Anielska miłość


...:::Anielska Miłość:::....

Podczas szarych i mglistych dni...
Zamknięty w pajęczynie mroku...
Skulony od bólu i mrozu...
Czekał na pierwsze promienie słońca...
Uśpiony w kręgu istnienia...
Zatruty toksyczną mieszanką...
Jako cień padało jego ciało...

Dla Ciebie mój Aniele...
z krwistymi pięknymi skrzydłami...
Jaśniejsza niczym zorze poranne...
Słodsza niż miody elizejskie...
Dla Ciebie dziś oko otworzył...
Wciągnął płytko ożywcze tchnienie...

Przyszłaś tu nie wiadomo skąd...
Twe imię na zawsze ukryte zostanie...
Może zbłądziłaś, zgubiłaś swą drogę...
Na strzępy rozerwałaś mych strażników...
Stłumiłaś cisze bębniącą od wieków...
Znalazłaś go wśród tego mroku...

Leżał cicho na mroźnych posadzkach...
zbuntowany... upadły przed laty...
Od bólu... cierpienia skulony...
Niczym liść zdeptany i porzucony...
W kałuży swej krwi zanurzony...

Przyniosłaś ze sobą świeżość...
i stopy przybrałaś kwiatami...
Poiłaś nektarem ust Twoich...
Karmiłaś słowami nadziei...
By uwierzył że wciąż latać potrafi...
Słuchał bajek o wróżkach i magach...
W wyobraźni daleko wciąż był...

Oddałaś mu część swoich piór...
Otuliłaś by skóra nabrała rumieńców...
Zakrywałaś szpary wspomnień...
i przeszłość bolesną...

Chciałaś nauczyć go żyć od nowa...
Sprawić by słońce znów jasno świeciło...

Zabrało Ci to wiele nocy...
Nie przespanych, męczących i długich...
Wiele gwiazd straciło swój blask jedyny...
Wiele wody spłynęło w głąb ziemi...

By znów odżył... nauczył się kochać...
By znów twardo mógł stanąć na ziemi...
Poczuł powiew w swych skrzydłach tak czarnych...
Pewny że świat należy tez i do niego...

Tuliłaś gdy dreszcze go brały...
Czuwałaś gdy odchodził myślami...
Całowałaś gdy rany krwawiły...
I czekałaś gdy mijały godziny...

Wciąż wierzyłaś ze pióra zbieleją...
Że znów w pełni jasności powstanie...
Że uleci wysoko pod chmury...
Że twój uśmiech kiedyś odwzajemni...

Lecz mijały kolejne wieczory...
Kwiaty więdły... zapachy znikały...
Jego ciemność ustąpić nie chciała....
Wpleciona głęboko w jego duszę...
Niczym kotwica rzucona na morzu...

Pokochałaś te pióra cierpienia...
niczym swoje tuliłaś do serca...
Łzy roniłaś gdy padały na ziemię...
i gdy w proch się zamieniały...

Pokochałaś jego oczy bezdenne...
Niczym w lustrze odbicie tylko było...
Nie pozwalając nikomu przejść dalej...
Niczym bramy chroniły jego duszy...

Pokochałaś...
Bez pewności że czuł to samo...
Ze strachem że mrok na zawsze zostanie...
Lecz też lękiem przed prawdy promykiem...
Wolałaś nie poznać prawdziwej natury...
W niepewności zanurzyć się trwając do końca...

Zimy mijały... i letnie wieczory...
Zamieszkali w jaskini przeszłości...
Lecz ubrali ją w ciepło i jasność...
Zapełnili miłością anielską...
Blask gwiazd wpuścili do środka...
Z odrobiną cienia po kątach...

Ich dusze odeszły letniego poranka...
Wszystkie świerszcze żegnały ich wtedy...
Wtuleni z uśmiecham na twarzy...
W pełni słońca zdążali do nieba...
Szczęśliwi że życie im siebie dało...
Że jej miłość sprawiła cud wielki...

A w tym miejscu w jaskini ich życia...
W noc sierpniową... i krwistą do rana...
Na skale gdzie głowy trzymali...
Dwa kwiaty wyrosły tej nocy...

Jeden wielki radosny... tęczowy...
Niczym motyl mieniący swe barwy...
Drugi smukły i czarny jak smoła...
Niczym noc zamknięta w pudełku...

Dwa kwiaty nadziei i mroku...
Splecione liśćmi na zawsze...
Jednością silne... wzgardzone światem...
I ukryte przed słońcem głęboko...
Tylko siebie potrzebowały do życia...

Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
wymiary miłości
Sentymentalno romantyczny charakter miłości Wertera i Lotty
Śnieżny Dzień Powieść o wierze, nadziei i miłości Billy Coffey ebook
MIŁOŚĆ
Seks milosc spelnienie (2)
ankieta Najwyższej Siły Miłośći i Światła
narbutt dobra milosc zly dotyk
Na wielka milosc Eleni

więcej podobnych podstron