363 00




B/363: L.Watson - Biologia śmierci








Spis treści / Dalej
WSTĘP DO WYDANIA PIERWSZEGO
Kiedy byłem dziesięcioletnim chłopcem wybrałem się do położonego niedaleko naszego domu wąwozu. Stojąc na jego .skalistej krawędzi można było wywołać cudowne echo. Zdobyłem się na odwagę i krzyknąłem najgłośniej, jak tylko potrafiłem, najbardziej wulgarne i zakazane słowo, jakie wówczas znałem. Dzisiaj, przeszło ćwierć wieku później, nie pamiętam nawet, co to było za słowo. Jednakże nigdy nie zapomnę tego, co wówczas czułem. Pisanie książki o śmierci wywołuje u mnie podobne wrażenie.
Na każdym kroku zdradzamy nasz niezdecydowany stosunek do kwestii życia i śmierci. Ta ostatnia nadal pozostaje kłopotliwym tematem. Z jednej strony grzebiemy naszych zmarłych, starając się ich pocieszyć, przebłagać czy też odwrócić od siebie ich gniew, a z drugiej
malujemy im twarze, usiłując rozpaczliwie wykrzesać na nich ostatnią iskrę życia.
Ambiwalentny charakter tej postawy przejawia się nieomal we wszystkich dziedzinach życia. Uważamy, że nauka i medycyna pozwoliły nam w końcu zapanować nad śmiercią, lecz w rzeczywistości nadal wierzymy, że nikt z nas nie potrafi odłożyć daty tego ostatecznego spotkania w Hadesie. Opowieść o wróżbicie Kalchasie, który umarł ze śmiechu na myśl o tym, że przeżył wyznaczoną sobie godzinę śmierci, nadal zawiera nieuchronną prawdę. We wrześniu 1973 roku, w Oa-kland w Kalifornii, orzeczono śmierć Samuela Moore'a na skutek postrzału w głowę. Bijące nadal serce ofiary usunięto i przetransportowano helikopterem do Stanford, gdzie przeszczepiono je potem innemu pacjentowi. Kiedy w miesiąc później Andrew Lyons stanął przed sądem, obrońca domagał się, aby oskarżenie o morderstwo zamieniono na napad z bronią w ręku, ponieważ jego klient nie mógł zabić swej ofiary, skoro serce jej biło nadal. Kwestia ta rozwiązała się w końcu sama, gdy wspomniane serce ostatecznie przestało bić. Pozostały jednak wątpliwości dotyczące właściwego sprawcy tego morderstwa
czy był nim zamachowiec, czy też raczej chirurg dokonujący przeszczepu?
Dwuznaczność ta jest dla mnie, jako biologa, wręcz żenująca. Być może moja postawa wyda się nieco staroświecka, niemniej uważam, że przedstawiciele nauki powinni o życiu wiedzieć znacznie więcej, zarówno o jego początkach, jak i końcu. Stąd też ta książka. Podejrzewam, ze moja argumentacja zawiera wiele błędów logicznych i merytorycznych, jednakże nie przejmuję się tym bardzo, gdyż zadaniem książki winno być stymulowanie dalszej dyskusji.
DokÅ‚adnie dwa lata temu zebraÅ‚em worek luźnych biologicznych ciekawostek, które uÅ‚ożone rażeni stanowiÄ… obiektywnÄ… historiÄ™ naturalnÄ… zjawisk paranormalnych. StaraÅ‚em siÄ™ nie wytyczać sobie żadnych sztucznych granic w prezentowaniu tego materiaÅ‚u, jednakże spoglÄ…dajÄ…c wstecz dostrzegam, gdzie podÅ›wiadomie wytyczyÅ‚em je sobie. “Supernature" byÅ‚a mojÄ… KsiÄ™gÄ… Å»ycia, niniejsza pozycja stanowi niejako jej kontynuacjÄ™ i jest KsiÄ™gÄ… o Åšmierci i o tym co Po Å»yciu. Zaczynam jÄ… od zarysowania najbardziej podstawowego dylematu w tej dziedzinie, jaki wynika z naszej nieumiejÄ™tnoÅ›ci dokÅ‚adnego rozróżnienia życia i Å›mierci. Po rozwikÅ‚aniu tego problemu okazuje siÄ™, że otwiera on jedynie drogÄ™ do szeregu innych, budzÄ…cych wÄ…tpliwoÅ›ci zagadnieÅ„, których poprzednio nie chciaÅ‚em zauważyć.
Książka ta nie jest odpowiedzią ani nawet pytaniem. Jest jedynie próbą ustalenia jakiejś solidnej bazy naukowej, która mogłaby pomóc w formułowaniu odpowiednich pytań. Kiedy ze znajomymi interesującymi się okultyzmem rozmawiam na temat reinkarnacji albo o ciałach astralnych, każdy z nich kiwa potakująco głową. Kiedy nalegam i domagam się wyjaśnienia tych zjawisk, ludzie ci stwierdzają jedynie, że taka właśnie jest natura rzeczy. Być może mają rację, dlatego zazdroszczę im zdolności przyjmowania wszystkiego na wiarę. Nie potrafię jednak funkcjonować w taki sposób. Obarczony ciężarem dziesięciu lat kształcenia w naukach ścisłych, odczuwam potrzebę znalezienia jakiegoś sposobu pogodzenia naukowych dociekań z mistyczną rewelacją. Zaczynam powoli zdawać sobie sprawę z tego, że metody naukowe mają swoje granice i niemożliwa jest obserwacja rzeczywistości bez jednoczesnego przekształcania jej w trakcie tego procesu. Obserwacja jest jednocześnie modyfikacją, a opis i zrozumienie danego zjawiska oznacza zarazem jego radykalną zmianę. Fizycy atomowi akceptują obecnie fakt, że niemożność zmierzenia czegokolwiek wcale nie jest podstawą do kwestionowania istnienia tego czegoś. Zgadzam się z tą postawą i
jeśli to konieczne
jestem gotowy porzucić od czasu do czasu tradycyjną linię naukowej analizy. Najczęściej postępowanie takie prowadzi mnie bezpośrednio do punktu, z którego moi znajomi mistycy startowali od samego początku. W przeciwieństwie do nich zdaję sobie jednak sprawę z tego, na jakim gruncie stoję, gdyż potrafię popatrzeć za siebie i prześledzić kolejne kroki, które mnie tu doprowadziły.
A zatem tym, którym trudno zaakceptować możliwość istnienia innych rzeczywistości, ofiarowuję tę niedoskonałą mapę drogi wiodącej do owego przerażającego kresu. Mam nadzieję, że podobnie jak ja odkryją, iż śmierć może być niekiedy pomostem życia.
PRZEDMOWA AUTORA DO WYDANIA DRUGIEGO
Książkę tę napisałem w 1974 roku. Powodem tego było zażenowanie, które odczuwałem jako biolog. Wynikało ono z niemożności precyzyjnego zdefiniowania stanów życia i śmierci.
W 1976 roku, podczas konferencji Królewskich Akademii Medycznych, sporzÄ…dzono listÄ™ objawów majÄ…cych pomóc w identyfikacji momentu Å›mierci. Zainteresowanie tÄ… kwestiÄ… wywoÅ‚ane zostaÅ‚o nagÅ‚ym postÄ™pem w chirurgii przeszczepów. Ostatecznie ustalono zespół kryteriów charakterystycznych dla “Å›mierci mózgu", które pozwalaÅ‚yby lekarzom na orzeczenie Å›mierci pacjenta, pomimo iż serce jego nadal biÅ‚o. Obecnie, ponad dziesięć lat później, jesteÅ›my w przededniu pierwszego udanego przeszczepu mózgu, toteż zwiÄ…zane z tym problemy chirurgiczno-etyczne znowu wymagajÄ… stosownej uwagi. Krytycy nowych przepisów oskarżajÄ… lekarzy, zdecydowanych na ratowanie życia swych pacjentów, o “mordowanie" dawców, którzy być może nie przekroczyli jeszcze ogólnie przyjÄ™tego progu Å›mierci.
Spór prawno-medyczny trwa nadal, lecz nawet gdyby zaprzestano jakichkolwiek przeszczepów, to i tak decyzje o charakterze ostatecznym muszą być podejmowane w chwilach wyłączania coraz to bardziej skomplikowanych urządzeń podtrzymujących sztucznie życie pacjentów. Obecnie około dziesięciu tysięcy Amerykanów znajdujących się w stanie śpiączki jest w taki sposób utrzymywanych przy życiu, oczekując na wyrok sądu w ich sprawie. Osobiście uważam, że współczesny zamęt w tej dziedzinie jest równie żenujący jak ten sprzed trzynastu lat. Dlatego też cieszę się z możliwości ponownego podjęcia owego tematu w skorygowanym wydaniu książkowym.
Pozostaję nadal w przekonaniu, iż korzenie dylematu tkwią w naszej niechęci do uznania faktu, iż pod względem biologicznym rozgraniczanie życia i śmierci
na jakimkolwiek poziomie
nie ma sensu. Śmierć nie ma rzeczywistości klinicznej ani logicznej. Jest częścią cyklu życia, często bywa czasowa, a niekiedy nawet uleczalna. Mam więc nadzieję, że ta świadomość będzie podstawą lepszego, bardziej zrównoważonego rozumienia zdumiewającego procesu.



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
ustawa o umowach miedzynarodowych 14 00
00 Notatki organizacyjne
Nokia? 00 UG pl
00 Spis treści, Wstęp, Wprowadzenie
Dz U 00 40 470 bezpieczeństwo i higiena pracy przy pracach spawalniczych
00
b100 alg1
00 JEZUS

więcej podobnych podstron