Od śmierci Ramzesa XIII aż do dnia jego pogrzebu rządził państwem, jako
arcykapłan Amona tebańskiego, a namiestnik zgasłego króla - najdostojniejszy
San-amen-Herhor.
Kilkumiesięczna władza namiestnika była wielce pomyślną dla Egiptu. Herhor
uspokoił bunty pospólstwa i, jak było dawnymi czasy, pozwolił co siódmy dzień
wypoczywać ludziom pracującym. Zaprowadził surową karność między kapłanami,
otoczył opieką cudzoziemców, a szczególniej Fenicjan, i zawarł traktat z Asyrią
nie odstępując jednak Fenicji, która pozostała hołdowniczką Egiptu.
W ciągu tych krótkich rządów sprawiedliwość wypełniała się szybko, ale bez
okrucieństwa, i lada kto nie śmiał bić egipskiego chłopa, który mógł odwołać
się do sądu, jeżeli miał dosyć czasu i świadków.
Herhor zajął się też spłatą długów obciążających majątki faraona i państwa. W
tym celu skłonił Fenicjan do zrzeczenia się pewnej części sum należących im od
skarbu, a na pokrycie reszty podniósł z Labiryntu ogromną kwotę trzydziestu
tysięcy talentów.
Dzięki tym środkom w ciągu trzech miesięcy nastał w państwie spokój i dobrobyt,
a ludzie mówili:
- Błogosławione niech będą rządy namiestnika San-amen-Herhora! Zaprawdę,
bogowie przeznaczyli go na władcę, aby uwolnił Egipt od klęsk zadanych mu przez
Ramzesa XIII, lekkoducha i łowcy kobiet...
Kilkadziesiąt dni wystarczyło, aby naród zapomniał, że wszystkie dzieła Herhora
były tylko spełnieniem zamiarów młodego i szlachetnego faraona.
W miesiącu Tobi (październik-listopad), gdy mumię Ramzesa XIII już złożono w
królewskich pieczarach, do świątyni Amana tebańskiego zeszło się wielkie
zgromadzenie najdostojniejszych osób. Byli tam prawie wszyscy arcykapłani,
nomarchowie i jenerałowie wojsk, a w ich liczbie okryty chwałą sędziwy wódz
armii wschodniej - Nitager.
W tej samej olbrzymiej sali kolumnowej, gdzie przed pół rokiem kapłani sądzili
Ramzesa XII i okazywali niechęć Ramzesowi XIII, w tym samym miejscu dziś
zgromadzili się dostojnicy, aby pod przewodnictwem Herhora rozstrzygnąć
najważniejszą sprawę państwową. Jakoż dnia dwudziestego piątego Tobi, w samo
południe, Herhor w infule Amenhotepa zasiadł na tronie, inni na krzesłach, i
odbyła się narada.
Trwała dziwnie krótko, jakby rezultat jej z góry był przygotowany.
- Arcykapłani, nomarchowie i wodzowie! - zaczął Herhor. - Zebraliśmy się tu w
sprawie smutnej i ważnej. Wraz ze śmiercią wiecznie żyjącego Ramzesa XIII,
którego krótkie i burzliwe panowanie skończyło się w tak
nieszczęśliwy sposób...
Tu Herhor westchnął.
-...Wraz ze śmiercią Ramzesa XIII nie tylko zgasł faraon, ale i pełna sławy
dynastia dwudziesta...
Między zebranymi przeleciał szmer.
- Dynastia nie skończyła się - wtrącił prawie szorstko potężny nomarcha
memfijski. - Żyje przecie czcigodna królowa Nikotris, więc tron należy do
niej...
Po chwili milczenia odpowiedział Herhor:
- Najdostojniejsza małżonka moja, królowa Nikotris...
Teraz w zebraniu rozległ się nie szmer, ale krzyk i trwał kilka minut. Gdy
ucichło, Herhor spokojnie i dobitnie mówił dalej:
- Moja najdostojniejsza małżonka, królowa Nikotris, nieutulona w żalu po
śmierci syna, zrzekła się tronu...
- Pozwólcie!... - zawołał nomarcha memfijski. - Najdostojniejszy namiestnik
mianuje królowę swoją małżonką... Jest to wiadomość zupełnie nowa, którą przede
wszystkim należy sprawdzić...
Na znak Herhora najwyższy sędzia tebański wydobył ze złotej puszki i głośno
odczytał akt ślubu zawartego przed dwoma dniami między najdostojniejszym
arcykapłanem Amona San-amen-Herhorem i królową Nikotris, wdową po Ramzesie XII,
matką Ramzesa XIII.
Po tym wyjaśnieniu nastała grobowa cisza. Herhor zaś mówił:
- Ponieważ małżonka moja i jedyna dziedziczka tronu zrzekła się swoich praw,
ponieważ tym sposobem skończyło się panowanie dwudziestej dynastii, musimy więc
wybrać nowego władcę...
Władcą tym - ciągnął Herhor - powinien być człowiek dojrzały, energiczny i
biegły w sprawowaniu rządów. Z tego powodu radzę wam, dostojnicy, ażebyśmy na
najwyższe stanowisko wybrali...
- Herhora!... - krzyknął ktoś.
-...Ażebyśmy wybrali najsławniejszego Nitagera, wodza armii wschodniej -
dokończył Herhor.
Nitager długą chwilę siedział z przymkniętymi oczyma, uśmiechając się. Wreszcie
powstał i rzekł:
- Nigdy chyba nie zabraknie ludzi chętnych do tytułu faraona. Może nawet
mielibyśmy ich nad potrzebę. Szczęściem, sami bogowie usuwając niebezpiecznych
współzawodników ukazali nam człowieka najgodniejszego władzy. I zdaje mi się,
że uczynię roztropnie, gdy zamiast przyjmować łaskawie ofiarowaną mi koronę,
odpowiem:
Niech żyje wiecznie jego świątobliwość San-amen-Herhor, pierwszy faraon nowej
dynastii!...
Obecni, z małymi wyjątkami, powtórzyli okrzyk, a jednocześnie najwyższy sędzia
przyniósł na złotej tacy dwie czapki: białą - Górnego i czerwoną - Dolnego
Egiptu. Jedną z nich wziął arcykapłan Ozirisa, drugą arcykapłan Horusa i
doręczyli je Herhorowi, który ucałowawszy złotego węża włożył je sobie na
głowę.
Po czym rozpoczęła się ceremonia składania hołdu przez obecnych, która ciągnęła
się parę godzin. Następnie spisano odnośny akt, uczestnicy wyboru przyłożyli na
nim swoje pieczęcie i od tej chwili San-amen-Herhor został rzeczywistym
faraonem, panem obu światów tudzież życia i śmierci swoich poddanych.
Nad wieczorem jego świątobliwość wrócił zmęczony jeszcze do swych
arcykapłańskich pokojów, gdzie zastał Pentuera. Kapłan zmizerniał, a na jego
chudej twarzy malowało się znękanie i smutek.
Kiedy Pentuer upadł na twarz, pan podniósł go i rzekł z uśmiechem:
- Nie podpisałeś mego wyboru, nie złożyłeś mi hołdu, i lękam się, czy nie będę
musiał oblegać cię kiedy w świątyni Ptah...
Cóż, nie namyśliłeś się zostać przy mnie? Wolisz Menesa?...
- Wybacz, wasza świątobliwość - odpowiedział kapłan - ale życie dworskie tak
mnie znużyło, że jedynym dziś moim pragnieniem jest - uczyć się mądrości.
- Nie możesz zapomnieć Ramzesa? - spytał Herhor. - A jednak znałeś go bardzo
krótko, podczas gdy u mnie pracowałeś kilka lat.
- Nie potępiaj mnie, wasza świątobliwość. Ale Ramzes XIII był pierwszym
faraonem, który odczuł niedolę ludu egipskiego...
Herhor uśmiechnął się.
- Oj, wy uczeni... - rzekł chwiejąc głową. - To przecież ty, ty sam, zwróciłeś
uwagę Ramzesowi na położenie pospólstwa. A teraz nosisz po nim żałobę w sercu,
chociaż on dla ludu nic nie zrobił... To ty zrobiłeś, nie on...
Zabawni z was ludzie mimo potężnego umysłu - ciągnął Herhor - tak samo i
Menes... Kapłan ten uważa się za najspokojniejszego człowieka w Egipcie, choć
on to obalił dynastią, a mnie utorował drogę do władzy...
Gdyby nie jego list o zaćmieniu słońca w dniu dwudziestym Paofi, może obaj z
nieboszczykiem Mefresem łamalibyśmy kamienie w kopalni...
No, idź już, idź i pozdrów ode mnie Menesa. Pamiętaj też, że umiem być
wdzięcznym, co stanowi wielką tajemnicę władzy. Powiedz Menesowi, że spełnię
każdą jego prośbę, byle mi na przykład nie kazał wyrzec się tronu... Sam też
wróć do mnie, gdy wypoczniesz, a zachowam dla ciebie poważne stanowisko.
I dotknął ręką pokornie schylonej głowy kapłana.
Wyszukiwarka
Podobne podstrony:
F67więcej podobnych podstron