Na podstawie: Adam Mickiewicz (1798-1855), òiady cz. 1-4, Czy- telnik, Warszawa, 1974 Wersja lektury on-line dostÄ™pna jest na stronie wolnelektury.pl. Ten utwór nie jest chroniony prawem autorskim i znajduje siÄ™ w domenie publicznej, co oznacza, że możesz go swobodnie wy- korzystywać, publikować i rozpowszechniać. ADAM MICKIEWICZ òiady, część IV i z a i iÄ™ a a y y, y c i cz zy i i i ci d i Å› i c a a a z d az a Å› iÄ™ z a y a ii a ci i z a cy Ic a a ic c i a , di i a ic d a d , i i z a c , a a ic a d d i d a i ac i d d a i i d c i i i c a ic da a z z i c d V a i a i d c ic a i Ä… a a òiecko, Ksiąó,
Książka, Pobożność, òieci, wstawajmy od stoÅ‚a! Chleb Teraz, po powszednim chlebie, KlÄ™kn3cie przy mnie dokoÅ‚a, PoóiÄ™kujmy Ojcu w niebie. òieÅ„ óisiejszy² KoÅ›ciół Å›wiÄ™ci Za tych spółchrzeÅ›c3an dusze, Którzy spomięóy nas wziÄ™ci Czyscowe cierpiÄ… katusze. Za nich ofiarujmy Bogu. z ada i Ä™ Oto stosowna nauka.
czy a Onego czasu&
Kto tam? kto tam stuka? i c i a y i acz i Ä… PodniosÅ‚em wszystkie zmurszaÅ‚e caÅ‚uny leżące w trumnach; oddaliÅ‚em wzniosÅ‚Ä… pociechÄ™ rezy- gnacji, jedynie po to, by sobie wciąż mówić: Ach, przecież to tak nie byÅ‚o! TysiÄ…c radoÅ›ci zrzucono na zawsze w doÅ‚y grobowe, a ty stoisz tu sam i przeliczasz je. Nienasycony! nienasycony! nie otwieraj caÅ‚ko- wicie podartej ksiÄ™gi przeszÅ‚oÅ›ci!& Czyż nie dość jeszcze jesteÅ› smutny? cytat z: Jean Paul (Jean Paul Friedrich Richter) i a i c i d i c a i i i i i c ic ( z y i i a cz d cza z zy i i ść d c ac ). ²òi i i zy Zaduszki.
Jezus, Maryja!
Któż to jest na progu? z i za y Ktoś ty taki?& po co?& na co?
Ach, trup, trup! upiór, ladaco! W imię Ojca!& zgiń, przepadaj!
Samotnik, Trup i i i Trup& trup!& tak jest, moje óiecię.
Trup& trup& ach! ach! nie bierz tatał!
Umarły!& o nie! tylko umarły dla świata! Jestem pustelnik, czy mnie rozumiecie?
Czas, Młodość, O tak! tak, byłem tutaj& o, dawno! za młodu! Przemiana, Przem3anie Przed śmiercią!& bęóie trzy lata! Lecz co tobie do mego rodu i nazwiska? Gdy ówonią po umarłym, óiad stoi przy ówonie, Pytają luóie, kto zeszedł ze świata? da c iada A na co ta ciekawość? zmów tylko pacierze . Otóż ja także umarły dla świata. Na co tobie ciekawość, zmów tylko pacierze. Nazwiska. a zy a z a jeszcze rano& powieóieć nie mogę; Ksiąó, Zaświaty Idę z daleka, nie wiem, z piekła czyli z raju, I dążę do tegoż krajut . Mój Księże, pokaż, jeśli wiesz, drogę!
a d i , z Å› i c Å‚ i i z a a jesteÅ›my w mieszkaniu księóa grecko katolickiego; w w. 357 mowa o jego zmarÅ‚ej małżonce. t d a do tego samego, tzn. poÅ›miertnego. òiady, część IV 2 Dróg Å›mierci pokazywać nie chciaÅ‚bym nikomu. a My, księża, tylko bÅ‚Ä™dne prostujemy Å›cieżki.
z a Bezpieczeństwo, Dom Inni błąóą, Ksiąó w małym, ale własnym domu, Czy to na wielkim świecie pokój lub zamieszki, Czy góie naród upada, czy kochanek ginie, O nic nie dbasz usiadłszy z óiećmi przy kominie. A ja się męczę w słotnej, ciemnej porze! Burza Słyszysz, jaki szturm na dworze? Czy wióisz łyskanie gromu? da ię Błogosławione życie w małym, własnym domu! ś i a Serce Kto miłości nie zna, ten żyje szczęśliwy, I noc ma spokojną, i óień nietęskliwyu . W cichym, własnym domu! ś i a Z pałaców sterczących dumniev Zn3dz, piękna, do mojej chatki; Znajóiesz u mnie świeże kwiatki, Czułe serce znajóiesz u mnie. Wióisz ptasząt zalecanki, Słyszysz srebrny szmer strumyka; Dla kochanka i kochanki Dosyć domku pustelnika.
Sługa Kiedy tak chwalisz mój dom i kominek, Patrz, oto ogień służąca nakłada, Siądz i pogrzej się; tobie potrzebny spoczynek. Miłość, Ogień
Pogrzej siÄ™! dobra, Księże, arcyprzednia rada! Å› i a az c a i i Nie wiesz, jaki tu żar pÅ‚onie, Mimo deszczu, mimo chÅ‚odu, Zawsze pÅ‚onie! Nieraz chwytam Å›niegu, lodu, Na gorÄ…cym cisnÄ™ Å‚onie; I Å›nieg tonie, i lód tonie, u Pieśń gminna. v Z Szyllera. Swobodna przeróbka ostatniej zwrotki z wiersza Fryderyka Schillera i a ac ( i i c ad i ). òiady, część IV 3 Z piersi moich para bucha, OgieÅ„ pÅ‚onie! StopiÅ‚by kruszce i gÅ‚azy, Gorszy niż ten tysiÄ…c razy, az c i Milion razy! I Å›nieg tonie, i lód tonie, Z piersi moich para bucha, OgieÅ„ pÅ‚onie!
a i Ja swoje, a on swoje; nie wiói, nie słucha. d i a Jednak do nitki przemoczony wszystek, Zbladłeś, przeziąbłeś strasznie, drżysz jak listek. Ktokolwiek jesteś, długą przejść musiałeś drogę.
Kto jestem?& jeszcze ranow & powieóieć nie mogę. Ksiąó, Zaświaty, Idę z daleka, nie wiem, z piekła czyli z raju, Rozpacz, Pozory A dążę do tegoż kraju. Tymczasem małą dam tobie przestrogę.
a i Trzeba z nim, wióę, innego sposobu. Czas, Młodość, Miłość
tragiczna Pokaż& wszak dobrze wiesz do śmierci drogę?
Dobrze, gotówemx na wszelkie usługi, Lecz od twojego wieku aż do grobu Gościniec jest arcydługi.
z i za i i i a d i i Ach, tak prędko przebiegłem gościniec tak długi!
Dlatego jesteÅ› znużony i chory. Posil siÄ™; wraz przyniosÄ™ jadÅ‚o i napoje. w zcz a jeszcze wczeÅ›nie. PorÄ™ akcji oznaczono niżej w w. 141: Pustelnik wszedÅ‚ do Księóa tuż przed goó. 9 wieczór. WedÅ‚ug prof. Pigonia zwiÄ…zek chronologiczny mieóy cz. II a IV nie wystÄ™puje dość jasno: w cz. II Widmo zjawia siÄ™ na obrzęóie, kiedy już przeszÅ‚a północ (w. 515), w cz. IV Pustelnik znika z plebanii wÅ‚aÅ›nie o północy. WynikaÅ‚oby stÄ…d, że akcja cz. IV rozgrywa siÄ™ albo tego samego dnia, lecz wczeÅ›niej niż akcja cz. II, albo też nie tego samego roku. x jestem gotów. òiady, część IV 4
z a i A potem pójóiem?
z ś i c Zróbmy na drogę przybory. Czy dobrze?
z z a i i i i a Dobrze.
Chodzcie, óieci moje! Oto mamy w domu goÅ›cia; Nim ja powrócÄ™, bawcie jegomoÅ›cia. dc i òiecko, Kara, MiÅ‚ość
niespełniona, Miłość da c tragiczna, Szaleniec, Czemu waspan tak jesteś óiwacznie ubrany? Szczęście, Śmiech Jak strach albo rozbójnik, co to mówią w bajce, Z różnych kawałków sukmany, Na skroniach trawa i liście, Wytarte płótno, przy pięknej kitajcey ? z a z y , i c a Jaka to na sznurku blacha? Różne paciorki, wstążek okrajce? Cha cha cha cha! Dalibóg, waspan wyglądasz na stracha! Cha cha cha cha!
z y a iÄ™ i a y zy i a iÄ™ O óiatki, wy siÄ™ ze mnie Å›miać nie powinniÅ›cie! SÅ‚uchajcie, znaÅ‚em pewnÄ… kobietÄ™ za mÅ‚odu, Tak jak ja nieszczęśliwÄ…, z takiego powodu! MiaÅ‚a takąż sukienkÄ™ i na gÅ‚owie liÅ›cie. Gdy weszÅ‚a do wsi, caÅ‚a wieÅ› nawaÅ‚em, UrÄ…gajÄ…c siÄ™ z jej biedy, Pęói, Å›mieje siÄ™, wykrzyka, Podrzyznia, palcem wytyka: Ja siÄ™ raz tylko, raz tylko zaÅ›miaÅ‚em! Kto wie, jeÅ›li nie za to?& sÅ‚uszne sÄ…dy boże! Lecz któż mógÅ‚ przewióieć wtedy, Å»e ja podobnÄ… sukienkÄ™ wÅ‚ożę? Ja byÅ‚em taki szczęśliwy! y i a a roóaj materii jedwabnej (pierwotnie chiÅ„skiej, skÄ…d nazwa od i a Chiny), taËîa. òiady, część IV 5 Å› i a Kto miÅ‚oÅ›ci nie zna, ten żyje szczęśliwy, Åšpiew I noc ma spokojnÄ…, i óieÅ„ nietÄ™skliwy. i zyc i z i i a z Kochanek romantyczny,
Miłość tragiczna, z y z ści Samobójstwo, Ksiąó Księże, a lubisz ty smutne piosenki?
Nasłuchałem się ich w życiu dosyć, Bogu óięki! Lecz nie traćmy naóiei, po smutkach weseleąp .
Å› i a A odjechać od niej nudnoÄ…Ä…, A przyjechać do niej trudno!Ä…² Prosta piosenka, ale dobrÄ… myÅ›l zawiera! Jeóenie
No! potem o tym, teraz zajrzyjmy do misy.
Prosta pieśń! o! w romansach znajóiesz lepszych wiele! Książka, Miłość, Poeta, z ś i c , i c i i z za y Poezja Księże, a znasz ty żywot Heloisyął? Znasz ogień i łzy Werteraąt ? ś i a Tylem wytrwał, tyle wycierpiałem, Chyba śmiercią bole się ukoją; Jeślim płochym obraził zapałem; Tę obrazę krwią okupię mojąąu ąv . d y a z y
zy Co to ma znaczyć?& szalony! czy można? Odbierzcie mu żelazo, rozdejm3cieÄ…w pięście. JesteÅ› ty chrzeÅ›c3anin? taka myÅ›l bezbożna! Znasz ty Ewangel3Ä…? Ä…p ac w myÅ›l starożytnego przysÅ‚owia: i a po chmurach sÅ‚oÅ„ce. Ä…Ä… d w znaczeniu prowinc: przykro, smutno. Ä…²Z pieÅ›ni gminnej. Ä…Å‚ y izy choói o poczytny wówczas romans J. J. Rousseau a iza. Ä…t i i zy a powieść J. W. Goethego i i ia d a przedstawiaÅ‚a nie- szczęśliwÄ… miÅ‚ość bohatera, zakoÅ„czonÄ… samobójstwem. Ä…u Z Getego. Ä…v Wzmianka nieÅ›cisÅ‚a; jest to swobodny przekÅ‚ad wiersza nie Goethego, lecz K. E. Heitzensteina, a tylko na temat poddany przez utwór Goethego: i a ( a a). Pieśń ta byÅ‚a baróo rozpowszechniona w Niemczech. Ä…w zd ci rozewrzyjcie, roztwórzcie. òiady, część IV 6
A znasz ty nieszczęście? c a z y Ale dobrze! nie trzeba chwytać siÄ™ przed porÄ…, a zy a z a Skazówka na óiewiÄ…tej i trzy Å›wieceÄ…x gorÄ…! Å› i a Tylem wytrwaÅ‚, tyle wycierpiaÅ‚em, Chyba Å›mierciÄ… bole siÄ™ ukojÄ…; JeÅ›lim pÅ‚ochym obraziÅ‚ zapaÅ‚em, TÄ™ obrazÄ™ krwiÄ… okupiÄ™ mojÄ…. Za coÅ› dla mnie tyle ulubiona? Za com z twoim spotkaÅ‚ siÄ™ wejrzeniem? JednÄ…m wybraÅ‚ z tylu óiewczÄ…t grona, I ta cuóym przykuta pierÅ›cieniem! Ach, jeÅ›li ty Getego znasz w oryginale, Gdyby przy tym jej gÅ‚osek i dzwiÄ™k fortepianu! Ale cóż? ty o boskiej tylko myÅ›lisz chwale, Oddany twego tylko powinnoÅ›ciom stanu. z z ca c i Ä™ Wszakże lubisz książki Å›wieckie?& Ach, te to, książki zbójeckie! ci a i MÅ‚odoÅ›ci mojej niebo i tortury! One zwichnęły osadÄ™ mych skrzydeÅ‚ I wyÅ‚amaÅ‚y do góry, Å»e już nie mogÅ‚em na dół skrÄ™cić lotu. Kochanek przez sen tylko wióianych mamideÅ‚; Marzenie, Å»ycie snem Nie cierpiÄ…c rzeczy ziemskich nudnego obrotu, Garóący istotami powszedniej natury, SzukaÅ‚em, ach! szukaÅ‚em tej boskiej kochanki, Której na podsÅ‚onecznym nie bywaÅ‚o Å›wiecie, KtórÄ… tylko na falach wyobraznej pianki Wydęło tchnienie zapaÅ‚u, A żąóa w swoje wÅ‚asne przystroiÅ‚a kwiecie. Lecz gdy w czasach tych zimnych nie ma ideaÅ‚u, Przez terazniejszość w zÅ‚ote odleciaÅ‚em wieki, BujaÅ‚em po zmyÅ›lonym od poetów niebie, GoniÄ…c i błąóąc, w bÅ‚Ä™dach nieznużony goniec; Ä…x zy Å› i c wedÅ‚ug wyobrażeÅ„ ludowych trzy Å›wiatÅ‚a miaÅ‚y wÅ‚asność przyciÄ…gania zjaw ducho- wych. Te trzy Å›wiatÅ‚a bÄ™dÄ… gasnąć po kolei same przez siÄ™ co goóina (w. 709, 1126, wskazówka po w. 1281), zamykajÄ…c trzy stopnie wyznaÅ„ Gustawa. Tajemnicze ich gaÅ›niÄ™cie ma podkreÅ›lać nadprzyro- óony charakter zjawiska Pustelnika. WedÅ‚ug wskazówki inscenizacyjnej przed tekstem, palÄ… siÄ™ dwie Å›wiece na stole i lampka przed obrazem, a zatem trzy Å›wiatÅ‚a. òiady, część IV 7 Wreszcie, na próżno zbiegÅ‚szy kraj daleki, Spadam i już siÄ™ rzucam w brudne uciech rzeki: Nim rzucÄ™ siÄ™, raz jeszcze spojrzÄ™ koÅ‚o siebie! I znalazÅ‚em jÄ… na koniec! ZnalazÅ‚em jÄ… blisko siebie, ZnalazÅ‚em jÄ…!& ażebym utraciÅ‚ na wieki! Choroba, òiecko,
Kochanek romantyczny, Poóielam twoję boleść, nieszczęśliwy bracie! Szaleniec, Szaleństwo Lecz może jest naóieja? są różne sposoby& Słuchaj, czy już od dawna doświadczasz choroby?
Choroby?
Czy już dawno płaczesz po twej stracie?
Jak dawno? dałem słowo, powieóieć nie mogę; Kto inny powie tobie. Mam ja towarzysza, Zawżdy z nim razem odbywamy drogę! da ię Ach, tu tak ciepło, wygodna zacisza; A na podwórzu wicher, gromy, burza sroga! Mój towarzysz zapewne biedny drży u proga! Gdy nas razem wyroki nielitośne pęóą, Dobry Księże, i jego przyjm3 na gospodę.
Nigdy nie zamykałem drzwi moich przed nęóą.
Ale stój, stój, mój bracie, ja sam go przywiodę. dc i
Cha cha cha! tato, co się jemu óieje? Biega i gada ani to, ni owo. Jakie óiwaczne ubiory!
òieci, bęóie ten pÅ‚akaÅ‚, kto siÄ™ z pÅ‚aczu Å›mieje! Åšmiech Nie Å›miejcie siÄ™! to czÅ‚owiek baróo biedny, chory. Rozum, Serce
Chory? a on tak biega, wyglÄ…da tak zdrowo!
Zdrów na twarzy, lecz w sercu gÅ‚Ä™bokie ma rany. òiady, część IV 8
ci c a d i y Chodz, bracie, chodz tu!&
d òi ci On ma rozum pomieszany. RoÅ›liny
d d y Chodz, bracie, nie lękaj się dobrego księżyny.
Tato! ach, patrzaj, co on w ręku niesie: Jak zbójca z wielką gałęzią jedliny.
d ię a, az c a Pustelnik przyjaciela znajóie chyba w lesie! Może cię zóiwia jego postać?
Czyja?
Mojego przyjaciela.
Jako? tego k3a?
Niezgrabny, jak mówiłem, wychowany w lesie. Przywitaj się! d i a
Co robisz? co robisz? ach, zbójca! Pójdzże precz, rozbójniku, nie zab3 nam ojca! Samobójstwo
O, prawda, moje óiatki, jest to wielki zbójca! Ale on tylko sam siebie rozb3a!
Upamiętaj się, bracie; do czego ta jodła?
JodÅ‚a? a, Ksiąó uczony! o gÅ‚owo ty, gÅ‚owo! Przypatrz siÄ™ lepiej, poznaj gaÅ‚Ä…z cyprysowÄ…; To pamiÄ…tki rozstania, mego losu godÅ‚a. i z i i òiady, część IV 9 Drzewo Wez ksiÄ™gÄ™, i odczytaj óieje zeszÅ‚ych wieków: Dwie byÅ‚y poÅ›wiÄ™cone krzewiny u Greków. Kto kochaÅ‚, od swej lubej ukochany wzajem, BÅ‚ogie wÅ‚osy mirtowym przyozdabiaÅ‚ majem. a zi PrzyjazÅ„, Samotnik Jej rÄ™kÄ… uÅ‚amana gaÅ‚Ä…z cyprysowa Zawsze mi przypomina ostatnie bÄ…dz zdrowa! PrzyjÄ…Å‚em jÄ…, schowaÅ‚em, dotÄ…d wiernie sÅ‚uży! NieczuÅ‚a, lepsza od tych niby czuÅ‚ych luói. Jej pÅ‚acz mój nie rozÅ›miesza i skarga nie nuói; Jedna mi pozostaÅ‚a, z przyjaciół tak wielu! Wszystkie tajniki serca mojego posiada; JeÅ›li chcesz o mnie wieóieć, pytaj, przyjacielu, ZostawiÄ™ was sam na sam, niech resztÄ™ wygada. d a Ä™zi Powieó, jak dawno pÅ‚aczÄ™ lubej straty. Dawno to być musiaÅ‚o! przed dawnymi laty! PamiÄ™tam, kiedy cyprys przyjÄ…Å‚em z jej rÄ™ki ByÅ‚ to listeczek taki, ot taki maleÅ„ki; ZaniosÅ‚em, posaóiÅ‚em na piasku, daleko& I gorÄ…cÄ… Å‚ez moich polewaÅ‚em rzekÄ…. Patrz, jaka z liÅ›cia gaÅ‚Ä…zka urosÅ‚a, Jaka gÄ™sta i wyniosÅ‚a! Kiedy miÄ™ boleść ostatnia dotÅ‚oczy, Nie chcÄ…c na zagniewane poglÄ…dać niebiosaÄ…y , OkryÅ‚em mój grobowiec cieniem tych warkoczy. z a d y Å› i c Kochanek romantyczny, Ach, taki wÅ‚aÅ›nie byÅ‚ kolor jej wÅ‚osa Cierpienie, CiaÅ‚o, Jak te cyprysu gaÅ‚Ä…zki! Chcesz? pokażę. Cierpienie, Åšmierć z a i ci i d i i Nie mogÄ™ odpiąć tej zawiÄ…zki. c az z iÄ™ zy i i iÄ™ MiÅ‚ość romantyczna ZawiÄ…zka miÄ™kka& z warkocza óiewicy& Lecz skorom tylko poÅ‚ożyÅ‚ na Å‚onie, OpasaÅ‚a miÄ™ wkoÅ‚o na ksztaÅ‚t wÅ‚osiennicy; PierÅ› przejada& w ciaÅ‚o tonie!& Tonie, tonie, i wkrótce przetnie mi oddechy! Wiele cierpiÄ™! ach! bo też wielkie moje grzechy! Ksiąó
Uspokój siÄ™, uspokój! Przyjm sÅ‚owo pociechy! Ach, tak okropne bole, moje óieciÄ™, Za twe na ziemi jakieżkolwiek grzechy Przyjmie w rachunku Bóg na tamtym Å›wiecie! Ä…y za i a i i a aluzja do Å›mierci samobójczej Pustelnika. òiady, część IV 10
Grzechy? i proszę, jakież moje grzechy? Czyliż niewinna miłość wiecznej godna męki? Ten sam Bóg stworzył miłość, który stworzył wóięki. On dusze obie łańcuchem uroku Powiązał na wieki z sobą! Wprzód, nim je wyjął ze światłości stoku, Nim je stworzył i okrył cielesną żałobą, Wprzódy je powiązał z sobą! Teraz, kiedy złych luói odłącza nas ręka, Rozciąga się ten łańcuch, ale się nie spęka! Czucia nasze óielącej uległe przeszkoóie, Chociaż nigdy nie mogą napotkać się z bliska, Przecież zawżdy po jednym biegają obwoóie, Aańcuchem od jednego skreślone ogniska. Rozstanie
Jeżeli Pan Bóg złączył, luóie nie rozłączą! Może się troski wasze pomyślnie zakończą.
Dusza Chyba tam! gdy nad podÅ‚ym wzb3emy siÄ™ ciaÅ‚em, ZÅ‚Ä…czy siÄ™ znowu jedność, dusza z duszÄ… zleje; Bo tutaj wszelkie dla nas umarÅ‚y naóieje, Tutaj ja siÄ™ z mÄ… lubÄ… na wieki rozstaÅ‚em! a zi Noc Obraz tego rozstania dotÄ…d w myÅ›li stoi. PamiÄ™tam, Å›ród jesieni& przy wieczornym chÅ‚oóie; Jutro miaÅ‚em wyjechać& błąóę po ogroóie! W rozmyÅ›laniu, w modlitwach szukaÅ‚em tej zbroi, KtórÄ… bym oóiaÅ‚ serce, miÄ™kkie z przyroóenia, I wytrzymaÅ‚ ostatni pocisk jej spojrzenia! BłąóiÅ‚em po zaroÅ›lach, góie mnie oczy niosÄ…. Noc byÅ‚a najpiÄ™kniejsza! PamiÄ™tam óiÅ› jeszcze: Deszcz Na kilka goóin pierwej wylaÅ‚y siÄ™ deszcze, CaÅ‚a ziemia kroplistÄ… poÅ‚yskaÅ‚a rosÄ…. Doliny mgÅ‚a oóiewa jakby morze Å›niegu, Z tej strony chmura gruba napęóaÅ‚a lawy²p , A z tamtej strony księżyc przezieraÅ‚ bladawy, Gwiazda Gwiazdy tonÄ… w bÅ‚Ä™kicie po nocnym obiegu. SpojrzÄ™& jak raz nade mnÄ… Å›wieci gwiazdka wschodnia²Ä…; O, znam jÄ… odtÄ…d dobrze, witamy siÄ™ co dnia! SpojrzÄ™ na dół& na szpaler& patrz, tam przy altanie, ²p a y tutaj: masy ciemnoÅ›ci. ²Ä… iazd a c d ia jest ona niejako przewodniczkÄ… miÅ‚osnej opowieÅ›ci Gustawa; choói o We- nus, która widoczna bywa najlepiej tuż przed wschodem sÅ‚oÅ„ca (i dlatego nazywana byÅ‚a JutrzenkÄ…), ale też tuż po zachoóie sÅ‚oÅ„ca, w przeciwnej, zachodniej części nieba (i z tego powodu nazywano jÄ… też GwiazdÄ… ZachodniÄ…, gr. Hespero); przez romantycznego kochanka planeta Wenus zostaje utożsamiona z boginiÄ… miÅ‚oÅ›ci w mit. rzym., od której bierze ona swÄ… nazwÄ™. òiady, część IV 11 UjrzaÅ‚em jÄ… niespoóianie! SukniÄ… mięóy ciemnymi bielejÄ…ca drzewy StaÅ‚a w miejscu, grobowej podobna kolumnie; Potem biegÅ‚a, jak lekkie zefiru powiewy, Oczy zwrócone w ziemiÄ™& nie spojrzaÅ‚a ku mnie! A lica jej baróo blade. Nachylam siÄ™, zajrzÄ™ z boku, I dojrzaÅ‚em Å‚ezkÄ™ w oku; Jutro, rzekÅ‚em, jutro jadÄ™! Pamięć, Wspomnienia BÄ…dz zdrów! odpowie z cicha: ledwie posÅ‚yszaÅ‚em, Zapomn3! & Ja zapomnÄ™? o! rozkazać snadno²²! Rozkaż, luba, twym cieniom, niechaj wraz przepadnÄ… I niech zapomnÄ… biegać za twym ciaÅ‚em!& Rozkazać snadno! Zapomn3< Å› i a PrzestaÅ„ pÅ‚akać, przestaÅ„ szlochać Idzmy każdy w swojÄ… drogÄ™, Ja ciÄ™ wiecznie bÄ™dÄ™& y a Å› i a i wspominać, i a Å› i a Ale twojÄ… być nie mogÄ™! Wspominać tylko?& jutro, jutro jadÄ™! Chwytam za rÄ…czki i na piersi kÅ‚adÄ™. Å› i a NajpiÄ™kniejsza, jak anioÅ‚ek raju, NajpiÄ™kniejsza ze wszystkich óiewica, Wzrok niebieski, jako sÅ‚oÅ„ce w maju, Odstrzelone od modrych wód lica. PocaÅ‚unek PocaÅ‚unek jej, ach, nektar boski! Jako pÅ‚omieÅ„ chwyta siÄ™ z pÅ‚omieniem, Jak dwóch lutni zlewajÄ… siÄ™ gÅ‚oski Harmon3nym ożenione brzmieniem. Serce z sercem zbiega, zlatuje siÄ™, Å›ciska, Lica, usta Å‚Ä…czÄ… siÄ™, drżą, palÄ…, Dusza wionie w duszÄ™& niebo, ziemia pryska RoztopionÄ… dokoÅ‚a nas falÄ…²Å‚²t ! Ksiąó Księże! o nie! ty tego nie czujesz obrazu! Ty cukrowych ust lubej nie tknÄ…Å‚eÅ› ni razu! Niech luóie Å›wieccy bluzniÄ…, szalejÄ… mÅ‚okosy, Serce twe skamieniaÅ‚o na natury gÅ‚osy. ²² ad Å‚atwo. ²Å‚Szyllera ²t Jest to przekÅ‚ad wiersza F. Schillera. òiady, część IV 12 O luba, zginÄ…Å‚em w niebie, Kiedym raz pierwszy pocaÅ‚owaÅ‚ ciebie! Å› i a PocaÅ‚unek jej, ach, nektar boski! Jako pÅ‚omieÅ„ chwyta siÄ™ z pÅ‚omieniem, Jak dwóch lutni zlewajÄ… siÄ™ gÅ‚oski Harmon3nym ożenione brzmieniem. c y a òi ciÄ™ i c c ca ać òi ciÄ™ ci a Strach
Czegóż boisz się sobie równego człowieka?
Przed nieszczęśliwym, ach, wszystko ucieka, Jakby przed straszydÅ‚em z piekÅ‚a! Ach, tak! i ona przede mnÄ… uciekÅ‚a! & BÄ…dz zdrów! & i w dÅ‚ugiej ulicy Niknie na ksztaÅ‚t bÅ‚yskawicy. d òi ci I czegóż ona przede mnÄ… uciekÅ‚a? Czylim jÄ… Å›miaÅ‚ym przeraziÅ‚ wejrzeniem? Czyli słówkiem lub skinieniem? MuszÄ™ przypomnieć! zy i a Tak siÄ™ w gÅ‚owie krÄ™ci!& Nie! nie! ja wszystko wióę jak na dÅ‚oni, Nie zgubiÅ‚em żadnego wyrazu z pamiÄ™ci; Dwa tylko sÅ‚owa powieóiaÅ‚em do niej. z a Księże, dwa tylko sÅ‚owa! Jutro! bÄ…dz zdrowa! BÄ…dz zdrów!& GaÅ‚Ä…zkÄ™ odrywa, podaje& : Oto jest, rzekÅ‚a: co nam tu a zi iÄ™ az zostaje! BÄ…dz zdrów! i w dÅ‚ugiej ulicy²u Niknie na ksztaÅ‚t bÅ‚yskawicy! Kondycja luóka, Ksiąó,
Åšmierć, Bóg, MÅ‚oóieÅ„cze, ja gÅ‚Ä™boko czujÄ™, co ciÄ™ boli! Przem3anie Lecz sÅ‚uchaj, sÄ… tysiÄ…ce biedniejszych od ciebie. Ja sam już nie na jednym pÅ‚akaÅ‚em pogrzebie. Po ojcu i po matce już mówiÄ™ pacierze, Kobieta, MałżeÅ„stwo, Dwoje maÅ‚ych óiateczek anioÅ‚kami w niebie; Å»ona Ach, i moja wspólniczka szczęścia i niedoli, Małżonka moja, którÄ… kochaÅ‚em tak szczerze!& ²u ica tu: aleja parkowa. òiady, część IV 13 Ale cóż robić? Pan Bóg daje, Pan Bóg bierze! Niechaj siÄ™ óieje wedÅ‚ug Jego Å›wiÄ™tej woli!
c Żona?
Ach, to wspomnienie serce mi rozdarło!
Jak to? góie się obrócę, wszyscy płaczą żony! Lecz ja nie winien, twojej nie wióiałem żony! z a ię Słuchaj! przyjm3 pociechę, małżonku strapiony, Śmierć Żona twoja przed śmiercią już była umarłą!
Jak to?
c i Gdy na óiewczynę zawołają: żono! Już ją żywcem pogrzebiono! Wyrzeka się przyjaciół, ojca, matki, brata, Nawet& słowem, całego wyrzeka się świata, Skoro stanęła na cuóym progu!
Chociaż wyznania twoje mgła żalu pokrywa, Wszakże ta, której płaczesz, jest podobno żywa?
z i i Å»ywa? wÅ‚aÅ›nie jest za co poóiÄ™kować Bogu! Å»ywa? jako? nie wierzysz! cóż siÄ™ tobie zdaje? PoprzysiÄ™gnÄ™, uklÄ™knÄ™, palce na krzyż zÅ‚ożę, Ona umarÅ‚a i ożyć nie może!& a zi z a Ależ bo różne sÄ… Å›mierci roóaje: Jedna Å›mierć jest pospolita. ÅšmierciÄ… tÄ… starzec, kobieta, òieciÄ™, mąż, sÅ‚owem, tysiÄ…ce Luói umiera co chwila; I takÄ… Å›mierciÄ… Maryla, KtórÄ… wióiaÅ‚em na Å‚Ä…ce. Å› i a òiady, część IV 14 Tam u Niemnowej odnogi, Tam u zielonej rozÅ‚ogi, Jaki to sterczy kurhanek? Spodem uwieÅ„czon jak w wianek, W maliny, ciernie i gÅ‚ogi& z a Å› i ać Ach, i to jest widok srogi, Kiedy piÄ™kność w życia kwiecie, Ledwie wschoóąca na Å›wiecie, Å»egnać siÄ™ musi z lubym jeszcze Å›wiatem! Patrz, patrz, blada na poÅ›cieli, Jak na obÅ‚oczkach mglisty poranek! Z pÅ‚aczem dokoÅ‚a stanÄ™li: I smutny ksiąó u łóżka, I smutniejsza czeladka, I smutniejsza od niej drużka, I smutniejsza od nich matka, I najsmutniejszy kochanek. Patrz, uchoói z lica krasa, Wzrok zapada i zagasa, Ale jeszcze, jeszcze Å›wieci; Usta, góie siÄ™ róża kwieci, WiÄ™dnÄ…, gubiÄ… blask szkarÅ‚atu. I jak z piwon3i kwiatu WyciÄ™ty wÄ…ski listeczek, Taka siność jej usteczek. PodniosÅ‚a gÅ‚owÄ™ nad łóżko, RzuciÅ‚a na nas oczyma: GÅ‚owa opada na łóżko, W twarzyczce bladość opÅ‚atka. RÄ™ce stygnÄ…, a serduszko B3e z cicha, b3e z rzadka, Już stanęło, już jej nié ma; Oko Oko to, niegdyÅ› podobne sÅ‚onku& Czy wióisz, Księże, pierÅ›cienie? Smutna pamiÄ…tka zostaÅ‚a! Jak w pierÅ›cionku Brylant paÅ‚a, Takie jaÅ›niaÅ‚y w oczach pÅ‚omienie. Lecz iskra duszy już siÄ™ nie pali! BÅ‚yszczÄ… one jak róeni spróchniaÅ‚ej Å›wiateÅ‚ka, Jak na gaÅ‚Ä…zkach wody pereÅ‚ka, Kiedy jÄ… wicher skrysztali. PodniosÅ‚a gÅ‚owÄ™ nad łóżko, RzuciÅ‚a na nas oczyma, GÅ‚owa opada na łóżko, W twarzyczce bladość opÅ‚atka, RÄ™ce stygnÄ…, a serduszko òiady, część IV 15 B3e z cicha, b3e z rzadka. Już stanęło& już jej nié ma!
Umarła! ach, jaka szkoda! Słuchając płakałem szczerze. Czy to znajoma twoja, czy siostrzyczka młoda? Ale nie płacz, niechaj jej wieczny pokój świeci, Bęóiemy za nię co óień mówili pacierze.
To jedna Å›mierć, moje óieci; MiÅ‚ość niespeÅ‚niona Ale jest straszniejsza druga, Bo nie umarza od razu, Powolna, bolesna, dÅ‚uga: Åšmierć ta dwie spoÅ‚em osoby ugoói, Lecz moje tylko zab3a naóieje, Drugiej bynajmniej nie szkoói. Ona żyje, ona choói, Kilka drobnych Å‚ez wyleje, Potem w niej czucie róawieje, I zostaÅ‚a na ksztaÅ‚t gÅ‚azu. Ach, dwie osoby uderza od razu! Lecz moje tylko zabiÅ‚a naóieje, A jej bynajmniej nie szkoói! Kwitnie życiem, kwitnie zdrowiem. TakÄ… Å›mierciÄ… umarÅ‚a& kto? o nie& nie powiem! Gotycyzm, Trup, Upiór Nieprawdaż, óieci? straszniejsza daleko, Gdy trup z rozwartÄ…, ot tak, powiekÄ…. òi ci ci a Jednak umarÅ‚a!& Kiedy pÅ‚aczÄ™, rÄ™ce Å‚amiÄ™, Zbiegli siÄ™ luóie dokoÅ‚a, WyciÄ…gajÄ… dÅ‚ugie szyje, Jeden mówi, że ja kÅ‚amiÄ™, Drugi potrÄ…ca i woÅ‚a: Patrz, szaleÅ„cze, ona żyje! d iÄ™ a Nie wierz, choćby ci szyderce Po tysiÄ…c razy mówili: SÅ‚uchaj, co mówi to serce: Nie masz, nie masz Maryli! a zi Jeszcze roóaj Å›mierci trzeci: Grzech, Samobójstwo Åšmierć wieczna²v , jak Pismo mówi. Biada, biada czÅ‚owiekowi, Którego ta Å›mierć zabierze! ²v Å› i ć i cz a potÄ™pienie. òiady, część IV 16 TÄ… Å›mierciÄ… może ja umrÄ™²w , óieci; Ciężkie, ciężkie moje grzechy! Kondycja luóka, Ksiąó,
SÄ…d Ostateczny, Praca Przeciwko Å›wiatu i przeciwko sobie Cięższe twoje, niżeli przeciw Bogu, grzechy. CzÅ‚owiek nie jest stworzony na Å‚zy i uÅ›miechy, Ale dla dobra bliznich swoich, luói. Vanitas Jakkolwiek w twardej Bóg doÅ›wiadcza próbie, Zapomn3 o swym proszku, zważ na ogrom Å›wiata. Ta myÅ›l wielka pomniejsze zapaÅ‚y przystuói. SÅ‚uga boży pracuje do póznego lata, GnuÅ›nik tylko zawczasu zamyka siÄ™ w grobie²x , Nim go Pan trÄ…bÄ… straszliwÄ… przebuói.
z i i y Księże! a to sÄ… czary? sztuka niepojÄ™ta! a i Musi posiadać czaroóiejskie sztuki, Albo też nas podsÅ‚uchaÅ‚ i wszystko pamiÄ™ta. d iÄ™ a Wszak ja od niej sÅ‚yszaÅ‚em też same nauki! CaÅ‚a rzecz sÅ‚owo w sÅ‚owo jak z ust jej wyjÄ™ta, Przy owym pożegnaniu, owego wieczora. z i i MiÅ‚ość tragiczna, Nauka WÅ‚aÅ›nie, wÅ‚aÅ›nie to byÅ‚a do kazania pora! SÅ‚yszaÅ‚em od niej słówek piÄ™knobrzmiÄ…cych wiele: Ojczyzna i nauki, sÅ‚awa, przyjaciele! Lecz teraz groch ten caÅ‚kiem od Å›ciany odpada, Ja sobie spokojnie drzemiÄ™. MÅ‚odość, Kondycja KiedyÅ› duch mój przy wieszczym zapalaÅ‚ siÄ™ rymie, luóka, Los KiedyÅ› buóiÅ‚ miÄ™ ze snu tryumf Milcyjada. Å› i a MÅ‚odoÅ›ci, ty nad poziomy Wylatuj, a okiem sÅ‚oÅ„ca LuókoÅ›ci caÅ‚e ogromy Przenikn3 z koÅ„ca do koÅ„ca!²y Już tchnienie jej rozwiaÅ‚o te ksztaÅ‚ty olbrzymie! ZostaÅ‚ siÄ™ lekki cienik, mara blada, Drobniuchne zdzbÅ‚a odÅ‚amki, ²w Å› i ci a Ä™ wedÅ‚ug odtwarzanych tu wierzeÅ„, duch błąóący nie wieóiaÅ‚, jaki naÅ„ padnie ostateczny wyrok losu. ²x za cza za y a iÄ™ i popeÅ‚nia samobójstwo. ²y d Å›ci z i z ca d ca [w. 494 7] czterowiersz wyjÄ™ty z dy d d Å›ci, która z powodów cenzuralnych nie zostaÅ‚a ogÅ‚oszona w tomiku zy z r. 1882. òiady, część IV 17 Które lada motyl spasa, Które by ona mogÅ‚a wciÄ…gnąć z odetchnieniem; A ona chce budować na tym proszku zamki! Zrobiwszy mnie komarem, chce zmienić w AtlasaÅ‚p DzwigajÄ…cego nieba kamiennym ramieniem. Na próżno! jedna tylko iskra jest w czÅ‚owieku, Raz tylko w mÅ‚odocianym zapala siÄ™ wieku. Czasem jÄ… oddech MinerwyÅ‚Ä… roznieci, Wtenczas nad ciemne plemiona Powstaje mÄ™drzec, i gwiazda Platona W dÅ‚ugie wieki wieków Å›wieci. IskrÄ™ tÄ™ jeÅ›li duma rozżarzy w pochodnie, Wtenczas zagrzmi bohater, pnie siÄ™ do szkarÅ‚atuÅ‚² Przez wielkie cnoty i przez wiÄ™ksze zbrodnie, I z pastuszego k3a robi berÅ‚o Å›wiatu Albo skinieniem oka stare trony wali. a zi , z a Czasem tÄ™ iskrÄ™ oko niebianki zapali, Wtenczas trawi siÄ™ w sobie, Å›wieci sama sobie Jako lampa w rzymskim grobie. Ksiąó, MiÅ‚ość, Nauka,
Cnota, Zaświaty O nieszczęśliwy zapaleńcze młody! W żalach, które tak mocno zraniona pierś jąka, Że nie jesteś zbrodniarzem, odkrywam dowody; I że piękność, za którą twój się rozum błąka, Nie z samej tylko powabna urody. Jak z zapałem kochałeś, tak naśladuj godnie Myślenia i uczucia niebieskiej istoty. Zbrodniarz ją kochający wróciłby do cnoty, A ty niby cnotliwy, puszczasz się na zbrodnie! Jakakolwiek przeszkoda tutaj was rozdwoi: Idą ku sobie gwiazdy, choć je mgły zaciemią, Mgła zniknie, gwiazda z gwiazdą na wieki się spoi, Aańcuchy tu wiążące prysną razem z ziemią, A tam nad ziemią znowu poznają się swoi, I namiętność, choć zbytnią, Pan Bóg wam przebaczy. Kochanek romantyczny,
SzaleÅ„stwo, Zdrada Jako? ty wiesz o wszystkim? co to wszystko znaczy? da iÄ™ a Jej serce równie Å›wiÄ™te, jak powabne lice! AaÅ„cuch, który tu wiąże, nad ziemiÄ… opadnie! Å‚p Atlas postać z mit. gr., tytan skazany przez Zeusa na dzwiganie sklepienia nieba w pÅ‚n zach. AĘîyce. Å‚Ä…Minerwa w mit. rzym. bogini mÄ…droÅ›ci (oraz wojny i pokoju); odpowiednik greckiej Ateny, córki Zeusa, zroóonej z jego gÅ‚owy. Å‚²d z a a tj. do wÅ‚aóy, szata szkarÅ‚atna (purpurowa) byÅ‚a symbolem wÅ‚adców. òiady, część IV 18 Ty wiesz o wszystkim, ty nas podsÅ‚uchaÅ‚eÅ› zdradnie, WyÅ‚uóiÅ‚eÅ› tajemnicÄ™ UkrywanÄ… w sercu na dnie, O której przyjaciele nie wieóą najszczersi. Bo jednÄ™ rÄ™kÄ™ na cyprysu drzewie, A drugÄ… kÅ‚adÄ…c na piersi, ZaprzysiÄ™gliÅ›my milczeć, i nikt o tym nie wie. Kochanek romantyczny, Ale tak, przypominam& tak, jednego razu, Portret, PrzyjazÅ„ Kiedy przez czaroóiejski pęóla wynalazek Odkraóione jej wóiÄ™ki przeniosÅ‚em w obrazek, PrzyjacioÅ‚om okazać chciaÅ‚em cud obrazu. Lecz to, co mnie unosi, ich nawet nie ruszy, CzuÅ‚ość dla nich zabawÄ…, która nam potrzebÄ…; Nie majÄ… oka duszy, nie przejrzÄ… do duszy! Zimnym cyrklem chcÄ… mierzyć piÄ™knoÅ›ci zalety! Jak wilk lub jak astronom patrzajÄ… na niebo. Inny jest wzrok pasterza, kochanka, poety. Ach! ja tak jÄ… na martwym ubóstwiam obrazku, Å»e nie Å›miem licem skazić jej bezbronnych ustek, I gdy dobranoc dajÄ™ przy księżyca blasku Albo jeÅ›li w pokoju lampa jeszcze pÅ‚onie, Nie Å›miem rozkryć mych piersi, z szyi odpiąć chustek, Nim jej liskiem cyprysu oczu nie zasÅ‚oniÄ™. A moi przyjaciele!& żaÅ‚ujÄ™ poÅ›piechu!& Jeden, gdy ubóstwienie w oku moim czyta, Ledwie zgryzionÄ… wargÄ… nie upuÅ›ciÅ‚ Å›miechu, I rzekÅ‚ ziewajÄ…c: At sobie kobieta! Starość Drugi przydaÅ‚: JesteÅ› óiecko! & Ach, ten to starzec z swoim przeklÄ™tym rozumem Pewnie wydaÅ‚ nas zdraóiecko! c az z iÄ™ zy i za i OpowieóiaÅ‚ na rynku, przed óiećmi, przed tÅ‚umem; A ktoÅ› z tych óiatek, albo z gawieói, PrzyszedÅ‚ i księóu wyznaÅ‚ na spowieói& z a iÄ™ zy a i MożeÅ› ty mnie podstÄ™pnie badaÅ‚ na spowieói?
I na cóż nam te zdrady, spowiedz i podstÄ™py? Chociaż siÄ™ óiwnym kÅ‚Ä™bkiem twoja żaÅ‚ość gmatwa, Lecz czyj wzrok na bieg czucia nie jest caÅ‚kiem tÄ™py. Temu do wywikÅ‚ania tajemnica Å‚atwa. òiady, część IV 19
Sen, Kochanek Prawda! lecz to sÄ… luókiej wÅ‚asnoÅ›ci narowyÅ‚Å‚, romantyczny, MiÅ‚ość Å»e, co óieÅ„ caÅ‚y w sercu tkwi boleÅ›nie, romantyczna, Tajemnica, Na noc przechoói do gÅ‚owy: Matka Boska, Wtenczas czÅ‚owiek sam nie wie, co rozplecie we Å›nie. Pobożność, MiÅ‚ość Dawno, dawno!& raz miaÅ‚em przypadek ten samy. platoniczna Po pierwszym z niÄ… wióeniu wróciwszy do domu PoszedÅ‚em spać, ni słówka nie mówiÄ…c nikomu. Nazajutrz, gdy óieÅ„ dobry przyniosÅ‚em dla mamy: Co to jest, mówi do mnie, żeÅ› taki pobożny? Modlisz siÄ™ przez noc caÅ‚Ä…, wzdychasz nieustannie I litan3Ä… mówisz o NajÅ›wiÄ™tszej PannieÅ‚t . ZrozumiaÅ‚em i na noc zamknÄ…Å‚em podwoje, Ale teraz nie mogÄ™ być równie ostrożny. Nie mam domu; góie przyjdÄ™, tam posÅ‚anie moje, Burza A czÄ™sto przez sen gadam& w myÅ›lach jak na fali! Ustawna burza, zawieja, BÅ‚yÅ›nie i zmierzchnie, Mnóstwo siÄ™ zarysów skleja, W jakieÅ› tworzydÅ‚o ocaliÅ‚u , I znowu pierzchnie. Jeden tylko obrazek na zawsze wyryty, Czy rzucam siÄ™ na piasek i patrzÄ™ w gÅ‚Ä…b ziemnÄ…, BÅ‚yszczy jak księżyc w woóie odbity: Nie mogÄ™ dostać, lecz bÅ‚yszczy przede mnÄ…; Czyli wzrokiem od ziemi strzelÄ™ na bÅ‚Ä™kity, Za moim wzrokiem dokoÅ‚a PÅ‚ynie i postać anioÅ‚a Aż na górne nieba szczyty. Ptak, Oko, Wzrok Potem jak orlik na żaglach pierza a z c Ä™ Stanie w chmurze i z wysoka, Nim sam upadnie na zwierza, Już go zabiÅ‚ strzaÅ‚Ä… oka; Nie wzrusza siÄ™ i z lekka w jednym miejscu chwieje, Jakby uplatany w sidÅ‚o Albo do nieba przybity za skrzydÅ‚o: Tak wÅ‚aÅ›nie ona nade mnÄ… jaÅ›nieje! Å› i a Czyli sÅ‚oÅ„ce Å›wiatu pÅ‚onie, Czy noc wciÄ…ga szatÄ™ ciemnÄ…; Jej wyglÄ…dam, za niÄ… goniÄ™, Zawsze przy mnie, lecz nie ze mnÄ…! Å‚Å‚ i a Å›ci a y wÅ‚aÅ›ciwoÅ›ci (lub: wady) natury luókiej. Å‚t i a i z a Å› iÄ™ z a i Matka sÅ‚yszaÅ‚a z ust Å›piÄ…cego imiÄ™ ukochanej: Maria, i zrozumiaÅ‚a je inaczej. Å‚u a i Å› zyd ca i scali siÄ™ w jakiÅ› twór, utworzy jakÄ…Å› postać. òiady, część IV 20 Otóż, gdy ona stanie przed mymi oczyma, A sam jestem na polu albo w gajów cieniu, Na próżno każę milczeć, jÄ™zyk nie dotrzyma, PrzemówiÄ™ do niej słówko, nazwÄ™ po imieniu, A zÅ‚y czÅ‚owiek podsÅ‚ucha. Tak wÅ‚aÅ›nie óiÅ› rano Zdradliwie miÄ™ podsÅ‚uchano. Ranek byÅ‚& wraz opiszÄ™. PamiÄ™tam óiÅ› jeszcze, Na kilka goóin pierwej wylaÅ‚y siÄ™ deszcze, W dolinach tuman na ksztaÅ‚t prószÄ…cego Å›niegu, A na Å‚Ä…kach zaranna poÅ‚yska siÄ™ rosa, Gwiazdy w bÅ‚Ä™kit tonęły po nocnym obiegu: Jedna tylko nade mnÄ… Å›wieci gwiazdka wschodnia. KtórÄ… wtenczas wióiaÅ‚em, którÄ… wióę co dnia. Tam przy altanie z a iÄ™ cha! cha! pobiegÅ‚em z ukosa& To nie o tym poranku! ha! szaÅ‚ romansowy! PrzeklÄ™ty zawrocie gÅ‚owy!& a zi zy i a ByÅ‚ ranek; kiedy dumam, narzekam i jÄ™czÄ™, Deszcz laÅ‚ jak z wiadra, tÄ™gi wicher dmuchaÅ‚, UtuliÅ‚em gÅ‚owÄ™ w krzaczek& z a d y Å› i c Ten ladaco miÄ™ podsÅ‚uchaÅ‚& Lecz nie wiem, czy tylko jÄ™ki, Czy nawet imiÄ™ podsÅ‚uchaÅ‚; Bo baróo blisko byÅ‚ krzaczek. Serce, ZwierzÄ™ta, OgieÅ„,
Miłość O biedny, biedny młoóieńcze! Co mówisz? kto cię podsłuchał?
a i Kto? oto pewny robaczek maleÅ„ki, Który peÅ‚zaÅ‚ tuż przy gÅ‚owie, ÅšwiÄ™tojaÅ„ski to robaczek. Ach, jakie luókie stworzenie! PrzypeÅ‚znÄ…Å‚ do mnie i powie (Zapewne miÄ™ chciaÅ‚ pocieszyć): Biedny czÅ‚owieku, po co to jÄ™czenie? Ej, dosyć rozpaczÄ… grzeszyć! Kto temu winien, że piÄ™kna óiewczyna, Å»eÅ› czuÅ‚y? nie twoja wina. Patrz, mówiÅ‚ dalej robaczek, Na iskrÄ™, co ze mnie strzela òiady, część IV 21 I caÅ‚y objaÅ›nia krzaczek. Zrazu szukaÅ‚em w niej chluby, Teraz wióę, że bęóie przyczynÄ… mej zguby I zbawi nieprzyjaciela. Iluż to braci moich zÅ‚e jaszczurki spasÅ‚yÅ‚v ! KlÄ…Å‚em wiÄ™c ozdobÄ™ wÅ‚asnÄ…, Która na mnie Å›mierć sprowaóa, ChcÄ™, żeby te iskry zgasÅ‚y; Ale cóż robić? nie moja w tym wÅ‚aóa, I póki żyjÄ™, te iskry nie zgasnÄ… . a zi , az c a c Tak, póki żyjÄ™, te iskry nie zgasnÄ…!
Cud, òiecko, Modlitwa A posÅ‚uchajcie& a jaki cud, jaki! Tato, sÅ‚yszaÅ‚eÅ› o cuóie? i dc i, Å›ci a c a i a i Czy można, żeby robaki RozmawiaÅ‚y tak jak luóie?
Czemuż nie? chodz tu, malcze, pod kantorek, Nachyl się i przyłóż uszko; Tu biedna duszka prosi o troje paciorekłw . Aha, słyszysz, jak kołata?
Tak tak, tak tak, tata, tata. A dalibógże kołata, Jak zegarek pod poduszką. Co to jest? tata, tek, ta tek!
Duch, SkÄ…piec, MaÅ‚y robaczek, koÅ‚atek, Wierzenia A niegdyÅ› wielki lichwiarz! d a a Czego żądasz duszko? da ProszÄ™ o troje paciorek . A tuÅ› mi, panie sknero! znaÅ‚em siÄ™ z tym óiadem, ByÅ‚ moim bliskim sÄ…siadem; Zakopawszy siÄ™ do zÅ‚ota, Zawaliwszy chatÄ™ drÄ…giem, Nie dbaÅ‚, że w progu jÄ™czy wdowa i sierota, Nikogo nie obdarzyÅ‚ chlebem ni szelÄ…giem. Å‚v a y zjadÅ‚y. Å‚w aci trzy pacierze. òiady, część IV 22 Za życia dusza jego przy pienięóy worku LeżaÅ‚a na dnie w kantorku. Za to i teraz po Å›mierci, Nim sÅ‚usznÄ… karÄ™ odbierze w piekle, SÅ‚yszycie, jak gryzie wÅ›ciekle, Jak Å›widruje i jak wierci. Przecież, jeÅ›li Å‚aska czyja, Mówcie trzy ZdrowaÅ› Maryja. i c i z z a dy
c az c i i za y A co, słyszałeś pisk złego ducha?
Przebóg, co się tobie plecie? da ię Nic nie ma, wszęóie noc głucha!
Nadstaw tylko lepiej ucha. d òi ciÄ™cia Chodz tu, chodz tu, moje óieciÄ™! Czy sÅ‚yszaÅ‚eÅ›?
Prawda, tato, CoÅ› tam gada.
Cóż ty na to?
Pójdzcie spać, óieci, co się wam marzy, Nic ani szaśnie, cicho wokoło.
d òi ci z Å› i c Nie óiw, gÅ‚osu natury nie dosÅ‚yszÄ… starzy!
Mój bracie, wez wody w dłonie I zmyj trochę twoje czoło, Może ten zapał gwałtowny ochłonie.
i z i y , y cza z a zaczy a ić, i d z iac i zcza dÄ™ i a zy i z y a i i Czas Oto óiesiÄ…ta wyb3a òiady, część IV 23 i I kur pierwsze daje hasÅ‚o; Czas ucieka, życie m3a i ca d a a i aÅ› i I pierwsze Å›wiatÅ‚o zagasÅ‚o. Jeszcze, jeszcze dwie goóiny, zaczy a d ć Jak mnie zimno! Ksiąó y cza a zy z i i y i c a Å› i cÄ™ Wiatr zimny Å›wiszcze przez szczeliny: Jak tu zimno! i i d i ca Góież jestem?
W przyjaciela domu.
zy i Pewnie cię nastraszyłem o niezwykłej porze, Do nieznanego miejsca, w óiwacznym ubiorze? Musiałem wiele gadać? ach, nie mów nikomu! Błąóenie, Miłość, Jestem biedny podróżny, z dalekich stron jadę. Miłość romantyczna, da ię i zy i Kochanek romantyczny, W młodości jeszcze, na środku gościńca, Życie jako wędrówka Napadł, odarł mię całkiem z ś i c skrzydlaty złoczyńca. Nie mam sukien; co znajdę, to na siebie kładę. y a iści i za y a ia z a Ach, odarł mię, odebrał wszystkie skarby świata; Została przy mnie jedna niewinności szata!
y ci a za a Å› i cÄ™, d i a Uspokój siÄ™, dla Boga! d òi ci Kto to zgasiÅ‚ Å›wiecÄ™? Cud, Ksiąó, Natura,
Rozum, Tajemnica Każdy cud chcesz tÅ‚umaczyć; biegaj do rozumu& Lecz natura, jak czÅ‚owiek, ma swe tajemnice, Które nie tylko chowa przed oczyma tÅ‚umu, òiady, część IV 24 z za a Ale żadnemu księóu i mÄ™drcom nie wyzna! Dom, Ksiąó, Ojciec,
Nauczyciel, Syn, Syn i z za ę ę marnotrawny, Uczeń, Synu mój! Wspomnienia
z y i z i i y Synu! GÅ‚os ten jakby blaskiem gromu Rozum mój z mroczÄ…cego wydobywa cienia! a iÄ™ Tak, poznajÄ™, góie jestem, w czyim jestem domu. Tak, tyÅ› mój drugi ojciec, to moja ojczyznaÅ‚x ! PoznajÄ™ luby domek! jak siÄ™ wszystko zmienia! òiatki urosÅ‚y, ciebie przyprósza siwizna!
i za y i z ś i cę, a ię Jak to? znasz mię? to on!& nie& tak& , nie, być nie może!
Gustaw.
Gustaw! ty Gustaw! ści a Gustaw! wielki Boże! Uczeń mój! syn mój!
ści a, a z c a z a Ojcze, jeszcze ściskać mogę! Bo potem& wkrótce& zaraz pójdę w kraj daleki! Ach, i ty bęóiesz musiał wybrać się w tę drogę, Uściśniemy się wtenczas, ale już na wieki!
Gustaw! skÄ…d? kÄ™dyÅ›? przebóg! tak dÅ‚uga wÄ™drówka? GóieÅ› ty bywaÅ‚ dotychczas, przyjacielu mÅ‚ody? Nie wieóieć kÄ™dyÅ› zniknÄ…Å‚, jakbyÅ› wpadÅ‚ do wody, Litery nie napisać, nie nakazać słówka? Wszak to lat tyle& Gustaw! cóż siÄ™ z tobÄ… óieje? Ty niegdyÅ› w mojej szkole ozdoba mÅ‚oóieży, Na tobie najpiÄ™kniejszem zakÅ‚adaÅ‚ naóieje; Czy można tak siÄ™ zgubić? w jakiejże oóieży? Å‚x czyz a tu w znaczeniu pierwotnym: ojcowizna. òiady, część IV 25
z i Książka Starcze! a gdy ja zacznę oskarżać nawzajem, Przeklinać twe nauki, na sam widok zgrzytać? Ty mnie zabiłeś! ty mnie nauczyłeś czytać! W pięknych księgach i pięknym przyroóeniu czytać! Ty dla mnie ziemię piekłem zrobiłeś z a i ś i c i rajem! c i i z z a d A to jest tylko ziemia! Sumienie
Co słyszę? o Chryste! Ja ciebie chciałem zgubić? mam sumnienie czyste! Kochałem cię jak syna!
I dlatego właśnie Daruję ci!
Ach! o nic nie prosiłem Boga, Jak abym cię raz jeszcze na życiu obaczył!
ści a Uściśn3my się jeszcze a zy a ś i cę nim druga zagaśnie. Pan Bóg do twojej prośby przychylić się raczył. Lecz już pózno, a zy a z a a długa do przebycia droga!
Chociam mocno ciekawy słyszeć twe przygody, Lecz teraz potrzebujesz spoczynku i wczasu. Jutro& Obowiązek
òiÄ™kujÄ™, przyjąć nie mogÄ™ gospody, Bo już mi na zapÅ‚atÄ™ nie staje zapasu.
Jak to? òiady, część IV 26
O! tak! przeklÄ™ci, którzy nic nie pÅ‚acÄ…! Za wszystko trzeba pÅ‚acić: lub wzajemnÄ… pracÄ…, Albo wóiÄ™cznym uczuciem, datkiem jednej Å‚ezki, Za którÄ… znowu Ojciec odpÅ‚aci niebieski. Ale ja, przebłąóiwszy te kraje pamiÄ…tek, Góie tyle Å‚ez zabiera każdy znany kÄ…tek, I resztÄ™ uczuć, i Å‚zy wylaÅ‚em ostatnie, A nowych dÅ‚ugów nie chcÄ™ zaciÄ…gać bezpÅ‚atnie. a zi Dom, Dwór, Niedawno odwieóaÅ‚em dom nieboszczki matki, òieciÅ„stwo, Matka, Ledwie go poznać mogÅ‚em! już ledwie ostatki! Ruiny KÄ™dy spojrzysz, rudera, pustka i zniszczenie! Z pÅ‚otów koÅ‚y, z posaóek wyjÄ™to kamienie, òieóiniec mech zarasta, pioÅ‚un, ostu zioÅ‚a, Jak na smÄ™tarzu w północ, milczenie dokoÅ‚a! O, inny dawniej bywaÅ‚ przyjazd mój w te bramy; Po krótkim oddaleniu gdym wracaÅ‚ do mamy, Już miÄ™ dobre życzenia spotkaÅ‚y z daleka, Å»yczliwa domu czeladz aż za miastem czeka, Na rynek siostry, bracia wybiegajÄ… mali, Gustaw! Gustaw! woÅ‚ajÄ…, pojazd zatrzymali: LecÄ… nazad, goÅ›ciÅ„ca wziÄ…wszy po pierogu; Mama z bÅ‚ogosÅ‚awieÅ„stwem czeka miÄ™ na progu, Wrzask współuczniów, przyjaciół, ledwo nie zagÅ‚uszy!& Teraz pustka, noc, cichość, ani żywej duszy! SÅ‚ychać tylko psa haÅ‚as i coÅ› na ksztaÅ‚t stuku: Pies, Åšmierć Ach! tyż to, psie nasz wierny, nasz poczciwy Kruku! Stróżu i niegdyÅ› caÅ‚ej kochanku roóiny, Z licznych sÅ‚ug i przyjaciół tyÅ› zostaÅ‚ jedyny! Choć gÅ‚odem przemorzony i skurczony laty, Pilnujesz wrót bez zamka i bez panów chaty. Kruku mój! pójdz tu, Kruku! Bieży, staje, sÅ‚ucha, Skacze na piersi, wyje i pada bez ducha!& ZÅ‚oóiej UjrzaÅ‚em Å›wiatÅ‚o w oknach: wchoóę, cóż siÄ™ óieje? Z latarniÄ…, z siekierami plÄ…drujÄ… zÅ‚oóieje, BurzÄ…c do reszty Å›wiÄ™tej przeszÅ‚oÅ›ci ostatki! W miejscu, góie staÅ‚o niegdyÅ› Å‚oże mojej matki, ZÅ‚oóiej rÄ…baÅ‚ podÅ‚ogÄ™ i odrywaÅ‚ cegÅ‚y, ChwyciÅ‚em, zgniotÅ‚em, oczy na Å‚eb mu wybiegÅ‚y! Siadam na ziemi pÅ‚aczÄ…c; w przedporannym mroku SÅ‚uga KtoÅ› nasuwa siÄ™, k3em podpierajÄ…c kroku. Kobieta w reszcie stroju, schorzaÅ‚a, wybladÅ‚a, Baróiej do czyscowego podobna wióiadÅ‚a; Gdy obaczy straszliwÄ… marÄ™ w pustym gmachu, Å»egnajÄ…c siÄ™ i krzyczÄ…c sÅ‚ania siÄ™ z przestrachu. Nie bój siÄ™! Pan Bóg z nami! ktoÅ›, moja kochana? Czego po domu pustym bÅ‚Ä…kasz siÄ™ tak z rana? Jestem biedna uboga, ze Å‚zami odpowie; òiady, część IV 27 W tym domu niegdyÅ› moi mieszkali panowie; Przem3anie Dobrzy panowie, niech im wieczny pokój Å›wieci! Ale Pan Bóg nie szczęściÅ‚ dla nich i dla óieci: Pomarli, dom ich pustkÄ…, upada i gn3e, O paniczu nie sÅ‚ychać, pewnie już nie żyje . KrwiÄ… mnie serce zabiegÅ‚o, wsparÅ‚em siÄ™ u proga& Vanitas Ach! wiÄ™c wszystko minęło?
Prócz duszy i Boga! Wszystko minie na ziemi: szczęście i niedole.
òieciÅ„stwo, Nauka, Ileż znowu pamiÄ…tek w twoim domku, w szkole! SzkoÅ‚a, Zabawa Tum z óiećmi na óieóiÅ„cu przesypywaÅ‚ piasek, Po gniazda ptasze w tamten biegaliÅ›my lasek, KÄ…pielÄ… byÅ‚a rzeczka u okien ciekÄ…ca, Po bÅ‚oniach z studentami graliÅ›my w zajÄ…ca. Tam do gaju choóiÅ‚em w wieczór lub przede dniem, By odwieóić Homera, rozmówić siÄ™ z TassemÅ‚y Albo oglÄ…dać Jana zwyciÄ™stwo pod Wiedniemt p . Wnet zwoÅ‚ywam spółuczniów, szykujÄ™ pod lasem; Tu krwawe z chmur pohaÅ„skich Å›wiecÄ… siÄ™ księżyce, Tam Niemców potrwożonych nastÄ™pujÄ… roty; Każę woóe ukrócić, w toku zÅ‚ożyć groty, Wpadam, a za mnÄ… szabel polskich bÅ‚yskawice! PrzerzaóajÄ… siÄ™ chmury, wrzask o gwiazdy b3e, Gradem lecÄ… turbany i obciÄ™te szyje, Janczarówt Ä… zgraja pierzchÅ‚a lub do piasku wbita, ZrÄ…banÄ… z koni jazdÄ™ rozniosÅ‚y kopyta. Aż pod waÅ‚ trzebim drogÄ™!& ten wzgórek byÅ‚ waÅ‚em. Tam ona wyszÅ‚a patrzeć na igraszkÄ™ óieci, Tam, gdy jÄ… przy chorÄ…gwi Proroka ujrzaÅ‚em, Natychmiast umarÅ‚ we mnie GodĘîed i Jan Trzeci. OdtÄ…d wszystkich spraw moich, chÄ™ci, myÅ›li paniÄ…, Ach, odtÄ…d dla niej tylko, o niej, przez niÄ…, za niÄ…! MiÅ‚ość romantyczna, Jej peÅ‚ne dotÄ…d jeszcze wszystkie okolice: Wspomnienia Tu po raz pierwszy boskie obaczyÅ‚em lice, Tu mnie pierwszej rozmowy uczciÅ‚a wyrazem, Tutaj, na wzgórku, Russat ² czytaliÅ›my razem; AltankÄ™ jej pod tymi uwiÄ…zaÅ‚em chÅ‚ody, Å‚y Tasso choói o wÅ‚oskiego poetÄ™, Torquato Tasso (1544 1595), autora niezwykle popularnego w czasach romantyzmu poematu heroicznego z i a yz a (1575), którego głównym bohate- rem byÅ‚ wspomniany tu poniżej Goffred; poemat opisuje walki chrzeÅ›c3an z muzuÅ‚manami podczas pierwszej krucjaty. t p a a z yciÄ™ choói o zwyciÄ™stwo króla polskiego Jana III Sobieskiego nad wojskami tureckimi pod Wiedniem (tzw. wiktoria wiedeÅ„ska, 1683). t Ä… a cza zy doborowe odóiaÅ‚y piechoty tureckiej. t ² a mocno znieksztaÅ‚cone przez spolszczenie pisowni i fleksji nazwisko Jean-Jacquesa Rous- seau (1712 1778), szwajcarskiego pisarza, filozofa i pedagoga, autora wspomnianej tu wczeÅ›niej powie- Å›ci epistolarnej a iza; swojÄ… twórczoÅ›ciÄ… wpisujÄ…cÄ… siÄ™ w nurt sentymentalizmu oraz krytykÄ… oÅ›wieceniowego racjonalizmu i ateizmu, zapowiadaÅ‚ epokÄ™ romantycznÄ…. òiady, część IV 28 Z tych lasów przynosiÅ‚em kwiateczki, jagody, Z tych zdrojów, stojÄ…c przy mnie, wywabiaÅ‚a wÄ™dkÄ… Srebrnopiórego karpia, pstrÄ…ga z kraÅ›nÄ… cÄ™tkÄ…; A óiÅ›!& acz
Azy Płacz; lecz niestety, boleść przypomnienia Nas samych trawi, a nic wkoło nas nie zmienia!
òisiaj po latach tylu, po takiej przemianie, Na miejscach najszczęśliwszych, w najsmutniejszym stanie! GdybyÅ› wziÄ…Å‚ martwy kamieÅ„, z którym igra óieciÄ™, I gdybyÅ› z tym kamieniem obchoóiÅ‚ po Å›wiecie, A potem, do Ojczyzny wróciwszy z daleka, Ten sam kamieÅ„, dla tegoż samego czÅ‚owieka, Co nim kiedyÅ› jak óiecko igraÅ‚ przy piastunie, òiÅ› dla starca zmarÅ‚ego daÅ‚ pod gÅ‚owÄ™ w trunie; Gdyby z tego kamienia gorzka Å‚za nie ciekÅ‚a, Księże, kamieÅ„ bez sÄ…du rzuć prosto do piekÅ‚a!
O! łza ta nie jest gorzka, gdy w obecne troski Przypomnianego szczęścia miesza nektar boski; Czułość ją u luókości wylewa ołtarza. Gorzką truciznę sączą tylko łzy zbrodniarza.
Ogród, RoÅ›liny, SÅ‚uchaj, powiem coÅ› jeszcze& ByÅ‚em i w ogroóie, Wspomnienia Pod tęż porÄ™, w jesieni, przy wieczornym chÅ‚oóie, Też same cieniowane chmurami niebiosa, Tenże bladawy księżyc i kroplista rosa, I tuman na ksztaÅ‚t z lekka prószÄ…cego Å›niegu; I gwiazdy tonÄ… w bÅ‚Ä™kit po nocnym obiegu, I taż sama nade mnÄ… Å›wieci gwiazdka wschodnia, KtórÄ… wtenczas wióiaÅ‚em, którÄ… wióę co dnia; W tychże miejscach toż samo uczucie paliÅ‚o. Wszystko byÅ‚o jak dawniej tylko jej nie byÅ‚o! Podchoóę ku altance, jakiÅ› szmer u wniÅ›cia, To ona?& Nie! to wietrzyk zżółkÅ‚e strzÄ…saÅ‚ liÅ›cia. MiÅ‚ość, Przem3anie Altano! mego szczęścia kolebko i grobie, Tum poznaÅ‚, tum pożegnaÅ‚!& ach! com uczuÅ‚ w tobie! To miejsce może wczora byÅ‚o jej sieóeniem, Ona wczora tym samym oddychaÅ‚a tchnieniem! SÅ‚ucham, oglÄ…dam wkoÅ‚o, próżno wzrok siÄ™ bÅ‚Ä…ka, MaÅ‚egom tylko ujrzaÅ‚ nad sobÄ… pajÄ…ka, Z listka wiszÄ…c, u sÅ‚abej koÅ‚ysaÅ‚ siÄ™ nici, Ja i on równie sÅ‚abo do Å›wiata przybici! OparÅ‚em siÄ™ o drzewo, wtem na koÅ„cu Å‚awki òiady, część IV 29 Wióę bukiety, trawkÄ™, listek poÅ›ród trawki, Tenże sam listek, listka mojego poÅ‚owa, d y a i Który mi przypomina ostatnie: bÄ…dz zdrowa! To mój dawny przyjaciel, czulem go powitaÅ‚, Kobieta, MiÅ‚ość, MiÅ‚ość DÅ‚ugo z nim rozmawiaÅ‚em i o wszystkom pytaÅ‚: romantyczna, Jak ona rano wstaje? czym siÄ™ bawi z rana? Przem3anie, Pamięć JakÄ… piosnkÄ™ najczęściej gra u fortepiana? Do jakiego wybiega na przechaókÄ™ zdroju? W jakim najczęściej lubi bawić siÄ™ pokoju? Czy na moje wspomnienie rumieni siÄ™ skromnie? Czy sama czasem nie chcÄ…c nie wspomina o mnie?& Lecz co sÅ‚yszÄ™! o straszna ciekawoÅ›ci karo! z z Å›ci d za iÄ™ cz Kobieta!& Å› i a Naprzód!& y a i d òi ci òieci! znacie piosnkÄ™ starÄ…? Åšpiew Å› i a Naprzód ciebie wspomina Co chwila, co goóina.
Jakże kocha óiewczyna, Co chwilę przypomina.
Potem po razu co dnia, A potem co tygodnia.
Jakże czuła óiewczyna, Co tyóień przypomina!
A potem co miesiąca Z początku albo z końca.
Jakże dobra óiewczyna, Co miesiąc przypomina!
BiegnÄ… wody potoku, Pamięć nie w naszej mocy: òiady, część IV 30 Już tylko raz co roku, OkoÅ‚o Wielkiejnocy.
Jaka grzeczna óiewczyna, Jeszcze co rok wspomina!
Więc az c i ostatni przeszłości odrzuciła szczątek! Więc już jej moich nosić nie wolno pamiątek!& : Wychoóiłem z ogrodu, krok mię własny zdraóa, Kochanek romantyczny, Pod pałac niewidoma ciągnęła mię właóa. Rozpacz, Ślub, Wesele Tysiąc ogniów północne rozpęóa ciemnoty, Słychać wrzaski pojezdnych i karet tarkoty. Już jestem blisko ściany, skradam się pomału, Wciskam oczy ciekawe w podwoje z kryształu, Wszystkie stoły nakryto, wszystkie drzwi przymkniętot ł; Muzyka, śpiewy jakieś obchoóono święto! Toast!& słyszałem imię& ach, nie powiem czyje! Jakiś głos nieznajomy wykrzyknął: Niech żyje! Niech żyje! z ust tysiąca zabrzmiały te słowa; Tak, niech żyje!& i z cicha przydałem: bądz zdrowa! Miłość tragiczna, Wtem (o, gdy mię wspomnienia same nie zab3ą!) Ksiąó wyrzekł drugie imięt t Zazdrość i krzyknął: Niech żyją! a ię a y d z i Ktoś óiękuje z uśmiechem& znam głos& pewnie ona. Nie wiem pewnie& nie mogę wióieć za zwierciadłem, Wściekłość mię oślepiła, poparłemt u ramiona, Szaleństwo, Śmierć Chciałem szyby rozsaóić& i bez duszy padłem& a zi Myślałem, że bez duszy& tylko bez rozumu!
Nieszczęsny! dobrowolnych szukałeś męczarni.
Jak trup samotny, obok weselnego tÅ‚umu, LeżaÅ‚em na zroszonej gorzkim pÅ‚aczem darni: Sprzeczność ostatnich w Å›wiecie pieszczot i mÄ™czarni! Przebuóony, ujrzaÅ‚em krwawy promyk wschodu. Czekam chwilÄ™: już nigóie blasku ani szumu. Ach, ta chwila jak piorun, a jak wieczność dÅ‚uga! Na strasznym chyba sąóie taka bęóie druga! t Å‚d z i z iÄ™ przemknąć, w znaczeniu prowinc., staÅ‚ym u Mickiewicza: uchylić. t t d i i iÄ™ byÅ‚a to zatem uczta weselna, drugi toast na cześć pana mÅ‚odego. t u a popchnÄ…Å‚em, wytężyÅ‚em. òiady, część IV 31 a zi z a Wtem anioÅ‚ Å›mierci wywiódÅ‚ z rajskiego ogrodut v ! Bóg, Kochanek
romantyczny, Miłość I na cóż ból rozdrażniać w przygojonej ranie? romantyczna, Zdrada Synu mój, jest to dawna, lecz słuszna przestroga, Że kiedy co się stało i już nie odstanie, Potrzeba w tym uznawać wolą Pana Boga.
z a WÅ‚asność, Kobieta, O nie! nas Bóg urząóiÅ‚ ku wspólnemu życiu, Mężczyzna Jednakowa nam gwiazda Å›wieciÅ‚a w powiciu, Równi, choć różnych zdarzeÅ„ wyksztaÅ‚ceni ciekiem, PostawÄ… sobie bliscy, jednostajni wiekiem, Ten sam powab we wszystkim, toż samo niechcenie, Też same w myÅ›lach skÅ‚adnie i w czuciach pÅ‚omienie. Gdy nas wszęóie tożsamość Å‚Ä…czy niedoÅ›cigÅ‚a, Bóg osnuÅ‚ przyszÅ‚e wÄ™zÅ‚y, z a a iÄ™ zy a tyÅ› je rozstrzygÅ‚at w ! c i , i y Kobieto! puchu marny! ty wietrzna istoto! Postaci twojej zazdroszczÄ… anieli, A duszÄ™ gorszÄ… masz, gorszÄ… niżeli!& Bogactwo, Pozycja Przebóg! tak ciebie oÅ›lepiÅ‚o zÅ‚oto! spoÅ‚eczna, Zdrada I honorów Å›wiecÄ…ca baÅ„ka, wewnÄ…trz pusta! Bodaj!& Niech, czego dotkniesz, przeleje siÄ™ w zÅ‚otot x ; Góie tylko zwrócisz serce i usta, CaÅ‚uj, Å›ciskaj zimne zÅ‚oto! Ja, gdybym równie byÅ‚ panem wyboru, I najcudniejsza postać óiewicza, Jakiej Bóg dotÄ…d nie pokazaÅ‚ wzoru, PiÄ™kniejsza niżli aniołów oblicza, Niżli sny moje, niżli poetów zmyÅ›lenia, Niżli ty nawet& oddam jÄ… za ciebie, Za sÅ‚odycz twego jednego spojrzenia! Ach, i gdyby w posagu PÅ‚ynęło za niÄ… wszystkie zÅ‚oto Tagut y , Gdyby królestwo w niebie, OddaÅ‚bym jÄ… za ciebie! Najmniejszych wzglÄ™dów nie zyska ode mnie, Gdyby za tyle piÄ™knoÅ›ci i zÅ‚ota ProsiÅ‚a tylko, ażeby jej luby t v a i Å› i ci y i d wówczas to Gustaw samobójca targnÄ…Å‚ siÄ™ na swoje życie. t w z zy a rozcięła (od: strzyc, czyli ciąć). t x i c , cz d i z, z iÄ™ z wedÅ‚ug mit. gr. takÄ… klÄ…twÄ… ukarali bogowie króla Midasa za nadmiernÄ… chciwość. t y Tag rzeka w Hiszpanii; w jej piasku w starożytnoÅ›ci znajdowano ziarenka zÅ‚ota. òiady, część IV 32 PoÅ›wiÄ™ciÅ‚ maÅ‚Ä… czÄ…stkÄ™ żywota, KtórÄ… dla ciebie caÅ‚kiem poÅ›wiÄ™ca daremnie! Gdyby prosiÅ‚a o rok, o pół roka, Gdyby jedna z niÄ… pieszczota, Gdyby jedno mgnienie oka, Zemsta, Wesele Nie chcÄ™! nie! i na takie nie zezwolÄ™ Å›luby.
A ty sercem oziÄ™bÅ‚ym, obojÄ™tnÄ… twarzÄ…, WyrzekÅ‚aÅ› sÅ‚owo mej zguby I zapaliÅ‚aÅ› niecne ogniska, Którymi Å‚aÅ„cuch wiążący nas pryska, Które siÄ™ wiecznym piekÅ‚em mięóy nami żarzÄ…, Na moje wieczne mÄ™czarnie! ZabiÅ‚aÅ› miÄ™, zwodnico! Nieba ciÄ™ ukarzÄ…, Walka klas Sam ja& nie puszczÄ™ bezkarnie, IdÄ™, zadrżyjcie, odmieÅ„ce! d y a z y i z Å›ci i i BÅ‚yskotkÄ™ niosÄ™ dla jasnych panów! Ot, tym wina utoczÄ™ na Å›lubne toasty& Morderstwo, Szatan, Ha! wyrodku niewiasty! Wyrzuty sumienia Åšmiertelne Å›cisnÄ™ wokoÅ‚o szyi twojej wieÅ„ce! IdÄ™ jak mojÄ™ wÅ‚asność do piekÅ‚a zagrabić, IdÄ™!& zy iÄ™ i za yÅ› a O nie! nie& nie& żeby jÄ… zabić, Trzeba być trochÄ™ wiÄ™cej niż pierwszym z szatanów! Precz to żelazo! c a Sumienie niech jÄ… wÅ‚asna pamięć goni, i dc i Niech jÄ… sumienia sztylety raniÄ…! PójdÄ™, lecz pójdÄ™ bez broni, Oko, Wzrok PójdÄ™ tylko spojrzeć na niÄ…. W salach, góie te od zÅ‚ota Å›wiecÄ…ce p3aki Przy godowym huczÄ… stole! Ja w tej rozdartej sukni, z tym liÅ›ciem na czole, Wn3dÄ™ i stanÄ™ przy stole& Zóiwiona zgraja od stoÅ‚u powstaÅ‚a, Przep3ajÄ… do mnie zdrowiem, ProszÄ… miÄ™ sieóieć: ja stojÄ™ jak skaÅ‚a, Ani sÅ‚owa nie odpowiem. PlÄ…czÄ… siÄ™ skoczne krÄ™gi przy Å›piewach i brzÄ™ku, Prosi miÄ™ w taniec drużba godowa, A ja z rÄ™kÄ… na piersiach, z listkiem w drugim rÄ™ku, Nie odpowiem ani sÅ‚owa! wtem ona z swoim anielskim urokiem, GoÅ›ciu mój, rzecze, pozwól! niech siÄ™ dowiem, SkÄ…d przychoóisz, kto jesteÅ›? Ja nic nie odpowiem; òiady, część IV 33 Tylko na niÄ… cisnÄ™ okiem, Trucizna, Wąż Ha! okiem! okiem jadowitej żm3e, CaÅ‚e piekÅ‚o z mych piersi przywoÅ‚am do oka; Niech bęóie Å›lepÄ…, martwÄ… jak opoka, Na wskroÅ› okiem przeb3Ä™! WgryzÄ™ siÄ™ jak piekielny dym pod jej powieki I w gÅ‚owie utkwiÄ™ na wieki, BÄ™dÄ™ jej myÅ›li czyste przez caÅ‚y óieÅ„ bruóiÅ‚ I w nocy jÄ… ze snu buóiÅ‚. i , z cz Å›ci Kochanek romantyczny, A ona tak jest czuÅ‚a, tak Å‚acno dotkliwau p , MiÅ‚ość platoniczna Jako na trawce wiosenne puchy, Które lada zefiru zwiewajÄ… podmuchy I lada rosa obrywa. Każde wzruszenie moje natychmiast jÄ… wzruszy, Każdy przyostry wyraz zadraÅ›nie; Od cienia smutku mego jej wesoÅ‚ość gaÅ›nie: Dusza, MiÅ‚ość Tak znaliÅ›my nawzajem czucia wspólnej duszy, romantyczna, Serce Co jedno pomyÅ›liÅ‚o, już drugie odgadÅ‚o. CaÅ‚Ä… istnoÅ›ciÄ… poÅ‚Ä…czeni Å›cisÅ‚o, Lustro Spojrzawszy tylko na twarzy zwierciadÅ‚o, Serce nasze jak w czystym wióieliÅ›my stoku. Jakie tylko uczucie na mych oczach bÅ‚ysÅ‚o, Natychmiast lotem promyka Aż do jej serca przenika, I na powrót bÅ‚yszczy w oku. Ach tak! tak jÄ… kochaÅ‚em! pójdęż teraz trwożyć I na kochanka larwÄ™u Ä… potÄ™pieÅ„ca wÅ‚ożyć? Po co? czego chcÄ™ od niej? o zazdroÅ›ci podÅ‚a! I jakież sÄ… jej grzechy? Czyli miÄ™ słówkiem dwuznacznym podwiodÅ‚a? Czy wabiÄ…cymi Å‚owiÅ‚a uÅ›miechy Albo kÅ‚amliwe ukÅ‚adaÅ‚a lice? I góież sÄ… jej przysiÄ™gi, jakie obietnice? MiaÅ‚emże od niej choć przez sen naóiejÄ™? Trucizna Nie! nie! sam urojone żywiÅ‚em mamidÅ‚a, Sam przyprawiÅ‚em jady, od których szalejÄ™! Po cóż ta wÅ›ciekÅ‚ość? jakie do niej prawa? Co za mojÄ… wzgaróonÄ… przemawia osobÄ…? Góie wielkie cnoty? Å›wietne czyny? sÅ‚awa? Nic, nic! ach, jednÄ™ miÅ‚ość mam za sobÄ…! Znam to; nigdym Å›miaÅ‚ymi nie zgrzeszyÅ‚ zapÄ™dy, Nie prosiÅ‚em, ażeby byÅ‚a mnie wzajemnÄ…: ProsiÅ‚em tylko o maleÅ„kie wzglÄ™dy, Tylko żeby byÅ‚a ze mnÄ…, Choćby jak krewna z krewnym, jak siostrzyczka z bratem, Bóg Å›wiadkiem, przestaÅ‚bym na tem. u p d i a wrażliwa, silnie odczuwajÄ…ca. u Ä… a a maska; postać o wygląóie odrażajÄ…cym. òiady, część IV 34 Gdybym mówiÅ‚: wióę jÄ…, wióiaÅ‚em jÄ… wczora, jutro wióieć bÄ™dÄ™; Z niÄ… z rana, w óieÅ„ koÅ‚o niej, koÅ‚o niej z wieczora, Oddam pierwszy óieÅ„ dobry, u stoÅ‚u z niÄ… siÄ™dÄ™ Ach, jak byÅ‚bym szczęśliwy! a zi Zapęóam siÄ™ marnie. Ty pod zazdrosnych oczu, chytrych żądeÅ‚ strażą! Ani obaczyć nie wolno bezkarnie. Pożegnać, porzucić każą& Umrzeć!& z a Samotnik Kamienni luóie! wy nie wiecie, Jak ciężka Å›mierć pustelnika! KonajÄ…c patrzy na Å›wiat, sam jeden na Å›wiecie! DÅ‚oÅ„ mu przychylna powiek nie zamyka! Å»aÅ‚obne grono Å‚oża nie otoczy, Nikt nie pójóie za trumnÄ… do wiecznoÅ›ci domu, Garsteczki piasku nie rzuci na oczy, ZapÅ‚akać nie masz komu! MiÅ‚ość romantyczna, O, gdybym mógÅ‚ choć przez sen pokazać siÄ™ tobie, Å»aÅ‚oba GdybyÅ› na mojej pamiÄ…tkÄ™ mÄ™ki Jeden przynajmniej óionek choóiÅ‚a w żaÅ‚obie, Przypięła jednÄ™ czarnÄ… wstążkÄ™ do sukienki!& Azy Może spojrzysz ukradkiem& i Å‚ezka boleÅ›ci& I pomyÅ›lisz westchnÄ…wszy: ach, on miÄ™ tak kochaÅ‚! z i i i Stój, stój, żaÅ‚osne pisklÄ™!% precz, wrzasku niewieÅ›ci! BÄ™dęż, jak óiecko szczęścia, umierajÄ…c szlochaÅ‚? Wszystko mi, wszystko niebiosa wydarÅ‚y, Lecz reszty dumy nie mogÄ… odebrać! Å»ywy, o nic przed nikim nie umiaÅ‚em żebrać, Å»ebrać litoÅ›ci nie bÄ™dÄ™ umarÅ‚y! z d i ac MiÅ‚ość romantyczna, Rób, co chcesz, jesteÅ› woli swojej paniÄ…, Kochanek romantyczny, Zapomn3& ja zapomnÄ™! Pamięć i za y wszak już zapomniaÅ‚em? za yÅ› y Jej rysy& coraz ciemniej& tak, już siÄ™ zatarÅ‚y! Samobójstwo, Rozpacz Już ogarniony wiecznoÅ›ci otchÅ‚aniÄ… Doczesnym pogaróam szaÅ‚em& a za Ach, wzdycham! czegóż wzdycham? ha! westchnÄ…Å‚em za niÄ…, Nie! nie mogÄ™ zapomnieć o niej i umarÅ‚y. òiady, część IV 35 Azy Wszakże jÄ… wióę, wszak tu, o, tu stoi! PÅ‚acze nade mnÄ…& jaka Å‚ezka szczera! z a PÅ‚acz, moja luba, twój Gustaw umiera! z d i ac No, dalej, Å›miaÅ‚o, Gustawie! d i z y z a Nie bój siÄ™, luba, on siÄ™ nic nie boi! Czego żaÅ‚ujesz, on nic z sobÄ… nie zabiera! Tak! wszystko! wszystko tobie zostawiÄ™, ZostawiÄ™ życie, i Å›wiat, i rozkosze, z Å›ci Å›ci I twegou ²!& wszystko& o nic& ani Å‚zy nie proszÄ™! d iÄ™ a, y c i z c i SÅ‚uchaj ty& jeÅ›li [ciÄ™] kiedy obaczy& z z a a c iÄ™ a Å›ci Pewna nadluóka óiewica& kobiéta, I jeÅ›li ciebie zapyta, Z czego umarÅ‚em? nie mów, że z rozpaczy; Powieó, że byÅ‚em zawsze rumiany, wesoÅ‚y, Å»em ani wspomniaÅ‚ nigdy o kochance, Å»e sobie graÅ‚em w karty, piÅ‚em z przyjacioÅ‚y& Å»e ta p3atyka& taÅ„ce mi siÄ™ w taÅ„cu& ot d za skrÄ™ciÅ‚a noga. Z tego umarÅ‚em& z a iÄ™
Jezus, Maria! bój się Boga! c y a za ę ę, Gustaw i z a zaczy a ić Czas
a c ię z ś i ci , a zy a z a Aańcuch szeleści& Jednasta wyb3a!
Gustawie! i d i az u ² domyÅ›lne: męża. òiady, część IV 36
To drugie hasło! Czas ucieka, życie m3a! a czy ić, ś i ca d a aś i I drugie światło zagasło! Koniec boleści!& d y a z y i c a
c y a za ę ę O zbrodnio! Boże, odpuść& Gustawie! Gustawie! Czas, Nauka, Zbrodnia
Zbrodnia taka nie może popełniać się co óień, Daj pokój próżnej obawie; Stało się osąóono tylko dla nauki Scenę boleści powtórzył zbroóień.
Jak to? co to jest?
Czary, omamienie, sztuki.
Ach! włosy mi się jeżą; drżą pode mną nogi, W imię Ojca i Syna! co to wszystko znaczy?
a z c a z a Wybiło dwie goóiny: miłości, rozpaczy, A teraz następuje goóina przestrogi.
c c a ić Usiądz, połóż się, oddaj zabójcze narzęóie, Pozwól rany opatrzyć
DajÄ™ tobie sÅ‚owo, Å»e aż do dnia sÄ…dnego sztylet w pochwach bęóie. O ranach próżna troska, wszak wyglÄ…dam zdrowo? òiady, część IV 37
Jak Bóg na niebie, nie wiem, co to&
Skutki szaÅ‚u, Cierpienie, Oko, Albo może kuglarstwo? SÄ… kosztowne bronie, Wyrzuty sumienia Których ostrze przenika i aż w duszy tonie; Przecież widomie nie uszkoóą ciaÅ‚u. TakÄ… broniÄ… po dwakroć zostaÅ‚em przebity& a zi z Å› i c TakÄ… broniÄ… za życia sÄ… oczy kobiéty,
A po śmierci grzesznika cierpiącego skrucha!
W imię Ojca i Syna i Świętego Ducha! Trup Czego stoisz jak martwy? zaglądasz na stronę? Ach, oczy!& przebóg, jakby bielmem powleczone! Puls ustał& ręce twoje zimne jak żelazo! Co to wszystko ma znaczyć?
O tym inną razą! Słuchaj, jakie mię na świat zamiary przywiodły. Kiedy wchoóąc do ciebie stanąłem u progu, Pamiętam, że z óiatkami odprawiałeś modły, Któreś za dusze zmarłe ofiarował Bogu.
c y a cy Prawda, zaraz dokoÅ„czym& ci i òi ci d i i Ksiąó, Wierzenia
No, przyznaj się szczerze, Czy wierzysz w piekło, w czyściec?& Urzędnik
Ja we wszystko wierzę, Cokolwiek w Piśmie Świętym Chrystus nam ogłasza I w co zaleca wierzyć Kościół, matka nasza.
I w co twoje pobożne wierzyÅ‚y praóiady? Zabobony Ach, najpiÄ™kniejsze Å›wiÄ™to, bo Å›wiÄ™to pamiÄ…tek, Za cóż zniosÅ‚eÅ› dotychczas obchoóone òiady? òiady, część IV 38
Ta uroczystość ciągnie z pogaństwa początek; Kościół mnie rozkazuje i nadaje właóę Oświecać lud, wytępiać reszty zabobonu.
az c a zi iÄ™ Jednak proszÄ™ przeze mnie, i ja szczerze raóę, ZaÅ›wiaty, Å»aÅ‚oba Przywrócić nam òiady. Tam, u Wszechmocnego tronu, KÄ™dy nasz żywot Å›cisÅ‚e odważajÄ… szale, Tam wiÄ™kszym jest ciężarem Å‚za jednego sÅ‚ugi, KtórÄ… szczerze wyleje nad tobÄ… u zgonu, Niż kÅ‚amliwe po drukach rozgÅ‚aszane żale, PÅ‚atny orszak i kirem powleczone cugi. JeÅ›li, żaÅ‚ujÄ…c Å›mierci dobrego óieóica, Lud zakupionÄ… Å›wiecÄ™ stawia mu na grobie, W cieniach wiecznoÅ›ci jaÅ›niej bÅ‚yszczy siÄ™ ta Å›wiéca Niż tysiÄ…c lamp w niechÄ™tnej palonych żaÅ‚obie. JeÅ›li przyniesie miodu plastr i skromne mleko I garÅ›ciÄ… mÄ…ki grobowiec posypie: Lepiej posili duszÄ™, o! lepiej daleko, Niż krewni modnym balem wydanym na stypie.
Zabobony Ani sÅ‚owa. Lecz òiady, te północne schaóki Po cerkwiach, pustkach lub zimnych pieczarach, PeÅ‚en guÅ›larstwa obrzÄ™d Å›wiÄ™tokraóki, Pospólstwo nasze w grubej utwieróa ciemnocie; StÄ…d óiwaczne powieÅ›ci, zabobonów krocie O nocnych duchach, upiorach i czarach. Duch, Rozum, Obraz
Å›wiata, Trup, Maszyna WiÄ™c żadnych nie ma duchów? z i i Åšwiat ten jest bez duszy? Å»yje, lecz żyje tylko jak koÅ›ciotrup nagi, Który lekarz tajemnÄ… sprężynÄ… rozruszy; Albo jest to coÅ› na ksztaÅ‚t wielkiego zegaru, Który obiega popÄ™dem ciężaru? z Å› i c Tylko nie wiecie, kto zawiesiÅ‚ wagi! O koÅ‚ach, o sprężynach rozum was naucza; Lecz nie wióicie rÄ™ki i klucza! Gdyby z twych oczu ziemskie odpadÅ‚o nakrycie, ObaczyÅ‚byÅ› niejedno wkoÅ‚o siebie życie, UmarÅ‚Ä… bryÅ‚Ä™ Å›wiata pęóące do ruchu. d òi ci, c Cud, òiecko, Duch, òieci, chodzcie pod kantorek. Ksiąó, Pobożność, Rozum, Strach òiady, część IV 39 d a a Czego potrzebujesz, duchu?
ProszÄ™ o troje paciorek.
z a y W imię Ojca& niech biega& Altarystęu ł zbuói, Słowo stało się ciałem!& zawołajcie luói!&
Bóg Wstydz się, wstydz się, mój ojcze, góie rozum? góie wiara? Krzyż jest mocniejszy niżli wszyscy luóie twoi, A kto się Boga boi, ten się nic nie boi.
Mów, czego potrzebujesz& ach, to upiór! mara!
Ja! nic nie potrzebujÄ™, jest potrzebnychu t tylu! i Å› i cy y a Sprawiedliwość, A tuÅ› mi, panie motylu! Wierzenia, ZwierzÄ™ta, d iÄ™ a, az c y a ZaÅ›wiaty Ten migajÄ…cy wkoÅ‚o oćmyu u rój skrzydlaty Za życia gasiÅ‚ każdy promyczek oÅ›wiaty, Za to po strasznym sąóie ciemność ich zagarnie; Tymczasem z potÄ™pionÄ… bÅ‚Ä…kajÄ…c siÄ™ duszÄ…, Chociaż nie lubiÄ… Å›wiatÅ‚a, w Å›wiatÅ‚o lecieć muszÄ…, To sÄ… dla ciemnych duchów najsroższe mÄ™czarnie! Kara, Pan, WÅ‚aóa Patrzaj, ów motyl, strojny barwionymi szaty, ByÅ‚ jakiÅ› króliku v albo pan bogaty, I wielkim skrzydeÅ‚ roztworem ZaciemiaÅ‚ miasta, powiaty. UrzÄ™dnik Ten drugi, mniejszy, czarny i pÄ™katy, ByÅ‚ książek gÅ‚upim cenzorem I przelatujÄ…c sztuk nadobne kwiaty, OczerniaÅ‚ każdÄ… piÄ™kność, którÄ… tylko zoczyÅ‚, KażdÄ… sÅ‚odkość zatrutym wysysaÅ‚ ozorem Albo przeb3aÅ‚ do ziemi Å›rodka, I nauk ziarno z samego zarodka Gaóiny zÄ™bem roztoczyÅ‚& Pochlebstwo Ci znowu, w licznym snujÄ…cy siÄ™ gwarze, SÄ… dumnych pochlebnisie, czernideÅ‚ pisarze. u Å‚a a y a ksiąó utrzymujÄ…cy siÄ™ z fundacji przywiÄ…zanej do jakiegoÅ› oÅ‚tarza, pózniej także: sÅ‚uga koÅ›cielny, zakrystianin. u t z yc potrzebujÄ…cych. u u ć a tu: ciemnoÅ›ci. u v i zdr. król. òiady, część IV 40 Na jakie pan ich gniewaÅ‚ siÄ™ zagony, Tam przeklÄ™ta chmura leci, I czy ledwie wschoóące, czy dojrzaÅ‚e plony Jako saraÅ„czau w wyb3a. Za tych wszystkich, moje óieci, Nie warto zmówić i ZdrowaÅ› Maryja. Marzenie, UczeÅ„ SÄ… inne, sÅ‚uszniej godne litoÅ›ci istoty, A mięóy nimi twoi przyjaciele, ucznie, Których ty wyobrazniÄ… w górne pchnÄ…Å‚eÅ› loty, Których wroóony ogieÅ„ podniecaÅ‚eÅ› sztucznie. JakÄ…, żyjÄ…c, pokutÄ™ mieli za swe winy, OznajmiÅ‚em, wiecznoÅ›ci przestÄ…piwszy progi: Å»ycie moje Å›cisnÄ…Å‚em w krótkie trzy goóiny I znowu wycierpiaÅ‚em dla twojej przestrogi. Im wiÄ™c nieÅ› ulgÄ™ proÅ›bÄ… i mszalnÄ… ofiarÄ…; Kochanek romantyczny, Dla mnie oprócz wspomnienia nic wiÄ™cej nie proszÄ™. MiÅ‚ość romantyczna Za grzech mój życie byÅ‚o dostatecznÄ… karÄ…, A óiÅ›, nie wiem, nagrodÄ™ czy pokutÄ™ znoszÄ™. Bo kto na ziemi rajskie doznawaÅ‚ pieszczoty, Kto znalazÅ‚ drugÄ… swojej poÅ‚owÄ™ istoty, Kto nad Å›wieckiego życia wylatujÄ…c kraÅ„ce, DuszÄ… i sercem gubi siÄ™ w kochance, Jej tylko myÅ›lÄ… myÅ›li, jej oddycha tchnieniem, Ten i po Å›mierci również wÅ‚asnÄ… bytność traci, I przyczepiony do lubej postaci, Jej tylko staje siÄ™ cieniem. JeÅ›li, żyjÄ…c, Å›wiÄ™temu byÅ‚ ulegÅ‚y panu, NiebieskÄ… z nim chwaÅ‚Ä™ óieli; Albo ze zÅ‚ym do wiecznej strÄ…cony topieli, Jest bolesnego wspólnikiem stanu. Na szczęście Bóg miÄ™ zrobiÅ‚ poddanym anioÅ‚a, Dla niej i dla mnie przyszÅ‚ość Å›mieje siÄ™ wesoÅ‚a. Tymczasem, jak cieÅ„ błąóąc przy kochanych wóiÄ™kach, Bywam albo w niebiosach, albo w piekÅ‚a mÄ™kach. Gdy ona wspomni, westchnie i Å‚ezkÄ™ wyleje, Zbliżam siÄ™ do usteczek, biaÅ‚y wÅ‚os rozwiejÄ™, Zmieszam siÄ™ z odetchnieniem i przeniknÄ™ ciebie, I jestem w niebie! Lecz kiedy!& oh, czujecie, wy, coÅ›cie kochali! Jakim zawiść ogniem pali!& DÅ‚ugo jeszcze po Å›wiecie bÅ‚Ä…kać siÄ™ potrzeba, Aż jÄ… Bóg w swoje objÄ™cie powoÅ‚a; Natenczas Å›ladem lubego anioÅ‚a I cieÅ„ mój bÅ‚Ä™dny wkradnie siÄ™ do nieba. a zaczy a ić Å› i a Bo sÅ‚uchajcie i zważcie u siebie, Å»e wedÅ‚ug bożego rozkazu: u w a a cza szaraÅ„cza. òiady, część IV 41 Kto za życia choć raz byÅ‚ w niebie, Ten po Å›mierci nie trafi od razu. a czy ić, i , a a z d az aÅ› i , a z i au x
Bo sÅ‚uchajmy i zważmy u siebie, Å»e wedÅ‚ug bożego rozkazu: Kto za życia choć raz byÅ‚ w niebie, Ten po Å›mierci nie trafi od razu. u x a z i a tak jak znika duch z wybiciem goóiny dwunastej, zwanej goóinÄ… duchów . òiady, część IV 42