Ekspiacja Marcin Wolski


Niniejsza darmowa publikacja zawiera jedynie fragment
pełnej wersji całej publikacji.
Aby przeczytać ten tytuł w pełnej wersji kliknij tutaj.
Niniejsza publikacja może być kopiowana, oraz dowolnie
rozprowadzana tylko i wyłącznie w formie dostarczonej przez
NetPress Digital Sp. z o.o., operatora sklepu na którym można
nabyć niniejszy tytuł w pełnej wersji. Zabronione są
jakiekolwiek zmiany w zawartości publikacji bez pisemnej zgody
NetPress oraz wydawcy niniejszej publikacji. Zabrania siÄ™ jej
od-sprzedaży, zgodnie z regulaminem serwisu.
Pełna wersja niniejszej publikacji jest do nabycia w sklepie
internetowym e-booksweb.pl - Audiobooki, ksiÄ…zki audio,
e-booki .
EKSPIACJA strony 02/07/2004 11:41 Page 2
w serii ukaza"y si´:
Artur Baniewicz Góra Trzech Szkieletów
Artur Baniewicz Drzymalski przeciw Rzeczpospolitej
Anna Bojarska List otwarty do królowej Wiktorii
Anna Bojarska Ja
Anna Bolecka Concerto d amore
Marek Bukowski Wys"annik szatana
Max Cegielski Apokalipso
Mariusz CieĘlik Âmieszni kochankowie
Andrzej Horuba"a Farciarz
Witold Horwath Seans
GraŻyna Jagielska Korespondent
Krystyna Kofta Krótka historia Iwony Tramp
Marek ¸awrynowicz Kino  Szpak
Marek ¸awrynowicz Pogoda dla wszystkich
Gabriel Meretik Kryptonim  Luksemburg
Tomasz Mirkowicz Pielgrzymka do Ziemi Âwi´tej Egiptu
Joanna Rudniałska Miejsca
Hanna Samson Pu"apka na motyla
Ma"gorzata Saramonowicz Siostra
Ma"gorzata Saramonowicz Lustra
Jerzy Sosnowski Apokryf Ag"ai
Jerzy Sosnowski Linia nocna
Marcin Wolski Alterland
Piotr Zaremba Plama na suficie
Mariusz Ziomecki Lato nieĘmiertelnych
EKSPIACJA strony 02/07/2004 11:41 Page 3
Poczâtek
I
Byqtojedenztych corazrzadszych w naszychstronach
koTcioqów, w których czuje si9 jeszcze obecnoT: Boga.
Gdzie pot9gasacrum nierozpraszasi9 pod betonowymskle-
pieniem, nie gubi wTród dziwacznych ksztaqtów skamienia-
qego namiotu, rozpi9tego przez domorosqego Corbusiera na
zlecenieoperatywnego,aczkompletnie pozbawionegogustu
proboszcza. NieduGa, drewniana Twiâtynia, z przechylonâ
fikuTnie sygnaturkâ byqa niemal niewidoczna zza szpaleru
jaqowców i rzadkich sosen.
Przybyszzatrzymaqsi9 niepewnie na progu. Zdawaqosi9,
Ge w ostatniej chwili chciaq nawetsi9cofnâ:.Jednaklawina
sqonecznego Twiatqa wr9cz popchn9qa go w gqâb ciemnego
wn9trza, pachnâcego Gywicznymi deskami niedawno wsta-
wionych qawek, woniâ TwieGo wypastowanej podqogi i led-
wie wyczuwalnym zapachem kadzidqa.
Åšwiatqo wylewajâce si9 spoza pot9Gnych ongiT pleców
m9Gczyzny, dziT przypominajâcych bardziej wieszak nalet-
ni przybrudzony pqaszcz, sprawiqo, iG naraz zalTniqy krysz-
taqy Gyrandola, m9Gczyzna zaT mógqby przysiâc, Ge bied-
ny, ukrzyGowany Chrystus, wiszâcy w gqównym oqtarzu,
uniósq um9czonâ gqow9, a jego spojrzenie skrzyGowaqo si9
ze wzrokiem wchodzâcego. Tylko co on mógq zobaczy:?
6
Starego czqowieka o zniszczonej twarzy emerytowanego
aktora, który przez caqe Gycie naduGywaq mimiki, szminki
i alkoholu.
Drzwisamezatrzasn9qysi9za nim. DÎwi9kten,cho:stqu-
miony, przypominaq wystrzaq. Przybysz zadrGaq. Zapewne
gdybyJezus w prezbiteriumzostaq przedstawionyjako dum-
ny Pantokrator,zawróciqby. Miaqjednak przedsobâ wyqâcz-
nie bezbronnego skazaºca, niewinnâ ofiar9 systemu, panu-
jâcego przed dwoma tysiâcami lat w imperium rzymskim.
M9Gczyzna zrobiq kilka niepewnych kroków. Ci9Gko od-
dychajâc, oparq si9 o najbliGszâ qawk9. Sprawiaq wraGenie
kompletnie wyczerpanego. Spod pqaszcza wystawaqy spod-
nie postrz9pionej pidGamy i pospolite kapcie wsuni9te na
goqe nogi. Kâtem oka dostrzegq stuq9 przeqoGonâ przez
drzwiczki przymkni9tego konfesjonaqu. Ruszyq w tamtym
kierunku.
Paweq zorientowaq si9, Ge ktoT jest w koTciele. Mimo
wakacji z obowiâzku dyGurowaq na swoim posterunku. Pe-
nitentów miewaq ostatnio niewielu. Ot, z paru dziennie,
przewaGnie studentów, szykujâcych si9 do egzaminów po-
prawkowych,lubco bojaÎliwszychturystów, wybierajâcych
si9 pod koniec wakacji (bo taniej) w dalekâ podróG, zdecy-
dowanychskorzysta:z usqugliniilotniczych dopiero poroz-
liczeniu si9 z Panem Bogiem...
Czasami miaq wraGenie, Ge urodziq si9 zbyt póÎno. Semi-
narium ukoºczyq w momencie,gdy heroiczna epoka oporu,
walki, a bywaqo  i m9czeºstwa odeszqa w cieº podr9czni-
ków i nagrobków. Gdyby jeszcze swego czasu zdecydowaq
si9 na wstâpienie do odpowiedniegozakonu, mógqbyzosta:
misjonarzem, nieT: Sqowo BoGe qowcom gqów czy szukajâ-
cym absolutu Polakomz Syberii,atak utknâqtu, nacichych
peryferiach stolicy, peqnych domków, chaqupek i willi, za-
mieszkanych gqównie przez ludzi starych i bezdzietnych...
7
Nie mógq nawet poTwi9ci: si9 powtórnej ewangelizacji
wykorzenionych mieszkaºców blokowisk... AkarieraGoqnie-
rza? Byq pewien, Ge nie zrezygnowaq z niej pochopnie.
 Wysqucha mnieksiâdz? M9Gczyzna,który przykl9knâq
po drugiejstronie kratki,z pewnoTciâ nie naleGaq dostuden-
tów ani globtroterów. Åšwiszczâcy oddech wskazywaqraczej
na pensjonariusza któregoT z prywatnych domów starców,
ulokowanych w okolicy, albo przybysza z nieodlegqego sa-
natorium przeciwgruÎliczego lub teG pacjenta centrum kar-
diologii.
 Naturalnie...  Paweq chciaq powiedzie:,,synu , alezo-
rientowaqsi9,Ge wobec kogoTstarszego o caqâ epok9zwrot
taki mógqby zabrzmie: Tmiesznie.  Squcham. W imi9 Ojca
i Syna...
 Ostatni raz byqem u spowiedzi czterdzieTci lat temu...
 mruknâq penitent.  Zresztâ co to byqa za spowiedÎ? Roz-
pracowywaqem tego klech9... Przepraszam, kapqana.
 Nigdy nie jest za póÎno na Gal i skruch9...
 Czy moGe mi ksiâdz nie przerywa:?! Mam sporo do
powiedzenia. Ale nie nazywajmy tego spowiedziâ. Dobrze?
U Pana Boga, jeTli taki goT: istnieje, dawno mam przechla-
pane. Ale... nie mog9tegotakzostawi:. Po prostu nie mog9.
Mniej we mnie Gycia niG Garu w zduszonym pecie, i gdyby
nie pami9:... Miaq ksiâdz kiedyT matk9? Gqupie pytanie, kaG-
dy ma matk9. Moja byqa... Twi9ta. I bardzo nieszcz9Tliwa.
Dla niej postanowiqem nie utopi:tego wszystkiego w niepa-
mi9ci.Åšni misi9 ostatniocz9sto po nocach, pqacze... A pqacz
matki to gorzej niG pqacz dzieci. Zresztâ nie dorobiqem si9
bachorów.Jestemsam. Matka nieGyje. NicjuG nieGyje. To,
wcokiedyT wierzyqem,zdechqo,ai moja wqasnaTmier:jest
cholernie blisko... KaGdego dnia przedTwitemsqysz9 bardzo
wyraÎnie,jakspaceruje pokorytarzu. Zastanawiasi9 które
8
drzwi wybra:?Staje przed moimi, macaklamk9, potemidzie
dalej. W szpilkach chodzi, suka.
Paweq westchnâq. OpowieT: zapowiadaqa si9 na dqugâ.
I nudnâ.
 Tak, tak, wracam do rzeczy  zmitygowaq si9 staruch.
 Zaczn9 odtego,Ge mnie nie ma. Serio! Niefiguruj9 w ewi-
dencji ludnoTci, nie mam dowodu osobistego, PESEL-u,
NIP-u, nie mog9 gqosowa:. Powiem wi9cej  nigdy mnie nie
byqo,ani mnie,ani mojejfunkcji... DwanaTcielat miaqem,jak
znaleziono mnie w ruinach Warszawy. Matk9 wywieÎli na
roboty do Niemiec, ojca komunist9 rozstrzelali, jak si9 do-
wiedziaqem, ,,polscy faszyTci z AK ...
Zamilkq, ci9Gkoqapaq oddech. Powiedziaq kilkasqów, któ-
rych Paweq nie dosqyszaq. Potem jednak mowastarca znów
staqa si9 bardziej zrozumiaqa.
 DuGo wiem, moGnapowiedzie: wszystko.Sqyszaqksiâdz
o,,qâczniku pami9ci ? Niesqyszaq... boiskâd. Tajneqamane
przez poufne. Alejaksobie ksiâdz przesqucha,tozobaczy...
 Przesqucha? Zobaczy?
 Wszystkiego nie dasi9 powiedzie: wqasnymisqowami,
bo czymGe jest sqowo? Goq9biem, którego moGna zestrzeli:
wlocie,glinâ,z której dasi9 ulepi: dowolny ksztaqt,zwqasz-
cza jeTli dobrze podla: jâ krwiâ. Sqowa pachnâce krwiâ, oj,
jak one Tniâ mi si9 po nocach, jak Tniâ. Caqe kaquGe, pod-
ziemne oceany...
,,Wariat, biedny wariat  pomyTlaq ksiâdz. Nie byqa to
dla niego pierwszyzna. Spowiadaq kiedyT wszpitalu osobni-
ka podajâcegosi9za Wqadysqawa Gomuqk9. NaskrajuTmier-
ci zupeqnie szczerze przepraszaq za pacyfikacj9 WybrzeGa.
Byq to oczywisty psychol. Prawdziwy Wiesqaw nie prze-
prosiqby za nic. Inna sprawa, Ge dzisiejszy penitent wypo-
wiadaq si9 o wiele precyzyjniej, przytomniej niG tamten...
9
Szczególnie gdy wspominaq matk9, brzmiaqo to wyjâtkowo
wiarygodnie.
 ...Jedyna niesubordynacja, prosz9 ksi9dza.Jedyne od-
st9pstwo odzasad wciâgu pi9:dziesi9ciulatsquGby. Bezgra-
nicznej, pieprzonejlojalnoTci. DoT: wczeTnie odkryqem,kim
jest moja matka i gdzie mieszka po powrocie z Rzeszy. Nie
zameldowaqem o tym, cho: miaqem obowiâzek. Zresztâ po-
czâtkowo nicztego nie wynikaqo. Obserwowaqemjâ, w mia-
r9 moGliwoTci pomagaqemza pomocâanonimowych przeka-
zów, przychodzâcychokr9Gnâ drogâzzagranicy,oczywiTcie
bez osobistego kontaktu... Trzy lata temu, miaqa wtedy juG
grubo po osiemdziesiâtce, dopadq jâ wylew. Straciqa mow9.
Uznaqem,Ge mog9 wyjT:zcienia. ByqemjuG na emeryturze.
Nikomu nie mogqoto zaszkodzi:. Ani sprawie, ani jej. Poje-
chaqem doszpitala. Nocâ. Nikt mnietam nie widziaq. Byqem
jeszcze w niezqej formie, toteG Tciany i drzwi nie stanowiqy
dla mnie przeszkody. Po jej wzroku, uTcisku r9ki zrozu-
miaqem,Ge mnie poznaqa, w kâcikach oczu pojawiqysi9qzy.
JateG,staryqajdak bezserca, poryczaqemsi9. Cicho, masi9
rozumie:. Zachowujâc peqne incognito zaqatwiqem jej pie-
l9gniark9, doktórej dzwoniqemcojakiTczas, dowiadujâcsi9
o mojâ staruszk9. O dziwo, wbrew pierwotnej diagnozie,
stan zdrowia mamy poprawiaq si9 z dnia na dzieº. Po paru
tygodniach wróciqajej mowa, pozostaqtylko niedowqad pra-
wej poqowy ciaqa. KtórejT nocy odwiedziqem jâ znowu.
Zacz9liTmyrozmawia:, poraz pierwszy od blisko póq wieku.
I wtedy dowiedziaqem si9 najgorszego... ,,To nie akowcy
zastrzelili twego ojca, Franiu, to nasi...
Stary m9Gczyzna na momentzamilkq. Straciq oddech czy
raczej szukaq wqaTciwych sqów? Paweq czekaq spokojnie.
 Prosz9 ksi9dza! Cosi9 wtedy porobiqo w mojejgqowie.
Niepotrafi9opisa:.Zresztânie mato wieledorzeczy.Istotne
byqo co innego. Zrozumiaqem, Ge to, co wiem, nie powinno
10
przepaT:. Nie powinno rozsypa: si9 wraz ze mnâ. A za-
pewne ksiâdz domyTla si9, jak wiele wiem?
 Ile?
 Wszystko. A nawet wi9cej.
 Chce pan mi o tym opowiedzie:?  w gqosie mqodego
ksi9dza daq si9 wyczu: lekki niepokój. Nie miaq juG wâtpli-
woTci, rozmawiaq z szaleºcem i mitomanem. Baq si9 nawet
myTle:, jak owa dziwaczna rozmowa moGe si9 zakoºczy:.
 Nie teraz. Brak mi siq. Zresztâ i tak ksiâdz by nie spa-
mi9taq. A poza tym sqowo to Gaden dowód. Dlatego zapisa-
qem wszystko na CD: relacje, stenogramy, komentarze do
ogólnodost9pnych zdj9: i dokumentów.
 Ale na jaki temat?
 Nie teraz. Przekona si9 ksiâdz sam... Wysqaqem jâ...
Prosz9 si9 pochyli:...  Przez chwil9 szeptaq mu do ucha
dokqadny adres na Saskiej K9pie.  Mieszkajâtam przypad-
kowi, niezwiâzani ze mnâ ludzie. Wiem, Ge mieszkanie jest
chwilowo puste,gospodarze wyjechalina placówk9. Wystar-
czy w poniedziaqek zajrze: doich skrzynki....
 I co mam poczâ: dalej...?
 Co tylko ksiâdz uzna za stosowne. Zrobiqem w Gyciu
mnóstwo zqych rzeczy, niech chociaG jedna b9dzie dob-
ra... I jeszcze prosz9 zapami9ta:, bo to waGne, najwaGniej-
sze!  powtórzyq z naciskiem.  Pod Gadnym pozorem nie
wolno zwraca: si9 z tym do naszych wqadz.
 Czy pan nie przesadza? PrzecieG dziT paºstwemrzâdzi
dawna antykomunistyczna opozycja.
W odpowiedzirozlegqsi9gorzkiTmiech, przypominajâcy
krakanie starego gawrona.
 CóG z tego, Ge paru ludzi z nowego rozdania zaj9qo
stanowiska? Tamci sâ wsz9dzie. O tym teG ksiâdz sobie po-
czyta. Decyzj9, co z tym dalej zrobi:, pozostawiam ksi9-
dzu. MoGe zachowa:to ksiâdz dla przyszqych pokoleº albo
11
przekaza: swoim koTcielnym zwierzchnikom... Chciaqbym
jedynie, Geby to nie przepadqo. I zaklinam, prosz9 bardzo
uwaGa: na siebie. Nie ufa: nikomu, zwqaszcza przedstawi-
cielom tak zwanego aparatu. Pilnowa: si9 caqy czas. Ja juG
musz9 iT:. Byqoby Île, gdyby mnie tu znaleÎli!
Wstaq chwiejnie, czepiajâc si9 Tciany konfesjonaqu.
 Niech pan poczeka! zawoqaqSulewski, przypominajâc
sobie o swojej roli spowiednika.  Prosz9 mi powiedzie:,
czy Gaquje pan za swoje grzechy?
 Jak cholera!
 Pomódlmy si9 zatem.
 Niech ksiâdz zrobito w moimimieniu.Ja nie potrafi9,
nie chc9... A zresztâ, jeTli Ten, w którego ksiâdz wierzy,
jest wistociesamâ dobrociâi miqoTciâ,to nawet bez klepa-
nia tych waszychformuqek wybaczy i takiemu sukinkotowi
jak ja.
I odszedq. Ksiâdz Sulewskisiedziaqjak ogquszony. Dopie-
ro po dquGszej chwili zdaqsobiespraw9, Ge nie moGe odna-
leÎ: w pami9ci stosownej modlitwy.
Kiedy wreszcie otworzyq drzwiczki i wyszedq na mi9k-
kich nogach z konfesjonaqu, koTcióq poraGaq pustkâ. Tylko
przy oqtarzu stary proboszcz przestawiaq kwiaty.
 Widziaq go ojciec?  wybeqkotaq Paweq.
 Kogo?  wiekowy kapqan uniósq czerwone, wiecznie
zaqzawione oczy alergika.
 Starego, schorowanego m9Gczyzn9... Chyba szaleºca.
DoT: dqugorozmawiaqze mnâ,ale niechciaqsi9spowiada:...
Proboszcz wytrzeszczyq oczy.
 Nie widziaqem nikogo, ale moGe dlatego, Ge byqem
dquGszy czas w zakrystii... Wyglâdasz na zdenerwowanego,
bracie.
 Nie, nie... chyba jestem zm9czony.
 Ch9tnie zastâpi9 ci9 w konfesjonale.
12
Paweq Sulewski przykl9knâq przed oqtarzem, po czym
wszedq dozakrystii. Wgqowiekq9biqy musi9sprzeczne myT-
li. Rozumradziq powâtpiewa: wto,co usqyszaq,z drugiejzaT
strony, jeTli jednak byqo w tym chociaG ziarenko prawdy?
Jak on pi9knie mówiq oswojej matce... Rozumiaq doskonale
uczucia starego, nie minâq przecieG rok, jak jego matka,
Antonina Sulewska, takGe odeszqa z tego Twiata.
Osunâq si9 na kolana przed maqym oqtarzykiem i zaczâq
si9 modli:. Czuqsi9tak,jakgdyby caqy ci9Gar win, dqawiâcy
nieznajomego, przeszedq na niego. Po chwili przytqoczony
myTlami, z rozkrzyGowanymi r9koma legq na zimnej po-
sadzce. MyTlaq oswoichzwâtpieniach,Gâdzachigrzechach,
które znaq tylko on sam i Bóg.
*
Piel9gniarze, jak biaqe widma, wyqonili si9 zza wysokich
jaqowców. Mqodzi, krzepcy, niestroniâcy wida: od :wiczeº
nasiqowni. Pacjent nawet nie próbowaq ucieka:. Uj9ligo pod
r9cei poprowadzili do bocznejfurty. Na piaszczystej uliczce
staqazwyczajnaszpitalna karetka. Wysoki,szpakowaty m9G-
czyznaz koqyszâcymsi9 na piersistetoskopem, który poGe-
raqzzapaqem apetycznejabqko,zerwanez pobliskiejjabqon-
ki, uTmiechnâq si9 na widok starca.
 Znowu si9 spotykamy, stary przyjacielu  szerokim
qukiem odrzuciq daleko ogryzek.
 Byq w koTciele  powiedziaq bardziej barczysty z sani-
tariuszy.  Spowiadaq si9!
 Komunista u spowiedzi? CóG, spodziewaliTmy si9 po
tobie wi9cej, Omega  rzekq oczekujâcy.  Ale rozumiem,
Ge reszt9 zeznaº zqoGysz u nas.
Pojmany równieG si9 uTmiechnâq. Miaq dla ,,doktora
przykrâ niespodziank9. Docaqej operacji przygotowywaqsi9
13
od dqugich miesi9cy. Teraz byqgotów. W ustachcichotrzas-
n9qa fiolka.
 Kurwa  ryknâq,,doktor .  Zrobiqto,jebany! Do wozu
z nim!
Wiedziaq,GeterazjuG nic nie dasi9 poradzi:.JeTli Omega
poqknâq ukryty w fiolce cyjanek, przesqucha: moGe jedynie
trupa.
 Zabierzcie go  warknâq do kierowcy i piel9gniarzy.
 Reanimujcie, jeTli si9 da. Ja przyjad9 póÎniej.
Wrzuciqkitel doTrodkaambulansuisi9gnâq po podquGnâ
lekarskâ walizeczk9. Rozejrzaq si9 czujnie dookoqa. ywej
duszy! Spr9Gystym krokiem pospieszyq w stron9 koTcioqa.
Ciepqy sierpniowy wiatr owiewaq jego krótkie siwe wqosy,
kontrastujâcez mqodâjeszcze, ogorzaqâtwarzâ byqegospor-
towca.
W Trodku Twiâtyni byqo pusto. To uqatwiaqo zadanie.
Nie cierpiaq komplikacji.
Podszedq do konfesjonaqu. Jednâ r9kâ w cienkiej r9ka-
wiczce si9gnâq do torby, drugâ szybkim ruchem otworzyq
drzwiczki.
Siedzâcy wewnâtrz stary ksiâdz wyglâdaq jak wykopany
z nory borsuk. Zdumienie odebraqo mu mow9.
,,Doktor strzeliq mu prosto mi9dzy oczy.
 Requiescatin pace!  mruknâq.
Jeszcze raz si9 rozejrzaq, potem zamknâq torb9. Dla
pewnoTci obszedq Twiâtyni9. Wsunâq gqow9 do niewielkiej
zakrystii. Gdyby byq nieco wyGszy, by: moGestóq niezasqo-
niqby mu Pawqa,rozciâgni9tego przedoqtarzem. Niezobaczyq
go jednak, nie wyczuq, nie usqyszaq. Stary zegar akurat za-
chrypiaqizaczâq, nie wiedzie:czemu, wybija:trzeciâ natrzy
minuty przed terminem. Obok twarzy zabójcy przemkn9qa
jakaT pszczoqa, zwabiona wszechobecnym zapachem kwia-
tów. Siwy odwróciqsi9i wyszedq. PoniGejstatuiTw. Antonie-
14
gozauwaGyq bukietTwieGychgoÎdzików. Urwaqjedeni wqo-
Gyq do butonierki.
Lubiq kwiaty.
Sobota
Wikary usqyszaqciche kaszlni9cie, dochodzâcez bocznej
nawy, ale niezwróciq na nie uwagi. Podobniejak naskrzyp-
ni9cie nienaoliwionych drzwi zakrystii. Modlitwa uspokoiqa
go. Postanowiq porozmawia: z proboszczem. Starzec zgro-
madziq bogate doTwiadczenie podczasczterdziestulat posqu-
giwania wczasachkomunyi mógq pomóc wzrozumieniute-
go, co usqyszaq mqody ksiâdz, tym bardziej Ge rozmowa
z nieznajomym nie byqa formalnâ spowiedziâ, a zatem nie
wiâzaqa go tajemnica.
W koTciele powitaqa go dziwna cisza. Za gq9boka nawet
jak na pustâ Twiâtyni9.
 Ksi9Ge Wacqawie odezwaqsi9 póqgqosem. Nikt mu nie
odpowiedziaq.  Ksi9Ge Wacqawie!!!
Podbiegq dokonfesjonaqu. Drzwiczki byqyotwarte. Gdyby
nie wybaquszone oczy i maqa dziurka poTrodku czoqa, mog-
qoby si9 wydawa:, Ge proboszcz usnâq.
*
Ksiâdz Sulewski zareagowaq tak, jak kaGdy na jego miej-
scu. DrGâcymir9kami wysupqaqspodsutanny komórk9iza-
czâq wybiera: numer policji. Wystukaq 112 i zrezygnowaq.
Martwy duchowny byq najlepszym dowodem prawdziwoTci
zwierzeº starego m9Gczyzny. A ten przecieG przestrzegaq
przed kontaktami z policjâ. Paweq odqoGyq telefon i wróciq
do koTcioqa. Kiedy przekonaq si9, Ge tabernakulum jest
nienaruszone, nie miaq juG wâtpliwoTci, iG w Twiâtyni nie
15
pojawiqsi9zqodziej. Kula przeznaczona byqa dlaspowiedni-
ka. Morderca nie przewidziaq tylko zamiany ksi9Gy w kon-
fesjonale. AlejeTli mastarca,szybko domyTlisi9,Ge popeqniq
bqâd... A wtedy wróci poprawi: spapranâ robot9.
W pierwszym impulsie skoczyq zaryglowa: drzwi, jak-
by przerdzewiaqyskobel mógqstanowi:jakâkolwiekzapor9.
Potem próbowaq opanowa: narastajâcâ panik9.
,,Nie histeryzuj, myTl!
W mqodoTci, zanim przyszqo powoqanie, marzyq o zawo-
dzie prywatnego detektywa. W fantazjach bywaq równieG
muszkieterem, kapitanem Klossem, Jamesem Bondem. Byq
nawetczas,gdyzdawaqo musi9,Ge moGeje urzeczywistni:.
Po maturzez wqasnego wyboruznalazqsi9 w wojsku, ma-
rzyqy mu si9 siqy specjalne... ,,Nowa, wolna Polska potrze-
buje takich, jak ty  powtarzaq mu jego ówczesny mentor.
Podobno miaq wrodzone predyspozycje do sportów walki.
Jeszcze w podstawówce przez jakiT czas uprawiaq boks,
w liceum pociâgaqy go walki wschodnie. Dbania o t9Gyzn9
fizycznâ niezaniechaq nawet po wstâpieniu doseminarium.
Pomagaqo muto w pozbywaniusi9nadmiaruenergii,zmniej-
szaqo pokusy... Nawet obecnie prowadziq oTrodeksportowy
przy parafii.
,,Teraz mam okazj9 si9sprawdzi:!  pomyTlaq, zagryza-
jâc wargi. Zastanawiaq si9, co by byqo, gdyby musiaqstanâ:
twarzâ w twarz z zawodowym mordercâ. Rozsâdek podpo-
wiadaq mu, Ge nie miaqby najmniejszych szans z pozbawio-
nymi skrupuqów profesjonalistami.
Pozostawaqa ucieczka. Wiedziaq,Ge powinienjak najszyb-
ciej opuTci: koTcióq i poinformowa: o zdarzeniuswego du-
chownego zwierzchnika. W tym celu musiaq si9 przebra:.
Nie mógq ucieka: w sutannie. W schowku obok zakrystii
znalazq stare ubranie, którego uGywaq podczas prac remon-
towych w koTciele. Wiedzâc, Ge Twiâtynia moGe by: obser-
16
wowana, zrezygnowaq z ewakuacji wejTciem od zakrystii,
atakGe drzwiamifrontowymi,które otworzyq(zamkni9te nie
ochroniâ przed nikim, a wzmogâ tylko podejrzenia).
Ponad dwadzieTcia lat temu zabity dziT proboszcz, wy-
posaGajâc koTcióq i plebani9 w centralne ogrzewanie, ogra-
niczyqsi9 dojednego pieca. Dlategoobaobiektyqâczyqyrury
biegnâce podziemnym korytarzykiem. W stanie wojennym
korzystali z niego konspiratorzy, drukujâcy bibuq9. Paweq
byq szczupqy, toteG bardzo szybko pokonaq przejTcie.
JuG po dziesi9ciu minutach byq w swoim pokoju na ple-
banii. Wziâq pieniâdze, portfel, prawo jazdy, kurtk9 prze-
ciwdeszczowâ, garnitur. RównoczeTnie uqoGyq sobie plan
dziaqania: uda si9 do swojego biskupa, którego znaq dobrze
jeszcze z czasów seminarium. Jego zwierzchnik byqrozsâd-
nym, otwartym czqowiekiem. Wspólnie wymyTlâ strategi9
dalszego post9powania.
Samochód wypchnâq z blaszanego garaGu bez zapalania
silnika. Miaq nadziej9,Ge nikt niezauwaGyjego odjazdu. Gos-
podyni nie wróciqa jeszcze z zakupów, koTcielny pojechaq
dolekarza...Sulewskiotworzyqstarâ,rzadko uGywanâbram9
odstronylasui wyjechaq na przesiek9. Wolaq ominâ: gqów-
nâ drog9. Przecinajâc alejk9, biegnâcâ wzdquG ogrodzenia,
kâtem oka zarejestrowaq czarnego passata, stojâcego tuG
obok bocznejfurty,isiwego, postawnego m9Gczyzn9, który
wszedq na teren koTcioqa.
Instynktownie dodaq gazu.
*
Siwy zauwaGyq, oczywiTcie, samochód, p9dzâcy szaleº-
czo wyboistâ drogâ.
Instynkt qowcy nakazywaq mu goni: go, strzela:... Poha-
mowaq si9. Popeqniq juG dwa bq9dy za duGo. Nie dopadq
17
Omegi na czas i w dodatku przeoczyq Twiadka. Spokojnym
krokiem wszedq do koTcioqa. Truptkwiqtam, gdziegozosta-
wiq  w zakrystii, natomiast w ciâgu ostatnich minut zaszqy
wyraÎne zmiany: przewrócone krzesqo, porzuconastuqa, na
ziemi sutanna, zdj9ta ani chybi w najwyGszym poTpiechu,
czego dowodziqy dwa urwane guziki...
 Przebraq si9 w cywilne qachy!  mruknâq do siebie,
zaglâdajâc do uchylonej szafy. ,,A wi9c Twiadkiem zbrodni
nie byq koTcielny czyjakiT przypadkowy goT:, ale duchow-
ny. Prawdopodobnie wikary... MoGeto nawet onspowiadaq
starego?!
Na Tcianie, do której si9 zbliGyq, wisiaqo par9 fotografii
starego proboszcza w gronie mqodzieGy oraz wspólne zdj9-
cie z biskupem i z drugim ksi9dzem  mqodym, wysokim,
o zgoqa Twieckim wejrzeniujasnych oczu.
,,Przystojniaczek!  pomyTlaq. ,,Taki, co to si9 podoba
kobietom i m9Gczyznom. M9Gczyznom nawet bardziej!
W tle, za plecami trójki duchownych, majaczyq koTcióq
i lasek. Datownik wskazywaq dzieº sprzed póq roku. Nie
ulegaqo wâtpliwoTci, Ge zdj9cie przedstawia ksi9dza i jego
mqodego wikarego. Siwy pociâgnâq nosem. Zqapaq wyraÎny
zapach swojej zwierzyny, zapach czqowieka w najwyG-
szym stopniu zdenerwowanego, uGywajâcego taniej wody
koloºskiej. Przykl9knâq, dobrâ chwil9 wodziq dqoniâ po ka-
miennej posadzce. Pod oqtarzem wyczuq, Ge jest odrobin9
cieplejsza.
 DraºleGaq tu i si9 modliq, kiedy zajrzaqem. Pech!
Na momentjego uwag9 przykuqazqocista pszczoqa, która
jakimTsposobem wpadqa dozakrystiiiteraztqukqa oszyb9,
próbujâc wyrwa: si9 na wolnoT:. Strâciq jâ na ziemi9
iz nieukrywanâ przyjemnoTciârozgniótq obcasem. Nienawi-
dziq pszczóq.
Niniejsza darmowa publikacja zawiera jedynie fragment
pełnej wersji całej publikacji.
Aby przeczytać ten tytuł w pełnej wersji kliknij tutaj.
Niniejsza publikacja może być kopiowana, oraz dowolnie
rozprowadzana tylko i wyłącznie w formie dostarczonej przez
NetPress Digital Sp. z o.o., operatora sklepu na którym można
nabyć niniejszy tytuł w pełnej wersji. Zabronione są
jakiekolwiek zmiany w zawartości publikacji bez pisemnej zgody
NetPress oraz wydawcy niniejszej publikacji. Zabrania siÄ™ jej
od-sprzedaży, zgodnie z regulaminem serwisu.
Pełna wersja niniejszej publikacji jest do nabycia w sklepie
internetowym e-booksweb.pl - Audiobooki, ksiÄ…zki audio,
e-booki .


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
E book Co w duszy gra, co w brzuchu burczy Marcin Wolski
Wolski Marcin Wirus
Wolski Marcin Operacja Herod
Wolski Marcin Na żywo

więcej podobnych podstron