczonej Ziemi, stali siÄ™ nosicielami kultury cywilizacji, "bogami", wÅ›ród ocalaÅ‚ych, czÅ‚ekopodobnych istot zamieszkujÄ…cych dzikie ostÄ™py i dżungle Ziemi, majÄ…c nadziejÄ™ wskrzesić na gruzach dawnej Å›wietnoÅ›ci "zÅ‚oty okres" - nowe cywilizowane życie. CZŚĆ VII Postawiono już w poprzednim odcinku hipotezÄ™, że przed kilkuset tysiÄ…cami lat rozwinęła siÄ™ na naszej planecie cywilizacja, która zdoÅ‚aÅ‚a osiÄ…gnąć bardzo wysoki poziom rozwoju. PozwoliÅ‚o jej to na skolonizowanie Wenus, Marsa, Merkurego, Faetona (hipotetyczna planeta obiegajÄ…ca SÅ‚oÅ„ce po orbicie cywilizacja, która zdoÅ‚aÅ‚a osiÄ…gnąć asteroid), a być może i innych ciaÅ‚ niebieskich, np. księżyców Jowisza czy Saturna. OsiedleÅ„cy, żyjÄ…cy w warunkach odmiennych od ziemskich, musieli w kilku pokoleniach rozwinąć szereg cech adaptacyjnych, w wyniku czego ich technologia, cywilizacja i kultura coraz bardziej odbiegaÅ‚a od ziemskiej. Trudniejsze warunki życia kolonistów zmuszaÅ‚y ich do ciÄ…gÅ‚ego ulepszania maszyn, urzÄ…dzeÅ„, architektury, pojazdów poruszajÄ…cych siÄ™ po lÄ…dzie, wodzie i atmosferze, a także statków komunikacji miÄ™dzyplanetarnej. Ogromny poziom osiÄ…gnÄ…Å‚ również rozwój Å›rodków porozumiewania siÄ™, inżynierii genetycznej, leczenia chorób oraz walki ze staroÅ›ciÄ…, co pozwoliÅ‚o naszym przodkom osiÄ…gnąć imponujÄ…cy wrÄ™cz czas życia. Wszak dążenie do podboju kosmosu i podróży miÄ™dzygalaktycznych zaczęło coraz silniej opanowywać umysÅ‚y mieszkaÅ„ców ukÅ‚adu sÅ‚onecznego. Przechwycono z kosmosu niewielkÄ… planetoidÄ™, a tor jej obiegu skorygowano w taki sposób, aby mogÅ‚a ona krążyć w naszym ukÅ‚adzie sÅ‚onecznym. Zasiedlono jej powierzchniÄ™, a nastÄ™pnie zaczÄ™to dokonywać pewnych zmian jej wnÄ™trza, przeksztaÅ‚cajÄ…c jÄ… w pojazd zdolny do poruszania siÄ™ w przestrzeni miÄ™dzygwiezdnej. Przeprowadzenie tak poważnych przedsiÄ™wzięć inżynierskich i konstruktorskich wymagaÅ‚o jednakże zorganizowania odpowiednich dostaw sprzÄ™tu, surowców, urzÄ…dzeÅ„ i specjalistycznych ekip roboczych, co z kolei pociÄ…gaÅ‚o za sobÄ… konieczność dalszego skorygowania orbity tej planetoidy tak, aby znajdowaÅ‚a siÄ™ ona caÅ‚y czas w zasiÄ™gu pojazdów transportowych z oÅ›rodków cywilizacji ze wszystkich planet. Postanowiono umieÅ›cić jÄ… na orbicie okoÅ‚oziemskiej. I w ten oto sposób pojawiÅ‚ siÄ™ nasz Księżyc. Jednakże z jakichÅ› nieznanych powodów operacja zakotwiczenia Księżyca nie przebiegÅ‚a zgodnie z planem, w jej wyniku spowodowano na Ziemi straszne kataklizmy. Luna bowiem, kiedy dostaÅ‚a siÄ™ w sferÄ™ przyciÄ…gania Ziemi, wywoÅ‚aÅ‚a przesuniÄ™cie siÄ™ masy wód.. Rozpoczęły siÄ™ przypÅ‚ywy. Pierwszy byÅ‚ najwiÄ™kszy. Fale popÅ‚ynęły z okolic podbiegunowych w kierunku równika, zatapiajÄ…c po drodze wszystko, wraz z lÄ…dem Mu i częściÄ… Atlantydy, na wysokość 3000 - 5000 metrów. Niejasne sÄ… przyczyny równoczesnego wybuchu okrutnej wojny w ukÅ‚adzie sÅ‚onecznym. Prawdopodobnie daÅ‚y o sobie znać znane wady ludzkoÅ›ci, a szczególnie wady psychiczne, o których wspomniano uprzednio. JeÅ›li nawet ludzie ci byli, niczym mitologiczni bogowie, istotami o wspaniaÅ‚ych intelektach i imponujÄ…co dÅ‚ugim okresie życia, to jednoczeÅ›nie mogli być obciążeni jakÄ…Å› genetyczna skazÄ… psychicznÄ…, która stwarzaÅ‚a podobnie niebezpieczne sytuacje, na jakie spoÅ‚eczeÅ„stwo ludzkie natrafia i dziÅ›. Może na przestrzeni wieków ulegli stopniowej degeneracji. Bez wÄ…tpienia zbudowali spoÅ‚eczeÅ„stwo bardziej rozwiniÄ™te i bardziej ludzkie niż nasze, skoro osiÄ…gnÄ™li tak ogromne zdobycze , a jednak dopuÅ›cili do tego, by katastrofalny konflikt zniszczyÅ‚ ich Å›wiat i niemal zgÅ‚adziÅ‚ rasÄ™ ludzkÄ…. Jedno nie ulega wÄ…tpliwoÅ›ci, ster dziaÅ‚aÅ„ w pewnym momencie wymknÄ…Å‚ siÄ™ ludziom z rÄ…k. ZapanowaÅ‚y okrutne prawa wojny. Konflikt nie trwaÅ‚ jednak dÅ‚ugo. Użycie broni masowej zagÅ‚ady w koÅ„cowym etapie szybko sprawiÅ‚o, iż życie na planetach przestaÅ‚o istnieć. Planeta Faeton, na której nagromadzono najwiÄ™ksze zapasy Å›rodków bojowych, nie zdoÅ‚aÅ‚a ich nawet wykorzystać. Jeden, dobrze wymierzony, pocisk jÄ…drowy zainicjowaÅ‚ eksplozjÄ™ zmagazynowanych materiałów termonuklearnych. Straszliwy wybuch rozerwaÅ‚ na strzÄ™py caÅ‚Ä… planetÄ™ Faeton. Dość Å‚atwo sobie wyobrazić dalszy przebieg wypadków. Nieliczni szczęśliwie przewidujÄ…cy, którzy mieli dostÄ™p do miÄ™dzyplanetarnych pojazdów, wraz z rodzinami i sprzÄ™tem, jaki zgromadzić im siÄ™ udaÅ‚o, schronili siÄ™ na Ziemi, która jedyna ostaÅ‚a siÄ™ w stanie stosunkowo najmniej zniszczonym. Być może, nie byÅ‚a oÅ›rodkiem konfliktu w ukÅ‚adzie sÅ‚onecznym. Choć okaleczona straszliwym kataklizmem, wywoÅ‚anym przez zakotwiczenie na jej orbicie Księżyca i choć pozbawiona Å›rodków dyspozycyjnych na Mu i Atlantydzie, posiadaÅ‚a przynajmniej nadajÄ…cÄ… siÄ™ do życia atmosferÄ™. LÄ…dowali wiÄ™c na Ziemi nie tylko uciekinierzy z najbliższych planet, tutaj znajdowaÅ‚y także schronienie zaÅ‚ogi samolotów i statków miÄ™dzyplanetarnych, które, lecÄ…c z zadaniem bojowym stwierdziÅ‚y, że cel już przestaÅ‚ istnieć; lÄ…dowali także ci, którzy po wykonaniu zadania nie mieli dokÄ…d wracać. LÄ…dowali z rozpaczÄ…, bali siÄ™ także odwetu. Ale odwet nie nadchodziÅ‚. Nie byÅ‚o już komu o nim myÅ›leć. Pobudowali wiÄ™c schrony i podziemne osiedla (systemy podziemnych tuneli w Argentynie, Peru i Ekwadorze, groty w Adżanta, Ellora i Deccan w Indiach), aby tam przeżyć w spokoju i otrzÄ…snąć siÄ™ do nowego życia. Potem rozpoczÄ™li penetracjÄ™ otoczenia. Ziemia byÅ‚a bardzo zniszczona. Główne oÅ›rodki cywilizacji nie istniaÅ‚y. Centra dyspozycyjne, niektóre lÄ…dy i wszystkie miasta albo znikÅ‚y pod falami oceanów, albo zamieniÅ‚y siÄ™ w sterty popioÅ‚u pod dziaÅ‚aniem broni laserowej i atomowej. Reszty dzieÅ‚a zniszczenia dokonaÅ‚y wybuchy wulkaniczne wstrzÄ…sajÄ…ce skorupÄ… ziemskÄ…, której równowagÄ™ tak lekkomyÅ›lnie naruszono. Pomimo przerażajÄ…co smutnego bilansu rozpoczÄ™to organizować nowe bytowanie. ZaczÄ™to gromadzić ocalaÅ‚y jeszcze gdzieniegdzie sprzÄ™t i urzÄ…dzenia. Ekipy techniczne penetrowaÅ‚y powierzchniÄ™ Ziemi, poszukujÄ…c tych, którym udaÅ‚o siÄ™ przeżyć kataklizm, a także surowców, Å›rodków napÄ™dowych, leków, żywnoÅ›ci. PodjÄ™to budowÄ™ nowych miast (Tiahuanaco?) i osiedli (Sacsayhuaman?). Å»ycie zaczęło wchodzić w bardziej ustabilizowane tryby, pomimo że niezbyt liczne spoÅ‚eczeÅ„stwo uchodzców borykać siÄ™ musiaÅ‚o z caÅ‚ym szeregiem poważnych problemów. Przede wszystkim nie byÅ‚o ono jednolite. W skÅ‚ad jego wchodzili przecież ludzie, którzy wychowali siÄ™ na różnych planetach. Niektórzy z nich z poczÄ…tku chyba nie mogli przystosować siÄ™ do oddychania ziemskÄ… atmosferÄ…, zapewne musieli korzystać z urzÄ…dzeÅ„ ochronnych. Dla innych promieniowanie sÅ‚oneczne na Ziemi byÅ‚o zbyt silne. Dla jeszcze innych - zbyt sÅ‚abe. Wszystkim tym trudnoÅ›ciom należaÅ‚o zaradzić możliwie szybko, jeÅ›li to nieliczne spoÅ‚eczeÅ„stwo miaÅ‚o uchronić przed caÅ‚kowitÄ… zagÅ‚adÄ… i wymarciem siebie i zdobycze cywilizacji trwajÄ…ce tysiÄ…ce lat. WÅ›ród puszcz tropikalnych, lasów i sawann Ziemi istniaÅ‚y prymitywne plemiona ludzkie znajdujÄ…ce siÄ™ na niskim szczeblu rozwoju, których sposób życia nie odbiegaÅ‚ wÅ‚aÅ›ciwie od zwierzÄ™cego. Zdecydowano siÄ™ wiÄ™c na Å›miaÅ‚y eksperyment biologiczny, którego celem byÅ‚o dokonanie na kilku wybranych plemionach zabiegu genetycznego, pozwalajÄ…cego na znaczne przyspieszenie ich rozwoju. Uzyskane w tym procesie osobniki miaÅ‚y być w przyszÅ‚oÅ›ci wykorzystane jako niewykwalifikowana siÅ‚a robocza, rozumiejÄ…ca i wykonujÄ…ca prawidÅ‚owo i w sposób zdyscyplinowany stawiane przez "bogów - stwórców" zadania. W biblijnej KsiÄ™dze Rodzaju czytamy: "A wreszcie rzekÅ‚ Bóg: UczyÅ„my czÅ‚owieka na nasz obraz, podobnego nam...". Na marginesie warto zaznaczyć, że wyraz Elohim, stanowiÄ…cy jednÄ… z nazw Boga w Starym Testamencie, jest formÄ… liczby mnogiej (bogowie) od Eloach (Bóg). Eksperyment powiódÅ‚ siÄ™ znakomicie, a jego efekty, jak siÄ™ zdaje, przekroczyÅ‚y najÅ›mielsze oczekiwania. Rozwój intelektualny plemion poddanych na ograniczonym terenie zabiegowi genetycznemu, a nastÄ™pnie starannej opiece i edukacji, nastÄ™powaÅ‚ bardzo szybko. DoprowadziÅ‚ jednoczeÅ›nie do powstania nieprzewidzianego "produktu ubocznego" - rozwiÄ…zaÅ‚ mianowicie problem, z którym bogowie dotychczas siÄ™ borykali, dostarczyÅ‚ bowiem zastÄ™pów nad podziw urodziwych kobiet. Nic wiÄ™c dziwnego, że co mÅ‚odsi bogowie natychmiast przystÄ…pili do dalszego "ulepszania" wyników eksperymentu, zapominajÄ…c, że choć z grubsza przynależni do tego samego gatunku, to jednak reprezentujÄ… odmienne drogi rozwoju genetycznego (szczególnie ci, którzy byli potomkami pokoleÅ„ dÅ‚ugo żyjÄ…cych na innych niż Ziemia planetach). Biblijna KsiÄ™ga Rodzaju podaje: "A kiedy ludzie zaczÄ™li siÄ™ mnożyć na Ziemi, rodziÅ‚y im siÄ™ córki. Synowie Boga, widzÄ…c, że córki czÅ‚owiecze sÄ… piÄ™kne, pojmowali je sobie za żony, wszystkie, jakie im siÄ™ tylko podobaÅ‚y (...). A w owych czasach i pózniej byli na Ziemi giganci. Bo gdy synowie Boga zbliżali siÄ™ do córek czÅ‚owieczych, te im ich rodziÅ‚y. Byli to wiÄ™c owi mocarze, majÄ…cy sÅ‚awÄ™ w owych dawnych czasach". Narodzone z tych zwiÄ…zków mutanty nie zawsze mogÅ‚y być przedmiotem chluby bogów. Niektóre, jako przedstawiajÄ…ce caÅ‚kowicie zdegenerowane formy, musiano likwidować. Jednak wiÄ™kszość potomków reprezentowaÅ‚a znacznie zwiÄ™kszone możliwoÅ›ci intelektualne. Niektórzy spoÅ›ród nich posiadali tak wysoki poziom inteligencji, że bez trudnoÅ›ci mieszali siÄ™ ze spoÅ‚ecznoÅ›ciÄ… mÅ‚odszych bogów. Udany eksperyment spowodowaÅ‚ nowy, gwaÅ‚towny rozwój cywilizacji na Ziemi. Bogowie mieli już zastÄ™py siÅ‚y roboczej. Wybrani spoÅ›ród tych rzesz ludzie uzyskiwali kwalifikacje techniczne, a nawet naukowe; wykonywali prace inżynierskie, byli pilotami, żoÅ‚nierzami, lekarzami, budowniczymi, czy wreszcie osiÄ…gali nawet status boga. Starzy bogowie wymierali, mÅ‚odzi coraz bardziej wtapiali siÄ™ w prężne spoÅ‚eczeÅ„stwo inteligentnych ziemian. CZŚĆ VIII Nowo powstaÅ‚e po wojnie nuklearnej spoÅ‚eczeÅ„stwo Ziemian byÅ‚o bardzo zróżnicowane. Próba rekonstsukcji jego hipotetycznego skÅ‚adu wskazuje, iż obejmowaÅ‚o ono przede wszystkim stosunkowo niewielkÄ… grupÄ™ starych, dÅ‚ugowiecznych bogów, którzy przeżyli zarówno kataklizmy na Ziemi, jak i wojnÄ™ miÄ™dzyplanetarnÄ…. Pochodzili oni ze starej miÄ™dzyplaneternej cywilizacji, wywodzÄ…cej siÄ™ z Ziemi, lecz wychowani byli na różnych planetach naszego ukÅ‚adu sÅ‚onecznego. Nie byÅ‚a to wiÄ™c grupa jednolita. Znacznie bardziej jednorodna byÅ‚a grupa ich czystej krwi potomków, urodzonych i wychowanych na spustoszonej Ziemi. ByÅ‚a ona jednak także niezbyt liczna, już choćby z tego wzglÄ™du, że kobiet wÅ›rósd starych bogów byÅ‚o niewiele z powodów, o których pisano uprzednio. TrzeciÄ… grupÄ™, liczebnie znacznÄ…, stanowili półbogowie, mieszaÅ„cy, bÄ™dÄ…cy potomkami mÅ‚odych bogów i ziemianek o wzbogaconej inteligencji, pochodzÄ…cych z plemion objÄ™tych eksperymentem genetycznym. Do grupy półbogów próbowali, z różnym skutkiem, doÅ‚Ä…czyć wybitni przedstawiciele szczepów, których możliwoÅ›ci intelektualne zostaÅ‚y w wyniku odpowiednich zabiegów wydatnie zwiÄ™kszone. CzwartÄ… wreszcie grupÄ™ stanowiÅ‚y szerokie rzesze wykwalifikowanych i niewykwalifikowanych robotników szkolonych i otoczonych przez bogów opiekÄ…, a należących do szczepów objÄ™tych eksperymentem genetycznym na okreÅ›lonych, ograniczonych terenach kuli ziemskiej. Ostatnia, piÄ…ta grupa to prymitywne, żyjÄ…ce w stanie dzikoÅ›ci w tropikalnych lasach, puszczach i sawannach plemiona, nie objÄ™te zainteresowaniem bogów i nie biorÄ…ce udziaÅ‚u w cywilizowanym życiu. Każda z tych grup, poza ostatniÄ…, speÅ‚niaÅ‚a w tym spoÅ‚eczeÅ„stwie wyznaczonÄ… im przez starych bogów rolÄ™, byÅ‚a w odpowiedni sposób ksztaÅ‚cona i troskliwie doglÄ…dana. Starzy bogowie dbali o to, by nie dopuÅ›cić do powtórzenia siÄ™ bÅ‚Ä™dów "minionego okresu". Z tego też wzglÄ™du byli zwolennikami umiarkowanego, kontrolowanego rozwoju oraz zachowania stabilnego systemu spoÅ‚ecznego. ByÅ‚by to wiÄ™c okres zÅ‚otego wieku, którego reminiscencje przetrwaÅ‚y w zbiorowej pamiÄ™ci ludzkoÅ›ci (czwartej grupy). O nim to, być może, pisze Owidiusz w "Przemianach" (przekÅ‚ad B. KiciÅ„skiego): ZÅ‚oty pierwszy wiek nastaÅ‚. Nie z bojazni kary, Z wÅ‚asnej chÄ™ci strzeżono i cnoty i wiary. Kary, trwogi nie byÅ‚o; groznych nie czytano Ustaw na miedzi rytych, ani siÄ™ lÄ™kano SÄ™dziów ostrych. (...) Wiosna byÅ‚a wieczysta. Zefiry Å‚agodne RozwijaÅ‚y tchem ciepÅ‚ym kwiaty samorodne, Zboża na nieoranej rodziÅ‚y siÄ™ ziemi I Å‚an ugorny kÅ‚osy poÅ‚yskaÅ‚ ciężkimi. HojnÄ… pÅ‚ynęły strugÄ… i nektar i mleko I z dÄ™bu zielonego zÅ‚ote miody ciekÄ…. Przez szereg pokoleÅ„ wÅ‚adza starych bogów byÅ‚a niekwestionowana. Jednak grupy mÅ‚odych bogów i półbogów prężne, wyksztaÅ‚cone i wychowane na Ziemi, inteligentne i ze swobodÄ… posÅ‚ugujÄ…ce siÄ™, odrodzonÄ… technologiÄ… planetarnÄ…, zapewne coraz bardziej oburzaÅ‚y siÄ™ na zachowawczÄ… i peÅ‚nÄ… ostrożnoÅ›i politykÄ™ Rady Starszych. Coraz wiÄ™cej sprzeciwu wzbudzaÅ‚o ograniczenie funkcji decyzyjnych (jak również informacji dotyczÄ…cych pewnych istotnych dziedzin wiedzy) do wÄ…skiego krÄ™gu bogów czystej krwi. W opowiadaniach i legendach istniejÄ…cych w różnych punktach naszego globu przedstawione sÄ… szczegółowo waÅ›nie i katastrofalne wojny. ZnajdujÄ… siÄ™ wzmianki o kontrowersjach miÄ™dzy bogami, koÅ„czÄ…cych siÄ™ okrutnymi walkami, doprowadzajÄ…cymi czasem aż do drgaÅ„ skorupy ziemskiej. W wielu wypadkach znajdujemy także Å›lady dziaÅ‚alnoÅ›ci "propagandowej", zmierzajÄ…cej do zdyskredytowania starych bogów. Gnoza obszaru Å›ródziemnomorskiego, wiedza tajemna dostÄ™ona tylko wybranym uczy, że Å›wiat (tzn. ZiemiÄ™) stworzyÅ‚ (tzn. zorganizowaÅ‚ na niej życie) Ialdabaoth, nieudolny "demiurg - który uważaÅ‚ siÄ™ za boga". (Nazwa "demiurg" nadaÅ‚a zostaÅ‚a przez Platona stwórcy boskiemu, który daÅ‚ ludzkoÅ›ci duszÄ™ zmysÅ‚owÄ… i jest twórcÄ… Å›wiata materialnego). Syn demiurga, stanÄ…wszy w obliczu gromadzÄ…cych siÄ™ objawów niekompetencji i niezrÄ™cznoÅ›ci ojca, uchwyciÅ‚ przemocÄ… wÅ‚adzÄ™, aby ustanowić nowy porzÄ…dek i naprawić bÅ‚Ä™dy dotychczas popeÅ‚nione. Ten wÅ‚aÅ›nie syn, o imieniu Sebaoth, od tego czasu zapanowaÅ‚ w niebie i w raju. Ta tradycja pozostawiÅ‚a Å›lady nawet w liturgii katolickiej; podczas każdej mszy, zgromadzeni wierni Å›piewajÄ…: "Sanctus, Sanctus, Sanctus Dominus Deus Sebaoth, pleni sunt coeli et terra gloria tua". Indyjska "Bhagawata Purana" przedstawia Wisznu, Prajapati (przodka), tworzÄ…cego nie Å›wiatÅ‚oÅ›c, jak biblijny Elohim ("Niechaj siÄ™ stanie Å›wiatÅ‚ość"), lecz ciemność, wystÄ™pek, niesprawiedliwość, grzech, chaos. A tekst mówi: "Wówczas, przyjrzawszy siÄ™ temu, zasÅ‚ugujÄ…cemu na potÄ™pienie dzieÅ‚u, Stwórca odczuwaÅ‚ dla siebie niewiele podziwu". I aby dokonać naprawy swoich poczynaÅ„, Wisznu wysÅ‚aÅ‚ "czarowników" z poleceniem, aby tworzyli za niego. Ale oni zaniedbywali swoje obowiÄ…zki i trwali w bezpÅ‚odnych medytacjach. Wówczas, by poÅ‚ożyć kres tej bezczynnoÅ›ci, z gniewu Prajapati musiaÅ‚ wydobyć siÄ™ nagle mÅ‚ody bóg-dzieciÄ™, bóg-bohater, aby wyrÄ™czajÄ…c swego ojca stworzyć pierwszÄ… istotÄ™ ludzkÄ…. Aztekowie przypisywali proces kreacji pierwszych ludzi parze bogów, Ometecuhli i Omeciuatl, którzy wkrótce zostali zdetronizowani przez mÅ‚odszych, bardziej aktywnych bogów. W Asyrii waÅ›niom miÄ™dzy bogami towarzyszyÅ‚u takie straszliwe dzwiÄ™ki, że caÅ‚y Å›wiat byÅ‚ nimi wypeÅ‚niony, a góry zapadaÅ‚y siÄ™. Mity greckie dostarczajÄ… podobnych wieÅ›ci. Aatwo zrozumiaÅ‚a legenda mówi, ze Ouranos (lub Uranos) - symbol nieba i przestrzeni miÄ™dzyplanetarnej - zapÅ‚odniÅ‚ swÄ… małżonkÄ™ GajÄ™ - ZiemiÄ™. DomyÅ›lać siÄ™ należy, że życie na Ziemi ma jakiÅ› zwiÄ…zek z obszarami pozaziemskimi. Ale z tego zwiÄ…zku narodziÅ‚y siÄ™ wstrÄ™tne potwory. Ich ojciec byÅ‚ zdumiony i przerażony, odesÅ‚aÅ‚ je z powrotem do Å‚ona matki, co wydaje siÄ™ być po prostu innym sposobem wyrażenia myÅ›li, że zostali oni pogrzebani, a my od czasu do czasu znajdujemy ich teraz w postaci kopalnych skamielin. Teraz kierownictwo obejmuje Czas (Kronos lub Chronos - zwany przez Rzymian Saturnem), ale ten "pożera swoje dzieci" i wszystko ogarnia stan stagnacji i bezpÅ‚odnej rutyny, zaÅ› "czarownicy zaniedbujÄ…c swoje obowiÄ…zki, zamiast tworzyć, oddajÄ… siÄ™ kontemplacji". Pózniej obserwujemy pojawienie siÄ™ i rozstrzygajÄ…ce zwyciÄ™stwo nowego, silnego zespoÅ‚u kieowanego przez Zeusa (Jupitera lub Yod-Patera). Wszystkie przekazy gÅ‚oszÄ… i sÅ‚awiÄ… jego dynamizm i mÅ‚odość. Jego atrybutami w Grecji, jak i we wszystkich innych miejscach, sÄ… cechy odpowiadajÄ…ce Å›wiatÅ‚u, sile i szybkoÅ›ci, a wiÄ™c: ogieÅ„, bÅ‚yskawice, jasność, czystość, biaÅ‚ość, blask spoÅ‚eczny, orzeÅ‚. Greckie sÅ‚owo Zeus, podobnie jak Å‚aciÅ„skie Deus, jest równoważne indyjskiemu bogu-bohaterowi, "SÅ‚onecznemu Ormazdowi" Persów (zwyciÄ™zcy Smoka). Tak wiÄ™c zwyciÄ™stwo w tej nowej wojnie (czy wojnach) odnieÅ›li mÅ‚odzi bogowie. ByÅ‚o to jednak zwyciÄ™stwo w dużym stopniu pyrrusowe, tym bardziej, że nie oznaczaÅ‚o ono, iż na Ziemi zapanowaÅ‚ caÅ‚kowity pokój. Teraz dopiero rozpoczęły siÄ™ swary i waÅ›nie miÄ™dzy mÅ‚odymi bogami. Kontrowersje te koÅ„czyÅ‚y siÄ™ nastÄ™pnymi okrutnymi walkami i katastrofalnymi wojnami. Biblia wspomina te dawne wojny o wÅ‚adzÄ™ w szeregu KsiÄ…g. Izajasz (51:9) przywoÅ‚uje na pamięć "dawne pokolenia", kiedy Jahwe musiaÅ‚ zgÅ‚adzić Rahab, zwanego także Lewiatanem lub Smokiem: "O ramiÄ™ Jahwe! Przebudz siÄ™, jak za dni minionych, zamierzchÅ‚ych pokoleÅ„. Czy żeÅ› nie ty poćwiartowaÅ‚ Rahaba, przebiÅ‚ Smoka?". Podobnie w KsiÄ™dze Joba (25:12): "PotÄ™gÄ… wzburzyÅ‚ pramorze, roztrzaskaÅ‚ Rahaba swÄ… mocÄ…, wichurÄ… strop nieba oczyszcza i Węża Zbiega niszczy swÄ… rÄ™kÄ…", oraz w niektórych Psalmach (74:13, 14): "Ty morze swojÄ… potÄ™gÄ… rozdarÅ‚eÅ›, skruszyÅ‚eÅ› gÅ‚owy smoków w odmÄ™tach. Ty zmiażdżyÅ‚eÅ› Å‚by Lewiatana, morskim potworom na żer go wydaÅ‚eÅ›". a także (89:10, 11): "Ty rozkazujesz pysznemu morzu, Ty jego wzdÄ™te baÅ‚wany poskramiasz. TyÅ› przebitego Rahaba podeptaÅ‚eÅ›, Twoich wrogów rozproszyÅ‚eÅ› swym możnym ramieniem. CZŚĆ IX Ocena moralna zwyciÄ™zców w kolejnych wojnach i stosowanych przez nich metod walki nie byÅ‚a wÅ›ród ówczesnych ludów jednoznaczna, skoro odnosi siÄ™ wrażenie (w zwiÄ…zku ze swarami i niezgodÄ… panujÄ…cÄ… wÅ›ród bogów, z samym Jahwe wÅ‚Ä…cznie), że tradycja biblijna byÅ‚a w sposób celowy cenzurowana, zgodnie z dyrektywami wydanymi przez bogów Hebrajczyków, którzy mieli zrozumiaÅ‚e powody, aby ukrywać fakt, że ich wÅ‚adza zaprowadzona zostaÅ‚a wÅ›ród rozruchów i zamieszek. Nie znajdziemy niczego podobnego wÅ›ród zaÅ‚ożycieli i krzewicieli innych tradycji istniejÄ…cych współczeÅ›nie z tamtymi. Lecky wskazuje, że wiÄ™kszość gnostyków uważaÅ‚a boga żydowskiego za niedoskonaÅ‚Ä… istotÄ™, stojÄ…cÄ… na czele faÅ‚szywego systemu moralnego. Wielu ponadto uważaÅ‚o religiÄ™ żydowskÄ… za system opierajÄ…cy siÄ™ na zasadzie ZÅ‚a, przyjmujÄ…cy, że Szatan jest bogiem Å›wiata materialnego. Dlatego Kainici czynili każdego, kto siÄ™ temu przeciwstawiaÅ‚, przedmiotem czci, Ofici natomiast jawnie oddawali cześć boskÄ… wężowi. Mamy wiÄ™c, być może, chociaż częściowe wyjaÅ›nienie szacunku, jakim wiÄ™kszość gnostyków darzyÅ‚o węża, w fakcie, że jest to zwierzÄ™, które wÅ›ród chrzeÅ›cijan stanowi symbol ZÅ‚a i Szatana, miaÅ‚o zupeÅ‚nie odmienne znaczenie w symbolice starożytnej. Walka miÄ™dzy mÅ‚odymi bogami, która poprzedzaÅ‚a, a nastÄ™pnie ustanowiÅ‚a panowanie Jahwe na Ziemi lub tylko na pewnych jej obszarach, opisana jest w judeochrzeÅ›cijaÅ„skiej tradycji w epizodzie, w którym ArchanioÅ‚ Gabriel niszczy Smoka. W Apokalipsie Å›wiÄ™tego Jana (12:7-9) czytamy: "I nastÄ…piÅ‚a walka na niebie: MichaÅ‚ i jego anioÅ‚owie mieli walczyć ze Smokiem. I wystÄ…piÅ‚ do walki Smok i jego anioÅ‚owie, ale nie przemógÅ‚ i już siÄ™ miejsce dla nich w niebie nie znalazÅ‚o. I zostaÅ‚ strÄ…cony wielki Smok, Wąż starodawny, który siÄ™ zwie DiabeÅ‚ i Szatan, zwodzÄ…cy caÅ‚Ä… zamieszkaÅ‚Ä… ZiemiÄ™, zostaÅ‚ strÄ…cony na ZiemiÄ™, a z nim strÄ…ceni zostali jego anioÅ‚owie". ZaÅ› prorok Izajasz woÅ‚a (14:12-15): "Jakże to spadÅ‚eÅ› z niebios, jaÅ›niejÄ…cy Lucyferze, Synu Jutrzenki? Jakże runÄ…Å‚eÅ› na ziemiÄ™, ty, który podbijaÅ‚eÅ› narody? Ty, który mówiÅ‚eÅ› w swoim sercu: wstÄ…piÄ™ na niebiosa; powyżej gwiazd Bożych postawiÄ™ mój tron. ZasiÄ…de na górze obrad, na kraÅ„cach północy. WstÄ…piÄ™ na szczyty obÅ‚oków, podobny bÄ™dÄ™ do Najwyższego. Jak to? StrÄ…conyÅ› do Szeolu, na samo dno OtchÅ‚ani?". Czy z tego wynika, że pod nowymi rzÄ…dami wszystko przebiegaÅ‚o w Å‚agodnoÅ›ci i pokoju? Wcale nie. PojawiÅ‚y siÄ™ nowe waÅ›nie, a ich przedmiotem tym razem byÅ‚ wÅ‚aÅ›nie nowy twór - czÅ‚owiek, którego pojawienie siÄ™ nie dla wszystkich byÅ‚o jednakowo pożądane. Abu Zayd Al-Balkhi znalazÅ‚ na marginesie Koranu zapis, który podaje pewne wskazówki na temat sposobu myÅ›lenia i zamiarów naszych przodków czy poprzedników. Treść zapisu jest nastÄ™pujÄ…ca: "Mam zamiar, powiedziaÅ‚ Bóg, ustanowić na ziemi namiestnika (oto jak nazwaÅ‚ czÅ‚owieka - A. M.). Ale anioÅ‚owie, towarzysze Iblisa, zwanego wówczas Azazilem, odpowiedzieli mu: Czy masz zamiar umieÅ›cić na Ziemi kogoÅ›, kto wprowadzi tam rozkÅ‚ad moralny, korupcjÄ™, zepsucie i rozlewać bÄ™dzie krew, wówczas, kiedy my nie przestaniemy ciÄ™ wielbić? Ale Bóg powiedziaÅ‚ Ja wiem to, czego wy nie wiecie ". Jak już choćby z treÅ›ci tego zapisu wynika "czÅ‚owiek" (tzn. trzecia i czwarta grupa wg przyjÄ™tej przeze mnie poprzednio klasyfikacji) nie cieszyÅ‚ siÄ™ uznaniem bogów (druga grupa), a przy takim stosunku wzajemnym o konflikt nie trudno, tym bardziej, że czÅ‚owiek wbrew wszelkim nakazom i zakazom ciÄ…gle siÄ™gaÅ‚ po "owoc z drzewa wiadomoÅ›ci dobrego i zÅ‚ego". Tak wiÄ™c konflikt, wobec narastania wzajemnych niechÄ™ci, byÅ‚ nieunikniony, a jak do niego doszÅ‚o, opowiada miÄ™dzy innymi Platon w swoim dialogu pt. "Kritias": "Przez wiele pokoleÅ„, pokÄ…d im starczyÅ‚o natury boga, sÅ‚uchali praw i odnosili siÄ™ życzliwie do bóstwa, którego krew w nich pÅ‚ynęła. Ich postawa duchowa nacechowana byÅ‚a prawdÄ… i ze wszech miar wielkoÅ›ciÄ…. Aagodność i rozsÄ…dek objawiali w stosunku do nieszczęść, które siÄ™ zawsze zdarzajÄ… i w stosunku do siebie nawzajem, wiÄ™c patrzyli z góry na wszystko z wyjÄ…tkiem dzielnoÅ›ci, wszystko, co byÅ‚o w danej chwili, uważali za drobiazg i lekko znosili, jakby ciężar, masÄ™ zÅ‚ota i innych dóbr; nie upijali siÄ™ zbytkiem i bogactwo ich nie zaÅ›lepiaÅ‚o i nie prowadziÅ‚o do utraty panowania nad sobÄ…. Bardzo trzezwo i bystro dostrzegali, że i to wszystko pod wpÅ‚ywem miÅ‚oÅ›ci wzajemnej, przy dzielnoÅ›ci wzrasta, [...]. Ale kiedy w nich czÄ…stka boża wygasÅ‚a, dlatego że siÄ™ czÄ™sto z wieloma pierwiastkami ludzkimi mieszaÅ‚a i ludzka natura zaczęła brać górÄ™, wtedy już nie umieli znosić tego, co u nich byÅ‚o, zrobili siÄ™ nieprzyzwoici i kto umiaÅ‚ patrzeć, ten widziaÅ‚ już ich brzydotÄ™, kiedy zatracili to, co najpiÄ™kniejsze poÅ›ród najwiÄ™kszych dóbr. Tym, którzy nie potrafiÄ… dojrzeć życia naprawdÄ™ szczęśliwego, wydawaÅ‚o siÄ™ wÅ‚aÅ›nie wtedy, że sÄ… osobliwie piÄ™kni i szczęśliwi, kiedy ich tymczasem napeÅ‚niaÅ‚a chciwość niesprawiedliwa i potÄ™ga. Otóż bóg bogów, Zeus, królujÄ…cy zgodnie z prawami, umiaÅ‚ dojrzeć taki stan rzeczy, zobaczyÅ‚, że siÄ™ marnuje ród, który byÅ‚ jak siÄ™ należy, wiÄ™c karÄ™ im wymierzyć postanowiÅ‚, aby siÄ™ opamiÄ™tali, nabrali rozumu i zaczÄ™li panować nad sobÄ…, wiÄ™c zebraÅ‚ wszystkich bogów do ich przeÅ›wietnej siedziby, która siÄ™ wznosi nad Å›rodkiem caÅ‚ego Å›wiata, zaczem widzi wszystko, co ma udziaÅ‚ w powstawaniu, a zebrawszy powiedziaÅ‚..." Na tym urywa siÄ™ dialog Platona i wydawać by siÄ™ mogÅ‚o, iż nigdy siÄ™ nie dowiemy, jaki byÅ‚ dalszy bieg wypadków. Jednak istnieje i druga opowieść - biblijna KsiÄ™ga Rodzaju (6:6-7), która, jak siÄ™ zdaje, zawiera odpowiedz na pytanie, jakie każdy z nas zadaje po przeczytaniu PlatoÅ„skiego "Kritiasa": Co powiedziaÅ‚ bóg bogów Zeus? KsiÄ™ga Rodzaju mówi: "...a widzÄ…c, że wielka byÅ‚a zÅ‚ość ludzka na ziemi [...] bolaÅ‚ w sercu swym i rzekÅ‚ Bóg: wygÅ‚adzÄ™ czÅ‚owieka, któregom stworzyÅ‚, z oblicza ziemi, od czÅ‚owieka aż do bydlÄ™cia, aż do gadziny i aż do ptastwa niebieskiego. Bo mi żal, żem je uczyniÅ‚". Wydaje siÄ™ wiÄ™c, że postÄ™p moralny nie przebiegaÅ‚ równolegle z technologicznym. Znane wady ludzkoÅ›ci i dążność jednych do dominacji nad drugimi, zwielokrotnione ogromnymi możliwoÅ›ciami zaawansowanej wiedzy i techniki, doprowadziÅ‚y do otwartej rywalizacji miÄ™dzy mieszkaÅ„cami naszej planety. A rezultatem decyzji Jahwe czy Zeusa byÅ‚a znowu straszliwa wojna, której sposób prowadzenia, zastosowane Å›rodki i konsekwencje naszkicowano już w pierwszym odcinku niniejszego cyklu, zaÅ› opisy jej przebiegu znajdujemy rozproszone w tradycji różnych narodów, miÄ™dzy innymi także w tradycji biblijnej. W ksiÄ™dze proroctw Izajasza (13:3-5) czytamy: "Ja daÅ‚em rozkaz moim poÅ›wiÄ™conym, z powodu mojego gniewu zwoÅ‚aÅ‚em wojowników, radujÄ…cych siÄ™ z mej wspaniaÅ‚oÅ›ci. Uwaga! Wrzawa Królestw, sprzymierzonych narodów. To Jahwe ZastÄ™pów robi przeglÄ…d wojska do bitwy. PrzychodzÄ… z dalekiej ziemi, od granic nieboskÅ‚onu, Jahwe i narzÄ™dzia jego rozgniewania, aby spustoszyć caÅ‚Ä… ziemiÄ™". Podobnie w Psalmach (68:13): "Rydwanów Bożych jest dwadzieÅ›cia tysiÄ™cy, wiele tysiÄ™cy aniołów, to Pan wraz z nimi do ÅšwiÄ…tyni przybywa z Synaju". Nie ulega wÄ…tpliwoÅ›ci, że stratedzy wojny atomowej nie kierowali swej broni na plemiona takie, jak współczeÅ›nie nam żyjÄ…cy Zulusowie, Pigmeje czy nieszkodliwi Eskimosi. Skierowali jÄ… na oÅ›rodki cywilizacji. Tak wiÄ™c radioaktywny mord ponownie przeszedÅ‚ przez postÄ™powe i wysoko rozwiniÄ™te narody i oÅ›rodki. PozostaÅ‚y natomiast oddalone od oÅ›rodków cywilizacji, zacofane w rozwoju, ludy dzikie i prymitywne plemiona. One jednak nie byÅ‚y w stanie przekazać informacji o istniejÄ…cej kulturze ani nawet poinformować o niej, ponieważ nie braÅ‚y w niej udziaÅ‚u. WiÄ™ksza część kuli ziemskiej pokryta zostaÅ‚a żarzÄ…cumi sie pustyniami, gdyż promieniowanie ciaÅ‚ radioaktywnych nie pozwala rozwijać siÄ™ żadnym roÅ›linom. Po kilku tysiÄ…cach lat - jak powiada Däniken - nie pozostaÅ‚o już nic z zatopionych oraz spalonych lÄ…dów i miast. Natura jedynie z nieskoÅ„czonÄ… cierpliwoÅ›ciÄ… przedzieraÅ‚a siÄ™ poprzez ruiny, a żelazo i stal, pordzewiaÅ‚e, rozpadÅ‚y siÄ™ na piasek, aby po tysiÄ…cach lat wszystko mogÅ‚o siÄ™ zacząć od poczÄ…tku. BIBLIOGRAFIA 1) Erich von Däniken, "Chariots of the Gods", London 1969. 2) Erich von Däniken, "Wspomnienia z przeszÅ‚oÅ›ci", Warszawa 1974. 3) Erich von Däniken, "The Gold of the Gods", New York 1973. 4) Ignatius Donelly, "The destruction of Atlantis", New York 1971. 5) Charles Fort, "The book of the Damned", New York 1941. 6) Alfons Gabriel, "Die Wusten der Ende und ihre Erforschung", Hamburg 1961. 7) A. Gorbowski, "Rozum kosmosu", Crikvenica 1976. 8) Aleksander Kondratow, "Zaginione cywilizacje", Warszawa 1979. 9) W. E. H. Lecky, "History of the rise and influence of the spirit of rationalism in Europe", New York 1897. 10) P. Misraki (pseudonim P. Thomas), "Les Extraterrestres", Paris 1962. 11) Andrew Thomas, "We are not the first", New York 1973. 12) B. Le Poer Trench, "The sky people", London 1960. 13) Jacques Vallee, "Anathomy of a phenomenon", New York 1965. 14) John N. Wilford, "We reach the moon", New York 1969. 15) Ludwik Zajdler, "Atlantyda", Warszawa 1963. Wykorystano również niektóre informacje zawarte w nastÄ™pujÄ…cych czasopismach: "New Scientist", 1979, 1980; "Saga", 1973, 1975; "UFO Reports", 1975, 1976, 1977; "Ufology", 1976, 1977; "Argossy UFO Annual" 1975; "Official UFO", 1977, 1978.