2010-03-07 07:34

Polacy mają w domach pół miliona sztuk broni

Pozwolenie na broń ma ponad 300 tysięcy dorosłych Polaków. Myśliwi posiadają

254 tysiące strzelb, natomiast pistoletów i innej broni zaliczanej do palnej bojowej jest

24 tysiące sztuk. Reszta to broń sportowa, paralizatory, czy kusze i szable.

Policja, która nadzoruje wydawanie pozwoleń twierdzi, że tyle wystarczy. Zwolennicy

łatwiejszego dostępu do broni domagają się zmiany przepisów, a przede wszystkim zniesienia

uznaniowości.

Posłowie z sejmowej komisji Przyjazne Państwo chcą m.in. by prawo wydawania

pozwoleń na broń, oprócz komend wojewódzkich policji, miały też komendy powiatowe.

Proponują stworzenie pozwoleń na broń łowiecką, kolekcjonerską, sportową, czy wreszcie

do samoobrony, co ma służyć ułatwieniu dostępu.

Pomysł natychmiast wzbudził szeroką dyskusję. Money.pl sprawdził, ile broni mają

Polacy, co najczęściej kupują i ile pozwoleń na posiadanie broni wydaje policja.

Domowy arsenał Polaków

W 2008 roku Polacy mieli w sumie ponad 457 tysięcy sztuk różnego rodzaju broni,

na którą wymagane jest pozwolenie. Największą część prywatnego arsenału stanowiła broń

myśliwska i gazowa broń palna. W sumie było to ponad 400 tysięcy sztuk.

A co konkretnie mamy? - Ciężko wskazać jakieś hity sprzedażowe, bo o pozwolenie

na broń jest raczej trudno. Ale zdarzają się przypadki popularności danego modelu,

bo np. pojawił się w jakimś filmie, albo po prostu jest spektakularny. Na przykład taki Desert

Eagle, który jest wielki, ciężki i mało funkcjonalny, ale za to widowiskowy. Z drugiej strony

popularne są też małe rewolwery, jak np. Astra, którą można mieć już za około 350 złotych -

tłumaczy Jakub Dudziński z firmy Militaria.pl.

Z policyjnych statystyk wynika, że mniej więcej od pięciu lat w naszych domach jest

podoba liczba broni. I zdaniem policji, jest to poziom wystarczający. - W Polsce, dzięki

odpowiednim regulacjom, mamy mniej nielegalnej broni, nie ma takiego problemu jak

na przykład strzelaniny w Niemczech, Finlandii czy USA - mówi rzecznik prasowy Komendanta Głównego Policji młodszy inspektor Mariusz Sokołowski.

Dla kogo broń z pozwoleniem

Ale z takim stanowiskiem nie zgadza się były minister sprawiedliwości Andrzej

Czuma. - W efekcie obecnie obowiązujących przepisów, mimo ewidentnego zagrożenia, broni nie miało na przykład małżeństwo Drzewińskich. Natomiast do dzisiejszego dnia legalnie mają pozwolenie na broń ludzie, którzy najprawdopodobniej Drzewińskich uprowadzili -

powiedział Money.pl Czuma.

Dzisiaj o pozwolenie na broń mogą starać się osoby, które m.in.:

 ukończyły 21 lat (czasami pozwolenie może być wydane osobie pełnoletniej, ale tylko

na broń do celów sportowych lub łowieckich);

 są zdrowe psychicznie;

 nie są uzależnione od alkoholu lub narkotyków;

 nie były karane;

 nie są podejrzewane, że mogą użyć broni w celu sprzecznym z interesem

bezpieczeństwa lub porządku publicznego.

Osoba, która występuje o pozwolenie, musi też zdać egzamin ze znajomości przepisów

dotyczących posiadania i używania danej broni oraz z umiejętności posługiwania się nią.

Ostatecznie pozwolenie wydaje komenda wojewódzka policji.

I tu pojawia się istotna kwestia sporna. - Analizując wnioski o pozwolenie najbardziej

zwracamy uwagę na niekaralność, zdrowie psychiczne i egzaminy. Ale poddajemy też ocenie,

przyznam że czasami nieco subiektywnej, czy wniosek jest rzeczywiście uzasadniony. Czy broń

nie ma służyć czasami tylko poprawie samopoczucia albo chwaleniu się. Właściciel kantoru,

czy jubiler który czuje się zagrożony, po spełnieniu warunków formalnych broń oczywiście

dostanie. Ale jeśli sytuacja wniosku nie uzasadnia, to odmawiamy - tłumaczy Sokołowski.

Ta uznaniowość, zdaniem Czumy, jest jednym z podstawowych kłopotów obecnych

rozwiązań prawnych.

- Mało kto bowiem zdaje sobie sprawę, że obowiązujące obecnie prawo jest bardzo liberalne

w tym sensie, że komu władza chce dać pozwolenie na broń, temu daje, a komu nie chce dać,

temu nie daje. Taka sytuacja pełnej samowoli urzędniczej opartej o uznaniowe przepisy nie

powinna mieć miejsca w państwie prawa - tłumaczy były szef resortu sprawiedliwości.

O podobnym zjawisku mówi też Dudziński z Militaria.pl, ale zwraca przy tym uwagę,

że dyskusja o liberalizacji dostępu do broni tak naprawdę jest bardzo spłycona. Bo np.

kolejnej sztuki broni może dziś nie dostać doświadczony myśliwy, który chce pojechać na

safari i potrzebuje innego rodzaju karabinu. - A z drugiej strony każdy może kupić w sklepie

łuk o zasięgu ponad pół kilometra, naprawdę niebezpiecznie celny i nie potrzebuje na niego

żadnego papierka. Sprawa nie jest prosta, dlatego rozumiem argumenty jednej i drugiej

strony sporu - mówi Dudziński.

Tymczasem z policyjnych statystyk wynika, że liczba wydawanych pozwoleń od kilku lat

spada. Podczas gdy w 2002 roku pozwolenie na broń miało ponad 525 tys. osób, sześć lat

później było to blisko 220 tys. mniej.

Źródło: Komenda Główna Policji

Sokołowski twierdzi, że to m.in. dlatego, że Polacy czują się bezpieczniej. I jako

przykład obrazujący zjawisko podaje zainteresowanie bronią gazową na początku lat 90. -

Wtedy nagle broń gazowa stała się łatwo dostępna i wniosków o nią Polacy składali bardzo

dużo. Tyle, że ostatecznie służyła ludziom na przykład do odpalania kolorowych rac w Nowy

Rok. I kiedy zmieniły się przepisy, wszedł obowiązek badań okresowych, tysiące osób zaczęły

oddawać tę broń do zniszczenia wcale nie występując o nowe pozwolenia. Zwyczajnie

uznawali, że nie jest im potrzebna - mówi rzecznik policji.

Pozwolenie na broń jak prawo jazdy?

Argumentacja nie przekonuje zwolenników szerszego dostępu do broni. Czuma

proponuje nawet, żeby pozwolenia na broń mogły wydawać władze powiatowe, które już dziś

wydają pozwolenia na kierowanie samochodami.

- Nie ulega wątpliwości, że poradzą sobie z takim zadaniem, ponieważ samochód jest

znacznie bardziej śmiertelnym narzędziem niż na przykład pistolet. Liczba ofiar wypadków

drogowych w Polsce przekracza 5 tysięcy osób rocznie - uważa były minister.

I dodaje, że policja nie powinna wydawać jakichkolwiek pozwoleń z dwóch

powodów: dlatego, że naturalnym zadaniem policji jest wymuszanie przestrzegania prawa,

a nie wydawanie koncesji, a także dlatego, że każde wydawanie koncesji wiąże

się z podejrzeniami o łapówkarstwo.

Innego zdania są policjanci. Rzecznik komendy głównej podkreśla, że mundurowi

dobrze nadzorują wydawanie broni i osoby ją posiadające. - Policja ma też chyba najwięcej

informacji przydatnych do weryfikacji wniosków o pozwolenie na broń. Poza tym pamiętajmy,

że to nie tylko samo administracyjne wydanie decyzji, ale właśnie zbieranie i weryfikowanie

informacji do wniosków - dodaje Sokołowski.

I zwraca uwagę na zupełnie inny aspekt sprawy, czyli niebezpiecznie narzędzia, które

wykorzystują przestępcy, a na które nie potrzebują pozwolenia. Skalę problemu potwierdzają

policyjne statystyki, z których wynika, że kij, kastet, nunczako, czy pałka w ostatnim roku

były używane do przestępstw sześć razy częściej niż broń palna.

Źródło:

Komenda

Główna Policji

Niechlubny prym wiedzie tu nóż. Zdaniem Sokołowskiego, to jest temat wymagający

regulacji. - W Polsce były pomysły na ograniczenie dostępu do noży w miejscu publicznym,

na wzór brytyjski. Ale przy wprowadzaniu każdej regulacji musimy przede wszystkim

pamiętać, żeby nie tworzyła ona luk prawnych. Żeby nie było przypadków, w których

cwaniacy sobie poradzą, bo zatrzymani z nożem będą tłumaczyć, że właśnie go od kogoś

pożyczyli, albo niosą do ostrzenia - mówi rzecznik.

I akurat potrzeba zapewnienia bezpieczeństwa, to jedyny punkt łączący zwolenników i

przeciwników szerszego dostępu do broni. - Koncesje na posiadanie broni gazowej to

ewidentne nadużycie władzy, bo taka pseudobroń nie różni się niczym istotnym od połączenia

pieprzu z dezodorantem. Z kolei pistolet jest bronią mniej niebezpieczną niż nóż czy

samochód. Konieczne jest więc wyważenie racji pomiędzy wolnością obywateli, a potrzebami

bezpieczeństwa państwa i społeczeństwa - dodaje były minister sprawiedliwości.

http://prawo.money.pl/aktualnosci/wiadomosci/artykul/polacy;maja;w;domach;pol;miliona;sz

tuk;broni,3,0,595971.html