107 20




B/107: C.Brown - Kosmiczna Podróż








Wstecz / Spis treści / Dalej
ROZDZIAŁ 20: ADAM I EWA
We wcześniejszym rozdziale relacjonowałem monitorowaną sesję, w której celem byli Midwayerowie. W czasach wojskowej teleobserwacji, pomysł namierzenia Midwayerów brzmiał jak dobry żart. Ktoś przeczytał Księgę Urantii, zapis domniemanych rewelacji na temat organizacji życia w subprzestrzeni, i postanowił przeprowadzić test. W Księdze Urantii Midwayerowie stanowią grupę istot subprzestrzennych, które żyją i pracują na Ziemi. Nikt w wojsku nie wiedział, czy pomysł ten traktować poważnie. Ale ku zaskoczeniu wszystkich, wielokrotne próby przeprowadzone w warunkach danych Typu 4 potwierdziły te informacje. Okazało się, że subprzestrzenne istoty naprawdę istnieją. Odkrycie tych stworzeń wśród wyższego rangą personelu wojskowego doprowadziło do szeregu problemów związanych z wiarygodnością. Ludziom pokroju generałów i admirałów było już wystarczająco ciężko wytłumaczyć, że wyszkoleni w SRV telepaci potrafią policzyć pociski w silosie. Ale przekonać ich, że istnieje grupa niewidzialnych, acz przyjacielskich ludzików, które chcą pomagać ludziom w ich ewolucji
to przekraczało możliwości perswazyjne teleobserwatorów.
Pragnę wyraźnie zaznaczyć, że w żaden sposób nie podpisuję się pod Księgą Urantii. Nie wiem, na ile jest ona prawdziwa. Moje własne badania w tej kwestii wskazują, że duża część zawartych w niej informacji się potwierdza, choć nie wszystkie. Książka wydaje się zawierać informacje fałszywe poprzetykane prawdziwymi, a jedne od drugich trudno oddzielić bez rozległych badań teleobserwacyjnych. Przykładowo, autor rozpisuje się, zaprzeczając możliwości przeszłego życia, co według danych SRV (nie zamieszczonych tutaj) absolutnie nie jest prawdą.
Tym niemniej, ponieważ dyskusja nad Adamem i Ewą w Księdze Urantii wyraźnie wskazuje na działalność ET, postanowiliśmy z moim monitorem wciągnąć tę słynną parę na naszą listę celów. Jeżeli książka nie myliła się w swoich sądach na temat Adama i Ewy, wyjaśniłoby to długofalową interwencję ET w sprawy ewolucji na Ziemi, a namierzenie takiego celu okazałoby się co najmniej warte zachodu. Był to ryzykowny strzał w ciemno, w tym sensie, że dysponowaliśmy ograniczonym czasem i zmarnowanie sesji na jakąś oszukańczą historię byłoby nieodżałowane. Jak się jednak okazało, historia Adama i Ewy w Księdze Urantii ukazana jest zgodnie z prawdą. Przytaczam tutaj dwie sesje, w których cel stanowili Adam i Ewa. Jedna z nich została przeprowadzona w warunkach danych Typu 4, a druga w warunkach Typu 1. Drugą sesję przeprowadziliśmy po to, by znaleźć odpowiedzi na kilka pytań, jakie nasunęły wcześniejsze dane.
Niektórzy Czytelnicy mogą się zastanawiać, czemuż to religijne postaci Adama i Ewy stanowią przedmiot badań w książce na temat cywilizacji pozaziemskich. Główny powód mojego zainteresowania tym tematem zasadza się na hipotezie, że wiele ludzkich mitów może mieć podstawy w historii. Nie chodzi o to, że mity ściśle odpowiadają faktycznemu biegowi wydarzeń, ale że zawierają pewne dane na temat ludzi i wydarzeń, o których wczesne cywilizacje miały nikłe pojęcie. Badanie mitów przy użyciu teleobserwacji może czasami wyjaśnić subtelne zależności pomiędzy faktyczną przeszłością a historiami na jej temat, które przekazywano na przestrzeni wieków. Księga Urantii potwierdza to na przykładzie Adama i Ewy. Było moim pragnieniem znaleźć taką analogię pomiędzy mitem a rzeczywistością, która mogłaby pomóc wyjaśnić niektóre kwestie podniesione w literaturze naukowej na temat nagłych zmian w ewolucyjnej ścieżce ludzkości.
Nie zakładam, że Czytelnikom znana jest historia Adama i Ewy z Księgi Urantii. Nie uważam też, aby było to konieczne. Wspominam o książce tylko w celu określenia źródła mojego pierwotnego pytania.
Data: 14 lipca 1994
Miejsce: Atlanta, Georgia
Dane: Typ 4, sesja monitorowana na odległość
Współrzędne celu: 5328/6080
Dane wstępne aż do szkicu w Fazie 3 wskazywały, że początkowo cel wiązał
się z zalesionym obszarem w pobliżu góry. Nad górą znajdowała się szybko poruszająca
się konstrukcja.
C.B.: Dostrzegam jakiś obiekt, który ma związek z energią. Jest szybki i okrągły. Porusza się po zakrzywionym torze z góry na dół, zmierzając do czegoś, co wygląda jak częściowo zalesiona góra. Widzę jodłę. Odbieram AOL linii sygnału, że może to być miejsce koło Santa Fe Baldy w Nowym Meksyku".
Sam obiekt jest sztuczną konstrukcją. Mocną i estetyczną. Są tu okna i tarasy widokowe. Widzę teraz pilotów w środku."
To nie są Szarzy. Poczekaj. Nie są to również Marsjanie. Przypominają ludzi, ale nie współczesnych."
MONITOR: Skup się na płci".
C.B.: To są zarówno kobiety jak i mężczyźni. Mają na sobie mundury. Zapiszę 'rozwinięte istoty ludzkie' jako AOL linii sygnału. To chyba ludzie z przyszłości".
MONITOR: Skoncentruj się na celu".
C.B.: Ci ludzie są tu dla celów obserwacyjnych. W żaden sposób nie interweniują ani nie kontaktują się z ludźmi. Zdają raporty bezpośrednio przed Federacją. Nie są też świadomi tego, że ich obserwuję".
MONITOR: Co jeszcze widzisz w związku ze statkiem?"
C.B.: Statek wypełnia głównie aparatura umożliwiająca lot. Jedyny sprzęt medyczny, jaki się tu znajduje trzymają na wypadek, gdyby coś się stało".
MONITOR: Wróć do ludzi. Dowiedz się, dlaczego tam są i jak żyją".
C.B.: Ci ludzie znajdują się na wysokim stopniu rozwoju, ale nie różnią się aż tak bardzo od nas. Najwyraźniej są wegetarianami. Zaopatrzyli statek w jedzenie w swojej bazie. Żywność pochodzi z organicznych źródeł wegetatywnych, z ogrodów w przestrzeni kosmicznej i na planetach oraz ze znajdujących się tam magazynów. Zdobycie jedzenia na Ziemi przedstawia dużo problemów. Kłopoty wynikają z chorób".
Monitor każe mi przejść do Fazy 6, gdzie na linii czasu umieszczam punkt czasowy celu. Obecny czas sesji jest bardzo bliski czasowi celu. Zaczynam badać pojęcie czasu w odniesieniu do tych istot.
Oni nie dysponują możliwością podróżowania w czasie. Nie są tacy jak Szarzy. Odbywają regularne wizyty obserwacyjne na Ziemi, jednak w porównaniu z Szarymi, nie zajmują się tym regularnie."
MONITOR: Zaznacz na linii czasu ich pierwszą wizytę".
C.B.: Poczekaj. O rany! To dopiero AI! Dostaję mocne AOL linii sygnału Adama i Ewy. Te istoty bywają na Ziemi i obserwują nas od dłuższego czasu".
MONITOR: Skup się na ich pierwotnym kontakcie z Ziemią".
C.B.: Początkowo ludzie ci byli bardzo naiwni, nie-wyszkoleni. Mieli niewielkie doświadczenie. Właściwie, ich poprzednie ludzkie ciała nie różnią się wiele od tych które mają obecnie. Wydaje się, że nastąpiły nieznaczne zmiany ewolucyjne. Naprawdę czuję, że to naukowi menadżerowie albo jacyś inżynierowie".
Mój umysł wędruje teraz w stronę konkretnej pary. Doznaję bardzo silnego AOL linii sygnalnej Adama i Ewy. Nie wiem, czy mogę kontynuować sesję przy tak silnym AOL."
MONITOR: W porządku. Możemy zakończyć sesję. Oto cel: 'Adam i Ewa'".
Parę minut później wciąż czułem, że potrzebuję więcej informacji na temat Adama i Ewy. Chciałem wiedzieć, kim byli i co robili? Przeprowadziłem więc sesję solo w warunkach danych Typu 1, której celem był Adam i Ewa / pierwotna działalność na Ziemi".
Data: 16 września 1994
Miejsce: Atlanta, Georgia
Dane: Typ 1
Współrzędne celu: 6957/4096
Dane wstępne wskazywały, że z celem związane jest znaczne przemieszczenie
w czasie, stały ląd i parę budowli, wzniesionych przez człowieka. Temperatury
dość wysokie. Towarzyszył mi zapach ludzi. Słyszałem dźwięk głosów,
Podążając za danymi wstępnymi, zauważyłem, że klimat był przyjemny i zasadniczo suchy. Miejsce przypominało Bliski Wschód, basen śródziemnomorski. Zauważyłem dwa typy ludzi, o jasnej i ciemnej skórze.
Niedługo potem poczułem, że w pobliżu miejsca celu znajduje się potężne źródło ogromnej energii. AOL linii sygnału wskazywało na reaktor nuklearny.
Wraz z myślą o skoncentrowanej energii, pojawiło się poczucie, że niektóre z istot koło tego miejsca być może nie są szczęśliwe. Otrzymałem AOL linii sygnału o obozie niewolników i represjach. Nie podążyłem za tą myślą, a AOL nie wróciło już do końca sesji.
Wokół miejsca znajdowały się jakieś niewielkie maszyny, kamienie i budynki. Większość mieszkańców wydawała się wieść spokojne życie. Nie odczuwało się żadnego kryzysu. Wszystko toczyło się spokojnie, ale w powietrzu wisiało jakieś napięcie.
Skupiłem się na tym napięciu i zlokalizowałem świetlaną istotę związaną z tym miejscem. Ten ktoś wyglądał na przywódcę wojskowego. W pobliżu były też inne istoty subprzestrzenne.
Z przywódcą wiązała się myśl, że ostatnio nastąpił rozłam. Z linii sygnału odebrałem AOL wojny. Wybuchł jakiś gorący spór i wielu ludzi opowiedziało się po jednej ze stron.
Planeta znajdowała się bardzo daleko od cywilizacji, jaką znały owe istoty. Jedna strona uważała, że sami powinni o sobie stanowić, lekceważąc odległą władzę. Utworzyły się dwa obozy. Obóz mniejszościowy pozostawał lojalny w stosunku do dalekich władz i wykazał się znaczną dzielnością w stosunkach z drugą stroną konfliktu. Nastąpił długi okres rezerwy, jako że obie strony zerwały ze sobą kontakty.
Wykonałem następnie operację przemieszczenia, która umieściła mnie trzy stopy od konkretnego celu. Znalazłem się na czymś, co przypominało plażę nad morzem. Byli tam kobieta i mężczyzna. Trochę dalej ujrzałem cały szereg innych rozwiniętych i, jak się wydawało, miłych istot.
Skierowałem myśli na umysł mężczyzny. W jakiś sposób czuł się odizolowany. Był samotny, zakochany, ale nie na sposób szczenięcy. Cechowała go dojrzałość. Gdy skupiłem się na umyśle kobiety, dowiedziałem się, że spełniała funkcję jakby menedżera. Była bardzo dobrym pracownikiem, a zarazem oddaną żoną. Z drugiej jednak strony, odczuwała silną potrzebę popychania męża do robienia większej kariery; uważała, że nie posuwa się naprzód wystarczająco szybko.
Następnie skupiłem się na sytuacyjnym problemie w tym miejscu. Nastąpiło jakieś zakłócenie subprzestrzeni. Znajdowali się tam desperaci, którzy czuli potrzebę przerwania sprawnego przebiegu operacji. Kiedy zbadałem pojęcie przywództwa, wyczułem strukturę militarną, a AOL linii sygnału wskazywało na Bunt Lucyfera. Nie poszedłem za tą myślą, ale miałem wyraźne poczucie, iż miejsce to jest odległe od centrum władz, a bunt ma przede wszystkim charakter oportunistyczny. Kierując uwagę z powrotem na kobietę i mężczyznę na plaży, dostrzegłem, że obydwoje byli wyszkoleni i zorganizowani. Idąc za tym sygnałem, odkryłem, że pracują z miejscowymi humanoidami. Uczyli przedmiotów związanych z zachowaniem prokreacyjnym i dobieraniem się w pary. Nauczali też praktycznych umiejętności, głównie po to, by wzbudzić zainteresowanie lekcjami na temat prokreacji. Mieli dobre intencje jako nauczyciele, w tym sensie, że nie przejawiali żadnej złośliwości, ale ich celem było wychowywanie w innym porządku niż naturalny.
Skoncentrowałem się na celu ich działalności i odkryłem, że chcieli wykreować nową, unikalną rasę. Nie mogli po prostu złożyć w banku swoich własnych genów. Planowali raczej przyspieszenie procesów naturalnych bez wymuszania nadmiernej kontroli nad ewolucją; jednym pociągnięciem chcieli uzyskać wynik wielu naturalnych mutacji i selekcji.
Problem polegał na tym, że program wymknął się spod kontroli. Przedsięwzięcie od początku zostało źle zaplanowane. Był to wysiłek o niewielkim nakładzie i bardzo małym lub żadnym nadzorze. Pokładano zbyt dużo zaufania w jednostkowej lojalności i zdrowym rozsądku. Ludzie zostali ulokowani na prowincji i stracili intelektualną orientację.
Kiedy skupiłem się na celu programu, odniosłem wyraźne wrażenie, że istoty te bawiły się w Boga. Chciały w pośpiechu zmienić rzeczy według własnych upodobań. Ale głęboko w ich umysłach czaił się również strach.
Bały się, że Bóg, pozostawiony sam sobie, może stworzyć istoty od nich większe. W projekcie ich przedsięwzięcia tkwiła pewna pompatyczność. Napięcie, które potem eksplodowało miało swoją przyczynę w rysie na pierwotnym planie. Motywacja, leżąca u podstaw przyspieszenia ewolucji była błędna. Spowodowało to kryzys w zbiorowej świadomości owych istot, tak że pewna ich część wpadła w prawdziwy nałóg produkowania rozwiniętych istot czujących. Istoty te uległy chorobie i zepsuciu, mijając się z pierwotnym celem ewolucji. W jakimś sensie chore jednostki chciały przekonać tak siebie, jak i innych o swojej wartości przez forsowanie ewolucji innych ras w podobnym kierunku. Uważały siebie za końcowy produkt ewolucji.
Adam i Ewa byli po stronie mniejszości, która pozostała lojalna wobec odległej władzy. Bunt był krótkotrwały.
Komentarz
Adam i Ewa byli menadżerami przedsięwzięcia w programie genetycznej korekty ludzi na Ziemi. Nie byli nagimi, biegającymi po lesie prostaczkami. Mity, które ich otaczają zrodziły się z przeczuć jasnowidzów, którzy posiadali naturalne zdolności widzenia na odległość, lecz nie potrafili zrozumieć działalności pierwszej pary". Świat poznał ich jako założycieli ludzkiej rasy. Myślę, że w pewnym sensie odpowiada to prawdzie, bowiem ostatecznie byli oni zaangażowani w przedsięwzięcie przebudowy ludzkiego zasobu genetycznego.
Adam i Ewa nadal żyją, zarówno w subprzestrzeni jak i fizycznie. Prawdopodobnie nie ingerują w działalność Szarych z powodu zasad Federacji. Przejawiają jednak głębokie zainteresowanie wynikiem naszej obecnej drogi genetycznej. Oczywiście ich ciała nie wyglądają tak samo jak kiedyś. Ciekawe jednak, że nie odnotowałem znaczącego postępu ewolucyjnego ich fizycznych form.
Wyraźnie czułem, że coś z nimi jest nie tak, chociaż nie jestem pewien, czy by się ze mną zgodzili.
W każdym razie jedno jest pewne. Genetyczna manipulacja gatunkiem ludzkim nie stanowi novum. Trwa od bardzo dawna. Co więcej, być może jest jednym z najważniejszych powodów zjawiska, określanego przez biologów mianem ewolucji przerywanej, w której tor ewolucji dość niespodziewanie obiera nowy kierunek. Należy przeprowadzić znacznie więcej badań (wykorzystując zarówno teleobserwację, jak i tradycyjne metody naukowe) w celu potwierdzenia tej wstępnej hipotezy.



Wyszukiwarka