my-eBook _________________________________________________________________________________________________________________ Julian Ursyn Niemcewicz Powrót PosÅ‚a KOMEDIA W TRZECH AKTACH PRZEZ JULIANA URSYNA NIEMCEWICZA POSAA INFLANCKIEGO LIBERIUS SI DIXERO QUID, SI FORTE IOCOSIUS, HOC MIHI IURIS CUM VENIA DABIS. HORATIUS OSOBY: PAN PODKOMORZY PANI PODKOMORZYNA STAROSTA GADULSKI, koligat Podkomorzyny STAROÅšCINA, żona jego z powtórnego małżeÅ„stwa TERESA, córka starosty z pierwszego maÅ‚zeÅ„stwa, wyhowana u Podkomorostwa WALERY, syn Podkomorostwa, amant Teresy ZARMANCKI, kawaler modny, zalecajÄ…cy siÄ™ do Teresy AGATKA, pokojowa Podkomorzyny JAKUB, lokaj KOZAK Szarmanckiego SCENA NA WSI U PODKOMOROSTWA Suponuje siÄ™, że rzecz siÄ™ odprawia podczas limity przed zebraniem siÄ™ nowego wyboru posłów DO JAÅšNIE WIELMOÅ»NEGO IMCI PANA STANISAAWA NAACZ MAAACHOWSKIEGO MARSZAAKA SEJMOWEGO I KONFEDERACJI KOR. REFERENDARZA KORONNEGO JaÅ›nie Wielmożny Mci Dobrodzieju! Wpajać w umysÅ‚y prawidÅ‚a zdrowe i uczciwe, zachÄ™cać do cnót publicznych i domowych - byÅ‚o pisma mojego celem. Komuż sÅ‚usznie poÅ›wiÄ™cić je mogÄ™, jak temu, który cnotÄ… i staÅ‚oÅ›ciÄ… swojÄ… publicznego i prywatnego życia staÅ‚ siÄ™ przykÅ‚adem? Kiedy Rzeczpospolita byÅ‚a w poniżeniu, wÅ›rzód powszechnego prawie zepsucia żyjÄ…c nieskazitelnie, oczekiwaÅ‚eÅ› w smutku i tÄ™sknocie powstania jej pory. Opatrzność przywiodÅ‚a tÄ™ chwilÄ™ szczęśliwÄ…, wnet serce, umysÅ‚, wszystkie duszy twej siÅ‚y poÅ›wiÄ™ciÅ‚eÅ› usÅ‚udze publicznej. Trzeci rok, jak trzymasz styr obrad naszych; cnotliwe i rzetelne postÄ™powanie twoje zjednaÅ‚o ci ufność najlepszego z królów, zjednaÅ‚o szacunek i wdziÄ™czność wszystkich ludzi poczciwych. Bodajby Nieba, czuwajÄ…ce nad losami Rzeczypospolitej, dla dobra jej zachowaÅ‚y CiÄ™ jak ___________________________________________________________________________ Pobrano z http://my-ebook.pl Strona 1 my-eBook _________________________________________________________________________________________________________________ najdÅ‚użej; bodajby i Tobie, i tyÅ‚a rzadkimi przymiotami obdarzonemu godnemu Koledze twemu dodawaÅ‚y coraz nowych siÅ‚, ażebyÅ›cie rozpoczÄ™te dzieÅ‚o postawienia Rzeczypospolitej rzÄ…dnÄ…, szczęśliwÄ… i poważanÄ… do skutku przywieść mogli. Te sÄ… najgorÄ™tsze serca mojego życzenia, w szczęściu bowiem ojczyzny mojej i szczęście, i chlubÄ™ mojÄ… zakÅ‚adam. Jestem z winnym uszanowaniem JaÅ›nie Wielmożnego WMość Dobrodzieja najniższym sÅ‚ugÄ… Julian Ursyn Niemcewicz PoseÅ‚ Inflancki DO CZYTELNIKA Ma to do siebie umysÅ‚ czÅ‚owieka, iż Å‚atwiej daleko i uwagÄ™ swÄ… zwraca, i korzyÅ›ci odbiera z rzeczy, które pod postaciÄ… rozrywki uczÄ… go i bawiÄ…, niż z takich, które surowym i nauczycielskim przepowiedane tonem, umysÅ‚ jego bez odpoczynku wysilajÄ… i drÄ™czÄ…. Wady ludzkie, w caÅ‚ej swojej wystawione Å›miesznoÅ›ci, prÄ™dzej niejednego poprawiÅ‚y, niż czytanie zgÅ‚Ä™biajÄ…cych tychże wad filozoficznych traktatów. Åšmieszność najstraszniejszÄ… jest dla miÅ‚oÅ›ci wÅ‚asnej broniÄ… i taka jest bojazÅ„ onej, iż czÄ™sto kroć ludzie wolÄ… być godni nagany, aniżeli Å›miechu. StÄ…d sztuki teatralne, majÄ…ce za cel poprawienie obyczajów, za pożyteczne uznane i we wszystkich oÅ›wieconych krajach zachÄ™cane byÅ‚y. W kraju wolnym, gdzie każdy obywatel skÅ‚ada czÄ…stkÄ™ powszechnego rzÄ…du, nie tylko prywatnego życia obyczaje, ale zdrożne wzglÄ™dem caÅ‚oÅ›ci krajowej opinie prostować należy. Jest to rzeczÄ… najwiÄ™kszej wagi: opinie te faÅ‚szywe lub prawdziwe, zdrożne lub Å‚Ä…zsÄ…dne, stanowić bÄ™dÄ… o szczęściu lub nieszczęściu Rzeczypospolitej. Rad bym bardzo, żeby dowcipy, peÅ‚ne zdrowych i rozsÄ…dnych prawideÅ‚, zatrudniaÅ‚y siÄ™ tym widokiem. W piÅ›mie, które na publiczność wydajÄ™, usiÅ‚owaÅ‚y życzenia i chÄ™ci, ale nieudolność odepchnęła daleko od zamierzonego celu. PracujÄ…c okoÅ‚o dzieÅ‚a tego nie miaÅ‚em na widoku osób, ale wady, przesÄ…dy i zdrożne obyczaje, pamiÄ™tny zawsze słów sÅ‚awnego naszego poety*: Nigdy ja w szczególnoÅ›ci nikomu nie Å‚ajÄ™, CzoÅ‚em bijÄ™ osobom, ganiÄ™ obyczaje. Pewien jestem, że charaktery osób najÅ›mieszniejszych w komedii mojej, jakimi sÄ… Szarmancki, Starosta i StaroÅ›cina nie znajdujÄ… siÄ™ zupeÅ‚nie takie w kraju naszym, lecz trzeba byÅ‚o zebrać znajdować siÄ™ mogÄ…ce bÅ‚Ä™dy i Å›mieszne zwyczaje i umieÅ›cić je w jednej osobie, ażeby wady jej tym wydatniejszymi i bijÄ…cymi w oczy uczynić; ażeby czytajÄ…cy i patrzÄ…cy tym wiÄ™cej nabierali wstrÄ™tu do tego, co jest zÅ‚ym i nieprzyzwoitym, tym wiÄ™cej naÅ›ladowali to, co jest dobrym i pożytecznym. Taki byÅ‚ mój zamiar: umysÅ‚y nieuprzedzone niechaj miÄ™ sÄ…dzÄ…, przez wzglÄ…d na dobre chÄ™ci niech nieudolnoÅ›ci przebaczÄ…. - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - * JW. Naruszewicz, biskup Å‚ucki i brzeski lit. [Przyp. Autora] PRZEDMOWA DO DRUGIEJ EDYCJI Publiczność raczyÅ‚a przyjąć komediÄ™ tÄ™ z dobrociÄ… i Å‚askawoÅ›ciÄ…, które miÄ™ do Å‚ez rozrzewniÅ‚y; przepuÅ›ciwszy bÅ‚Ä™dom dzieÅ‚a, wzglÄ…d miaÅ‚a na chÄ™ci piszÄ…cego: te że byÅ‚y najczystsze, zarÄ™czyć mogÄ™ i do tej jednej zalety przyznajÄ™ siÄ™ Å›miele. Nie chwaliÅ‚em - tylko to, co jest przykÅ‚adnym, dobrym, pożytecznym; ganiÅ‚em, co w publicznym lub prywatnym życiu staje nieprzyzwoitym, zÅ‚ym i szkodliwym - tych trzymajÄ…c siÄ™ prawideÅ‚, sÄ…dzÄ™, żem ani obyczajów obraziÅ‚, ani przeciw prawom wykroczyÅ‚. ___________________________________________________________________________ Pobrano z http://my-ebook.pl Strona 2 my-eBook _________________________________________________________________________________________________________________ Zatrudnionemu publicznym urzÄ™dem czas nie pozwoliÅ‚ poprawić tej drugiej edycji; wolniejsze życia mego chwile poÅ›wiÄ™cÄ™ pracy, w której użytek publiczny bÄ™dzie mi zawsze na celu - od tego żadne nie odstrÄ™czÄ… miÄ™ przeÅ›ladowania. Wiele mi jeszcze pracować zostaje, póki nie usprawiedliwiÄ™ i nie zasÅ‚użę choć po części na te Å‚askawe wzglÄ™dy, które mi publikum okazać raczyÅ‚o i które ja przyjmujÄ™ raczej jak zachÄ™cenie, nie zaÅ› jak zasÅ‚użonÄ… już nadgrodÄ™. AKT PIERWSZY SCENA I Jakub i Agatka JAKUB nakrywajÄ…c stolik Jejmość panna Agatka niech siÄ™ trochÄ™ krzÄ…ta. Już to bÄ™dzie podobno godzina dziesiÄ…ta, Åšniadanie czy gotowe? AGATKA Od samego ranka KłócÄ™ siÄ™; zwarzyÅ‚a siÄ™ dwa razy Å›mietanka. JAKUB Å»al mi ciebie, Agatko... Jakże siÄ™ masz? zdrowa? AGATKA DziÄ™kujÄ™ ci; herbata i kawa gotowa, Lecz cóż - Imość Å›pi, Pan siÄ™ dopiero przebudziÅ‚. JAKUB Pan Starosta ich wczoraj tak do pózna znudziÅ‚. Jak zaczÄ…Å‚ to o sejmie, to o wojnach bajać , Ze wszystkimi siÄ™ sprzeczać, wszystkich kłócić, Å‚ajać, GÄ™ba siÄ™ nie zamknęła przez caÅ‚Ä… wieczerzÄ™, PowywracaÅ‚ butelki, szklanki i talerze, Na ostatek, chociaż mu nikt nie odpowiadaÅ‚, On jednak, zaperzony, jak gadaÅ‚, tak gadaÅ‚; I dopiero, jak postrzegÅ‚, że już wszyscy spali, Ze Å›wiece gasÅ‚y, przecież mruczÄ…c, wyszedÅ‚ z sali I na schodach dokoÅ„czyÅ‚ ostatka swej mowy. Prawdziwyż to gaduÅ‚a! AGATKA Potrzeba zajść w gÅ‚owy Z takimi natrÄ™tami! czyli Boska kara! Prawda, że siÄ™ wybornie dobraÅ‚a ta para. Bo i żona Starosty przednia w swym gatunku. ___________________________________________________________________________ Pobrano z http://my-ebook.pl Strona 3 my-eBook _________________________________________________________________________________________________________________ Wszystkich znudziÅ‚a, wzdycha, w ustawnym frasunku, Zawsze narzeka; nie wiem, co siedzi w tej gÅ‚owie! Bóg daÅ‚ piÄ™kny majÄ…tek, honory i zdrowie, A zawsze nieszczęśliwa; we dnie spać siÄ™ kÅ‚adzie, A caÅ‚Ä… noc siÄ™ tÅ‚ucze w dzikiej promenadzie PÅ‚acze, patrzy na miesiÄ…c, gada do obÅ‚oków, Wzywa jakichÅ›ciÅ› cieniów, jakichÅ›ciÅ› wyroków. Starosta siÄ™ z niÄ… żeniÄ…c musiaÅ‚ być szalony. Ach, co to za różnica od nieboszczkiej żony! Już teraz takich nie ma: to, to pani rzadka, Co to za gospodyni, jaka dobra matka! Jak córkÄ™ swÄ… kochaÅ‚a! JAKUB Pewnie, że dzisiejsza Mniej od pierwszej rozsÄ…dna, lecz za to modniejsza ByÅ‚aby z niej zrobiÅ‚a pocieszne stworzenie! sÅ‚ychać za teatrum trÄ…bkÄ™ myÅ›liwskÄ… AGATKA Ale co to za haÅ‚as, co to za trÄ…bienie? JAKUB To zapewne Szarmantcki wyjeżdża na Å‚owy. AGATKA Ten sowizdrzaÅ‚ dom caÅ‚y przewrócić gotowy. Co też on nie wyrabia! gada bez pamiÄ™ci, Lata z kÄ…ta do kÄ…ta, wierci siÄ™ i krÄ™ci, KażdÄ… zaczepi. Ja mu nie mogÄ™ darować, Wczoraj na schodach chciaÅ‚ miÄ™ gwaÅ‚tem pocaÅ‚ować; Jam siÄ™ od tej napaÅ›ci, jak mogÅ‚a, broniÅ‚a, Nareszciem go ze zÅ‚oÅ›ci za wÅ‚osy chwyciÅ‚a, Lecz Å›miech miÄ™ jeszcze bierze: uciekÅ‚ przelÄ™kniony, A w rÄ™ku mym siÄ™ zostaÅ‚ warkocz przyprawiony. Chcesz, to ja ci darujÄ™ tÄ™ zdobycz ogromnÄ™. JAKUB Nie chcÄ™, ja mu kawaÅ‚ka tego nie zapomnÄ™. AGATKA Nie wiem, dlaczego trzpiot ten u naÅ› przesiaduje. WidzÄ™, że StaroÅ›cinie bardzo nadskakuje I samemu StaroÅ›cie; jeÅ›li nie mylÄ™ siÄ™, To podobno zamyÅ›la o pannie Teresie. JAKUB Kto? on? niechże Bóg, broni: takowe zamęście PrzyniosÅ‚oby tej pannie ostatnie nieszczęście. Któż by jÄ… znowu oddaÅ‚ trzpiotowi takiemu? ___________________________________________________________________________ Pobrano z http://my-ebook.pl Strona 4 my-eBook _________________________________________________________________________________________________________________ AGATKA On jej nigdy niegodzien. JAKUB Dajmy pokój temu, Mówmy raczej o sobie: Agatko kochana! Ja ciÄ™ kocham, tyÅ› do mnie trochÄ™ przywiÄ…zana, Znasz miÄ™ już ód lat kilku; jestem paÅ„stwu wierny, Pilny w mych powinnoÅ›ciach, a choć zbiorek mierny, To go pomnoży praca, staranie, a za tym BÄ™dzie czÅ‚owiek szczęśliwym, bÄ™dzie i bogatym. Prawda, że siÄ™ w podlegÅ‚ym stanie urodziÅ‚em, Zawsze jednak poczciwym, rzÄ…dnym, wiernym byÅ‚em. AGATKA Nie Å‚udziÅ‚am siÄ™ nigdy chciwoÅ›ciÄ… majÄ…tku, ChcÄ™ sÅ‚uchać mego serca i mego rozsÄ…dku; MiaÅ‚am znaczne dość partie; wszak wiesz, z tej tu wÅ‚oÅ›ci StaraÅ‚ siÄ™ o mnie dÅ‚ugo ów pan PodstaroÅ›ci , CzÅ‚ek hoży, majÄ…cy siÄ™ wcale należycie; Lecz jakiż los miÄ™ czekaÅ‚, jakie smutne życie, Mieć męża, co z urzÄ™du daje ludziom plagi, I na znak dostojeÅ„stwa i silnej powagi Widzieć nad moim łóżkiem kaÅ„czug zawieszony! Nie chcÄ™, by kto od męża mego byÅ‚ drÄ™czony, Nie przypadÅ‚ mi do serca urzÄ…d ni osoba- Ten bÄ™dzie moim mężem, kto mi siÄ™ podoba; Bierze go pod brodÄ™ A tak wiesz, jezli do mej rÄ™ki masz już prawo. OglÄ…dajÄ…c siÄ™ PaÅ„stwo nadchodzi, czas już poÅ›pieszyć siÄ™ z kawÄ…, BÄ…dz zdrów! SCENA II Pani Podkomorzyna, Pan Podkomorzy i Starosta STAROSTA prowadzÄ…c PodkomorzynÄ™ pod rÄ™kÄ™ Com mówiÅ‚ wczoraj, powtarzam dziÅ› rano. Cóż, waćpani nie jesteÅ› jeszcze przekonanÄ…? PODKOMORZYNA z tonem sprzykrzonym Jestem prawdziwie, milczÄ™ i wszystkiemu wierzÄ™. STAROSTA Nie dosyć na tym, bo to zapewne nieszczerze; ___________________________________________________________________________ Pobrano z http://my-ebook.pl Strona 5 my-eBook _________________________________________________________________________________________________________________ Trzeba wchodzić w uwagi, przyczyny, powody, Tym sposobem przyjdziemy do zupeÅ‚nej zgody. Otóż tak, powiedziaÅ‚em wczoraj na wieczerzy, Å»e ta wojna, która siÄ™ wokoÅ‚o nas szerzy, Potrwa - może siÄ™ mylÄ™ - ale mniej lub wiÄ™cej Potrwa - lat osiemnaÅ›cie i dziewięć miesiÄ™cy; Potem zgodzÄ… siÄ™, jak siÄ™ każdy już zmorduje. Bo zwyczajnie po wojnie pokój nastÄ™puje. PODKOMORZYNA Tak dotychczas bywaÅ‚o. Lecz siadajmy, proszÄ™. SiadajÄ…, Podkomorzyna nalewa kawÄ™, wszyscy pijÄ…, jeden Starosta, trzymajÄ…c w rÄ™ku, mruczy pod nosem, na boku Ach, jakie ja też nudy z tym czÅ‚ekiem ponoszÄ™! STAROSTA Waćpani nie pamiÄ™tasz wojny siedmioletniej; WÅ‚aÅ›nie wtenczas, gdy umarÅ‚ syn mój maÅ‚oletni, PamiÄ™tam, że trybunaÅ‚ sÄ…dziÅ‚em w Piotrkowie: Kasztelan byÅ‚ marszaÅ‚kiem, niech mu Bóg da zdrowie Pani Wojewodziny sÄ…dziliÅ›my sprawÄ™, Nie wiem, o dożywocie, czyli o zastawÄ™, Kiedy przyszÅ‚a wiadomość, że pokój zawarty. Ja wÅ‚aÅ›nie u MarszaÅ‚ka graÅ‚em wtenczas w karty; KazaliÅ›my dać wina, walnieÅ›my siÄ™ spili Za zdrowie Niemców, co siÄ™ w owych bitwach bili Otóż pożar i dzisiaj tak bÄ™dzie ognisty, Bo jak zważam gazety i z różnych miejsc listy, Jak razem kombinujÄ™ przeszÅ‚e, przyszÅ‚e rzeczy, Wojna potrwa i nikt mi tego nie zaprzeczy; Jedne paÅ„stwo upadnie, a drugie siÄ™ dzwignie PODKOMORZYNA Ale, Starosto, kawa tymczasem ostygnie STAROSTA pije i gada dalej Jak siÄ™ wszystko skoÅ„czy ,a tak przewidujÄ™- I zobaczycie z czasem, jeżli nie zgadujÄ™: CaÅ‚a ta dÅ‚uga wojna na tym siÄ™ zakoÅ„czy, Å»e król pruski z cesarzem najÅ›ciÅ›lej siÄ™ zÅ‚Ä…czy. Anglia z FrancjÄ… obronne uderzy przymierze. Moskwa Krym caÅ‚y odda, a Chiny zabierze: Szwed waleczny na zawżdy zÅ‚Ä…czy siÄ™ z DuÅ„czykiem, Turczyn zaÅ› wszystkich mocarstw bÄ™dzie, poÅ›rednikiem PODKOMORZY Przyznać należy, że to systema jest nowe; WzglÄ™dem mojej ojczyzny spokojnÄ… mam gÅ‚owÄ™, ZawarliÅ›my z potężnym sÄ…siadem przymierze, ___________________________________________________________________________ Pobrano z http://my-ebook.pl Strona 6 my-eBook _________________________________________________________________________________________________________________ JużeÅ›my dziÅ› pewniejsi. STAROSTA Ja temu nie wierzÄ™: Polska nigdy siÄ™ z nikim Å‚Ä…czyć nie powinna; Niech cicho siedzi, ale niech nie bÄ™dzie czynna; A jeżeli koniecznie o przymierze chodzi, Niech siÄ™ z dalekim Å‚Ä…czy, co jej nie zaszkodzi. Z HiszpaniÄ…, PortugaliÄ…, nawet z AmerykÄ…... PODKOMORZYNA Z Persami, Tatarami albo z SiczÄ… dzikÄ…. STAROSTA Pewnie, że lepiej z nimi; pożytek stÄ…d czysty, Waćpani zawsze sprzeczna. Wchodzi Jakub z listem PODKOMORZY Cóż tam? JAKUB Z poczty listy. PODKOMORZY odpieczÄ™towawszy A to od mego syna! Chwalebna ich praca Zawieszona na chwilÄ™ i syn mój powraca. Ciesz siÄ™ kochana żono, dzisiaj go ujrzymy. PODKOMORZYNA Jakżem szczęśliwa! dawno już po nim tÄ™sknimy. PODKOMORZY Jam nie tÄ™skniÅ‚, gdy zadośćczyniÅ‚ urzÄ™dowi; Dom zawsze ustÄ™pować powinien krajowi. W nieprzytomnoÅ›ci jego cieszyÅ‚y miÄ™ wieÅ›ci, Å»e siÄ™ wÅ›ród tych cnotliwych mężów syn mój mieÅ›ci, Co z przemocy i haÅ„by kraj nasz wydobyli. STAROSTA NiedÅ‚ugo siÄ™ tym wszystkim bÄ™dziemy cieszyli; Bóg wie, co porobiÅ‚y sejmujÄ…ce Stany, Dlaczego ten rzÄ…d? po co te wszystkie odmiany? Alboż zle byÅ‚o dotÄ…d? a nasi przodkowie Nie mieliż to rozumu i oleju w gÅ‚owie? ByliÅ›my potężnymi pod ich ustawami. Tak to Polak szczęśliwie żyÅ‚ pod Augustami! Co to za dwory, jakie trybunaÅ‚y huczne, Co za paradne sejmy, jakie wojsko juczne ! ___________________________________________________________________________ Pobrano z http://my-ebook.pl Strona 7 my-eBook _________________________________________________________________________________________________________________ CzÅ‚ek jadÅ‚, piÅ‚, nic nie robiÅ‚ i suto w kieszeni. DziÅ› siÄ™ wszystko zmieniÅ‚o i bardziej siÄ™ zmieni: Zepsuli wszystko, tknąć siÄ™ Å›mieli okrutnicy Liberum veto, tej to wolnoÅ›ci zrzenicy. pÅ‚acze Przedtem bez żadnych intryg, bez najmniejszej zdrady Jeden poseÅ‚ mógÅ‚ wstrzymać sejmowe obrady, Jeden ojczyzny caÅ‚ej trzymaÅ‚ w rÄ™ku wagÄ™, PowiedziaÅ‚: "nie pozwalam", i uciekÅ‚ na PragÄ™ Cóż mu kto zrobiÅ‚: jeszcze, że taki przedni wniosek MiaÅ‚ promocje i dostaÅ‚ czasem kilka wiosek. Dzisiaj co kto dostanie? Nowomodne gÅ‚owy ChcÄ… robić jakieÅ› straże, jakiÅ› sejm gotowy Czyste do despotyzmu otwierajÄ… pole. PODKOMORZY WskrzeszajÄ… mÄ…drÄ… wolność, skracajÄ… swywole. Ten to nieszczÄ™sny nierzÄ…d, to sejmów zrywanie Kraj zgubiÅ‚o, Å›ciÄ…gnęło obce panowanie, Te zaborów, te srogich klÄ™sk naszych przyczynÄ…. I my sami byliÅ›my nieszczęść naszych winÄ…! GnijÄ…c w zbytkach, lenistwie i biesiad zwyczaju, MyÅ›leliÅ›my o sobie, a nigdy o kraju; KlÄ™skami ojców nowe plemiÄ™ ostrożniejsze, Wzgardziwszy zyski, byÅ‚o na caÅ‚ość baczniejsze. Nieba zdarzyÅ‚y porÄ™, oni jÄ… chwycili, OjczyznÄ™ spod ciężkiego jarzma wydobyli; WalczÄ…c wszystkie przeszkody gorliwÄ… robotÄ…, IdÄ…c przykÅ‚adem króla i wÅ‚asnÄ… swÄ… cnotÄ… PowracajÄ… porzÄ…dek i sÅ‚awÄ™ ojczyznie. Stokroć szczęśliwy, że choć przy póznej siwiznie UjzrÄ™, że Polska rzÄ…dna i że poważana STAROSTA Wiem, że waćpanu każda przyjemna odmiana: W ksiÄ™gach siÄ™ tych dzikoÅ›ci wszystkich nauczyÅ‚eÅ›, W tych ksiÄ™gach, nad który, mi już oczy straciÅ‚eÅ›. Ja, co nigdy nie czytam lub przynajmniej maÅ‚o, Wiem, że tak jest najlepiej, jak przedtem bywaÅ‚o. RównycheÅ› sentymentów nauczyÅ‚ i syna, CzÄ™sto w zdaniach tatuniÄ™. swego przypomina, PiÄ™knie siÄ™ na dzisiejszym sejmie popisowaÅ‚! PODKOMORZYNA z żywoÅ›ciÄ… W nieuczciwym go zdaniu nikt nie poszlakowaÅ‚. STAROSTA Nie wiem, czyli zÅ‚e zdanie, czyli też uczciwe, Może bardzo rozumne, ale niegorliwe! ___________________________________________________________________________ Pobrano z http://my-ebook.pl Strona 8 my-eBook _________________________________________________________________________________________________________________ Każdej rzeczy jakoweÅ› zgÅ‚Ä™bianie z daleka, To Å›mieszne jakieÅ› wzglÄ™dy na prawa czÅ‚owieka , To zawody sumienia, to delikatnoÅ›ci, To jakieÅ› szanowanie Å›wiÄ™tych praw wÅ‚asnoÅ›ci- Za naszych czasów na to wszystko nie zważano, Wszyscy byli kontenci, robiono co chciano, Rozumiesz, że syn jego dokazywaÅ‚ wiele? Raz siÄ™ w tydzieÅ„ odezwaÅ‚ lub we dwie niedziele; PoseÅ‚ gadać powinien. PODKOMORZY Powinien wprzód myÅ›lić. W kilku zważonych sÅ‚owach Å‚atwiej rzecz jest skreÅ›lić Nizli w rozwlekÅ‚ej mowie, bez Å‚adu i zwiÄ…zku, Być upartym - pozorem niby obowiÄ…zku. CzÅ‚ek rozumny, co Å‚Ä…czy Å›wiatÅ‚u z przekonaniem, DÅ‚ugu waży, nizli siÄ™ odezwie z swym zdaniem: Obstaje przy nim nie przez wrzaski przerazliwe, Nie dlatego, że jego, lecz że sprawiedliwe CzÅ‚ek cnotliwy jest staÅ‚ym, czÅ‚ek próżny upartym. STAROSTA Ja, co mówiÄ™ i myÅ›lÄ™ sposobem otwartym, Powiedam, że uparty czÅ‚ek zawsze wygrywa. Åšwieży mam tego przykÅ‚ad: rok ledwie upÅ‚ywa, Kiedy byÅ‚em na dziele Chorążego synów; Najstarszy jak siÄ™ uparÅ‚ o kilka tam mÅ‚ynów, NiesÅ‚usznie; prawda; coÅ›my siÄ™ go naprosili, I nie, i nie! Nareszcie bracia ustÄ…pili- Powiedzże waćpan teraz, że uparty traci. PODKOMORZY Wielki zaiste zaszczyt, że ukrzywdziÅ‚ braci. Także waćpan takiego dopuÅ›ciÅ‚eÅ› dziaÅ‚u? STAROSTA MówiÅ‚em mÅ‚odszym, żeby szli do trybunaÅ‚u, Nie chcieli: Wolim cierpieć, niż z bratem siÄ™ kłócić! Niechże cierpiÄ…. Lecz chcÄ…c siÄ™ do pierwszego wrócić,, Jakież waćpana zdanie o sejmie gotowym? Czyli siÄ™ to z rozumem może zgodzić zdrowym, Å»eby poseÅ‚ w urzÄ™dzie byÅ‚ dwa lata trwale? Sejm powinien być tylko o Å›wiÄ™tym Michale, Nie wiÄ™cej jak sześć niedziel, jak przedtem bywaÅ‚o PODKOMORZY I to wszystkich klÄ™sk naszych przyczynÄ… siÄ™ staÅ‚o; W nierzÄ…dzie i letargu naród zanurzony, Raz we dwa lata sejmem bywaÅ‚ przebudzony, Nie dlatego by radziÅ‚, lecz żeby siÄ™ kłóciÅ‚: ___________________________________________________________________________ Pobrano z http://my-ebook.pl Strona 9 my-eBook _________________________________________________________________________________________________________________ W nieÅ‚adzie wszystko zastaÅ‚, w nieÅ‚adzie porzuciÅ‚. Kraj ustawnych zaradzeÅ„ może potrzebować, Te powinien w swym rzÄ…dzie bez zwÅ‚oki znajdować. STAROSTA Bez zwÅ‚oki! to o sejmie nie można powiedzieć. Dzisiejszy przez dwa lata nie przestaÅ‚ siÄ™ biedzić, I cóż ci prawodawcy dobrego zrobili? Wszystko pozaczynali, a nic nie skoÅ„czyli. PODKOMORZY Narody szybkim pÄ™dem do upadku lecÄ…, Lecz dÅ‚ugo trzeba czekać, nizli siÄ™ oÅ›wiecÄ…, Nim siÄ™ zwalczÄ… przesÄ…dy, duch niezgód obÅ‚udny- Nad wkorzenionym bÅ‚Ä™dem tryumf Å›wiatÅ‚a trudny. Czernić sejm ten już rzeczÄ… staÅ‚o siÄ™ zwyczajnÄ…. Nie zrobiÅ‚ tyle, co mógÅ‚, nikomu nie tajno. Ale zważajÄ…c, jakie znajdowaÅ‚ trudnoÅ›ci, Za to, co zrobiÅ‚, wiele winniÅ›my wdziÄ™cznoÅ›ci. Nie podlegamy nigdy panowi obcemu. Zważmy, czymeÅ›my byli lat tylko dwie temu: WewnÄ…trz sÅ‚abi, niezgodni, srodze uciÅ›nieni, U postronnych nie znani albo też wzgardzeni. DziÅ› siÄ™ sÅ‚awa narodu i powaga wraca, Obywatel z radoÅ›ciÄ… podatek opÅ‚aca, Przez wolny sojusz dawnÄ… Å›wietność nam oddana, Mamy dziÅ› sprzymierzeÅ„ca , mieliÅ›my wprzód pana; Wojska wzrastajÄ…, peÅ‚ne szlachetnej ochoty, Patrz na okryte zbrojÄ… cnej mÅ‚odzieży roty, Skarby zÅ‚otem, zbrojownie spiżem napeÅ‚nione; BÄ™dÄ… jeszcze dla Polski dni Å›wietne wrócone, BÄ™dÄ…, byleby naród, cnotÄ… zapalony, ChÄ™ciÄ… dobra ojczyzny z królem poÅ‚Ä…czony, Uwodzić siÄ™ namowom przewrotnym nie dawaÅ‚ I w zaczÄ™tej już pracy nigdy nie ustawaÅ‚. Niech każdy ma szczęśliwość powszechnÄ… w pamiÄ™ci I miÅ‚ość wÅ‚asnÄ… - kraju miÅ‚oÅ›ci poÅ›wiÄ™ci! Z dawnym wyborem wkrótce nowy siÄ™ poÅ‚Ä…czy Co pierwszy nie dokonaÅ‚, to drugi dokoÅ„czy; Czynnie robiÄ…c zaradzi powszechnej potrzebie, Zyska szczęście dla kraju, a sÅ‚awÄ™ dla siebie. STAROSTA Wszystko to piÄ™kne sÅ‚owa i piÄ™kne nadzieje, Lecz na te obietnice ja siÄ™ tylko Å›miejÄ™; W tym rzÄ…dzie skryta jakaÅ› intryga pracuje! Ja siÄ™ na nic nie zgodzÄ™, zaraz protestujÄ™! z pasjÄ… A gdy zdanie waćpana sprzeczne z moim wszÄ™dzie, Syn jego mojej córki pewnie mieć nie bÄ™dzie. ___________________________________________________________________________ Pobrano z http://my-ebook.pl Strona 10 my-eBook _________________________________________________________________________________________________________________ PODKOMORZY Cóż, sprzeczka nasza ma siÄ™ tykać mego syna? Å»eÅ›my innego zdania, to nie jego wina. Porywczo losem córki nie zechcesz rozrzÄ…dzić, Raczysz wprzód ziÄ™cia poznać i zdatność osÄ…dzić, Najbardziej mÅ‚odych osób zważyć gust, skÅ‚onnoÅ›ci... STAROSTA Znam je już, dobrodzieju SCENA III Ciż sami i Lokaj Starosty LOKAJ STAROSTY oddaje bilet Podkomorzynie Bilet od ImoÅ›ci PODKOMORZYNA czyta: Bardzo jestem rozgniewana, że nie mogÄ™ udać siÄ™ na przyjemne. Ich Å›niadanie: gÅ‚owa zle mi robiÅ‚a przez noc caÅ‚Ä… i koszmar ! przeszkadzaÅ‚ mi zamknąć oko; jestem w strasznej feblesie, skoro bÄ™dÄ™ lepiej, polecÄ™ w rÄ™ce kochanej kuzynki. PODKOMORZY Rozumie kto z waćpaÅ„stwa, co ten bilet znaczy? PODKOMORZYNA Kuzynka z francuskiego myÅ›li swe tÅ‚umaczy. PODKOMORZY "GÅ‚owa zle mi robiÅ‚a"? - co za wyraz nowy?! PODKOMORZYNA Znaczy la tete m'a fait mal francuskimi sÅ‚owy PODKOMORZY Dziwić siÄ™ nie należy, jeżli StaroÅ›cina Nie rozumie po polsku, nie jej to jest wina, Ale tych raczej, co jej dali wychowanie, Co wytwornoÅ›ci dzikie powziÄ…wszy mniemanie, GardzÄ…c wÅ‚asnym jÄ™zykiem i rodem, i krajem, ChowajÄ… dzieci polskie francuskim zwyczajem I takÄ… na nie baczność od kolebki Å‚ożą, Å»e mamki i piastunki z zagranicy zwożą. Któż ich do dalszej nauk doprowadza mety? Madam, co gdzieÅ› we Francji robiÅ‚a kornety, Albo włóczÄ™ga Francuz. I cóż stÄ…d wynika? MÅ‚odzieniec zapomniawszy wÅ‚asnego jÄ™zyka Obcym nawet zle mówi i gdy wiek ubieży, Uczyć siÄ™ musi, co do Polaka należy, ___________________________________________________________________________ Pobrano z http://my-ebook.pl Strona 11 my-eBook _________________________________________________________________________________________________________________ Bo dotÄ…d wskazywane majÄ…c obce wzory, Wie dobrze, kto jest Vestris, nie wie, kto Batory. Powszechniejsza jest we pÅ‚ci niewieÅ›ciej ta wada: Wychowanie ich z zalet pozornych siÄ™ skÅ‚ada. WiÄ™cej powabów nizli obyczajów liczÄ…; Schowane, żeby byÅ‚y pożycia sÅ‚odyczÄ…, NagrodÄ… cnych postÄ™pków i skromnoÅ›ci wzorem. Nie - przekÅ‚adajÄ… obcych Å›miesznoÅ›ci iść: torem. WlaÅ‚y w nie wiele nauk ich nauczycielki, Prócz powinnoÅ›ci żony i obywatelki. Tak wszystkim trzymajÄ…c siÄ™ obcego zwyczaju Widziemy cudzoziemki we wÅ‚asnym naszym kraju PODKOMORZYNA Wyznajże, przyjacielu, żeÅ› nazbyt surowy. ZnajdujÄ… siÄ™ w naszym kraju biaÅ‚ogÅ‚owy, Co umiejÄ… szanować Å›wiÄ™te stadÅ‚a zwiÄ…zki I peÅ‚niÄ… dobrych matek i żon obowiÄ…zki. PODKOMORZY Wiem, że sÄ… takie; samaÅ› waćpani dowodem. Wiem, że sÄ… znakomite i cnotÄ…, i rodem, Co żyjÄ… skromnie, kraj swój nad wszystko kochajÄ…, Obywatelskie cnoty w synów swych wpajajÄ…. WdzieliÅ›my, jak idÄ…c Rzymianek przykÅ‚ady, DzieliÅ‚y z nami chÄ™tnie publiczne nakÅ‚ady, I z skroÅ„ pozdejmowawszy przepyszne ozdoby, OddaÅ‚y je ojczyznie: takimi sposoby Niewiasta w wolnym kraju chwaÅ‚y dostÄ™puje. Takich ja obyczaje i cnoty szanujÄ™, Lecz ganić nie przestanÄ™ nierozsÄ…dne matki, Co, Å‚ożąc na swe córki majÄ…tku ostatki, DajÄ… im wychowanie wykwintne i modne, Lecz z życiem, co wieść majÄ…, bynajmniej niezgodne Cóż dalej? miasto czuwać nad rzÄ…dem domowym. GÅ‚owÄ™ nabitÄ… majÄ…c dymem romansowy, Dzikie jakieÅ› pojÄ™cie nabywszy o szczęściu, Nie znajdujÄ… go w ciszy i sÅ‚odkim zamęściu; IdÄ… za tym rozwody, skargi, narzekanie: A wszystkiego przyczynÄ… - zdrożne wychowanie. STAROSTA Ważnych uwag waćpana cierpliwie sÅ‚uchaÅ‚em, Lecz siÄ™ przyznam, że w duchu serdecznie siÄ™ Å›miaÅ‚em Jakże waćpan, co sprzyjasz tak każdej odmianie, DziÅ› żywo nowomodne ganisz wychowanie? Wszakże ta Edukacja, te nowe przykÅ‚ady, Równie jak sejm gotowy, jak wasze Zasady WyÅ›cie powymyÅ›lali; dziÅ› znów niekontenci? Wiesz waćpan, co to byÅ‚o za naszej pamiÄ™ci! ___________________________________________________________________________ Pobrano z http://my-ebook.pl Strona 12 my-eBook _________________________________________________________________________________________________________________ MÅ‚odzieniec wiedziaÅ‚, że go gÅ‚oÅ›na czeka sÅ‚awa, Gdy umiaÅ‚ po Å‚acinie i Volumen prawa: SzedÅ‚ potem do wszystkiego, i ludzie bywali, Którzy nic siÄ™ nie uczÄ…c u wszystkim gadali. DziÅ› spytaj chÅ‚opca w szkoÅ‚ach prosto, niezawile: Rozumie Horacego, pozwu ani tyle; GÅ‚owÄ™ majÄ…c dzikimi rzeczami nabitÄ…, Wie dobrze, co ananas, a nie wie, co żyto. PODKOMORZY To niedobrze; powinien znać jedno i drugÄ™. Niech siÄ™ najprzód sposobi na kraju usÅ‚ugÄ™, Niech wie dalej, jak inne narody siÄ™ rzÄ…dzÄ…, NaÅ›laduje ich cnoty, strzeże siÄ™, w czym bÅ‚Ä…dzÄ…; Przez takowÄ… wiadomość czÅ‚ek Å›wiatÅ‚a nabiera, Ta krajowych przesÄ…dów zasÅ‚onÄ™ rozdziera. A jezli w dalszym wieku zwiedzi obce kraje, Niech przejmuje ich cnoty, nie Å›mieszne zwyczaje; Niech z uwag swych dla kraju pożytki gotuje, Niechaj zdobi swój umysÅ‚, lecz serca nie psuje. STAROSTA MówiÅ‚eÅ› waćpan niby na obydwie strony, Lecz widzÄ™, za nowoÅ›ciÄ… zawszeć uprzedzony. PODKOMORZY A ja mówiÄ™, żeÅ› waćpan przyjacielem mody. STAROSTA Jakże to, dobrodzieju! PODKOMORZY Mam tego dowody STAROSTA Jakież, proszÄ™! PODKOMORZY Ciężko co znalezć na obronÄ™: Oto wÅ‚asnym wyborem pojmujÄ…c za żonÄ™ DamÄ™ zacnÄ…, lecz która modnym wychowaniem Nie zgadza siÄ™ z humorem waćpana ni zdaniem... STAROSTA MiaÅ‚em w tym tÄ™ przyczynÄ™... PODKOMORZY MusiaÅ‚a być ważna STAROSTA ___________________________________________________________________________ Pobrano z http://my-ebook.pl Strona 13 my-eBook _________________________________________________________________________________________________________________ Pewnie. że... dość powiedzieć. że byÅ‚a posażna Mospanie, gdzie siÄ™ suma z dobrami zjednoczy, Tam na resztÄ™ bezpiecznie można zamknąć oczy Zważ Waćpan, jak nie miaÅ‚o ulgnąć me serduszko? Najprzód trzykroć gotowych znalezć pod poduszkÄ…, Dobra nad samÄ… WisÅ‚Ä…, klucz na Ukrainie, ZastawÄ™ w Sondomirskiem i dworek w Lublinie; I tak silnym powabom któż z nas oparÅ‚by siÄ™? Prawda, ma swe Å›miesznoÅ›ci, ma swe widzimisiÄ™, Lubi czasem chorować; i ca mi to szkodzi, Å»e w myÅ›lach zatopiona, po miesiÄ…cu chodzi Å»e lubi lasy, zdroje, sÅ‚owiki, murawy? Niech sobie lubi; ja znów mam swoje zabawy, Bo gdy ona w ustroniu rozwodzi swe żale, Ja sobie gram w warcaby albo tytuÅ„ palÄ™, A tak każde kontente . PODKOMORZY Aatwo temu wierzÄ™. Kto tak staÅ‚ym umysÅ‚em wszystkie rzeczy bierze. Temu dworek w Lublinie i nad WisÅ‚Ä… wÅ‚oÅ›ci Aatwo sÅ‚odzÄ… niesmaki, spory í przykroÅ›ci. SCENA IV Ciż samiż i Teresa Teresa pocaÅ‚owawszy ojca w rÄ™kÄ™ kÅ‚ania siÄ™ Podkomorzemu i Podkomorzynie. STAROSTA Jak siÄ™ miewasz, Teresiu? dobrze ci siÄ™ spaÅ‚o? TERESA Niezbyt dobrze, bo Imość cierpiaÅ‚a noc caÅ‚Ä… PODKOMORZYNA A miaÅ‚ażeÅ› wygodÄ™? TERESA W tym tak zacnym domu Na wygodzie, staraniu nie zbywa nikomu; Znam go od dawna, pod ich schowana dozorem, Wasze życie i cnota byÅ‚y dla mnie wzorem, CzuÅ‚ych ich staraÅ„ tkliwe zachowam wspomnienia PODKOMORZYNA do Starosty Co za miÅ‚e, wdziÄ™czne i skromne stworzenie! SÅ‚odycz, dobre skÅ‚onnoÅ›ci natura w niÄ… wlaÅ‚a, W oczach naszych w urodÄ™ i cnoty wzrastaÅ‚a. Kocham jÄ… jak mÄ… córkÄ™. STAROSTA ___________________________________________________________________________ Pobrano z http://my-ebook.pl Strona 14 my-eBook _________________________________________________________________________________________________________________ Dobra z niej dziewczyna, Lecz prawdÄ™ mówiÄ…c, zawsze wolaÅ‚bym mieć: syna: Ta wziÄ…wszy posag, Bóg wie dostanie siÄ™ komu; Z syna przecie i pomoc, i wygoda w domu, Bo czy to w trybunale sprawÄ™ poforsować, Czy ekonoma z intrat Å›ciÅ›le obrachować, Czy pchnąć do GdaÅ„ska - zawsze dobrze użyć syna. WÅ‚aÅ›nie mi siÄ™ historia dobra przypomina: Raz mój ojciec... PODKOMORZYNA Starosto! powiesz przy obiedzie. Pójdziem do chorej; może tymczasem nadejdzie. Syn mój i koniec dÅ‚ugiej przyniesie tÄ™sknocie. Teresiu, możesz tutaj zostać. przy robocie. WychodzÄ… SCENA V TERESA sama DziÅ› go tedy ujzremy, dzisiaj ma siÄ™ wrócić! Nie wiem, czyli siÄ™ cieszyć, czyli mam siÄ™ smucić Z skÅ‚onnoÅ›ciÄ… mojÄ… walczÄ… rodziców rozkazy: Ach, dla tkliwego serca jak okrutne razy Schowana z nim w- tym domu, w latach mych dziecinnych MiÅ‚ość siÄ™ przy zabawach zajęła niewinnych Minęły te zabawy, zostaÅ‚o wrażenie. Przymuszać siÄ™ ustawnie co za udrÄ™czenie! Wszystko miÄ™ zdradza; niech kto imiÄ™ jego wspomni, ZapÅ‚onienie na twarzy, postrzegÄ… przytomni. Lecz czegóż mam siÄ™ pÅ‚onić? publiczny szacunek Upoważnia mój wybór i sÅ‚odzi frasunek. Dzisiaj go wiÄ™c zobaczÄ™! SCENA VI Teresa, Szarmancki SZARMANCKI wpada nie postrzegajÄ…c Teresy Latać godzin kilka I jednego nie ruszyć zajÄ…ca ni wilka, To ostatnie nieszczęście postrzegajÄ…c TeresÄ™ Niech pani daruje, Å»e siÄ™ przed niÄ… w zbryzganym fraku prezentujÄ™. Wraz stad lecÄ™ i wÅ‚ożę ciemny wigoniowy ___________________________________________________________________________ Pobrano z http://my-ebook.pl Strona 15 my-eBook _________________________________________________________________________________________________________________ Oczy jej już mi sÅ‚odzÄ… niepomyÅ›lne Å‚owy Ale biedny kasztanek! TERESA I cóż mu siÄ™ staÅ‚o? SZARMANCKI Nieszczęście: wzdÅ‚uż i w poprzek zbiegÅ‚em kniejÄ™ caÅ‚Ä…. LecÄ™ przez pole i już wypadam na drogÄ™, Raptem utkwiÅ‚ w zagonie i wywichnÄ…Å‚ nogÄ™. TERESA Å»aÅ‚ość waćpana równie jest sÅ‚uszna, jak szczera. SZARMANCKI Od pierwszego go w Anglii kupiÅ‚em pikiera , ByÅ‚ to pierwszy koÅ„ w Å›wiecie; co nie ma przykÅ‚adów, WygraÅ‚ jeden po drugim dwadzieÅ›cia zakÅ‚adów. Ach! gdybym tu już serca nie uwiÄ™ziÅ‚ mego, Wraz bym leciaÅ‚ do Anglii szukać podobnego. TERESA W tak chwalebnym zamyÅ›le, nie mogÄ™ zgadywać, Kto by tutaj waćpana Å›miaÅ‚ dziÅ› zatrzymywać? SZARMANCKI Zezwolić na to byÅ‚abyÅ› waćpanna skÅ‚onnÄ…? widzÄ…c, że Teresa patrzy naÅ„ z podziwieniem Waćpanna dobrodziejka lubisz jezdzić konno? TERESA Jeszczem nie próbowaÅ‚a. SZARMANCKI W Anglii wszystkie panny Czy to na polowanie, czy na spacer ranny Inaczej jak na koniu nie wyjadÄ… prawie. Ja sam teraz na wiosnÄ™, bawiÄ…c siÄ™ w Warszawie, Kasztelance jednego z koni moich daÅ‚em; Jak ma siadać, jak jezdzić, sam pokazywaÅ‚em. Zrazu ledwie wyjechać Å›miaÅ‚a na ulice, Teraz ot tak wysokie sadzi kobylice, Wjeżdża na wszystkie progi i na wszystkie ganki. TERESA Tak Å›miaÅ‚ej powinszować można wychowanki SZARMANCKI Gdyby, pani ofiarÄ… nie wzgardziÅ‚a sÅ‚ugi, CaÅ‚a ma stajnia na jej byÅ‚aby usÅ‚ugi - ___________________________________________________________________________ Pobrano z http://my-ebook.pl Strona 16 my-eBook _________________________________________________________________________________________________________________ Chciej tylko rozkazywać i dawać mi prawa. TERESA WdziÄ™czna waćpanu jestem, lecz taka zabawa, Chociaż nic: jest nagannÄ…, jednak mnie nie Å‚udzi. SARMANCKI Cc za rozkosz, ach! byÅ‚bym najszczęśliwszy z ludzi, Gdybym siÄ™ mógÅ‚ znajdować przy miej bez ustanku, Gdybym obok niej jadÄ…c jasnego poranku, Gdzie gwar ptaszÄ…t przyjemny, gdzie zrzódeÅ‚ mruczenie, MógÅ‚ jej najżywsze moje malować pÅ‚omienie I Å‚zy moje mieszajÄ…c z rosÄ… niebios wonnÄ…. TERESA Waćpan, widzÄ™, koniecznie, chcesz siÄ™ kochać konno. Inna ofiarÄ™ jego przyjąć- bÄ™dzie zdolnÄ…; Ja odchodzÄ™. odsuwa krosienka i chce odchodzić, Szarmancki jÄ… zatrzymuje SZARMANCKI Å»yczeniom bÄ…dz moim powolnÄ…, Chciej miÄ™ sÅ‚uchać! Na silne przysiÄ™gam jej wdziÄ™ki, Å»e jeÅ›li mi nie zechcesz ubliżyć twej rÄ™ki, BÄ™dzie moim staraniem, byÅ› przez te zamęście ZnalazÅ‚a, czegoÅ› warta, znalazÅ‚a twe szczęście. W każdym razie uprzedzać bÄ™dÄ™ twe życzenie I prawem bÄ™dzie dla mnie każde twe skinienie; Nie bÄ™dzie ci zbywaÅ‚o na żadnej zabawie, ZimÄ™ i lato siedzieć bÄ™dziemy w Warszawie, BÄ™dziesz zawsze opÅ‚ywać we wszystkie dostatki; Dom modnie meblowany, wieczerze, obiadki; BÄ™dziesz przyjmować goÅ›ci i onych odwiedzać. Karpantie z Szodoarem bÄ™dÄ… siÄ™ wyprzedzać, Który pierwszy z Paryża nowość jej sprowadzi, Brać bÄ™dziesz, co jej tylko chęć i gust doradzi; Nareszcie, żebyÅ› nawet w meblach byÅ‚a wzorem, Sklep Hampla i Reyslera bÄ™dzie ci otworem. JeÅ›li ten dowód mojej miÅ‚oÅ›ci jest sÅ‚aby... TERESA PrzyznajÄ™, że ma w sobie Å‚udzÄ…ce powaby, Lecz ja spokojne życie nad przepych przekÅ‚adam I w modach, i w Warszawie szczęścia nie zakÅ‚adam. KÅ‚aniam waćpanu. odchodzi SCENAVII Szarmancki sam ___________________________________________________________________________ Pobrano z http://my-ebook.pl Strona 17 my-eBook _________________________________________________________________________________________________________________ SZARMANCKI Zimne niby pożegnanie. Ale jak miÄ™ to gniewa takie udawanie! Bo to niby odmawia i niby siÄ™ chwieje, A wewnÄ…trz, wiem, że dla mnie z miÅ‚oÅ›ci szaleje. Nie takie panny czÅ‚owiek wyprowadzaÅ‚ z gÅ‚owy. Ach! żeby tylko mógÅ‚ być kasztanek mój zdrowy! Reszta pomyÅ›lnie idzie: Teresa miÄ™ kocha, Ojciec miÄ™ życzy, caÅ‚kiem za mnÄ… jest macocha, ParÄ™ milijoników dobrze jest zacapić! Przynajmniej dÅ‚ugi czÅ‚eka nie bÄ™dÄ… już trapić. sÅ‚ychać haÅ‚as za teatrum; Szarmancki oglÄ…da siÄ™ CaÅ‚a, widzÄ™, czereda wali siÄ™ z haÅ‚asem, Ja uciekam i frak mój odmieniÄ™ tymczasem. SCENA VIII Podkomorzy, Podkomorzyna, Starosta, Lokaj potem PODKOMORZY No, chwaÅ‚a Bogu, przecież nasza StaroÅ›cina Nie ma gorÄ…czki, lepiej mieć siÄ™ już zaczyna. STAROSTA cicho do Podkomorzego SÄ… to chimery; na dzieÅ„ w łóżku leżeć rada; Kiedy chce tylko, to jÄ… ta sÅ‚abość napada. JAKUB wpada z radoÅ›ciÄ… Panicz nasz starszy jedzie! I barwÄ™, i czÅ‚eka WszyscyÅ›my rozeznali, choć jeszcze z daleka. PODKOMORZY Wszakżem mówiÅ‚ waćpani, że na obiad stanie. PODKOMORZYNA z radoÅ›ciÄ… O Boże! Jakże tkliwe bÄ™dzie powitanie! A czy on tylko zapewne? Ach, dla matki tkliwej Co za radość! Ach, jakiż tu moment szczęśliwy! Bieży do okna i patrzy Ach on, ale daleko. PODKOMORZY idzie także do okna, Teresa z daleka za nim patrzy Już mostek na rzece MinÄ…Å‚; ach, jak siÄ™ Å›pieszy! już wjeżdża w ulicÄ™. ___________________________________________________________________________ Pobrano z http://my-ebook.pl Strona 18 my-eBook _________________________________________________________________________________________________________________ PODKOMORZYNA Z radoÅ›ci wstaÅ‚ z powozu i chustkÄ… znak daje. TERESA z pomieszaniem na boku Radość i pomieszanie w sercu mym powstaje STAROSTA WÅ‚aÅ›nie sobie wspominam, kiedym z dyrektorem WracaÅ‚ ze szkół do domu nad samym wieczorem: ByÅ‚em jedynak i mnie rodzice kochali, Ale nigdy podobnych scen nie wyrabiali. PODKOMORZYNA z radoÅ›ciÄ… Już wjeżdża w bramÄ™, bieżmy naprzeciwko niemu STAROSTA chwytajÄ…c jÄ… za rÄ™kÄ™ i zatrzymujÄ…c Rodzice naprzeciwko synowi swojemu To wcale nie przystoi. SCENA IX Ciż sami; Walery wpada z radoÅ›ciÄ…; matka bieży przeciw niemu i padajÄ…cego na kolana chwyta za szyjÄ™ PODKOMORZYNA Ach, mój ty kochany, Wracasz na Å‚ono matki, tak dawno czekany! Jakże jestem szczęśliwa, że ciebie oglÄ…dam! Nie, już na Å›wiecie wiÄ™cej... niczego nie żądam. Ty nie wiesz, co dla syna serce matki czuje! WALERY caÅ‚ujÄ…c rÄ™ce matki z rozrzewnieniem CzujÄ™, matko; ach, radość gÅ‚os mi odejmuje! wydziera siÄ™ od matki i idzie do ojca PODKOMORZY Å›ciskajÄ…c go Synu mój, miÅ‚o ciebie nazwać tym imieniem, UczciÅ‚eÅ› je przykÅ‚adnym urzÄ™du sprawieniem, PatrzÄ…c na ciÄ™, najwiÄ™kszy mam powód wesela. Å»e w synu moim widzÄ™ już obywatela, Å»e los wam dla ojczyzny daÅ‚ wtenczas pracować, GdzieÅ›cie Å›miaÅ‚ym dziaÅ‚aniem mogli jÄ… ratować. Mnie staremu już gÅ‚owÄ™ opÄ™dziÅ‚ wiek siwy, Å»yÅ‚em w ucisku, ani byÅ‚em tak szczęśliwy; Ohydna przemoc, podÅ‚ość, chciwość, duch nieÅ›miaÅ‚y ___________________________________________________________________________ Pobrano z http://my-ebook.pl Strona 19 my-eBook _________________________________________________________________________________________________________________ Naród, niegdyÅ› tak sÅ‚awny, w ucisku trzymaÅ‚y; DziÅ› koniec klÄ™skom, legnÄ™ spokojny już w grobie; Gdy zostawiÄ™ ojczyznÄ™ i was w lepszej dobie. WALENTY Ojcze, bodajby Bóg ciÄ™ najdÅ‚użej zachowaÅ‚! Jezlim siÄ™ nienagannie w urzÄ™dzie sprawowaÅ‚, Winienem to przestrogom, które mi dawaÅ‚eÅ›, PrawidÅ‚om, co z dzieciÅ„stwa w serce mi wpajaÅ‚eÅ›, Å»ebym kochaÅ‚ ojczyznÄ™ i trzymaÅ‚ siÄ™ cnoty. STAROSTA No, czy już siÄ™ skoÅ„czyÅ‚y te wszystkie pieszczoty? Walery idzie ku niemu i kÅ‚ania siÄ™ KÅ‚aniam waćpanu; no cóż? ustaÅ‚y już przecie MÄ…dre prace waćpanów, tak sÅ‚awne po Å›wiecie? z urÄ…ganiem Oj, teraz to dopiero bÄ™dziemy szczęśliwi! Teraz! WALERY ByleÅ›my byli zgodni i cierpliwi, Ujrzemy dobre skutki nowego porzÄ…dku. STAROSTA Jam wszystko już przewidziaÅ‚ z samego poczÄ…tku; podczas gdy Starosta rozmawiaÅ‚ z Podkomorzym, Walery wita siÄ™ z StaroÅ›ciankÄ… Ciekawe miÄ™dzy nami bÄ™dzie tu spotkanie, GotujÄ™ jegomoÅ›ci niejedno pytanie. PODKOMORZY Potem, Starosto, dziÅ› mu spoczynku po drodze Potrzeba. PODKOMORZYNA do Walerego Dzisiaj wszystkie tÄ™sknoty me sÅ‚odzÄ™. Z radoÅ›ciÄ…Å› dom zobaczyÅ‚? WALERY Ach! możnaże komu Bez czuÅ‚ego wzruszenia zbliżyć siÄ™ do domu, Uzrzyć te lube szczyty , gdzie siÄ™ czÅ‚ek urodziÅ‚, Te lipy, pod którymi w dzieciÅ„stwie siÄ™ chÅ‚odziÅ‚; MyÅ›lić, że siÄ™ zbliżajÄ… chwile pożądane, W których uÅ›ciska ojca i matkÄ™ kochanÄ™: Któż siÄ™ wtenczas nie wzruszy, któż siÄ™ nie rozkwili? PODKOMORZYNA BodajbyÅ›my siÄ™ wiÄ™cej nigdy nie dzielili! ___________________________________________________________________________ Pobrano z http://my-ebook.pl Strona 20 my-eBook _________________________________________________________________________________________________________________ WALERY A z braci mych żadnego w domu nie zastaÅ‚em? PODKOMORZY MÅ‚odszego za towarzysz do znaku oddaÅ‚em, Uczy siÄ™ sÅ‚użby; wÅ‚aÅ›nie Å›ciÄ…gnęła brygada; A Å›rzedni zaÅ› w cywilnej komisji zasiada. TÄ™skno mi bez nich, ale w tym chlubÄ™ znajdujÄ™, Ze każdy syn mój sÅ‚uży, żaden nie próżnuje. STAROSTA A ja wÅ‚aÅ›nie podobne uÅ‚ożenie ganiÄ™. Któż siÄ™ przy gospodarstwie, przy domu zostanie? PODKOMORZYNA patrzÄ…c na zegarek Już siÄ™ też obiadowa przybliża godzina, Może, że też już wstaÅ‚a z łóżka StaroÅ›cina. STAROSTA U stoÅ‚u bÄ™dziem sobie gadać należycie I kielich za pomyÅ›lne speÅ‚niemy przybycie Koniec aktu pierwszego AKT DRUGI SCENA I TERESA sama PrzybyÅ‚ na koniec; godzin już kilka upÅ‚ywa, Jak w radoÅ›ci, bojazni, niepewna, troskliwa , Gdy każdy z nim rozmawia i wita ochoczy, Ja ledwie naÅ„ niepewne Å›miem podnosić oczy: Pytaniami ciekawych ustawnie drÄ™czony, Nie daÅ‚ i jednej chwili swojej ulubionej. Te serce trosków peÅ‚ne i w ustawnym drżeniu, WÅ›rzód tylu przeszkód, po tak dÅ‚ugim niewidzeniu. Co go ustawnie drÄ™czy, co cierpi, co czuje, Na Å‚ono przyjaciela wylać potrzebuje. DochowaÅ‚am ci wszystkich uczuć moich Å›wiÄ™cie! SCENA II ___________________________________________________________________________ Pobrano z http://my-ebook.pl Strona 21 my-eBook _________________________________________________________________________________________________________________ Teresa, Walery WALERY z uczuciem caÅ‚ujÄ…c rÄ™ce Teresy O! Boże, co za radość, jak sÅ‚odkie przejÄ™cie! TERESA JesteÅ› z nami, twój widok troski me osÅ‚adza I dÅ‚ugiej niebytnoÅ›ci tÄ™sknotÄ™ nadgradza. WALERY Ta nieprzytomność, co nas tak dÅ‚ugu dzieliÅ‚a, Tereso, serca twego dla mnie nie zmieniÅ‚a? TERESA MógłżeÅ› wÄ…tpić? Uczucia, w dzieciÅ„stwie powziÄ™te, DochowaÅ‚am ci mimo przeszkody zawziÄ™te; Ty wÅ›rzód zabaw, wÅ›rzód Å›wiata wielkiego rzucony; SamÄ… pracÄ…, widoków mnóstwem roztargniony, Aatwiej ponosić mogÅ‚eÅ› smutek oddalenia - Mnie każde miejsce twoje wznawiaÅ‚o wspomnienia; Przywodzić czasy z tobÄ… strawione tak mile, MyÅ›leć o tobie, tobie poÅ›wiÄ™cać me chwile - To szczęściem, zatrudnieniem to byÅ‚o codziennym. WALERY WÅ›rzód tylu roztargnienia nie staÅ‚em siÄ™ zmiennym; Czas wszystek poÅ›wiÄ™caÅ‚em pierwszej powinnoÅ›ci, Odpoczynek wspomnieniom i czuÅ‚ej miÅ‚oÅ›ci. Ani rozumiej, żem jest tak pÅ‚ochy, tak sÅ‚aby, Å»ebym siÄ™ przez Å‚udzÄ…ce daÅ‚ uwieść powaby. Te piÄ™knoÅ›ci, tak bardzo podobać siÄ™ chciwe, WidziaÅ‚em bardziej próżne aniżeli tkliwe: WolÄ… być przez czcicielów roje otaczane, Niż szczyrze kochać i być nawzajem kochane. Wierz mi: im bardziej chlubne wdziÄ™ki i ozdobÄ… - NiejednÄ… z nich równaÅ‚em w sercu moim z tobÄ… - TymeÅ› siÄ™ szacowniejszÄ… w oczach mych stawaÅ‚a. TERESA Jezlim siÄ™ godnÄ… twego szacunku zdawaÅ‚a, Jezli nie wszystko we mnie podlegÅ‚e naganie, TakÄ… mnie uczyniÅ‚o matki twej staranie. WdziÄ™czność dla niej mÄ… tkliwość dla ciebie pomnaża, Serce tobie oddane niczym siÄ™ nie zraża, Ty miÄ™ kochasz, to dosyć. W ukÅ‚adach swych dziwni, Ojciec mój i macocha dotÄ…d nam przeciwni, CzÅ‚eka pustego, trzpiota, chcÄ… mi dać za męża. Ach! wzglÄ™dy posÅ‚uszeÅ„stwa wstrÄ™t we mnie zwycięża. Z rozrzewnieniem ___________________________________________________________________________ Pobrano z http://my-ebook.pl Strona 22 my-eBook _________________________________________________________________________________________________________________ Z tobÄ… żyć tylko pragnÄ™, ciebie kochać stale! WALERY DuszÄ™ mi przenikajÄ…, Tereso, twe żale: Lżejszymi być powinny, bo wspólnie cierpiemy Może, że tyle przeszkód staÅ‚oÅ›ciÄ… zmożemy. Ojciec twój, co bogactwa nad wszystko przenosi, SÄ…dzi, że zbiorów, jego żądza miÄ™ unosi. Jak siÄ™ myli, jak krzywdzi me szczere pÅ‚omienie! Od wszystkich jego bogactw uczyniÄ™ zrzeczenie, Niech je zatrzyma, ale niech mi odda ciebie. Część moja szczupÅ‚a, przecież wystarczy potrzebie, Z tcibÄ… milsze mi bÄ™dzie nad posagi hojne SÅ‚odkie pożycie, szczęście, godziny spokojne: To me serce nad wszystkie dostatki przenosi TERESA postrzegajÄ…c lokaja StaroÅ›ciny Otóż czÅ‚ek mej macochy. LOKAJ Jejmość panny prosi. TERESA Powiedz, że zaraz przyjdÄ™. Masz tedy dowody: Momentu być nie możem z sobÄ… bez przeszkody Ani osÅ‚odzić trosków, ni pocieszyć żale. BÄ…dz mi zdrów, mój kochany, lecz nim siÄ™ oddalÄ™, - ; Dobywa z kieszeni pas szyty Przyjm tÄ™ pracÄ™ rÄ…k moich, ten dar nader skromny, Na dowód, żeÅ› byÅ‚ zawsze myÅ›lom mym przytomny; Strzeżona ustawicznie, z pracÄ… siÄ™ mÄ… kryÅ‚am. Ukradkiem w nocy pas ten dla ciebie uszyÅ‚am; Niechaj ciÄ™ dar ten o mej wiernoÅ›ci zapewnia. WALERY Tereso! dobroć twoja do Å‚ez miÄ™ rozrzewnia. TERESA BÄ…dz zdrów, odchodzić muszÄ™ SCENA III WALERY sam, trzymajÄ…c pas Drogi upominku! TyÅ› ujmowaÅ‚a godzin od twego spoczynku, Å»eby dla mnie pracować. Zakazy surowe ChcÄ… mi wydzierać życia mojego poÅ‚owÄ™, ___________________________________________________________________________ Pobrano z http://my-ebook.pl Strona 23 my-eBook _________________________________________________________________________________________________________________ Lecz nie wydrÄ… pociechy w sercu mym stroskanym I sÅ‚odkiego uczucia, że jestem kochanym! Ale któż znów nadchodzi osobność mÄ… kłócić? SCENA IV Walery i Szarmancki SZARMANCKI ufryzowany, z wielkim halsztukiem i w fraku eleganckim rzuca siÄ™ na Walerego i caÅ‚uje go Pozwól siÄ™, przyjacielu, na Å‚ono twe rzucić, UcaÅ‚ować, przypomnieć tej przyjazni Å›wiÄ™tej, W mÅ‚odych leciech w konwikcie tak czule powziÄ™tej Wiek minÄ…Å‚, jakeÅ›my siÄ™ z sobÄ… rozdzielili, Panowie tu na nowo PolskÄ™ przerobili, Ledwiem jÄ… poznaÅ‚, kiedym wróciÅ‚ z zagranicy. Lecz jak to? lato caÅ‚e strawiÅ‚em w stolicy: Nigdzie nie spotkać? WALERY Mocno tego żaÅ‚owaÅ‚em; Moje zabawy, domy, które uczÄ™szczaÅ‚em, Może, że nie te byÅ‚y, kÄ™dyÅ› waćpan bywaÅ‚. SZARMANCKI Wtenczas u Kolsonowej najwiÄ™cej-m przebywaÅ‚, W ulicy Ujazdowskiej. WpoÅ›rzód pracy takiej JakżeÅ› też nie wyjechaÅ‚ i razu na raki? WALERY Prawdziwie, że siÄ™ tego nieskoÅ„czenie wstydzÄ™; Lecz sÅ‚odzÄ™ stratÄ™, kiedy dziÅ› waćpana widzÄ™. Jak dÅ‚ugo odwiedzaÅ‚eÅ› waćpan cudze kraje? SZARMANCKI Rok tylko, alem przejÄ…Å‚ wszystkie ich zwyczaje. Prawdziwie, już nie mogÅ‚em w ojczyznie usiedzieć: Najprzód ojciec mi kazaÅ‚ w sprawach siÄ™ swych biedzić, Jezdzić po trybunaÅ‚ach, to Å›liczne zabawy! WolaÅ‚em przegrać dobra niż pilnować sprawy. W roku zdaÅ‚o mu siÄ™ oddać miÄ™ do gabinetu , PorzuciÅ‚em: nie umiem dochować sekretu. Dalej, próbujÄ…c mojej w żoÅ‚nierce ochoty, NabyÅ‚ dla mnie chorÄ…giew w rejmencie piechoty; I to mi siÄ™ sprzykrzyÅ‚o. Przecież OpatrznoÅ›ci ZdaÅ‚o siÄ™ ojca mego przenieść do wiecznoÅ›ci. Zobaczywszy siÄ™ panem znacznego majÄ…tku, Z radoÅ›ci nie wiedziaÅ‚em, co robić z poczÄ…tku... PoprawiajÄ…c halsztuka i desynujÄ…c siÄ™ ___________________________________________________________________________ Pobrano z http://my-ebook.pl Strona 24 my-eBook _________________________________________________________________________________________________________________ To prawda, że Bóg czÅ‚eka stworzyÅ‚ dosyć Å‚adnie: Å»eby jednak wyksztaÅ‚cić figurkÄ™ dokÅ‚adnie, ChciaÅ‚em Paryż odwiedzić; dobra wiÄ™c dzierżawÄ… PuÅ›ciwszy, rozstaÅ‚em siÄ™ z kochanÄ… WarszawÄ…. WALERY ToÅ› siÄ™ waćpan podówczas w Paryżu znajdowaÅ‚? Gdy rewolucja , gdy siÄ™ ów zapaÅ‚ zajmowaÅ‚? SZARMANCKI To miÄ™ też zamieszanie z Francji wypÄ™dziÅ‚o. WALERY WÅ‚aÅ›nie wtenczas w tym kraju zostać siÄ™ godziÅ‚o, Patrzyć na naród dzielny, dÅ‚ugo uciskany, Który poznawaÅ‚ siebie i rwaÅ‚ swe kajdany, Jak na gruzach tyranii wyniósÅ‚ rzÄ…d swobodny: ByÅ‚ to widok czÅ‚owieka rozsÄ…dnego godny. PewnieÅ› siÄ™ waćpan staraÅ‚ widzieć i być wszÄ™dy, ZważaÅ‚eÅ› ich ustawy, a nawet i bÅ‚Ä™dy? SZARMANCKI Wyznam waćpanu: nie wiem, co siÄ™ z nimi staÅ‚o, Bo miÄ™ wszystkie ich czyny obchodziÅ‚y maÅ‚o. DziÄ™kujÄ™ za tÄ™ sÅ‚awnÄ… i wolność, i trudy: Nie uwierzysz, w Paryżu jakie teraz nudy. Nic na Å›wiecie tak wielkiej nie nadgrodzi szkody. Panienek ani ujrzeć, teatra, ogrody, Bulwary i foksale sÄ… prawie bez ludzi; CzÅ‚owiek nie ma co robić, caÅ‚y dzieÅ„ siÄ™ nudzi. Raz, pamiÄ™tam, wyszedÅ‚em kupować guziki Do pÄ…sowego fraku; kupcy, czeladniki, Jak gdyby ich umyÅ›lnie obrano z rozsÄ…dku, Na warcie strzegli w mieÅ›cie dobrego porzÄ…dku . Tak miÄ™ to rozgniewaÅ‚o, żem siÄ™ wraz zawinÄ…Å‚ I czym prÄ™dzej przez Kale do Anglii popÅ‚ynÄ…Å‚. WALERY Przynajmniej ten kraj sÅ‚awny, tak rozsÄ…dnie wolny, Zastanowić uwagÄ™ waćpana byÅ‚ zdolny? RzÄ…d jego, rÄ™kodzieÅ‚a i ustaw tak wiele DÅ‚użej go zatrzymaÅ‚y? SZARMANCKI Trzy tylko niedziele BawiÅ‚em w Anglii: srodze powietrze niezdrowe. KupiÅ‚em dwie par sprzÄ…czek i szpadÄ™ stalowÄ™; ByÅ‚em na Parlamencie: tak jak u nas, krzyki. Lecz za to co za sklepy, Å‚aÅ„cuszki, guziki, Kursa koni! to w Å›wiecie najlepsza ustawa! ___________________________________________________________________________ Pobrano z http://my-ebook.pl Strona 25 my-eBook _________________________________________________________________________________________________________________ Ach! przyjacielu, co to za szczęście, zabawa; Tych siÄ™ cudzoziemcowi opuÅ›cić nie godzi. Co to za widowisko! czÅ‚ek w gÅ‚owÄ™ zachodzi, Nie możesz pojąć, jeden za drugim jak leci Na takich koniach, ot, tak prawie maÅ‚e dzieci. PamiÄ™tam dnia jednego, Å›miech miÄ™ bierze pusty, Angielczyk jeden, z maÅ‚Ä… peruczkÄ… i tÅ‚usty, PrzegraÅ‚ niezmierny zakÅ‚ad. W zapalczywym gniewie ChciaÅ‚ koniowi w Å‚eb strzelić; przypadam szczęśliwie, DajÄ™ sto funtów: i tak od Å›mierci niebogÄ™ Uwalniam, biednÄ… klaczkÄ™, gniadÄ… biaÅ‚onogÄ™. Potem fraszek kupiwszy moc na darowizny, PowróciÅ‚em nareszcie do matki ojczyzny. Kiedym ja siÄ™ tak bawiÅ‚, pan, sÅ‚awÄ… okryty, ChodziÅ‚ ustawnie koÅ‚o Rzeczypospolitej, WpoÅ›rzód obywatelskich trawiÅ‚ czas swój trudów: WinszujÄ™ bardzo ustaw, nie zazdroszczÄ™ nudów. WALERY Ta przyjazÅ„ z którÄ…Å› waćpan raczyÅ‚ miÄ™ uprzedzić, Jeżeli mi p wala prawdÄ™ mu powiedzieć, Powiem: że to bez zysku żadnego jeżdżenie Wymówić chyba może wiek, niedoÅ›wiadczenie. OdtÄ…d inny winieneÅ› zatrudnić siÄ™ celem: PamiÄ™tać, żeÅ› Polakiem, żeÅ› obywatelem, Å»eÅ› najpierwsze winien Ojczyznie usÅ‚ugi. SZARMANCKI Mam siÄ™ znów dosÅ‚ugiwać? To sposób zbyt dÅ‚ugi! UrzÄ™dy, dostojeÅ„stwa, sÅ‚owem wszystkie żądze Aatwe do dostÄ…pienia, gdy czÅ‚ek ma pieniÄ…dze: BÄ™dÄ… siÄ™ kÅ‚aniać, chociaż nie bÄ™dÄ™ pracować. WALERY BÄ™dÄ… siÄ™ kÅ‚aniać, ale nie bÄ™dÄ… szacować; Publicznego szacunku ten tylko beÅ›pieczny, Kto cnotliwië pracujÄ…c, ludziom pożyteczny. Ale go nie otrzyma, kto tylko próżnuje. SZARMANCKI Chcesz, bym byÅ‚ posÅ‚em na sejm, co dziÅ› nastÄ™puje? Bardziej siÄ™ jeszcze znudziÅ‚, jak tu waćpanowie? A dobrodzieju! wolÄ™ nade wszystko zdrowie. Lata przeszÅ‚ego, gdyÅ›cie na sesjach siedzieli, GdyÅ›cie siÄ™ przez dzieÅ„ caÅ‚y mÄ™czyli, krzyczeli, Ja, z pudrem i z pomadÄ… wÅ‚os sczesawszy wonnÄ…, WsiadÅ‚szy w mÄ… karyjolkÄ™ alboli też konno, ObleciaÅ‚em Mokotów, WolÄ™, KrólikarniÄ™, Aazienki i PowÄ…zki, czasem BażantarniÄ™; Wieczorem przebrawszy siÄ™, przy powiewnym chÅ‚odzie, ___________________________________________________________________________ Pobrano z http://my-ebook.pl Strona 26 my-eBook _________________________________________________________________________________________________________________ AajaÅ‚em wraz z drugimi sejm w Saskim Ogrodzie: WypiÅ‚em z przyjaciółmi poÅ„czu dużą czarÄ™, ZjadÅ‚em brzoskwiÅ„, morelów za dukatów parÄ™, Potem koÅ‚o dziesiÄ…tej, koÅ„czÄ…c dzieÅ„ przyjemny, Foksalowe zabawy okrywaÅ‚ mrok ciemny. WALERY Gdyby każdy tak żyć chciaÅ‚; czym by Polska byÅ‚a? SZARMANCKI Nie wiem, co by z niÄ… byÅ‚o, leczby siÄ™ bawiÅ‚a! Zawsze zdania waćpana sÄ… nazbyt surowe. Å»ebyÅ› mi też ustÄ…piÅ‚ statku choć poÅ‚owÄ™! Ale sÅ‚yszaÅ‚em, że pan myÅ›li stan odmienić, Ze siÄ™ okrutnie kocha, ma siÄ™ wkrótce żenić Z piÄ™knÄ…, posażnÄ…, grzecznÄ…, sÅ‚owem - zacnÄ… damÄ…. WALERY Ja wÅ‚aÅ›nie o waćpanu sÅ‚yszaÅ‚em to samo. SZARMANCKI Dalibóg, że nie, ale krewne uprzykrzone Pokoju mi nie dajÄ…, żebym pojÄ…Å‚ żonÄ™. Co to za kÅ‚opot, co za bieda nieustanna: Tutaj ciÄ…gnÄ… rodzice, tu kocha siÄ™ panna, Prawie chcÄ…c miÄ™ już gwaÅ‚cić; no i cóż mam rubli Już z biedy na małżonka trzeba siÄ™ sposobić Tylu proÅ›bom, wzdychaniom dać siÄ™ uÅ‚agodzić Prawdziwie, że tu bieda piÄ™knym siÄ™ urodzić. WALERY Te skargi oznaczajÄ… skromnego czÅ‚owieka; Szczęśliwy, kto na piÄ™kność swÄ… tylko narzeka Powinszować waćpanu serdecznie należy, NajszczęśliwszyÅ› podobno ze wszystkiej mÅ‚odzieży. Ze bez najmniejszych staraÅ„, prawie przez niechcenie Umiesz wzbudzać, w kobietach najtkliwsze pÅ‚omienie. SZARMANCKI Szczęście siÄ™ przywiÄ…zaÅ‚o do mojej osoby. Ale wyznać należy, mam swoje sposoby, I ktokolwiek iść zechce podÅ‚ug mych prawideÅ‚, Å»adna kobieta jego nie uniknie sideÅ‚. Na dowód, że na próżno pochwaÅ‚ mych nie liczÄ™. Wraz waćpanu pokażę wszystkie me zdobycze, Listy, portrety, wÅ‚osy, obrÄ…czki, pierÅ›cionki: Te panienek, te wdowy, te od cudzej żonki. WALERY DajÄ™ wiarÄ™, żeÅ› waćpan byÅ‚ bardzo szczęśliwy; ___________________________________________________________________________ Pobrano z http://my-ebook.pl Strona 27 my-eBook _________________________________________________________________________________________________________________ ProszÄ™, nie dowódz tego przez czyn nieuczciwy, Tych, co mu zawierzyÅ‚y, nie zdradzaj czuÅ‚oÅ›ci. SZARMANCKI Otóż znowu pocieszne sÄ… delikatnoÅ›ci! Jezli masz za uczciwość ochraniać kobiety, Wierz mi, w ich oczach żadnej nie znajdziesz zalety Chciej siÄ™ tylko w mej szkole cokolwiek przećwiczyć, TysiÄ…cami kochanek, jak ja, bÄ™dziesz liczyć. MuszÄ™ ci me portrety pokazać koniecznie. WALERY Na cóż, może siÄ™ obejść bez tego beÅ›piecznie. SZARMANCKI Hej, kozak! WALERY Ale wcale nie jestem ciekawy! SZARMANCKI. Ale co ci to szkodzi? choćby dla zabawy. WALERY Wierz mi, gorszyé siÄ™ bÄ™dÄ™ z takiego uczynku. SZARMANCKI Kozak! SCENA V Ciż sami i Kozak SZARMANCKI Czy masz portery; co to na kominku LeżaÅ‚y, i te listy, co porozrzucane Na stole, te pierÅ›cionki z wÅ‚osów? KOZAK Maju, panie SZARMANCKI Pokaż no! Kozak szuka w szarawarach i wyciÄ…ga portrety, listy, wÅ‚osy, pierÅ›cionki To nie wszystko! gdzie reszta, hultaju? Gdzie ów, maÅ‚y portrecik? KOZAK Jej Bohu, nie znaju . Szuka w szarawarach i za cholewami; znalazÅ‚szy za butem, oddaje PotieraÅ‚ za cholewu. ___________________________________________________________________________ Pobrano z http://my-ebook.pl Strona 28 my-eBook _________________________________________________________________________________________________________________ SZARMANCKI Zważaj, waćpan, proszÄ™: Patrzyć na te zdobycze, co to za rozkosze! Walery spoziera wzrokiem pogardy peÅ‚nym WALERY Przynajmniej nie chciej waćpan imion ich powiadać. SZARMANCKI Czemuż nie? tych skrupułów czas by już postradać. Krzyczy Portret Szambelanowej: patrz, jak wdziÄ™ków wiele! KochaÅ‚em jÄ… serdecznie caÅ‚e dwie niedziele. Wyjmuje duży pierÅ›cieÅ„ wÅ‚osów i przypatruje siÄ™ Już zapomniaÅ‚em, czyje te wÅ‚osów pierÅ›cienie Ha, ha, PuÅ‚kownikowej, oj, ta siÄ™ szalenie KochaÅ‚a we mnie, ja jej nie lubiÅ‚em wcale; Co to byÅ‚y za szlochy, narzekania, żale! Pokazuje drugi portret Ten portret w dezabilu i w nocnym negliżu Francuzka na wyjezdnym daÅ‚a mi w Paryżu. Bierze jeden po drugim i pokazuje prÄ™dko To portret CzeÅ›nikowej, wÅ‚osy Podczaszanki, ObrÄ…czka Chorążyny, pierÅ›cieÅ„ Kasztelanki, A to wachlarz kuzynki, w tym zamkniÄ™ciu zÅ‚otym. Listy chcesz czytać teraz alboli też potym? WALERY Schowaj waćpan i listy, i te upominki. SZARMANCKI Patrzaj, te wszystkie piÄ™kne brunetki, blondynki PÅ‚aczÄ… dziÅ› po mnie, jÄ™czÄ…, chorujÄ… i mdlejÄ…. Każda, że siÄ™ powrócÄ™, cieszy siÄ™ nadziejÄ…; Myli siÄ™, bÄ™dÄ™ srogim i nieprzebÅ‚aganym. Walery, jezli chcesz być od kobiet kochanym, Nie kochaj nigdy, wskazuj nadziei promyki. Oj, nie wiesz jeszcze, co to sÄ… za dobrodziki! CzÅ‚ek, co kobiecie szczere czucia swe oddaje, Igrzyskiem siÄ™ jej chimer letkoÅ›ci staje. Zaraz go w liczbÄ™ swoich niewolników liczy Pewna już ciebie, innej wraz szuka zdobyczy. Porzuć wiÄ™c, skoro ujrzysz cokolwiek niestaÅ‚Ä…, I powiedz wszystkim, co siÄ™ miÄ™dzy wami dziaÅ‚o. WALERY z grozÄ… I waćpan z tak haniebnym zdaniem Å›miesz siÄ™ chlubić! Masz za żart zdradzać czuÅ‚ość i kobietÄ™ zgubić! ___________________________________________________________________________ Pobrano z http://my-ebook.pl Strona 29 my-eBook _________________________________________________________________________________________________________________ Wierzaj mi, nic po takim czÅ‚owieku nie wrożę, Który krzywdzi takiego, co siÄ™ mÅ›cić nie może. OsÅ‚awiać tÄ™ pÅ‚eć sÅ‚abÄ… jest niegodziwoÅ›ciÄ….. Jest to poÅ‚Ä…czyć razem wystÄ™pek z podÅ‚oÅ›ciÄ…. , Jezli przez skÅ‚onność lub też przez Å›wietne zalety , Potrafisz zyskać ufność i serce kobiety, Jezli ci czucia swoje powierzy, zbyt tkliwa: Niech ten sekret na zawżdy w piersiach twych spoczywa, Niech narzekać na ciebie nie znajdzie przyczyny; Umiej pokryć jej sÅ‚abość, a nawet i winy. SZARMANCKI Zbyt surowÄ… naukÄ™ chcesz mi waćpan dawać. Ale najlepiej rzeczy po skutkach poznawać: Kto z nas szczęśliwszy? czyli ja z niegodziwoÅ›ciÄ…, Czy waćpan z swÄ… dyskrecjÄ…, swÄ… delikatnoÅ›ciÄ…? Patrz! Pokazuje mu portret WALERY z najwiÄ™kszym zadziwieniem Portret StaroÅ›cianki! ach, przysiÄ™gnÄ™ Å›miele; Nie masz go z rÄ…k jej: Powiedz, przez jakie fortele Do zbioru uwiedzionych przez sztuczne obroty PrzydaÅ‚eÅ› obraz wdziÄ™ków, czuÅ‚oÅ›ci i cnoty? Powiedz, oddaj go zaraz, albo w tym żelazie Znajdziesz koniec twym zbrodniom i czuÅ‚ej urazie! Uspokój miÄ™! wszak widzisz mojÄ… zapalczywość! SZARMANCKI Ale po co te gniewy, dlaczego ta żywość? Gniewasz siÄ™, że kochanka ciebie oszukuje? Åšmiać siÄ™ należy. SCENAVI Ciż sami i StaroÅ›cina STAROÅšCINA w dezabilu i z minÄ… omdlewajÄ…cÄ… Jakiż ja haÅ‚as znajdujÄ™! patrzÄ…c na Walerego, który w pomieszaniu Cóż to? Waćpan wyrabiasz tak okropne krzyki? Parlez plus bas, wszakże to nie wasze sejmiki La téte me fait mal , wszystkie nerwy mi wstrzÄ…snÄ…Å‚eÅ›; Z odmianÄ… stroju widzÄ™ i tony przejÄ…Å‚eÅ›. WolÄ™ wyjść, bo to taka turniura już wasza, GotoweÅ› siÄ™ i na mnie porwać do paÅ‚asza. ___________________________________________________________________________ Pobrano z http://my-ebook.pl Strona 30 my-eBook _________________________________________________________________________________________________________________ WALERY Waćpani dobrodziki żądaniom dogodzÄ™: Chciej zostać, nie lÄ™kaj siÄ™, ja z miejsc tych odchodzÄ™. Wychodzi SCENA VII Szarmancki i StaroÅ›cina STAROÅšCINA Quel ton! po cóż tak krzyczaÅ‚ sposobem nieznoÅ›nym? SZARMANCKI Nie wiem, skÄ…d mu siÄ™ wzięło być ze mnÄ… zazdroÅ›nym. STAROÅšCINA C'est assez drôle prawdziwie; to on kochać umie? SZARMANCKI A skÄ…d znowu? on tego wcale nie rozumie. Jego rzecz mowy pisać, prawo zacytować, Lecz tej tkliwej czuÅ‚oÅ›ci nie umie pojmować, Tych rzutów serc do siebie, tego rozrzewnienia... STAROÅšCINA Tych Å‚ez sÅ‚odkich, tych nocy bezsennie trawienia. SZARMANCKI Bezsennie? on noc caÅ‚Ä… chrapie jak zabity. STAROÅšCINA Ach! bo mu serca ogieÅ„ nie pali ukryty Ni okrutne suwniry! PÅ‚acze SZARMANCKI Te Å‚zy, te rozpacze Porzuć, proszÄ™, bo ja siÄ™ prawdziwie rozpÅ‚aczÄ™. STAROÅšCINA Comme vous etes bon, honnete, jak masz duszÄ™ tkliwÄ™! Ty jeden cieszyć możesz serca nieszczęśliwe. SZARMANCKI Wszystkiego mi siÄ™ zwierzyć możesz poufale; Z dawna widzÄ™, że smutek, ciężkie jakieÅ› żale StruÅ‚y życia waćpani; ustawnieÅ› stroskana. STAROÅšCINA ___________________________________________________________________________ Pobrano z http://my-ebook.pl Strona 31 my-eBook _________________________________________________________________________________________________________________ Twarz waćpana otwarta, dyskrecja tak znana Ufność we mnie wzbudzajÄ…; wszystko mu odkryjÄ™. Widzisz, w jakich suspirach i tÄ™sknocie żyjÄ™. Une perte cruelle , o Boże! W kwiecie mej mÅ‚odoÅ›ci KochaÅ‚am Szambelana, cud doskonaÅ‚oÅ›ci. Quelle figure et quels talentsz, jak cudnie walcowaÅ‚ Jakie fraki, halsztuki, ach! jak siÄ™ fryzowaÅ‚, Ja, co zawsze nad wzglÄ™dy miÅ‚ość mÄ… przekÅ‚adam, Mimo rodziców chciaÅ‚am z nim uciec od madam, ZÅ‚Ä…czyć siÄ™ z mym idolem . . Kiedy Parki srogie Przecięły nożyczkami dni jego tak drogie . PÅ‚acze SZARMANCKI O żale! o rozpacze! o dniu nader smutny! STAROÅšCINA Nie wiesz jeszcze, przez jaki przypadek okrutny! Wyjmuje z kieszeni pulares atÅ‚asowy i z niego papier Oto wierszopis jeden, znany z swej czuÅ‚oÅ›ci, PodaÅ‚ go rymy swymi do nieÅ›miertelnoÅ›ci Ja nie mam siÅ‚y sama mówić o tej zgubie. SZARMANCKI Przeczytam, bo ja bardzo smutne wiersze lubiÄ™ Szarmancki czyta: ELEGIA NA ÅšMIERC SZAMBELANA PÅ‚aczcie, maÅ‚e amorki! pÅ‚aczcie, alcyjony! Szambelan już nie żyje, Szambelan zgubiony! A z nim zginęły wdziÄ™ki, mÅ‚odość i rozkosze, Uciszcie siÄ™, zefiry... Zgon jego ja gÅ‚oszÄ™. STAROÅšCINA Jak to czule pisano... O, gorzkie wspomnienie! SZARMANCKI czyta dalej: Febus dnia tego mgliste rzucajÄ…c promienie, Ojciec wiecznej Å›wiatÅ‚oÅ›ci, czynów naszych Å›wiadek, ZapÅ‚akany przeglÄ…daÅ‚ nieszczÄ™sny przypadek. STAROÅšCINA Ach, czemuÅ› go nie przestrzegÅ‚, mieszkajÄ…cy w niebie O, ty nielitoÅ›ciwy! o, okrutny Febie! SZARMANCKI czyta dalej: Gdy Szambelan do butów srebrne przypiÄ…Å‚ kolce I przed ganek zajechać kazaÅ‚ karyjolce, ___________________________________________________________________________ Pobrano z http://my-ebook.pl Strona 32 my-eBook _________________________________________________________________________________________________________________ WskoczyÅ‚ na powóz Å›wietny i wprÄ™dce podane ChwyciÅ‚ jak od niechcenia lejce, srebrem tkane, Bicz angielski, giÄ™tki, dÅ‚ugi, trzaskajÄ…cy - Tak podobny do boyów, w powozie stojÄ…cy, PrzelatywaÅ‚ ulice wÅ›rzód przepysznych gmachów, SiÄ™gajÄ…c prawie gÅ‚owÄ… latarni i dachów - LeciaÅ‚, bystre bieguny, nieÅ›cignione okiem, OkrywaÅ‚y go gÄ™stym kurzawy obÅ‚okiem. ZbiegaÅ‚y siÄ™ do okna panny i mężatki Widzieć ten cel swych życzeÅ„, widzieć ten cud rzadki. Szczęśliwa, którÄ… spostrzegÅ‚ i uchyliÅ‚ gÅ‚owy! Już byÅ‚ biegu swojego dopeÅ‚niaÅ‚ poÅ‚owy, Kiedy o ostry kamieÅ„ koÅ‚o rozpÄ™dzone Uderza, pÄ™ka: powóz schylony na stronÄ™ Wyrzuca Szambelana: pada i umiera. Na próżno zbroczonego stangryt z krwie obciera, Już nie żyÅ‚; taka byÅ‚a srogich bogów wola. Amorki duszÄ™ jego, w elizejskie pola PrzeniósÅ‚szy, postawiÅ‚y miÄ™dzy Adonisem, Dydong, EurydykÄ… i piÄ™knym Parysem . Równie Å›wieży jak róża, żyÅ‚ tyle co ona! O, strato równie ciężka, jak nienadgrodzona! Nigdy wiÄ™cej na Å›wiecie drugi nie powstanie Równie piÄ™kny mÅ‚odzieniec jak ty, Szambelanie! W cóż siÄ™ teraz obrócÄ… piÄ™kne twoje sprzÄ…czki, Konie, fraki, Å‚aÅ„cuszki i zÅ‚ote obrÄ…czki? Ach, w cóż siÄ™ twoja czuÅ‚a kochanka obróci? Smutek, żaÅ‚ość i rozpacz życia jej ukróci, Fatalna karyjolko, ja bÄ™dÄ™ przeklinaÅ‚ DzieÅ„ nieszczÄ™sny, gdzie Dangiel robić ciÄ™ zaczynaÅ‚. PÅ‚aczcie, maÅ‚e amorki! pÅ‚aczcie, alcyjony! Szambelan już nie żyje, Szambelan zgubiony! Z rozrzewnieniem Ach, co za czuÅ‚e wiersze! żal mi serce Å›ciska, I chociaż ten przypadek nie tyka miÄ™ z bliska, Smutny bÄ™dÄ™ przez tydzieÅ„. STAROÅšCINA Ja zaÅ› caÅ‚e życie W plentach i gorzkich żalach trawić bÄ™dÄ™ skrycie. O vous, ombre chérie! PÅ‚acze SZARMANCKI Czemuż nieba zagniewane ZÅ‚Ä…czyć nie dozwoliÅ‚y serca tak dobrane? STAROÅšCINA TÄ… Å›mierciÄ… omylona w najtkliwszym wyborze, Le reste dé mes jours chciaÅ‚am przepÄ™dzić w klasztorze ___________________________________________________________________________ Pobrano z http://my-ebook.pl Strona 33 my-eBook _________________________________________________________________________________________________________________ I zostać bernardynkÄ…. Rodziców rozkazy Nowe sercu mojemu przyczyniÅ‚y razy, AÄ…czÄ…c miÄ™ malgre moi z dziwacznym czÅ‚owiekiem, Co siÄ™ nie zgadza ze mnÄ… ni gustem, ni wiekiem, Który nawet wyrazów moich nie rozumie, Co siÄ™ attandrysować ni jÄ™czeć nie umie. A kiedy ja w najtkliwszym jestem rozkwileniu. On przychodzi mi gadać o życie, jÄ™czmieniu, O fryjorze do GdaÅ„ska... SZARMANCKI A to rzecz nieznoÅ›na! I cierpi na to dusza prawdziwie miÅ‚oÅ›na. Delikatnej czuÅ‚oÅ›ci waćpaniÅ› jest wzorem. Ach, czemuż StaroÅ›cianka nie idzie jej torem! STAROÅšCINA Jakże panna Teresa waćpana znajduje? SZARMANCKI Kocha miÄ™, ale tego nie dość pokazuje, Podkomorzyc jÄ… także pono baÅ‚amuci. STAROÅšCINA BÄ…dz waćpan pewien, że siÄ™ konkurencja skróci: En vain Podkomorzyna krzÄ…ta siÄ™ i swata, Córki naszej nie damy nigdy za sensata. SZARMANCKI Zamiast romansów, w których czuÅ‚ość i zabawa, On by jej kazaÅ‚ czytać wolumina prawa. STAROÅšCINA ZanudziÅ‚by jÄ… na Å›mierć. Tego nie Å›cierpniemy! I ja, i mąż mój nawet, waćpana życzemy. SZARMANCKI klÄ™kajÄ…c z zmyÅ›lonym zapaÅ‚em Wszechmocne Nieba, coÅ›cie daÅ‚y jednÄ… duszÄ™, Bym nieszczÄ™snej czuÅ‚oÅ›ci ponosiÅ‚ katusze, Dajcie drugÄ…; bym znieść mógÅ‚ rozkosz niepojÄ™tÄ™! STAROÅšCINA Ach, wszak to sÅ‚owa z Nowej Heloizy wziÄ™te! Jak szczęśliwieÅ› przytoczyÅ‚! Takiego kochanka En vérité niewarta zimna StaroÅ›cianka. Mais bientôt ma tu nadejść mąż mój uprzykrzony, ChcÄ™ z nim pomówić; waćpan bÄ…dz już zapewniony, Ze koniec poÅ‚ożymy czuÅ‚ej jego mÄ™ce, Å»e Teresa już jego. ___________________________________________________________________________ Pobrano z http://my-ebook.pl Strona 34 my-eBook _________________________________________________________________________________________________________________ SZARMANCKI W waćpani ja rÄ™ce SkÅ‚adam me losy, czucia i ogieÅ„ ukryty Odchodzi SCENA VIII STAROÅšCINA sama O ciel! to bÄ™dzie za mąż wyÅ›mienity! Je suis fiére de mon choix i wielbiÄ™ niebiosy. Zaraz mu StaroÅ›cianka musi dać swe wÅ‚osy: W czuÅ‚ych tandresach sÅ‚odkie te serca daniny WiÄ™cej sÄ… warte niż te gÅ‚upie zarÄ™czyny. Po chwili zamyÅ›lenia Ils sont passés pour moi te chwile miÅ‚oÅ›ne. ZostaÅ‚y siÄ™ cyprysy i ciernie nieznoÅ›ne! Dni moje peÅ‚ne smutku i peÅ‚ne żaÅ‚oby. Z tobÄ… ja, Jungu, mieszkać bÄ™dÄ™ miÄ™dzy groby. Dobywa "Nocy" Junga i czyta, przerywa czytanie i woÅ‚a O Jungu, twoja córka, twa córka kochana Nigdy nie byÅ‚a warta mego Szambelana! SCENA IX Starosta i StaroÅ›cina STAROSTA Cóż siÄ™ waćpani dzieje? SÄ…dziÅ‚em, że gore Albo że które w domu zemdlaÅ‚o lub chore, SkÄ…dże te krzyki? STAROSCINA Mon coeur, zle siÄ™ trochÄ™ czujÄ™, GÅ‚owa miÄ™ boli, jakiÅ› frisson miÄ™ przejmuje. STAROSTA Jaki u licha frison? CiaÅ‚o pewnie zdrowe, Lecz te diabelskie książki baÅ‚amucÄ… gÅ‚owÄ™, Te was przenoszÄ… w jakieÅ› dziwaczne krainy I każą pÅ‚akać, wzdychać, choć nie ma przyczyny. Nie w takim matki nasze baÅ‚amuctwie żyÅ‚y: PrzÄ™dÅ‚y, piekÅ‚y pierniki lub w krosienkach szyÅ‚y, ByÅ‚y przy tym wesoÅ‚e, szczęśliwe i zdrowe, Nie durzyÅ‚y im gÅ‚owy dymy romansowe. STAROÅšCINA ___________________________________________________________________________ Pobrano z http://my-ebook.pl Strona 35 my-eBook _________________________________________________________________________________________________________________ pÅ‚acze Chcieć waćpanu dogodzić jest rzecz, widzÄ™, prożna, Kiedy siÄ™ nie podobam, to siÄ™ rozwieść można. STAROSTA na boku Tam do kata! gdyby iść chciaÅ‚a do rozwodu, UtraciÅ‚bym poÅ‚owÄ™ rocznego dochodu. To nie żart, żonÄ™ takÄ… trzeba menażować . Do StaroÅ›ciny Å›miejÄ…c siÄ™ i biorÄ…c jÄ… za rÄ™kÄ™ Nie, robaczku, ja tylko chciaÅ‚em tak żartować: To siÄ™ ciebie nie tyczy, bÄ…dz uspokojonÄ…. Ach, drugiej takiej żony nie znalazÅ‚bym pono! Nie rozdzielim siÄ™ nigdy. Lecz czemuż, tak biedna, Nie chcesz siÄ™ czym rozerwać, siedzisz sama jedna. STAROÅšCINA LubiÄ™ sobie przez okno patrzeć na naturÄ™ - Szarmantcki robiÅ‚ ze mnÄ… maleÅ„kÄ… lekturÄ™; Tout á fait garçon brave i peÅ‚en tandresy, Vraiment bardziej nad innych wart panny Teresy; Nie refiuzuj mu dÅ‚użej. STAROSTA Trudno trochÄ™ czÅ‚eku Wybrać miÄ™dzy mÅ‚odzieżą zepsutego wieku. Mamy dwóch konkurentów, każdego ktoÅ› swata: Potrzeba wziąć na ziÄ™cia trzpiota lub sensata. Przyznam siÄ™, wolÄ™ tego, co już jest swym panem: Nie bÄ™dÄ™ siÄ™ zatrudniaÅ‚ przynajmniej ich stanem; Lecz sensat bez majÄ…tku, bez dóbr i pieniÄ™dzy, MoraÅ‚ami swoimi nie opÄ™dzi nÄ™dzy, Nowy przyczyni zachód, wydatek i troski: Trzeba zaraz dać posag lub wypuÅ›cić wioski. . Ja zaÅ›, niech siÄ™, jak kto chce, Å›mieje i urÄ…ga, Ja za życia mojego nie dam i szelÄ…ga. Niechaj siÄ™ sam jegomość fortuny dorabia. STAROÅšCINA Votre argent Szarmanckiego zapewne nie zwabia, Au dessus des trésors z, nad drogie kamienie Woli regard Teresy albo jej westchnienie. STAROSTA I jakże to, o posag przykrzyć siÄ™ nie bÄ™dzie?. STAROÅšCINA Jamais!on sobie w maÅ‚ej kabance osiÄ™dzie, Na zielonym ryważu jasnego strumyka, SÅ‚uchać bÄ™dzie z TeresÄ… tkliwego sÅ‚owika. , ___________________________________________________________________________ Pobrano z http://my-ebook.pl Strona 36 my-eBook _________________________________________________________________________________________________________________ A quoi bon les richesses? W cichej solitudzie Å»yć bÄ™dÄ…, nie zważajÄ…c, co powiedzÄ… ludzie; Des fruits, du lait , to ich bÄ™dzie pożywienie, Azy radosne napojem, pokarmem westchnienie. STAROSTA Jeżeli tylko takie mieć bÄ™dÄ… zabawy Jezli siÄ™ bÄ™dÄ… tuczyć takimi potrawy, To pewnie w krótkim czasie oboje wychudnÄ…, I goÅ›ciom u ichmoÅ›ciów bÄ™dzie bardzo nudno. Lecz powiedz szczerze: to on posagu nie żąda? STAROÅšCINA Parole d'honneur! wcale siÄ™ na to nie oglÄ…da; Nie myÅ›li o posagu, gdy kto kocha szczerze. STAROSTA To dobrze, niechże sobie córkÄ™ mojÄ… bierze. Ja nic mu dać nie mogÄ™: choć te wszystkie swaty RozumiejÄ…, że jestem okrutnie bogaty, Ja atoli nic nie mam. Nie takie to czasy! Grunta pojaÅ‚owiaÅ‚y, spustoszaÅ‚y lasy I w polu tego roku zupeÅ‚nie chybiÅ‚o: Po nizinach wymokÅ‚o, na wzgórkach spaliÅ‚o, Siana i zdzbÅ‚a nie bÄ™dzie, toż samo z jarzynÄ… ; CieszyÅ‚em siÄ™ przynajmniej cokolwiek ozminÄ…, Alić siÄ™ dowiadujÄ™ z listów ekonoma, Ze i te nieumÅ‚otne, sama tylko sÅ‚oma; Na przyszÅ‚y rok nie myÅ›lić nawet o fryjorze. STAROÅšCINA Mon coeur! jesteÅ› podobno w niedobrym humorze; Mam ciÄ™ prosić o Å‚askÄ™. GÅ‚aszcze go pod brodÄ™ STAROSTA caÅ‚ujÄ…c jÄ… Powiedz tylko Å›miele, Powiedz mi, życie, mój ty kochany aniele! STAROÅšCINA Oto przeciw kabanki, coÅ› mi daÅ‚ w boskiecie Gdzie sobie przesiadujÄ™ na wiosnÄ™ i w lecie, Jest karczma z mÅ‚ynem, a w niej szynkuje Å»yd brzydki... STAROSTA Cóż, że niepiÄ™kny? ale mam z niego użytki: Z karczmy tej dwa tysiÄ…ce pÅ‚aci mi arendy STAROÅšCINA ___________________________________________________________________________ Pobrano z http://my-ebook.pl Strona 37 my-eBook _________________________________________________________________________________________________________________ Eh! Vous me sacrifierez z tak maleÅ„kie wzglÄ™dy: ZnieÅ› karczmÄ™, prospektowiczyni mi zawadÄ™, A gdzie mÅ‚yn, pozwól, niech ja zrobiÄ™ tam kaskadÄ™. Ach, co to za delicje ! wÅ›rzód wód tych mruczenia, WÅ›rzód kwiatów sÅ‚odkie bÄ™dÄ™ przywodzić wspomnienia; A berżerek z daleka, smutnie grajÄ…c sobie, BÄ™dzie wdzíÄ™ków dodawaÅ‚ przy wieczornej dobie. STAROSTA Jak też waćpani możesz takich rzeczy prosić! Mam znów Zyda wypÄ™dzać, mÅ‚yn i karczmÄ™ znosié. Å»eby zasadzać kwiaty i robić kaskady! STAROÅšCINA Toujours je vois en vous e twardej duszy Å›lady. Nie znasz siÄ™ na tej tkliwej czuÅ‚oÅ›ci, o Boże! Co siÄ™ to bardziej czuje, jak powiedzieć może. Wszak posag mój wystarczy pono na kaskadÄ™, Si vous étes si cruel , to ja precz odjadÄ™. STAROSTA Pozwól waćpani niechaj pomówiÄ™ wprzód z Zydem, Może siÄ™ to uÅ‚oży. STAROSCINA To dla mnie jest wstydem, Å»e tego na waćpanu wyprosić nie mogÄ™. rzuca siÄ™ na krzesÅ‚a i omdlewa Je suis mal, je me meurs! STAROSTA krzyczy Ratujcie niebogÄ™! Przybiega Agatka i lokaj, dajÄ… jej wÄ…chać wódkÄ™ i ratujÄ… Trzeba prÄ™dko,zapobiec tej nagÅ‚ej chorobie Krzyczy jej do ucha Jutro Å»yda wypÄ™dzÄ™ i kaskadÄ™ zrobiÄ™! Niechaj siÄ™ uspokoi me drogie serduszko. Nie przychodzi do siebie! nieÅ›cie jÄ… na łóżko! WynoszÄ… StaroÅ›cinÄ™ z krzesÅ‚em Koniec aktu drugiego AKT TRZECI SCENA I Teresa i Agatka ___________________________________________________________________________ Pobrano z http://my-ebook.pl Strona 38 my-eBook _________________________________________________________________________________________________________________ TERESA Powiedasz, że czÅ‚ek, co to przebywaÅ‚ kryjomo, ByÅ‚ to malarz z Warszawy? AGATKA Tu wszystkim znajomo. Ja sama nie wiedziaÅ‚am (powiem dzisiaj szczyrze), Czemu ten Niemczyk wszystko kreÅ›liÅ‚ po papirze, I gdzie mógÅ‚, na waćpannÄ™ spozieraÅ‚ ukradkiem; Alić siÄ™ dowiaduje mój Jakub przypadkiem, Å»e kochany Szarmancki sprowadziÅ‚ go skrycie I przyrzekÅ‚szy zapÅ‚acić pracÄ™ należycie, Tajnie portret waćpanny kazaÅ‚ odmalować, Pewnie żeby siÄ™ potem mógÅ‚ z nim popisować. Å»eby siÄ™ chwalić. TERESA na boku Otóż caÅ‚a moja wina! Otóż, Walery, twoich podejrzeÅ„ przyczyna! AGATKA Nieborak malarz! musiaÅ‚ dni tu kilka stracić, A przy koÅ„cu Szarmancki nie chciaÅ‚ mu zapÅ‚acić; Rozgniewany, rzecz caÅ‚Ä… przed ludzmi powiedziaÅ‚. TERESA O, niesÅ‚uszny Walery! GdybyÅ› bÅ‚Ä…d twój wiedziaÅ‚, AnibyÅ› niestaÅ‚oÅ›ci Å›miaÅ‚ mojej wyrzucać, Ani serca czuÅ‚ego na chwilÄ™ zasmucać AGATKA Panna jest, widzÄ™, smutna! Ach, cóż bym nie daÅ‚a, Gdybym jÄ… choć raz w życiu szczęśliwÄ… widziaÅ‚a! TERESA Wiem, Agatko, że serce twe dla mnie przychylne, Ale szczęście w tym życiu tak zwodne, tak mylne, Tyle przeszkód dla niego! SCENA II Ciż sami i Walery WALERY w gÅ‚Ä™bi teatru Å»alem obciążony, Jakże stanÄ™ w jej oczach, smutny, obwiniony! ___________________________________________________________________________ Pobrano z http://my-ebook.pl Strona 39 my-eBook _________________________________________________________________________________________________________________ Ach, czymże jej zmartwienie potrafiÄ™ nadgrodzić? AGATKA na boku Ma przytomność mogÅ‚aby ich zgodzie przeszkodzić. do Teresy Panna pozwoli, że tu dÅ‚użej nie zostanÄ™, Mam jeszcze dla jejmoÅ›ci obszywać falbanÄ™. Odchodzi SCENA III Walery, Teresa TERESA Walery! wieszże bÅ‚Ä™du twojego przyczynÄ™, Chceszże dÅ‚użej unikać? WALERY z ogniem WyznajÄ™ mÄ… winÄ™. O, Tereso! miej litość nad smutnym mym stanem: Nie byÅ‚em w pierwszym razie czucia mego panem, Gdy mi zdrajca pokazaÅ‚ ten obraz, tak Å›wiÄ™ty. Zadziwieniem, zazdroÅ›ciÄ… i żalem przejÄ™ty, Nieszczęśliwy! nie mogÅ‚em atoli winować Ciebie; przywykÅ‚y tylko kochać i szanować, TÅ‚umiÄ…c żal w sercu moim, który miÄ™ przenikaÅ‚, Niespokojny, wejrzeniam twojego unikaÅ‚. DziÅ› jedno twoje sÅ‚owo spokojność mi wraca, Tyle frasunków jeden rzut oka zapÅ‚aca. Ach, gdy w sercu nie zgasÅ‚y cnotliwe pÅ‚omienie, Aatwo siÄ™ wraca ufność, Å‚atwe pogodzenie. ZbrodzieÅ„, który podstÄ™pów Å›miaÅ‚ takich siÄ™ ważyć, Który Å›miaÅ‚ mojÄ™ miÅ‚ość, twÄ™ sÅ‚awÄ™ znieważyć, We krwi swej chyba zmyje urazy nieznoÅ›ne. TERESA Nie poszukuj twej krzywdy przez kroki zbyt gÅ‚oÅ›ne; Serce moje napeÅ‚niÄ… niepokojem, trwogÄ…, O prÄ™dszÄ… jeszcze zgubÄ™ przyprawić nas mogÄ…. Wierz mi, czÅ‚owiek ten: próżny, zepsuty i hardy, Nie zemsty, ale raczej godzien jesteÅ› pogardy. Corazem nieszczęśliwsza: z ojcem moim zmownie Macocha rÄ™kÄ™ mojÄ… daÅ‚a nieodzownie. W tym okropnym przymusie jak sobie poradzÄ™? Lub posÅ‚uszeÅ„stwo, lub też miÅ‚ość moja zdradzÄ™. WALERY ___________________________________________________________________________ Pobrano z http://my-ebook.pl Strona 40 my-eBook _________________________________________________________________________________________________________________ MiÅ‚ość z nami, Tereso! ta niech koi trwogÄ™: Mogąż rodziców twoich zakazy zbyt srogie Przymuszać, byÅ› niecnocie oddaÅ‚a twÄ… rÄ™kÄ™? DÅ‚użej znosić nie mogÄ…c tak okropnÄ… mÄ™kÄ™, PójdÄ™ do ojca twego z moimi proÅ›bami, PójdÄ™ i u nóg jego wyznam mu ze Å‚zami Mój stan i mojÄ… miÅ‚ość, i me niepokoje; Powiem, że ciebie kocham, żeÅ› ty bóstwo moje, Ze serca, myÅ›li moich tyÅ› paniÄ… jedynÄ…, Ze nieszczęścia naszego stanie siÄ™ przyczynÄ…, Jezli trwać dÅ‚użej bÄ™dzie w swojej surowoÅ›ci. A jezli serce jego przystÄ™pne litoÅ›ci, Oddali od obojga ten cios tak gÅ‚Ä™boki, ZmiÄ™kczy siÄ™ na me proÅ›by, cofnie swe wyroki. TERESA BodajbyÅ› mógÅ‚ go zmiÄ™kczyć i mógÅ‚ go uprosić! TyÅ› stalszy, mężniej możesz przeciwnoÅ›ci znosié Ja pod nimi upadam, biedna i trwożliwa, Wiem tylko, że ciÄ™ kocham i żem nieszczęśliwa. SCENA IV Ciż sami i Podkomorzyna PODKOMORZYNA Smutnymi was, me dzieci kochane, znajdujÄ™, I zmartwienia waszego przyczynÄ™ zgadujÄ™; To i mnie równie żywo, jak i was, obchodzi. WALERY Ach, matko, twoja dobroć troski nasze sÅ‚odzi, Nic tobie nie jest tajne, tyÅ› sama patrzaÅ‚a, Jak szczera nasza miÅ‚ość z latami wzrastaÅ‚a; KarmiÅ‚a jÄ… nadzieja, dziÅ› i ta już znika. PODKOMORZYNA Mój Walery! żal ciężki serce mi przenika; Starosta już TeresÄ™ innemu oddaje, CaÅ‚e moje staranie dziÅ› próżnym siÄ™ staje. WychowujÄ…c was sama z dzieciÅ„stwa oboje, Wierzcie: najsÅ‚odsze byÅ‚y te nadzieje moje, Ze Å‚Ä…czÄ…c was w przyszÅ‚oÅ›ci zwiÄ…zkami wiecznymi, ; Syna i wychowankÄ™ ujrzÄ™ szczęśliwymi! Cnotliwe w was skÅ‚onnoÅ›ci nie byÅ‚y mi tajne, Nie szÅ‚am nigdy przez drogi rodzicom zwyczajne, Co surowoÅ›ciÄ… ufność w dzieciach wytÄ™piajÄ…; Wasze szczęście i troski moimi siÄ™ stajÄ…. Kochany mój Walery! mam ciebie za Å›wiadka, ___________________________________________________________________________ Pobrano z http://my-ebook.pl Strona 41 my-eBook _________________________________________________________________________________________________________________ Najlepsza, przyjaciółka byÅ‚a twoja matka. WALERY TyÅ› byÅ‚a zawsze naszÄ… pociechÄ… jedynÄ… TERESA Ach! staÅ„ siÄ™ dzisiaj szczęścia naszego przyczynÄ…. Zaklinaj ojca mego na krwi obowiÄ…zki, Niech przynajmniej oddali te nieszczÄ™sne zwiÄ…zki, Niech siÄ™ dzisiaj nie speÅ‚nia ten przymus tak srogi. Ach! nie pojmujesz mojej żaÅ‚oÅ›ci i trwogi, Miej litość nad mym stanem! PODKOMORZYNA Å»al twój żywo czujÄ™: Jam niegdyÅ› kochaÅ‚a, i Å‚atwo pojmujÄ™ TÄ™ boleść, te cierpienia, tÄ™ niepewność srogÄ… Niewiele proÅ›by moje na twym ojcu mogÄ…, Ale pójdÄ™ do niego żalem przejÄ™ta Powiem mu: niech na swojÄ… powinność pamiÄ™ta, Niech wspomni, że jest ojcem, że w twoim zamęściu Winien najprzód pamiÄ™tać o przyszÅ‚ym twym szczęści Nie zas, gwaÅ‚towny wybór przywodzÄ…c do skutku, Stać siÄ™ przyczynÄ… twego nieszczęścia i smutku. podajÄ…c im rÄ™ce, które Walery i Teresa caÅ‚ujÄ… z przejÄ™ciem. O, me dzieci! wszak znacie czuÅ‚ość mÄ… dla siebie, Nie opuszczÄ™ was pewnie w tak smutnej potrzebie. SÅ‚ychać za teatrum StarostÄ™ mówiÄ…cego STAROSTA To próżno: czÅ‚ek z waćpanem nigdy siÄ™ nie zgodzi Ale gdzież ten Walery? TERESA ze drżeniem Ojciec mój nadchodzi OddalÄ™ siÄ™ i tobie poruczam mÄ… caÅ‚ość. PODKOMORZYNA Patrz, jak siÄ™ lÄ™ka, jaka z swym ojcem nieÅ›miaÅ‚ość! Przykro w swych dzieciach wzbudzić uczucia podobne. SCENA V Podkomorzyna, Walery, Podkomorzy, Starosta STAROSTA A, waćpaÅ„stwo tu macie kolokwia osobne! Może przeszkadzam? ___________________________________________________________________________ Pobrano z http://my-ebook.pl Strona 42 my-eBook _________________________________________________________________________________________________________________ PODKOMORZYNA Owszem, jesteÅ›my mu radzi STAROSTA do Podkomorzyny KłóciÅ‚em siÄ™ z mężulkiem, i cóż to poradzi? PODKOMORZY Ja siÄ™ na moim zdaniu nie zwykÅ‚em zasadzać, Nawet o polityce nie chciaÅ‚bym już gadać. STATOSTA Wszak, co dziÅ› przyszÅ‚o z poczty, już zgadÅ‚em we wtorek PostrzegajÄ…c Walerego A, jakże mi siÄ™ miewa mój legislatorek? Cóż tu waćpan przede mnÄ… ustawicznie zmykasz, Przechadzasz siÄ™ w zamysÅ‚ach, ud ludzi unikasz! Może jeszcze i w domu komponujesz mowy? Cóż tam, prÄ™dko bÄ™dziemy mieli sejm gotowy? Z zgrozÄ… GodziÅ‚oż siÄ™ w tym rzÄ…dzie o sukcesji gadać? I gorszyć jeszcze naród, i w tym siÄ™ go badać? WALERY Naród jest panem naszym, wie, co pożyteczne, Co dla kraju szkodliwe, a co jest bezpieczne. STAROSTA Naród u takich rzeczach gadać nie powinien! WALERY Ale kiedy chce gadać, ja temu nie winien. Do matki Smutne uczucia mojÄ… napeÅ‚niajÄ… duszÄ™; Mój żal i mojÄ… rozpacz już mu odkryć muszÄ™. PODKOMORZYNA Wstrzymaj siÄ™! moglibyÅ›my rzecz caÅ‚Ä… zepsować. Trzeba go uÅ‚agodzić, z wolna postÄ™pować. STAROSTA Jakież on tajemnice waćpani odkrywa? RadzÄ™, niech siÄ™ z materiÄ… takÄ… nie odzywa, Bo okrutnych przypadków ja sam Å›wiadkiem byÅ‚em. PamiÄ™tam, gdy w Radomiu trybunaÅ‚ sÄ…dziÅ‚em, Jeden panicz, chcÄ…c z Å›wiatÅ‚em swym siÄ™ popisywać, Przeciw wolnym elekcjom zaczÄ…Å‚ przebÄ…kiwać; WÅ‚aÅ›nie to byÅ‚o, gdyÅ›my od stoÅ‚u wstawali; JakeÅ›my siÄ™ na niego do szabel porwali, ___________________________________________________________________________ Pobrano z http://my-ebook.pl Strona 43 my-eBook _________________________________________________________________________________________________________________ Nas byÅ‚o wielu, ledwie zostaÅ‚ siÄ™ przy duszy, WziÄ…Å‚ przez Å‚eb krys z piÄ™tnaÅ›cie, a obydwie uszy Ledwie mu Å»yd, cyrulik, jedwabiem pozszywaÅ‚. Ze Å›miechem No, już siÄ™ potem wiÄ™cej nigdy nie odzywaÅ‚! PODKOMORZY Prawda, że to byÅ‚ jeden sposób przekonania. STAROSTA Ale jakże też można mieć tak dzikie zdania I przez sukcesjÄ… naród chcieć jarzmem uciskać! W tym przypadku, pytam siÄ™, co kto może zyskać? Król dziÅ› umrze, nazajutrz syn po nim nastaje: Wszystko siÄ™ w spokojnoÅ›ci jak wprzódy zostaje, Wszystko cicho i nikt siÄ™ nikomu nie skÅ‚oni; W elekcji każdy swego kandydata broni Wszyscy na koÅ„ wsiadajÄ… i, podÅ‚ug zwyczaju, Zaraz panowie partie formujÄ… po kraju; Ten mówi do mnie z minÄ… rubasznie przyjemnÄ…: "Kochany panie Pietrze, proszÄ™, bÄ…dz Waść ze mnÄ…! MiÄ™dzy nami, tÄ™ wioskÄ™ wez niby w dzierżawÄ™"; Drugi, żebym byÅ‚ za nim, puszcza mi zastawÄ™, Ten daje sumÄ™ i tak czÅ‚ek siÄ™ zapomoże. Prawda, z tego wszystkiego przyjść do czubów może; I tak byÅ‚o po Å›mierci Augusta Wtórego: Ci bili Sasów, owi bili LeszczyÅ„skiego, Palili sobie wioski; no i cóż to szkodzi? Obce wojsko jak wkroczy, to wszystko pogodzi. Potem amnestia , panom buÅ‚awy, urzÄ™dy, Szlachcie dadzÄ… wójtostwa, obietnice, wzglÄ™dy, Nie byÅ‚oż to tak dobrze? I cóż waćpan na to? PODKOMORZY Mówić o tym byÅ‚oby czasu próżnÄ… stratÄ…. Niech naród decyduje w zjazdach sejmikowych;. My tu zaÅ› raczej mówmy o sprawach domowych. PODKOMORZYNA O dzieci naszych szczęściu i postanowieniu. Jezli można krewnego wierzyć przyrzeczeniu, KiedyÅ› staraniom naszym córkÄ™ swÄ… powierzyÅ‚, MiÄ™dzy oÅ›wiadczeniami, z którymiÅ› siÄ™ szerzyÅ‚, PowiedziaÅ‚eÅ›, że miaÅ‚byÅ› za najwiÄ™ksze szczęście, AżebyÅ› poÅ‚Ä…czone przez wczesne zamęście MógÅ‚ oglÄ…dać te dzieci razem wychowane. DziÅ› w sÅ‚owie jego nowÄ… znajdujÄ™ odmianÄ™; Nie szemrzÄ™ na niÄ… ani chciwa jestem zysku, Lecz bym nierada widzieć dzieci tych w ucisku: Kochali siÄ™ z dzieciÅ„stwa; jakże bez litoÅ›ci ___________________________________________________________________________ Pobrano z http://my-ebook.pl Strona 44 my-eBook _________________________________________________________________________________________________________________ Czynisz wbrew córki swojej woli i skÅ‚onnoÅ›ci? Przymusem niechÄ™tnemu chcesz jej oddać rÄ™kÄ™ I, ojciec, wÅ‚asnej córce chcesz zadawać mÄ™kÄ™? STAROSTA Co za mÄ™ka! Wszak pójdzie za czÅ‚eka mÅ‚odego, CzÅ‚eka, co jest swym panem, czÅ‚eka majÄ™tnego. szedÅ‚em dawniej z waćpaÅ„stwem w niejakieÅ› umowy, Lecz nie na piÅ›mie, wszak to byÅ‚o tylko sÅ‚owy. Naówczas ich fortuna w lepszym byÅ‚a stanie DziÅ› jÄ… zmniejszyÅ‚o sprawy ostatniej przegranie, A jak siÄ™ reszta miÄ™dzy trzech synów podzieli, Pytam siÄ™, paÅ„stwo mÅ‚odzi z czegóż by żyć mieli? PODKOMORZY Ani mnie waćpan wstydzisz, ani też zasmucasz, Kiedy mierność majÄ…tku mojego wyrzucasz. Mierny jest, lecz za mÄ™stwo przodkom mym nadany, Nie wydarty ani też podÅ‚oÅ›ciÄ… zebrany; Z cnotÄ… oddam go synom. Córki-m jego życzyÅ‚ Nie dlatego, żeby z niÄ… syn mój krocie liczyÅ‚, Ale żem sÄ…dziÅ‚, iż z niÄ… szczęśliwym żyć bÄ™dzie. STAROSTA U waćpana maksymy w najpierwszym sÄ… wzglÄ™dzie, Co u mnie, to pieniÄ…dze. WALERY Jezli o to chodzi, A Ach, wiem, że siÄ™ Teresa na to ze mnÄ… zgodzi: Wyrzekam siÄ™ majÄ…tku, lecz żądam osoby. MiÅ‚ość, miÅ‚ość cnotliwa, ta poda sposoby, Ze przy zgodzie, przy pracy i przy rzÄ…dzie dbaÅ‚ym BÄ™dziemy szczęśliwymi przestajÄ…c na maÅ‚ym. Racz siÄ™ waćpan dobrodziej proÅ›bom mym nakÅ‚onić, Nie chciej, u nóg twych proszÄ™, szczęścia mego bronić! PoÅ›wiÄ™cÄ™ życie moje, by jej stać siÄ™ godnym, By ci dowieść, że synem nie bÄ™dÄ™ odrodnym. STAROSTA Gdybym lawet innego nie miaÅ‚ przedsiÄ™wziÄ™cia, Jakże bym mógÅ‚ wziąć czÅ‚eka takiego za ziÄ™cia, Co w zdaniach swoich ze mnÄ… ustawnie jest sprzeczny? Dobrodzieju! niepokój miaÅ‚bym w domu wieczny: RzÄ…d nasz dawny ustawnie chciaÅ‚byÅ› przeistaczać. PrzykÅ‚ady Rzymian, Greków, Anglików! Przytaczać; Na starość chciaÅ‚byÅ› może uczyć miÄ™ tej sztuki, Jakże siÄ™; ona zowie? tej mÄ…drej nauki. Co to wy teraz wszyscy tak bardzo, chwalicie. Lo...gi....ki... Oj, żeby tak które moje dzieciÄ™ ___________________________________________________________________________ Pobrano z http://my-ebook.pl Strona 45 my-eBook _________________________________________________________________________________________________________________ Umieć miaÅ‚o logikÄ™ zadaÅ‚bym ja jemu! A potem, ciężko chybić sÅ‚owu raz danemu: Dla Szarmanckiego córka moja przyrzeczona Otóż z resztÄ™ kompanii nadchodzi ma żona SCENA VI Ciż sami, StaroÅ›cina, Teresa, Szarmancki STAROÅšCINA C'est une chose bien affreuse, to rzecz niesÅ‚ychana: Wszak to Teresa sprzeczna rozkazom waćpana Nie chce za męża chÅ‚opca najczulszego w Å›wiecie. STAROSTA Co tam waćpani sÅ‚uchasz, co dziewczyna plecie? Ja wiem, co robiÄ™... WÅ‚aÅ›nie wskóraÅ‚bym też wiele. Gdybym chciaÅ‚ jeszcze zważać na te ceregiele! Rzecz już raz uÅ‚ożona dziÅ› siÄ™ nie odmieni, Kawaler koÅ„czyć pragnie, indult już w kieszeni. KsiÄ…dz kanonik o milÄ™, wraz siÄ™ może stawić, A tak można wesele dziÅ› jeszcze odprawić. ObracajÄ…c siÄ™ do Szarmanckiego No, zawczasu już Å›ciskam kochanego ziÄ™cia. SZARMANCKI PeÅ‚en radoÅ›ci, peÅ‚en czuÅ‚ego przejÄ™cia PrzyjmujÄ™ wyrok z dawna ode mnie życzony. Lecz jest podobno zwyczaj, że obydwie strony, Nim je na caÅ‚e życie Å›wiÄ™te zÅ‚Ä…czÄ… zwiÄ…zki, WchodzÄ… w jakieÅ› umowy, w jakieÅ› obowiÄ…zki, Å»e siÄ™ posag naznacza, intercyza pisze. Ja o tych formalnoÅ›ciach nic dotÄ…d nie sÅ‚yszÄ™; Szlub nasz potem mógÅ‚by być za nieważny wziÄ™ty; Nie chcÄ…c zaÅ› nigdy zrywać ten zwiÄ…zek tak Å›wiÄ™ty, ChciaÅ‚bym otwarcie wiedzieć na piÅ›mie, nie sÅ‚owy, Jak wielki bÄ™dzie posag i czyli gotowy. STAROSTA porywajÄ…c siÄ™ za gÅ‚owÄ™ Jak wielki bÄ™dzie posag? Ach, cóż siÄ™ to dzieje! To takie waćpan sobie powziÄ…Å‚eÅ› nadzieje, Za życia chcesz mi jeszcze wydzierać majÄ…tek? ObracajÄ…c siÄ™ do żony I cóż Waćpani na to? WszakżeÅ› zapewniaÅ‚a, Å»e miÅ‚ość jego za cel posagu nie miaÅ‚a, Å»e siÄ™ fruktami, mlekiem karmić tylko bÄ™dÄ…, Å»e w jakiÅ›ciÅ› kabance nad rzekÄ… osiÄ™dÄ…. A, dobrodziko! widzisz, nie o mleko chodzi: ___________________________________________________________________________ Pobrano z http://my-ebook.pl Strona 46 my-eBook _________________________________________________________________________________________________________________ Jegomość oczywiÅ›cie na majÄ…tek godzi. STAROÅšCINA O ciel! quelle bassesse! ! ja jej nie pojmujÄ™! W żadnym romansie rzecz siÄ™ taka nie znajduje! Fi donc, MonsieuU Szarmancki! Wstyd miÄ™ za waćpana. STAROSTA do córki cicho Bardzo dobrze robiÅ‚aÅ›, Teresiu kochana, Å»eÅ› siÄ™ nie chciaÅ‚a wdawać z takim sowizdrzaÅ‚em: Chęć posagu pokrywaÅ‚ miÅ‚oÅ›ci zapaÅ‚em, Takiemu paniczowi nie oddam twej rÄ™ki TERESA z uczuciem Ach, ojcze! przyjm najczulsze serca mego dziÄ™ki! W radość zamieniasz srogÄ… i rozpacz, i trwogÄ™. STAROSTA do Szarmanckiego Choć ojciec, córki mojej przymuszać nie mogÄ™: WstrÄ™tu jej przeÅ‚ożenie żadne nie zwycięża, Przez żaden sposób nie chce waćpana za męża. SZARMANCKI Z wstrÄ™tem walczyć nie można; z miejsc siÄ™ tych oddalÄ™, Niejedna rada bÄ™dzie ukoić me żale. Na boku Tu mnie nie chcÄ…; czÅ‚ek innÄ… szczęśliwÄ… uczyni. STAROÅšCINA S'il a le coeur sensible , umrze na pustyni. WALERY z cicha do odchodzÄ…cego Szarmanckiego Nie chcÄ™ ciÄ™ tu zawstydzać zdrad twoich odkryciem, Oddaj portret Teresy, lub stracisz go z życiem. SZARMANCKI oddajÄ…c portret Wez go, nie sÄ… to rzeczy tak dla mnie Å‚udzÄ…ce. Wszakżem ci pokazywaÅ‚, mam tego tysiÄ…ce Odchodzi STAROSTA oglÄ…dajÄ…c siÄ™ Åšliczny mi praÅ‚at! w targi chciaÅ‚ wchodzić o żonÄ™! Nie uciekÅ‚o to jeszcze, co jest przewleczone. Do córki ___________________________________________________________________________ Pobrano z http://my-ebook.pl Strona 47 my-eBook _________________________________________________________________________________________________________________ Wiem, że ciÄ™ jego strata nie bardzo dotyka, Zobaczysz, że ci znajdÄ™ ot, tak frysz chÅ‚opczyka. Nie znasz go ani ci siÄ™ można dorozumieć. TERESA Ojcze! nie mogÄ™ dÅ‚użej uczuć moich tÅ‚umić, U nóg je twych wyjawiam; szukać nie potrzeba Tego, co mi z dzieciÅ„stwa przyznaczyÅ‚y nieba; Walery w sercu moim wzbudziÅ‚ miÅ‚ość tkliwÄ…, Z nim jednym tylko w Å›wiecie mogÄ™ być szczęśliwÄ…. Oddaj miÄ™ jemu... albo, rozpaczÄ… przejÄ™ta, Niechaj w posÄ™pnych murach klasztoru zamkniÄ™ta Dokonam opÅ‚akanych dni moich ostatki! Zaklinam ciÄ™ na pamięć ukochanej matki, Tej matki, która, gdyby na stan mój patrzyÅ‚a. U nóg twoich ze Å‚zami za mnÄ… by prosiÅ‚a! STAROSTA Niech Walery Waćpannie przestanie siÄ™ marzyć, Na co siÄ™ Å›pieszyć? może bogatszy siÄ™ zdarzyć. Lepiej mieć zawsze wÅ‚asny swój kawaÅ‚ek chleba. Ja oÅ›wiadczam, że na mnie spuszczać siÄ™ nie trzeba. PODKOMORZY I jakże, myÅ›lÄ… bogactw tylko zatrudniony, Azami nieszczÄ™snej córki nie jesteÅ› zmiÄ™kczony? O cóż chodzi? MówiÅ‚em z samego poczÄ…tku, Å»e Walery siÄ™ zrzeka posagu, majÄ…tku; Zapisz go waćpan, komu zdawać mu siÄ™ bÄ™dzie; U mnie szczęście mych dzieci w najpierwszym jest wzglÄ™dzie. STAROSTA Wszystko to bardzo dobrze, lecz nie moja wina, Jezli bÄ™dzie narzekać ta biedna dziewczyna. PODKOMORZYNA Z tej strony chciej swÄ… waćpan uspokoić trwogÄ™. Ujrzysz córkÄ™ szczęśliwÄ…, zapewnić go mogÄ™. Znajdzie dobro ważniejsze nad wszystkie dostatki: W mężu wzajemność, we mnie tkliwość drugiej matki. Wierz mi: nie stadÅ‚o, które wiele bogactw liczy, Szczęśliwego pożycia doznaje sÅ‚odyczy, Niesmak w nim i niezgoda najczęściej panuje I ta sytość wszystkiego, co nam życie truje; Szczęścia szukać należy w spokojnej miernoÅ›ci, W tej dobranej umysłów i serca skÅ‚onnoÅ›ci, KÄ™dy radość i troski razem siÄ™ ponoszÄ…, Tam, gdzie cnoty domowe pierwszÄ… sÄ… rozkoszÄ…, KÄ™dy męża i żony najpierwsze staranie: Cnotliwe i rozsÄ…dne dzieci wychowanie, ___________________________________________________________________________ Pobrano z http://my-ebook.pl Strona 48 my-eBook _________________________________________________________________________________________________________________ Dzieci, co postÄ™pujÄ…c przykÅ‚adnÄ… kolejÄ…, StajÄ… siÄ™ ich pociechÄ… i kraju nadziejÄ…. Wierz mi: takie to szczęście dzieci nasze czeka, Jest w twoim rÄ™ku, niech siÄ™ dÅ‚użej nie odwleka. STAROÅšCINA Mon ange, j'étais contraire na te ich pobranie, Mais, mais voyant de plus prés tak czuÅ‚e kochanie, Il serait cruel dÅ‚użej sprzeciwiać siÄ™ temu. ProszÄ™ ciÄ™; chciej już oddać córkÄ™ Waleremu. STAROSTA I Waćpani już także? to jakaÅ› choroba! Cóż ja pocznÄ™, kiedy siÄ™ tak wszystkim podoba? Na boku Choć nierad, i w tym muszÄ™ mej żonie dogodzić; Zaraz zemdleje albo zechce siÄ™ rozwodzić. Z żywoÅ›ciÄ… Róbcie sobie, co chcecie... TERESA WiÄ™c, ojcze kochany, Zezwalasz na me szczęście? WALERY JużeÅ› przebÅ‚agany; Pozwól, niech u nóg zÅ‚ożę twych najczulsze dziÄ™ki. STAROSTA Porzuć Waćpan te wszystkie wzdychania i jÄ™ki, Å»eÅ„ siÄ™, gdy takie szczęście ma siÄ™ w tym znajdować. Ja tylko bÄ™dÄ™ jeden przypadek warować, To jest: żebyÅ› mi nigdy ni dzieci, ni żony Nie uczyÅ‚ zdaÅ„, którymi sameÅ› napeÅ‚niony. Synów wezmÄ™ do siebie, w ustroniu osiÄ™dÄ™, Nauk, rzÄ…du, pryncypiów ż sam ich uczyć bÄ™dÄ™; Bo Waćpan, jakbyÅ› zaczÄ…Å‚ dawać im logikÄ™, PorobiÅ‚byÅ› subiekta równie jak sam dzikie. WALERY BÄ™dziemy caÅ‚ym życiem o to siÄ™ starali, ByÅ›my wszyscy Å‚ask jego godnymi siÄ™ stali PODKOMORZYNA O! jakżem ja szczęśliwa! TERESA Nieba nas poÅ‚Ä…czÄ…. Walery! umartwienia dziÅ› siÄ™ nasze koÅ„czÄ…! ___________________________________________________________________________ Pobrano z http://my-ebook.pl Strona 49 my-eBook _________________________________________________________________________________________________________________ WALERY Tereso! szczęście moje zaledwie pojmujÄ™. STAROÅšCINA Prawdziwie, że miÄ™ widok ich attandrysuje. SCENA VII I OSTANIA Jakub i Agatka przychodzÄ… PODKOMORZYNA Cóż tam powiesz, Agatko? AGATKA Ja bym proÅ›bÄ™ miaÅ‚a Do pani... ale nie wiem... coÅ› jestem nieÅ›miaÅ‚a... Niech Jakub powie pani... PODKOMORZY No, cóż tam, Jakubie? JAKUB Nie wiem, czy mam powiedzieć?... Ja AgatkÄ™ lubiÄ™ I Agatka miÄ™ lubi. PODKOMORZY Cóż dalej, mów szczerze. JAKUB Oto, gdy panicz pannÄ™ TeresÄ™ już bierze, Niechaj nam paÅ„stwo także dadzÄ… pozwolenie, Niechaj i ja siÄ™ z mojÄ… AgatkÄ… ożeniÄ™. PODKOMORZY Chceszże ty go, Agatko? AGATKA ChcÄ™ i, proszÄ™ pani, Ja go już dawno lubiÄ™ PODKOMORZY No, moi kochani, Agatka obyczajna, tyÅ› czÅ‚owiek poczciwy, Ja dwakroć w dniu dzisiejszym sÄ…dzÄ™ siÄ™ szczęśliwy, Å»e i takiej synowej Pan Bóg daÅ‚ mi dożyć I razem do waszego szczęścia siÄ™ przyÅ‚ożyć. Wszak wszyscy, co w obrÄ™bie mej wÅ‚oÅ›ci mieszkacie, Po dzieciach pierwsze miejsce w sercu moim macie; SÅ‚odko mi byÅ‚o waszym zatrudniać siÄ™ stanem, Być raczej waszym ojcem aniżeli panem, Mieć nad wami staranie, chciwoÅ›ci dalekie, RozciÄ…gać nie surowość, lecz tkliwÄ… opiekÄ™. ___________________________________________________________________________ Pobrano z http://my-ebook.pl Strona 50 my-eBook _________________________________________________________________________________________________________________ DzieÅ„ dzisiejszy jest dla mnie Å›wiÄ™ty i radoÅ›ny, Nie chcÄ™, ażeby obchód oznaczyÅ‚ go gÅ‚oÅ›ny, Milej mi bÄ™dzie, że ci, z których żyjem pracy, StwierdzÄ… go szczęściem swoim poczciwi wieÅ›niacy, Niech ich podlegÅ‚ość ze dniem dzisiejszym ustaje: Ciebie i wÅ‚ość mÄ… caÅ‚Ä… wolnoÅ›ciÄ… nadajÄ™ . JAKUB Panie dobry, Å‚askawy, pod rzÄ…dy twoimi My i rodzice nasi byli szczęśliwymi. W dobrej i zÅ‚ej przygodzie z tobÄ… razem wspolni, Nie porzuciem ciÄ™ nigdy, choć bÄ™dziemy wolni. PODKOMORZY Agatko! żona moja los twój zabeÅ›pieczy Do Jakuba Ja ciebie nie zapomnÄ™. STAROSTA Potrzebne to rzeczy! Do czego to znów przypiąć te ich uwolnienie? To tylko waćpan robisz dla drugich zgorszenie. Jak wszystko, akt ten chcecie odbyć nowomodnie. Ja go chcÄ™ odbyć dawnym zwyczajom dogodnie: Najprzód proszÄ™, niech siÄ™ to odprawi przy Å›wicy, AntaÅ‚ starego wina każ dobyć z piwnicy; Niechaj mozdzierze huczÄ… za każdym wiwatem, Niech panna mÅ‚oda z kumem, a pan mÅ‚ody z swatem, UkÅ‚oniwszy siÄ™ wprzódy, idÄ… w pierwszÄ… parÄ™; Jak zaÅ› dobrze zagrzeje gÅ‚owÄ™ wino stare, Jak siÄ™ tylko da sÅ‚yszeć kochana bandurka , CzÅ‚ek choć stary, z gosposiÄ… wytnie siÄ™ mazurka. STAROÅšCINA Vraiment, mnie siÄ™ nie bardzo chce być na tej fecie; Wy sobie bourgeoisement taÅ„cować bÄ™dziecie. Ja siÄ™ koÅ‚o północy pokażę na chwilÄ™. STAROSTA Ale czemuż tak pózno? STAROÅšCINA Nie jest to w mej sile, Nie lubiÄ™ tego zgieÅ‚ku i tego haÅ‚asu; Wiesz, ce n'est pas du bon ton przyjeżdżać zawczasu. PODKOMORZY Te tak chlubne dla syna mego zjednoczenie Najczulsze serca mego dopeÅ‚nia życzenie; W nim wszyscy znajdziem szczęścia naszego przyczyny. ___________________________________________________________________________ Pobrano z http://my-ebook.pl Strona 51 my-eBook _________________________________________________________________________________________________________________ BodajbyÅ›my, wraz dzielÄ…c pomyÅ›lne godziny MiÄ™dzy sÅ‚odkim staraniem krewnym i domowi. I tym, co siÄ™ należy wÅ‚asnemu krajowi, Cnotliwie wszyscy w zgodzie i jednoÅ›ci żyli I na szczęście ojczyzny i dzieci patrzyli! Koniec ZakoÅ„czono dnia 7 listopada 1790 w Warszawie ___________________________________________________________________________ Pobrano z http://my-ebook.pl Strona 52