Bajka ekologiczna - Jarosław Furgalski
MOTTO:
Przyroda jest naszym największym skarbem. Kochajmy ją i szanujmy we własnym interesie.
Za siedmioma domami, za siedmioma ulicami był sobie las. Las był wielki i bajecznie
zmienny w zależności od pory roku. Wiosną budził się z zimowego snu. Drzewa liściaste
pokrywały się pąkami. Z pąków wykluwały się przepiękne zielone liście. Na drzewach iglastych
wyrastały nowe soczysto-zielone igiełki. Pod drzewami zieleniła się trawa, paprocie, mchy i
krzewy owoców leśnych. Na polankach leśnych zakwitały różnokolorowe pachnące kwiatki. W
dzień ogrzewało je coraz cieplejsze słoneczko. Pragnienie zaspakajały poranną rosą. Wiosenny
deszczyk zapewniał im przyjemną kąpiel.
Zwierzątka leśne z radością hasały po leśnych ścieżkach. Cieszyły się, że nadchodzi
ciepły okres w ich życiu. Będą mogły ogrzewać się w słońcu na polanach. W razie potrzeby
znajdą schronienie w przyjemnym cieniu rozłożystych konarów drzew. Będzie pod dostatkiem
smakowitego świeżego pożywienia.
Ludzie spragnieni czystego powietrza z przyjemnością wybierali się całymi rodzinami na
spacery do tego lasu. W tym radosnym nastroju cała przyroda przygotowywała się do powitania
lata. Lato było piękne. Las nabrał jeszcze bardziej intensywnych kolorów. Jego zieleń
przyciągała wzrok dzieci z okien pobliskich domów. Ten widok działał kojąco na wszystkich.
Korzystając z wakacji i urlopów ludzie coraz chętniej chodzili na spacery do lasu. Oddychanie w
lesie oczyszczało ich zadymione miejskim smogiem płuca. Dzięki zielonym liściom drzewa
mogły oddychać dwutlenkiem węgla szkodliwym dla ludzi i wydychać potrzebny ludziom
do oddychania tlen.
Las okazał się najtańszym lekarstwem dla człowieka. Obfitość poziomek, jagód, grzybów
i innych bogactw lasu radowała ludzi. Las ciężko pracował przez całe lato, aby ludziom żyło się
przyjemnie i zdrowo. Ciężka praca wymaga jednak odpoczynku. Przygotowaniem do tego
odpoczynku była nadchodząca jesień. Coraz słabsze promienie słońca tuliły pomału las do snu.
Zieleń lasu pozbawiona ciepła zmieniała kolory. Las stał się bajecznie kolorowy. Liście żółkły
coraz bardziej nabierając w końcu koloru szarego brązu. Jesienne ostre wiatry kołysały drzewa,
pozwalając im na otrząśnięcie się z zeschniętych już liści. Wiatr kołysał las do zimowego snu.
Przyszła zima. Przykryła las piękną białą puchową pierzynką. Wyglądał bielusieńko i czyściutko.
Widać było, że smacznie śpi.
W tym lesie rosła sobie mała choineczka. Nad nią opiekuńczo rozwinęły konary inne
choinki, jej rodzice i starsze rodzeństwo. Choineczka w ich otoczeniu czuła się szczęśliwa i
bezpieczna. Śniła się jej piękna wiosna. Marzyła sobie o tym jak to będzie duża. Pod nią będą
wyrastały inne małe drzewka, jej dzieci. Obok będą dziadkowie i rodzeństwo. To
były piękne marzenia. Wiatr śpiewał jej kołysankę.
Pewnego zimowego dnia do lasu przyszli ludzie ze swoimi dziećmi. Zbliżały się święta
Bożego Narodzenia. Bardzo rodzinne i radosne dla wszystkich ludzi. Chodzili i ciekawie
przyglądali się choineczce. Porównywali ją z innymi drzewkami. Zachwalali jej urodę. Była
dumna z siebie słysząc te zachwyty. Dziękując ludziom za to uznanie radośnie
szeleściła gałązkami.
Wtem jeden z ludzi wyjął ostry toporek i zaczął rąbać nim w nóżkę choineczki. Strasznie
to bolało. Płakała. Nic to nie pomogło. Odcięli choineczkę od jej korzeni, które przytrzymywały
ją w ziemi. Zabrali choineczkę do swojego domu. Postawili w stojaku. Na gałązki choineczki
nawieszali różnych sztucznych świecidełek. Pod ich ciężarem opadły jej delikatne gałązki –
rączki. Czuła się zawstydzona. Bardzo tęskniła za lasem, za swoją rodziną. Było jej za gorąco.
Cierpiała jednak z pokorą i w ciszy widząc jaką radość sprawia dzieciom.
Po paru dniach z wyczerpania zaczęła chorować. Opadały jej igiełki. Choineczka bardzo
cierpiała. Ludzie, którzy umieścili ją w swoim domu zaczęli narzekać, że już nie pachnie. Na
dodatek denerwowali się, że śmieci ich pokój swoimi opadającymi igiełkami. Choineczce było
bardzo przykro. Przecież to nie była jej wina. Gdyby zostawiono ją w lesie wyrosłoby z niej
piękne zdrowe drzewo.
Niewdzięczni ludzie wyrzucili choineczkę przez okno, a następnie położyli na śmietniku.
Nadeszła kolejna wiosna. Las budził się z zimowego snu, aby znowu dawać radość wszystkim.
Drzewa kołysane wiosennym wiatrem zaczęły pozdrawiać się nawzajem. Nie mogły jednak
nigdzie dopatrzyć się swojej ulubienicy, małej zgrabnej choineczki. Na jej miejscu sterczał tylko
wystający z ziemi pniaczek. Zastanawiali się, dlaczego zabrano z lasu choineczkę i co się z nią
stało. Było im bardzo smutno.
Morał:
Nie wolno szukać szczęścia
Kosztem czyjegoś nieszczęścia.
Źródło: www.zdrowedzieci.pl