Werner HERZOG - wywiad - CZŁOWIEK JEST TYLKO "CZŁOWIEKIEM"
noty omówienia okruchy
CZŁOWIEK JEST TYLKO
"CZŁOWIEKIEM"
- Jakby Pan
wytłumaczył końcową scenę swego ostatniego filmu "W cieniu mrocznego
imperium"? Dlaczego narrator, dziennikarz Michael Goldsmith, będący kiedyś
więźniem Bocassy, nie wytrzymuje nerwowo widząc w klatce szympansa palącego
papierosa ?
Werner
HERZOG: - Właściwie to
szukaliśmy lwów trzymanych kiedyś na dworze Bocassy. Kiedy skazywano kogoś na
śmierć, rzucano go natychmiast do klatki z lwami albo z krokodylami w
cesarskim zoo. Pewnego dnia stróż tego zoo został skazany na śmierć za to, że
wykradał zwierzętom mięso: wrzucono go do klatki z lwami. Zwierzęta, które go
świetnie znały, nawet go nie dotknęły i następnego dnia rano znaleziono go
jeszcze żywego. Został wrzucony do klatki z krokodylami. Kiedy przyjechaliśmy
kręcić ten film, staraliśmy się odnaleźć te zwierzęta, ale wszystkie były już
martwe. Został tylko jeden na wpół zdechły z głodu leopard, hiena i szympans.
To było chyba najsmutniejsze zoo na świecie. Ten szympans naprawdę palił,
kiedy go znaleźliśmy. Żołnierze Bocassy nauczyli go palić papierosy. Myślę, że
jest to najtragiczniejsza scena, jaką udało mi się nakręcić. I na niej
zdecydowaliśmy się zakończyć film.
- Dlaczego
postanowił Pan nie mówić w filmie o sposobie, w jaki Francuzi osadzili Bocassę
na tronie?
- Nie jestem Francuzem, jestem Niemcem. Nie robię filmów dla Francuzów,
ale dla publiczności. Przyznam, że francuskie
problemy wewnętrzne niespecjalnie mnie interesują.
Mój film jest skierowany także do mieszkańców Meksyku. A co może obchodzić
mieszkańców Meksyku fakt, że Giscard czy Foccard [były minister spraw zagranicznych Francji] zrobili kiedyś to
czy owo?
- Oczywiście. Ale jeśli nie byłoby
francuskich pieniędzy, nie byłoby Bocassy...
- Proszę pana. Ja nie jestem dziennikarzem
telewizyjnym. I te wszystkie sprawy nie powinny obchodzić
mnie, ale na przykład Pana.
- Powraca pan wielokrotnie do sprawy
kanibalizmu...
- Tak. Kanibalizm interesuje mnie, ponieważ ma bezpośredni
związek z ciemną częścią nas samych, częścią ukrywaną od początku czasów, ale
mimo to ciągle obecną. Jesteśmy już o jeden stopień wyżej, ale ta ukryta twarz
może bardzo szybko wynurzyć się na powierzchnię. To właśnie działo się, kiedy naziści doszli do władzy w Niemczech. Niemcy byli narodem pełnym godności. Mieli najwybitniejszych
filozofów, kompozytorów, pisarzy, matematyków. W ciągu dziesięciu lat udało im
się powrócić do stadium barbarzyństwa, najpotworniejszego, jakie znała
historia. To jest aspekt sprawy Bocassy, który jest dla mnie osobiście bardziej
interesujący niż jakieś pieniądze i jacyś Francuzi.
- Jakie
są pańskie odczucia wobec osoby Bocassy?
- Bardzo niejednoznaczne. Pierwsza rzecz, jaka przychodzi mi na
myśl, to smutek, głęboki i ostateczny. Drugie wrażenie to przemoc, okrucieństwo
i zło, jakie go otaczało. Ostatnie wrażenie to obraz człowieka serdecznego i
ojcowskiego. Te trzy poziomy mieszają się ze sobą. To oczywiście bardzo niepokojące. W swoim pałacu Bocassa miał porcelanowe talerze, na
których kazał wypisać własną dewizę: Człowiek jest tylko "człowiekiem". Im bardziej drąży się to wszystko, tym bliżej jesteśmy niewyrażalnej
tragedii godnej Szekspira.
- Uważa Pan, że jest to ktoś fascynujący?
- No cóż. Wydaje mi się, że muszę uważać na to, co
odpowiem, bo ryzykuję, że będę przez Pana źle zrozumiany. Więc po
pierwsze: nigdy nie zrobiłbym filmu o człowieku, który mnie nie fascynuje. Po drugie: jeśli chodzi o Bocassę, to
otaczała go aura fascynacji, jaką
zwykle roztaczają wokół siebie osobowości naprawdę
diaboliczne. Nie jestem w każdym razie entuzjastą, jeśli pan chce to usłyszeć,
nie jestem przyjacielem cesarza Bocassy.
- Na swój sposób jest on podobny do innych
bohaterów pana filmów, na przykład do Aguirre...
- Oczywiście. Bocassa jest członkiem tej samej rodziny. I właśnie
dlatego mój film nie jest dokumentem. Jest to film prowadzony, ze
scenami, które wymagały czasem sześciu albo siedmiu powtórek. To przypomina
dokument, ale klnę się przed Bogiem, że nim nie jest. To tak, jak z puszkami
zupy Campbella, malowanymi przez Andy Warhola. To nie są dokumenty na temat
zup Campbella.
Żeby zakończyć: powiem,
że oglądałem dwadzieścia godzin
materiałów dokumentalnych,
które zostały wyrzucone przy kręceniu filmu o Bocassie przez drugi program
francuskiej telewizji. Oni wyrzucili wszystkie najlepsze zdjęcia. Znalazłem je w koszach
na śmieci. Mój
film powstał w dużej części
z kawałków taśmy, wyrzuconych przez nich na śmietnik.
LIBERATION, 4
XII 1990 (fragmenty)
bruLion - wybór tekstów
Wyszukiwarka
Podobne podstrony:
jeden jest tylko panJeden jest tylko Panjeden jest tylko panJeden jest tylko PanKIM JEST CZŁOWIEK, JEŚLI NIE CZŁOWIEKIEM TYLKO Ich TrojeGrzech jest trądem, który oszpeca człowieka i społeczeństwoWywiad Kruczka z Krąpcem; Bez Boga człowiek jest nikimPotrzebujesz tylko 31 dni aby stać się innym człowiekiemPies to też człowiek, tylko lepszyEwolucjonizm a psychologia poznawcza czy człowiek jest maszyną07 CZYM JEST CZŁOWIEKKim jest człowiek Ich Trojewięcej podobnych podstron