WrzesieÅ„ 1939 - próba nowego spojrzenia W realiach roku 1939 Polska w wojnie z Niemcami nie miaÅ‚a żadnych szans. Polemiki, jakie siÄ™ toczÄ… wokół kampanii już od ponad sześćdziesiÄ™ciu lat, odnoszÄ… siÄ™ zatem zarówno do gÅ‚Ä™bokich geopolitycznych przesÅ‚anek klÄ™ski, jak i jej uwarunkowaÅ„ wojskowych. IstotÄ™ sporu oddaje retoryczne pytanie kpt. Felicjana Majorkiewicza: czy daÅ‚o siÄ™ drożej sprzedać żoÅ‚nierskÄ… krew? Niekwestionowany znawca i analityk kampanii pÅ‚k Marian Porwit stwierdziÅ‚, że "zostaÅ‚a przegrana nie na miarÄ™ siÅ‚ zbrojnych paÅ„stwa o trzydziestopiÄ™ciomilionowej ludnoÅ›ci, zwÅ‚aszcza jeÅ›li idzie o charakter i rozmiar walk". Aby rzetelnie zweryfikować tÄ™ opiniÄ™, trzeba nie tylko odwoÅ‚ać siÄ™ do optymalnych, gabinetowych rozwiÄ…zaÅ„, ale i podjąć studia porównawcze nad wysiÅ‚kiem bojowym armii francuskiej w 1940 roku i radzieckiej latem 1941 roku. Bardziej satysfakcjonujÄ…cy wynik wojny zależaÅ‚ od przyjÄ™cia racjonalnego i efektywnego planu obrony oraz jego perfekcyjnej realizacji. MarszaÅ‚ek Edward Rydz-ÅšmigÅ‚y, zdaniem swego szefa sztabu gen. WacÅ‚awa Stachiewicza, opieraÅ‚ strategicznÄ… kalkulacjÄ™ na jedynym możliwym zaÅ‚ożeniu, że "walka o czas mogÅ‚a być, w naszych warunkach tylko strategicznym opóznianiem [...] do czasu odciążenia naszego frontu". RozstrzygniÄ™cie mogÅ‚o zapaść tylko na froncie zachodnim. Wobec wymogów politycznych i gospodarczych naczelny wódz przez kolejne ustÄ™pstwa sprzeniewierzyÅ‚ mu siÄ™ ostatecznie. Kordonowe ugrupowanie, w jakim uszykowano wojska, oznaczaÅ‚o bowiem konieczność podjÄ™cia walki wszystkimi niemal siÅ‚ami od pierwszych minut wojny. Jednym z argumentów na obronÄ™ tak zasadniczego odstÄ™pstwa od idei przewodniej byÅ‚ fakt, że na kresach zachodnich znajdowaÅ‚o siÄ™ centrum przemysÅ‚owe kraju, jak też główne oÅ›rodki mobilizacyjne polskiego rekruta. PÅ‚ynie z tego wniosek, że ziem tych należaÅ‚o bronić najdÅ‚użej, opuszczajÄ…c je dopiero po planowej ewakuacji. Zadajmy jednak pytanie, jakie w warunkach rozgardiaszu na szlakach komunikacyjnych byÅ‚y jej realne wyniki i czy podobnych nie uzyskano by, opózniajÄ…c nawaÅ‚Ä™ niemieckÄ… za pomocÄ… oddziałów osÅ‚onowych, np. stosunkowo mobilnej kawalerii. InnÄ… próbÄ… rozgrzeszenia naczelnego wodza jest twierdzenie, że tylko poprzez zaangażowanie wszystkich siÅ‚ Wojska Polskiego można byÅ‚o wymusić dotrzymanie gwarancji przez sojuszników, zwÅ‚aszcza wobec ewentualnoÅ›ci poszukiwania przez Berlin "modus vivendi" z Zachodem po osiÄ…gniÄ™ciu planowanych zdobyczy terytorialnych w Polsce. Wiemy jednak, że celem Hitlera byÅ‚o caÅ‚kowite zniszczenie Polski. "Nie chodzi o osiÄ…gniÄ™cie okreÅ›lonej rubieży ani o ustalenie nowej granicy" - mówiÅ‚ na odprawie generalicji w Obersalzbergu jeszcze przed rozpoczÄ™ciem dziaÅ‚aÅ„ - "lecz o zniszczenie nieprzyjaciela, do czego należy usilnie dążyć wszelkimi sposobami". 1 Czy führer byÅ‚by skÅ‚onny zrewidować ów strategiczny plan i podejmować niepewne negocjacje w warunkach zagrożenia, jakie stanowiÅ‚by nienaruszony polski potencjaÅ‚ militarny? Naczelny wódz czy jezdziec bez gÅ‚owy Kolejnym punktem oceny Rydza-ÅšmigÅ‚ego - tu historycy, a nawet Å›wiadkowie sÄ… zadziwiajÄ…co zgodni - jest karygodny wrÄ™cz sposób wdrożenia planu wojny w życie. Ówczesny szef OddziaÅ‚u Operacyjnego Sztabu Głównego pÅ‚k StanisÅ‚aw KopaÅ„ski zauważyÅ‚ nader ostrożnie: "Koncepcja dalszych dziaÅ‚aÅ„ wojennych, poza okresem wstÄ™pnym, ujÄ™tym w wytycznych dla dowódców armii, jeÅ›li istniaÅ‚a w umyÅ›le przyszÅ‚ego Wodza Naczelnego i znana byÅ‚a jego najbliższym współpracownikom (szefowi Sztabu i jego zastÄ™pcy), to na pewno nie byÅ‚a ujawniona OddziaÅ‚owi Operacyjnemu. Nie byÅ‚a wiÄ™c przepracowana przez Sztab, ani też przygotowana w terenie". Przy defensywnych zaÅ‚ożeniach w wymiarze strategicznym byÅ‚ to bÅ‚Ä…d wrÄ™cz kardynalny. O jego operacyjnych skutkach pisaÅ‚ niemal na gorÄ…co ówczesny dowódca Warszawskiej Brygady Pancerno-Motorowej pÅ‚k Stefan Rowecki: "Jak można byÅ‚o, konstruujÄ…c plan wojny z Niemcami, nie wziąć pod uwagÄ™ koniecznoÅ›ci solidnego przygotowania podstawy do manewru i bazy asekuracyjnej na ewentualne poczÄ…tkowe niepowodzenia, jakÄ… stwarzaÅ‚a przyroda w postaci naturalnej linii oparcia na WiÅ›le, Sanie i Narwi". Plan wojny, nie dość, że ogólnikowy i nierozpracowany w kolejnych stadiach, marszaÅ‚ek co gorsza otoczyÅ‚ niezrozumiaÅ‚ym wrÄ™cz nimbem tajemnicy nie tylko wobec wÅ‚asnego sztabu. Gen. CzesÅ‚aw MÅ‚ot-FijaÅ‚kowski sÄ…dziÅ‚ (sÅ‚usznie!), że naczelny wódz odziedziczyÅ‚ tÄ™ metodÄ™ postÄ™powania po marszaÅ‚ku PiÅ‚sudskim. Kolejnym bÅ‚Ä™dem staÅ‚a siÄ™, również wyniesiona z wojny 1920 roku, skrajna wrÄ™cz centralizacja dowodzenia. Nawet tak lojalny obroÅ„ca zwierzchnika jak gen. Stachiewicz zauważa, że na warunkach pracy Naczelnego Dowództwa, dowództw armii i grup operacyjnych ujemnie odbiÅ‚ siÄ™ brak organizacyjnych dowództw grup armii (frontów) oraz zbyt maÅ‚a liczba dowództw grup operacyjnych (korpusów). Efektem, już w trakcie kampanii, staÅ‚y siÄ™ ingerencje Rydza-ÅšmigÅ‚ego w rozkazodawstwo na poziomie dywizji i brygad, niemal zawsze spóznione i nieadekwatne do sytuacji. StaÅ‚o siÄ™ tak, ponieważ, jak zauważa trafnie pÅ‚k Porwit, "marszaÅ‚ek wziÄ…Å‚ na siebie obowiÄ…zki ponad siÅ‚y, i to bez prawidÅ‚owej pomocy sztabu". Co gorsza, czego można byÅ‚o i należaÅ‚o siÄ™ spodziewać, naczelny wódz, w warunkach rwÄ…cej siÄ™ Å‚Ä…cznoÅ›ci pozbawiony najdalej po kilku dniach możliwoÅ›ci realnej komunikacji z podwÅ‚adnymi, utraciÅ‚ praktycznie możliwość kierowania operacjami. W rezultacie dowódcy armii, a nawet dywizji, toczyli wÅ‚asne wojny. PotwierdziÅ‚a siÄ™ zatem diagnoza francuskich sojuszników, którzy oceniali Rydza- ÅšmigÅ‚ego jako pozbawionego bÅ‚yskotliwoÅ›ci, maÅ‚o inteligentnego, drobiazgowego, ale upartego i energicznego. Skuteczniejszy opór wymagaÅ‚ od polskiej strony perfekcyjnego dowodzenia na 2 wszystkich szczeblach. Niemieckie panowanie w powietrzu paraliżowaÅ‚o możliwość sprawnego i skrytego przed wzrokiem przeciwnika przerzucania wojska, a użycie transportu motorowego dawaÅ‚o Wehrmachtowi możność szybszego skupiania swych siÅ‚. Wojna zamieniÅ‚a siÄ™ w wyÅ›cig polskiego piechura i kopyt koni z silnikami niemieckich ciężarówek i czoÅ‚gów. Dowódcy polscy nie mogli sobie w tej sytuacji pozwolić na bÅ‚Ä…d, gdyż nie tylko nie można byÅ‚o go pózniej naprawić, ale - co gorsza - jego skutki nawarstwiaÅ‚y siÄ™. Tymczasem dowodzenie operacyjne staÅ‚o na relatywnie niskim poziomie i okazaÅ‚o siÄ™ bodaj najsÅ‚abszym elementem Wojska Polskiego w 1939 roku. Blamaż legionowych generałów Trudno mieć do naczelnego wodza pretensje o takÄ…, a nie innÄ… obsadÄ™ wyższych dowództw w chwili rozpoczÄ™cia kampanii, bowiem pokojowe opinie nie muszÄ… siÄ™ sprawdzać, i czÄ™sto nie sprawdzajÄ… siÄ™, na wojnie. Rydz musiaÅ‚ nadto zachować kadrowÄ… równowagÄ™ miÄ™dzy dwiema grupami generałów przewidywanych do wojny przeciwko Niemcom i ZwiÄ…zkowi Radzieckiemu. Nie usprawiedliwia to jednak decyzji personalnych, jakie powziÄ…Å‚ już w trakcie kampanii. Niewykorzystanie aż do 10 wrzeÅ›nia gen. Kazimierza Sosnkowskiego, mimo jego natarczywych próśb, musi zdumiewać, oburzać zaÅ› - powierzenie skompromitowanemu w poczÄ…tkowym etapie wojny gen. Stefanowi DÄ™bowi-Biernackiemu ("przestÄ™pcy wojennemu, który bez bitwy pozwoliÅ‚ na rozbicie swojej armii i dalej przestÄ™pczo nie chciaÅ‚ ująć w karby cofajÄ…cych siÄ™ wojsk" - jak oceniaÅ‚ jego zachowanie w meldunku do Rydza jeden z podkomendnych) kluczowego stanowiska dowódcy Frontu Północnego. Pod Tomaszowem, gdy jego chaotyczne dowodzenie doprowadziÅ‚o do klÄ™ski w tej bitwie może najważniejszej w caÅ‚ej kampanii bitwy, przebrawszy siÄ™ w cywilne ubranie, ponownie zbiegÅ‚ z pola walki, dajÄ…c dowód nie tylko braku kompetencji, ale i tchórzostwa. Podobnie rzecz miaÅ‚a siÄ™ z gen. Kazimierzem Fabrycym, który zasÅ‚aniajÄ…c siÄ™ rzekomÄ… chorobÄ…, nie tylko porzuciÅ‚ po przeÅ‚amaniu przez Niemców linii obrony Sanu ArmiÄ™ "MaÅ‚opolska" i odjechaÅ‚ do Lwowa, ale nastÄ™pnie odmówiÅ‚ (!) powrotu na front. Nic dziwnego, że obarczenie go nastÄ™pnie funkcjÄ… koordynatora obrony na "przyczółku rumuÅ„skim" wywoÅ‚aÅ‚o wrÄ™cz niedowierzanie oficerów Sztabu Naczelnego Wodza. WyjaÅ›nieniem tych zadziwiajÄ…cych posunięć może być charakter Rydza. Przypomnijmy tu opiniÄ™ marszaÅ‚ka PiÅ‚sudskiego, że "bywaÅ‚ co do otoczenia wÅ‚asnego [...] kapryÅ›ny i wygodny, szukajÄ…cy ludzi, z którymi by nie potrzebowaÅ‚ walczyć, lub mieć jakiekolwiek spory". Zarzut zbytniej pobÅ‚ażliwoÅ›ci, a wÅ‚aÅ›ciwie nieumiejÄ™tnoÅ›ci oceny ludzi, dotyczy także szefa sztabu naczelnego wodza gen. Stachiewicza. WiedzÄ…c o karygodnym postÄ™pku dowódcy Armii "Aódz" gen. Juliusza Rómmla, który po lotniczym bombardowaniu swego sztabu lekko tylko kontuzjowany zbiegÅ‚ do Warszawy, pozostawiajÄ…c wszystko na Å‚asce losu, Stachiewicz wskazaÅ‚ go na dowódcÄ™ Grupy Armii "Warszawa", a byÅ‚o to zadanie pierwszorzÄ™dnej wagi. Skutki okazaÅ‚y siÄ™ fatalne, gdyż Rómmel nie chciaÅ‚ udzielić na jej przepolach pomocy ani wojskom gen. Wiktora Thomméego, ani wesprzeć krwawiÄ…cych nad BzurÄ… oddziałów Armii "PoznaÅ„" i "Pomorze". Krytycznie należy ocenić styl dowodzenia na szczeblu zwiÄ…zków operacyjnych. Obok 3 DÄ™ba-Biernackiego, Rómmla i Fabrycego, zasÅ‚ugujÄ…cych na najsurowszy osÄ…d, należy napiÄ™tnować także uznawanego za najwiÄ™kszy talent wojska gen. Bortnowskiego z Armii "Pomorze". Jego impulsywny podkomendny gen. MikoÅ‚aj BoÅ‚tuć wyrzucaÅ‚ sobie pózniej grzech, że "w pierwszych dniach wojny, w czasie bitwy w Borach Tucholskich, nie daÅ‚ mu kuli w Å‚eb i nie objÄ…Å‚ dowództwa". Gdy Bortnowski zawiódÅ‚ ponownie nad BzurÄ…, stajÄ…c siÄ™ głównym winowajcÄ… klÄ™ski, nie krÄ™powaÅ‚ już jÄ™zyka: "Jak zginÄ™, to niech wszyscy wiedzÄ…, że zginÄ…Å‚em ja i armia z winy tego skurwysyna". Nie sprawdziÅ‚ siÄ™ też dowódca Samodzielnej Grupy Opercyjnej "Narew" gen. MÅ‚ot-FijaÅ‚kowski, a co najwyżej na dostatecznÄ… ocenÄ™ zasÅ‚użyÅ‚ gen. Tadeusz Piskor, mimo że objÄ…Å‚ ArmiÄ™ "Lublin" już w trakcie kampanii, poczÄ…tkowo niemal bez wojska i z przeciwnikiem na karku. Poza Rómmlem byli to bez wyjÄ…tku legioniÅ›ci, przez lata faworyzowani ponad swe możliwoÅ›ci intelektualne. Honoru podkomendnych PiÅ‚sudskiego bronili na najwyższych szczeblach jedynie dwaj generaÅ‚owie. Sosnkowski dowodziÅ‚, jak na warunki, w których przyszÅ‚o mu dziaÅ‚ać, przytomnie i potrafiÅ‚ samemu iść do bitwy, a nie, jak wielu, od niej uciekać. Gen. Franciszek Kleeberg zasÅ‚użyÅ‚ na szczególne miejsce w narodowym panteonie nie tyle na polu walki, bo bitwa pod Kockiem miaÅ‚a dla kampanii znaczenie li tylko symboliczne, ile determinacjÄ… w realizacji przedsiÄ™wziÄ™tego planu. OkazaÅ‚ to, czego brakÅ‚o Kutrzebie - żoÅ‚nierski charakter. DziÄ™ki instynktownej decyzji marszu na Zachód ocaliÅ‚ swych oficerów przed losem jeÅ„ców Kozielska i Katynia, a żoÅ‚nierzy przed radzieckimi Å‚agrami. SiÅ‚a rutyny O wiele lepiej wypadli w kampanii oficerowie byÅ‚ych armii zaborczych. PrzejÅ›cie przez wojskowe akademie i znajomość dowodzenia na kolejnych szczeblach, pozwalaÅ‚y im na zachowanie w trudnych sytuacjach chÅ‚odnego profesjonalizmu i zimnej krwi. Kontradm. Józef Unrug, choć można mieć zastrzeżenia do jego decyzji w kwestii operacyjnego użycia floty, twardo sprawowaÅ‚ dowództwo nad caÅ‚oÅ›ciÄ… obrony Wybrzeża. Gen. Emil Przedrzymirski-Krukowicz nie ustrzegÅ‚ siÄ™ bÅ‚Ä™dów, ale też najdÅ‚użej potrafiÅ‚ utrzymać karność i zdolność bojowÄ… w szeregach kilkakrotnie rozpraszanej Armii "Modlin". Gen. Tadeusz Kutrzeba, poprzez swój "zwrot zaczepny" nad BzurÄ…, staÅ‚ siÄ™ jednym z symboli wojny 1939 roku, w zwiÄ…zku z czym oceny jego dowodzenia bywajÄ… przesadnie wysokie. Tymczasem potwierdziÅ‚y siÄ™ wczeÅ›niejsze opinie podkreÅ›lajÄ…ce wybitny zmysÅ‚ operacyjny dowódcy Armii "PoznaÅ„", a zarazem kwestionujÄ…ce równie ważne na tak wysokim szczeblu cechy osobowe. ZnajÄ…cy go dobrze gen. Thommée zauważyÅ‚, "że chwiejność i wahanie czÄ™stokroć przeszkadzaÅ‚y mu w wykonaniu raz powziÄ™tych decyzji". PotwierdziÅ‚ to gen. Roman Abraham, podkomendny Kutrzeby: "jego wartoÅ›ci dowódcze umniejszaÅ‚a [podkr. PW] wysoka kultura osobista i zbyt daleko posuniÄ™te poczucie koleżeÅ„stwa, co powodowaÅ‚o brak żoÅ‚nierskiej bezwzglÄ™dnoÅ›ci w zdecydowanym wymuszaniu powziÄ™tych decyzji". TÅ‚umaczy to, dlaczego nie potrafiÅ‚ z caÅ‚Ä… konsekwencjÄ… przeprowadzić swych planów i w newralgicznym momencie bitwy nad BzurÄ… ulegÅ‚ defetystyczne nastrojonemu Bortnowskiemu, co doprowadziÅ‚o do 4 najwiÄ™kszej w kampanii klÄ™ski. Dowody opanowania żoÅ‚nierskiego rzemiosÅ‚a, i to najwyższej próby, dali dwaj generaÅ‚owie wywodzÄ…cy siÄ™ z armii rosyjskiej. Antoni Szylling kierowaÅ‚ ArmiÄ… "Kraków" z wielkÄ… rozwagÄ…, unikajÄ…c rozwiÄ…zaÅ„ ryzykanckich, a wybierajÄ…c optymalne. DziÄ™ki temu, kilkakrotnie oskrzydlany i otaczany, zdoÅ‚aÅ‚ przeprowadzić oddziaÅ‚y bez efektownych, ale przegranych wielkich bitew znad granicy aż na LubelszczyznÄ™, wypeÅ‚niajÄ…c zresztÄ… skrupulatnie instrukcje naczelnego wodza. Gen. Thommée (poczÄ…tkowo Grupa Operacyjna "Piotrków", a nastÄ™pnie dowódca obrony Modlina) dokonaÅ‚ sztuki równie wielkiej: zebraÅ‚ porzucone przez Rómmla, częściowo zdemoralizowane dywizje Armii "Aódz" i natchnÄ…Å‚ takim duchem, że nie ustÄ…piÅ‚y już przeciwnikowi aż do koÅ„ca kampanii. Jeden z jego podwÅ‚adnych mjr WÅ‚adysÅ‚aw Naprawa pisaÅ‚: "daÅ‚ siÄ™ poznać jako czÅ‚owiek o niesÅ‚ychanej energii, tężyznie i żoÅ‚nierskim fasonie. Nie byÅ‚o widać po generale jakiegoÅ› zaÅ‚amania siÄ™, a przeciwnie, podnosiÅ‚ nas wszystkich na duchu, wierzÄ…c, że sytuacja wcale nie jest beznadziejna, a kryzys wojny bÄ™dzie opanowany". Dowodzenie grupami operacyjnymi byÅ‚o nad wyraz trudne, dlatego ocena ich dowódców musi być stonowana. GeneraÅ‚owie, którym je powierzono, czÄ™sto już w trakcie kampanii, nie dysponowali zazwyczaj ani koniecznym instrumentarium (sztaby!), ani niezbÄ™dnÄ… wiedzÄ… na temat stanu i rzeczywistych możliwoÅ›ci wojsk. Gen. StanisÅ‚aw SkwarczyÅ„ski w pierwszych dniach wojny byÅ‚ kolejno dowódcÄ… Korpusu Interwencyjnego, nastÄ™pnie Grupy "Wyszków" i Zgrupowania PoÅ‚udniowego Armii "Prusy". O podobnym przypadku pisaÅ‚ pÅ‚k BronisÅ‚aw Prugar-Ketling, komentujÄ…c rozkazy zwierzchnika gen. Kazimierza Orlika-Aukoskiego (Grupa Operacyjna "JasÅ‚o"): Bezsilna wÅ›ciekÅ‚ość ogarnęła mnie w pierwszym rzÄ™dzie na dowództwo grupy operacyjnej, które już po raz trzeci w tej kampanii przez swoje niedoÅ‚Ä™stwo wpakowaÅ‚o mnie w bardzo gÅ‚upiÄ… i ciężkÄ… sytuacjÄ™. Najlepiej na tym tle wypadÅ‚ gen. Wilhelm Orlik-Rückeman, jedyny polski dowódca, który, wobec co najmniej dwuznacznej postawy naczelnego wodza, potrafiÅ‚ wziąć na siebie ciężar symbolicznej walki z Rosjanami. Na wysokie noty zasÅ‚użyÅ‚ gen. StanisÅ‚aw Jagmin-Sadowski. Na dobre - gen. Abraham, bojowy dowódca Wielkopolskiej Brygady Kawalerii, i Wincenty Kowalski, który Å‚Ä…czyÅ‚ dowodzenie grupÄ… z komendÄ… 1. DywizjÄ… Piechoty Legionów. Na uznanie zasÅ‚użyÅ‚ też dowódca obrony Warszawy gen. Walerian Czuma, który nie tylko musiaÅ‚ walczyć z Niemcami, ale i znosić zwierzchnictwo gen. Rómmla. Wbrew lansowanym ostatnio hagiograficznym opiniom dowodzenie gen. WÅ‚adysÅ‚awa Andersa (grupa operacyjna kawalerii) staÅ‚o poniżej Å›redniej. Głównym jego osiÄ…gniÄ™ciem byÅ‚o konsekwentne unikanie zaangażowania swych siÅ‚, choć akurat byÅ‚ tam, gdzie bić siÄ™ należaÅ‚o. PÅ‚k Adam Bogorya-Zakrzewski stwierdziÅ‚ pózniej z goryczÄ…, 5 że Anders "postanowiÅ‚ natychmiast przebijać siÄ™ na WÄ™gry, czym siÄ™ da i jak siÄ™ da". Podobnie nisko wypada oceniać dokonania generałów BoÅ‚tucia (Grupa Operacyjna "Wschód") i StanisÅ‚awa Grzmota-Skotnickiego (Grupa Operacyjna "Czersk") z Armii "Pomorze", którzy jednak potrafili przynajmniej dzielnie siÄ™ bić i zginąć na posterunku. Jaki pan, taki kram Wobec przebiegu kampanii głównym miernikiem kunsztu dowódców wielkich jednostek muszÄ… być nie tyle rzadkie sukcesy czy porażki, bo zależaÅ‚y one głównie od narzuconych przez zwierzchników i przeciwnika okolicznoÅ›ci, ile umiejÄ™tność utrzymania oddziałów, pomimo niepowodzeÅ„ i niekoÅ„czÄ…cych siÄ™ odwrotów. Godnymi najwyższych laurów okazali siÄ™ puÅ‚kownicy: StanisÅ‚aw Maczek, jeden z nielicznych, który nie daÅ‚ siÄ™ do koÅ„ca rozbić, a także Prugar-Ketling, który odniósÅ‚ jedno z piÄ™kniejszych, choć epizodycznych zwyciÄ™stw w kampanii, Adam Epler (60. DP), bijÄ…cy i bolszewików, i Niemców, oraz gen. Zygmunt Podhorski (Suwalska Brygada Kawalerii i Dywizja Kawalerii "Zaza"), walczÄ…cy nieprzerwanie od 1 wrzeÅ›nia do 5 pazdziernika. Z szacunkiem trzeba też wspomnieć tych, którzy podzielili losy walczÄ…cych do ostatniego naboju żoÅ‚nierzy: gen. Józefa Kustronia i Franciszka WÅ‚ada oraz pÅ‚k. WacÅ‚awa KlaczyÅ„skiego. PÅ‚k StanisÅ‚aw DÄ…bek popeÅ‚niÅ‚ w walkach pod GdyniÄ… bÅ‚Ä™dy, ale okupiÅ‚ je osobistym mÄ™stwem i na koniec samobójczÄ… kulÄ…. PróbowaÅ‚ siÄ™ również zabić pÅ‚k Leopold Endel-Ragis po zawinionej klÄ™sce 22. Dywizji Piechoty pod Baranowem. WyjÄ…tkowe warunki dowodzenia powodowaÅ‚y, że ci, którzy potrafili z najwyższym kunsztem odeprzeć na przygotowanych do obrony terenach przygranicznych pierwsze ataki niemieckie, jak pÅ‚k. Julian Filipowicz, Janusz GaÅ‚adyk i Wilhelm Lawicz-Liszka, w dalszych odwrotowych fazach kampanii nie umieli już wydobyć ze swych żoÅ‚nierzy równego poÅ›wiÄ™cenia. Charakterystyczne, że przykÅ‚ad, tak dobry, jak i zÅ‚y, szedÅ‚ z góry. W armiach gen. Szyllinga i Thomméego, którzy trzymali wojsko twardÄ… rÄ™kÄ…, gen. Leopold Cehak (SÅ‚oweniec z pochodzenia, zle mówiÄ…cy po polsku), Bernard Mond i Zygmunt Piasecki oraz pÅ‚k. StanisÅ‚aw KalabiÅ„ski, WÅ‚adysÅ‚aw Powierza i Antoni Staich pozostali ze swymi żoÅ‚nierzami do koÅ„ca. Na przypomnienie zasÅ‚ugujÄ… również ci, którzy w totalnej katastrofie, jaka nastÄ…piÅ‚a w ostatniej fazie bitwy nad BzurÄ…, potrafili zachować zwartość swych jednostek i wyprowadzić je z kotÅ‚a. Poza wspomnianym już Abrahamem byli to gen. Franciszek Alter, Zygmunt PrzyjaÅ‚kowski i pÅ‚k Ludwik Strzelecki. Znacznie gorzej wyglÄ…daÅ‚o to "na podwórku" Rómmla, DÄ™ba-Biernackiego i Bortnowskiego. W Armii "Aódz" za przykÅ‚adem przeÅ‚ożonego wojska opuÅ›ciÅ‚o aż trzech dowódców. Gen. WÅ‚adysÅ‚aw BoÅ„cza-Uzdowski, dowódca 28. DP, choć, jak oceniaÅ‚ to gen. Thommée, drapnÄ…Å‚ do Warszawy, odnalazÅ‚ siÄ™ po kilku dniach w Modlinie. OpamiÄ™taÅ‚ siÄ™ także pÅ‚k Stefan Hanka-Kulesza (Kresowa Brygada Kawalerii), zapisujÄ…c Å‚adny epizod w walce z Rosjanami jako dowódca improwizowanej Grupy "Dubno". PÅ‚k 6 Edward Dojan-Surówka (2. DP Leg.) nie tylko nie okazaÅ‚ siÄ™, jak spodziewaÅ‚ siÄ™ tego w swych przedwojennych ocenach pÅ‚k Rowecki, dobrym dowódcÄ… dywizji, ale nie pofatygowaÅ‚ siÄ™ osobiÅ›cie do pierwszej bitwy, a co gorsza byÅ‚ jednym z pierwszych wojskowych, którzy znalezli siÄ™ poza granicami Rzeczypospolitej, i to jeszcze przed agresjÄ… ZSRR. Zagubili siÄ™ w wiÄ™kszoÅ›ci podkomendni DÄ™ba-Biernackiego, bijÄ…c siÄ™ zle i bez przekonania. Gen. Gustaw Paszkiewicz, skarżący siÄ™ na sercowe niedomagania, i pÅ‚k Ignacy Oziewicz, lekko draÅ›niÄ™ty, zdradzali chęć jak najszybszego oderwania siÄ™ nie tylko od przeciwnika, ale i wÅ‚asnych, pozostawionych samopas żoÅ‚nierzy. Brzemienne w skutki bÅ‚Ä™dy w dowodzeniu popeÅ‚niali też za przykÅ‚adem gen. Bortnowskiego niemal wszyscy wyżsi oficerowie Armii "Pomorze" - gen. Juliusz Drapella i Grzmot-Skotnicki oraz pÅ‚k. Tadeusz Lubicz-Niezabitowski i StanisÅ‚aw Åšwitalski. Potrzeba obiektywnej oceny Oceny oficerów i żoÅ‚nierzy WrzeÅ›nia nie sposób zawrzeć w alternatywie: bohaterowie i tchórze. O wiele częściej prawda o kampanii mieÅ›ci siÄ™ w dramacie koniecznoÅ›ci podejmowania niewykonalnych zadaÅ„ i próbach wypeÅ‚niania nierealnych rozkazów. Å»oÅ‚nierz, gdy byÅ‚ dobrze dowodzony i miaÅ‚ szansÄ™ stawienia skutecznego oporu na przygotowanych zawczasu pozycjach, biÅ‚ siÄ™ dobrze, a nawet Å›wietnie. W ekstremalnie trudnych warunkach byÅ‚y przykÅ‚ady graniczÄ…cego z fanatyzmem bohaterstwa: walka załóg WÄ™gierskiej Górki, Borowej Góry i Wizny, obrona Warszawy, Lwowa i Wybrzeża, postawa WoÅ‚yÅ„skiej BK w pierwszych dwóch dniach wojny, szaleÅ„cza odwaga kawalerzystów gen. Abrahama w odwrocie znad Bzury, bitność 11. Karpackiej DP w Lasach Janowskich, odporność 1. DPLeg., zwanej przez Niemców z szacunkiem "żelaznÄ…", odyseja zgrupowania KOP i GO "Polesie" i oczywiÅ›cie twarda postawa 10. Brygady Kawalerii Zmotoryzownej. ByÅ‚y też równie liczne przykÅ‚ady niezrozumiaÅ‚ego pozornie zaÅ‚amania caÅ‚ych jednostek, jak klÄ™ska 8. DP pÅ‚k. Teodora Furgalskiego i 20. DP Lawicza-Liszki w odwrocie spod MÅ‚awy czy rozejÅ›cie siÄ™ WileÅ„skiej BK pÅ‚k. Konstantego Druckiego-Lubeckiego na przeprawach przez WisÅ‚Ä™. Wiele zależaÅ‚o nie tylko od umiejÄ™tnoÅ›ci i woli walki dowódców, ale także momentu, w jakim nadchodziÅ‚ kryzys. Rozprężenie i dezorganizacja zdarzaÅ‚y siÄ™ bowiem częściej w pierwszym etapie kampanii, gdzie pozornie szanse byÅ‚y bardziej wyrównane, niż w ciężkich walkach odwrotowych pod jej koniec, kiedy zwykle bito siÄ™ dla honoru, do wyczerpania wszystkich możliwoÅ›ci, bez szans na sukces. TÅ‚umaczyć to trzeba okrzepniÄ™ciem wojska, które mniej nerwowo reagowaÅ‚o na nieprzyjacielskie samoloty i czoÅ‚gi. Pozytywni bohaterowie WrzeÅ›nia nie doczekali siÄ™ zazwyczaj za życia należnego uznania. W wojskowej ekipie gen. Sikorskiego szansÄ™ otrzymali przede wszystkim ci, którzy nie mieli piÅ‚sudczykowskich powiÄ…zaÅ„ i zjawili siÄ™ dostatecznie szybko, aby objąć nieliczne stanowiska. Na czele wielkich jednostek stanÄ™li zatem zarówno Prugar-Ketling i Maczek, jak i gen. Rudolf Dreszer, który we wrzeÅ›niu nie wykazaÅ‚ siÄ™ niczym, a nieco 7 pózniej również Paszkiewicz. Zdumiewa potraktowanie pÅ‚k Eplera, który trafiwszy do Francji jesieniÄ… 1940 roku, nie otrzymaÅ‚ żadnego przydziaÅ‚u, i przede wszystkim Orlika- Rückemana, jednego z bohaterów kampanii 1939 roku, który daremnie (!) zabiegaÅ‚ o przyjÄ™cie do wojska. Z drugiej strony na niczym speÅ‚zÅ‚o Å›ledztwo w sprawie zachowania DÄ™ba-Biernackiego, który poniósÅ‚ karÄ™ za próby politycznego frondowania w wojsku, a nie za haniebnÄ… postawÄ™ na polu bitwy. ZamysÅ‚ polityczny dominowaÅ‚ także w ocenach powojennych. W PRL gen. Rómmla, tylko dlatego, że powróciÅ‚ do kraju, nominowano do roli obroÅ„cy Warszawy. Od pewnego momentu ciepÅ‚o pisano również o Kutrzebie, a potem o Kleebergu, ponieważ umarli niejako "na czas" i nie zdążyli zaangażować siÄ™ w polityczne dziaÅ‚ania powojennej emigracji. Wielki dowódca wrzeÅ›nia gen. Thommée żyÅ‚ w Polsce w nÄ™dzy i poniewierce. Na emigracji w Londynie i Nowym Jorku także wyżej ceniono koteryjne powiÄ…zania i polityczne ukÅ‚ady niż rzeczywiste zasÅ‚ugi - wszak głównÄ… rolÄ™ graÅ‚ tam Anders, który we wrzeÅ›niu, jak i potem pod Monte Cassino, nie okazaÅ‚ talentów na miarÄ™ oczekiwaÅ„, podczas gdy Maczek i Szylling, najwybitniejsi polscy dowódcy tej wojny, pozostali na dalszym planie. 8