Mit ocalonego Krakowa legł w gruzach


Aktualność - drukowanie - Onet Wiadomości http://wiadomosci.onet.pl/kiosk/najwieksze-klamstwa/5078867,wiado...
Mit ocalonego Krakowa legł w gruzach
wczoraj, 08:24
yródło: Onet
Iwan Koniew, fot. AFP
Polaków przez 50 lat karmiono mitem  ocalonego Krakowa . Niewygodna prawda została zakopana
bardzo głęboko. Spora rolę odegrała tajna agentka  Olga . Co tak naprawdę stało się w styczniu 1945
roku?
"Niemcy w obliczu klęski zdecydowani byli zniszczyć miasto. Ocalało jedynie dzięki błyskawicznym
działaniom wojsk 1. Frontu Ukraińskiego pod dowództwem marszałka ZSRR Iwana Koniewa" 
czytamy we wstępie do najwa\niejszej przez dziesięciolecia ksią\ki na ten temat.
Sam Koniew w swoich wspomnieniach "Czterdziesty Piąty" oczywiście podkreślał, \e celem natarcia
jego wojsk było "uratowanie miasta" i jego "drogocennych zabytków" przed "całkowitym
zniszczeniem", jako \e "większość budynków była zaminowana". Sam miał zakazać u\ywania lotnictwa
i artylerii.
Po wojnie Kraków dał Koniewowi honorowe obywatelstwo. Kiedy w 1973 r. marszałek umarł, został tu
patronem ulicy (dzisiejsza ul. Armii Krajowej).
Obchody od stycznia do kwietnia
Mitem "ocalonego miasta" Polacy mieli być karmieni w sumie przez blisko pół wieku. Coroczne
krakowskie obchody wyzwolenia miały się ciągnąć od stycznia do kwietnia. Z wizytami przyje\d\ali
1 z 4 2012-04-03 09:15
Aktualność - drukowanie - Onet Wiadomości http://wiadomosci.onet.pl/kiosk/najwieksze-klamstwa/5078867,wiado...
radzieccy wojskowi, a gazety rozpisywały się o dzielnych agentach z grupy bojowej "Głos", których
praca wywiadowcza pozwoliła storpedować niemieckie plany zniszczenia miasta.
W 1970 r. ukazała się kanoniczna, jeśli idzie o utrwalanie mitu, ksią\ka Ryszarda Sławeckiego:
"Manewr, który ocalił Kraków". Recenzentka miejscowego "Dziennika Polskiego" pisała o niej:
"Powinna znalezć się w ka\dej bibliotece szkolnej". I tak się stało. W latach 70. ksią\ka Sławeckiego
była wznawiana bodaj pięć razy i dostała swoisty "atest" od Ministerstwa Oświaty.
Był jeszcze film "Ocalić miasto" (1976)  współprodukcja, ma się rozumieć, polsko-radziecka. Widz
mógł w nim znalezć i pełne napięcia sceny rozbrajania ukrytych w kanałach olbrzymich min, i
zatroskanego o los miasta Koniewa. Na koniec radzieccy \ołnierze zatańczyli jeszcze wśród
rozradowanych krakowian kazaczoka.
Mit ciągle \ywy
Wisienką na torcie był pomnik "wybawcy", czyli Koniew przy ulicy Koniewa. Wyrzezbił go Antoni
Hajdecki ze słusznym ideowo przesłaniem: "Z zewnątrz jest to marszałek, ale w środku jest kawał
duszy człowieka". Mieli sobie z tego kpić w piosence artyści Piwnicy Pod Baranami.
Rzezbiarza wyśmiano, pomnik w III RP miał spaść z cokołu, ale narracja trzymała się mocno. Jak
mocno?
 W Krakowie, o ile wiem, nikt na ten temat badań społecznych nie robił. Ale proszę pamiętać, \e
Koniew pojawił się na pomniku dopiero w roku 1987, czyli niedługo przed upadkiem systemu. To
pokazuje, jak trwały w PRL był to mit  mówi prof. Andrzej Chwalba, historyk z UJ zajmujący się m.in.
dziejami Krakowa.
 W Rosji nadal panuje silne przekonanie, \e prastary Kraków przeznaczony na zagładę ocalał tylko
dzięki Sowietom. Przykład osobisty: przy okazji 60. rocznicy wyzwolenia obozu w Oświęcimiu i wizyty
w Polsce Władimira Putina jezdziłem po Krakowie z telewizją rosyjską  opowiada prof. Chwalba.
 Jedna z dziennikarek miała bardzo "dokładne" plany zaminowania całego miasta. Pytała mnie: a to
miejsce gdzie? a tamto gdzie? Była bardzo zaskoczona, kiedy się dowiedziała, \e nie istnieją \adne
dowody, które by wskazywały na całościowe zaminowanie miasta przez Niemców  wspomina.
Warto zajrzeć na blog ekspremiera Leszka Millera, który jeszcze dwa lata temu (to nie pomyłka)
z\ymał się na "barbarzyńskie" usunięcie krakowskiego pomnika Koniewa. A przy okazji niemal słowo w
słowo za Sławeckim odtworzył propagandową opowieść o "uratowanym mieście".
Sowiecki walec na drodze do Odry
Co się faktycznie stało w styczniu 1945 r. w Krakowie i jak miała się do tego legenda o "cudownym
ocaleniu"?
"Krakau  stare niemieckie miasto, nie mo\e być dla Niemiec stracone"  odgra\ał się Hans Frank,
rezydujący na Wawelu generalny gubernator III Rzeszy. Przez całą wojnę miasto było bowiem dla
Niemców nie tylko stolicą Generalnego Gubernatorstwa, ale i planowaną "Norymbergą Wschodu".
Co to dla Krakowa oznaczało? Oczywiście zagłada nie ominęła 60 tys. tutejszych śydów, zginęło te\
kilka tysięcy Polaków, ale miejska tkanka przetrwała lata okupacji w zasadzie bez szkód. Mało tego 
hitlerowcy dbali o rozwój tutejszej infrastruktury, wszak po wygranej wojnie miał to być wa\ny
ośrodek niemieckości.
W styczniu 1945 r. zaczęła się ofensywa Armii Czerwonej, której celem było zepchnięcie Niemców z
linii Wisły za Odrę (stąd nazwa operacji: wiślańsko-odrzańska). Radziecka przewaga była mia\d\ąca 
pięciokrotna w liczbie \ołnierzy, a jeszcze wyrazniejsza, jeśli idzie o czołgi i działa. Niemcy nie mieli ju\
\adnych szans skutecznej obrony, mogli się tylko cofać.
Grozby Franka były więc tylko pró\ną retoryką. Kiedy je wygłaszał, niemiecka administracja w
pośpiechu opuszczała Kraków. Uciec te\ miał lada moment sam Frank, wywo\ąc z miasta zrabowane
dzieła sztuki. Wycofywali się te\ niemieccy \ołnierze  najpierw w kierunku Katowic, potem (po
odcięciu drogi) na Wadowice i śywiec.
Kabel, którego nie było
Pierwsze pogłoski, \e miasto jest minowane i \e mo\e być z końcem okupacji wysadzone, zaczęli
rozpowszechniać sami Niemcy parę miesięcy wcześniej. Chcieli zapewne spacyfikować tą grozbą
ewentualny opór.
Pod niektórymi obiektami ładunki oczywiście podkładano.  Niemcy wybrali je zgodnie z regułami
sztuki wojennej. A więc: elektrownia, wodociągi, gazownia, mosty i wiadukty. Wszystko, aby opóznić
pochód wojsk przeciwnika i móc się bezpiecznie wycofać. Krakowa nic pod tym względem nie
wyró\niało  mówi prof. Chwalba.
2 z 4 2012-04-03 09:15
Aktualność - drukowanie - Onet Wiadomości http://wiadomosci.onet.pl/kiosk/najwieksze-klamstwa/5078867,wiado...
Z ksią\ki Sławeckiego mo\emy się dowiedzieć, \e w Bronowicach Niemcy kopali tajemniczy rów, a
potem szybko go zasypali. Tu i ówdzie pracownicy kanalizacji mieli widzieć kable, których zakończenia
miały się splatać w forcie Pasternik (północno-zachodnia rubie\ Krakowa).
To tu miał się znajdować detonator. Ten, kto by go uruchomił, obrócić miał w gruzy spory kawałek
miasta: nie tylko fabryki czy mosty, ale te\ "wiekowe pomniki kultury": całe linie zabytkowych
kamienic, Wawel, Rynek z Sukiennicami, Teatr Słowackiego, kościół na Skałce& Słowem: miasto
miało czekać spustoszenie. Na szczęście "sowieccy saperzy razem z polskimi patriotami odkopali
minerski kabel" i uniemo\liwili gigantyczną detonację.
Ale nie było \adnego kabla wiodącego do fortu. Niemcy, którzy w istocie nie spodziewali się
radzieckiego uderzenia od zachodu, wzięli nogi za pas  ale miasta nie zamierzali wysadzać. Zniszczyli
wprawdzie parę wiaduktów i mostów na Wiśle, podpalili te\ magazyny i zakłady monopolu
spirytusowego, ale na tym ich "dzieło zniszczenia" się skończyło. Rozminowywanie ładunków tam,
gdzie Niemcy je faktycznie podło\yli, radziecka propaganda rozdmuchała do miana operacji na
olbrzymią skalę.
Na rzekomo przygotowanym do wysadzenia Wawelu ucierpiała tylko kaplica Batorego, i to od
radzieckiej bomby lotniczej. Niemcy zresztą nie tylko nie podło\yli na Wzgórzu Wawelskim ładunków,
ale bardzo solidnie zabezpieczyli zamek przed skutkami nalotów. W końcu Hans Frank zamierzał tu
kiedyś wrócić.
Strategiczny cel czy skutek uboczny?
Bez wątpienia Armia Czerwona wypędziła Niemców z Krakowa przy stosunkowo niewielkich stratach
dla miasta. Ale to nie był jej główny cel.
Wydaje się raczej, \e Sowieci chcieli jak najszybciej uchwycić Górny Śląsk i Zagłębie Dąbrowskie,
gdzie znajdowały się kluczowe dla Rzeszy surowce i zakłady przemysłowe. Inne miasta na drodze tego
marszu: Kielce, Bochnia czy Tarnów, te\ zostały zajęte właściwie bez powa\niejszych szkód.  Niemcy
po prostu uciekali. Ich opór miał stę\eć dopiero na linii Odry  mówi prof. Chwalba.
"Mistrzowskie" uderzenie na Kraków przeprowadzono z północy i zachodu, gdzie miasto było słabiej
bronione. I o tym akurat Sowieci, dzięki swojej siatce wywiadowczej, doskonale wiedzieli. Dość
powiedzieć, \e mieli agentów wśród wysokich oficerów hitlerowskich słu\b. Jednym z nich był kapitan
Abwehry (niemieckiego wywiadu) Kurt Hartmann.
To on umo\liwił ucieczkę z więzienia na Montelupich aresztowanej przez Niemców agentce "Oldze" i
dostarczył plany obrony miasta wywiadowi Koniewa. A "Olga" była przy tym święcie przekonana (nie
ulega wątpliwości, \e głównie przez sowieckich politruków), \e& "nawrócenie" Hartmanna to wyłączna
zasługa jej namów. Blisko dekadę temu pisali o tym dziennikarze "Tygodnika Powszechnego", którzy
dotarli we Lwowie do dawnej radzieckiej agentki.
Krótko mówiąc: skoro ju\ Sowieci zdobyli Kraków stosunkowo niewielkim kosztem, nie zamierzali
zmarnować szansy, by po fakcie zrobić z tego przemyślany ruch na skalę niemal strategiczną. Nigdy
takim nie był.
Nietknięte miasto i jego szczęśliwi mieszkańcy
"Kraków zdobędziemy automatami"  powiada Koniew we wspomnianym ju\ filmie "Ocalić miasto".
Rzekomo miał zakazać u\ywania w walkach lotnictwa i cię\kiej artylerii. To oczywiście nie była
prawda. Były i bombardowania, i ostrzały przeciwko niemieckim instalacjom wojskowym. W
styczniu 45 zniszczeniu uległo w Krakowie ponad 400 budynków, były te\ ofiary wśród cywilów.
Stosunek mieszkańców do nowych porządków był oczywiście ambiwalentny. Radość z przegonienia
hitlerowców była powszechna, a \ołnierze radzieccy bywali witani bimbrem i słoniną. Z drugiej strony:
ludność była świadoma, \e wyzwolenie jest właściwie początkiem nowej okupacji. Sami "wyzwoliciele"
nie do końca potrafili zadbać o zachowanie pozorów.
Kiedy w dzisiejszych południowych dzielnicach Krakowa trwały jeszcze walki, w Pałacu pod Baranami
zainstalowała się sowiecka komendantura wojskowa i NKWD.  Ten budynek dosłownie parę dni
wcześniej zajmowali jeszcze przedstawiciele okupanta niemieckiego. Nawet budek wartowniczych przy
wejściu nie trzeba było demontować  mówi prof. Chwalba. W dodatku w piwnicach  tych samych, w
których dekadę pózniej miała powstawać Piwnica pod Baranami  sowieckie słu\by urządziły niewielkie
więzienie.
Nie obeszło się bez wydarzeń drastycznych.  Chyba największym echem odbił się gwałt na
dziewczynce, dokonany na Dworcu Głównym. Na oczach świadków zaznacza prof. Chwalba.
Dokonywane przez radzieckich maruderów gwałty i grabie\e (liczba jest niemo\liwa do oszacowania)
nie mogły przydawać nowym władzom sympatii.
3 z 4 2012-04-03 09:15
Aktualność - drukowanie - Onet Wiadomości http://wiadomosci.onet.pl/kiosk/najwieksze-klamstwa/5078867,wiado...
Salwa z trzystu armat i wódka w Hawełce
Moskwa odtrąbiła wyzwolenie Krakowa jak powa\ny sukces wojenny. Na cześć dzielnych
czerwonoarmistów 324 armaty oddały po 24 salwy. 135. Dywizji radzieckiej, która nacierała na
Niemców od strony zachodniej, Stalin przyznał przydomek: "Krakowska". W ten sposób wyró\niano
zgrupowania, które zasłu\yły się w toku danej operacji.
"Piękne miasto, jedne z najpiękniejszych w Europie. Jest w nim taki Kreml i taki wielki Rynek Główny,
a na nim restauracja Hawełka. Pójdziesz sobie do niej i wypijesz wódkę na mój koszt. Tylko warunek:
musisz ochronić to miasto od skutków działań wojennych"  miał mówić Stalin do Koniewa na początku
operacji wiślańsko-odrzańskiej.
Taką opowieść Koniewa przytaczał we wspomnieniach Jan Garlicki, wiceprezydent Krakowa. Pytanie:
czy Stalin mógł mieć inne motywy poza propagandowymi, by z Krakowem obchodzić się tak
delikatnie?
Czy metropolita pisał do Watykanu?
Parę lat temu znany cracovianista Leszek Mazan sugerował, \e mógł na to wpłynąć ks. abp Adam
Sapieha  metropolita krakowski, faktyczna głowa polskiego Kościoła pod okupacją.
Ju\ od wiosny 1944 r. podejmował on działania, by Kraków uczynić miastem otwartym, a więc
niebronionym (taki status ogłosić mogły m.in. Rzym i Florencja). Miał się w tym celu dwukrotnie
spotkać z Hansem Frankiem, a tak\e pisać do papie\a Piusa XII, by ten naświetlił problem dyplomacji
amerykańskiej, co z kolei pozwoliłoby wpłynąć na Stalina.
 Nie ma dowodów na istnienie takiej korespondencji. A ksią\ę metropolita Sapieha spotkał się z
Frankiem raz, nie dwa razy. Było to na Wawelu, a nie przy Franciszkańskiej. Tak\e opowieść, \e podjął
generalnego gubernatora czarnym chlebem i marmoladą z buraków, nale\y wyłącznie do lokalnych
legend. A co najwa\niejsze: Hans Frank Sapiehy nie posłuchał, zamierzał zrobić z Krakowa twierdzę 
tłumaczy prof. Chwalba.
"Specjalny manewr" i "ocalone miasto" były w najogólniejszym sensie malowniczą fikcją. Od samego
początku władze Polski Ludowej traktowały ją jednak bardzo serio.
 Na tej historii miał się opierać fundament wiecznej przyjazni polsko-radzieckiej. Odwoływano się
przy tym do krakowskich sympatii Lenina i Dzier\yńskiego. Pierwszy był w Krakowie przed I wojną
światową, więc uznano, \e wówczas "namaścił" to miasto. Po II wojnie przyje\d\ały tu zatem
sowieckie wycieczki, "rajdy leninowskie", które nie były zainteresowane zabytkami, lecz dwoma
muzeami Lenina i kombinatem jego imienia w Nowej Hucie. A Dzier\yński, jak się okazało, brał w
Krakowie ślub  przypomina prof. Chwalba.
Z "wiecznej przyjazni polsko-radzieckiej" Kraków ma dziś pusty cokół po Koniewie. Dwa lata temu
miejscy radni wpadli na pomysł, by w tym miejscu stanął pomnik Armii Krajowej. Kombatantom tej\e,
co raczej zrozumiałe, pomysł się nie spodobał.
Copyright 1996-2012 Grupa Onet.pl SA
4 z 4 2012-04-03 09:15


Wyszukiwarka