Za garść dolarów (1964) napisy polskie


00:00:36:W roli głównej
00:00:45:Za garść dolarów
00:00:55:W pozostałych rolach
00:02:09:Reżyseria
00:03:41:To znowu ty? won stąd!
00:03:46:Już ci mówiłem... wynocha. Won stąd!
00:03:57:Wynocha!
00:04:07:Tato!
00:04:12:Parszywy psie! Nie igraj ze mną!
00:04:38:Idziemy stąd.
00:06:17:"Adios Amigo"
00:06:38:Witaj, seńor.|Nazywam się Juan de Dios.
00:06:42:Jestem dzwonnikiem.
00:06:44:Po co tu przyjechałeś?|Spotkać Rojo? Nie, do Rojo nie.
00:06:49:Może Baxterów? Nie... chyba nie.
00:06:52:Chcesz się wzbogacić?|Tak, to odpowiednie miejsce.
00:06:55:Jeśli potrafisz ruszyć głową.
00:06:58:Tutaj każdy staje się bogaczem,
00:07:02:chyba, ze wpierw jest trupem.
00:07:04:Więc co chcesz kupić??|Trochę broni? Likier?
00:07:07:Nie, ty nie kupujesz... | ty sprzedajesz. Oferujesz ołów za złoto?
00:07:11:Staniesz się tu bogaty. | Albo zginiesz.
00:07:14:Juan de Dios znów przebudzi swój dzwon.
00:07:33:Saludos, amigo. To niemądre|błąkać się tak daleko od domu.
00:07:40:On chyba pomylił drogę.
00:07:43:- Raczej trafił do niewłaściwego miasta.|- Wielkim błędem było, ze w ogole się urodził
00:07:48:Jeśli szukasz pracy,
00:07:50:to z takim wyglądem powinieneś |robić za stracha na wróble!
00:07:54:Nie... To raczej wróble by wystraszyły jego.
00:08:15:Czołem.
00:08:17:Saludos.
00:08:27:Nie zostaniesz bogaczem w ten sposób!
00:08:29:Ale osiągniesz sukces dając się zabić!
00:08:37:Mamy dość kłopotów.|Czego tu szukasz?
00:08:41:Jedzenia i czegoś do picia.
00:08:43:- Woda jest tam.|- Nie. Nie chcę wody.
00:08:47:Jedzenie, picie, zabijanie.
00:08:49:Tylko to potrafisz,|tak jak reszta tobie podobnych.
00:08:52:A tak w ogole, to będziesz musiał to |zapisać na mój rachunek.
00:08:57:Wiem, wiem, nie masz pieniędzy.|Jak tylko skończysz wynoś się z miasta.
00:09:02:A jeśli nie masz nic przeciwko zabijaniu,|na pewno znajdziesz kogoś kto ci zapłaci
00:09:12:Moja ruletka.
00:09:15:Ona też została zamordowana...|Nikt już nie przychodzi tu zagrać
00:09:20:Cały nasz wolny czas zajmują | pogrzeby i pochówki.
00:09:23:Taa. Nigdy nie widziałem miasta | tak martwego jak te.
00:09:30:I nie zobaczysz takiego drugiego.
00:09:32:- Cóż złego się tu dzieje?|- Jest tu za wielu zabitych.
00:09:36:Zauważyłeś jakieś kobiety?|Żadna z nich nie jest kobietą, to wdowy...
00:09:40:Tu są tylko wdowy.
00:09:42:Zyskać szacunek możesz tylko zabijając | innych. Więc nikt nie pracuje.
00:09:50:- Są jednak tacy, co nie podzielają twego zdania.|- Tak.
00:09:58:Saludos!
00:10:02:Wiesz czemu Piripero przyglądał | się tobie? By wziąć twoje wymiary.
00:10:08:Wystarczy mu rzut oka.|W końcu będziesz jego klientem.
00:10:12:Hm.
00:10:13:To nie żart. Ci mordercy przerobią | cię na pokarm dla sępów pierwszego dnia.
00:10:19:To dlatego chcę byś się stąd wyniósł.
00:10:21:Nie chcesz zostać na tym cmentarzu,|kończ i zjeżdzaj.
00:10:29:Mówiłem, że nie mogę ci zapłacić.
00:10:31:Firma stawia.
00:10:34:Tylko wyjedź z San Miguel, zrobisz to?
00:10:39:- Dokąd prowadzą te schody?|- Na balkon.
00:10:45:Po co tam leziesz?
00:10:47:Hej!
00:10:48:Rzucę okiem. Z góry |wszystko wygląda inaczej.
00:10:53:Ale tam nic nie ma!|Wracaj i wynoś się!
00:11:05:- Kim oni są?|- Bandyci.
00:11:08:Bandyci i przemytnicy.
00:11:11:Przyjeżdzają z Texasu|kupują spluwy i likier.
00:11:16:Tu są niższe ceny. Za granicą |sprzedają broń i likier czerwonoskórym.
00:11:22:Każde miasto, które żyje z broni | i likieru musi być bogate.
00:11:26:To miasto nie.|Tylko ci co kupują i sprzedają.
00:11:29:Tylko bosowie śpijają śmietankę.
00:11:32:Ktoś musi zarządzać tym miejscem.|Każde miasto ma swego szefa.
00:11:35:Prawda, lecz gdy jest ich dwóch, |to z pewnością o jednego za dużo.
00:11:41:Dwóch bosów?
00:11:43:Bardzo interesujące.
00:11:45:W rzeczy samej interesujące. |Trzech braci Rojo handlujących likierem.
00:11:50:A tam Baxterowie,|handlarze bronią na dużą skalę.
00:11:55:Acha, jeśli się nie mylę,|zapoznałeś się już z gangiem Baxterów.
00:11:59:Tak... już ich poznałem.
00:12:01:Jesteś szczęściarzem. | Zazwyczaj strzelają nie tylko do mułów.
00:12:05:Gdy ktoś tu węszy z jakiegoś powodu,
00:12:08:Juan de Dios bije w dzwon,|a Piripero sprzedaje kolejną trumnę.
00:12:13:Dwóch bosów.
00:12:17:Zwerbowali wszystkie męty |z obu stron granicy.
00:12:21:I płacą w dolarach.
00:12:26:Baxterowie tam.
00:12:29:A Rojo tam.
00:12:31:A ja w samiutkim środku.
00:12:33:No i co chcesz tu zrobić?
00:12:36:Szalony dzwonnik miał rację.
00:12:38:W takim miejscu jak to | można się dorobić.
00:12:42:Jeśli myślisz o tym co ja, |ostrzegam cię byś nawet nie próbował.
00:12:47:Kto z tej dwójki jest silniejszy?
00:12:50:Kto z nich silniejszy?
00:12:53:Rojo, a dokładnie Ramon.
00:13:07:Don Miguel Rojo, Chcę z tobą pogadać.
00:13:12:Don Miguel, słyszałem, że szukasz ludzi.
00:13:17:Może się przydam.
00:13:21:Zanim mnie najmiesz muszę ostrzec,
00:13:26:nie jestem tani.
00:13:44:- Przygotuj trzy trumny.|- Że co?
00:14:12:Adios, amigo.
00:14:14:Nie zrozumiałeś przybłędo?|Nie lubimy takich jak ty w tym mieście.
00:14:19:Idź i poszukaj swego muła.|Pozwoliłeś mu uciec?
00:14:24:Właśnie o tym chciałem pogadać.|On czuje się naprawde podle.
00:14:29:Co?
00:14:30:Mój muł. Zrozumcie, on naprawde się wkurzył, | kiedy tak strzelaliście w jego nogi.
00:14:38:- Robisz sobie jaja?|- Nie.
00:14:43:Ja wiem, że tylko się zabawialiście.|Ale muł... on po prostu tego nie rozumie.
00:14:49:No ale jeżeli zechcecie przeprosić ...
00:15:03:To nieładnie się śmiać.
00:15:09:Widzicie... mój muł nie lubi śmiejących się ludzi.
00:15:13:Jeszcze pomyśli, że śmiejecie się z niego.
00:15:16:A teraz jeśli go przeprosicie,|tak jak wiem, że to potraficie,
00:15:20:Może uda mi się go przekonać |że naprawdę tego nie zamierzaliście.
00:15:51:Wszystko widziałem. Zabiłeś wszystkich czterech.
00:15:55:Zapłacisz za to. Będziesz wisiał.
00:16:00:Kim jesteś?
00:16:02:Nie strzelaj.
00:16:06:Jestem John Baxter - szeryf.
00:16:11:Taa. Skoro więc jesteś szeryfem,|to lepiej pozbieraj tych ludzi z ziemi.
00:16:29:Mój błąd. Cztery trumny.
00:16:42:Hej!
00:16:50:Mówiłem, że nie jestem tani,|ale myślę, że uznasz mnie za wartego tej ceny.
00:16:54:..98, 99, 100.
00:16:58:Resztę dostaniesz, gdy wszystko będzie załatwione.
00:17:01:Kiedy zaczynam?
00:17:03:Nie spieszy mi się, przynajmniej na razie.
00:17:06:Czas jest lepszy niż kiedykolwiek, gdy o czterech Baxterów mniej.
00:17:10:Za parę dni oddział kawalerii|przejedzie przez San Miguel.
00:17:15:Nie życzę sobie wojskowych | wtykających swe długie nosy w nasze sprawy.
00:17:20:Jesteś chyba dobrze poinformowany.
00:17:23:W tych okolicach życie człowieka | zależy od zwykłego strzępka informacji.
00:17:29:Hm. Ta rzecz nie służyła chyba |za dobrze właścicielowi.
00:17:35:Mój brat Ramon to zrobił!|Używa tego jako tarczy strzelniczej .
00:17:40:Kiedy ma broń w ręku,nikt nie | ośmieli mu się stawić czoła.
00:17:44:Zbroja jest jednym z jego ulubionych celów.
00:17:47:Oczywiście tylko wtedy, kiedy | akurat nie ma pod ręką lepszych celów.
00:17:51:Pałam chęcią poznania twego brata.
00:17:56:A oto Chico,|jeden z moich zaufanych.
00:18:01:Idź z nim.|Zaprowadzi cię do twojego pokoju.
00:18:04:Czuj się jak w domu.
00:18:07:Właściwie nigdy tak wielkiego | domu nie miałem. Chodźmy.
00:18:29:Któż to?
00:18:31:Ma na imię Marisol.|Po prostu zapomnij o niej.
00:18:38:To twój pokój.
00:19:11:Zapłaciłes mu 100$.|Nikomu dotąd tyle nie płaciliśmy.
00:19:16:Możesz wyjaśnić po kiego grzyba | go zatrudniliśmy?
00:19:18:Teraz mamy tu parszywego gringo |i jesteśmy 100$ w plecy
00:19:22:Dotąd nigdy tyle nie płaciliśmy.
00:19:25:Nie możesz zostawić kogoś takiego, |by działał na własną rękę!
00:19:29:Mógłby zrobić wszystko, | a ja chcę mieć porządek w tym mieście!
00:19:33:Jest znacznie tańszy sposób,|skoro tylko o to chodzi.
00:19:37:Wystarczy go uciszyć na zawsze.
00:19:41:A kto to zrobi? Ty?
00:19:44:Tak, czemu nie?
00:19:46:Jeden strzał w plecy
00:19:48:i już nigdy więcej by |nie sprawiał problemu.
00:19:51:Posłuchaj, z łatwością mogę to zaraz załatwić.
00:19:55:On się tego nie spodziewa,|i wtedy bym odzyskał te 100$.
00:20:03:Jesteś głupcem Esteban!|Nawet jeśli jesteś moim bratem!
00:20:07:Jedna kulka w plecy i kłopot z głowy!
00:20:09:A co się stanie jak ręka ci zadrży|i go tylko zranisz?
00:20:14:Będziemy mieli na głowię kawalerię|i tego błyskawicznie strzelającego Jankesa
00:20:19:- Myślałem tylko...|- Nie myśl! Myślenie pozostaw mi.
00:20:25:Idź do tego Americano.Spytaj czy | czegoś mu nie trzeba. Zostańcie przyjaciółmi.
00:20:30:Jedno jest jasne.
00:20:32:Dopóki Ramon nie wróci | w mieście musi być spokój!
00:20:38:Czy to jasne? Ma być spokój w mieście.
00:20:55:Jestem Esteban Rojo.|Brat prosił mnie...
00:21:03:Co ty wyrabiasz?
00:21:05:Wyprowadzam się.
00:21:08:Nie wiesz, ze wszyscy nasi |ludzie mieszkają tu z nami?
00:21:13:To wygodne dla wszystkich, ale cóż ,|jakoś mnie to nie przekonuje.
00:21:18:A tak w ogóle to twój brat mowił, |że nie ma teraz dla mnie zajęcia.
00:21:47:Stać!
00:21:51:- Sierżancie.|- Tak jest Kapitanie?
00:21:53:Przekaż ludziom, że tutaj spędzimy noc.
00:21:56:Mają uzupełnić zapasy.
00:21:59:A na wozie podwoić straże.
00:22:02:Tak jest.
00:22:04:Jak myślisz? Co jest na tym wozie?
00:22:07:Łatwo sprawdzić. Podejdź bliżej|i rzuć okiem do środka.
00:22:11:Jeśli zaczną strzelać, | to na pewno przewożą złoto.
00:22:15:Fajny pomysł.
00:22:30:Mm.
00:22:43:Zgubiłeś coś?
00:22:46:Czołem.
00:22:47:Spadaj stąd Jankesie. Vamos.
00:23:03:Dlaczego nie śpisz?
00:23:06:Kiedy patrzysz w ten sposób | zaczynam się naprawdę bać.
00:23:10:Wciąż się zastanawiam|co mają na wozie.
00:23:13:To coś bardzo dla nich ważnego.
00:23:16:Zadałem pare pytań na temat kapitana|omal mnie nie aresztowali.
00:23:21:Kim jest Marisol?
00:23:25:Lepiej się prześpij. To niebezpieczny | temat, nawet dla ciebie.
00:23:32:Przecież tylko spytałem kim ona jest.
00:23:36:To tylko kobieta.|Ramon zabujał się w niej na zabój.
00:23:40:Czy już wszystko jasne?
00:23:43:W tym mieście wszyscy mówią o Ramonie.
00:23:49:Nie mogę się doczekać, by go poznać.
00:23:51:Jeśli jesteś mądry to trzymaj się | z dala od niego, tak długo jak się da.
00:24:00:To żołnierze.
00:24:03:Opuszczają nas zaskakująco cicho.
00:24:11:Dziwne. Jadą ku granicy.
00:24:19:Powiedz mi...
00:24:23:każdej nocy tak się kładziesz do łóżka?
00:24:27:Nie martw się . | Nie brudzę prześcieradeł.
00:24:31:Poczekaj! Jadę z tobą!
00:24:33:Chcę zobaczyć |w jaki sposób wdepniesz w gówno.
00:24:36:W porządku. Pospiesz się.
00:25:23:To jak zabawa w kowboi i indian.
00:25:30:- Kapitanie.|- Witam Poruczniku.
00:25:33:Zgodnie z obietnicą | oto wasze złoto.
00:25:36:Mam nadzieję, że broń którą nam | przekażecie będzie równie użyteczna.
00:25:40:Bądź spokojny Kapitanie.|Wypróbujemy ją wspólnie.
00:27:17:Poubierajcie ich ponownie | w mundury, pospieszcie się.
00:27:21:Ułózcie ich wokół. Pamiętajcie, | że zginęli walcząc ze sobą.
00:27:44:Rubio!
00:27:51:To Ramon.
00:28:08:To mój brat Ramon.|Chyba już o nim wspominałem.
00:28:12:Wszyscy mówią o Ramonie.
00:28:14:O tobie też mówi wiele osób.| Również mój drogi brat.
00:28:19:Yhm... mam nadzieję, że mówią dobrze?
00:28:23:Udaną miałeś podróż?
00:28:26:Była męcząca. Trudno dziś | podróżować tymi drogami.
00:28:31:A powozy są strasznie |niewygodnym sposobem podróżowania
00:28:35:Jestem pewien, że |wkrótce wrócisz do formy.
00:28:38:Americano nie może się doczekać, |by wziąć udział w akcji.
00:28:42:Przykro mi.|Spotka go rozczarowanie.
00:28:46:Jak to?
00:28:47:Baxterowie przyjęli zaproszenie.|Przyjdą dziś wieczór, Don Miguel.
00:28:52:Baxterowie tutaj? | Odbiło ci!
00:28:54:Poprosiłem Chico, by ich zaprosił.
00:28:57:Ramon, co się dzieje?
00:29:00:Wiele myślałem podczas podróży.|I doszedłem do wniosku, że to głupie.
00:29:06:Wciąż do siebie strzelamy -|bez żadnego rezultatu.
00:29:11:Postradałeś zmysły Ramon!
00:29:13:Wręcz przeciwnie Esteban, w końcu zmądrzałem.
00:29:16:Uwierz mi.
00:29:19:Zaufaj mi.
00:29:21:Życie jest naprawde cenne.
00:29:23:Czyż nie jest głupie ryzykować |jego utratę w każdej chwili?
00:29:28:W tym mieście miejsca starczy |dla wszystkich. Baxterów również.
00:29:34:Z tego względu,
00:29:36:postanowiłem odwiesić mego |gnata na kołek.
00:29:41:Uważam, że Ramon ma rację.|Też jestem zmęczony zabijaniem.
00:29:45:Przestańcie!
00:29:48:To jest... bardzo wzruszające.
00:29:52:Nie miłujesz pokoju?
00:29:54:Niełatwo polubić rzeczy, | których się w ogóle nie zna.
00:29:58:Mozesz tu zostać i doświadczyć |tego doświadczenia.
00:30:02:Nie, dzięki. Wyprowadzam się.
00:30:12:Oto twe pieniądze, Don Miguel.|Wydałem tylko małą część.
00:30:16:Chyba jeszcze ich nie zarobiłem,|więc ich nie chcę.
00:30:22:Po co ten pośpiech? Zostań. | Zabawisz się na dzisiejszej kolacji.
00:30:27:Widzicie, za moją zasługą Baxterowie |mają czterech ludzi na cmentarzu.
00:30:32:Raczej nie docenią mojej |obecności.
00:30:42:- Jest za bystry na najemnika.|- Gdy ma broń w ręku nikt mu nie zaszkodzi.
00:30:48:Kiedy ktoś z taką twarzą nosi ze | sobą broń, dwie rzeczy są pewne
00:30:53:Jest szybki, ale tez b. inteligentny. |Jest zbyt niebezpieczny dla was.
00:30:59:Skoro go już nie ma, wyjaśnij ten|idiotyzm o odwieszaniu broni na kołku
00:31:03:i brataniu się z Baxterami.
00:31:05:Czy ty nigdy nie będziesz w stanie | pomyśleć samodzielnie?
00:31:11:Nasz rząd i Amerykanie wkrótce znajdą | ciała i będzie śledztwo.
00:31:16:Zgadza się, będą węszyć.
00:31:18:A my cichutko |w spokoju odczekamy.
00:31:22:W końcu nie mamy pojęcia o | masakrze nad Rio Bravo, prawda?
00:31:26:Ciała poukładaliśmy tak,|jakby oddziały wystrzelały się wzajemnie.
00:31:31:Sądzisz, że w to uwierzą?
00:31:34:Pewnie, że tak.
00:31:37:Jeśli nie znają winnego,|śledztwo zostanie przerwane.
00:31:42:Tak...ale co z Baxterami?
00:31:45:Baxterami?
00:31:48:Oni chcą tylko żyć w pokoju.
00:31:51:Niech działają chwilę po swojemu. | Zapomnij o nich.
00:31:55:Póżniej się nimi zaopiekujemy | kiedy śledztwo zostanie zakończone!
00:32:05:Miałeś fajny pomysł.|Jak to szło?
00:32:10:A tak, tak, tak, tak
00:32:13:Baxterowie po jednej stronie,|Rojo po drugiej.
00:32:19:A ty będziesz w samym środku.
00:32:22:Tylko, że się pogodzili,|to jedyny problem.
00:32:27:Teraz nie masz ani pracy ani forsy, |by mi zapłacić.
00:32:31:Tylko jedno możesz zrobić.|Wyjedź. Zapomnę o długu.
00:32:37:Opuść San Miguel i nie wracaj | do kresu twych dni.
00:32:41:Hej Joe! Przygotowałem wóz |tak jak prosiłeś.
00:32:45:Jesteśmy na zapleczu |z dwoma pustymi trumnami.
00:32:49:Co się dzieje?|Zmieniasz profesję?
00:32:52:Lepiej zrób to, jeśli chcesz | pozostać przy życiu.
00:32:55:Moim zdaniem będzie z ciebie | niezły nosiciel trumien.
00:33:01:Zamknij i chodź ze mną.
00:33:03:Mam zamknąć? To już się stało.
00:33:06:Dokąd idziemy? Chciałbym wiedzieć, | a może to tajemnica?
00:33:12:W dół rzeki, Rzucić okiem |na parę ciał.
00:34:00:Musimy iść na kolację, ale zaproszenie | od Rojo w ogóle mi się nie podoba.
00:34:05:Nawet mimo udzielenia wszystkich |gwarancji, których zażądaliśmy.
00:34:10:Musimy się z tym zmierzyć,|ale pamiętajcie: niczego nie dotykajcie!
00:34:14:Nie wolno jeść. Nie wolno pić.
00:34:18:Miejcie oczy szeroko otwarte|i wytężcie swoje umysły.
00:34:48:Jesteś pewny, że nikt nas nie widział?
00:34:50:Tylko duch, a może dwa.
00:34:53:Nie, nie, nie.|Nigdy nie żartuj z takich rzeczy.
00:34:56:Duchy należy pozostawić | na swoim miejscu.
00:34:58:Ty naprawde pasujesz idealnie | do tego miejsca.
00:35:02:Jeśli nie zmienisz swego postępowania|wkrótce zostaniesz tu na stałe.
00:35:19:Po co to? Czemu z całej reszty,| akurat tych dwóch pochowamy?
00:35:23:Nie zakopiemy ich.
00:35:26:Nie zakopiemy?
00:35:29:Dokładnie, nie pochowamy ich.
00:35:33:Skoro ich nie zakopiemy, |to co z nimi zrobimy?
00:35:37:Po co bierzemy na siebie ten kłopot?
00:35:41:Truposze mogą być czasem użyteczne.
00:35:46:Już parę razy pomogły mi się wydostać | z naprawdę poważnych tarapatów.
00:35:56:Po pierwsze nie mówią.
00:36:00:Po drugie, jak je dobrze oporządzić |mogą wyglądać jak żywi.
00:36:03:Taa
00:36:06:I po trzecie,
00:36:09:Można strzelać do nich bez obaw, | bo w końcu są martwi, nieprawdaż?
00:36:16:To bez sensu |Idę stąd!
00:36:19:Żyję i chcę pozostać z żywymi.
00:36:21:A kiedy umrę,|będę chciał pozostać z umarlakami.
00:36:25:Mam nadzieję, że jasno się wyraziłem.
00:36:28:Poza tym, to że umieściłes tu te ciała | w ogóle mi się nie podoba.
00:36:32:Człowiek, który jest tam pochowany | to jedyny ktory zmarł tu na płuca!
00:36:37:Spokojnie. Nasi przyjaciele | pomogą mi spłacić twoje rachunki.
00:36:41:Jazda.
00:37:12:By zacząc wojnę wystarczy | cię porwać spod boku męża.
00:37:18:Rycerski ten Rojo.
00:37:21:Nie zamierzam mu prawić komplementów.
00:37:24:Absolutnie nie jest taki. Wszystko co | mówi to fałsz, również ta propozycja.
00:37:28:Kobiety! Gdy wszystko staje się | proste, stajecie się podejrzliwe.
00:37:34:Tak. Uważam, że coś tu nie gra. | Wszystko poszło za gładko.
00:37:39:Nie ufam im.
00:37:41:Naprawdę chcesz mnie zezłościć? | Zawsze to samo.
00:37:48:- Dobranoc.|- Dobranoc.
00:38:29:Spokojnie. Nie skrzywdzę cię.
00:38:32:Tylko ci opowiem dlaczego Rojo | tak nagle zapałał miłoscią do pokoju.
00:38:37:Był sobie wóz pełen złota, | który żołnierze zabrali nad granicę.
00:38:50:John! Chodź tu szybko.
00:38:59:Przepraszam.
00:39:00:Kiedy mężczyzna spotyka | innego faceta w sypialni żony,
00:39:03:nigdy nie wiadomo jak zareaguje.
00:39:09:- Zapłać mu 500$.|- Jak to?
00:39:12:Zapłać mu. Zna interesującą | historię. Posłuchaj go.
00:39:17:Czy to dobry pomysł?
00:39:20:Złe pomysły mam tylko wtedy, gdy mi to odpowiada.
00:39:22:Ramon! Żołnierze, którzy eskortowali złoto...
00:39:25:Dwóch uciekło.|Ukrywają się na cmentarzu.
00:39:29:Baxterowie wyruszyli, by ich przechwycić.
00:39:32:Hej Rubio! Zbierz ludzi.
00:39:38:Jesteś dobrze poinformowany.
00:39:40:Życie ludzki często zależy od | zwykłego strzępka informacji.
00:39:45:Słowa twojego brata.
00:39:47:Wyjaśnij mi dlaczego to robisz?
00:39:53:500$.
00:40:02:Jeśli ci żołnierze zeznają | przeciw Ramonowi,
00:40:05:Rząd pozbędzie sie Rojo z miasta.
00:40:09:I w San Miguel będzie tylko jeden bos.
00:40:11:Pospieszcie się!
00:40:28:Jedziemy!
00:40:32:Dołączysz do nas?
00:40:34:Nie. Gdy człowiek ma pienięde | w kieszeni zaczyna szanować pokój.
00:40:39:Dalej!
00:41:49:Zostawić konie tutaj.
00:42:04:Por Dios!
00:42:13:Kto tam? Pokaż się!
00:42:38:Jak myślisz?
00:42:40:Nie wiem.|Coś mi tu śmierdzi.
00:42:44:Za spokojni na rannych,|wyglądają jak kukły.
00:42:47:Już widzę jak Rojo zainteresowali | sie kukłami.Ukyj się, szybko!
00:45:07:- Co robimy?|- Otoczcie to miejsce.
00:45:10:Zajmijcie ich na tyle, | bym mógł zająć się tamtą dwójką.
00:45:14:Dalej! No już! Szybko!
00:45:53:Kryjcie mnie.| Zadbam o tych dwóch.
00:46:34:Baxterowie! Weźcie ich sobie, | skoro ich tak bardzo pragniecie!
00:46:38:W końcu trupy nie gadają!
00:46:51:Chyba nie spodobał im się mój dowcip.
00:46:55:Zaraz sobie wrócą do domu.
00:48:41:Ten oprych będzie naszym gościem | tylko do momentu gdy Baxterowie opuszczą San Miguel.
00:48:46:Do piwnicy z nim.
00:48:54:Doskonała robota Esteban!|Uwięziliśmy Antonio,
00:48:58:więc Baxterowie będą musieli ustąpić.|Teraz możemy żądać wszystkiego!
00:49:03:Don Miguel! Don Miguel!
00:49:10:Co się stało? Mówże człowieku !
00:49:13:Ktoś do mnie strzelał,| ale nie mam pojęcia kto.
00:49:16:Marisol!
00:49:18:Marisol! Gdzie jesteś Marisol?!
00:49:36:Dziwne... zawsze jesteś na | właściwym miejscu we właściwym czasie.
00:49:48:To nic poważnego,ból głowy ustąpi. | Teraz będzie spała.
00:49:57:Miej na nią oko. Nie może się | ruszyć z tego pokoju, jasne?
00:50:09:Nie wspominaj nikomu, | że to ja ją przyniosłem.
00:50:11:Nie chciałbym by Rojo uznali, | że jestem po waszej stronie.
00:50:15:Nie przejmuj się tym. | Jestem wystarczająco bogata
00:50:18:by docenić ludzi, | których można kupić.
00:50:22:Rozmawiałem z Rojo.
00:50:24:Rano oddadzą Antonio | w zamian za Marisol.
00:50:31:Niebawem staniesz się bogaty.
00:50:38:Taa, to nie złamie mojego serca.
00:52:25:Gdzie ona jest?|Mówiłeś, że ją zobaczę! Gdzie ona jest?
00:52:30:Chcę ją zobaczyć!
00:52:33:Wracaj Jesus. Chodź tu.
00:52:35:Chcę ją zobaczyć! Dlaczego nie | mogę na nią spojrzeć? Chcę ją zobaczyć!
00:53:01:Dalej. Ruszaj do niego Marisol.
00:53:28:Mama!
00:53:32:- Mama!|- Jesus!
00:53:42:Mama!
00:53:46:- Jesus!|- Mama! Mama!
00:53:54:Mama!
00:54:39:Julio.
00:54:42:Marisol.
00:54:44:Bierz Julio.
00:54:57:Ostrzegaliśmy, byś wyniósł się z miasta.
00:55:00:Teraz tobie zapłacę | tylko raz, ale od razu za wszystko.
00:55:04:Niech będzie.
00:55:45:Lepiej rusz się. Ramon czeka.
00:55:52:A ty zabierz tego dzieciaka | do domu, gdzie powinien być teraz .
00:56:43:Ramon to świnia!
00:56:46:Co Ramon ma z nimi wspólnego?
00:56:48:Nikt ci nie powiedział?
00:56:53:Tutaj to historia stara jak świat.
00:56:55:Była sobie szczęśliwa rodzinka, póki | nie powstał pewien problem. | Problem nazywał się Ramon.
00:57:00:Oskarżył męża o oszustwa karciane,| oczywiście niesłusznie.
00:57:04:zabrał żonę jako zakładnika.
00:57:07:A mąż?
00:57:08:On? On nic nie może zrobić.
00:57:12:Rojo zagrozili, że zabiją smarkacza. | Musiał się z tym pogodzić.
00:57:19:Ramon jest bystry.
00:57:23:A ty dokąd znów leziesz?
00:57:29:Do Rojo, poszukać pracy.
00:57:37:Dobrze, że Americano jest z nami. To | najlepsze co się nam ostatnio przydarzyło.
00:57:43:Jeśli rząd zacznie węszyć, będziemy | potrzebowali każdego człowieka.
00:57:49:I mamy wojnę z Baxterami. | Jest gorzej niż na beczce dynamitu.
00:57:55:- Gdzie to postawić?|- Postawcie to tam.
00:58:06:Słuchajcie wszyscy. | Wzniesiemy toast!
00:58:40:Dobrze strzelasz. Wręcz bardzo dobrze.
00:58:42:By zabić, trzeba strzelać w serce, a winchester jest do tego najlepszy.
00:58:47:To klawe, ale pozostanę przy mej "45".
00:58:51:Jeśli ktoś z "45" staje oko w oko | z kimś uzbrojonym w strzelbę,
00:58:55:ten ktosik z pistoletem | będzie trupem.
00:58:58:Stare meksykańskie przysłowie,| jakże prawdziwe.
00:59:03:Wierzysz w nie?
00:59:06:Paquito, zbierz pięciu ludzi, | zawieź Marisol do małego domu, | zostańcie tam do mego powrotu.
00:59:21:- Wszystko gotowe.|- Nie martw się. Jutro będę z powrotem.
00:59:26:Wozy gotowe. Możemy ruszać.
00:59:28:Słuchajcie!
00:59:29:Bawcie się dobrze podczas mej nieobecności!
00:59:48:Słyszeliście Ramona,| bawcie się dobrze.
01:00:13:On waży ponad tonę.
01:00:15:oczywiście wraz z tym wszystkim, | co w siebie dziś wlał.
01:01:36:Tato,
01:01:37:czy mi nie mówiłeś, |że nikt nie może zobaczyć Mamy?
01:01:42:Zgadza się.
01:01:45:Więc czemu ten człowiek się | z nią spotyka i czemu ja nie mogę?
01:01:51:- Chcę do Mamy!|- Odejdź od drzwi. I bądź cicho.
01:01:56:Pamiętaj, nikt nie może nas | zobaczyć.Trzymaj się z daleka.
01:02:09:Czołem.
01:02:31:Ktoś strzela w małym domu.
01:02:34:Natychmiast siodłać konie.|Ruszać się, jedziemy!
01:03:05:Uważaj!
01:03:54:Weźcie te pieniądze. Wystarczy wam | na jakiś czas. Ruszajcie za granicę.
01:04:00:Jedźcie tak daleko od San Miguel, | jak to tylko możliwe.
01:04:03:Jak ci dziękować za to co zrobiłeś?
01:04:06:Nie próbujcie. Po prostu wyjedźcie | zanim Rojo się tu zjawią.
01:04:13:Dlaczego robisz to dla nas?
01:04:16:Czemu? Znałem kiedyś kogoś takiego | jak ty. Ale nikt nie pomógł. Ruszajcie.
01:04:26:Ruszajcie.
01:04:28:Wynoście się stąd!
01:05:13:Co widzisz Chico?
01:05:15:Wszyscy martwi. To masakra.
01:05:18:- Porwali Marisol!|- To zapewne robota Baxterów.
01:05:22:Szybko! Wracamy zanim zaatakują | nasz dom w mieście.
01:07:21:Chico, wydaj amunicję.
01:07:23:Esteban, rozstaw ludzi wokół domu | Miej oczy otwarte.
01:07:27:Miguel, Paco,... za dom.|Manolo and Alvaro za mną.
01:07:33:Bądźcie czujni!
01:07:35:Musi ich być sporo,| sądząc po tym jak załatwili naszych.
01:07:46:Ciepły wieczór.
01:07:52:Jeden z naszych wozów stracił koło, | więc wróciliśmy po pomoc.
01:07:58:Ktoś z naszych mówił mi, | że Baxterowie zaatakowali mały dom.
01:08:05:Może wiesz coś o tym?
01:08:11:Gadaj co wiesz.
01:08:33:Więc?
01:08:36:Gdzie ukryłeś Marisol?
01:08:40:Rubio.
01:09:08:Spragniony? Chcesz się napić?
01:09:10:Nie... Jest za wcześnie by pić.
01:09:17:Daj go tutaj.
01:09:48:Ty uparty pacanie.Powiedz gdzie Marisol, | a wszystko się skończy.
01:09:52:Za tydzień będziesz znów w formie | i będziesz mógł się wynieść do diabła.
01:10:08:Starczy na dziś.
01:10:11:W końcu zacznie śpiewać.| To kwestia czasu.
01:10:14:Nie może uciec ani umrzeć.Jakby | próbował róbcie, co należy.
01:10:22:Daj mu dojść do siebie.| Teraz już pewnie nic nie czuje.
01:10:58:Ależ mi karta szła, a ja tu utknąłem! | Wszystko przejdzie mi koło nosa!
01:11:04:To bardziej zabawne niż karty.| Tylko trzeba uważać, by nie wykorkował,
01:11:09:ale także uczynić, | by żałował, że się w ogóle urodził.
01:11:14:Wyobraź sobie, że gringo śpi.| Fajnie. Będzie wesoło podczas pobudki.
01:12:24:Esteban, co to za hałas?
01:12:26:Nie mam pojęcia.| Ktoś zawył a potem coś się roztrzaskało.
01:13:01:Nie ukrywaj się, to nie ma sensu!
01:13:05:Zabawa się skończyła mądralo.
01:13:09:Sprawdźcie poddasze!
01:13:13:I rzućcie okiem za beczki!
01:13:27:Wynosimy się stąd!
01:13:39:Szybciej!
01:13:41:- Dalej!|- Wy tam! Chodźcie ze mną!
01:14:00:Otoczyć miasto! Zablokować drogi | wyjazdowe. Znajdźcie go dla mnie!
01:14:06:- Esteban przeszukaj całe miasto!|- Za mną!
01:14:11:Sprowadźcie go z powrotem!| Za każdą cenę!
01:14:15:Przeszukać wszystkie stajnie, | każdy corral i sklep!
01:14:18:Szukajcie w kościele! Idźcie tam! | Przeszukajcie w nim każdą mysią dziurę!
01:14:23:Przeszukać wszystko! Rubio, tutaj !
01:14:27:Jeśli ktoś go ukrywa,| spalić jego dom i zabić wszytkich!
01:14:32:Wy! Chodźcie tu!
01:14:34:Szukajcie w pobliżu Baxterów,| ale on ma być żywy. Chcę go żywego!
01:14:39:Żywego!
01:14:41:Rubio... w barze.
01:15:14:Mówi, że nic nie wie.| Mądrala.
01:15:18:Przyprowadźcie go do mnie.
01:15:22:Nie znam prawdy. Przysięgam.
01:15:24:Taa... nic nie wiesz?
01:15:27:Absolutnie nic! Nie widziałem go!
01:15:29:Rubio zaopiekuj się nim!
01:16:13:Gdzie go schowałeś?
01:16:16:Nie... ukryłem... go...
01:16:23:Ten parszywy Americano | ma dobrego przyjaciela.
01:16:27:Skończysz tak jak on.
01:16:29:Szukaliśmy wszędzie...
01:16:32:w piwnicy, na strychu, na dachu...| jak kamień w wodę.
01:16:36:Nikogo z tyłu domu nie znalazłem.
01:16:39:Znalazł azyl u Baxterów.|Americano nie jest głupi.
01:16:44:Wie, że to najlepsza kryjówka.
01:16:49:Baxterowie? Chodźmy więc | do nich i zabierzmy go.
01:16:58:A to za to, że jesteś | jego przyjacielem.
01:17:35:Niech ich piekło pochłonie!
01:17:42:Piripero!
01:17:53:Piripero!|
01:18:06:- Podejdź tu.|- Nikogo nie widzę.
01:18:09:- Tutaj.|- Dios mio!
01:18:20:Co ty tam robisz?
01:18:23:Nieważne. Wywieź mnie stąd.
01:18:26:Ale przecież jeszcze nie jesteś martwy.
01:18:29:Będę, jeśli mnie stąd szybko | nie wydostaniesz. Zamknij wieko.
01:20:00:Rubio.
01:20:23:Widać oznaki życia.
01:20:26:Kiedy zaczną wychodzić bądźcie gotowi.
01:20:31:Nie strzelać!|Poddajemy się! Nie strzelać!
01:20:39:Nie strzelać! Wychodzimy!
01:20:44:Poddaje się! Wstrzymajcie ogień!
01:20:47:Przestańcie strzelać! Poddajemy się!
01:21:19:Zaczekaj. Chcę na to popatrzeć.
01:22:59:Ramon! Nie strzelaj!|Wychodzimy.
01:23:07:Poddajemy się!
01:23:09:Przecież wygraliście! Wystarczy!| Wyjadę z miasta!
01:23:12:Zrobię co tylko zechcesz!
01:23:15:- Obiecujesz?|- Przysięgam Ramon!
01:23:17:Bez żadnych sztuczek?
01:23:19:Dokładnie. Żadnych sztuczek. | Już obiecałem, że wyjedziemy!
01:23:25:Na pewno? | Lepiej poproś żonę o zgodę.
01:23:30:Chyba nie będzie zbyt szczęśliwa!
01:23:46:Antonio! John!
01:24:15:Mordercy.
01:24:18:Oni nie mieli broni!
01:24:21:Mordercy! Zgnijecie w piekle!
01:24:24:Przeklinam was za to! | Zdechniecie plując własną krwią.
01:24:27:Mordercy!
01:24:53:Jedziemy. | Przedstawienie dobiegło końca.
01:24:59:Szukajcie go!|Szukajcie wśród ciał!
01:25:04:Plugawy Americano| musi tu gdzieś być.
01:27:25:Silvanito?
01:27:31:Gdzie jest Silvanito?
01:27:36:Jakie dziś wieści?
01:27:38:Muszę przekazać ci złą wiadomość.| Nie chcę tego mówić, Joe, ale...
01:27:43:Gdzie Silvanito?
01:27:46:Ludzie Ramona pojmali go rankiem.
01:27:50:Zrobili to, gdy jechał do ciebie | do tej kopalni.
01:27:53:Miał ze sobą prowiant.| Torturowali go, ale nie piśnie słowa.
01:27:58:Jest uparty.
01:28:00:Nie wydobędą z niego nawet słowa,|nawet jeśli zapłaci za to życiem.
01:28:04:Posłuchaj mnie.| Nigdy go nie złamią.
01:28:19:Stary głupcze, | wypuść parę z gęby, dalej.
01:28:25:Nie.
01:28:27:Rubio!
01:28:30:Wracaj do swego zakładu.| Będziesz miał wkrótce paru interesantów.
01:28:34:Bardzo dobrze! | Właśnie to chciałem usłyszeć.
01:28:37:Mam małą niespodziankę.| Wiem, że będzie ci bardzo potrzebna.
01:28:42:Ciężko było ją dostać w ręce.|Ale użyłem do tego głowy.
01:28:46:Nikt nie oprze się dwóm butelkom wina.
01:28:50:Sądziłem, żę możesz | potrzebować tej broni.
01:28:54:A tu mam kolejny prezent.
01:28:57:Dynamit.
01:28:59:Zwędziłem go Rojo.
01:29:02:Najwyższy czas byś podpalił lont
01:29:06:i odesłał im z powrotem.
01:29:27:Wciąż jest jasno.
01:29:33:Za wcześnie na sen.
01:29:39:Rubio, podaj.
01:29:47:Nie chcę uszkodzić tej strzelby.| Mógłbym już takiej nie dostać.
01:29:52:Później Ramon.|Spróbujmy teraz z tą zabawką.
01:32:01:Gringo!
01:32:09:Obiło mi się o uszy, że mnie szukasz.
01:32:12:Americano jest trupem.
01:32:16:Odetnijcie starca.
01:32:36:Coś nie tak Ramon?| Drży ci ręka?
01:32:49:Boisz się Ramon?
01:32:54:By zabić,|trzeba strzelać w serce.
01:32:59:Twe własne słowa Ramon.
01:33:17:W serce Ramon. Nie zapominaj o sercu.
01:33:24:Mierz w serce, | bo inaczej nigdy mnie nie powstrzymasz.
01:35:04:Jeśli ktoś z "45" staje oko w oko | z kimś uzbrojonym w strzelbę,
01:35:07:twierdziłeś, że ten ktoś | z "45" będzie trupem.
01:35:12:Sprawdźmy czy to prawda.
01:35:38:Dalej. Załaduj i strzelaj.
01:37:43:Hej. Słuchaj Joe.
01:37:48:Posłuchaj Joe, Ja... ja...
01:37:52:Joe... Joe...
01:38:27:Wasz rząd będzie rad, | gdy ujrzy złoto z powrotem.
01:38:31:A ty? Zapewne nie chcesz tu być, | gdy oni je dostaną?
01:38:37:Masz na myśli: |rząd meksykański po jednej stronie,
01:38:40:i może Amerykanie po drugiej,|a ja igrający w samiutkim środku?
01:38:46:Zbyt niebezpieczne.
01:38:49:Bywaj.
01:38:51:Adios.
01:39:07:Zobaczmy... Pięć stóp i siedem cali.
01:39:47:Trochę pomęczył się dla was sindar | uwagi ślijcie na sindar@poczta.fm
01:39:53:Może nie tłumaczyłem zbyt dosłownie, | ale bardziej starałem się zachować ducha filmu | zgoszeni niech wybaczą, albo oglądają wersję oryginalną ;-)
01:39:59:Do poczytanie następnym razem, | jeśli mi się będzie jeszcze chciało w | tych dziadowskich literkach grzebać ;-)
01:40:03:Odwiedź www.NAPiSY.info


Wyszukiwarka