Sukcesy na luzie






Strona ramki







Sukcesy na
luzie
 
Leszek Żądło
 
Kiedyś jechałem w przedziale pociągu z biznesmenami starej
daty. Z podziwem mówiliśmy o tym, że w biznes wkracza nowe pokolenie ludzi
rzutkich, wykształconych, przebojowych. Ale ... my i tak mamy nad nimi przewagę.
Przewagę układów, znajomości, doświadczenia i tego spokoju, którego brak młodym
i rzutkim.
Czy coś kojarzysz? Bo ja tak. To inny styl życia związanego
z pracą i biznesem.
Czasami czuję się speszony wobec ludzi, którzy działają po
nowemu. Z drugiej jednak strony tak sobie myślę, że jeśli miałoby to być lepsze,
to ci ludzie powinni zarabiać więcej, niż ja. A tylko niektórym faktycznie się
to udaje. Ci, którzy odnoszą poważne sukcesy i których znam, przy okazji
prowadzenia biznesu medytują i  używają afirmacji oraz modlitw.
O czym więc myślą pozostali, jeśli dla mnie pieniądze to
coś, co i tak musi być. A praca ma mieć wartość niezależnie od ilości czasu,
jaki się jej poświęca. Coś we mnie mówi: oby jak najmniej!
Czy jesteś zaskoczony, że pasywnie podchodząc do życia
można zarabiać pieniądze i odnosić sukcesy? A ja je odnoszę tak właśnie, od
niechcenia. Nie szarpię się i pozwalam, by jakaś potężna siła prowadziła mnie od
jednego osiągnięcia do drugiego. Czasami jest to pomoc jednemu człowiekowi,
czasami rozwiązanie problemu nurtującego kierownictwo zakładu pracy. Ale zawsze
są to sukcesy. Nie są one co prawda tak wielkie, żeby pisano o nich i
informowano w radiu, czy telewizji, ale ... najważniejsze, że dzięki nim moje
życie daje się lubić (oj, kiedyś miałem z tym kłopoty!).
Nie wierzysz, że to możliwe?
Żyjemy w tym samym świecie, a jednak w innych realiach.
Twoje są mi dobrze znane, ponieważ przez kilkanaście lat próbowałem żyć i
pracować jak "normalni ludzie". Moje obecne realia podobają mi się jednak
bardziej, gdyż dzięki nim mam coraz więcej spokoju, wypoczynku, radości.
Przez lata pracy nad sobą nauczyłem się nie tyle
dostosowywać do świata, co pozwalać, by to, co chciałoby mnie wchłonąć,
przepływało obok. W zamian za to próbuję tworzyć swój własny świat - oczywiście
w taki sposób, który umożliwia wykorzystywanie naturalnych mechanizmów i
skłonności dla osiągania własnych sukcesów.
Poznając mechanizmy rządzące światem człowiek staje się
jego władcą. Gdy ich nie zna i nie pojmuje, może się najwyżej buntować i męczyć
próbując płynąć pod prąd i udowadniać, jaki jest wolny.
Oj, "dało mi to popalić", kiedy tego wcześniej nie
rozumiałem. Teraz też nie wszystkie z moich kreacji wychodzą idealnie. Czasami
dziwię się, jakie udało mi się osiągnąć efekty. I najczęściej chce mi się śmiać,
gdy już pojmuję, gdzie popełniłem błąd. Resztki pomieszania i błędnych wyobrażeń
o życiu materializują się w nieoczekiwany sposób.
Kiedy się przeprowadziłem do nowego domu, stwierdziłem, że
przydałaby mi się sekretarka - księgowa, najlepiej z prawem jazdy i chęcią, by
tu zamieszkać, i pilnować domu, gdy wyjeżdżam. Podjąłem w tym kierunku
działania, a jednocześnie uzdrawiałem sobie poprzedni związek i kreowałem nowy.
Planowałem też kupno samochodu. W odpowiedzi na ogłoszenie zgłosiło się mnóstwo
chętnych panienek, ale żadna z nich nie gwarantowała mi tego, co potrzebuję. Ta,
na którą najbardziej liczyłem, zawiodła w ostatniej chwili, pomimo że bardzo jej
podobno zależało. Następnego dnia rozkręciła się za to akcja: zadzwoniła do mnie
znajoma, która nie czytała ogłoszenia, ale na nie odpowiadała. Co więcej,
złapała mnie na "komórce" podczas podróży i tylko w tym czasie, gdzie był zasięg
sieci (mniej niż 10% drogi!). Jej oferta mi pasowała, bo wiedziałem, że nie
będzie się włóczyła w weekendy. No i dogadaliśmy się. Potem dziewczyna mego
kolegi prosiła mnie, żebym na siebie zarejestrował samochód, który ona kupuje,
gdyż musi go ukryć przed mężem, z którym się rozwodzi. No i w efekcie tych
wspaniałych kreacji zostałem "właścicielem" cudzego samochodu, a na karku miałem
przez jakiś czas cudzą żonę z cudzymi dziećmi.
To wszystko przekonało mnie, że powinienem wreszcie zacząć
pracować nad afirmacją: "sam wiem, czego chcę i osiągam to bez oglądania się na
innych".
Kiedy coś mi się chrzani, potrafię patrzeć na to z
przymrużeniem oka. Pozostaję cierpliwy i wyrozumiały dla swej podświadomości i
błędów, jakie popełniłem podczas kreacji. Mam wystarczająco dużo czasu na
korekty, bo przecież już dziś nie umieram. Doskonale wiem, że nawet w sytuacji,
gdy wydaje mi się, że tracę, na mojej drodze pojawia się nowa, jeszcze większa
wygrana. A jak się nie pojawia, to rozumiem, że za bardzo czuję się przywiązany
do tego, co straciłem.
I wtedy odpuszczam sobie. Nie cel, a przywiązanie.
Wtedy wszystko podąża we właściwym kierunku.



Friko.pl - Darmowe serwery WWWFriko_stopka.style.display = 'none';

Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Sukcesy na luzie
Dwa Plus jeden Na luzie
2 1 Na luzie
Sukces na dwie trzecie Polska transformacja ustrojowa i lekcje na przyszłość
Sukces na dwie trzecie Polska transformacja ustrojowa i lekcje na przyszłość
Na luzie Dwa plus Jeden
Kariera na wysokich obcasach Jak z wdziekiem i klasa osiagnac sukces zawodowy karwys
Zaplanuj swoj sukces Biznesplan na start zaplas

więcej podobnych podstron