Sommersby


00:00:00:www.napiprojekt.pl - nowa jakość napisów.|Napisy zostały specjalnie dopasowane do Twojej wersji filmu.
00:04:28:Dobra ziemia.
00:04:30:Była dobra.
00:04:33:Wciąż jest.
00:04:37:Travis cię woła.
00:04:45:My się znamy?
00:04:48:Raczej tak.
00:04:53:Jak straciłeś rękę?
00:04:57:Pewnego ranka pod Chickamauga|obudziłem się już bez niej.
00:05:03:Musiałeś mocno spać,|że nic nie poczułeś, Buckaboo.
00:05:13:Jack?
00:05:16:Znalazłeś sobie babę z jednym cyckiem,|czy tym jednym łapskiem obściskujesz oba?
00:05:23:Jack!
00:05:30:Sommersby wrócił!
00:05:32:Dobry Boże!
00:05:35:Złaź z tego dachu.
00:05:44:Bohater wrócił.
00:05:47:Dobrze cię widzieć Jack.
00:05:55:Cieszę się, że wróciłeś.
00:05:59:To ja Brian Brown.
00:06:05:Masz bokobrody.
00:06:20:Coś taki zziajany?
00:06:22:Pani mąż...
00:06:24:Co mówisz?
00:06:26:...wrócił.
00:06:27:Kto?
00:06:31:Pan Sommersby.
00:06:57:Do domu.
00:06:58:Szybko.
00:07:07:Dick, stary druhu!
00:07:12:Kolejny porządny człowiek,|którego nie zabili ci przeklęci Jankesi.
00:07:16:Przywitaj się z Willem.
00:07:20:Patrz kto wrócił.|Jack Sommersby.
00:07:25:Przysłali mi go w takim stanie spod Vicksburga.
00:07:29:- Will to bohater.|- Proszę, proszę.
00:07:36:Witaj w domu, Jack.
00:07:39:Chwała najwyższemu, że wróciłeś.
00:07:41:Dziękuję pastorze.
00:07:46:U Laurel wszystko w porządku?
00:07:50:Ale się zdziwi.
00:07:52:Sześć lat bez wieści to szmat czasu.
00:07:56:Gdzie on jest?
00:08:03:Jak pan wygląda.|Skóra i kości.
00:08:09:Tam gdzie byłem|nie podawali twoich pierogów, Esther.
00:08:16:Wiem. Wrócił pan.
00:08:37:Każdy kogoś stracił,|zginęli obaj młodzi Ezzelowie i ich ojciec.
00:08:43:Ci którzy przeżyli, wyjeżdżają.
00:08:46:Miasto umiera.
00:08:48:Nic nie zostało poza ubitą ziemią,|której nie ma kto uprawiać.
00:09:31:Przywitaj się z ojcem.
00:09:53:Witaj Robercie.
00:10:24:Zapomniałem jaka jesteś piękna.
00:10:44:Jethro, piesku!
00:11:01:Podobno świnia Clemmonsa idzie dziś pod nóż.
00:11:11:Leżałem w chaszczach czekając|aż wiatr rozwieje dym
00:11:18:potem, dziękuje kochanie,|potem zobaczyłem wielką kolbę karabinu.
00:11:27:Spływała nieśpiesznie z drzewa.
00:11:30:Miałem chyba cały dzień żeby od niej uciec.
00:11:35:Kiedy odzyskałem przytomność|wieziono mnie do obozu w Elmira.
00:11:40:Tam było najgorzej.|Nie pamiętałem nawet jak się nazywam.
00:11:44:Co ci się stało w rękę?
00:11:47:Strażnik mi nadepnął.
00:11:50:Mam słaby uścisk.
00:11:53:Ale chyba nie do kart|i innych ważnych rzeczy?
00:11:58:Co robiłeś w obozie?
00:12:00:Głodowałem, marzłem, jak wszyscy.
00:12:35:Dobry wieczór.
00:12:38:Jedzcie póki jest.
00:12:41:Pewnie pan mnie nie pamięta.
00:12:47:Jestem Joseph.
00:12:49:Pamiętam.
00:12:52:Ojciec kupił cię za sto dolarów.
00:12:54:Zgadza się.
00:12:56:Dołączcie do nas.
00:12:59:Jack.
00:13:01:Już idę.
00:13:03:Dziękuję panu.
00:13:04:Przyszliśmy się tylko przywitać.|Dziękuję.
00:13:11:Szkoda czasu.|Chodź tu.
00:13:14:Mamy dla ciebie prezent.
00:13:16:Samogon.
00:13:18:Nie widziałem żebyś coś pił.
00:13:20:Zataczam się już po jednym łyku.
00:13:24:Chyba nadal jesteś południowcem.
00:13:26:Lepiej nie spoufalać się z czarnuchami.
00:13:29:Musieliśmy przegonić całą zgraję.
00:13:31:On mieszka na twojej ziemi.
00:13:33:Uważaj, bo jeszcze się do ciebie wprowadzą.
00:13:37:Tak?
00:13:40:Co się z tobą dzieje?
00:13:46:Nie jesteś sobą.
00:13:50:Co ci przeklęci Jankesi,|z tobą zrobili?
00:13:57:Walnęli mnie w łeb.
00:14:04:Już dobrze.
00:14:05:Kocham cię skurczybyku.
00:14:07:A ja ciebie.|Idę zatańczyć z żoną.
00:14:30:- Orin.|- Panno Laurel.
00:14:34:Miło cię widzieć.
00:14:35:- Witaj w domu.|- Dziękuję.
00:14:39:Czemu nie tańczysz?
00:14:42:Za bardzo bym stukał.
00:14:44:Chociaż Dick się postarał,|brakuje tylko palców.
00:14:50:Przynajmniej nikt nie będzie mu|po nich deptał.
00:14:56:Proszę się nie przeziębić.
00:14:59:Miłej zabawy.
00:15:03:Tańczymy?
00:15:12:Dobranoc, Buckaboo.
00:15:25:Gdzie ta chusteczka, którą przywiozłem?
00:15:30:Była brudna, kazałam ją spalić.
00:15:33:Szkoda.
00:15:35:Żal mi jej.
00:15:39:Służyła mi prawie sześć lat.
00:15:42:Dlaczego?
00:15:44:Dałaś mi ją kiedy szedłem na wojnę.
00:16:00:Co to?
00:16:02:Jankesi.
00:16:04:Zabrali srebra i dywany,|wszystko co zdołali unieść.
00:16:09:Uratowałam broszkę babci,|poniekąd na niej siedząc.
00:16:23:Tam spałeś przed wyjazdem.
00:16:27:- Dobranoc.|- Dobranoc.
00:17:25:Poprzysiągłem sobie|że jeśli wrócę do domu zgolę brodę.
00:17:34:Wyręczysz mnie?
00:17:44:Jesteś pewien?
00:17:48:Skoro wróciłem.
00:17:50:Dobrze.
00:17:55:Zawsze to broda|rzucała mi się pierwsza w oczy.
00:17:58:Skądkolwiek wracałeś|byłeś ogorzały i zarośnięty.
00:18:04:Bardziej przypominałeś dzikiego zwierza|niż człowieka.
00:18:12:Chciałaś mieć męża dzikusa?
00:18:16:Możliwe.
00:18:18:A może tylko kogoś groźnego,
00:18:22:...innego.
00:18:24:Bogatego?
00:18:28:Trudno tak nazwać kogoś|kto zarabia 900 dolarów, a traci tysiąc.
00:18:37:Nie wyszłam za ciebie dla pieniędzy.
00:18:52:Ale z miłości też nie.
00:18:59:Mogłabym cię pokochać.
00:19:07:Gdybyś był dla mnie choć odrobinę lepszy.
00:19:32:Jak uważasz?
00:19:37:Tak sobie myślę...
00:19:39:...kim jest człowiek siedzący w mojej kuchni.
00:19:53:- Dobranoc.|- Dobranoc.
00:19:59:Chyba na powrót musimy do siebie przywyknąć.
00:20:03:Chyba tak.
00:20:21:Dobrze więc...
00:20:28:- Dobranoc.|- Dobranoc.
00:21:15:Znowu mnie wyprzedzasz.
00:21:17:I tak mnie dogonisz.
00:21:20:Dokąd pojechał?
00:21:22:Zobaczyć farmę.
00:21:25:Oby nie zobaczył zbyt wiele,|bo gotów nie wrócić.
00:21:28:Bez obawy.
00:21:32:Wiele żon zaginionych żołnierzy|wyszło ponownie za mąż.
00:21:36:Nie było w tym niczyjej winy.
00:21:38:Po prostu szły za głosem serca.
00:21:44:Przykro mi.
00:21:45:Wiem, że cierpisz.
00:21:47:Żałuję, że przeze mnie.
00:21:50:Ale nie wzięliśmy ślubu,|a mój mąż wrócił.
00:21:56:To prawda.
00:22:01:Jeśli jednak znowu podniesie na ciebie rękę,
00:22:05:będę musiał mu ją złamać.
00:22:06:Orin, proszę.
00:22:25:Jethro!
00:23:26:Panie, zabierz go do lepszej,|zawsze słonecznej krainy.
00:23:33:Gdzie będzie mógł biegać do woli.|Amen.
00:23:47:Co robisz?
00:23:49:Niewiele.|A ty?
00:23:51:Spulchniam ziemię.
00:23:55:Możesz sobie darować.
00:23:58:Nie będziemy uprawiać bawełny.
00:24:00:Szkoda mojej pracy.
00:24:03:Oprócz ciebie potrzeba by|ze czterdziestu niewolników.
00:24:08:Nazywasz mnie czarnuchem?
00:24:11:Nie u licha.
00:24:19:Wiem ile tu zrobiłeś|i jestem ci wdzięczny.
00:24:25:Nie robiłem tego dla ciebie.
00:24:28:Dokonała wyboru.
00:24:31:Nie miała wyboru.
00:24:37:Gdyby zdecydowała inaczej,|już by mnie tu nie było.
00:24:42:Nie chciałbym na to patrzeć.
00:24:52:I tak nigdy cię nie było.
00:25:01:Obiecałam mu ślub w przyszłym roku,|gdybyś nie wrócił.
00:25:06:Zasłużył na naszą wdzięczność.
00:25:09:Bądź dla niego miły.
00:25:11:Spróbuj wejść w jego położenie.
00:25:15:On ma protezę.
00:25:18:Jest mu ciężko.
00:25:20:Był blisko celu.
00:25:24:Bardzo blisko?
00:25:29:Chyba tak.
00:25:35:- Pocałował cię?|- Nie.
00:25:37:Naprawdę?
00:25:47:- Chciałaś żeby to zrobił?|- Sama nie wiem.
00:25:52:Nie wiesz?
00:26:01:A on chciał cię pocałować?
00:26:03:Tak przypuszczam.
00:26:07:Posłodzę sobie.
00:26:12:Czemu tego nie zrobił?
00:26:15:Musiałby wpierw poprosić.
00:26:18:- Nie poprosił?|- Nie.
00:26:24:Innymi słowy...
00:26:27:Orin chciał cię pocałować,|ale nie porosił, więc milczałaś.
00:26:32:I w ten sposób do niczego nie doszło.
00:26:35:Teraz ja tu jestem i chcę tego co on.
00:26:39:Muszę go spytać.
00:26:41:Dokąd idziesz?
00:26:43:Spytać Orina, czy mogę pocałować żonę.
00:26:46:Przestań!
00:26:52:Ma pani piękny uśmiech, pani Sommersby.
00:26:56:Obym widział go jak najczęściej.
00:27:01:Będziesz widział.
00:27:25:Skąd masz tę koszulę?
00:27:28:Znalazłem w kufrze.
00:27:31:Pamiętasz?
00:27:33:Szyłaś ją przez pierwszy miesiąc|naszego małżeństwa.
00:27:37:Wyszła za mała.
00:27:39:Wrzuciłaś ją do kufra mówiąc,|że koniec z szyciem.
00:27:43:Dotrzymałaś słowa.
00:27:45:Jak możesz to pamiętać?
00:27:48:Zapomniałem wiele ważniejszych rzeczy.
00:27:51:Inne z kolei...
00:27:53:już na zawsze pozostaną w mojej głowie.
00:27:59:Co robisz?
00:28:01:Podnieś ręce.
00:28:03:Przeleżała w kufrze dziewięć lat,|trzeba ją wyprać.
00:28:15:Pamiętasz noc kiedy począł się nasz syn?
00:28:22:Tak.|Byłeś pijany.
00:28:29:Wybacz.
00:28:33:Od tamtej pory, już mnie nie pragnąłeś.
00:28:41:To się zmieniło.
00:28:48:Chcesz spać w drugim pokoju?
00:28:57:Nie.
00:29:01:To dobrze.
00:29:48:Co się stało?
00:29:56:Nie pamiętam, jak nam było ze sobą.
00:30:00:Czuję się niepewnie.
00:30:06:Nie musisz tego pamiętać.
00:30:10:Jack.
00:30:17:Powiedz to jeszcze raz.
00:30:57:Synu!
00:30:59:Jedziemy sprawić sobie buty.
00:31:01:Muszę jechać?
00:31:03:Wolisz posprzątać w kurniku?
00:31:16:Dokąd jedziemy?
00:31:26:Mama nie pozwala mi powozić.
00:31:30:Musimy jej słuchać.
00:31:32:Powiedz "wio".
00:31:36:Głośniej.
00:31:40:Nie do mnie, do niego.
00:31:48:Jeszcze raz.
00:31:54:Skręcaj.
00:32:03:Bardzo dobrze, synu.
00:32:05:Dziękuję.
00:32:09:Wiele z tych wzorników,|nie ma już właścicieli.
00:32:13:O jest.
00:32:19:Cieszę się, że nie skończyłeś jak oni.
00:32:23:Z brodą było ci lepiej.
00:32:27:Postaw stopę.
00:32:30:Usta brodatego mężczyzny|robią się jakby mniejsze.
00:32:39:A niech mnie!
00:32:41:Skurczyła ci się stopa.
00:32:45:O dwa numery.
00:32:50:To nie mój wzornik.
00:32:52:Pomyliłeś coś po pijanemu.
00:32:54:Jest tu twoje nazwisko.
00:32:56:Jak to się mogło stać?
00:33:03:Wiesz co widzę?
00:33:05:Przyszłość.|W tej gazecie.
00:33:09:Tytoń?
00:33:11:Chcesz go palić, czy uprawiać?
00:33:13:- Tytoniu nie uprawia się tak daleko na północy.|- Jest za zimno.
00:33:17:Uprawia.
00:33:19:Nazywa się burley.
00:33:20:Ma duże wzięcie.|Będziemy go uprawiać.
00:33:24:Nigdy niczego nie siałeś,|chyba że postrach.
00:33:29:To prawda.
00:33:31:Ale do ludzi też nie strzelałem|póki nie musiałem.
00:33:37:Raczycie mnie wysłuchać?
00:33:42:Oto moja propozycja.
00:33:45:Dam każdemu po kawałku ziemi.|Wszystkim bez wyjątku.
00:33:49:Dostaniecie narzędzia i nawóz.
00:33:52:Będziecie mogli zatrzymać połowę plonów.
00:33:56:Moja połowa pójdzie na spłatę hipoteki.
00:33:59:Kiedy ją spłacę,
00:34:00:będziecie mogli odkupić obrabianą ziemię|za uczciwa cenę.
00:34:05:- Chcesz sprzedać ziemię?|- Tak.
00:34:08:Twój ojciec prędzej by umarł.
00:34:12:I tak umarł.
00:34:15:John, jak długo dzierżawisz ziemię?|Dziesięć lat?
00:34:19:Piętnaście.
00:34:21:- Miałeś szansę ją kupić?|- Nie.
00:34:27:Ja daję ci taką szansę.|Skorzystaj z niej.
00:34:32:A wy?
00:34:33:Przyłączycie się?
00:34:37:Ładne kwiatki.
00:34:41:Mów głośniej.
00:34:44:Pracujący na ziemi będą mogli ją kupić?
00:34:47:Tak.
00:34:48:Kolorowi też?
00:34:54:Wszystko musi być legalnie.
00:34:56:Chcesz zostać,|musisz zapłacić, jak każdy inny.
00:35:01:Nie będę sąsiadką czarnuchów!
00:35:05:- Nie?|- Nie!
00:35:08:To gdzie pani zamieszka?|W przytułku?
00:35:11:Choćby nawet.
00:35:14:Sami o siebie zadbamy.
00:35:16:O nią też?
00:35:18:Najpierw obrobisz swoją ziemię,|a potem jej?
00:35:22:Mam pytanie.
00:35:24:Nasiona tytoniu|są znacznie cenniejsze niż złoto.
00:35:30:Nie masz gotówki.|Zabezpieczenia.
00:35:35:Dom i ziemia są obciążone hipoteką,|nie masz narzędzi, ani nawet muła.
00:35:41:Skąd weźmiesz pieniądze na nasiona?
00:35:44:Otóż to!
00:35:46:Dziękuję za podniesienie tej kwestii.
00:35:49:Właśnie miałem to zrobić.
00:35:51:Zamieniamy się w słuch.
00:35:54:Te nasiona spadną nam z nieba?
00:36:01:Każdy trzyma coś na czarną godzinę.
00:36:07:Prawda?
00:36:10:Ale w pojedynkę nic z tym nie zdziała.
00:36:14:Co innego jeśli przeprowadzimy zbiórkę.
00:36:16:Grosz do grosza.
00:36:19:Nic z tego.
00:36:21:Jest szansa, że się uda.
00:36:23:Możemy coś osiągnąć.|Nie znam innego sposobu.
00:36:28:Mam w wychodku pieniądze Konfederacji,|chcesz je?
00:36:32:Świetny żart.
00:36:33:Tylko razem do czegoś dojdziemy.
00:36:36:Chcesz moją zdrową rękę?
00:36:44:Mam rubinową broszkę wartą tysiąc dolarów.
00:36:48:Jest w mojej rodzinie od stu lat.
00:36:52:Ale nie możemy się nią najeść.
00:36:55:Może ktoś ma lepszy pomysł od Jacka,|bo chętnie ją zatrzymam?
00:37:00:Jeśli sądzicie,|że robię to przez wzgląd na męża,
00:37:04:mylicie się.
00:37:07:To nie jest podstęp|żeby nabić kabzę Jackowi Sommersby'emu.
00:37:14:Chodzi o dobro nas wszystkich.
00:37:19:Z resztą...
00:37:21:myślę, że może nam się udać.
00:37:23:A wy?
00:37:27:Czemu nie.
00:37:31:Nie mamy innego wyjścia.
00:37:42:Dziękuję, John.
00:37:46:Bazgrze jak kura pazurem.
00:37:49:W końcu to lewa ręka.
00:37:52:Mam nadzieję,|że coś za niego dostaniesz.
00:37:55:Dużo nasion.
00:38:03:Piękny serwis, nie pożałuje pani.
00:38:08:Już żałuję.
00:38:16:Zostawcie je w spokoju.
00:38:19:Co tu masz?
00:38:23:Nigdy nie widziałem czegoś podobnego.
00:38:25:Prezent ślubny od pradziadka dla babci.
00:38:28:Był ślusarzem.
00:38:31:Ile akrów chcesz uprawiać?
00:38:34:Myślałem o dziesięciu.
00:38:36:Zgoda.
00:38:37:- Kupimy je?|- Tak.
00:38:44:Ale pan wróci?
00:38:55:Z Bogiem.
00:39:01:Bądź grzeczny.
00:39:20:Ojcze.
00:39:22:Tak?
00:39:34:Bardzo ostry.
00:39:39:Dziękuję synu.
00:39:41:Dobrze go sprzedam.
00:39:44:Do widzenia.
00:40:05:Niedługo wrócę.
00:40:23:Wy po tej stronie, my po tej.|Do roboty.
00:40:26:Pas szerokości dwóch kroków.
00:40:30:Wbijajcie paliki.
00:40:34:Dziewięć, dziesięć.
00:40:53:Spróbuj nie trafiać w kamienie.|Ułatwisz mi pracę.
00:41:28:Wszystko gotowe.|Nic tylko siać.
00:41:30:Jack wróci.
00:41:34:Tak, proszę pani.
00:41:37:Jak rozpoznać prawdę?
00:41:40:Biblia mówi:|"Po owocach ich poznacie"
00:41:43:Amen.
00:41:45:Dobre drzewo, wydaje dobre owoce
00:41:48:a złe drzewo, złe.
00:41:51:Nie musicie się zastanawiać,|które jest które.
00:41:55:Wystarczy spojrzeć.
00:42:01:Dzień dobry, pani Bundy.
00:42:06:Panie Hayes.
00:42:12:Spytaj ją.
00:42:14:- Są jakieś wieści?|- Jeszcze nie.
00:42:24:No już, Clarice.
00:42:32:Chodź piesku.
00:42:35:Skąd się tu wziąłeś?
00:42:43:Ojcze.
00:42:47:Dobrze sprzedałeś nóż?
00:42:49:Tak dobrze, że wystarczyło na szczeniaka.
00:42:53:Mama się ucieszy, że wróciłeś.
00:43:11:Witaj.
00:43:38:Gdzieś ty przepadł?
00:43:45:Musiałem jechać aż do Wirginii.
00:43:49:Ale warto było.
00:43:53:- Pokaż.|- Patrz.
00:44:07:Takie niby nic.
00:44:09:Nasiona, czy ja?
00:44:13:Patrz.
00:44:15:Ty patrz.
00:44:17:Ostrożnie.
00:45:21:Przykryjmy dzieciny kołderką.
00:45:43:Byłem niedelikatny?
00:45:46:Nie.
00:45:51:Wszystko w porządku?
00:46:00:Coś wyrosło?
00:46:02:To ci dopiero.
00:46:06:Hektor włożył na głowę potężny hełm.
00:46:09:Lśniący niczym gwiazda.
00:46:12:Następnie wyciągnął ze stojaka|ojcowską włócznię.
00:46:17:Ciężką, wspaniałą, olbrzymią.
00:46:23:Kiedy zabije Greków?
00:46:26:Dojdziemy do tego.
00:48:15:Powinny być wyższe.
00:48:18:To przez bawełnę.
00:48:21:Ziemię trzeba użyźnić.
00:48:49:Ten dom to ruina.
00:48:54:Z czego się śmiejesz?
00:48:56:- Z nas.|- Mianowicie?
00:48:59:Przyszło mi na myśl|jacy byliśmy bogaci i głupi.
00:49:03:Mów za siebie.
00:49:06:Dom się wali, nie mamy pieniędzy.
00:49:08:A ja jestem szczęśliwa jak nigdy.
00:49:12:Zmieniłeś się.
00:49:16:Na lepsze?
00:49:19:Tak bardzo, że czasem się boję.
00:49:23:Dawniej nie czytałeś Homera.
00:49:32:W obozie poznałem pewnego człowieka.
00:49:39:Był nauczycielem.
00:49:43:Miał starą, wyświechtaną książkę.
00:49:47:Iliadę.
00:49:50:Czytał nam na głos.
00:49:55:Podarował mi ją.
00:49:59:Po jego śmierci, ja czytałem innym.
00:50:05:Jak umarł?
00:50:09:Po prostu.
00:50:20:Nie musisz o tym mówić.
00:50:47:Złam.
00:50:49:Dobrze.
00:50:54:Jethro, do nogi.
00:50:56:Widzisz te kwiaty?|Wszystkie trzeba zerwać.
00:51:06:Pędy też.
00:51:25:Nie tylko ziemia obrodziła.
00:51:38:Kiedy rozwiązanie?
00:51:40:We wrześniu.|Może w sierpniu.
00:51:43:Tylko mi nie mów, że nie wiedziałaś.
00:51:47:Może wiedziałam.
00:51:50:Czemu nic nie mówiłaś?
00:51:54:Nie męcz mnie.
00:51:55:Chcę odpocząć.
00:51:57:Chodźmy.
00:52:14:Joseph.
00:52:17:- Jezu!|- Co to?
00:52:20:Larwy zawisaka.
00:52:25:Zawisaka?
00:52:28:Wszędzie ich pełno.
00:52:31:Pożrą całe zbiory.
00:52:35:Wiesz co robić?
00:52:37:Nie.
00:52:40:Może pan Orin wie.
00:52:44:Jego nie spytam.
00:52:45:- Musi pan.|- Powiedziałem nie!
00:53:05:Jak się pan miewa?
00:53:07:Niespecjalnie.|A wy?
00:53:09:Szukamy pracy.
00:53:12:Na roli jej nie brakuje.
00:53:15:To majątek Sommersby'ego?
00:53:18:Zastaliśmy go?
00:53:56:Macie stąd odejść!
00:53:57:Któryś chętny?|Wynocha!
00:54:01:Dziękuję za odwiedziny.
00:54:27:Co to byli za ludzie?
00:54:30:Jacy ludzie?
00:54:32:Na polu.
00:54:34:Nie wiem.
00:54:35:Czego chcieli?
00:54:37:Napytać nam biedy.
00:54:38:Jakiej biedy?
00:54:40:Czy to ważne?|Zapomnij o tym.
00:54:43:- Wszystko widziałam.|- Zapomnij o tym!
00:54:46:Zżerają nas gąsienice!
00:54:48:Tym się martw!
00:55:17:Przyjacielu.|Masz tu gdzieś wodę?
00:55:23:- Dzień dobry|- Dobry.
00:55:24:Masz wodę?
00:55:27:Wyglądacie jakbyście z kimś zadarli.
00:55:40:Podobno macie kłopoty.
00:55:45:Zgadza się.
00:55:47:Musicie usunąć wszystkie gąsienice
00:55:51:a potem róbcie to co ja.
00:55:53:Na końcu zagonu ustawiłem beczkę.|Napełnijcie z niej wiadra.
00:55:56:W razie czego przygotuję więcej.
00:56:03:- To je odstraszy?|- Tak.
00:56:06:- Co w tym jest?|- Głównie mydliny?
00:56:10:Przepis dał mi Hamilton Sayer.
00:56:14:Ham Sayer.
00:56:15:Ma działkę przy kościele.
00:56:18:Muszę mu podziękować,|kiedy go spotkam.
00:56:25:Weź moje wiadro, a mnie daj swoje.
00:56:30:Trzeba się pozbyć wszystkich.
00:56:35:Dziękuję.
00:56:42:Orin, co się stało?
00:56:45:Nie przy niej.
00:56:50:Zostaw nas, Esther.
00:56:58:Tyrałem tu sześć lat.|Dla ciebie.
00:57:02:Nagle zjawił się twój rzekomy mąż.|Kazałaś mi odejść.
00:57:08:Zrobiłem to.
00:57:10:Choć z wielkim żalem, ustąpiłem.|Dla ciebie.
00:57:17:Zaszli do mnie włóczędzy,|którzy szukali u was pracy.
00:57:21:Jeden był ranny w szyję.
00:57:25:Twierdził, że chciał go zabić,|ktoś podający się za Jacka Sommersby'ego.
00:57:30:Spytałem dlaczego miałby on to zrobić?
00:57:31:Z obawy przed ujawnieniem prawdy,|padła odpowiedź.
00:57:34:Widział jak Jack Sommersby|dostał w pierś pod Wilson Creek.
00:57:38:Ten oszust nie ma żadnej blizny.
00:57:40:Poza tym nie widział kim jest Ham Sayer.
00:57:46:Jego najlepszy przyjaciel.
00:57:49:Jakby go w ogóle nie znał.
00:57:53:Wiedziałaś od początku.|Prawda?
00:57:58:Nas mógł oszukać, ale nie ciebie.
00:58:03:Dlaczego Laurel?|Dlaczego tak postąpiłaś?
00:58:08:Dlaczego przyjęłaś go pod swój dach?
00:58:10:Wpuściłaś do łóżka.
00:58:12:Dlaczego nosisz jego dziecko|skoro nie ma nic cenniejszego nad cześć?
00:58:21:Trwasz w śmiertelnym grzechu.
00:58:25:Słyszysz?
00:58:26:Tobie i dziecku grozi wieczne potępienie.
00:58:32:Idź stąd.
00:58:38:Wiesz co to jest?
00:58:40:Znak zgnilizny toczącej ten dom.
00:58:44:Precz!
00:58:46:Zabierz ze sobą swoje kłamstwa i potępienie.
00:58:59:Wystarczy spojrzeć.
00:59:27:Kim według ciebie jestem?
00:59:30:Co?
00:59:37:Chcę wiedzieć jedno.
00:59:42:Bez względu kim jestem według ciebie.
00:59:46:Kochasz mnie?
00:59:48:- Jesteś pijany.|- Tak, ale to nieważne.
00:59:51:Grunt, że cię kocham.
00:59:54:A ty mnie?
00:59:56:Gdybyś mnie kochał,|przestałbyś grzeszyć i odszedł.
00:59:59:Nie.
01:00:01:Jack by odszedł.
01:00:02:- Akurat.|- Znasz go? Nie żyje?
01:00:06:Pewnie go zabiłeś|i zostawiłeś w jakimś rowie.
01:00:09:Stoję przed tobą,|może trochę obity, ale to ja.
01:00:13:Przestań!
01:00:16:Obudzisz dziecko.
01:00:19:Zwariuję przez ciebie!
01:00:22:Wynoś się!
01:00:42:Nie.
01:00:44:Zostanę.
01:00:48:To mój dom.|Nie zamierzam go znowu opuszczać.
01:00:56:Nie jesteś moim mężem.
01:01:08:Niech padnę trupem, jeśli nie jestem.
01:01:58:Nie gaś!
01:02:08:Kim jesteście?
01:02:10:Rycerzami Białej Kamelii.
01:02:13:Przedłużeniem bożej prawicy|i narzędziem pomsty.
01:02:30:Jesteś cały?
01:02:35:Czemu żeście go pobili?
01:02:37:Zapłacił za to, że złamałeś prawo.
01:02:39:Jakie prawo?
01:02:41:Czarnuch nie może posiadać ziemi.
01:02:43:Zapłacił za nią.
01:02:46:My się chyba znamy.
01:02:48:Wjechaliście na moją ziemię.
01:02:51:Nie byłeś aby nauczycielem w Clark County?
01:02:54:Wytnij większe otwory w tym prześcieradle.
01:02:58:Lepiej będziesz mnie widział.
01:03:00:Twój pan się stawia.
01:03:02:Czy muszę cię zastrzelić żeby przestał?
01:03:06:Ty masz broń.
01:03:07:Wszystko mi jedno.
01:03:14:Wojna się skończyła.
01:03:17:Nie zabijajcie go.
01:03:20:Jack!
01:03:22:Wracaj do domu!
01:03:24:Jeśli nie spuści lufy, zastrzelcie obu.
01:03:27:Jest mój.
01:03:28:Nie zastrzelę białego.
01:03:30:Buck?|Co tu robisz?
01:03:33:Psia krew! Mówiłem.
01:03:38:Proszę pani!
01:03:39:Mamo!
01:04:09:Nadal mam tę ziemię?
01:04:11:A zapłaciłeś?
01:04:13:Bardzo drogo.
01:04:17:Chodźmy.
01:04:27:Bałem się.
01:04:28:Myślałem, że to duchy.
01:04:30:- Ty też się bałeś?|- Bardzo.
01:04:33:Ale sam widziałeś, to tylko ludzie.
01:04:37:A właściwie nędzne kreatury.
01:04:39:Nie wrócą?
01:04:42:Nie mają po co.|Już po strachu.
01:04:49:Dokończymy czytać?
01:04:51:Doszliśmy do momentu|kiedy Trojanie zabijają Greków.
01:04:55:Też go lubię.
01:04:56:Posłuchaj.
01:04:59:Tymczasem Trojanie...
01:05:03:niczym rozjuszone lwy,|natarli na greckie okręty.
01:05:09:Za sprawą Zeusa, byli napełnieni duchem walki,|jak żagle porannym wiatrem.
01:05:18:Odzyskali siłę w nogach
01:05:22:a ogromne tarcze, już im nie ciążyły.
01:05:27:Widzieli, że do nich|należeć będzie zwycięstwo.
01:05:43:To ty zabiłeś psa.
01:05:47:Biedny Jethro.
01:05:51:Wyczuł w tobie obcego.
01:05:55:Dlatego musiałeś go zabić.
01:06:01:Ładna pochodnia.|Pamiątka z zeszłej nocy?
01:06:05:Kim jesteś, sukinsynu?
01:06:10:Mów albo wszystko spłonie.
01:06:15:Jestem mężczyzną, którego pragnęła.
01:06:19:Jesteś kłamcą!
01:06:20:Kłamcą i złodziejem!
01:06:24:A ty tchórzem,|który chowa się pod białą płachtą.
01:07:41:Ojcze.
01:07:42:Mama rodzi.
01:08:01:Gratuluję panu.
01:08:03:Dziękuję.
01:08:15:Co się stało?
01:08:17:Spadłem z drabiny.
01:08:22:Mogę ją potrzymać?
01:08:37:Dajmy jej na imię Rachel,|po twojej matce.
01:08:40:Dobrze.
01:08:46:Wie, że jestem jej tatą?|- Na pewno.
01:09:41:Będą dobre zbiory.
01:10:18:Jak tytoń pastorze?
01:10:20:Wyborny.
01:10:23:- Ile dostaniemy?|- To zależy.
01:10:28:Będzie dobrze jeśli dostaniemy|osiem dolarów, za sto funtów.
01:10:33:Wystarczy na kościelną wieżę?
01:10:39:Zaprawdę powiadam wam.
01:10:43:Kto nie przyjmie królestw bożego|jak dziecko.
01:10:47:Ten nie wejdzie do niego.
01:10:51:I biorąc je w objęcia.
01:10:58:Kładł na nie ręce i pobłogosławił je.
01:11:02:Imiona dziecka?
01:11:04:Rachel Caroline.
01:11:06:Rachel Caroline, ja ciebie chrzczę.
01:11:10:W imię Ojca i Syna i Ducha Świętego.
01:11:15:Amen.
01:11:29:John Robert Sommersby?
01:11:31:Tak.
01:11:33:Jesteśmy szeryfami federalnymi.
01:11:36:Mamy nakaz aresztowania.
01:11:38:Za co?
01:11:39:Za zabójstwo Charlesa Conklina|z Jackson w Mississippi.
01:11:46:Pięć minut.
01:11:48:Dziękuję.
01:12:02:Masz mi powiedzieć,|bez względu na wszystko zostanę z tobą.
01:12:06:Bylebyś mówił prawdę.
01:12:13:Zabiłeś?
01:12:18:Nie.
01:12:26:Dobrze więc.
01:12:29:Spakuję ci rzeczy.
01:12:35:- Jedziemy z tobą.|- Dziękuję John.
01:12:40:Dacie wiarę?|Jestem tak groźny, że aż mnie skuli.
01:12:45:Wrócę.
01:12:48:Zawsze chciałem zobaczyć Nashville.
01:12:51:Jestem z was dumny.
01:12:54:- Za co go aresztujecie?|- Rozejść się.
01:12:59:Z Bogiem.|Obiecaj, że wrócisz.
01:13:04:Obiecuję.
01:13:06:Dojedziemy za dwa dni.
01:13:08:Do zobaczenia w Nashville.
01:14:10:Przyniósł pan kodeks?
01:14:19:Proszę wstać.|Sąd idzie.
01:14:22:Rozprawie przewodniczy|sędzia Barry Conrad Issacs.
01:14:25:Proszę o spokój!
01:14:27:Wszyscy, którzy chcą zeznawać|zostaną wysłuchani.
01:14:48:Graliśmy w pokera.
01:14:52:i Charlie, pan Conklin...
01:14:53:przyłapał Sommersby'ego|na podbieraniu karty ze spodu talii.
01:14:58:Nazwał go przeklętym oszustem.
01:15:00:Co się stało potem,|na zewnątrz?
01:15:04:Pan Conklin uderzył Sommersby'ego w brzuch.
01:15:09:Sommersby runął na ziemię|jak worek kartofli.
01:15:13:Po chwili wstał z rewolwerem z ręku.
01:15:17:Charlie krzyknął:|"Sommersby nie strzelaj!"
01:15:21:Ale strzelił i uciekł.
01:15:26:Czy rzeczony Sommersby jest na sali?
01:15:33:To on.
01:15:38:Proszę zaprotokołować,|że świadek rozpoznał oskarżonego.
01:15:43:Stałem na rogu|po drugiej stronie ulicy.
01:15:47:Słabo widziałem,|bo było już raczej ciemno.
01:15:50:Mężczyzna leżący na ziemi wstał.
01:15:56:W ręku miał broń.
01:15:59:Drugi mężczyzna krzyknął:|"Sommersby nie strzelaj!"
01:16:06:I padł strzał.
01:16:08:Ten drugi zwalił się na ziemię.
01:16:12:"Sommersby nie strzelaj."
01:16:15:Panie Goldman.
01:16:17:Oskarżony składał podpis przy panu?
01:16:20:Tak.
01:16:22:To ten podpis?
01:16:26:Tak.
01:16:28:Czy z jego ręką było coś nie w porządku?
01:16:32:Nie.
01:16:35:Sędziowie przysięgli porównają teraz|podpis z księgi meldunkowej Grand Hotelu,
01:16:40:z podpisem złożonym przez pana Sommersby'ego,
01:16:42:na umowie hipotecznej,|siedem lat wcześniej.
01:16:49:Podpisy są identyczne.
01:16:57:Odraczam rozprawę do jutra, do dziewiątej.
01:17:00:Wysłuchamy argumentów obrony.
01:17:04:Proszę wstać.
01:17:08:- Jak poszło?|- Całkiem nieźle.
01:17:13:Panie Sommersby, proszę ze mną.
01:17:43:Wiem o czym myślisz.
01:17:46:Co tu robisz?
01:17:48:Czuwam nad tobą.
01:17:50:Obejdzie się.
01:17:52:Wygląda na to, że go powieszą.|Mogę temu zapobiec.
01:18:00:Jak?
01:18:09:Musisz im powiedzieć kim jesteś.|Wtedy cię zwolnią.
01:18:16:- Nie mogę.|- Możesz.
01:18:19:Za kogo mam się podać?
01:18:23:Za tego kim jesteś.
01:18:32:- Naprawdę chcesz wiedzieć?|- Tak.
01:18:37:- Jesteś pewna?|- Tak.
01:18:55:Nazywam się Jack Sommersby.|Miło mi panią poznać.
01:19:09:Zaczekaj.
01:19:12:Co zrobiłem?
01:19:15:Uparty głupcze!
01:19:19:Nie pozwolę ci na to!
01:19:32:Przyjmuję twoją propozycję.
01:19:34:Panie Webb.
01:19:36:- Możemy zaczynać?|- Tak wysoki sądzie.
01:19:39:Pierwszym świadkiem obrony|jest pani Sommersby.
01:19:46:Co to ma znaczyć?
01:19:48:Proszę położyć rękę na biblii.
01:19:50:Czy przysięga pani mówić prawdę,|całą prawdę i tylko prawdę?
01:19:54:Przysięgam.
01:19:56:Może pani usiąść.
01:20:03:- Proszę się przedstawić.|- Laurel Sommersby.
01:20:08:Oto dowody rzeczowe.
01:20:10:Księga meldunkowa i umowa hipoteczna.
01:20:14:Poznaje pani te podpisy?
01:20:16:Są mojego męża.
01:20:20:Może pani go wskazać?
01:20:22:Nie mogę.
01:20:25:Czemuż to?
01:20:29:Ponieważ męża tu nie ma.
01:20:33:Sprzeciw!|Sprzeciw!
01:20:39:To jakiś absurd!
01:20:40:Spokój!
01:20:43:Cisza!
01:20:49:Webb, mówię do pana.
01:20:49:Cisza!
01:20:52:Niech pan siada.
01:20:53:Laurel, nie rób tego.
01:20:57:Proszę siadać albo użyjemy siły.
01:21:01:Obrona urządza to przedstawienie|żeby zdezorientować Wysoki Sąd.
01:21:08:Chwilowo oddalam sprzeciw.
01:21:13:Twierdzi pani,|że oskarżony nie jest jej mężem?
01:21:18:Oczy mnie nie mylą.
01:21:22:Innymi słowy, oskarżony jest oszustem?
01:21:26:Tak.
01:21:28:To niedorzeczne Wysoki Sądzie.
01:21:31:Możliwe panie Dawson.
01:21:36:Nie możemy jednak sądzić|za popełnienie zabójstwa kogoś
01:21:39:kto nie jest domniemanym sprawcą.
01:21:44:- Proszę dalej, panie Webb.|- Dziękuję Wysoki Sądzie.
01:21:49:Kiedy zdała sobie pani sprawę,|że ten człowiek nie jest Jackiem Sommersby?
01:21:54:Były drobne przesłanki.
01:21:56:Trochę różnił się od Jacka.
01:21:58:Ale z wojny każdy wrócił odmieniony.
01:22:01:Nie pamiętał wielu rzeczy.|Nie rozpoznał go pies.
01:22:05:Pies?
01:22:07:- Sprzeciw Wysoki Sądzie.|- Podtrzymuję.
01:22:12:Nigdy nie mówił o zmarłym ojcu,|który był dla niego wszystkim.
01:22:15:Wysoki Sądzie litości!
01:22:21:Przejdźmy do meritum, panie Webb.
01:22:25:Proszę mówić dalej.
01:22:29:Kiedy doszło między nami do zbliżenia,
01:22:33:wiedziałam, że to nie on.
01:22:43:Żona pozna męża.
01:22:46:Większość mężów chciałaby tak myśleć.
01:22:50:Czemu jednak uświadomiwszy sobie,|że to obcy człowiek, pani milczała?
01:23:03:Czasem ludzie wierzą w to|co chcą wierzyć.
01:23:06:Wszyscy czekali na powrót Jacka.
01:23:09:Kiedy zjawił się człowiek|który przypominał go z wyglądu i zachowania
01:23:14:uznali, że to on.
01:23:18:Ale pewne znaki mógł dostrzec każdy.
01:23:21:Na przykład:
01:23:23:Pan Mead zauważył, że stopa tego człowieka|jest o dwa numery mniejsza niż Jacka.
01:23:28:Wzorniki się pomieszały i tyle.
01:23:31:Następna rzecz,
01:23:33:Kiedyś przyszli za pracą włóczędzy,|koledzy Jacka z wojska.
01:23:40:Tato.|Dlaczego mama to mówi?
01:23:44:Nie wiem, synu.
01:23:47:Powiedz jej, że to ty.
01:23:53:Powiem.
01:23:55:A teraz siadaj.
01:23:58:Wciąż go nagabywali,
01:24:00:wreszcie w obawie przez zdemaskowaniem|ruszył na nich z nożem.
01:24:03:Rozumiem.
01:24:08:Pani Sommersby.
01:24:09:Mam tu weksel z opcją zakupu ziemi
01:24:12:wystawiony przez oskarżonego|na rzecz niejakiego Josepha.
01:24:17:Czy to podpis pani męża?
01:24:20:Nie.
01:24:21:Nie znał podpisu Jacka|więc wyłgał się niedowładem ręki.
01:24:26:Wysoki Sądzie!
01:24:28:Żona powie wszystko żeby ocalić męża.
01:24:31:Wnoszę o wykreślenie tego zeznania z protokołu.
01:24:34:Panie Webb,|może pan udowodnić słowa pani Sommersby?
01:24:40:Mogę Wysoki Sądzie.
01:24:44:Obrona powołuje na świadka Matthew Folsoma.
01:24:51:Pański zawód?
01:24:53:Mam farmę w Clark County.
01:24:57:Widzi pan oskarżonego?
01:24:59:Tak.
01:25:01:Może go pan zidentyfikować?
01:25:05:Nazywa się Horace Townsend.
01:25:11:Skąd pan go zna?
01:25:14:Był nauczycielem w Redthorn,|przez jakiś rok, uczył moje dzieci.
01:25:20:Proszę dalej.
01:25:23:Nie wiem skąd pochodzi,
01:25:24:ale tak omotał władze,|że dostał tę posadę.
01:25:27:Dużo wiedział.|Znał grecką literaturę i takie tam.
01:25:32:Przekonał nas do budowy nowej szkoły.
01:25:36:Daliśmy mu wszystko co mieliśmy.|Ponad 1,200 dolarów.
01:25:41:Uciekł ze wszystkimi pieniędzmi.
01:25:45:Jest pan pewien,|że ten człowiek to Horace Townsend?
01:25:50:Tak.
01:25:52:Wielu ludzi ucieszy się,|kiedy ten tchórz trafi za kratki.
01:25:57:Dziękuję, panie Folsom.
01:26:01:Podobno pojechał na południe,|zmajstrował dzieciaka i znowu zwiał.
01:26:05:Zdezerterował także z wojska.|Dlatego nazywają go tchórzem.
01:26:09:Podczas jednej bitwy,|kiedy nasi przegrywali, dał drapaka.
01:26:13:Jankesi znaleźli go|ukrywającego się w krzakach.
01:26:17:Potem ślad po nim zaginął.|Ale od razu go rozpoznałem.
01:26:21:Twierdzi pan...
01:26:24:Twierdzę, że ten człowiek to kłamca,|złodziej i dezerter.
01:26:29:A nazywa się Horace Townsend.
01:26:31:Dziękuję, panie Folsom.
01:26:34:Wysoki Sądzie.
01:26:36:Obrona wykazała ponad wszelką wątpliwość,|że aresztowano niewłaściwą osobę.
01:26:42:Mogę coś powiedzieć?
01:26:44:Nie.
01:26:45:Wnoszę o umorzenie sprawy.
01:26:48:A jeśli zrezygnuję z adwokata?
01:26:50:Tak, ale...
01:26:51:Jest pan wolny.
01:26:54:Nie ma takiej potrzeby.
01:26:55:Na podstawie zeznania tego człowieka|zamierzam umorzyć sprawę.
01:26:58:Wysoki Sądzie, pan Webb stara się udowodnić,|że nie jestem tym kim jestem.
01:27:03:Nie rozumiem co mógłbym na tym zyskać.
01:27:08:Swoje życie.
01:27:11:Co to życie bez nazwiska, Wysoki Sądzie.
01:27:19:Dobrze.
01:27:21:Proszę kontynuować.
01:27:23:Dziękuję, panie Webb.
01:27:26:Dziękuję.
01:27:51:Panie Folsom.
01:27:53:To ja.
01:27:54:Zeznał pan,|że od razu mnie rozpoznał.
01:27:58:Zgadza się.
01:28:01:Czy spotkaliśmy się jeszcze kiedyś|po moim rzekomym wyjeździe Redthorn.
01:28:07:Nie przypominam sobie.
01:28:12:A mi się wydaje inaczej.
01:28:16:Podczas naszego ostatniego spotkania|był pan na koniu, ubrany w prześcieradło.
01:28:25:Pan i Rycerze Białej Kamelii,|podpaliliście krzyż przed moim domem.
01:28:31:Katowaliście czarnego,|bo odważył się gospodarować na swoim.
01:28:35:Nieprawda.
01:28:39:Czy wasz przywódca|nie celował do mnie z broni, mówiąc,
01:28:41:że stanowicie jedyne prawo w Tennessee?
01:28:45:Prawdę mówiąc,|w ogóle nie uznaje pan tego sądu?
01:28:49:Dlatego kłamie pan na mój temat.
01:28:52:To ty kłamiesz!
01:28:54:Chodzi panu wyłącznie oto
01:28:57:żeby powstrzymać mnie|od sprzedaży ziemi kolorowym,
01:29:00:bo wtedy zrównaliby się statusem z białymi.
01:29:03:Idź do diabła!
01:29:05:Niech świadek liczy się ze słowami.
01:29:08:Sam się licz!
01:29:12:Wielki mi pan sędzia.
01:29:14:Za dwa lata, kiedy odejdą Jankesi|wrócisz na pole, gdzie twoje miejsce.
01:29:23:Możliwe, panie Folsom.
01:29:26:Tymczasem jednak, za obrazę sądu,|skazuję pana na trzydzieści dni więzienia.
01:29:33:Ty mnie skazujesz, sukinsynu!?
01:29:37:Sześćdziesiąt dni.
01:29:44:Zaprowadźcie pan Folsoma|w nasze skromne progi.
01:29:46:Jesteś trupem!
01:29:50:Sędziowie przysięgli pominą zeznania tego świadka.
01:29:53:Panie Towns...
01:29:56:Jak mam się do pana zwracać?
01:29:58:Jack Sommersby.
01:30:01:Może pan przedstawić stosowny dowód.
01:30:08:Jak wielu z was mieszka w Vine Hill?
01:30:15:Ilu przysięgnie,|że nazywam się Jack Sommersby?
01:30:17:- Ja.|- Ja.
01:30:32:Zamiast wysłuchiwać zeznań wszystkich
01:30:34:Wysoki Sąd może jeszcze raz|powołać na świadka panią Sommersby.
01:30:40:Wyjaśnimy sobie to nieporozumienie.
01:30:45:Laurel, naprawdę uważasz,|że nie jestem twoim mężem?
01:30:50:Tak.
01:30:51:Ale ludziom mówiłaś co innego.
01:30:53:Owszem.
01:30:55:Dlaczego?
01:30:56:Równie silnie jak oni,|chciałam widzieć w tobie Jacka.
01:31:00:Ale dlaczego?
01:31:02:Byłam zmęczona pracą.|Zdana na siebie.
01:31:04:- Nie chciałam żeby mój syn...|- Nasz syn.
01:31:07:Żeby mój syn dorastał bez ojca.
01:31:10:Rozumiem.
01:31:11:Zatem miałaś wątpliwości od samego początku?
01:31:14:Tak.
01:31:17:Byłem dla ciebie podły?
01:31:20:Tu właśnie się zdradziłeś.
01:31:23:Od Jacka nigdy nie usłyszałam dobrego słowa.
01:31:26:Sprzeciw!
01:31:28:To jakaś kpina.
01:31:30:Przypominam Wysokiemu Sądowi,|że toczy się proces o zabójstwo.
01:31:34:Ja zaś przypominam oskarżeniu,|
01:31:35:że nie możemy sądzić człowieka|o nie potwierdzonej w 100% tożsamości.
01:31:40:A teraz proszę usiąść.
01:31:45:- A pan niech mówi dalej.|- Dziękuję, Wysoki Sądzie.
01:31:49:Muszę jednak pana przestrzec,|że czyni to pan na własną odpowiedzialność.
01:31:57:Laurel, spójrz na nich.|Wszyscy są skonfundowani.
01:32:03:Znają cię od urodzenia, prawda?
01:32:08:Może nie mają zrozumienia|dla wszystkiego co robisz
01:32:11:ale wiedzą czego byś nie zrobiła.
01:32:14:Nie pozwoliłabyś mi podpisywać z nimi umów
01:32:17:wiedząc, że nie jestem Jackiem Sommersby.
01:32:22:Bo wtedy umowy nie były nic warte.
01:32:25:Innymi słowy,|niczego by nie posiadali.
01:32:35:Zastanawiałaś się nad tym?
01:32:42:Pomyślałaś o dzieciach?
01:32:46:Gdybym nie był Jackiem Sommersbym,
01:32:49:jak zmieniłoby się życie|naszej kochanej Rachel?
01:32:55:"Bękart" to niezbyt ładne słowo.
01:32:59:Tego właśnie chcesz?
01:33:04:A ty?
01:33:08:Wydaje ci się,|że tak po prostu możesz wrócić do domu
01:33:11:z nieślubnym dzieckiem i kochankiem złodziejem?
01:33:16:Powiedzieć sąsiadom,|że przez rok ich okłamywałaś?
01:33:26:Oni wiedzą swoje.
01:33:30:Może nie znają mnie tak dobrze|jak im się wydaje.
01:33:36:Nagle nikt, nikogo nie zna.
01:33:38:Możesz sobie filozofować,|ale oboje znamy prawdę.
01:33:42:Każdy wiem kim jestem.
01:33:44:Ja wiem.
01:33:46:Tylko ty i Orin jesteście innego zdania.
01:34:00:Poszłaś z nim na jakiś układ?
01:34:04:Bzdura.
01:34:08:Napuścił na mnie tego drania
01:34:09:i wmawia wszystkim,|że nie jestem tym kim jestem.
01:34:15:Czego chce w zamian?
01:34:16:- Przestań.|- To ty przestań!
01:34:18:- Co mu obiecałaś?|- Że wszystko będzie po staremu.
01:34:34:Byłoby po staremu.
01:34:40:Poza tym, że przyjęłabyś oświadczyny człowieka,|którego nie kochasz.
01:34:47:A ja poszedłbym na kilka lat|do więzienia za oszustwo
01:34:52:jako Horace Townsend.
01:34:54:Uniknąłbyś śmierci.
01:34:57:Nie musiałbym.|Już byłbym trupem.
01:35:03:- Zależy ci na mnie?|- Oczywiście.
01:35:06:- To czemu to robisz?|- Bo nie jesteś Jackiem.
01:35:12:- Skąd wiesz?|- Żona zna męża.
01:35:14:- Nie masz dowodu.|- Nie muszę mieć.
01:35:16:- Nikt ci nie wierzy.|- Nie dbam oto.
01:35:19:Wiem co czuję.
01:35:20:- Tylko to się liczy?|- Tak.
01:35:21:Ale ty jesteś uparta!
01:35:23:A ty jesteś upartym głupkiem.
01:35:25:Czemu podajesz się za kogoś|kim nie jesteś?
01:35:28:- Skąd to wiesz?|- Wiem.
01:35:30:- Skąd?|- Wiem.
01:35:32:Wiem, bo jego nigdy nie kochałam|tak jak ciebie.
01:35:44:Co ci mówi serce?
01:35:49:Jestem twoim mężem?
01:36:02:Tak.
01:36:05:Dziękuję.
01:36:28:Nie mam więcej pytań.
01:36:31:Panie Dawson.
01:36:36:Może pani wrócić na miejsce.
01:36:44:Chce pan powołać następnego świadka?
01:36:47:Nie, Wysoki Sądzie.
01:36:51:Proszę tu podejść.
01:36:57:Niestety był pan bardzo przekonujący.
01:37:00:W takiej sytuacji pańska wina|nie podlega dyskusji.
01:37:04:Ma pan coś na swoją obronę?
01:37:12:Panie Sommersby.
01:37:31:Tytoń Sommersby'ego.|Dziesięć centów.
01:37:42:Co tu jest napisane?
01:37:46:Ile dostaliśmy?
01:37:57:Mówiłem, że sprzedamy po osiem.|Liczyłem na dziesięć.
01:38:02:Dostaliśmy dwanaście.
01:38:11:Ile zarobiliśmy?
01:38:14:Ponad 10,000 dolarów.
01:38:17:Boże wszechmogący!|Chodź do mnie!
01:38:25:Udało się.
01:38:35:Jak dzieci?
01:38:36:Dobrze.
01:38:38:Rachel jest grubiutka i zadziorna.
01:38:41:A Robby?
01:38:45:Ciężko to przeżywa.
01:38:51:Nie rozumie.
01:38:54:Ja też nie rozumiem.
01:38:56:Co mam mu powiedzieć?
01:39:00:Że jego ojciec|nigdy nikogo nie zabił.
01:39:04:A Horace Townsend?
01:39:40:Znałem Horace'a Townsenda.|Bardzo dobrze.
01:39:49:Wszystko co o nim mówiono w sądzie|było prawdą.
01:39:59:Nienawidziłem go.
01:40:03:Jedyne szczęście jakie go spotkało
01:40:08:to wspólna cela ze swoim sobowtórem.
01:40:13:Ci dwaj mogliby być braćmi.|Może byli.
01:40:26:Po czterech latach spędzonych w obozie|wiedzieli o sobie wszystko.
01:40:42:On nie żyje.
01:40:44:Kto?
01:40:48:Horace Townsend.
01:40:50:- Ale nie ty go zabiłeś?|- Nie.
01:40:55:Dostał nożem w dniu,|kiedy zastrzelił Conklina.
01:41:01:Wykrwawił się na śmierć.
01:41:05:Pochowałem go na wzgórzu pod kamieniami.
01:41:10:Pochowałeś Jacka.
01:41:16:Pochowałem Horace'a.
01:41:20:Na zawsze.
01:41:23:Musisz powiedzieć sędziemu.|Zrozumie.
01:41:27:Nie przekonuj mnie.
01:41:29:Począwszy do dzisiaj, już codziennie,|możesz trzymać mnie w ramionach.
01:41:34:Udowodnij, że mnie kochasz.
01:41:37:Razem się zestarzejemy.|To właśnie jest miłość!
01:41:41:- Myślisz, że nie chcę tego?|- Więc wróć do domu.
01:41:44:Nic nie rozumiesz,|skoro jestem Horacem, nie mamy domu.
01:41:47:- To bez znaczenia!|- Nie dla mnie!
01:41:50:Nie chcę być znowu Horacem Townsendem!
01:41:56:Wolisz umrzeć?
01:41:57:Nie.
01:42:01:Wolałbym wrócić do domu.
01:42:03:Gdybym ocalił głowę jako Jack Sommersby,|nie posiadłabym się z radości.
01:42:17:Nie zmienisz zdania?
01:42:29:Wiesz ile nocy nie przespałem,|patrząc na ciebie?
01:42:38:Rozmyślając...
01:42:42:nad cudem, że jesteśmy razem.
01:42:51:Zastanawiałem się, czym sobie zasłużyłem|na takie szczęście.
01:42:56:Nadal się zastanawiam.
01:43:15:Wspólne życie z tobą,|to jedyna rzecz z jakiej jestem dumny.
01:43:32:Nie zostało nam wiele czasu.|Masz ją?
01:43:35:Tak.
01:43:39:Prasowałam ją cztery razy.
01:43:43:- Jest bez zarzutu.|- Cała wymięta.
01:43:50:Wygląda okropnie.
01:44:03:Drżą mi palce.
01:44:05:Ja pozapinam.
01:44:12:Robię to dla ciebie.
01:44:15:Jeśli będziesz na egzekucji.|Może się odbyć choćby i zaraz.
01:44:21:Nie proś mnie o to.
01:44:23:Nie będę patrzyła na twoją śmierć.
01:44:27:- Już czas.|- Jeszcze chwila!
01:44:31:Przykro mi.
01:44:33:Zachowaj ją na dobre i na złe.
01:44:39:Wybacz mi to złe.
01:44:43:Kochałam tylko ciebie.
01:44:45:Odkąd cię zobaczyłam.
01:45:17:Kompania!|Baczność!
01:45:43:Niech cię Bóg błogosławi, Jack.
01:46:00:Johnie Robercie Sommersby...
01:46:03:zostałeś uznany za winnego zabójstwa|Charlesa Conklina...
01:46:07:i skazany na śmierć przez powieszenie.
01:46:11:Wyrok zostanie wykonany niezwłocznie.
01:46:13:Niech Bóg ulituje się nad twoją duszą.
01:46:22:Ja go wybawię, bo przylgnął do mnie,
01:46:28:osłonię go, bo uznał moje imię.
01:46:33:Będzie mnie wzywał, a ja go wysłucham.
01:46:37:I będę z nim w utrapieniu.
01:46:40:Wyzwolę go i sławą obdarzę.
01:46:43:I ukarzę mu moje zbawienie.
01:46:48:Niech cię Bóg błogosławi, Jack.
01:46:56:Proszę mnie przepuścić.
01:47:05:Jeszcze nie jestem gotów.
01:47:12:Jeszcze nie.
01:47:21:Laurel!
01:47:23:Jack!|Jestem!
01:49:40:Kochanemu mężowi, kochającemu ojcu|i mieszkańcowi Vine Hill.
01:49:51:Napisy by demol


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Sommer Marsden The Anniversary Party
Sny z nazwiskami odcinek 22 Piotr Sommer
Sommer Marsden Sensitive
die?rzte sommer, palmen, sonnenschein
Die Toten Hosen Sommernachtstraum
SOMMER1
Sommersby(1993)

więcej podobnych podstron