Komentarz praktyczny do Nowego Testamentu LISTY DO TYMOTEUSZA, TYTUSA, FILEMONA


LISTY PASTERSKIE
Trzy listy  dwa do Tymoteusza i jeden do Tytusa  umieszczane tradycyjnie w zbiorze
listów Pawła, nazwano pasterskimi, co jest w pełni uzasadnione treścią tych pism. Stanowią
one bowiem zbiór praktycznych wskazań duszpasterskich dla przełożonych wspólnot
założonych przez Pawła.
Problem introdukcyjny, wspólny wszystkim tym listom, dotyczy ich Pawłowego autorstwa.
yródłem pierwszych wątpliwości były pewne wahania w tradycji rękopiśmienniczej tych
listów. Listów Pasterskich brak w Kanonie Marcjona, Tacjan nie uznaje 1 Tm. Nie ma listów
pasterskich również w Papirusie 46, zdaje się ich także nie znać Ignacy Antiocheński, istnieją
nadto poważne wątpliwości, czy znał je Polikarp.
Od razu jednak warto zauważyć, że prawie wszystkie nie wspomniane tu świadectwa
patrystyczne przemawiają za autentycznością Listów Pasterskich. I tak już około r. 185 św.
Ireneusz cytuje jako fragmenty listów Pawła liczne wyjątki z listów pasterskich. Euzebiusz z
Cezarei wspomina o tym, że Paweł pisał z Rzymu do Tymoteusza. Klemens Aleksandryjski
odwołuje się około 40 razy do Listów Pasterskich jako do pism Pawła i wyjaśnia, dlaczego
pism owych nie uznają herezjarchowie Bazylides i Walentynian. Tacjan, odrzuciwszy niektóre
listy Pawła, wyraznie przypisuje Apostołowi jednak List do Tytusa. W Kanonie Muratoriego
trzy Listy Pasterskie figurują wśród pism św. Pawła. Oprócz tych świadectw niewątpliwych
zdarzają się w bardzo wczesnej starożytności chrześcijańskiej teksty posiadające charakter
domyślnych cytatów z Listów Pasterskich.
Zdaniem przeciwników Pawłowego autorstwa Listów Pasterskich, język i styl tych pism,
sytuacja historyczna, jaką odtwarzają, polemika z heretykami, ustrój hierarchiczny wspólnoty
kościelnej, wreszcie ich teologia, dostarczają więcej powodów do kwestionowania tego
autorstwa niż wahania tradycji patrystycznej.
I tak w Listach Pasterskich znajduje się aż 335 słów, które poza tymi listami w żadnym
piśmie Pawła nie występują, a 175 spośród nich nie spotykamy w ogóle w całym NT. Niektóre,
powtarzające się kilkakrotnie w Listach Pasterskich zwroty i wyrażenia, poza tym u Pawła
nigdy nie występują. W tych listach znajduje się też wiele takich słów lub nawet całych zdań,
które mają swe paralele dopiero w literaturze chrześcijańskiej z II w. Niektóre terminy są
używane w Listach Pasterskich w znaczeniu zupełnie innym niż w pismach niewątpliwie
Pawłowych.
Próbując wyjaśnić zjawisko tych rozbieżności należałoby może zwrócić uwagę na fakt, że
Listy Pasterskie były skierowane  jak żaden z dotychczasowych listów Pawła  do jednostek i
że zawierały bardzo specjalne, również nowe w stosunku do pozostałych listów Pawła,
pouczenia. Na zmianę stylu, a nawet może i języka, wpłynął zapewne fakt, że Paweł pisząc
Listy Pasterskie patrzy na wszystko przez pryzmat swej niedalekiej już śmierci. Niektóre
hapaxlegomena listów pasterskich, np. płaszcz, żołądek, babka, są podyktowane odmienną
problematyką, inne, jak np. Zbawiciel, Bóg wielki, zostały wprowadzone z racji polemicznych.
Inne  stanowią one dwie trzecie wszystkich hapaxlegomenów  są złożeniami terminów
często występujących w pozostałych listach Pawła. Nie należy w końcu zapominać, że bogata
osobowość Apostoła nie da się uwięzić w raz na zawsze ustalonej formie wypowiedzi. Proces
jego ewolucji wewnętrznej mógł znalezć odbicie w pewnych zmianach w słownictwie i stylu.
Przeciwnicy Pawłowego autorstwa Listów Pasterskich zwracają uwagę na fakt, że to, co
czytamy w owych pismach o życiu i działalności Pawła, nie da się zharmonizować z
chronologią jego życia, znanego nam z Dziejów Apostolskich lub z relacji samego Apostoła.
Trudność tę niektórzy egzegeci usiłują usunąć za pomocą przypuszczenia, że Listy
Pasterskie przedstawiają ten okres życia Pawła, który wykracza już poza chronologiczne ramy
Dziejów Apostolskich. W tym miejscu powstaje jednak pytanie: Czy po wykorzystaniu zródeł
takich jak Dzieje Apostolskie i Listy Pawła, mamy jeszcze jakieś dane dotyczące jego dalszych
lat życia i działalności?
Otóż Dzieje Apostolskie nie podają, co się stało z Pawłem po jego dwuletnim względnie
swobodnym pobycie w więzieniu rzymskim. Co prawda w Dz 25,20 i 26,32 są wzmianki o
tym, że zarówno w przekonaniu Festusa, jak i Agryppy Paweł nie był winny zarzucanych mu
zbrodni, ale z tego nie wynika jeszcze, że natychmiast zwolniono go z więzienia i że prowadził
nadal swoją apostolską działalność. Do żadnych wniosków dotyczących dalszej działalności
Pawła nie upoważnia również brak w zakończeniu Dziejów wzmianki o ewentualnym skazaniu
go na śmierć. Warto natomiast zauważyć, że według Dz 20,25.38 Paweł w tym czasie (do r. 58)
był przekonany, że nie będzie już mu wtedy dana możliwość zwizytowania założonych przez
niego Kościołów w Grecji i na terenie Azji Mniejszej. Tak więc Dzieje Apostolskie ani nie
uzasadniają twierdzenia, że po dwuletnim więzieniu w Rzymie Paweł odzyskał wolność, ani
nie sugerują myśli, że Apostoł został skazany na śmierć. Zresztą gdyby Paweł wyszedł cało z
więzienia rzymskiego, z pewnością urzeczywistniłby swoje zamiary udania się do Hiszpanii
(Rz 15,24.28) i zapewne istniałyby jakieś przekazy dotyczące jego działalności apostolskiej w
tym kraju. Warto przy tym zauważyć, że pózniejsze dokumenty  mamy tu na myśli
szczególnie listy Klemensa Rzymskiego oraz Kanon Muratoriego  również nie przekazują
żadnych dokładniejszych danych co do powiększenia się terenu działalności Pawła.
Tak więc próba usunięcia rozbieżności istniejących między Dziejami Apostolskimi a
Listami Pasterskimi w sposobie przedstawiania pewnych wydarzeń z pózniejszych lat życia
Pawła, nie daje pożądanych wyników. Trudność, i to bardzo znaczna, nadal pozostaje. Należy
jednak zauważyć, że z milczenia Dziejów Apostolskich co do ewentualnego skazania Pawła na
śmierć można wysnuć pewne wnioski. To milczenie jest może wyjątkowo wymowne. Aukasz
nie pominąłby w swej relacji faktu śmierci Pawła. Sam sposób traktowania go w więzieniu
rzymskim zdawał się rokować pewne nadzieje co do pomyślnego zakończenia sprawy: Apostoł
cieszy się względną swobodą, jego kontakty ze światem są liczne i pełne apostolskiej
gorliwości. Słowa wypowiedziane przez Pawła do starszych w Milecie nie są proroctwem w
sensie ścisłym i nie należy ich interpretować zbyt rygorystycznie. Paweł nie tyle może twierdzi
z całą pewnością, że już nigdy nie zobaczy wiernych należących do założonych przez niego
Kościołów, ile raczej daje wyraz obawom, że już rychło  co było zupełnie naturalne przy jego
trybie życia  rozstanie się z tym światem.
Niezupełnie też ścisłe jest twierdzenie, że ani w żadnym z pism nowotestamentalnych, ani
u pisarzy wczesnochrześcijańskich nie zachowały się dane o działalności Pawła po jego
wyjściu z więzienia rzymskiego. Tak np. Klemens Rzymski (5,5 7) mówi o tym, że Paweł
dotarł aż do zachodnich krańców Europy. Aluzje do pobytu Pawła w Hiszpanii znajdujemy
również we Fragmencie Muratoriego (ww. 38 39) oraz w apokryficznych Dziejach Piotra
(rozdz. 1.3).
Uważa się dość zgodnie, że błędy zwalczane w Listach Pasterskich mają m.in. charakter
gnozy. Sądzą też niektórzy spośród egzegetów, że jest to gnoza, której istnienie w formie
pewnego systemu przypada na II w. po Chr. Co więcej, przypuszcza się niekiedy, że Listy
Pasterskie sÄ… pismami skierowanymi wprost przeciwko Marcjonowi. Wniosek stÄ…d
następujący: listy pasterskie nie mogły wyjść spod pióra Pawła, skoro zwalcza się w nich błędy
powstałe dopiero w sto lat po śmierci Apostoła.
Nietrudno zauważyć, że stwierdzenie jest trochę sztuczne. Można się bowiem zgodzić, że
błędy zwalczane w listach pasterskich mają charakter gnozy, nie ma jednak żadnych podstaw,
by utrzymywać, że jest to gnoza marcjońska. Jedno jedyne wyrażenie przypominające pewien
temat systemu Marcjona nie upoważnia do snucia tak daleko sięgających wniosków. Wszystkie
pozostałe błędy są pochodzenia judaistycznego i z większością spośród nich uporał się Paweł
już w Liście do Kolosan. Odwoływanie się zatem do tych błędów jako argumentu przeciwko
Pawłowemu autorstwu Listów Pasterskich w rezultacie nie przekonuje.
Natomiast rzeczywistą trudność ukazuje inne spostrzeżenie dotyczące polemiki
antyheretyckiej w Listach Pasterskich. Oto we wszystkich niewątpliwie Pawłowych listach
herezje sÄ… zwalczane za pomocÄ… ich konfrontacji z naukÄ… Chrystusa. ObowiÄ…zuje nienaruszalna
zasada: wszystko, co niezgodne z nauką Chrystusa, należy odrzucić. W Listach Pasterskich
natomiast nawołuje się ciągle do wierności depozytowi wiary (por. 1 Tm 4,1; 6,20; 2 Tm 1,14;
2,2; Tt 1,9). Zjawiska tego rodzaju nie można wytłumaczyć przypuszczeniem, że Paweł tylko
ogólnie wskazuje na niebezpieczeństwo w przeświadczeniu, że Tymoteusz i Tytus wiedzą, jak
je należy zażegnać. Tego rodzaju przestroga byłaby w ogóle zbyteczna. Trzeba więc uznać, że
powoływanie się na powierzony trosce Tytusa i Tymoteusza depozyt wiary jest czymś
niezwykłym w kontekście polemicznych wypowiedzi Pawła.
Mówiąc o stosunkach religijno-społecznych wewnątrz wspólnot poddanych pieczy
Tymoteusza i Tytusa, przeciwnicy autorstwa Pawła mają na uwadze przede wszystkim ustrój
hierarchiczny ówczesnych Kościołów. Listy Pasterskie wymieniają obok biskupów także
starszych (prezbiterów) i diakonów. Otóż tak sprecyzowane stopnie hierarchiczne istniały w
Kościele dopiero w czasach Ignacego z Antiochii. Przeto nie Paweł, lecz ktoś żyjący w II w.
mógł pisać Listy Pasterskie, odzwierciedlające sytuację w Kościele z tej epoki. Należy jednak
zauważyć, że poszczególne stopnie hierarchiczne nie są w Listach Pasterskich sprecyzowane
tak, jak to utrzymują autorzy zreferowanego przed chwilą, negującego wniosku. Na przykład w
1 Tm 3,2 8 jest mowa najpierw o obowiązkach biskupów, a potem natychmiast przechodzi się
do diakonów, bez jednego słówka pod adresem starszych. W Tt 1,5 6 znajdują się napomnienia
przeznaczone dla prezbiterów, ale już w następnym wierszu, kontynuującym pouczenia, tych
samych ludzi nazywa siÄ™ biskupami.
Wynika więc z tego, że w okresie Listów Pasterskich nie ma jeszcze śladu episkopatu,
takiego jak w czasach Ojców Apostolskich. Przełożonym poszczególnych Kościołów jest
ciągle jeszcze sam Apostoł, Tymoteusz i Tytus rządzą zaś Kościołami w jego imieniu. Tak więc
Listy Pasterskie odtwarzają sytuację historyczną przypominającą bardziej drugą połowę I niż II
wieku.
Przejdzmy na koniec do teologii Listów Pasterskich.
Całe dzieło zbawienia  twierdzą przeciwnicy autorstwa Pawła  jest niekiedy ujmowane
przez autora Listów Pasterskich w kategoriach zupełnie obcych soteriologii Pawła. Tylko w
Listach Pasterskich jest mowa, że ukazała się dobroć i miłość Zbawiciela, naszego Boga (Tt
3,4), albo, że ukazała się łaska Boga, która niesie zbawienie wszystkim ludziom i poucza nas,
abyśmy wyrzekłszy się bezbożności i żądz światowych rozumnie i sprawiedliwie, i pobożnie żyli
(Tt 2,11 12).
Tylko w Listach Pasterskich jest mowa o oczekiwaniu błogosławionej nadziei i o
objawieniu się chwały wielkiego Boga i Zbawiciela naszego, Jezusa Chrystusa (Tt 2,13). Poza
Listami Pasterskimi Bóg nigdzie nie jest nazywany jedyny, mający nieśmiertelność,
zamieszkujący światłość niedostępną (1 Tm 6,16), ani błogosławiony i jedyny Władca (1 Tm
6,15). Tylko w Listach Pasterskich Wcielenie się Syna Bożego jest nazwane pojawieniem się
naszego Zbawiciela (2 Tm 1,10), tylko w tych listach Chrystus jest nazwany tak dosadnie
pośrednikiem między Bogiem a ludzmi, człowiekiem Chrystusem  Jezusem (1 Tm 2,5).
Listy są pozbawione typowych nie tylko dla Pawła, lecz także dla całego NT, akcentów
eschatologicznych: nie ma w nich wyczekiwania na paruzję, nie ma stwierdzeń w rodzaju: czas
jest krótki itp.
Przyznać należy, że ze wszystkich argumentów wysuwanych przeciwko autorstwu
Pawłowemu Listów Pasterskich zastrzeżenia natury teologicznej są najważniejsze. Jednakże
nowość niektórych sformułowań nie musi świadczyć tylko o tym, że autorem Listów
Pasterskich jest ktoś inny, a nie Paweł, wskazuje natomiast na pewien proces, którego autorem
jest sam Apostoł i który nazywa się procesem hellenizacji chrześcijaństwa. Istota tego procesu
sprowadza się do przełożenia całej Ewangelii na hellenistyczne kategorie myślenia i do
wyrażenia tej Ewangelii za pomocą terminologii rozpowszechnionej dzięki popularnej filozofii
greckiej.
Jeśli stwierdzając to opowiadamy się za Pawłowym autorstwem Listów Pasterskich to nie
znaczy, iż pojęcie autorstwa ograniczamy do osoby Pawła w sensie przypisywania mu nie tylko
idei teologicznych tych listów, lecz także sposobu wyrażania myśli i samego procesu ich
utrwalenia na piśmie. O rzeczywistym Pawłowym autorstwie Listów Pasterskich można by
mówić nawet wtedy, gdyby się przyjęło, że Paweł polecił komuś ze swych bliskich
współpracowników przedstawić  kategoriami dostępnymi dla świata hellenistycznego 
teologię swoich istniejących już pism. Zdaniem niektórych taki uczeń-sekretarz działał jeszcze
za życia Pawła i niejako pod jego okiem, natomiast według innych list napisany przez Pawła
został po jego śmierci przeredagowany przez jednego z uczniów Apostoła. Sekretarz ów
należał  rzekomo  do wspólnoty rzymskiej i w zredagowanym przez siebie liście próbował 
niejako w imieniu Pawła  rozwiązywać pewne problemy tego Kościoła. Próby uzyskania
więcej danych o tym uczniu-sekretarzu, ewentualnym redaktorze Listów Pasterskich, jedni
dawno już uznali za przedsięwzięcie bezcelowe, natomiast inni usiłują zidentyfikować jego
osobę. Dla jednych redaktorem tym był Tychik, według innych Polikarp ze Smyrny lub  jak
ktoś próbował dowieść w połowie obecnego wieku Aukasz, którego obecność przy boku
Pawła w chwili powstawania Listów Pasterskich jest wyraznie wspomniana w 2 Tm 4,11.
PIERWSZY LIST DO TYMOTEUSZA
Pierwszy List do Tymoteusza powstał być może w Macedonii między pierwszym a drugim
uwięzieniem Pawła, tj. w latach 63 67.
Powodem napisania listu była szczególna troska św. Pawła o Kościół w Efezie. Tę
placówkę, trudną do kierowania z powodu ciągłych niebezpieczeństw grożących prawdziwej
wierze i płynącej z niej nauce etycznej, powierzył Apostoł, podczas swego pobytu w tamtych
stronach po wyjściu z więzienia, z całym zaufaniem młodemu Tymoteuszowi, urodzonemu jak
on w diasporze, w Azji Mniejszej. Ojciec Tymoteusza był poganinem, matka, Eunice 
Żydówką. Apostoł sam najprawdopodobniej ochrzcił swego przyszłego ucznia w jego
rodzinnym mieście, w Listrze, podczas pierwszej podróży misyjnej, a w czasie drugiej (lata
50 53) zabrał go ze sobą zdążając do Europy (Dz 16,1 3). Odtąd Tymoteusz będzie jednym z
najbardziej oddanych sprawie Ewangelii i Apostołowi uczniów, towarzyszem jego prac i
podróży misyjnych.
Od młodego biskupa o wątłym zdrowiu żąda Apostoł stałej czujności wobec
niebezpieczeństw grożących wierze, autorytatywnego występowania, stanowczego i bez
kompromisu, gdy chodzi o czystość głoszonej nauki. List, podobnie jak 2 Tm i Tt, jest zbiorem
pouczeń duszpasterskich (stąd nazwa: Listy Pasterskie), przeznaczonych dla duszpasterzy.
Wśród tych napomnień praktycznych zdarzają się jednak prawdy o charakterze
dogmatycznym i oceny ogólne. Oto niektóre z nich, pochodzące z 1 Tm: Bóg& , którego nikt z
ludzi nie widział ani nie może zobaczyć (6,16); & pragnie, żeby wszyscy ludzie byli zbawieni i
doszli do poznania prawdy (2,4). Chrystus Jezus przyszedł na świat zbawić grzeszników (1,15).
Jeden jest Bóg, jeden też pośrednik& Chrystus Jezus (2,5). Kościół& jest filarem i podporą
prawdy (3,15), & korzeniem wszelkiego zła jest chciwość pieniędzy (6,10).
ADRES (1,1 2)
1 1 Paweł, apostoł Chrystusa Jezusa według nakazu Boga naszego, Zbawiciela, i Chrystusa
Jezusa, naszej nadziei  2 do Tymoteusza, swego prawowitego dziecka w wierze. Aaska,
miłosierdzie, pokój od Boga Ojca i Chrystusa Jezusa, naszego Pana.
1. List, choć skierowany do jednej osoby, tj. do Tymoteusza, nie jest pismem tylko
prywatnym. Ma go czytać cała wspólnota, wskazania w nim zawarte  przynajmniej niektóre 
również dotyczą całej społeczności. Dlatego właśnie  w przeciwnym razie byłoby to co
najmniej dziwne  przedstawia się Paweł w adresie listu tak bardzo uroczyście: apostoł
Chrystusa Jezusa, według rozkazu Boga. Samemu Tymoteuszowi  którego za chwilę nazwie
swoim prawowitym dzieckiem w wierze  nie musiałby tego przypominać, ale mieszkańcom
Efezu, gdzie Tymoteusz z ramienia Pawła spełnia władzę nad tamtejszym Kościołem. Tym
Efezjanom, tak dobrze Pawłowi znanym, uprzytomnienie tej prawdy było z pewnością
pożyteczne. Dwie Osoby Boskie są zaangażowane w apostolat Pawła: jest on wysłannikiem
Jezusa Chrystusa, ale na wyrazne polecenie Boga Ojca. ZresztÄ… owa wzmianka o nakazie Boga
pełni tu chyba jeszcze inną funkcję: Paweł będzie za chwilę udzielał pouczeń. Liczy na posłuch
ze strony wiernych; bowiem tak jak jego apostolat, pouczenia te pochodzą z woli Bożej.
Przy Osobie Syna zatrzymuje się Paweł nieco dłużej, podając czytelnikowi zaraz w
pierwszym wierszu zarys swojej soteriologii. Inicjatorem zbawienia jest  zgodnie z
wytycznymi teologii Pawła  Bóg Ojciec, zwany tu po prostu Zbawicielem (por. 1 Kor 1,21; 2
Kor 5,17 18). Tytuł to raczej niezwykły, gdyż zazwyczaj przypisuje się go drugiej Osobie
Trójcy Świętej. Całe życie chrześcijanina powinno upływać pod znakiem nadziei. Przedmiotem
owej nadziei jest sam Jezus Chrystus, pełne zjednoczenie z Nim, za czym tak tęsknił za życia
Paweł. Ową nadzieją pełnego zjednoczenia z Chrystusem różnią się chrześcijanie od
wszystkich, którzy nie mają nadziei (1 Tes 4,13), czyli od pogan.
2. Tymoteusz prawdopodobnie już podczas pierwszej podróży przyjął chrzest z rąk Pawła,
i dlatego Apostoł jak najsłuszniej może go nazywać swoim dzieckiem w wierze (por. 1 Kor
4,17). Jeszcze wiele razy będzie wspominał Paweł tego umiłowanego ucznia, najchwalebniej
chyba w Flp 2,19 22.
Jak wszystkie życzenia we wstępach listów Pawła, tak i to ma charakter błagalnej prośby o
dobra nadprzyrodzone dla Tymoteusza. Te dobra zaś  to łaska, miłosierdzie i pokój. Pojęcie
łaski zawiera tu wszelkie nadprzyrodzone sposoby wspierania człowieka przez Boga;
miłosierdzie Boże jest grzesznikowi potrzebne nie mniej niż kawałek chleba; pokój oznacza nie
tylko harmonijne współżycie z otoczeniem, lecz także ład wewnętrzny, wolność od wyrzutów
sumienia, świadomość, że Bóg nie jest na nas zagniewany.
TROSKA O CZYSTOŚĆ NAUKI (1,3 11)
3
Jak poleciłem ci, byś pozostał w Efezie, kiedy wybierałem się do Macedonii, [tak polecam
teraz], abyś nakazał niektórym zaprzestać głoszenia nauki odmiennej, 4 a także zajmowania się
baśniami i genealogiami bez końca. Służą one raczej dalszym dociekaniom niż planowi Bożemu
zgodnemu z wiarą. 5 Celem zaś nakazu jest miłość, płynąca z czystego serca, dobrego sumienia i
wiary nieobłudnej. 6 Odstąpiwszy od nich, niektórzy zwrócili się ku czczej gadaninie. 7 Chcieli
uchodzić za uczonych w Prawie, nie rozumiejąc ani tego, co mówią, ani na czym się opierają. 8
Wiemy zaś, że Prawo jest dobre, jeśli je ktoś prawidłowo stosuje, 9 rozumiejąc, że Prawo nie dla
sprawiedliwego jest przeznaczone, ale dla postępujących bezprawnie i dla niesfornych,
bezbożnych i grzeszników, dla niegodziwych i światowców, dla ojcobójców i matkobójców, dla
zabójców, 10 dla rozpustników, dla mężczyzn współżyjących ze sobą, dla handlarzy niewolnikami,
kłamców, krzywoprzysięzców i [dla popełniających] cokolwiek innego, co jest sprzeczne ze zdrową
nauką 11 powierzonej mi Ewangelii chwały błogosławionego Boga.
3 4. Wątku teoretycznego nie podtrzymuje Paweł jednak w dalszym ciągu swego listu,
lecz przystępuje do napominania. Niebezpieczeństwo musiało być więc duże, o czym Apostoł
posiadał alarmujące i jak się wydaje, dość dokładne informacje, skoro potrafił wskazać
niektórych głosicieli niewłaściwych nauk. Działalność tych ludzi zapowiadał Paweł wcale
niedwuznacznie, gdy po trzeciej podróży misyjnej żegnał się w Milecie ze starszymi Kościoła
efeskiego. Mówił wtedy wyraznie: Spośród was samych powstaną ludzie, którzy głosić będą
przewrotne nauki, aby pociągnąć za sobą uczniów. Dlatego czuwajcie, pamiętając, że przez
trzy lata we dnie i w nocy nie przestawałem ze łzami upominać każdego z (Dz 20,30n).
Gdy po zakończeniu swej pierwszej podróży do Rzymu (lata 61 63), w czasie jednej z
dodatkowych, nie znanych bliżej wypraw misyjnych do Azji Mniejszej, Paweł ustanowił w
Efezie swoim pełnomocnym zastępcą Tymoteusza, a sam udawał się do Macedonii, głosiciele
fałszywej nauki tak już podnieśli głowę, że można było ich zidentyfikować bez trudu. Wydaje
się, że nie byli to nawet ludzie spoza wspólnoty, lecz miejscowi chrześcijanie, spełniający
funkcję przysłowiowego chwastu, którego obecność wśród zdrowego zboża zapowiadał
Chrystus (por. Mt 13,24 30), przygotowując w ten sposób swych pierwszych wyznawców na
zetknięcie się ze skutkami posiewu szatańskiego. To, czego nauczali ci pseudoapostołowie,
określił Paweł mianem nauki odmiennej, baśni i genealogii bez końca, nie precyzując
dokładniej treści tych nauk. Jednakże wzmianka o genealogiach bez końca zdaje się
wskazywać na judaistyczne wyjaśnienia rodowodów starotestamentalnych. Zarówno
konstruowanie tych rodowodów  przy czym zawsze chodziło o to, by sięgnąć jak najdalej, do
samych początków ludzkości  jak i dopatrywanie się w dziejach poszczególnych postaci
jakiejś symbolicznej wymowy sprawiało, że nigdy wśród nauczających nie było
jednomyślności, a słuchający takich wywodów nie odnosili z nich żadnych korzyści
duchowych. Nie służą one zbudowaniu wiernych i wcale nie przyczyniają się do
urzeczywistnienia planów Boga co do królestwa na ziemi.
5. Zdrowa, autentyczna nauka Chrystusowa powinna przyczyniać się przede wszystkim do
umocnienia miłości, o której Apostoł powiedział, że jest spoiwem doskonałości (Kol 3,14).
Miłość dopóty nie będzie autentyczna, dopóki człowiek ma serce splamione, czyli wypełnione
myślami i pragnieniami niezgodnymi z wola Bożą; dopóki jego sumienie jest złe; czyli
niespokojne, ponieważ obciążane grzechami; dopóki jego wiara nie jest trwała, gotowa na
wszystko, czyli nieobłudna.
6. Otóż pouczenia, które nie mają na względzie tak uwarunkowanej miłości jako
praktycznego celu, szybko zamieniają się w czczą gadaninę (6,2). Oto jak daje o sobie znać
konkretny charakter teologii Pawła, przekazującego swoją naukę w postaci listów, pisanych
zawsze w celu zaspokojenia życiowych, religijnych potrzeb wiernych.
7. Jeszcze raz wskazuje Apostoł na judaistyczne pochodzenie pseudoapostołów efeskich:
Chcieli uchodzić za uczonych w Prawie prawdopodobnie na wzór wielkich ówczesnych
rabinów. Niestety, nie są do tego należycie przygotowani, albo też pouczenia ich są tak
 arcymądre , że nawet oni sami nie rozumieją głoszonych przez siebie teorii. Nie jest
wykluczone, iż Paweł zarzuca owym pseudonauczycielom to, że nie potrafią w sposób należyty
wyłożyć mesjańskiego znaczenia całego Starego Prawa.
8 10. Występując tak ostro przeciwko owym niedoszłym uczonym w Prawie Apostoł
wcale nie zamierza umniejszać roli Prawa. O jego działalności w urzeczywistnianiu zbawczych
planów Boga pisał już wiele i dokładnie, zwłaszcza w Liście do Rzymian i w Liście do
Galatów. Tu jednak znów musi przypomnieć, przy całym szacunku dla Prawa, że nie dotyczy
ono sprawiedliwych, a za takich uchodzą wszyscy żyjący pod Nowym Prawem. Rola i
doniosłość Prawa skończyły się z chwilą przyjścia Jezusa. Ludzie odkupieni przez Chrystusa
żyją już nie mocą Prawa, ale wiarą, co zresztą zapowiedział już Prorok w ST i co Paweł
wykorzystał w Rz 1,17: a sprawiedliwy dzięki wierze żyć będzie. Właśnie wiara jest nowym
prawem, w porównaniu z którym wszystko inne jest bezprawiem. Prawo było rzeczywiście
potrzebne ludziom przed ich nawróceniem, gdy tkwili jeszcze w grzechach, których dość długą
listę Paweł przedstawia. Możliwe, że chodzi tu również o pewne aluzje do niejednego spośród
owych efeskich pseudogłosicieli Prawa. Dla takich ludzi Prawo rzeczywiście było konieczne.
11. Nie są natomiast potrzebne owe pouczenia ludziom, którzy poddali się już prawu
Ewangelii. Jest to zapowiedz  Dobra Nowina  o przyszłej chwale, którą Bóg obdarzy swoich
błogosławionych. Paweł najwyrazniej chlubi się tym, że jest z woli Boga heroldem Dobrej
Nowiny, choć już przedtem niejednokrotnie stwierdzał, że tylko z woli Boga jest tym, czym
jest (1 Kor 15,10).
DRUGI LIST DO TYMOTEUSZA
List powstał prawdopodobnie w Rzymie, podczas drugiego uwięzienia Pawła, chyba nie na
długo przed śmiercią Apostoła, tj. około r. 67 po Chr. Nastrój duchowy, w którym Paweł pisze
 lub może poleca napisać  ten list jest nienajlepszy: przy boku Apostoła nie ma nikogo prócz
Aukasza. Paweł jest przekonany, że znajduje się u kresu swego życia. W tej sytuacji odżywa
tym większe pragnienie zobaczenia po raz ostatni swego umiłowanego ucznia Tymoteusza.
Miałby mu jeszcze tyle do powiedzenia, do przekazania w formie duchowego testamentu.
Jednakże list musi zastąpić osobiste spotkanie. Podziękowawszy Bogu za dotychczasową
wzorową pełną wiary postawę Tymoteusza, od niego samego, jako odpowiedzialnego za losy
Kościoła w Efezie, domaga się męstwa w głoszeniu Ewangelii, przypomina mu obowiązek
troski o całość i nienaruszalność depozytu wiary, zachęca go do podejmowania coraz to
nowych apostolskich trudów i zmagań, ilustrowanych tu najczęściej obrazem żołnierskiego
boju. Co chwila przestrzega Tymoteusza przed błędnowiercami i przypomina konieczność
prowadzenia żmudnej pracy nad samym sobą, wyliczając kilkakrotnie cnoty, którymi powinien
się odznaczać prawdziwy sługa Boży.
Nie mniej leżą Apostołowi na sercu sprawy wszystkich chrześcijan efeskich, wśród których
stosunkowo najdłużej przebywał; wszystkie te uczucia, cała atmosfera duchowa ostatnich być
może miesięcy życia Apostoła znajduje pełne odzwierciedlenie w 2 Tm. Treść listu, przepojona
uczuciem, miejscami wprost wzrusza i napełnia czytelnika podziwem dla postawy Pawła, który
z całym spokojem, w poczuciu dobrze spełnianych do ostatniej chwili apostolskich
obowiązków, oczekuje na przyobiecaną mu przez Pana nagrodę.
ADRES (1,1 2)
1 1 Paweł, z woli Boga apostoł Chrystusa Jezusa, [posłany] dla głoszenia życia obiecanego w
Chrystusie Jezusie, 2 do Tymoteusza, swego umiłowanego dziecka. Aaska, miłosierdzie, pokój od
Boga Ojca i Chrystusa Jezusa, naszego Pana!
1 2. Podobnie jak w adresie 1 Tm, tu również przedstawia się Paweł uroczyście  z woli
Boga apostoł Jezusa  nie ze względu na Tymoteusza, któremu nie potrzebuje przecież
przypominać godności swego posłannictwa, lecz z uwagi na Efezjan, i to może nie tyle z myślą
o chrześcijanach, ile raczej o swych przeciwnikach, którzy może i byli chrześcijanami de
nomine, lecz w praktyce wyłączonymi już ze społeczności Chrystusowej. Tak więc znów adres
listu pozwala przypuszczać, że pismo, choć formalnie skierowane tylko do jednostki, w
rzeczywistości miało być czytane przez całą wspólnotę. Niech też ona wie, że Paweł nie jest
apostołem z własnego upodobania ani z ustanowienia innych ludzi, lecz tylko i wyłącznie z
woli Boga. Jego posłannictwo opiera się więc na powadze samego Boga.
Przedmiotem, treścią całego apostolatu Pawła jest życie wieczne, czyli życie w szczególnej
wspólnocie z Jezusem Chrystusem. W nadziei tego życia trwają wszyscy chrześcijanie w
przeciwieństwie do pogan, którzy nie mają nadziei (1 Tes 4,13). Wiadomo już z 1 Tm, jak
bardzo Paweł miał prawo nazywać Tymoteusza swoim umiłowanym dzieckiem: zrodził go
przecież przez chrzest do życia nadprzyrodzonego.
Aaska, miłosierdzie, pokój  to trzy dobra nadprzyrodzone, ponad które dla chrześcijanina
nie ma nic cenniejszego. Żadna z tych wartości nie jest wynikiem zasług człowieka, wszystkie
świadczą o niezmierzonej dobroci Boga, odwiecznej, lecz objawionej w czasie przez zbawcze
dzieło Jezusa. Dlatego dawcą tych dóbr jest Jezus Chrystus w takim samym stopniu co Bóg
Ojciec.
APOSTOA DZIKUJE BOGU ZA ŻYW WIAR TYMOTEUSZA
(1,3 5)
3
Dziękuję Bogu, któremu służę jak moi przodkowie z czystym sumieniem, gdy nieustannie cię
wspominam w moich modlitwach w nocy i we dnie. 4 Pragnę cię zobaczyć  pomny na twoje łzy 
by napełniła mnie radość 5 na wspomnienie bezobłudnej wiary, jaka jest w tobie; ona to
zamieszkała pierwej w twej babce Lois i w twej matce Eunice, a pewien jestem, że [mieszka] i w
tobie.
3 5. Dziękczynienie, następujące zazwyczaj w każdym liście Pawła po pozdrowieniu, w
tym wypadku jest wyjątkowo uroczyste i wzruszające. Przedmiotem dziękczynienia jest wiara
Tymoteusza, będąca wyrazem specjalnego działania Bożego nie tylko zresztą w nim samym,
lecz także już w jego matce, a nawet babce. Tak więc wiarę odziedziczył Tymoteusz niejako po
matce chrześcijance. W tej sytuacji nie wypadało rzecz jasna wspominać o tym, że ojciec
Tymoteusza był poganinem (Dz 16,1). O tym, jak bardzo był Tymoteusz bliski Pawłowi,
świadczy ciągła pamięć modlitewna o umiłowanym uczniu, który jest także nazywany
umiłowanym dzieckiem (2 Tm 1,2), prawowitym dzieckiem w wierze (1 Tm 1,2) i synem
wiernym w Panu (1 Kor 4,17). PiszÄ…c o modlitwach zanoszonych bez ustanku do Pana, przy
sposobności wspomina Paweł o tym, że nawet wtedy, kiedy nie znał jeszcze Chrystusa, służył
Bogu jedynemu z całym zapałem i ze spokojnym sercem. Gorliwość tę odziedziczył zresztą
najprawdopodobniej po swoich przodkach, równie jak on kiedyś ortodoksyjnych Izraelitach.
Wzmianka o łzach Tymoteusza stanowi najprawdopodobniej aluzję do pożegnania  które
zresztą nie wiadomo, kiedy i gdzie miało miejsce  Pawła z jego ukochanym synem w Panu.
Ileż ulgi doznałby Apostoł w swych więzach, gdyby mógł choć raz jeszcze zobaczyć z bliska
Tymoteusza.
O MSTWIE W GAOSZENIU EWANGELII (1,6 12)
6
Z tej właśnie przyczyny przypominam ci, abyś rozpalił na nowo charyzmat Boży, który jest w
tobie od nałożenia moich rąk. 7 Albowiem nie dał nam Bóg ducha bojazni, ale mocy i miłości oraz
trzezwego myślenia. 8 Nie wstydz się zatem świadectwa Pana naszego ani mnie, Jego więznia,
lecz wez udział w trudach i przeciwnościach znoszonych dla Ewangelii mocą Bożą! 9 On nas
wybawił i wezwał świętym powołaniem nie na podstawie naszych czynów, lecz stosownie do
własnego postanowienia i łaski, która nam dana została w Chrystusie Jezusie przed wiecznymi
czasami. 10 Ukazana zaś została ona teraz przez pojawienie się naszego Zbawiciela, Chrystusa
Jezusa, który zniweczył śmierć, a na życie i nieśmiertelność rzucił światło przez Ewangelię 11 Jej
głosicielem, apostołem i nauczycielem ja zostałem ustanowiony. 12 Z tej właśnie przyczyny znoszę i
to obecne cierpienie, ale za ujmę sobie tego nie poczytuję, bo wiem, komu zawierzyłem, i jestem
pewny, że mocen [On] jest ustrzec mój depozyt aż do owego dnia.
6 8. Nakładanie rąk wiązało się w tym wypadku z przekazaniem władzy nad wspólnotą
efeską. Tym, który nakłada ręce na Tymoteusza, jest Paweł, lecz w 1 Tm 4,14 istnieje nadto
wzmianka o pewnym współudziale w tej ceremonii społeczności starszych  szczegół
pominięty milczeniem w 2 Tm 1,6. Nałożenie rąk pod względem teologicznej treści już w ST
wyrażało ideę pewnej solidarności między wkładającym ręce a tym, na którym one spoczęły,
wraz z pewnym przekazanym dobrem (Kpł 1,4; 16,21; Lb 8,10; 27,18; Pwt 34,9).
Nałożeniu rąk towarzyszyła  jako drugi element całego ceremoniału  modlitwa, zwana
niekiedy proroctwem. Właśnie owa modlitwa zdaje się wyrażać wolę Boga, będąc zarazem
jakby odpowiednikiem dzisiejszej formy sakramentalnej.
Skutkiem nałożenia rąk i słów przy tym wypowiadanych był specjalny dar, określany
mianem charyzmatu. Być może, iż właśnie dzięki owemu charyzmatowi ludzie powołani do
głoszenia Ewangelii mogli korzystać z pomocy Bożej, która w nich tkwiła, nie wstydzili się
głoszonej przez siebie nauki i roznosili ją po całym świecie. Fakt nałożenia rąk na Tymoteusza
jest wspomniany w ten sposób, jakby miał miejsce już bardzo dawno. Należy zatem
przypuszczać, że Paweł nałożył ręce na Tymoteusza, gdy ten ostatni miał zastąpić Jana Marka
jako towarzysz misyjnych podróży Apostoła.
Wyzbycie się uczucia lęku jest równoznaczne z wyprowadzeniem się ze stanu, w którym
łaska jest niejako uśpiona. Charyzmat jako skutek sprowadza ducha mocy, miłości i trzezwości.
Owe trzy cnoty stanowiÄ… opozycjÄ™ w stosunku do ducha bojazni. Obydwa elementy antytezy,
tj. bojazń z jednej strony, a moc, miłość i trzezwość z drugiej, należy rozpatrywać
równocześnie, by lepiej pojąć ich naturę. Tego rodzaju metoda wydaje się szczególnie
wskazana, jeÅ›li chodzi o analizÄ™ terminu ´µÄ…Żą, bÄ™dÄ…cego hapaxlegomenon caÅ‚ego NT. Termin
ten tłumaczony zwykle:  bojazń ,  tchórzostwo , jak z opozycji do  mocy wynika  posiada
także odcień  słabości . Właśnie świadomość niemocy jest czynnikiem zasadniczym w
procesie powstawania uczucia bojazni. Człowiek pozbawiony pewności, że może się oprzeć
złu, zwłaszcza nie mający owej pewności, że pozostaje pod opieką Boga samego, staje się
bojazliwy. Paweł nie wyjaśnił, w jaki sposób dochodzi do sytuacji, w której moc słabnie i
bierze nad nią górę bojazń. Żadną miarą jednak nie upoważnia nas wspomniany tekst do
twierdzenia, że charisma apostolatus może z czasem przestać w ogóle istnieć. Raczej myślą
Apostoła jest to, że działanie owych darów nadprzyrodzonych, otrzymywanych przez nałożenie
rąk, może być z czasem, wskutek braku odpowiednich wysiłków czy czujności, niejako
osłabione, lecz nigdy nie zaniknie całkowicie. Patrząc na rzecz z drugiej strony można
powiedzieć, że jest to rezultat osłabienia wiary we wszechmoc Boga, dającego ludziom coś ze
swej mocy po to, by głosili Ewangelię. Tego rodzaju interpretacja potwierdza całkowicie
użycie przymiotnika  bojazliwy , który jest zawsze synonimem małoduszności i braku
zaufania do Boga.
Zachęcając do odwagi apostolskiej Paweł przypomina również, iż Tymoteusz otrzymał nie
ducha bojazni, lecz ducha miłości. Ciągłe uświadamianie sobie owej wielkiej lekcji miłości,
owszem, życie tą miłością na co dzień, sprawia, iż człowiek staje się wolny od wszelkiego
lęku. Także ludzi powołanych do głoszenia Ewangelii nic nie odstraszy od spełniania
powierzonej im misji, gdyż są wyposażeni w moc Boga samego, który ich posłał ku jej
głoszeniu, co tak wyraznie św. Aukasz stwierdzi: Wtedy zwołał Dwunastu, dał im moc oraz
[władzę] nad wszystkimi złymi duchami i władzę leczenia chorób. I wysłał ich, aby głosili
królestwo Boże i uzdrawiali chorych (Ak 9,1 2).
Podobnie jak w Rz 8,35 świadomość, że jest się kochanym przez Boga, stwarza gotowość
znoszenia utrapień, ucisku, prześladowań, głodu i nagości, tak i tu ta sama pewność Bożego
umiłowania każe Apostołowi cierpieć bez poddawania się uczuciom lęku. Co więcej, ludzkie
słabości, będące zrozumiałym zródłem niepewności i obawy, staną się dla Pawła dzięki owej
wierze w opiekuńczą moc Boga przedmiotem chluby i chlubienia się publicznego.
Nałożenie rąk sprowadziło na Tymoteusza prócz dwu wspomnianych darów także ducha
umiarkowania lub trzezwego myślenia. Termin ten oznacza przytomność umysłu, zdolność do
właściwej reakcji w najbardziej trudnych, nieprzewidzianych sytuacjach; jest synonimem
panowania nad sobą i spokoju. Bardziej naturalna w naszym wypadku byłaby antyteza
pijaństwo  trzezwość, a nie bojazń  trzezwość. Niemniej można się dopatrzyć pewnych
rysów wspólnych między pojęciami znaczeniowymi wyrazów pijaństwo i bojazń. Człowiek
pijany nie zawsze jest bojazliwy, raczej przeciwnie, często wykazuje nadmiar odwagi tak
daleko posuniętej, że nawet nie można nazywać jego postępowania odważnym. Działa jakby w
półświadomości, nie przewidując następstw swoich czynów. Pod tym właśnie ostatnim
względem jest do niego podobny człowiek zaślepiony strachem, pozbawiającym możności
kontrolowania tego, co się robi czy myśli. Podobnie nie korzysta z darów nadprzyrodzonych,
ponieważ są  uśpione , apostoł zastraszony, działający pod presją bojazni.
Tak więc Tymoteusz, wspierany daną mu mocą Bożą, powinien mężnie stawić czoło
wszelkim przeciwnościom i trudom. Powinien być gotów do podejmowania największych
wysiłków, gdyż na to właśnie otrzymał specjalny charyzmat, charyzmat apostolatu. Sama
wzmianka o tej mocy stanowi już swoistą motywację.
9. Przy sprawie owej motywacji Paweł zatrzyma się dłużej. Motywem, który powinien
skłaniać Tymoteusza do podejmowania wspólnie z Pawłem apostolskich trudów, jest fakt
powołania wszystkich ludzi do wiecznej chwały. Moc zobowiązująca powołania wypływa z
tego, że na tak szczególną miłość nikt z ludzi wcale sobie nie zasłużył. Ten absolutnie
darmowy charakter powołania nas przez Boga podkreśla Paweł w dwojaki sposób. Mówi
najpierw wyraznie, że dzięki naszym czynom zostaliśmy powołani, po czym, wyrażając tę
samą myśl pozytywnie, oświadcza, że stało się to na mocy postanowienia Bożego i wskutek
łaski, która została nam dana w Chrystusie Jezusie przed wiecznymi czasami. A więc nie może
być mowy o jakichkolwiek zasługach z naszej strony, skoro Bóg powziął swoje, pełne dobroci
decyzje wtedy, kiedy nas jeszcze w ogóle nie było. Zresztą jest także mowa o łasce, a do samej
istoty każdej łaski należy jej darmowość. Tak więc postanowienie Boże co do naszego
powołania daje się umotywować tylko z kolei niczym już nie wytłumaczalną tajemnicą miłości
Boga dla nas. I dlatego tak bardzo zobowiązujące jest samo powołanie.
Pośrednikiem między Bogiem a ludzmi jest Jezus Chrystus. Przez Niego właśnie zsyła Bóg
na nas wszelkie dobrodziejstwa. W Nim to została nam dana łaska przed wiecznymi czasami.
10. Ani o powołaniu nas przez Boga, ani o miłości Boga dla nas w ogóle nic byśmy nie
wiedzieli, gdyby nie zostały nam one objawione w Jezusie Chrystusie, Pośredniku między
Bogiem a ludzmi. Można zatem śmiało twierdzić, że Jezus Chrystus  to głoszone przez Jego
osobę Objawienie odwiecznej dobroci Boga względem człowieka. Jezus Chrystus jest tu
określany mianem Zbawiciela. Ten spotykany już w grece pozabiblijnej termin nabiera w
pismach Pawła  bo jest to termin przede wszystkim Pawłowy  nowego znaczenia: jest
wyraznym nawiązaniem do soteryjnych wartości życia, śmierci i zmartwychwstania Jezusa.
Jego zbawcze dzieło zostało nam tu okazane jako pełny, absolutny tryumf życia nad śmiercią.
Każdy chrześcijanin ma obecnie dostęp do owego życia. Musi przy tym spełnić jeden warunek:
uwierzyć Ewangelii, która  jak to Paweł wyjaśni na innym miejscu  jest mocą Bożą ku
zbawieniu dla każdego wierzącego, najpierw dla Żyda, potem dla Greka (Rz 1,16).
Słowo głosicieli Dobrej Nowiny jest Słowem Bożym. Lecz od chwili, gdy to ostatnie
wcieliło się w Jezusa, sam Chrystus określa słowo oraz istnienie tych, którzy je mają głosić.
Mimo odmienności czasu, miejsca i słuchaczy głoszenie słowa zarówno proroków
starotestowych, jak Jana Chrzciciela, Piotra czy Pawła, a nawet Jezusa ukazuje ten sam
schemat i taką samą orientację: jest nawoływaniem do nawrócenia i ogłaszaniem pewnego
wydarzenia. Dla głosicieli Dobrej Nowiny w NT wydarzeniem tym jest zbawcze dzieło Jezusa,
które sprowadza się ostatecznie do triumfu Zbawiciela nad śmiercią.
11. Ten, który głosi słowo Boże, powinien to czynić jak herold, z całą wiernością, tak by
osiągnęło ono swoją skuteczność, nawet jeśliby sam nauczający nie był nim przejęty w
dostatecznym stopniu (Flp 1,15 18). Chrystus jest głoszony mimo wszystko. Nie to jest więc
najważniejsze, przez kogo to się dzieje. Cały autorytet głoszącego słowo Boże wypływa z jego
inwestytury apostolskiej. Posiada on pełnię władzy, przemawia z całą odwagą (Dz 2,29;
4,13.29.31). Powinien głosić słowo Boże w porę i nie w porę (2 Tm 4,2). Jeżeli nauczając,
całkowicie zaufał Bogu (1 Tes 2,2; Flp 1,20), to dlatego, że uwierzył (2 Kor 4,13) i otrzymał
dary uzdalniające go do sprawowania takiej posługi (2 Kor 2,16n; 3,4nn). W przeciwnym razie
kupczyłby podstępnie słowem Bożym (2 Kor 2,17; 1 Tes 2,4). Ideał relacji, jakiej wymaga od
słuchającego go i od głosiciela słowo Boże przedstawia Paweł w następujących słowach: Gdy
przejęliście słowo Boże, usłyszane od nas, przyjęliście je nie jako słowo ludzkie, ale  jako to,
czym jest naprawdę  jako słowo Boga, które działa w was, wierzących (1 Tes 2,13).
12. Jemu Jezus za swego życia ziemskiego przedstawia się jako Mocniejszy, który
tryumfuje nad Mocnym (Ak 11,21 22), tj. nad szatanem, władcą tego świata. W przeddzień
swej śmierci upomina uczniów, żeby się nie lękali świata, który będzie ich ścigał w swej
nienawiści: Odwagi! Jam zwyciężył świat (J 16,33). Zwycięstwo to posiada charakterystyczne
rysy tryumfu przepowiedzianego kiedyś Słudze Jahwe. Lecz pełne, całkowite zwycięstwo nad
grzechem i śmiercią odniósł Chrystus w chwili swego zmartwychwstania. To właśnie wtedy
Zbawiciel poprowadził za swym zwycięskim rydwanem wszystkie pokonane Władze (Kol
2,15). Zwycięstwo to stanie się w pełni widoczne wtedy, kiedy Mesjasz zawładnie wszystkimi
przeciwnymi Mu Mocami i pokona na zawsze śmierć, będącą Jego ostatnim wrogiem (1 Kor
15,24nn). Krzyż, wyraz pozornej klęski, zapewnił zwycięstwo tego, co święte, nad grzechem,
tego, co żyje, nad śmiercią.
STRZEC POWIERZONEGO SKARBU (1,13 18)
13
Zdrowe zasady, któreś posłyszał ode mnie, zachowaj jako wzorzec w wierze i miłości w
Chrystusie Jezusie. 14 Dobrego depozytu strzeż z pomocą Ducha Świętego, który w nas mieszka.
15
Wiesz o tym, że odwrócili się ode mnie wszyscy ci, którzy są w Azji, a pośród nich Figelos i
Hermogenes. 16 Niech Pan użyczy miłosierdzia domowi Onezyfora za to, że często mnie pokrzepiał
i łańcucha mego się nie wstydził, 17 lecz skoro przybył do Rzymu, gorliwie zaczął mnie szukać i
odnalazł. 18 Niechaj mu Pan dozwoli znalezć w owym dniu miłosierdzie u Pana! A jak wiele mi
wyświadczył w Efezie, ty wiesz lepiej.
13 14. Naukę Chrystusową nazywa Paweł zdrowymi zasadami dlatego, że ona właśnie
zapewnia człowiekowi zdrowie nadprzyrodzone, zabezpieczając go przed schorzeniami duszy,
które niesie ze sobą świat. Na miano chorych zaś zasługują w pierwszym rzędzie ci, którzy
fałszują Dobrą Nowinę. Drogowskazami na całe życie winny być dla Tymoteusza wiara i
miłość, cnoty mające za przedmiot Jezusa Chrystusa. Do pełnego zjednoczenia z Nim powinno
ostatecznie zmierzać całe życie każdego chrześcijanina. Sprawa więc jest jasna. Tymoteusz
otrzymał wszystkie niezbędne wskazania. Nie pozostaje mu teraz nic innego, jak tylko strzec
wiernie otrzymanego depozytu, niczego od siebie nie dodając, niczego nie zmieniając, gdyż
chodzi o słowo Boże, któremu należy się najwyższy szacunek. Nie jest to zadanie łatwe, może
nawet wręcz niemożliwe do zrealizowania bez pomocy Ducha Świętego, który przecież po to w
nas mieszka, by nas we wszystkim wspierać.
15 18. Nie chodziło, być może, o formalne odwrócenie się od chrześcijaństwa jako
takiego, lecz o odżegnywanie się  z bojazni lub ze wstydu  od osoby Apostoła, który
przebywał w więzieniu. Paweł spodziewał się czegoś więcej od Kościołów Azji Mniejszej, a
chyba już szczególnie liczył na wspomniane tu  zresztą wcale nie znane bliżej  dwie
osobistości: Figelosa i Hermogenesa. Być może sądził, że ludzie ci mogliby przyjść mu ze
szczególnie skuteczną pomocą, kiedy przebywał w więzieniu. Można sobie wyobrazić, jak
bardzo czuł się Paweł przygnębiony z powodu tego opuszczenia przez wszystkich. Jeśli o tym
mówił, to może  w sposób aluzyjny  spodziewał się jakiejś interwencji ze strony Tymoteusza.
Zdarzały się jednak w tym ogólnym przygnębieniu chwile radości i pokrzepienia.
Stwierdzenie, że dom Onezyfora nie wstydził się więzów Pawła, nasuwa przypuszczenie, iż
wstyd  zle zresztą pojęty  był głównym motywem odejścia prawie wszystkich od Pawła. W
tej sytuacji postawa Onezyfora zasługiwała na szczególne uznanie. Nie proszony, nie
powiadomiony przez Pawła, odnalazł miejsce jego pobytu  na pewno nie bez trudności  co
Apostoł uznał za wyraz szczególnego miłosierdzia Bożego nad sobą i modlił się o zapłatę
wieczną dla Onezyfora. Zresztą nie było to pierwsze dobrodziejstwo, którego Paweł od niego
doznał. Znajomość i serdeczna przyjazń sięgała czasów pobytu Pawła w Efezie, o czym
wiedział dobrze także Tymoteusz. Wzmianka o Onezyforze to piękny przykład wdzięczności,
jaką żywił Apostoł dla swych dobroczyńców.
TRUDZIĆ SI PO ŻOANIERSKU (2,1 13)
2 1 Ty więc, moje dziecko, nabieraj mocy dzięki łasce, która jest w Chrystusie Jezusie, 2 a to,
co usłyszałeś ode mnie za pośrednictwem wielu świadków, przekaż wiarygodnym ludziom, którzy
będą zdolni nauczać też innych. 3 Bierz udział w trudach i przeciwnościach jako dobry żołnierz
Chrystusa Jezusa. 4 Nikt walczący po żołniersku nie wikła się w zabiegi około utrzymania, żeby się
spodobać temu, kto go zaciągnął. 5 Również jeżeli ktoś staje do zapasów, otrzymuje wieniec tylko
[wtedy], gdy walczył przepisowo. 6 Rolnik, który się trudzi, pierwszy powinien korzystać z plonów. 7
Rozważaj, co mówię, albowiem Pan da ci zrozumienie we wszystkim. 8 Pamiętaj na Jezusa
Chrystusa, potomka Dawida. On według Ewangelii mojej powstał z martwych. 9 Dla niej znoszę
niedolę aż do więzów jak złoczyńca; ale słowo Boże nie uległo spętaniu. 10 Dlatego znoszę
wszystko przez wzglÄ…d na wybranych, aby i oni dostÄ…pili zbawienia w Chrystusie Jezusie, wraz z
wieczną chwałą. 11 Nauka to godna wiary:
Jeżeli bowiem z Nim współumarliśmy,
z Nim także żyć będziemy.
12
Jeśli trwamy w cierpliwości,
z Nim też królować będziemy.
Jeśli się będziemy Go zapierali,
to i On nas siÄ™ zaprze.
13
Jeśli my odmawiamy wierności,
On wiary dochowuje, bo nie może się zaprzeć siebie samego.
1 2. Będąc u kresu życia Paweł jest coraz bardziej zaniepokojony przyszłymi losami
Kościołów, a może w szczególności leży mu na sercu przyszłość wspólnoty efeskiej,
wykazującej pewną oziębłość w wierze, a ponadto nękanej szkodliwą działalnością tamtejszych
pseudoapostołów. Dlatego większość napomnień skierowanych do Tymoteusza dotyczy
konieczności wiernego i nade wszystko mężnego trzymania się depozytu wiary. Do tego
potrzebna jest  o czym Paweł również wielokrotnie mówił  pomoc Boża w postaci coraz to
nowych łask, zsyłanych ludziom za sprawą i dzięki zasługom Jezusa Chrystusa. Treść depozytu
wiary, powierzonego pieczołowitej trosce Tymoteusza, ten ostatni otrzymał nie tylko wprost od
Pawła, lecz także od jego wysłanników, o których zresztą nic dokładniejszego nie wiemy.
3 4. Od metafor sportowych, o których już była mowa przy wyjaśnianiu innych listów
Pawła, należy odróżnić przenośnie zaczerpnięte z życia i walk żołnierskich. Co prawda tutaj
jeden raz tylko głoszącego Ewangelię nazywa Paweł żołnierzem i jeden raz tylko własną
apostolską posługę przyrównuje do bojowania (2 Kor 10,4), ale dość często mówi o sobie, że
walczy, że bój prowadzi, mając na myśli głoszenie Ewangelii. Nie prowadzimy walki według
ciała (2 Kor 10,3)  oświadcza Koryntianom, przeciwstawiając siebie pseudoapostołom.
Tymoteuszowi nakazuje, aby toczył dobrą walkę zgodnie ze świadectwem, jakie o nim dawano
(1 Tm 1,18), stwierdza wreszcie, mówiąc o swoim prawie do wynagrodzenia za apostolską
pracę, że nikt nie pełni żołnierskiej służby na własnym żołdzie (1 Kor 9,6) i tutaj: nikt
walczący po żołniersku nie wikła się w zabiegi około utrzymania, żeby się spodobać temu, kto
go zaciÄ…gnÄ…Å‚ (2 Tm 2,4).
Wydaje się, że w tym wypadku chodzi o specjalny rodzaj wojny, o żołnierzy zaciężnych,
którzy dobrowolnie zgłaszali się do służby wojskowej. Chęć uzyskania jak największych
zysków, a może i pewnych wyróżnień, skłaniała wojujących do starań o zrobienie jak
najlepszego wrażenia na tych, którzy ich zwerbowali do swego hufca. Od takiej oceny bowiem
wiele zależało. Dlatego też nie interesują żołnierza sprawy codziennego utrzymania. Aluzja to
bardzo wyrazna do praw, które przysługują Tymoteuszowi z racji jego apostolskiej posługi dla
dobra wspólnoty.
Wszystkie obrazy zaczerpnięte z życia lub walk żołnierskich mają charakter tak ogólny, iż
trudno nawet pytać, czy Paweł czyni aluzje do wojskowych stosunków greckich czy
żydowskich. Koloryt specjalnie hellenistyczny zdaje się mieć 1 Kor 9,6 ze względu na
wzmiankę o żołdzie, choć przyznać trzeba, że zwyczaj płacenia żołdu był znany także u
Izraelitów, i to głównie w odniesieniu do tzw. oddziałów najemnych (por. 1 Sm 14,52; 16,18n;
18,2; 21,8; 22,18 itd.).
5. Z kolei przenosimy się na stadion sportowy. Zapaśnicy liczyć mogą na osiągnięcie
wieńca zwycięstwa tylko wtedy, gdy będą walczyć dokładnie według ustalonego regulaminu.
Wszelkie odchylenia od obowiązujących przepisów, wszystkie chwyty nieuczciwe z pewnością
zostaną zauważone i pozbawią rzekomego zwycięzcę upragnionej nagrody. Tak też rzecz się
ma z pracą apostoła lub zarządcy Kościoła. Prowadząc zapasy z wszelkimi przejawami zła,
może on liczyć na wieczną nagrodę tylko wtedy, kiedy wiernie przestrzega zasad nauki
Chrystusowej, niczego od siebie nie dodając, niczego nie zmieniając, choćby z
najszlachetniejszych pobudek, np. żeby uczynić Ewangelię łatwiejszą do wprowadzenia w
życie.
6. O swojej pracy misyjnej powiedział Paweł, że jest sianiem, działalność zaś koryncką
Apollosa określił mianem podlewania (1 Kor 3,6n). Gdzie indziej stwierdza, że apostoł może
liczyć na słuszną zapłatę za swoje trudy, zupełnie tak, jak ten, kto sadząc winnicę spodziewa
się spożywania z niej owoców (1 Kor 9,7), lub jak ten, kto orząc ziemię, ma nadzieję zbierania
plonów, albo wreszcie jak ten, kto młócąc, jest przekonany, że będzie zgarniał ziarno (9,10).
Nieco dalej swoje nauczanie nazywa  zasiewaniem dóbr duchowych zastrzegając sobie przy
tym prawo do uczestnictwa w żniwie dóbr doczesnych (1 Kor 9,11). Wszystkie trzy
wymienione tu metafory  wojskowa, sportowa i rolnicza  uwydatniają w sposób szczególny
potrzebę wysiłku w pracy apostolskiej. Bez uczciwego trudu apostoł nie może liczyć na
wieczną zapłatę, podobnie jak nie może się spodziewać żołdu i wyróżnień wojskowych
żołnierz nie walczący uczciwie, nagrody zwycięstwa  sportowiec, a obfitych plonów  rolnik.
7. Wszystkie te pouczenia i obrazy powinny być dla Tymoteusza przedmiotem wnikliwych
rozważań. Paweł rzuca idee ogólne, do Tymoteusza zaś należy wysnuwanie z nich
praktycznych i bardziej szczegółowych wniosków. Dzięki łasce Bożej rozumie Tymoteusz
wszystko jak należy i będzie wiedział, co powinien czynić.
8 9. Jednakże bardziej niż najtrafniejsze metafory literackie winna Tymoteusza
mobilizować ciągła pamięć o Jezusie, dobrowolnie ogołoconym, lecz także wywyższonym dla
naszego zbawienia (por. Flp 2,6 11). Dobrowolne uniżenie Syna Bożego polegało m.in. na
tym, że zechciał On przyjąć ludzkie ciało, mieć swoich ludzkich przodków, z najznakomitszego
co prawda rodu, lecz czymże jest człowiek, nawet najdoskonalszy, wobec Boga? Początkiem
zaś Jego wywyższenia było Jego zmartwychwskrzeszenie. Prawda o tym wywyższeniu jest
zresztą zaakcentowana szczególnie mocno. Cała sekwencja Jezus Chrystus& potomek
Dawida& zmartwychwstały stanowi najprawdopodobniej fragment wczesnochrześcijańskiego
wyznania wiary lub jakiegoś hymnu liturgicznego. Pamięć o drodze, jaką przeszedł Chrystus,
ma być zródłem pokrzepienia i nadziei dla każdego chrześcijanina, który właśnie przez to
upodabnia się do swego Mistrza, że kroczy w ślad za Nim. Zresztą Paweł sam, właśnie w
momencie pisania 2 Tm, przebywając w więzieniu, opuszczony przez wszystkich, w wizerunku
Chrystusa, umęczonego i wywyższonego, szukał pokrzepienia i otuchy.
Wyrazem otuchy, która wstąpiła w uwięzionego Pawła, było m.in. stwierdzenie, że słowo
Boże nie uległo spętaniu. Człowieka, który głosi słowo Boże, można uwięzić jak złoczyńcę,
można go zmusić do milczenia, i to tak skutecznie, że już nigdy nie przemówi, ale słowa
Bożego raz wypowiedzianego nikt i nic nie może skrępować. Oto np. jaką reakcję
spowodowało uwięzienie Pawła: I tak więcej braci, ośmielonych w Panu moimi kajdanami,
bardziej się odważa głosić bez lęku słowo Boże (Flp 1,14).
10. Okazuje się, że nawet będąc w więzieniu i nie mogąc głosić Dobrej Nowiny Paweł
wcale nie czuje się bezradny w swym apostolskim powołaniu. Może jeszcze cierpieć i jest
przekonany, że owe cierpienia przyspieszą również wielu ludziom wejście do chwały, w której
już przebywa Chrystus.
11 13. Znów, według wszelkiego prawdopodobieństwa, mamy do czynienia z
fragmentem jakiegoś wczesnochrześcijańskiego hymnu liturgicznego, którego treść wprowadza
nas już w samo sedno mistyki chrystologicznej. W kilku kolejnych zdaniach warunkowych
powtarza się  choć w niejednakowy sposób  ta sama myśl: wierność Chrystusowi,
zjednoczenie z Nim w Jego cierpieniach gwarantują przyszłe wejście do wspólnej z Nim
chwały. Ciągle więc bazuje się na bardzo spopularyzowanej przez Pawła idei naszej
solidarności z Chrystusem: współumieranie z Nim prowadzi do udziału w Jego pełnym życiu,
udział zaś w Jego poniżeniu i cierpieniach zapewnia możność współkrólowania. Lecz jeśli my,
tu na ziemi, nie będziemy chcieli mieć nie wspólnego z Chrystusem, to również On nie zechce
kiedyś mieć nic wspólnego z nami. Po prostu zaprze się nas, zgodnie zresztą z Jego własnym
ostrzeżeniem: Kto się Mnie zaprze przed ludzmi, tego zaprę się i Ja przed moim Ojcem, który
jest w niebie (Mt 10,33). Jednakże jak długo człowiek żyje, powinien pamiętać, iż mimo jego
ludzkich niewierności i sprzeniewierzeń się Chrystusowi, Chrystus jest bezgranicznie wierny w
swej miłości Dobrego Pasterza: chodzi i niezmordowanie szuka zbłąkanych owiec, zaprasza na
coraz to nowe gody, idzie przez świat wszystkim dobrze czyniąc. Gdyby postępował inaczej,
nie byłby sobą, nie byłby Tym, który nas umiłował i wydał samego siebie za nas  Pawłowe
ulubione określenie Osoby Jezusa.
JAK WALCZYĆ Z SZERZCYMI HEREZJE (2,14 21)
14
To wszystko przypominaj, dając świadectwo w obliczu Boga, byś nie walczył o same słowa,
bo to się na nic nie zda, [chyba tylko] na zgubę słuchaczy. 15 Staraj się, byś sam stanął przed
Bogiem jako godny uznania pracownik, który nie przynosi wstydu, trzymając się prostej linii prawdy.
16
Unikaj zaś światowej gadaniny; albowiem uprawiający ją będą coraz bardziej się zbliżać ku
bezbożności, 17 a ich nauka jak gangrena będzie się szerzyć wokoło. Do nich należą Hymenajos i
Filetos, 18 którzy odstąpili od prawdy, mówiąc, że zmartwychwstanie już nastąpiło, i wywracają
wiarę niektórych. 19 A przecież stoi mocny fundament Boży, taką oto mając pieczęć:
Zna Pan tych, którzy są Jego (Lb 16,5 LXX), oraz:
Niechaj odstąpi od nieprawości każdy, kto wzywa imienia Pańskiego (Ps 6,9; Iz 52,11;
28,16n).
20
Przecież w wielkim domu znajdują się nie tylko złote i srebrne naczynia, lecz także
drewniane i gliniane: jedne do użytku zaszczytnego, a drugie do niezaszczytnego. 21 Jeśliby więc
ktoś oczyścił siebie samego z tego wszystkiego, będzie naczyniem zaszczytnym, poświęconym,
pożytecznym dla właściciela, przygotowanym do każdego dobrego czynu.
14. Nauczanie Tymoteusza powinno mieć charakter pozytywnego wykładu przede
wszystkim tych prawd chrystologicznych, o których przed chwilą była mowa. Nie powinien
Tymoteusz wdawać się w dyskusję nad sensem poszczególnych terminów. Nie przynosi to
bowiem żadnego pożytku nikomu, a zwłaszcza prostszym, niewykształconym wiernym, a
właśnie z takich składała się głównie wspólnota efeska.
15. Z troską o dobro wiernych wiąże się z konieczności staranie przełożonego wspólnoty o
swoją własną duszę. Otóż stanie on kiedyś przed Bogiem jako godny uznania pracownik tylko
pod warunkiem, że w swym nauczaniu trzymać się będzie wiernie prawd głoszonych przez
Chrystusa, że nie będzie odchodził ani na chwilę od prostej linii prawdy.
16 18. Jeszcze raz owej prawdzie przeciwstawia Apostoł światową gadaninę, która w
rezultacie prowadzi do bezbożności, ogarniającej coraz szersze kręgi wiernych. Nie są to
ostrzeżenia  na wyrost , lecz bolesne wnioski wysnute z rzeczywistości wszystkim
prawdopodobnie dobrze znanej, gdyż z pewnością wiernym Efezu nie były obce nazwiska
Hymenajosa i Filetosa. O wyłączeniu pierwszego ze społeczności chrześcijańskiej mówił
Paweł już w 1 Tm 1,20, drugi nie jest bliżej znany. W każdym razie obaj przedstawiali w
sposób błędny naukę o zmartwychwstaniu ciał. Możliwe, że byli oni zwolennikami tzw.
duchowego zmartwychwstania, nie precyzując prawdopodobnie, na czym polegała jego natura,
lecz ograniczając się do negowania nauki o przyszłym ożywieniu wszystkich zmarłych (por. 1
Kor 15,20 24). Gdzie indziej już wykazał Paweł, jak zgubne są dla całokształtu przekonań
religijnych chrześcijanina błędy dotyczące powszechnego zmartwychwstania (por. 1 Kor 15).
Dlatego trzeba było tak surowo potraktować Hymenajosa i jemu podobnych.
19. Lecz przypadki w rodzaju wspomnianego przed chwilą należą do odosobnionych i na
pewno nie są w stanie zniszczyć prawdziwej nauki, która za zródło i fundament ma samego
Boga, a znajduje się pod troskliwą opieką Kościoła. Przypomina on swym wyglądem potężną
budowlę z dwoma ostrzeżeniami widniejącymi na jego froncie: jedno z nich oznajmia, że Pan
zna tych, którzy przyznają się do Niego (por. Lb 16,5), co oznacza, że darzy swoją opieką tych,
co Go miłują, zwracają się do Niego o pomoc  i tylko ci zresztą mają prawo na ową pomoc
liczyć. Treść zaś drugiego napisu, będącego kompozycją różnych cytatów ST (por. nadto Kpł
24,16; Joz 23,7) nakłania do wyrzeczenia się wszelkich nieprawości tych, którzy wzywają
imienia Pańskiego: krótko mówiąc, jest swoistą modyfikacją ostrzeżenia Chrystusowego o
absolutnej niemożliwości służenia równocześnie Bogu i mamonie. Mieszkańcy domu Bożego,
którym jest Kościół, muszą być wolni od wszelkiej nieprawości.
20. Pozostając nadal przy metaforze przedstawiającej Kościół jako budowlę, uspokaja
Paweł Tymoteusza, a z pewnością także wszystkich chrześcijan efeskich, wyjaśniając, że nie
ma nic dziwnego w tym, iż w Kościele obok autentycznych, nienagannych wyznawców
Chrystusa zdarzają się także błędnowiercy, czyli zbłąkane owieczki, tak jak w każdym domu,
obok sprzętów, naczyń, przedmiotów przeznaczonych do szlachetnego, wzniosłego użytku
zdarzają się również przedmioty o przeznaczeniu bardzo prozaicznym, z czym wiąże się
prowizoryczność ich wykonania i nietrwałość materiału, z którego są zrobione.
21. Istnieje jednak możliwość uszlachetnienia tych przedmiotów i naczyń
małowartościowych. Przez oczyszczenie, doprowadzenie ich do pełnej sprawności czyni się z
nich naczynia szlachetne, pełnowartościowe. Oto wskazanie i zarazem słowa pokrzepienia dla
tych, którzy zbłądziwszy pragnęliby jednak powrócić. Nie wszystko stracone, gdyż Bóg jest
niewyczerpany w swoim miłosierdziu, nigdy nie czyha na zgubę grzesznika, lecz czyni
wszystko, żeby się nawrócił i żył.
PRZYMIOTY SAUGI BOŻEGO (2,22 26)
22
Uciekaj zaś przed młodzieńczymi pożądaniami, a zabiegaj o sprawiedliwość, wiarę, miłość,
pokój  wraz z tymi, którzy wzywają Pana czystym sercem. 23 Unikaj natomiast głupich i
niedowarzonych dociekań, wiedząc, że rodzą one kłótnie. 24 A sługa Pana nie powinien się wdawać
w kłótnie, ale [ma] być łagodny względem wszystkich, skory do nauczania, zrównoważony. 25
Powinien z łagodnością pouczać wrogo usposobionych, bo może Bóg da im kiedyś nawrócenie w
stronę pełnego poznania prawdy 26 i może oprzytomnieją i wyrwą się z sideł diabła, przez którego
żywcem zostali schwytani i zdani na wolę tamtego.
22. Zajęty ustawiczną troską o całą wspólnotę, nie może też Tymoteusz zapominać o
własnej duszy, o ciągłym kontrolowaniu własnego postępowania, tym bardziej, że jest przecież
jeszcze ciągle młodym człowiekiem (por. 1 Tm 4,12), a wiek ten ma, jak wiadomo, swoje
prawa. Chodziło tu może o wystrzeganie się zbytniego liberalizmu, nierealnego entuzjazmu itp.
Otóż Tymoteusz musi być dla całej wspólnoty przykładem sprawiedliwości, wiary, miłości i
pokoju, a więc tych wszystkich cnót, które czynią z człowieka żywy obraz Jezusa Chrystusa,
regulujÄ…c jego postawÄ™ tak wobec Boga, jak i wobec bliznich.
23 24. Już po raz trzeci nakazuje Paweł Tymoteuszowi, żeby unikał jałowych dyskusji,
które nie przynosząc żadnych korzyści duchowych, tak często przeradzają się w zwykłe,
ordynarne kłótnie. Otóż wdawanie się w tego rodzaju polemiki w najwyższym stopniu nie
przystoi słudze Pańskiemu, który powinien być wzorem równowagi i panowania nad sobą. Jak
Abraham, Mojżesz, Dawid, Izajasz w ST, a Paweł oraz inni apostołowie w NT, tak również
Tymoteusz jest nazwany sługą Pana.
25 26. Słudze Bożemu nie może zabraknąć cierpliwości i opanowana nawet wobec ludzi
wrogo nastawionych do Ewangelii. Aagodność i wyrozumiałość, okazywane im z całą
wielkodusznością, stwarzają większe i bardziej realne nadzieje na ich nawrócenie niż kłótnie,
spory i zażarte polemiki, w których tak łatwo o utratę kontroli nad samym sobą. Trwanie tych
ludzi w błędzie nazywa apostoł pozostawaniem w sidłach diabła. Tak więc w błędnowierczej
działalności fałszywych nauczycieli efeskich Paweł dopatruje się bardzo wyraznie inspiracji
samego szatana (por. Mt 13,25n). Jednakże, choć zdani na wolę szatana, mogą się z niej jeszcze
uwolnić. Decyzja zależy, praktycznie rzecz biorąc, tylko od nich.
ZAPOWIEDy WIELKIEGO ODSTPSTWA (3,1 9)
3 1 A wiedz o tym, że w dniach ostatnich nastaną chwile trudne. 2 Ludzie bowiem będą
samolubni, chciwi, wyniośli, pyszni, bluzniący, nieposłuszni rodzicom, niewdzięczni, niegodziwi, 3
bez serca, bezlitośni, miotający oszczerstwa, niepohamowani, bez uczuć ludzkich, nieprzychylni, 4
zdradzieccy, zuchwali, nadęci, miłujący bardziej rozkosze niż Boga. 5 Będą okazywać pozór
pobożności, ale wyrzekną się jej mocy. I od takich stroń! 6 Z takich bowiem są ci, co wślizgują się
do domów i przeciągają na swą stronę kobietki obciążone grzechami, powodowane różnorakimi
pożądaniami, 7 takie, co to ciągle się uczą, a nigdy nie mogą dojść do poznania prawdy. 8 Jak
Jannes i Jambres wystąpili przeciw Mojżeszowi, tak też i ci przeciwstawiają się prawdzie, ludzie o
spaczonym umyśle, którzy nie zdali egzaminu z wiary. Ale dalszego postępu nie osiągną: 9 bo ich
bezmyślność będzie jawna dla wszystkich, jak i tamtych jawna się stała.
1 5. Niejeden raz już zapowiadał Paweł nieszczęścia, jakie spadną na ludzkość w czasach
ostatecznych, wiele razy również mówił o przypadających na owe dni licznych odstępstwach
od prawdziwej wiary (por. np. 2 Tes 2,3; 1 Tm 4,1 5). Zapowiadał to zresztą nie mniej
wyraznie sam Chrystus: Wielu zachwieje się w wierze; będą wzajemnie się wydawać i jedni
drugich nienawidzić. Powstaną liczni fałszywi prorocy i wielu w błąd wprowadzą; a ponieważ
wzmoże się nieprawość, ostygnie miłość wielu (Mt 24,10 12; por. Mk 13,24; Ak 21,25 28).
Korzeniem wszystkich występków, które ludzkość będzie powszechnie popełniać, składających
się w sumie na niesłychanie ponury obraz świata, okażą się chciwość i samolubstwo, wskutek
czego rozkosz, chęć użycia będą przekładane ponad Boga samego. Ludzie ci co prawda okażą
jeszcze niekiedy pozory pobożności, będzie to już jednak tylko iluzja. Nie na wiele też zdadzą
się wszelkie pouczenia i perswazja. Paweł nakazuje Tymoteuszowi po prostu unikać tego
rodzaju ludzi. Rozpocznie się już bowiem czas definitywnego oddzielenia wyznawców
Chrystusa od zwolenników szatana.
6 7. Oto niektóre metody postępowania tych, co dali się sami uwieść i stali się z kolei
apostołami szatana. Między innymi próbują oni przeciągnąć na swoją stronę bezwolne kobiety,
nie panujące nad swoimi pożądaniami, pod pozorem szukania coraz głębszej i obszerniejszej
wiedzy oddające się występkom wspólnie z ich pseudonauczycielami.
8 9. I znów, jakby chcąc uspokoić Tymoteusza, przypomina Paweł analogiczne wypadki
przeciwstawienia się woli Bożej już w ST. Dwaj czarownicy, którym dopiero pózniejsza
tradycja nadała imiona Jannes i Jambres, na polecenie faraona czynili podobne jak Mojżesz i
Aaron cuda. Otóż tak samo spaczony umysł posiadają teraz ludzie próbujący przeciwstawić się
prawdzie Ewangelii. Przyjdzie czas, że nie tylko ich niecne uczynki, lecz także najskrytsze
myśli, z których zrodziły się owe czyny, staną się wszystkim jawne. Bezowocne okażą się
również w pewnym momencie ich dalsze knowania: Bóg nie dopuści bowiem do tego, by zło
zatryumfowało w całej pełni, co Paweł już wielokrotnie stwierdzał (por. np. 2 Tes 2,8).
TRWAĆ W POWOAANIU (3,10 17)
10
Ty natomiast poszedłeś śladami mojej nauki, sposobu życia, zamierzeń, wiary, cierpliwości,
miłości, wytrwałości, 11 prześladowań, cierpień, jakie mnie spotkały w Antiochii, w Ikonium, w
Listrze. Jakież to prześladowania zniosłem  a ze wszystkich wyrwał mnie Pan! 12 I wszystkich,
którzy chcą żyć zbożnie w Chrystusie Jezusie, spotkają prześladowania. 13 Tymczasem ludzie zli i
zwodziciele będą się dalej posuwać ku temu, co gorsze, błądząc i [innych] w błąd wprowadzając. 14
Ty natomiast trwaj w tym, czego się nauczyłeś i co ci powierzono, bo wiesz, od kogo się nauczyłeś.
Od lat bowiem niemowlęcych znasz Pisma święte, 15 które mogą cię nauczyć mądrości wiodącej ku
zbawieniu przez wiarÄ™ w Chrystusie Jezusie. 16 Wszelkie Pismo [jest] przez Boga natchnione i
pożyteczne do nauczania, do przekonywania, do poprawiania, do wychowania w sprawiedliwości 
17
aby człowiek Boży był doskonały, przysposobiony do każdego dobrego czynu.
10 11. Postępowaniu błędnowierców, piętnowanemu już wielokrotnie, przeciwstawia
Paweł styl życia Tymoteusza, który poszedł wiernie jego śladami, swojego mistrza. Głosił on tę
samą, co Paweł naukę, żył podobnie jak on, prawdopodobnie z pracy rąk własnych, miał takie
same apostolskie zamiary zdobycia dla Chrystusa całego świata, był podobnie niezachwiany w
wierze, wytrwały w znoszeniu niewygód codziennego życia, wielkoduszny w miłości, gotowy
na te same cierpienia, które podczas różnych swoich podróży misyjnych znosił Paweł i które
Tymoteuszowi również dobrze były znane: kamienowanie w Listrze, rodzinnym mieście
Tymoteusza (Dz 14,19); wypędzenie z Antiochii (13,50), ucieczka z Ikonium z obawy przed
grożącym ukamienowaniem (14,5n) itp. Wyrazną opiekę Bożą nad sobą odczuwał Paweł
zwłaszcza wtedy, gdy był wprost cudownie wyprowadzany z niejednego więzienia. Bóg jest
bowiem potężniejszy niż najmocniejsze ludzkie zapory.
12. Rzadko kto chyba zrozumiał tak dobrze jak Paweł, że cierpienie i ucisk stanowią
nieodłączną cząstkę chrześcijańskiego życia. Nie ma innej drogi do naśladowania Chrystusa,
który sam zapowiedział to zresztą bardzo wyraznie: Będziecie w nienawiści u wszystkich z
powodu mego imienia (Mt 10,22). Warto jednak również pamiętać, że Chrystus obiecał także
specjalną nagrodę tym, którzy będą cierpieć dla Jego imienia: Błogosławieni jesteście, gdy
[ludzie] wam urągają i prześladują was, i gdy z mego powodu mówią kłamliwie wszystko złe na
was. Cieszcie się i radujcie, albowiem wasza nagroda wielka jest w niebie (Mt 5,11n). Tak więc
Tymoteusz cierpieniami, które na niego przyjdą, nie powinien czuć się ani zbyt zaskoczony, ani
zmartwiony.
13. Znów przechodzi Apostoł do charakterystyki działalności destrukcyjno-wywrotowej
ludzi złych. Przewrotność ich postępowania będzie się potęgować dosłownie z każdym dniem,
zataczając coraz szersze kręgi i uwodząc coraz to nowych ludzi.
14 15. Jeszcze jedno napomnienie dotyczące trwania przy nauce, którą otrzymał
Tymoteusz od Pawła. Ostatecznie bowiem nie była to nauka Pawła, lecz samego Boga
przemawiającego do ludzi przez Pismo Święte. Od wspomnianej już tak chlubnie matki i babki
uczył się Tymoteusz szacunku dla Biblii, jako księgi tej mądrości, która wiedzie do zbawienia
przez to, że prowadzi ludzi do wiary w Jezusa Chrystusa. Tak więc nie omieszkał Paweł
nawiązać do jednej z głównych zasad swojej hermeneutyki biblijnej: całe Pismo święte
powinno być odczytywane chrystologicznie.
16. Lecz powaga Pisma Świętego, jako księgi zawierającej niezawodną mądrość, ma swe
zródło w fakcie natchnienia tej księgi. Termin wyrażający ideę natchnienia dosłownie może
znaczyć: tchnący Bogiem obok  przez Boga natchniony . Jakkolwiek zresztą rozumiałoby się
sens tego dość trudnego do skomentowania słowa nie ulega wątpliwości, że przez Biblię
przemawia do ludzi Bóg, i dlatego słowa w Biblii zawarte służą za argumenty w zwykłym
nauczaniu, tj. przy podstawowym głoszeniu Dobrej Nowiny. One powinny stanowić ostateczną
rację przekonującą człowieka o słuszności lub niesłuszności jakiejś prawdy; nimi uzasadnia się
napomnienia i zachęty do prawego postępowania, w Biblii wreszcie znajdują się sugestywne
przykłady sprawiedliwości.
17. Wszystkie wyliczone wyżej procesy wychowawcze lub różne aspekty tego samego
procesu wychowania zmierzają do tego, by wszyscy ludzie  a już w szczególności ci, którzy
określani są mianem mężów Bożych  stali się prawdziwie doskonałymi, gotowymi do
spełniania dobrych czynów. Mężami Bożymi nazywani są przede wszystkim przełożeni
Kościołów, ale także wszyscy chrześcijanie  jeśli są rzeczywiście wyznawcami Chrystusa 
zasługują na takie określenie.
ZWALCZAĆ WSZELKIE ZAO (4,1 5)
4 1 Zaklinam cię na Boga i Chrystusa Jezusa, który będzie sądził żywych i umarłych, oraz na
Jego pojawienie się i na Jego królestwo: 2 głoś naukę, nastawaj w porę i nie w porę, wykazuj błąd,
napominaj, podnoś na duchu z całą cierpliwością w każdym nauczaniu. 3 Przyjdzie bowiem chwila,
kiedy zdrowej nauki nie będą znosili, ale według własnych pożądań  ponieważ ich uszy świerzbią
 będą sobie mnożyli nauczycieli. 4 Będą się odwracali od słuchania prawdy, a obrócą się ku
zmyślonym opowiadaniom. 5 Ty zaś czuwaj we wszystkim, znoś trudy, wykonaj dzieło ewangelisty,
spełnij swe posługiwanie!
1. List zbliża się ku końcowi. Tematyka napomnień ciągle ta sama, ale sposób ich
udzielania coraz bardziej uroczysty, z odwołaniem się do powagi samego Boga i Jezusa
Chrystusa, lecz nie tego Jezusa z czasów życia w doczesnym poniżeniu, tylko z dni Jego
przyjścia w królewskim majestacie najwyższego Sędziego. Ten Jezus, który będzie sądził
żywych i umarłych, osądzi również troskę Tymoteusza o oddane jego pieczy Kościoły (por. 1
Tm 5,21).
2. Duszpasterskie zabiegi Tymoteusza, w zależności od zmiennych okoliczności, osób i
czasu, muszą przybierać coraz to inny charakter: niekiedy wystarczy zwykłe pouczenie, kiedy
indziej trzeba ingerować bardzo szybko i w sposób zdecydowany, nieustępliwy, czasem
zaistnieje konieczność wykazania komuś niewłaściwości jego postępowania lub błędu w tym,
co mówi, wreszcie nieraz trzeba będzie podnosić na duchu wątpiących, pocieszać zbolałych.
Wszystkiemu zaś musi towarzyszyć cierpliwość, bez której nie ma mowy o żadnym
wychowywaniu czy nawet zwykłym napominaniu drugiego człowieka.
3 4. Jeszcze jedna charakterystyka nie tyle może głosicieli błędnych nauk, ile raczej ich
słuchaczy, bardzo spragnionych coraz to innych nowinek i spotkań z coraz to nowymi
nauczycielami. W tej pogoni za nowością zaczną w końcu świadomie odchodzić od tego, co ma
charakter dawno już wypróbowanej prawdy, i zwracać się do zmyślonych opowiadań. Prawdę
zwykły listy pasterskie nazywać Dobrą Nowiną, gdy tymczasem zmyślone opowiadania  to
najprawdopodobniej nowa aluzja do wielokrotnie już wspominanych baśni i dociekań
dotyczących rodowodów starotestamentalnych.
5. Wszystkie te machinacje powinny się rozbijać o spoistą, nieustraszoną posługę
apostolską Tymoteusza, który jest tu nazwany ewangelistą, czyli głosicielem nauki o pełnym
pokory życiu, męce, śmierci i chwalebnym zmartwychwstaniu Jezusa. Krzepiący, podnoszący
na duchu charakter tego nauczania wynika z faktu, że wszystko, czego dokonał Chrystus,
dokonał dla zbawienia każdego człowieka.
APOSTOA PRZEWIDUJE BLISK ŚMIERĆ I NAGROD (4,6 8)
6
Albowiem krew moja już ma być wylana na ofiarę, a chwila mojej rozłąki nadeszła. 7 W
dobrych zawodach wystąpiłem, bieg ukończyłem, wiary ustrzegłem. 8 Na ostatek odłożono dla mnie
wieniec sprawiedliwości, który mi w owym dniu odda Pan, sprawiedliwy Sędzia, a nie tylko mnie,
ale i wszystkim, którzy umiłowali pojawienie się Jego.
6. Kilku rodzajów metafor używa Paweł na wyrażenie myśli o bliskim już końcu swego
życia. Najpierw daje wyraz swej świadomości kapłańskiej: jest kapłanem, który składa ofiarę z
własnego życia. Krew, jego na być przelana tak, jak była przelewana i spływała z ołtarza krew
każdej żertwy w ST. W ten sposób czyni Apostoł niedwuznaczną aluzję do swojej męczeńskiej
śmierci.
Wyrażenie nadeszła chwila rozłąki sugeruje obraz zażyłych, rodzinnych stosunków z
najbliższymi, których mimo wielkiego ich umiłowania trzeba opuścić, ponieważ nadszedł
moment rozstania; konieczność rozstania się wyraża także obraz odbijania okrętu od portu.
Jednakże nie jest to  jak wynika z innych wypowiedzi Pawła  odejście w nieznane. Jest to
powrót do domu Ojca, wejście do prawdziwej ojczyzny.
7. Kolejna metafora zaczerpnięta jest ze stadionu sportowego. Swoją apostolską
działalność, obfitującą w nadludzkie wprost wysiłki i poświęcenia, przyrównuje Paweł do
zwycięskiego biegu  jak wynika to z następującego kontekstu  do biegu zawodnika.
Dobre zawody oznaczają aluzję nie tyle może do wysokiego poziomu konkurencji
sportowej, ile raczej do uczciwości i zdyscyplinowania zawodników lub też duchowo
opłacalnego trudu. Słowa wiary ustrzegłem zdają się potwierdzać drugie przypuszczenie.
8. Wreszcie nastąpi radosna ceremonia wręczenia nagrody: przetrwały w ciągu tysiącleci
obrzęd nakładania wieńca na głowę zdobywcy pierwszego miejsca. Nie będzie to jednak
wieniec z więdnącego kwiecia (1 P 1,4), tylko niezniszczalny diadem sprawiedliwości. Tego
rodzaju nagrodę otrzyma zresztą nie tylko Paweł, lecz każdy chrześcijanin, który w podobny
sposób trudził się nad pokonywaniem życiowych przeszkód, tęskniąc za ponownym przyjściem
Jezusa. Każdy bowiem, kto żyje uczciwie, nie obawia się ponownego przyjścia Pana, bo wie,
że nie czeka go żadna kara, lecz sprawiedliwie zasłużona nagroda. W takiej sytuacji również
sama śmierć zatraca swoje grozne, przerażające oblicze, i człowiek oczekuje jej, podobnie jak
Paweł, z całym spokojem i pogodą ducha.
OSTATNIE ZLECENIA I WIADOMOÅšCI (4,9 18)
9
Pośpiesz się, by przybyć do mnie szybko. 10 Demas bowiem mnie opuścił, umiłowawszy ten
świat, i podążył do Tesaloniki, Krescens do Galacji, Tytus do Dalmacji. 11 Tylko Aukasz jest ze mną.
Wez Marka i przyprowadz ze sobą; jest mi bowiem potrzebny do posługi. 12 Tychika zaś posłałem
do Efezu. 13 Opończę, którą pozostawiłem w Troadzie u Karpa, zabierz po drodze, a także księgi,
zwłaszcza pergaminy. 14 Aleksander, brązownik, wyrządził mi wiele zła: odda mu Pan według jego
uczynków (Ps 28[27],4). 15 I ty się go strzeż, albowiem sprzeciwiał się bardzo naszym słowom. 16 W
pierwszej mojej obronie nikt przy mnie nie stanął, ale mnie wszyscy opuścili: niech im to nie będzie
policzone! 17 Natomiast Pan stanął przy mnie i wzmocnił mnie, aby się przeze mnie dopełniło
głoszenie [Ewangelii] i aby wszystkie narody [je] posłyszały; wyrwany też zostałem z paszczy lwa.
18
Wybawi mnie Pan od wszelkiego złego czynu i ocali mnie, przyjmując do swego królestwa
niebieskiego; Jemu chwała na wieki wieków. Amen.
9 12. Polecenia, przestrogi stajÄ… siÄ™ coraz bardziej konkretne, zwiÄ…zane z codziennym
życiem Pawła, który czuje się prawie zupełnie opuszczony i dlatego chciałby jak najprędzej
zobaczyć Tymoteusza. Spośród towarzyszy Apostoła niektórzy odeszli dlatego, że pociągnął
ich świat. Takim właśnie okazał się Demas, wspomniany zresztą jeszcze dwukrotnie w listach
Pawła (por. Kol 4,14; Flm 24). Bogata, handlowa Tesalonika uwiodła go dobrami tego świata 
zresztą możliwe, iż także los uwięzionego Pawła oddziaływał odstraszająco na jego
towarzyszy, nie dość jeszcze umocnionych w wierze. Innych oddaliły ad Pawła naglące sprawy
Ewangelii. Prawdopodobnie właśnie w celach misyjnych udali się apostołowie Krescens 
tylko tu zresztą wspomniany  do Galacji, przez którą należy chyba rozumieć raczej Galię, a
nie prowincję Galację, położoną w dzisiejszej Azji Mniejszej, i Tytus, jeden z najdroższych i
najwierniejszych uczniów Pawła, do Dalmacji, wypełniwszy uprzednio zlecone mu na Krecie
zadania (por. Tt 3,12). Trwa wiernie przy boku Pawła jedynie Aukasz, zwany gdzie indziej
umiłowanym lekarzem (Kol 4,14). Paweł pragnie mieć w czasie swych ostatnich dni przy sobie
Jana Marka, tego, który nie wytrzymał trudów pierwszej podróży misyjnej i dlatego nie brał
udziału w drugiej podróży, choć tak bardzo pragnął towarzyszyć Apostołowi. Ze słów tekstu
wynika, że z czasem w stosunkach między Pawłem a Janem Markiem nastąpiła zasadnicza
poprawa, że Marek oddał swemu Mistrzowi jeszcze niejedną przysługę i dlatego Paweł pragnął
go mieć przy swym boku. Tychika wysłał do jego rodzinnego miasta, Efezu (Dz 20,4), by miał
pieczę nad tamtejszym Kościołem podczas nieobecności Tymoteusza, którego Apostoł wezwał
do siebie. Tychik cieszył się dużym zaufaniem Pawła: towarzyszył mu w jego podróży po
trzeciej wyprawie misyjnej, z Grecji do Jerozolimy (Dz 20,4), nie odstępował od niego podczas
pierwszego uwięzienia w Rzymie; przez Tychika właśnie posłał Paweł swoje listy do Efezjan
(Ef 6,21n) i Kolosan (Kol 4,7n). Należy podziwiać niezwykłość troski apostolskiej, jaką Paweł
żył dosłownie do ostatniego tchnienia; choć przebywa sam w więzieniu, to jednak słowo Boże
nie może być skrępowane. Trwa w nim też do ostatniej chwili miłość  jakże serdeczna  do
jego wiernych przyjaciół, boli go ogromnie słabość tych, którzy odeszli. Jakże prawdziwe są
słowa, które przekazał kiedyś Koryntianom: Któż odczuwa słabość, bym i ja nie czuł się
słabym? Któż doznaje zgorszenia, żebym i ja nie płonął? (2 Kor 11,29).
13. Dwie jakże ludzkie, proste prośby kieruje Paweł do Tymoteusza: niech udając się do
Rzymu wstąpi po drodze do Troady i zabierze zostawioną tam przez Apostoła opończę, tak
bardzo potrzebną w więzieniu rzymskim podczas zbliżającej się zimy, oraz pewne księgi,
zwłaszcza pergaminy  być może z tekstem Pisma Świętego, przechowywane podobnie jak
płaszcz w domu nie znanego bliżej Karpa.
14 15. Być może, iż tego samego Aleksandra wspomina Paweł w 1 Tm 1,20. Nie
wykluczone jest również, że jego postępowanie było szczególnie przykre dla Pawła podczas
rozruchów zorganizowanych przez złotnika Demetriusza w Efezie. Zawód Aleksandra 
brązownik  potwierdzałby słuszność tego przypuszczenia. Zło, jakie ten człowiek wyrządził
Pawłowi, musiało być szczególnie wielkie, skoro Apostoł urzędowo i z całą powagą zapowiada
mającą spaść na niego karę. Aleksander nie zaprzestał swej wrogiej względem Pawła
działalności i dlatego Apostoł przestrzega przed nim także Tymoteusza, który prawdopodobnie
znał już także czyny owego brązownika.
16 18. Z wysoce szkodliwą działalnością otwartych wrogów kojarzy Paweł dość smutne
zachowanie się swych przyjaciół podczas pierwszego uwięzienia. Nikt przy nim nie pozostał;
wszyscy go opuścili. Czy teraz będzie tak samo? Właściwie Paweł nie bierze im tego za złe.
Rozumie ludzkie słabości, choć było mu wtedy bardzo przykro. Jednego jest pewien:
jakkolwiek potoczą się dalsze jego losy, Pan go nie opuści. Jak wtedy został wyrwany z paszczy
lwa, by dalej głosić wszystkim narodom Dobrą Nowinę (Dz 9,15), tak i teraz uratuje go
Chrystus. Jednakże przewiduje, że tym razem wybawi go On nie do dalszej pracy, lecz po to
tylko, by doprowadzić swego apostoła, po trudach całego życia, do królestwa niebieskiego. W
ten sposób stanie się zresztą zadość pragnieniu, któremu dawał Paweł wyraz już na wiele lat
przedtem: Dla mnie bowiem żyć  to Chrystus, a umrzeć  to zysk& Z dwóch stron doznaję
nalegania: pragnę odejść a być z Chrystusem, bo to o wiele lepsze& (Flp 1,21.23).
Wszystkie te osobiste wspomnienia, połączone z niezachwianą wiarą w opiekę Pana,
zamyka Apostoł krótką doksologią, zakończona liturgicznym Amen. W ciągu całego życia
pragnął jedynie tego, aby we wszystkim Bóg był uwielbiony.
KOCCOWE POZDROWIENIA (4,19 22)
19
Pozdrów Pryskę i Akwilę oraz dom Onezyfora. 20 Erast pozostał w Koryncie, a Trofima
pozostawiłem w Milecie chorego. 21 Pośpiesz się, by przybyć przed zimą. Pozdrawiają cię Eubulos i
Pudens, i Linus, i Klaudia, i wszyscy bracia. 22 Pan Jezus z duchem twoim!
Aaska [niech będzie] z wami! Amen.
19 21. Pryskę i Akwilę, małżeństwo żydowskie, prawdziwie zaprzyjaznione z Pawłem
przez wspólną pracę w Koryncie i Efezie, pozdrawia Apostoł w wielu swoich listach (por. Rz
16,1 16; 1 Kor 16,19 21).
Znany był Pawłowi nie tylko Onezyfor, wspomniany na początku listu (1,16 18) i być
może już nie żyjący, lecz także cała jego rodzina, zwana tu również domem Onezyfora. Erast 
to znany już z pism Pawła (por. Rz 16,24) skarbnik koryncki, przebywający  podobnie jak
podczas pisania Listu do Rzymian  ze względu na swe obowiązki, w Koryncie. Z polecenia
Pawła odbywał on kiedyś wspólną z Tymoteuszem podróż z Efezu do Macedonii (Dz 19,22).
Trofim, rodem z Efezu (Dz 21,29), towarzyszył Pawłowi w czasie jego podróży z Grecji do
Jerozolimy (Dz 20,4). W drodze, która wiodła również przez Milet, Trofim zachorował i Paweł
musiał zostawić go w tym mieście.
Jeszcze raz nalega Apostoł, by Tymoteusz jak najrychlej przybył do Rzymu, co świadczy,
iż wiele się spodziewał po jego obecności.
Spośród chrześcijan rzymskich, znanych prawdopodobnie Tymoteuszowi, lecz o których
nam zupełnie nic nie wiadomo, Linusa utożsamiają niektórzy z pózniejszym biskupem Rzymu,
pierwszym następcą św. Piotra.
22. Życzenie końcowe, skierowane do Tymoteusza, lecz obejmujące także wszystkich
wiernych, ma za przedmiot  jak zawsze w życzeniach Pawła  łaskę Bożą, tę wartość
największą dla każdego chrześcijanina, ową pomoc z góry, bez której człowiek nie może
uczynić nic, co zasługiwałoby na życie wieczne.
LIST DO TYTUSA
List do Tytusa, ostatni spośród Listów Pasterskich, powstał, być może, podczas podróży
powrotnej na Wschód, po uwolnieniu Apostoła z pierwszego więzienia rzymskiego,
prawdopodobnie zimą około r. 65/66. Trudno określić dokładniej miejsce napisania tego listu:
w grę może wchodzić któreś z miast Macedonii, lub może Korynt albo Nikopolis. Tytus,
adresat tego listu, jest nam znany tylko z pism Pawła. Był to poganin nawrócony na
chrześcijaństwo przez samego Apostoła (Ga 2,1 3). Towarzyszył mu podczas tzw. Soboru
Jerozolimskiego. Tam był przedstawiony przez Apostoła jako wzór niezachwianego w wierze i
nienagannego pod względem obyczajów chrześcijanina, nawróconego z pogaństwa. Mimo
nacisku ze strony judaizujących propagandystów  jak się niekiedy przypuszcza  na wniosek
jaki wysunął Paweł Apostołowie nie zmusili Tytusa do obrzezania.
Szczególne usługi oddawał Tytus Pawłowi podczas trzeciej podróży misyjnej, zwłaszcza w
czasie długiego pobytu Apostoła w Efezie. On to wręczył Koryntianom list Pawła wśród wielu
łez pisany (2 Kor 2,3nn) i zdołał załatwić pomyślnie różne przykre i bardzo niepokojące Pawła
sprawy korynckie. Jego też z utęsknieniem i niecierpliwością  ale na próżno, jak wiemy 
oczekiwał Paweł w Troadzie, dokąd przybył z Efezu, po rozruchach spowodowanych w tym
mieście przez złotnika Demetriusza. Po uwolnieniu Apostoła z pierwszego uwięzienia
rzymskiego Tytus znów, zdaje się, przez pewien czas był przy nim. Z polecenia swego Mistrza
kończy dzieło zakładania pierwszej wspólnoty chrześcijańskiej na Krecie. W tym czasie
otrzymuje od Pawła ten właśnie list, zbiór  podobnie jak obydwa listy do Tymoteusza 
praktycznych wskazań duszpasterskich dla przełożonego Kościoła. Zdaje się, że list doręczyli
Tytusowi, wzmiankowani w nim zresztą, znawca prawa żydowskiego Zenas oraz wielokrotnie
wspominany przez Pawła Apollos. Aczkolwiek treścią i charakterem ogólnym zbliżany do
listów do Tymoteusza. List do Tytusa jest utrzymany w mniej serdecznym, mniej osobistym
tonie, co oznacza, że przyjazń łącząca Pawła z Tytusem nie była tak pełna uczucia jak stosunek
Apostoła do Tymoteusza.
ADRES (1,1 4)
1 1 Paweł, sługa Boga i apostoł Jezusa Chrystusa, [posłany, aby szerzyć] wśród wybranych
Bożych wiarę i poznanie prawdy wiodącej do życia w pobożności, 2 w nadziei życia wiecznego,
jakie przyobiecał przed wiekami prawdomówny Bóg, 3 a we właściwym czasie objawił swe słowo
przez nauczanie powierzone mi z rozkazu Boga, Zbawiciela naszego  4 do Tytusa, dziecka mego
prawdziwego we wspólnej nam wierze. Aaska i pokój od Boga Ojca i Chrystusa Jezusa, Zbawiciela
naszego.
1. Wyjątkowo długi adres wymienia nadawcę listu, jego adresata, a przy sposobności, w
streszczeniu, podaje całą naukę o zbawczym dziele Boga, dokonanym przez Jezusa Chrystusa.
Nadawcą listu jest Paweł, który nazywa się tu sługą Boga i apostołem Jezusa Chrystusa. Taka
uroczysta prezentacja świadczy o tym, że list, choć formalnie skierowany tylko do Tytusa, w
rzeczywistości miał być czytany  przynajmniej takie było życzenie Apostoła  przez
wszystkich wiernych na Krecie, najprawdopodobniej podczas jakiegoÅ› zebrania liturgicznego.
Przy tej okazji o Boskim posłannictwie Pawła mieli się dowiedzieć także ci, co głosili na
Krecie błędne nauki.
Określenie  sługa nie posiada w świecie chrześcijańskim tego znaczenia poniżająco-
pejoratywnego, jakie miał ten termin w środowisku pogańskim, nawet gdy chodziło o
posługiwanie bogom. Przeciwnie, Paweł jest dumny z tego, że może być sługą Boga, tak jak
Abraham, Mojżesz, Dawid, Izajasz i wielu innych wielkich, żeby nie powiedzieć, wręcz
opatrznościowych mężów w dziejach Izraela (por. Iz 20,3; Am 3,7; Jr 44,4; Dn 9,10n). Jako
sługa Boży, jest Paweł równocześnie pełnomocnym wysłannikiem Jezusa Chrystusa.
Przypominają się tu mimo woli słowa Chrystusa: Jak Ojciec Mnie posłał, tak i Ja was posyłam
(J 20,21). Tak więc Tytus cieszy się na Krecie pełnią powagi Pawła, lecz Paweł jest
wysłannikiem Chrystusa, a Chrystus  Boga Ojca.
Paweł został posłany po to, żeby szerzyć wiarę wśród wybranych Bożych i prowadzić ich
do poznania prawdy, która skłania człowieka do pobożnego życia. Nazywając wiernych
wybranymi, być może świadomie, nawiązuje Paweł do starotestamentalnej idei wybraństwa
całego Izraela historycznego, który niejednokrotnie jest uważany za typ Izraela wedle ducha.
Zresztą wybranymi okażą się słuchacze w pełni dopiero wtedy, kiedy odniosą się pozytywnie
do Bożej inicjatywy wybrania.
2 3. Prawda, o której Apostoł tu mówi, jest wyraznym  oczywiście antytetycznym 
nawiązaniem do błędów głoszonych wśród wyznawców Chrystusa na Krecie. Zarówno
samemu głoszeniu, jak i odbieraniu tej prawdy towarzyszy nadzieja osiągnięcia życia
wiecznego. Życie każdego chrześcijanina, kimkolwiek by był, powinno upływać pod znakiem
nadziei, która swymi początkami sięga czasów Protoewangelii, czyli pierwszej Dobrej Nowiny,
przekazanej człowiekowi zaraz po pierwszym jego upadku (Rdz 3,15).
Rękojmią spełnienia się tych nadziei jest obietnica Boga nieskończenie prawdomównego i
wiernego, zwanego  nie po raz pierwszy, a w Listach Pasterskich szczególnie często  po
prostu Zbawicielem człowieka. Obietnica Boga, odwieczne zródło ludzkiej nadziei, była
tajemnicą, którą ujawnił dopiero swoim życiem, śmiercią i zmartwychwstaniem Jezus
Chrystus, będący ostatecznie treścią każdego nauczania apostolskiego.
4. OdbiorcÄ… listu jest Tytus, zwany z tego samego powodu co Tymoteusz (1 Tm 1,2)
prawdziwym dzieckiem we wspólnej wierze: Paweł zrodził bowiem obydwu przez udzielenie im
chrztu do życia nadprzyrodzonego. Wspólnota wiary łączy więc ludzi w takie same związki jak
te, które powodują naturalne więzy tej samej krwi. Wprowadzenie do listu kończy się
życzeniem łaski i pokoju  tych wartości, bez których nie może być ani pełnego życia
doczesnego, ani prawdziwej nadziei życia w przyszłości. Dawcą tych dóbr jest Chrystus Jezus
 zwany również Zbawicielem  w takim samym stopniu jak Bóg, Jego Ojciec.
O PRZEAOŻONYCH KOŚCIOAA NA KRECIE (1,5 9)
5
Zostawiłem cię na Krecie w tym celu, byś zaległe sprawy należycie załatwił i ustanowił w
każdym mieście prezbiterów. Jak ci zarządziłem, [może nim zostać,] 6 jeśli ktoś jest bez zarzutu,
mąż jednej żony, mający dzieci wierzące, nie obwiniane o rozpustę lub niekarność. 7 Biskup
bowiem winien być, jako włodarz Boży, człowiekiem bez zarzutu, niezarozumiałym, nieskłonnym do
gniewu, nieskorym do pijaństwa i awantur, nie chciwym brudnego zysku, 8 lecz gościnnym,
miłującym dobro, rozsądnym, sprawiedliwym, pobożnym, powściągliwym, 9 przestrzegającym
niezawodnej wykładni nauki, aby przekazując zdrową naukę, mógł udzielać upomnień i
przekonywać opornych.
5. Wynika z tego oświadczenia  wobec braku jakichkolwiek innych danych  że Paweł
przez pewien czas po uwolnieniu z pierwszego uwięzienia w Rzymie przebywał na Krecie
wspólnie z Tytusem. Jak długo pozostawał na tej wyspie, kiedy i dlaczego ją opuścił  również
nie wiemy. W każdym razie odjeżdżając zostawił Tytusowi dość dokładne instrukcje dotyczące
przede wszystkim ostatecznego ukształtowania wspólnoty pod względem administracyjno-
hierarchicznym. A więc powinien Tytus w poszczególnych miastach tej dość rozległej wyspy
ustanowić prezbiterów, którzy mieliby władzę nad lokalnymi Kościołami.
6 9. Wszystko zdaje się przemawiać za przypuszczeniem, że występujące, w tym
fragmencie terminy  prezbiterzy i biskupi  zostały użyte zamiennie na oznaczenie tych
samych ludzi. Nie wydaje się jednak, by były to zwykłe synonimy. Pierwszy z nich określa
pewien stan, drugi zaś  wyrażając ideę pewnego nadzoru, czuwania  wskazuje na konkretną
funkcję. Przeto ci sami ludzie, kiedy stanowili kolegium zarządzające lokalnymi Kościołami,
byli nazywani prezbiterami tzn. starszymi, gdy zaś z biegiem czasu zostały dokładniej
sprecyzowane przynajmniej niektóre ich funkcje administracyjne, byli określani mianem
biskupów (dosł.: nadzorców). Cały ten fragment, tzn. ww. 6 9, jest w rzeczywistości zbiorem
postulatów moralnych, stawianych kandydatom na prezbiterów-biskupów. Ogólnie rzecz
biorąc, powinni to być ludzie o nieposzlakowanej opinii (1 Tm 3,2). Przechodząc zaś do
szczegółów, najpierw wspomina się o sprawach związanych z szóstym przykazaniem.
Wyrażenie mąż jednej żony, znane już zresztą z 1 Tm 2,3, nasuwa domysł, że chodzi tu o
przykładne życie małżeńskie kandydata na biskupa. Być może, iż tym samym zostali
wykluczeni od biskupstwa wdowcy ponownie żonaci oraz ludzie mający nieuporządkowane
sprawy małżeńskie. Swoje umiejętności przyszłego zarządzania większą społecznością
wiernych winien kandydat na biskupa przedtem okazać na terenie własnej rodziny, zwłaszcza
przez wychowanie religijne własnych dzieci, nie przynoszących swym postępowaniem żadnej
ujmy ojcu. Warunek ten, nie wspomniany w analogicznym katalogu z 1 Tm 3,1 7, był
najprawdopodobniej wyrazem potrzeb lokalnych: na wyspie Krecie chrześcijaństwo rozwijało
się dopiero od niedawna i mogło się zdarzyć, że wśród kandydatów na przyszłych biskupów
znalezliby się ludzie sami już co prawda nawróceni, lecz mający jeszcze nie ochrzczone dzieci.
Jeszcze w IV w. jeden z synodów kartagińskich będzie wyraznie zabraniał dopuszczania nie
tylko do biskupstwa, lecz także do kapłaństwa, a nawet do diakonatu ludzi mieszkających pod
jednym dachem z niewierzącymi. Rozpusta lub niezdyscyplinowanie dzieci pośrednio rzutuje
także na postawę moralną rodziców  zwłaszcza ojca  dyskwalifikując go w ten sposób jako
kandydata na urzÄ…d biskupa.
Po tak sformułowanych wymaganiach, mających za przedmiot sprawy małżeńskie i
wychowanie dzieci, następuje lista złożona z pięciu występków, których kandydaci na
biskupów mieli unikać, i siedmiu cnót, o których praktykę mieli zabiegać. Tak więc ma być ów
szafarz tajemnic Bożych (1 Kor 4,1) człowiekiem o nieposzlakowanej opinii, nie może być
zarozumiałym arogantem, czyli człowiekiem zamkniętym we własnym sposobie myślenia,
niezdolnym do żadnego dialogu, opryskliwym. Nie może być biskupem człowiek nie panujący
nad odruchami gniewu. Nie trzeba dodawać, że ewentualnego kandydata na urząd biskupi
dyskwalifikuje całkowicie nałóg pijaństwa i wszelkiego rodzaju awanturnictwo. Dla nas jest to
tak oczywiste, że aż dziw, iż w ogóle mówi się o tym. Karierowiczostwo, lub mówiąc
oględniej, pogoń za materialnymi korzyściami, jest szczególnie trudne do pogodzenia z posługą
biskupią, choć może stanowiło dla wielu wyjątkowo trudną do przezwyciężenia pokusę.
Wśród pozytywów, o których posiadanie powinien się troszczyć kandydat na biskupa,
najpierw wymieniona jest gościnność, znana już zresztą z 1 Tm, 1 7 jako szczególna postać
miłości blizniego. Kandydat na biskupa powinien się odznaczać wrodzonym umiłowaniem
tego, co dobre. Rozsądek, sprawiedliwość, pobożność  to wymagania również tak
elementarne, że zbyteczne tu są dalsze komentarze. Powściągliwość  to prawie synonim lub
bardziej pozytywne ujęcie tego, co wyrażało określenie nieskłonny do gniewu. Powściągliwość
ma jednak poza tym coś z powagi i nobliwości, tak bardzo koniecznej człowiekowi
piastującemu urząd biskupa. Ostatniej siódmej, pozytywnie określonej właściwości moralnej
przyszłego biskupa poświęca Paweł nieco więcej uwagi. Przestrzeganiem niezawodnej
wykładni nauki jest tu nazywana po prostu ortodoksja doktrynalna, tak szczególnie
akcentowana we wszystkich Listach Pasterskich. Ortodoksja owa będzie stanowić podstawę,
kryterium nie tylko obiektywnego wykładu prawd wiary, lecz także upomnień i przekonywania
tych, którzy próbowaliby nauczać inaczej.
PRZECIW SIEJCYM NIEPOKÓJ (1,10 16)
10
Jest bowiem wielu krnąbrnych, gadatliwych i zwodzicieli, zwłaszcza wśród obrzezanych: 11
trzeba im zamknąć usta, gdyż całe domy skłócają, nauczając, czego nie należy, dla brudnego
zysku. 12 PowiedziaÅ‚ jeden z nich, ich wÅ‚asny wieszcz: «KreteÅ„czycy  to zawsze kÅ‚amcy, zÅ‚e bestie,
brzuchy leniwe. 13 Świadectwo to jest zgodne z prawdą. Dlatego też karć ich surowo, aby wytrwali
w zdrowej wierze, 14 nie zważając na żydowskie bajki czy nakazy ludzi odwracających się od
prawdy. 15 Dla czystych wszystko jest czyste, dla skalanych zaÅ› i niewiernych nie ma nic czystego,
lecz duch ich i sumienie są zbrukane. 16 Twierdzą, że znają Boga, uczynkami zaś temu przeczą,
będąc ludzmi obrzydliwymi, zbuntowanymi i niezdolnymi do żadnego dobrego czynu.
10 11. Dotychczas tylko pośrednio nawiązywał Paweł do działalności różnych
błędnowierców, obecnie przypuszcza na nich atak frontalny. Przy tej sposobności okazuje się,
że ludzie ci  być może z pochodzenia Żydzi  prawdopodobnie głosili również obrzezanie.
Sylwetki moralne tych ludzi nie należą do najpiękniejszych: krnąbrni, gadatliwi, zwodziciele,
prowadzący swą działalność dla nędznego zysku (por. 1 Tm 6,3 10) itp. Niektóre spośród tych
rysów przypominają groznych efeskich konkurentów Pawła (por. 1 Tm 1,3 11; 4,1 11; 6,3 10;
2 Tm 2,14 18). Kimkolwiek byliby ci ludzie, ich działalność na Krecie, według
prawdopodobnie jeszcze osobistego rozeznania Apostoła, była dla tamtejszych chrześcijan
wysoce niebezpieczna. Trzeba więc było reagować szybko i energicznie, bo dochodziło coraz
powszechniej do tego, że całe domy bywały skłócone.
12 14. Szybkie i skuteczne przeciwdziałanie było potrzebne także i dlatego, że
Kreteńczycy nawet w opinii jednego ze swych głośniejszych wieszczów, prawdopodobnie
Epimenidesa (VI w. przed Chr.)  a Paweł uznaje tę opinię za słuszną (w. 13)  nie byli ludzmi
odznaczającymi się dodatnimi cechami charakterów; przeciwnie, uważano ich po prostu za
kłamców, za złe bestie i brzuchy leniwe. Należało więc nie tylko z całą stanowczością
przeciwstawiać się fałszywym nauczycielom, lecz także dość bezwzględnie i surowo
potraktować słuchaczy obcych nauk. Tylko takie postępowanie rokowało nadzieję utrzymania
ich przy zdrowej wierze. Świadomie należało lekceważyć tu wymienione żydowskie bajki, czyli
najprawdopodobniej jakieś niedorzeczne spekulacje co do Prawa lub rodowodów
starotestamentalnych (por. 1 Tm 1,4; 4,7), i wykazywać, że rozmaite zarządzenia, nakazy czy
zakazy  być może aluzja do spożywania lub niespożywania pewnych pokarmów  głoszone
przez ludzi odchodzących od czystości wiary, nie posiadają żadnej obowiązującej mocy.
15. Jest to dość wyrazne nawiązanie do twierdzeń owych pseudonauczycieli, że są
pokarmy czyste i nieczyste. Odpowiedz Pawła zasadniczo nie odbiega od rozwiązań
analogicznych problemów w pozostałych Listach Pasterskich czy w wielkich. Apostoł dość
wyraznie  choć bardzo sucho  formułuje radę, by owi nauczyciele zatroszczyli się o czystość
własnych serc, a wtedy wszystko będzie dla nich czyste. Znów aluzja do różnych,
wspomnianych już na początku wykroczeń, które obciążały sumienia tych ludzi.
16. Aluzja przekształca się w bezpośrednie oskarżenie. Całe życie tych  proroków jest
jedną wielką obłudą i zakłamaniem. Gdybyż asceza, którą innym głoszą, znajdowała choć
niewielkie potwierdzenie w ich własnym życiu! Zabrnęli jednak już tak daleko, iż według
opinii Pawła, nie są nawet zdolni do jakiegokolwiek dobrego czynu.
WSKAZANIA DLA RÓŻNYCH STANÓW (2,1 15)
2 1 Ty zaś głoś to, co jest zgodne ze zdrową nauką: 2 że starcy winni być ludzmi trzezwymi,
statecznymi, roztropnymi, odznaczającymi się zdrową wiarą, miłością, cierpliwością. 3 Podobnie
starsze kobiety winny być w zewnętrznym ułożeniu jak najskromniejsze, powinny unikać plotek i
oszczerstw, nie upijać się winem, a uczyć innych dobrego. 4 Niech pouczają młode kobiety, jak
mają kochać mężów, dzieci, 5 jak mają być rozumne, czyste, gospodarne, dobre, poddane swym
mężom  aby nie bluzniono słowu Bożemu.
6
Młodzieńców również upominaj, aby byli umiarkowani; 7 we wszystkim dawaj wzór dobrych
uczynków własnym postępowaniem, w nauczaniu okazuj prawość, powagę, 8 mowę zdrową,
nienaganną, ażeby przeciwnik ustąpił ze wstydem, nie mogąc nic złego o nas powiedzieć. 9
Niewolnicy niech będą poddani swoim panom we wszystkim, niech się starają im przypodobać,
niech się im nie sprzeciwiają, 10 niczego sobie nie przywłaszczają, lecz niech okazują zawsze
doskonałą wierność, ażeby pod każdym względem stali się chlubą dla nauki naszego Zbawiciela,
Boga.
11
Ukazała się bowiem łaska Boga, która niesie zbawienie wszystkim ludziom 12 i poucza nas,
abyśmy wyrzekłszy się bezbożności i żądz światowych, rozumnie i sprawiedliwie, i pobożnie żyli na
tym świecie, 13 oczekując błogosławionej nadziei i objawienia się chwały wielkiego Boga i
Zbawiciela naszego, Jezusa Chrystusa, 14 który wydał samego siebie za nas, aby odkupić nas od
wszelkiej nieprawości i oczyścić lud wybrany sobie na własność, gorliwy w spełnianiu dobrych
uczynków. 15 To mów, do tego zachęcaj i karć z całą powagą; niechaj cię nikt nie lekceważy!
1 2. Apostoł wchodzi coraz bardziej w szczegóły. Po wydaniu polecenia ustanowienia
starszych i biskupów i przestrzeżeniu przed niebezpieczeństwem błędnych nauk, z kolei
udziela praktycznych pouczeń, jak należy traktować w pracy duszpasterskiej poszczególne
kategorie wiernych, przedstawiając im zawsze tylko zdrową naukę. Zdrową nauką zaś  już w
listach do Tymoteusza (1 Tm 1,10n; 2 Tm 4,3; 1 Tm 6,3; 2 Tm 1,13)  nazywa Apostoł
Ewangelię, ponieważ uległość jej nakazom zapewnia pełnię nadprzyrodzonego zdrowia,
broniąc równocześnie przed schorzeniami, których objawami są ludzkie grzechy.
Na pierwszym miejscu wymienia autor listu postulaty dotyczące mężczyzn starszych:
powinni być ludzmi trzezwymi, statecznymi, roztropnymi, odznaczać się wypróbowaną wiarą,
miłością i cierpliwością. Może szczególnie tymi trzema na końcu wymienionymi cnotami
powinni się wyróżniać w wielkiej rodzinie wyznawców Chrystusa starsi, doświadczeni
mężczyzni, tak by można było stawiać ich za wzór młodszym.
3. Nieco inne cnoty  oczywiście bez pominięcia tamtych cnót kardynalnych  powinny
zdobić starsze niewiasty, by mogły nie tylko bacznie służyć za przykład młodszym, lecz także
te ostatnie uczyć sztuki prawdziwie chrześcijańskiego życia. Jako wytrawny psycholog, zwraca
Paweł uwagę na słabości wynikające najczęściej z samej natury kobiety. Tak więc niewiasta już
podeszła w latach ma czuwać nad tym, by nie była zbyt próżna w dobieraniu strojów, by
panowała nad swoim językiem. Musiały też chyba szczególnie wśród starszych kobiet zdarzać
się jakieś nieumiarkowania w piciu wina, skoro Paweł zaleca im większy pod tym względem
umiar.
4 5. Następuje katalog cnót, które powinny charakteryzować dobrą, prawdziwie
chrześcijańską matkę i żonę, co przypomina w niejednym szczególe obraz dzielnej niewiasty z
Księgi Przysłów (31,10nn). Trudno nawet przypuścić, by w domu pozostającym pod
troskliwym okiem takiej matki i żony mogły się zdarzać jakieś bluznierstwa Bożemu słowu.
Ale jeżeli wezmie się pod uwagę fakt, że we wczesnym chrześcijaństwie często miały miejsce
małżeństwa mieszane, to mogły się pojawiać bluzniercze zarzuty pod adresem chrześcijaństwa.
A odwrotnie  korzyści wynikały dla małżonka niewierzącego z takiej postawy dobrej matki i
żony, które tak opisuje inny autor natchniony: Tak samo żony niech będą poddane swoim
mężom, aby nawet wtedy, gdy niektórzy z nich nie słuchają nauki, przez samo postępowanie
żon zostali [dla wiary] pozyskani bez nauki, gdy będą się przypatrywali waszemu, pełnemu
bojazni, świętemu postępowaniu (1 P 3,1n).
6 8. Instrukcja dotycząca sposobu kierowania młodzieńcami jest bardzo krótka, ale zdaje
się dotykać samej istoty rzeczy: młodzieniec daje się ponosić temperamentowi, bywa
nieumiarkowany, skłonny do wszelkiej przesady  zwłaszcza młodzież męska. Dlatego
młodzieńcy niech będą powściągliwi. Jednakże wskazania dla nich są tylko pozornie tak
krótkie. Tytus, będąc sam z pewnością człowiekiem jeszcze młodym, powinien być żywym
przykładem dla młodych w społecznościach chrześcijańskich na Krecie. Prawość całego
postępowania, świadczenie ludziom wszelkiego dobra, powaga  oto czym powinien Tytus
pociągać młodych ludzi do Chrystusa. Równocześnie zaś będzie to najskuteczniejsza broń
przeciwko tym wszystkim, którzy tak chętnie chcieliby coś zarzucić Tytusowi z racji
sprawowanego przezeń urzędu.
9 10. I znów, podobnie jak w listach do Tymoteusza (por. 1 Tm 6,1 2), nie pomija Paweł
milczeniem niewolników. Ze względu na ich wyjątkowo ciężkie położenie oni właśnie powinni
stanowić przedmiot szczególnie serdecznej troski ze strony sprawujących władzę w Kościele.
W tym wypadku chodzi chyba o niewolników, którzy są już chrześcijanami, ale pozostają nadal
pod władzą ich pogańskich panów. Wszystko zdaje się przemawiać za przypuszczeniem, że
Paweł kieruje się nadzieją zdobycia dla Chrystusa także owych pogańskich panów, gdy
nakazuje niewolnikom bezwzględną i prawdziwie chrześcijańską uległość: Niech będą poddani
swoim panom we wszystkim, niech się starają im przypodobać& Owe apostolsko-zdobywcze
intencje Pawła najbardziej są widoczne w słowach: ażeby pod każdym względem stali się
chlubą dla nauki naszego Zbawiciela, Boga. A więc to, co małe w oczach ludzi, staje się
wielkie u Boga. Zresztą nasuwa się jeszcze jedno, może najbardziej zaszczytne dla
niewolników skojarzenie  równość wszystkich odkupionych wobec Boga.
11. Wiersze 11 15 stanowią część monologu o zbawczym dziele Jezusa Chrystusa. Cały
temat odkupienia został wywołany  jak się to często u Pawła zdarza  wzmianką o Osobie
Chrystusa, atmosferę zaś miłości wprowadza stwierdzenie, że łaska Boga ukazała się
wszystkim ludziom. Aaska Boga jest tu synonimem dobroci, łaskawości Bożej. Wzmianka o jej
pojawieniu się  użyty tu czasownik grecki sugeruje ideę pewnego olśnienia świetlnego 
stanowi być może aluzję do objawienia się Chrystusa Szawłowi pod Damaszkiem. Mimo iż
tekst ten w liturgii Kościoła Rzymskiego stosuje się do tajemnicy Bożego Narodzenia, to
jednak nie należy zapominać, że owa łaska, której objawienie się jest tu opiewane, obejmuje
swym zasięgiem całe zbawcze dzieło, tj. zarówno Wcielenie Słowa, jak i  wyraznie w w. 14
wspomniane  śmierć oraz zmartwychwstanie Chrystusa. Powszechność odkupienia jest w tym
tekście wyjątkowo mocno podkreślona. Wspomniani w kontekście poprzedzającym starcy,
młodzież, dzieci, niewolnicy, ich panowie, mężowie i niewiasty reprezentują całą ludzkość, za
którą Chrystus umiera.
12. W zbawczej łasce Bożej kryją się specjalne wartości wychowawcze. Pod wpływem tej
łaski ludzie powinni z jednej strony wyrzec się bezbożności i żądz światowych, z drugiej zaś
zatroszczyć się pozytywnie o rozsądne, sprawiedliwe i pobożne życie na tym świecie. Ów
element pozytywny jest z kolei rozwinięty słowami o pewnych akcentach eschatologicznych.
13. Mowa tu niewątpliwie o nadziei ponownego przyjścia Jezusa. Przyniesie On nagrodę
wieczną tym, którzy sprawiedliwie i pobożnie żyli na tym świecie. Słowa wielki Bóg odnieść
należy  podobnie jak w Tt 1,4; 2,10; 2,13; 3,4  nie do Boga Ojca, lecz do Jezusa, któremu
Paweł przypisuje również tytuł Zbawiciela. Tytuł ten, nie spotykany w Ewangeliach
synoptycznych, a dość często notowany w listach Pawła (2 Tm 1,10; Tt 1,4; 3,6) w ST (LXX)
służy na określenie Boga, przychodzącego z pomocą Izraelowi.
14. Formuła wydał samego siebie za nas stanowi jakby definicję Chrystusa. Chrystus to
według Pawła Ten, który wydał samego siebie za nas. Fakt zaś, że jesteśmy wzięci na własność
przez Zbawiciela, winien napełniać wszystkich nadzieją, przypominającą Rz 8,31 39: niczego
Bóg nie odmówi tym, których wziął sobie na własność. Lud mający być własnością Boga jest
przedtem uwolniony i oczyszczony. Obydwa określenia wywołują prawem skojarzenia myśl o
świętości, wynikającej z pózniejszego faktu przynależności do Boga. Wspominana w tekstach
paralelnych krew (Dz 20,28; Ap 5,9), przy pomocy której miał się dokonać wykup, nie oznacza
ceny, jaką Chrystus musiał zapłacić Bogu Ojcu lub  co jest jeszcze mniej prawdopodobne 
szatanowi. Chodzi raczej o aluzję do krwi, mocą której, jak ongiś przymierze w ST, zawarty
został pakt nowy, pakt oddający Bogu na własność całą ludzkość, co znowu jest wyraznym
nawiązaniem do takich tekstów starotestamentalnych, jak Wj 19,5; 23,22; Pwt 7,6; 14,2.21;
26,18.
Trud każdego z nas w przyswajaniu sobie owoców męki Jezusa jest uwydatniony
wzmianką o naszym gorliwym spełnianiu dobrych uczynków. Cała teologia odkupienia, tak
przedstawiona, ma być przedmiotem nauki głoszonej przez Tytusa.
15. Nauka o zbawczym dziele Boga dokonanym przez Chrystusa i w Chrystusie powinna
być wykorzystywana przez Tytusa z całą powagą, ze wskazaniem wszystkich jej praktycznych
następstw, w napomnieniach duszpasterskich. Szczegół ten jest bardzo znamienny dla teologii
św. Pawła. Akcenty tego rodzaju, jakże częste w jego pismach, sprawiają, że teologia Apostoła
Narodów jest tak bardzo soteriologiczna. Ostatnie słowa tego zbioru napomnień
duszpasterskich, skierowanych zasadniczo do Tytusa, są zaadresowane z pewnością do
wiernych. Nie wolno im lekceważyć Tytusa. Obawy co do ewentualnego braku szacunku dla
niego wynikały najprawdopodobniej  jak w przypadku Tymoteusza  z powodu młodego
wieku tego przełożonego tamtejszych Kościołów. Rzecz jasna, od Tytusa też zależało to, czy
jego młodość miała się stać okazją do lekceważenia, czy też do otaczania go tym większym
szacunkiem, a może i podziwem.
Wypowiedz soteriologiczna Tt 2,11 14 spełnia funkcję motywacji kilku napomnień
znajdujących się w kontekście poprzedzającym. Nie pierwszy to przypadek takiego wplatania
w zwykłą parenezę wielkich tekstów dogmatycznych. Tutaj na charakter motywacyjny
fragmentu wskazuje spójnik  bowiem , znajdujący się na początku w. 11.
W samej wypowiedzi soteriologicznej mamy do czynienia najpierw z trybem
oznajmującym (ukazała się), po którym następuje pouczenie (byśmy pobożnie żyli). Wzmianka
o imieniu Jezusa implikuje nowy opis (wydał samego siebie& ), nie pozbawiony też swoistego
pouczenia (by odkupić nas& ). Tak sformułowany tekst jest zobowiązaniem chrześcijanina do
wysnuwania wszystkich wniosków praktycznych z faktu odkupienia nas przez Jezusa
Chrystusa. Odkupienie to nie tylko dzieło, które dokonało się kiedyś w historii i do którego
sięgamy obecnie tylko przez dokumenty historyczne. To rzeczywistość, która ciągle na nas
oddziaływa.
Zarówno wspomniana przed chwilą funkcja soteryjna Tt 2,11 14, jak i sam sposób
sformułowania tego fragmentu stanowią pewien konkretny przykład ubiblijnienia teologii
moralnej lub mówiąc ogólniej, ścisłego powiązania dogmatu z moralnością, postulat tak często
powtarzany w ramach zapoczątkowanego po Soborze Watykańskim II procesu odnowy
naszych dyscyplin teologicznych.
WSKAZANIA OGÓLNE (3,1 7)
3 1 Przypominaj im, że powinni podporządkować się zwierzchnim władzom, słuchać ich i
okazywać gotowość do wszelkiego dobrego czynu: 2 nikogo nie lżyć, unikać sporów, odznaczać się
uprzejmością, okazywać każdemu człowiekowi wszelką łagodność. 3 Niegdyś bowiem i my byliśmy
nierozumni, oporni, błądzący, służyliśmy różnym żądzom i rozkoszom, żyjąc w złości i zawiści,
godni obrzydzenia, pełni nienawiści jedni ku drugim. 4 Gdy zaś ukazała się dobroć i miłość
Zbawiciela, naszego Boga, do ludzi, 5 nie ze względu na sprawiedliwe uczynki, jakie spełniliśmy,
lecz z miłosierdzia swego zbawił nas przez obmycie odradzające i odnawiające w Duchu Świętym,
6
którego wylał na nas obficie przez Jezusa Chrystusa, Zbawiciela naszego, 7 abyśmy
usprawiedliwieni Jego łaską stali się w nadziei dziedzicami życia wiecznego.
1. Udzieliwszy  niekiedy dość szczegółowych  wskazań co do tego, jak należy troszczyć
się po duszpastersku o niektóre kategorie wiernych  zupełnie pominięte milczeniem wdowy i
dzieci  znów wraca Paweł do zasad duszpasterstwa ogólnego. Porządek we wspólnocie
utrwali się tylko wtedy, gdy wierni będą szanować wolę swoich przełożonych, gdy będą im
okazywać szacunek i wychodzić naprzeciw ich wszelkim inicjatywom. To pouczenie kieruje
Paweł nie tyle do Tytusa, ile raczej do ogółu wiernych, lecz Tytus ma wiernym ten obowiązek
uległości względem przełożonych przypominać. Nie jest wykluczone, że mianem przełożonych
są tu objęte również władze cywilne. Wiadomo, że Paweł niejednokrotnie (zob. np. Rz 13,1 2)
nakazywał chrześcijanom przyjmowanie postawy pełnej lojalności wobec tych władz.
2. Wszystkie zasady współżycia z bliznimi sprowadzają się ostatecznie do praktyki
miłości, wszystkie były sformułowane już przez Jezusa Chrystusa w Jego Kazaniu na Górze, co
Paweł przedstawił m.in. na długo przed Listami Pasterskimi w sposób następujący:
Błogosławimy, gdy nam złorzeczą, znosimy, gdy nas prześladują: dobrym słowem
odpowiadamy, gdy nas spotwarzajÄ… (1 Kor 4,12n).
3. Obraz społeczności chrześcijańskiej przed jej nawróceniem został tu przedstawiony z
kilku racji: by zawstydzić chrześcijan i skłonić ich do skruchy; by lepiej uwydatnić ogrom
zbawczej miłości Jezusa; by dokładniej uprzytomnić chrześcijanom, czym są obecnie dzięki
zbawczym zasługom Chrystusa.
4. Bardzo często zdarza się w pismach Pawła, że zwykłe, prozaiczne niekiedy i dość
ogólne wskazania są przeplatane dygresjami zdecydowanie dogmatycznymi. Tak się rzecz ma
w przypadku Tt 3,4 7. W kontekście wskazań ogólnych, kończących list, fragment ten jest
swoistym streszczeniem całej soteriologii Pawła. Dobroć i miłość Zbawiciela naszego, Boga 
to nowe określenie zbawczego dzieła Jezusa. Jezus Chrystus jest wykonawcą odwiecznych
planów Boga. W Nim też przez Jego życie, śmierć i zmartwychwstanie objawia się odwieczna
dobroć, miłość Boga do ludzi. Dobroć, nazywana też czasem w języku polskim łaskawością, to
przymiot, który sprawia, że Bóg jest ludzki, że ludzie mają odwagę i śmiałość zbliżać się do
Niego. To również cnota, dzięki której ludzie czują się dobrze, bezpiecznie i błogo w obecności
Boga. Jakże pod tym względem różni się nasz Bóg od wszystkich pogańskich bożków
sprawujących swoją bezwzględną, wyimaginowaną przez ludzi władzę. Ale miłość to coś
więcej niż łaskawość i dobroć. Miłość jest bardziej dynamiczna, miłość wyraża się w czynieniu
dobra. Dlatego o życiu Jezusa, opartym na samej miłości, powie św. Piotr, jak podaje Aukasz:
Przeszedł [przez życie] dobrze czyniąc (Dz 10,38).
Owej epifanii dobroci i miłości Zbawiciela nie należy odnosić do samej tylko tajemnicy
Wcielenia Syna Bożego; przejawem miłości Boga jest całe życie, a zwłaszcza śmierć Jezusa
Chrystusa.
5. Jest to miłość najbardziej heroiczna i najbardziej bezinteresowna ze wszystkich miłości,
jakie człowiek może sobie wyobrazić. Nie zasłużyliśmy sobie na nią żadnymi uczynkami
naszej ludzkiej sprawiedliwości. Zbawienie nie należy się nam z żadnego tytułu. W
stwierdzeniu tym można dostrzec bez wątpienia odpowiedz pod adresem tych, którzy sądzili,
że usprawiedliwienia dostępuje się dzięki spełnianiu uczynków nakazywanych przez Prawo.
Otóż Paweł powiedział na innym miejscu jeszcze wyrazniej, że w sprawie zapewnienia
człowiekowi życia wiecznego Prawo było całkowicie bezsilne, że Bóg ulitował się nad
ludzkością jęczącą w okowach Prawa: My również, dopóki byliśmy nieletni, pozostawaliśmy w
niewoli  żywiołów tego świata . Gdy jednak nadeszła pełnia czasu, zesłał Bóg Syna swego,
zrodzonego z niewiasty, zrodzonego pod Prawem, aby wykupił tych, którzy podlegali Prawu,
byśmy mogli otrzymać przybrane synostwo (Ga 4,3 5). Okazując nam w Jezusie swoją dobroć i
miłość, Bóg Ojciec kierował się jedynie własnym miłosierdziem. Wskutek tego zostawi nam
Paweł taką oto definicję Boga: Bóg i Ojciec Pana naszego Jezusa Chrystusa, Ojciec
miłosierdzia i Bóg wszelkiej pociechy, Ten, który nas pociesza w każdym naszym ucisku (2 Kor
1,3n).
Skutkiem miłosiernej akcji Boga płynącej przez Jezusa Chrystusa jest obmycie
odradzające nas i odnawiające w Duchu Świętym. Obraz obmycia kojarzy się z metaforą
grzechu jako brudu, nieczystości, skalania. Obmycie dokonuje się przede wszystkim przez
krew Jezusa Chrystusa, lecz w samym słowie obmycie zawiera się także niewątpliwa aluzja do
ceremonii chrztu świętego, nazywanego po prostu obmyciem. Wskutek tego obmycia człowiek
rodzi się na nowo lub mówiąc dokładniej, jest na nowo stwarzany. Jeżeli ktoś pozostaje w
Chrystusie, jest nowym stworzeniem. To, co dawne, minęło, a oto stało się nowe (2
Kor 5,17).
Zmarnowawszy swoją pierwszą egzystencję przez grzech Adama, człowiek musiał być na
nowo stworzony. Dokonało się to mocą Ducha Świętego w chwili zmartwychwskrzeszenia
Chrystusa. Współzmartwychwstając z Chrystusem każdy z nas zostawia w grobie człowieka
dawnego, sam zaś zaczyna istnieć jako nowe stworzenie.
6 7. Dopiero w tych warunkach możemy mieć nadzieję na odziedziczenie kiedyś
szczęścia wiecznego: jesteśmy już usprawiedliwieni  nie przez nasze uczynki, lecz łaską
Bożą, jak jeszcze raz Paweł to podkreśli  cieszymy się pełnią darów Ducha Świętego,
oczekujemy ostatecznego zjednoczenia z Chrystusem.
RADY DLA TYTUSA (3,8 14)
8
Nauka to godna wiary, i chcę, abyś z całą stanowczością o tym mówił, że ci, którzy wierzą w
Boga, mają się starać usilnie o pełnienie dobrych czynów. Jest to dobre i pożyteczne dla ludzi. 9
Unikaj natomiast głupich dociekań, rodowodów, sporów i kłótni o Prawo [Mojżeszowe]. Są bowiem
bezużyteczne i puste. 10 Od sekciarza odsuń się po pierwszym lub po drugim upomnieniu, 11
wiedząc, że człowiek taki jest przewrotny i grzeszy, przy czym sam na siebie wydaje wyrok.
12
Gdy poślę do ciebie Artemasa lub Tychika, postaraj się czym prędzej przybyć do mnie do
Nikopolis, 13 postanowiłem bowiem tam spędzić zimę. Zenasa, uczonego w Prawie, i Apollosa
zaopatrz należycie na drogę powrotną, by im na niczym nie zbywało. 14 Niechże i nasi [wierni]
nauczą się przodować w dobrych uczynkach, które służą zaspokojeniu koniecznych potrzeb  żeby
nie byli bez zasług.
8. Stwierdzenie, że nauka, którą Paweł głosi z woli Chrystusa, zasługuje na wiarę,
powtarza się dość często w listach pasterskich (por. np. 1 Tm 1,15; 3,1; 4,6; 2 Tm 2,11).
Możliwe, że jest to jakiś fragment hymnu kościelnego, recytowanego podczas liturgii
chrzcielnej. Na wiarę zasługuje to wszystko, co Paweł kiedyś osobiście, a obecnie za pomocą
listu przekazał Tytusowi. I jeszcze jedno polecenie: Tytus powinien przypominać  i to z całą
stanowczością  zobowiązania, jakie bierze na siebie każdy chrześcijanin wobec
niechrześcijan. Chrześcijanin nie może się ograniczać do samego unikania grzechów, musi się
starać usilnie o pełnienie dobrych czynów. Tylko takie życie może wydawać owoce w postaci
nawróceń innych ludzi. Obok tej ukrytej, lecz łatwo dającej się wydedukować motywacji, jest
druga, zupełnie jasno sformułowana i polegająca na odwołaniu się do chrześcijańskiego
odczucia tego, co dobre i pożyteczne  oczywiście w sensie nadprzyrodzonym  dla ludzi.
9. Tak więc nie ulega wątpliwości, że na Kretę trafili ci sami fałszywi nauczyciele, którzy
próbowali bałamucić chrześcijan efeskich (1 Tm 1,3 7; 4,1 11; 6,3 19; 2 Tm 2,14.16 10). Te
same rodowody starotestamentalne są przedmiotem ich nauczania, te same spory o większe i
mniejsze prawa, o sposób rozumienia tych spraw, zwłaszcza  jak się wydaje  przepisów
dotyczących czystości rytualnej. Jak zachęta do spełniania dobrych uczynków była
umotywowana dobrem i pożytkiem innych ludzi, tak zakazuje Apostoł zajmowania się
bredniami wspomnianych przed chwilą pseudoapostołów dlatego, że są bezużyteczne, puste.
Paweł nie uważa nawet za rzecz słuszną zreferować głównych błędów, by następnie podsunąć
Tytusowi skuteczne kontrargumenty. Są to głupstwa, którymi w ogóle nie warto się zajmować.
10 11. Podobnie jak błędną nauką, tak też i samymi jej głosicielami nie radzi Paweł
zajmować się zbyt długo. Są to ludzie fanatyczni, niezdolni do spokojnej dyskusji. Jeśli więc
jedno  najwyżej dwukrotne  ich upomnienie nie pomoże  nie należy zwracać na nich więcej
uwagi. Trudno, sami na siebie wydają wyrok potępienia (por. 2 Tm 2,25n; zob. także Mt 18,15
16). Stanowczość, bezkompromisowość tej rady jest również podyktowana troską o
nienaruszalność depozytu wiary.
12. Następuje kilka zaleceń natury już czysto praktycznej. O Artemasie nic poza tym nie
wiemy, Tychik zaś towarzyszy Pawłowi w drodze z Macedonii do Azji Mniejszej, po trzeciej
podróży misyjnej (Dz 20,4). Pochodził z Azji Mniejszej i również doręczał adresatom Pawłowy
List do Efezjan i List do Kolosan. Od niego właśnie adresaci owych listów mieli dowiedzieć się
czegoś więcej o losach uwięzionego Apostoła (Ef 6,21n; Kol 4,7 9). Paweł bardzo sobie ceni
pomoc, wyświadczaną mu przez Tychika, a jego samego nazywa umiłowanym bratem,
wiernym sługą i współpracownikiem w Panu (Kol 4,7). Trudno stwierdzić, czy Tychik był
również sekretarzem-skrybą listów Pawła. Wszystko wskazuje na to, że on lub Artemas ma stać
się  nie wiadomo, na jak długo  zastępcą Tytusa na Krecie. Dla Tytusa bowiem przygotował
Paweł jakieś inne zadania. Nim jednak nastąpi wyjazd  Paweł wcale nie precyzuje, kiedy to
może mieć miejsce  musi Tytus stać wiernie na straży czystości i nienaruszalności nauki
przejętej od Apostoła.
13 14. Wydaje się, że list Pawła doręczyli Tytusowi właśnie Zenas i Apollos. Określenie
Zenasa mianem uczonego w Prawie pozwala się domyślać, że był to uczony żydowski,
nawrócony na chrześcijaństwo albo  co jest mniej prawdopodobne  jakiś prawnik rzymski,
być może już jako chrześcijanin spełniający swoje urzędowe funkcje. Apollos zaś to postać
dobrze Pawłowi znana  zwłaszcza z pobytu w Efezie (por. Dz 18,24 26)  choć nie zawsze
działająca zgodnie z intencjami Apostoła  co odnosi się przede wszystkim do nauczania
Apollosa w Koryncie, gdzie powstało nawet specjalne zgrupowanie apollonistów (por. 1 Kor
1,12; 3,4 6.22; 4,6; 16,12). Apollos i Zenas znajdÄ… siÄ™ na Krecie prawdopodobnie tylko
przejazdem, udając się być może do Aleksandrii, ojczyzny Apollosa. Droga jest dość długa 
tym dłuższa, że mają przecież wrócić do Azji Mniejszej  i dlatego Paweł poleca obydwu ludzi
łaskawości Tytusa. Chodzi głównie o ich materialne wsparcie. Pawłowi wyraznie zależy na
tym, by chrześcijanie mieszkający na Krecie również w ten sposób zaznaczyli swoją łączność z
innymi braćmi w Chrystusie, żeby nie byli gorsi pod względem gromadzonych zasług od
chrześcijan Azji Mniejszej czy Grecji  zwłaszcza Macedonii i Achai.
EPILOG (3,15)
15
Pozdrawiają cię wszyscy z mego otoczenia. Pozdrów tych, którzy nas kochają w wierze.
Aaska z wami wszystkimi!
15. W odróżnieniu od adresu, który był wyjątkowo długi i uroczysty, jak w Liście do
Rzymian  zakończenie jest bardzo krótkie. Nikogo spośród ludzi ze swego otoczenia nie
wspomina Apostoł po imieniu. Prawdopodobnie nikt z nich nie był znany Tytusowi. W każdym
razie przesłane pozdrowienie ma być przekazane wszystkim wiernym, gdyż Paweł czuje się ich
bratem w tej samej wierze i miłości. List zamyka życzenie łaski, gdyż Paweł jest w pełni
świadom tego, że bez Bożej pomocy ani sam Tytus, ani chrześcijanie mieszkający na Krecie
nie byliby w stanie  mimo najlepszej woli  uczynić zadość wszystkim prośbom, poleceniom i
nakazom Apostoła.
LIST DO FILEMONA
To najkrótsze pismo Pawłowe jest listem polecającym o charakterze raczej prywatnym.
Zawiera on prośbę o to, by jego adresat Filemon, zamożny Kolosanin (por. Flm 2; Kol 4,7
9.17), przyjął z powrotem zbiegłego swego niewolnika, oddawcę tego pisma. Jest on już
chrześcijaninem. Nawrócił go mianowicie i ochrzcił św. Paweł, przebywając w rzymskim
więzieniu w latach 61 63. Była to custodia militaris, o której piszą Dz 28,30n. Niewolnik
Onezym wprawdzie oddawał Apostołowi cenne usługi, których on jako więzień potrzebował,
ale obydwaj doszli do wniosku, że musi się stać zadość sprawiedliwości: zbieg powinien
wrócić do swego pana. W ówczesnej jednak sytuacji społecznej nie była to sprawa łatwa do
przeprowadzenia ze względu na samego uciekiniera. Zbiegłych niewolników traktowano
bardzo surowo. W razie ich schwytania wypalano im na czole piętno  literę F (= fugitivus) po
inicjale imienia. Człowiek tak napiętnowany tracił wszelką możliwość ucieczki. Do śmierci też
nosił żelazną obręcz na szyi. By uchronić więc biednego Onezyma od wszystkich tych
okrucieństw, pisze Apostoł list do jego właściciela, a Onezym sam ma zawiezć go Filemonowi.
Z tonu listu przebija przekonanie Pawła, że adresat nie odmówi jego prośbie.
Mimo jednak głównie prywatnego charakteru krótki ten list jest pismem prawdziwie
apostolskim. Dowodzi tego wspomniany już autorytatywny sposób wypowiedzi piszącego,
który wprawdzie prosi w imię miłości, ale zarazem świadom jest swego prawa rozkazywania w
imię posłuszeństwa.
List do Filemona ważny jest z dwóch względów. Jest on przede wszystkim cennym
zródłem do biografii św. Pawła, zwłaszcza jako przyczynek psychologiczny. Dla
niespecjalistów bodaj jeszcze ważniejsze w tym liście jest pośrednie stwierdzenie faktycznej
roli chrześcijaństwa w imperium rzymskim. Święty Paweł w tym liście wprawdzie nie porusza
wcale teoretycznej strony zagadnienia haniebnej instytucji niewolnictwa, ale praktycznie
ingeruje w jeden poszczególny wypadek z dziedziny stosunku pana do niewolnika. A ingerując
odwołuje się do zasad nowej religii. Taki też jest głównie sens umieszczenia przez Kościół tego
krótkiego listu w kanonie NT. Chrześcijaństwo bynajmniej nie rozpoczęło od razu
bezpośredniej walki z niewolnictwem, gdyż groziłoby to natychmiastowym załamaniem się
gospodarki imperium, opartej głównie na fizycznej pracy niewolników. Na ich barkach
spoczywała wówczas równowaga ekonomiczna mocarstwa rzymskiego. Nie wydając doraznej
walki instytucji niewolnictwa, jak tego próbował niefortunnie Spartakus, pierwotne
chrześcijaństwo przeprowadziło tę kampanię powoli, a skutecznie, bo za pomocą zasady
nowego braterstwa w Chrystusie (w. 16).
ADRES (1 3)
1
Paweł, więzień Chrystusa Jezusa, i Tymoteusz, brat, do Filemona, umiłowanego naszego
współpracownika, 2 do Apfii, siostry, do naszego towarzysza broni, Archipa, i do Kościoła
[gromadzącego] się w twym domu. 3 Aaska wam i pokój od Boga, Ojca naszego, i Pana Jezusa
Chrystusa.
1 3. Przy zachowaniu stałego w listach Pawłowych formularza występuje tu nowość:
wymienia się jako adresatów trzy osoby prywatne. Poza głównym adresatem Filemonem (zob.
wstęp) pozdrawia Apostoł również chrześcijankę  jak świadczy tytuł siostra  Apfię, zapewne
małżonkę Filemona, zainteresowaną jako mater familias w sprawie zbiegłego niewolnika, oraz
Archipa, prawdopodobnie syna wymienionej pary. Pisze o nim Kol 4,17. SÄ…dzÄ…c z tej
informacji i z nazwy współtowarzysz broni Archip zajmował jakieś stanowisko w miejscowym
Kościele  diakona czy  nauczyciela , jak przypuszczają komentatorzy. Apostoł pozdrawia nie
tylko rodzinę, do której kieruje swoją oryginalną prośbę, ale również i tych wiernych Kościoła
w Kolosach, którzy gromadzili się na liturgię w domu zamożnego Filemona. O sensie
pozdrowienia  zob. komentarz do Flp 1,2.
UZNANIE DLA ADRESATA (4 7)
4
Dziękuję Bogu mojemu zawsze, ilekroć wspominam cię w moich modlitwach, 5 słysząc o
twojej miłości i wierze, jaką żywisz względem Pana Jezusa i dla wszystkich świętych. 6 Oby twój
udział w wierze okazał się twórczy w głębszym poznaniu wszelkiego dobrego czynu [jaki jest do
spełnienia] wśród was dla Chrystusa.7 Bracie, doznałem wielkiej radości i pociechy z powodu twojej
miłości, jako że serca świętych otrzymały od ciebie pokrzepienie.
4 6. Zwyczajowe w listach św. Pawła dziękczynienie i zapewnienie o pamięci w
modlitwach łączy się tutaj z wyrażeniem uznania dla Filemona z powodu jego kierowanej
wiarą czynnej miłości blizniego, na którą Apostoł liczy i tym razem, gdy przedstawia swoją
prośbę w sprawie zbiegłego Onezyma. To wyrażenie uznania stanowi swoistą captatio
benevolentiae adresata. Miłuje on Pana Jezusa i wszystkich świętych, tzn. chrześcijan (zob. Rz
1,7). Mamy tu znamienne dla Pawła solidarne ujęcie Głowy i członków Ciała, objętych jedną
nadprzyrodzoną miłością. Miłując wszystkich, Filemon znajdzie miejsce w sercu także dla
biednego zbiega, a tym samym udowodni, że jego wiara jest czynna przez miłość (por. Ga 5,6)
i że ma subtelne wyczucie tego, gdzie można uczynić coś dobrego w imię Chrystusa.
7. Serdeczny ton wprowadza słowo bracie, które jest jak uścisk ręki, jak spojrzenie w
oczy. Występuje w zdaniu przypominającym Filemonowi jakiś niedawny objaw jego dobroci
dla współwyznawców, jakiś czyn trwały w skutkach. Złożyły się na niego nie tylko zasiłek
materialny, ale  co ważniejsze   pokrzepienie serc .
PROÅšBA O PRZEBACZENIE DLA ONEZYMA (8 20)
8
Przeto, choć z całą swobodą mogę w Chrystusie nakładać na ciebie obowiązek, 9 to jednak
raczej proszę w imię miłości, bo taki już jestem. Ja, stary Paweł, a teraz jeszcze więzień Chrystusa
Jezusa  10 proszę cię za moim dzieckiem, za tym, którego zrodziłem w kajdanach, za Onezymem.
11
Niegdyś dla ciebie nieużyteczny, teraz właśnie i dla ciebie, i dla mnie stał się on bardzo
użyteczny. 12 Jego ci odsyłam; ty zaś jego, to jest serce moje, przyjmij do domu. 13 Zamierzałem go
trzymać przy sobie, aby zamiast ciebie oddawał mi usługi w kajdanach [które noszę dla] Ewangelii.
14
Jednakże postanowiłem nie uczynić niczego bez twojej zgody, aby dobry twój czyn był nie jakby z
musu, ale z dobrej woli. 15 Może bowiem po to oddalił się od ciebie na krótki czas, abyś go odebrał
na zawsze, 16 już nie jako niewolnika, lecz więcej niż niewolnika, jako brata umiłowanego. [Takim
jest on] zwłaszcza dla mnie, ileż więcej dla ciebie zarówno w doczesności, jak i w Panu. 17 Jeśli
więc się poczuwasz do łączności ze mną, przyjmij go jak mnie. 18 Jeśli zaś wyrządził ci jaką szkodę
lub winien jest cokolwiek, policz to na mój rachunek. 19 Ja, Paweł, piszę to własnoręcznie, ja
uiszczę odszkodowanie  nie mówiąc już o tym, że ty w większym stopniu winien mi jesteś samego
siebie. 20 Tak, bracie, niech ja przez ciebie zaznam radości w Panu: pokrzep moje serce w
Chrystusie!
8. Nawiązując bezpośrednio do tego faktu, Apostoł przechodzi do zasadniczego tematu
swego listu  do prośby o darowanie winy zbiegłemu Onezymowi. A prośba ta jest wyrażona
wytwornym stylem, gdyż zawiera jakby 5 strof dwuwierszowych w prozie zbliżonej do
rytmicznej i operuje takimi środkami, jak gra słów i sugestywne obrazy. Dochodzi w niej
również do głosu bardzo wymowna gra uczuć.
9. Nad niewątpliwe prawo Apostoł przekłada miłość  apeluje do serca Filemona. Ukazuje
więc siebie nie obleczonego w autorytet, lecz budzącego współczucie. Jest stary, jest nadto
więzniem Chrystusa Jezusa. Paweł ma wtedy ponad 55 lat, ale wygląda zapewne o wiele starzej
po przebyciu tylu lat trudu, a ostatnio i poniewierki. Nie władczy rządca dusz, lecz męczennik
zwraca się z prośbą o miłość wielkoduszną względem winowajcy.
10 12. Ciepło, jak przystoi teoretykowi i wzorowi ojcostwa duchowego, mówi on o
dziecku Onezymie. Nie znamy okoliczności, w jakich doszło do faktu  zrodzenia go w
kajdanach. Wiadomo, że do Rzymu, najludniejszej wówczas metropolii świata, chętnie zbiegali
wszyscy ścigani przez prawo w nadziei łatwiejszego ukrycia się wśród licznych jego
mieszkańców. A Pawła custodia militaris  areszt dość łagodny  dawała sposobność do wielu
osobistych kontaktów apostolskich. Chrzest zbiega był najważniejszą metamorfozą, do której
teraz odwołuje się Apostoł, posługując się grą słów i pojęć. Typowe jak na niewolnika imię
Onesimos znaczy  użyteczny . Przez ucieczkę od pana stał się on dla niego  nieużyteczny , ale
ochrzczony staje się bardzo użyteczny tak dla Filemona (kurtuazyjne wysunięcie na pierwsze
miejsce adresata!), jak i dla samego Pawła  i to pod niejednym względem. Odsyła go teraz
Apostoł z prośbą o przyjęcie w taki sposób, jakby to powracał sam Paweł, który przecież kocha
Filemona. Niech więc Filemon znów go przygarnie (por. użycie tego samego czasownika w Rz
14,1.3; 15,7).
13 14. Nowym argumentem przemawiającym za serdecznym potraktowaniem byłego
zbiega jest ta okoliczność, że Paweł, jako więzień, miał prawo zatrzymać go przy sobie w celu
pełnienia niezbędnych w tej sytuacji usług. Nie chce jednak stawiać właściciela wobec faktu
dokonanego. Niech raczej Filemon doceni tę ofiarę i za bezinteresowne odesłanie mu cennego
pomocnika odwzajemni się w sposób równie szlachetny. Rewanż Filemona musi być zupełnie
dobrowolny (por. 2 Kor 9,7; 1 P 5,2).
15 16. W mistrzowskim dialogu z Filemonem Paweł przewiduje jego możliwą replikę:
przecież Onezym był winowajcą. Wskazuje mu więc tajemnicze zrządzenia Bożej Opatrzności,
która umie do swoich celów wyzyskiwać też i błędy ludzkie. Istotnie  bezprawne oddalenie
się Onezyma przyniosło ten skutek, że niewolnik stał się bratem umiłowanym  mimo różnicy
pozycji społecznej  dzieckiem jednego Ojca, który jest w niebie. Chrześcijaństwo nie zważa
już na różnicę pozycji społecznej, jak Apostoł pisze jednocześnie (Kol 3,11). Umiłowany ma
tutaj odcień znaczeniowy:  godny miłości . Filemonowi pozostawia Apostoł sposób okazania
w doczesności tego, że inaczej, i to w sposób zasadniczy, traktuje on dawnego niewolnika. Sam
o niczym wyraznie nie mówi, ale sugestia jest niedwuznaczna: wyzwolenie Onezyma byłoby
czynem konsekwentnym, płynącym z wiary w istotną zmianę jego sytuacji duchowej.
17 20. Jeszcze raz na zakończenie odwołuje się Apostoł do osobistego stosunku adresata
do siebie  może dla przełamania ostatecznego ewentualnych oporów w duszy Filemona. W
dziedzinie ludzkiej sprawiedliwości pozostaje jeszcze jedna przeszkoda do usunięcia  strata
materialna, na jaką zbiegły niewolnik naraził swego pana. Otóż jeśli chodzi o zobowiązania, to
sprawa przedstawia się odwrotnie: właśnie Filemon jest dłużnikiem Pawła. Apostoł więc
żartem bierze na siebie uregulowanie rachunku za Onezyma, on, wierzyciel, któremu nie może
się wypłacić Filemon. Prośba ostatnia o to, by decyzja adresata stała się powodem radości, jest
znów dowcipną grą słów, związaną z imieniem Onezyma:  obyś ty się stał dla mnie
prawdziwie Onezymem (= Pomocnym) , oczywiście w Panu  tzn.  po chrześcijańsku , na
płaszczyznie wiary.
POLECENIA I POZDROWIENIA (21 25)
21
Piszę do ciebie ufny w twoje posłuszeństwo, świadom, że nawet więcej zrobisz, niż mówię. 22
A zarazem przygotuj mi gościnę: ufam bowiem, że będę wam zwrócony dzięki waszym modlitwom.
23
Pozdrawia cię Epafras, mój współwięzień w Chrystusie, 24 [oraz] Marek, Arystarch, Demas,
Aukasz  moi współpracownicy. 25 Aaska Pana naszego Jezusa Chrystusa [niech będzie] z duchem
waszym! Amen.
21. Konkluzja całej treści listu brzmi poważnie: Apostoł liczy na religijne, na pobudkach
nadprzyrodzonych oparte, posłuszeństwo Filemona, które w szlachetności swojej pójdzie dalej
niż konkretna prośba Pawła. Skoro rzecz się dzieje wśród braci jednej wiary, Onezymowi nikt
nie wypali na czole piętna i nikt mu nie założy na szyję żelaznej obręczy. Usłużna legenda
uczyni potem z Onezyma jednego z pózniejszych biskupów efeskich. Kościół pouczony listem
Pawłowym do Filemona powoływał na papieży już to arystokratów, jak Korneliusz, już to
niewolników, jak Kalikst.
22. Końcowa obietnica przybycia Apostoła w gościnę do Filemona wyraża delikatnie
zapowiedz tego, że Paweł osobiście sprawdzi, jak do jego prośby ustosunkował się adresat.
23 24. Pozdrowienia są niemal identyczne z zawartymi w Kol 4,10 18, co świadczy o
podobnych okolicznościach napisania obu listów.
25. Błogosławieństwo końcowe jako zwyczajowa formuła listów św. Pawła pokrywa się z
zakończeniem Flp 4,23. Występująca w Flm forma liczby mnogiej   z duchem waszym  jest
adekwatna do adresu, który wymieniał trzy osoby oraz gromadzących się w domu Filemona
członków Kościoła lokalnego. Swoim życzeniem przyzywa Apostoł skuteczną łaskę Chrystusa
Pana, która nie tylko zapewni właściwy klimat duchowy owej cząstce Kościoła w Kolosach,
ale i pokieruje wielkoduszną decyzją Filemona w sprawie zbiegłego niewolnika.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Komentarz praktyczny do Nowego Testamentu LISTY ŚWIʘTEGO PIOTRA
Komentarz praktyczny do Nowego Testamentu LISTY DO TESALONICZAN
Komentarz praktyczny do Nowego Testamentu DRUGI LIST DO KORYNTIAN
Komentarz praktyczny do Nowego Testamentu LIST DO RZYMIAN
Komentarz praktyczny do Nowego Testamentu LIST DO KOLOSAN
Komentarz praktyczny do Nowego Testamentu LIST DO GALATÓW
Komentarz praktyczny do Nowego Testamentu LIST DO FILIPIAN
Komentarz praktyczny do Nowego Testamentu LIST ŚWIʘTEGO JAKUBA
Komentarz praktyczny do Nowego Testamentu LIST DO EFEZJAN
Komentarz praktyczny do Nowego Testamentu LIST DO HEBRAJCZYKÓW
16 Nowy Testament List 2 do Tymoteusza
15 Nowy Testament List 1 do Tymoteusza

więcej podobnych podstron