4652.^--
JERZY WYROZUMSKI
HISTORIA
POLSKI
do roku 1505
Okładkę projektował Marian -Jankowski
Redaktor Marża Skowronek
Redaktor techniczny Witold Motyl
Korektorzy Ewa Łukasik^ Zygmunt Stolarski
465291
Copyright by
państwowe Wydawnictwo Naukowa
Warszawa 1978
EEłnfa In K^lfnS \
^ l
I. UWAGI METODYCZNE
Zgodnie z periodyzacją przyjętą dla dziejów, powszech-
Jcb, średniowiecze polskie zaczynamy ostatnio coraz
coście] od schyłku V lub od początku VI w. Zamykamy
je zaś albo w połowie w. XV (1454 lub 1466), albo jak
w niniejszym opracowaniu z początkiem w. XVI (I5C5).
Jest to więc około tysiącletnia epoka, w której przodko-
we nasi przeszli bardzo dużą ewolucję społeczno-eko-
niczną, ustrojowo-polityczną i kulturalną. Badanie
tej bardzo zróżnicowanej epoki wymaga różnych metod.
Pierwsze jej cztery stulecia podobne są pod tym wzglę-
dem do ostatnich wieków starożytności. Czołową rolę
w ich poznaniu odgrywa jeszcze archeologia, gdy tym-
czasem źródła pisane, wszystkie obcego pochodzenia, sta-
owia czynnik pomocniczy, o wzrastającym jednak zna-
Ofniti. Od drugiej połowy X aż po XIII w. na czoło
wprawdzie wysuwamy już źródła pisane, ale posiłkujemy
e, i to w ostatnich czasach w coraz większym stopniu,
Tłukami badań archeologicznych, zwłaszcza gdy chodzi
kulturę materialną, ustrój polityczny, ale także pewne
fanenty kultury duchowej. Dla ostatnich trzech stuleci
wianej epoki zdecydowanie dominującą rolę odgry-
Wją już źródła historyczne, pisane. W praktyce badaw-
oej dopiero średniowiecze polskie jest właściwą domeną
okowej eksploracji historyka. Wyłania się więc tutaj
taneczne pytanie, co to jest źródło historyczne i jakie
^ (ranice możliwości badawczych historyka.
l. Źródło i poznanie historyczne
WeiBug dominującej dziś opinii za źródło historyczne
uważać wszelki ślad ludzkiej działalności, a więc
lapisany tekst, jak i materiał; na którym go
utrwalono, szczątki kostne człowieka, ale i szczątki oswo-
jonych przez niego zwierząt, narzędzia pracy i sprzęt
domowy, wszelki zmaterializowany wytwór ludzkiej wy-
obraźni, fakt językowy w postaci nazwy osobowej lub
topograficznej, dokonane ręką człowieka zmiany krajo-
brazu, ale też i żywą w ludzkiej pamięci tradycję.
Od dawna zdawano sobie sprawę, że tak szeroko rozu
miane źródła historyczne wymagają systematyzacji. Ze ^
względu na formalną postać źródeł proponowano wiec
ich podział na: l) pozostałości, 2) tradycję. Wśród po-
zostałości wyróżniano pozostałości właściwe (nie tylko
w postaci materialnej, ale także przeżytków społecz-
nych i obyczajowych, instytucji, ustroju i mowy) ora?
pomnikowe, mające niejako upamiętniać zdarzenia, czyn-
ności prawne itp. Tradycję dzielono na ustną, obrazową
i pisaną. Tę niedoskonałą systematyzację próbowano za-
stąpić inną, według której źródła miałyby się dzielić na;
l) bezpośrednie i 2) pośrednie. Cechą pierwszej grupy
byłoby to, że informują nas o przeszłości poprzez swoją
materialną zwykle postać, jako bezpośredni ślad ludz-
kiej działalności. Grupa druga przemawiałaby do nas
poprzez treść utrwalonego zapisu, wyobrażenia czy sym"
bólu. Nietrudno dostrzec niedoskonałość również tego
drugiego podziału, którego człony na siebie zachodzą,
a o każdym niemal źródle pośrednim można by mówić,
że w swojej materialnej postaci jest źródłem bezpośred
nim. W tej sytuacji próbowano zerwać z formalnym
kryteriami systematyzacji, a spojrzeć na źródło jako na
wytwór pewnej sfery ludzkiego działania A ponieważ
działanie to, najogólniej rzecz biorąc, odbywa się na
płaszczyźnie; l) celowego wysiłku czyli pracy, 2) mię-
dzyludzkich więzi społecznych oraz 3) życia psychiczne-
go, proponowano stosownie do tych trzech sfer t
dzielić źródła na: l) ergotechniczne (greckie ergon == pra-
ca), 2) socjotechniczne, 3) psychotechniczne. Okazałe się
jednak, że żadne źródło nie da się przyporządkować wy-
łącznie jednej z tych trzech sfer, że każde należy przy-
najmniej po trosze do każdej z nich. Proponowano więc
szukać w źródłach cech dominujących, charakterystycz-
nych dla jednej z wymienionych ster i na tej podstawie
x STstematyzować. Być może podział ten byłby bliski
aczonałości, jako odzwierciedlający najistotniejsze ele-
aaecty procesów dziejowych, jest jednak nazbyt teore-
UŁŁuy. aby można się nim było posługiwać na co dzień.
Łririe źródło wymagałoby wnikliwej analizy tylko po
a> aby mogło być odpowiednio zaszeregowane, gdy tym-
casesa systematyzacja powinna być prostym kluczem
Atwiającym wstępne rozpoznanie merytorycznej przy-
iiŁtności źródła.
?oiostawimy więc na uboczu problemy systematyza-
C9. a spróbujemy spojrzeć na źródła historyczne pod ką-
seca widzenia możliwości badawczych różnych warszta-
-r naukowych. Chociaż proces dziejowy stanowi jedną
ta<ć, a zadaniem badacza przeszłości jest syntetyczne
ujmiecie tej całości, to jednak jest on na tyle złożony
aa tak wiele różnorodnych przejawów, że naukowe ich
t^edienie, nawet w małym wycinku czasowym, nie może
1*4 ograniczać do jednego punktu obserwacyjnego i do
riaej choćby najlepszej metody poznania. Inaczej bada
EiLtt szczątki kostne człowieka, inaczej jego narzędzia, je-
asse inaczej zmiany krajobrazu w kręgu ludzkiego by-
.t-ania, fakty językowe, twory wyobraźni, treści zapi-
w itp.
Jest więc rzeczą oczywistą, że odtwarzanie procesu
saełswega w całej jego złożoności wymaga współdzia-
ła wielu dyscyplin naukowych, przy czym dla każ-
; z nich pozostałe zajmujące się badaniem przeszłości
^.grywać powinny rolę posiłkujących, oczywiście w for-
-t* spreparowanych już wyników badawczych. Wyod-
snianie się zaś poszczególnych wspomnianych tu dys-
pŁ-a było prawie zawsze dyktowane względami na
-ap&Sredni przedmiot badania, który 2. kolei narzucał
JBBzebę wypracowania odpowiednich metod i stałego
e& doakonalenia. Warsztatowe możliwości badawcze hi-
łBKyka. w węższym tego słowa znaczeniu, ograniczają
t w zasadzie do źródeł pisanych. Jeżeli jednak dla
kije j konstrukcji naukowej korzysta on z zabytków
.aaograficznych, materialnych szczątków dawnej kultu-
. seaSeriałów onomastycznych, żywej tradycji ustnej
, nie może się obejść bez szczegółowych badań hi-
storyka sztuki, archeologa, językoznawcy czy etnografa.
Pogrążyłby się w dyletantyzmie, gdyby eksploracją wła-
Bną próbował zastąpić badawcze osiągnięcia tych nauk.
Z tego oczywiście nie wynika, aby w obrębie własnego
warsztatu naukowego nie mógł ich twórczo wzbogacić.
Z punktu widzenia zatem warsztatowych możliwości hi-
storyka najpraktyczniejszy wydaje się proponowany już
przed laty zupełnie formalny podział źródeł historycz-
nych na: pisane, tj. wchodzące w zakres kompetencji
badawczych historyka, oraz niepisane, których badanie
leży w zasadzie w sferze innych dyscyplin naukowych.
Pod względem logicznym podział ten jest w pełni po-
prawny, jakkolwiek kryje w sobie usterki semantyczne,
bowiem sam termin "źródło pisane" jest nieprecyzyjny,
skoro o każdym źródle pisanym można powiedzieć, że
ma swoją niepisaną materialną postać, że np. kodeks
średniowieczny obok utrwalonej na piśmie treści składa
się z kart pergaminu pokrytych znakami pisma, zszy-
tych i ujętych w oprawę, co wszystko razem może być
przedmiotem analiz i obserwacji przekraczających mo-
żliwości historyka. Zdając sobie zatem sprawę z niedo-
skonałości również zastosowanego tutaj podziału, przejdźi
my do omówienia źródeł pisanych. Ą
Systematyka tej grupy źródeł historycznych nastręcza
również wiele trudności. Proponowano więc ich podział
na: l) opisowe i 2) aktowe, albo na: l) narracyjne, 2) do-
kumentowe i 3) epistolarne, albo wreszcie wyodrębniano |
z całej grupy źródeł pisanych historiograficzne, tj. takie, l
które powstały z wyraźnym zamierzeniem informowa-
nia potomnych o pewnych wydarzeniach, a za osobną
grupę uważano wszystkie inne źródła (niehistoriogra-
ticzne), które powstały w jakimś doraźnym celu prak-
tycznym, ale przez sam fakt swego zachowania dostar-
czają wiedzy o przeszłości. Każdy z tych podziałów oka-
zuje się w konfrontacji z rzeczywistością niedoskonały.
Każdy jednak w jakimś stopniu najogólniej orientuje
w całym zasobie wytworzonych przez ludzkość źródeł hi-
storycznych. Trzeba jednak stwierdzić, że każda epoka,
mniejsza czy większa, ma sobie właściwe źródła, sło-
yem źródło pisane jest kategorią historyczną, gdy tym-
Leuu- f
aJdź-A
'pp7.a A
aor sygnalizowane wyżej podziały starano się sta-
WC niejako ponad czasem.
rannej zostaną omówione z osobna główne źródła do
^UCJÓ* riem polskich w starożytności; w odniesieniu do
M>rtn średnich ograniczymy się do pokazania tylko
tackretnych źródeł pisanych, charakterystycznych dla
3 epoki w różnych jej fazach rozwojowych.
t. Główne źródła do dziejów Polski starożytnej
Epoka starożytna na ziemiach polskich, określana je-
mae niedawno wraz z czterema pierwszymi wiekami
fctdaiowiecza europejskiego jako prehistoria, a dziś ra-
OR; jako prahistoria, jest przede wszystkim domeną
>il u'i archeologicznych. A więc główny przedmiot do-
caecan naukowych nad tą epoką stanowią przechowane
w siani i z kolei odkryte łopatą archeologa materialne
czątki dawnych społeczeństw ludzkich i kultur. Ich
T-sowa jest siłą rzeczy bardzo ograniczona, a stąd
l |roces poznawczy wymaga zespolenia wysiłków wielu
ypecjalizowanych dyscyplin naukowych, jak zwłaszcza
fedogii, paleobotaniki, paleozoologii, antropologii, etno-
ffu i językoznawstwa, stanowiących w danym wypad-
ła nauki posiłkujące właściwą archeologię. Wyniki ba-
4(6 archeologicznych, prowadzonych bardzo intensyw-
ne iwlaszcza po drugiej wojnie światowej, ogłaszane
w formie sprawozdań, komunikatów i rozpraw nau-
it.r7ch w licznych czasopismach specjalnych i wydaw-
wctwach seryjnych, takich jak: "Przegląd Archeolo-
gii-y", "Z otchłani wieków", "Archeologia", "Świato-
wy. "Sprawozdania Archeologiczne", "Archeologia Pol-
ać". "Acta Archaeologica Carpathica", "Wiadomości Ar-
tfneOtOgiczne", "Silesia Antiqua", "Pomerania Antiqua",
Jfatwiały Zachodnio-Pomorskie" i inne, nie licząc bar-
te wielu publikacji odrębnych, których nawet przy-
Jkoowe wyszczególnianie byłoby w tym miejscu nie-
w. W celu bliższej orientacji w badaniach z za-
archeologii Polski sięgnąć należy do omówień lub
zestawień zbiorczych, do których należą przede wszyst<
kim: J. Kostrzewski, Dzieje polskich badań pre-
historycznych, Poznań 1949; I. Górska, L. P a d e-
rewska, J. Pyrgała, W. Szymański, Badania
archeologiczne w Polsce w latach 1944 - 1964, Wrocław
WarszawaKraków 1965 (zestawienie bibliograficzne we-
dług stanowisk badań wykopaliskowych, z mapą).
Dopiero dla tysiąclecia od w. V p.n.e. po schyłek sta-
rożytności dysponujemy do dziejów Słowiańszczyzny
źródłami pisanymi z kręgu cywilizacyjnego śródziemno-
morskiego. Wiadomości tych źródeł są jednak tak ułam-
kowe i mało precyzyjne, że bez badań archeologicznych
nie przedstawiałyby większej wartości dla studiów nad
pierwotną Słowiańszczyzną, a tym bardziej nad pra-
dziejami Polski. Wychodząc jednak z założenia, że róż-
norodne źródła poznania przeszłości wzajemnie się we-
ryfikują, warto wskazać na ważniejsze z tych źródeł
pisanych. Zebrał, przełożył na język polski i ogłosił dru-
kiem odnośne fragmenty Marian P l e z i a w wydawni-
ctwie Greckie i łacińskie źródła do najstarszych dziejów
Słowian, część I (do VIII wieku), PoznańKraków 1952.
Za pierwszą wiadomość pisaną dotyczącą Słowian
uchodzi wzmianka o Neurach u "ojca historiografii euro-
pejskiej", historyka greckiego Herodota z Halikar-
nasu (V w. p.n.e.). Podał ją w swojej Historii przy oka-
zji opisu wyprawy króla perskiego Dariusza przeciw
Scytom. Według tego przekazu na północ od Scytów-
-rolników siedzieli Neurowie; nauka identyfikuje ich ze
Słowianami, a lokalizuje w przybliżeniu na terenie Wo-
łynia. Z kolei jak przypuszczają niektórzy badacze
Indi wymienieni w dziele Exempla historyka rzymskiego
Korneliusza N e p o's a (I w. p.n.e.) to nie kto inny tylko
Wenedowie (Venedi, Vinedi, Vindi), jak zwykle okre-
ślali pisarze starożytni Słowian osiadłych nad Bałty-
kiem. O rzece Wiśle (Wiśnia) oraz o mieszkających w jej
obrębie ludach, wśród nich o niewątpliwie słowiańskich
Wenedach, wspomina już w sposób nie nasuwający żad-
nych kwestii Pliniusz Starszy (I w. n.e.), autor du-
żego dzieła Historia naturalis. Z kolei o przodkach na-
szych Wenedach pisał u schyłku I w. n.e. historyk
rzymski Korneliusz Tacyt w dziele Germania. Nie
10
Antraegając w nich jednak odrębnej grupy etnicznej,
*hał się, czy ich zaliczyć do Germanów, czy do indo-
im6skich Scytów. Ostatecznie skłonny był widzieć w nich
lad germański, który uległ znacznym wpływom scy-
trtdma.
Jednym z najważniejszych źródeł pisanych do dziejów
tSarołytnych Słowian jest opatrzona w mapy Nauka
;ieovra}ii Greka Klaudiusza Ptolemeusza, działają-
refrs w egipskiej Aleksandrii (II w. n.e;). Dzieło Ptole-
=
zakresie geografii, traktowanej przy tym w stosunkach
-abowych długości i szerokości geograficznej, podaje
x opisie europejskiej Sarmacji wiele plemion dorzecza
Wisły, wymienia Karpaty, a w opisie Germanii wzmian-i
ruje również Kalisz. Widzimy tu natomiast znowu cha-
rakterystyczne dla pisarzy starożytnych niedostrzeganie
odrębności etnicznej ludów osiadłych między Germana-
-=11 a Scytami. Wynikało to najprawdopodobniej stąd, że
poza kontaktami handlowymi bezpośredniej styczności
ł .limi Rzymianie ani Grecy nie mieli.
Na uwagę zasługuje z kolei zabytek kartograficzny
TV. Tabula Peutingeriana, będący kopią z XII/XIII w.
=apy dróg świata rzymskiego, prawdopodobnie z okresu
?ożnego cesarstwa. Na mapie tej dwukrotnie widnieją
"arenedowie (na północ od Karpat i niedaleko delty Du-
-aju). Wspomnieć jeszcze warto dzieło teologiczne Ceza-
noiza z Nazjanzu (IV w. n.e.), w którym po raz pierw-
xxy występuje niewątpliwa nazwa Słowian "Sklawino-
wie". a wreszcie Historie Greka Priskosa z Panion (V w.
a^e-), który zetknął się prawdopodobnie ze Słowianami
. zapisał nazwę ich trunku medos.
. Źródła pisane do dziejów Polski średniowiecznej
a. Źródła, obce do epoki; VJ w. schyłek X w.
Do całego tego okresu źródeł pisanych pochodzenia
ttJejacowego nie mamy zupełnie. Ze źródeł obcych omó-
sny najważniejsze, zachowując porządek chronologicz-
T. W tłumaczeniu na język polski podaje je w całości
11
lub w odnośnych fragmentach G. L a b u d a, Słowiań-
szczyzna pierwotna. Wybór tekstów, Warszawa 1954
(tom I serii: Materiały źródłowe do historii Polski epoki
feudalnej pod red. M. Małowista). Poniżej podajemy
nadto inne ważniejsze wydania poszczególnych źródeł.
1) Historyk gocki Jordanes, żyjący w VI w. n.e.,
napisał historię plemienia Gotów, w której marginalnie
podał również trochę informacji o Słowianach. Bliżej
obchodził go ich odłam wschodni i naddunajski, ale
parokrotnie nadmieniał również o Wenetach, którzy roz-
siedli się licznie poczynając od źródeł Wisły; wspomniał
o zmieniających się u nich (czy może raczej ujawniają-
cych się coraz to nowych) nazwach plemion, o siedzą-
cych bliżej morza Indwariach (Vindivariach = Wene-
tach); przechował starszą tradycję gocką o pobycie Go-
tów i Gepidów u ujścia Wisły, cenną wiadomość
o wspólności pochodzenia Wenetów, Antów i Sklawenów
(Słowianie zachodni, wschodni i zapewne w tym rozróż-
nieniu południowi) oraz trochę informacji treści oby-
czajowej itp.
2) Kolejnym ważnym źródłem do dziejów Polski jest
tzw. Geograf bawarski, źródło datowane prze-
ważnie w przybliżeniu na połowę IX w. Nazwa źródła
pochodzi od miejsca powstania jego części (Ratyzbona
W Bawarii) oraz przechowania (Monachium), zaś wła-
ściwy tytuł brzmi w tłumaczeniu na język polski: "Opis
grodów i ziem z północnej strony Dunaju". Są to dwie
zapiski połączone w jedną całość, nie wiadomo dokład-
nie, w jakim celu sporządzone, podające szereg nazw
plemion i w większości wypadków wątpliwe liczby gro-
dów w ich obrębie. Spośród wymienionych plemion jako
polskie dają się zidentyfikować: Lendzice, Pyrzyczanie,
Wolinianie, Wiślanie, Siężanie, Dziadoszanie, Opolanie
i Golężyce, a pewnie również Glopeani (Goplanie).
Tekst i opracowanie krytyczne źródła daje S. Z a-
krzewski, Opis grodów i terytoriów z północnej stro-
ny Dunaju czyli tzw. Geograf bawarski. Lwów 1917. Ge-
nezę jego wyjaśnia H. Łowmiański, O pochodzeniu
Geografa bawarskiego, "Roczniki Historyczne", R. 20,
1951 -1952, wyd. 1955. Ten sam autor pisze O identyfi-
12
toeji azw Geografa bawarskiego, "Studia Zródłoznaw-
'. t- m. iaa.
J) 2 J w ot arcybiskupa Moraw ś w. Metodego,
Wy & krtUco po śmierci Metodego (885) przez jed-
af s Jf uczniów, zawiera w rozdziale 11 krótkie
ap4e o potężnym księciu "na Wiśle", który urą-
CriI dRnc*eijacoin i wyrządzał im krzywdy. Metody za-
-^yai go, aby się ochrzcił dobrowolnie, grożąc, że-
u fLsetimusw. razie będzie to musiał uczynić w niewoli
ibcej ziemi. Autor źywotu stwierdza, że tak właśnie
t teka, w czym widzi przykład daru proroczego arcy-"
09&. Na tej podstawie przypuszcza się, że państwo
Vten motało podbite przez Swiętopełka wielkomoraw
Tetrt rtarocerkiewno-słowiański i przekład polski oraz
Mn ii in daje T. Lehr-Spławtński, Żywoty Kow
MfUł t Metodego (obszerne), Poznań 1959.
A Króla angielskiego Alfreda Wielkiego (871 -
- i opis Europy środkowe], tzw. Germanii (będący
pełnioną przeróbką części geograficznej dziejów chrze-
tecnstwa pióra duchownego hiszpańskiego Orozjusza
V w.), w dwu ustępach przytacza pewne informacje
i riemiach polskich. W jednym z nich znajdujemy in-
(sującą relację kupca Wulfstana z jego podróży do
yrJfadego portu Truso (na terenie dzisiejszego Elbląga).
,-iriąc do tego portu, miał on po 'prawej stronie kraj
, Ifenedów, który sięgał od zachodu aż po ujście Wisły;
l bwbę miejsca poświęcono tu geograficznemu opisowi
Jtcia tej rzeki. W drugim ustępie znajdujemy wiado-
aocć o kraju Wiślan (Wiśle lond), który leży na wschód
iJ Moraw.
Tekst staroangielski źródła wraz z przekładem na ję-
SJ-S- polski i bardzo obszernym komentarzem, podaje
& L a bud a, Zródla, sagi i legendy do najstarszych
ftfejów Polski, t. I-II, Warszawa 1960-1961.
S) Pisarz i uczony arabski al Masudi pomieśctt
l
9 swoim dziele Łąki zlota. i drogich kamieni, powsta-
Syi około polowy X w., stosunkowo dużo wiadomości
s Słowianach (rozdział 24). Znalazły tu odbicie liczne
t aęste walki międzyplemienne, a wśród wielu wyszcze-
13
gólnionych przez al Masudiego, trudnych zresztą do iden-
tyfikacji plemion, znalazło się Walinjana, które może
oznaczać Wolmian. Scharakteryzował je autor jako po-
tężne, któremu podlegają inne plemiona słowiańskie. Je-
teli od Dr z tej relacji oznacza Kijów, to informacja, iż
graniczy on z Czechami (al Firag), wskazywałaby na przy-
należność w owym czasie Krakowa do państwowości
czeskiej. Jest tu wiadomość o handlu kupców muzuł-
mańskich ze Słowianami.
Polski przekład interesującego nas tekstu al Masu-
diego wraz z krytycznym jego rozbiorem przytacza
G. L-a buda w pracy Okres wspólnoty słowiańskiej
w Świetle źródeł t tradycji historycznej, "Slavia Anti-
qua", I, 1948.
6) Konstantyn Porfirogeneta, cesarz bizan-
tyjski w latach 905 - 959, pozostawił dzieło, któremu dano
tytuł O zarządzie państwa (powstało około pół. X w.).
Pisząc o sąsiadach Bizancjum i ludach, z którymi ono
utrzymywało kontakty, podał sporo wiadomości o Sło-
wianach, głównie bałkańskich i wschodnich; wspomniał
także naszych Lędziców (Lendzanenoi, w innym miejscu
Lendzeninoi), którzy wraz z ruskimi Krywiczanami byli
dannikami Kijowa; w innym miejscu zaś niecbrzcień-
ców znad Wisły nazywających się Dicike (lub Lidkę,
skoro według Widukinda władzy Mieszka I podlegali
Licikavwi).
Fragmenty dotyczące Słowian podaje w języku grec-
kim i w przekładzie na język polski główne wydawni-
ctwo naszych źródeł średniowiecznych, przeważnie histo-
riograficznych, Monumenta Poloniae Historica (tj. POTO-
niki Dziejowe Polski, t. I - VI, LwówKraków 1864 - 1893,
wznowienie Warszawa 1960 - 1961, dalej cytowane w skró-
cie MPH). t I.
7) Tzw. dokument praski z 1086 r., którego wy-
Btawcą jest cesarz Henryk IV, a który dotyczy przyłą-
czenia diecezji morawskiej do praskiej (niezależnie od
wielu wątpliwości) przynosi informacje, sięgające przy-
najmniej drugiej połowy X w. Wymienia mianowicie
plemiona śląskie znane skądinąd: Siężan i Dziadoszan,
a nadto takie, których nie zanotowało żadne in-ne źródło,
tj. Bobrzan i Trzebowian. Według niektórych badaczy
14
również na przynależność Krakowa w X w.
kxt dokumentu podaje MPH, t. I. Wśród licznych
dotyczących tego dokumentu na szczególną uwagę
VW- K. Buczek, O dokumencie biskupstwa pra-
*^ z r. 1086, "Roczniki Historyczne", XV, 1939; J. Wi-
cajewicz, Kraków i Poważę w dokumencie biskup-
stw ffwkieyo 2 1086 roku, Poznań 1938.
Ibrahim ibn Jakub, najprawdopodobniej po-
" ~i arabski w służbie dyplomatycznej kalifatu kor-
fcjteco, bawiąc w 965 lub 966 r. na dworze cesar-
Otfawa I, na dworze obodrzyckim Nakona oraz
cia czeskiego w Pradze, napisał stosunkowo ob-
i ciekawą relację o Słowianach, stanowiącą za-
najstarsze źródło pisane do dziejów Polski pod
aniem Mieszka I. Relacja zachowała się niestety
lat późniejszym przekazie pisarza arabskiego al-
Co. Na szczęście korzystał z niej również inny
ateny al-Bekriemu pisarz al-Udri; z kolei jego
JKJft xaana jest dopiero w trzynastowiecznym przekazie
łgarinii fu Jest o wiele krótsza od przekazu al-Be-
kJhBk, 1e przy braku oryginalnego tekstu Ibrahima ibn
Aftrita Ad? częściowej weryfikacji al-Bekriego. Pomi-
oici o państwie obodrzyckim, czeskim i buł-
o obyczajach Słowian w ogóle, o państwie
Ibrahim, że graniczy ono z Prusami i Ru-
uRug tej relacji należy do Czech. Mie-
pny został jako władca potężny, ma-
Mk^ utnymywał z podatków. Ciekawe
yoaju kupowania żon, o tkaninach
a i o stosunkach handlowych.
wydanie z obszernymi komenta-
i łacińskim i polskim dał T. K o-
s, T^** J. K ostrzew sk iego,
ry. K. Muszyńskiego i K. Nitscha
t n, t. I. KniBÓw 1946. Z opracowań na
_ race KMtucują: J. W i d a j e w i c z, Studia
i wtacza o ^hiK^ch IbraJuma ibn Jakuba, Kraków
IR: G. L a bod a, Ibrm ibn Jakub. Najstarsza re-
3B ttote* w owy* wydaniu, "Roczniki Historycz-
, XVI, IW.
kicki. f
Stełyki
15
9) Mnich niemiecki Widukind z Nowej Korbel,
autor napisanych w latach siedemdziesiątych X w. Dzie-
jów saskich, podał pod rokiem 963 wiadomość o "królu"
Mieszku, którego władzy podlegali Słowianie Licikavici
i którego dwukrotnie pokonał Wichman; określił jak gdy-
by stosunek Mieszka I do cesarstwa, nazywając go "przy-
jacielem cesarza"; opisał wreszcie szerzej epizod nowej
wojny Wichmana z Mieszkiem, datowanej na 967 r.,
oraz pełną dramatycznego patosu śmierć tego pierwszego
na polu bitwy.
Dotyczące Polski i jej najbliższego sąsiedztwa frag-
menty kroniki Widukinda podaje MPH, t. I. Z prac roz-
bierających krytycznie wiadomości Widukinda o Polsce
należy wymienić zwłaszcza J. W i d a j e w i c z, Licicavici
Widukinda. Studium onomastyczno-geograficzne, "Slavla
Occidentalis", VI, 1927; tenże, Wichman, Poznań 1934;
K. Tymieniecki, Widukind i Thłetmar o wypad-i
?cac/i 2 r. 963, "Roczniki Historyczne", XII, 1936.
b. Roczniki
Rocznikiem nazywamy uporządkowany chronologicznie!
rejestr wydarzeń, sporządzony dla ich upamiętnienia.
Najstarsze roczniki składały się z zapisek pomieszczo-
nych na marginesach tablic paschalnych. Wyjaśnienie
początków rocznikarstwa w Polsce nastręcza badaczom
od dawna bardzo wiele trudności. Dziś jednak nie ulega
wątpliwości, że pierwszych zapisów rocznikarskich do-
konano w Polsce jeszcze w X w., na krótko po 970 r.
Kanwą tych zapisów była tablica paschalna pochodząca
z niemieckiej Fuldy, która do Polski dostała się najpraw-
dopodobniej drogą przez Czechy. Zawierała ona jui
pewne zapisy rocznikarskie (nie dotyczące Polski), za-
czerpnięte z innych roczników niemieckich (Hersfeid
i Korbea). W Polsce pomieszczono na niej (zapewna
w Poznaniu) grupę 8 lub 10 zapisek z lat 965-990 (992),
których geneza wiąże się najprawdopodobniej z ponty-i
fikałem misyjnym biskupa Jordana, Z kolei po założeniu
arcybiskupstwa w Gnieźnie, pod arcybiskupim pontyfi-
katem Gaudentego (brata
18
wpływem dopisano następną grupę 8 lub
z lat 981 - 999. Szczęśliwym trafem kontynuo-
zapiski tego rocznika dostały się do innej
karskiej, bo ten najstarszy rocznik po-
lerski został prawdopodobnie w 1039 r.
dech, gdzie stał się zaczynem annalisty-
wyżej drugą rodzinę roczników polskich'
f najnowszych badań tablica paschalna
do Polski w 1013 r. przez Rychezę, żonę
a tablicy tej znajdowało się już wiele za-
neaia nadreńskiego (od 730), wpisanych
ue w Kolonii, na podstawie rocznika miej-
tzw. augijskiego. W Polsce wpisano na tej
E( informacji o charakterze dworskim, wzbo-
apiski rocznika poznańsko-gnieźnieńskiego.
JdKaaowaay rocznik został z Polski zapewne przez
kf TWfiony (1032), a z kolei powrócił wraz z Ka-
Odnowidelem. Znalazł się w Krakowie, gdzie
wany przez kapitułę katedralną. W różnym
TWaoo odpisów lub raczej obszernych wy-
x tef rocznika, które stały się zawiązkiem innych'
Jkk Świętokrzyskiego dawnego z około 1120 r.
xacł>owany w oryginale), kapitulnego poznan-
ego. W 1266 r. dokonano przeróbki rocz-
krakowskiego na nowy zwód roczni-
ona na przepisaniu, z mniejszymi niż
orni, starego zwodu oraz na włączeniu
i kośćca chronologicznego dziejów po-
początku świata", tj. wyciągu ze znane-
z Sewilli (VII w.) pt. Etymologiae. No-
taSDJ krakowski, jeden z najważniejszych
rtyce, został z kolei uzupełniony kilko-
apiskami (do 1331). Zależność od niego
ycb roczników, jak zwłaszcza rocznik'
xiny dla XIV i XV w. rocznik mie-
V 4B U r. jedną ręką, a z kolei kon-
CT iłych pisarzy. Zwód stary, zanim
taaA Khyłku XIII w. jeszcze jednej
k x tete łła się zawiązkiem innej grupy
szereg roczników
W
śląskich, a także przy pewnych powiązaniach z n-
dziną poprzednią ważny dla XIV w. rocznik Trasfa
oraz ciekawy nadto dla stulecia następnego rocznik świt-
tokrzyski nowy i inne.
W Polsce zachowało się około 40 roczników średnio-
wiecznych. Ich zapiski zrazu bardzo zwięzłe, z czasc
stają się obszerne i formą swoją zbliżają się do kronik.
Wielkie dzieło historyczne Długosza, w zasadzie pony-
siane jako annalistyczne, przerywa długi ciąg rozwojoT
tego działu historiografii. Nie znaczy to, że po Długość
już roczników nie pisano. Zmieniły one jednak sw.
charakter, odchodząc od rejestrowania i opisu wydaran.
o znaczeniu ogólnopolskim ku faktom drugorzędnyn.
o zasięgu lokalnym.
Większość roczników polskich ogłoszono drukiem w L
l III MPH. Nowe krytyczne wydanie rocznika miechow-
skiego dała Z. Kozłowska-Budkowa w "Studiaa
Zródłoznawczych", t. V, 1960, a takież wydanie roczni-
ków wielkopolskich przygotowała B. K ii r b i s (piw
współpracy G. Labudy, J. Lucińskiego i R. Walczak*
w MPH, seria II, t. VI, Warszawa 1962. Z ważniejszyct
opracowań rocznikarstwa polskiego należy wymienić-
T. Wojciechowski, O rocznikach polskich X - Z9
wieku, Kraków 1880 (Pamiętnik AU); W. Kętrzyński,
O roczwfcach polskich, Kraków 1896; Z. (Kozłowsk-ł
Budkowa, Poc2;qt?cź polskiego rocznikarstwa, "Studa
Zródłoznawcze", II, 1958; B. Kiirbisówna, Dziejopi-
sarstwo wielkopolskie XIII i XIV wieku. Warszaw*
1959; J. Dąbrowski, Dawne dziejopisarstwo polsks
(do roku 1480), Wrocław - Warszawa - Kraków 19W. K o r t a. Średniowieczna annalistyka śląska, Wro-
cław 1966; G. L a b u d a, Glówne linie rozwoju roczni-
karstwa polskiego w wiekach średnich, "Kwartalnik Hi-
storyczny", R. 78, 1971, nr 4.
ć. Kroniki f
l) Najstarsza kronika polska powstała na 'dworze Bol<-
sława Krzywoustego, ku chwale tego księcia. Nie zna-
my jej autora, wiadomo tylko, że byt cudzoziemcea
18
benedyktyńskim. Pochodził z kręgu kultury
ej, z Francji lub z Prowansji, choć nie da się
x zaprzeczyć domniemaniu, iż ojczyzną jego były
cftr. Po drodze do Polski bawił zapewne na Wę-
ft. czego ślady znajdujemy w kronice. W XVI w.
Krocner, próbując określić jego pochodzenie, na-
ft fu Gallem, stąd dziś mówimy o nim: Gali Anonim
kfei Anonim tzw. Gali. Przez nieporozumie-
Wtanzy wydawca kroniki (G. Lengnich) połączył
! W XVIII w. imię Marcin, stąd zwano go dawniej
rih GoDem.
fea składa się z trzech ksiąg. Księga I doprowa-
Oała od czasów legendarnych do narodzin Bo-
Kngrwoostego. Księga II traktuje o okresie cizie-
l mWri księcia oraz jego współrządach z oj-
i k Sfiłiewem. Księga trzecia dotyczy jego
k uądów po wygnaniu Zbigniewa. Opowia-
da na zdobyciu Nakła w 1113 r. Kronika
i tradycji dworskiej, autopsji autora i nie-
pnych (rocznik kapitulny krakowski,
K 'Wojciecha). Z wielkopolskiego wąt-
Jlkjfir Polski ocala imiona poprzed-
I. S^ugej opisuje rządy Bolesława Chro-
tr krt}< a wzór i inspirować głównego
UL teBCK u>-iJiłta, w sposób bardziej
tanrridm) Gali byt zwią-
księcia. Kronika nie za-
e dość rzetelnie, mimo że
N^ AT d ambicji literackich (zrytmizowa-
me zachował się, a spośród trzech jej
SJ pochodzi dopiero z XIV w. Jego
Hczną ogłosił J. Krzyżanowski,
Kromka, podobizna fotograficzna z XIV w.,
l Krytyczne wydanie kroniki dał K. M a-
rftłki w MPH, seria II t. II, Kraków 1952. Na
me nowa edycja kroniki w polskim prze-
Gródeckiego w opracowaniu i z obszer-
1f'". sumującym stan badań w tym przedmio-
PlezL Annnim tzw. Gali, Kronika polska (Bi-
10
blioteka Narodowa, nr 59, seria l, wyd. 2 1965, wyd. 3
1968).
2) Charakter podobny do Kroniki Anonima Galia no-
sił zabytek przechowany tylko w okruchach, Carmen
Mauri (Poemat Maura). Jak Gali Anonim utrwalił sławę
czynów Bolesława Krzywoustego, tak nieznany nam dzii
bliżej Maur, zapewne mnich benedyktyński z tego
samego co Gali romańskiego kręgu kulturalnego, opisał
czyny palatyna Krzywoustego, potężnego Piotra Włosto-
wica, najprawdopodobniej krótko po jego śmierci (1153).
Znano poemat Maura w średniowieczu na Śląsku, a wy-
korzystał go dość gruntownie nie tylko pod względen--
treści, ale przejmując zeń całe heksametryczne ustępy
bezimienny autor kroniki o Piotrze Właście z początku
XVI w. Kronika ta posłużyła M. P l e z i do częściowej
rekonstrukcji poematu Maura (MPH, seria II, t. III, Kra-
ków 1951).
3) Kolejna kronika polska wyszła spod pióra Polaka
mistrza Wincentego zw. Kadłubkiem. Pochodził
on z rodziny rycerskiej (z ziemi sandomierskiej), odbył
studia zagraniczne może w Bolonii, a może w Paryżu,
i uwieńczył je jako jeden z pierwszych Polaków
stopniem mistrza (magister). Związał się blisko z dwo-
rem Kazimierza Sprawiedliwego, pełniąc funkcje kan-
celaryjne. Co do godności duchowych, to na pewno był
proboszczem kolegiaty sandomierskiej, a od 1207 r.
biskupem krakowskim. W 1218 r. tę ostatnią godność po-
rzucił, aby zamknąć się w klasztorze cystersów jędrze-
jowskich, gdzie w pięć lat później rozstał się ze światem.
Kronika mistrza Wincentego jest owocem dużej erudy-
cji połączonej ze swoistym smakiem i talentem literac-
kim. Niewiele w niej troski o prawdę historyczną, wątki
dziejów Polski przeplatają się z dziejami Aleksandra
Wielkiego, Juliusza Cezara, Grakchów itp. W celu osiąg-
nięcia efektów estetycznych lub moralnych autor swo-
bodnie przeinacza fakty. Konstrukcja kroniki jest nie-
jednolita. Trzy pierwsze księgi traktują o dziejach ba-
jecznych i dynastii piastowskiej do 1173 r. w formie ana-
chronicznego niekiedy dialogu między biskupem krakow-
skim Mateuszem i arcybiskupem gnieźnieńskim Janem.
Księga IV natomiast, doprowadzona do 1202 r. (wzmian- .
30 '
1X5 r.), została napisana w formie narracji
mełe bardziej komunikatywny język i sto-
tehgr zrąb faktograficzny. Kronika była dzie-
fooyteym, o czym świadczy duża liczba
JCJ rękopisów kompletnych, a nadto
W XV w. studiowano ją w Uni-
pfzy tym do czasów Długosza
ryonej o dawniejszej Polsce.
knOd mistrza Wincentego,
teś wymogom nauki, tzn.
W. Nłjbardziej dostępny
X. & 'nczeme polskie w wydaniu
i Jfefa WfcciUe^o zwanego Kadtub-
Alfo Kromka polska, Kraków 1862,
4> IJ iiyria Otrzymaliśmy ostatnio no-
Abcarowicza i B. Kiirbis, ko-
i ofirzony erudycyjnym wstępem przez
. Ki.ri Mutrac Wincentego Kronika polska, War-
MM. Z literatury przedmiotu na uwagę zasługują:
r 6rdcfci, Mistrz Wincenty Kadłubek biskup kra-
ftt JfN-mft Krakowski", XIX, 1923; O. B a l z e r,
dkR Kcdłuoku [w:] Pisma pośmiertne Oswalda
fciil-air. Ł 1-2, Lwów 1934-1935; M. Plezia, Podsta-
IB 4ft Kggo wydania kroniki Kadłubka [w:] Od Ary-
wM 4o JZlotej legendy". Warszawa 1958.
9' ftfewne z inspiracji kroniki mistrza Wincentego
: yAą iblizenia jej niełatwego tekstu do czytelnika,
. .XEB uzupełnienia jej opisem wydarzeń nowszych,
fcaez Wincentego nie uwzględnionych, powstała
i JuiuJ XIII w. w środowisku franciszkańskim kra-
^BB kronika doprowadzona do 1288 r. Od imienia
(Hor* pomieszczonego na początku tekstu nazywa się
łibo Kroniką'Mierzwy (według jednego z rękopisów:
CTry), albo od ośrodka, w którym powstała kro-
4 franciszkańską. Jej wydawca A. Bielowski (MPH,
t. O i ni) nie dostrzegł w niej jednolitej całości i po-
ifiaad nie wiemy, przypisał tylko autorstwo ustępów
łJących we własnej oprawie stylistycznej .bajeczne
tje Polski (w ujęciu Kadłubka) z dziejami biblijnymi
U, l. 145 - 190). Ustępy dotyczące okresu od Kazimie-
tl
rżą Odnowiciela do 1202 r., bardziej zbieżne z kronika
Kadłubka, uznat za "Kroniki Mierzwy dopełnienie" nie-
znanego autorstwa i wydrukował przy odpowiednich
ustępach Kadłubka. Wreszcie część stanowiącą uzupeł-
nienie Kadłubka, opartą na zapiskach rocznikarskict
franciszkanów krakowskich nazwał "Rocznikiem fran-
ciszkańskim krakowskim" (t. III, s. 46 - 52).
O problemach tej kroniki, wymagającej zarówno no-
wych badań, jak i lepszego wydania, pisze zwięźle
(oprócz informacji edytorskich A. Bielowskiego) J. Dą-
browski, Dawne dziejopisarstwo polskie, s, 120-122.
5) Na -zrębie Kroniki mistrza Wincentego powstała na
Śląsku, równocześnie niemal z kroniką Mierzwy, tzw.
Kronika polska (niekiedy nazywana też kroniką polsko-
-śląską). O jej autorstwie nic bliższego nie wiadoma
Przypuszczać jednak wolno, że pisało ją dwu autorów,
ponieważ składa się ona najwyraźniej z dwu różnych
części. W pierwszej streszczającej Kadłubka, a z ko-
lei uzupełniającej go pobieżnie wiadomościami z okresu
od śmierci Leszka Białego do 1285 r., na czoło wysuwają
się wypadki o charakterze ogólnopolskim. Część druga
natomiast, zamykająca się datami 1139 -1278, jest już
od Kadłubka niezależna, a przy tym w sposób odmienny
snuje dzielnicową tradycję Piastów śląskich.
Kronika ta jest najłatwiej dostępna w wydaniu MPH,
t. III.
6) U schyłku XIII w. powstała również w swoim za-
sadniczym zrębie Kronika wielkopolska. Jej autorstwo,
a także czas spisania, były od dawien dawna przedmiotem
dyskusji. Przypisywano je więc biskupowi poznańskiemu
Boguchwałowi (1242 -1253) i równocześnie kustoszowi
katedry poznańskiej Godzisławowi Baszkowi (występuje
w latach 1268-1273), albo tylko temu ostatniemu; stąd
w wydaniu MPH (t. II) źródło to nazywa się kroniką
Boguchwała i Godysława Paska. Ponieważ jednak kro-
nika zawiera opis dwu epizodów dziejowych z XIV w.
(1314 i 1346), a drugi z nich dotyczył Santoka, o którym
na ogół w Kronice są stosunkowo dobre informacje,
próbowano czas jej powstania przesuwać do około po-
łowy XIV w., a autora wiązać z Santokiem. Ponieważ
dalej we wszystkich dziewięciu zachowanych rękopisach
22
wielkopolskiej znajduje się ona jako część (po-
R) wielkiego zwodu kronikarsko-annalistycznego
Tg" JDlugą kroniką Polaków" lub "Wielką kro-
ŁłtŁitóW, do którego to zwodu należy m. in. Kro-
Jfca z Czarnkowa, próbowano również autorstwo
1 przypisywać Jankowi. Krytyka jednak wykazała,
zrąb kroniki kończy się na 1273 r., wycho-
B tę datę wiadomości stanowią późniejsze
, Interpolacje. Najbardziej prawdopodobne
__A Godzisława Baszka.
. wielkopolska stanowi bardzo cenne źródło hi-
OB 1X2 r. opiera się na Kadłubku, ale wpro-
rt bardzo ważne elementy wielkopolskiej
mej. Ta sama tradycja dominuje w dal-
IKZ porównania ważniejszej. Dysponuje-
wydaniem tej kroniki B. Kurbisówny
n, t. VTII, Warszaw? 1970, oraz polskim
K. Abgarowicza że wstępem i ko-'
. Knirbisówny, Kronika wielkopolska,
& Z opracowań na uwagę zasługują:
O kronice wielkopolskiej, Rozprawy
a. Wydz. Hist.-Filoz., t. 33, Kraków
Ikr B. Kurbisówna, Studia
Wb^L Poznań 1B52, oraz Dziejopi-
ZIH i XIV wieku. Warszawa 1959,
w wymienionych
l
kronikę z XIV w., któ-
PB wyżej zwodu "Wiel-
m włączono częściowo do
. . _ (l. n, . 623 - 831, ż 3), częś-
* 1MU Nko .Rocznik kujawski" (tamże,
E- & -3X& Jitoą całość dostrzegł w tym zabytku
t Ctrxyiski i tak go ogłosił drukiem jako do-
UK id pracy O rocznikach polskich. (Kraków
L Ł. IfcąT*wki (Dawne dziejopisarstwo polskie,
Mfaaajt dlań nazwę Kronika katedralna
te aa podstawie kręgu zainteresowań ano-
. Kronika obejmuje okres od 1202 do
Icnm IMa-l 278 zawiera zaledwie wyciąg
Bocznika kapitulnego krakowskiego. Już
23
dla schyłku XIII w. szerzej omawia walki o Kraków^
jest zaś bardzo cennym źródłem do czasów Łokietka
i Kazimierza Wielkiego. W ustępie końcowym daje b>
dzo ujemną ocenę panowania Ludwika Andegaweńskie
go w Polsce.
ftfejootAw i gotówki, doprowadzając do skazania
Ucate raienia i banicję. Umożliwiono mu jed-
t aa archidiakonat gnieźnieński, co stworzyło
ie warunki do napisania kroniki.
fc Jka z Czarnkowa została ogłoszona drukiem
Aiewięciu zachowanych rękopisów w MPH, t. II.
foridad dał J. Żerbiłło, Kronika Jana
archidiakona gnieźnieńskiego podkanclerze-
npa polskiego (1370-1384), Warszawa 1905.
6 rasługują na uwagę: J. Sieradzki, Pol-
XTV. Studium z czasów .Kazimierza Wielkiego,
1M8 (2właszcz.a szkic Janko z Czarnkowa ź je-
oraz J. Dąbrowski, Dawne dziejopisarstwo
ril CL 140 - 165). Ważny jest artykuł o Janku z Czarn-
ik ^tfat autora w Polskim Słowniku Biograficznym.
fow współcześnie z kroniką Janka z Czarnkowa
fth aa Śląsku Kronika książąt polskich. Jej autorem
a^wdopodobniej kanonik kolegiaty w Brzegu, a
fazuje treść i nastrój utworu raczej Polak niż
i"1"^"1 Czas powstania kroniki zamyka się w grani-
l cferonologicznych 1382 -1386 r., doprowadzona zaś
te do 1382 r. Bajeczne dzieje Polski kronika powta-
Kadłubkiem. Zna legendę o Lechu i Czechu, która
Jak} eostała zapisana w Kronice wielkopolskie!'.
rtmro obficie korzysta z kroniki Galia, po nim zaś
ifr z Kadłubka. Do śmierci Leszka Białego ma jesz-
e&arakter ogólnopolski, przechodząc z kolei prawie
(oaie do przedstawienia dziejów Śląska, czy raczej
HMt tlaskich.
tUESt kroniki podano w MPH, t. III.
W TTśrod kronik z XIV w. warto jeszcze wspomnieć
L Kromkę oliwskq. Zaczyna się ona datą f-undacji
Moru cystersów w Oliwie (1170), a kończy się na po-
r XtV w. Jest to w zasadzie kronika klasztoru oliw-
. ale od schyłku XIII w., przy bardziej rozwiniętej
scy. podaje wiele informacji do politycznych dzie-
Pamorza Gdańskiego. Autorem kroniki był najpraw-
kobcdej pochodzący z Pomorza Stanisław Polak, opat
Ci -w latach 1330 - 1356.
3t kromki został ogłoszony w MPH, t. IV.
Z początkiem XV w., na krótko po bitwie grun-
25
8) W historiografii polskiej XIV w. czołowe miej
zajmuje Kronika Janka z Czarnkowa. Jeżeli wyłąca|z niej ustęp, który najprawdopodobniej należy do KfCy..
niki katedralnej krakowskiej (o czym wyżej), a tasi
dwa poprzedzające go krótkie ustępy, przejęte z jakiea
innego źródła, obejmuje ona okres od 1370 do 1384 J
Zaczynałaby się od opisu okoliczności śmierci Kazimł
rżą Wielkiego, po którym następuje bardzo szczegółom
opis wydarzeń związanych z panowaniem andegaweński
w Polsce. Uciera się w nauce pogląd, że kronice bn
początku, ale również zamknięcia, wiadomo bowiem, L.
Janko z Czarnkowa zmarł dopiero w 1386 lub 1387 n
Kronika nie nosi bynajmniej cech erudycyjnej praq
historiograficznej, jest raczej "pamiętnikiem polityczny^
byłego podkanclerzego Królestwa, związanego silni
z obozem antyandegaweńskim. Jest więc siłą rzeczy w
lacją stronniczą, ale opartą na bystrej obserwacji sprał
i czynnych politycznie ludzi, pisaną na żywo począws^
'najprawdopodobniej od 1377 r.
Autor kroniki Janko był synem wójta w wielkopolskie
Czarnkowie. Nie przesądza to jednak sprawy jego miea
czańskiego pochodzenia. Studia, zapewne prawnicze, o4
był przypuszczalnie we Włoszech. Jako duchowny zbie
rał pieczołowicie prebendy i godności kościelne (począł
kowo w Meklemburgii), dochodząc do archidiakonat
gnieźnieńskiego. Bawił parokrotnie w Awinionie jatai
rzecznik biskupa poznańskiego i włocławskiego, a wcześ-
niej zapewne jako kanclerz biskupa szweryńskiegtj
W Meklemburgii. W Polsce osiadł W 1360 r., a od 1366
piastował wysoki urząd podkanclerzego Królestwa, l
śmierci Kazimierza Wielkiego został oskarżony o wykr
dzenie z jego grobu insygniów królewskich; miały 01
prawdopodobnie posłużyć koronacji księcia gniewkoi
skiego Władysława Białego, którego wysuwano przeciwka
Ludwikowi Andegaweńskiemu. Przeciwnicy politycza
zarzucali nawet Jankowi zagarnięcie ze skarbca królew-
24
waldzkiej powstało nieduże, ale ważne dziełko historio-^ał go król na wychowawcę swolch sy ^ ^^
graficzne. Kronika konfliktu Władysława króla Polski ...l się nim w paru jeszcze pose isi Jagieńończyk
z Krzyżakami. Dziełko to, zachowane tylko w jednym . wychowanek Długosza--" "y^^ proponowano
rękopisie, stanowi najprawdopodobniej skrót obszerniej-szego opisu bitwy grunwaldzkiej, z którego korzystał o3i :^ Octórej nie przyjął) arcybis^up^^^ ,^^3^^
r., świeżo kreowany arcybiskupem lwowskim,
l się Żywot Długosza, pisany na krótko po je-
ad. prawdopodobnie pióra F. Kallimacha (Vita
Uuyosch senioris conomci Cracoużensźs, wyd.
Bratek, Warszawa 1961).
Aiadalności dziejopisarskiej przystąpił Długosz naj-
loboiej z inspiracji swego możnego protektora
Oleśnickiego. Sposobił się do niej gruntownie,
; wszystko to, co przed nim w tym zakresie
Starał się wykorzystać źródła ruskie, czeskie,
s, a nadto dostępne sobie dokumenty. Żywo
Jł się tradycją ustną w relacji wysoko posta-
osób, w tym także samego Oleśnickiego. Inspi-
zapewne niejednokrotnie własne jego doświad-
byte w służbie dyplomatycznej. Umiejętności
doskonalił na lekturze autorów antycznych,
. się zetknął m. in. dzięki trzykrotnemu wyjaz-
Wloch. Wzorem pracy dziejopisarskiej był mu
io Liwiusz. Dzieło Długosza składa się z dwu-
Dziesięć pierwszych, poprzedzonych opisem
Polski nie mającym równego sobie w ca-
Długosz. Najnowsze wydanie tego dziełka dał Z. C e l i-
c h o w s k i, Cronica conflictus Wladislai regres Poloniae
cum Cruciferis anno Christi 1410, Poznań 1911 (z podo-,
bizną fotograficzną tekstu).
12) Największym dziełem historiograficznym polskiego
średniowiecza jest historia Polski Jana Długosza.
Rozmiarami przerasta cały niemal, razem wzięty, do-
robek naszej wcześniejszej historiografii, ale nie miała
także równego sobie w ówczesnej Europie. Nadano j<
tytuł Roczniki czyli kroniki stawnego Królestwa Poi
skiego. potomni nazywali je raczej "Historią Polski'
Dzieło to zbliża się do roczników układem materiału ^
dług dat rocznych, do kronik zaś rozbudowaną n
racją, w rzeczywistości jest jednak próbą krytyczni
opracowania naszych dziejów na podstawie olbrzymh _
materiału źródłowego, przez co graniczy już z naukową
historiografią.
Jan Długosz urodził się w 1415 r. w Brzeźnicy, w ziemi
sieradzkiej, był synem rycerza spod Grunwaldu. W 1428 r.
rozpoczął studia na wydziale artium w Akademii Kra-
kowskiej. Nie uwieńczył ich jednak stopniem naukowym,
1_ - . , 4 Jn- ... - - .-
---".,,. ...^ ".,*".."...,* ^* .i^^twŁ*. ^i.^^iAicAAi iiaun.uwJ'iu, ^pB^pt-i" J*** *.*/* - -". - i ctnnrywi
bo już w 1431 r. wstąpił do służby kancelaryjnej na R oesnym piśmiennictwie europe]skim, slanow1
dworze biskupa krakowskiego Zbigniewa Oleśnlckieg& MM x>Słej erudycji dziejopisarza; do dwu ostam ,
Odznaczył się zrazu dużymi zdolnościami w zakresie ^^rcjonalnie obszernych, materiał czerpał z aulop-
administracji gospodarczej biskupstwa, sporządził inwen- fa~ x tradycji ustnej. Obie części pisane były P1'^00,
tarz jego dóbr (1440), który niestety zaginął, wykazał się ^^kf równolegle, już po śmierci Oleśnickiego. craK.
pewną obrotnością w poselstwach z ramienia biskupa |tewi perspektywy historyczne], t], świadomości,
i doszedł do godności kanonika kapituły krakowskiej, k Mtytucje spoleczno-prawne i gospodarcze podlegała
Brak
i.. . ... i . .."_-;- s^ ^ł>TQry>npyonln faktOW
fW~f^. u^rw-- ^-
łnemianom. Zdarzają się przemilczenia faktów
a nawet świadome zniekształcenia. Dzieje
a zostały ogłoszone w serii jego Dziel
. eez A. Przezdzieckiego (t. 1-14,
U73 - 1878; t. 10 - 14 tekst łaciński, t. 2 - 6 prze-
fkki K. Mecherzyńskiego). Obecnie Instytut Hi-
Itewersytetu Jagiellońskiego przygotowuje nowe
R *BC)ÓW Polski Długosza (redaktorzy J. Dąbrow-
27
zbierając przy tym wiele prebend. Oddany absolutnie
Zbigniewowi Oleśnickiemu, pod jego wpływem kształto-
wał swój pogląd na wiele spraw, a także stosunek do
Kazimierza Jagiellończyka. W okresie sporu o obsadę
biskupstwa w Krakowie w 1461 r. znalazł się nawet
w jawnej opozycji do króla. Wnet jednak konflikt ustał,
a Długosza spotykamy w poselstwach królewskich dla
układów z Krzyżakami. Po wojnie trzynastoletniej zaan-
26
ski, J. Garbacik i K. Pieradzka) Wydawcy powrócili
tytułu Roczniki czyli kroniki stawnego Królestwa P<
skiego. Dotąd ukazało się 9 ksiąg, tj. 5 tomów teki
polskiego (Warszawa 1961 - 1974) oraz 4 tekstu łacińskie
(Warszawa 1964-1975). Dzieło Długosza doczekało i
rozbiorów krytycznych: A. Semkowicz, Krytycz
rozbiór Dziejów Polski Jana Długosza (do roku 13S
Kraków 1887; S. Gawęda, K. Pieradzka, J. R
dziszewska, K. Stachowska, pod kierunkie
J. Dąbrowskiego, Rozbiór krytyczny Annalium t
loniae Jana Długosza (lata 1385 - 1480), t. I - II, Wrocław
- Warszawa - Kraków 1&61 - 1965. Osobno opracowany z
stał rozbiór dla ważkiego okresu wojny trzynastoletni
S. M. Kuczyński [i współpracownicy], Lata woj)
trzynastoletniej w "Rocznikach czyli kronikach" mąci
historii polskiej" Jana Diugosza (1454-1466), t. I-:
Łódź 1964 - 1965.
Oprócz pełnych dziejów Polski spod pióra Długosza w:
szły żywoty biskupów polskich, w tym osobno św. St.
nisława oraz Zbigniewa Oleśnickiego, a nadto żyw
bl. Kingi (Dzieła wszystkie, t, l). Opisał chorągwie zdi
byte na Krzyżakach w bitwie pod Grunwaldem (Jan Dli
gosz, Banderia Pruthenorum, wyd. K. Górski, Wa
szawa 1958) oraz herby używane w Królestwie przez zii
mię, biskupstwa oraz rycerstwo, o których podał wie
ciekawych informacji (Klejnoty Dtugoszowe, krytyczn;
opracował i na nowo wydał M. Friedberg, Krs
ków 1931). Jest wreszcie autorem obszernego opisu dól
kościelnych (kapitulnych, parafialnych i klaszfornyci
diecezji krakowskiej, czyli tzw. Liber beneficiorw
(Dzieła wszystkie, t. 7 - 9).
Najpełniejsze omówienie życia i działalności Dług?s:
"dali M. Bobrzyński i S. Smółka, Jan Diugos
jego życie i stanowisko w piśmiennictwie, Kraków 18S
13) Na Długoszu zamyka się epoka polskiej historii
grafii. Aż po Naruszewicza dzieje Polski średniowieczne;
widziano tylko oczyma Długosza, streszczając jedynie
i skracając. Zasadniczego znaczenia nabierała natomiast
sprawa jego kontynuacji. Pierwszym takim kontynuato-
_ Krakowskiej, lekarz, historyk i geograf Maciej
Miechowa (1457 - 1523). Jego Kronika Polaków, któ-
po raz pierwszy wyszła drukiem w 1519 r., aż po
r. streszczała Długosza, a z kolei w świetle dla
lonów niekorzystnym przedstawiała okres 1480 -
. Z tego względu pierwsze jej wydanie zostało
_ tekowane i dopiero wersja wyretuszowana, o dwa
późniejsza, trafiła do rąk czytelników. Obszerne stu-
o kronice Macieja z Miechowa dał A. B o r z e m-
Kron'ka Miechowity, rozbiór krytyczny. Rozprawy
mił Umiejętności, Wydz. Hist.-Filoz., t. 26, Kra-
Wl. O życiu i wszechstronnej działalności tego
-tego informuje praca zbiorowa: Maciej z Miechowa
'-1523, historyk, geograf, lekarz, organizator nauki,
--idaw - Warszawa 1960.
W Wspomnieć tu jeszcze należy niektóre ważniejsze
kroniki obce, szczególnie zawierające wia-
do ubogich w źródła najstarszych dziejów Pol-
pierwszym miejscu wymienimy kronikę współ-
"- Bolesławowi Chrobremu biskupa merseburskie-
ThKtaara. Uzupełnia ona naszą wiedzę o czasach
a I, a nade wszystko przedstawia obszernie sto-
Chroteego x cesarstwem do 1018 r. Krytycznie
; łariteki, wraz z przekładem na język
Jedlieki, Kronika Thietmara, Poz-
"^'i-^friT polsko-ruskich za pierwszych
Damę wiadomości przynosi współczesna
mwonych lat, łącząca elementy typo-
_. - _ x narracją właściwą kronikom i za kro-
itnio uchodząca. W dochowanej do nas redakcji
. ,_ dziełem mnicha peczerskiego Nestora z 1113 r.,
kryje w sobie warstwy czyli zwody wcześniejsze, da-
BC aa lata: 1037 -1039, 1073, 1093 - 1095. Dysponuje-
, dadi przekładem polskim tej kroniki opatrzonym
obszerny komentarz: F. Sielicki, Powieść minio-'.
vfKh lat, Wrocław - Warszawa - Kraków 1968. O stosun-
kach polsko-czeskich od zarania naszych dziejów po
Krzywoustego informuje kronika kanonika pras-
rem, doprowadzającym dzieje Polski do 1506 r., był uczo- Ttaeso Kosmasa, spisana w latach 1110-1125 i do tej
ny przedstawiciel polskiego Odrodzenia, profesor Akade- taiej daty doprowadzona. Uważana dawniej za źródło
^ilm bałamutne, dziś zyskuje coraz wiece] obrońców.
29
Mamy przekład polski tej kroniki (z obszernym wstępem
edytorskim) M. Wojciechowskiej, Kosmasa kro-
nika Czechów, Warszawa 1968. W tym szeregu wymienić
jeszcze warto Kronikę Słowian z drugiej połowy XII w.
kronikarza niemieckiego Helmolda, traktującą o chry-
stianizacji Słowiańszczyzny zachodniej, a pośrednio doty-
kającą również dziejów Polski (przekład polski J. Matu-
szewskiego ze wstępem i komentarzem J. S t r z e 1-
czyka, Helmolda kronika Słowian, Warszawa 1974),
oraz tzw. Kronikę polsko-węgierską, źródło pochodzenia
węgierskiego z pierwszej połowy XIII w., którego ręko-
piśmienne przekazy zachowały się tylko w Polsce. Kro-
nika zawiera wiadomość o koronie pozyskanej w Rzymie
dla Bolesława Chrobrego, która dostała się ostatecznie
św. Stefanowi węgierskiemu. Ostatnie wydanie: Chronień
Hungaro-Polonźca, cz. I (tekst), wyd. B. Karacsoni,
Szeged 1969. Tekst dostępny jest również w MPH, t. I.
Z późniejszych kronik obcych na wzmiankę zasługuje:
Kronika hipacka (Polnoje sobranije russkich letopisiej,
t. II, Sanktpeterburg 1843), stanowiąca niezastąpione
źródło do stosunków polsko-ruskich w pierwszej poło-
wie XIII w.; dalej ze źródeł krzyżackich: Kronika Piotra
z Dusburga, obejmująca lata 1190 -1326 (por. studium:
M. Polakówna, Kromka Piotra 2 Dusburga, Wro-
cław - Warszawa - Kraków 1968, gdzie m. in. informacje
o wydaniach) oraz Kronika Wiganda z Marburga, doty-
cząca okresu 1293 - 1393 (przekł. polski E. R a c z y ń-
s k i e g o, Poznań 1842).
d. Żywoty świętych i inne biografie
Żywoty świętych stanowią grupę źródeł historycznych
typowych dla średniowiecza. Wątek biograficzny przepla-
ta się w nich z legendą, dlatego wymagają dużej ostroż-
ności badawczej. Są z reguły źródłem nie do okresu,
o którym traktują, ale do czasów, w których zostały
napisane. Odzwierciedlają mentalność ludzi swojej epoki
i wiele realiów z ich życia.
Pierwszorzędną wartość źródła historycznego przedsta-
wiają dwa żywoty św. Wojciecha, spisane na krótko po
30
jego śmierci. Jeden z nich powstał w Rzymie; napisał go
może mnich Kanaparz, a może jak przypuszczają nie-
którzy sam papież Sylwester II; dziś przyjmuje się
dlań nazwa "żywotu pierwszego". Drugi żywot wyszedł
pod pióra św. Brunona z Kwerfurtu. Oba zostały wy-
dane według najnowszych wymogów nauki przez
J. Karwasińską w MPH, seria II, t. IV, cz. 1-2,
Warszawa 1962 i 1969; przekład polski K. A b g a r o-
w i c z a ze wstępem i komentarzem J. Karwasiń-
k i e j, Piśmiennictwo czasów Bolesława Chrobrego,
Warszawa 1966. Istniał jeszcze inny żywot św. Wojcie-
cha bardzo bliski jego czasom, wspominany przez Galia
Anonima, ale nie zachował się. Wreszcie stosunkowo bli-
fci czasom św. Wojciecha jest jeszcze krótki utwór no-
szący tytuł Męczeństwo sw. Wojciecha męczennika, inne
natomiast jego żywoty są już znacznie późniejsze (MPH,
t.I i IV).
Do najstarszych zabytków hagiograficznych Polski na-
leży Żywot pięciu braci pustelników (eremitów benedyk-
tyńskiej reguły z Międzyrzecza w Wielkopolsce, zamor-
dowanych w celu rabunkowym w 1003 r.) pióra wspo-
mnianego Brunona z Kwerfurtu (tekst łaciński w kry-
tycznym wydaniu J. Karwasińskiej w MPH, se-
ria II, t. IV, cz. 3, Warszawa 1973; przekład polski w cy-
towanej publikacji Piśmiennictwo czasów Bolesława
Chrobrego).
Osobną grupę stanowią trzy żywoty biskupa bamber-
skiego św. Ottona, który dokonywał chrystianizacji na
podbitym przez Krzywoustego Pomorzu Zachodnim. Au-
torami żywotów byli Niemcy Wolfger, Ebo i Herbord,
spisano je w klasztorach niemieckich w Priifening
i w Bambergu. Wszystkie trzy powstały około połowy
XII w., odzwierciedlają więc jeszcze świeżą tradycję po-
morskich wypraw misyjnych; znaczna jest zatem ich
wartość jako źródła do dziejów Pomorza Zachodniego
w tej epoce. Wszystkie trzy mają już naukowe, krytycane
wydania (MPH, seria II, t. VII, cz. 1-3, wyd. J. Wi-
lk a r j a k i K. Liman, Warszawa 1966 -1974).
Cennym źródłem dla XIII w. są żywoty św. Stanisła-
wa: Żywot mniejszy datowany na ok. 1242 r. i Żywot
sifkszy z około 1260 r. (oba autorstwa Wincentego
i--
31
z Kielc, ogłoszone drukiem w MPH, t. II) oraz później-
szy nieco od nich zaczynający się od "Tradunt" (dono-
szą), a mający tylko bardzo przestarzałe wydanie (1824).
U schyłku XIII w. zostały spisane większy i mniejszy
żywot św. Jadwigi, żony Henryka Brodatego; do żywo-
tów dołączono nadto genealogię świętej (druk w MPH,
t. II). Bardzo realistycznie przedstawione sceny z życia
wpłynęły na powstanie aż dwu obrazowych wersji cu-
dów św. Jadwigi, a to w postaci ilustracji do rękopisów,
datowanych na 1380 i 1451 r. Ta obrazowa legenda zo-
stała ogłoszona drukiem: T. Wąsowicz, Legenda
Śląska, Wrocław - Warszawa - Kraków 1967.
Niewiele późniejsze od żywotów św. Jadwigi są żywo-
ty Anny żony Henryka Pobożnego, Kingi żony Bolesława
Wstydliwego, Salomei jego siostry, jak również św. Jacka
(wszystkie trzy w MPH, t. IV). W XV w. do rejestru
żywotów typu hagiograficznego należy dołączyć: żywot
królowej Jadwigi, św. Jana Kantego oraz brata Mikołaja
z Wielkiego Koźmina (druk. w MPH, t. IV-VI). Dopiero
w tym stulsciu, zapewne pod wpływem prądów Odro-
dzenia, zaczyna się rozwijać biografia niehagiograficzna,
Chociaż jeszcze w żywotach biskupów polskich Jana Dłu-
gosza (Dzieła wszystkie, t. I) czy np. w Katalogu bisku-
pów krakowskich (MPH, t. III) znajdujemy nader słaby
wyraz tych nowych dążności. Nowy kierunek biografii
świeckiej reprezentuje już żywot Zbigniewa Oleśnickiego
(Dzielą wszystkie, t. I) pióra Długosza, a przede wszyst-
kim prace Filipa Kallimacha (Vita et mores Gregorii
Sanocei, wyd. I. Lichońska, Warszawa 1963; Vita et
mores Sbignei cardinalis, wyd. I. Lichońska, War-
szawa 1962, oraz przypisany Kallimachowi, a cytowany
już wyżej w ustępie o kronikach, żywot Długosza).
e. Dokumenty i listy
Termin "dokument" bywa często używany w bardzo
szerokim znaczeniu. Rozciąga się go mianowicie na wszel-
kie źródło pisane, na wszelki element dokumentacji hi-
storycznej. Jest to jednak niesłuszne. Dokumentem win-
no się nazywać akt prawny, spisany według określonych
SH
kancelaryjnych formuł. Tak pojęty dokument jest wy-
tworem kultury średniowiecznej, o wiele trwalszym od
niej samej, bo w niektórych kancelariach żywotnym na-
wet jeszcze w XIX w. Listy miały w średniowieczu bar-
dzo często postać zewnętrzną dokumentów, nawet jeże-
li tak jak dokument właściwy nie stwarzały no-
wego stanu prawnego. Niekiedy więc trudno rozróżnić
te dwie gatunkowo odrębne grupy źródeł, a zatem w od-
niesieniu do średniowiecza można traktować je łącznie.
Rozwój dokumentu i listu związany jest ściśle ze
wzrostem roli pisma w społeczeństwie. Toteż u nas nie
od razu z przyjęciem chrześcijaństwa i włączeniem się
Polski w krąg kultury zachodniej upowszechnił się do-
kument. Nie trzeba zaś podkreślać, że bardzo poważną
rolę w przyjmowaniu się świadectwa pisanego odegrał
Kościół, sam zresztą bezpośrednio w należytej petryfi-
kacji czynności prawnych zainteresowany. Pierwszym do-
kumentem wystawionym przynajmniej formalnie w Pol-
sce czy przez władcę Polski był najprawdopodobniej akt
Dcgome iuderr, datowany na lata 985 - 992. Zachował się
on jednak tylko w sto lat późniejszym streszczeniu.
(Wielką dyskusję na temat tego dokumentu podsumo-
wuje K. Buczek, Zagadnienie wiarygodności regestu
Odgórne iudex, "Studia Zródłoznawcze", t. 10, 1965, po-
dając również tekst). Kolejnym zachowanym dokumen-
tem czy listem powstałym w Polsce, co prawda znanym
tylko z kopii, byłoby pismo Lamberta biskupa krakow-
skiego z lat 1085 -1092 do króla czeskiego Wratysława,
l prośbą o zapewnienie bezpiecznej drogi posłom arcy-
biskupa kolońskiego, wracającym z Polski. Natomiast
najstarszym zachowanym w oryginale dokumentem pol-
stliTi jest akt księcia Władysława Hermana z lat 1099 -
-1102 powstały jako pismo towarzyszące zwrotowi na
rzecz kościoła w Bambergu dwu złotych krzyży, które
zostały temu kościołowi zabrane, a następnie przez księ-
cia polskiego kupione. W XII w. liczba dokumentów spi-
sanych w Polsce była jeszcze stosunkowo nieduża, ale
ciągle wzrastała. Wzrost gwałtowny następuje w stule-
ciu następnym, a w XIV i XV w. pojawiają się już setki
t tysiące dokumentów, przy czym wyrobiony formularz
oęsto zaczyna zacierać samą treść czynności prawnej,
Historia Polski do roku 150S
33
jak na to zwraca uwagę w odniesieniu do jednej kate-
gorii dokumentów S. K u ras. Przywileje prawa nie-
mieckiego miast i wsi małopolskich XIV - XV wieku,
Wrocław 1971. Na ogół dokumenty i listy stanowią dobre
źródło bardzo różnorodnej informacji historycznej, wy-
magają jednak odpowiedniej krytyki i umiejętności in-
terpretacyjnych.
Najstarsze dokumenty i listy w Polsce powstałe i do
Polski adresowane (w liczbie 150 pozycji do końca XII w.)
zostały zarejestrowane i krytycznie omówione w Reper-
torium polskich dokumentów doby piastowskiej Z. K o-
złowskiej-Budkowej (Kraków 1937), gdzie podano
również miejsce ich przechowania i druku. Większość
dokumentów średniowiecznych została już opublikowana
w zbiorach, które zwykle nazywamy "kodeksami dyplo-
matycznymi" (z jeż. greckiego przejęte przez łacinę:
dtploma = dokument). Ważniejsze z tych zbiorów przy-
toczymy poniżej: Kodeks dyplomatyczny Polski, wyd.
L. Rzyszczewski, A. Muczkowski, J. Barto-
szewicz, M. Boniecki, M. Bobowski, t. I-IV,
Warszawa 1847-1887; Kodeks dyplomatyczny Małopolski,
wyd. F. Piekosiński, t I-IV,'Kraków 1876-1905;
Kodeks dyplomatyczny katedry krakowskiej, wyd.
F. Piekosiński, t. I - II, Kraków 1874-1883; Zbiór
dokumentów katedry i diecezji krakowskiej, wyd, S. K u-
raś, t. I-II, Lublin 1965-1973; Kodeks dyplomatyczny
miasta Krakowa, wyd. F. Piekosiński, t. I - II, Kra-
ków 1879-1882; Zbiór dokumentów małopolskich, wyd.
S. Kura ś. I. Sułkowska-Kuraś, t. I- VIII, Wro-
cław 1962 -1975; Dokumenty sądu ziemskiego krakow-
skiego 1302 - 1453, wyd. Z. P e r z a n o w s k i, Wrocław
1971; Kodeks dyplomatyczny Śląska, wyd. K. M a l e-
czyński, A. Skowrońska, t. I- III, Wrocław 1956 -
-1964; Urkunden żur Geschichte des Bisthums Breslau,
wyd. G. A. S tenże l, Wrocław 1845; Regesty śląskie
1343-1348, oprać, zespół pod red. W. Korty, t. I,
Wrocław 1975 (jest to kontynuacja niemieckiego wydaw-
nictwa Schlesische Regesten, należącego do wielotomo-
wej serii Codex diplomaticus Silesiae; zawiera streszcze-
nia nie publikowanych lub trudno dostępnych dokumen-
tów śląskich); Kodeks dyplomatyczny Wielkopolski,
M
wyd. I. Zakrzewski, F. Piekosiński, t. I-V,
Poznań 1877 -1908; tegoż wydawnictwa t. VI, zawierają-
cy Dokumenty opactwa benedyktynów w Lubiniu z XIII -
- XV wieku, wyd. Z. Perzanowski, Warszawa - Po-
znań 1975; Dokumenty kujawskie i mazowieckie prze-
ważnie z XIII wieku, wyd, B. Ulanowski, Kraków
1887; Kodeks dyplomatyczny księstwa mazowieckiego,
wyd. T. Lubomirski, Warszawa 1863; Zbiór ogólny
przywilejów i spominków mazowieckich, wyd. J. K. K o-
ehanowski, Warszawa 1919; Zbiór dokumentów i li-
stów miasta Płocka, wyd. S. M. S z a c h e r s k a, t. I,
1065 -1495, Warszawa 1975; Pommersches Urkundenbuch,
wyd. R. Klempin, G. Winter, O. Heinemann,
H. F.Fpederich, t. I- VII, Szczecin 1868 -1934;
Pommerellisches Urkundenbucft, wyd. M. Peribach,
Gdańsk 1822; Akta grodzkie i ziemskie, t. I - IX, Lwów
1868-1883; Vetera monumenta Poloniae et Lithuanźae
historiom illustrantia, wyd. A. Theiner, t. I, Romae
1360 (bulle papieskie dla Polski); Analecta Yaticana
1202-13G6, wyd. J. Ptaśnik, Kraków 1914 (głównie
bulle papieskie); Code-r epźstolaris saeculi decimż auinti,
wyd. A. Sokołowski, J. Szujski, A. Lewicki,
Kraków 1876 -1894 (jest zbiorem zarówno listów, jak
i właściwych dokumentów); Akta unii Polski z Litwą,
wyd. S. Kutrzeba, W. Semkowicz, Kraków 1932;
Materiały do dziejów dyplomacji polskiej z lat 1486 - 1516,
wyd. J. G a r b a c i k, Wrocław - Warszawa - Kraków 1966;
Akta Aleksandra (1502-1506), wyd. F. Papę e, Kra-
ków 1927.
f. Zbiory norm prawnych
Akta normatywne są bardzo cennym źródłem histo-
rycznym, pozwalają bowiem wniknąć w sferę stosunków
społeczno-prawnych i obyczajowych. Między normą praw-
ną a rzeczywistością nie można jednak stawiać znaku
równości. W większym stopniu odzwierciedla rzeczywi-
stość prawo zwyczajowe, ostrożniejszej natomiast i bar-
dziej umiejętnej interpretacji wymagają normy prawa
stanowionego, wyrażające niekiedy tylko stan postulo-
35
wany. W średniowieczu polskim na czoło wysuwają się
normy tzw. prawa ziemskiego, kościelnego i miejskiego.
Pominiemy tu prawo żydowskie, ormiańskie i inne.
Obszerne omówienia źródeł normatywnych i zestawie-
nia ich publikacji zawierają zwłaszcza: S. Kutrzeba,
Historia źródeł dawnego prawa polskiego, t. I - II, Lwów
WarszawaKraków 1925 - 1926; S. Płaza, Źródła dru-
kowane do dziejów wsi w dawnej Polsce. Studium bi-
bliograf iczno-żródloznawcze, WarszawaKraków 1974
(Zeszyty Naukowe UJ, Prace Prawnicze, z. 66). Do nich
też odsyłamy Czytelnika po informacje bardziej szcze-
gółowe na temat innych kategorii źródeł, zwłaszcza
aktowych.
l) Prawo ziemskie wyrosło na gruncie prawa
zwyczajowego, a z czasem sprzęgło się najsilniej z dzia-
łalnością ustawodawczą państwa. Było prawem uprzy-
wilejowanej rycersko-szlacheckiej warstwy społecznej,
ale i ludności wieśniaczej, związanej z tamtą warstwą
tzw. "układem ziemskim". Najwcześniejszy zachowany
zbiór norm prawa zwyczajowego polskiego został spisa-
ny w języku niemieckim na potrzeby ludności pruskiej
poddanej władzy Zakonu Krzyżackiego, najprawdopo-'
dobniej u schyłku XIII w., jakkolwiek istnieją próby za-
równo wcześniejszego (pierwsza pół. XIII w.), jak i póź-
niejszego (przed 1320) datowania tego zabytku. Nowe jego
krytyczne wydanie wraz z przekładem na język polski
dał J. Matuszewski, Najstarszy zwód prawa poi-
skiego. Warszawa 1959. Z kolei prawo zwyczajowe Poi-1
eki zostało skodyfikowane i przystosowane do nowych l
potrzeb społeczno-państwowych w statutach Kazimierza
Wielkiego. Jak wykazał badacz tych statutów R. R o-
m a n. Geneza statutów Kazimierza Wielkiego. Studium
źródłoznawcze, Kraków 1961, wcześniejszy był statut
wielkopolski (po 1357 r.), późniejszy zaś nieco małopolski.'
Z czasem statuty te uzupełniono protokołami spraw pre-
cedensowych (prejudykaty) oraz dodatkowymi normami
prawa stanowionego (ekstrawaganty), tworząc w ten spo-
sób zwody rozszerzone. Nadawano im rozmaite redakcje, l
łączono w jeden zwód ogólny, a także tłumaczono na
język polski i ruski. Wszystkie te zwody i redakcje zo-
stały ogłoszone drukiem w wydawnictwie Archiwum Ko-
38 k
misji Prawniczej AV (t. II - IV, Kraków, 1895 -1921),
przy czym w t. II i IV B. Ulanowski wydal przekazy ła-
cińskie, a w t. III F. Piekosiński przekłady polskie.
Próbę odtworzenia pierwotnego tekstu statutu małopol-
skiego podjął O. B a l z e r. Statuty Kazimierza Wiel-
kiego, Poznań 1947. Statuty kazimierzowskie były pod-
rtawą prawa ziemskiego w Polsce aż do rozbiorów. Zo-
rtały one opublikowane w jednym z najstarszych dru-
ków polskich (L. Ł y s i a k, S. Roman, Polskie sta-
tuty ziemskie w redakcji najstarszych druków, Wroc-
tewKraków 1958).
Kodyfikacja Kazimierza Wielkiego ominęła ziemię łę-
czycką, która do lat pięćdziesiątych XIV w. tworzyła
oddzielny organizm polityczny. Jej prawo zwyczajowe
spisano więc u schyłku XIV w., a następnie włączono
do zwodu praw tej ziemi z 1419 r. (druk m. in. w Wy-
borze źródeł do historii ustroju i prawa sądowego Pol-
hi, z. II, wyd. S. Kutrzeba, A. Yetulani, Kra-
ków 1930). Z podobnych względów zostało z osobna sko-
dyfikowane l rozbudowane szeregiem statutów książę-
cych, poczynając od 1377, prawo na Mazowszu. Zbiór tych
tatutów ogłosił O. B a l z e r, Średniowieczne prawa
mazowieckiego pomniki. Archiwum Komisji Prawniczej
AV, f V, Kraków 1897, s. 191 - 309. Ostatnio podjęto re-
edycję pomników prawa mazowieckiego, której trzy to-
rr.y, obejmujłice lata 1228--15't0, ukazały się już drukiem:
Juro Mcsoiioe terrestria, t. I - III, wyd. J. S a w i c k i,
Warszawa 1972 -1974.
Prawo ziemskie Królestwa było systematycznie uzu-
pełniane (statut warcki 1423 r., statuty nieszawskie 1454 c.,
itatut piotrkowski 1496 r., dodatkowe spisy prawa zwy-
aajowego), a w 1506 r. zostało ujęte w zbiór nazywany
rwykle statutem Łaskiego, który ukazał się drukiem
w Krakowie pt. Commune incliti Regni Potomne privi-
legwm... Niektóre pozycje tego statutu przedrukowano
w cytowanym wyżej Wyborze. Zabytki prawne omawia-
nej tu epoki znajdują się w wydawnictwach: S. K o-
narskiego, Voliimma legum, t. I, przedruk Pe-
tersburg 1859; J. V. Bandtklego, lw Polonicum;
Warszawa 1831.
2) Polskie prawo kościelne formowało się oczy"
71.
wiście w oparciu o kanony (prawo kanoniczne). Życie
;ednak narzucało wiele problemów lokalnych. Rozwią-
lywano je w ramach synodów prowincjonalnych, o któ-
rych słyszymy od zarania XIII w., a także synodów die-
cezjalnych. Zachowało się już z tego stulecia stosunkowo
dużo statutów synodalnych, jednakże nie wszystkie, bo
wobec kodyfikacji prawa kościelnego w Polsce, traciły
one aktualność. Pierwszą taką próbę kodyfikacyjną pod-
jął w 1357 r. arcybiskup gnieźnieński Jarosław ze Skot-
nik Bogoria (Starodawne prawa polskiego pomniki, t. I,
wyd. A. Z. Helcel, Warszawa 1856, s. 407-416), do-
konał jej zaś na dużą skalę w 1420 r. arcybiskup Mi-
kołaj Trąba (Statuty synodalne wielunsko-kaliskie Mi-
kolaja Trąby z r. 1422, wyd. J. F i j a ł e k, A. V e t u-
1 a n i, Kraków 1915 - 1951).
Znaczenie statutów synodalnych jako źródła historycz-
nego wykracza znacznie poza sprawy wewnątr;'.kościelne.
Rzucają one światło na stosunki gospodarcze kraju, po-
ziom pracy duszpasterskiej, mentalność i obyczaje wier-
nych i wiele realiów z życia codziennego. Stosunkowo
duża liczba statutów oraz ich ewentualna przynależność
do różnych diecezji stwarzają znaczne możliwości ba-
dawcze. Część statutów synodalnych jest rozproszona po
różnych wydawnictwach, ale mamy również poświęcone
im dwie serie wydawniczo-krytyczne: Studia i materialy
do historii ustawodawstwa synodalnego w Polsce (AU
i PAU), nr 1-8, Kraków 1915 - 1945 i Concilia Poloniae,
t. I - X, 1945 - 1963 (wyd. J. S a w i c k i).
3) Prawo miejskie stosowane w Polsce zostało
przejęte w gotowej formie z Zachodu za pośrednictwem
Niemiec. Zrazu ramy tego prawa zakreślały specjalne
pouczenia (najobszerniejsze miasta Halle nad Saalą dla
Środy Śląskiej z 1235 r.), a z kolei jego podstawą były:
zwyczajowe prawo saskie (tzw. Zwierciadło saskie), zbiór
przepisów prawa magdeburskiego (tzw. Weichbild mag-
deburski), a wreszcie zbiór orzeczeń Magdeburga w róż-
OTcfa konkretnych sprawach (tzw. ortyle magdeburskie),
które znane były w Polsce w kilku redakcjach oraz
w przekładach łacińskim i polskim (druk: M. W i s z-
n i e w s k i. Historia literatury polskie?, t. V, Kraków
U43; M. Bobrzyński, Ortyle magdeburskie, Poznań,
lt76; .Najstarsze staropolskie tluwaczenia ortyli magde"
barskich, oprać. J. R e c z e k, W. T w a r d z i k, cz. I - II,
Wrocław 1970 -1972). Bogactwo życia miejskiego stwa-
nało jednak potrzeby, którym nie mogło sprostać pra-
wo importowane. Miasta więc zaczęły ogłaszać własne
uchwały, zwłaszcza dotyczące administracji ł porządku
miejskiego. Te uchwały zwano z niemiecka wilkierzami.
Miały je na pewno wszystkie miasta, choć zachowało ich
a; stosunkowo niewiele, przeważnie zresztą w księgach
Klieiskich (o których niżej); część takich uchwał ogło-
aoao w kodeksach dyplomatycznych miast (Kraków,
Wrocław). Opublikowano też parę ich zbiorów (Materiały
4o motwgrafii Lublina. Wilkierze XV - XVII w., wyd.
L Białkowski, Lublin 1928; Najstarszy zbiór przy-
l}ów i wilkierzy miasta Krakowa, wyd. S. E s t r e i-
cher, Kraków 1936; Wilkierze poznańskie, wyd.
W. M a i s e l, cz. I - II, WrocławWarszawaKraków
W-1968; Najstarsze uchwaly miejskie (wilkżerzeJ
Czchowa, wyd. B. Wyrozumska, "Małopolskie Studia
Motory czne", R. XI, 1966, nr 1-2 i in.). Nadto miasta,
Ufeych sądy uzyskały status sądów wyższych prawa nie-
Eieduego, przejęły rolę wystawców ortyli dla swoich
prowincji sądowych. Zachowały się takie ortyle z te-
recu Wielkopolski: miast Poznania, Kościana i Śremu,
które ogłosił drukiem W. Maisel, Ortyle sądów wyż-
szydk miast wielkopolskich. 2 XV - XVI wieku, Wrocław
W. Systematyczne opracowanie stosowanego w Polsce
fca-w* niemieckiego przypada dopiero na wiek XVI. ^
'<
g. Księgi sądów i urzędów
KJigtf awA6>r i urzędów stanowią najliczniejszą i naj-
Tny materiał grupę źródeł aktowych.
jednak stosunkowo późno. Z XIV w.
ay ica J.,... . ,. bardzo niewiele, znacznie więcej
x XV w, a dopmo w ctuleciach następnych były tak
Baae, łe utworzyły całe zespoły archiwalne. Stanowią
oe bieżącą dokumentację pracy różnych instytucji t
dodajmy dokumentację trwałą. Zanim czynności praw-
ae laczęto utrwalać w księgach, protokołowano je na ta-
3t
bliczkach pokrytych woskiem, aby v, ten sposób uzyskać
substrat do sporządzenia dokumentu, po czym zapis ni-
szczono.
l) Najstarszą grupę ksiąg urzędowych w Polsce sta-
nowią księgi miejskie. Z grubsza dzielono je na
wójtowsko-ławnicze i radzieckie. Wójtowsko-ławnicze
miały głównie charakter sądowy; w większych miastach
dzieliły się niekiedy na wójtowskie i ławnicze. Księgi
radzieckie były związane z urzędem rady miejskiej i bur-
mistrza; wyodrębniały się z nich niekiedy księgi przyjęć
'do prawa miejskiego, księgi rachunkowe, podatkowe i in.
Za najstarszą zachowaną księgę miejską z terenu Pol-
ski można uważać księgę wrocławską z lat 1299 -1358
(druk w Codea: diplomaticus Silesiae, t. III, wyd.
C. Griinhagen, Wrocław 1860). Jest to jednak tylko
księga rachunkowa. Toteż niektórzy za najstarszą uzna-
ją księgę radziecką krakowską, zaczynającą się z rokiem
1300 (Najstarsze księgi i rachunki miasta Krakowa, wyd.
F. P i e k o s i ń s k i, J. S z u j s k i, cz. I - II, Kraków
1877 - 1878). W następnej kolejności należałoby wymienić
zachowaną jedynie we fragmentach księgę miejską ol-
kuską sprzed 1317 r. (Fragmenty najstarszej księgi miej-
skiej Olkusza, wyd. B. Wyrozumska, "Małopolskie
Studia Historyczne". R. II, 1959, nr l) oraz księgę gdań-
ską rozpoczynającą się od 1345 r. (Das Danziger Schof-
fenbuch, wyd. M. T o e p p e n, Gdańsk 1878). Mamy je-
szcze kilka ksiąg miejskich z drugiej połowy XIV w.
Z małymi wyjątkami zostały one już ogłoszone drukiem
i tylko drukowane tutaj wymienimy. Są to: Liber scabi-
norum Yeteris Civitatis Thorunensis 1363 -1428, wyd.
K. Kaczmarczyk, Toruń 1936; Księgi ławnicze kra-
kowskie 1365-1376 i 1390-1397, wyd. S. Krzyżanow-
S k i, Kraków 1904; Księgi radzieckie kazimierskie 1369-
1381 i 1385-1402, wyd. A. Chmiel, Kraków 1932;
lwowska Najstarsza księga miejska 1382 - 1389, wyd.
A. Czołowski, Lwów 1892 (Pomniki dziejowe Lwo-
wa, h I); Najdawniejsza księga sądowa miasta Biecza
{1387-1398), wyd. B. Ulanowski, Archiwum Komisji
Prawniczej AU, t. V, Kraków 1887; Księga ławnicza No-
wego Miasta Torunia (1387-1450), wyd. K. Ciesiel-
ka. WarszawaPoznań 1973; Księgi przyjęć do prawa
,W
t
miejskiego w Krakowie 1392-1506, wyd. K. Kaezmar-
czyk, Kraków 1913; Das Stadtbuch von Posen (1398-
1433), wyd. A. Warschauer, Poznań 1892. Część wy-
mienionych tu ksiąg wkracza już w wiek XV. Uzupeł-
nimy jeszcze ten wykaz, zastrzegając się, że opubliko-
wane księgi miejskie z tego stulecia stanowią już nie-
wielki procent zachowanych. Są to: przemyskie Księgi
ławnicze (1402 - 1452), wyd. J. Smółka, Z. T y m i ń-
s k a, t. I - II, Przemyśl 1936; Księga ławnicza miasta
Nowej Warszawy, t. l (1416-1485}, wyd. A. Wolff,
Wrocław 1960; Księgi ławnicze miasta Starej Warszawy
z XV wieku, t. I (1427 - 1453), wyd. S. Ehrenkreutz,
Warszawa 1916; Akta radzieckie poznańskie, wyd.
K. Kaczmarczyk, t. I - III (1343-1506), Poznań
1925 - 1948; lwowska Księga ławnicza miejska 1441 - 1448,
wyd. A. Czołowski, F. Jaworski, Lwów 1921
(Pomniki dziejowe Lwowa, t. IV; tamże, t. II - III ra-
chunki miasta Lwowa); Księga radziecka miasta Starej
Warszawy, t. I (1447 -1527), wyd. A. Wolff, Wrocław
WarszawaKraków 1965.
Zupełną rzadkością są w Polsce średniowieczne księgi
cechowe. Zachowało się ich zaledwie parę, przy czym
żadna nie została wydana drukiem.
2) W ostatniej ćwierci XIV w. zaczynają się upo-
wszechniać w Polsce tzw. księgi ziemskie, zwią-
zane z instytucją szlacheckich sądów ziemskich, w XV w.
zaś również księgi grodzkie, związane z urzędem
starosty. Do ksiąg ziemskich trafiały wszystkie sprawy
tzlachty-posesjonatów (sprawy ziemskie), o ile nie zo-
stały zastrzeżone dla innych sądów. Druga grupa ksiąg,
pierwotnie związana głównie z agendami karnymi sądów
starościńskich (4 artykuły grodowe: podpalenie, gwałt,
napad na drodze publicznej, najście domu), z czasem
przejmowała wiele spraw właściwych dli sądów ziem-
skich. Sądy ziemskie zbierały się bowiem rzadko, ponie-
waż jeden komplet sędziowski obsługiwał wszystkie tzw.
powiaty sądowe ziemi, gdy tymczasem urzędy staro-
ścińskie działały w permanencji. Jeszcze dla XV w. bo-
gatszy materiał badawczy mają z reguły księgi ziemskie,
ale już w XVI w. sytuacja się zmienia. Urząd starościń-
ki rozpada się na sąd (iudicium) l właściwy urząd (offi-
*t
dum), a akta ich obu stają się dla historyka kopalnią
materiałów. Księgi ziemskie i grodzkie przechowywane
są w Archiwum Głównym Akt Dawnych w Warszawie
oraz w Archiwach Wojewódzkich w Krakowie, Lublinie
i Poznaniu. Najstarsze księgi (koniec XIV i początek
XV w.), zwłaszcza ziemskie, przynajmniej w formie wy-
boru zapisek zostały opublikowane. Tak więc w wydaw-
nictwie Starodawne prawa polskiego pomniki znalazł się
komplet zapisek sądu ziemskiego krakowskiego z lat
1374-1400 (t. VIII, wyd. B. Ulanowski, Kraków
1884 - 1886) oraz wybór blisko 5000 zapisek z ksiąg ziem-
skich i grodzkich z lat 1394-1506 (t. II, wyd. A. Z. Hel-
cel, Kraków 1870). Wybór zapisek sądu ziemskiego san-
domierskiego z lat 1385 - 1444 ogłosił F. Piekosiński
(Archiwum Komisji Prawnicze], t. VIII, Kraków 1907).
Najstarsze księgi ziemskie wielkopolskie opublikowali:
J. Lekszycki (Die dltesten grosspolnischen Grod-
bucher, t. I - II, Leipzig 1887 - 1889) za lata 1386 - 1400
oraz K. Kaczmarczyk i K, Rzyski (Księga ziem-
ska poznańska 1400 - 1407, Poznań 1960). W serii wydaw-
niczej Teki Pawinskiego znalazły się najdawniejsze księ-
gi ziemskie łęczyckie z lat 1385-1419 (t. III - IV, War-
szawa 1897) oraz brzesko-kujawskie z lat 1418 -1424
(t. VII, wyd. J. K. Kochanowski, Warszawa 1905).
Z ksiąg ziemskich mazowieckich wydano drukiem: naj-
starszą płońską z lat 1400 - 1417 (wyd. M. H a n d e l s-
m a n, Warszawa 1920), czerską z lat 1404 -1425 (wyd.
T. Lubomirski, Warszawa 1879) oraz dwie zakro-
czymskie obejmujące lata 1423 - 1437 (wyd. A. R y b a r-
s k i, Warszawa 1920 i K. Tymieniecki, Warszawa
1920). Wszystkie średniowieczne księgi ziemskie i grodz-
kie ziem ruskich (przemyskiej, sanockiej, halickiej, lwow-
skiej i bełzkiej) opublikowali K, Liske i A. Proch a-
s k a w serii wydawniczej Akta grodzkie i ziemskie
(t. X - XIX, Lwów 1884 - 1906).
3) Dopiero w XV w. zaczęto wprowadzać księgi
wiejskie. O wcześniejszych w każdym razie nie sły-
szymy. Związane były z sądami prawa niemieckiego.
Są one bardzo ważnym źródłem, ponieważ odzwiercie-
dlają praktykę sądową wiejską, a przy tym wnoszą wie-
le szczegółów do stosunków społecznych i kultury oby-
43
czajowej na wsi. Niestety z liczby około 100 zarejestro-
wanych ksiąg wiejskich z terenu Polski tylko kilka od-
nosi się do średniowiecza, gdy pozostałe należą do czasów
nowszych. Przy tym zdecydowana ich większość pochodzi
z Małopolski lub z graniczących z nią ziem ruskich.
Najstarsza z tych ksiąg (wsi Krościenka w ziemi sanoc-
kiej) zaczyna się od 1408 r. Wybór jej zapisek wraz
z zapiskami innych średniowiecznych ksiąg wiejskich
(Komborskiej Woli od 1457 r., Maszkienic od 1482 r.,
Woli Jasienickiej od 1463 r., Jadownik od 1454 r., Lubczy
od 1457 r., a nadto dóbr klasztoru benedyktynów w wiel-
kopolskim Lubiniu od 1432 r.) ogłosił B. U l a n o w*'s k i
w Starodawnych prawa polskiego pomnikach (t. XI - XII,
Kraków 1921). Nadto dysponujemy następującymi wy-
dawnictwami ksiąg sądowych wiejskich: Najstarsza fcsźę-
ga sądowa wsi Trzesniowa 1419 - 1609, wyd. H. P o l a c z-
kówna. Lwów 1923; Das Schoffenbuch der Dorfge-
meinde Krzemienica aus den Jahren 1451 -1482, wyd.
F. A. D o ubek, F. H.Schmid, Leipzig 1931; Księga
sądowa wsi Wary 1449-1623, wyd. L. Ł y siak, Wro-
cław 1971.
4) Na szczególną uwagę zasługują księgi Metry-
ki Koronnej, związane z urzędem kanclerskim i pod-
kanclerskim. Wprowadzono je według dawnej tradycji
w 1440 r., ale pierwsze księgi miały zaginąć w obozie
Władysława Warneńczyka pod Warną. Faktycznie więc
pierwsza nasza księga Metryki Koronnej zaczyna się
z rokiem 1447 (ogłosił ją drukiem T. Wierzbowski,'
Knigi polskoj koronnej mietriki XV stoletija, 1447 - 1454,
Warszawa 1914). Do ksiąg Metryki wpisywano teksty
wszystkich akt wychodzących z kancelarii królewskiej;
ponieważ większość tych akt zaginęła, znamy je dzisiaj
w wielu wypadkach wyłącznie z tych ksiąg, przechowy-
wanych w Archiwum Głównym Akt Dawnych w War-
szawie i tworzących w nim zespół kilkuset tomów. Akta
zawarte w księgach Metryki Koronnej do schyłku XVI w.
ogłoszone zostały w streszczeniach w wydawnictwie
MctricularMm Regni Poloniae summaria (okres 1447 - 1506
w t. I-III, wyd. T. Wierzbowski, Warszawa 1905-
1908, streszczenia blisko 7 tyś. akt).
Tu wspomnieć jeszcze należy o księgach metryki ma-
43
zowieckiej. Są one wcześniejsze niż koronne, bo zaczy-
nają się w 1420 r., z tym, że wewnątrz najstarszej księgi
znajduje się wpis z 1417 r. Księgi metryki mazowieckiej
mają inny charakter niż koronne. Zawierają bowiem
przeważnie protokoły spraw załatwianych przez kance-
larię książęcą, gdy do ksiąg Metryki Koronnej wpisy-
wano pełne teksty opuszczających kancelarię dokumen-
tów. Księgi metryki mazowieckiej kończą się wraz z osta-
teczną inkorporacją Mazowsza (1526). Opublikowano do-
tąd dwie najstarsze z tych ksiąg, obejmujące łącznie lata
1417 - 1433 (Metryka księstwa mazowieckiego z XV - XVł
wieku, t. I - II, Warszawa 1918 - 1930).
5) Słów parę należy poświęcić jeszcze innym księgom,
ważnym dla badań nad polskim średniowieczem, w szcze-
gólności księgom sądów wyższych prawa niemieckiego,
w których znajdują się sprawy rozpatrywane w trybie
apelacyjnym lub takie, gdzie stroną był sołtys czy wójt.
Spośród wydanych mamy tu do odnotowania najstarszą
księgę Sądu Najwyższego Prawa Niemieckiego na Zamku
Krakowskim z lat 1390 i 1392-1416 (wyd. A. K ł o-
d z i ń s k i w t. X Archiwum Komisji Prawniczej, Kra-
ków 1936), oraz księgę wyższego sądu leńskiego dla po-
siadłości benedyktynów tynieckich w grodku Golesz koło
Jasła z lat 1405 - 1546 (wyd. F. Piekosiński w t. IX
Starodawnych prawa polskiego pomników, Kraków 1889).
Wypada tu również wspomnieć o księgach sądów pod-
komorskich, w których gestii leżało rozstrzyganie sporów
granicznych. Niestety z wieków średnich dotrwały tylko
w drobnych szczątkach. Najpełniej zachowana księga lu-
belska (1443 -1496, ze znacznymi lukami) została ogło-
szona drukiem przez L. Białkowskiego (Lubelska
księga podkomorska piętnastego wieku, Lublin 1934), ja-
ko jedyna w tej grupie. Księgi podkomorskie zawierają
bardzo cenny materiał do badań osadniczych.
h. Opisy dóbr
Pierwotną postacią tej grupy źródeł był inwentarz po-
siadłości. Inwentarze, które najwcześniej sporządzane
były przez instytucje kościelne, zwłaszcza klasztory, wi-,
doczne są od początku XII w. głównie w dokumentacS
konfirmujących stan posiadania, np. benedyktynów
w Tyńcu, bożogrobców w Miechowie, cysterek w Trzeb-
nicy, arcybiskupstwa gnieźnieńskiego (bulla 1136 r. itp.).
W XIII i XIV w. takimi zwięzłymi rejestrami źródeł do-
chodów dysponowały już chyba wszystkie biskupstwa,
bo ślady ich spotykamy w księgach uposażeń, stanowią-
cych wyższy szczebel inwentaryzacji czy opisów mająt-
kowych. Księgi te są bardzo ważnym źródłem, ponieważ
pokazują nam, oprócz stanu posiadania, organizację dóbr
kościelnych, rentę feudalną itp.
1) Wśród zachowanych ksiąg uposażeń najstarszą jest
wrocławska (Liber fundationis episcopatus Yratłi
slamensis, wyd. H. Markgraf, J. W. Schulte w se-
rii Codex diplomaticus Silesiae, t. 14, Wrocław 1889).
W głównym zrębie powstała ona w latach 1317 -1319,
a w pewnych partiach u samego początku XIV w.
Niekiedy autor czy raczej autorzy odwołują się do "sta-
rego rejestru". Istotnie wykazano, że niektóre ustępy
dają się odnieść aż do lat sześćdziesiątych XIII w. Księga
dotyczy tylko dóbr biskupich, pomija zaś kapitulne, kla-
sztorne i parafialne. Mamy jednak wskazówki, że w tym
samym prawie czasie (1316) spisano we Wrocławiu rów-
nież księgę uposażeń kapitulnych, która się nie zacho-
wała.
2) Przetrwał do naszych czasów fragment księgi upo-
sażeniowej biskupstwa płockiego, wydrukowa-
ny mylnie w MPH, t. III jako Spominki płockie. Frag-
ment ten, pochodzący zapewne z około połowy XIV w.
(rejestruje daty: 1330, 1337 i 1339) ciekawy jest z tego
względu, że wspomina parokrotnie o dokonywaniu w od-
nośnych dobrach pomiarów gruntowych, co można by
łączyć z wprowadzaniem właśnie prawa niemieckiego.
3) Około 1405 r. powstała księga uposażenia biskup-
stwa lubuskiego. Tekst jej dostępny jest dopiero
po wojnie, dawniej zaś nie znano go nawet z rękopisu,
który uchodził u nas za zaginiony. Po raz pierwszy opu-
blikował tę księgę w 1942 r. H. Ludat, który z kolei dał
jej nowe wydanie w 1965 r. (H. Luda t, Das Lebuser
Stiftsregister von 1405. Studien zu den Sozial- und Wirt-
Khaftsverhaltnissen im mittieren Oderraum zu Beginn
45
des 25. Jahrhunderts, TeU I, Wiesbaden 1965). Księga
jest interesująca nie tylko dla środkowego Nadodrza, ale
częściowo także dla Małopolski i Wielkopolski, gdzie
biskupstwo lubuskie miało swoje posiadłości.
4) Kolejną chronologicznie jest księga uposażenia k a-
pituły katedralnej poznańskiej z 1422 r.
O niej także wiedziano do niedawna z późniejszych źró-
deł, sam zaś jej tekst uważano za zaginiony. Tymczasem
badania nad późniejszą księgą uposażeniową diecezji po-
znańskiej wyjaśniły losy tamtej wcześniejszej księgi.
A mianowicie zaraz w 1423 r. przepisano ją do "nowej
księgi pergaminowej", która wprawdzie zaginęła
w XVI w., ale jeszcze w drugiej połowie stulecia po-
przedniego dokonano wyciągu z niej w postaci inwen-
tarza prebend kapitulnych. Nie wiadomo, w jakim stop-
niu odpowiada on księdze z 1422 r., ale jest to bardzo
ezczupły zresztą jedyny tekst, którym dziś dysponu-
jemy. Opublikował go J. Nowacki w wydawnictwie
Księga uposażenia diecezji poznańskiej z roku 1510 (Po-
znań 1850), niestety w sposób, który nie może zadowolić
mediewistyki, bowiem tekst został rozbity na wiele frag-
mentów, które wydawca przytoczył w przypisach do
tekstu księgi z 1510 r. Omawiana tu księga jest intere-
sująca z tego względu, że ma za przedmiot uposażenie
kapitulne, gdy poprzednie dotyczyły dóbr biskupich.
5) Dziełem nie dającym się porównać z żadną wcze-
śniejszą księgą uposażeń, a stojącym również wyżej od
ksiąg późniejszych, jest Liber beneficiorum diecezji
krakowskiej Jana Długosza. Pracę nad tym wiel-
kim dziełem podjął Długosz jeszcze w 1440 r. na pole-
cenie Zbigniewa Oleśnickiego. Spisał wówczas stan upo-
sażenia samego biskupstwa krakowskiego. Niestety ta
księga zaginęła. Próba odtworzenia jej treści (S. I n g l o t,
Stan t rozmieszczenie uposażenia biskupstwa krakowskie-
go w połowie XV w., Lwów 1925) nie zastąpi oczywiście
zaginionego tekstu. Dalszą pracę inwentaryzacji dóbr pod-
jął Długosz dopiero w 30 lat później. Jej efekt mieści
się w trzech dużych tomach (Dzielą wszystkie, t. VII -
IX), obejmujących kolejno: opis dóbr kapituły i kościo-
łów kolegiackich, parafii oraz klasztorów. Jakkolwiek
46
samo wydanie tej księgi w świetle nowszych badań po-
zostawia wiele do życzenia (S. K u r a ś, Regestrum ec-
clesiae Cracoviensis. Studium nad powstaniem Liber be-
neficiorum Jana Długosza, Warszawa 1966), odgrywa ona
wciąż dużą rolę w badaniach nad historią Polski śred-
niowiecznej.
6) Osobne miejsce wśród opisów dóbr zajmuje tzw.
Księga henrykowska. Nie jest ona właściwą księ-
gą uposażeń, choć bywa niekiedy do tej kategorii zali-
czana. Tamte bowiem opisują przekrojowo, statycznie,
stan posiadania instytucji kościelnej, ona zaś daje hi-
storię tworzenia się podstaw materialnych klasztoru cy-
stersów w Henrykowie. Powstała wprawdzie dla należy-
tego udokumentowania poszczególnych pozycji uposaże-
niowych, ale w swojej formie jest jak gdyby utworem
historiograficznym. Jedna jej część została spisana w la-
tach 1268 - 1273, druga po 1310 r. Jest to niezwykle in-
teresujące źródło do badania kultury średniowiecznego
społeczeństwa polskiego. Księga dostępna jest w tłuma-
czeniu polskim (Księga henrykowska, przetłumaczył
i wstępem opatrzył R. Gródecki, w aneksie tekst
łaciński, Poznań 1949).
ł. Źródła rachunKowf
Niezwykle ważną kategorią źródeł do historii polskiego
średniowiecza są różnego rodzaju rachunki. Wbrew po-
zorom są z reguły bardzo interesującą lekturą, przybli-
żającą wiernie realia życia, zwłaszcza z zakresu kultury
materialnej. Niestety źródła rachunkowe pojawiają się
u nas dosyć późno, najpierw w administracji miejskiej,
a z kolei w administracji gospodarczej państwa. Mniej
mamy rachunków kościelnych, choć zachowane pozycje
świadczą, że i w zarządzie dóbr duchownych odgrywały
pewną rolę. Stan zachowania źródeł rachunkowych jest
zupełnie nieproporcjonalny do ich znaczenia w życiu.
Wynikało to stąd, że po zamknięciu pewnego okresu roz-
liczeniowego traciły, aktualność, więc i mnie^ pieczoło-
47
wicie je przechowywano. Najwięcej zachowało się ra-
chunków miejskich, a to z tego względu, że najczęściej
wpisywano je do ogólnej księgi radzieckiej, w której
miały szansę długiego trwania.
1) Zwrócono już wyżej uwagę, że najstarsza zachowa-
na księga miejska to księga rachunkowa miasta Wrocła-
wia, rozpoczynająca się od 1299 r.^ zw. Henricus Pauper
{Codex diplomaticus Silesiae, t. III, wyd. C. G r ii n h a-
g e n, Wrocław 1860). Kównież następna w porządku chro-
nologicznym księga miejska krakowska (od 1300 r.) za-
wiera rachunki (Najstarsze księgi i rachunki miasta Kra-
kowa, wyd. F. P i e k o s i ń s k i, J. S z u j s k i, cz. II,
Kraków 1877); zaczynają się one jednak dopiero od 1390 r.
Od początku XV w. mamy rachunki miasta Lwowa, opu-
blikowane przez A. Czołowskiego (Pomniki dzie-
jowe Lwowa, t. II - III, Lwów 1896 - 1905, lata 1404 - 1426).
W nie publikowanych dotąd księgach miejskich kryją się
oczywiście również rejestry rozchodów i przychodów.
2) Od schyłku XIV w. mamy zachowane i ogłoszone
drukiem rachunki kilku kompleksów, a zarazem jedno-
stek administracyjnych (podrzęctw) małopolskich dóbr
królewskich, podległych wielkorządcom krakowskim, oraz
spory fragment rachunków podskarbiego (jak gdyby mi-
nistra skarbu). Zostały one opublikowane przez F. P i e-
kosińskiego pod mylącym tytułem Rachunki dworu
króla Władysława Jagiełły i królowej Jadwigi z lat 1388 -
1420 (Kraków 1896). Zanotowane tu jednak liczne wy-
datki na potrzeby dworu stanowią niezwykle cenny
i barwny materiał. Współcześnie rejestrowano w pod-
rzęctwie korczyńskim wydatki na budowę zamku w Kor-
czynie (Rachunki z prac budowlanych na zamku w No-
wym Mieście Korczynie w latach 1403 -1408, wyd.
J. Karwasińska, Warszawa 1956, zeszyt dodatkowy
do "Kwartalnika Historii Kultury Materialnej", R. IV,
1956), prowadzono oczywiście także rachunkowość w kra-
kowskich żupach solnych (Rachunki zupne bocheńskie
z lat 1394 - 1421, wyd. J. Karwasińska, w serii Ar-
chiwum Komisji Historycznej, t. XV, Kraków 1939).
Z drugiej polowy XV w. zachowały się i zostały opubli-
kowane znaczne fragment rachunków wielkorządowyetl
48
krakowskich (Rachunki wielkorzadowe krakowskie s lat
1461 -1471, wyd. S. Krzyżanowski, w serii Archi-
wum Komisji Historycznej, t. XI, Kraków 1909 -1913;
Rachunki wielkorzadowe krakowskie z r. 1471, wyd.
R. Gródecki, Kraków 1951) oraz rachunków pod-
skarbińskich (Rachunki królewskie z lat 1471 -1472
i 1476-1478, wyd. S. Gawęda, Z. Perzanowski,
A. Strzelecka, Wrocław^Kraków 1960). Na uwagę
zasługuje w tym miejscu rozprawa J. K a r w a s i ń-
s k i e j, O najdawniejszych księgach tzw. Rachunków
dworu królewskiego, "Archeion", I, 1927. Wspomnijmy
wreszcie o rachunkach księcia mazowieckiego Janusza II
z ostatniej ćwierci XV w. (Księga skarbowa Janusza II
księcia mazowieckiego z lat 1477 - 1490, wyd. J. S e n-
k o w s k i, Warszawa 1959, zeszyt dod. do "Kwartalnika
Kultury Materialnej", R. VII, 1959, nr 3).
3) Spośród średniowiecznych rachunków osób lub in-
stytucji duchownych mamy do zanotowania ogłoszone
drukiem (fragmenty) rachunki archidiakona krakowskie-
go Zbigniewa z Nasichowic z lat 1389 i 1390 (MPH, t. V).
Do tej kategorii można zaliczyć rachunki ściąganego
w Polsce przez poborców Stolicy Apostolskiej denara
św. Piotra, daniny pogłównej zwanej inaczej świętopie-
trzem. Zachowały się one dość licznie, poczynając od
XIV w. aż po połowę XVI w., kiedy praktycznie sama
danina wygasła. Wielkie partie tych rachunków z lat
1327 - 1388 zostały ogłoszone drukiem przez J. P t a ś n i-
k a (Monumenta Polonźae Vaticana, t. I - II, Kraków
1913); one właśnie służyły za podstawę szacunku zalud-
nienia w Polsce pod panowaniem Kazimierza Wielkiego.
4) Zupełną rzadkością są wreszcie w Polsce średnio-
wieczne rachunki kupieckie. Tym bardziej na uwagę za-
sługuje źródło pokrewne: Notatki kupca krakowskiego
z podróży do Flandrii z r. 1401 - 1402 (wyd. A. P a w i ń-
ski, "Biblioteka Warszawska", 1872, t. III). Najbogatszy
w tę kategorię źródeł rachunkowych był Gdańsk (zob.
H. Samsonowicz, Dwa fragmenty gdańskich źródeł
rachunkowych z XV wieku. Prace z- dziejów Polski feu-
dalnej ofiarowane Romanowi Gródeckiemu w 70 rocznicę
urodzin. Warszawa 1960).
.Historia Polski do roku 1MS
3. Inne źródła
Należy jeszcze zwrócić uwagę na pewne źródła, które
nie zmieściły się w powyższych kategoriach.
1) Wspomnimy tu o tzw. "Księgach zmarłych", li-
stach opatów, katalogach biskupów, listach dobroczyń-
ców klasztornych itp. (MPH, t. IV, V, VI; seria II,
t. IX 1/2, t. X 2), których materiał jest pomocny
w badaniach genealogicznych. Nadmienimy również o ka-
lendarzach niektórych biskupstw (MPH, t. II, V), zbliża-
jących się swoim charakterem do źródeł rocznikarskich,
a pomocnych w ustalaniu chronologii wydarzeń.
2) Źródłem o pierwszorzędnym znaczeniu dla badania
stosunków polsko-krzyżackich, a także budzenia się świa-
domości narodowej Polaków, sfery ich pojęć politycznych
i szerzej pojętej mentalności, są akta procesów Polski
z Zakonem z lat 1320, 1339, 1412 i 1414. Ogłoszone one
zostały w wydawnictwie Sprawy i spory pomiędzy Po-
lakami a Zakonem Krzyżackim (wyd. 2, t. I - II Poznań
1890 - 1892, t. III, Warszawa 1935), z tym, że akta z lat
1320 -1321 doczekały się już krytycznego wydania trze-
ciego H. Chlopockiej (Wrocław - Warszawa - Kra-
ków 1970).
3) Konieczna jest jeszcze wzmianka o wielkim zbiorze
akt po tzw. Stanach Prus Królewskich, czyli zjazdach
miast i szlachty pruskiej z okresu 1466 -1526 r. Obok
władzy namiestniczej królewskiej zjazdy te sprawowały
rodzaj administracji samorządowej. Ich protokoły (tzw.
recesy) oraz akta wystawiane przez Stany i do nich adre-
sowane stały się przedmiotem (pomijając okres krzyżacki)
wydawnictwa F. Thunerta Akten der Stdndetage
Preussens Koniglichen Anteils (Gdańsk 1896, lata 1466-
-1479). Ich druk znalazł kontynuację w wielkim wydaw-
nictwie M. Biskupa i K. Górskiego, Akta stanów
Prus Królewskich (t. I - IV, Gdańsk 1955 -1967, lata 1479 -
-1506).
4) Wspomnijmy tu jeszcze niektóre traktaty naukowe
średniowiecza. Można je zaszeregowywać bądź do ogól-
nie pojętej historii nauki, bądź w sposób bardziej szcze-
gółowy do historii pojedynczych dyscyplin naukowych,
ale niektóre z nich są bardzo istotnym przejawem men-
SO
talności i kultury swojej epoki. Do nich należą np. trak-
tat o wojnie i pokoju profesora Akademii Krakowskiej
Stanisława ze Skalbmierza (Polski wykład prawa wojny
2 XV wieku, wyd. L. Ehriich, Warszawa 1955), słyn-
ny traktat O władzy papieskiej i cesarskiej względem
pogan rektora tejże Akademii Pawła Włodkowica, przed-
stawiony na soborze w Konstancji (Pisma wybrane Pawła
Włodkowica, wyd. L. Ehriich, t. I-III, Warszawa
1966 - 1969, gdzie oprócz odnośnych tekstów łacińskich po-
dano ich przekład na język polski i angielski) i inne,
a wreszcie związane silnie z realiami naszych dziejów
dzieło Jana Ostroroga, Memoriał o naprawie Rzeczypo-
spolitej (tekst łaciński z przekładem polskim i obszerną
rozprawą podał A. Pawiński, Jana Ostroroga żywot
i pismo O naprawie Rzeczypospolitej, Warszawa 1884).
5) Znakomitym przejawem kultury duchowej i mental-
ności ludzi naszego średniowiecza jest twórczość literac-
ka. Należą do niej równie dobrze kroniki, żywoty świę-
tych, legendy i niektóre roczniki, psałterze, kazania, jak
też poezja. Wszystkie te kategorie obok swojej więcej
lub mniej rozbudowanej strony informacyjnej od-
zwierciedlają upodobania, uczucia i klimat intelektualny
swojej epoki. Gdy więc o kronikach, żywotach świętych
i rocznikach mowa już była wyżej, tu wspomnieć wypa-
da z osobna poezję średniowieczną. Nie jest ona zbyt
obfita. Pod względem językowym wyróżnia się w niej
polską i łacińską. Oprócz realiów i wspomnianych już
elementów kultury duchowej, ważna jest ona również dla
śledzenia samego poziomu, gatunków i filiacyjnych po-
wiązań kunsztu pisarskiego. Wśród publikacji z tego
okresu na szczególną uwagę zasługuje zbiór Najstarsza
poezja polsko - łacińska (do polowy XVI wieku) w opra-
cowaniu Mariana P l e z i (Biblioteka Narodowa, seria I,
nr 141, Wrocław 1952). Wspomnieć jeszcze wypada o pro-
zie średniowiecznej pisanej w języku polskim, której
obfity wybór podaje wydawnictwo Polska proza średnio-
wieczna, wyd. A. Briickner (Biblioteka Narodowa,
seria I, nr 68, Kraków 1923), a informacje o niej
Bibliografia literatury polskiej. Nowy Korbut, t. I - III,
Warszawa 1963 -1965.
Sł
4. Elementy źródłoznawstwa
Jedną z najistotniejszych cech poznania przeszłości jest
ogniwo pośrednie czyli źródło historyczne, przez pryzmat
którego widoczne są fakty, zdarzenia i co najważniej-
sze ludzie. W dyscyplinach niehistorycznych badacz
ma bezpośredni kontakt z przedmiotem naukowej eks-
ploracji, natomiast historyk jest zdany na wymowę tego
ogniwa pośredniego. Można je przyrównać do zwierciadła,
poprzez które badacz ogląda przeszłość, ale do zwier-
ciadła, które wyolbrzymia, pomniejsza lub zniekształca,
wyjątkowo tylko dając wierne odbicie. Jeżeli przy tym
udoskonalenie samego zwierciadła jest niemożliwe, po-
zostaje historykowi rozpoznanie jego krzywizn i usterek,
a z kolei korygowanie i retusze odtwarzanego obrazu.
Sprawa jest prosta kontynuujemy porównanie je-
żeli na ten sam wycinek dziejów można spojrzeć przez
kilka zwierciadeł, tj. poprzez różnorodne źródła histo-
ryczne, które wzajemnie się uzupełniają i weryfikują.
O wiele gorzej, gdy badacz dysponuje tylko jakimś ułam-
kiem niedoskonałego zwierciadła, źródłem fragmentarycz-
nym i niezbyt wymownym. A w takiej właśnie sytuacji
jest badacz polskiego i nie tylko polskiego średniowiecza.
Zanim przystąpi do odczytania treściowej zawartości
źródła, musi samo źródło poddać dokładnemu rozpozna-
niu, czyli jak zwykliśmy mówić krytyce. Tę fazę
postępowania badawczego traktujemy coraz częściej jako
odrębny czy wyodrębniający się dział historii i nazywa-
my ją źródłoznawstwem. Jeżeli źródłoznawstwo histo-
ryczne odgrywa ważną rolę w odniesieniu do każdej epo-
ki historycznej, to w zakresie historii średniowiecznej,
tj. mediewistyki, jest elementem podstawowym.
Od dawna zdawano sobie sprawę, że do badań medie-
wistycznych niezbędna jest nie tylko znajomość pisma
oraz języka, w którym źródło zostało spisane, ale również
elementów średniowiecznej rachuby czasu, obyczaju kan-
celaryjnego i wielu dających się usystematyzować realiów.
Rozwój badań historycznych w ubiegłym stuleciu dopro-
wadził ostatecznie do wyodrębnienia się kilku dyscyplin
historycznych, które ze względu na ich instrumentalną
niejako przydatność w warsztacie historyka zwykło się
52
nazywać naukami pomocniczymi historii. Ich początki
w Polsce łączą się z wcześniejszym okresem działalności
naukowej Joachima Lelewela. W drugiej połowie XIX w.
uznano je za fundament krytyki źródła historycznego,
co otwarło im drogę do samoistnego rozwoju. Dochodzo-
no w ich zakresie niemal do autonomicznych wyników,
co z kolei podnosiło ich instrumentalną wartość. Do dys-
cyplin tych zalicza się tradycyjnie: l) dyplomatykę czyli
naukę o dokumencie, 2) paleografię zajmującą się historią
pisma, 3) chronologię czyli naukę o rachubie czasu,
4) sfragistykę, mającą za przedmiot badanie pieczęci,
5) heraldykę czyli naukę o herbach, 6) genealogię śledzącą
międzyludzkie związki pokrewieństwa, 7) geografię hi-
storyczną, która porządkuje elementy przestrzeni w dzie-
jach. Niektórzy zaliczają nadto do nauk pomocniczych
historii numizmatykę, czyli naukę o pieniądzu, oraz archi--
wistykę jako wiedzę o archiwach; tę ostatnią należałoby
jednak traktować głównie jako dyscyplinę pomocniczą
historii nowożytnej. Do rejestru nauk pomocniczych hi-
storii w zakresie mediewistyki powinno się natomiast za-
liczać język źródła, a więc w Polsce łacinę średniowiecz-
ną, szczególnie w jej aktowej postaci, jaka wymyka się
najczęściej zainteresowaniom filologów.
Niektórzy współcześni badacze idą znacznie dalej
w pojmowaniu nauk pomocniczych historii, bo zaliczają
do nich również takie dyscypliny, jak archeologia, etno-
grafia, socjologia, ekonomia, prawo, rozmaite filologie
itp., słowem te wszystkie nauki, do których zmuszony
jest sięgać historyk przy odtwarzaniu procesu historycz-
nego. Dla rekompensaty niejako przyznają historii rolę
nauki pomocniczej w stosunku do innych nauk. Nie jest
to jednak słuszne, bo inna jest rola w badaniu przeszłości
tych dyscyplin par excellence historycznych, które sta-
nowią instrument krytyki źródła, a inna z kolei tych,
które mają własne metody i cele badawcze, a historykowi
służą z reguły gotowymi już wynikami. Trafne wydaje
się dawne rozróżnienie terminologiczne "nauk pomocni-
czych" i "nauk posiłkujących historię". Pierwsza grupa
to przede wszystkim fundament źródłoznawstwa histo-
rycznego, druga to element niezbędny przy odtwarzaniu
integralnie pojętych procesów dziejowych.
53
Tradycyjnie pojęte nauki pomocnicze historii są na tyle
ważne dla warsztatu naukowego historyka mediewi-
sty, że warto im tu poświęcić nieco więcej uwagi. Jeżeli
chodzi o zarysowe zwięzłe ujęcia tego zespołu dyscyplin,
to dysponujemy dziś już kilkoma; wszystkie pomyślane
zostały jako podręczniki uniwersyteckie. Są to: W. S e m-
k o w i c z, Encyklopedia nauk pomocniczych historii,
wyd. 3, Kraków 1946; A. Gieysztor, Zarys nauk po-
mocniczych historii, wyd. 3, rozszerzone przy współudzia-
le S. Herbsta, Warszawa 1948; S. P a ń k o w, Z. P e-
rzanowski. Nauki pomocnicze historii z archiwistyką
i archiwoznawstwem, Kraków 1957; J. Szymański,
Nauki pomocnicze historii od schyłku IV do końca
XVIII w., wyd. 2, Warszawa 1972. Problematyka i zada-
nia poszczególnych dyscyplin pomocniczych historii przed-
stawiają się następująco:
Paleografia (od wyrazów greckich paiaios = daw-
ny, starożytny i grafo = piszę) spełnia dwojaką funkcję.
Uczy praktycznej umiejętności odczytywania dawnych
tekstów, a zatem kształtów liter w różnych epokach hi-
storycznych oraz sposobów zapisywania, zwłaszcza skra-
cania wyrazów; w tym zakresie dostarcza historykowi
podstawowego narzędzia poznawczego. Z drugiej strony
zajmuje się teoretycznie historią pisma oraz ewolucją
materiałów i narzędzi pisarskich. Umożliwia więc przy-
bliżone datowanie tekstów, którym brak innych elemen-
tów chronologicznych, a zarazem pozwala weryfikować
teksty datowane, zwłaszcza odkrywać dokumenty fałszy-
we (gdy np. pismo nie odpowiada czasowi czynności
prawnej); pozwala wreszcie rozróżnić rodzaje pism, jak
pismo kodeksowe (książki rękopiśmiennej), dokumentowe,
kursywa aktowa itp. Za osobną gałąź paleografii uważa
się tzw. epigrafikę (od wyrazu greckiego epigrap-
he = napis), której przedmiotem jest pismo ryte w ma-
teriale twardym, np. w kamieniu. Materiał i narzędzia
pisarskie narzucały tu bowiem odmienne kroje liter. Bar-
dzo ważnym działem paleografii jest tzw. b r a c h y-
g rafia (od greckiego brachys = krótki), tj. wiedza
o stosowanych w różnych epokach systemach skrótów
pisarskich. Zadaniem brachygrafii jest zestawienie skró-
tów, którymi posługiwano się w danym kręgu kultural-
54
nym. Zestawienia takie zaś stanowią podstawowy element
paleografii praktycznej. Najważniejsze skróty podają
podręczniki nauk pomocniczych historii, a szczególnie
przydatne pod tym względem dla badacza polskiego jest
Yademecum. Podręcznik do studiów archiwalnych dla hi-
storyków i prawników polskich, T. Wierzbowskie-
g o. Warszawa 1908. Historiografia polska dysponuje dziś
gruntownymi studiami z zakresu paleografii łacińskiej,
do których należą: W. Semkowicz, Paleografia łaciń-
ska, Kraków 1951; A. Gieysztor, Zarys dziejów pis-
ma łacińskiego, Warszawa 1973; J. Szymański, Pismo
Łacińskie i jego rola w kulturze, Wrocław 1975.
Dyplomatyka (od greckiego i łacińskiego diplo-
ma = dokument) obok paleografii należy do najwcześniej,
bo już w XVII w., wyodrębnionych dyscyplin pomocni-
czych historii. Wyznaczono jej początkowo funkcję roz-
różniania prawdziwych i fałszywych dokumentów. Od te-
go czasu rozwinęła się w samoistną wiedzę o dokumencie,
o funkcjach społeczno-kulturalnych dokumentu w róż-
nych epokach historycznych, o kancelariach wytwarza-
jących dokumenty itp. Ten aspekt teoretyczny dyploma-
tyki wspiera oczywiście bardzo poważnie jej funkcje in-
strumentalne: narzędzia krytyki dokumentowych źródeł
historycznych. W tym ostatnim zakresie dyplomatyka
rozróżnia znamiona zewnętrzne oraz wewnętrzne doku-
mentu. Do zewnętrznych zalicza materiał, na którym
dokument spisano, rodzaj pisma i szczególne znaki do-
kumentowe, którymi się posłużono, a także sposób przy-
twierdzenia pieczęci, którą dokument został uwierzytel-
niony. Do znamion wewnętrznych należą formuły doku-
mentowe konieczne i możliwe, w które ujęto treść do-
kumentu, oraz jego język. Ogólnie rzecz biorąc, typowy
dokument składał się z części wstępnej, właściwego tek-
stu i części końcowej. Formułą niezbędną części wstępnej
było wskazanie osoby wystawcy oraz osoby lub insty-
tucji adresata dokumentu. W części drugiej najważniejszą
formułą, zarazem istotą samego dokumentu, była dyspo-
zycja tworząca lub poświadczająca pewien stan prawny,
poprzedzona z reguły tzw. narracją kreślącą okoliczności ,
czy powód wystawienia dokumentu; często mamy tu
jeszcze do czynienia z jakąś ogólną teoretyczną motywa-
cją, której nadawano przeważnie staranną literacką po-
Btać (arenga); formuła w rodzaju: "niech wiedzą wszys-
cy...", groźba sankcji za naruszenie dyspozycji dokumen-
tu oraz zapowiedź środków uwierzytelniających doku-
ment dopełniały zwykle tej jego części. W formułach
końcowych dokumentu zamieszczano datację oraz listę
Świadków.
Analiza znamion zewnętrznych i wewnętrznych doku-
mentu to zadanie dyplomatyki w jej funkcji instrumen-
talnej. Porównywanie formuł w dokumentach jednego
Wystawcy czy jednej kancelarii, weryfikacja listy świad-
ków w zestawieniu z formułą datacyjną, ale i analiza sa-
mej treści dokumentu, to najczęstsza droga wykrywania
fałszerstw dokumentowych.
Najpełniejszą informację na temat dyplomatyki pol-
ekiej znajdzie Czytelnik w publikacjach: S. Kętrzyń-
ski, Zarys nauki o dokumencie polskim wieków sred"
nich. Warszawa 1934; K. Malczyński, M. Bieliń-
Bka, A. Gąsiorowski, Dyplomatyka wieków śred-
nich, Warszawa 1971; K. Maleczyński Studzą nad
dokumentem polskim, Wrocław 1971.
Sfragistyka (od greckiego sphragis = pieczęć) jest
związana ściśle z dyplomatyką, pieczęć bowiem była pod-
gtawowym środkiem uwierzytelniania średniowiecznych
dokumentów. Podpis jako środek uwierzytelniający upo-
wszechnił się u nas dopiero w XVI w., nie eliminując
zresztą pieczęci. Średniowieczna pieczęć tym różniła się
od dzisiejszej, że nie wytłaczano jej na samym papierze,
ale na wosku, laku lub ołowiu (wyjątkowo na złotych
płytkach); przy tym albo ją przywieszano na dokumencie,
albo materiał pieczętny wkładano w nacięcie dokumentu,
a z kolei rozpłaszczano przy pomocy tłoka pieczętnego.
Materiał pieczętny oraz sposób połączenia pieczęci z do-
kumentem stanowią elementy wstępnego rozpoznania
sfragistycznego. Wiedza historyka musi tu być zatem
wspierana znajomością technologii materiałów pieczęt-
nych, a także technologii sznurków, na których bardzo
często pieczęcie przywieszano. Z kolei istotna jest orien-
tacja w kształtach, rozmiarach i wyobrażeniach napie-
czętnych oraz umiejętność odróżniania pieczęci papieskich
[(ołowiane bulle), cesarskich, królewskich lub książęcych,
58
instytucji świeckich, biskupów, instytucji kościelnych,
a wreszcie pieczęci prywatnych. Do tego dodać należy
umiejętność odczytywania napisów pieczętnych, w czym
sfragistyka łączy się z epigrafiką. Obok instrumentalnych
funkcji krytyki źródła, sfragistyka dostarcza historykowi
ciekawego choć czasem trudno czytelnego materiału
ikonograficznego.
Podstawy wiedzy o pieczęci w Polsce zawiera publi-
kacja: M. Gumowgki, M. Haisig, S. Mikucki,
Sfragistyka, Warszawa 1960.
Chronologia (od greckiego chronos = czas) zwią-
zana jest również blisko z dyplomatyką, a należy do naj-
ważniejszych dyscyplin pomocniczych historii średnio-
wiecznej. Jeżeli np. według formuły datacyjnej dokumen-
tu czynność prawna dokonana była "w 'zwarty dzień ty-
godnia po Zielonych Świątkach", to nie wystarczy wie-
dzieć, że zwyczajem średniowiecznym zaczynano tydzień
od niedzieli, nie zaś od poniedziałku, Latem czwarty
dzień tygodnia była to środa, a nie czwartek, ale ca
znacznie trudniejsze należy stwierdzić, pod jaką datą
w danym roku wypadały Zielone Świątki, które są świę-
tem ruchomym. Jeżeli zresztą w datacji podawano, że
czynności prawnej dokonano np. w najbliższy piątek po
święcie Piotra i Pawła, to znowu powstaje kwestia, na
jaki dzień tygodnia przypadało W danym roku to święto.
Z pomocą przychodzą tutaj tzw. tablice kalendarzowe,
układane według dat Wielkanocy. Nierzadko datowana
w średniowieczu wydarzenia zwyczajem starożytnym, tj.
według kalendarza rzymskiego (kalendy, nony, idy). Ko-
nieczna więc jest mediewiście znajomość odnośnych tech-
nik rachuby czasu. Przydatna jest również znajomość hi-
storii kalendarza, w szczególności jego reform, co pozwala
uniknąć błędów w rozwiązywaniu dat. Dla zrozumienia
rozmaitych systemów rachuby czasu i ich korektur nie
bez znaczenia są pewne elementy astronomii.
Te zarysowane z grubsza problemy, z którymi niemal
na co dzień styka się badacz-mediewista, są przedmiotem
chronologii pojętej jako pomocnicza dyscyplina historii.
Niezbędne historykowi tablice kalendarzowe, daty Wiel-
kanocy oraz wykazy świąt i świętych podaje cytowana
już publikacja: T. Wierzbowski, Yademecum. Od-
87
nośne zaś tablice wraz z obszernym wykładem wiedzy
o rachubie czasu zawiera podręcznik opracowany przez
zespół specjalistów pod red. B. Włodarskiego, Chro-
nologia polska, Warszawa 1957.
Genealogia (od greckiego genea = ród) ma za
przedmiot związki pokrewieństwa; w odniesieniu do wie-
ków średnich śledzi je w obrębie panujących dynastii
i możnych, zwłaszcza zaangażowanych politycznie rodzin.
Jako nauka samoistna straciła wiele na znaczeniu wraz
z przesunięciem się w nowszych czasach punktu ciężkości
zainteresowań badawczych historyków ku masowym zja-
wiskom społecznym. Dla mediewistyki jest ona jednak
wciąż jeszcze bardzo ważna z uwagi na doniosłą rolę
związków rodzinnych, zwłaszcza dynastycznych, w życiu
politycznym wieków średnich. Zestawienia faktów genea-
logicznych, czy to w formie opisowej, czy też w formie
tablic, są bardzo cenną pomocą w weryfikacji źródeł hi-
Btorycznych, a także w konstruowaniu historycznych prac
naukowych.
Zarys genealogii polskiej wraz z ogromną liczbą tablic
genealogicznych dynastii panujących w Polsce i w kra-
jach sąsiednich oraz możnych rodzin polsko-litewsko-rus-
kich zawiera publikacja: W. Dworzaczek, Genealo-
gia, Warszawa 1959. Wspomnieć należy nadto dzieła:
O. B a Izę r, Genealogia Piastów, Kraków 1895; Z. Wdo-
wiszewski. Genealogia Jagiellonów, Warszawa 1968.
Wreszcie na szczególną uwagę zasługuje dzieło K. J a-
sińskiego, Rodowód Piastów Śląskich, t. I - III, Wro-
cław 1973 - 1977.
Heraldyka (od niemieckiego Erbe == dziedzictwo
l wyrazu pochodnego Herold == sprawdzający znaki her-
bowe przy turnieju) wiąże się bardzo ściśle z genealogią,
a zajmuje się zarówno badaniem genezy i rozwoju zna-
ków herbowych, jak i ich klasyfikacją pod kątem widze-
nia sztuki heraldycznej. Ta interesująca dla badań nad
dawną kulturą i ustrojem społecznym dyscyplina jest
W bardzo małym stopniu przydatna dla celów żródło-
mawczych, zwłaszcza epoki średniowiecznej. W tym za-
kresie bowiem dostarcza tylko elementów dodatkowych
dla weryfikacji lub rozpoznawania osób. Wprawdzie her-
by są wytworem jak najbardziej średniowiecznym,
w Polsce jednak przyjęły się dopiero w ciągu XIII
i XIV w. Poprzedziły je natomiast znaki własnościowe,
a także zawołania o funkcjach wyraźnie wojskowych,
które są również przedmiotem badań heraldycznych. Ja-
ko dyscyplina pomocnicza historii większą rolę heraldyka
odgrywa dopiero w odniesieniu do XV - XVIII w., tj. do
epoki w pełni wykształconej warstwy szlacheckiej.
Na uwagę w zakresie heraldyki zasługuje praca:
S. Rusocki, S. K. Kuczyński, J. Willaume,
Godio, barwy t hymn Rzeczypospolitej. Zarys dziejów,
Warszawa 1963.
Geografia historyczna ma za zadanie odtwo-
rzyć pierwotny krajobraz w obrębie bytowania danej
grupy etnicznej, a z kolei ukazać zasadnicze fazy kształ-
towania się, pod wpływem człowieka, tzw. krajobrazu
kulturalnego wraz z jego politycznymi i administracyj-
nymi elementami (granice). Efektem końcowym wszelkich
badań historyczno-geograficznych powinna być mapa,
stąd omawiana dyscyplina zazębia się silnie z kartografią.
Przydatności geografii historycznej dla odtwarzania właś-
ciwych procesów dziejowych nie trzeba dowodzić. Ele-
ment przestrzeni w historii jest równie istotny jak ele-
ment czasu, ale jest on także ważny dla krytyki źródła
historycznego. Często niemal podświadomie badacz wery-
fikuje przekaz przy pomocy elementów geograficznych.
Na przykład anachroniczna tytulatura księcia jako wy-
stawcy dokumentu zdradza fałszerstwo. To samo można
odnosić do świadków czynności prawnych. Z kolei przy
wnikaniu w treść źródła historycznego bardzo często nie
można się obejść bez odpowiedniej mapy. Zarówno więc
własne cele badawcze geografii historycznej, jak i jej
funkcje instrumentalne w zakresie poznania przeszłości
kwalifikują ją jako jedną z najważniejszych nauk po-
mocniczych historii.
W zakresie geografii historycznej dawnej Polski na
szczególną uwagę zasługują publikacje: S. Arnold,
Geografia historyczna Polski, Warszawa 1951; K. B u-
| czek, Ziemie polskie przed tysiącem lat, Wrocław - Kra-
ków 1960; M. Dobrowolska, Przemiany środowiska
geograficznego Polski do XV wieku. Warszawa 1961.
Numizmatyka (od greckiego nomisma i łacińskie-
go numisma = moneta) nie zawsze jest traktowana jako
nauka pomocnicza historii. Często łączono jej funkcje
pomocnicze z archeologią. Istotnie monety stanowią
obok ceramiki najlepszy datownik znalezisk archeolo-
gicznych. Dotyczy to również wczesnego średniowiecza
polskiego, którego poznanie w coraz większym stopniu
opiera się na wykopaliskach. Funkcja numizmatyki w ba-
daniu przeszłości nie ogranicza się bynajmniej do roli
datownika innych znalezisk. Monety opatrzone w odpo- ;
Wiednie napisy, wyobrażenia lub symbole są same w so-
bie źródłem historycznym, tyle że wymagającym spe-
cjalnego przygotowania, i to nie tylko, gdy chodzi o róż" '
poznawanie zawartości kruszców szlachetnych w mone"
cię, chronologii monet oraz monetarnych relacji rachun-
kowych, ale również w zakresie odtwarzania treści in-
skrypcyjnych i wyobrażeniowych. Numizmatyka zazębia
gię oczywiście również z historią sztuki, a dla ogólnie
pojętej historii ma walor podwójny: dostarcza realiów,
które stanowią ważny element źródłoznawstwa historycz-
nego, zaś jako samoistna nauka jest fundamentem wiedzy
p stosunkach ekonomicznych w przeszłości.
Podstawowy zrąb wiadomości na temat omawianej dys-
cypliny podaje R. Kiersnowski, Wstęp do numizma-
tyki polskiej wieków średnich, Warszawa 1964,
B. Wskazówki bibliograficzne
W niniejszym przeglądzie zwrócimy uwagę tylko na
opracowania najważniejsze z punktu widzenia ogólnej
problematyki Polski starożytnej i średniowiecznej, a wśród
nich przede wszystkim na możliwie najnowsze. Rzut oka
na rozwój badań w zakresie starożytności słowiańskich
stanowi nieduże odstępstwo od przyjętej zasady. Z ko-
nieczności pominięte zostaną prace drobniejsze, rozpro-
szone w czasopismach naukowych, chociaż często są one
bardzo wartościowe. Pominiemy również publikacje doty-
czące naszych źródeł historycznych, odsyłając Czytelnika
do podrozdziału Zródla pisane do dziejów Polski średnio-
wiecznej w niniejszych Uwagach metodycznych, gdzie
w miarę możliwości staraliśmy się je pomieścić. To samo
60
dotyczy głównych opracowań z zakresu nauk pomocni-
czych historii, które Czytelnik znajdzie powyżej w pod-
rozdziale Elementy źródłoznawstwa.
W przeglądzie najważniejszych opracowań dotyczących
Polski starożytnej wypadnie ograniczyć się do ujęć
syntetycznych, zarysów całości zagadnienia oraz do klu-
czowych tylko problemów węższych, zwłaszcza tych, które
są w nauce przedmiotem sporów i dyskusji.
U progu naukowych zainteresowań najdawniejszymi
dziejami Słowian znajdują się w Polsce dwie prace, znacz-
nie wyprzedzające żywszy ruch w dziedzinie badań arche-
ologicznych. Jest to ogłoszona w 1818 r. praca A. Czar-
nookiego, piszącego pod pseudonimem Zoriana Dołęgi
Chodakowskiego, O Slowiańszczyźnie przed chrześcijań-
stwem (wznowienie: Zorian Dolega Chodakowski, O -Slo-
wiańszczy&nie przed chrześcijaństwem oraz inne pisma
i listy, oprać. J. Maślanka, Warszawa 1967) oraz ogło-
szona zaledwie w sześć lat później, a na znacznie wyższym
poziomie stojąca książka W. Surowieckiego, Sie-
dzenie poczqtfcu. narodów słowiańskich (wznowienie foto-
typiczne z przedmową W. Hensla: Wrocław - Warszawa-
-Kraków 1964). Kolejny ważny etap w rozwoju badań
nad pierwotną Słowiańszczyzną stanowi dzieło czeskiego
uczonego J. Safarika, Slovanske staroźitnosti (Pra-
ga 1837, przekład polski H. N. Bońkowskiego, Poznań 1844);
autor ten przełożył na język niemiecki cytowaną pracę
Surowieckiego (1828). Nie sposób przedstawić tu dalszego
rozwoju w XIX w. starożytnego słowianoznawstwa, do-
dajmy jednak, że wśród wielu badaczy niepoślednią rolę.
odegrała praca J. I. Kraszewskiego, Sztuka u Sio
wian, szczególnie w Polsce i Litwie przedchrześcijańskiej
(Wilno 1860).
Z kolei na gruncie znacznego postępu badań archeolo-
gicznych, etnograficznych, językoznawczych, antropolo-
gicznych i historycznych, jaki dokonał się w drugiej po-
łowie XIX w., narodziło się wielkie fundamentalne dzieło
uczonego czeskiego L. Niederlego, jedno z najwięk-
szych dzieł nauki europejskiej swego czasu, Slovanske
staroźitnosti (dwie serie łącznie w ośmiu tomach, Praga
1902 - 1924). Pierwszy tom tego dzieła, dotyczący począt-
ków Słowian, ukazał się w tłumaczeniu na język polski
61
(przekład K. Chamca, Warszawa 1806 -1910). Tenże Nie-
derle opracował wraz z innym uczonym czeskim K. K a d-
1 e c e m oraz uczonym polskim A. Briicknerem Po-
czątki kultury słowiańskiej, będące osobnym tomem En-
cyklopedii Polskiej (t. IV, cz. 2, dział V, Kraków 1912),
wydanej przez Akademię Umiejętności.
Po tych pracach przyszła pora na syntezy ściśle archeo-
logiczne. Taki charakter miała książka jednego z naj-
wybitniejszych polskich archeologów J. Kostrzew-
skiego, Wielkopolska w czasach przedhistorycznych
(Poznań 1914), w późniejszych latach znacznie rozszerzona
i uzupełniona (Poznań 1923), do dziś uchodząca za pod-
stawową w swoim zakresie. Pierwsze pełne podsumowa-
nie polskich badań wykopaliskowych stanowiła obszerna
książka W. Antoniewicza, Archeologia Polski. Zarys
czasów przedhistorycznych i wczesnodziejowych ziem Pol-
ski (Warszawa 1929). W tym czasie znacznemu pogłębie-
niu uległa wiedza o paleolicie i młodszych epokach pre-
historycznych, czemu pełny wyraz dała Prehistoria ziem
polskich, stanowiąca nowy tom Encyklopedii Polskiej
(t. IV, cz. l, dział V, Kraków 1939). Epokę paleolitu opra-
cował najlepszy wówczas znawca S. Krukowski, zaś
okres od mezolitu do wędrówek ludów J. Kostrzew-
s k i. Równolegle z dążeniem do archeologicznej syntezy
najstarszych dziejów Słowian ku temu samemu celowi
zmierzały w okresie międzywojennym polskie badania
antropologiczne, reprezentowane przez J. Czekano w-
s k i e g o. Jego Wstęp do historii Słowian (Lwów 1927,
znacznie rozszerzone wznowienie: Poznań 1957) wykra-
czał zresztą znacznie poza interpretację materiału ściśle
antropologicznego, wchodząc w problematykę języko-
znawczą, etnograficzną itp., torując w ten sposób drogę
nowym pełniejszym syntezom. Natomiast badania etno-
graficzne i językoznawcze dawnej Słowiańszczyzny szły
wówczas głównie w kierunku wyjaśnienia etnogenezy
Słowian.
Po drugiej wojnie światowej ukazała się dość pokaźna
liczba syntetycznych ujęć pradziejów Polski (lub Sło-
wiańszczyzny). Autorami ich byli przeważnie archeolo-
gowie. Należą tu: Prasłowianszczyzna. Zarys dziejów
i kultury Prasłowian J. Kostrzewskiego (Poznań
62
1946) oraz tegoż autora Pradzieje Polski (Poznań 1949
i rozszerzona wersja: Wrocław 1965) oraz dwa bardzo
przystępnie napisane zarysowe ujęcia S. Noska:
Słowianie w pradziejach ziem polskich (Kraków 1946)
oraz Zagadnienie prasiowiańszczyzny w świetle historii
("Swiatowit", t. 19, 1946 - 1947). Kolejną obszerną syntezę
badań archeologicznych stanowi książka A. G a r d a w-
skiego, J. Gąssowskiego i Z. Rajewskiego,
Archeologia i pradzieje Polski (Warszawa 1957). Na bacz-
ną uwagę zasługują syntetyczne ujęcia najstarszych dzie-
jów Polski W. H e n s l a, spośród których wymienimy
tylko dwa ostatnie: Polska starożytna (Wrocław 1973)
oraz U źródeł, Polski średniowiecznej (Wrocław 1974).
Wreszcie wymienić należy najświeższą publikację w tym
szeregu, pomyślaną jako podręcznik uniwersytecki, tj.
Historię starożytna ziem polskich K. Godłowskiego
i J. Kozłowskiego (Warszawa 1976). Nowsze syn-
tezy znamionują się coraz bardziej udanymi próbami od-
chodzenia od statycznych charakterystyk przemysłów
i kultur ku odtwarzaniu procesów dziejowych, z których
coraz silniej przezierają ludzie tworzący te przemysły
i kultury. Taką próbą jest przede wszystkim Polska sta-
rożytna i wczesnośredniowieczna A. Gardawskiego
i J. Gąssowskiego (Warszawa 1961), a dalej rów-
nież Dzieje i kultura dawnych Słowian J. G ą s s o w-
s k i e g o (Warszawa 1964), w części tylko poświęcone
epoce starożytnej. Ten sam cel już wcześniej przyświecał
wydanej po wojnie pierwszej od czasów E. Bogusław-
skiego w naszym naukowym piśmiennictwie pracy hi-
storyka poświęconej pradziejom Polski, a mianowicie
dziełu K. Tymienieckiego, Ziemie polskie w sta-
rożytności. Ludy i kultury najdawniejsze (Poznań 1951).
Nie jest to ujęcie syntetyczne w ścisłym tego słowa zna-
czeniu, bo zawiera liczne polemiki, próby nowych inter-
pretacji i ustaleń, może jednak uchodzić za znakomite
przygotowanie do właściwej syntezy historycznej. Ten
sam trud oczyszczenia i przetarcia szlaków badawczych,
a na tym gruncie nowych ustaleń dla I tysiąclecia n.e.,
podjął H. Łowmiański w swoim wielkim niedokoń-
czonym jeszcze dziele Początki Polski (t. I - V, Warszawa
1963 -1973), stanowiącym w wielu sprawach ostatnie sło-
83
wo naszej nauki. Charakterystyka polskich badań sło-
wianoznawczych nie byłaby pełna, gdyby nie wspomnieć
o Kulturze ludowej Słowian K. Moszyńskiego (cz. I:
Kultura materialna, Kraków 1929; cz. II, Kultura ducho-
wa, Kraków 1934-1939; wznowienie: Warszawa 1967-
1968). Jest to studium etnograficzne, sięgające jednak
często w odległą przeszłość i odzwierciedlające wiele
archaicznych realiów i instytucji. Wzmianka należy się
również wielkiemu przedsięwzięciu, jakim jest Słownik
Starożytności Słowiańskich (wydawany od 1961 r., dotąd
pięć tomów).
Wreszcie słów kilka o badaniach dawnej Słowiańszczyz-
ny u naszych sąsiadów. O ile uczeni radzieccy pierwszo-
planowe poświęcają uwagę wschodniemu odłamowi Sło-
wian, o tyle badania czeskie wzbogacają bezpośrednio
również pradzieje Polski. Wśród najnowszych prac daje
temu wyraz J. E i s n e r, Rukov6t slovenske archeologie.
Pocatky Slovanu a jejich kultury, Praga 1966.
Po tym przeglądzie opracowań ogólnych należy po-
święcić uwagę ważniejszym pozycjom naukowym, doty-
czącym dyskutowanego od zarania badań słowianoznaw-
czych zagadnienia praojczyzny Słowian. Ważny etap tych
dyskusji podsumowuje (co prawda głównie w aspekcie
językoznawczym) praca Z. Rysiewicza, O praojczyź-
nie Slowian ("Lud", t. 34, 1936, wznowienie w zbiorze prac
tegoż autora Studia językoznawcze, Wrocław 1956). No-
wy zaś etap otwarło niezwykle gruntowne studiumi
T. Lehra-Spławińskiego, O pochodzeniu i pra-
ojczyźnie Slowian (Poznań 1946). Nawiązując do badań'
archeologicznych J. Kostrzewskiego, jak również do spo-
strzeżeń antropologicznych J. Czekanowskiego, autor roz-
winął i gruntownie udokumentował pogląd o odrzańsko-
-wiślańskiej prakotebce Słowian; wyszedł przy tym
znacznie poza najbliższy sobie materiał językoznawczy.
Bardziej przystępny wykład tej samej teorii dal autor
równocześnie w pracy: Początki Słowian (Kraków 1946).
Teoria zyskała sobie u nas powszechną aprobatę, czemu
dały wyraz: znakomity Zarys językoznawstwa ogólnego
T. Milewskiego (Lublin - Kraków 1947 - 1948), Atia
do pradziejów Słowian K. Jażdżewskiego (Łódź
1549), jak również powojenne podręczniki historii. Sam
4
jednak T. Lehr-Spławiński uczynił wnet odstęp-
stwo w stosunku do głoszonej przez siebie teorii. A mia-
nowicie idąc za uczonymi radzieckimi (głównie P. N. Tre-
tiakow i A. D. Udalcow), których wyniki badawcze przy-
swoił nauce polskiej (w rozprawce Zagadnienie pocho"
dzenia Słowian w Świetle nauki polskiej i rosyjskiej,
Warszawa 1948, nadb. ze "Swiatowita", t. 20), skłonny był
rozszerzyć praojczyznę ludów słowiańskich od Odry na
zachodzie po Dniepr na wschodzie. Dał temu wyraz w ko-
lejnej jeszcze pracy Powstanie, rozrost i rozpad wspólno-
ty prasłowiańskiej ("Przegląd Zachodni", nr 3/4, 1951).
Wnet jednak odezwały się inne głosy. Wybitny etnograf,
twórca teorii o azjatyckim pochodzeniu Słowian K. M o-
s z y ń.s k i (Badania nad pochodzeniem i pierwotną kul-
turą Słowian, Kraków 1925), wystąpił w 1957 r. z obszer-
ną pracą Pierwotny zasięg języka prasłowiańskiego
(Wrocław - Kraków 1957), broniąc w zmodyfikowanej for-
mie swojej koncepcji wschodniej, tym razem "dnieprzań-
skiej". W tym samym czasie nad obroną teorii o wschod-
nim pochodzeniu Słowian, a w każdym razie nad kry-
tyką koncepcji odrzańsko-wiślańskiej, pracował języko-
znawca H. U ł a s z y n. Przygotowana przez niego praca
Praojczyzna Słowian (Łódź 1959) ukazała się już po jego
śmierci. Krytyka (K. Jażdżewski, J. Kostrzewski, T. Lehr-
-Spławiński, T. Milewski, M. Rudnicki, J. Safarewicz,
M. Szymczak) dość zgodnie podnosiła wysokie walory
naukowe obu prac, ale nie aprobowała ich ostatecznycK
wyników. Równolegle rodziło się wielkie dzieło M. R u d-
nickiego (Prasłowianszczyzna. Lechia-Polska. I. Wyło-
nienie się Słowian spośród ludów indoeuropejskich i ich
pierwotne siedziby. Poznań 1959; II. Wspólnota slowian-
ska. Wspólnota lechicko-polska, Poznań 1961), który już
dawniej niejednokrotnie się wypowiadał na temat inte-
resujących nas zagadnień. Do wyników najnowszej pracy
Moszyńskiego, a tym bardziej Ułaszyna, nie mógł jeszcze
w tym studium się ustosunkować. Stanął on wprawdzie
na gruncie wschodniego pochodzenia szczepu indoeuro-
pejskiego, ale prakolebkę Słowian widział jak daw-
niej w dorzeczu Odry i Wisły. Natomiast do poglądu
o wschodnim pochodzeniu Słowian powrócił H. Ł o w-
m i a ń s k i w dziele Początki Polski (t. I, Warszawa 1963),
BHistoria Polski do roku IStf
co spotkało się z obszerną repliką archeologa, rzecznika
koncepcji odrzańsko-wiślańskiej, K. Jażdżewskiego,
w pracy Z problematyki początków Słowiańszczyzny
i Polski (Łódź 1968).
W dyskusji nad problemem etnogenezy Słowian, mimo
dalszych Istotnych rozbieżności, widać punkty zbieżne,
przede wszystkim co do dawności Słowian nad Odrą
i Wisłą; rzecz zaś główna sprowadza się dziś do pytania,
czy dorzecza wspomnianych rzek należy uważać za miej-
sce wyodrębnienia się grupy językowej słowiańskiej ze
wspólnoty indoeuropejskiej, czy też za najstarszy (lub
bardzo stary) teren ich względnie osiadłego bytowania.
Ze sprawą etnogenezy Słowian łączy się dyskutowany
szeroko w naszej nauce problem ciągłości osadniczo-kul-
turalnej na naszych ziemiach przed okresem wędrówek
ludów. Chodzi tu nie tylko o odpowiedź na pytanie, czy
prakolebka Słowian znajdowała się w dorzeczu Odry
i Wisły, ale także o to, czy od czasów prasłowiańskich
W rozwoju kulturalnym tego obszaru nie było większych
przerw spowodowanych migracjami innych grup etnicz-
nych, a wreszcie o zagadnienie jak gdyby ilościowe
roli i zasięgu wpływów obcych. Po wielkiej, nie wolnej
od akcentów politycznych polemice naukowej szkoły
archeologicznej poznańskiej (J. Kostrzewski) z nauką nie-
miecką (G. Kossinna) w dwudziestoleciu międzywojen-
nym, polemice, której efektem było zwycięstwo teorii
wiążącej kulturę łużycką z grupą etniczną słowiańską
(prasłowiańską), a zatem obalającej pogląd nauki nie-
mieckiej o przybyciu Słowian nad Wisłę i Odrę dopiero
w okresie wędrówek ludów, szczególnej ostrości nabrało
zagadnienie roli plemion germańskich na naszych zie-
miach, zwłaszcza dających się stwierdzić w I - II w. n.e.
u ujścia Wisły Gotów i Gepidów, którzy później powę-
drowali nad Morze Czarne. W latach powojennych wy-
powiedzieli się na ten temat wybitni przedstawiciele pol-
skiej archeologii (J. Kostrzewski, W. Antoni e-
w i c z), antropologii (J. C z e k a n o w s k i), językoznaw-
stwa (M. R u d n i c k i, T. T a s z y c k i) oraz historycy
(L. Piotrowie z, K. Tymieniecki), głównie na
łamach "Przeglądu Zachodniego" (nr 5/6, 1951), a także
przy innych okazjach. Chociaż występowały i opinie
66
skrajne (zwłaszcza K. Tymieniecki, Ziemie polskie
w starożytności), że plemiona te w swojej wędrówce na
południowy wschód w ogóle przez nasz kraj nie prze-
szły, przyjął się jednak pogląd bardziej umiarkowany
o ich epizodycznej tylko roli w dziejach polskiej kultury.
W tym duchu ujął tę rzecz syntetycznie na szerszym ogól-
nosłowiańskim tle K. Jażdżewski w pracy Z za-
gadnień ciągłości kulturalnej i osadniczej na ziemiach
Słowiańszczyzny pierwotnej ("Nauki Humanistyczne i Spo-
łeczne", Zeszyty Naukowe Uniwersytetu Łódzkiego, z. 8,
Historia, Łódź 1958), tak potraktował ją również w swoim
wielkim dziele Początki Polski (t. I, 1963) H. Ł o w m i a ń-
ski. Do innych rezultatów badawczych doszedł nato-
miast J. Kmieciński w gruntownym studium Za-
gadnienie tzw. kultury gocko-gepidzkiej na Pomorzu
Wschodnim w okresie wczesnorzymskim (Łódź 1962).
Wprowadzając istotne rozróżnienie migracji etnicznych
od elementów kultury, zaprzeczył po pierwsze samym
możliwościom przesunięcia się ze Skandynawii na teren
północnej Polski większej fali osadniczej u początków
naszego tysiąclecia, a z kolei rewidując same elementy
"kultury gocko-gepidzkiej", widział w nich raczej kon-
tynuację rodzimej kultury oksywskiej niż wpływy obce.
W ogólnych opracowaniach polskiego średniowie-
cza do niedawna jeszcze przeważała bezwzględnie pro-
blematyka polityczna. O tym należy pamiętać, gdy sięga
się po oryginalne i bardzo dobre skądinąd podręczniki, do
których należą: M. Bobrzyński, Dzieje Polski w za-
rysie, wy d. 4, t. I, Warszawa 1927; S. Zakrzewskł,
S. Zachorowski, O. Halecki, J. Dąbrowski,
S. Smółka, F. Papce, Historia polityczna Polski,
cz. I: Wieki średnie (Encyklopedia Polska, t. V, cz. l,
dział l), Kraków 1920; B. Gródecki, S. Zachorow-
ski, J. Dąbrowski, Dzieje Polski średniowiecznej,
t. I - II, Kraków 1926. Nieco szerszy zakres problematyki
przedstawia opracowanie dziejów Polski średniowiecznej
S. Arnolda, R. Gródeckiego i O. Haleckiego
w dziele Polska, jej dzieje i kultura, t. l, Warszawa 1928.
W powojennej historiografii polskiej przedsięwzięto opra-
cowanie integralnych syntez naszej przeszłości, w których"
obok zagadnień politycznych znalazła należne miejsce
r
7
historia gospodarczo-społeczna, ustrojowa i kulturalna.
Pierwszą taką syntezą polskiego średniowiecza byla Hi-
storio, Polski do r. 1466 w opracowaniu J. Bardach a,
A. Gieysztora, H. Łowmiańskiego i E. Ma-
leczyńskiej (Warszawa. 1953, wyd. 4, Warszawa 1960).
Z kolei pełniejsze opracowanie podjął Instytut Historii
Polskiej Akademii Nauk pod ogólną redakcją T. M a n-
[teuffia. Część średniowieczna (do połowy XV w.) tej
nowej Historii Polski (t. I, cz. I, Warszawa 1957) została
.opracowana przez duży zespół autorski (J. Bardach,
J. Bazkiewicz, A. Gieysztor, Z. Kaczmar-
czyk, G. Labuda, E. Maleczyńska, M. H. Se-
rejski, M. Sczaniecki) pod redakcją H. Ł o w-
m i a ń s k i e g o. Z indywidualnych prób nowego ujęcia
dziejów Polski odnotujemy następujące: K. T y mie-
ni eck i, Polska w Średniowieczu, Warszawa 1961; J. Do-
w i a t, Polska państwem średniowiecznej Europy, War-
szawa 1968; S. Arnold, Historia Polski do polowy
XV wieku. Warszawa 1968 (opracowanie bardzo zwięzłe).
."Wspomnieć tu jeszcze wypada obcojęzyczny pełny zarys
'dziejów Polski A. Gieysztora, E. Rostworow-
Skiego, S. Kieniewicza i H. Wereszyckie-
go, gdzie średniowiecze opracował pierwszy z wymienio-
nych autorów (wersja angielska: Warszawa 1968, wersja
francuska: Warszawa 1971). Prawie pełny, a w każ-
dym razie bardzo wszechstronny obraz polskiego śred-
niowiecza daje opublikowany pod redakcją A. Giey-
sztora tom Polska dzielnicowa i zjednoczona. Pań-
stwo - społeczeństwo - kultura. Warszawa 1972, w opraco- ,
waniu czternastu jak najbardziej kompetentnych badaczy. |
Zwrócono powyżej uwagę na dwa typy opracowań
Bziejów Polski średniowiecznej: syntezy integrujące róż-
norodną problematykę dziejową oraz zarysy dziejów po-
litycznych. Wypada teraz ukazać z osobna opracowania
innej, pozapolitycznej problematyki. W zakresie dziejów
gospodarczych polskiego średniowiecza wciąż jeszcze nie-
zastąpiona jest Historia gospodarcza Polski J. R u t k o w-
s k i e g o (t. I, Poznań 1946, oraz wyd. 2, jednotomowe do
1864 r.: Warszawa 1953). Nadto na uwagę zasługują po-
pularnie ujęte Dzieje gospodarcze Polski do 1939 r.
B. Zientary (średniowiecze), A. Mączaka, I. Ihna-i
08 l
łowicza i Z. Landaua (Warszawa 1965). Bardziej
szczegółowych problemów gospodarczych i gospodarczo-
-społecznych, jak zwłaszcza dziejów wsi i ludności wieś-
niaczej, dziejów górnictwa, hutnictwa i handlu oraz życia
miejskiego, dotyczą m. in. prace: Z. Podwińska, Tech-
nika uprawy roli w Polsce średniowiecznej, Wrocław -
- Warszawa - Kraków 1962; K. Tymieniecki, Historia
chłopów polskich, Ł I - III, Warszawa 1965 - 1969; D. M o-
1 e n d a. Górnictwo kruszcowe na terenie złóż 6ląsko-kra-
kowskich do polowy XVI wieku, Wrocław - Warszawa -
- Kraków 1963; J. Wyrozumski, Państwowa gospo-
darka solna w Polsce do schyłku XIV wieku, Kraków
1968; Zarys dziejów górnictwa na ziemiach polskich, t. l,
Katowice 1960 (praca zespołowa w opracowaniu: T. Dzie-
końskiego, J. Pazdura, A. Keckowej, D. M o-
lendy i M. Weber-Kozińskiej); M. Radwan,
Rudy, kuźnice i huty żelazne w Polsce, Warszawa 1963;
S. K u t r z e b a, Handel Krakowa w wiekach Średnich
na tle stosunków handlowych Polski, Kraków 1902;
H. Samsonowicz, Życie miasta średniowiecznego,
Warszawa 1970.
W zakresie szeroko pojętej problematyki ustrojowo-
-prawnej, oprócz bardzo upowszechnionej Historii ustro-
ju Polski. Korona S. Kutrzeby (wyd. 8 uzupełnione
przez A. Vetulaniego, Warszawa 1949), wymienić
należy opracowania: Z. Wojciechowski, Państwo
polskie w wiekach Średnich. Dzieje ustroju, wyd. 2,
Poznań 1948; J. Bardach, Historia państwa i prawa
Polski do potowy XV wieku, wyd. 2, Warszawa 1864.
Z problematyki kulturalnej w szerokim rozumieniu
wymienić należy dzieła: A. Briickner, Dzieje kultury
polskiej, t. I, Kraków 1930, wyd. 3, Warszawa 1957;
M. Friedberg, Kultura polska a niemiecka. .Ele-
menty rodzime a wpływy niemieckie w ustroju i kultu-
rze Polski Średniowiecznej, t. I - II, Poznań 1946. Pełny
obraz nauki polskiej w średniowieczu daje opracowanie:
Historia ncukź polskiej pod red. B. Suchodolskic-
g o, t. I pióra P. Czartoryskiego (Średniowiecze)
i P. Rybickiego (Odrodzenie), Wrocław - Warszawa -
-Kraków 1970. Tak ważne dla średniowiecza sprawy
kościelno-religijne przedstawia praca zbiorowa Kościół
ea
w Polsce, t. I: Średniowiecze, pod red. J. Kłoczow-
s k i e g o, Kraków 1966. Te same zagadnienia w zwięźlej-
szej, popularnej formie, ale na szerokim tle europejskim,
omawia książka J. D o wiat a. Historia Kościoła kato-
lickiego w Polsce (do polowy XV w.). Warszawa 1968.
Wspomnieć tu również należy Historię Kosciola w Polsce,
t. I, cz. I pod red. B. Kumora i Z. O b e rt.y ński e-
g o, Poznań - Warszawa 1974.
O dziejach oręża polskiego w średniowieczu informuje
W sposób kompetentny Zarys dziejów wojskowości pol-
skiej do roku 1864, t. I: do roku 1648, Warszawa 1965
(część średniowieczną opracowali: A. F. Grabski,
A. Nadolski, T. Nowa k, S. M. Kuczyński,
Z. Spieralski).
Przedstawimy z kolei najważniejsze opracowania do-
tyczące poszczególnych dzielnic dawnej Polski. Z ko-
nieczności wypadnie pominąć omówienia mniejszych jed-
nostek geograficzno-historycznych, jak np. ziemia wie-
luńska, chełmińska itp., a tym bardziej monografie lo-
kalne poszczególnych miast, chociaż stanowią nierzadko
interesującą lekturę.
Poważnie przedstawia się dorobek historiografii pol-
skiej w zakresie dziejów Śląska. Jeszcze w dwudzie-
stoleciu międzywojennym powstała pod firmą naukową
Polskiej Akademii Umiejętności Historia Śląska od naj-
dawniejszych czasów do roku 1400, t. I - III, Kraków 1933.
Całość o bardzo szerokiej rozpiętości tematycznej została
opracowana przez dwunastoosobowy zespół autorski. Na
szczególną uwagę zasługują dzieje polityczne w opraco-
waniu R. Gródeckiego i J. Dąbrowskiego,
dzieje ustrojowe Z. Wojciechowskiego, historia
Kościoła T. Silnickiego, oraz dzieje sztuki śląskie]
w ujęciu M. Gębarowicza, T. D o b r o w o l s k i e-
go i W. Podia c'h y. Opracowanie nowej Historii Ślą-
ska, wychodzącej poza wieki średnie, podjęto po wojnie
pod redakcją K. Maleczyńskiego. Część średnio-
wieczną (t. I do 1763 r., cz. I - II, Wrocław - Warszawa -
- Kraków 1960 -1961) opracowali W. Hołubowicz,
K. Maleczyński, R. Heck i E. Maleczyńska.
Związkom Pomorza Zachodniego z Polską poświęcili spe-
cjalne prace J. Mitkowski, Pomorza Zachodnie
70
w stosunku do Polski (Poznań 1946) l B. D o p i e r a ł a,
Polskie losy Pomorza Zachodniego (Poznań 1970). Pełne
opracowanie dziejów całej dzielnicy pomorskiej w inte-
resującej nas epoce dają dwie publikacje zespołowe pod
redakcją G. L a b u d y: Pomorze średniowieczne. War-
szawa 1958 (10 autorów) i Historia Pomorza, t. I cz. I - II,
do roku 1466, Poznań 1969 (6 autorów). Ostatnio historio-
grafia nasza wzbogaciła się również o Dzieje Wielkopol-
ski, do roku 1793, pod red. J. Topolskiego, Poznań
1069 (samo średniowiecze opracował kilkunastoosobowy
zespół autorski) oraz Dzieje Lubelszczyzny, pod red.
T. M e n c l a, gdzie starożytność i zaranie średniowiecza
opracowali A. Gardawski i Z. Sułowski, a epo-
kę piastowską i jagiellońską K. Myśliński. Inne
dzielnice Polski średniowiecznej nie mają jeszcze podob-
nych opracowań. Małopolska zachodnia ma jedynie star-
tze zarysowe ujęcie swoich dziejów, a mianowicie Kra-
ków i ziemia krakowska pióra R. Gródeckiego
(średniowiecze), K. Lepszego i J. Feldmana (Lwów
1934).
Przechodzimy z kolei do przedstawienia ważniejszych
prac dotyczących poszczególnych okresów polskiego śred-
niowiecza. Epoka zarania feudalizmu, której granice chro-
nologiczne wyznaczają w niniejszym zarysie początek
wieku VI i polowa X, przedmiotem żywszego zaintere-
sowania w naszej historiografii stała się dopiero po dru-
giej wojnie światowej. Wcześniej pozostawiano ją zwykle
archeologom lub sprowadzano od dawien dawna do za-
gadnienia Lechitów, które było niejako kluczem i do
wyjaśnienia genezy państwa, i rozwarstwionego klasowo
tpołeczeństwa. Historię Polski zaś, traktowaną jako opis
wydarzeń politycznych, zaczynano zwykle datą 963 lub
966. O zagadnieniu lechickim, zredukowanym z czasem
do kwestii nazwy mieszkańców Polski w epoce przed-
piastowskiej, orientuje rozprawa K. Potkańskiego,
Lachowie i Lechici, (druk w 1898 r.), wznowiona w wy-
borze pism tego autora pt. Lechicż, Polanie, Polska, War-
szawa 1965. Wśród zarysów szeroko pojętej kultury
w omawianej epoce (kultura materialna, społeczna i ele-
menty duchowej), które wyszły spod pióra archeologów,
na szczególną uwagę zasługują: J. Kostrzewski,
71
Kultura prapolska, Poznań 1947, wyd. 3, Warszawa 1962;
W. H e n s e l. Słowiańszczyzna wczesnośredniowieczna.
Zarys kultury materialnej, Poznań 1952, wyd. 3, Warsza-
wa 1985; tegoż autora Polska przed tysiącem lat, wyd. 3,
Wrocław - Warszawa - Kraków 1964; A. Gardawski,
J. Gąssowski, Polska starożytna i wczesnośrednio-
wieczna, Warszawa 1961. Istotą postępu badań było za-
stąpienie statycznych z reguły ujęć archeologów próbami
rekonstrukcji procesów dziejowych. Pod tym względem
na szczególną uwagę zasługuje, jako jedna z pierwszych,
rozprawa A. Gieysztora, Geneza państwa polskiego
w Świetle nowszych badań, "Kwartalnik Historyczny",
R. 61, 1954, nr l. Pełniejsze opracowanie tego zespołu za-
gadnień dał w przystępnej, popularnej formie S. T r a w-
k o w s k i. Jak powstała Polska, wyd. 4, Warszawa 196S.
Świeżo z wielką erudycją opracował całą odnośną epokę
w tomie III i IV swego wielkiego dzieła Początki Polski
H. Łowmiański (Warszawa 1967 - 1970).
Problematyce bardziej szczegółowej poświęcone są:
sturiium Z. Podwińskiej, Zmiany form osadnictwa
wiejskiego na ziemiach polskich we wcześniejszym Śred-
niowieczu, Wrocław 1971, ukazujące bardzo istotny ele-
ment terytorialnej striTktury przedfeudalnego i wczesno-
feudalnego społeczeństwa polskiego; praca S. Arnolda,
Terytoria plemienne w ustroju administracyjnym Polski
piastowskiej (w. XII - XIII) (druk w 1927 r., wznowienie
w wyborze pism tego autora Z dziejów średniowiecza,
Warszawa 1968), stanowiąca próbę rekonstrukcji zasięgu
terytorialnego państewek plemiennych na ziemiach pol-
skich; studium J. Adamusa, Polska teoria rodowa,
Łódź 1958, w którym autor zwalcza pogląd, że państwo
Piastów wywodziło się z ustroju rodowego; praca J. Wi-
dajewicza, Państwo Wiźlan, Kraków 1947; rozprawa
K. Buczka, Zagadnienie wiarygodności dwu relacji
o początkowych dziejach państwa polskiego (Prace z dzie-
jów Polski feudalnej ofiarowane Romanowi Gródeckiemu,
Warszawa 1960), dowodząca, iż prawdziwa jest tradycja
Galia o przodkach Mieszka I; dwie rozprawy dotyczące
kontrowersyjnego problemu przynależności politycznej
Polski południowej po upadku państwa wielkomorawskie-
go: J. Dąbrowski, Studia nad początkami państwa
l
(Wrocław - Kraków 1958, "Rocznik Krakowski",
L M, L l) i K. Buczek, Polska południowa w IX
Z wefcu ("Małopolskie Studia Historyczne", R. II, 1859,
x. l): wreszcie dwie nowsze prace dotyczące wierzeń
t tw.atopoglądu Polski pogańskiej: S. Urbańczyk,
B(U9 pogańskich Słowian, Kraków 1847 i M. K o w a 1-
ttyk. Wierzenia pogańskie ssą pierwszych Piastów,
Łftźz 1868.
Omawiając literaturę poświęconą okresowi od poło-
W- X do końca XII w. na pierwszym miejscu wymienić
B.Ł--EŻ? wielką pomnikową publikację Początki państwa
famkwoo. Księga tysiąclecia, t. I - II, Poznań 1962; 21 au-
accw prezentuje tu w 28 rozprawach wiele zagadnień
fyrii n iio-gospodarczych, kulturalnych i politycznych,
wiązanych z narodzinami państwa feudalnego w Polsce.
CsasJ Mieszka I omawiają wyczerpująco: S. Z a k r z e w-
c -, Mieszka I jako budowniczy państwa polskiego,
fi-szawa 1920; J. Natanson-Leski, Państwo Miesz-
ł-i Pierwszego, Wrocław 1958 (Studia Wczesnosrednio-
wcz-ne, t. IV); S. Kętrzyński, Mieszka I (w zbiorze
feRo prac Polska X - XI wieku. Warszawa 1961). Na
c-Ł?gólną uwagę zasługuje książka M. Z. Jedlickie-
t :-. Stosunek prawny Polski do cesarstwa do r. IOW,
?"s-.ań 1939. Czasom Chrobrego poświęcone są studia:
i- Zakrzewski, Bolesław Chrobry Wielki, Lwów -
Warszawa - Kraków 1925; A. F. G r a b s k i, Bolesław
C'"c'ory. Zarys dziejów politycznych i wojskowych,
?d. 2, Warszawa 1966. Problem załamania się monar-
*^ pierwszych Piastów rozważa D. Borowska, Kry-
zys monarchii wczesnopiastowskiej w latach trzydziestych
K wieku. Warszawa 1964. Próbie utworzenia w tym
czasie separatystycznego państwa na Mazowszu poświęcił
obną pracę J. B i e n i a k, Państwo Mieclawa. Studium
wlityczne, Warszawa 1963, dopatrując się zresztą w tej
yrtbie ogólnopolskich aspiracji. Kaztmienowi Odnowi-
cielowi poświęcił piękne studium S. Kętrzyński
Unik w 1899 r., nowa wersja w cytowanym wyżej zbio-
nrt. Panowanie Bolesława Szczodrego jest przedmiotem
ciekawych studiów T. Grudzińskiego, Bolesław
Sacsodry. Zarys dziejów panowania, cz. I, Toruń 1953,
JTZZ Polityka papieża Grzegorza 'VII wobec państw Ewe-
^
py środkowej i wschodniej, Toruń 1959. Tu przede wszyst-
kim wymienić należy klasyczne dzieło polskiej mediewi-
styki: T. Wojciechówskiego, Szkice historyczne
XI wieku, Kraków 1904, wyd. 4, Warszawa 1970, choć ich
rozpiętość tematyczna sięga od Chrobrego po Hermana.
Ciekawy zawsze epizod konfliktu Bolesława Szczodrego
z biskupem krakowskim Stanisławom najpełniej oświe-
tla R. Gródecki, Sprawa Sw. Stanisława (w po-
śmiertnej edycji jego prac: Polska piastowska, Warszawa
1969). Pełną monografię Bolesława III Krzywoustego dał
K. Maleczyński, Botesiaw Krzywousty, wyd. 2,
Wrocław - Warszawa 1975. Na szczególną uwagę zasługuje
nadto rozprawka R. Gródeckiego, Zbigniew książę
polski, Kraków 1927. Dla kontrowersyjnej sprawy podzia-
łu państwa przez Krzywoustego najważniejsze wśród
nowszych prac są: G. L a b u d a. Testament Bolesława
Krzywoustego (Opuscula Casimiro Tymieniecki septua-
genario dedicata, Poznań 1959) oraz K. Buczek, Jesz-
cze o testamencie Bolesława Krzywoustego "Przegląd Hi-
storyczny", t. 60, 1969, z. 4). Do okresu od 1138 r. do końca
XII w. wciąż jeszcze niezastąpione jest studium
S. Smółki, Mieszka Stary i jego wiek, Warszawa 1881,
wyd. 2, Warszawa 1959. Z jego inspiracji powstała świe-
żo znakomita książka B. Zientary, Henryk Brodaty
i jego czasy (Warszawa 1975), ukazująca bogatą proble-
matykę polską drugiej połowy XII i pierwszej połowy
XIII w. na szerokim tle powszechnodziejowym.
Zwrócimy tu jeszcze uwagę na kilka prac dotyczących
ogólnej problematyki omawianego okresu. Przede wszyst-
kim wymienić należy książkę Polska pierwszych Piastów.
Państwo, społeczeństwo, kultura, pióra T. Manteuffia,
S. Trawkowskiego, D. Borawskiej i T. La-
li k a, Warszawa 1968, zamykającą się w zasadzie datą
1138 r. Problemów gospodarczo-spolecznych wczesnego
średniowiecza polskiego dotyczą bardzo liczne rozprawy.
Zwróćmy uwagę szczególnie na następujące: R. Gró-
decki, Książęca wlosć trzebnicka na tle organizacji
majątków książęcych w Polsce w XII w. ("Kwartalnik
Historyczny", R. 26-27, 1912-1913); K. Buc-zek Ksią-
żęca ludność służebna w Polsce wczesnofeudalnej, Wro-
cław-Kraków 1958; tenże, Targi i miasta na prawie poi-
74
ikim (okres wczesnośredniowieczny), Wrocław - Warsza-
wa-Kraków 1964; S. A r n o-l d, Możnowładztwo polskie
w. XI i XII i jego podstawy gospodarczo-spoleczne (druk
w 1925 r., wznowienie w cytowanym już wyborze pism
tego autora Z dziejów Średniowiecza); K. M o d z e l e w-
t k i. Organizacja gospodarcza państwa piastowskiego
(X - XIII wiek), Wrocław 1975. Do stosunków kościel-
nych odnosi się klasyczne studium W. Abrahama,
Organizacja Kościota w Poisce do polowy wieku XII,
Lwów 1893, wyd. 3, Poznań 1962. Pożytecznym uzupełnie-
niem poruszonej przez Abrahama problematyki jest roz-
prawa W. Dziewulskiego, Postępy chrystianizacji
i proces likwidacji pogaństwa w Polsce wczesnofeudalnej,
Wrocław - Warszawa - Kraków 1964. Publikacją pierwszo-
rzędnego znaczenia dla studiów nad wcześniejszym śred-
niowieczem polskim jest Budownictwo romańskie w Pol-
ice, Katalog zabytków, w opracowaniu Z. Świechow-
skiego, Wrocław - Warszawa - Kraków 1963; przydat-
ność jej podnoszą liczne reprodukcje zabytków architek-
tury. Na koniec wymienimy jeszcze książkę A. F. G r a b-
a k i e g o, Polska w opiniach obcych X - XIII w., Warsza-
wa 1964, rozszerzającą poważnie pole widzenia spraw
polskich.
Zarejestrowane w ostatnim akapicie prace nie ograni-
czają się w większości do wieku XI - XII, ale wkraczają
w stulecie następne. Dotyczy to zwłaszcza cytowanych
prac K. Buczka i R. Gródeckiego, które mają
za przedmiot bardzo istotną społeczno-gospodarczą pro-
blematykę XIII w. Należy do niej dorzucić rozprawę
R. Gródeckiego, Początki immunitetu w Polsce,
Lwów 1930. Gruntowne studium nad polskim wie-
kiem XIII, uwypuklające szczególnie sprawy ustrojowe
i społeczne, to Dzieje wewnętrzne Polski XIII wieku
tegoż autora, pomieszczone w cytowanym już zbiorze je-
go prac Polska piastowska (Warszawa 1969). Poza opra-
cowaniami podręcznikowymi, najgruntowniejszą rozpra-
wą dotyczącą znacznego okresu omawianego tu stulecia
są pośmiertne wydane Studia do dziejów wieku XIII
w pierwszej jego połowie S. Zachorowskiego (wyd.
J. F i j a ł e k, Kraków 1920). Wieloaspektowe badania
nad procesem scalania ziem polskich w XIII w. przedsta-
75
wla praca J. Baszkiewicza, Powstanie zjednoczą-,
nego państwa polskiego (na przełomie XIII i XIV wieku),
Warszawa 1954. Problematyki zjednoczenia ziem polskich
dotyczy również bardzo ciekawa książka T. S i l n i c-
k i e g o i K. Gołąb a, Arcybiskup Jakub Świnka i je-
go epoka. Warszawa 1956. W tym zakresie zwraca rów-
nież uwagę rozprawa K. Zielińskiej, Zjednoczenie
Pomorza Gdańskiego z Wielkopolską pod koniec XIII w.
Umowa kępińska 1282 r., Toruń 1968. Bardzo ważny dla
XIII w. problem prusko-krzyżacki znajduje oświetlenie
zwłaszcza w następujących godnych uwagi pracach: K. T y-
m i e n i e c k i, Misja polska w Prusiech i sprowadzenie
Krzyżaków, Toruń 1935; B. Włodarski, Rywalizacja
o ziemie pruskie w połowie XIII wieku, Toruń 1958; tenże,
Polityczne plany Konrada I księcia mazowieckiego, Toruń
1971, gdzie jednak autor wyszedł poza sprawy Prus. Nowe
gruntowne ujęcie stosunków polsko-ruskich, stanowiących
również bardzo ważny rozdział dziejów XIII w., przed-
stawia praca B. W ł o d a rskiego, Polska i Ruś 1194-
-1340, Warszawa 1966. Ten sam autor wyjaśnia w obszer-
nym wywodzie genezę krótkiego epizodu unii polsko-czes-
kiej pod berłem Przemyślidów, w pracy Polska i Czechy
w drugiej połowie XIII i początkach XIV wieku (1250 -
-1306), Lwów 1931. Ciekawy przejaw budzenia się patrio-
tyzmu polskiego w XIII, ważnego elementu ideologii zjed-
noczeniowej, przedstawia praca R. Gródeckiego, Po-
wstanie polskiej świadomości narodowej. Katowice 1946.
Okres dziejów Polski 1300 -1370 ma stosunkowo bogatą
literaturę naukową, jest jednak opracowany dość nie-
równomiernie. Istotę przemian gospodarczych tego okresu
próbował ująć syntetycznie J. Sieradzki w jednym
ze szkiców pomieszczonych w jego zbiorze Polska wie-
ku XIV. Studium z czasów Kazimierza Wielkiego, War-
szawa 1959. Oszacowaniem zaludnienia Polski w XIV w.
zajął się T. Ładogórski, Studia nad zaludnieniem
Polski XIV wieku, Wrocław 1958. Całego okresu dotyczy
niezwykle erudycyjne studium O. B a l z e r a, Królestwo
Polskie 1295 - 1370, t. I - III, Lwów 1919 - 1920; uwypukla-
jące zwłaszcza problematykę polityczno-ustrojową. Obce
sądy na temat Polski, również w odniesieniu do oma-
76
wianego tu okresu, rozważa A. F. Grabski. Polska
w opiniach Europy Zachodniej w XIV - XV w., Warsza-
wa 1968. Panowania czeskiego w Polsce dotyczy cytowana
już wyżej praca B. W ł o d a r s k i e g o o stosunkach pol-
sko-czeskich oraz gruntowne źródłowe studium J. B i e^
n i a k a. Wielkopolska, Kujawy, ziemie łęczycka i sie-
radzka wobec problemu zjednoczenia państwowego w la-
tach 1300-1306, Toruń 1960. Całokształt problematyka
czasów Łokietka przedstawiają: E. Długopolski,
Władysław Łokietek na tle swoich czasów, Wrocław 1951,
oraz J. Baszkiewicz, Polska czasów Łokietka, War-
szawa 1968. Wielkopolską problematyką polityczną za
Łokietka zajmuje się w kilku rozprawach K. P o t k a ń-
s k i (reedycja w cytowanym wyborze jego prac: Lechid,
Polanie, Polska, Warszawa 1965). Ważny epizod ze sto-
sunków z Zakonem Krzyżackim przedstawia K. Ty-
mieniecki w rozprawie Proces polsko-krzyzacki z lat
1320 - 1321 ("Przegląd Historyczny", t. 24, 1017 - 1918). Pol-
ska pod rządami Kazimierza Wielkiego doczekała się wy-
jątkowo licznych opracowań, spośród których wymie-
nimy ważniejsze: Z. Kaczmarczyk, Monarchia Ka-
zimierza Wielkiego, t. I - II, Poznań 1939 - 1946; tenże,
Polska czasów Kazimierza Wielkiego, Kraków 1964;
J. Dąbrowski, Kazimierz Wielki twórca Korony Kró-
lestwa Polskiego, Wrocław - Warszawa - Kraków 1964;
Z. Kaczmarczyk, S. Weyman, Reformy wojsko-
we i organizacja sily zbrojnej za Kazimierza Wielkiego,
Warszawa 1958. Bogatej problematyce politycznej z cza-
sów Łokietka i Kazimierza Wielkiego poświęcone są
przede wszystkim prace R. Gródeckiego, Rozstanie
się Śląska z Polska, Katowice 1938 oraz E. M a l e c z y ń-
skiej, Książęce lenno mazowieckie 1351-1526, Lwów
1929. Politykę gospodarczą wielkiego Piasta omawia wy-
czerpująco R. Gródecki, Dzźatalnosć gospodarcza Ka-
zimierza Wielkiego (w cytowanym zbiorze jego prac
Polska piastowska. Warszawa 1969). W tym zakresie
na uwagę zasługuje także książka R. Kiersnowskłe-
g o. Pradzieje grosza. Warszawa 1975. Pod kątem widze-
nia teorii ustroju państwowego rozpatrzył czasy kazi-
mierzowskie J. Dąbrowski w pracy Korona Króle-
11
stwa Polskiego w XIV wieku. Studium z dziejów róż- '
woju polskiej monarchii stanowej, Wrocław - Kraków (
1956. t
Późne średniowiecze polskie jest od dawna przedmio-
tem żywego zainteresowania historyków. Do bogatej li-
teratury na temat tego okresu przybywają wciąż nowe
prace zarówno wzbogacające faktografię, jak i korygu-
jące dawniejsze poglądy. Ciekawą próbę nowej syntezy
epoki dał ostatnio H. Samsonowicz, Złota jesień
polskiego Średniowiecza, Warszawa 1971. W zakresie pro-
blematyki gospodarczo-społecznej wciąż jeszcze na uwa-
gę zasługują studia K. Tymienieckiego, Procesy
twórcze formowania się społeczeństwa polskiego w wie- l
kach średnich. Warszawa 1921, gdzie znajdujemy najpeł- j
niejszy obraz tworzenia się stanów, oraz Wolność kmieca
na Mazowszu, Poznań 1921. Problemu powstania i upad-
ku stanu sołtysiego w Polsce dotyczy praca L. Ł y s i a-
ka, Własność sołtysia (wójtowska) w Malopolsce do koń-
ca XVI wieku, Kraków 1964. Wśród licznych prac doty-
czących rzemiosł omawianej epoki przykładowo można
wymienić A. M ą c z a k a, Sukiennictwo wielkopolskie
XIV - XVII wieku, Warszawa 1955, oraz J. W y r o z u m-
s k i e g o. Tkactwo małopolskie w późnym średniowieczu,
Warszawa - Kraków 1972. Problematykę innej ważnej ga-
łęzi życia gospodarczego porusza B. Zientara, Dzieje
małopolskiego hutnictwa żelaznego XIV - XVII w., War-
szawa 1954. Praca H. Samsonowicz a. Późne śred-
niowiecze miast nadbałtyckich, Warszawa 1968, przedsta-
wia rezultaty badań nad najważniejszą u schyłku śred-
niowiecza strefą handlową Polski.
W zakresie historii politycznej na uwagę zasługują naj-
pierw dwie podstawowe prace dotyczące rządów ande-
gaweńskich w Polsce: J. Dąbrowski, Ostatnie lata
Ludwika Wielkiego 1370 - 1382, Kraków 1918, oraz t e n-
ż e, Elżbieta Łokietkówna (Rozprawy Akademii Umiejęt-
ności, Wydz. Hist.-Filoz., t. 57, Kraków 1914). Warto rów-
nież wspomnieć pracę A. Strzeleckiej, O królowej
Jadwidze. Studia i przyczynki, Lwów 1933. Pełne opra-
cowanie czasów Władysława Jagiełły daje studium
A. Prochaski, Władysław Jagiełło, t. I - II, Warsza-
wa 1808. W popularnej formie tę samą problematykg
19
przedstawia M. K o s m a n, Władysław Jagiełło, Warsza-
wa 1968 (Światowid). Jednemu z najważniejszych wyda-
rzeń tego okresu, zwycięstwu nad państwem zakonnym,
poświęcona jest gruntowna praca S. M. Kuczynskie-
go. Wielka wojna z Zakonem Krzyżackim w latach
1409 - 1411, wyd. 3, Warszawa 1966. Zazębiające się silnie
z problemem krzyżackim stosunki Polski z Luksemburga-
mi przedstawia Z. N o w a k, Polityka północna Zygmun-
ta Luksemburskiego do roku 1411, Toruń 1964. W związku
z tą samą problematyką pozostaje praca M. Bar t'k o-
wiaka. Towarzystwo Jaszczurcze w latach 1387-1437,
Toruń 1948. Wpływ husytyzmu na Polskę przedstawia
najpełniej praca E. Maleczyńskiej, Ruch husycki
w Czechach i w Polsce, Warszawa 1959. Jeden z ważniej-
szych' epizodów z okresu krótkich rządów Władysława
zwanego Warneńczykiem omawia A, Pro c-haska. Kon-
federacja Spytka z Melsztyna, Lwów 1887. Do problemu
krótkotrwałej unii polsko-węgierskiej z tego czasu nie-
zastąpiona jest praca J. Dąbrowskiego, Włady-
sław I Jagiellończyk na Węgrzech (1440 - 1444), Warszawa
1922. Sprawy zabiegów o trony czeski i węgierski dla
synów Władysława Jagiełły są przedmiotem pracy
E. Maleczyńskiej, Społeczeństwo polskie pierwszej
połowy XV wieku wobec zagadnień zachodnich (Studia
nad dynastyczną polityką Jagiellonów), Wrocław 1947.
Brzemienne w wydarzenia panowania Kazimierza Ja-
giellończyka przedstawia interesująco w popularnej for-
mie M. B o g u c k a, Kazimierz Jagiellończyk, Warszawa
1970 (Światowid). Wiele kwestii szczegółowych tego okre-
su roztrząsa F. P-.apee, Studia ż szkice z czasów Ka-
zimierza Jagiellończyka, Warszawa 1907. Jednemu z naj-
ważniejszych problemów panowania Kazimierza Jagiel-
lończyka, sprawie rewindykacji Pomorza Gdańskiego,
poświęcone jest studium M. Biskupa, Zjednoczenie
Pomorza Zachodniego z Polską w połowie XV wieku,
Warszawa 1959. Aspekty militarne tej sprawy autor
uwypuklił w kolejnym swoim bardzo obszernym opra-
cowaniu pt. Trzynastoletnia wojna z Zakonem Krzyżac-
kim 1454 -1466, Warszawa 1967. W związku z wojną trzy-
nastoletnią i jej następstwami wspomnieć należy pracę
B. Leśnodorskiego, Dominium warmińskie (l 2431
7fl
-1569), Poznań 1849. Ciekawym przyczynkiem do zagad-
nień śląskich omawianego okresu jest praca H. Szcze-
góły, Koniec panowania piastowskiego nad środkową
Odrą, Poznań 1868. Splot czynników towarzyszących częś-
ciowej inkorporacji Mazowsza do Królestwa w drugiej
połowie XV w. przedstawia cytowana już praca E. M a-
1 e c z y ń's k i e j, Ksiqźęce lenno mazowieckie 1351 - 1526,
Lwów 1829.
Spośród prac, które dotyczą bardzo ważnych przemian
wewnętrznych za Kazimierza Jagiellończyka, a zwłaszcza
przesunięć w układzie sił politycznych, należy wymienić
głównie następujące; S. Roman, Przywileje nieszaw-
skie, Wrocław 1957; W. Knoppek, Zmiany w układzie
sil politycznych w Polsce w drugiej polowie XV w. i ich
związek z genezą dwuizbowego sejmu ("Czasopismo
Prawno-Historyczne", t. VII, 1955, z. 2); K. Górski,
Rządy wewnętrzne Kazimierza Jagiellonczyka w Koronie
("Kwartalnik Historyczny", t. 66, 1959, z. 3).
Pierwsze dwa panowania synów Kazimierza Jagielloń-
czyka opracował wyczerpująco F. Papce w pracach
Jan Olbracht, Kraków 1936, oraz Aleksander Jagiellon-
czyk, Kraków 1949. Wreszcie epizod śląskich rządów
kolejnego syna Kazimierza Jagiellończyka Zygmunta
(Starego) przedstawia S. Nowogrodzki, Rządy Zyg-
munta Jagiellończyka na Śląsku i Łuźyoach (1499 -. 1506),
Kraków 1937.
Wzrastający w omawianym okresie wpływ włoski na
szeroko pojętą kulturę Polski uwypukla praca J. P t a ś-
n i k a, Kultura wioska wieków średnich w Polsce, War-
szawa 1922. Wśród licznych prac dotyczących wczesnej
fazy Odrodzenia i Humanizmu w Polsce zwrócimy uwagę
na następujące: J. Garbaci k, Kallimach jako dyplo-
mata i polityk, Kraków 1948; A. J e l i c z, Konrad Cel-
tis na tle wczesnego Renesansu w Polsce, Warszawa 1956;
A. N o wiek i, Grzegorz z Sanoka, Warszawa 1958;
I. Zarębski, Stosunki Eneasza Sylwiusza z, Polską
f, Polakami, Kraków 1939.
D. RZUT OKA NA ZIEMIE POLSKIE
3V STAROŻYTNOŚCI
). Ludy Iowiecko-zbierackie
Najstarsze ślady pobytu istot ludzkich na ziemiach
dzisiejszej Polski pochodzą z epoki, którą geologowie na-
zywają lodowcową. Zaczęła się ona mniej więcej 800 tyś.
lat temu, a zakończyła się około 10 tyś. lat przed n.e.
W tym długim okresie czterokrotnie nasuwał się na na-
Bze ziemie od Gór Skandynawskich lodowiec, którego
najdalszy południowy zasięg wyznacza linia Karpat i Su-
detów. Zlodowacenia trwały w sumie ponad 300 tyś. lat,
a towarzyszył im klimat polarny z roślinnością i zwie-
rzostanem tundry. Ziemię porastały mchy i karłowate
brzózki, a świat zwierzęcy stanowiły częściowo wymarłe
już gatunki, jak mamut, nosorożec włochaty, niedźwiedź
jaskiniowy, a także renifer, zając bielak, lis polarny.
W okresie częściowego cofania się lodowca następowało
ocieplenie, a tundrę wypierał step z właściwą mu florą
i fauną. Okresy międzylodowcowe (interglacjalne) zna-
mionowały się trwałym ociepleniem, bujną roślinnością,
z przewagą lasu, oraz bogatym zwierzostanem leinym.
W trzecim okresie lodowcowym, kiedy lodowiec sięgnął
mniej więcej po Góry Świętokrzyskie, około 2.W tyś. lat
przed n.e. pojawiły się na naszych ziemiach gromady pier-
wotnych ludzi, zajmujących się łowiectwem i zbierac-
twem. Nie pozostały po nich żadne szczątki kostne, a przy-
najmniej dotąd na nie nie natrafiono, nie umiemy więc
określić ich typu antropologicznego. Domyślamy się tyl-
ko, że musiał to być typ pokrewny neandertalczykowi.
Siadem ich życia i działalności są jedynie prymitywne
narzędzia kamienne. Jest to zbyt mało, aby mówić o kul-
turze tych najstarszych łowców i zbieraczy. Ze względu
więc na sposób wytwarzania narzędzi zwykliśmy w za-
raniu ludzkości wyróżniać tylko tzw, przemysły, w któ-
Historia Polsiki do roku 1505
81
rych uwidacznia się zaledwie jeden przejaw pierwotnego
ludzkiego bytowania. Jak długo podstawowym tworzy-
wem w wyrobie narzędzi był kamień, ściślej krzemień,
mówimy o epoce kamiennej, którą dzielimy na starszą
czyli paleolit (od greckiego palaios = dawny i litos =s
kamień), środkową czyli mezolit (od greckiego meso* ==
środkowy i Iźtos) oraz młodszą czyli neolit" (od greckiego
neos = młody i litos). Wskutek ogromnej rozległości cza-
sowej paleolitu zwykliśmy go z kolei dzielić na' starszy
i młodszy. Początki istot ludzkich na ziemiach polskich
wiążą się ze starszym paleolitem.
Najwcześniejsze ślady paleolitycznego człowieka za-
chowały się u nas na terenie Górnego Śląska w Racibo-
rzu-Studziennej i w Bieńkowicach niedaleko Raciborza,
a nadto w Piekarach pod Krakowem i w jaskiniach oj-
cowskich. Płaskie odłupki krzemienne, których używał
do krajania i skrobania, skłaniały niektórych archeolo-
gów do łączenia tych znalezisk z tzw. przemysłem lewa-
luaskim (od znalezisk z Levallois we Francji). Z tego
samego trzeciego okresu lodowcowego pochodzą zapewne
również narzędzia kamienne, znane z Piekar i z jaskiń
ojcowskich, a dające się łączyć m.in. z przemysłami:
aszelskim (od znalezisk w St Acheul we Francji) i mu-
tierskim (od Le Mustier we Francji).
W młodszym paleolicie, przypadającym na czwarte zlo-
dowacenie, które zaczęło się około 60 tyś. lat przed n.e.,
wybijają się na naszych ziemiach przemysły: oryniacki,
magdaleński, szelecki, jerzmanowicki i in. (nazwy od
głównych znalezisk w Aurignac i La Madeleine we
Francji, w jaskini Szelesta na Węgrzech i w Jerzmano-
wicach niedaleko Olkusza). Ślady tych przemysłów znamy
głównie z Góry Puławskiej nad Wisłą koło Puław (ory-
niacki), z terenu Górnego Śląska (szelecki) oraz z jaskiń
ojcowskich (magdaleński i jerzmanowicki). W okresie
ostatecznego cofania się lodowca, przypadającym na lata
21 tyś. do 8 tyś. przed n.e., wytworzyły się jak gdyby
przemysły rodzime, które od głównych znalezisk w Świ-
drach i w Pludach pod Warszawą zwykliśmy obejmować
nazwą kultury mazowszańskiej. Charakterystyczne dla
młodszego paleolitu na ziemiach polskich jest pojawienie
się ludzi o wyższym stopniu inteligencji, pod względem
82
antropologicznym znacznie zbliżonych do dzisiejszych
mieszkańców naszego kontynentu. Obróbka krzemienia
wykazuje dużo wyższy poziom techniczny. Umiejętnie
odłupywane cienkie płytki krzemienia nadawały się nie
tylko jako noże, skrobaki itp. do oprawiania zwierzyny,
czy jako groty myśliwskie, ale służyły również do obra-
biania kości, rogu i drewna (cis), które stały się szeroko
głosowanym tworzywem do wyrobu zwłaszcza sprzętu
łowieckiego. Do tego okresu należy wynalazek wyrzutni
oszczepów oraz łuków, a wreszcie malowidła jaskiniowe,
których jednak z ziem polskich dotąd nie znamy.
Na lata 8000 do 4500 przed n.e. przypada mezolit, któ-
ry był epoką przejściową od paleolitu do kultur neoli-
tycznych. Znamionował się on daleko idącą zmianą wa-
runków egzystencji ludzkiej, spowodowaną ostatecznym
ustąpieniem lodowca i zniknięciem renifera, który w po-
przedzających kilkunastu tysiącach lat był u nas główną
zwierzyną łowną. Polodowcowy krajobraz charakteryzu-
jący się dużą liczbą rzek, jezior i lasów sprzyjał rozwo-
jowi rybołówstwa, łowiectwa leśnego oraz bardziej osia-
dłemu bytowaniu. Wybijają się w tym okresie przemy-
tły komornicki (od miejscowości Komornica niedaleko
Nowego Dworu Gdańskiego) i janisławicki (od Janisła-
wic na południe od Skierniewic). Dla przemysłów tych
charakterystyczne były wyroby z drobnych odlupków
krzemiennych i obsydianowych, czyli tzw. narzędzia mi-
krolityczne. Z okresu mezolitu znany jest u nas w Oroń-
ku koło Radomia rodzaj odkrywkowej kopalni krzemie-
nia.
2. Początki rolnictwa i hodowli
Następująca po mezolicie epoka neolityczna ma w dzie-
jach naszych ziem bardzo doniosłe znaczenie. Nowe fale
osadników, które sięgnęły tu wówczas od południa,
wschodu i zachodu, przyczyniły się zarówno do wzrostu
zaludnienia, jak i do stabilizacji osadnictwa. Dokonała
się w tym czasie wielka rewolucja gospodarcza, polega-
jąca na znacznym upowszechnieniu się hodowli, która
zaczyna spełniać ważniejszą rolę niż łowiectwo, i upraw
rolniczych przeważających nad zbieractwem. Rewolucji
83
tej towarzyszył poważny rozwój narzędzi pracy. Chociaż
tworzywem był w dalszym ciągu kamień, jednak umie-
jętność jego szlifowania i wiercenia w nim otworów po-
zwalała na wyrób toporów, młotów itp. Umożliwiło to
m.in. znaczny postęp w obróbce drewna. Wzrostowi za-
potrzebowania na krzemień odpowiadało sięganie w jego
poszukiwaniu pod ziemię. Wśród typowych neolitycznych
kopalń tego surowca na uwagę zasługuje kopalnia
w Krzemionkach Opatowskich o imponującej liczbie kil-
kuset szybów. Do wielkich osiągnięć ludzi z tej epoki na
naszych ziemiach należy dalej upowszechnienie się umie-
jętności lepienia i wypalania garnków, jak również wy-
robu tkanin, przy zastosowaniu prymitywnych jeszcze
pionowych krosien tkackich.
Wśród znalezisk neolitycznych, obok typowych dla ca-
łej epoki kamiennej wyrabianych z kamienia narzędzi,
pojawia się obficie ceramika. Jej kształty, a zwłaszcza
ornamentacja, pozwalają wyróżnić szereg kultur i śle-
dzić proces ich nawarstwiania się. Z tego okresu znamy
już liczne wyroby, które służą do charakterystyki poszcze-
gólnych luaów.
W neolicie zwykliśmy wyróżniać trzy okresy, które da-'
tuje się następująco: pierwszy od około 4500 do 2500 r.,
drugi od 2500 do 2000 r., trzeci od 2000 do 1800 r. W pierw-
szym okresie od południa znad Dunaju napłynęły na na-
sze ziemie, w pierwszej kolejności na lessowe obszary
Małopolski, dwie fale osadnictwa rolników, którzy przy-
nieśli ze sobą znajomość rolnictwa, a zapewne również
hodowli owiec, gdy natomiast hodowla świń i bydła do-
mowego od początku wykazywała cechy rodzime. Wcze-
śniejszą falę nazywamy kulturą ceramiki wstęgowej ry-
tej, a późniejszą ceramiki wstęgowej kłutej.
W drugim okresie neolitu mamy do odnotowania dwa
dalsze ruchy migracyjne o charakterze rolniczym, które
objęły południową Małopolskę, gdzie upowszechniła się
kultura kręgu lendzielskiego (od Lengyel na Węgrzech)
z ceramiką malowaną oraz kultura nadcisańska z cera-
miką pozbawioną malowanej ornamentacji. W tym sa-
mym mniej więcej czasie na obszarze Polski środkowej
i północnej, a wnet i południowej, pojawiła się tzw. kul-
tura pucharów lejkowatych, którą cechował znaczny sto-
94
pień rozwoju hodowli l rolnictwa. Na temat jej pechom
dzenia istnieją w nauce opinie rozbieżne. Niektórzy ko-
lebkę tej kultury widzieli w Jutlandii, inni zaś dostrze-
gają jej silne związki z kulturą trypolską na Ukrainie
i byliby zatem skłonni tam widzieć jej źródło. Wreszcie
od wschodu przez Wołyń uwidoczniły się w tym okresie
wpływy tzw. kultury ceramiki grzebykowej, uważanej
dawniej za praugrofińską.
W trzecim okresie neolitu rozwinął się na terenie Poi-'
ski południowej odłam kultury ceramiki wstęgowej w po-
staci tzw. ceramiki promienistej. Rozwijało się, zwłaszcza
na południu Polski, osadnictwo kultury pucharów lejko-
watych, wywierające trwały wpływ na gospodarcze obli-
cze naszych ziem, a niosące ze sobą umiejętność posłu-
giwania się radiem; od zachodu najprawdopodobniej nad-i
ciągnęła fala osadnictwa hodowlano-rolniczego, które
obejmujemy nazwą kultury amfor kulistych, a gdzieś od
Pirenejów 'dotarła na ziemie polskie migracja wojowni-
ków, znana pod nazwą kultury pucharów dzwonowatych.
Na szczególną jednak uwagę zasługuje tzw. kultura ce-
ramiki sznurowej, o charakterze zrazu pasterskim, z cza-
sem hodowlano-rolniczym. Jej zawdzięczamy prawdopo-
dobnie znajomość hodowli konia. Jest kwestią sporną,
czy kolebką tej kultury były tereny Niemiec, czy stepy
Ukrainy, czy też była wytworem rodzimym środkowo-
europejskim. Objęła ona w każdym razie prawie całość
ziem polskich. Jej nosicielami byli prawdopodobnie pra-
indoeuropejczycy.
W ciągu pierwszych stuleci epoki brązu, którą datuje
się na naszych ziemiach na lata 1800 - 700 p.n.e., Śląsk
i część Wielkopolski znalazły się w zasięgu tzw. kultury
unietyckiej (od znalezisk w miejscowości Unetice w Cze-
chach), znamionującej się szerokim stosowaniem brązu,
a także znacznym zróżnicowaniem społecznym widocz-
nym w pochówkach. Kultura ta tworzyła wówczas dość
zwarty kompleks na obszarze Czech, Moraw, południo-
wych i środkowych Niemiec oraz wspomnianej już czę-
ści ziem polskich. Obok kultury unietyckiej rozwinęła się
niemal równocześnie w północnej części Wielkopolski, na
Pomorzu Gdańskim, Kujawach i Mazowszu tzw. kultura
iwieńska (od znalezisk w Iwnie koło Szubina), której
przedstawiciele nie znali produkcji brązu, a trudnili się
głównie hodowlą. We wschodniej części ziem polskich
rozwinęła się niemal równocześnie bardziej prymitywna
kultura mierzanowicka (od miejscowości Mierzanowice
niedaleko Opatowa). Około XVI w. p.n.e. na podłożu
kultury unietyckiej, a pod wpływem naddunajskiej tzw.
kultury mogiłowej, wykształciła się w PJisce zachodniej
kultura nazywana przedłuźycką, a znamionującą się
przewagą pasterstwa nad rolnictwem. Równocześnie na
podłożu kultury mierzanowickiej wykształciła się kultura
trzciniecka (od znalezisk w Trzcińcu niedaleko Lublina),
która pozostawiła* trwałe ślady na terenie Polski wschod-
niej od Karpat po Wołyń i Pojezierze Mazurskie. Z kolei
około przełomu XIII/XII w. p.n.e. na wymienione tu kul-
tury przedłuźycką i trzciniecka nawarstwiła się kultura
łużycka, nazywana tak od pierwszych znalezisk na tere-
nie Łużyc. Kultura ta odznacza się dobrze rozwiniętym
rolnictwem i hodowlą oraz znajomością metalurgii brązu,
a w późniejszym okresie także żelaza. Kultura ta dzieli
się na dwie strefy, w których widoczne jest jej przed-
łużyckie i trzcinieckie podłoże. Zarazem pas przejścio-
wy świadczy o wzajemnym przenikaniu się tych stref.
Z kulturą łużycką wiążemy zwykle problem prasłowiań-
ski.
8. Prasiowianie
Archeologia, która odkrywa z powodzeniem materialne
cechy różnych kultur, a nierzadko rzuca pewne światło
na wyobrażenia religijne i światopogląd ich nosicieli, nie
może dać odpowiedzi na pytanie, jakimi językami posłu-
giwali się ludzie z odległych epok neolitu czy choćby
brązu, jeżeli nie pozostały po nich żadne zabytki pisane.
Sprawę komplikuje okoliczność, iż nie da się identyfiko-
wać kultury w sensie archeologicznym ze zwartą grupą
etniczną. Ta bowiem mogła przejmować zdobycze cywi-
lizacyjne swoich poprzedników na danym obszarze, za-
rzucając zdobycze własne, a na stykach różnych obsza-
rów etnicznych nieuniknione było obustronne przenika-
nie się kultur. Zagadnienie początków każdej grupy etni-
cznej, a etnogenezy Słowian w szczególności, wymaga
stałego zespalania wyników badań w zakresie różnych
dyscyplin naukowych, takich jak archeologia, antropolo-
gia, językoznawstwo, paleobotanika, historia i inne.
Dyskusyjny w nauce jest problem czasu i miejsca wy-
krystalizowania się szczepu indoeuropejskiego, którego
odroślą byli Słowianie. W aspekcie chronologicznym do-
konało się ono na pewno w dłuższym procesie dziejo-
wym, którego początków dopatrywać się można w me-
zolicie. W neolicie natomiast szczep ten musiał ulec
znacznym przemieszczeniom, co przyniosło w efekcie no-
wy proces powolnego wytwarzania się w jego obrębie
osobnych grup językowych. Już w III tysiącleciu przed
naszą erą wyodrębniły się indoeuropejskie języki he-
tycki i grecki. Istnieje domysł, że wytworem szczepu
indoeuropejskiego była kultura ceramiki sznurowej, któ-
ra rozwinęła się na ziemiach polskich w trzecim okresie
neolitu (2000 -1800 p.n.e.). W sprawie pierwotnych siedzib
indoeuropejczyków przeważa dziś opinia, że znajdowały
się one w Azji, która była kolebką wielu różnych ludów,
czy może ściślej w Eurazji, lub nawet w południowej
jej części. W różnym czasie ze szczepu indoeuropejskiego
wykształciło się dwanaście grup językowych, które opa-
nowały rozległy obszar od Półwyspu Indyjskiego po Pół-
wysep Pirenejski i Skandynawski oraz wyspy brytyjskie,
czyli znaczną część Azji południowej, Azję Przednią wraz
z Mniejszą oraz całą niemal Europę. Owe zaś grupy ję-
zykowe to: indyjska, irańska, hetycka, tocharska, tracko-
-ormiańska, grecka, iliro-wenocka, italska, celtycka, ger-
mańska, słowiańska i bałtyjska. W tym rzędzie Słowia-
nie i Bałtowie przedstawiają się jako najmłodsza odrośl
szczepu.
Wciąż odradzają się wątpliwości, gdzie dokonał się
historyczny proces wyodrębnienia się naszych praprzod-
ków w słowiańską, czy zrazu w bałto-słowiańską grupę
językową. Jedni uczeni (J. Rozwadowski, K. Moszyński,
H. Ułaszyn, H. Łowmiański) dopatrywali się prakolebki
Słowian w Azji lub we wschodniej Europie, inni (J. Kos-
trzewski, T. Lehr-Spławiński, J. Czekanowski) w dorze-
czu Odry, i WisłY( a więc na terenie późniejszej Polsk4
jeszcze inni (W. Hensel, J. Gąssowski) na większym
obszarze między Odrą a środkowym Dnieprem. Ten ostat-
ni pogląd reprezentują również badacze radzieccy.
Najważniejszym argumentem za tezą o zachodnim po-
chodzeniu Słowian, w jej dwojakim ujęciu, są ślady kon-
taktów językowych grupy słowiańskiej z grupami języ-
kowymi germańską, bałtyjską, iliro-wenecką i Irańską.
Brak natomiast w językach słowiańskich zapożyczeń ugro-
fińskich przemawiałby przeciwko wschodniej etnogene-
zie naszych przodków. Zwolennicy tezy zachodniej zwra-
cali uwagę na cis i bluszcz, występujące jedynie w do-
rzeczu Odry i Wisły, gdy tymczasem nazwy tych roślin
są wspólne niemal wszystkim językom słowiańskim,
a więc wywodziłyby się jeszcze z okresu prasłowiańskie-
go, poprzedzającego rozejście się Słowian z ich prasie-
dziby i powstanie w konsekwencji odrębnych języków
słowiańskich. Zwolennicy .tezy wschodniej zwracają na-
tomiast uwagę na to, że buk i jawor, rosnące pierwotnie
W Europie zachodniej i środkowej, mają w językach
słowiańskich nazwy zapożyczone. Oznaczałoby to, że Sło-
wianie zrazu drzew tych nie znali, skoro nie mieli wła-
snych określeń na nie, a więc mieszkaliby pierwotnie
poza strefą ich występowania, tj. na wschodzie. Zwraca
się również uwagę na to, że spośród wielkich rzek sło-
wiańskich tylko Wisłę pisarze starożytni określali jej
dzisiejszą nazwą, gdy dla innych mieli nazwy odmienne
od obecnych, co mogłoby dowodzić dużej stabilizacji et-
nicznej w jej obrębie. Wzmianka greckiego historyka
z V w. p.n.e., Herodota, o Keurach mieszkających na
północ od irańskich Scytów, w rejonie jak się zwykle
przyjmuje górnej Prypeci czy może Narwi, identyfi-
kowanych dość zgodnie ze Słowianami, świadczy w każ-
dym wypadku o wczesnym zasiedleniu przez Słowian ziem
ruskich czy południoworuskich.
Już w latach przedwojennych, a szczególnie po drugiej
wojnie światowej, utrwalił się pod wpływem Józefa Ko-
strzewskiego pogląd o ciągłości rozwoju kulturalnego
ziem w dorzeczu Odry i Wisły, od początków kultury
łużyckiej aż po wczesne średniowiecze, zakłócanej jedy-
nie w niektórych rejonach w sposób krótkotrwały no-
wymi migracjami obcych etnicznie elementów. W. kon-
sekwencji łączono kulturę łużycką z grupą etniczną pra-
słowiańską, z której wzięła początek słowiańska rodzina
językowa. Ponieważ zaś kultura łużycka wyrosła ]a\s,
gdyby w sposób ewolucyjny z kultur przedłużyckiej
i trzcinieckiej, wydawało się zatem prawdopodobne, że
właśnie na jej obszarze wykrystalizowała się prasłowiań-
ska czy słowiańska odrośl szczepu indoeuropejskiego.
Błędne w tej teorii było stawianie znaku równości mię-
dzy archeologiczną kulturą i grupą etniczną; w sposób
zbyt śmiały postawiono zagadnienie ciągłości kulturalnej
w prahistorii naszych ziem, a wreszcie nie dostrzeżono,
że kultura łużycka nie była monolitem, ale rozpadała się
na dwie różne strefy, tj. wschodnią i zachodnią. Dziś
z kolei upowszechnia się pogląd, już niegdyś podnoszony
przez Włodzimierza Antoniewicza, że z Prasłowianami
wiązać należy kulturę trzciniecką. W nowym kształcie
i w przekonywającym rozwinięciu Witolda Hensla przed-
stawia się on następująco: Obszarem, na którym wykry-
stalizowała się gdzieś u schyłku neolitu wspólnota bałto-
-słowiańska, byłby trójkąt między Bałtykiem, Sanem
i środkowym Dnieprem. Przypadająca na epokę brązu
kultura trzciniecką (XVI - XIII w. p.n.e.) stanowiłaby
wytwór wyodrębnionych już prawdopodobnie Prasłowian.
Sąsiadująca zaś z nią od zachodu kultura przedlużycka
należałaby do grupy językowej weneckiej, uważanej bądź
za pokrewną iliryjskiej, bądź też w stosunku do niej zu-
pełnie odrębną. Zrazu prawdopodobnie następowało wza-
jemne przenikanie tych dwu kultur, a następnie, gdzieś
na początku I tysiąclecia p.n.e., Wenedowie wyszli z nad-
odrzańskich siedzib, co otwarło Prasłowianom możliwość
ekspansji na zachód. Na tym terenie mieliby przejąć nie
tylko liczne zdobycze kulturalne swoich poprzedników,
ale także ich nazwę, pod którą znani byli pisarzom an-
tycznym.
3. Życie pierwotnych Słowian
'Jeżeli przyjmiemy, że kultura łużycka w swojej stre-
fie wschodniej była wytworem Słowian, a w strefie za-
chodniej przynajmniej od X w. p.n.e. związana była rów-
8
nież z tą grupą etniczną, to o życiu naszych słowiańskich
praprzodków jesteśmy dość dobrze zorientowani na pod-
stawie stosunkowo licznych znalezisk wykopaliskowych.
Byli oni przede wszystkim rolnikami i hodowcami. Upra-
wiali proso, pszenicę, jęczmień, soczewicę, groch, wykę,
bób, rzepę. Hodowali owce, krowy, świnie, kozy. Nadto
łowili ryby, zwierzynę leśną, zbierali miód z barci, zioła,
a w obrębie domowego gospodarstwa rozwijali niektóre
umiejętności typu rzemieślniczego, jak ciesiołka, kołodziej-
two, tkactwo, kornictwo, oraz garncarstwo, którego roz-
kwit pod względem techniki wykonania i ornarrentacji
przypada zwłaszcza na wieki VII - V p.n.e. Na szczególną
uwagę zasługuje ich metalurgia. Zrazu na wysokim po-
ziomie stanął wyrób sprzętu i ozdób z brązu, później zaś
do znaczenia doszło kuźnictwo żelaza i przetwarzanie
tego surowca na narzędzia, oręż, ozdoby itp. W okresie
cesarstwa rzymskiego, a więc w pierwszych wiekach
naszej ery, przy ożywionych kontaktach handlowych
z Italią, stosunkowo rzadko wśród importów rzymskich
na naszych ziemiach trafiają się narzędzia i broń. Nie-
mało w tym zakresie zawdzięczali zapewne nasi przod-
kowie swoim celtyckim sąsiadom, którzy w V - III w.
p.n.e. wykazali się wielką prężnością militarną i gospo-
darczą, a wywarli duży wpływ czy to przez bezpośred-
nie osadnictwo, czy w drodze kontaktów handlowych,
zwłaszcza na Śląsk i Małopolskę. Obok metalurgii, która
wcześnie wyodrębniła się u Słowian w osobną specjal-
ność, podobny charakter miało kamieniarstwo, dostarcza-
jące bardzo poszukiwanych w tym zamierzchłym okresie
żarnowców.
Pod względem organizacji społecznej spostrzegamy
u Słowian okresu kultury łużyckiej odejście od wielkich
wspólnot rodowych. Podstawową komórką społeczną sta-
ła się u nich rodzina, czy tzw. wielka rodzina, skupiająca
oprócz rodziców i dzieci także dziadków i niektórych
krewniaków. Świadczą o tym charakterystyczne dla tego
okresu domy mieszkalne, które udało się archeologom
gtosunkowo dobrze rozpoznać, a nawet zrekonstruować.
Brak również w tym okresie zaawansowanego rozwar-
stwienia społecznego, choć jego zawiązki dają się spora-
dycznie dostrzec w pochówkach.
90
Na uwagę zasługuje budownictwo obronne kultury łu-
życkiej, początkami swymi sięgające IX w. p.n.e., sto-
sunkowo dobrze znane z wykopalisk w Biskupinie i So-
biejuchach w Wielkopolsce. Na półwyspie utworzonym
przez jezioro, a więc na obszarze o znacznym stopniu
obronności naturalnej, wybudowano palisadę, która wraz
z drewnianym wałem otaczała osadę, mieszczącą domy
o układzie równoległym dla ponad 1000 osadników. Bra-
ma z grodu wychodziła ku wodzie, a wąskie dojście do
niej było tak pomyślane, że napastnik posuwający się
po nim w kierunku bramy miał po prawej stronie wał
obronny; przed ciosami z góry musiał się więc osła-
niać tarczą przy pomocy prawej ręki, co zmniejszało
jego zdolność bojową, bo razić mógł jedynie ręką lewą.
Nie ulega wątpliwości, że grody tego typu mogły powstać
jedynie przy sprawnej organizacji danej grupy osadni-
ków. Nie spostrzegamy w nich jednak miejsca, które mo-
głoby być siedzibą władcy. Trzeba więc przyjąć, że od-
zwierciedlają one etap wczesnodziejowej demokracji,
w której faktyczną władzą był wiec dorosłych mieszkań-
ców, czy tzw. starszyzny, a jej wykonawcami powoły-
wani doraźnie wodzowie. Wszak organizacja militarna
była głównym celem tych samorzutnie niejako tworzą-
cych się u ludów rolniczych pierwocin państwowego
ustroju. Ewolucja społeczno-ekonomiczna umożliwiła
z czasem wykształcenie się zawodowych wojowników,
którzy stawali się podporą jedynowładztwa.
Charakterystycznym przejawem kultury łużyckiej był
obrządek ciałopalny, upowszechniający się zresztą w tej
epoce dość szeroko również u innych ludów, a związany
niewątpliwie ze światopoglądem i wierzeniami religijny-
mi. Charakterystyczny dla pierwotnych rolników kult
ziemi ustąpił już jak się wydaje w tym okresie
miejsca innej życiodajnej sile przyrody, a mianowicie
słońcu, które długo było głównym przedmiotem kultu
Słowian. Świadczą o tym kulcie znaleziska figurek pta-
ków, które w różnych kulturach symbolizowały cześć dla
słońca. Obrządek ciałopalny oznaczał zapewne jakąś prze-
mianę w kulcie przodków, jakieś nowe wyobrażenia o ży-
ciu pozagrobowym i o stosunku zmarłych do świata ży-
wych, nie dowodzi zaś zaniechania tego kultu.
91
5. Kształtowanie się związków plemiennych
Budownictwo obronne okresu kultury łużyckiej i to-
warzyszące mu zawiązki demokracji wojennej wiązały '
się przede wszystkim z permanentnymi walkami między -
plemiennymi. Kulminacja zaś tego budownictwa, przy-
padająca na V - IV w. p.n.e., bywa łączona z najazdami
scytyjskimi, po których pozostały liczne ślady, a wśród
nich typowe dla tej grupy etnicznej groty, znajdowane ^
nierzadko w wałach obronnych ludności miejscowej. Kał- '
minacja owa zbiega się nadto z procesem nasuwania się
na teren Polski od północy tzw. kultury pomorskiej, bę-
dącej być może wytworem osiadłej na Pomorzu Wschod-
nim grupy Prasłowian, która żyła i rozwijała się w pew-
nej geograficznej izolacji. Upowszechnienie się na pół- ,
nocnym zachodzie naszych ziem charakterystycznego dla l
wspomnianej grupy obrządku grzebalnego odpowiadało '
prawdopodobnie wzrostowi znaczenia nowych plemion.
Budowano teraz rodzaj grobowców z płyt kamiennych,
do których wkładano urny z prochami. Na urnach zaś
utrwalano zarysy twarzy zmarłego, sceny wojenne i ele-
menty uzbrojenia, co może świadczyć o zwiększającej się ,
roli wodzów i wojowników. Od południowego wschodu
zaznaczył się równocześnie wpływ pochówków, w kto-
rych do pokrywania szczątków zmarłego używano gli-
nianych kloszów.
Pewnego przełomu w stosunkach gospodarczo-społecz-
nych na ziemiach polskich dopatrują się archeologowie
w II w. p.n.e. Przejawił się on w zaniku resztek kultury
łużyckiej i wytwarzaniu się pustek osadniczych. Na kul-
turę pomorską zaczęły się teraz nawarstwiać pokrewne
jej i bliskie sobie wzajemnie kultury przeworska i oksyw-
ska. Obie miały charakter rolniczy i nie znały budowni"
ctwa obronnego. W stosunkach społecznych uwidoczniło
się silniejsze rozwarstwienie majątkowe, na postęp eko-
nomiczny zaś wpływał rozwój metalurgii żelaza, zwła-
szcza w Górach Świętokrzyskich, Wyraźnie zaznaczyły
się w tym okresie wpływy celtyckie; nie ograniczyły się
one bynajmniej do stosunków handlowych, ale związane
były z osadnictwem Celtów, którego ślady mamy na Ślą-
sku i w Małopolsce.
92
Kola Celtów w kulturze materialnej dawnych Słowian
lest przedmiotem dyskusji naukowej. Czy byli oni nau-
czycielami naszych przodków w zakresie górnictwa, me-
talurgii, rzemiosł i nawiązywania kontaktów handlowych,
czy też trafili na naszych ziemiach na grunt o tyle pod
względem ekonomicznym przygotowany, że mogli stać
się szybko partnerami w wymianie towarów i umiejętno-
ści technicznych. Nie ulega wątpliwości, że liczne impor-
ty celtyckie, zwłaszcza w postaci ozdób i broni, cieszyły
się u nas popytem w związku z szybko postępującym roz-
warstwieniem społecznym. Ten sam charakter wymiany
występował w okresie cesarstwa rzymskiego, przy czym
towarem wywozowym stał się wówczas przede wszystkim
bursztyn, którego składy handlowe trafiały się już nie
tylko na Pomorzu, ale i w głębi kraju, a szlaki burszty-
nowe grały rolę ważnych arterii komunikacyjnych.
Obce źródła pisane z pierwszych wieków naszej ery
(Pliniusz Starszy, zm. 79, Tacyt, zm. 120, Ptolonaeusz,
II w.) przekazują nam pierwszą nazwę mieszkańców na-
zych ziem. Byli to Wenedowie. Jeżeli pierwotnie pod
nazwą tą kryła się odrębna wenedzka grupa językowa,
to w pierwszych wiekach naszej ery oznacza ona już
szereg plemion w dorzeczu Odry i Wisły, w szczególno-
ści jak się wydaje w środkowej i północnej części
tych rzek. Nazwa była żywotna i ekspansywna przynaj-
mniej w tym stopniu, co w tysiąc mniej więcej lat póź-
niej nazwa plemienna Polan, a na Śląsku Siężan. We-
nedami nazywają polską grupę Słowian także pisarze
następnych stuleci, a późne jej echo zawierał jeszcze
w IX w. n.e. tzw. opis Germanii króla angielskiego Alfre-
da Wielkiego (871 - 899 r.). Za trwały zaś ślad tej nomen-
klatury uznać należy przechowaną do dziś w języku nie-
mieckim nazwę Wenden dla Słowian żyjących niegdyś
między Odrą a Łabą.
6. Zagadnienie plemion germańskich
aa ziemiach polskich w pierwszych wiekach nowej ery
Według tradycji przekazanej przez historyka gockiego
Jordanesa (VI w.) gdzieś z początkiem nowej ery w do-
rzecze dolnej Wisły przybyło ze- Skandynawii german'1
83
skie -plemię Gotów, a w jakiś czas po nim plemię Gepi-
dów, oba być może zasilone jakimiś plemionami po-'
mniejszymi. Pozostały ich ślady archeologiczne w postaci
pochówków szkieletowych, nie praktykowanych wówczai
u ludności tubylczej; nic nie stoi na przeszkodzie łącze-
niu tych szczątków pod względem antropologicznym
z grupą etniczną germańską; również towarzyszące im
zabytki materialne dają się związać z kulturą materialną
ówczesnych Germanów. Plemię Gotów według wspomnia-
nej tradycji wywędrowało ze swych nadwiślańskich sie-
dzib pod koniec II lub z początkiem III w. w kierunku
Morza Czarnego, skąd później (V w.) pod nazwami Wi-
zygotów i Ostrogotów przeszło na zachód w granice im-
perium. zachodniorzymskiego. Siadem Gotów w połowie
III w. wywędrowali znad Wisły Gepidowie. Szlak tej
wędrówki nie jest dokładnie znany. Wiódł może wzdłuż
Prypeci i Dniepru, a może Przełęczą Dukielską do Nizi-
ny Naddunajskiej i wzdłuż Dunaju nad Morze Czarne. ;
Wędrówka odbywała się zresztą na pewno falami, a więc :
niekoniecznie jednym tylko szlakiem. Pobyt Gotów i Ge- l
pidów na naszych ziemiach był zaledwie epizodem; nie '
wyparli oni ze swych siedzib miejscowej ludności sło-
wiańskiej, choć może zdołali ją sobie czasowo podporząd- .
kować.
Historiografia, zwłaszcza niemiecka, dopatrywała się '
na naszych ziemiach, na podstawie przekazów Tacyta
i Ptolomeusza, innych jeszcze plemion germańskich, a mia- l
nowicie Burgundów, Lugiów, Wandalów, Hasdingów i Si-
lingów. Co do pierwszych, to istnieje prawdopodobień-
stwo, że przejściowo i w niedużej grupie mogli się zna-
leźć na południowo-zachodnim obszarze naszych ziem,
nie pozostawiając zresztą całkiem pewnych śladów. Co
do drugich, to przypuszczalnie nie byli plemieniem ger-
mańskim, lecz raczej celtyckim, a w zasięgu ich znajdo-
wały się przede wszystkim Łużyce i częściowo śląsk. Być
może osiedli na Śląsku w swojej wędrówce ze Skan- ,
dynawii Wandalowie, zanim pociągnęli dalej ku Italii
i Hiszpanii. Przesłanki takiego domysłu są jednak bardzo
wątle. Przypuszcza się wreszcie, że mogło również cza- i
sowo osiąść na Śląsku plemię Hasdingów, wchodzące [
jak się wydaje do związku plemiennego Wandalów. '
Co do należących również do tego związku Silingów, to
historycy niemieccy przyjmowali, że od nich właśnie po-
chodzi nazwa Śląska, a więc ich pobyt w tej części Pol-
ski przyjmowali za fakt. Tymczasem nie ma żadnej
przesłanki źródłowej, ani historycznej ani archeologicz-
nej, która by do takiego wniosku upoważniała. Nazwa
Śląska jest rdzennie słowiańska (Ślęz = mokradło) i znaj-
duje potwierdzenie toponomastyczne w postaci góry i rze-
ki Ślęży, oraz taktu, że w obrębie tej rzeki i góry osiadło
słowiańskie plemię Siężan, poświadczone w X w. Na
razie wydaje się najbardziej prawdopodobne, że Silingo-
wie zamieszkiwali czasowo na terenie Łużyc.
7. Wzrost znaczenia wodzów plemiennych
Przemiany gospodarczo-społeczne, dokonywające się na
naszych ziemiach na przełomie starej i nowej ery, a mia-
nowicie wzrost produkcji metalurgicznej, rozwój niektó-
rych rzemiosł, rozwój wymiany z Celtami i z kolei z ce-
sarstwem rzymskim, postępujące rozwarstwienie mająt-
kowe, wreszcie warunki politycznego zagrożenia ze strony
plemion germańskich przyśpieszyły proces emancypacji
wodzów plemiennych spod władzy wieców. Postępował
on być może nierównomiernie, ale objął najprawdopo-
dobniej wszystkie plemiona na naszych ziemiach. Bez
sprężystej organizacji nie do pomyślenia byłyby wędrówki
Słowian w kierunku dobrze zaludnionych regionów nad-
dunajskich i dalej w głąb cesarstwa wschodniorzymskie-
go na Półwysep Bałkański, na południowym zachodzie
po Alpy, a na zachodzie po Łabę. Te ruchy migracyjne
zaczęły się może już około II w. n.e. i trwały aż po wiek
VIII. Kulminacja ich zaś przypada na okres wielkich wę-
drówek ludów, kiedy to plemiona słowiańskie, zwłaszcza
idące na południe, ścierać się musiały z wojowniczymi
Germanami przesuwającymi się znad Morza Czarnego
na zachód, dalej z Hunami i Awarami. U schyłku staro-
żytności również ziemie nad Odrą i Wisłą stały się wi-
downią licznych utarczek między plemionami słowiański-
mi i wzajemnych podbojów, a wyraz temu dał wspo-
mniany już historyk gocki Jordanes, który o wielkim
ludzie Wenedów-Słowian znad Wisły napisał, że "ich
nazwy [plemienne] zmieniają się teraz, stosownie do róż-
nych szceepów", co należy rozumieć, że coraz to inne
plemiona dochodziły na tym terytorium do znaczenia i co-
raz to inne ich nazwy słyszeli cudzoziemcy. Byłaby to
sytuacja charakterystyczna dla okresu formowania się
państewek plemiennych, niekiedy efemerycznych, wza-
jemnie się zwalczających lub wchodzących ze sobą w po-
rozumienie ze względu na konieczność prowadzenia
wspólnych akcji wojennych i tworzących w ten sposób i
nietrwałe jeszcze związki plemienne. Cały ten długo- |
trwały proces przebiegał na gruncie demokracji wojen-
nej, przy czasowym kurczeniu się lub wzroście roli wiecu,
zależnie ad indywidualnych cech wodzów. Nawet jednak
zdobycie przez tych ostatnich mocnej pozycji w obrę-
bie plemienia nie oznaczało jeszcze przejścia ustroju de-
mokracji wojennej w feudalizm, dopóki nie wytworzyła
się konieczna dla tej formacji baza materialna, w postaci
ustabilizowanego i wytwarzającego produkt dodatkowy
rolnictwa. Jak długo bowiem świadczenia o charakterze
publicznym uiszczane przez ludność były niewielkie lub
wpływały sporadycznie w razie koniecznej potrzeby, nie
dając podstawy do utrzymywania stałej i względnie sil-
nej drużyny, i jak długo głównym źródłem bogactwa '
wodzów plemiennych były łupy wojenne, w znacznym
stopniu służące tylko tezauryzacji, tak długo ich władza
nad plemieniem była albo nietrwała, albo tylko iluzo-'
ryczna.
III. ZARANIE FEUDALIZMU
(OD VI DO POŁOWY X W.)
l. Przemiany w rolnictwie
Początki rolnictwa na naszych ziemiach wiążą się je-
szcze z epoką neolitu. Pojawiło się ono wraz z osadni-
ctwem ze strefy naddunajskiej, obejmując najpierw ob-
szary lessowe Małopolski, a następnie Kujawy, później
Wielkopolskę i Mazowsze. Pierwotnie miało charakter
wyłącznie kopieniacki, tzn. polegało na spulchnianiu zie-
mi prostym ręcznym narzędziem z drewna (rodzaj mo-
tyki). Z czasem łączyło się również z wypalaniem lasu,
przez co uzyskiwano zarówno nowe gruntx pod uprawę,
jak i użyźnienie gleby popiołem. Przy pomocy owych
ręcznych narzędzi kopieniackich zasiewano ziarno w zie-
mi tak długo, dopóki nie została wyjałowiona. Z kolei
porzucano stare pola i szukano nowych. Tereny lessowe
jałowiały wolniej i wolniej porastały lasem, toteż sprzy-
jały rolnictwu osiadłemu. Poważny postęp w rolnictwie
przyniosło zastosowanie zwierzęcej siły pociągowej i na-
rzędzi sprzężajnych. Były to zrazu drewniane radła, któ-
rych znajomość w Europie centralnej przypada jeszcze
na środkowy okres epoki brązu, w Polsce zapewne trochę
później. Z kolei zaopatrzenie radła w żelazną radlicę
usprawniało czynność rozpulchniania ziemi i umożliwiało
jej naturalne użyźnianie. Ta nowa zdobycz, przypadająca
na epokę żelaza, na ziemiach polskich przyjęła się później,
może dopiero około II w. n.e., w związku z poważnym
wzrostem produkcji żelaza. Wnet obok radlić pojawiły się
w radiach kroje (noże), które podnosiły poważnie jakość
t skuteczność orki. Duże znaczenie miała wreszcie umie-
jętność użyźniania gleby nawozem zwierzęcym, której
początków można się dopatrywać jeszcze przed naszą
erą.
łHistoria Polski do roku 1505
97
Wraz z upowszechnieniem się nowej techniki uprawy
ziemi rolnictwo z przerzutowego stawało się stałym. Do-
chodziło do tego zwykle powoli w dłuższym procesie
dziejowym. Kiedy nastąpiło to w Polsce, jest sprawą
dyskusyjną. Niewątpliwie początków stałego rolnictwa,
zwłaszcza na terenach lessowych, można się dopatrywać
jeszcze u schyłku I tysiąclecia p.n.e., ale z drugiej strony
relikty uprawy przerzutowej (wypaleniskowej) znane są
nawet z XII i XIII w. Chodzi więc raczej o to, kiedy
rolnictwo stałe można uznać za formę przeważającą.
Wydaje się, że szczytowy okres wielkiej wędrówki Sło-
wian (IV - VI w.) wiązać należy nie tyle ze znacznym
przyrostem naturalnym tej grupy etnicznej, ile z rewo-
lucją w rolnictwie, tj. z jego dojrzałością do pełnej sta-
bilizacji i z poszukiwaniem możliwie jak najlepszych
terenów osadniczych. Jeżeli słuszna jest ta przesłanka,
nie poparta jeszcze zresztą wystarczająco materiałem
archeologicznym, to upowszechnienie się rolnictwa sta-
łego na ziemiach polskich przypadłoby na schyłek sta-
rożytności i początek średniowiecza. Z tym wielkim po-
stępem w rolnictwie łączył się nadto rozwój hodowli,
która dostarczać teraz musiała w coraz większym stopniu
mięsa, siły pociągowej i nawozu. Równoczesny wzrost
znaczenia żyta i owsa w stosunku do prosa, pszenicy
i jęczmienia był następstwem pewnego pogorszenia się
warunków klimatycznych, dającego się obserwować już
w I tysiącleciu p.n.e., a przejawiającego się- w większej
wilgotności gleby i spadku średnich temperatur.
2. Wzrost znaczenia wytwórczości
typu rzemieślniczego
Źródła archeologiczne z terenu całej niemal Słowiań-
szczyzny poświadczają stosunkowo wysoki poziom wyro-
bów rzemieślniczych. Z wyjątkiem metalurgii (która już
na przełomie starej i nowej ery musiała mieć charakter
wyodrębnionej specjalności zawodowej), niektórych ośrod-
ków garncarstwa (np. założony zapewne przez przyby-
szów z granic imperium rzymskiego ośrodek garncarski
w Igołomii), złotnictwa (np. ośrodek nad Dnieprem z VI -
VIII w.), czy kamieniarstwa (np. ośrodek śląski pod
górą Ślężą, wytwarzający kamienie do żaren), inna wy-
twórczość miała charakter domowy, a więc stanowiła jak
gdyby margines zajęć rolniczo-hodowlanych. Jej rozwój
zatem wiązać należy w dużym stopniu z rolnictwem sta-
łym i jego potrzebami. Jako rzemiosło domowe garncar-
stwo dopiero w IX - X w. osiągnęło wyższy szczebel roz-
woju dzięki upowszechnieniu się wówczas na naszych
ziemiach koła garncarskiego. Podobnie było z głównym
zajęciem rzemieślniczym kobiet tkactwem, które roz-
wijało się pomyślnie w związku ze wzrostem znaczenia
' hodowli owiec oraz uprawy lnu i konopi. Już około X w.
'posługiwano się u nas udoskonalonym krosnem poziomym.
Do znaczenia doszło też przetwórstwo drewna: bednar-
stwo, kołodziejstwo, korabnictwo, rzeszotarstwo, wyrób
drążonych naczyń, a przede wszystkim ciesiołka, która
wzbudzała podziw u obcych. Na szczególną uwagę zasłu-
guje przetwórstwo skór, a zwłaszcza szewstwo, którego
kunszt budził szersze zainteresowanie. Wreszcie znaczny
poziom osiągnęła obróbka rogu i kości.
W okresie nasilania się ruchów plemiennych i między-
plemiennych wojen, wielką rolę musiało odgrywać wy-
twarzanie sprzętu wojennego hełmów (szłomy), szczy-
tów do tarcz, grotów, mieczy, łuków itp. W tym zakre-
sie mogło nawet dochodzić do specjalizacji i wyodrębnia-
nia się wspomnianej produkcji we właściwe rzemiosła.
Wydaje się jednak, że po wielkiej wędrówce ludów na-
stąpił względny spokój na naszych ziemiach, który z jed-
nej strony sprzyjał stabilizacji rolnictwa, a z drugiej usu-
wał w znacznym stopniu potrzebę wytwarzania na więk-
szą skalę sprzętu wojennego. Dopiero wczesny feudalizm
wpłynął ponownie na aktywizację i rozwój tej gałęzi wy-
twórczości.
lęzyka. Również wspólne wszystkim Słowianom jest sl(Ą
wo ptacźć, urobione od archaicznego surogatu pieniądząj
jakim było w Słowiańszczyźnie płótno (płaty tkanin)(
Powszechnie stosowanym na ziemiach słowiańskich "pła-
cidłem" były nadto skórki kunie i wiewiórcze, a w do-
rzeczu Odry i Wisły także sól. Wymiany dokonywano
dość powszechnie w miejscach kultu. Już w czasach
rzymskich ziemie polskie uczestniczyły w handlu z ce-
sarstwem. Po upadku państwa zachodniorzymskiego
i przejęciu wielkiego handlu przez Bizancjum i Wenecjt
oraz Arabów na południu i południowym wschodzie,
a skandynawskich Wikingów na północy, ziemie nasze
pozostały w tym handlu aktywne. Świadczą o tym sto-
sunkowo liczne znaleziska monet arabskich (od IX w.),
a także sporadycznie spotykane monety niemieckie, bi-
zantyńskie i angielskie. Częsta postać ich przechowywa-
nia w połówkach lub nawet w ćwiartkach świadczy
o tym, że były istotnie używane lako środek płatniczy.
Siekano je bowiem (stąd nazwa siekance) przy mniejszych
transakcjach pieniężnych. Do głównych artykułów wy-
wozowych dalekosiężnej wymiany należy zaliczyć nie";
wolników i skóry. Na uwagę zasługują również kontakty^
handlowe o mniejszym zasięgu, o których świadczą m.in.
znajdowane na terenie całej Polski obodrzycko-pomorskie^
kabłąki skroniowe, częsta ozdoba dawnych Słowianek,!
oraz ślady ceramiki z tejże strefy, dalej ozdoby awarskie,
pochodzące zatem z państwa Awarów nad Dunajem,
licznie znajdowane na terenie całej Polski przęśliki (dc
obciążania wrzecion) z różowego łupku z wołyńskiego
Owrucza, malowane pisanki oraz gliniane grzechotki
z Rusi Kijowskiej. Siady ceramiki polskiej spotykamy
natomiast w Szwecji; być może pochodzi ona z naczyń.
w których wywożono miód. Artykułem eksportu naszych
przodków musiały być kamienie do żaren, skoro na taki
"żarnowiec" z krzemienia śląskiego spod góry Sobótki
natrafiono na Półwyspie Jutlandzkim. Przedmiotem wy-
wozu były prawdopodobnie r&wmei typowe dJa słowiań-
skiej kultury ludowej w naszej strefie filigranowe wy-
roby ze srebra.
Najwcześniejsze ośrodki produkcii ncmidBnżeBo-prae-
rrystowej (np. hutniczy w rejonie Gór Swiętokzz?sxiea
c.a przełomie starej i nowej ery czy garncarski w Igo-
torai datowany na III w. n.e.), mimo znacznej nieraz
tpecjalizacji zawodowej i rozległych kontaktów handlo-
wych, nie były czynnikami miastotwórczymi, tzn. nie
wytwarzały z reguły "pramiasta", przez które rozumie-
libyśmy trwałe skupiska ludności oddającej się przynaj-
cniej na pół zawodowo zajęciom pozarolniczym. Jest
natomiast niemal prawidłowością, że pierwsze w dzie-
jach różnych cywilizacji tego typu ośrodki pramiejskie
powstawały przy siedzibach władzy lub kultu Tempo
procesu urbanizacyjnego i jego skala zależały' jednak
bardzo poważnie od postępu w rozwoju sił wytwórczych.
Na ziemiach polskich wyglądało to zazwyczaj w ten spo-
sób, że ośrodki kultu wpływały na rozwój wymiany,
a więc okresowo przy okazji świąt kultowych przycią-
gały bądź bezpośrednich producentów, bądź niekiedy tak-
że wędrownych kupców, ale rzadziej, i to raczej dopiero
we wczesnym feudalizmie, przekształcały się w stale
osady rzemieślniczo-targowe. Natomiast ośrodki władzy
oddziaływały miastotwórczo w okresie większej stabili-
zacji państewek plemiennych, która na naszych ziemiach
przypada jak się wydaje na stulecia VII - IX. Wy-
twarzały one znaczne zapotrzebowanie na niektóre arty-
kuły rzemieślnicze, jak broń, zbroje, ozdoby, obuwie,
odzież itp., a także na większy asortyment produktów
żywnościowych. Koncentrowały więc zrazu tylko okre-
sowo, ze względu na doraźne potrzeby, bądź wolnych
wieśniaków-rzemieślników oraz kupców, bądź też nie-
wolnych specjalistów rekrutujących się z jeńców wo-
jennych. Oni właśnie stawali się najczęściej stałymi mie-
szkańcami tych ośrodków. Z czasem wyrastały obok całe
osady rzemieślniczo-handlowe, a choć ich mieszkańcy
w znacznej mierze byli jeszcze rolnikami lub hodowca-
mi, gdyż zajęcia rzemieślnicze uzależnione były od do-
raźnych zamówień lub zapotrzebowań, to jednak takie
osady uznać już można za pramiasta. Oczywiście nie
wszystkie ośrodki władzy plemiennej zdołały wytworzyć
zawiązki życia miejskiego, niektóre pramiasta traciły
znaczenie zapewne wraz z upadkiem państewka plemien-
nego, ale kilka przynajmniej takich pramiast z epoki
plemiennej możemy na naszych ziemiach zarejestrować.
Należały do nich najprawdopodobniej: Poznań, Gniezno,
Kraków, Wrocław, Opole, Głogów, Niemcza, Wolin,
Szczecin, Kołobrzeg, przy czym nie jest to zestawienie
kompletne.
5. Wspólnoty terytorialne
i zawiązki ustroju feudalnego
Przechodzenie w większej skali od rolnictwa przerzu-
towego na stałe przyniosło bardzo istotne zmiany w ustro-
ju społecznym ziem polskich. Wspólnota pierwotna o cha-
rakterze rodowym, ograniczająca się z czasem do tzw.
wielkich rodzin, miała za podłoże ekonomiczne potrzebę
zbiorowego wysiłku przy karczunkach i wypalaniu lasów.
Stałe rolnictwo sprzyjało natomiast indywidualizowaniu j
się gospodarki w ramach mniejszych rodzin. Nie oznacza-
ło ono jednak równoczesnego wyrabiania się indywidual-
nej własności uprawianych gruntów. Siedzący w pobliżu
siebie osadnicy użytkowali zrazu wspólnie ziemię, lasy,
drogi i wodę. Wspólnoty takie niekiedy się rozrastały
szeroko, w miarę przybywania osadników, a ponieważ
ziemi i lasów było pod dostatkiem, potrzeba ich rozgra-
niczania między wspólnotami pojawiała się dopiero wów-
czas, gdy jedna wspólnota wchodziła na obszar użytko-
wany przez drugą. Indywidualizowanie się własności
wewnątrz wspólnot dokonało się w późniejszym etapie
i objęło przede wszystkim ziemię uprawną. A mianowi-
cie jednostki możniejsze, dochodzące do znaczenia czy to
dzięki łupom wojennym i umiejętnemu wyzyskaniu pracy
jeńców, czy też dzięki przymiotom osobistym, zaczęły
się prawdopodobnie wyłamywać ze wspólnot wcześniej.
Musiało to wpływać na konsolidację w obronie wła-
snych zagrożonych interesów pozostałej części wspól-
noty. W tej fazie wspólnoty (opola) jak gdyby się insty-
tucjonalizowały, wytwarzając rodzaj samorządu, którego
'przeżytki, wraz ze zbiorową odpowiedzialnością i z re-
102
liktami wspólnych świadczeń opolnych znalazły odbicie
w źródłach z XII - XIII w.
Tym przemianom towarzyszyła powolna teudalizaćja
ustroju gospodarczo-społecznego. Jej istotą było wyrabia-
nie się ponadużytkowych praw do podstawowego środka
produkcji, jakim w coraz większym stopniu stawała się
ziemia. Uzurpowali je sobie zapewne zwycięscy wodzo-
wie na terytoriach podbitych plemion, a w drodze powol-
nej ewolucji wytwarzać się musiały na innych obsza-
rach. Proces ten zakończył się dopiero za pierwszych
Piastów, ale już w epoce plemiennej musiał przynieść
wzrost świadczeń poszczególnych plemion na cele mili-
tarne. W miarę jak świadczenia te z dobrowolnych sta-
wały się przymusowymi, nabierały charakteru renty feu-
dalnej. Procesowi feudalizacji torowała drogę na pewno
siła; bez której nie dałoby się utrwalić przymusu poza-
ekonomicznego, tworzenie zaś zrębów wczesnego feuda-
lizmu było możliwe wtedy, gdy wódz plemienny, czy in-
ny możny, potrafił sobie zorganizować własną drużynę.
Drużyna bowiem była czynnikiem, który przyśpieszył,
czy wręcz umożliwił na bazie nadwyżek produkcyj-
nych przejście od demokracji wojennej do feudalizmu.
6. Rozwój państewek plemiennych
Nie wiemy nawet w przybliżeniu, ile państewek ple-
miennych mogło istnieć na naszych ziemiach. Po więk-
szości z nich nie ocalały nawet nazwy. Próba odtworze-
nia tzw. terytoriów plemiennych na podstawie systemu
ważniejszych grodów Polski wczesnofeudalnej, zwłaszcza
kasztelańskich (S. Arnold), spotkała się z ostrą krytyką
(K. Buczek). Zdani więc na ułamkowe obce źródła pisa-
ne, wiemy o niektórych zaledwie przedteudalnych orga-
nizacjach politycznych, istniejących dłużej lub krócej na
interesującym nas terytorium. Najstarsze informacje
z tego zakresu są zresztą stosunkowo późne, bo pochodzą
dopiero z około połowy IX w. Zawiera je tzw. Geograf
bawarski, tj. opis czy raczej rejestr plemion i grodów
znajdujących się na północ od Dunaju. Składa się on
103
wlaśuwie z dwu zapisek ujętych w całość pod wspólnym
tytułem w jednym z rękopisów przechowanych w Ba-
warii, który powstał na terytorium monarchii Franków
tuż przed jej rozpadem na mocy traktatu w Verdun
(843 r.). Czy opis ten sporządzono dla celów informacji
handlowej, czy polityczno-wojskowej, czy też czysto po-
znawczej, rozstrzygnąć dziś trudno. Miał najwyraźniej
za podstawę wiadomości bardzo różne, o czym świadczą
zaskakująco rozbieżne liczby grodów przypisywanych po-
szczególnym plemionom czy związkom plemiennym. Wi-
docznie informatorzy raz pod pojęcie grodu podciągali
znamienitsze obronne obiekty, a innym razem starali się
uchwycić globalną liczbę osad na danym terytorium,
oczywiście w przybliżeniu, na co wskazują okrągłe z re-
guły liczby. W sumie wiadomości o grodach nie budzą
zaufania, co do nazw plemiennych zaś zasługują w pełni
na uwagę. Spośród 13 plemion w pierwszej części opisu
żadne nie wiąże się z Polską, spośród zaś 43 plemion czy
ludów części drugiej 9 da się na pewno lub z dużym
prawdopodobieństwem związać z Polską. Są to: Wolinia-
nie (Wieluńczanie) i Pyrzyczanie na Pomorzu Zachodnim,
Sl^żanie, Dziedoszanie, Opolanie i Golężyce na Śląsku,
dalej Wiślanie i Lędzice, a wreszcie przypuszczalna Go- '
planie (Glopeani) na Kujawach. Niektórzy badacza wiążą ,
nadto z Polską plemiona: Besunzane i Yerizane, ale loka- '
lizacja ich nastręcza wiele trudności. Dokument cesarza
Henryka IV z 1086 r., zatwierdzający na podstawie znacz-
nie wcześniejszego źródła (X w.) stan posiadania połączo-
nych biskupstw praskiego i morawskiego, wymienia obok
wielu plemion czeskich również 4 plemiona śląskie,
a mianowicie: Ślężan, Dziadoszan, Trzebowian i Bobrzan.
Mimo zastrzeżeń formalnych, jakie budzi ten dokument,
przyjmujemy zeń do rejestru plemion polskich niezna-
nych skądinąd Trzebowian i Bobrzan. Lokalizacja pierw-
szych nastręcza trudności; na ogół przyjmuje się ostatnio,
że głównym ich grodem mogła być Legnica. Siedziby
Bobrzan rozciągałyby się natomiast wzdłuż rzeki Bóbr,
lewego dopływu Odry.
Uderzająco mała jest liczba plemion na wielkim ob-
szarze Polski poza Śląskiem i Pomorzem Zachodnim- Czy
zabrakło Geografowi bawarskiemu odnośnych informacji,
czy może mniejsze organizmy plemienne zostały tu już
wówczas wyparte przez większe związki plemion? Ta
ostatnia okoliczność dotyczy zwłaszcza jak się wy-
daje poludniowopolskich Wiślan. Nie znamy też z na-
zwy ani jednego plemienia z terenu Wielkopolski. Zwią-
zana najpierw z tą dzielnicą nazwa Polska (PoZonża) po-
jawia się stosunkowo późno i już za Chrobrego oznacza
całe jego państwo. Wątpliwe więc, czy w ogóle była
nazwą plemienną. Natomiast współczesny Mieszkowi I
kronikarz saski Widukind z Korbei napisał, że Mieszko
panuje nad ludem zwanym Licikawiki. To samo zdaje
się poświadczać w połowie X w. cesarz bizantyński Kon-
stanty Porfirogeneta, który w dziele O zarządzaniu ce-
sarstwem wspomniał jakichś pogan znad Wisły zwanych
Dicyke czy może raczej Licyke. Próbowano ich łączyć
z Lędzianami i lokalizować w Wielkopolsce. Dziś nato-
miast przyjmuje się pogląd (H. Łowmiański), że Licika-
wiki i Licyke byliby to Listkowice (Leszkowice), potom-
kowie Leszka, który był dziadem Mieszka I. W takim
ujęciu również ta nazwa nie byłaby pochodzenia ple-
miennego. Rychło zresztą została wyparta przez nazwę
Polska. Plemię czy związek ponadplemienny Lędziców
lokalizujemy dziś we wschodniej części naszych ziem
w rejonie Sandomierza i Lublina (H. Łowmiański). Mniej
prawdopodobna jest ich lokalizacja na pograniczu między
Polską a Rusią, w dawnych ziemiach przemyskiej i sa-
nockiej (T. Lehr-Spławiński). Tak jak źródłoslowem na-
zwy Polan było pole, tak nazwę Lędaiców wyprowadzamy
od rzeczownika pospolitego tęda, oznaczającego grunt
uprawny. Tak jak od Polan urobiono nazwę naszych
przodków na zachodzie, tak od Lędziców na wscho-
dzie (litewskie Lenkas, ruskie Lach, węgiersko Lengyel).
Świadczy to o roli, jaką musieli Lędzice odgrywać w do-
bie formowania się naszego państwa, ale także o zasad-
ności ich wschodniej lokalizacji. Warto dodać, że wspo-
mniany już Konstanty Porfirogeneta napisał o Lendza-
nenoi, że wraz ze wschodniosłowiańskimi Krywiczanami
uiszczali daninę na rzecz Rusów.
Nie znamy wreszcie ani jednego plemienia z terenu
104 105
Mazowsza, chociaż przypuszczać można, że nazwa krainy
historycznej urobiona została od nazwy plemiennej Ma-
zowszan, tak jak nazwa Śląsk od Sleżan.
Zanim Mieszko I zjednoczył pod swoją władzą więk-
szość czy całość ziem polskich, wykształciły się na nich
przynajmniej dwa silniejsze ośrodki państwowe, o struk-
turze przypuszczalnie już częściowo feudalnej. Było to
państwo Wiślan na południu i państwo Polan na północy.
7. Państwo Wiślan
Już przekaz Geografa bawarskiego nasuwa przypu-
szczenie, że wspomniani przezeń Wiślanie, bez podania
liczby grodów, to albo jakiś bardzo mało znaczący orga-
nizm plemienny, albo duży związek o trudno uchwytnych
danych. Kompletny brak innych nazw plemiennych z te-
renu Małopolski, będącej siedzibą Wiślan, przemawiałby
za tą drugą ewentualnością. Do tego samego wniosku
zdaje się prowadzić inny przekaz, a mianowicie tzw. opis
Germanii króla angielskiego Alfreda Wielkiego (871 -
899 r.), stanowiący przeróbkę geograficznej części dzie-
jów świata chrześcijańskiego pióra biskupa hiszpańskiego
Orozjusza (V w.). Informuje on, że na wschód od Moraw
leży kraj Wiślan (Wiśle tond), a na wschód z kolei od
niego znajduje się Dacja (teren późniejszej Rumunii). Tak
więc państwo Wiślan wybijałoby się znaczeniem na du-
żym obszarze między Morawami a Dacją. Potwierdzenie
tego wniosku znajdujemy w trzecim z kolei przekazie
o państwie Wiślan, tj. w żywocie apostoła Wielkich Mo-
raw św. Metodego (zm. w 885 r.), spisanym wnet po jego
śmierci. W pewnym fragmencie autor żywotu pisze, że
Metody miał dar proroczy, a stwierdzenie to poparł na-
stępującym przykładem: "Pogański książę, bardzo po-
tężny, siedząc na Wiśle [lub: Wiślech] urągał chrześci-
janom i szkody im wyrządzał. Posławszy więc do niego,
kazał mu [Metody] powiedzieć: Dobrze by było, synu,
abyś się dal ochrzcić dobrowolnie na swojej ziemi, bo
inaczej będziesz w niewolę wzięty i zmuszony przyjąć
chrzest na ziemi cudzej. Wspomnisz moje słowo. Tak się
też stało".
Nie należy tej relacji brać całkiem dosłownie, bo może
ona być skażona tendencyjnością, ale na pewno jest
w niej echo rzeczywistych wydarzeń. Istnienie państwa
Wiślan w świetle wszystkich trzech przekazów nie ulega
kwestii. Można mieć wątpliwości, czy istotnie było to
państwo potężne. Nie wiemy, gdzie znajdował się jego
główny ośrodek władzy, bo określenie "na Wiśle" tego nie
wyjaśnia, nasuwa się najwyżej przypuszczenie, że chodzi
o najważniejszy gród nad górną Wisłą, tj. Kraków. Wi-
ślicę należy raczej wyłączyć. Mógł władca Wiślan urągać
misyjnej działalności państwa wielkomorawskiego i mógł
też ulec jego przemocy, zwłaszcza gdy panujący w nim
Swiętopetk (870 - 894) wyniósł je do szczytu potęgi. Mógł
też być ochrzczony "na ziemi cudzej". Najbardziej dy-
skusyjna jest natomiast sprawa ewentualnej chrystiani-
zacji państwa Wiślan w obrządku słowiańskim Wielkich
Moraw. Poglądy w nauce są podzielone. Jedni uważają,
że chrystianizacja taka istotnie nastąpiła, i szukają jej
śladów we wczesnym średniowieczu polskim, w postaci
np. domniemanej drugiej, tj. słowiańskiej metropolii
w Polsce za czasów Bolesława Chrobrego, a w rzekomej
likwidacji tej metropolii próbują nawet dopatrzyć się
źródła konfliktu między Bolesławem Szczodrym i bisku-
pem krakowskim Stanislawem. Relikty języka, którym
posługiwał się ten obrządek (tzw. język starocerkiewno-
słowiański), dostrzega się w pieśni Bogurodzica, datowa-
nej zatem na czasy bardzo zamierzchłe. Inni badacze za-
przeczają w ogóle istnieniu obrządku słowiańskiego
w Polsce. Na pewno większej roli on tu nie odgrywał,
bo pozostawiłby prawdopodobnie jakieś trwalsze i wy-
rażniejsze ślady. Nie może więc być mowy o takiej chry-
stianizacji, jaka dokonała się w państwie wielkomoraw-
skim, ale też pewnego wpływu na Polskę nie można cał-
kiem zaprzeczać, choćby ze względu na ścisłe związki
Polski południowej z Czechami, przynajmniej po upadku
państwa wielkomorawskiego (906).
Nie wiadomo, kiedy upadło państwo Wiślan. Czy klę-
ska jego "potężnego księcia" była tylko epizodem, czy
też łączyła się z likwidacją samego państwa. W X w.
w każdym razie już o nim nie słyszymy, natomiast do-
myślamy się z dużym prawdopodobieństwem, że przy-
najmniej po schyłek panowania Mieszka I jego teryto-
rium znajdowało się pod zwierzchnością władców cze-
skich.
8. Początki państwa Polan
W tym mniej więcej czasie, kiedy na południu Polski
istniało państwo Wiślan, w jej części pólnocno-zachodniej
tworzyły się zawiązki wczesnofeudalnego państwa Polan.
Jego bezpośrednią kontynuacją było państwo Mieszka I.
Według tradycji dworskiej pierwszych Piastów, utrwalo-
nej z początkiem XII w. w kronice anonima, zwanego
W późniejszej historiografii Gallem, Mieszko I był już
czwartym władcą państwa Polan. Przed nim władali tu
'przodkowie Mieszka: Ziemowit, Leszek i Ziemomysł.
Niektórzy badacze odnosili się do tej tradycji nieufnie,
ale Gali tak wyraźnie odgranicza odnośną informację od
legendy, że nie ma powodu mu nie wierzyć, skoro w in-
nych sprawach informuje na ogół rzetelnie. Ale i w sa-
mej legendzie o złym władcy Popiciu i jego zacnym ora-
czu, Piaście, którego syn Ziemowit miał zająć miejsce
Popielą, doszukać się można echa obalenia dawniejszego
jeszcze władcy Polan. Tak więc państwo Polan sięga-
łoby swymi początkami jeszcze IX w.
9. Kultura duchowa l wierzenia Słowian
w okresie pogańs!d;n
W dobie przedchrześcijańskiej Słowianie nie znali pi-
sma. Stąd też nie mamy dostatecznie wymownych prze-
kazów źródłowych. Podstawowym elementem kultury mu-
siała być oczywiście religia i związana z nią mitologia,
w której wyrażał się światopogląd epoki. Niestety o re-
ligii pogańskiej na ziemiach polskich niemal zupełnie
brak wiadomości. Późny przekaz Długosza okazał się nie-
mal mistyfikacją historyka, który w reliktach pogaństwa
i zabobonach ludu polskiego, w pięć wieków po chrystia-
nizacji, szukał odpowiedników mitologii starożytnych
Greków i Rzymian. Ponieważ natomiast stosunkowo do-
brze poświadczone są wierzenia pogańskie na Rusi oraz
na drugim krańcu Słowiańszczyzny, tJ. u Obodrzyców,
Wieletów i na zachodnich kresach Pomorza (Wolin, Szcze-
cin), a w pewnych elementach okazują się zbieżne, stąd
można, wnosić, że na ziemiach polskich przedstawiały
się podobnie. Do weryfikacji uzyskanego stąd obrazu po-
służyć się można znaleziskami archeologicznymi z terenu
Polski (Łysa Góra, Płock, Sobótka, Wolin i in.).
Tak więc na najwyższym szczeblu w wyobrażeniach
Słowian znajdował się bóg ognia i błyskawicy, zwany
na Rusi Swarogiem; z kolei po nim największą czcią da-
rzono boga słońca lub słońca i ognia, zwanego w całej
przypuszczalnie Słowiańszczyźnie Swarożycem (jak gdyby
synem Swaroga), a na Rusi dodatkowo jeszcze Dadźbo-
giem. Pochodną tych kultów był szczególny szacunek dla
hutnictwa i kuźnictwa, jak o tym zdaje się świadczyć
nieprzypadkowa chyba łączność miejsc kultowych z ośrod-
kami metalurgicznymi (Łysa Góra, Płock). Czcili nadto
nasi przodkowie rzeczki, strumyki, niektóre drzewa i si-
ły przyrody. Pierwotnie bogom swoim nie stawiali świą-
tyń, lecz czcili ich w gajach, ewentualnie w miejscach
ogrodzonych, gdzie również odbywali sądy. Świątynie są
wytworem późnego pogaństwa, a znamy je z zachodnich
kresów Słowiańszczyzny. Również kapłani pojawili się
u Słowian być może dopiero pod wpływem chrześcijań-
skiego sąsiedztwa. Ze zwierząt szczególną czcią darzyli
nasi pogańscy przodkowie konie; w szczególności posłu-
giwali się nimi przy odprawianiu wróżb. W ogóle gusła
i czary były ważkim elementem ich światopoglądu. Jed-
nym z głównych obrzędów religijnych było święto sobó-
tek. W okresie plemiennym, a zwłaszcza tworzenia się
układu feudalnego, wykształcały się kulty lokalne, zamy-
kające się w wąskich stosunkowo granicach plemion czy
związków plemiennych. Powstawały więc odrębne wy-
obrażenia bogów, pod odrębnymi nazwami, a przykładów
w tym względzie dostarcza i Słowiańszczyzna nadłabska,
i Ruś. Bogowie tej epoki mieli po trzy lub cztery twarze,
które symbolizowały bądź różne sfery boskiej mocy, bądź
też wszechobecność na obszarze plemiennym.
IV. WCZESNY FEUDALIZM POLSKI
(OD POŁOWY X DO KOŃCA XII W.)
l. Poglądy historiografii na genezę państwa polskiego
W źródłach pisanych państwo polskie pojawiło się
nagle i to od razu jako twór politycznie dojrzały, jako
partner i sprzymierzeniec największej potęgi świata
chrześcijańskiego, odnowionego przez królów niemieckich
z dynastii saskiej cesarstwa rzymskiego. Badaczom prze-
szłości wydawało się to dziwne, jak długo pod łopatą
archeologa nie przemówiła ziemia i dopóki nie poddano
wnikliwej analizie na płaszczyźnie porównawczej rozpro-
szonych okruchów czy wzmianek historycznych. Szukano
długo takiej teorii, która by wyjaśniała zarazem i naro-
dziny państwa, i genezę rysującego się wyraźnie już u je-
go początków rozwarstwienia społeczeństwa. Wraz z odej-
ściem od skonstruowanych przez Kadłubka bajecznych
pradziejów Polski powstały w XVIII w. teorie, według
których państwo polskie było efektem najazdu ze-
wnętrznego, co w najczęstszym ujęciu przedstawiało się
w ten sposób, że Słowianie podbili miejscową ludność
sarmacką, tworząc warstwę panującą i aparat państwo-
wy (A. Naruszewicz i inni). W następnym stuleciu na-
jeźdźców-Lechitów szukano w Dacji (W. A. Maciejowski),
w Ilirii (A. Bielowski), a wreszcie w Skandynawii. Ta
ostatnia próba wyjaśnienia początków państwa polskie-
go, mająca za przesłanki m.in. domniemane normańskie
imię Mieszka I Dago (z aktu Dagome iudex) oraz rze-
kome znaki runiczne (inskrypcyjne pismo skandynawskie
w herbach szlachty polskiej), odegrała dużą rolę w anty-
polskiej propagandzie dawnej nauki niemieckiej. Twórcą.
teorii najazdu normańskiego był K. Szajnocha (1857).
W jego ujęciu podbój naszych ziem przez skandynawskich
110
Lachów (lag, lah = towarzysz) został dokonany jeszcze
w VI w. Nowy złagodzony wariant tej teorii wyszedł
spod pióra F. Piekosińskiego (1881). Według tego uczone-
go podboju nadwiślańskich Lechitów (VII lub VIII w.)
dokonali nie wprost skandynawscy Normanowie, ale nad-
labscy Lechici, którzy wcześniej ulegli wpływom nor-
mańskim. Wreszcie spóźnionym echem teorii najazdu nor-
mańskiego był pomysł K. Krotoskiego, że Normanowie
przybyli na ziemie polskie przez Ruś (1925).
Z teoriami podboju zewnętrznego współistniały próby
wyjaśnienia początków państwa polskiego w wyniku dłu-
giej wewnętrznej ewolucji. Pierwszą taką oryginalnie po-
myślaną naukową konstrukcję dał J. Lelewel (1846).
Punkt ciężkości spoczywał w niej na ewolucji społeczeń-
stwa. W długim procesie dziejowym autor widział usta-
wiczne ścieranie się dwu warstw: arystokratycznych le-
chitów oraz wieśniaczego gminowładztwa. Efektem tego
ścierania się był postępujący wzrost znaczenia lecbitów
("z lechów lechcice", czyli "zlechcice", to szlachta, szlach-
cice), przejawiający się w utrwalaniu rządów autokraty-
cznych (jedynowładczych) kosztem gminowładztwa, któ-
rego wyrazem były wiece. Na gruncie krytyki teorii na-
jazdu K. Szajnochy i F. Piekosińskiego wykrystalizowała
się tzw. polska teoria rodowa (K. Potkański, O. Balzer,
Z. Wojciechowski). Przyjmowała ona, że organizacja pań-
stwowa była wynikiem ewolucji ustroju rodowego, dyna-
stia miała rodową budowę, a monarcha to nikt inny, jak
tylko starosta panującego rodu. W drodze podboju we-
wnętrznego ród ten miał podporządkować sobie inne ro-
dy, z częścią z nich wchodząc w przymierze i uznając ich
lepsze prawa, część zaś obracając w poddanych. Teoria
ta okazała się błędna, gdy dowiedziono, że państwo po-
wstało na gruncie pełnego rozkładu społecznego ustroju
rodowego, co więcej na gruncie rozkładu również
wspólnot terytorialnych. \
Nie da się inaczej wyjaśnić genezy naszej państwowo-
ści, jak tylko w drodze powolnego narastania elemen-
tów feudalizmu w łonie wspólnoty pierwotnej, aż do ich
przejścia w nową społeczno-ustrojową i gospodarczą ja-
kość, która bez aparatu państwowego obejść się nie
mogła.
^.,..'" . 111
2. Przełomowe momenty w budowie państwa
wczesnofeudalnego w Polsce
Słusznie w historiografii naszej nazwano Mieszka I bu-
downiczym państwa polskiego. Wiele bowiem wskazuje
na to, że dopiero jego geniusz zespolił te elementy, które
w budowie trwałego organizmu politycznego były nie-
zbędne. Badania archeologiczne wykazały, że wielkie
grody państwa Polan, jak zwłaszcza Gniezno i Poznań,
wybudowane zostały w połowie X w. Należałoby więc
je łączyć już z państwem Mieszka I. Jaka była ich funk-
cja? Nie były to już grody plemienne, czy tzw. czoła
opolne, służące niegdyś bezpieczeństwu najbliższej oko-
licy, ale siedziby księcia oraz załóg i funkcjonariuszy
książęcych, a zatem podstawa władzy terytorialnej pań-
stwa. Tradycja przechowała długo taką rolę tych i in-
nych grodów, bo jeszcze kronika Galia przekazuje nam
informacje, że za Bolesława Chrobrego Poznań miał 1300
pancernych i 4000 tarczowników (lekka jazda), Gniezno
1500 pancernych i 5000 tarczowników, dla Włocławka
odnośne liczby wynosiły 800 i 2000, a dla Giecza 300
i 2000. Należy sobie wyobrażać, że wraz z powiększaniem
się-terytorium państwowego grodów tego typu przyby-
wało, a choć ich załogi w stosunku do pojedynczego gro-
du były z czasem coraz mniej liczne i coraz bardziej
rozproszone, to jednak w sumie stanowić musiały znaczną
siłę. Miały one pierwotnie charakter drużyn monarszych,
z czasem zaś przekształcały się w rycerstwo osiadłe,
związane z ziemią i żyjące z renty feudalnej. Za Mieszka I
instytucja drużyny była jeszcze w pełni rozwoju. Infor-
muje o niej Ibrahim ibn Jakub, pisząc, że Mieszko miał
3000 pancernych o dużych walorach bojowych, których
zaopatrywał w odzież, broń, konie i żywność i którym
regularnie wypłacał żołd, a nawet wyposażał ich dzieci.
Liczby podane przez Ibrahima ibn Jakuba oraz Galia
wydają się wysoce prawdopodobne, bo jeżeli Mieszko
miał ich 3000, to za Bolesława Chrobrego nie dziwi liczba
4300 (bez tarczowników, o których podróżnik arabski nie
informował). Musiał bowiem Chrobry mieć owego zbroj-
nego wojska dużą liczbę, skoro jak relacjonuje Thiet-
mar 300 pancernych powierzył cesarzowi Ottonowi III
przy okazji zjazdu gnieźnieńskiego w 1000 r.
Utrzymanie przez władcę własnym kosztem kilku- czy
kilkunastotysięcznej drużyny wymagało bardzo wysokich
dochodów, których nie mogły pokryć łupy wojenne ani
pierwotne, dorywcze świadczenia ludności. Należało stwo-
rzyć system skarbowy, który by zabezpieczył funkcjono-
' wanie rozbudowującego się aparatu państwowego, a także
j interesy materialne formującej się elity władzy. Zmian
l o znaczeniu przełomowym dokonał zapewne w tej dzie-
; dzinie Mieszko I. Polegały one na obciążeniu całej lud-
ności z wyjątkiem wojów i możnych, którzy bezpo-
średnio z władcą współdziałali stałą rentą gruntową
o charakterze publicznym. Należy przypuszczać, że już
bardzo wcześnie możni zdołali związać ze sobą zarówno
część wolnych, jak zwłaszcza niewolnych osadników, i że
aa własny użytek budowali na znacznie mniejszą ska-
lę podobny do monarszego system skarbowy. Ale na-
wet ich ludzie, w szczególności wywodzący się spośród
wolnych, pociągani byli do niektórych przynajmniej świad-
czeń publicznych. Rentę, aby odpowiadała potrzebom pań-
stwa, należało odpowiednio zróżnicować i ująć w pewne
ramy organizacyjne. Ramy takie mamy poświadczone
przez Galia dla czasów Bolesława Chrobrego. Wprawdzie
niejeden ich element przeniósł Gali wstecz ze stosunków-
sobie współczesnych, to jednak sam system nie był za
jego czasów tworem nowym. Jeżeli tradycja wiązała go
z epoką Chrobrego, nie przypisując temu władcy bynaj-
mniej jego utworzenia, to widocznie wprowadzony został
przez Mieszka I lub może nawet przez jego poprzedników.
W obrębie większych zespołów osadniczych tworzono pe-
wien system gospodarki zamkniętej, w którym świadczenia
ludności były pomyślane tak, aby w sumie mogły zaspo-
koić potrzeby podróżującego po kraju monarchy, będą-
( cych w jego otoczeniu urzędników i dworzan, a także
. załóg grodowych. Zapasy przeznaczano z pewnością na
l okoliczności szczególne, a zwłaszcza na zaopatrzenie woj-
ska w razie wyprawy wojennej. Jest w naszej nauce
kwestią sporną, czy tak pojęta organizacja gospodarcza
", stanowiła "system dworski" czy też "system grodowy",
112
lHistoria Polski do roku 1505
I1S
inaczej mówiąc, czy przedstawione wyżej kompleksy osad-
nicze stanowiły rodzaj włości z rezydencją monarszą czyli
dworem i osobną administracją gospodarczą, czy też pod-
legały grodom i zwierzchniej władzy kasztelanów, w rę-
kach których znajdowały się agendy policyjno-sądowe
i wojskowe, a więc środki pozwalające stosować przymus,
niezbędny w egzekwowaniu świadczeń. Dziś coraz więcej
zwolenników zyskuje sobie ta druga wykładnia (A. Giey-
sztor, K. Modzelewski), jakkolwiek źródła nasze nie po-
świadczają gospodarczych funkcji kasztelanów. Być może
jednak oba te systemy ze sobą w pewnym zakresie
współistniały.
Świadczenia ha rzecz państwa musiały się składać
już za czasów Mieszka I i Bolesława Chrobrego zarówno
z produktów, jak i ze służebności. Niekiedy ograniczały
się do jednej tylko postaci. Zwykliśmy je nazywać na
tym etapie społecznego rozwoju rentą feudalną, wyróż-
niając w niej postać produktową, odrobkową, a z czasem
także pieniężną. Rentę pierwotną stanowiły oczywiście
produkty gospodarki rolniczo-hodowlanej, a więc zboże
i rzeźne zwierzęta domowe, oraz w związku z bardzo
upowszechnionym u naszych przodków bartnictwem
miód. Zamieniano ją często już za Mieszka I stosow-
nie do potrzeb gospodarczych państwa na świadczenia
produktowe typu rzemieślniczego lub na służebności. Po-
nieważ osady wiejskie były z reguły nieduże i tworzyły
je przeważnie rozrośnięte rodziny, zwykle w takich wy-
padkach całą wieś obarczano jednym rodzajem świadcze-
nia służebnego, co miało tę dodatnią stronę, że w miarę
przybywania osadników czy naturalnego rozrastania się
osady nie było potrzeby dodatkowego określania powin-
ności, bo były one już zwyczajowo przyjęte. W ten spo-
sób powstawały całe wsie typu rzemieślniczego lub usłu-
gowego, które bardzo często od rodzaju świadczeń przyj-
mowały nazwy, niekiedy utrzymane do dziś. Były to np.
Szewce, Złotniki, Grotniki, Korabniki, Szczytniki, Skot-
niki, Owczary, Kobylniki, Piekary, Rybitwy itp. Z terenu
Polski znamy ich ponad 40 kategorii, a zatem przynaj-
mniej tyle musiało być rodzajów służebności. Przyjmowa-
no niekiedy, że we wczesnym średniowieczu niejako sa-
morzutnie wykształciły się liczne wsie o specjalistycznym
114
profilu gospodarczym, które nasi władcy tylko podporząd-
kowali państwu wczesnofeudalnemu. W większości wy-
padków działo się jednak odwrotnie. To państwo narzu-
cało części osadników stosownie do swoich potrzeb
rodzaj rzemieślniczego lub usługowego świadczenia, przy-
czyniając się jednak nierzadko do znacznego rozwoju
zajęć pozarolniczych. Ustawały one przeważnie wraz
z upadkiem tego wczesnofeudalnego systemu gospodarki
państwowej. Czasem natomiast przeżywały ten system,
wpływając w okresie kilku stuleci na gospodarczy profil
niektórych wsi. Zdarzało się jednak, że monarcha celowo
sprowadzał osadników o pewnych rzadszych umiejętno-
ściach, tworząc od nowa pewne osady służebne. Posługi-
wał się w tym celu zapewne głównie jeńcami wojennymi.
Gali Anonim np. poświadcza, że Bolesław Chrobry miał
ptaszników i łowców "niemal wszystkich narodów".
Budowa wielkich grodów o charakterze administracyj-
no-wojskowym musiała się odbywać wspólnym wysiłkiem
dużej liczby ludności, tak zresztą, jak grodów epoki ple-
miennej. O ile jednak tamte budowała ludność niemal
samorzutnie, we własnym bezpośrednim interesie, o tyle
w nowym układzie stosunków społeczno-ustrojowych sta-
ło się to jej obowiązkiem. Z pewnością nie stosowano na-
wet wyłączeń na rzecz mieszkańców posiadłości tworzącej
się warstwy feudałów. Świadczenie było więc powszechne
i w tym charakterze utrzymało się najdłużej. Gdy inne
zmieniały się z czasem w prywatno-prawne, ono pozo-
stało jako publiczne.
Wielkie grody epoki wczesnego feudalizmu w znacz-
niejszym stopniu niż dawne plemienne zaczęły przy-
ciągać osadników stałych. Osiadali oni w ich pobliżu,
tworząc charakterystyczne dla tej epoki podgrodzia.
Wpływało na ten proces zarówno poczucie bezpieczeń-
stwa u boku dobrze obwarowanych i obsadzonych załoga-
mi wojskowymi grodów, jak też zapotrzebowanie tych
grodów na różne artykuły rolniczo-hodowlane i rzemieślni-
cze, nie dające się w pełni pokrywać ze świadczeń ludno-
ści służebnej. Zarówno przez budowę grodów o nowych
funkcjach administracyjno-wojskowych, jak i przez nowy
system świadczeń, państwo wczesnofeudalne przyśpie-
szyło rozwój społecznego podziału pracy i stworzyło po-
115
trzebę stosowania pieniądza, której już nie mogły sprostać
monety obce. Należało więc wprowadzić pieniądz własny.
Jeszcze za Mieszka I moneta wybijana w niewielkiej ilo-
ści w Polsce miała znaczenie raczej symboliczne niż eko-
nomiczne, ale już za Bolesława Chrobrego emisje stały
się liczniejsze, a odpowiadały zapewne rodzącym się po-
trzebom państwa i społeczeństwa.
Bardzo istotnym i przełomowym elementem tworzącego
się państwa wczesnofeudalnego w Polsce była również
nowa nadbudowa ideologiczna w postaci religii chrześci-
jańskiej, która ponad kultami i świadomością plemienną
tworzyła świadomość nową, integrującą państwo w duchu
chrześcijańskiego uniwersalizmu, wierności władcy i po-
kory.
S. Walka o nowy kształt terytorialny państwa
Całe niemal panowanie Mieszka I (ok. połowy X w.
992 r.) wypełnia walka o rozszerzenie podstaw terytorial-
nych państwa. Walka ta miała bardzo doniosłe znaczenie,
bo w jej wyniku zostały zespolone plemiona o bardzo bli-
skich sobie cechach kulturalno-językowych, osiadłe na
zwartym pod względem geograficznym obszarze. Panowa-
nie Mieszka I jest więc jednym z najważniejszych w na-
szych dziejach etapów tworzenia się polskiej .wspólnoty
polityczno-kulturalnej.
Jeżeli kolebką państwa Polan była Wielkopolska, lub
może tylko jej część z ośrodkiem w Gnieźnie, to do naj-
wcześniejszych zdobyczy tego państwa musiały należeć
pozostałe obszary Wielkopolski oraz Kujawy. Bawiący
w 965/966 r. na dworze praskim Bolesława I Ibrahim ibn
Jakub, o Polsce prawdopodobnie nieźle poinformowany
ze względu na żywe wówczas kontakty Polski z dworem
czeskim, napisał o państwie Mieszka I, że jest ono naj-
rozleglejsze z krajów słowiańskich i graniczy od północy
z Prusami, a od wschodu z Rusią. W granicach tego pań"
stwa znajdowało się zatem wówczas Mazowsze. Autor
nazwał Mieszka ,,królem północy" i wspomniał o jego
sąsiedztwie z Wieletami (może przez Lubusz). Podbój Po-
morza Zachodniego został przez Mieszka dokonany w la-
tach 967 - 972; Pomorze Gdańskie spośród nadmorskich
116
obszarów w pierwszej kolejności musiało zostać włączo-
ne do Polski. Kraków, który był wówczas ważnym .
punktem etapowym na drodze handlowej z Rusi Kijow-
skiej do Pragi, został przez Ibrahima zaliczony do władz-
twa księcia Czech Bolesława. Odosobniony pozostał po-
gląd (J. Dąbrowski), że Kraków, a także Śląsk, w X w.
w skład państwa czeskiego nie wchodziły. W tradycji
czeskiej, utrwalonej w dokumencie biskupstwa praskiego
z 1086 r., zwierzchność Kościoła czeskiego rozciągała się
niegdyś na śląsk i na Małopolskę. Czas tej zwierzchności
łączyć należy najprawdopodobniej z ostatnią ćwiercią
X w., bowiem biskupstwa w Pradze i Ołomuńcu zostały
kreowane około 973 r. Próba jej odnoszenia do okresu
państwa wielkomorawskiego, które upadło około 906 r.,
nie znalazła uznania. W każdym razie biskupstwo praskie
pretendowało do odnowienia tej zwierzchności jeszcze pod
koniec XI w. Mamy wreszcte wyraźne wskazówki źródło-
we, że dopiero Mieszko I, i to w schyłkowym okresie swe-
go panowania, zajął na rzecz Polski obie wspomniane
dzielnice. Do Śląska najprawdopodobniej odnosi się
wzmianka kroniki Thietmara pod 990 r. o "królestwie"
zabranym przez Mieszka I Czechom, oraz współczesna jej
wiadomość tzw. Mnicha sazawskiego o utracie Niemczy
przez Czechy. Nie można zresztą wykluczyć poglądu, że
Małopolska weszła w trwały związek z Polską dopiero
pod panowaniem Bolesława Chrobrego. Kosmas pisze
wprawdzie, że zajął ją Mieszko I, ale jako datę tego faktu
podaje rok 999, który odpowiada już Chrobremu.
Jedyną stratą terytorialną Polski z czasów Mieszka I
byłoby pogranicze polsko-ruskie z grodami Przemyśl
i Czerwień, które według tradycji ruskiej zostało oder-
wane od kraju "Lachów" przez Włodzimierza Wielkiego
w 981 r.
Pod koniec panowania Mieszka I granice jego "gnieź-
nieńskiego" państwa zostały opisane w tzw. akcie DaBome
iudex (990 - 992), który znamy niestety tylko z mocno
skażonego streszczenia. Państwo to opierało się prawdo-
podobnie od strony północnej o morze, od strony wschod-
niej graniczyło z Prusami i Rusią; stąd granica szła do
Krakowa, przy czym niektórzy badacze przyjmują, że je-
szcze Krakowa nie obejmowała; dalej biegła ku rzece
117
Odrze i trudnej do zidentyfikowania miejscowości Alemu-
re (może Ołomuniec), z kolei ku siedzibom Milczan, ale
ich nie obejmowała, i wreszcie z biegiem Odry, za-
pewne aż ku morzu.
Jeżeli tak zarysowane terytorium państwowe zostało
zespolone pod jedną władzą świadomie i celowo, to
świadczy to o mądrości twórców państwa polskiego i zro-
zumieniu jego najżywotniejszych interesów. Jeżeli zaś
było efektem zbiegu okoliczności, był to zbieg nadzwy-
czaj szczęśliwy. Tworzyły to terytorium w sposób niemal
idealny dorzecza Wisły i Odry, wzajemnie na siebie za-
chodzące i nie wykazujące nawet w niektórych miejscach
wyraźnego działu wodnego. Obie rzeki wraz z ich dopły-
wami, a także pas jezior na naszej części Niżu Środko-
woeuropejskiego, stanowiły główne szlaki ruchu osadni-
czego, a nierzadko także ważne arterie komunikacyjne.
Sieć hydrograficzna była tu więc istotnym czynnikiem
integrującym te grupy etniczne, które znalazły się w gra-
nicach tworzonego w drugiej połowie X w. organizmu
państwowego Polski. Tylko podmokłe obszary nadnoteckie,
osłonięte po obu stronach szerokimi pasami puszczy,
w sposób naturalny separowały Pomorze i utrudniały je-
go zrośnięcie się z resztą ziem polskich.
To zwarte pod względem geograficznym, etnicznym
i osadniczym terytorium Polski ze schyłku X w. opierało
się od południa o naturalną granicę górską Karpat i Su-
detów; od zachodu było osłonięte pasem puszcz, zalega-
jących międzyrzecze Bobru i Nysy (Łużyckiej). Począwszy
od ujścia tej ostatniej rzeki, Odra pozbawiona dopły-
wów lewobrzeżnych, a mająca całe swoje zlewisko po
stronie wschodniej stanowiła wyraźną i trudno do-
stępną bagnistą zaporę od zachodu. W dwu miejscach
jednak idące od strony wschodniej fale osadnicze prze-
kroczyły tę rzekę, obejmując obydwa jej brzegi: raz w re-
jonie ujścia Warty, gdzie Odra wygina się ku wschodowi,
teren jest suchszy, a na jej zachodnim przedpolu stanął
gród Lubusz, i drugi raz w rejonie Szczecina, gdzie z kolei
brzeg zachodni suchszy jest od wschodniego. Dalej od
ujścia Odry i wyspy Wolin, związanej pod względem
osadniczym z pomorską grupą Słowian, granica biegła
morzem do ujścia Wisły. O dolny, podmokły od wschodu
.
bieg tej rzeki oparła się granica między osadnictwem
słowiańskich Pomorzan i litwo-bałtyjskich Prusów. Tylko
tutaj, mniej więcej od ujścia Osy, rzeka ta dzieliła ludzi
i kultury, a dalej w górę już tylko łączyła mieszkańców
obu jej brzegów. Od ziemi chełmińskiej ku wschodowi
granica między Prusami a kujawsko-mazowieckimi Sło-
wianami była dość płynna. Stanowił ją pas mokradeł, je-
zior i puszcz; tu była możliwość wzajemnego przenikania
się obu grup etnicznych, ale w X w. musiały one być
jeszcze od siebie odległe. Płynna była na całej swojej dłu-
gości granica wschodnia. Dorzecze Wisły splatało się tu
niemal z dorzeczami Niemna, Prypeci i Dniestru. Granicę
w pewnym sensie naturalną mógł tu stanowić w swoim
środkowym biegu Bug, ale od strony zachodniej osadni-
ctwo zatrzymywało się na strefie lasów i mokradeł ciąg-
nących się na wschód ku górnej Prypeci. Dopiero na po-
łudnie od tej strefy bagnisto-leśnej znajdowały się te-
reny zasiedlone z kilkoma znacznymi grodami, o przej-
ściowym polsko-ruskim etnicznym i kulturalnym cha-
rakterze. Od zarania naszej państwowości te tzw. grody
czerwieńskie, wraz z noszącym podobne przejściowe ce-
chy dorzeczem Sanu, były przedmiotem sporów między
Polską a Rusią.
Terytorium państwowe Polski z końca X w. liczyło nie
więcej niż 250 tyś. km2. Stan jego zaludnienia szacuje się
na około l min mieszkańców. Było więc ono zasiedlone
rzadko (około 4 mieszkańców na l km2), w sposób bar-
dzo nierównomierny, a krajobraz puszczański dominował
jeszcze na rozległych obszarach. Natomiast większe sku-
piska osadnicze musiały się znajdować, idąc od północy,
w rejonie Wolina, Pyrzyc, Kołobrzegu, Sławna, Słupska,
Gdańska, Tczewa i Chełmna. Pas intensywnie zasiedlo-
ny ciągnął się od Poznania i Giecza, przez Gniezno, Krusz-
wicę, Płock gdzieś po Wyszogród. Bardziej na południe
stwierdzić można kilka ośrodków o większym potencjale
demograficznym, jak zwłaszcza w rejonie Kalisza, Łęczy-
cy, Sieradza. Potem znowu mamy pas gęściej zasiedlony
gdzieś od Wolborza po Radom. Na Śląsku jako oś osad-
nictwa rysuje się wyraźnie Odra, na co wskazują dobrze
udokumentowane terytoria plemienne Dziadoszan, Ślężan,
Opolan i Golęszyców. Już w owych zamierzchłych czasach
T
licznych osadników przyciągały również dopływy tej rze-
ki, a zwłaszcza Kaczawa, Bystrzyca, Ślęża, Oława, Nysa
Kłodzka i Olza. Dużym potencjałem ludnościowym odzna-
czała się również Małopolska, szczególnie lewy brzeg Wi-
sły na zwartym obszarze od Krakowa po dolinę Nidy, czy
jeszcze na wschód od tej rzeki w rejonie Sandomie-
rza i Zawichostu po Wyżynę Lubelską. Wreszcie znacz-
na wyspa osadnicza znajdować się musiała w dolinie Sanu,
gdzie na czoło wysunął się gród Przemyśl.
magdeburskiej, nie cofającej się nawet przed stwarza-
niem fałszywych podstaw prawnych (czego dowiodła zre-
sztą nauka niemiecka). Właśnie cytowany już akt Dagome
łudex, w którym Mieszko poddał swoje państwo pod pro-
tekcję Stolicy Apostolskiej, miał na celu w pierwszym
rzędzie wyjednanie dla Polski statusu odrębnej prowincji
kościelnej. Udało się dopiąć tego celu dopiero Bolesławo-
wi Chrobremu, ale był to i tak sukces olbrzymi, skoro
wcześniej schrystianizowane Czechy uzyskały własne ar-
cybiskupstwo dopiero około połowy XIV w.
4. Chrzest Polski
'Jednym z najdonioślejszych aktów politycznych pań-
stwa Mieszka I było przyjęcie chrześcijaństwa. Sposób,
w jaki tego aktu dokonano, dowodzi ogromnej zręczności
i przezorności Mieszka. Właśnie na dworze Ottona I przez
wiele lat dojrzewała myśl założenia arcybiskupstwa
w Magdeburgu, które w sferze kościelnej realizowałoby
program ekspansji wschodniej cesarstwa. Arcybiskupstwo
to istotnie zostało powołane do życia w 968 r.; miało wy-
tyczone granice od strony zachodniej, a otwarte było ku
wschodowi. Mieszko jednak był szybszy. Pojął w 965 r.
za żonę Dobrawę córkę księcia czeskiego Bolesława I,
a w następnym roku przyjął wraz ze swoim dworem
chrzest; z kolei nastąpiła chrystianizacja kraju. Czechy
nie miały jeszcze wówczas własnego biskupstwa, lecz na-
leżały do bawarskiej diecezji w Ratyzbonie. Ta zaś wcho-
dziła w skład kierowanej z odległej Nadrenii archidiecezji
mogunckiej, której konkurentem na wschodzie miał się
stać Magdeburg. Wygrał tu więc Mieszko konflikt kościo-
ła niemieckiego i w ten sposób zapewnił chrystianizowa-
nej Polsce status misyjnego terytorium, podległego bez-
pośrednio Rzymowi. Pierwszym biskupem misyjnym Pol-
ski był Jordan, który pochodził zapewne z krępu kultury
romańskiej, może z Włoch, a może z Lotaryngii. Jego na-
stępcą był Niemiec Unger. Biskupstwo misyjne miało cha-
rakter przejściowy i musiało z czasem przybrać diece-
zjalną formę organizacyjną. Mieszko pokonał z pewno-
ścią rozliczne trudności, aby nie dopuścić do podporząd-
kowania Polski pod względem kościelnym archidiecezji
5. Stosunek Mieszka I do cesarstwa
Król niemiecki z dynastii saskiej Otto I odnowił w 962 r.
godność cesarza rzymskiego i związał ją trwale z króle-
stwem niemieckim. Zatem królowie niemieccy zyskali nie
tylko najwybitniejszą pozycję wśród władców zachodniej
i środkowej Europy, ale podjęli plan rozciągnięcia swojej
zwierzchności, w zakresie władzy świeckiej, nad całym
światem zachodniochrześcijańskim. Mieszko wcześnie zro-
zumiał tę. ideę, bo już wkrótce po koronacji cesarskiej
Ottona I nazwany zostaje przez kronikarza niemieckiego
Widukinda "przyjacielem cesarza", co potwierdza nadto
Thietmar, nazywając go pod 972 r. "wiernym cesarzowi".
Owa przyjaźń i wierność okupywana była przez Mieszka
trybutem z terytorium "aż do rzeki Warty", a więc tery-
torialnego nabytku Polski na południe od rzeki Warty.
Traktował Mieszko tę przyjaźń jako zło konieczne, mają-
ce go doraźnie zabezpieczyć przed ekspansją Marchii
Wschodniej, która z rejonu górnej Łaby dokonała właśnie
w 963 r. zaboru Łuźyc. Zarówno po śmierci Ottona I
(973), jak i Ottona II (983), popierał do tronu cesarskiego
przeciwko dynastii saskiej księcia bawarskiego Henryka
zwanego Kłótnikiem.
Formalną przyjaźń z cesarzem przeplatały konflikty
Mieszka ze wschodnioniemieckimi feudałami. W 963 r.
najechał Polskę na czele pogańskich Kedarów skłócony
z cesarzem przedstawiciel niemieckiego świata feudalne-
go Wichman. Zadał on klęskę Polakom w bitwie, w któ-
rej poległ nieznany z imienia brat Mieszka I. Informa-
cja o tej bitwie kronikarza niemieckiego Widukinda jest
pierwszą wzmianką źródłową o Mieszkowym państwie.
W cztery lata później ten sam Wichman poległ w walce
z Mieszkiem. W 972 r. doszło do zbrojnego starcia między
Polską a margrabią Marchii Wschodniej Hodonem. Szalę
zwycięstwa w słynnej bitwie pod Cedynią przechylił na
rzecz Mieszka jego brat Czcibor. Zwycięski Mieszko zo-
stał wezwany przed Ottona I do Kwedlinburga, gdzie dal-
szą przyjaźń z cesarstwem okupić musiał oddaniem na
dwór cesarski, w charakterze jak gdyby zakładnika, swego
syna Bolesława, zwanego później Chrobrym. Gdy wnet
zmari Otton I, a Mieszko poparł jego bawarskiego rywala,
doprowadziło to do zerwania przyjaznych stosunków Pol-
ski z cesarstwem. W 979 r. Otto II podjął nawet wyprawę
zbrojną przeciw Mieszkowi, która jednak nie przyniosła
zamierzonego rezultatu. Nie przywrócono zerwanej świe-
żo zależności trybutarnej Mieszka od cesarstwa, a gwa-
rancją dobrych stosunków polsko-niemieckich miało być
na przyszłość małżeństwo Mieszka z Odą, córką margra-
biego Marchii Wschodniej Dytryka. Po śmierci Ottona II
(983) Mieszko znów poparł Henryka Kłótnika, który jed-
nak tronu nie osiągnął. Aby uprzedzić konflikt zbrojny,
uznał Mieszko zwierzchność cesarstwa nad swoim pań-
stwem, a przy tej okazji złożył zwycięskiemu Ottonowi III
egzotyczny dar w postaci wielbłąda. W 990 r. w trakcie
wojny z Czechami, której najbardziej prawdopodobnym
efektem było przyłączenie Śląska do Polski, korzystał Mie-
szko z pomocy militarnej cesarstwa.
6. Początek panowania Bolesława Chrobrego
Mieszko I zmarł w 992 r., pozostawiając dwu synów
z małżeństwa z Odą, córką margrabiego Dytryka, oraz
Bolesława zwanego Chrobrym ze związku małżeńskiego
z Dobrawą. Brak Bolesława w akcie Dagome iudex na-
suwa przypuszczenie, że mógł on być przez Mieszka od-
sunięty na rzecz synów z drugiego małżeństwa, lub że
miał wcześniej wydzielone własne państwo, np. na terenie
ziemi k-rakowskiej. Jakkolwiek było, zdołał on po śmierci
ijca zawładnąć całą jego spuścizną, usuwając na wygna-
lie Odę wraz z jej synami i oślepiając jakichś uzurpato-
rów być może z bocznej linii Piastów, w osobach Przy-
fcywoja i Odylena.
Bolesław dziedziczył państwo, które miało dobrze uło-
żone stosunki z cesarstwem, zapoczątkowane zapewne za-
łaegi w Rzymie o polską prowincję kościelną, a może
a o koronę królewską, korzystnie zapowiadające się sto-
itunki ze Skandynawią, którym drogę utorowało małżeń-
itwo córki Mieszka I, rodzonej siostry Bolesława, Swię-
tosławy Storrady, z Erykiem Zwycięskim, królem
StWecji i Danii, a z kolei po śmierci tegoż (994) wydanej
la Swena Widłobrodego, króla duńskiego. Korzystnie
układały się też stosunki z Węgrami dzięki małżeństwu
Bostry Mieszka Adelajdy z twórcą państwa węgierskiego
Gejzą. Zaognione zapewne pozostały stosunki z Czechami
po niedawnej wojnie, a być może również stosunki z Ru-
s;ą, która zagarnęła w 981 r. Przemyśl z tzw. grodami
'czerwieńskimi.
W panowaniu Bolesława Chrobrego wyróżnić się dają
wyraźnis dwa etapy. W pierwszym dziesięcioletnim mniej
więcej okresie kończył Bolesław budowlę ojca, zabiega-
jąc o polską prowincję kościelną oraz o koronę. Pogłębił
sojusz z cesarstwem i wykorzystał te szansę, które mogły
mu zjednać Stolicę Apostolską. Okazja nadarzyła się, gdy
Wojciech syn czeskiego wielmoży Sławnika, dwukrotnie
powoływany na biskupstwo praskie, w drodze powrotnej
z Rzymu w 996 r. wobec wymordowania jego rodziny
w Czechach szukał schronienia w Polsce. Bolesław
przyjął go chętnie i dopomógł w realizacji jego misyjnych
planów. Śmierć Wojciecha podczas misji pruskiej (997),
a z kolei wykupienie na wagę złota jego zwłok przez Bo-
lesława, sprawiły, że Polska zyskała własnego męczenni-
ka, którego w Rzymie uznano za świętego. Dzięki temu
atutowi już w 999 r. papież Sylwester II kreował "arcy-
biskupstwo św. Wojciecha", które powierzył bratu mę-
(czennika Radzimowi Gaudentemu. W roku następnym ce-
! sarz Otto III podjął wotywną wyprawę do grobu tegoż
męczennika, włączając przy tej okazji Bolesława Chrobre-
go do swego planu "odnowy cesarstwa rzymskiego".
7. Zjazd gnieźnieński 1000 roku ^ ^ Wojciecha i wyprawO z nim 300 pancernych ry-
Mimo swojej religijnej oprawy zjazd gnieźnieński b^-^p^acji uchwał i symboliki zjazdu gnieźnień-
aktem politycznym o dużej doniosłości. Odbił się głośnym niektórzy uczeni idą bardzo daleko, domyślając
echem we współczesnym świecie chrześcijańskim. Zosti^ ^ Q^ ^ ^y^ Bolesława Chrobrego swoim za-
obszerme opisany w zaginionym żywocie św. Wojciecha, ^ ^^ następcą na tronie cesarskim. Do takich
z którego odnośnych informacji czerpał zapewne Ga(^^ ^^ ^ uprawniają, wydaje się jednak bar-
Anomm, wiele uwagi poświęcił mu też w gorzkich słot^ prawdopodobne, iż w cesarsko-papieskim programie
WaCh biskUD mersehiir.lli-i Thiptmnr n Tnfcnootrrumlir J -
wach biskup merseburski Thietmar, a zarejestrowały
^odnowy imperium rzymskiego", którego ideowy wyraz
również roczniki niemieckie. Zjazd został przez Polsl^stawia znana miniatura z ewangeliarza Ottona III
starannie przygotowany w Stolicy Apostolskiej i na dwo^ ^ ^ Germanii i Słowiańszczyzny skła-
rze cesarskim w drodze dyplomatycznej. Bolesław ni, ^ cesarzowi), Bolesławowi przypaść miała god-
szczędził środków, by wypadł dostojnie i okazale. B<^ ^ ^^ słowiańskich.
więc w pewnym sensie prezentacją cywilizacyjnego do. ^ ^g ^^ ^ powiodło się Bolesławowi Chrobre-
robku młode] państwowości polskiej wobec najwyższe^,, ,"""i,""," ,,",.""" i.^^^iripi sknrn król miał hvć
nu uzyskanie korony królewskiej. Skoro król miał być
autorytetu ówczesnego świata zachodniochrześcijańskiegi
Nawet niechętny Polsce i BoLTawo^C^bre^u"^^^""""1' nie ^""y1 aktkoronacJi" przez cesa-
rza, potrzebna była sakra papieska. Zabiegi czynione
w Rzymie w r. 1000 nie odniosły rezultatu, a wnet, wo-
mar musiał przyznać, że prezentacja ta wypadła bard4
okazale, i
nieć zmiany na tronie cesarskim, zostały w Stolicy Apo-
^yiolskiej udaremnione. Według późniejszej tradycji, ko-
Realne korzyści, jakie Polska wyniosła ze zjazdu gnie ^^ ^
nieńskiego, były bardzo duże. Potwierdzając decyzję St^^^ta^^^czTs d^"Po!skru"7a^eża" wyjednana,
Ił f* V A r'1/tC'l-rtlolrim /\ iii--rvrr\v"vr^t-i^ 11 " 't .n.1-^ -> ^S ->1~1-;^ - _ 11- '
- - - |ror
licy Apostolskiej o utworzeniu odrębnej polskiej prowini^
wskutek zbiegu niesprzyjających okoliczności
cji kościelnej, przekazał równocześnie Otto na przyszłoś
Bolesławowi i jego następcom władzę inwestytury dosto}
ników kościelnych, a więc prawo obsadzania zarówni
stolicy arcybiskupiej i powołanych wówczas do życii
biskupstw (Kołobrzeg, Wrocław, Kraków), jak też pozo
stającego dotąd w bezpośredniej podległości Rzymowi bii
skupstwa misyjnego, któremu wytyczono teraz obsza
dostał ją Stefan węgierski.
8. Nowe nabytki terytorialne
Ze śmiercią Ottona III (styczeń 1002) zbiega się prawie
początek nowego etapu polityki Bolesława Chrobrego. Jej
diecezjalny ze stałą siedzibą w Poznaniu. Gali Anonii^^^y" "^"g ^zdobyc7e" tery tonalne na zachodzie, po-
informuje, że Otto uznał Bolesława godnym królewskiej ^^ ^ wschodzie. Dopatrywano się w tym chęci two-
godności, a na znak tego włożył na jego głowę swoją ce- ^^ rodzaju marchii, które na przedpolu łatwiejszych
sarską koronę i nazwał go "bratem i współpracownikiem granicznych strzec miały nienaruszalności tery-
cesarstwa" oraz "przyjacielem i sprzymierzeńcem naroda ^^ państwowego Polski. Brak jednak na to wystar-
rzymskiego". Akt ten wychodził znacznie poza symbo. rających dowodów
liczne znaczenie, skoro Thietmar pisał wyrzutem; "Niect ^ kwietniu 1002 r gdy został zamordowany margra-
Bóg wybaczy cesarzowi, że czyniąc trybutariusza panern( ^ ^^ miśnieńskiej Ekkehard, Bolesław zajął Łużyce
wyniósł go tak wysoko"... Obustronne dary umocniły za. ^ ^^ wkroczył do Miśni, a córkę swą Regelindę wydał
dzierzgnięte więzy przyjaźni. Cesarz ofiarował Chrobrenu ^ Hermana syna Ekkeharda. Świeżo wybrany królem
domniemany gwóźdź z krzyża Chrystusowego i tzw. włó., ^^im Henryk II uznał wprawdzie Łużyce i Milsko
cznię św. Maurycego, zaś Bolesław darował cesarzowi ra- ^ ^^ Bolesława z ramienia Niemiec, ale w ugodzie
12*
12S
krył się zalążek konfliktu. Wnet potem Bolesław wmie-
szał się w sprawy czeskie. Bunt przeciwko tamtejszenu
władcy, okrutnemu Bolesławowi Rudemu, umożliwił Chro-
bremu wprowadzenie na tron czeski oddanego sobil
Władywoja (spoza dynastii Przemyślidów). Gdy zaś te)
związał się z Henrykiem II, Chrobry dopomógł Bolesła-
wowi Rudemu powrócić do władzy. Wobec nowych okru
cieństw tegoż, sam Bolesław Chrobry został powołany ns
księcia Czech. Oślepił swego rywala i przez 18 miesięc?
sprawował rządy w Czechach i na Morawach. Z kolei przjj
poparciu Henryka II brat Bolesława Rudego Jaromił
usunął z Czech Chrobrego i załogi polskie. Przy Polscą
pozostały jednak Morawy, a prawdopodobnie również Sło-i
wacja. Epizod czeski Bolesława Chrobrego był zarazem
początkiem długotrwałej wojny Polski z Henrykiem II(
Pierwszy jej etap rozegrał się na terenie Łużyc i Milska.
a znalazł ciąg dalszy w uciążliwej dla Niemców, wspieraj
nych przez pogańskich Lutyków, wyprawie w głąb Pol^
ski. Mimo skucesów militarnych Henryka II i wkrocze-
nia jego wojsk w głąb Wielkopolski zawarty w 1005 n
pod Poznaniem pokój, którego warunków nie znamy, nią
był w pełni dla Niemców zadowalający, skoro współcze-
sne źródło niemieckie nazywa go "złym pokojem". Za-
ważyła na tym zapewne porażka najeźdźców na krótko
przed rozpoczęciem pertraktacji, o czym wspomina Tiliet-i
mar. Nowy konflikt zbrojny rozpoczął się w 1007 r. Bo-
lesław Chrobry zajął ponownie Łużyce i Milsko, a w łu-
pieskim pochodzie doszedł aż pod Magdeburg. Odweto-
wa wyprawa Henryka II przeciw Polsce dotarła do Gło-
gowa, ale nie przyniosła sukcesu. W związku z zabiegami!
o koronę cesarską, poszedł Henryk II w 1013 r. na zjeździe
w Merseburgu na ustępstwa. Bolesław zdołał prawdopo-
dobnie utrzymać Łużyce z Milskiem jako lenno niemiec-
kie. Henryk II udzielił Bolesławowi pomocy zbrojnej
w jego wyprawie na Ruś w tymże roku, a z kolei Bole-
sław winien był wspierać włoską wyprawę Henryka wl
1014 r. Ten jednak posiłków nie udzielił, co stało się wstę-
pem do nowej fazy konfliktu zbrojnego. W 1015 r. rozpo-
częła się wyprawa cesarza Henryka II przeciw Polsce. Na-
jeźdźcy zdołali wprawdzie przekroczyć Odrę, ale nękani
przez polskich obrońców musieli się wycofać. W dwa lata
126 1
później ruszyła nowa wyprawa cesarska. Plan uderzenia
na Polskę od wschodu przez Jarosława Mądrego nie do-
szedł do skutku. W toku tej wyprawy wojsko polskie
miało swoją chlubną kartę w postaci trzytygodniowej bo-
haterskiej obrony śląskiego grodu Niemczy. Pokój budzi-
szyński 1018 r. zakończył tę trzecią fazę konfliktu. Polska
zatrzymała Łużyce i Milsko oraz Morawy. Celem utwier-
dzenia pokoju Bolesław pojął za żonę córkę Ekkeharda,
a siostrę margrabiego Miśni, Hermana, Odę.
9. Ruś w polityce Bolesława Chrobrego
Ważne miejsce w polityce zagranicznej Bolesława Chro-
brego zajmowała sprawa ruska. Celem tej polityki nie
był jednak podbój Rusi, lecz co najwyżej podporządko-
wanie Polsce, a w każdym razie oderwanie jej od soju-
szu z Niemcami; nadto chodziło o włączenie do Polski
pogranicznego terytorium tzw. grodów czerwieńskich. Po-
przez małżeństwo swojej córki ze Swiętopełkiem, synem
księcia kijowskiego Włodzimierza Wielkiego, zamierzał
Bolesław utrwalić własne wpływy na Rusi po wspomnia-
nej wyprawie z 1013 r. Temu samemu celowi służyć miała
poufna misja ruska biskupa kołobrzeskiego Reinberna.
Cała akcja nie doprowadziła do zamierzonego rezultatu,
a w 1017 r. doszło do sojuszu między Jarosławe||a Mądrym
a cesarzem Henrykiem II. Toteż w roku następ8St(p pod-
jął Bolesław znowu wyprawę na Ruś. Odniósł duży suk-
ces militarny, zdobył liczne łupy, w drodze powrotnej za-
jął na rzecz Polski grody czerwieńskie. Osadził też na
tronie kijowskim na krótko Swiatopełka, ale po ustąpie-
niu Polaków wyparł go brat Jarosław Mądry. Bolesław
pogodził się z tym faktem i ułożył z Jarosławem popraw-
ne sąsiedzkie stosunki.
10. Ostatnie lata rządów Bolesława Chrobrego
Z rokiem 1018, na który przypadły największe sukcesy
polityki zagranicznej Bolesława Chrobrego, urywa się
najlepsze źródło do jego panowania, kronika Thictmara.
127
Stąd brak nam pełniejszej informacji do ostatnich lat Bo-
lesławowych rządów. Niektórzy badacze (D. Borawska,
A. F. Grabski) domyślają się, że w okresie tym wstrzą-
snęła Polską jakaś rewolucja czy bunt, inni przyjmują za
Kosmasem, że w 1021 r. Polska utraciła Morawy (S. Za-
krzewski). Na domyśle oparta jest informacja naszej hi-
storiografii o nowej wojnie Bolesława z Rusią około
1020 - 1022 r. Pewne jest natomiast, że po śmierci w 1024 r.
najpierw niechętnego Polsce papieża Benedykta VIII,
a wnet po nim cesarza Henryka II, wszczął Bolesław
w Stolicy Apostolskiej energiczne starania o koronę kró-
lewską. Koronował się zaś w Gnieźnie w 1025 r. prawdo-
podobnie na dwa miesiące przed śmiercią.
11. Zmierzch i upadek monarchii pierwszych Piastów
Na swego następcę desygnował Bolesław Chrobry Mie-
szka II, który wnet po śmierci ojca koronował się. Star-
szy jego brat przyrodni Bezprym został z woli ojca osa-
dzony w klasztorze kamedułów koło Rawenny, młodszy
zaś, imieniem Otto, zrazu nie przedstawiał niebezpieczeń-
stwa dla nowego władcy. Rządy Mieszka II były konty-
nuacją mocarstwowej polityki Bolesława Chrobrego. Przy
Polsce pozostawała jeszcze większość nabytków teryto-
rialnych Chrobrego, a więc Łużyce i Milsko, strzegące
wejścia do Polski przez tzw. Bramę Łużycką, posiadała
też Polska wbrew dawniejszym domniemaniom na przed-
polu Bramy Morawskiej Morawy, a u przejścia z Ma-
łopolski na Węgry Słowację. Przy Polsce pozostało
również terytorium pograniczne w stosunku do Rusi,
tzw. grody czerwieńskie.
We wsześniejszym okresie swego panowania włączył
się Mieszko II do wielkiej polityki środkowoeuropejskiej.
Akcentował silnie swoją niezależność wobec cesarstwa
i związał się z opozycją niemiecką w stosunku do Kon-
rada II, sięgając swoimi wpływami aż do dalekiej Nad-
renii. Siadem porozumienia czy sojuszu Mieszka II z wro-
gą cesarzowi. Lotaryngią jest kodeks liturgiczna z wiae-
rnnkiem Mieszka l adresowanym doń pełnym pochwał
h podziwu dla jego królewskiej godności listem Matyldy,
córki Herimana szwabskiego, a żony księcia Lotaryngii
Fryderyka. Wyrazem czynnego zaangażowania Mieszka
w sprawy cesarstwa były dwukrotne jego dywersyjne
wyprawy w głąb Saksonii (1028, 1030), które sięgnęły
;w niszczącym, wspieranym przez Lutyków pochodzie aż
jpo rzekę Saalę. Odwetowa wyprawa Konrada II (1029)
'dotarta zaledwie do Łużyc.
Mimo doraźnych sukcesów polityczno-militarnych Mie-
^zka, nad Polską zawisło niebezpieczeństwo. O udział
w rządach upomniał się najstarszy syn Chrobrego Bez-
Drym, który już wcześniej porzucił życie zakonne, a po-
darty został przez trzeciego syna Bolesława Ottona.
i Mieszko wygnał braci z kraju, ale to sytuacji nie po-
prawiło, bo weszli oni w porozumienie zarówno z wrogim
Polsce cesarstwem, jak i z Rusią. W 1031 r. doszło do
dwustronnego ataku na Polskę. Po nieudanej próbie opo-
ru przeciw Konradowi II, Mieszko uciekł do poróżnio-
nego z cesarzem księcia czeskiego Udairyka. Od strony
Rusi wkroczyli do Polski bracia Mieszka. Bezprym objął
rządy, a dla pozyskania poparcia ze strony cesarstwa
odesłał przez żonę Mieszka Rychezę na dwór Konrada II
polskie insygnia koronacyjne. Wnet padł jednak ofiarą
zamachu, który umożliwił Mieszkowi powrót do kraju.
W wypadkach 1031 r. Polska poniosła duże straty tery-
torialne. Łużyce i Milsko odpadły od Polski bezpowrot-
nie, tzw. grody czerwieńskie zajęli Rusini, Morawy
Czesi. Polska utraciła, prawdopodobnie wówczas, również
Słowację na rzecz Węgier. Ale i wewnątrz państwa sy-
tuacja Mieszka była niełatwa. Jeszcze w ciągu 1032 r.
musiał się on stawić w Merseburgu przed oblicze cesar-
skie i przyjąć podyktowane mu warunki. Cesarz podzie-
lił Polskę między Mieszka i jego brata Ottona, a nadto
jak się wydaje wykroił osobną dzielnicę jakiemuś
Dytrykowi, bratankowi Chrobrego. Rychłe zejście Ottona,
na którego targnął się jego własny giermek, a może rów-
' nicż usunięcie Dytryka, umożliwiły na krótko Mieszkowi
zjednoczenie kraju, ale już w 1034 r. także on zginął
gwałtowną śmiercią.
12. Powstanie ludowe i reakcja pogańska
żeli nie dotyczy innych wydarzeń przechowała mylne
Okres od zgonu Mieszka II w 1034 r. do najazdu Brze- Jego daty. Wprawdzie Gali pisze, że wywołali je "wy-
tysława I czeskiego na Polskę latem 1039 r. i następu- zwoleńcy" i "niewolnicy", nie ulega wątpliwości, że ter-
jącego tuż po nim powrotu do kraju syna Mieszkowego minologia ta nie jest precyzyjna, i że główną siłą napę-
Kazimierza przedstawia się w naszych źródłach zagad-dową powstania była ludność wolna, której coraz bar-
kowo. Nie wiadomo przede wszystkim, kto był u władzy dziej dawała się we znaki stale wzrastająca renta feudal-
w tym pięcioletnim okresie. Nie informują o tym ani na; właściwi niewolnicy mogli się do tego ruchu włą-
Gall Anonim, ani Mistrz Wincenty Kadłubek, ani roczniki czyć. Nie trzeba bowiem dowodzić, że liczne wojny z cza-
polskie. Również informacji na ten temat nie zawiera sów Chrobrego i Mieszka II, jeżeli nawet przynosiły duże
kronika Kosmasa, choć obszernie opisuje najazd Brzety- lupy, ogromnym ciężarem spadały na całą wieśniaczą
sława. Analogicznie rzecz się przedstawia we współ- ludność kraju. Kto inny na cele wojenne pracował, a kto
czesnych źródłach niemieckich, na ogól interesujących inny zgarniał łupy. Wojna była formą podziału dochodu
się sprawami polskimi. Jedynie Kronika wielkopolska, społecznego. Także utrzymanie Kościoła, coraz bardziej
spisana w drugiej połowie XIII w., podaje wiadomość, że się rozwijającego w Polsce za Bolesława Chrobrego
po Mieszku II objął rządy i koronował się na króla jego i Mieszka II, w sposób bezpośredni lub pośredni ciążyło
pierworodny syn Bolesław, który "życie źle skończył", na ludności wieśniaczej. Przy innych wyśrubowanych już
a z powodu swej niegodziwości został niejako z pocztu świadczeniach feudalnych musiano odczuwać wprowa-
władców polskich wymazany. Niektórzy tę wiadomość dzoną właśnie dziesięcinę kościelną w sposób dotkliwy.
przyjmowali, nazywając owego Bolesława "zapomnia- Natomiast świętopietrze z terenu Polski, rozpoczęte naj-
nym", bowiem w ten sposób wyjaśniała się zarazem za- prawdopodobniej w związku z aktem Dagome iudex, mia-
gadka "mnichostwa" Kazimierza Odnowiciela. Jeśli się ło pierwotnie postać świadczenia władcy na rzecz Stolicy
natomiast przyjmie, że Kazimierz był jedynym synem Apostolskiej, a więc bezpośrednio na barki ludności nie
Mieszka, to niejasna jest zarówno wiadomość roczników spadało. Było zresztą opłatą niewysoką. Jeżeli nie wzglę*
o oddaniu go w 1026 r. na naukę, jak i późniejsza trądy- dy ideowe żywego jeszcze w tych czasach polskiego po-
cja o nim jako o mnichu. Wydaje się jednak, że owa gaństwa, to w każdym razie racje ekonomiczne tłumaczą
wiadomość o Bolesławie z Kroniki wielkopolskiej była dostatecznie związek powstania ludowego z reakcją po-
właśnie próbą rozwiązania tej samej, nurtującej nas; gańską.
dzisiaj zagadki, i to rozwiązania na domysł. Czy oprócz Powstanie nie ogarnęło całej Polski. Z największymi
Kazimierza miał Mieszko II jeszcze innego przeznaczone- nasileniem wystąpiło w Wielkopolsce, a ominęło z pew-
go do rządów państwem syna, czy Kazimierz objął wła- nością Mazowsze, gdzie sytuację opanował cześnik Miesza
dzę bezpośrednio po ojcu, a dopiero wygnany z Polski ka II Miecław, uzurpując sobie władzę książęcą. Tu zna-
wybrał życie klasztorne, są to pytania bez jednoznacznej leźli schronienie liczni zbiegowie z dzielnic ogarniętych
odpowiedzi. . powstaniem, a zwłaszcza z Wielkopolski. Wojska księcia
Pewne jest natomiast, że po śmierci Mieszka II, ale) czeskiego Brzetysława I, który latem 1039 r. podjął wy-
przypuszczalnie bliżej daty najazdu Brzetysława, wstrzą- prawe do Polski w celu zdobycia zwłok św. Wojciecha,
snęło Polską groźne dla wczesnego feudalizmu powstanie! nie natrafiły na opór ani na Śląsku, ani w Wielkopolsce;
ludowe, połączone z reakcją pogańską. Pamiętano o nim Poza Mazowszem państwowości polskiej nie było. Wy-
jeszcze na dworze Bolesława Krzywoustego, a głośnym' prawa ta dopełniła miary zniszczenia. Uwięziono bowiem
echem odbiło się w Niemczech, na Rusi i w Czechach nie tylko zwłoki św. Wojciecha i pochowanych w Gnież-
choć tradycja historyczna dwu ostatnich Krajów je- nie: brata Wojciecha Radzima Gaudentego, oraz "pię-
ciu braci męczenników", ale zagrabiono wszystko to, co
ostało się po powstaniu ludowym z mienia kościołów ka-
tedralnych gnieźnieńskiego i poznańskiego (wspaniały
złoty krzyż), uprowadzono w niewolę wielu ludzi wraz
z całym dobytkiem. Równocześnie załogi czeskie obsa-
dziły główne grody na Śląsku, włączając tę dzielnicę do
państwa czeskiego. Nie wiadomo, czy powstanie i najazd
czeski dotknęły Małopolskę.
13. Odnowa państwowości polskiej
W okolicznościach bliżej nie znanych, jeszcze przed
powstaniem ludowym i najazdem Brzetyslawa, Kazimierz
zmuszony był Polskę opuścić, udając się według prze-
kazu Galia na Węgry, stąd zaś do Niemiec. Zapewne
jeszcze w 1039 r. powrócił do kraju, poparty czynnie przez
cesarza Konrada II lub jego syna Henryka III (oddział
500 rycerzy). Nie wiadomo, jakich przeciwników musiał
pokonać przy wejściu do Polski i w jakiej kolejności
scalał swoje dziedzictwo. Pewne jest tylko, że na po-
czątku swych rządów władał tylko Małopolską i Wielko-
polską oraz zapewne łączącą je ziemią łęczycko-sieradzką.
Ponieważ jednak Gniezno i Poznań, a zapewne również
inne grody wielkopolskie, legły w ruinie, punkt ciężko-
ści odradzającego się państwa przesunął się na południe.
Do roli stolicy doszedł za panowania Kazimierza Odno-
wiciela Kraków. Stąd rozwinął zapewne Kazimierz swoje
dwie wielkie akcje rewindykacyjne, a mianowicie w sto-
sunku do opanowanego przez Miecława Mazowsza oraz
w stosunku do Śląska, który zagarnął Brzetysiaw. Obok
cesarstwa, które chętnie w tym czasie popierało Polskę
może z powodu emancypacyjnych wobec Niemiec dążeń
księcia czeskiego Brzetysława, poszukał sobie Kazimierz
sprzymierzeńca na Rusi w osobie wielkiego księcia ki-
jowskiego Jarosława Mądrego, którego przyrodnią sio-
strę Dobronegę pojął za żonę. Te same siły zewnętrzne,
które przyczyniły się do upadku monarchii Mieszka U
w lOol r., miały teraz dopomóc odradzającemu się pań-
stwu polskiemu. Przy poparciu Rusi, kilkuletnim wysił-
kiem zbrojnym, pokonał ostatecznie Kazimierz w 1047 r.
Miecława i opanował Mazowsze. Samozwańczy książę
dzielnicy mazowieckiej poległ na polu bitwy. Prawdopo-i
dobny wydaje się domysł, że bezpośrednio po inkorpora-
cji Mazowsza narzucił Kazimierz swoją zwierzchność Po-
morzu. Wnet potem, około 1050 r., uderzył na załogi cze-
skie osadzone w grodach śląskich i zawładnął tą z kolei
dzielnicą. Naraził się jednak cesarzowi Henrykowi III,
który w 1041 r. uznał Śląsk za posiadłość czeską, ale Ka-
zimierz swoją polityką stawiania cesarstwa przed fak-
tem dokonanym wymógł na zjeździe z Henrykiem III
w Kwedlinburgu w 1054 r. uznanie przezeń Śląska za
nabytek Polski, pod warunkiem uiszczania trybutu na
rzecz Czech w wysokości 500 grzywien srebra i 30 grzy-
wien złota rocznie.
Sprawnemu scalaniu terytorium państwowego Polski
towarzyszyły bowiem istotne przedsięwzięcia Kazimierza
w zakresie organizacji wewnętrznej państwa, które przy-
niosły mu przydomek "odnowiciela". Powrót do starego
ładu nie zawsze był możliwy. Przeżyła się przede wszy-
stkim ta organizacja siły zbrojnej, którą stworzył Miesz-
ko I, a rozwinął Bolesław Chrobry. Obciążała ona nad-
miernie dochody monarsze już u swoich początków. Wraz
ze wzrostem liczebnym armii, rosły koszty jej utrzyma-
nia. Ale nadto wraz z wykruszaniem się kadry starych'
wojów należało w myśl pierwotnych założeń tej orga-
nizacji zaopatrywać z jednej strony niezdolnych już
do służby weteranów, a z drugiej zastępować ich ludź-
mi nowymi.
Kryzys monarchii pierwszych Piastów był przede wszy-
stkim kryzysem organizacji siły zbrojnej. Działalność
odnowicielska Kazimierza musiała więc mieć za punkt
wyjścia przebudowę systemu militarnego państwa. Skoro
nie można było utrzymywać większych oddziałów na żoł-
dzie monarszym, należało przejść do osadzania wojów
na ziemi. Nadawano im ziemię na zasadach zobowiązu-
jących z jednej strony do służby wojskowej na wezwa-
nie monarchy, a z drugiej strony uprawniających do
udziału w rencie feudalnej z tej ziemi, co stało się za-
wiązkiem wykształconego później "prawa rycerskiego".
Mamy wskazówkę w Kronice Galia, że zasługi wojenne
nagradzał Kazimierz właśnie nadaniami ziemskimi. Tą
drogą wojowie dawnego typu przekształcili się we właś-
cicieli feudalnych, w rycerzy osiadłych. Monarcha pozby-
wał się dużego ciężaru, ale równocześnie zapoczątkował
proces systematycznego uszczuplania własnych dochodów,
co w dalszej konsekwencji prowadziło do osłabienia wła-
dzy państwowej.
Drugą dziedzinę odnowy stanowiła organizacja kościel-
na. Powstanie ludowe i reakcja pogańska dotknęły naj-
silniej Wielkopolskę. Z całą pewnością zabrakło w Gnieź-
nie arcybiskupa, nie obsadzone zapewne pozostawało bi-
skupstwo w Poznaniu, a prawdopodobnie również we
Wrocławiu. Ośrodkiem odbudowy organizacji kościelnej
stał się więc Kraków, wsparty przez kazimierzowską
fundację klasztoru benedyktyńskiego w Tyńcu. W trady-
cji rocznikarskiej krakowskiej zachowała się wiadomość,
że w 1059 r. zmarł konsekrowany w Kolonii arcybiskup
krakowski Aaron, według niektórych roczników będący
równocześnie opatem tynieckim. Jeżeli przyjąć tę trady-
cję, to Kraków stał się wówczas faktyczną siedzibą sto-
licy arcybiskupiej. Nie utrzymał jednak tej roli długo,
bo już o następcy Aarona wiadomo, że arcybiskupem nie
był, a więc organizacja kościelna w Polsce została w krót-
kim czasie odbudowana w tym stopniu, iż bezpośrednio
niemal po śmierci Kazimierza Odnowiciela stolicą pol-
skiej prowincji kościelnej stało się znowu Gniezno.
14. Między cesarstwem a papiestwem
Z chwilą śmierci Kazimierza Odnowiciela (1058) przy
życiu pozostawało trzech jego synów: Bolesław Szczodry,
Władysław Herman i Mieszko. Skąpe informacje źródło-
we z tego okresu nie pozwalają stwierdzić z całą pewno-
ścią, czy najstarszy z nich Bolesław objął władzę samo-
dzielnie nad całym państwem, czy też dzielił ją z brać-
mi. Mieszko w każdym razie zmarł już w 1065 r., a co
do Władysława Hermana, to jego bliższy związek z Ma-
zowszem w latach późniejszych mógłby wskazywać, że
siedział tam już za życia Bolesława, ale czy jako jego
namiestnik, czy raczej jako udzielny książę, tego się
rozstrzygnąć nie da.
Niewiele ponad 20 lat trwające panowanie Bolesława
(Szczodrego odznacza się ogromną aktywnością polityczną
Polski. Kierunek polityki, jaki obrał młody władca, był
zdecydowanie antycesarski. Zaprzestał on płacenia try-
butu ze Śląska na rzecz Czech, które były lennem ce-
sarstwa; prowadził nadto z władcą czeskim wiele wojen.
Na Węgrzech popierał skutecznie do tronu przeciwko
niemieckiemu kandydatowi Salomonowi jego stryja Belę
(1060), później syna tego ostatniego Gejzę (1074), a wresz-
cie brata Gejzy Władysława (1077). W 1072 r. okazał
jawne nieposłuszeństwo Henrykowi IV, łamiąc przyjęty
'w roku poprzednim zakaz wojny z Czechami, po czym
popierał buntujących się przeciw temu władcy Sasów,
W walce emancypacyjnej, której kulminacja przypadła
na pontyfikat Grzegorza VII (1073 - 1085), gdy cały świat
zachodniochrześcijański podzielił się na zwolenników ce-
sarstwa i papiestwa, Bolesław przystał do obozu grego-1
riańskiego, odgrywając w nim bardzo aktywną rolę. Wy-
raziła się ona nie tylko w owym popieraniu Sasów, w po-
lityce antyczeskiej, wspomnianym już osadzeniu Włady-
sława na tronie węgierskim, a Izjasława, który zmierzał
do unii Kościoła wschodniego z Rzymem, na tronie ki-
jowskim (1077), ale również w reformach na terenie Pol-
ski, prowadzących do wzmocnienia tu organizacji koś-
cielnej. W ten sposób uzyskał Bolesław Szczodry zezwo-
lenie papieskie na koronację królewską, której dokonano
w Gnieźnie w 1076 r. Odnowienie królestwa było naj-
większym sukcesem jego panowania. Po Bolesławie
Szczodrym przez 220 lat- żaden z władców polskich ta-
kiego sukcesu już nie osiągnął. Na koncie strat polityki
Bolesława zapisać natomiast wypadnie odejście od spraw
pomorskich.
15. Bunt przeciw królowi
Królewskie rządy Bolesława Szczodrego trwały nie-
wiele ponad dwa lata i zakończyły się katastrofą. Przy-
pada na ten okres głośny epizod skazania i śmierci bisku-
pa krakowskiego Stanisława, którego w połowie XIII w.
uznano za świętego. Epizod ten nie stanowił bezpośred-
niej przyczyny upadku króla, ale tak jak potomnych
; dzielił na jego zwolenników i przeciwników, mógł już
współcześnie przyczynić się do mobilizacji jego wrogów.
Nie znamy tła przyczynowego zajścia między biskupem
a królem. Według bardzo bliskiej tym czasom tradycji,
utrwalonej w Kronice Galia, czyn biskupa został zakwa-
lifikowany jako zdrada, a kara obcięcia członków, jaką
mu wymierzono, była stosowana powszechnie w takich
wypadkach. Nie ma potrzeby rozumienia wyrazu zdrada
w jego dzisiejszym wybitnie pejoratywnym znaczeniu.
Nie musiała to być zdrada w sensie politycznym. W okre-
sie kiedy biskupi byli mianowani przez monarchę i na
jego ręce składali przysięgę wierności, wszelkie niepo-
słuszeństwo w stosunku do króla, choćby płynęło z czy-
stych etycznie pobudek, mogło być poczytane za zdradę.
Współczesna Gallowi bulla papieska, dotycząca bezpo-
średnio innych spraw, wspomina mimochodem o skazaniu
w Polsce biskupa przez, czy przy udziale, arcybiskupa
gnieźnieńskiego. Chodzi tu według wszelkiego prawdopo-
dobieństwa o sprawę św. Stanisława, a zatem wspomnia-
ny arcybiskup byłby to wierny Bolesławowi metropolita
gnieźnieński Bogumił. Utwierdza nas to w przekonaniu
nie tylko o sądzie królewskim nad biskupem, ale i o po-
przedzającym ten sąd lub z nim związanym sądzie arcy-
biskupim. Tym samym daleka od prawdy byłaby druga,
znacznie późniejsza tradycja o całym tym epizodzie,
utrwalona w kronice Kadłubka, według której biskup
zginął przy ołtarzu pod ciosami rozgniewanego Bolesła-
wa i jego siepaczy.
Jeżeli czyn św. Stanisława nie miał bezpośredniego
związku z dywersyjną działalnością obozu cesarskiego
w Polsce, to w każdym razie był mu na rękę. Przyspo-
rzył temu obozowi stronników spośród malkontentów po-
litycznych i przyczynił się do zwarcia jego szeregów. Do
malkontentów należał zapewne junior dynastii Włady-
sław Herman, bezpośrednio zainteresowany w odejściu
Od władzy Bolesława, a faktycznym przywódcą spisku
mógł być Sieciech, późniejszy wszechwładny palatyn Her-
mana. Przebiegu spisku nie znamy, wiadomo tylko, że
Bolesław z żoną i synem Mieszkiem uszedł na Węgry
do swego sprzymierzeńca Władysława, a w 1081 r. zmarł
w niejasnych okolicznościach. Przywołany później do Pol-
ski przez. Hermana Mieszko zginął otruty (1089).
^M
16. Osłabienie władzy monarszej
Byłoby nieścisłością historyczną, gdyby przyczyny
upadku monarchii Bolesława Szczodrego ograniczać do
sprawy św. Stanisława lub patrzeć na nią jedynie
w aspekcie walki cesarstwa z papiestwem. Upadek ten
bowiem miał głębokie korzenie w strukturze ówczesnego
społeczeństwa polskiego. Szybko postępujący od czasów
Kazimierza Odnowiciela proces feudalizacyjny sprowa-
dzał się do emancypacji ekonomicznej dużej rzeszy ry-
cerstwa, do wytwarzania się nowej arystokracji, lub nie-
kiedy do powrotu znaczenia starej z epoki plemiennej.
Procesowi feudalizacji podlegał również Kościół. Miejsce
pierwotnych uposażeń, opartych głównie na monarszych
źródłach dochodu, zajmowała w coraz większym stopniu
feudalna własność ziemska, uniezależniająca poważnie
Kościół od monarchy. Gdy do tego dodać stałe kurcze-
nie się podstaw materialnych państwa, okaże się, że
silna władza monarsza była w drugiej połowie XI w.
w zaniku. Równocześnie brakowało form politycznego
współistnienia monarchy i możnowładztwa. Próbowano
powracać do przerwanej za pierwszych Piastów tradycji
wieców plemiennych, ale stare formy dopiero z czasem
mogły się przekształcić w nową instytucję. Bunt feuda-
łów wcześniej stał się rzeczywistością, niż zinstytucjona-
lizowaną w postaci tzw. prawa oporu klapą bezpieczeń-
stwa tej warstwy. Droga wpływu na władcę przez urzędy
stała otworem jedynie dla bardzo nielicznych jednostek.
Łatwiej było monarchę obalić, aniżeli stworzyć ustrój
państwowy korzystniejszy dla możnych przedstawicieli
społeczeństwa. Tak właśnie przedstawiały się sprawy po
wygnaniu Bolesława Szczodrego, kiedy to miejsce silnej
władzy monarszej zajęły autokratyczne rządy książęce-
go palatyna Sieciecha. Stały się one wręcz dotkliwe dla
części starej arystokracji. Samo obalenie więc autokra-
tycznej monarchii nie zaspokoiło naturalnych ambicji
rosnącej pod względem ekonomicznym warstwy feuda-
łów.
17. Niebezpieczeństwo rozbicia
jedności politycznej państwa
Rządy Władysława Hermana, a właściwie jego wszech-
władnego palatyna, wywołały niemal powszechne nieza-
dowolenie. Sieciech skazywał na wygnanie lub "zaprze-
dawał w niewolę" przedstawicieli starej arystokracji,
a otaczał się przede wszystkim ludźmi sobie powolnymi,
często wynoszonymi na urzędy z niższych warstw spo-
łecznych. Rosnące niezadowolenie zwracało się już nie
tylko przeciw Sieciechowi, ale również przeciw Włady-
sławowi Hermanowi. Nic więc dziwnego, że liczna emi-
gracja polityczna z ówczesnej Polski, zebrana w Cze-
chach, postanowiła wprowadzić w granice państwa pol-
skiego syna Hermanowego Zbigniewa, bądź przeciwko
panującemu księciu, bądź też na jego współwładcę. We-
dług współczesnej, nieprzychylnej Zbigniewowi tradycji,
książę ten był nieprawym synem Hermana. Ale ojciec
oddał go "na naukę" stosunkowo późno, bo dopiero po
zawarciu małżeństwa z Judytą czeską i po przyjściu na
świat Bolesława Krzywoustego, jak gdyby wcześniej wi-
dział w nim swego ewentualnego następcę. Stąd w histo-
riografii kwestionowano opinię o jego nieprawym pocho-
dzeniu (R. Gródecki). Judyta czeska zmarła wnet po uro-
dzeniu Krzywoustego, po czym Herman pojął za żonę
córkę cesarza Henryka III Judytę Marię, wdowę po Sa-
lomonie węgierskim, zacieśniając w ten sposób swój so-
jusz z cesarstwem. Wówczas usunięto Zbigniewa z kraju,
prawdopodobnie do klasztoru w Kwedlinburgu. Stamtąd
został przez wspomnianych emigrantów odwołany i około
1093 r. wprowadzony na śląsk. W wytworzonych wów-
czas przymusowych okolicznościach Herman uznał go
formalnie za swego syna i wydzielił mu Śląsk jako osob-
ne księstwo. Sprawujący władzę namiestniczą we Wro-
cławiu Magnus objąl teraz funkcje jego palatyna. Rów-
nocześnie książę czeski Brzetysław II, wuj Bolesława
Krzywoustego, wydzielił temu ostatniemu ziemię kłodzką,
przedmiot sporów między Polską a Czechami
Rządy Zbigniewa na Śląsku trwały krótko. Nie zdołał
się on oprzeć sile zbrojnej Sieciecha. Zbiegł do Krusz-
wicy, gdzie został pobity i dostał się do Sieciechowej nie-
woli. Wyszedł z niej w 1097 r., a następnie sprzymierzył
się z Krzywoustym i obaj poparci przez możnych
wymogli na ojcu około 1098 r. wydzielenie im osobnych
dzielnic i usunięcie Sieciecha. Odtąd Zbigniew władał
w Wielkopolsce, do której zapewne włączono Kujawy,
oraz ziemią łęczycko-sieradzką, Bolesław zaś na Śląsku
i w Małopolsce, gdzie jednak wyłączono na rzecz ojca
główne grody (.Wrocław, Kraków i Sandomierz); sam
Herman zatrzymał sobie Mazowsze, a Płock pełnił rolę
jego stolicy. Ten podział przetrwał aż do 1102 r., tj. do
śmierci Hermana. Wówczas Mazowsze przeszło do rąk
Zbigniewa, Bolesław zaś zajął główne grody swojej dziel-
nicy. Aż do 1106 r. istniały na ziemiach polskich dwa or-
ganizmy państwowe, praktycznie od siebie niezależne.
18. Walka "o scalenie ziem polskich
Dążeniom możnowładczym do rozbicia jedności politycz-
nej Polski przeciwstawił się Bolesław Krzywousty. Był
władcą ambitnym i rycerskim, a oparcia dla swoich rzą-
dów szukał w szerszych rzeszach rycerstwa, dla którego
szczególnie atrakcyjny był program podboju Pomorza,
przejęty przez Krzywoustego po ojcu. Dzięki małżeństwu
z córką wielkiego księcia kijowskiego zapewnił sobie na
najbliższą przyszłość sojusz i poparcie ze strony Rusi.
Podobne znaczenie miało przymierze z królem węgier-
skim Kolomanem, zwrócone przeciw procesarskim Cze-
chom, stanowiące zatem pewne zabezpieczenie Polski od
strony cesarstwa. Było to niezbędne ze względu na pro-
gram pomorski. Wyprawy na Pomorze podejmował Krzy-
wousty jeszcze prz.ed 1106 r., wbrew Zbigniewowi, któ-
rego władztwo graniczyło z Pomorzem i który od-
miennie niż brat utrzymywał z Pomorzanami przy-
jazne stosunki. Na tym tle najostrzej rysował się kon-
flikt między braćmi; do otwartej wojny doszło w 1106 r.
Krzywousty szybkim marszem zajął główne grody Wiel-
kopolski, wypierając Zbigniewa na Mazowsze. W ten
sposób otworzył sobie drogę na Pomorze. Zbigniewowi
pozostawił Mazowsze, nie jako Księciu jednak, lecz jako
wasalowi. Dzielnica ta stała się więc rodzajem lenna
Bolesławowego. Ale na krótko, bo już w 1107 r., w wy-
niku nowego konfliktu między braćmi, Zbigniew musiał
Polskę opuścić. Znalazł poparcie u króla niemieckiego
Henryka V, który podjął przeciw Krzywoustemu wypra-
wę wojenną.
Wojna Polski z cesarstwem 1109 r. wykazała skutecz-
ność sojuszu polsko-węgierskiego, bo Koloman uderzył na
Czechy, których książę Świętopełk wziął udział w wy-
prawie cesarskiej. Wojna ta ujawniła nadto wybitne zdol-
ności wojskowe KrzyWoustego i niezłomną jego wolę
walki z najazdem, a w społeczeństwie, także w jego
warstwie wieśniaczej, wyzwoliła falę gorących patrio-
tycznych uczuć. Niezłomność obleganych przez cesarza
głogowian, nieudana próba oblężenia Wrocławia, zlekce-
ważona przez Krzywoustego groźba marszu wojsk cesar-
skich na Kraków, duże straty w obozie cesarskim, a wre-
szcie zbliżanie się posiłków ruskich i węgierskich spra-
wiły, że Henryk V wycofał się z Polski, porzucając
praktycznie sprawę Zbigniewa. W trzy lata później zgo-
dził się Bolesław dopuścić Zbigniewa do współrządów
krajem, ale nie ma pewności, fzy nie był to podstęp zmie-
rzający do unieszkodliwienia przeciwnika. Gdy bowiem
Zbigniew powrócił, został przez brata oślepiony, po czym
wkrótce zmarł.
19. Podbój i chrystiatlizacja Pomoraa
Wyprawy pomorskie Władysławy Hermana, jakkolwiek
uwieńczone znacznymi sukcesami, nie doprowadziły do
trwałego zjednoczenia tego kraju z państwem polskim.
Tymczasem bogactwo miast pomorskich i brak silniej-
szej jednolitej organizacji państwowej na Pomorzu czy-
niły zeń atrakcyjny teren ekspansji dla Polski, Saksonii,
Danii, a także dla Wieletów. Niejedna W yprawa na Po-
morze, podejmowana z Polski, miała chara kter łupieżczy.
2a Bolesława Krzywoustego podbój Ptoa orzą stał się
akcją programową, zmierzającą do pełnegt' podporząd-
kowania tego kraju Polsce i do jego ponownej chrystia-
nizacji, przerwanej tu wnet po śmierci Chrobrego, lub
140
może nawet jeszcze za jego życia. Pierwsze wyprawy
pomorskie Krzywoustego z lat 1103 -1105 miały głównie
charakter łupieżczy. Po wygnaniu Zbigniewa podjął
Krzywousty wysiłki w celu opanowania terytorium nad-
noteckiego, które stanowiło naturalny pas obronny od
strony polskiej. Zdobycie Nakla i Wyszogrodu w 1113 r.
zamykało okres uporczywych bojów o ten pograniczny
obszar, który został inkorporowany bezpośrednio do Pol-
ski. Do 1119 r. opanował Krzywousty i obsadził polskimi
załogami Pomorze Gdańskie. Z kolei toczył boje o Po-
morze Zachodnie, zakończone praktycznie około 1123 r.,
kiedy to Polacy dotarli aż na Rugię. W 1121 r. zawarł
Krzywousty układ z księciem pomorskim Warcisławem,
odnowiony następnie na lżejszych dla Pomorzan warun-
kach w 1124 r., a określający zasady zwierzchności Pol-
ski nad Pomorzem Zachodnim. Warcisław uznał się wa-
salem władcy Polski i zobowiązał do trybutu oraz do
pomocy wojskowej na jego rzecz, a nadto otwarł sw&j
kraj dla religii chrześcijańskiej.
Właściwą akcję chrystrianizacyjną rozpoczęła wyprawa
misyjna na Pomorze, podjęta w 1123 r. przez Bernarda
Hiszpana. Jednak ubogi pustelnik nie zdołał wywrzeć
wrażenia na bogatych mieszkańcach miast zachodniopo-
morskich. W roku następnym zorganizował więc Krzy-
wousty dużym nakładem środków wspaniałą wyprawę
chrystianłzacyjną, powierzając jej prowadzenie biskupo-
wi bamberskiemu Ottonowi. Odniosła ona znaczne suk-
cesy, które okazały się jednak nietrwałe. Wobec powrotu
znacznej części Pomorza do dawnej wiary, podjął Otto
w 1128 r. nową akcję misyjną, rozluźniając tym razem
swoje powiązania z Bolesławem Krzywoustym. Ten jed-
nak nie rezygnował z pełnego podporządkowania chry-
stianizowanej dzielnicy prowincji kościelnej polskiej.
Jeszcze w 1124/1125 r. odnowiono dawne biskupstwo
kruszwickie; ulokowano je obecnie we Włocławku. Temu
biskupstwu kujawskiemu podporządkowano Pomorze
Gdańskie. Pas nadnotecki podzielono między archidiece-
zję gnieźnieńską i diecezję poznańską, odcinek zaś Po-
morza w widłach Odry i Warty znalazł się w gestii utwo-
rzonego również w tym czasie biskupstwa w Lubuszu.
141
Założenie właściwej diecezji pomorskiej z siedzibą w Wo-|
linie stało się faktem dopiero w 1140 r. Na jej bi-i
skupa powołano Wojciecha, kapelana Bolesława Krzy-
woustego, co było pośmiertnym już sukcesem tego księcia, i
20. Gniezno czy Magdeburg
Pomorskie sukcesy Bolesława Krzywoustego wywołały
niezadowolenie Magdeburga, którego arcybiskupi rościli
sobie prawo do zwierzchności kościelnej nad Pomorzem,
jak zresztą nad całą Polską. Za pontyfikatu na stolicy
arcybiskupiej w Magdeburgu św. Norberta arcybiskup-
stwo to uzyskało w latach 1131 i 1133 r., na podstawie
sfałszowanych dokumentów, bulle papieskie, mocą któ-
rych został mu podporządkowany Kościół polski. Bolesła-
wa Krzywoustego absorbowały tymczasem sprawy wę-
gierskie. A mianowicie po śmierci króla Węgier Stefa-
na II (1131) wywiązała się walka o następstwo tronu.
Do władzy pretendowali z jednej strony syn Kolomana
Borys, a z drugiej oślepiony przez tegoż Kolomana Ala-
mus wraz ze swoim oślepionym równocześnie synem Be-
lą II Ślepym. Bolesław Krzywousty poparł Borysa, któ-
rego szansę były jednak nikłe, mimo iż jako wnuk Wło-
dzimierza Monomacha korzystał też z poparcia Rusi. Bela
miał poparcie Czechów i silny obóz stronników wewnątrz
kraju. Wyprawy Bolesława na Węgry na rzecz Borysa
skończyły się klęską, a ponadto wywołały odwet w po-
staci wypraw czeskich na Śląsk. Toteż zażegnany
w 1114 r. stary konflikt Polski z Czechami, m. in. o po-
graniczne grody (Racibórz, Koźle), wystąpił znowu z dużą
ostrością. Skomplikowana sprawa wywołała interwen-
cję cesarza Lotara. Na zjeździe w Merseburgu w 1135 r.
musiał Bolesław wycofać się ze sporu węgierskiego na
korzyść Beli II, zawrzeć z nim pokój, a nadto uznać się j
lennikiem cesarskim z Pomorza. Ze swej strony wymógł
prawdopodobnie na Lotarze poparcie, a przynajmniej
zgodę na zabiegi w Stolicy Apostolskiej o uchylenie
zwierzchności arcybiskupstwa magdeburskiego nad Ko-
ściołem polskim. Było to możliwe tym bardziej, że
św. Norbert już nie żył. Jak gdyby rękojmią w tych
ważnych dla Polski zabiegach mogła być sprawa czeska,
w której Bolesław Krzywousty okazał się nieustępliwy,
wskutek czego nie stała się ona przedmiotem zjazdu mer-
seburskiego, ale znalazła finał w 1137 r. w dwustronnym
pokoju między Polską i Czechami. Ale tymczasem już
w 1136 r. musiał uzyskać Bolesław w Stolicy Apostolskiej
potwierdzenie odrębności Kościoła polskiego.
21. Ustawa sukcesyjna Bolesława 'Krzywoustego
Nazywa się ją zwykle testamentem, chociaż nie była
wcale aktem ostatniej woli Bolesława. Opracowana bo-
wiem przypuszczalnie na kilka lat przed śmiercią księcia,
a zaprzysiężona na wiecu przez dostojników duchownych
i świeckich, nabrała charakteru aktu publiczno-prawnego.
Dodatkowo miało ją umocnić zatwierdzenie papieskie.
Ustawa wbrew pozorom miała zapobiec rozdrabnia-
niu się państwa. Tekst jej niestety nie zachował się,
a treść odtwarzamy z konieczności bądź na podstawie
źródeł późniejszych, niejednokrotnie odzwierciedlającycK
już faktycznie dokonane zmiany, bądź współczesnych
wprawdzie, ale drugorzędnego znaczenia. Fakt nie-
uwzględnienia w ustawie praw Kazimierza Sprawiedli-
wego tłumaczy się tym, że w chwili jej ogłoszenia nie
było go jeszcze na świecie. Być może nawet, iż urodził
się on już po śmierci Krzywoustego jako pogrobowiec.
Istotą nowego porządku sukcesyjnego było utworzenie
dzielnic dziedzicznych, które miały być podstawą ma-
terialną egzystencji poszczególnych synów Krzywouste-
go, a później z kolei ich potomstwa, oraz jednej dziel-
nicy niedziedzicznej, tzw. wielkoksiążęcej albo pryncy-
packiej, która miała przechodzić we władanie najstarsze-
go członka dynastii jako podstawa jego władzy zwierzch-
niej nad całością państwa, a więc również nad dzielnica-
mi dziedzicznymi. Te ostatnie mogły podlegać dalej idą-
cym podziałom, gdy dzielnica pryncypacka, senioralna,
winna była pozostawać zawsze nienaruszona. Główne
agendy władzy pryncepsa stanowiły: wypowiadanie i pro-
wadzenie wojen zewnętrznych, reprezentacja państwa na
zewnątrz, zawieranie traktatów, inwestytura dostojników
kościelnych, tj. arcybiskupa i biskupów, być może rów-
nież prawo mianowania kasztelanów w głównych grodach
juniorów i zwierzchność sądowa w stosunku sto tych
ostatnich.
Odtworzenie podziału terytorialnego Polski, który
wprowadzała ustawa sukcesyjna Bolesława Krzywouste-
go, nastręcza wiele trudności. Już dawno utrwalił się
pogląd (za T. Wojciechowskim), że dzielnice sukcesyjne:
Śląsk Władysława Wygnańca i Wielkopolska Miesz-
ka Starego, były oddzielone pasem terytorium pryncy-
packiego które obejmowało ziemię krakowską, łę-
czycko-sieradzką, część Wielkopolski z Kaliszem i Gniez-
nem oraz Pomorze Gdańskie i zwierzchność lenną nad
Pomorzem Zachodnim od dwu pozostałych dzielnic
sukcesyjnych: Kujaw z Mazowszem Bolesława Kę-
dzierzawego oraz ziemi sandomierskiej Henryka san-
domierskiego. Dyskutowano tylko pewne szczegółowe
kwestie, a więc czy Wiślica należała do dzielnicy pryn-
cypackiej, czy też do sandomierskiej, dalej czy Kruszwicę
włączono do dzielnicy pryncypackiej, czy do kujawsko-
-mazowieckiej, a wreszcie czy do Śląska, czy też do Wiel-
kopolski należał Lubusz. W ostatnich czasach pogląd ten
został obalony i zastąpiony nową konstrukcją (G. La-
buda), mającą za podstawę mało wymowne wprawdzie,
ale współczesne źródła niemieckie, do których dawniej
wagi prawie nie przywiązywano. Według tej nowej hi-
potezy dzielnicę pryncypacką stanowiły tylko ziemie kra-
kowska i sandomierska w granicach diecezji krakowskiej,
ziemia łęczycko-sieradzka była natomiast w intencji usta-
wy sukcesyjnej zabezpieczeniem materialnym nie tylko
wdowy po Krzywoustym Salomei, ale w przyszłości jego
najmłodszych synów: Henryka sandomierskiego i Kazi-
mierza Sprawiedliwego. Dzielnice dziedziczne były zatem
tylko trzy. Ziemia lubuska miałaby należeć do Śląska,
dzięki czemu każdy z trzech książąt dziedzicznych
w razie gdyby został pryncepsem miał stosunkowo
łatwy dostęp do Pomorza podlegającego władzy pryn-
cypackiej. Konstrukcja ta została zakwestionowana głów-
nie w punkcie dotyczącym ziemi sandomierskiej, o której
wiadomo, że ją Henryk "andomierski posiadł z woli ojca
144
Jako dożywocie, oraz ziem łęczyckiej i sieradzkiej, które
miałyby zatem w razie śmierci wdowy wejść w skład
dzielnicy pryncypackiej, tj. krakowskiej (K. Buczek).
22. Wojna domowa' i wygnanie seniora dynastii
Ustawa sukcesyjna Krzywoustego okazała się trudna
do realizacji. Zaczęło się od konfliktu rodzinnego w łonie
dynastii między seniorem Władysławem, synem Zbysła-
wy, a przyrodnimi braćmi juniorami i ich matką Sa-
lomeą. Jeżeli konflikt ten przerodził się w wojnę do-
mową, a seniorowi mimo rozległych atrybutów wła-
dzy nie udało się go opanować, to dlatego, że możni
przedstawiciele ówczesnego społeczeństwa byli zaintere-
sowani w obaleniu pryncypatu i w takim podziale Pol-
ski, w którym obok siebie stanęłyby równorzędne pod
względem państwowo-prawnym małe państewka dzielni-
cowe. Otwarłoby to im bowiem drogę do rzeczywistego
wpływu na słabszego, władającego na mniejszym tery-
torium księcia, tym bardziej gdy książę ten im właśnie
zawdzięczałby swoją władzę.
Nie wiadomo, w jakim momencie konflikt ów się zaczął
i jakie były jego konkretne przyczyny. Ujawnił się on
natomiast w jaskrawej formie w 1141 r., gdy z pominię-
ciem Władysława juniorzy z matką zwołali do Łęczycy
wiec, mający powziąć decyzję co do zamążpójścia lub
oddania do klasztoru córki Krzywoustego Judyt-y. Ponie-
waż małżeństwo w rodzinie książęcej było aktem poli-
tycznym, a w danym wypadku miało nadto na uwadze
sojusz juniorów z Rusią, pominięcie Władysława stano-
wiło naruszenie jego pryncypackiej władzy. Władysław
ubiegł jednak braci, sam zapewnił sobie pomoc ruską
i rozpoczął kroki wojenne przeciw braciom. Gdy w 1144 r.
zmarła Salomea, doszło do nowego konfliktu między
Władysławem i braćmi, tym razem o oprawę wdowią,
tj. o opróżnioną przez Salomeę dzielnicę. Znów doszło do
otwartej wojny, w której Władysław posłużył się ude-
rzeniem Rusinów, a za ich pomoc zapłacił ziemią wizką,
należącą do mazowieckiej dzielnicy Bolesława Kędzie-
10Historia Polski do roku 1505
145
rzawego. Za juniorami ujął się prawdopodobnie palatyn
Władysława, wielmoża śląski Piotr Włostowic. Być może
za to spotkała go surowa kara oślepienia i obcięcia jeży- *
ka (1145). Fakt ten przyczynił się jednak do osamotnienia
Władysława. Mimo zdecydowanej przewagi militarnej |
i oblężenia juniorów w Poznaniu, poniósł klęskę. Przy- i
czyniła się do niej w niemałym stopniu klątwa, jaką rzu-
cił na niego w obozie pod Poznaniem arcybiskup Jakub
ze Żnina. To poparcie moralne dla juniorów ze strony j
najwyższej polskiej władzy kościelnej przeciągnęło na ich
stronę część wahającego się być może dotąd rycerstwa. |
Odsiecz była skuteczna. Władysław musiał uchodzić
z kraju (1146), a w ślad za nim opuściła stołeczny Kra- l
ków jego żona Agnieszka, córka margrabiego Austrii
Leopolda III, a szwagierka księcia czeskiego Władysła-
wa II.
23. Juniorzy pod naciskiem cesarstwa i papiestwa
Po wypędzeniu Władysława rządy krajem sprawowali
praktycznie tylko dwaj jego bracia: Bolesław Kędzierza-
wy, który jako starszy zajął dzielnicę pryncypacką
i opuszczony przez Władysława Śląsk, oraz Mieszko Sta-
ry; Henryk, a tym bardziej Kazimierz, nie osiągnęli jesz-
cze wówczas tzw. wieku sprawnego (tj. 12 lat życia),
i pozostawali pod opieką braci. Tymczasem Władysław
stanął przed królem niemieckim Konradem III i jego do-
stojnikami, zabiegając o pomoc przeciw juniorom. Musiał i
uznać się podwładnym cesarstwa, skoro Konrad wbrew
radom spowinowaconego z juniorami margrabiego miś-
nieńskiego i władcy Marchii Północnej Albrechta Niedź-
wiedzia, podjął w 1146 r. zbrojną wyprawę do Polski.
Jednak wobec trudności przekroczenia Odry i deklaracji
posłuszeństwa ze strony Bolesława i Mieszka Konrad za- .
niechał dalszego marszu, porzucając praktycznie sprawę'
Władysława. Powstały tymczasem okoliczności w pełni
juniorom sprzyjające. W związku z organizowaną w tym
czasie przez Ludwika VII króla francuskiego oraz Koń-'
rada III krucjatą do Ziemi Świętej powstała myśl dru-
giej mniejszej wyprawy krzyżowej przeciwko trwającej
146
jeszcze w pogaństwie Słowiańszczyźnie nadłabskiej. Na
rzecz tej wyprawy, organizowanej przez wschodnionie-
mieckich władców terytorialnych, papiesiwo chciało po-
zyskać książąt polskich. Liczył się oczywiście nie sam
potrzebujący pomocy Władysław, ale faktyczni władcy,
tj. juniorzy dynastii. W tym stanie rzeczy papież Euge-
niusz III wziął stronę juniorów i zatwierdził klątwę
arcybiskupa gnieźnieńskiego rzuconą na wygnańca. Z ko-
lei doszło do przymierza juniorów ze wschodnioniemiec-
kimi władcami terytorialnymi, łącznie z arcybiskupem
magdeburskim, przypieczętowanego małżeństwem córki
Krzywoustego Judyty z synem Albrechta Niedźwiedzia.
W konsekwencji Mieszko ze znacznymi siłami wziął
udział w krucjacie na teren Słowiańszczyzny nadłabskiej
(1147), a Bolesław Kędzierzawy podjął łupieżczą wyprawę
do Prus (1148).
Tymczasem dyplomatyczne zabiegi Agnieszki spowodo-
wały zwrot w nastroju i stosunku Stolicy Apostolskiej do
Polski. Ten sam papież, który rok wcześniej zatwierdził
klątwę rzuconą na Władysława, wysłał do Polski legata
Gwidona z żądaniem pod adresem juniorów, aby przyjęli
wygnanego księcia do kraju. Wobec ich oporu rzucił on
na nich klątwę, a Eugeniusz ją zatwierdził. Ale wówczas
się okazało, że klątwa, która w kilkadziesiąt lat wcześniej
wiodła Henryka IV do Canossy, przestała być straszną
bronią. Nie ugięli się książęta, ale co ciekawsze nie
odstąpili od nich polscy dostojnicy kościelni, związani
silnymi więzami ideowymi i rodzinnymi z liczną grupą
możnych świeckich, którzy popierali juniorów. Wobec we-
zwania przez Gwidona pomocy najwyższej władzy świec-
kiej w świecie zachodniochrześcijańskim, zawisła nad
Polską groźba nowej wyprawy cesarskiej.
Podjął ją w 1157 r. cesarz Fryderyk Barbarossa. Woj-
ska cesarskie przekroczyły trudną do sforsowania linię
Odry, zabezpieczoną dodatkowo pasem zrąbanego lasu
(przesieka) i bez oporu pociągnęły w kierunku Poznania.
Książęta polscy bowiem, nieufni w swoje siły, paląc
główne punkty oporu (m. in. nie zdobyty dotąd Bytom
nad Odrą i Głogów), cofali się w głąb Polski. Do starcia
zbrojnego nie doszło, natomiast w Krzyszkowie pod Po-
znaniem Bolesław Kędzierzawy pokornie poprosił o po-
lo*
147
kój, złożył cesarzowi przysięgę wierności i znaczną da-
ninę pieniężną, przyrzekł swój udział w cesarskiej wy-
prawie do Włoch i zobowiązał się przybyć do Magde-
burga, gdzie miała być rozsądzona sprawa między Wła-
dysławem i juniorami. Gwarancję dotrzymania zobowią-
zań stanowiło oddanie cesarzowi w charakterze zakład-
nika Kazimierza Sprawiedliwego. Wyprawa z 1157 r., sta-
nowiąca w opinii samego Fryderyka Barbarossy ogromny
sukces cesarstwa na ziemiach polskich, w gruncie rzeczy
nie odniosła skutku, bo Kędzierzawy przyrzeczeń nie wy-
pełnił. W dwa lata później zmarł Władysław i dopiero
wówczas w grę mógi wchodzić powrót do kraju jego
synów Bolesława Wysokiego i Mieszka Plątonogiego.
Istotnie przyjął ich około 1163 r. Bolesław Kędzierzawy
i w formie własnego nadania, a nie sukcesji po ojcu,
przekazał im w posiadanie Śląsk, z wyłączeniem jednak
głównych grodów. Przyjmowano niekiedy, że już wów-
czas bracia podzielili się ojcowską spuścizną. Poglądu
tego jednak utrzymać się nie da. Wiadomo natomiast, że
Bolesław Wysoki i Mieszko Plątonogi zdołali zawładnąć
owymi głównymi grodami, być może w 116^ r., kiedy
senior dynastii zaabsorbowany był wyprawą pruską. Do-
myślano się, iż w konsekwencji synowie Władysława
Wygnańca zostali ponownie wypędzeni. Prawdopodobna
jest jednak inna interpretacja wydarzeń (B- Zientara),
że mianowicie Mieszko Plątonog' sprzymierzył się z sy-
nem Bolesława Wysokiego Jarosławem, że obaj sprzy-
mierzeńcy zbliżyli się do Bolesława Kędzierzawego i że
wspólnym ich dziełem było wygnanie Bolesława Wyso-
kiego. Powrócił on jednak już w 1173 r. pod groźbą no-
wej, stojącej u granic Polski wyprawy Fryderyka Bar-
barossy, w której efekcie Kędzierzawy uznał się nadto
lennikiem cesarza i złożył mu znaczny okup. Przy okazji
powrotu Bolesława Wysokiego miał Mieszko Plątonogi
otrzymać własną dzielnicę w postaci ziemi raciborskiej,
a Jarosław w postaci ziemi opolskiej. Przy takiej wy-
kładni traci rację bytu inny domysł naszej historiografii
(B. Gródecki), że dopiero około 1177 r. dokonał się pierw-
szy podział spuścizny Władysława Wygnańca. Do daty
tej natomiast można odnosić ewentualne powstanie efe-
merycznego księstwa głogowskiego, które miał wykroić
l własnej dzielnicy Bolesław Wysoki na rzecz swego naj-
młodszego brata Konrada.
24. Zmierzch senioratu w Polsce
Mimo wygnania z kraju najstarszego przedstawiciela
dynastii Władysława, samego senioratu w zasadzie nie
obalono. Miejsce Władysława zajął z kolei następny wie-
kiem syn Krzywoustego Bolesław Kędzierzawy. Ze
istotnie był on wielkim księciem, świadczy o tym układ
krzyszkowski, w którym występował w imieniu całej Pol-
ski. Niezależnie od parcia feudałów ku rozbiciu Polski
na mniejsze samoistne organizmy polityczne, rodził się
nowy konflikt wśród synów Krzywoustego. Gdy Henryk
doszedł do lat sprawnych (około 1148 r.), otrzymał nazna-
czoną mu przez ojca ziemię sandomierską. Nie pomyśla-
no natomiast o podobnym zaopatrzeniu Kazimierza, któ-
ry wiek sprawny osiągnął około 1150 r. Dopiero gdy
w 1166 'r. zmarł Henryk sandomierski, uzyskał Kazimierz
najprawdopodobniej wykrojoną z jego spuścizny kaszte-
lanię wiślicką (odtąd księstwo wiślickie). Główną część
tej spuścizny zatrzymał dla siebie Bolesław Kędzierzawy,
wykrawając z niej nadto jeszcze jakąś nieznaną dziś
dokładnie część dla Mieszka Starego. W tym stanie rze-
czy Kazimierz Sprawiedliwy musiał być malkontentem,
na którego zwracały się oczy możnych, żądnych władzy
i wpływów. Po śmierci w 1173 r. Bolesława Kędzierza-
wego na tron krakowski próbowano wprowadzić Kazi-
mierza Sprawiedliwego. Nie wiadomo, czy Kazimierz nie
czuł się dość silny, aby się przeciwstawić kolejnemu se-
niorowi Mieszkowi Staremu, czy też stronnictwo moż-
nych, na których mógł się oprzeć, nie było jeszcze dość
skonsolidowane. W każdym razie Mieszko opanował dziel-
nicę wielkoksiążęcą. Jednak gdy do Krakowa wprowa-
dził swoich wielkopolskich urzędników, a rządy jego oka-
zały się i autokratyczne, i twarde, przepojone nadmier-
' nym fiskalizmem, doszło około 1177 r. do buntu panów
krakowskich, którzy po raz drugi wysunęli przeciwko
Mieszkowi Staremu Kazimierza Sprawiedliwego. Tenden-
cje; partykularystyczne możnych znalazły równocześnie
silny wyraz w innych dzielnicach Polski. Na Śląsku ju-
nior Mieszko Plątonogi wystąpił zbrojnie przeciw Bolesła-
wowi Wysokiemu, w Wielkopolsce zaś przeciw Mieszkowi
stanął jego syn Odon. W tym buncie juniorów nie było
bynajmniej pełnego porozumienia buntowników między
sobą. Kazimierz sprzymierzył się bowiem z seniorem ślą-
skim Bolesławem, a junior Mieszko Plątonogi z seniorem
dynastii Mieszkiem Starym, Odon zaś był siłą rzeczy
sprzymierzeńcem Kazimierza i Bolesława. Mimo tak roz-
łożonych sił, zwycięzcami byli wszędzie młodsi przedsta-
wiciele dynastii. Mieszko Stary musiał w ogóle z Polski
uchodzić, a Mieszko Plątonogi, choć zwyciężył na polu
bitwy, pełnego sukcesu nie odniósł, wobec przymierza
Bolesława Wysokiego z Kazimierzem Sprawiedliwym.
Musiał się zadowolić niedużym działem uzyskanym już
wcześniej z rąk Bolesława Wysokiego, tj. kasztelanią ra-
ciborską, do której Kazimierz Sprawiedliwy dodał mu
zachodnią część ziemi krakowskiej z grodami: Oświęci-
miem, Bytomiem i Siewierzem. Uformowane w ten spo- ;
sób księstwo raciborskie powiększył Mieszko Plątonogi
w 1201 r., przyłączając doń, po śmierci Jarosława i Bole-
sława Wysokiego, również kasztelanię opolską; odtąd
można mówić o księstwie opolsko-raciborskim. W buncie
juniorów jakąś rolę odegrał być może młodszy brat Bo-
lesława Wysokiego i Mieszka Plątonogiego Konrad,
solidaryzując się prawdopodobnie z Mieszkiem Plątono-
gim. Może wówczas otrzymał on Głogów, gdzie tradycja
przypisuje mu krótkotrwałe ksiąstewko, opuszczone za-
pewne rychło w związku z jego śmiercią.
Zwycięstwo juniorów oznacza obalenie w praktyce za-
sady senioratu. Późniejsze próby jej odnowy nie miały
już większego znaczenia. Czy jednak władza Kazimierza,
obejmująca ziemię krakowską, łęczycko-sieradzką, sando-
mierską oraz w formie rządów opiekuńczych nad nie- l
letnim synem Bolesława Kędzierzawego Leszkiem
Mazowsze i Kujawy, miała charakter pryncypacki, wiel-
koksiążęcy, czy zrównała się z władzą pozostałych ksią-
żąt? Wydaje się, że teoretycznie z pryncypatu jeszcze nie
zrezygnowano, a sam Kazimierz zabiegał i w Bzymie, i na
dworze cesarskim o zalegalizowanie jego pryncypackich'
rządów. W tym celu zwołał w 1180 r. wiec do Łęczycy
z udziałem arcybiskupa i wszystkich biskupów polskich,
a za cenę ustępstw na rzecz Kościoła w postaci zniesienia
ius spolii (prawo księcia do ruchomości po zmarłym bi-
skupie) oraz ograniczenia nadużyć w korzystaniu z pod-
wód i tzw. stacji w dobrach kościelnych uzyskał według
wiarygodnej tradycji Kadłubka zatwierdzenie papieskie
swego pryncypatu. Ta sama tradycja głosi, że podobnego
zatwierdzenia dokonał również cesarz. Sprowadzało się
to praktycznie do uznania rządów krakowskich Kazimie-
rza, bo właściwego pryncypatu odnowić się już nie dało.
25. Polityka zagraniczna książąt polskich
w ostatniej ćwierci XII w.
Postępujące rozbicie dzielnicowe Polski odbiło się nie-
korzystnie na polityce zewnętrznej naszych książąt,
a z czasem wpłynęło na zawężanie się ich horyzontów
politycznych. Zwraca uwagę odejście Polski w tym okre-
sie od spraw zachodnich. Poparcie Mieszka Starego udzie-
lone v/ 1177 r. Bogusiawowi I pomorskiemu przeciwko
Danii okazało się nieskuteczne. Coraz trudniej było zresz-
tą liczyć na rozbitą i skłóconą wewnętrznie Polskę. Wręcz
przeciwnie Mieszko Stary po opuszczeniu kraju szukał
pomocy Pomorzan. I istotnie poparty przez nich zdołał
w 1181 r. osiąść w Gnieźnie. Zresztą Bogusław uznał już
w 1164 r. zwierzchność lenną księcia saskiego Henryka
Lwa, a w siedem lat później cesarza Fryderyka Bar-
barossy. W stosunkach z cesarstwem książęta polscy
skłonni byli do uległości. Prawdopodobnie zwierzchność
cesarską uznał Mieszko Stary jeszcze w czasie swego
wygnania, skoro w 1184 r. podjęto z terenu Niemiec pró-
bę interwencji na jego rzecz. Być może podobnie postąpił
Kazimierz Sprawiedliwy, skoro podporządkował się woli
cesarskiej w swojej polityce ruskiej. Na ogół przejawiali
nasi książęta coraz więcej zainteresowania rozbitą we-
wnętrznie Rusią. I Bolesław Kędzierzawy, i Mieszko Sta-
ry, i Kazimierz Sprawiedliwy mieli żony Rusinki. Od
Kazimierza Sprawiedliwego zaś wziął początek nowy
kurs polityki polskiej wobec Rusi. Wpływy polskie nie
sięgały teraz odległego wielkoksiążęcego Kijowa, ale
ograniczały się do Rusi halicko-włodzimierskiej i zwra-
cały się przeciw próbom opanowania tych terenów przez
Węgry. Walka ta, kontynuowana następnie przez Leszka
Białego i książąt z mazowieckiej linii Piastów, znalazła
finał w opanowaniu tronu halicko-wlodzimierskiego przez
Bolesława (Jerzego) Trojdenowica, a z kolei w zajęciu
Rusi przez Kazimierza Wielkiego. Polityka ruska Kazi-
mierza Sprawiedliwego, połączona z uległością wobec
cesarstwa, była niepopularna w Polsce. Wywołała bunt
panów krakowskich (1191), którzy wezwali do Krakowa
Mieszka Starego. Kazimierz jednak sytuację opanował,
obalając tę próbę restytycji senioratu.
Pod koniec życia Kazimierz odnowił sojusz z Węgrami,
a nadto podjął jeszcze wyprawę przeciwko Jaćwięgom,
którzy nękali wyprawami łupieskimi Mazowsze. Dziel-
nica ta bowiem, po nieudanych próbach opanowania jej
przez Mieszka Starego, po śmierci jej prawego sukceso-
ra Leszka Boleslawowicza (1186) przeszła we władanie
Kazimierza Sprawiedliwego.
26. Rządy regencyjne w Krakowie i próby
powrotu na tron krakowski Mieszka Starego
Kazimierz Sprawiedliwy zmarł nagle, przy uczcie, może
otruty, w 1194 r. Na wieść o tym Mieszko Stary ruszył
do Krakowa. Tymczasem panowie krakowscy postanowili
zorganizować rządy regencyjne do czasu osiągnięcia wie-
ku sprawnego przez synów Kazimierza, Leszka Białego
lub Konrada zwanego później mazowieckim. W imieniu .
nieletniego księcia władzę mieli sprawować wdowa po l
Kazimierzu Helena (córka księcia kijowskiego Roś-
cisława), wojewoda krakowski Mikołaj (Gryfita) oraz
biskup krakowski Pełka. Mikołaj, wsparty przez, księcia
ruskiego Romana, stawił czoła Mieszkowi Staremu w bit-
wie nad rzeczką Mozgawą koło Jędrzejowa. Obie wal-
czące strony poniosły ciężkie straty. Poległ syn Mieszka,
Bolesław, a sam Mieszko ranny wycofał się do Wielko-
polski. Na pobojowisku rozegrała się druga bitwa, gdy,
152
na pomoc Mieszkowi Staremu nadciągnął spóźniony
książę raciborski Mieszko Plątonogi, a równocześnie na
pomoc krakowianom przybył, także spóźniony, kasztelan
sandomierski czy palatyn dworu książęcego w Sando-
mierzu, wychowawca synów Kazimierza Sprawiedliwego,
Go worek. Ten ostatni być może celowo się spóźnił, prag-
nąc, by jego rywal Mikołaj poniósł klęskę. Sam jednak
Goworek doznał porażki i dostał się do niewoli Plątono-
giego. Na polach Mozgawy starli się nie tylko rywale do
rządów krakowskich, ale dwie ideologie, dwie koncepcje
władzy monarszej: rządów autokratycznych, których zwo-
lennikiem był Mieszko Stary, oraz oligarchii możnych,
której kolebką był nie zamieniony jeszcze w pełni
w dzielnicę dziedziczną Kraków.
Rządy regencyjne zostały uratowane, ale nie układały
się najlepiej. Dzielnicą krakowską władali faktycznie wo-
jewoda Mikołaj i biskup Pełka. Wywołało to niezadowo-
lenie w najbliższym otoczeniu Heleny, a podsycał je
prawdopodobnie Goworek, który wnet powrócił z niewoli.
Około 1<98 r. Helena weszła w porozumienie z Mieszkiem
Starym i pomogła mu w opanowaniu Krakowa za cenę
uznania swoim następcą jej syna Leszka Białego. Było
to już trzecie panowanie Mieszka na tronie krakowskim,
zakończone wygnaniem najpóźniej w 1201 r. Zdołał on
tu jeszcze powrócić po raz czwarty. Wytrwały szermierz
zasady senioratu zmarł w marcu 1202 r. w Krakowie.
27. Kultura Polski w X - XII w.
Rozwój kultury tej epoki był bardzo nierównomierny
w różnych warstwach społecznych. Ludność wieśniacza,
zarówno w sferze swego materialnego bytu, jak też oby-
czajów i wyobrażeń, pozostała w zasadzie pogańska, cho-
ciaż formalnie przyjęła nową wiarę. Jeszcze długo
w świeżych formach religii chrześcijańskiej mieściły się
stare treści. Nie wszyscy zresztą zostali objęci organiza-
cją kościelną, bo kościoły związane były na razie z dwo-
rami, grodami, siedzibami biskupstw, klasztorów itp.,
a właściwa sieć parafialna wytworzyła się dopiero
w XIII w. Inne było- tempo rozwoju kultury w ośrod-
153
kach tworzącego się życia miejskiego, a więc na podgro-
dziach czy w osadach targowych. Siłą rzeczy zaznaczał
się tu postęp w poziomie produkcji typu rzemieślniczego,
która musiała odpowiadać rosnącym wymogom odbior-
ców, najczęściej możnych świeckich, rycerstwa i duchow-
nych. Wpływało to korzystnie na standard życiowy pro-
ducentów. Równocześnie bliskość ośrodków władzy, dwo-
rów feudalnych, kościołów grodowych, biskupstw czy
klasztorów, przyśpieszała proces przemian w zakresie
obyczajów i świadomości tej warstwy społecznej. Bez
porównania szybciej rozwijała się kultura samych feuda-
łów, a więc dworu monarszego, dworów możnowładczych
i usiłujących za nimi nadążać dworów rycerskich. W rę-
kach tej warstwy pozostawała większość łupów wojen-
nych, toteż według tradycji XII w. za czasów
Chrobrego kobiety z otoczenia tego monarchy uginały się
niemal pod ciężarem złotych ozdób, a i rycerze (zapewne
możniejsi) nosili złote łańcuchy, które były oznaką ich
rycerskiego zawodu. Potrzeby w zakresie ubiorów, ozdób
itp. pokrywał wówczas już import szlachetnych tkanin
i innych przedmiotów zbytku. Żony zaś książąt, możnych
i rycerzy same haftowały, szyły, tkały, sporządzając
ozdobne płaszcze, kapy itp., nie tylko zresztą na potrzeby
własne, ale i kościołów czy klasztorów. W tej warstwie
społecznej najszybciej dokonały się przemiany obyczajo-
we. Wiarygodna tradycja głosi, ze Bolesław Chrobry sto-
,,.,,, l o
sował karę wybijania zębów za łamanie postów, a także
surowe represje mające wytępić cudzołóstwo. Nie znaczy
to oczywiście, że obyczaj chrześcijański od razu tu wziął
górę nad pogańskim. Być może nawet niekiedy się odeń
odwracano. Brak świętego w łonie dynastii piastowskiej
mógłby przemawiać za niepopularnością w warstwie pol-
skich feudałów wczesnego średniowiecza wzorców chrze-
ścijańskiej świątobliwości.
Nowe wytwory kultury służyły przede wszystkim pań-
stwu feudalnemu i niedużej grupie możnych. Powstawały
na ich zamówienie, stanowiąc oparcie czy ideologiczną
podbudowę dla nowego porządku społeczno-państwowe-
go. Wśród twórców dóbr kulturalnych tej epoki prym
wiedli przybysze z zewnątrz. W piśmiennictwie panowali
prawie niepodzielnie, wraz z językiem łacińskim, którym
się posługiwali i którym wytyczali wąskie ramy zasięgu
swojej twórczości w społeczeństwie polskim, włączając
natomiast tę twórczość do ogólnego niejako dorobku kul-
turalnego świata zachodniochrześcijańskiego. Tak więc
język, który czynił kulturę ekskluzywną, był zarazem
znakomitym środkiem wymiany myśli, poglądów i idea-
łów na rozległym obszarze Europy. Sztuka omawianej
epoki w zakresie swych treści, wyobrażeń, symboliki
była również wytworem przybyszów, ale że nie mogła
się obejść bez większej liczby wykonawców, znajdowała
współtwórców w rzemieślnikach czy artystach rodzimych,
którzy wzbogacali ją nadto realiami ł motywami z krę-
gu ich własnego życia i działalności. Dzieła sztuki były
w tej epoce nie tylko środkiem wyrazu artystycznego, ale
także środkiem przekazu informacji, treści światopoglą-
dowych, czy wręcz politycznej propagandy. Sięgały one
nadto tam, dokąd nie docierało piśmiennictwo łacińskie,
ani żywe słowo kaznodziei, jeżeli nie posługiwał się ję-
zykiem ludu. Miała swoją silną wymowę architektura
sakralna. Poza symboliką czysto religijną, która mogła
być czytelna dla znawców, lud widział w kamiennych
budowlach romańskich, na tle powszechnie stosowa-
nego budownictwa drewnianego, znamię potęgi Kościoła
i sprzężonego z nim silnie państwa wczesnofeudalnego.
Jeżeli nadto Jud z tych budowli niekiedy korzystał jako
z obiektów obrontlycA, Stawały się widomym wyrazem
siły. Takie oddziaływanie budowli sakralnych ogranicza-
ło się jednak do osad podgrodowych, przyklasztornych
itp., dla innych pozostając tylko symbolem.
W rozwoju kultury na ziemiach polskich okresu wcze-
snośredniowiecznego wybitną rolę odegrał dwór Bole-
sława Chrobrego, przez który przewinęło się wiele wy-
bitnych osobistości jego czasów, jak św. Wojciech, Włoch
opat Tuni, Bruno z Kwerfurtu, Reinbern biskup koło-
brzeski, a wybitną indywidualnością mógł być również
Radzim Gaudenty. W Polsce lub w związku z Polską te-
go okresu powstało wcale pokaźne piśmiennictwo. Należą
tu przede wszystkim żywoty św. Wojciecha: jeden po-
wstał w Rzymie około 999 r., drugi wyszedł spod pióra
Brunona z Kwerfurtu, trzeci niewiadomego autorstwa
znany jest pod nazwą Męczeństwo sw. Wojciecha, a był
jeszcze czwarty, który zaginął. Należy tu dalej piękny^ rów. Były tu dziełka typu szkolnego, ^S^1^"^1""'
żywot pięciu zamordowanych braci z eremu międzyrzec-
kiego pióra tegoż Brunona, list Brunona do króla nie-
mieckiego Henryka II, sławiący monarchię Chrobrego
w duchu ideałów chrześcijańskich. Były już wówczas
pierwsze zapiski rocznikarskie, jedna grupa w kręgu ko-
ścielnym poznańskim, druga w gnieźnieńskim. Istnieje
domysł, że powstał jeszcze jeden współczesny żywot pię-1
ciu braci męczenników, który zaginął. Zwraca uwagę fakt,
że Mieszko II był wykształcony, znał podobno i łacinę,
i grekę. Jego syn Kazimierz w 1026 r. został oddany na
naukę, co jest bardzo dziwne, jeżeli był synem jedynym, l
Siostra zaś -tegoż Gertruda, żona księcia kijowskiego
Izjasława, nie tylko znała łacinę, ale układała nawet i
w tym języku modlitwy, które przechował tzw. kodeks
Gertrudy. Oprócz kontaktów z Włochami, dworem cze-
skim, żywe związki kulturalne łączyły Polskę tego czasu
z Nadrenią, z archidiecezją kolońską, a ściślej z diecezją
leodyjską (Liege w Belgii). Do rozwiniętego tam kultu
św. Lamberta nawiązywały imiona niektórych Piastów
(Lambert syn Mieszka I, drugie imię Mieszka II).
teologiczne, a nadto dwa egzemplarze prawa longobardz-
kiego. Z XII w. zachowały SIĄ księgi liturgiczne z każdej
niemal diecezji. Wskazują one na związki kulturalne
Polski z Belgią, Francją, Nadrenią (Kolonia), Ratyzboną
i Czechami. Na uwagę zasługują wśród nich: tzw. Sd-
kramentarium tynieckie, powstałe około 1060 r. w Ko-
lonii (dziś w Bibliotece Narodowej w Warszawie), dalej
ewangeliarz płocki, czyli tzw. Złoty kodeks pułtuski (dziś
w Bibliotece Czartoryskich w Krakowie), czy tzw. Poiz-
ti.fżcale biskupów krakowskich, sporządzone prawdopo-
dobnie wprost na zamówienie Kościoła polskiego (dziś
rękopis Biblioteki jagiellońskiej).
Po przerwie spowodowanej reakcją pogańską, a potem
trudnościami odnowy organizacji kościelnej, zaczęło po-
jawiać się piśmiennictwo. Po akcie Dagome iudex aż po
czasy Władysława Hermana nie znamy z terenu Polski
ani jednego dokumentu. Dopiero w związku z oddaniem
przez tegoż księcia jakichś dwu złotych krzyży kościoło-
wi bamberskiemu powstał dokument, którego wystawcą
był wspomniany książę, lecz spisano go być może w Bam-
bergu. Natomiast już dokument biskupa krakowskiego
Maura z 1110 r. dla kościoła w Pacanowie powstał na
pewno w Polsce. W drugiej połowie XI w. kontynuowa-
no zapisy rocznikarskie. Na ich podstawie powstał z po-
czątkiem XII w. tzw. Rocznik Świętokrzyski dawny, je-
dyny zabytek polskiej annalistyki z tego czasu zachowa-
ny w oryginale. Z początkiem XII w. spisana została
u nas ku chwale Bolesława Krzywoustego anonimowa
kronika tzw. Galia, która ujęła w literacką formę tra-
dycję dworską Piastów. W podobnej formie sławił w po-
łowie XII w. czyny palatyna Władysława Wygnańca,
wielmoży śląskiego Piotra Włostowica, obszerny utwór
wierszowany, tzw. Carmen Mauri (Poemat Maura), znany
dziś niestety tylko we fragmentach. W tym samym czasie
upamiętniono wierszowaną inskrypcją postawienie słupa
milowego w Koninie, wyznaczającego połowę drogi z Ka-
lisza do Kruszwicy.
Obok tradycyjnego budownictwa drewnianego, które
nie pozostawiło trwalszych śladów, rozwijało się już od
początku omawianej epoki budownictwo kamienne. Je-
Powstanie ludowe i reakcja pogańska po śmierci Mie-
szka II zmiotły wprawdzie wiele wytworów kultury
wczesnopiastowskiego okresu, nie przerwały jednak kul-
turalnej tradycji. Pisma Brunona z Kwerfurtu ocalały
jak się wydaje tylko poza granicami, podobnie być
może dwa pozostałe żywoty św. Wojciecha, ale naj-
starszy zrąb naszego rocznikarstwa przetrwał burzę,
uwięziony prawdopodobnie z Wielkopolski do Krakowa.
Już za Mieszka II był w Gnieźnie arcybiskupem niejaki
Bossuta, przypuszczalnie pochodzenia rodzimego. W dru-
giej połowie XI w. mamy już wielu wyższych duchow-
nych Polaków, jak arcybiskup Bogumił w Gnieźnie, bi-
skupi Suła-Lambert, Stanisław i Czasław w Krakowie
oraz Michał w Poznaniu. Przy kościołach katedralnych
tego czasu tworzyły się zawiązki bibliotek, których zbio-
ry w XII w. powiększyły się o wiele cennych pozycji.
Szczęśliwym trafem zachował się inwentarz ksiąg ka-
tedry krakowskiej z 1110 r. Biblioteka liczyła 47 rękopi-
sów, liczba zaś tytułów mogła być większa, bowiem je-
den rękopis mieścił niekiedy kilka lub kilkanaście utwo-
szcze do czasów Mieszka I można odnosić palacjum wraz
Ł rotundą-kaplicą na Ostrowie Lednickim między Po-
znaniem a Gnieznem. Do tegoż czasu należą ślady pier- ;
wotnego kościoła, w miejscu późniejszej katedry poznań- .
skiej, z chrzcielnicą, w której być może chrzczono Mię- l
szka I i jego dwór, wraz z kamiennymi grobowcami,
które pokryły prawdopodobnie ciała Bolesława Chrobre-
go i jego ojca. Współcześnie wybudowano również w Kra-
kowie na Wawelu rotundę Marii Panny Egipcjanki, któ-
rej wezwanie zostało zmienione w XIV w. na św. Feliksa
i Adaukta. Niewiele późniejsze były budowle pałacowe
z kaplicami, (przeważnie rotundowymi) w Przemyślu,
Cieszynie, Gieczu, Wiślicy, pierwsza katedra (Chrobrego)
oraz kościół św. Salwatora w Krakowie, kaplice w Trze-
mesznie i Łęczycy oraz inne. To wcale obfite budowni-
ctwo przedromańskie (czy w niektórych wypadkach
wczesnoromańskie) znalazło, poczynając od połowy XI w.,
kontynuację w budowlach sakralnych romańskich, które
ze względu na ?>wój szerszy zasS'ag oddziaływania
były z reguły obszerniejsze. Wznossrone z ciosów kamien-
nych, opatrzone w wąskie otwory Okienne i w potężne
niekiedy wieże, spełniały nadto rolę obiektów obron-
nych. Warto wymienić przynajmniej ważniejsze z nich.
Jeszcze w XI w. powstały: t.zw. katedra "hermanow-
ska" na Wawelu, katedry w Poznaniu i w Gnieźnie, ba-
zylika tyniecka, kościoły Św. Andrzeja w Krakowie, Św.
Idziego w Inowtodzu, Św. Wojciecha w Krakowie i inne.
W ciągu XII w. wybudowano: katedrę w Płocku, ko-
ścioły kolegiackie w Kruszwicy, Łęczycy, Opatowie i Wi-
ślicy, kościoły Św. Prokopa l norbertanek w Strzelnic,
zburzony w 1529 r. benedyktyński kościół Św. Wincen-
tego we Wrocławiu, opactwo kanoników regularnych
w Czerwińsku, kościoły NMP w Inowrocławiu, Św. Jana
w Siewierzu i inne.
Do najokazalszych zabytków rzeźby romańskiej należą
przede wszystkim drzwi gnieźnieńskie z lat 1172-1180,
odlane w brązie, a przedstawiające 18 scen z życia i mę-
czeństwa św. Wojciecha. Wykazują wpływ artystyczny
kraju nadmozańskiego w Belgii. Obrazy mają dużą wy-
mowę ideologiczną, splatając ideały chrześcijańskiej świą-
tobliwości z realiami władzy wczesne feudalne j monarchii.
Zabytek o podobnym charakterze, tzw. drzwi katedry
płockiej, wyobrażające m.in. biskupa płockiego Alek-
sandra z Malonne, zostały wykonane w połowie XII w.
w Magdeburgu dla Płocka, ale przez Szwecję dostały się
do Nowogrodu Wielkiego, gdzie ozdobiły cerkiew Sw,
Zofii. Osobliwy zabytek stanowi współczesna drzwiom
gnieźnieńskim piękna gipsowa płyta posadzkowa z ko-
legiaty wiślickiej. Przedstawia trzy modlące się posta-
cie, wśród nich być może Kazimierza Sprawiedliwego,
okolone ornamentacją roślinno-zwierzęcą. Zwraca uwagę
technika wykonania tej płyty; rysunek postaci został
wyryty w powierzchni gipsowej, przy czym do rowków
wlano jakąś czarną masę. Wśród rzeźb kamiennych czo-
łowe miejsce zajmują tympanony w kościołach NMP
we Wrocławiu na Piasku i norbertanek w Strzelnic, por-
tal kolegiaty łęczyckiej, ocalały portal po kościele Św
Wincentego we Wrocławiu, dalej rzeźba św. Jana Chrzci-
ciela z katedry wrocławskiej, a nade wszystko odkryte
po drugiej wojnie światowej, we wnętrzu późniejszych
filarów, pięknie rzeźbione kolumny kościoła norbertanek
W Strzelnic. Dwie z nich przedstawiają wyobrażenia cnót
i grzechów.
W celu dopełnienia obrazu kultury w Polsce wczesno-
średniowiecznej wspomnieć trzeba o klasztorach. Za cza-
sów Bolesława Chrobrego były to eremy (zgromadzenia
pustelnicze reguły benedyktyńskiej) o małym jeszcze za-
sięgu oddziaływania. Wiemy o istnieniu takiego eremu
w Międzyrzeczu w Wielkopolsce, a drugi prawdopodob-
nie powstał w Łęczycy. Z kolei pojawiali się, poczynając
od czasów Kazimierza Odnowiciela, właściwi benedykty-
ni (Tyniec, Sieciechów, Łęczyca, Mogilno, Lubin w Wiel-
kopolsce, Płock, Lubiąż, Wrocław, Święty Krzyż). Ode-
grali w tym czasie pewną rolę zarówno w służbie bisku-
pów diecezji, jak i przez kontakty z Zachodem. Obok
nich podobną rolę spełniali kanonicy regularni (Trze-
meszno, Wrocław, Czerwińsk, Mstów). Miejsce jednych
i drugich zajęli wnet cystersi, którzy stali się podporą
działalności misyjnej, kierowanej przez papiestwo, a nad-
to w tym wcześniejszym okresie odgrywali pewną rolę
w akcji osadniczej. Poczynając od lat czterdziestych
XII w., do końca stulecia powstało aż 9 ich zgromadzeń
(Łekno, Ląd, Jędrzejów, Lubiąż, Kołbacz, Oliwa, Sule-
jów, Wąchock, Koprzywnica). Przeważnie w drodze fun-
dacji prywatnych powstawały u nas już w drugiej po-
łowie XII w. zgromadzenia norbertańskie, które obok
rozwijającego się w tym okresie tzw. kanonikatu świec-
kiego tworzyły organizacyjne ramy życia dla części
kobiet i mężczyzn z rodzin możnowładczych i spośród
zamożnego rycerstwa (Strzelno, Kraków-Zwierzyniec,
Płock, Wrocław, Witów koło Piotrkowa, Busko). W tym
samym czasie pojawiły się u nas, pochodzące z Ziemi
Świętej, zakony rycerskie joannitów (Zagość, Poznań)
oraz bożogrobców (Miechów).
r
V. PEŁNE ROZBICIE DZIELNICOWE.
TWORZENIE SIĘ SPOŁECZEŃSTWA
STANOWEGO
(1202 -1300)
l. Granica etniczna l polityczna Polski XIII w.
Strukturalnym przemianom Polski XIII w. towarzy-
Ul proces ustalania się granic zewnętrznych państwa.
Aż do tego czasu bowiem granice na wielu odcinkach
były płynne i wahały się na krawędziach idących od
trony Polski w różnych kierunkach fal osadniczych. Po-
stępy tego osadnictwa, nasilające się zwłaszcza w XIII w.,
natrafiały często na osadnictwo idące z zewnątrz ku Pol-
ce. Zmuszało to do przejrzystego wytyczania granic, za-
równo ze względów skarbowo-jurysdykcyjnych, jak też
dministracyjno-kościelnych. Proces ten dokonywał się
w stosunkowo korzystnych warunkach politycznych ze-
wnętrznych. W pierwszej połowie stulecia cesarstwo cią-
żyło bowiem wyraźnie ku sprawom włoskim, a w dru-
giej pogrążyło się w "wielkim bezkrólewiu". Czechy
i Węgry zaabsorbowane były przez wiele lat walką
o spadek po austriackich Babenbergach. Ruś rozbita po-
litycznie, a wreszcie ujarzmiona przez Tatarów, nie
przedstawiała większego zagrożenia. Zakon Krzyżacki do
końca stulecia utrwalał swoje władztwo w Prusach. Je-
dynie Brandenburgia od połowy XIII w. odznaczała się
większą siłą ekspansywną w kierunku Polski. Najazdy
pruskie ustały wnet po przybyciu Krzyżaków. Niebez-
pieczeństwo zaś jaćwięskie i tatarskie tylko w sposób
pośredni utrudniało stabilizację granicy etnicznej na
wschodzie. Jeżeli Polska nie wykorzystała należycie Wy-
mienionych warunków zewnętrznych dla utrwalenia swo-
ich granic z czasów Chrobrego i Krzywoustego, to wsku-
tek własnego rozbicia dzielnicowego, dezorientacji l za-
traty horyzontów politycznych u wielu jej książąt, a wre-
gzcie z powodu marnotrawstwa sił na .jałowych konflik-
tach wewnętrznych;
11 - aistorla Polski do roku 180S
Na południu państwa osadnictwo postępowało
żywo w górę prawobrzeżnych dopływów Wisty OL_
wobrzeżnych dopływów Odry, ale Karpaty i Sudety
zostały mocną barierą, przekraczaną przez osada
zaledwie w paru punktach. W szczególności osada!
polskie weszło w omawianym okresie na Spisz, ale
nica państwowa Polski za nim nie nadążyła: p
osadnicy znaleźli się w obrębie państwa węgienłd
Podobnie ludność polska przesuwająca się ku polodB_
od strony Cieszyna i Raciborza (ku Opawie) znaladBl
w obrębie państwa czeskiego. Na zachodzie Śląska
nica ustabilizowała się w XIII w. wzdłuż rzeki
i jej dopływu Kwisy, w paru tylko miejscach, jak :
szcza w rejonie Żagania, przekraczając te rzekŁ
mniejszych enklaw polskiego osadnictwa w pasie p_
ciągnących się w kierunku Nysy Łużyckiej pozostało |
za granicą polityczną Polski. Bardzo daleko idące i
miało przekazanie w połowie stulecia przez Bolę
Rogatkę Ziemi Lubuskiej na rzecz arcybiskupstwa
deburskiego i Marchii Brandenburskiej. Ten ._
w granicy państwowej polskiej był punktem wyjścia i
utworzonej w ciągu paru następnych dziesiątków
Nowej Marchii, która wdarła się głębokim klinem
dzy Wielkopolskę i Pomorze Zachodnie. Drogi do ta)
państwa polskiego strzegły odtąd nadnoteckie f
Drezdenko i Santok.
Pomorze Zachodnie zerwało związek polityczny z
ską jeszcze w drugiej połowie XII w. Stan polityczny
leżności Pomorza Zachodniego od Marchii Brandeni
skiej utrwalił się w XIII w. Ziemie sławieńska i shq
w trzecim lub czwartym dziesiątku tego stulecia dos
się pod zwierzchność władców Pomorza Gdańskiego.
piero "zdrada Swięców" (1307) przesądziła o przej
tych ziem pod panowanie brandenburskie. Na wscho
Pomorza Gdańskiego osadnictwo polskie przekręć
Wisłę w kierunku Prus, ale granica polityczna u&
mywała się prawdopodobnie wciąż jeszcze na tej n
Na Żuławach i w ziemi chełmińskiej fale osadnicze
skie i pruskie wzajemnie na siebie zachodziły, a u
lenie się ściślejszej garnicy w tym rejonie przyi
właśnie na czasy krzyżackie. Od strony Mazowsza, w
Mazurskiego i Puszczy Galindzkiej, płyn-
^, Jte jeszcze w głąb XIII w.
JBiwięskie, nękające Polskę zwłaszcza od lat
Xlii w., nie sprzyjały stabilizacji granicy
a wschodzie. Mamy jednak ślady osadni-
J~ o charakterze rycerskim na terenie Jać-
aŁJS-Ad), mamy próby ze strony Polski chry-
31 ~^to kraju. Największą ekspansywnością od-
KI; osadnictwo polskie XIII w. na wschodzie.
xi; ono na teren Podlasia, środkowego Bugu,
l w dorzecze Wisłoka i górnego Sanu. Mia-
r charakter rycerski, a zatem samo przez się
, wytyczało granicę państwową Polski. Żywo
atmiast ekspansja polityczna Polski w kie-
-'"'adsim nie dała większych efektów. Wiado-
r-szej połowie stulecia w rękach Konrada
.-SJ znajdował się Drohiczyn. W tym waż-
JŁ:'"" -apsmm grodzie handlowym osadził książę
;raci dobrzyńskich, którzy nie połączyli się
K-zyżackim. Oczekiwał po nich być może
=-syjnej na terenie Jaćwieży. Wnet potem
pa. Tócii jednak pod panowanie ruskie. Leszek
tfI utrwalić zwierzchność Polski na Rusi Ha-
kbEnierskic}, ale nie wytrzymał konkurencji
Jki i nie zdołał nawet związać ze swoim księ-
fBpłnicznego terytorium przemysko-sanockiego.
kos planom książąt polskich towarzyszyły inne
t inedrięwzięcia chrystianizacyjne, jak misja cy-
kf^atów), misja ruska biskupstwa lubuskiego oraz
e przez dominikanów w połowie stulecia
misyjne dla Jaćwieży i Litwy, a wreszcie
przez franciszkanów dla misji na wschodzie
i łukowskie. Nie osiągnięto jednak na tej dro-
rezultatów.
X. Kiw6j wielkiej własności ziemskiej
k drielnicowe sprzyjało wzrostowi politycznej
Mftw świeckich i duchownych, a zarazem po-
m c< ich posiadłości. W coraz większym stopniu
podstawą ich społecznej pozycji i politycznego w.
stawała się ziemia. Uzyskiwali oni nadania ziemskiej
monarchów, ale i na obszarach już wcześniej paw
nych zajmowali pod uprawę coraz więcej gruntów.
skupstwa, które pierwotnie miały określony udział
chodach monarszych, już w XII w. stanęły w
największych właścicieli ziemskich. Klasztory nie
początku opierały swoją egzystencję przede wsiy
na dochodach z rolnictwa i hodowli. Włości klas
powstawały często z nadań monarszych, ale w
wypadkach z pojedynczych fundacji prywatnych,
ze składkowych niemal drobnych zapisów rycerskich-1
cerstwo bowiem zaliczało się również do właścicieli r
skich.
Z rozwojem wielkiej własności ziemskiej wiązało i
zapotrzebowanie na ręce robocze. We włościach i
szych starano się w możliwie największej skali
rzystywać pracę jeńców wojennych, niewolników v
dzących z kupna lub ludzi, którzy utracili wolność
bistą w wyniku zadłużenia czy wyroku sądowego. '7f\
wadzono tu nawet setniczą i dziesiętniczą organii
ludności niewolnej. Starano się jednak przede wst?
kim asymilować jeńców z ludnością miejscową i ps
kształcąc niewolę w inne formy zależności feudaił
Niewolnikami posługiwały się również posiadłości p
watne, zwłaszcza świeckie, bo Kościół miał mniiji
szansę uzyskiwania jeńców. W dalszym ciągu przestn
gano zasady, że cała ludność wolna, wywodząca i
z dawnych wspólnot terytorialnych, pod względem świa
czeń\ feudalnych i wymiaru sprawiedliwości podlej
monarsze. Ten zaś mógł tą ludnością rozporządzać, od
jąć ją np. do dyspozycji Kościoła. Zwłaszcza Kościół
zainteresowany w pozyskiwaniu ludności wolnej do
snej akcji osadniczej. W niektórych przypadkach i
wiek wolny przechodził w stan przypisaństwa. Z po<
karni tej kategorii społecznej mamy do czynienia b
już za czasów Bolesława Chrobrego, jak zdaje się o i
świadczyć żywot pięciu braci męczenników; z czasem
tej ludności przybywało, a zasilali ją z całą pewno
także jeńcy i niewolnicy.
Z tymi przemianami wiązała się dążność do int
Zamiast ugorowania roli sporadycz-
iradzać trójpolówkę, w której ugorem
'o tylko trzecia część gruntów. Pług
krojem wypierał prymitywniejsze narzędzia
fwcechniało się nawożenie, które związane
H. Z kolei większa wydajność rolnictwa
wzrost znaczenia hodowli. Postęp w rol-
*MimJniiił się z reguły samorzutnie jako głów
ówczesnego rozwoju ekonomicznego. Nie należy
f wpływu klasztorów w tym zakresie. Wpraw i
r-linwo liczne już u nas w drugiej połowie
t. Umtory cysterskie poczytywały za swoją ważną
W riemi, a dzięki stałej łączności z ich fran-
c*e*"zą nie brakło wymiany doświadczeń i wie-
ej, jednak działały one w izolacji, odcięte od
mętrznego i w małym tylko stopniu mogły
a ogólny poziom kultury rolnej. Rola osadni-
t, którzy zaczynali się pojawiać już w XTI w.
wie na Śląsku), była większa, ale postępu
polskim tej epoki nie można sprowadzać
_ ___ naśladownictwa. Był on istotnym elemen-
ffcudowy całej struktury społeczno-gospodarczej
i kraju w XIII w.
3. Walka o Immunitet
konsekwencją rozwoju wielkiej własności
i byta walka o immunitet, tj. o wyłączenie tej
i x systemu świadczeń na rzecz władzy publicz-
_ drugiej kolejności spod władzy sądowej panu'
te-munitet był najistotniejszym przejawem roz-
-tzasnofeudalnej 'państwowości, której tundamen-
t aespół zwierzchnich, monopolowych praw panu"
w ograniczających się bynajmniej do dziedziny
Sci. Kulminacja rozwoju immunitetu w Polsce
na wiek XIII, głównie na jego połowę, po-
; dają się dowodnie stwierdzić dla stulecia XII
t XI. Nie da się obronić poglądu, jakoby pierw-
tccsji immunitetowych dokonano w Polsce do-
i zjeździe łęczyckim 1180 r., czy w przywileju na
rzecz Kościoła w Polsce, ogłoszonym w 1215 r. ,
Leszka Białego, Konrada mazowieckiego, Kazimierxa<
skiego i Władysława Odonica. W swojej najwczeSn
fazie immunitet objął tylko niektóre posiadłości, a
obrębie wyłączył spod władzy publicznej tylko li
niewolną i przypisaną.
Walka o immunitet rozpoczęła się w dobrach
nych. Dotyczyła zrazu świadczeń skarbowych, a .
w drugiej niejako kolejności podległości sądowej
jednak w XII w. można śledzić początki immu
w dobrach świeckich. W przywileju borzykon
z 1210 r. Leszka Białego, Konrada mazowieckiego i
mierzą opolskiego, jak też we wspomnianym już pr
leju czterech książąt z 1215 r., gwarancje immunit
obejmowały wszystkie posiadłości kościelne znajd
się pod władzą wspomnianych książąt, ale w x
się, w jakim wcześniej zostały im nadane. Nie by.
więc immunitety pełne, dlatego nie zamykają one
cesu immunizacji wielkiej własności kościelnej, ale ot
rają nowy etap, w którym chodziło o objęcie immu
tem coraz szerszego zakresu świadczeń, a pod wzgl^_
sądowym także ludności swobodnej, która ciąg!*
szcze podlegała osobiście władzy panującego. Władcy i
tu jednak na ustępstwa niechętnie, widząc w tym s
nie uszczuplanie własnych agend publicznych. Stoa
więc ograniczenia, uzależniając np. liczbę ludzi wól
w tmmunizowanych beneficjach od godności benefit
Kiedy indziej zrównywali pod względem kondycji
lecznej wolnych osadników z przypisańcami wtedy,
jedni i drudzy siedzieli w jakiejś wsi obok siebie, a
ni nie przekraczali liczby trzech. Ponieważ immu
przynosił z reguły ulgi czy swobody podatkowe wl
cielom ziemskim, a nie poprawiał położenia materia
go osadników, ci ostatni bronili niekiedy w sposób
paczliwy wobec monarchy swojego statusu ludzi woln.
Na większą skalę immunitet rozwinął się w dóbr
biskupich. Wykorzystując różne okazje polityczne
trudności władców dzielnicowych, uzyskali ducha
około połowy XIII w. wiele rozległych przywilejów --
munitetowych, Ani dobra klasztorne, ani możnych św--:
166
(y. bardziej rycerskie, nie zdołały im nigdy
6] immunitetu związany był z osadnictwem
enueckim. Tu jednak immunitet nie stano-
t w sobie, nie prowadził do likwidacji świad-
TCh. ale świadczenia starego typu pozwalał
nowe. W sferze sądownictwa kasował
eendy sądowe panującego, ale niezupełnie,
3salne sądy wyższe prawa niemieckiego nie
woe charakteru publicznej władzy sądowej.
immunitet odegrał bardzo doniosłą rolę dzie-
finl poważnie władzę monarszą, redukując
hCy do minimum na zwartych obszarach. Za
|BXyfcład posłużyć może nadanie przez księcia
icfo Henryka IV Probusa w 1290 r. biskup-
ulawskiemu ' "pełnego prawa książęcego" dla
kompleksu dóbr nysko-otmuchowskich. W rę-
bfcrch pozostawały tu tylko zwierzchnie prawa
Bównocześnie immunitet wzmacniał pozycję
uniezależniając ich zwłaszcza pod względem
Fin. Przyczynił się też do niwelacji różnic
społeczno-prawnej ludności wieśniaczej.
adnictwa wiejskiego na prawie czynszowym
a tworzenia się wielkiej własności ziemskiej i dąż-
a intensyfikacji produkcji rolnej nie mogły się
IR wewnętrznej przebudowy tej własności, bez
fadeiszych form osadnictwa. Już w XII w. wy-
I e "obyczaj wolnych gości", który był wczesną
l dzierżawy. Gwarantował on panu stały, zgodny
q dochód, osadnikowi zaś dawał możliwość odej-
^f wywiązał się ze swych powinności, a nadto
WC}alną opłatę z tytułu rozwiązania umowy.
ch późniejszych nazwano ten "obyczaj", charak-
V dla pewnej fazy rozwoju feudalizmu, pra-
llkkim, w odróżnieniu od przyjętego już szeroko
snieckiego. Zdarzało się w XII w" że na pra-
irioych gości osadzano nawet niewolników, ale
167
odnic-wiano im swobodnego wychodu. U te) B
osadników bardzo wcześnie zaczął się pojawiać
jako częściowa renta feudalna. Poświadczają go
menty trzebnickie z samego początku XIII w,
jeszcze do włości trzebnickie j dotarło prawo aua
Wykształcił się nadto już w XII w. "obyczaj m
czyli osadników, którzy nie mając własnego ic
rżą ani ziemi do własnego użytku w formie
uprawiali tzw. rezerwę pańską, tj. rodzaj folwar.--
Przy powszechnym zatem zapotrzebowaniu
Własności na ręce robocze pojawiać się zaczęli
niemieccy, których ucisk feudalny i względne
nienie wsi zachodnioeuropejskiej skłaniały do
wania nowych terenów osadniczych. Nieśli oni ze
nową postać czynszowego prawa osadniczego, kfóf*
chociaż narodziło się na Zachodzie, poza właścr
Niemcami przyjęło się u nas szeroko pod nazwą ]
wa niemieckiego. Osadzano na nim pierwotnie Ni
ców, ale wnet także ludność rodzimą, tak że ósadmc
niemieckie przekształciło się w osadnictwo na pr
niemieckim. O pierwszych Niemcach jako potencjał
osadnikach słyszymy na Śląsku pod 1175 r., a o fafci
nie osadzonych w 1202 r. Z kolei wzmianek o
przybywa coraz więcej. Niesłuszny jest zatem pc
łączący kolonizację na prawie niemieckim dopiero ł
mniemanym spustoszeniem Polski w wyniku pierws
najazdu tatarskiego (1241).
Osadnictwo czynszowe na prawie niemieckim przj
sio dość daleko idące przeobrażenia życia wiejsk.
W celu tworzenia nowych terenów osadniczych ląc
niekiedy w jedną całość dwie lub więcej osad stan
typu, a kiedy indziej na większym obszarze o osadnicti
rozrzuconym tworzono jedną lub więcej nowych v
Przeprowadzano reformę gruntową, polegającą na v
mierzaniu jednostek roli czyli łanów o powierzchni oh
30 lub 43 morgów, które stanowiły podstawę pojedy
czego gospodarstwa o znacznym potencjale produkcyjny;
Charakterystyczna dla tej reformy szachownica g,
tów gwarantowała wszystkim osadnikom przydział
tej samej przeciętnie klasy. Osadnictwu na prawie
mieckim towarzyszył okres wolny od świadczeń od 8
168
ikfacśd od tego, czy przy osadzaniu wsi wcho-
6 tarczunek lasu lub inne okoliczności nad-
tfrudniające lokację. Ta tzw. wolnizna była
również przy osadnictwie na prawie pol-
duła skalę stosowało ją dopiero prawo
fez co było dla osadników bardzo atrak-
. łwiadczenia podstawowego na rzecz pana
czynsz czyli renta pieniężna. Renta pro-.
t-iaaczona w zbożu schodziła na plan drugi,
^zybierając charakter symboliczny. Nieduża
ex z reguły renta odrobkowa (dwa dni w roku
l na rzecz pana dwu morgów gruntu). Jako
a. && właściciela gruntu zbiorowo świadczono
acrssach 'świątecznych daninę w mięsie (szyn-
ie lego abowiązywało tzw. obłędne, świadczone
Afi przez wieś trzy razy do roku, gdy zjeżdżał
" P-awo niemieckie sprzyjało wprowadzaniu ple-
JUO przynajmniej zbożowej dziesięciny w miej-
Mrj uciążliwej snopowej. W zbożu świadczono
er. meszne, tj. daninę kościelną, wprowadzoną
z iwwojem sieci parafialnej, na rzecz pleba-
ięcina bowiem z reguły należała do biskupa
dopiero z jego nadania mogła przysługiwać
tucji kościelnej. W formie podatku, czyli świad-
. rzecz władzy publicznej, płaciły wsie na pra-
nerium tzw. kolektę (lub "berna"), która miała
nadzwyczajny: na potrzeby obronne kraju, uro-
lodzinne panującego i wykup rycerzy lub \.e-
. ptóstwowego spod obcej władzy.
B prawie niemieckim miała sołtysa, który byt
3-rganizatorem osady nowego typu, a z kolei
t wasalem jej właściciela. Otrzymywał kilkuła-
1 ziemi wolnej od czynszów, a partycypował
ch i dochodach sądowych właściciela. Z tego
.^wiązany był do służby wojskowej. W stosunku
ftrifców pełnił namiestniczą władzę z ramienia pa-
lt * więc przede wszystkim był sędzią pierwszej
Jego władzę sądową ograniczał organ samorzą-
'-_ lawa złożona z chłopów, która wzorem ustroju
przyjęła się w Polsce we wsiach na prawie
1B9
Osadnictwo na prawie niemieckim pojawiło sit
wcześniej na Pomorzu Zachodnim, które jednak rr.
państwowy z Polską utraciło już w drugiej poi
XII w., oraz na Śląsku, gdzie żywo rozwijało si< )
całe XIII stulecie. Do tych dzielnic napłynęło tet
więcej osadników niemieckich. Już do Wielkopolski, l
również wcześnie rozpoczęto ten proces osadniczy, Xi
ców przybyło niewielu, choć prawo niemieckie prrr?
walo się szeroko. W Małopolsce początki osadnictwa
prawie niemieckim dają się stwierdzić w latach i
dziestych XIII w., na Kujawach w połowie tego vA
a na Mazowszu dopiero w stuleciu następnym. Osa^
niemieccy przybywali na nasze ziemie w większe:
bie na początku XIII w., potem byli coraz mniej '-i
a w zakładaniu lub reorganizacji naszych wsi w i
odegrali dość skromną rolę. Równocześnie prawo
mieckie zataczało coraz szersze kręgi, przynosząc rt
cielom ziemskim zwiększone dochody, nierzadko i
nów zajętych świeżo pod uprawę; chłopom dawało -i
sadzie osobistą wolność, jeżeli tylko wywiązywali :
swoich kontraktów dzierżawnych, a władcom pn
nialo wojowników o dobrym wyposażeniu bojowy
5. Rozwój miast
Okres intensywnego rozwoju w osadnictwie wiej
znamionuje się postępem społecznego podziału p
Upowszechnianie się czynszów podnosiło znaczenie
niądza, a zatem i produkcji rzemieślniczej, i wym:
Mieszkańcy podgrodzi v/ coraz większym stopniu
wali się zawodowymi rzemieślnikami, osady targ;
które tylko sporadycznie, w okresach targów, przyc
pierwotnie większą liczbę ludności, stawały się
bardziej ludne na co dzień. Osiadali w nich rzemie
a niekiedy również kupcy. Z XII i XIII w. osad
doliczyć się można na naszych ziemiach około 100. V~s
z licznymi podgrodziami stanowiły one wielką 3>i("
ośrodków, które pod względem funkcji gospodarcaydfc;
mogą uchodzić za miasta, choć brakowało im jes
miejskiej samorządowej formy ustrojowej. Osadami
170
niekiedy włodarz książęcy. W okresie tar-
których obowiązywał tzw. "mir" czyli pokój
W, aadownictwo w osadach targowych sprawo-
teX]onariusze kasztelańscy, karząc osobno, obok
1 praestępstwa czy wykroczenia, także naruszenie
1 a- W Płocku rozciągnięto w -1237 r. na osadni-
kJAicb prawo własności gruntowej, jakie przy-
k łycerstwu. W ogóle do kupców próbowano od-
fc-lmą dla rycerstwa karę za zabicie i zranienie,
i im gwarantować bezpieczeństwo. Mir monarszy
o także na drogi publiczne.
em na zachodzie Europy, osobno na południu
dk. a osobno w północnej Francji i Flandrii, w pro-
łnełowym, który nazywamy "rewolucją komun",
fala się emancypacja ośrodków miejskich spod
W fcudałów i tworzył się samorządowy ustrój miej-
& południu rolę wiodącą odegrało, obok elementu
sacfffl, osiadłe licznie w miastach rycerstwo. Tutaj
hkłły się wcześnie organa reprezentacji i rada
te jako czynnik kontroli władzy wykonawczej. Na
V ciężar walki o samorządową gminę wzięły na
HM bractwa kupieckie czyli gildie, z których wyrosła
Wtfw-iłministracyjna władza miejska. Na terenie Mie-
m? miejskie tworzyły się głównie w drodze kom-
u między władzą publiczną lub zwierzchnością fpu-
I a mieszkańcami miast. Jego wyrazem była wasalna r
aku do pana miasta władza wójtowska oraz ko-
organ sądowy w postaci ławy, wyłaniany spo-
coczan. Rada miejska przyjęła się w tej strefie,
i Wisko wtórne, dopiero w XIII w.
fsiace znalazł zastosowanie model północny, a ogni-
t foirednim w jego przeszczepianiu był Magdeburg,
r? fZJSkał przywilej prawa miejskiego w 1188 r. Przy-
aea posłużył w 1211 r. za wzór ustrojowy Złotoryi
i &!. a z kolei i innym miastom. Natomiast prawo
borsiue, które za pośrednictwem Halle w Saksonii
Bae obszernego pouczenia dotarło w 1235 r. do
Śląskiej, stało się podstawą szeroko przyjętego
tzw. prawa średzkiego. Podobnie prawo magde-
tapożyczone z Magdeburga przez Chełmno, było
txw. prawa chełmińskiego. Tylko niektóre na-
171
sze miasta, zwłaszcza na Pomorzu Zachodnim,
Stały z innego wzoru ustrojowego, a mianowicie Li
gdzie wcześniej niż w Magdeburgu, bo na samym
czątku XIII w., istniała już rada miejska.
Tak zwane lokacje miast polskich nn prawie niemu
przebiegały etapami, a przywilej prawa miejskiego
sto zamykał dłuższy proces osadniczy. Tak np. w K:
wie jest poświadczony sołtys w 1228 r., a przywilej
kacyjny krakowski pochodzi dopiero z 1257 r.
W sumie lokowano u nas w ciągu XIII w. więcei
100 miast na prawie niemieckim, ale żadne z nich
powstało na "surowym korzeniu"; wszystkie one r
wcześniejsze zawiązki gospodarczego życia mieJsh
Badę miejską do swego modelu ustrojowego wprow
jako jeden z pierwszych w Polsce Kraków na mocy
wileju z 1257 r. Nie miał jej jeszcze wówczas nawet
cław, choć Kraków zasadniczo na jego ustroju się
rowaL
6. Początki społeczeństwa stanowego
Ważne przemiany dokonały się w XIII w. w stn
rżę społeczeństwa polskiego. Ich istotą był proces nil
lacji różnic v,- grupach społecznych podporządkowani
prawu książęcemu i równocześnie wytv'arzar.ia się wl<
szych grup typu stanowego. Prze.i: pozyskiwanie ogólnji
przywilejów grupy te coraz bardziej się w stosunku
siebie zamykały, a uprzywilejowanie stawało niekie
ponad różnicami majątkowymi, s nawet klasowymi Ni
pierw wyodrębniło się w osobny stan już w pierwu
połowie XIII w. duchowieństwo, znacznie silniej niż IJ^-]|
ność świecka poddane przepisom prawa kanoniczn
Dużą rolę w tym zakresie odegrały reformy arcybisk
gnieźnieńskiego Henryka Kietlicza (1199-1219). Szei
immunitet dóbr kościelnych, wprowadzony przez Kit
cza celibat duchownych i wywalczona przezeń zaa
kanonicznego wyboru biskupów zamiast monarszych
minacji, wreszcie zdobycz z połowy XIII w. w pos
odrębnego wewnątrzkościelnego sądownictwa duchownytti
(2 wyjątkiem spraw q dziedziczenie dóbr ziemskich)
^fiTne przejawy stanowej odrębności licznej już
m. trupy duchownych.
teehecki zamknął się dopiero w XIV w, ale
k stulecia XIII, a nawet wcześniej, wyrobiły się
o rozmaite uprawnienia tej warstwy społecz-
e zwyklo się nazywać prawem rycerskim. Na-
ft pełne, a nie tylko użytkowe, prawo do po-
siani, wysoka kara za zabicie (główszczyzna)
jenie (nawiązka), tzw. dziesięcina swobodna, po-
oa wyborze instytucji kościelnej, na rzecz któ-
i ona być świadczona, przy tym nie połączona
ddena odwożenia jej do rąk odbiorcy; dalej wy-
cie pieniężne za służbę wojskową, bardzo często
:ca jurysdykcji urzędników książęcych. W XIII w.
aeafAie rycerskiej widoczna jest jeszcze znaczna
-sr.sc. Obok rycerzy piastujących urzędy, do war-
-ć; należeli stanowiąc jej trzon liczni bardzo
OR "zwykli", a nadto rycerze "fikcyjni", tj. spośród
few, kmieci, czy w ogóle z pospólstwa. Ci ostatni
tadaJ marginesem tej warstwy i jeżeli nie udało się
(rautować pod względem majątkowym swojej rycer-
fozycji społecznej, spadali do warstwy wieśniaczej
nechodzili w szeregi mieszczaństwa. Już w XIII w.
rycerska otrzymała pewne przywileje ogólne
terze stanowym. Wiązały się one z jedną tylko
., były zrazu bardzo ogólnikowe, ale nie różniły
Itcaściowo od przywilejów późniejszych i stanowiły
łupienia ich wstęp. A mianowicie Władysław Las-
t, wstępując w 1228 r. na tron krakowski, na wie-
deni zapewnił panów krakowskich, że ich będzie
ne miłował i łaskawie popierał", a przy tym "każ-
dochowa jego prawa". Z kolei Wacław II, obejmu-
licę krakowską w 1291 r., zapewnił tutejsze ry-
że tylko miejscowymi panami będzie obsadzał
r księstwie i że będzie rycerzom według zwy-
placił żołd; zagwarantował nienaruszalność nadań
iejszych przywilejów, przyrzekając nadto, iż nie
na dobra warstwy rycerskiej nowych podatków.
-o urzędów starego typu, wiadomog że faktycznie
172
173
obsadzał je Wacław II panami krakowskimi, ale v.-:.
dził nowy namiestniczy urząd starosty, który stany
nad godnościami tradycyjnymi, a który obsadzał '-i
sobie oddanymi, spoza dzielnicy krakowskiej.
Stan mieszczański tworzył się niejako s
w wyniku organizowania gmin miejskich. Prz
kacyjne określały stosunek prawny i fiskalny
do panującego, tzn. zwalniały ich od podległości
l urzędnikom państwowym, a gwarantowały odręt
downictwo prawa niemieckiego.
Stan włościański wreszcie tworzył się nie przez
wanie specjalnych przywilejów, ale w wyniku wy
niania się innych stanów. Tylko we wsiach na }_
niemieckim można mówić o analogiach ze stanem
szczańskim.
7. Przemiany w ustroju państwowym
Państwo polskie w XIII w. składało się w zaś;
z wielu od siebie wzajemnie niezależnych pań?
Zwierzchnia władza pryncepsa przestała praktyczlur
nieć już za Kazimierza Sprawiedliwego, mimo teoret
nych aspiracji wielkoksiążęcych tego władcy. Leszek
ły podtrzymywał często tytuł "księcia Polski", a3ł
w 1207 r. zabiegał w Stolicy Apostolskiej o autory"
na konfirmację swojej władzy, szło w rzeczywiste^.
o uznanie jej pryncypackiego charakteru, lecz o
danie dzielnicy krakowskiej. O pryncypackiej '
wobec seniorów dynastii, Mieszka Plątonogiego, H
Brodatego i Władysława Laskonogiego, nie mógł
marzyć. Jedyną realną jego pryncypacką dążnością
próba utrzymania zwierzchności Krakowa nad Pomc*
Gdańskim, czemu służyć miały dwie pomorskie w"
wy Leszka (1217 i 1227). Restytucję pryncypatu l
natomiast na uwadze zabiegi Henryka Brodatego w
licy Apostolskiej o potwierdzenie zasady sukces
w ujęciu ustawy Bolesława Krzywoustego. Ten sai=
pież Innocenty III, który w 1207 r. uznał Kraków
władztwo Leszka Białego, odnowił bullą z 1210 r. a
senioratu. Na podstawie tej bulli Mieszko Plątonos-
174
OH przed swoją śmiercią (1211) Kraków. Była
denonstracja polityczna, akt o znaczeniu sym-
bo w rzeczywistości władzy zwierzchniej nad
książętami Mieszko nie osiągnął. Później po-
tylko tradycja związanej z Krakowem jed-
eznej Polski, a posiadanie Krakowa urastało
bólu tej jedności.
dzielnicowe Polski sprzyjało kurczeniu się
praw książęcych (regaliów), będących naj-
znamieniem monarchii wczesnofeudalnej.
immunitety i przywileje nadawcze możni
i duchowni wchodzili w coraz większym stopniu
dy monarsze. Wraz z uszczuplaniem się praw
rcb rosło znaczenie możnych w państwie i spo-
ie. Zaczęli nie tylko bezpośrednio wpływać na
poprzez jego najbliższych doradców, ale zdołali
yrobić niemal stałą reprezentację, nadając formę
eji państwowej starym słowiańskim, bodajże ple-
ym jeszcze wiecom. W XIII w. doszły one do roz-
osiągając periodyczność fungowania, oraz określo-
sądowych i ustawodawczych kompetencji. Orze-
w sprawach spornych, w których stroną był
lub jego urzędnik, podejmowały decyzje
W prawach podatków, obsady urzędów itp. Wiecowi
": -chowni, którym przysługiwał głos wiążący w uch-
podejmowanych z reguły jednomyślnie; tło wiecu
to zgromadzone doraźnie rycerstwo lub nawet
wieśniacza, nadając cech jawności obradom, lub
ly spontanicznie reagując na ich przebieg. Tak wy-
i reprezentacja nadawała księstwom polskim
r. cechę państewek stanowych.
L Tron krakowski po śmierci Mieszka Starego
iedzlczny w myśl ustawy sukcesyjnej Krzy-
So charakter dzielnicy krakowskiej wyrabiał
lanie u jej możnowładztwa (któremu przewodził
is ród Gryfitów), że to ono jest dysponentem tro-
v Krakowie. Ujawniło się to w sposób jaskrawy po
178
śmierci Mieszka Starego (1202). Mistrz Wincenty
bek informuje, że na dwór sandomierski Leszka i
udała aię wówczas delegacja panów krakowskich x
pozycją objęcia przezeń Krakowa, pod warunkiem
nak, że oddali swego palatyna Goworka. Krakowi
a zwłaszcza ich potężny przywódca, palatyn (wojec.*
krakowski Mikołaj Gryfita, obawiali się, że wraz z <-6Jj
ciem przez Leszka tronu krakowskiego najwyższy u^aq
dworski w Krakowie dostanie się w ręce Goworka. ';
chowawcy, opiekuna i faktycznego kierownika po-ya
Leszka. Oznaczałoby to kres znaczenia Gryfitów. Wi.
mo, że Leszek tego warunku nie przyjął i że tr
kowski powierzono synowi Mieszka Starego W.
wowi Laskonogiemu. Ten autokratyczny książę s;v;
jednak zraził sobie panów krakowskich, którzy podoi
przeciw niemu bunt i wygnali go z Krakowa. Wed
jednych badaczy stało się to po kilkumiesięcznych
ledwie jego krakowskich rządach jeszcze w 1202 r,
dług innych dopiero około 1206 r. Po raz drugi poprs
no do Krakowa Leszka Białego, ale nie odnowiono ^.
rego warunku. Prawdopodobnie postawiono jednak i-WM
warujący urząd palatyna krakowskiego dla panów T-
cowych, bo chociaż Mikołaj Gryfita już nie żył, Gsi
rek pojawia się nie na palacji, ale na kasztelani! kraki
skiej. Być może Leszek ów warunek obszedł w ten u
sób, że faktycznie główną rolę na jego dworze grał _
palatyn, ale kasztelan krakowski i że stąd pochodzi pew-
niejsza, a zupełnie wyjątkowa, formalna już wyższstf
kasztelana krakowskiego nad palatynem.
Leszek Biały w celu umocnienia swoich rządów w K^
kowie wyjednał w 1207 r. specjalną bullę konfirmacyji
papieża Innocentego III, która te jego rządy aprobował
Poszedł w związku z tym na ustępstwo względem escJOr-
cypującego się wówczas spod władzy świeckiej Ko&ceM
w Polsce i zgodził się, pierwszy spośród książąt polskJct
na kanoniczny wybór w Krakowie biskupa (w miejs
monarszej nominacji). Biskupem tym został mistrz Wa
centy Kadłubek. Wspomniana wyżej bulla tegoż pap..
z 1210 r., restytuująca na rzecz Mieszka Plątonogiego i
sadę senioratu, stworzyła tylko drobny epizod kral
176
tego księcia. Faktycznie zaś dzielnica kra-
łnrbierała charakter dziedzicznej w linii Leszka
*. Polityka ruska Leszka Białego
k Biały kontynuował politykę ruską swego ojca.
łs^iciu do pełnoletności (ok. 1199 r.) wziął udział
ćmę panów małopolskich na Ruś Halicką, gdzie
mail książę Włodzimierz. Polacy wprowadzili na
łxif^' zaprzyjaźnionego jeszcze z dworem Kazi-
Sarawiedliwego księcia włodzimierskiego Roma-
fawicza. Wnet jednak między Leszkiem a Ro-
aofczlo do konfliktu, którego tło nie jest w pełni
1205 r. Roman wkroczył z dużym wojskiem
księstwa sandomierskiego; w bitwie, do któ-
to pod Zawichostem, Rusini zostali pokonani,
i poległ. Wobec małoletności synów Romana roz-
C długi okres walki o wpływy na Rusi i obsadę
talickiego. Jako pretendent do halickiej sukcesji
" wystąpił król węgierski Andrzej II, formal-
IhB opiekun synów Romana; przyjął on nadto tytuł
taKckiego. Wskutek wyprawy na Ruś Leszka
B przez brata Konrada mazowieckiego doszło
Ł do układu między stroną polską i węgierską.
M* rię wpływami w ten sposób, że Księstwo Wło-
6i jako władztwo Romanowiczów miało pozo-
trefie wpływów Leszka, a Halickie, w którym
>Ml książę perejasławski Jarosław, pozostało pod
r Andrzeja II. Po latach zmagań o wpływy na
W corocznych wyprawach ruskich Leszka, do-
1214 r. w układzie zawartym na Spiszu do no-
apromisu polsko-węgierskiego. Nieletni syn An-
n. Koloman, miał zostać królem halickim i po-
łooe trzyletnią zaledwie córkę Leszka, Salomeę.
lat później układ ten formalnie wprowadzono
Juł jednak w 1221 r. Andrzej II wszedł w po-
i ruskim pretendentem do Halicza, księciem
Mścisławem. Obejmował on teraz tron ha-
następcą czyniąc drugiego syna Andrzeja II,
Polski do roku 1505 177
o tym samym co ojciec imieniu. Leszek Biały ponN
więc porażkę na Rusi Halickiej; nie zdołał także utr
mać swego wpływu we Włodzimierzu. Jego nabytki
rytorialne na Rusi okazały się również nietrwałe.
Leszku Białym inicjatywę w polityce ruskiej pn
jego brat Konrad, a później sukcesorzy Konrada z
mazowieckiej.
10. Wojny domowe w Wielkopolsce
Wielkopolska, którą po Mieszku Starym dziedzic
najstarszy jego syn Władysław Laskonogi, stała
w 1206 r. widownią ostrych konfliktów wewnętrzn?
Ówczesny arcybiskup gnieźnieński Henryk Kietlicz, N
za wskazaniami papieża Innocentego III, podjął wła
walkę o reformę wewnątrzkościelną oraz o emancyp
Kościoła polskiego spod władzy świeckiej. Lasko
mianował biskupa w Poznaniu; wywołało to prawdo
dobnie sprzeciw arcybiskupa, który rzucił na ksi<
klątwę. Z konfliktem tym nieprzypadkowo zapewne z
gło się wystąpienie bratanka Laskonogiego, Władysł
Odonica, który zażądał nadania mu osobnej dzieli
Laskonogi obu swoich przeciwników wygnał z Wie
polski. Znaleźli oni oparcie u Henryka Brodatego, k
wymógł na Laskonogim ich powrót i wydzielenie (
nicowi osobnego księstwa z ośrodkiem w Kalis
W 1216 r. Odonic uderzył na stryja i wyparł go z I
znania. Z pretensjami zaś do Kalisza wystąpił da
protektor Odonica Henryk Brodaty. Ułatwiło to Las-:i-
nogiemu zupełne wygnanie bratanka (1217), który
lazł schronienie na Węgrzech. Między Brodatym a La&i-a
nogim stanął układ w Sądowlu (1217), na mocy któn
pierwszy z nich zatrzymał Kalisz, a drugi uzyskał Zie=
Lubuską, pozostającą dotąd .w związku państwowyr-
Siąskiem. Gwarantem tego układu stała się Stolica .
stoiska, do której coraz częściej zwracali się w poo-a-
nych sprawach książęta polscy.
Odonic nie znalazł poparcia na Węgrzech, zyskał
tomiast sprzymierzeńca w Swiętopelku pomorskim,
178
lto( pojął za żonę. Działając z Pomorza Gdań-
iderwał od Wielkopolski pas nadnotecki z gro-
CJŚciu i Nakle i przyjął tytuł księcia ujskiego
r 1227 r. między Laskonogim i jego bratankiem
l się wojna. Prowadzona ze zmiennym szczę-
akończyła się w 1229 r. zupełnym wygnaniem
go z Wielkopolski.
11. Próby chrystianizacji Prus
l sprowadzenie Krzyżaków do Polski
(tkiem XIII w. dojrzewała w Polsce, zarówno
l kościelnych, jak i świeckich, myśl chrystiani-
i wciąż jeszcze pogańskich Prus. Propagował ją opat
KU cystersów w Łeknie w Wielkopolsce Gotfryd,
JoJąc się na bullę papieską z 1206 r. Właściwą dzia-
6ć misyjną rozpoczął w 1209 r. mnich i okresowo
tegoż klasztoru Chrystian, wraz z drugim mnichem
Mam Filipem-Boguchwałem z wielkopolskiego rodu
w Ten ostatni poniósł śmierć męczeńską, zaś Chry-
przy poparciu materialnym Mszczuja pomorskiego,
da mazowieckiego i Władysława Odonica osiągnął
łukcesy. W 1216 r. uzyskał sakrę biskupią na teren
l przy czym biskupstwo pruskie podporządkowane
ite bezpośrednio papiestwu. Istnieje domysł (T. Man-
iCfc>, że misji Chrystiana towarzyszył plan zorgani-
Rł^ia państwa biskupiego w Prusach, którego zwierz-
anie należałaby również do papiestwa.
"7-=.czasem plan chrystianizacji Prus był jeszcze daleki
is-izacji. W związku z podejmowaną właśnie w 1217 r.
_'^C;atą do Ziemi Świętej Stolica Apostolska nawoły-
R do wyprawy krzyżowej przeciw Prusom. Sugero-
K wstrzymanie wywozu do tego kraju niezbędnych
artykułów, jak sól, żelazo i broń. Wówczas Leszek
Ł-T przeciwstawił projektowi papieskiemu własny, nie-
rsle na owe czasy humanitarny plan zorganizowania
Prusach emporium handlowego na te niezbędne arty-
iBitf. gdzie przy okazji transakcji handlowych głoszono
dowo boże. Do tego jednak nie doszło i sam Leszek
179
Biały z Henrykiem Brodatym, Konradem, Święto;
pomorskim i episkopatem polskim podejmowali k
do Prus (1222, 1223). Pod wpływem zaś Chrystiana :
rad mazowiecki i biskup płocki powołali do życia 2
rycerski z siedzibą w Dobrzyniu, który miał być x
nym ramieniem biskupstwa pruskiego. Swiętopelk
czyi do chrystianizacji Prus osadzonych właśnie w
sku dominikanów, a Konrad wszedł w porożu]
z Zakonem Niemieckim Marii Panny, tj. z Krzyż<
Wyparty z Jerozolimy, zakon ten znalazł pole dzia
na Węgrzech wśród pogańskich Kumanów, ale stąd i
wydalony (1215) i jak się wydawało mógł być z j
wodzeniem użyty do chrystianizacji Prus.
W wyniku porozumienia z Konradem mazowieckim, ;
jeszcze przed właściwym przybyciem do Polski, wy?
nali sobie Krzyżacy przywilej cesarza Fryderyka II,
stawiony w Rimini v/ 1226 r., który na przyszłość g
rautował im na terenach podbitych status państw<
z jakiego korzystali książęta Rzeszy. Konrad mazowi
uposażył ich nadaniami gruntowymi w ziemi chełmińi
o charakterze wyłącznie prywatno-prawnym (1228,
Natomiast już pod datą 30 czerwca 1230 r. Krz:
sporządzili falsyfikat (tzw. przywilej kruszwicki),
posłużył im do uzurpacji władzy publicznej w ob
tej ziemi. Właściwą działalność rozpoczęli w 123t
w porozumieniu z Chrystianem. Szlak ich podbojów wi
w dół Wisły, z kolei brzegiem morza ku wschoó
i stąd wreszcie w głąb Prus. Gdy Chrystian w lat
1233 -1239 znajdował się w niewoli pruskiej, Krzyż
rozwinęli żywą działalność w Stolicy Apostolskiej.
efektem było pozyskanie inwestytury papieskiej na l
sy (1234), a z kolei zawiązanie stosunku lennego ma
wielkim mistrzem a papieżem. W 1235 r. wchłonęli K:
żacy w obręb własnej organizacji zakonnej braci
brzyńskich, a w dwa lata później także inflancki
Kawalerów Mieczowych.
Korzystając z poparcia cesarstwa, papiestwa i
siły militarnej przystąpili do budowy państwa zakc
go. W Polsce nie dostrzeżono niebezpieczeństwa i c
udzielano im pomocy. Tylko Swiętopełk pomorski
z nimi natychmiast samotną walkę.
180
l
rjUJiti okresie swego panowania Leszek
w przymierzu z młodszymi Piastami, Kon-
celdm, Władysławem Odonicem, a nawet
B opolsko-raciborskim. Byli to niejako jego
^nymierzeńcy, wobec niewygasłych jeszcze
Itornii i zasady senioratu. W 1217 r. zbliżył
iJisrTSca Brodatego, z którym spotkał się w celu
spisw politycznych na zjeździe w Dankowie
r zaćmi wieluńskiej. Wkrótce Brodaty zawarł
te układ pokojowy z Laskonogim, a do układu
7%Wt się prawdopodobnie i Leszek Biały. Tym
a-iSiaczyć, że Brodaty i Leszek pośpieszyli
r- -w obronie Laskonogiego, a przeciwko Włady-
K O&micowi, do Wielkopolski. Przy tej okazji Le-
BJerzał przywrócić zwierzchność Krakowa nad
fającym się Pomorzem Gdańskim. Odonic mógł
a&iist już orientować, że zbliżenie między Lasko-
. Leszkiem zagrażało jego prawom do wielkopol-
tresjL Kiedy Laskonogi, Brodaty, Leszek oraz
& również do Wielkopolski Konrad mazowiecki
łTEię na wiecu w Gąsawie, Swiętopełk i Odonic
6. zamachu, napadając na będących właśnie w łaz-
ili śląskiego i krakowskiego. Brodaty zbiegł ran-
-i-acający Leszek padł zabity pod Gąsawą w Mar-
r: Leszka Białego otwarła dłuższy okres zmagań
iwssie w Krakowie, bowiem syn jego Bolesław,
c? później Wstydliwym, był wówczas zaledwie pół-
sr.yn dzieckiem. Panowie krakowscy chcieli, po-
ju po śmierci Kazimierza Sprawiedliwego, usta-
regencję. Miała ją sprawować wdowa po Leszku
bwa z wojewodą i biskupem krakowskim. Stało
^możności z układem na przeżycie, między Lesz-
Kałym a Władysławem Laskonogim, zawartym
' jŁrt przyjmują jedni około daty zjazdu w Są-
może jak domyślają się inni tuż przed
Leszka, w czasie jego pomorskiej wyprawy.
w wojnę z Odonicem, nie mógł Laskonogi
swoich praw do Krakowa, z pretensjami na-
181
tomiast do sukcesji po Leszku, lub przynajmniej do :
dów opiekuńczych w dzielnicy krakowskiej, wyr:
brat Leszka Konrad mazowiecki. Dopiero wobec tej g
by poproszono w 1228 r. do Krakowa Laskonogiego. '
dokonując formalnej adopcji Wstydliwego, uczynił
swoim sukcesorem zarówno w małopolskiej, jak i '
kopolskiej dzielnicy (przeciw Odonicowi), a panom
kowskim udzielił (przywilej w Cieni, por. wyżej)
rancji typu stanowego.
Sytuacja Laskonogiego była jednak coraz trudn:-,
musiał najpierw opuścić Małopolskę, a później też
kopolskę (1229). W porozumieniu z nim i w jego iir
do Krakowa wkroczył Henryk Brodaty. Doszło do
zbrojnych z Konradem, który zajął ziemię łęczyck.'
radzką, a także północną część niewątpliwej ojcov
Wstydliwego, tj. ziemi sandomierskiej., Brodaty o
się nawet do niewoli Konrada. Laskonogi prób
w 1230 r., przy pomocy Henryka Brodatego, odzy]
swoją dzielnicę, ale rok później zmarł na wygn;
w Raciborzu. W testamencie uczynił swoim sukcesor*
zarówno w Krakowie, jak i w Wielkopolsce, Heni
Brodatego. Ten zaspokoił częściowo pretensje Kom
mazowieckiego, rezygnując na jego rzecz z ziemi łę
cko-sieradzkiej, która weszła odtąd (1232) w trwały
zek z dzielnicą kujawsko-mazowiecką.
13. Monarchia Henryków śląskich
Wraz z objęciem rządów w Krakowie ugruntował
ryk Brodaty swoją opiekuńczą władzę nad sandomie
dzielnicą nieletniego Bolesława Wstydliwego. Już we
niej sprawował rządy opiekuńcze w dzielnicy opolsko-s
ciborskiej, która stanowiła pomost między Śląskiem i
ciwym a Krakowem. Do opanowania pozostała dzieli
wielkopolska. Okazja nadarzyła się w 1233 r., gdy n-t
stwo wielkopolskie podniosło bunt przeciwko Władyi
wowi Odonicowi z powodu nadmiernego uprzywile;
nią przezeń Kościoła w Wielkopolsce. Brodaty
wyprawę przeciwko Odonicowi, ale nie zdołał
ać jego oporu i musiał z Wielkopolski zrezygno-
Opanowal ją aż po Wartę w roku następnym,
: uznał tę jego zdobycz. Późniejsze próby jej re-
cji nie powiodły się.
y oddał namiestnictwo w Wielkopolsce synowi
wi Pobożnemu i zamierzał uzyskać dlań w przy-
koronę królewską. Starania te rozpoczął jak
Tdaje w porozumieniu z cesarzem Frydery-
IL W rządach wewnętrznych okazał się nieustępli-
r stosunku do dążności emancypacyjnych Kościoła.
rcsi&c swego życia zamienił rządy opiekuńcze
l9*wie opolsko-raciborskim na władztwo bezpośred-
yneaosząc wdowę po Kazimierzu i jej dzieci do Ka-
Henryk Brodaty zmarł w 1238 r., a władzę w roz-
jego państwie objął Henryk Pobożny. Mimo że do
awnych doszedł już wówczas Bolesław Wstydliwy,
TO Henryka Pobożnego nie zostało uszczuplone
opiekuńcze rządy w księstwie sandomierskim
mię nie ustały. Przyjmowano, że Henryk rozsze-
dto swoje posiadłości w Wielkopolsce, a miano-
że w 1239 r. wyginał z gnieźnieńskiej dzielnicy
i. który zmuszony był osiąść w swoim dawnym
rie na Ujściu, gdzie w tym samym jeszcze roku
Tt życie. Pogląd ten jednak został świeżo zakwe-
any (B. Zientara).
rk Pobożny oddalił się od linii politycznej swego
bo poszedł na ustępstwa w stosunku do Kościoła
trz państwa, a w polityce zewnętrznej szukał
w skłóconym z cesarstwem papiestwie, pragnąc
w ten sposób wprowadzić w czyn ojcowską myśl
królewskiej.
14. Pierwszy najazd tatarski i jego następstwa
Uetoie poczęte dzieło zjednoczeniowe Henryków ślą-
o&azało się nietrwałe. Zmiótł je najazd mongol-
hłdów stepowych zwanych na Zachodzie Tatarami.
Ludy te przeszły właśnie ważny etap rozkładu wsp...
rodowych i tworzenia się państewek plemiennych. Ji
z plemion, na którego czele stał chan Temudżyn, w
dze jak gdyby wewnętrznego podboju dokonało zje
czenia Mongołów. Temudżyn przyjął tytuł wielkiego
na czyli Czyngis-chana i rozpoczął dalsze podboje, pn
suwając ślą w kierunku Chin, Indii, Chorezmu. Utwca
ne w wyniku podbojów imperium mongolskie starło ^
w 1223 r. w bitwie nad Kalką u ujścia Donu z ksiqi^J
mi ruskimi, którzy ponieśli dotkliwą klęskę. Jm j
śmierci Czyngis-chana (1226) podbili Tatarzy w 1='-
1237 -1240 Ruś, a w 1241 r. podjęli w ślad za zb:t
na Węgry Poiowcami wyprawę zbrojną do Europy t:-s
kowej. Jedna część wojsk mongolskich pociągnęła p
Siedmiogród na Węgry, a druga na Polskę. Próba
wienia czoła Tatarom przez rycerstwo małopolskie
Chmielnikiem i Turskiem zakończyła się klęską Polał
Większe siły zbrojne z całego swego rozległego władz
wsparte przez joannitów, templariuszy, KrzyżaSrów
skich i ludność wieśniaczą, zgromadził Henryk Pc 'r -
na Śląsku, gdzie pod Legnicą doszło do walnej rozp:
w dniu 9 kwietnia 1241. Armia Henryka Pobożnego
stała rozbita, a on sam poniósł śmierć. Wyprawa zaś
tarska skierowała się teraz ku Morawom, aby starej
przejść na Węgry i połączyć się z resztą sił tatarskie
Pierwszy najazd tatarski miał daleko idące następstw
polityczne. Rozpadło się państwo Henryków śią^;-;:"
Kraków zajął Konrad mazowiecki. W Sandomierz -
jak wolno się domyślać usamodzielnił się Bolę--:
Wstydliwy, choć stryj na pewno krępował jego inicjs:. ^
polityczną. Do Wielkopolski powrócili synowie Włao;----;
wa Odonica. W Kaliszu została księżna Wiola, wdowa 3
Kazimierzu opolskim, z młodszym synem Władysławę^
starszy jej syn Mieszko jeszcze za życia Henryka P
bożnego powrócił do Opola. W 1244 r. zostali oni pn
synów Odonica wyparci z Wielkopolski. Na Śląsku fła
ciwym rządy objął (1242) Bolesław Rogatka syn Hear?3
Pobożnego. W nowej sytuacji politycznej idea zje
nią Polski musiała się oddalić na wiele lat.
184
pod rządami Bolesława Wstydliwego
fc-akmrskie Konrada mazowieckiego trwały do
to książę ten został z Krakowa wypędzony
v bitwie pod Suchodołem. Na opuszczony
izono Bolesława Wstydliwego. Główną rolę
r y i^iii iliii dziejowym odegrał znowu przedstawi-
Bicfo rodu Gryfitów, wojewoda krakowski Kle-
iczy, co z uznaniem podkreślał wiele lat póź-
rieslaw Wstydliwy. Próby odzyskania Krako-
Konrada nie powiodły się, z jego zaś synami
Lcctaw poprawne stosunki.
lic Małopolski wzrosło dzięki odkryciu soli ka-
Bolesław Wstydliwy przeprowadził poważną re-
mUm, dzięki której stały się one dochodowym
Ibntwem monarszym.
ankach wewnętrznych zaznaczyła się daleko
-Jteczna dążność emancypacyjna Kościoła, która
wyraz w rozległych przywilejach immuniteto-
-? doszło też do sporu księcia z biskupem Pawłem
Ł"Aowa (1273). Dużą rolę odgrywał tu w życiu
m wiec.
Ącym się od 1246 r. sporze czesko-węgierskim
po austriackich Babenbergach Bolesław Wsty-
nim Bolesław Pobożny i Leszek Czarny) zaan-
- żi? po stronie Węgier. Zaważyło tu zapewne je-
.".stwo z córką Beli IV węgierskiego, jak również
"-."o siostry Bolesława Salomei z bratem Beli
;m. Ponieważ równocześnie książęta śląscy po-
;?chy, Bolesław Wstydliwy podejmował dywer-
iczące wyprawy na Śląsk. Natomiast Władysław
- liski wyprawił się w 1273 r. na Kraków. W dro-
i jn.-1'rotnej został wprawdzie pobity pod Bogucinem,
ae^asław zrzekł się na jego rzecz zachodniej części
; r-akowskiej, tak że granica księstwa opolsko-raci-
90 przesunęła się wówczas pod sam Kraków.
czasie Bolesław odstąpił od sojuszu z Węgrami,
1278 r. w wielkiej rozprawie czesko-habsburskiej
pod Diirnkrut) wysłał nawet Czechom posiłki.
swal się nadto Bolesław w kościelny program chry-
18S
cji Jaćwieży i Rusi (biskupstwo łukowskie ,
większych jednak sukcesów. Przed śmiercią (1278) ZJ
stępce swego desygnował księcia sieradzko-łęczye
Leszka Czarnego, co potwierdziła nadto elekcja
16. Postępy rozbicia dzielnicowego na Śląska
Samodzielne rządy śląskie Bolesława Rogatki
niespełna sześć lat, kiedy do udziału we władzy
dopuścić młodszego brata Henryka III, a z kolei '
lic mu osobne księstwo (1248). Była nim zrazu zai
część Śląska, gdy wschodnią z Wrocławiem zat
Bolesław dla siebie. W parę miesięcy później braci*
mienili między sobą dzielnice. Tymczasem z ro
niami do władzy wystąpił następny brat Konrad,
porzucił karierę duchowną. Bolesław przyjął go do T
rządów swojej dzielnicy, ale wnet pod naciskiem
mysia I wielkopolskiego wydzielił mu księstwo gl
skie. Równocześnie kolejny brat Rogatki, Władysław,
puszczony został do współrządów w księstwie wro<
skim Henryka III. Tu do dalszego podziału nie di
bo Władysław przebywał na dworze praskim, gdzie z
sem został kanclerzem; później był biskupem passal
i arcybiskupem salzburskim. Ten stan utrzymał się
po śmierci Henryka III (1266), kiedy z kolei jego
Henryk IV Probus pozostawał formalnie we wspó'
dach z Władysławem. Dopiero śmierć Henryka IV (
pociągnęła za sobą istotne zmiany terytorialne tej
nicy. Natomiast księstwo legnickie Bolesława E
rozpadło się po śmierci tegoż (1278) na właściwe l'
kie oraz na jaworskie. Z księstwa głogowskiego po si-
ei Konrada (1273 lub 1274) wydzieliło się osobne
stewko ścinawsko-szprotawskie. Przyłączył je z powri
do księstwa głogowskiego w 1289 r. Henryk I głogoi
Dzielnica opolsko-raciborska utrzymała się w całości
do śmierci księcia Władysława (1281), po czym rozf
się na cztery księstwa: opolskie, raciborskie, cieszył
i bytomskie.
W omawianym tu okresie Śląsk wykazywał orieni
lafal ułatwiło pokrewieństwo (po matce) sy-
EfD z Przemyślidami. W sporze Czech z Wę-
;Wd& po Babenbergach a następnie z Habsbur-
agte fińscy popierali stronę czeską. Konsekwen-
-~fad był dokonany przez Henryka IV Probusa
prawdzie później odwołany księstwa wroc-
aa necz Przemyślidów.
Biae rozbicie dzielnicowe Śląska miało swoje
ri_ii'n i Konflikty zbrojne Bolesława Rogatki
kiBS I II zmuszały obie strony do szukania po-
i trysątrz, niekiedy kosztem zrzeszeń terytorial-
ne więc Henryk III zastawił margrabiemu miś-
pograniczny gród Szydłów, który szczęśliwie
Śląska nie odpadł, zaś Bolesław Rogatka od-
i r. za cenę obiecanej pomocy połowę potęż-
fada Lubusza arcybiskupstwu magdeburskiemu,
lMarchii Brandenburskiej. Nie zdołał ich wyku-
flciączona następnie w rękach brandenburskich
IWa się Ziemia Lubuska zawiązkiem tak groźnej
d Nowej Marchii. W stosunkach wewnętrznych
l Cąscy odznaczali się nieustępliwością wobec rosz-
feła, co wiodło do częstych sporów. Najostrzejszy
.ial spór Henryka IV Probusa z biskupem
tom Tomaszem II w latach 1274 - 1287. Przybrał
tkter wojny domowej i wstrząsnął całym księ-
rracławskim. W miastach śląskich tego okresu
rl się wzrost znaczenia żywiołu niemieckiego,
:idnej strony stał się czynnikiem aktywizującym
cicę pod względem gospodarczym, ale z drugiej
rozluźnienia jej związku z pozostałymi dzielni-
^-sl-ii na korzyść bujnie rozwijających się wówczas
Lii którym wyraźnie ciążył.
dzielili ją bracia między siebie (1247, 1249 i 1253).
tecznie za trzecim razem Przemysł uzyskał część zac
nią z ośrodkiem w Poznaniu, a Bolesław część wa
nią z Gnieznem i Kaliszem. Podział ten choć kr
trwały zaciążył na późniejszym podziale admin
cyjnym Wielkopolski. Już w 1257 r. zmarł Prze
dzięki czemu cała Wielkopolska znalazła się pod w
Bolesława Pobożnego. Dopiero na parę lat przed są
śmiercią oddał Bolesław Pobożny dzielnicę poznaa
Przemysłowi II, pogrobowemu synowi Przemyśla I: <
zaś zmarł w 1279 r., całą Wielkopolską zawładną} z k.
Przemysł U.
Na czoło spraw politycznych drugiej połowy XIII l
wysunęła się w dzielnicy wielkopolskiej sprawa obe
kresów zachodnich, ściślej pogranicznych grodów ]
denka i Santoka, przed zaborczością tzw. Nowej Ma
brandenburskiej, która właśnie wciskała się między 1
kopolskę i Pomorze Zachodnie coraz głębiej sięgaj.
klinem." Brandenburczycy opanowali zrazu przejścit
w 1265 lub 1266 r. Santok, a w 1270 r. zawładnęli
obydwoma grodami. Zdołali nadto zhołdować władcę
morskiego Mszczuja II. Bolesław Pobożny wraz z n
dodanym bratankiem Przemysłem II podjął akcję
windykacyjną, w której próbował przymierza z Msa
jem. Gdy jednak Mszczuj nie dotrzymał przyrzeczeń, i
lesław zbliżył się do Earnima zachodniopomorska
W efekcie kilkuletnich zmagań strona polska odzysy
w 1272 r. Drezdenko, a z kolei w 1278 r. Santok.
Na czoło zagadnień politycznych Wielkopolski w er
wianej epoce wysuwają się stosunki z dzielnicą kują
ską. Książę Kazimierz kujawsko-łęczycko-sieradzki, kt4
pojął za żonę córkę Henryka Pobożnego, otrzymał ^
z nią kasztelanię lądzką w Wielkopolsce. Po dojściu l
władzy w dzielnicy wielkopolskiej synów Odonica, l
lesław Pobożny uzyskał jej gnieźnieńską część i nat?<
miast podjął próbę rewindykacji Lądu (1247, 1258). Z
był go ostatecznie w 1261 r. W 1268 r. rycerstwo i
wrocławskiej części Kujaw podniosło bunt przecie
swemu księciu Ziemomysłowi z powodu nadmiernego
woryzowania Niemców i wezwało Bolesława Pofc
188
wspomnianą część Kujaw we władanie. Bole-
fnował tu przynajmniej trzy lata, po czym zwrócił
finim.iiliii i. dla siebie zatrzymując kasztelanię
ftfiej połowie XIII w. w Wielkopolsce żywo roz-
~f aę miasta, a niektóre z nich; jak zwłaszcza Po-
Kałisz, Pyzdry i Gniezno, doszły nawet do dużego
18. Podziały polityczne w dzielnicy
kujawsko-mazowięckiej
za życia Konrada mazowieckiego zarysował się
jego księstwa na część kujawską, którą oddał
r. pod władzę swego syna Kazimierza, oraz ma-
fą, w której władzę powierzył drugiemu synowi
nowi. Świeżo oderwaną przez siebie od Krakowa
teczycko-sieradzką przyłączył Konrad najpierw do
TiiTn Bolesława, a następnie w związku z oddaniem
a synów Kujaw i Mazowsza sam osiadł w nowo
Q dzielnicy, przypuszczalnie po to, aby być bliżej
wa. W 1247 r., gdy Konrad zmarł, ziemia łęczycko-
fafca połączyła się z Kujawami. Mazowsze zaś po
j fanerci Bolesława (1248) przeszło we władanie
> brata Ziemowita, właściwego protoplastę mazowiec-
Piastów, od 1247 r. księcia czerskiego. Po śmier-
Benowita w 1262 r. Mazowsze rozpadło się na dziel-
! ffccką jego syna Bolesława II, oraz Czerska dru-
yna Konrada. W 1294 r., po śmierci Konrada,
o scalone i pod jedną władzą przetrwało do 1313 r.
e inne były koleje dzielnicy kujawsko-łęczycko-
ifakiej. Jeszcze za życia Kazimierza najstarszy jego
Lcczek Czarny otrzymał Łęczycę i Sieradz (1260).
teierci zaś Kazimierza (1267) Kujawy objął drugi
yn Ziemomysł. Wreszcie po dojściu do lat spraw-
pozostałych trzech synów Kazimierza, tj. Włady-
l Łokietka, Kazimierza II i Ziemowita, ten ostatni
hdszy, osiadł w Dobrzyniu, a Łokietek z Kazimie-
; dneUU rządy na Kujawach brzeskich i w Łęczycy;
nadto po śmierci Leszka Czarnego Łokietek objął Sier
Kujawy inowrocławskie Ziemomysła miały z kolei tr
sukcesorów, a księstwo dobrzyńskie Ziemowita
czterech.
Jeszcze za życia Konrada mazowieckiego jego dziein
stanęła wobec problemu najazdów jaćwięskich. Aby
przed nimi zabezpieczyć, Konrad osadził część ryce
dobrzyńskich, tych, którzy nie połączyli się z Krzyiał
mi, w Drohiczynie (1237). Musiał zatem posiadać ów C
leżący już poza Mazowszem, ku któremu kierowało
mazowieckie osadnictwo. Dobrzyńcy napadów jad
skich nie powstrzymali, a działalność ich wnet wyga
Około połowy XIII w. Drohiczyn już od Mazowsza
padł. Najazdy Jaćwięgów ciągnęły się jeszcze przez k
dziesiąt lat, a jeden z ostatnich (1282) sięgnął aż do K
polski. Równocześnie książęta mazowieccy utrzyma
niemal nieprzerwanie przyjazne stosunki z Rusią. KB
wy stanęły wobec takich problemów, jak spór o
kujawskie rządy Bolesława Pobożnego, sąsiedztwo :
żackie i pomorskie. Niebezpieczeństwa od strony Kr
ków jeszcze tu nie dostrzegano, co więcej udzielano
czynnego poparcia w walkach zbrojnych z Pomon
Gdańskim.
Na Kujawach, a także na Mazowszu, rozległe przy
leje immunitetowe osiągnął Kościół. Mniejszą rolę
w innych dzielnicach odgrywało tu osadnictwo na prał
niemieckim: nie tknęło ono jeszcze niemal w omai
nym okresie Mazowsza.
19. Ku zjednoczeniu Polski
Przemiany gospodarczo-społeczne Polski XIII w. st
rzyły warunki, w których zjednoczenie Polski stało
koniecznością. Rozwój gospodarki towarowo-pienięŁ
tworzył więzi ekonomiczne o charakterze wczesnych i
ków lokalnych, ale również i więzi handlowe o szera
zasięgu, wykraczające poza granice pojedynczych księ
i wymagające opieki władzy państwowej, jakiej nie i
190
Carantować drobne, często skłócone między sobą
7 polityczne. Jeżeli nawet poszczególne miasta
i ozyły w drugiej połowie XIII w. czy to ku Cze-
CTy to ogólnie ku niemczyźnie, to rozwój życia
(o tJ epoki i tak stanowił obiektywny czynnik
Koia Polski. Dalej rycerstwo, które wyrobiło so-
; doić szeroki zakres uprawnień typu stanowego,
ię ponaddzielnicową solidarną siłą społeczną.
u zainteresowane w takiej władzy publicznej,
gruncie wyrobionych już praw tej grupy spo-
I trzegłaby jej interesów przed przerostem znacze-
Ałych i roszczeniami Kościoła. Ale i możnowładz-
kToiej główna siła rozkładowa jedności politycznej
. cdgrywać zaczęło inną rolę. Tworzyło teraz stron-
k o zróżnicowanych tendencjach, popierające nie-
przedsięwzięcia zjednoczeniowe. Wreszcie bardzo
rolę w procesie zjednoczenia ziem polskich ode-
IKoAciół. Stanowił on wciąż jedną prowincję kościel-
a latem organizację wiążącą w całość wszystkie
. Podział zaś na diecezje nie pokrywał się z po-
politycznymi, co niewątpliwie utrudniało pracę
erską. Jeszcze większe niedogodności odczuwała
i administracja gospodarcza. Dobra bowiem jed-
tiricupstwa i jego kapituły znajdowały się często
Ukarze kilku, nie zawsze zgodnych między sobą
w.- Waśnie zaś polityczne często dawały się we
posiadłościom kościelnym. Tak np. wiadomo, że
Swiętopełka pomorskiego na Kujawy z 1238 r.
bardzo dotkliwie biskupstwo włocławskie. Podob-
hra biskupstwa wrocławskiego poważnie ucierpiały
i 3" r. wskutek dywersyjnych napadów na Śląsk Bo-
Wstydliwego przy poparciu Leszka Czarnego,
i Pobożnego i Konrada czerskiego. O żywotności
zjednoczeniowej w łonie Kościoła polskiego
legenda o św. Stanisławie, a mianowicie jej
o zrośnięciu się członków świętego, co miało zapo-
e połączenie się w jedną całość rozbitej politycznie
. Nie bez racji arcybiskup Jakub Świnka był go-
i Ręcznikiem zjednoczenia.
zjednoczeniowemu towarzyszyło .rozbudzenie
101
w całym niemal społeczeństwie świadomości narodom
Miało ono za podstawę ponaddzielnicowe więzi eka
miczne, a za katalizator napływ obcych językowo i dl
czajowo osadników lub rycerzy niemieckich; oddał
wało na ideologię zjednoczeniową, ale i wtórnie wa
gało się na fali zjednoczeniowego procesu.
Bardzo istotnym wreszcie czynnikiem tego procesu
ła sama dynastia piastowska, która przechowała
poczucie więzi rodzinnej i mające być może 01:
w ówczesnym prawie prywatnym przeświadc
o niepozbywalności dóbr poza krąg rodzinny, jak gd
i tutaj obowiązywało prawo bliższości krewnych do ra
wania posiadłości w obrębie rodziny, połączone z
prawem retraktu w wypadku pominięcia bliższych. J
cze np. Henryk IV Probus, który za młodu sukcesję s
go księstwa najprawdopodobniej przekazał Przemyślid
pod koniec życia z odnośnych zobowiązań się wyć
na rzecz krewniaka śląskiego. Przemysł II wielkopt
przelał wprawdzie w 1291 r. na Wacława II częste
swoje prawa do ziemi krakowskiej, ale uczynił to w l
tuacji przymusowej. W XIV w. to poczucie już się i
trącało, jak świadczy o tym choćby fakt, że Henryk ^
wrocławski zapisał swoją sukcesję Luksemburgom.
20. Książęta polscy wobec idei
zjednoczenia Polski u schyłku XIII w.
Od dawna domyślano się, że około 1287 r. czterej
żęta polscy, a mianowicie Leszek Czarny, Henryk IV :
bus, Przemysł II i Henryk głogowski, zawarli porożu
nie co do kolejnej wzajemnej sukcesji dzielnicy kral
skiej, czy może również ich dzielnic dziedzicznych.
głąd ten, oparty jedynie na wnikliwej analizie następ
wypadków, został zakwestionowany, ale sama koń
wentna dążność naszych książąt ze schyłku XIII
scalania ziem polskich nie może ulegać wątpliwość
W 1288 r. zmarł bezpotomnie po dziewięcioletnich
dach w Krakowie Leszek Czarny. Rycerstwo dzieła
małopolskiej powołało na jego następcę Bolesława,
192
lfcOŁiego. Tymczasem kasztelan krakowski Sułko od-
Ifficę księstwa Henrykowi IV Probusowi, który zna-
> ttępnego, gdy Probus bawił już na Śląsku, ruszyła
wwa wyprawa posiłkowa, prowadzona przez ksią-
amka szprotawskiego, Bolka opolskiego i Henryka
efo. W drodze powrotnej książęta ci zostali po-
d Siewierzem przez pretendenta mazowieckiego
a płockiego, jego brata Konrada oraz Władysła-
i bkietka. Przemko zginął na polu bitwy, a Bolko
aę do niewoli. Kraków zajął Łokietek, któremu
płocki przekazał swoje prawa do spuścizny po
L Czarnym. W nowej wyprawie (1289) Henryk IV
Ikwiu zawładnął Krakowem, zaś Łokietek zatrzymał
^ ndomierską. Teraz podjął Henryk starania o ko-
c--:ewską, w trakcie których zginął otruty (1290).
pitnądzonym tuż przed śmiercią testamencie prze-
1 Blnicę krakowską Przemysłowi II wielkopolskie-
* wiasne księstwo wrocławskie Henrykowi głogow-
. Ewentualne roszczenia Przemyślidów miała za-
: oddana im ostatnią wolą Probusa ziemia kłodzka.
ł zajął Kraków bez trudu, natomiast sprawa
siej sukcesji we Wrocławiu natrafiła na opór
i z linii legnickiej, za którym opowiedzieli się
nie wrocławscy i którego poparł Wacław II cze-
>'W?ikły stąd konflikt zbrojny zakończył się dopiero
t s. W tym okresie trzykrotnie rozbierano najwięk-
Sfsicu księstwo wrocławskie. Znaczną jego część,
po prawym brzegu Odry, utrzymał w swoich
Henryk głogowski. Wrocław z centralną lewo-
ezęścią Śląska pozostał w rękach Henryka leg-
Cięść południową księstwa wrocławskiego ze
i Ziębicami otrzymał jeszcze w 1291 r. brat
Scgnickiego Bolko jaworski, który w sporze
; po Probusie popierał Henryka głogowskiego.
OM r. zmarł Henryk Gruby legnicki władztwo
i się na trzy księstwa, a mianowicie: właś-
e, wrocławskie i brzeskie (Brzeg nad Odrą).
zaś księciem Śląska był teraz Henryh
do roku 1MS
rtg
21. Roszczenia Przcmyślidów do Krakowa
Tymczasem z pretensjami do dzielnicy krako^
wystąpił Wacław II z dynastii Przemyślidów. Według l
dycji czeskiej zapisu tej dzielnicy (zapewne łącznie z l
domierską) na jego rzecz dokonała wdowa po
Czarnym, a ciotka Wacława, Gryfina. W świetle ]
go prawa dynastycznego zapis taki jeżeli fakt:
nastąpił nie miał mocy prawnej. Prawdopodobnie .
nak jeszcze przed śmiercią Henryka IV Probusa spoa
się Wacław do opanowania Krakowa, bo począwszy l
1289 r. tworzył sobie pomost do tej dzielnicy przez
dowanie najpierw księcia bytomskiego, a następnie
żąt cieszyńskiego i opolskiego (1291) oraz racibor
(1292). Śmierć zaś Probusa dała mu do ręki najsile
atut. Wacław był bowiem dawniej przewidywany na
cesora w księstwie wrocławskim, a ponieważ w 12
Henryk Probus uznał się wasalem króla niemieci
Rudolfa Habsburga, wystarał się teraz Wacław o i
kazanie mu spuścizny Henrykowej przez Rudolfa N
pana lennego. Chociaż stosunek lenny Henryka IV l
Rzeszy niemieckiej nie mógł w żadnym wypadku (N
czyć Krakowa, łatwo było rozciągnąć go i na dzicW
krakowską, skoro Henryk z czasem ją posiadł. Tytuły^
jednak nie wystarczały. Zdawał sobie z tego spr
sam Wacław, bo przystąpił do organizowania w M
polsce stronnictwa, które by go poparło. Istotnie część |
nów małopolskich z biskupem Pawłem z Przemank
na czele dokonała elekcji Wacława na tron krakoi
Zdaje się, że Paweł z Przemankowa, który już daw
znajdował się w opozycji do Bolesława Wstydlii
i Leszka Czarnego, po śmierci Henryka IV poparł P
mysła II wielkopolskiego. Przemysł, po utracie opa
w tym możnym przedstawicielu Kościoła krakowska
wobec niechybnej groźby rozprawy zbrojnej z Wa<
wem II, zrzekł się na jego rzecz Krakowa. Gdy już l
nie stało Wacławowi na przeszkodzie, biskup bamba
Arnold na czele wojsk czeskich zajął w jego inrit
Kraków (1291). Wacław przyjął tytuł księcia krakowi
go i sandomierskiego, chociaż w Sandomierzu wł
sprawował Łokietek. Wkrótce delegacja panów kra
194
* kfupem Pawłem z Przemankowa udała się do
L toe pozyskała omówiony już przywilej lutomy-
1-MC.1, Srtóry gwarantował zdobycze Kościoła i ry-
i który stanowił ze strony Wacława dopełnienie
w sprawie jego elekcji na tron krakowski.
s. wyprawił się Wacław przeciw Łokietkowi.
wyparł go z Sandomierza, a następnie oblężo-
ineradzu przymusił do zrzeczenia się Małopolski
l hołdu lennego. W razie niedotrzymania przez
tych warunków mieszczanie Brześcia Kujaw-
2-zeżnicy mieli wypowiedzieć mu posłuszeństwo.
s-iy złożyli wówczas Wacławowi brat Łokietka
xz oraz książę płocki Bolesław. Tak zawładnął
II Małopolską i ustanowił tu namiestniczy urząd
i który wbrew gwarancjom przywileju lu-
o obsadzaniu godności przez panów miejsco-
powoływał oddanych sobie ludzi spoza dzielnicy
ci-ążę opolski, Tasso z Wiesenburga, Mikołaj ksią-
A).
Zf. Królestwo Przemyśla II i jego upadek
H rezygnację na rzecz Czech z Krakowa i Sando-
traktował zapewne Przemysł II jako doraźną ko-
ć. bo już wnet po sukcesach Wacława II z 1292 r.
l; rezygnację za nie wiążącą; znalazło to wyraz
tJ-tulaturze z początku 1293 r. (książę Wielkopol-
|l,t iaedzic Krakowa) oraz w utrzymanym po jego kra-
si rządach godle pieczętnym w postaci ukorono-
arła, jakiego używał Henryk Probus; łączyło się
Łiceniem godła wielkopolskiego, tj. lwa. Być mo-
' wiązku z pogłoskami na temat starań Wacława II
ę polską, wszczął w Rzymie takież zabiegi rów-
1 IftJguysł II. Akcja była skuteczna, bo uzyskał zgodę
IMką. w myśl której arcybiskup Jakub Świnka doko-
Gnieźnie w czerwcu 1295 r. aktu koronacyjnego.
CTo Przemyśla II miało szczupłą podstawę teryto-
> bo oprócz Wielkopolski obejmowało faktycznie
Pomorze Gdańskie, które stosownie do .umowy'
l i. między Mszczujem II pomorskim a Przemy-
195
słem II, po śmierci Mszczuja w 1294 r. przeszło pod
dzę Przemyśla. W intencji swego twórcy nie miało i
być bynajmniej partykularne królestwo wielkopoił
teoretycznie rozciągało się ono z pewnością na oft
ziem polskich, przy czym Przemyśl nie rezygnowi
przyszłość nawet ze stołecznego charakteru Krata
w tworzonym państwie. Na pokoronacyjnej jego maia
tycznej pieczęci widnieje wszak krakowski orzeł w
ronię.
Królewskie rządy Przemyśla II trwały zaledwie siei
miesięcy. Został on bowiem zamordowany w Rogi
(luty 1296) w wyniku spisku wielkopolskich rodów
rembów i Nałęczów, a przy prawdopodobnej insf
brandenburskiej. W myśl wcześniejszych układów
mysła II najpierw z Henrykiem głogowskim, a l
prawdopodobnie z Władysławem Łokietkiem co do!
sji w Wielkopolsce, po spadek Przemysłowy s
równocześnie obaj ci pretendenci. W każdym razie ]
szy znalazł oparcie w miastach, a drugi w ryce
i władzach kościelnych. Sytuację komplikowało
wystąpienie Łokietkowego bratanka Leszka kujai
-inowrocławskiego, który z racji powinowactwa z
gasła pomorską dynastią zajął Pomorze Gdańskie.
kietek odebrał jednak Pomorze bratankowi, a z
kiem głogowskim, którego nie zdołał wyprzeć z '
polski, wszedł jeszcze w 1296 r. w układy. W Kr:
dokonano więc podziału państwa Przemyśla II. Ł
oprócz Pomorza .zatrzymywał trzon dzielnicy wid
polskiej z głównymi grodami w Gnieźnie, Kaliszu i
znaniu, zaś Henryk głogowski posiadł południowa
chodnie tereny pograniczne. Trudności wewnętrzae)
Wielkopolsce, a nadto wojna z Wacławem, zmusiły
kietka w 1297 r. do nowego zrzeczenia się na rzecz
cława Krakowa ł Sandomierza. Wkrótce stracił Łoid
oparcie w sferach kościelnych Wielkopolski (1298), li
odwróciły swoje sympatie ku Henrykowi glogowsida
Kiedy w 1299 r. zobowiązał się do hołdu lennego na a
Czech, doszło do buntu rycerstwa, które po wygsa
Łokietka powołało na tron wielkopolski Wacława IŁ
mało zapewne zabiegał o to sam Wacław, torując
nadto drogę do spuścizny po Przemyśle II przez ma
196
ł Jry> córką Ryksą. Zająwszy Wielkopolskę, opie-
aa znacznej sile militarnej i formalnie wybrany
ftr^. koronował się w 1300 r. na króla Polski. Aktu
dokonał arcybiskup Jakub Świnka, który pięć
c-ej włożył koronę na głowę Przemyśla II. Dzieło
sda zostało w znacznym stopniu dokonane, bo
Topił w swoich rękach większość ziem polskich,
> próbował rozciągnąć swą władzę zwierzchnią na
pozostałe. Miał więc całą Małopolskę, Wielko-
Pomorze Gdańskie, opuszczoną przez Łokietka
; tijaw z ziemiami łęczycką i sieradzką, był panem
'*'"" dawnej dzielnicy opolsko-raciborskiej, Ku-
r wrocławskich, a prawdopodobnie również Mazow-
& feucfycznie więc poza zasięgiem jego władzy pozo-
^ księstwa Śląska Właściwego i przypuszczalnie
i AfarzynsKa.
23. Itultura Polski Xm w.
starze polskiej XIII w. zaszły bardzo istotne zmia-
5-aede wszystkim bardzo pokaźnie rozszerzył się
l saeczywistych odbiorców nowych chrześcijańskich
R ^eowych. Wciąż jeszcze głównymi ośrodkami wyż-
lltary umysłowej były siedziby biskupów, a zwłasż-
i ^łające w ich otoczeniu kapituły, które skupiały
większą liczbę ludzi wykształconych. Szkoły ka-
ia przodowały w dziedzinie oświaty, przygotowując
-n.~ja głównie adeptów stanu duchownego. Liczba
pny katedrach biskupich i kościołach kolegiackich
ftła w XIII w. do 30. Dopiero w tym stuleciu
ooo sieć organizacji parafialnej, z czym łączył się
liczby duchowieństwa, a Kościół zbliżył się po-
. do ludu. Szkoły parafialne były jeszcze nieliczne
i Kalcowie pierwsza w latach dwudziestych XIII w.)
awały na razie jeszcze głównie w miastach. Od
a początków dawały jednak możliwości elernentar-
lamfi nie tylko dla potrzeb Kościoła, ale również
BŁ^-W formującego się stanu mieszczańskiego. Poja-
k a; troska o polskie oblicze krzewionej przez Kościół
lary, co znajdowało wyraz w postulatach, aby dusz-
W
pasterze polscy znali polski język (zalecenie legata ,
pieskiego z 1248 r. oraz uchwała synodalna z 1285 r.j.
Zmienił się w omawianej epoce zasięg kultura]
oddziaływania klasztorów. Dawne zgromadzenia relit
benedyktyńskie, kanoników regularnych, norbertar
cysterskie, jakkolwiek miały znaczne osiągnięcia, i
łaty w pewnej izolacji w stosunku do szerszych ki\,
społeczeństwa. W XIII w. prym wiodły nowe zakony
minikanów i franciszkanów, które powstały na począ
stulecia w Europie zachodniej na fali miejskich ruch.
społecznych, mających najczęściej zabarwienie sekda
skie i antyfeudalne. Jeżeli miały sprostać zamierza
swoich twórców, musiały się maksymalnie zbliżyć
społeczeństwa miejskiego i oddziaływać na nie słów
lub przykładem. Pierwszy konwent dominikański powi
w Krakowie w 1222 r., następnie w parę lat później
Wrocławiu i Sandomierzu, a już w 1228 r. zorganizowi
w Polsce dominikańską prowincję zakonną. Później,
około 1236 r. pojawili się u nas franciszkanie (Krakó
którzy również wkrótce utworzyli liczne konwenty.
Nowe treści kulturalne sięgały coraz bardziej w
społeczeństwa. Nie tylko przybywało duchownych
/ skiego pochodzenia, ale na gruncie rodzimym rozwL
się twórczość intelektualna i artystyczna. Coraz częś
udawali się Polacy na studia zagraniczne, a nierzai,
przyczyniali się do rozwoju myśli w skali ogólnoeurop.
skiej. Listę wybitnych przedstawicieli nauki i piśmie
nictwa otwiera mistrz Wincenty Kadłubek, wychowań
uniwersytetu w Paryżu lub Bolonii, czy może jedna
. i drugiego, kanclerz Kazimierza Sprawiedliwego, poh
(od 1207) biskup krakowski, a wreszcie w ciągu ostatni
pięciu lat życia mnich u cystersów w Jędrzejol
(zm. 1223). Jego kronika, rozsnuwająca dzieje Polski
kanwie dziejów powszechnych, była nie tylko dzie
bardzo poczytnym, ale wpłynęła też silnie na róż
'ówczesnego środowiska intelektualnego w Krakowie, ,
i na całą niemal przeddługoszową historiografię polsik
Manierę pisarską Kadłubka można dostrzec w licznyt
dokumentach, powstałych w Krakowie w pierwszej p
łowię XIII w., w niektórych zapiskach Rocznika kapitu
nego krakowskiego, a inspirację jego dzieła w pov
yofcłwie XIII w. żywotach św. Stanisława pióra
n* Wincentego z Kielc. Studia zagraniczne
następca Kadłubka na stolicy biskupiej kra-
Iwo Odrowąż (zm. 1229), który pozostawił po
T księgozbiór. Zagraniczną peregrynację odbyli
j krewniacy Iwona, św. Jacek i bł. Czesław,
if igromadzeń dominikańskich w Polsce. Za gra-
bowali wybitni prawnicy polscy omawianej epo-
Sulcda ze Skaryszowa (zm. 1268) i Stefan Polak
c. 1173), podobnie jak autor słynnej Kroniki cesarzy
lt9 Marcin Polak z Opawy (zm. ok. 1278), niekiedy
-urażany za Czecha. W ostatniej ćwierci XIII w.
l w Paryżu traktat o przyrządzie astronomicz-
faaym "torquetum", autorstwa Franka z Polski.
cTSem związany był Ślązak (ojciec z Turyngii, matka
IiWfca) Witelo (zm. 1314), którego traktat o optyce
^apefctywa) należy do najwybitniejszych produktów
a. iredniowiecznej w skali ogólnoeuropejskiej. Około
e- oany był w Padwie Mikołaj z Polski, rektor
6v przybyłych na tamtejszy uniwersytet zza Alp.
a. samym mniej więcej czasie ze znakomitej szkoły
MC] w Montpellier wyszedł inny Mikołaj z Polski,
tefcarz, który leczył m. in. Leszka Czarnego. Polska
i i J i okresu wniosła swój wkład w dzieło pozna-
niu i opisu odległych krajów i ludów. Mianowicie
wyprawie do imperium mongolskiego, podjętej z ra-
Bł papiestwa przez Jana de Piano Carpino w la-
li 1245 -1247, uczestniczył wrocławski franciszkanin
Jfh.1 Polak, który pozostawił cenną relację na temat
By*;w, ich zwyczajów, podbojów i ustroju. Niedawno
.".ł ir.;-iq jeszcze relację z tej samej podróży, której
aaAcie XIII uchodzi słusznie za złoty wiek polskiego
niŁarstwa. Nie tylko przybyły wówczas roczniki no-
t &I zmienił się także charakter zapisek rocznikar-
Jk& Ich autorzy odchodzili przeważnie od suchego re-
1c^nia wydarzeń na rzecz narracji typowej raczej
4te kronik. Wymienić tu należy przykładowo trzyna-
M-i-LAuą kontynuację roczników: kapitulnego krakow-
uta i kapitulnego poznańskiego (zwany także wielko-
polskim). Pomyślny rozwój historiografii znalazł ;
wyraz w dwu kronikach ze schyłku XIII w., a miar
cię w powstałej w środowisku poznańskim tzw. Krui
wielkopolskiej oraz spisanej na Śląsku tzw. Kronice
sko-polskiej, a wreszcie w kronice franciszkańskiej l
kowskiej doprowadzonych do 1288 r. W latach 1288 -1
powstała pierwsza część tzw. Księgi henrykowskiuj,
kumentowanej obficie historii tworzenia się latyfun.
klasztoru cysterskiego w Henrykowie na Śląsku. Wzm
ogromnie rola pisma w społeczeństwie, o czym świad
wielka liczba dokumentów pochodzących z tego stulę
oraz rozwój książęcych i biskupich kancelarii. Zwyczaj
we zaś prawo polskie było już na tyle wyrobione, :
mniej więcej w ostatniej ćwierci XIII w. zostało ux
w normę pisaną (tzw. dawniej Księga elbląska, dziś ;
najczęściej: Najstarszy zwód prawa polskiego) na potr
by państwa krzyżackiego dla sądzenia rodzimej ludno
pruskiej.
Duże były osiągnięcia tej epoki w zakresie kultury n
terialnej. W rolnictwie upowszechniły się trójpoiół
i pług żelazny. Do celów przemysłowych zaczęto wył
rzystywać energię wodną. Budowano więc młyny, a tal
folusze. Te ostatnie przyczyniły się do podniesienia
kości wyrobów tekstylnych. Zapotrzebowanie na mata
pisarski wpłynęło na rozwój produkcji pergamii*
W związku zaś z budownictwem gotyckim powstała
trzeba wyrobu szkła, a więc i początki tej gałęzi v.
twórczości odnieść można już do XIII w. Wiele rzemia
związanych dawniej z wsią lub nawet gospodarstw
domowym, zaczęło przybierać postać wyspecjalizowanyl
gałęzi produkcji miejskiej, osiągając wyższy poziom w
robów.
W sztuce dokonał się przełom, polegający na przeiSat
od form romańskich do gotyckich. Jeszcze połowy XI
sięgają budowle romańskie, wśród których najbaruz--,
reprezentatywną grupę stanowią kościoły cysterskie (n
w Jędrzejowie, Koprzywnicy, Wąchocku, Sulejowie, K
gile). Bardzo interesująco przedstawiają się obiekty o i
chach wyraźnie przejściowych, od stylu romańskiego
gotyckiego. Np. dominikański kościół Sw. Jakuba w ;
domierzu reprezentuje w zasadzie styl romański,
jdulca użyto cegły, charakterystycznej u nas dla
CL To samo można powiedzieć o obiekcie niższej
F- a mianowicie kościele Sw. Jana na Sródce w Po-
no. Najstarsze budowle gotyckie datują się jeszcze
icwszej połowy XIII w. i wiążą się głównie z nowy-
tonami, tj. dominikańskim (Kraków, Wrocław,
6} i franciszkańskim (Kraków, Gniezno, Zawichost,
ML Do okazałych budowli gotyckich z XIII w. zali-
ależy nadto: katedrę wrocławską, kaplicę Sw. Ja-
% przy kościele klasztornym w Trzebnicy, kościół
kcki w Krakowie, a wreszcie wznoszony już u schył-
ttiecia dwukondygnacyjny kościół Sw. Krzyża we
hmu. Rzeźbę późnoromańską reprezentują tym-
V wysokiej klasy artystycznej w kościele Sw. Trój-
Stnelnie oraz w kościele klasztornym w Trzebnicy,
i kapitele kolumn z licznych świątyń cysterskich.
wczesnogotycka jest natomiast stosunkowo nie-
JB względu na znaczną surowość starszych bu-
r tym stylu. Przykładowo można jednak wspo-
(ympanony w kaplicy Sw. Jadwigi w Trzebnicy
kościele parafialnym w Lwówku. Malowidło
omawianej epoki zachowało się jedynie szcząt-
ne fragmenty u kanoników regularnych w Czer-
Bozwinęła się także poważnie sztuka złotnicza
ich płocki z piękną pateną z daru Konrada ma-
ego), a wreszcie malarstwo miniaturowe (np.
z płocki, psałterz trzebnicki).
taaktcrystyczny dla całej omawianej epoki Jest
; Baczenia elementów rodzimy cli w rozwoju twór-
i-^ystycznej. Mimo ogólnochrześcijańskich moty-
nsadniczych form przejmowanych wprost z Za-
tuka stawała się bardziej dostępna dla ogółu.
et nie wpłynęła jeszcze wprost na budzenie się
Eri narodowej, to w każdym razie sprzyjała
się dzielnicowych separatyzmów.
VI. O NOWY KSZTAŁT PAŃSTWA
(Ł300 - 1386)
l. Załamanie się zwartości geograficznej
i etnicznej Polski
Idea zjednoczenia Polski, poczucie jedności kulturali
-językowej i ponaddzielnicowe więzi ekonomiczne wyt^
rzone w XIII w. nie zrównoważyły dezorientacji polityc
nej części Piastów, ich lęku przed utratą niezależnej
zycji państwowoprawnej, separatyzmów, którym mi
wszystko sprzyjało rozbicie dzielnicowe, ani ciążenia
spodarczego niektórych dzielnic ku państwom sąsiedc
Toteż odrodzone Królestwo tylko w sposób idealny
lalo polityczne dziedzictwo Bolesławów, gdy w rżę
wistości nie mogło przezwyciężyć ani odśrodkowych
wewnętrznych, ani splatającego się z nimi nierzadko
poru sil zewnętrznych, a zwłaszcza agresywnego w 01
wlanej epoce i ekspansywnego żywiołu niemieckiego, l
że najbliższy rzeczywistego zjednoczenia był Wacław
czeski, dzięki zastosowaniu twardej polity'd podporze
kowywania sobie książąt dzielnicowych. Rodziło się '
zarazem poważne niebezpieczeństwo, bo Przemyślidzi,
dość czuli na interesy Polski, skłonni byli pozbywać
niektórych jej ziem, jak zwłaszcza Pomorza Gdańskie
które zostało już z ich strony przyrzeczone Brande
burgii. Ani Łokietek natomiast, ani Kazimierz Wielki
zdobyli się na bezwzględną walkę z dzielnicowymi Piał
mi. Polityka przetargów, układów i ustępstw mogła
owocować tylko w bardziej korzystnej konstelacji
tycznej.
W efekcie widzimy, że w XIV w. od strony półno
i zachodniej granica państwowa odrodzonego Króle!
cofnęła się daleko od zasięgu granicy etnicznej. Poza ]
lestwern pozostały ważne z punktu widzenia interesów |
spodarczych Pomorze, ludne i dobrze rozwinięte księ
śląskie, a także odrzańska arteria komunikacyjna.
202 /
todoia szła teraz działem wodnym górnej i środ-
Oary oraz Wisły. Dorzecze Warty utrzymało
ie integralny związek z Królestwem, a razem
Km górnej Wisły stało się rdzeniem państwa,
było od północy poważnie zagrożone. Rozumiał
erz Wielki, dlatego pod koniec swego panowa-
wadził do inkorporacji tej części Nowej Mar-
do zhołdowania na rzecz Polski nadnoteckiego
Drezdenka i Santoka, które grało rolę bastio-
hodniej rubieży państwa. Polityka rewindyka-
lędem Śląska zakończyła się zaledwie drobną
, granicy (ziemia wschowska). Dolna Wisła aż po
półtora wieku znalazła się w obrębie państwa
, które czasowo zdołało również opanować
cujawski jej odcinek. Lenno płockie (czy mo-
ckie) Luksemburgów odsuwało odrodzone
także od Wisły środkowej. Wprawdzie Kazi-
ReUu odzyskał Kujawy i ziemię dobrzyńską
, korporowal Mazowsze płockie i zhołdowal resztę
fehicy (1351), ale już po jego śmierci cała ona,
Płockiem, usamodzielniła się. Jedynie na wscho-
tekonano przesunięcia granicy państwowej polskiej
w głąb dorzecza Dniestru i górnej Prypeci. Zain-
aaie Rusią było częściowo konsekwencją parcia
Eteid polskiego osadnictwa. Ale ono sięgało tylko
tw pogranicznych, nie przekraczając wówczas jesz-
V większym stopniu rzek Sanu i Bugu. Włączenie
Jt do Korony całej Rusi Halickiej i znacznej
: wbdzimierskiej oznaczało wejście na tereny etnicz-
ttc?. a więc i w tym zakresie naruszenie zwartości
cni: Królestwa.
kKu rozbicia dzielnicowego Polska wyszła poważ-
takczona pod względem swojej budowy przestrzen-
fe iniej dotkliwe były jej straty gospodarcze. Naj-
HRwinięty i najbardziej zurbanizowany Śląsk,
Pomorze, ważne ze względu na kontakty handlo-
iteły poza granicami Królestwa. Niekorzystnie
uJ się wreszcie bilans stanu demograficznego.
; nacunku zaludnienia Polski około 1340 r., na
rachunków świętopietrza (T. Ładogórski), za-
tyś. mieszkańców znalazło się w obrębie Kró-
233
lestwa, gdy blisko drugie tyle jeżeli nie liczyć -rus
rżą Zachodniego i Ziemi Lubuskiej pozostało poza
go granicami. Wprawdzie aneksja Rusi, pewne kerett
graniczne oraz przyrost naturalny pozwalają podoi
globalną liczbę ludności państwa polskiego pod kocił
rządów Kazimierza Wielkiego do ponad l min, ale c2i|J
ten wzrost demograficzny nie równoważył jeszcze utr
samej dzielnicy śląskiej, której ludność szacuje aię
lat czterdziestych XIV w. na blisko pół miliona.
2. Dalsze postępy osadnictwa wiejskiego
W XIV w. Polska była terenem bardzo pomyślnego i
woju gospodarki towarowo-picniężnej. Przyczynił się
tego dorobek gospodarczy stulecia poprzedniego, a w
mniejszym stopniu pomyślna koniunktura, jaką ciei
się w XIV w. cała Europa środkowa. Czynnikiem
wnętrznym przyśpieszającym rozwój był odpływ
wschodowi kapitałów z Europy zachodniej (H. Samso:
wieź), przeżywającej właśnie wówczas kryzys feudat
struktury ekonomiki i społeczeństwa. Jednym z najisiu-
niejszych przejawów naszego wzrostu gospodarczego bp-
ły dalsze postępy osadnictwa, którego największe nag-
lenie przypadło na czasy Kazimierza Wielkiego; Osad-
nictwo to miało charakter mniej spontaniczny niż w stu-
leciu poprzednim, w większym zaś stopniu było efekif
świadomej i w pewnym sensie planowej działalności
spodarczej państwa. Dokonywało się zaś nie tyle si)
osadników obcych, ile przez pochłanianie rezerw ludl
ciowych samej Polski. Europa zachodnia bowiem peni.
w XIV w. ogromne straty demograficzne wskutek epii
mii dżumy, próby zaś skierowania na teren pols;<.ii
Podkarpacia pasterskiego osadnictwa wołosko-ruskit-
w omawianej epoce ledwie zostały zapoczątkowane Pny-
bywali jeszcze wprawdzie do Królestwa Niemcy, ktacy1
wcześniej siedzieli na Śląsku, ale oni zasilali głów
miasta.
Całe więc wielkie przedsięwzięcie zasadzało się
przebudowie struktury rolnej państwa na wzór osad zor-
ganizowanych na pranie czynszowym w stuleciu poprafr-
i
204
ii jednak wcześniej osadzano na nowym prawie
kompleksy dóbr, z reguły w obrębie wielkiej
x monarszej i kościelnej, nie zawsze zresztą
mnierzony efekt, to obecnie chodziło zarówno
Bębnienie, jak też o konsekwentne stosowanie
ren form gospodarki rolnej. Jest przy tym rze-
w prawdopodobną, że analogicznie jak na Za-
c. fdzie dwunaste- i trzynastowieczna reforma rol-
przTniosla duży wzrost produkcji rolnej, również
wzrost taki musiał się zaznaczyć już w XIII w.
f rozwoju trójpolówki i osadnictwa na prawie
ryn powstawały prawdopodobnie stale pewne
wiejskiej siły roboczej, które z jednej strony
miasta, a z drugiej od nowa tworzone osady
i. Wnet rezerwami tymi miano się posłużyć
f7 osadniczej na Rusi Halicko-Włodzimierskiej.
CBÓW Kazimierza Wielkiego zachowało się kilkaset
. fraywilejów lokacyjnych, które miały na celu po-
eae lub dokończenie lokacji starych, ale w wielu
ideach także założenie nowych wsi "na surowym
c". W rzeczywistości kancelarię królewską opuś-
i loch dokumentów znacznie więcej. Nie chodziło tu
iJ".-iej o sprawy formalne, gdyż przestrzegano za-
t traci nowe prawo osadnicze ten, kto uzyskawszy
rtej lokacyjny, faktycznie zeń nie skorzystał. Cała
fcirtrg akcja zmierzała w dwu kierunkach: przebudo-
s--;Łtury rolnej wsi już od dawna istniejących oraz
im'a wsi nowych na obszarach dotąd pod uprawę
Xtych.
fatacTwano więc komasacji gruntów, aby tworzyć go-
twa kmiece o dużym potencjale produkcyjnym,
B regularnej trójpolówce; wymagało to pomiarów
awych i podziału ról na trójpolowe zagony, w po-
ktArych wytyczano typowe dla prawa niemieckiego
e 'ednostki gruntowe zwane łanami. Osad-
r icrzadko wspierano materialnie, chodziło bowiem
y mieli niezbędną siłę pociągową i środki na za-
czadzi rolniczych, a zwłaszcza pługa koleśnego
im krojem i odkładnicą, który był niezbędny do
wielkich jednostek gruntowych. W trosce o "pa-
Jtanu ziemi" Kazimierz Wielki np. nie tylko za-
285
gospodarowywał w ten sposób posiadłości własne,
niekiedy również przejmował na warunkach czasoi
użytkowania wsie kościelne w celu ich zreformo
i gospodarczej racjonalizacji. W zakresie świadczeń
stało znaczenie czynszów pieniężnych. Równolegle
rżano do zryczałtowania dziesięciny, tj. do zamiany
boru co dziesiątego snopa na określoną z góry ilość z
lub na stałą kwotę pieniężną. Ponieważ instytucje
ścierne niechętnie na tę reformę przystawały, świi
to, iż była ona korzystna przede wszystkim dla os;
ków, bo w razie jej przeprowadzenia wzrost prodl
zbożowej nie pociągał za sobą wzrostu dziesięciny.
Procesowi przebudowy struktury rolnej towarzy;
wdzieranie się osadnictwa na obszary dotąd rolniczo
użytkowane. Przodowała w tym Małopolska. Nowe '
zakładano na terenie Podhala, osadnicy przesuwali
w głąb Beskidów, tj. w górę prawobrzeżnych dopływ
Wisły, ale szli także w kierunku równoleżnikowym
teren pogranicza polsko-ruskiego; stąd z kolei fala o
nicza przesuwała się ku północy w głąb Puszczy Sal
mierskiej. Terenami osadniczymi stały się również, <
w niejednakowym stopniu, Puszcza Niepołomicka, ob
ry leśne Gór Świętokrzyskich, Puszcza Radomska, a
że pokryta lasem strefa nadbużańska. Od strony
zowsza osadnictwo polskie szło w kierunku Podlasia,
natomiast ku Pojezierzu Mazurskiemu większa fala w
ników z Mazowsza ruszyła dopiero w XV w. Pua:
Kurpiowska, ze starym dobrze rozwiniętym bartnictw
nie stała się jeszcze w XIV w. obszarem intensywi
szego osadnictwa rolniczego. W pozostałych dzielni
Polski osadnictwo wchodziło tu i ówdzie w mniejsze
szary leśne, lokacje XIV w. koncentrowały się jednak
głównie w rejonach od dawna zasiedlonych (np. w Wiel-
kopolsce w okolicach Poznania i Kalisza), co oznacza,
były przede wszystkim efektem przetwarzania strukti
rolnej.
Ludność wieśniacza omawianego okresu cieszyła się
szcze znacznymi swobodami, jakkolwiek dla zabezpie<
nią stabilizacji osadnictwa zaczęto ustawowo precyzo'
warunki, w których osadnik mógł swego pana opuAA
czyli rozwiązać umowę dzierżawną. Statuty Kazunił-
przewidywały nawet możliwość porzucenia
Bych gruntów przez całą wieś w następują-
^fM&ach: gdy pan naraził swoich kmieci na urzę-
W.e ich mienia, gdy będąc pod ekskomuniką
d rok pozbawiał ich np. prawa do chrześcijań-
ynerzebu, gdy wreszcie dopuścił się gwałtu na żo-
Ib córce swego kmiecia. Swobodę osobistą stanu
krępowały w dużym stopniu lata wolne, któ-
ai było ściąganie do wsi nowych osadników.
t od pana, kmieć musiał w myśl statutów ka-
skich zapłacić czynsz za wykorzystane już lata
?ezeli siedział na prawie niemieckim, a nadto
-a. swoje miejsce równie zamożnego osadnika.
ywic polskim mógł natomiast okres wolnizny od-
ąć, a w formie odszkodowania płacił jednorazo-
L -wstanne. Poza tym należało już tylko w każdym
Ea przestrzegać, aby odejście nastąpiło po zakoń-
& jesiennych prac polowych, po uiszczeniu dzierżaw-
deołości, zasianiu pola oziminą i pod warunkiem
wienia obejścia w należytym stanie. Statut mało-
Kazimierza Wielkiego wprowadzał nadto pewne
' ograniczenie wychodu kmieci, jeżeli oczywiście
ty wymienione wyżej okoliczności szczególne. Bez
ma mogli mianowicie odejść w ciągu roku z jed-
ajwyżej dwaj osadnicy. Ta norma prawna miała
E nieprzewidzianemu pustoszeniu wsi. Znamy jed-
XpRdki, kiedy za pańską zgodą wychodziło równo-
więcej osadników, a prawo publiczne taki stan
W respektowało.
3. Rozwój miast i życia miejskiego
HipT osadnictwa wiejskiego w Polsce XIV w. szły
ex i rozwojem miast. Trzeba odróżniać dwa aspekty
gnodca. Z jednej strony był to obiektywny proces
u elementów gospodarki towarowo-pienic;żnej,
WkaJący się zarówno w coraz większej roli czynszu
W. jak też w rozwoju produkcji rzemieślniczej
ach i tworzeniu się zawiązków rynku lokalnego,
W* miasto z pewnym mniejszym lub większym
otoczeniem wiejskim. Z drugiej strony w grę weno
świadoma akcja zakładania miast, która albo odi
dała tamtym obiektywnym przesłankom, albo je w;
dzała, albo nawet zakłócała proces samorzutnej u
zacji. Należy jednak widzieć w akcji lokacyjnej nie
element wtórny i formalny, czy też czynnik drugo -
nego znaczenia. W dużym stopniu przyśpieszała ona
stępy społecznego podziału pracy, a wyjątkowo rai
założenie nowego miasta, nie dość przemyślane lub ,
dyktowane interesem prywatnego właściciela, mogło n
rywać zadzierzgnięte już więzi między wsią i wczess
powstałym miastem. Doradcy królewscy dbali co prał
o to, aby miast nie zakładano w sposób przypadkoi
a w każdym razie aby nowa lokacja nie _ odbywała
ze szkodą miast dawniejszych.
W różnych dzielnicach dawnej Polski proces urba
cyjny w świetle formalnie dokonanych lokacji miej
wyglądałby następująco: Jeżeli na Śląsku do l
XIII w. lokowano na prawie miejskim około 100 -
to do połowy XIV w. już tylko niewiele ponad 20; w
łopolsce przebieg tego procesu był odmienny, bo w d|
XIII w. dokonano tu około 30 lokacji miejskich, gdy l
wiek XIV przypada ich około 50; w Wielkopolsce J
logiczne liczby wynosiłyby około 40 i około 60, a na .
zowszu mielibyśmy odpowiednio 4 i 36 lokacji; dla
morza Gdańskiego szacuje się liczbę lokacji z XI
na 8, a z XIV w. na około 10. Brak tu danych z B
oraz ziem łęczyckiej i sieradzkiej, które zajmow
miejsce pośrednie między Wielkopolską lub Małop.
a Mazowszem, Widać z powyższego zestawienia, że u:
nizacja Śląska osiągnęła swój szczyt w XIII w., a i
ściwie w drugiej jego połowie, kiedy lokowano w
dzielnicy aż 75 osad miejskich. W pozostałych dzic
cach Polski kulminacja przypadałaby na w. XIV, a
ilej na panowanie Kazimierza Wielkiego.
W wytworzonej w średniowieczu na ziemiach poi
sieci miejskiej znikoma była liczba miast dużych.
prezentujące rząd wielkości około 20 tyś. mieszkat
Gdańsk i Wrocław znajdowały się w XIV w. poza
ntcami Królestwa. Największym miastem w zjedw
nym państwie polskim był Kraków, ale wielkość
SOS
ała 14 tyś. mieszkańców. Ludność Poznania
w omawianym okresie 4 tyś., gdy natomiast
jak Bochnia, Sandomierz, Kalisz, Gniezno,
; w przedziale 2000 - 2500 mieszkańców. Zde-
wiekszość stanowiły natomiast miasta małe
sałe, liczące po kilkuset mieszkańców, a nie-
R prawem miejskim nie różniące się zbytnio
"H: brak miast dużych oraz większej liczby sil-
f.-.y.arczo miast średnich decydował o słabości
---J--ara jako stanu w Polsce średniowiecznej
irAomej roli w życiu politycznym państwa.
Ę-^t.ste gospodarcze potrzeby i możliwości.
^ic zjednoczonego Królestwa wiek XIV był okre-
mi i się rzeczywistego społeczeństwa miej-
AdBjącego się zawodowo zajęciom rzemieślni-
teodlowym, walczącego o faktyczny samorząd
ego się od innych grup społecznych. Na Sią-
Pomorzu proces ten zaczął się wcześniej.
olsce i w Małopolsce poczynił natomiast przed
Ltardzo nieznaczne postępy (Kraków, Poznań, Ka-
*T, Sandomierz, Bochnia). Wypełnia omawiany
i~ta mieszczan z wójtami jako przedstawiciela-
-ności feudalnej, którzy z reguły uniemożli-
-U-udniali rozwój samorządu miejskiego. Na-
-i-;,c'a'iedniej rangi radom miejskim lub zgoła
e ich do życia było głównym celem walki. Na
fc wójtostw dziedzicznych było jeszcze za wcze-
ife adziałem naszych gmin miejskich stało się już
yy-iawania własnych uchwał czyli wilkierzy. Na
. ^-ia;ako planie realizowała się separacja miast
B-UŁT- do ich otoczenia, co miało je zabezpieczyć
-EL-ii-eacją władzy publicznej lub zwierzchności
,, Temu celowi służyły w dużej mierze mury
t^rych wiele wzniesiono w XIV w., lub przy-
*;-sy i drewniane ogrodzenia.
a miejskim dużą rolę odgrywała rozwijająca
Kzacja cechowa rzemiosła, która strzegła intere-
^ członków, gwarantując w zamian odbior-
Mhtarsa, jakość wyrobów. Ponieważ cechy skupiały
k sastrzów, którzy byli właścicielami środków
PoteU do roku 1505 209
produkcji, jak też silę najemną, tj. czeladników, nie 1q
kowalo konfliktów wewnątrzcechowych, noszących ^
raźne znamiona walki klasowej (1329 strajk czelaita
paśniczych we Wrocławiu, 1375 strajk czeladników J
karskich w Krakowie). Nie rozwinęły się natomiast L J
ani w tym okresie, ani później, organizacje zawo^H
kupców. Zbyt słaba to była zapewne w poszczeg
branżach warstwa, a zresztą jej interesy jako całoMi
prezentowały z reguły rady miejskie, do których
mieślnicy dostępu w rzeczywistości nie mieli, mii
np. w Krakowie Kazimierz "Wielki gwarantował im |
łowę rajcowskich stanowisk. Rady miejskie podjęły <
walkę o przywileje handlowe dla swoich miast,
jak prawo odbywania dorocznych i tygodniowych l
gów, zakaz transakcji w mieście między kupcami OM
bez pośrednictwa miejscowych, zwolnienia lub ulgi
prawo składu oddające uprzywilejowanemu miasta
średnictwo pełne lub częściowe w dalekosiężnym hJ
niektórymi lub wszelkimi towarami. Walka o IE .
dobne przywileje nie zakończyła się bynajmniej w
wlanym okresie, a dla wielu miast zaledwie się w
4. przemiany w górnictwie
9
Bardzo ważnym czynnikiem wzrostu gospodarcze!
ski w XIV w. był rozwój górnictwa. W obrębie l
siwa koncentrowało się ono niemal wyłącznie w l
polsce, poza Królestwem zaś również na Siąsin
uwagę zasługują szczególnie dwie jego gałęzie: )
ctwo soli oraz ołowiu. ;
Początki górnictwa solnego w Polsce datują
połowy XIII w., kiedy to odkryto najpierw w B
a potem w Wieliczce, sól kamienną. Wcześniej e)
towano w tych miejscowościach i w ich okolicy )
solankę. Bolesław Wstydliwy dokonał pod koniec
rządów wywłaszczenia prywatnych posiadaczy ui
w produkcji solnej, co odpowiadało idei tzw. rega
niczego, czyli prawa wyłącznej własności panując
zasobów mineralnych, i co pozwoliło zorganizować
państwowe przedsiębiorstwo salinarne, oparte n
210
s a nazywane żupami krakowskimi. Za-
t ludzi przedsiębiorczych lub wydzierża-
i finansistom czy kupcom (jednych i dru-
' łapnikami), osiągnęło już w XIV w. wy-
li i stało się jednym z głównych źródeł
xfszych. Zaspokajało w znacznym stopniu
w zakresie soli, ale dostarczało również
Mfo artykułu konsumpcyjnego na eksport
i Caeeb oraz na Śląsk). Ordynacją z 1368 r.
Wkfti określił na długie lata zasady organi-
i ftmdlu solnego, a także prawa górników,
a^inistracyjnego i przedsiębiorców angażu-
rłtwieranie nowych szybów.
&. zawierające nieduże ilości srebra, eks-
Polsce już przynajmniej od XII w. Koz-
ie w trójkącie obejmującym Bytom, Olkusz
W XIV w. szczególną rolę odgrywały ko-
t aa obszarze od Bytomia do Olkusza. Bytom
llał się wówczas poza granicami Króle-
"HBŁ ^pKi górnictwo ołowiu koncentrowało się głów-
.i.iatBe Olkusza, gdzie podlegało zwierzchności
; w rejonie Stawkowa, w obrębie posiadlo-
krakowskiego. Górnictwo ołowiu nie zo-
ti prywatni przedsiębiorcy zwani gwarka-
Brencji uzyskanej od króla lub od biskupa.
k twiadczyli oni na rzecz swoich mocodaw-
procent urobku czyli tzw. urburę (1/10 lub
indukcji). Na XIV w. przypada pomyślny
t tej gałęzi górnictwa. Nie bez wpływu w tym
l popyt na polski ołów w ośrodkach górni-
f, Czech, a także Saksonii; stanowił on bo-
ttrowiec pomocniczy do wytopu srebra. Był
artykułem wywozowym.
:;ycia ołowiu postawił polskie górnictwo
cresu wobec problemu dotarcia do złóż
fch, a w szczególności poniżej poziomu
ch- Z trudnościami tymi uporano się praw-
r lirugiej połowie stulecia, co oznaczało wej-
y wyższy etap techniki górniczej. Własną
l tflEKictwo olkuskie otrzymało w 1374 r.
211
Ważne miejsce w rozwoju gospodarczym Polski
zajmowało również hutnictwo żelaza. Chodziło tu
o podstawowy surowiec do produkcji pługów, &
i siekier, rozlicznych narzędzi rzemieślniczych, c
górniczego ii budowlanego, a wreszcie także broni-
ne ośrodki tego hutnictwa znajdowały się na ter
łopolski, zwłaszcza w rejonie Gór świętokrzyski!.^
pograniczu śląskopolskim, jakkolwiek sporo ośn
mniejszych spotkać możemy w innych częściach !
a poza granicami Królestwa zwłaszcza na Siąsku-
nież w tej dziedzinie wiek XIV przyniósł pow
stęp, a mianowicie zastosowanie młotów kuźnic
ruszanych siłą wodną.
5. Rozwój kontaktów handlowych
Żywo rozwijający się handel był w Polsce XI"
tylko przejawem postępu w innych dziedzinacr.
darki, ale również stymulatorem całego organizm
nomicznego Polski. Dlatego właśnie stał się
szcza w czasach Kazimierza Wielkiego jednyr
strumentów polityki gospodarczej państwa. Rozv
szych kontaktów handlowych Polski omawianego
szedł, ogólnie rzecz biorąc, w dwu kierunkach:
wego wzrostu starej, bo sięgającej XIII w. w
i tranzytu na osi północ południe, oraz oż;
w dużym stopniu jakościowo nowego kierur.
miany na osi wschód zachód.
W pierwszym wypadku mamy do czynienia
z eksportem i importem, jak też z tranzytem
odbiorcy naszych towarów to głównie Węgry i
Oba te państwa były zainteresowane w nabywc
dów górniczych Polski, tj. ołowiu i soli. W st
z Czechami bilans tego handlu już na przeło;'
l XIV w., ale także później, musiał być dla P
datni, bo strona czeska płaciła za towary poi;
tówką w groszach praskich lub też w czystym
W stosunkach z Węgrami wywóz polski był ró'
żony częściowo przez import miedzi oraz żelaza
solnych, a Kazimierz Wielki wprowadził nawet
212
eksport soli do tego kraju, tzn. sprzeda-
yołską Węgrom po cenach bardzo niskich,
B&rrwających koszty produkcji, ale żądano za
~v złotej monecie. W zakresie tranzytu na
;y się dwa artykuły, a mianowicie sukna
_3 Polski drogą morską przez Gdańsk, a stąd
, Kraków i Nowy Sącz dostarczane Węgrom,
lamsku przeciwnym miedź węgierska, dowo-
z Węgrów lub mieszczan sądeckich do Krako-
aś przede wszystkim przez krakowian trans-
t do Gdańska, bowiem od 1306 r. Kraków ko-
rwa składu na ten artykuł.
w kierunku wschód zachód ulegał w śred-
poważnym przeobrażeniom. W okresie poprze-
podbój Rusi przez Mongołów najważniejszym
tem etapowym od strony wschodniej był Wło-
Sląd albo przez Sandomierz i Kraków kiero-
wa zachód do Wrocławia lub Pragi i dalej do
obierając zatem charakteru tranzytowego, albo
Tłcwczas arterią komunikacyjną Bugu szedł
B&TJ Mazowsza, Wielkopolski i Pomorza. We
ie^cej fazie uprawiali go zapewne kupcy arabscy
BCT. a z czasem również Rusini i Polacy. Ten
yod-ipadl w XIII w., a z kolei w stuleciu następ-
toł się, ale w nowej formie, co widoczne jest
po 1340 r., tj. po przyłączeniu Rusi HaMcko-
:iej do Polski. Jego celem na wschodzie
.-.iasta czarnomorskie, jak zwłaszcza kolonia
Kaffa, oraz porty mołdawskie Kilia i Biało-
SOCTfodowało to przesunięcie się osi drożnej tego
i północy na południe i przejęcie przez Lwów
-zmierza. Handel ten rokował Polsce duże wi-
?o Kazimierz Wielki uważał, że skoro "podbił
-=; ludźmi", to i droga do tego kraju "tylko dla
L. : kupców powinna stać otworem". W związku
ryrowadził praktykę, że kupcy toruńscy nie mogą
s towarem docierać dalej niż do Krakowa, Wi-
azadomierza i Lublina. Z kolei mieli przejmować
Bietwo handlowe kupcy wymienionych wyżej
vpete6d których zresztą jedynie Kraków w więk-
iu z tego prawa korzystał. Król nie dopu-
213
szczał zrazu na Ruś również kupców śląskich, x
jątkiem mieszkańców księstwa świdnickiego, bo om
szcze wówczas (1345) strzegło niezależności od Cl
Z tej polityki handlowej z czasem król zrezygnł
otwierając drogę na Ruś zarówno kupcom Wrocław
jak też norymberskim, pod warunkiem tylko, że d
ni nie będą chodzić ze swoim towarem dalej naJ
Lwowa. W stosunku do wszystkich innych kupców '-l
korzystał już w latach siedemdziesiątych XIV w. l
tygodniowego prawa składu, które wprawdzie nie
czyło krakowian zdążających do Mołdawii, ale a
niało Lwowowi bezwzględną przewagę w handlu
nomorskim.
Towary, które były przedmiotem wymiany n* i
wschód zachód, to korzenie i przyprawy, jedwi
bawełna, ałun i pachnidła ze strony wschodniej, l
na, wyroby metalowe oraz produkty licznych innyAl
miosł ze strony zachodniej. W porównaniu z bas
północ południe, który aktywizował zaledwie
ośrodków górniczych i kilka większych miast, w l
wschodnim angażowały się gospodarczo liczne i
małe (zwłaszcza produkujące sukna), oraz wiele
rzemieślniczych, których wyroby byly przedmioten
pytu na wschodzie. Bowiem oprócz sukien wyw
w kierunku wschodnim szczególnie polskie noże i
wyroby metalurgiczne, czapki i kapelusze i wiele
towaru kramarskiego.
6. Reforma monetarna
Przedstawionej wyżej aktywizacji życia gospoda
Polski w XIV w. towarzyszył wzrost roli pie
w wielu dziedzinach ekonomiki. Drobna moneta dt
wa, będąca u nas dotąd w obiegu, stała się nie
czalna przy coraz większych transakcjach pienia
To samo zjawisko doprowadziło w Europie zach
do "wielkiej reformy monetarnej", polegającej na
ściu do monety grubszej czyli groszowej (łacińskie
sus znaczy gruby). Zapoczątkowano tę reformę we
szech w drugiej połowie XII w., a przeprowadzana
214
r Ibfe zachodniej głównie w stuleciu następnym.
W iife Środkowej rozpoczęto taką reformę dopiero
r JII hm i i i XIII i XIV w., a w Polsce przeprowadził
im. Łuerz Wielki. Tylko na Śląsku pojawił się nowy
vvcuas saooetarny nieco wcześniej, bo z końcem XIII w.
itcmki odpowiadające 1/2 grosza), poza tym zaś na-
ity na nasze ziemie stosunkowo obficie i kursowały
posze czeskie, czego nie można tłumaczyć tylko
trwałymi rządami Wacława II w Polsce, ale przede
Mkim dodatnim bilansem ówczesnego południowego
_! Polski. Metal, z którego wybijano u nas pienią-
hfto to prawie wyłącznie srebro. Złote monety wy-
yaez Łokietka z okazji jego koronacji wprawdzie
tadaty nowym wymogom gospodarczym kraju, ale
i emisja miała w rzeczywistości tylko znaczenie sym-
7. Królewskie rządy w Polsce
Wacława II i ich upadek
CaUewskie rządy Wacława II w Polsce opierały się
JOfo znacznej sile militarnej i namiestniczych urzę-
ek ttarostów (małopolski, wielkopolski, kujawsko-po-
BBL, łęczycki i prawdopodobnie osobno sieradzki), po-
sianych ludziom oddanym Wacławowi, często Czechom
l Kiemcom. Stronnictwo proczeskie, najpierw stosun-
JBO silne w Małopolsce, a z kolei w Wielkopolsce,
Cr-aicie rzeczy stale topniało. Już współcześnie przy-
IDO Wacławowi z uznaniem zasługę wytępienia ra-
wr, złoczyńców itp. Ale rządy twardej ręki któ-
towarzyszyły represje w postaci konfiskat i wyro-
imierci oraz grabieże wojskowe sprawowane
tym przy pomocy ludzi obcych, często Niemców, nie
ty na dłuższą metę cieszyć się popularnością. W kon-
z Wacławem popadli nadto książęta kujawscy, do-
.łrid, a prawdopodobnie również Bolko płocki. Ksią-
tujawski Leszek, który szukał kontaktu z wygna-
s Łokietkiem, został przez Czechów uwięziony. Sy-
ci* Wacława II w Polsce ogromnie się pogorszyła,
' nangażował się on nadto w walkę o sukcesję tronu
perskiego, na rzecz swego syna Wacława III, po wy-
215
gasłej w 1301 r. dynastii Arpadów. W 1304 r. w Mało-
polsce, w ziemiach łęczyckiej i sieradzkiej oraz na Ku-
jawach sytuacja była napięta, a Wacław zagrożony przez
Albrechta Habsburga w związku z walką o sukcesję wę-
gierską, sam musiał szukać pomocy na zewnątrz. Wszedł
wówczas w układy z Brandenburgią, której przyrzekł Po-
morze Gdańskie. Zraziło to wielu jego zwolenników,
zwłaszcza wielkopolskich. Z końcem 1304 r. lub z po-
czątkiem 1305 r. stanął na ziemiach polskich Łokietek;
na Kujawach, a prawdopodobnie również w południowo-
-wschodniej Wielkopolsce, wybuchło antyczeskie powsta-
nie. W połowie 1305 r. Wacław II zmarł. Jego syn Wa-
cław III koronował się na króla czeskiego, zażegnał kon-
flikt z królem niemieckim Albrechtem Habsburgiem, po-
zyskał sobie pomoc Brandenburgii, której ponownie przy-
rzekł Pomorze Gdańskie, i podjął wyprawę do Polski
Zanim przekroczył granicę królestwa czeskiego, w sierp-
niu 1306 r. został zamordowany w Ołomuńcu.
8. Zjednoczenie państwa polskiego
przez Władysława Łokietka
Władysław Łokietek powrócił do Polski przy wojsko-
wej pomocy węgierskiej. Oparcie zdobył najpierw w zie-
mi sandomierskiej, gdzie zapewne przygotował sobie ja-
kieś punkty oporu i uzupełnił swoją siłę zbrojną po czę-
ści miejscowym rycerstwem, a po części jak głosi
tradycja ludnością wieśniaczą. Następnym etapem je-
go akcji rewindykacyjnej były ziemie łęczycka i sie-
radzka. Miał tu z całą pewnością wielu zwolenników
ale dopiero śmierć Wacława II pozwoliła mu na pełne
zawładnięcie tą częścią ojcowizny. Bunt rycerstwa dziel-
nicy brzesko-kujawskiej przeciwko rządom czeskim
otwarł Łokietkowi drogę do księstwa, z którym naj-
wcześniej i najdłużej był związany. Zwykle przyjmuje
się, że jeszcze przed śmiercią Wacława III zawładnął
Krakowem. Jednak korektura daty jedynego w tym za-
kresie przekazu źródłowego prowadzi do wniosku, że
mogło się to stać dopiero po zejściu Wacława III, po-
dobnie jak zajęcie Pomorza Gdańskiego. Tę ostatnią
Wrielnicę zajął Łokietek bez większych trudności ł obsa-
dził oddanymi sobie ludźmi, co miało duże znaczenie
wsćec roszczeń do niej ze strony Brandenburgii. W Gdań-
ru osadził Łokietek jako kasztelana oddanego sobie Bo-
fycrą, w Tczewie swego bratanka, księcia Kujaw ino-
"ocławskich Kazimierza, a w Świeciu jego brata Prze-
myśla. Wielkopolski nie udało się Łokietkowi zrazu opa-
ować, mimo przychylnych dla niego nastrojów w po-
yąriniowo-wschodniej części dzielnicy, bo jako konkurent
łyrtąpił Henryk głogowski, który zyskał oparcie w mia-
'tech, także u biskupa poznańskiego i u znacznej części
' tożnowładztwa.
Utrwalenie przez Łokietka jego władzy w zdobytych
L"'lnicach okazało się bardzo trudne. W Krakowie na-
'ił na opór zniemczonego biskupa Jana Muskały, zwią-
ego ściśle z dworem czeskim, skoro sprawował przez
swien okres godność starosty w Małopolsce z ramienia
Facława II. Musiał zdobywać zamki Muskaty w Li-
cu i Bieczu. Po pokonaniu tego potężnego przeciw-
i zwrócił mu jego zamki, a biskupstwu krakowskie-
nadal rozległy przywilej. Biskupa to nie ułagodziło.
eło do nowych sporów, a wówczas arcybiskup Jakub
nka, nawiązując do dawniejszej niesubordynacji Mu-
ity w stosunku do Gniezna, wytoczył mu proces ka-
liczny, w którym biskup stanął m.in. pod zarzutem
ucieństw, gwałtów l nadużyć. Arcybiskup wyklął Mu-
;tę i zawiesił w czynnościach. Przebywającemu we
'rocławiu biskupowi Łokietek udzielił gwarancji bez-
łcznego powrotu, a gdy ten przybył do Krakowa, uwię-
1 go i zmusił do uległości. Z kolei wziął biskupa w obro-
{ legat papieski Gentiiis, który rozpatrzył zasadność
|Troku Świnki. Legat rzucił na Łokietka klątwę, a jego
łtadztwo obłożył interdyktem. W parę lat później (1311/
|d2) mieszczaństwo niemieckie Krakowa, mające daw-
ać] rzecznika w Muskacie, podniosło pod wodzą wójta
Alberta bunt przeciw Łokietkowi. Buntownicy opowie-
fteli się po stronie nowego władcy Czech Jana Luk-
^^burczyka, który wraz z tronem czeskim przejął po
temyślidach roszczenia do korony polskiej. W imieniu
Jhea na pomoc zbuntowanemu Krakowowi pośpieszył
liążę opolski Bolko. Bunt został jednak stłumiony, a Bol-
ko wraz z wójtem Albertem opuścili miasto, które spot-
kało się z surowymi represjami. Ograniczony został
wpływ niemczyzny, skasowano dziedziczne wójtostwo na
rzecz wójtów mianowanych przez władcę, podniosła si<
natomiast rola rady miejskiej.
Kiedy w Małopolsce w kulminacyjną fazę wchodziła
sprawa Muskaty, bardzo ważne wydarzenia zaszły na
północy Polski. A mianowicie z pretensjami do Pomorza
Gdańskiego wystąpili czynnie Brandenburczycy. Już na
przełomie XIII i XIV w. opanowali oni nadnoteckie grody
Drezdenko i Santok oraz przytykające do Pomorza Gdań-
skiego terytorium między Notecią a Drawą. Dzielnica
pomorską przyrzekli im Wacław II i III. Teraz znaleźli
oparcie w potężnym rodzie Swięców, w którego rękach
była za Wacławów czeskich władza namiestnicza na Po-
morzu, a którzy w znacznym stopniu utracili swoje wpły-
wy po 1306 r. W 1308 r. podjęli Brandenburczycy podbó;
Pomorza. Kiedy opanowali nie bez pomocy niemiec-
kiego mieszczaństwa Gdańsk, a Łokietek miał trudni
sytuację w Małopolsce, zdecydowano za zgodą Łokietla
poprosić na pomoc Krzyżaków. Ci odebrali wprawdzaB
Brandenburczykom Gdańsk, ale go nie oddali prawowi-"
temu władcy, co więcej dokonali rzezi wśród polskie;
załogi i przypuszczalnie jej rodzin i przystąpili do pod-
boju dzielnicy pomorskiej. Zdobyli grody w Tczewit
i Swieciu, wypierając stąd książąt kujawskich Kazimie-
rza i Przemyśla. W 1309 r. cale Pomorze Gdańskie znaj-
dowało się już w rękach krzyżackich. Próby pokojowe;
rewindykacji zawiodły. Teraz Krzyżacy poczuli się D*
tyle pewni w swoich nadbałtyckich siedzibach, że ict
wielki mistrz, który dotąd rezydował stale w Wenecj.
przeniósł się do Malborka. Prawa czy roszczenia bran-
denburskie do Pomorza zostały przez Krzyżaków wy-
kupione.
Wobec utraty Pomorza Gdańskiego przed ŁokietkieB
stanęło tym pilniejsze zadanie rewindykowania Wielko-
polski. Rządy Henryka głogowskiego nie były tu zbr
popularne, jakkolwiek książę ten zdołał utrzymać pokó.
i ład wewnętrzny. W 1309 r., kiedy Henryk zmarł pozo-
stawiając pięciu młodocianych i nieletnich synów, nad-
218
miernie faworyzujących niemczyznę, niezadowolenie ry-
cerstwa, znacznej części możnowładztwa i wyższego du-
chowieństwa poważnie wzrosło. Nieprzyjazne głogowczy-
kom nastroje spotęgowały się, gdy zrzekli się oni na
rzecz Brandenburgii swoich ewentualnych roszczeń do
Pomorza. Wnet też doszło do zbrojnych buntów przeciw
ich władzy. Łokietek uwikłany na południu kraju, nie
mógł od razu przystąpić do podboju Wielkopolski. Do-
konał tego dopiero w latach 1313 - 1314, tłumiąc m.in. po-
dobny krakowskiemu bunt Przemka wójta poznańskiego,
gorliwego stronnika książąt głogowskich.
9. Odnowienie Królestwa Polskiego
Wraz ze wzrostem świadomości narodowej w Polsce
ożyła tradycja królewskiego majestatu Bolesławów. Po-
jęcie Królestwo Polskie, którego treść terytorialna w wy-
niku koronacji Przemyśla II została faktycznie zacieśnio-
na do Wielkopolski (z Pomorzem), coraz częściej bywało
rozciągane z początkiem XIV w. na całość ziem polskich.
Jeżeli Łokietek jeszcze przed zajęciem Wielkopolski ty-
tułował się niekiedy "księciem Królestwa Polskiego", to
nie chodziło tu o wąski dzielnicowy sens tego tytułu. Tym
bardziej nie chodziło o taki dzielnicowy tytuł, gdy po
opanowaniu Wielkopolski nazywał się niekiedy księciem
lub dziedzicem "całego Królestwa Polskiego". Tak więc
świadomie przez kancelarię Łokietka upowszechniane
pojęcie terytorialne i prawnopaństwowe Królestwa Pol-
skiego wyprzedziło sam akt koronacji królewskiej i było
tego aktu przygotowaniem. Nie zdecydowano się nań po-
chopnie, ale przez szereg lat mobilizowano opinię spo-
łeczeństwa i czekano na stosowny moment zarówno
w Stolicy Apostolskiej, jak i na arenie międzynarodo-
wej. Na zjeździe dostojników duchownych i świeckich,
odbytym w Sulejowie w 1318 r., uchwalono petycję ko-
ronacyjną do papieża, z którą do Awinionu miał udać
się gorliwy zwolennik Łokietka biskup włocławski Ger-
ward. Nie obeszło się bez znacznych kosztów i obietnic
akcji chrystianizacyjnej na Wschodzie. Starania polskie
219
natrafiły jednak na sprzeciw Jana Luksemburczyka, któ-
ry rościł sobie prawo do korony polskiej po Przemyśli-
dach.
Sytuacja polityczna w Europie sprzyjała jednak Ło-
kietkowi. W walce o tron cesarski w Niemczech stanęli
naprzeciw siebie Ludwik Bawarski popierany przez Jana
Luksemburczyka i Fryderyk Habsburg, którego stronę
trzymał papież Jan XXII. W tych warunkach papież wy-
raził jakkolwiek w bardzo zawoalowanej formie
zgodę na koronację Łokietka. Dokonano jej 201 1320 r.
w katedrze krakowskiej przy użyciu nowych insygniów
koronacyjnych. Insygnia dawne (z czasów Bolesława
Szczodrego) wywiózł Przemysł II z Krakowa do Gniezna,
stąd zaś po koronacji Wacława II trafiły do Czech i tam
zaginęły. Odrodzone Królestwo Władysława Łokietka
stanęło wobec trudnych problemów faktycznej integracji
państwa i uregulowania stosunku do koronowanego wład-
cy niechętnych mu często książąt dzielnicowych.
10. Problem krzyżacki po 1309 r.
Zabór Pomorza przez Krzyżaków uprzytomnił Polsce
grożące jej od północy niebezpieczeństwo. Traktowano go
jako akt brutalnej przemocy, wierzono jednak, że sprawa
może być rozwiązana drogą pokojową. Przy okazji sta-
rań o koronę królewską dla Łokietka złożono w Awi-
mome s^aigą i\a "K.rz^7.aV..o-w. Papwz. w^ma.c.i.^. s^&zYyn,
którzy mieli rozsądzić spór polsko-krzyżacki. Byli nimi
arcybiskup gnieźnieński Janisław, biskup poznański D&-
marat i Mikołaj opat klasztoru mogilneńskiego. Proca
odbył się w 1320 r.; przesłuchano 25 świadków strony
polskiej. Wyrok sądu z 1321 r. orzekał, że Krzyżacy max
zwrócić Polsce Pomorze i zapłacić wysokie odszkodowa-
nie. Krzyżacy od początku uważali sąd za stronniczy,
a przedstawiciel ich nawet nie wziął udziału w przesłu-
chaniu świadków. Podjęli też zaraz starania o unieważ-
nienie wyroku, co im się ostatecznie nie udało. Pomona
jednak nie zwrócili ani nie zapłacili odszkodowania, a>
Polska uzyskała na przyszłość sankcję moralną ćU
ewentualnej rewindykacji utraconej dzielnicy. Na razae
220
T
nie mogło być o niej mowy. Król polski gromadził siły
i szukał sprzymierzeńców. W 1326 r. w związku z wy-
prawą przeciwko Brandenburgii, którą zawładnęli właś-
nie zwalczani przez papieża Jana XXII Witteisbachowie
Krzyżacy wkroczyli w granice Wielkopolski. Sytuacja
była dla Łokietka tym bardziej groźna, że do sojuszu
z nimi przystąpili książęta mazowieccy. Zdecydował się
więc Łokietek na rozejm. W 1327 r. uderzył na sprzy-
mierzone z Zakonem Mazowsze, co wywołało odwet w po-
staci najazdu krzyżackiego na Kujawy. W tym czasie
Łokietek przeniósł swego bratanka Przemyśla z jego
dzielnicy kujawskiej (inowrocławskiej) do Sieradza,
a drugiemu bratankowi Władysławowi w zamian za zie-
mię dobrzyńską oddał Łęczycę. Zabezpieczył ich w ten
sposób od strony Krzyżaków, a sam uzyskał swobodę
działania na tym kresowym terytorium. Po zawartym te-
raz nowym rozejmie Krzyżacy zyskali potężnego sprzy-
mierzeńca w osobie Jana Luksemburczyka, który
w '1328 r. podjął wyprawę krzyżową przeciw Litwie.
W czasie tej wyprawy został zawarty sojusz luksembur-
sko-krzyżacki (1329), przypieczętowany wspólnym zaję-
ciem przez układające się strony na rzecz Zakonu
ziemi dobrzyńskiej. Rozpoczęły się najazdy krzyżackie,
sięgające teraz aż po ziemię łęczycką. Łokietek próbował
odwetu. Nastąpił kolejny rozejm, ale w drugiej połowie
1331 r. wznowiono działania wojenne. Niszczący najazd
krzyżacki sięgnął w głąb Wielkopolski, ziemi łęczyckiej
i lieradzkiej. Militarne zwycięstwo Łokietka z września
Wf-a. roku w bitwie pod Płowcami z częścią armii krzy-
atti&ej było tylko sukcesem doraźnym. Już wiosną 1332 r.
Łayiacy zajęli ojcowiznę Łokietka, Kujawy. W trakcie
podjętej przez króla polskiego wyprawy odwetowej za-
rto w tym samym roku za staraniem legata papieskie-.
W Piotra z Alwernii rozejm, przy czym konflikt mieli
iiiriiii.1 'ć królowie czeski i węgierski. Rozejm ten prze-
*EMł z kolei dwukrotnie Kazimierz Wielki, tak że obo-
W^ał on do 1335 r., kiedy to problem krzyżacki wy-
Iftpa^l na szersze polityczne forum pertraktacji trenczyń-
*a Jszehradzkich z Janem Luksemburczykiem.
11. Sojusze polityczne Łokietka
i niebezpieczeństwo luksemburskie
Powracając do Polski w 1304/1305 r., skorzystał Ło-
kietek z poparcia węgierskiego, ściślej tych ugrupowań
politycznych, które zwalczały kandydaturę Wacława (III)
do tronu na Węgrzech. Akcja bowiem Łokietka w Polsce
angażowała siły Przemyślidów, odciągając tym samym
ich uwagę od Węgier. Z kolei w latach następnych kon-
flikty: andegaweńsko-luksemburski i polsko-luksembur-
ski, czyniły z Węgier naturalnego sprzymierzeńca Polski
W 1320 r. zawarto formalny sojusz, przypieczętowany
małżeństwem córki Łokietka Elżbiety z królem węgier-
skim Karolem Robertem. Drugim sprzymierzeńcem Pol-
ski tego czasu okazała się Litwa. Niektórzy badacze do-
myślają się, że w 1305 r. Litwini dokonali dywersyjnego
najazdu na Polskę przeciwko Przemyślidom, a na rzecz
Łokietka. Przyjazne stosunki z Litwą znalazły wnet uza-
sadnienie we wspólnym niebezpieczeństwie krzyżackim.
Zacieśnione zostały w 1325 r. przez małżeństwo syna Ło-
. kiełkowego Kazimierza zwanego później Wielkim z córką
Giedymina Aldoną. Z pomocy militarnej litewskiej ko-
rzystał Łokietek we wspomnianej już wyprawie do Bran-
denburgii z 1326 r. Przeciwko Brandenburczykom w tym-
że czasie próbował zawrzeć sojusz z książętami zachod-
niopomorskimi. Wobec wzrastającego niebezpieczeństwa
krzyżacko-luksemburskiego zawarł Łokietek w 1329 r.
w Landsbergu pokój z Brandenburgią.
Sojusze polityczne Łokietka miały bardzo istotne zna-
czenie dla przyszłych losów Polski. Zażegnane wpraw-
dzie zostało niebezpieczeństwo brandenburskie, ale na-
brzmiewał konflikt z Krzyżakami i z Luksemburczykiem.
W 1327 r. Jan Luksemburczyk, uzurpujący sobie po Prze-
myślidach prawo do tronu polskiego, podjął wyprawę
zbrojną na Kraków. Na skutek groźby Karola Roberta
zawrócił już spod Sławkowa w ziemi krakowskiej
W trakcie tej wyprawy narzucił zwierzchność lenną ksią-
żętom górnośląskim: niemodlińskiemu, raciborskiemu, cie-
szyńskiemu, bytomskiemu i opolskiemu, a nadto uzyskał
ekspektatywę na inkorporację księstwa wrocławskiego
222
| do Czech po śmierci jego dotychczasowego władcy Hen--
| ryka VI. Nie mający często zdecydowanej orientacji po-
' Btycznej książęta śląscy, niektórzy z zawiścią i lękiem
patrzący na zjednoczeniowe aspiracje i królewską władzę
Łokietka, inni do niedawna jeszcze przyjaźnie do niego
-stosunkowani (np. Henryk VI chciał uczynić Łokietka
'swoim sukcesorem), ulegali teraz naciskowi miast i ich
niemieckiemu patrycjatowi, a także presji lub obietni-
com Jana Luksemburczyka i poddawali się jego zwierz-
chniej władzy. W czasie swojej krucjaty przeciw Litwie,
o której wspomniano wyżej, Jan Luksemburczyk zhol-
dował skłóconego z Łokietkiem księcia płockiego Wańkę
tl329); wreszcie w drodze powrotnej pozyskał sobie no-
wych lenników na Śląsku, a mianowicie książąt: ścinaw-
skiego, oleśnickiego, brzesko-legnickiego i żagańskiego.
W 1331 r. wymusił na księciu ścinawskim sprzedaż
odziedziczonego przezeń po bracie księstwa głogowskie-
go. W ten sposób Głogów stał się nie lennem, lecz bezpo-
średnim władztwem Luksemburgów. W 1336 r. podpo-
rządkowało się im w wyniku zbrojnej wyprawy Karola
Luksemburczyka księstwo ziębickie. Tylko Belko świd-
nicki zdołał jeszcze przez kilkanaście lat utrzymać nie-
podległość.
12. Sukcesja Kazimierza Wielkiego
Łokietek zmarł w marcu 1333 w wieku około 73 lat.
Pozostawił po sobie państwo nie skonsolidowane we-
wnętrznie i śmiertelnie zagrożone od zewnątrz. Składało
się ono właściwie z dwu nie połączonych nawet ze sobą
dzielnic, t j. z Wielkopolski i Małopolski. W ziemi sie-
radzkiej władzę sprawował bratanek Łokietka Przemysł,
a w ziemi łęczyckiej drugi bratanek Władysław. Ku-
jwy, ziemię dobrzyńską i Pomorze Gdańskie okupowali
Krzyżacy. Księstwo płockie było lennem luksemburskim,
t pozostałe dwa księstwa mazowieckie nie uznawały
nrierzchnictwa Polski. Śląsk, z wyjątkiem księstw zię-
anckiego i świdnicko-jaworskiego stanowił również lenno
iaitsemburskie: księstwo głogowskie (por. wyżej) zostało
t
223
wprost przez Luksemburgów inkorporowane do Czech,
a ten sam los podzielić miała już rychło centralna dziel-
nica wrocławska.
Jedyny syn Władysława Łokietka Kazimierz, zwany
później Wielkim, miał w chwili śmierci ojca 23 lata. Ko-
ronował się na króla niemal bezzwłocznie, ale współcześni
żywili obawy, czy nowy władca podoła spiętrzonym trud-
nościom. Nawykli do ciągłych wojen pod rządami Ło-
kietka, nie widzieli w Kazimierzu tych cech, które zna-
mionowały ojca. Krążyły niesprawdzone wieści, że Kazi-
mierz zbiegł z pola bitwy pod Płowcami. Tłumaczono
ten fakt wprawdzie troską ojca o życie następcy tronu
i celowym odprawieniem go z pola bitwy, ale sławy Ka-
zimierzowi to nie przyczyniało. W dodatku młody król
wykazywał nadmierne zainteresowanie kobietami, a w
czasie swojego poselstwa na Węgry w 1329 r., gdzie miał
zabiegać o pomoc dla Polski w jej wojnie z Krzyżakami,
stal się sprawcą skandalu na dworze swego szwagra Ka-
rola Roberta. Uwiódł bowiem podobno córkę jednego
z możnowładców węgierskich, który w akcie zemsty
i rozpaczy rzucił się na królową Elżbietę, siostrę Kazi-
mierza, i obciął jej mieczem palce u ręki. Nawet opty-
miści nie przypuszczali zapewne, że sukcesor Łokietka
okaże się władcą tak zapobiegliwym i zręcznym, że je-
dyny spośród królów Polski zasłuży sobie u potomnych
na trwały przydomek Wielkiego.
x Janem Luksemburskim podjął trudną sprawę uchyla-
ła jego roszczeń do korony polskiej. Układom patrono-
wał szwagier Kazimierza Wielkiego Karol Robert, wy-
trawny polityk i potężny monarcha Węgier, sojusznik
Polski od czasów Władysława Łokietka. Chociaż często
byl nazbyt ustępliwy w stosunku do Luksemburczyka
i wywierał w tym kierunku wpływ lub nawet nacisk na
Kazimierza Wielkiego, nie ulega jednak wątpliwości, że
bez tego partnera polityka Kazimierza Wielkiego byłaby
bardzo trudna.
Układy z Janem Luksemburskim zostały zapoczątko-
wane w 1335 r. Najpierw we wstępnych rozmowach
w Trenczynie, przeprowadzonych przez poselstwo Kazi-
Slierza Wielkiego, król czeski zobowiązał się zrezygnować
z roszczeń do korony polskiej, jeśli Kazimierz uzna jego
wieżo nabyte prawa do Śląska i Mazowsza. Tych wa-
|) runków Kazimierz Wielki jednak nie uznał i w kolej-
nych pertraktacjach, które odbyt w tym samym jeszcze
reku osobiście z Janem Luksemburczykiem, a przy udzi;i-
le Karola Roberta, w Wyszehradzie, zdołał wykupić cze-
Aie tytuły do tronu w Polsce za olbrzymią sumę 20 ty&,
kóp groszy praskich, nie składając przy tym żadnych
deklaracji co do Śląska i Mazowsza. Był to niewątpliwy
akces polityki polskiej. Rezygnacja Kazimierza Wiel-
kiego z praw do Śląska nastąpiła dopiero w cztery lata
6żniej pod presją sprawy krzyżackiej.
13. Zażegnanie niebezpieczeństwa luksemburskiego
Sojusz luksembursko-krzyżacki był dla przyszłości Pol-
ski bardzo groźny. Kazimierz Wielki licząc się z tym, że
w starciu zbrojnym nie pokona żadnego z tych dwu prze-
ciwników z osobna, a cóż dopiero razem połączonych,
starał się przede wszystkim rozerwać ich sojusz. Dążył
więc do ułożenia stosunków z wrogimi państwami za ce-
nę doraźnych ustępstw, a równocześnie powiększał po-
tencjał gospodarczy i militarny Polski i umacniał jej
pozycję na arenie międzynarodowej. Zaczął Kazimierz
swoje dzieło od prolongaty rozejmu z Krzyżakami.
o czym mowa była już wyżej, a z kolei w układach
14. Rozwiązanie problemu krzyżackiego
Przemocą zabrane Polsce przez Krzyżaków Pomorze
(<5ftikłiwą, aby można się było z nią pogodzić. W myśl
ftongowanego przez króla Kazimierza rozejmu z Krzy-
flriomi z 1332 r. spór polsko-krzyżacki miał być rozsą-
JBOBy przez Karola Roberta i Jana Luksemburczyka.
ac=*.-.ie na zjeździe wyszehradzkim w 1335 r. dwaj mo-
ia;;aowie zawyrokowali, że Krzyżacy zatrzymują Po-
mrze, Polska zaś odzyska- Kujawy i ziemię dobrzyńską.
Iłfrł to wyrok dla strony polskiej niekorzystny, dlatego
Zmnierz, zachowując pozory jego poszanowania, grał
Blftorla Polski do roku 1505
na zwłokę. Dzięki zabiegom w Stolicy Apostolskiej po-
zyskał sobie odmowę papieską zatwierdzenia tego wy-
roku, a w dalszej konsekwencji powołanie specjalnego
trybunału papieskiego, który miał raz jeszcze spór pol-
Bko-krzyżacki rozpatrzyć i wydać własne orzeczenie. Cho-
ciaż trudno było liczyć, że w ten sposób odzyska się
zagarnięte przez Krzyżaków ziemie, to w każdym razie
uchylenie wyroku Karola Roberta i Jana Luksemburczy-
ka było bardzo prawdopodobne. Wciąż bowiem chodziło
Polsce o sankcję moralną dla ewentualnej przyszłej re-
windykacji zbrojnej.
Skład sądu papieskiego przedstawiał się o wiele ko-
rzystniej niż w 1320 r. Sędziami mieli być bowiem: nun-
cjusz papieski i kolektor świętopietrza w Polsce Galhard
de Carceribus oraz jego pomocnik Piotr syn Gerwazego,
a więc trudno było generalnie zarzucić ich orzeczeniu
ttronniczość, Sąó odbył się w 133P r. w Warszawie i trwał
ponad siedem miesięcy. Krzyżacy zakwestionowali kom-
petencję sądu i wycofali zeń swoich pełnomocników.
Przesłuchano więc stu świadków strony polskiej. Zawy-
rokowano, że Krzyżacy mają zwrócić Polsce wszystkie
zagarnięte terytoria z ziemią chełmińską i kasztelanią
michałowską łącznie, a nadto zapłacić olbrzymie odszko-
dowanie w wysokości blisko 200 tyś. grzywien oraz po-
kryć koszty procesu. Wraz z rozpoczęciem procesu Ka-
zimierz Wielki dokonał formalnego zrzeczenia na rzecz
Jana Luksemburczyka nabytych lub zhołdowanych przez
niego księstw śląskich oraz księstwa płockiego. Roszcze-
nia do tych terytoriów Jana Luksemburczyka poparł Ka-
rol Robert. Nadto nastąpiło właśnie rozluźnienie sojuszu
polsko-brandenburskiego, który przez dziesięć lat trzy-
mał w szachu i Krzyżaków, i Luksemburczyka. W tej
Bytuacji Kazimierz Wielki zdecydował się na ustępstwo,
które rozumiał jako czasowe, spodziewając się wygrać do
końca sprawę z Krzyżakami. Krzyżacy jednak wyroku
sądu papieskiego nie uznali, a Kazimierz nie czuł się
jeszcze dość silny, by praw Polski dochodzić zbrojnie.
Wnet otwarła się przed Kazimierzem sprawa ruska.
Aby uzyskać swobodę działania na wsch:dzie, musiał
Kazimierz zażegnać niebezpieczeństwo krzyżackie. Realną
podstawę pertraktacji z Zakonem stanowił jednak nie
226
(
yrok sądu papieskiego, ale orzeczenie Karola Roberta
l Jana Luksemburczyka z 1335 r. Kancelaria królewska
okala jednak przy akcie zrzeczenia Pomorza Gdańskie-
a ca rzecz Krzyżaków takiej formuły prawnej, która
* zamykałaby roszczeń polskich do pomorskiej dziel-
Witf. Traktat zawarto w Kaliszu w 1343 r. Polska od-
Wikała Kujawy i ziemię dobrzyńską, zaś Pomorze Gdań-
ifcie przekazała Zakonowi jako "wieczystą jałmużnę",
więc z formalnym zachowaniem tytułu zwierzchności
^tak pojętej darowizny. Słusznie uważa się dziś trak-
tat kaliski za sukces kazimierzowskiej dyplomacji.
13. Wcielenie do Polski
Rusi Halicko-Wlodzimierskiej
W 1323 r. wymarła bezpotomnie halicko-włodzimierska
Ba Rurykowiczów, a na tron książęcy tej dzielnicy
prowadził Władysław Łokietek przy udziale Węgrów
tesęcia mazowiei.kiego Bolesława Trojdenowica, spokrew-
ooego z tamtejszymi Rurykowiczami przez matkę. Ja-
ka książę ruski przyjął on imię Jerzego (II). Sprzymie-
oeniec Polski i Węgier, a wnet i Giedymina litewskiego
lad 1325), wziął wraz z Karolem Robertem, Janem Luk-
emburczykiem i Kazimierzem Wielkim udział w zjeździe
w Wyszehradzie w 1338 r. Szukał tu zapewne poparcia
i. pomocy przeciwko silnej opozycji bojarskiej. Kazimierz
Wielki dokonał właśnie formalnego aktu przyrzeczenia
temu polskiego Andegawenom, gdyby nie miał potom-
stwa męskiego, zaś Bolesław Jerzy uczynił wówczas praw-
dopodobnie na taką samą okoliczność swoim na-
a^pcą na Rusi Kazimierza Wielkiego. Wkrótce (7 IV 1340)
ksążę ten został otruty. Kazimierz Wielki prawie na-
tychmiast podjął wyprawę na Ruś, w dwa miesiące póź-
aaej ponowioną, ponieważ miejscowe bojarstwo, popie-
saoe przez Tatarów, nie chciało się Polsce podporządko-
'Ł Ostatecznie jednego z najmożniejszych bojarów, Dy-
tra Dętkę, ustanowił swoim namiestnikiem, czyli sta-
ł4 na terenie Rusi Halickiej. Ruś Włodzimierską za-
XH tymczasem Litwini (Lubart syn Giedymina). Nie-
ykle popularny w sferach możnowladczych i rycer-
22?
tkich dzielnicy małopolskiej program podboju Rusi rea-
lizowany był przy udziale Węgier i stanowił w gruncie
rzeczy wspólny program polsko-węgierski. Podtrzymując
pojęcie państwowo-prawne "Królestwo Rusi", kancelaria
króla węgierskiego akcentowała odrębność tego kraju od
Polski, czy nawet jej równorzędność z Polską i Węgra-
mi. Ale i w otoczeniu Kazimierza Wielkiego używano
niekiedy tej nazwy, co zdaje się wskazywać na próbę
unii personalnej polsko-ruskiej, a nie na inkorporację
w ścisłym tego słowa znaczeniu.
Sukcesy Kazimierza Wielkiego na Rusi z 1340 r. oka-
zały się nietrwałe, a opór miejscowych bojarów i dy-
wersja tatarsko-litewska na tyle silne, że należało doko-
nać nowego podboju. Sprawy te wpłynęły właśnie na
sfinalizowanie przez Kazimierza Wielkiego konfliktu Pol-
ski z Zakonem w traktacie kaliskim. Okres między 1341
a 1349 r. przedstawia się w dziejach stosunków polsko-
-ruskich dość niejasno. Czy Lubart zajął wówczas oprócz
Włodzimierskiej także Ruś Halicką, czy utrzymały się
tam rządy Dętki z ramienia Polski i Węgier, nie wiado-
domo. W latach 1345 -1348 Polska zaangażowała się
w wojnę z Czechami, a w 1349 r. trzeba było niemal od
nowa Ruś podbijać. Wyprawa ruska Kazimierza Wiel-
kiego z tego roku została uwieńczona sukcesem. Król opa-
nował bowiem niemal całą Ruś Halicko-Włodzimierską
z wyłączeniem jedynie Łucka, gdzie utrzymał si Lubart.
Litwini tymczasem zebrali siły dla odzyskania Rusi l za-
jęli Wołyń. Nie zmieniło sytuacji w sposób zasadniczy
włączenie się do wojny króla węgierskiego. Doszło na-
tomiast teraz do bardzo ważkich układów politycznych.
Najpierw w 1350 r. stanął między Kazimierzem Wielkim
a Ludwikiem Andegaweńskim układ tej treści, że Ludwik 'l
zrzekał się na rzecz Kazimierza swoich roszczeń do Rusi
Halicko-Włodzimierskiej; gdyby jednak Kazimierz miał
potomstwo męskie, to Ruś nie przejdzie w sukcesji na
Kazimierzowego syna, ale zostanie przez Węgry wyku-
piona za 100 tyś. florenów. Jeżeli natomiast w myśl po-
rozumienia z 1338 r. po Kazimierzu tron polski przejdzie
na Andegawena, wówczas Ruś pozostanie w dotychcza-
Bowym związku państwowym, czy ściślej: należeć będzie
do zuniowanago państwa polsko-węgierskiego. W 1351 r,
228
doszło z kolei do umowy Ludwika z księciem litewskim
Kiejstutem. Kazimierz Wielki, który właśnie ciężko za-
chorował, w umowie nie uczestniczył. Za cenę obrony
Litwy przed Tatarami i Krzyżakami przez Polskę i Wę-
try Litwa miała przyjąć chrzest, a Ludwik wyjednać
Kiejstutowi koronę królewską. Układ ten zabezpieczał
przede wszystkim interesy Węgier na Rusi, toteż w rok
później, gdy Ludwik zaangażował się w sprawy dalma-
ckie, doszło z pominięciem jego do rozejmu między Ka-
limierzem Wielkim a synami Giedymina Olgierdem
l Kiejstutem. Rozejm miał charakter kompromisu, bo
Litwa zatrzymywała ziemie; włodzimierską, iucką, bełską,
chełmską i brzeską, Polska zaś właściwą Ruś Halicką.
Do nowych zatargów polsko-litewskich doszło w 1355
i 1356 r. Kazimierz zajął wówczas Włodzimierz; w 1357 r.
przywrócono stosunki pokojowe i teraz król Polski jął
xabiegać w Awinionie o chrystianizację Litwy i koronę
królewską dla jej władcy. Miało to zabezpieczyć Litwę
przed Krzyżakami.
Nowy etap podboju Rusi przez Polskę przypada na
fata 1365 -1366. Najpierw pozyskał sobie Kazimierz Je-
rzego Narymutowicza, księcia na Bełzie i Chełmie, a nad-
to wówczas lub wcześniej podporządkował sobie książąt
Korłatowiczów podolskich. Wyprawa z 1366 r. przyniosła
Kazimierzowi nowy sukces w postach rozległych nabytków
terytorialnych na Wołyniu. Zawarty teraz z Giedymino-
wicami traktat przyznawał Polsce znaczną większość ziem
Rusi Włodzimierskiej. Przy Litwie pozostały Łuck, Brześć
Litewski i niektóre pomniejsze grody w północno-wschod-
aiej części Wołynia. W ziemiach bełskiej i chełmskiej
pozostawił Kazimierz Jerzego Narymutowicza, a we Wło-
drimierzu Aleksandra Koriatowicza, jako lenników
Polski.
Jan Długosz w sto lat później podaje informację, że
w 1359 r. Kazimierz Wielki podjął wyprawę do Moł-
dawii, zakończoną klęską z powodu podstępności Mołda-
wian. W nowszej literaturze uciera się opinia, że mamy
ta do czynienia z pomyłką, z przeniesieniem o kilkanaście
Sit wstecz epizodu z czasów Ludwika, że zatem żadnej
wyprawy mołdawskiej za czasów Kazimierza Wielkiego
ie było.
228
16. Ku rewindykacji Śląska
Rezygnację z praw do Śląska Kazimierz Wielki trak-
tował jako posunięcie taktyczne, ale nigdy nie rozstał
się z myślą odzyskania tej dzielnicy dla Polski. Utrzy-
mywał przyjazne stosunki z jedynym po 1336 r. niepod-
ległym państewkiem śląskim, tj. księstwem świdnicko-
-jaworskim. W 1343 r. rewindykował zbrojnie ziemię
wschowską, która jako relikt panowania książąt gło-
gowskich w Wielkopolsce należała wówczas do księ-
stwa żagańskiego. Wnet potem zawarł Kazimierz przy-
mierze z cesarzem Ludwikiem Bawarskim, wymierzone
przeciw Luksemburgom. W 1345 r. uwięził powracającego
z wyprawy litewskiej Karola Luksemburczyka, a z kolei
w przymierzu z Bolkiem świdnickim wdał się w wojnę
7 Luksemburgami o Śląsk. Pozyskał sobie książąt górno-
śląskich, natomiast został bezpośrednio zagrożony zbroj-
nym najazdem Jana Luksemburczyka, który podszedł aż
pod Kraków. Wnet sukces Karola Luksemburczyka
w walce o tron niemiecki i koronę cesarską oraz śmierć
cesarza Ludwika Bawarskiego (1347) skłoniły Kazimierza
Wielkiego do układów. W pokoju namysłowskim z 1348 r.
Polska wycofała się z wojny bez strat i korzyści, a spór
Bolka świdnickiego z Karolem miał być rozstrzygnięty
przez Albrechta Habsburga. Jeszcze przed zawarciem te-
go pokoju ogłosił Karol IV formalny akt wcielenia Śląska
do Korony Królestwa Czeskiego, potwierdzony następnie
w 1355 r. Tak więc próba odzyskania Śląska w drodze
starcia zbrojnego z Luksemburgami nie powiodła się.
W 1348 r. rozpoczął Karol IV w Stolicy Apostolskiej
starania o oderwanie Śląska od prowincji kościelnej pol-
skiej, tj. od arcybiskupstwa gnieźnieńskiego, i o włącze-
nie go do utworzonego przed czterema laty arcybiskup-
stwa w Pradze. Energiczne przeciwdziałanie Kazimierza
Wielkiego zakończyło sprawę w 1360 r. pełnym sukcesem
Polski, bo Karol IV nie tylko jej zaniechał, ale przy-
rzekł -Kazimierzowi Wielkiemu więcej jej nie wszczynać.
Gorzej potoczyły się losy ostatniego niepodległego księ-
stwa śląskiego. W 1353 r. Bolko świdnicki oddał Karolo-
wi IV za żonę bratanicę Annę, jedyną swą sukcesorkę,
230
-STSO. z nią przyrzekł wcielenie, swojego księstwa do
Korony Królestwa Czeskiego. Sprawa śląska splotła się-
faz z mazowiecką. Dwa lata wcześniej bowiem, w zwią-
dca ze śmiercią Bolesława płockiego, Kazimierz Wielki
o^i faktycznie w posiadanie płocką część Mazowsza,
as pozostałych przy życiu dwu książąt mazowieckich
ftrad Bolesława: Kazimierza i Ziemowita) zamienił na
wołch wasali i obiecał ich uwolnić od związku lennego
X dechami. Tymczasem Ludwik Andegaweński w imie-
10 króla Kazimierza zrzekł się na rzecz Karola IV praw
^bki do księstwa świdnicko-jaworskiego (oraz zasta-
wionej Polsce Byczyny z Kluczborkiem), a Karol IV ustą-
pił w zamian na rzecz Kazimierza Wielkiego ze swoich
praw do Mazowsza, Kazimierz jednak, zawsze niechętny
(zelkim zrzeczeniem terytorialnym, ociągał się z raty-
fikacją tego układu aż po rok 1356.
W kilka lat później podjął Kazimierz Wielki przygo-
i wwania do rewindykacji Śląska. Zaczął od podważania
Uoemburskich tytułów prawnych do tej dzielnicy.
W tym celu wystąpił do papieża z supliką o unieważnie-
sae niesłusznych jego zrzeczeń ku szkodzie Królestwa, do-
. tyczących ziem, które od dawien dawna w sposób bez-
l iporny należały do Polski. Adnotacja kancelarii papie-
tsiej na tej suplice, zalecająca pozytywne załatwienie
sprawy, świadczy o tym, że Kazimierz Wielki odniósł tu
tukces. Faktycznej rewindykacji przeprowadzić jednak
nie zdążył, a myśli jego nie podjęli ani Ludwik Ande-
I taweński, ani Jagiellonowie.
17. Przymierze z Pomorzem Zachodnim
Polska XIV w. wykazywała żywe zainteresowanie nie
:7lko sprawą utraconego Pomorza Gdańskiego, ale rów-
Łież Pomorzem Zachodnim, Już Łokietek próbował wejść
sojusz z książętami zachodniopomorskimi przeciwko
Brandenburgii. Po pokoju landsberskim z 1329 r. Bran-
denburgia wprawdzie przestała zagrażać Polsce, ale Ka-
zimierz Wielki nie tracił z oczu spraw pomorskich
231
I w 1337 r. zawarł jak się domyślamy przymiera*
z książętami pomorskimi. W 1343 r., na krótko przed trak-
tatem kaliskim z Krzyżakami, zacieśnił sojusz z Bogu-
sławom V wołogoskim, któremu oddał za żonę swą córkę
Elżbietę. Kazimierz zamierzał ściślej związać Pomorze
Zachodnie z Polską. W 1350 r. zawarł przymierze z Danią,
które szachowało i Karola IV, i Zakon Krzyżacki. Jui
wcześniej zaangażowała się Polska w walkę o przywró-
cenie utraconej u schyłku XII w. zwierzchności kościel-
nej arcybiskupstwa gnieźnieńskiego nad biskupstwem po-
morskim, czyli diecezją kamieńską. Akcję rozpoczął Ko-
ściół polski, ale Kazimierz Wielki czynnie się do niej
włączył. Nie przyniosła ona zamierzonego celu. Zawa-
żyła jednak na tym, iż biskupstwo kamieńskie zostało
ostatecznie uznane za podległe bezpośrednio Stolicy Apo-
stolskiej, a nie którejś z prowincji kościelnych niemiec-
kich.
Sojusz Kazimierza Wielkiego z Pomorzem Zachodnim
i z Danią pozwolił mu wykorzystać trudności wewnętrzne
Marchii Brandenburskiej. W 1365 r. uzależnił od Polski
i uczynił swoimi lennikami panów von Osten, siedzących
w Drezdenku i Santoku, grodach o bardzo dużym zna-
czeniu strategicznym, zarówno dla strony polskiej, jak
i brandenburskiej. Nadto zajął w 1368 r. należący do
Marchii okręg Wałcza z grodami Drahimiem i Czaplin-
cią Kazimierza Wielkiego, ale ten drugi nabytek bar-
dza ważny, bo rozrywający połączenie terytorialne Bran-
denburgii z państwem zakonnym został ostatecznie
przez stronę, brandenburską uznany.
18. Integracja państwa
Zjednoczone przez Łokietka Królestwo Polskie stanęło
wobec trudnego zadania faktycznej integracji ziem sta-
nowiących do niedawna odrębne organizmy polityczne.
Mimo postępującej wciąż na gruncie gospodarki towaro-
wo-pieniężnej integracji ekonomicznej, nie była to wcale i
"ł S
iwa łatwa. Dawne separatyzmy typu jeszcze plemien-
>. wyrażające się czy to w obyczaju, czy w zwycza-
JKłi prawnych, znalazły w XIII w. oparcie w odrębnych
Accintegrujących orientacjach politycznych. Ideologia
r.'tinoczeniowa była wprawdzie czynnikiem bardzo istot-
: "=. ale nie sięgała często w głąb mas społecznych.
; -adoma polityka władcy w tym zakresie miała zna-
- .-".ie daleko większe. Taką politykę podjął Kazimierz
T.-lki. W sferze gospodarczej wprowadzał jednolite obcią-
ikcia skarbowe i wojskowe dla całej ludności kraju,
popierał unifikację świadczeń na rzecz Kościoła, wpro-
wadził zasadę "jednej monety w jednym Królestwie",
miastom nadawał przywileje, które pozwalały im roz-
nerzać .swą działalność poza granice dawnych dzielnic.
ł zakresie organizacji państwowej utrzymano urzędy
samiestnicze starostów, które pozwalały na dalsze ogra-
niczanie kompetencji dawnych urzędów dzielnicowych.
Te zaś chociaż bynajmniej nie zlikwidowane prze-
Kieniały się faktycznie w urzędy ziemskie, związane od-
tąd z rozwojem samorządu rycerskiego czy szlacheckiego.
Podobny był los dawnych wieców dzielnicowych. W ce-
tech ustawodawczych odwoływano się do nich rzadko,
ozustawiono im natomiast agendy sądowe. Stąd ich
dalsza ewolucja uległa rozszczepieniu. Z instytucji wiecu
rozwijał się stały organ w postaci sądów wiecowych
pieniężny skarb państwowy i potrafił mu zapewnić tak
maczne dochody gotówkowe (z górnictwa solnego, ceł,
podatków gruntowych, ziemskich majątków monarszych
, . - , -, . . , nemskich, zaś drugim torem wykształcało się z nich
kiem. Lenno panów von Osten wygasło wraz ze śmier- li , ^ . . , ^ ^ , , i , a i.
"," T,'""-";"" w n""" i * - ^ - - i- ^ ,- , " przedstawicielstwo stanowe szlacheckie, które w postaci
ejmików ziemskich do znaczenia doszło w XV w.
Nowym czynnikiem integrującym była rada królew-
dca. Dobierana przez monarchę, nie miała ona charak-
teru reprezentacji stanowej, a jeżeli przez większy udział
w niej panów małopolskich wiązała się ściślej z interesa-
mi tej dzielnicy, to w założeniu swoim była organem po-
naddzielnicowym, ogólnopolskim. Dla najważniejszych
funkcji państwowych wprowadzono urzędy centralne,
a więc podskarbiego i podkanclerzego Królestwa. Po raz
pierwszy w naszych dziejach utworzył Kazimierz Wielki
itp.), że praktycznie był niezależny od uprzywilejowanych
stanów z ich dzielnicową jeszcze reprezentacją. Toteł
przy stanowej już budowie społeczeństwa, monarchii
w małym tylko stopniu miała charakter stanowy.
w mniejszym niż księstwa nasze XIII wieku.
Na niezbędną zjednoczonemu Królestwu unifikację pra-
wa było jeszcze za wcześnie, jeżeli prawo miało odpo-
wiadać realiom życia, a nie być tworem sztucznym. Dl
takiej unifikacji jednak król powoli zmierzał, a kody-
fikacja praw dzielnicowych była tu etapem wstępnym
Tak więc na krótko po 1357 r. ujęto w normę pisana
zwyczajowe prawo wielkopolskie, a dopiero później
jak wykazały nowsze badania małopolskie. W zakre-
sie prawa stanowionego natomiast zaczęły się pojawiał
przepisy o charakterze ogólnopolskim. Prawo zwyczajowe
ziemi łęczyckiej, która do lat pięćdziesiątych XIV w. mia-
ła własnego księcia i żyła w znacznym stopniu odrębnyr
życiem państwowym, spisano dopiero pod koniec teg
stulecia, a zatwierdzono w 1419 r. Mazowsze, częściow
inkorporowane do Królestwa, a częściowo zhołdowane,
miało ustawodawstwo własne swoich książąt. Chcąc za-
pobiec praktyce miast polskich odwoływania się do Mag-
deburga o porady w trudnych kwestiach prawnych,
powołał król do życia Sąd Najwyższy Prawa Niemiec-
kiego na Zamku Krakowskim (1356). Był to również po-
ważny czynnik integracji państwa i społeczeństwa.
Nowej rzeczywistości społeczno-państwowej czasów Ka-
zimierza Wielkiego odpowiadała przyjęta około połowy
XIV w., wzorem Węgier i Czech, teoria "Korony Kró-
lestwa Polskiego". W sensie terytorialnym obejmowan*
tym pojęciem nie tylko ziemie faktycznie wchodząc*
w skład Królestwa, ale teoretycznie również te, które
dawniej doń należały. Była więc Korona Królestwa two-
rem jak gdyby ponadczasowym. W sensie prawno-pań-
stwowym wiązała się z tym pojęciem suwerenna na we-
wnątrz i na zewnątrz władza monarsza. Z czasem zna-
lazła tu odbicie również stanowa rzeczywistość społeci-
na, bo pod Koroną Królestwa zaczęto rozumieć oderwana
jak gdyby od osoby monarchy władzę państwową, w któ-
rej udział miały uprzywilejowane stany społeczeństwa.
19. Wzrost znaczenia Polski
w stosunkach międzynarodowych
Polska czasów Kazimierza Wielkiego przedstawiała się"
.-ako zwarty wewnętrznie organizm państwowy o silnych
podstawach gospodarczych i dużym znaczeniu politycz-
nym. Terytorium państwowe powiększyło się w stosun-
fJ do czasów Łokietka ze 102 tyś. km2 do 244 tyś. km2,
i więc przeszło dwukrotnie. Król Kazimierz Wielki roz-
i-inĘł dużą aktywność polityczną. Za partnerów miał
~}adców wybitnych, takich jak Karol Robert, Ludwik
Andegaweński, Karol IV Luksemburczyk, Waldemar IV
duński, czy Winrych z Kniprode wielki mistrz krzyżacki.
Kazimierz Wielki był m.in. (wraz z Bolkiem świdnickim)
rozjemcą w sporze cesarza Karola IV Luksemburczyka
z Rudolfem IV Habsburgiem i Ludwikiem Andegaweń-
skim. Na szczególną uwagę zasługuje kongres krakowski
w 1364 r., upamiętniony słynną ucztą Wierzynka. Ucze-
stniczyli w nim Karol IV, Ludwik Andegaweński, Wal-
demar IV duński. Piotr król Cypru, Bolko świdnicki,
Ziemowit III mazowiecki, a prawdopodobnie również
Władysław opolski, książę pomorski Bogusław V z sy-
aem Kazkiem oraz Otton margrabia brandenburski. Ce-
'.em zjazdu było utwierdzenie pokojowych stosunków i po-
etycznej równowagi w Europie Środkowej, ku czemu
prowadziły już wcześniejsze dwustronne układy. Tylko
Piotr cypryjski, który przybył do Krakowa jako gość
Karola IV, szukał tu zwolenników dla idei nowej kru-
cjaty.
Wzrostowi znaczenia politycznego Polski towarzyszyło
utrwalenie się jej suwerenności wobec dwu najwyższych
władz świata zachodniochrześcijańskiego. Przyswojono
u nas sobie i w praktyce stosowano względem cesarstwa
fasadę zachodnioeuropejskiej doktryny państwowo-praw-
aej, że "król jest cesarzem w swoim królestwie". W sto-
sunku do papiestwa zachowywano wprawdzie ton zwy-
tzajnej wówczas uniżoności, ale nieustępliwie broniono
tego, co zwykło się później nazywać państwową racją
tanu.
S35
20. Sprawa następstwa tronu
po Kazimierzu Wielkim
Już wyżej wspomniano, że na zjeździe w Wyszehradzie
w 1338 r. Kazimierz Wielki naznaczył swoim następcą
Andegawena, gdyby sam nie miał potomstwa męskiego.
Był to układ obliczony na doraźną korzyść polityczną.
Kazimierz miał wówczas zaledwie 28 lat. Wnet zmarła
jego żona Aldona córka Giedymina, z którą nie miał
syna, a więc mógł liczyć i na nowe małżeństwo, i na
potamstwo. Tymczasem pożycie z Adelajdą heską, z którą
zawarł związek małżeński w 1341 r., nie układało się
i król ją w ogóle od siebie oddalił. W kilkanaście lat
później wszczął w Stolicy Apostolskiej sprawę o unie-
ważnienie tego małżeństwa, co jednak przeciągnęło się
na lata, tym bardziej że było to sprzeczne z interesami
Andegawenów i Luksemburgów. Tymczasem zawarł Ka-
zimierz morganatyczne małżeństwo z Rokiczaną, córka
rajcy praskiego, a w 1363 r. z Jadwigą, córką księcia
żagańskiego, ale ii ten związek, z powodu braku wspo-
mnianego już unieważnienia, pozostał nielegalny, a nadto
potomstwa męskiego również nie przyniósł, W tym stanie
rzeczy sukcesja Andegawena na tronie polskim stawała
się coraz bardziej realna. W czasie wyprawy ruskiej
w 1351 r., gdy Kazimierz Wielki ciężko zachorował i wy-
dawało się, że może umrzeć, uczestniczące w wyprawie
rycerstwo złożyło pod Lublinem Ludwikowi Andegaweń-
skiemu przysięgę wierności, stawiając mu jednak warun-
ki, że obejmie rządy w Polsce osobiście, że urzędów sta-
rościńskich nie będzie powierzał przybysaom z zewnątrz
i będzie pokrywał rycerstwu koszty wyp-aw wojennych
na zewnątrz kraju. Tak więc w sprawie sukcesji andega-ł
weńskiej w Polsce Ludwik zaczął pertraktować z rycerz
stwem, co miało bardzo ważne konsekwencje dla formo-
wnia się polskiej monarchii stanowej. Jeszcze jaskraw-
aiy wyraz znalazło to w 1355 r., kiedy u Ludwika w Bu-
dzie stanęła delegacja panów polskich. Ludwik przyrzekł
po objęciu tronu w Polsce znieść wszystkie podatki,
oprócz starych zwyczajem usankcjonowanych świadczeń
i skasować obowiązek stacji, tj. nieodpłatnego, żywienia
236
króla i jego dworu w czasie podróży po kraju. Panowie
polfcy zaś uznali jego sukcesję, ale tylko w linii męskiej.
Kazimierz Wielki z tym rozwiązaniem sprawy sukcesji
się nie pogodził, tym bardziej że i Ludwik nie miał po-
tomstwa męskiego. W 1368 r. przelał prawa synowskie
aa swego wnuka Kazka słupskiego. Był on synem Bo-
gusława V pomorskiego i córki króla Elżbiety. Chociaż
książę ten wydawał się nienajlepszym kandydatem do
tronu, Kazimierz był konsekwentny, bo w testamencie
swoim, spisanym na dwa dni przed śmiercią, uczynił na
)ego rzecz legat w postaci ziem dobrzyńskiej, sieradz-
kiej, łęczyckiej, znacznej części Kujaw z Kruszwicą
. Bydgoszczą, nadto z odzyskanego niedawno z rąk Bran-
denburgii grodu Wałcza, a prawdopodobnie także Złoto-
wa. Wprowadził go więc Kazimierz w swoją ojcowiznę,
-:iślej w posiadanie terytorium, którym władał jego
dziad Kazimierz kujawski, a nadto stwarzał mu pomost
łączący ów legat z Pomorzem. Nadanie nie oznaczało wy-
uczenia tych ziem ze zjednoczonego Królestwa, jak tego
-iekiedy się domyślano. W myśl teorii Korony Królestwa
Polskiego mogły one co najwyżej stać się lennami Ko-
:;iny, a wyłączenie z nadania głównych grodów kujaw-
Sr-.ich, tj. Brześcia i Inowrocławia, było właśnie gwarancją
tej niepozbywalności. Natomiast przez przeniesienie na
Kazka własnej ojcowizny związał go Kazimierz Wielki
faktycznie z dynastią. Rozumiał to dobrze Ludwik Ande-
gaweński, dlatego pod pozorem obrony nienaruszalności
terytorium państwowego Polski spowodował unieważnie-
nie tej części testamentu przez sąd ziemski sandomierski.
Z innego już tytułu, bo z nadania Ludwika, zatrzymał
Kazko tylko ziemię dobrzyńską oraz grody Kruszwicę,
Bydgoszcz, Wałcz i Zlotów. Myśl zatem Kazimierza Wiel-
kiego, aby uczynić Kazka sukcesorem tronu polskiego czy
to po Ludwiku Andegaweńskim, czy też przeciw Ludwi-
kowi, a przy tej okazji połączenia Pomorza Zachodniego
z Polską, coraz bardziej się oddalała. W gruncie rzeczy
znaczna część społeczeństwa szlacheckiego wolała na tro-
nie polskim monarchę obcego, od którego mogła wy-
targować ustępstwa, niż sukcesora, który legitymowałby
się prawem dynastycznym. Interes stanowy brał tu górę
287
nad interesem państwa. Był to silny atut w rękach Lud-
wika. Zdołał on bowiem nie tylko utrzymać się na tronie
polskim, ale nadto wbrew układom z 1355 r. (przywi-
lej budziński) przenieść prawo do tego tronu na linię
żeńską Andegawenów, tj. na swoje córki.
21. Rządy andegaweńskie w Polsce
Uprzedzony w porę o chorobie Kazimierza Wielkiego,
Ludwik Andegaweński stanął w Krakowie 7 listopada
1370 r., a więc zaledwie w dwa dni po śmierci ostatniego
Piasta. Koronację przygotowano pośpiesznie, toteż odbyła
się ona już 17 listopada. Dokonano jej w Krakowie, co
zaraz na początku nieprzychylnie do nowego władcy
ustosunkowało Wielkopolan, i tak zresztą niechętnych
Ludwikowi, mającemu oparcie u panów małopolskich.
Obietnicy złożenia insygniów koronacyjnych w Gnieźnie
Ludwik nie dotrzymał. W interesie Andegawena jego ma-
łopolskie stronnictwo obaliło testament Kazimierza Wiel-
kiego w części dotyczącej zapisu na rzecz Kazka słup-
skiego. Przy okazji koronacji nowy król nadał nadto zie-
mię wieluńską Władysławowi opolskiemu, rozszerzając
kosztem ziem koronnych władztwo wasala Luksembur-
gów; później (1372) powierzył mu rządy na Rusi, akcen-
tując jej odrębność w stosunku do Polski. Władzę na-
miestniczą w Polsce oddał Ludwik zaraz po koronacji
swojej matce, a siostrze Kazimierza Wielkiego, Elżbiecie,
sam zaś powrócił na Węgry, gdzie absorbowały go
zwłaszcza sprawy bałkańskie.
W Polsce tymczasem ścierały się opinie i poglądy, któ-
re polaryzowała dążność Ludwika do zmiany prawa
dynastycznego polskiego, tj. do przeniesienia sukcesji
w Polsce na linię żeńską Andegawenów. Obok małopol-
skich stronnictw Ludwika, na czoło których wysunął
się podkanclerzy, a z kolei kanclerz Królestwa i biskup
się podkanclerzy, a z kolei kanclerz Królestwa i DISKUP
krakowski Zawisza z Kurozwęk, zarysowało się stron-
nictwo tzw. legalistów. Aprobując prawo Ludwika do
tronu polskiego, legaliści byli przeciwni zmianie prawa
dynastycznego. Przewodzili temu stronnictwu arcybiskup
gnieźnieński Jarosław ze Skotnik Bogoria oraz kanclerz
238
ł
Królestwa i następca Bogorii na arcybiskupstwie Janusz
Suchywilk. Byli jednak również zdecydowani przeciwni-
cy sukcesji andegaweńskiej, dążący do obalenia rządów
Ludwika, c Silne oparcie stronnictwo to miało zwłaszcza
w Wielkopolsce, ale niesłusznie zarzuca mu się tendencje
eparaty styczne; było ono bowiem raczej wyrazem walki
konkurencyjnej z Małopolską, która wiodła prym w rzą-
dach państwem.
Jeżeli słusznie postawiono podkanclerzego Królestwa
z czasów Kazimierza Wielkiego Janka z Czarnkowa
w stan oskarżenia o to, że usiłował wykraść z grobu ka-
zimierzowskiego grobowe insygnia króla, to insygnia te
były potrzebne właśnie malkontentom wielkopolskim
przeciwko Ludwikowi, ponieważ właściwych insygniów
koronacyjnych Ludwik do Gniezna nie odesłał. Zrazu być
może liczono się w myśl testamentu Kazimierza Wiel-
kiego z koronacją Kazka słupskiego, ale rychło wy-
sunął się na czoło bardziej ambitny i wytrwały konku-
rent, książę na Gniewkowie (Kujawy) Władysław Biały,
wówczas mnich cysterski w Dijon we Francji. Jego za-
biegi w stolicy papieskiej o dyspensę od ślubów zakon-
nych zostały pokrzyżowane przez Ludwika, a kilkakrotne
próby opanowania Wielkopolski czy choćby gniewkow-
skiej ojcowizny (1371, 1373, 1375) udaremnione. Skwa-
pliwość, z jaką Ludwik starał się pozbyć z Polski Wła-
dysława Białego, co uczynił w końcu odkupując jego
księstwo (1379 r.), świadczy dobitnie, że w grze była staw-
ka znacznie wyższa niż -peryferyjny Gniewków. Kolej-
nym kandydatem opozycji wielkopolskiej do tronu w Pol-
sce był Ziemowit IV mazowiecki, którego nawet na zjeź-
dzie sieradzkim w 1383 r, próbowano okrzyknąć królem,
a projektowano choćby siłą doprowadzić do jego małżeń-
stwa z córką Ludwika Jadwigą.
Rzecznicy unii węgiersko-polskiej bardzo żywo za-
krzątnęli się nie tylko około utrwalenia rządów andega-
weńskich w Polsce, ale i około przeniesienia sukcesji tro-
-- i"i-""" " n",o łęńyka Ąndfigawenów. Skutecznym
nu polskiego na linię żeńską Anaegawenu". ^..v. .
instrumentem zjednywania zwolenników dla dworu stały
się tzw. trybunały restytucyjne, komisje o atrybutacii
sądowych, które rewidowały słuszność licznych wywłasz-
czeń ziemskich, dokonanych przez Kazimierza Wielkiego.
239
Tę samą rolę spełniły nadane licznym osobom jednostko-
we przywileje, zwłaszcza lokacyjne. Za udzielone przywi-
leje pozyskano również aprobatę zmiany prawa sukcesyj-
nego ze strony niektórych ważniejszych miast. Wreszcie
w układzie koszyckim 1374 r., szlachta dochodząca do roli
najważniejszego po królu czynnika w życiu politycznym
państwa, usankcjonowała przeniesienie sukcesji tronu
w Polsce na jedną z córek Ludwika. Uzyskała za to, jako
stan, rozległy przywilej, który zwalniał ją od wszystkich
dotychczasowych świadczeń na rzecz państwa, z wyjąt-
kiem poradinego z gruntów kmiecych, zredukowanego do
symbolicznej niemal kwoty 2 gr z lana; gwarantował
integralność państwa, obsadzanie głównych urzędów Po-
lakami, odszkodowania z tytułu wypraw wojennych,
a wreszcie konfirmował generalnie wcześniej uzyskane
przywileje. Za cenę podobnej redukcji świadczeń w do-
brach kościelnych (do 4 groszy z łana w dobrach klasz-
tornych i do 2 gr w innych posiadłościach) zaaprobowało
wreszcie w 1381 r. zmianę prawa sukcesyjnego również
duchowieństwo.
Rządy andegaweńskie w Polsce nie cieszyły się jednak
popularnością. Rozbudziły natomiast silnie namiętności
polityczne. Wymownym faktem było zabójstwo kilku-
dziesięciu Węgrów, dworaków królowej Elżbiety, jakiego
dopuściło się pospólstwo krakowskie w 1376 r. Skłoniło to
Elżbietę do wyjazdu z Polski, a z kolei próba powierze-
nia rządów namiestniczych Władysławowi Opolczykowi
wywołała nową falę niezadowolenia. Trzeba więc było
powrócić do namiestnictwa Elżbiety, a po jej śmierci
(1380) oddać je panom polskim, tj. przywódcy stronnictwa
prowęgierskiego Zawiszy z Kurozwęk i czterem tzw. wiel-
korządcom.
We wrześniu 1382 r. zmarł król Ludwik Andegaweński.
Tron polski, zgodnie z prawem sukcesji, miał przypaść
żeńskiej linii Andegawenów. Sprawa nie była łatwa. Na-
znaczona przez Ludwika do tronu polskiego jego najstar-
sza córka Katarzyna nie przeżyta ojca. Ludwik myślał
więc o następnej córce Marii, na co panowie polscy zrazu
wyrazili zgodę. Trudności powstały wtedy, gdy dwór nie
zrezygnował z jej małżeństwa z Zygmuntem Luksem-
burczykiem, wówczas margrabią brandenburskim. Lud-
240
w-c chciał stworzyć fakty dokonane i gdy z początkiem
tSt3 r. zmarł Zawisza z Kurozwęk, zamierzał Zygmunto-
v. powierzyć rządy namiestnicze w Polsce. Wyprawa
^.Jg-nunta do Polski spotkała się jednak nie tylko
kontrakcją przywódcy opozycji wielkopolskiej Bari.o-
K< z Odolanowa, ale poruszyła także Małopolan. Osta-
tecznie Luksemburczyk nie został wpuszczony do Krako-
. W tej sytuacji zabiegi panów polskich zwróciły się
CA wdowie po Ludwiku, aby do tronu polskiego nazna-
=3-{a najmłodszą swą córkę Jadwigę. Mimo zgody na ta-
cą koncepcję, królowa-wdowa ociągała się, a tymczasem
łygmunt próbował ponownie opanować Polskę, jako nie
oroszony namiestnik. Na kilku zjazdach tego okresu roz-
ważano sprawę sukcesji z dużym poczuciem odpowie-
dzialności, a wreszcie ultymatywnie zażądano w Radom-
iu w 1384 r. przyjazdu Jadwigi, pod groźbą wyboru
Laego króla. W tej sytuacji jedenastoletnia Jadwiga
ynybyla do Polski i jesienią 1384 r. została koronowana
u "króla". Pierwszorzędnego znaczenia nabierała teraz
^-"awa małżeństwa Jadwigi. Jadwiga była bowiem za-
leczona z księciem Wilhelmem Habsburgiem, którego
w Polsce nie aprobowano, podobnie jak Luksemburczyka.
Pwtanowiono natomiast wypłacić Habsburgom wysokie
icszkodowanie (200 tyś. florenów) przewidziane węgier-
ica-austriackim układem na wypadek niedojścia do
Antku małżeństwa. W Wielkopolsce rosła liczba zwolen-
Aców Ziemowita IV, jako kandydata do ręki Jadwigi,
tomiast panowie małopolscy przygotowywali projekt
ni personalnej Polski z Litwą.
22. Kultura Polski XIV w.
Polska wieku XIV zbierała już obfite plony tej ewolu-
Q wewnętrznej, która znaczne postępy poczyniła w stu-
teou poprzednim, a zamknęła się nową jakościowo formą
Kroju społeczno-gospodarczego i państwowego w dru-
9tJ połowie panowania Kazimierza Wielkiego. Wzrost
wydajności rolnictwa, produkcji górniczej i rzemieślni-
d oraz wymiany towarowej, wszystko to podniosło za-
aość społeczeństwa i stworzyło nowe potrzeby w za-
IHistoria Polski do roku 1505
241
e-' Ł
kresie dóbr kulturalnych. Na niespotykaną dotąd ska]q
rozwinęło się budownictwo murowane, a podstawowyr
budulcem stalą się cegła. Jeśli dawniej wśród budowli
murowanych zdecydowanie przeważały obiekty sakralne,
teraz proporcje te uległy zmianie. Przy licznie wznoszo-i
nych wciąż jeszcze kościołach, zarówno w miastach, ja
i wsiach duży rozmach osiągnęło budownictwo fortyfikac:
miejskich, zamków należących do systemu obronnego pa
stwa, rezydencji monarszych, możnowładczych i kościt
nych, a także domów mieszczańskich. Kulminacja te.
budownictwa przypada na czasy Kazimierza Wielkiego
przy czym sam król odegrał w tej dziedzinie bardi
znaczną rolę. Współczesna tradycja przypisała mu ful
dację 14 kościołów, a nadto wzniesienie około 50 zamkó
i warowni miejskich. Do wielkich budowniczych należ)
także m. in. arcybiskup gnieźnieński Jarosław ze Skofr
nik Bogoria.
Troszczono się nie tylko o solidność murów, ale tak
o estetykę ich wyglądu. Coraz większą rolę w budowni
twie i jego wystroju odgrywali choćby ze względu
skalę zasięgu tego budownictwa ludzie miejsce
Pojawili się więc rodzimi mistrzowie sztuki budowla;
(muratorskiej), a wznoszone przez nich budowle pr;
bieraly odrębne polskie cechy architektoniczne. Dotyi
to zarówno obiektów sakralnych, tworzących w tym c.
się zręby tzw. polskiego gotyku, jak też budowli waroi
nych, słynnych zamków kazimierzowskich opatrzony
w potężne wieże. W związku z wystrojem wnętrz różu
jało się rzeźbiarstwo, snycerstwo i malarstwo. Na żarn
wienie królewskie np. nie tylko zabudowano wzgór
wawelskie "pięknymi domami i wieżami", ale ozdobior
je nadto licznymi wspaniałymi rzeźbami i malowidła!
Troska króla nie ograniczała się do jego rezydencji włi
nych. Na przykład w wielkim przywileju dla Krako
z 1358 r. Kazimierz zastrzegł, aby miasta w reprezentac:
nych miejscach nie szpecono w przyszłości niestoso
zabudową.
Do najokazalszych, budowli tej epoki w granicach :
stwa polskiego należały: katedra Wawelska (gotyi
kościół Marii Panny w Krakowie, kościoły Sw. Katar:
i Bożego Ciała w Kazimierzu pod Krakowem, kati
BKaa6ska, gnieźnieńska i włocławska, kościoły kolegiac-
ł-e w Wiślicy i w Sandomierzu i inne. Poza granicami
wraesnego Królestwa w obrębie historycznych ziem poi-
łoi na uwagę zasługują: na Śląsku katedra wrocław-
kx, kościoły bazylikowe Sw. Magdaleny i Sw. Elżbiety
t Wrocławiu, takież kościoły (parafialne) w Strzegomiu,
Jecciej Górze, Świdnicy; na Pomorzu kościoły św. Ja-
tafca w Toruniu, Marii Panny w Gdańsku i pod takim
i* JIII wezwaniem w Stargardzie; na Mazowszu katedra
*v. Jana w Warszawie. Wśród budowli świeckich, obok
w-Sórza wawelskiego, wspomnieć można przykładowo
oki w Kruszwicy, Lipowcu, Będzinie, Bolesławcu, wie-
i( ratuszową w Krakowie i inne. Budowle gotyckie tego
WTESU zdobiono często rzeźbami w kamieniu (np. statua
CEi$źny Salomei w kolegiacie głogowskiej). Osobne miej-
cs zajmuje rzeźba nagrobna, której najbardziej repre-
latywne przykłady przedstawiają grobowce Łokietka
l Kazimierza Wielkiego w katedrze Wawelskiej. Dużą
mhc w wystroju wnętrz budowli sakralnych odgry-
i rzeźba drewniana. Odrębny jej typ stanowią Ma-
>y (Szaflary, Czchów, kościół Karmelitanek Bosych
' Krakowie), dalej krucyfiksy (np. krucyfiks królowej
Jtewigi w katedrze Wawelskiej, krucyfiks kościoła w
mwtułach). Rzadszy typ stanowi drewniana statua
iBonierza Wielkiego z kolegiaty wiślickiej (dziś w Mu-
an Uniwersytetu Jagiellońskiego). Wśród malarstwa
gi>ŁŁmć należy polichromię (np. kościoły Sw. Jana
Gnieźnie, bożogrobców w Miechowie, cysterek w La-
osie, parafialny w Niepołomicach), malarstwo witrażowe
taarira włocławska, kościół Dominikanów w Krakowie)
oz łztukę iluminatorską (miniatury licznych rękopisów
6d religijnej, obrazowa legenda o św. Jadwidze).
W tym zakresie widać więcej wpływów obcych: czeskich,
wuriuch, niemieckich, francuskich.
Stay kunszt i znaczenie w omawianym okresie osiąg-
*i sztuka złotnicza, zwłaszcza popytem cieszyły się
* ze srebra, jak relikwiarze, kielichy, monstrancje
sprzęt liturgiczny, a również ozdoby i zastawa
, na które zgłaszały zapotrzebowanie dwór kró-
dwory książąt (Śląsk, Pomorze Zachodnie, Ma-
i możnych. Po wycofaniu z użytku lub zniszcze-
243
niu wyroby te przetapiano, dlatego zachowało się ich sto
sunkowo niewiele, ale za to szansę długiego trwania mi
ły dzieła wybitne. Przykładowo należy wymienić grobo
we insygnia Kazimierza Wielkiego, kielichy z daru tegol
króla dla kolegiaty kaliskiej oraz kościoła parafialnegł
w Stopnicy, wreszcie relikwiarz dar Kazimierzowsh
dla katedry płockiej.
Stabilizacji gospodarczej l politycznej Polski XIV
jak również dojrzewaniu stanowego ustroju społec;
stwa i doskonaleniu się aparatu władzy, towarzyszył n
woj ogólnej kultury społecznej. Świadomość dokonany!
i dokonujących się przemian, w wyniku których rósł di
brobyt wszystkich warstw społeczeństwa, rodziła poszl
nowanie prawa, dążność do normowania na użytek po
tomnych tego, co współcześni uważali za słuszne i k
rzystne. Z kolei monarcha szanował zwyczaj i intera
wszystkich warstw społecznych, chociaż nieraz wypadate
podporządkowywać prawo stanowione wymogom pań-
stwa. Za czasów Kazimierza Wielkiego ustawodawstwi
objęło wiele dziedzin życia, bo właściwe prawo ziemskie
(dotyczące warstwy rycerskiej), tzw. układ ziemski, czyi
stosunek rycerstwa szlachty do ludności kmiecej, ro&
ległe sfery życia miejskiego, regulowane najczęściej na
drodze pojedynczych przywilejów dla poszczególnych
miast, stanowisko prawne ludności żydowskiej, a nawet
z osobna górników (w ordynacji krakowskich żup sol-
nych z 1368 r.). W związku z powołaniem do życia
w 1356 r. Sądu Najwyższego Prawa Niemieckiego IM
zamku Krakowskim zatroszczył się król o to, aby ta nów
instytucja mogła dysponować własnym egzemplarzem tz.
Zwierciadła saskiego. Szerokie stosowanie dokumentów
było przejawem wzrostu roli pisma w społeczeństwu
i wywodziło się z powszechnego poszanowania prawa.
tym samym tle zaczęły się pojawiać pierwsze rachi
gospodarcze i zawiązki ksiąg uposażeń w dobrach kość
nych (diecezje wrocławska, płocka, krakowska). Ta
w stosunkach międzypaństwowych umowa, układ bi
często górę nad przemocą. Polska omawianego okresu
tylko zawierała wiele umów dwustronnych (także li
nych), ale także odegrała niemałą rolę w tworzeniu zbi-|
rowego porozumienia w celu zachowania równowagi
244
Europie środkowej (kongres krakowski 1364 r.). W sze-
kich kręgach społeczeństwa obok wcześniej już roz-
tadsonej świadomości narodowej rodzić się zaczęła
ftnadomość państwowa, która w przyszłości miała do-
móc w asymilowaniu się żywiołów etnicznie obcych.
Sleodłącznym elementem scharakteryzowanych wyżej
frwfflian był rozwój oświaty. Szkoły zachowywały swój
fadyeyjny profil instytucji kościelnych (szkoły parafial-
r i katedralne), ale osiągnęły znacznie wyższy poziom.-
Jftka) przechodzono często do wyższego szczebla quadri^
m (arytmetyka, geometria, astronomia, muzyka), a i
f; się wydaje również do elementów filozofii czy
^awa kanonicznego, zwłaszcza w szkołach katedralnych,
przygotowujących do niższych święceń kapłańskich;
Słtcła zaś parafialna krakowska osiągnęła na tyle wy-
ac poziom, że w kazimierzowskim uniwersytecie mogła
pełniąc rolę wydziału artium, czyli wstępnego studium
MSiwersyteckiego.
Wzrost kultury społecznej w Polsce XIV w. legł u pod-
aar Krakowskiego Uniwersytetu. Utworzony w 1364 r.
są mocy koncesji papieskiej z roku poprzedniego, był
c--zą po praskiej (1348) fundacją uniwersytecką w Eu-
pis środkowej. Dopiero w 1365 r. powstał uniwersytet
Wiedniu, w 1367 r. uniwersytet węgierski w Pecs,
ł 1326 r. pierwszy uniwersytet na terenie Niemiec w Hei-
delbergu. Niektórzy badacze przypuszczają, że zabiegi
acało założenia uniwersytetu w Krakowie podjął Kazi-
as*rz Wielki już na krótko po fundacji praskiej.
V ówczesnej Europie wykształciły się dwa modele
imwersytetów: model bolońsko-padewski, charaktery-i
K!"iny dla Włoch, południowej Francji i Hiszpanii, oraz
el paryski, który przyjął się w Europie północno-za-
.niej. Pierwszy zasadzał się na korporacjach studen-
wyłaniających spośród siebie rektorów i najmują-
sobie profesorów. W typie paryskim natomiast,
kolegialnym, profesorowie tworzyli korporacje
tenym rektorem i własnym pomieszczeniem, w któ-
'= mieszkali wykładowcy. Słuchacze zaś podporządko-
?TT?';! się rygorom kolegiów. Kazimierz Wielki przyjął
.morzonego w Krakowie uniwersytetu model włoski,
849
przy czym przywilej erekcyjny powoływał się na wzór
Bolonii i Padwy. Zbliżał się jednak faktycznie do wzoru
neapolitańskiego; w Neapolu bowiem cesarz Fryderyk II
założył uniwersytet, który nosił cechy uczelni państwo-
wej. Nie tylko został przez władcę uposażony, ale nadto
z jego ramienia był nadzorowany, gdy zwykle czynił to
biskup diecezji lub inny przedstawiciel Kościoła. Właśnie
Uniwersytet Kazimierzowski uposażono z królewskich
żup solnych, a promocji udzielać miał kanclerz królew-
ski. Nie zyskało to aprobaty papieskiej, wywołało sprze-
ciw biskupa krakowskiego Bodzanty i utrudniło pracę
uczelni u jej początków. Świecki i państwowy charakter
Uniwersytetu Kazimierzowskiego polegał również na
tym, że miał on kształcić ludzi do służby państwowej.
Widoczne to jest z jego struktury. Nie uzyskał Wydziału
Teologii, bo papież nie wyraził na to zgody, natomiast
Wydział Prawa miał obejmować aż osiem katedr, w tym
pięć prawa rzymskiego, a trzy kanonicznego; planowano
tylko dwie katedry medycyny, a jedną w zakresie dys-
cyplin wstępnych, czyli artes. Była to więc v/ intencji
założyciela szkoła prawniczego myślenia, tak jak kance-
laria królewska była w czasach Kazimierza Wielkiego
świetną szkolą polityki i służby dyplomatycznej.
Początki Uniwersytetu były trudne, są jednak kon-
kretne ślady źródłowe jego działalności. Kazimierz Wiel-
ki rozpoczął budowę w Kazimierzu pod Krakowem bu-
dynku dla uczelni. Wraz ze śmiercią króla praca Uni-
wersytetu ustała.
W dalszym ciągu wyjeżdżano w XIV w. na studia za-
graniczne. Rozwój nauki nie osiągnął jednak w kraju
wyższego pułapu. Mimo powstania w Krakowie uniwer-
sytetu, na polu dociekań naukowych przodował Śląsk.
Znanych tu było kilku lekarzy, a wśród nich Jan archi-
diakon głogowski, autor dziełka o zarazie; w dziedzinie
filozofii dał się poznać Jan z Grotkowa, jeden z pierw-
szych uczonych świeckich; tu powstał również traktat
o ortografii pióra Franciszka z Lwówka.
Piśmiennictwo wieku XIV w Polsce nie jest jeszcze
pokaźne, ale zachodziły w nim bardzo istotne zmiany.
Obok łaciny bowiem w użycie wchodził powoli język
polski. W zakresie historiografii mamy do zanotowania
248 *
kronikę Janka z Czarnkowa, będącą głównie "pamiętni-
Uem politycznym" z okresu rządów andegaweńskich
Polsce (do 1384), dalej powstałą na Śląsku w ostatniej
ćwierci XIV w. Kronikę książąt polskich (do 1382),
a wreszcie nie uznawaną dawniej przeważnie za samo-
tay utwór Kronikę krakowską lub Kronikę katedralną
'krakowską (1202 - 1377). W rozwoju rocznikarstwa widać
dejście od spraw ogólnopolskich, a większe zaintereso-
wanie sprawami lokalnymi. W tym zakresie na uwagę
sasługują zwłaszcza: Rocznik Troski (związany z ośrod-
kiem franciszkańskim w Krakowie), Rocznik miechowski
(powstały w klasztorze bożogrobców w Miechowie), tzw.
Kocznik Świętokrzyski nowy i Rocznik małopolski. W dal-
nym ciągu rozwijała się hagiografia. Najważniejsze utwo-
17 z tego zakresu powstały z początkiem XIV w., lub na-
wet niektóre na przełomie XIII/XIV w. Są to: Żywot
błogosławionej Kingi (żony Bolesława Wstydliwego), bło-
oriawionej Salomei (siostry Wstydliwego), św. Jacka
pióra Stanisława z Krakowa, oraz tzw. Cuda św. Woj-
ciecha. W języku polskim zostały spisane ocalałe w drob-
nych fragmentach tzw. Kazania świętokrzyskie. Psałterz
floriański (dla królowej Jadwigi), a prawdopodobnie
rtwnież na XIV jeszcze wiek należy datować pokrewny
temu ostatniemu Psałterz puławski. Poezja (zarówno ła-
cińska, jak i w języku polskim) rozwinie się dopiero
stuleciu następnym. Do XIV w. należy wiersz nagrob-
SJ o Bolesławie Chrobrym z katedry poznańskiej, słyn-
Pieśń o wójcie Albercie, a także hymn Goudę Mater
Polonia. W języku polskim natomiast zapisano niektóre
fieśni religijne.
VII. MONARCHIA STANOWA JAGIELLONÓW
(1386 -1505)
l. Podstawy geograficzne monarchii jagiellońskiej
Wstąpienie na tron polski Władysława Jagiełły oznacza
przesunięcie się punktu ciężkości państwa polskiego na
wschód. Niezależnie od interesów dynastycznych Jagiello-
nów, istniały czynniki natury politycznej, społecznej i go-
spodarczej, które powoli, ale skutecznie, zespalały połą-
czone osobą monarchy państwa, a w każdym razie góro-
wały nad siłami odśrodkowymi, których nie brakło
zwłaszcza na Litwie. Czynniki zespalające były na tyle
silne, że z kolei wpływały na przetwarzanie się budowy
wewnętrznej zarówno Polski, jak i Litwy, oraz na formo-
wanie się nowych elementów kultury i świadomości
w obu państwach. Data więc 1386 r. stanowi ważną ce-
zurę chronologiczną nie tylko w dziejach Polski, ale także
Europy wschodniej.
Od czasów andegaweńskich zaznacza się spadek zainte-
resowania Polski jej granicą zachodnią. Pogłębił się on
jeszcze w czasach jagiellońskich. Jeżeli nowa dynastia
nie miała zrozumienia dla tradycji Polski piastowskiej,
jest to w znacznym stopniu zrozumiałe. Gorzej, że
i w otoczeniu Jagiellonów sprawy wschodnie zaczęły
przesłaniać wagę spraw zachodnich. W XV w. zdarzała
się kilkakrotnie okazja rewindykacji Śląska, ani razu
jednak nie podjęto skutecznych i konsekwentnych w tyra
kierunku kroków. Ograniczono się jedynie do nieznacz-
nych korektur granicy ze Śląskiem przez nabycie drob-
nych księstw oświęcimskiego i zatorskiego na rzecz Ko-
rony oraz siewierskiego na rzecz biskupstwa krakow-
skiego. Na południu w obręb państwa polskiego weszły
w sposób dość przypadkowy, jako zastaw, grody spiskie. |
Na północy najbardziej wytrwała dążność Jagiellonów
do unicestwienia Zakonu Krzyżackiego przywróciła Polsa
24 ' t
i^p do Bałtyku. Najżywotniejszy interes narodu ł pan-
aa został tu spełniony nawet z pewną nadwyżką, bo
TW r i zawładnęła również znaczną częścią Zalewu Wi&la-
f3 wraz z Elblągiem i opanowała znaczne jego zaple-
Ck terytorialne z Malborkiem i okolicznymi Żuławami
K Warmią. Jeżeli rewindykacja Pomorza Gdańskiego
l aemi chełmińskiej oznaczała powrót Polski na dawny
itry. jej osadnictwa, to pozostałe nabytki po prawej
amile Wisły wprowadzały w obręb państwa element
^Kważnie obcy pod względem etnicznym. Z punktu wi-
AKia geograficznego przebieg nowej granicy Polski
x Zgonem Krzyżackim przedstawiał się raczej nieko-
aTf.^ie. Poważną poprawę budowy terytorialnej zarówno
^Ł5.;;. jak i Litwy przynieść mogła likwidacja pruskiej
oeści państwa zakonnego, czego jednak monarchia ja-
tifc-L;ńska nie dopięła. Poważnego przesunięcia granicy
pKsstwJwej Polski dokonano na terenie Mazowsza, przez
ancc.-porację ziem rawskiej i gostyńskiej z ziemią bełską
lAtK!), sochaczewskiej (1476), a wreszcie płockiej (1495).
flfte to znacznie więcej, niż zdołał objąć swoją bezpo-
Kcćcią władzą Kazimierz Wielki, i przybliżało likwidację
,f. ?. mazowieckiego.
'; .-poważniejsze zmiany zachodziły na wschodzie. Ideą
-:- .irewskiego z 1385 r. było wcielenie Litwy do Polski,
ł r.-, .im stworzenie wspólnego organizmu politycznego
li"'- '.'/ladzą Jagiełły. Ówczesne terytorium państwa pol-
_-;.:) liczyło 244 tyś. km2, gdy państwo litewskie, obej-
T -. :e, oprócz etnicznej Litwy i pokrewnej jej Żmudzi,
er-- -ae obszary ziem ruskich, było blisko czterokrotnie
vs:'-s:s. Pod względem demograficznym jednak Polska
lei: okresu niewiele ustępowała państwu litewskiemu,
9oK-.sra gęstość zaludnienia Polski dochodziła do 9 osób
.E:-!*, gdy na ziemiach litewsko-ruskich w tym okresie
JUK szacowana średnio trzykrotnie niżej. Ogromnie nie-
Bcystna była przy tym budowa terytorialna państwa
itewskiego. Najbardziej wysunięta na północny zachód
Łc^ź była wprawdzie oddzielona zarówno od inflanc-
tE;, jak i od pruskiej części państwa zakonnego gęstą
i kedostępną puszczą, ale i od strony Litwy właściwej
icrębniała się pod względem geograficznym. Także
'nJTmrn od strony Prus była oddzielona pasem gęstych
249
lasów, co stanowiło element bardzo korzystny i utrud-
niający Zakonowi inwazję na wschód. Natomiast od stro-j
ny północno-wschodniej i wschodniej granice państwa
litewskiego pokrywały się mniej więcej z granicami po-i
litycznymi podbitych przez nie ziem połockiej, witebskiej
i smoleńskiej, księstw wierchowskiego i czermhowskiego
oraz ziemi kijowskiej. Były to jednak przeważnie gra-
nice nienaturalne, a więc trudne do trwalszego utrzyma-
nia. Od południowego wschodu nadto i od południa pań-
stwo litewskie wchodziło na obszary stepowe, gdzie zatem
jego granica była już zupełnie płynna. W maksymalnym
zasięgu mogła dochodzić do dolnego Dniepru, o który
opierał się Chanat Krymski, a w rejonie Oczakowa
l Odessy aż do Morza Czarnego. Od strony południo-
wo-zachodniej biegła natomiast linią Dniestru i aż do
zachodniego Podola miała charakter naturalny.
Próba utrzymania jednego organizmu politycznego na
rozległych obszarach Polski i Litwy, bardzo zróżnicowag
nych pod względem etnicznym, demograficznym, społeoj
nym, geograficznym, kulturalnym i wyznaniowym, zatai
mała się bardzo szybko. Już tzw. unia wileńska z 1401 r.
konstytuowała Litwę i Polskę jako państwa odrębne, tyle
te pod władzą zwierzchnią jednego monarchy.
Siłą rzeczy musiały się wyłonić problemy graniczne
między Polską i Litwą. Jest to zrozumiałe, jeżeli się zwa-
ły, że walka o Ruś Halicko-Włodzimierską za czasów Ka-
limierza Wielkiego i Ludwika Andegaweńskiego rozgry-
wała się między Polską, Węgrami i Litwą. Dziełem rze-
czywistych twórców unii polsko-litewskiej i kierowników
polskiej polityki był akt formalnego objęcia Busi Ha-
Ucko-Włodzimierskiej pod władzę Polski (1387). Aktu te- l
go dokonała Jadwiga jako sukcesorka Ludwika, a cho-
dziło w nim przede wszystkim o uchylenie zwierzch-
ności węgierskiej nad tym krajem, utrwalonej po śmierci
Kazimierza Wielkiego. Terenami spornymi między Polską
a Litwą były Wołyń i zachodnie Podole. Wołyń dostał się
w ręce litewskich Lubartowiczów, a z kolei pod bezpo-
średnią władzą Witolda, zachodnie zaś Podole, po przej-
toowych rządach litewskich, w 1430 r. opowiedziało się
za Polską. Przy tym na Wołyniu Litwa zdołała rozsze-
rzyć swoje władztwo na Włodzimierz, należący wcześniej
l
polskiej części Rusi, zaś Podole powiększyło swój
tar w stosunku do czasów kazimierzowskich o ziemie
górnym Bohem i w takim kształcie zostało przejęte
a Polskę. Przynależność Wołynia do Litwy, a Podola
Polski została ostatecznie zagwarantowana przez Ka-
-:-:rza Jagiellończyka w 1453 r. Niemniej zarówno na
aesie ruskie pozostające w granicach Polski, jak też na
''słyń i Podlasie będące w obrębie Litwy, przez cały
i. ;.:; XV przenikało osadnictwo polskie, zmieniając po-
v... oblicze etniczne tych ziem.
2vierzchność Polski rozciągnęła się u schyłku XIV w.
---~ież na hospodarstwo mołdawskie, przez które pań-
S~Ł-J> polskie sięgało Morza Czarnego. Była to zwierzch-
aofć o charakterze lennym, nigdy zresztą należycie nie
'icryalona, a praktycznie zerwana już u schyłku XV w.
X* terenie bowiem hospodarstwa, będącego wytworem
ue'-'entów etnicznych dacko-romańskich, germańskich
słowiańskich, ścierały się wpływy węgiersko-polskie,
iet i tureckie. Dla Polski był to teren ważny z punk-
idzenia gospodarczego, bo umożliwiał łączność przez
ie polskie basenu czarnomorskiego z bałtyckim
' Europą Zachodnią. Na styku państwa polskiego z Mol-
iiŁVią rysował się sporny problem przynależności pań-
owej pogranicznego terytorium Pokucia.
2. Zmiany w strukturze rolnictwa
Osadnictwo na prawie czynszowym, tak żywo rozwija-
Jtre się na ziemiach polskich w XIII i XIV w., przyniosło
'irost wydajności gospodarki rolnej, chłopom dało znacz-
34 sferę wolności osobistej, możliwość obrony własnych
yaw zarówno w obrębie organizacji samorządowej wsi
aa prawie niemieckim (sąd ławniczy), jak też w sądach
Boskich, a wreszcie ułatwiało bogacenie się przynaj-
ej niektórym bardziej przedsiębiorczym przedstawt-
ariom warstwy włościańskiej. W księgach sądowych
eolskich z XV w. znajdujemy przypadki zapożyczania
ł szlachty u własnych kmieci. Najbardziej od tła wiej-
CJEfo odbijali sołtysi, którzy ze względu na rangę spo-
Ifeoaą ich urzędu, znaczny stopień zamożności, obowią-
251
zek służby wojskowej i odrębną podległość sądową tw-
rzyll niemal osobny stan. Już w statutach Kaaim'ierza
Wielkiego przypomniano, iż nie godzi się, aby sołtys był,
zamożniejszy od swego pana, bo wtedy mógłby mu nie
dochowywać posłuszeństwa.
Jeszcze ów proces reformy czynszowej nie został w peł-
ni zakończony, bo w niektórych dzielnicach, zwłaszcza
w ziemiach łęczyckiej, sieradzkiej, na Kujawach i na Ma-
zowszu było żywotne tzw. prawo polskie z dominującą
w nim rentą produktową i odrobkową, a na Rusi ledwie
tę reformę zapoczątkowano, gdy zakłóciła ją nowa ten-
dencja ekonomiczna rozbudowy gruntowej "rezerwy pań-
skiej" czyli folwarku. Objęła ona wszystkie kategorie
dóbr, tj. zarówno królewszczyzny, jak też dobra kościel-j
nie, możnawładcze i rycerskie, i
Folwarki nie były w XV w. nową formą organizacji
produkcji rolnej. Jako własne gospodarstwa właścicieli L
ziemskich poświadczone są już w odniesieniu do XII w. y
Źródła z XIV i XV w. informują nas o tylu folwarkach,
iż przyjąć możemy ich istnienie niemal w każdej po-
siadłości ziemskiej. Zachodzi jednak jakościowa różnica J
między tamtymi wcześniejszymi a tymi, które żywiołowo
i powszechnie rozwijały się począwszy od XV w. Tamte
bowiem produkowały głównie na potrzeby własne włości
monarszej, instytucji kościelnej czy dworu rycerskiego.
Opierały się przy tym często na pracy najemnych "rata-
jów" lub na niedużej, bo ograniczającej się do 2 - 3 dni
W roku rencie odrobkowej, a czasami na tzw. "jutrzy-
nie", tj. na obowiązku poszczególnych kmieci całkowitej
uprawy np. jednej morgi folwarcznej ziemi. Rozmiarami
były one przy tym stosunkowo nieduże, a w każdym ra-
zie dostosowane do potrzeb właściciela.
Rozwój miast w XIII i XIV w. i związany z nim po-
stęp w społecznym podziale pracy rodziły zapotrzebo-
wanie na produkty rolne w nieznanej dotąd skali. Zaspo-
kajały je najpierw gospodarstwa kmiece, czym tłumaczy
się wzrost ich zamożności w późnym średniowieczu.
Związek z rynkiem utrzymywały również od początku
folwarki sołtysie. Handel zbożowy jednak wcześnie za-
czął przekraczać zasięg tworzącego się rynku lokalnego
W skromnych rozmiarach i sporadycznie już w XIII
252
XIV w. wożono zboże Wisłą w dół do Gdańska, aby je
edać obcym nabywcom. Wiadomo, że w tym najdaw-
aym wywozie uczestniczyły nie tylko bliskie Po-
eu krainy, jak Kujawy i Mazowsze, ale nawet odle-
_ Sądecczyzna. Popyt zagraniczny na polskie zboże
WE^sł poważnie w XV w. Większy wywóz da się stwier-
w latach czterdziestych tego stulecia, a z kolei stały
wzrost po drugim pokoju toruńskim, tj. po rewin-
^.icji przez Polskę Pomorza Gdańskiego. W rozwoju
łpBirowej produkcji zbożowej przodowały dobra kró-
JCTfŁsie, ale wkrótce z koniunktury zaczęła korzystać
c-łchta, a także Kościół, zmieniając gospodarczy profil
fasaych folwarków. Powiększano więc ich areał i sta-
oo się im zapewnić darmową lub tanią siłę roboczą;
^"7 to dwa cele, ku którym zmierzała przebudowa
- -stury rolnej w Polsce późnośredniowiecznej.
^Powiększania areału folwarcznego dokonywano róż-
S-=i sposobami. Na pewno zagospodarowywano nieużyt-
rwłaszcza łąki, rzadziej natomiast karczowano w oma-
-Ł-aej epoce lasy, bo to wymagało dużego nakładu pra-
:" i. stosunkowo długiego czasu. Wielokrotnie własność
" iska powiększała lub organizowała nowe folwarki
--ca wykup sołectw, ku czemu podstawę prawną dawał
Kut warcki 1423 r. Często również rugowano w XV w.
tei.L&u z ich łanów, w zupełności lub częściowo, bowiem
SBŁT&rczna produkcja zbożowa rokowała większe docho-
dy niż zapewnić mogły łany kmiece. Co prawda w nie-
ałcycb przynajmniej częściach Polski normy- prawne
ESły jeszcze w tym względzie interesów kmiecych,
Bp. zwód prawa ziemi łęczyckiej z 1419 r. zezwalał
_ wobodne odejście kmiecia od pana zarówno wtedy,
0-sy pan zniesławił jego córkę lub żonę, jak też wtedy,
trsy zabrał część użytkowanej przez niego roli. Zda-
MBtr się jednak liczne wypadki zbiegostwa kmieci, co
^r^-^r?. że porzucenie gospodarstwa leżało nierzadko
JSh interesie. Częściowo były to na pewno wypadki
tpcszczone prawnie, częściowo natomiast miały swoje
Bidio w wyrachowaniu. Kusiły bowiem szeregiem lat
^rimy czekające na osadników ziemie ruskie, do któ-
QR& też istotnie zbiegano. Ustawodawstwo tej epoki po-
a^ problemowi zbiegostwa bardzo wiele uwagi (zie-
251
mia łęczycka. Mazowsze). Natomiast księga uposażeń
skupstwa poznańskiego z 1422 r. poświadcza zdumie'
jąco dużą liczbę opuszczonych łanów lub niemal całyi
osad na terenie Wielkopolski. Taki stan rzeczy umoż]
wiat wtaczanie pustych ról do folwarków, jak równi
tworzenie nowych, jakkolwiek brak siły roboczej
w tym zakresie bardzo ważnym czynnikiem hamując:
Opłacalność produkcji folwarcznej zależała od koszt
siły roboczej. Można było tę opłacalność podnieść pr;
zastosowanie pracy darmowej, a zatem przez powie!
szenie renty odrobkowej, co prowadziło do rozwój
wtórnego poddaństwa. Nie obywało się bez przymus
co stanowiło jedną z przyczyn zbiegostwa. Kmiecie z
słaniali się często kontraktami lokacyjnymi, które prz
mawiały z reguły na ich korzyść. Na Mazowszu, gdz
dominowała średnia i drobna własność rycerska, niełatwi
szła właścicielom ziemskim walka z ich poddanymi. Ni
leży przypuszczać, że to właśnie było powodem, dla kl
rego już w 1421 r. książę warszawski Janusz I wpro\
dził ustawowy obowiązek minimalnej renty odrobkoi
w wysokości jednego dnia w tygodniu od łana i pół d-
od półłanka. W Koronie to samo osiągano powoli w dri
dze praktyki, która sankcję ustawową uzyskała dopić
w sto lat później.
Właściciele folwarków byli również zainteresowa
w możliwości korzystania z taniej siły najemnej, co ok
zywalo się nieodzowne zwłaszcza w czasie intpnsywnyi
prac polowych. Dlatego utrudniali odpływ młodzieży
wiejskiej do rzemiosła czy do posług miejskich, a taka
do sezonowych prac polowych poza granice państw
W imię obniżenia ceny siły roboczej na wsi statut 01-
brachta z 1496 r. zabraniał przyjmowania do pracy w mia-
stach najemników tygodniowych, zwłaszcza nie mają-
cych świadectwa, które uprawniałoby do wyjścia ze wsł
nakazywał starostom, zarządcom dóbr itp. zatrzymyw
mężczyzn i kobiety wędrujące na śląsk lub do Prus c
zarobku w okresie żniw i kierować ich do najbliższy
dóbr ziemskich; nakładał obowiązek specjalnej kontn _
żebrzących w celu wyeliminowania spośród nich luda
zdolnych do pracy, a wreszcie ograniczał do jednej oso-
by rocznie z jednej wsi prawo wychodu młodych ludzi da;
2Sft
służby lub na studia, wprowadzając zarazem
zaopatrywania wychodzących w odpowiednie
zaświadczenia.
8. Miasta i mieszczaństwo
dziejach miast omawiany okres nie wyróżnia się
ciowo od okresu poprzedniego. Z wyjątkiem Śląska
Umorzą Gdańskiego, gdzie sieć miejska ukształtowała
; Już wcześniej, w innych dzielnicach lokowano wciąż
cxe nowe miasta. W Wielkopolsce powstało ich
XV w. nawet więcej niż w stuleciu poprzednim. Na
iwszu zorganizowano w XV w. 43 nowe gminy miej-
wobec 36 z XIV w. Liczne były późnośredniowieczne
cię miejskie na terenie Małopolski wschodniej (Lu-
nę: 4 w XIV w., 9 w XV w.), a także na Rusi Ha-
-Włodzimierskiej (10 w XIV w., 13 w XV w.). Nowe
:je różniły się jednak od dawniejszych. Tamte obej-
ały z reguły ośrodki o liczniejszych elementach gos-
rczych miejskich, gdy w nowych w sposób dość
zny starano się zamienić na miasta osady typowo
cze, które zresztą ten swój profil już jako miasta
raźnie zachowywały. W grę tu może wchodzić rów-
ta okoliczność, że miasta dawniejsze natrafiły na
rstne jeszcze warunki rozwoju, które pozwoliły im
tsneć jako ośrodkom miejskim, gdy lokacjom nowym
foe już w tym stopniu nie sprzyjało.
Xa ekonomikę miejską w XV w. zaczął ujemnie wpły-
rozwój folwarku i związany z nim nawrót poddań-
L Wzrost renty odrobkowej wpływał bowiem na
-lejszenie zdolności produkcyjnej gospodarstwa kmie-
a zatem i jego dochodów, rozluźniając w dalszej
wencji związek całej warstwy kmiecej z rynkiem.
szesne zwiększanie się dochodowości właścicieli
;ów nie pokrywało strat w bilansie rynku lokal-
powstających w wyniku wycofywania się zeń chło-
f. Właściciele bowiem reprezentowali inny standard
fKieb, któremu nie odpowiadało skromne i w znacz-
stopniu ludowe rzemiosło drobnych rodzących się
^hfaie miast. Poprawiało to natomiast doraźnie ko-
255
niunkturę dawnych ośrodków miejskich o rozwinięta
i wyspecjalizowanym rzemiośle. Toteż liczne spośród nic
odczuwały zrazu dokonującą się przebudowę struktu
rolnej jako korzystną, zanim szlachta, prowadząca tran
porty zboża w dół Wisły, nie ulega zbiorowej poku
czy modzie zaopatrywania się na większą skalę w Gda
sku, zarówno w towary importowane, jak też produt
miejscowej.
Nawrót poddaństwa był więc równoznaczny z reg
sem społecznego podziału pracy, a zatem odradzania
i rozwoju rzemiosła wiejskiego; proces ten towarzysz;
owej pozornej późnośredniowiecznej urbanizacji. Zdawa
sobie z tego zapewne sprawę sami twórcy nowych óv
czesnych gmin miejskich, często możni reprezentan
warstwy szlacheckiej, bo jak gdyby programowo nazn.
czali tym gminom odmienne od dawnych funkcje. Ryni
nieproporcjonalnie duże w stosunku do rozmiarów mi)
sta, stanowiły w gruncie rzeczy wielkie place targów
które mogłyby pomieścić liczne wozy wieśniaków prz]
bywających z okolicy, nie tyle w celu sprzedaży pł
dów rolniczo-hodowlanych, ile dla wymiany produktów
własnego wiejskiego rzemiosła. Ograniczało to do min
mum szansę rozwoju rzemiosł miejskich, a w każdyl
razie większości branż, było zaś okolicznością sprzyji
jącą dla drobnego pośrednictwa handlowego, propinac
i niektórych innych usług. Temu nowemu poczynającem
się ledwie w XV w. modelowi małego miasta służyt]
liczne i coraz liczniejsze przywileje targowe. Targi bo
wiem stawały się podstawową ich funkcją. Rozwijając
się teraz prawo miejskie w praktyce odbiegało daleta
od niemieckiego wzoru, a w miastach prywatnych był
nawet dość dowolnie modyfikowane przez właścicieli
W małych miastach królewskich podobną rolę zacz<
odgrywać starostowie lub nawet wójtowie, bowiem wl
dze samorządowe nie były z reguły w stanie uwolnić l
od dziedzicznego wójtostwa.
Większość miast polskich, zwłaszcza dawniej loków;
nych, tętniła jeszcze w omawianym okresie życiem i o<
bijała korzystnie od tamtego obrazu. Poza granicami Kro-]
lestwa prawidłowo rozwijały się miasta śląskie i z-ł
chodniopomorskie; na Mazowszu wybijała się Warszaw
256
Rronie ważną rolę odgrywały przede wszystkim
r. Lwów, Poznań, a także włączone do Polski
wyniku wojny trzynastoletniej Gdańsk i Toruń. Wszy-
one co prawda uczestniczyły aktywnie w wielkim
(u i to podnosiło ich rangę, ale były zarazem waż-
ośrodkami produkcji rzemieślniczej. Istniała jeszcze
grupa miast w skali polskiej średnich, do któ-
zaliczały się Bochnia, Wieliczka i Olkusz jako
i górnicze, oraz takie miasta, jak Biecz, Lublin,
Sącz, Przemyśl, Kalisz, Kościan, Gniezno czy
wa. Spośród rzemiosł poważniejszą rolę odgrywa-
kiennictwo i płóciennictwo, zwłaszcza w Malopol-
ktore w połączeniu z hutnictwem i obróbką metalu
z górnictwem ołowiu i soli, nadawały tej dzielnicy
ólnego znaczenia gospodarczego. Rzemiosła meta-
nie były bardzo istotnym czynnikiem postępu i roz-
się w licznych stosunkowo miastach. Upowszech-
była obróbka drewna, garbarstwo i kuśnierstwo,
Kła spożywcze, krawiectwo i szewstwo. W sumie
":y się doliczyć w naszych miastach późnego śred-
iecza ponad czterdziestu specjalności rzemieślni-
l. Niektóre z nich z osobna, a inne w pewnych gru-
pokrewnych, organizowały się w cechy. Liczba ce-
' wahała się przeważnie od kilku do kilkunastu,
i l?Ło takie miasta, jak Wrocław, Gdańsk czy Kraków,
r ich w XV w. powyżej dwudziestu. Organizacja
awa była jeszcze na ogół w tej epoce sprawnym or-
atorem produkcji, a w każdym razie gwarantem jej
ej jakości. Cechy jednak były trawione konfliktami
Ętrznymi, co przejawiło się w licznych stosunkowo
h tworzenia w ich ramach odrębnych związków
aiczych. Walka z produkcją pozacechową, czyli
cwem, oraz wysiłki w kierunku realizowania za-
równego zysku, wypełniały treść społeczną ce-
ej organizacji rzemiosła. Stosowanie nakładu w rze-
, czy inne elementy pierwotnej akumulacji ka-
należy jeszcze w miastach, z wyjątkiem Gdańska,
Ikości.
' TCV w. dojrzała w pełni średniowieczna organizacja
ądowa naszych miast. Radę miejską pod przewod-
burmistrza miały, przynajmniej formalnie, wszy-
aria Polkl do rolni liiS
stkie miasta. Na wykup wójtostw dziedzicznych na rżę
rady pozwalały sobie jednak tylko silniejsze gospodaro
gminy miejskie. W innych albo wójtostwa takie pozosta
wały, z uszczerbkiem dla samorządu, albo były likwidl
wane na rzecz właścicieli miast.. Obok rad miejska
funkcjonowały wszędzie sądy ławnicze. Miasta na og
zdołały sobie zapewnić własne, chociaż nierzadko skr
mnę, źródła dochodów, które były rękojmią samorządn
ści. Ale one zarazem stanowiły źródło tarć między rz
dzącym patrycjatem z jednej strony a pospólstwem z dr
giej. To ostatnie bowiem patrzyło na ogół nieufnie
gospodarkę finansową rajców i domagało się konta
W tym zakresie. Zinstytucjonalizowane jej formy l
wstały dopiero w XVI w., wspomniane zaś tarcia ośli
biały spoistość gmin miejskich wobec świata zewnętrzni
go już w późnym średniowieczu. Nie to jednak zaważy^
że miasta nasze nie dobiły się roli politycznej w pał
stwie, chociaż w XV w. rysowały się w tej dziedzin
pewne możliwości. Znaczenie decydujące miała słabd
ekonomiczna naszego mieszczaństwa, a zwłaszcaa bn
miast większych oraz liczniejszej grupy miast średnia
które zdolne byłyby stworzyć przeciwwagę w stosunku i
szlachty i duchowieństwa. Z kolei brak mieszczan w fa
.mującej się reprezentacji stanowej oddziałał w spo
wtórny na dalsze osłabienie gmin miejskich i mieszcz
stwa w Polsce.
4. Przemiany w stosunkach handlowych
Późne średniowiecze stanowi okres żywo rozwijając
się kontaktów handlowych Polski z innymi krają
.W znacznym stopniu kontynuowano dawniej zadzieriga
te stosunki, zachodzące przemiany miały jednak nie tył
charakter ilościowy. Ewolucji podlegała bowiem stru
ra handlu, a nadto ożywiały się nowe jego szlaki.
W stosunkach handlowych z Czechami wciąż je
jako artykuły wywozowe z Polski główną rolę odgrył
sól i ołów, w przywozie zaś rosło znaczenie sukien
skich, chociaż srebro pozostawało przedmiotem
górnego zainteresowania strony polskiej. W kont
l węgierskiej oraz jej tranzyt na zachód. Powoli
> natomiast znaczenie tego artykułu na rynku kra-
in. U schyłku XV w. handel miedzią monopolizo-
byl przez przedstawiciela formującej się warstwy
distów Jana Turzona, do czego zapewne przyczy-
aę rządy Władysława Jagiellończyka na Węgrzech.
ria komunikacyjna Wisły znów nabrała znaczenia
r.wozie miedzi do Gdańska. W wymianie towarowej
l^kłiią wzrastał w XV w. udział win węgierskich. Jeśli
r kręgle poprzednim dominował jeszcze tranzyt na Wę-
f tkanin z Europy zachodniej, to w XV w. zwiększył się
ort tekstyliów polskich, który miał duże znaczenie
i Małopolski, bo ich producentami były głównie miasta
drielnicy. Wśród innych towarów wywozowych wy-
ć należy sól z żup krakowskich, a dalej śledzie.
A, ałun i skóry, które szły na Węgry.
kdzo pomyślnie rozwijał się aż do ostatniej ćwierci
handel czarnomorski. Poważnej zmianie uległa
jego struktura, a przy tym w coraz większym
nabierał on charakteru tranzytowego. Gdy bowiem
i netomie XIV i XV w. Timur tworzył nowe imperium
Bohkie, a zniszczeniu uległy ośrodki handlowe u uj-
i Wołgi i Donu, włoskie kolonie nad Morzem Czarnym
aritoteły już odnowić dawnych kontaktów z Dalekim
idem. Zainteresowały się teraz one towarem bliż-
nplecza gospodarczego, tj. głównie niewolnikami,
B i rybami. Jeszcze w połowie XIV w. Turcy
tocy zaczęli kontrolować cieśniny prowadzące z Mo-
Czarnego na Śródziemne, a z czasem utrudniać ruch
we włoskich. Wówczas handel kolonii czarnomor-
kicrował się w coraz większym stopniu drogą lą-
praez Polskę. Wielu kupców włoskich przyjmowało
miejskie Krakowa lub Lwowa, co pozwalało im
' rygorów prawa składowego tych miast. Wtórnie
to Włochom okazję angażowania swoich kapita-
niektóre dziedziny życia gospodarczego Polski.
XV w. kontakty Włochów z Polską nie ustawały,
nek nieznaczna tylko część dominujących teraz
lu czarnomorskim towarów nadawała się do trans-
ladowego. W handlu samej Polski ze strefą czar-
358
256
nomorską coraz większą rolę zaczęły odgrywać mołdaw-
skie woły, których większość szła zresztą tranzytem prze
Polskę na Śląsk. Ta więc prowincja podtrzymywała swoje
stosunki handlowe ze Wschodem, stając się pomosteat
w dalszej wymianie towarowej z Niemcami i Czechawi
właściwymi. Z miast niemieckich główną rolę w handlu
wschodnim przez ziemie polskie odgrywała w dalszyi
ciągu Norymberga. W 1475 r. Turcy zajęli Kaffę, z koi
w 1484 r. padły Kilia i Białogród, co oznaczało w su'
mię koniec ważnego etapu w rozwoju stosunków handio
wych Polski ze Wschodem.
Unia Polski z Litwą otwarła nowe możliwości wyroi
ny, która rozwijała się powoli w ciągu XV w., aby na
brać wielkich rozmiarów w stuleciu następnym. Do Pół
ski i przez nią na zachód szły z ziem litewsko-ruskict
wosk, skóry i futra, a w zamian kupowano tkaniny, czap-
ki, wyroby metalowe i duży asortyment tzw. towaru kra-
marskiego. Dwa ważniejsze szlaki tego handlu biegły
przez Mazowsze: jeden przez Warszawę na Poznań, a drit
gi wzdłuż Narwi, powyżej Warszawy odchodził na Torut
a stąd zmierzał albo do Poznania, albo do Gdańska; trzed
omijając Mazowsze biegł do Lublina, tu zaś rozgałęzi:
się, idąc albo przez Sandomierz na Kraków, albo prz<
Radom na Wrocław, albo też przez Radom i Opoczno i
Poznań. Jako emporia tego handlu szczególnego znaca
nią nabrały Lublin i Poznań.
Handel bałtycki zmonopolizowała w drugiej połowa
XIV w., po zwycięstwie nad Danią i Norwegią i po po-
koju stralsundzkim 1370 r., Hanza. Późne średiuowiecłe.(
stanowi okres świetności tego związku miast strefy bał-
tyckiej. Stwarzał on nie tylko możliwości pomyślnei
rozwoju miastom członkowskim, do których należa)|
Gdańsk, Toruń, Elbląg, a formalnie również Wróć!
i Kraków, ale wpływał na profil gospodarczy rozległ
ich zaplecza. W stosunku do Polski Hanza w niemały^
stopniu odegrała rolę stymulatora wzrostu produkcji a
i tzw. towaru leśnego, na które miała zbyt w Europie
chodniej. Wywóz tych produktów z Polski rozwinął się
dużą skalę dopiero w XVI w., ale już w omawianym
okresie nie był bez znaczenia. Zboże, drzewo, wosk, na-ał
i skóry należały już na początku XV w. do głównych
206
etatów handlowych wywożonych z Polski' przez hanzea-
f. wśród przywożonych zaś ns nasze ziemie wybijały
f wówczas sukna, sól i śledzie. Warto podkreślić, że
Jtf n schyłku XIV w. zarejestrowano szeroki asortyment
BCKiworów drzewnych (półfabrykatów), które były przed-
ffiaotin polskiego eksportu drogą przez Bałtyk.
5. Ofensywa gospodarcza szlachty
Wzrost wpływu szlachty na bieg wydarzeń politycznycK
oasach unii andegaweńskiej i u początków dynastii ja-
ffiońskiej umocnił i utrwalił uprzywilejowaną pozycję
u szlacheckiego w państwie. Względna słabość mie-
cnnstwa w Polsce średniowiecznej, a w szczególności
nJc w jego obrębie silnej warstwy kupieckiej, która
Sytatoy zdolna do aktywności w życiu politycznym, przy
awioczesnym osłabieniu władzy monarszej, która wraz
faniercią Kazimierza Wielkiego utraciła dziedziczny
i maturalny" charakter, pozwoliły szlachcie polskiej zdon
ft przewagę również w dziedzinie gospodarczej. Stało
to kosztem ludności wieśniaczej i miast, w ciasno po-
Myro jej interesie stanowym i klasowym.
taż przywilej koszycki z 1374 r., redukujący do mini-.
B świadczenia publiczne szlachty z tytułu posiadanych
rzeź nią łanów kmiecych, poprawił poważnie jej docho--
ItrwTsć. Statut warcki Władysława Jagiełły z 1423 r. ko-
"ttt:'-ał dalszy etap jej zabiegów gospodarczych. W arty-
łBue "O sołtysie krnąbrnym a nieużytecznym" uzyskała
liwią podstawę do przejmowania w drodze wykupu no-
neśnie z reguły uprofilowanych gospodarstw sołtysich
JMcU się zważy, że już w statutach Kazimierza Wielkiego-
kzła wyraz niechęć szlachty do sołtysów zamożnych,
wir przyjąć, że tacy właśnie padali ofiarą przymuso-
wa wykupu. Przepis nie pozostał martwą literą, ale
e&łe w miarę swoich możliwości finansowych szlachta
ftetsywnie likwidowała sołectwa w swoich dobrach.
Ite sam statut warcki dał wojewodom, jako przywódcom
Ił-ncjącego się samorządu szlacheckiego, prawo i obo-
wek ustanawiania cen maksymalnych na artykuły rze
tecze oraz kontroli miar i wag w miastach, wystę-
/ 21
pując zarazem przeciwko cechom, które nakazał likwido-
wać i stawiał niejako poza prawem. Klauzula o cechach
pozostała na papierze, chociaż powracano do niej jeszcze,
zwłaszcza w XVI w. Natomiast prawo ustanawiania cen
w sposób jednostronny przez czynnik szlachecki stało się
rzeczywistością, a potwierdzone również w statutach nie-
szawskim z 1454 r. i w piotrkowskim z 1496 r., utrzymało
się aż do rozbiorów.
Wspomniane statuty nieszawski i piotrkowski postulo-
wały dopuszczanie na targi miejskie bez ograniczeń wszy-
stkich towarów wiejskich, w czym również wyrażał się
interes szlachcica, jako dostawcy produktów własnego fol-
warku. Statut nieszawski petryfikował nadto wyrabia-
jącą się już wcześniej zasadę, że szlachta małopolska
może trzy razy do roku nabywać po umiarkowanych ce-
nach sól na własny użytek bezpośrednio w krakowskich
żupach solnych, a zatem z ominięciem pośrednictwa han-
dlowego miast. Temu przywilejowi, który szlachta długo
utrzymała, towarzyszył inny, zezwalający jej (jak też sta-
nowi duchownemu) na transport soli bez opłaty ceł. Sta-
tut piotrkowski utwierdza w przekonaniu, że w rzeczy-
wistości również inne towary wożone przez szlachtę wolne
były od opłat celnych i tę praktykę sankcjonuje normą
prawną. Była to na przyszłość wielka zdobycz stanu szla-
checkiego, bo dawała mu szansę bardzo opłacalnego han-
dlu, jeżeli tylko jego przedmiotem były produkty własne-
go gospodarstwa szlachcica, a więc zboże, "towar leśny"
itp. Tej praktyki szlachty miasta nie zdołały przezwy-
ciężyć, a tym bardziej nie były w stanie z nią konkurować.
Wreszcie w statucie piotrkowskim z 1496 r. szlachta
przeprowadziła zasadę, że "mieszczanie i plebeje" nie
mogą nabywać posiadłości gruntowych "prawem ziem-
skim", tj. takim, jakie przysługiwało szlachcie, bo stąd
płynęłyby obowiązki mieszczan natury wojskowej, a to
by skomplikowało wzajemne stosunki między szlachtą
i mieszczanami. Bardzo silnie przemówiła tu szlachecka
zawiść stanowa.
Wobec stanu kmiecego, tj. własnych poddanych, szla-
chta miała o wiele większą swobodę postępowania. Mu-
siała się jednak liczyć ze zbiegostwem oraz prawną ochro-
na kmiecia. Stąd i ta sfera spraw znajdowała odbicie
262
w polskim ustawodawstwie XV w., które poważnie skrę-
owało wolność osobistą stanu kmiecego i narzuciło mu
sporą, a. niezgodną z wcześniejszą praktyką, rentę od-
bkową, której minimum określono ustawowo w 1520 r.
jeden dzień w tygodniu z lana.
S. Przemiany w strukturze
polityczno-ustrojowej państwa
Rządy Ludwika andegaweńskiego stanowiły ważny etap
kształtowania się monarchii stanowej w Polsce. W celu
Ęrskania zmiany prawa sukcesyjnego w Polsce na ko-
ssytt rodziny Andegawenów, tj. przeniesienia sukcesji na
)cj linię żeńską, Ludwik Andegaweński rozpoczął przede
lystkim układy ze szlachtą. Podniosło to ogromnie jej
polityczną rolę. Z kolei zwolnienie jej od świadcaeń daw-
Co typu i ograniczenie do dwu groszy od łana osadzo-
cco przez kmiecia głównego podatku gruntowego, czyli
tnr. poradinego, podkopywało na przyszłość ten funda-
IKR! wewnętrznej suwerenności monarchy, jakim był
nrorzony przez Kazimierza Wielkiego niezależny pie-
eźny skarb państwowy. Sam fakt pozostawania monar-
AJ poza granicami kraju i przeciągające się latami rzą-
4- namiestnicze, a potem bezkrólewie po śmierci Ludwi-
te Andegaweńskiego i skomplikowana, nie skłaniająca do
łatoomyślności sprawa sukcesji, były dla szlachty bodź-
ORC do angażowania się w sprawy państwowe. Wykazała
a w tym okresie niemałą dojrzałość polityczną, wynie-
aa niewątpliwie z Kazimierzowskiej szkoły. Prym wio-
szlachta małopolska, najmocniej związana niegdyś
x monarchią Kazimierza Wielkiego, gdy tymczasem
w Wielkopolsce tej dojrzałości brakowało, co w konse-
kwencji prowadziło do wojny domowej. Przejawem aktyw-
ac politycznej szlachty w omawianym okresie były
teszcza dwie konfederacje zawiązane w Radomsku
R i 1384). Szczególnie druga z nich zasługuje na uwa-
. Wyłoniła bowiem własne organa władzy państwowej
isje ziemskie), które miały stać na straży ładu we-
wnętrznego do czasu obsady tronu. Nie widać w niej
Jae tej stanowej zawiści, którą przejawiała szlachta
263
w stuleciu następnym, bo do wspomnianych organów wła-
dzy państwowej dopuściła także mieszczan, doceniając ich
rzeczywistą siłę w społeczeństwie.
Małżeństwo Jagiełły z Jadwigą Andegaweńską było ju
rezultatem wzrostu znaczenia szlachty, a ściślej układl
z nią, jako reprezentantem narodu. Z kolei rządy Ja-
giełły, władcy z tytułu związku małżeńskiego z Jadwigi
znamionują się dalszym rozwojem przywilejów szlacheo
kich, najpierw w głównej mierze sankcjonujących zdo
bycze z czasów andegaweńskich (przywilej krakowski 138
i piotrkowski 1388), a następnie idących w kierunku gwa
rancji nienaruszalności mienia bez wyroku sądoweg
(przywilej czerwiński 1422) i wreszcie gwarancji wolno
ści osobistej szlachcica, o ile nie zostanie skazany prze
sąd (zasada neminem captwabimus, tzn. nikogo nie uwię-
zimy); tę ostatnią gwarancję wymuszono na królu, gdf
zabiegał o zapewnienie praw sukcesyjnych w Polsce swe-
mu synowi Władysławowi (przywileje: brzeski 1425, jedl-
neński 1430 i krakowski 1433). Coraz bardziej widoczm
było, że od masy szlacheckiej odrywa się grupa możno-
władcza, która doszła do wybitnej roli politycznej już zł
życia Władysława Jagiełły, ale szczególnie po jego śmier-
ci, wobec niepełnoletności Władysława oraz w okresie]
bezkrólewia z lat 1444 -1447. Kazimierz JagiellończykB
wprawdzie starą oligarchię złamał, ale przy słabości pol-
skich miast nie mógł w mieszczaństwie szukać przeciw-
wagi, która umożliwiłaby wzmocnienie władzy królew-
skiej, lecz oparł się na szerszych masach szlacheckich
z jej nowymi przywódcami, wywodzącymi się głównie
z Wielkopolski. Tu zaś kryło się źródło słabości monarcha.
Bo za poparcie króla szlachta żądała coraz dalej idących
przywilejów. Wystąpiło to w sposób niezwykle wyraźny
już u progu wojny trzynastoletniej, kiedy pospolite ru-
szenie szlacheckie odmówiło spełnienia swego podstawo-
wego rycerskiego obowiązku służby wojennej bez uprzed-
nich ustępstw królewskich na rzecz szlachty.
Tak. doszło do ogłoszenia statutów nieszawskich, w któ-
rych wśród innych przywilejów król przyrzekł, ii
nie będzie podejmował działań wojennych ani nie bę-
dzie ustanawiał nowych praw bez zgody szlacheddel
wyrażonej na zjazdach ziemskich czyli sejmikach.
264
ttte życia prowadziła jednak do zjazdów generalnych,
OTłip prym wiedli możni. Zjazd czyli sejm piotrkowski,
OK? zebrał się wnet po śmierci Kazimierza Jagielloń-
4WKa, w 1493 r., znamionował się już dwuizbową struk-
taą: miał senat złożony z wyższych urzędników (mar-
ek, kanclerz, podskarbi, wojewodowie, kasztelanowie)
k x wyższych dostojników kościelnych (arcybiskupi i bi-
B^n Kościoła rzymskokatolickiego) oraz właściwą re-
fntację szlachecką, złożoną z delegatów samorządu
oskiego. U początku rządów Aleksandra, w 1501 r.,
fiC^rchia magnacka wymogła na królu przywilej (miel-
Kxł). który gwarantował współudział w rządach jej,
nie reprezentacji szerszych rzesz szlacheckich. Przy-
uej ten nie został jednak zaaprobowany przez szlachtę,
której król musiał się odwołać wobec nieudolności
atu już w 1504 r., w obliczu zagrożenia Litwy ze
ttny Moskwy. W konsekwencji wzrosła aktywność po-
yczna szlachty, a sejm radomski 1505 r. uchwalił kon-
stytucję (tak zaczęto nazywać ustawy sejmowe), mocą
lrej, "nic nowego nie może być w przyszłości ustano-
wię przez króla i jego następców bez pospólnej zgody
radców oraz posłów ziemskich". Doradcy to senat,
posłowie ziemscy to izba poselska. Ta ustawa, nazy-
i i konstytucją Nihii novi (nic nowego), otwiera okres
demokracji szlacheckiej w Polsce.
7. Litwa przed unią z Polską
Litwini należą do tej samej bałtyjskiej czy litwo-bał-
9]Kiej grupy językowej co Prusowie, Jaćwięgowie,
łmdzini i Łotysze. Cała ta grupa stanowi najmłodszą
f Słowianach odrośl szczepu indoeuropejskiego. W tym
Re, kiedy Prusów i Jaćwięgów ujarzmił i wytępił
ftkon Krzyżacki, a Łotyszami zawładnął Zakon Kawa-
IBBÓ-W Mieczowych, Żmudź i Litwa zdołały obronić swoją
enieżność, co było możliwe w znacznym stopniu dzięki
runkom naturalnym obu tych krajów. Skuteczną tak-
ką obrony, zręcznością i wytrwałością odznaczali się
teszcza Zmudzini, na których Krzyżacy napierali ze
26S
We wczesnym średniowieczu na obszarze Litwy i Żmu-
dzi zaczęty się tworzyć organizacje plemienne o demo-
kratyczno-wojennym charakterze. Postępy w rozwoju rol-
nictwa i rysujący się podział klasowy społeczeństwa po-
zwoliły wybić się niektórym wodzom plemiennym i utrwa-
lić swoją władzę. Jak wszędzie, tak i tutaj aparat pań-
stwowego przymusu wytworzył się przy pomocy druży-
ny. Już w drugiej połowie XII w. ujawniło się pewne
współdziałanie plemion litewskich w akcjach obronnych
przed najazdami z zewnątrz, zwłaszcza z Rusi, jak teł
w najazdach na sąsiadów, tj. na Łotwę, do której napły-
wali właśnie Niemcy, na Ruś i na Polskę. Za właści-
wego organizatora państwa litewskiego uchodzi Mendog
(zm. 1263), który zawarł sojusz z Krzyżakami i przy ich
poparciu uzyskał od Stolicy Apostolskiej w 1253 r. ko-
ronę królewską. Sam ochrzczony wraz ze swoim otocze-
niem, nie zdołał jednak przeprowadzić chrystianizacji
Litwy. Pod koniec życia zresztą odstąpił zarówno od
chrześcijaństwa, jak też od sojuszu z Zakonem.
Po zjednoczeniu Litwy etnicznej rozpoczął Mendog l
długotrwałe podboje ziem ruskich, które zakończono do-
piero w drugiej połowie XIV w. Ruś znajdowała się pod
jarzmem tatarskim, zatem ekspansja Litwy oznaczała
usunięcie tego jarzma. Na ogół władcy litewscy zacho-
wywali ruskie instytucje i ruski obyczaj, a tylko w miej-
sce dawnych rodzimych książąt osadzali w poszczegól-
nych zdobytych ziemiach najczęściej własnych lub so-
bie oddanych. Pogańscy Litwini prawosławia nie prze-
śladowali, zdobyczy kulturalnych Rusi nie niszczyli,
wręcz przeciwnie poddawali się ich wpływom.
Już w czasach Mendoga Litwa zawładnęła znaczną czę-
łcią Rusi Czarnej z Nowogródkiem i Grodnem i skiero-
wała swoją ekspansję ku ziemi połockiej, opanowanej
octa tocznie przez Witenesa (zm. 1315). Poważne umoc-
nienie budowy wewnętrznej Litwy za Trojdena (zm. 1281)
i Pukuwera (zm. 1294) umożliwiło dalsze jej postępy na
Busi, przypadające na czasy Giedymina (1318-1341). No-
wie kierunki ekspansji to Podlasie, Polesie i Wołyń, a na
wcbodeie ziemia Witebska. Już po śmierci Giedymina
dostały się pod panowanie Litwy rozległe obszary Rud
Kijowskiej, Siewiersko-Czernihowskiej i Podola. U schyl-
l
ka XIV w. Litwa zawładnęła ostatecznie ziemią smo-
^óską.
W pierwszej połowie XIV w. państwo litewskie zaczęło
ogrywać rolę bardzo ważnego czynnika politycznego
w Europie środkowej i wschodniej. Wzrosły poważnie
jego siła ekonomiczna i potencjał militarny, szczególnie
w okresie panowania wielkiego księcia Giedymina, jed-
nego z najbardziej zasłużonych organizatorów państwo-
wości litewskiej. Jego najstarszy syn Jawnuta okazał się
sukcesorem nieudolnym, toteż rychło władzę wielkoksią-
żęcą przejął następny syn Olgierd (1345 - 1377) i sprawo-
wał ją w zgodnym współdziałaniu z młodszym swym
bratem Kiejstutem (1345 -1382). W tej sytuacji, gdy wła-
łdwą stolicą wielkoksiążęcą było Wilno, do rangi jak
gdyby drugiej stolicy doszły Kiejstutowe Troki. Rozwi-
jając skutecznie politykę ekspansji na wschodzie, Litwa
i trudem opierała się naporowi krzyżackiemu od strony
lachodniej. Przy tym było jasne, że naturalnym dąże-
niem Zakonu Krzyżackiego, zjednoczonego z inflanckim
Zakonem Kawalerów Mieczowych, będzie opanowanie
Żmudzi, która stanowiła pomost łączący Prusy z Inflan-
tami. Było też jasne, że oprócz tej niemal naturalnej
potrzeby Zakonu pogańska Litwa przedstawiała się Krzy-
żakom nie tyle jako przedmiot troski misyjnej, ile jako
jedyny w swoim rodzaju teren bezkarnych zagonów ry-
cerskich, atrakcyjny dla samych Krzyżaków, jak też dla
ich licznych a zamożnych zachodnioeuropejskich gości.
Po śmierci Olgierda władzę wielkoksiążęcą objął jego
tyn Jagiełło i został zrazu uznany przez stryja Kiejstuta.
Rozbieżności wystąpiły na tle stosunku do Zakonu. Ja-
giełło bowiem zawarł z Krzyżakami w 1380 r. w Dawi-
dyszkach tzw. pokój wieczysty, którego Kiejstut nie apro-
bował i zdołał nawet pokonać Jagiełłę. Ten jednak wnet
zgładził stryja (1382), ale do rozgrywek politycznych z Ja-
giełłą stanął z kolei syn Kiejstuta Witold. Aby umocnić
twą pozycję, przyjął chrzest z rąk Zakonu, lecz gdy Ja-
giełło odnowił w 1382 r. czterdziestoletni pokój z Krzy-
żakami, Witold doprowadził do jego zerwania. Wśród
tych rozgrywek politycznych na zachodzie komplikowały
aę również wschodnie stosunki Litwy. Bo oto sprzymie-
rzeniec Jagiełły chan tatarski Mama j został w 1380 r.
S87
pokonany przez księcia moskiewskiego Dymitra Doń-
skiego. Niepokoić musiała Jagiełłę nie tyle klęska Ma-
maja, ile wyrastanie w bezpośrednim sąsiedztwie Litwy
groźnego dla niej konkurenta ruskiego, wobec którego
Tatarzy nie stanowili już skutecznej przeciwwagi. W tej
sytuacji Litwa oglądać się musiała za nowym sprzymie-
rzeńcem.
8. Początki unii Polski z Litwą
Litwa zagrożona przez Zakon Krzyżacki, a równocze-
śnie władająca na rozległych obszarach Rusi, wydawała
się panom małopolskim, którzy dzierżyli ster rządów
w Polsce po śmierci Ludwika Andegaweńskiego, sprzy-
mierzeńcem szczególnie pożądanym. Podjęli więc wysił-
ki zmierzające do trwałego związania obu państw, ma-
jąc dodatkowo na uwadze możliwość likwidacji sporu
między Polską i Litwą o Ruś Włodzimierską.
W styczniu 1385 r. bawiło w Krakowie poselstwo li-
tewskie, a w sierpniu tego roku Jagiełło wystawił w Kre-
wię akt, w myśl którego, po uzyskaniu wraz z ręką Jad-
wigi tronu w Polsce, miał połączyć Litwę z Polską. Nie
obyło się w samej Polsce bez przetargów i pertraktacji
wewnętrznych, w efekcie których Ziemowit IV zrezygno-
wał ze swych królewskich aspiracji. W pierwszych mie-
siącach 1386 r. odbyły się zatem kolejno: obiór Jagiełły
na króla Polski, jego chrzest, wraz z towarzyszącymi mu
dostojnikami, ślub ochrzczonego elekta z Jadwigą i wre-
szcie koronacja; z kolei podjęto chrystianizację Litwy.
Nowy król przyjął imię chrzestne Władysław.
Ścisły, w myśl pierwotnego założenia, związek Litwy
z Koroną, równający się niemal inkorporacji, natrafił
wnet na trudności. Nie zdawano sobie być może sprawy,
że połączenie dwu bardzo różnych organizmów politycz-
no-ustrojowych nie może się dokonać w sposób mecha-
niczny, ale wymaga dłuższego przygotowania. Próba utrzy-
mania licznych książąt litewskich i ruskich w bezpośred-
niej zależności typu lennego od Jagiełły jako króla Pol-
ski i utworzenia rządów namiestniczych w ojcowiźnie
tegoż zderzyła się z naturalnym poczuciem litewsko-rus-
kiej odrębności, z ambicjami wielkoksiążęcymi Witolda
288
l
raz brata Jagiełłowego Swidrygiełły, a wreszcie z kontr-
KCJ4 polityczną Zakonu, który dobrze pojął sens unii
i od pierwszego momentu starał się ją rozbić. Unia od-
Miała mu w istocie rację bytu, a w znacznym stopniu
srwaież materialne i moralne poparcie Zachodu. Już
czaaie koronacyjnej wyprawy Jagiełły do Polski został
budzony na Litwie, przy bezspornym udziale Zakonu,
fratyzm ruski, który zmusił Jagiełłę do natychmiasto-
wo przeciwdziałania. Dyplomacja krzyżacka przedsta-
mła Jagiełłę jako niepoprawnego schizmatyka, a waż-
ość jego małżeństwa z Jadwigą, które było podstawą
iii, podważała przez poparcie roszczeń Wilhelma Habs-
burga. Krzyżacy próbowali szachować pozycję polityczną
Jagiełły przez sojusz z książętami zachodniopomorskimi,
x Luksemburgami, a także z Mazowszem. Próba polu-
bownego rozwiązania nabrzmiewającego konfliktu na
eźdric Jagiełły z wielkim mistrzem w Toruniu w 1388 r.
me dała rezultatu. Poparcie udzielone przez Zakon Wi-
toldowi w niemałym stopniu przyczyniło się do spięcia
tbrojnego Jagiełły z Witoldem w latach 1389 - 139& Ja-
9ello poszedł jednak na kompromis i dla zaspokojenia
Witoldowych ambicji powierzył mu namiestnictwo Litwy.
Z kolei usiłowali Krzyżacy użyć przeciw Polsce Władysła-
wa Opolczyka, osadzonego jeszcze w 1379 r. przez Ludwi-
ca Andegaweńskiego w ziemi dobrzyńskiej i w Gniewko-
w.e. Wplątany w konflikt z Polską, ponieważ zastawił
Zakonowi ziemię dobrzyńską, został wysłany na dwór
Zygmunta Luksemburczyka w celu pertraktacji o roz-
saór Polski między Węgry, Brandenburgię i państwo za-
ss.aae.
W latach 1394 -1397 Jagiełło rozerwał sojusz luksem-
fcrsko-krzyżacki nawiązując porozumienie z Czechami
Węgrami; w 1395 r. wszedł w układy i przymierze
l Książętami zachodniopomorskimi, a już znacznie wcze-
fciłej (1388) pozyskał sobie i związał z Koroną stosun-
toaa lennym Ziemowita IV, przez nadanie mu ziemi
tekkiej. Krzyżacy powrócili wtedy do najgroźniejszej po-
łCJiri: popierania tendencji separatystycznych na Li-
e. Okolicznością sprzyjającą było żywe zainteresowa-
XX Witolda sprawami wschodnimi. Szykując się do wojny
x Tatarami, zawarł na własną rękę z Zakonem w 1398 r.
S60
pokój na Wyspie Salińskiej, w którym oddał Zakonu
Żmudź, a nadto przyrzekł mu pomoc w budowie di
twierdz z nader wyraźnym celem ujarzmienia lu
żmudzkiego. Ale już w roku następnym Tatarzy zad
wojskom Witolda klęskę nad rzeką Worsklą. Zbliżył
on teraz do Jagiełły, co umożliwiło ponowne uregulo'
nie w sposób polubowny stosunku Litwy do PoL
W układach z 1401 r. (tzw. unii wileńsko-radomski
Witold uzyskał dożywotni status wielkiego księcia
Litwie pod zwierzchnią władzą Władysława Jagiełły,
poręczyli bojarzy litewscy i rada koronna Królest'.
Niemal równocześnie poparł Witold powstanie ludno
żmudzkiej przeciw Krzyżakom, co doprowadziło do w<
ny między Zakonem i Litwą, a z kolei do nowych pr
ze strony Zakonu rozerwania unii przez poparcie sęp
ratystycznych ambicji Świdrygiełły. Wojna zakończyła i
pokojem w Raciążu 1404 r., który nie był sukcesem po-
litycznym strony polsko-litewskiej, skoro na Żmudzi pJ
zostawiał panowanie krzyżackie, a Polsce stwarzał tylM
możliwość wykupienia ziemi dobrzyńskiej. Przy formal-1-
nym rozluźnieniu unii w świetle akt wileńsko-radoro-J
skich, oznaczał teraz faktyczne jej okrzepnięcie w oblf
czu dobrze już uświadomionego niebezpieczeństwa krz^ł
żackiego i w tym sensie był niechybną zapowiedzią
Grunwaldu, i
9. Utrwalenie się wpływów Polski
na Rusi Halicko-Wlodzimierskiej j w Mołdawii
A
Ruś Halicko-Włodzimierska była od czasów LeszUf
Białego terenem ścierania się wpływów Polski i Węgier
Doszła do tego z czasem jeszcze i Litwa, która sięgnęto
po włodzimierską część Rusi. Kazimierz Wielki opanowa!
rozległe terytorium ruskie wraz z zachodnim Podolem.
ale roszczenia węgierskie uległy dzięki zresztą zręo-
nej polityce króla tylko zawieszeniu. To już jednald
umożliwiło wytworzenie się trwalszych więzi ekonomiom
nych Rusi z Polską, co znalazło m. in. wyraz w przesa-|
nięciu się głównego centrum handlowego Rusi z Włodzi-
mierza do Lwowa. Lwów zawładnął nie tylko zysliownyn.
270
na "szlaku tatarskim", ale stal się pośrednikiem
mniej atrakcyjnych kontaktach z mołdawskim
ium w Suczawie. Ludwik Andegaweński powie-
irazu rządy na Rusi Władysławowi opolskiemu,
ijąc pozory jej odrębności zarówno w stosunku do
jak i do Węgier, co zresztą akcentowała nader
kancelaria węgierska, posługując się nieaktualną
tlaturą Regnum Russiae (Królestwo Rusi). Z cza-
. Ludwik zrezygnował z tych pozorów i po przenie-
iu Opolczyka do ziemi dobrzyńskiej (1379) ustanowił
wprost namiestnictwo węgierskie na Rusi, choć dla uwol-
iia włodzimierskiej jej części spod władzy litewskiej
omieszkał się posługiwać w 1377 r. rycerstwem pol-
OBtateczne utworzenie pod panowaniem Ludwika
{aweńskiego metropolii Kościoła rzymskiego dla ziem
:h (najpierw z siedzibą w Haliczu, a potem we Lwo-
e) akcentowało również ich odrębność w stosunku do
Mski. Przyjmował się jednak pogląd o przynależności
OKi nie wprost do Węgier, lecz do dynastii Andega-
^fKskiej. Był to pogląd wygodny dla strony polskiej, bo
Joz-ralał żywić nadzieję, że wraz z utrwaleniem się wła-
OJ Andegawenów w Polsce utrwali się związek Rusi
Polską. Sprawę tę rozumiało na pewno stronnictwo pro-
wę^ierskie w Polsce, żywo zainteresowane właśnie w eks-
ffcbsji polskiej na wschód.
Definitywne załatwienie sprawy Rusi na korzyść Polski
fażano za jeden z najpilniejszych problemów państwa.
J6e było rzeczą przypadku, że wyprawę ruską poprowa-
teła Jadwiga, sukcesorka Ludwika, ani to, że podjęto
X wyprawę na początku 1387 r., kiedy wdowa po Lud-
ALU Elżbieta oraz jej córka Maria pogrążone były
w trudnościach wewnętrznych Węgier. Ruś podporząd-
mrana została formalnie Koronie Królestwa Polskiego,
lis jej część włodzimierską oraz Podole zachodnie, pod-
tti--e silniej wpływom litewskim, znalazły się w osobistej
fut- gdyby dyspozycji króla. Ziemię bełską nadał on
icono Ziemowitowi IV (1388), na Podolu osadził na
panrach księcia wasalnego Spytka z Melsztyna, woje-
d; krakowskiego, a po nim (1399) swego brata Świ-
EKietłę. Hołd lenny Polsce złożył nadto zagrożony przez
'SiEt)< hospodar Mołdawii. Jeżeli trafnie sprostowano
271
pogląd oparty na przekazie Długosza o wyprawie raot4
dawskiej Kazimierza Wielkiego, to Ludwikowi, wspie-J
ranemu przez Polaków, należałoby przypisać inicjatywa
ekspansji polskiej w tym kierunku. Pełny sukces od-
niósł dopiero jednak Jagiełło, czym wzbudził w po-
łączeniu z utrwaleniem się zwierzchnictwa Polski nad
Rusią niemałe zaniepokojenie Węgier. Musiały się on
jednak liczyć z rosnącą potęgą polsko-litewską.
W 1395 r. Władysław Jagiełło, Jadwiga i Witold spo-
tkali się z Zygmuntem Luksemburczykiem i jego żoną
Marią w Sączu. Wobec niebezpieczeństwa tureckiego, za-
. grażającego w pierwszej kolejności Węgrom, strona wę-
gierska pogodziła się najprawdopodobniej ze zwierzch-
nością Polski nad Mołdawią, zwierzchność ta bowiem
wciągała Polskę w bliższy kontakt z problemem turec-
kim. Po tej linii szedł zapewne również układ polsko-wę-
gierski z 1397 r., a na zjeździe Zygmunta Luksembur-
czyka z Jagiełłą i Witoldem w Lubowli na Spiszu
w 1412 r. podzielono wyraźnie strefy wpływów na polską
w Mołdawii i węgierską na Wołoszczyźnie. Traktat w Lu-
bowli został faktycznie zerwany w 1420 r., ale odno-
wiono go w trzy lata później w Kieżmarku. Władający
w tym czasie Mołdawią hospodar Aleksander Dobry
(1400-1432) utrzymywał ścisła związki z Polską i Litwą.
10. Wielka wojna z Zakonem Krzyżackim
i jej następstwa
Na czoło zagadnień politycznych Polski w pierwszym
dziesięcioleciu XV w. wysuwa się konflikt polsko-krzy-
żacki, którego nie rozwiązał pokój raciąski 1404 r. Polska
wykupiła wprawdzie, dzięki opodatkowaniu się szlachty,
ziemię dobrzyńską, ale nie wygasły tarcia litewsko-krzy-
żackie w związku z pozostającą nadal w rękach Zakonu
Żmudzią, a do tego zrodziły Siię nowe, mające za przed-
miot gród Drezdenko. Chodziło o to, że dążąc do stworze-
nia sobie pomostu, który by łączył państwo zakonne z Eu-
ropą zachodnią, wzięli Krzyżacy w zastaw od Brandenbur-
gii w 1402 r. Nową Marchię, wrzynającą się klinem mię-
dzy Wielkopolskę i Pomorze, Niezwykle ważny dla Polski j
yc względem strategicznymi bo położony na wschodniej
iB-iręazi Nowej Marchii gród Drezdenko, znajdował się
r^-yi uznała zwierzchność lenną Kazimierza Wielkiego;
i ^e: zapewne racji Drezdenko ciążyło wyraźnie ku Pol-
K- Spór zbiegł się z objęciem godności wielkiego mi-
Tzs Zakonu przez zwolennika ostrego kursu politycz-
Jefo wobec Polski Uiryka von Jungingen (1407). Nadto,
c-edy w 1409 r. na Żmudzi wybuchło nowe powstanie,
yparte raz jeszcze przez Witolda, wojna była nieunik-
ŁL.-.S. Uiryk próbował najpierw rozerwać sojusz Polski
s '.wą, a gdy zabiegi te zostały przez stronę polską
ycu-rzyzowane, wypowiedział Polsce wojnę i jeszcze
- 1409 r. zajął ziemię dobrzyńską. Groźnie dla Polski
aczęła się rysować sytuacja międzynarodowa. Zakon bo-
w>em sprzymierzył się teraz z książętami zachodniopo-
cr-sk.in-ii, zawarł z Zygmuntem Luksemburczykiem so-
J-K:, przewidujący zbrojne współdziałanie partnerów na
Tpadek wojny z Polską, pozyskał sobie króla czeskiego
Wacława Luksemburczyka i wprowadził rozłam poli-
STcany na Mazowszu, gdzie książę Janusz warszawski po-
tał wprawdzie wierny Polsce, ale Ziemowit V płocki
przyjął Krzyżakom. Nie obeszło się bez nowych prób
aaebicia unii. W tym celu pozyskali sobie Krzyżacy raz
jeszcze Swidrygiełlę, usiłując rozbudzić separatyzm li-
tewski, a Zygmunt Luksemburezyk kusił Witolda koroną
crciewską.
Zarówno Zakon, jak Polska i Litwa, sposobiły się do
walnej rozprawy zbrojnej. Stwarzano jednak pozory dą-
Jema do pokojowego rozwiązania konfliktu. Było to waż-
ąc dla opinii świata chrześcijańskiego, ale -obojętne
x punktu widzenia militarnego, bo zbliżał się okres zimo-
wy (1409 - 1410), w którym działań wojennych nie prowa-
ftooo. Strony zdały się na arbitraż Wacława Luksembur-
KTka, który sprawę osądził po myśli Krzyżaków.. Wraz
x aptywem zawieszenia broni, na początku lata 1410 r.
yocięto działania wojenne. Odstępując od kontynuacji
Jny na Żmudzi, strona polsko-litewską podjęła plan
Mierzenia w samo centrum państwa krzyżackiego.
J-ŁgieIło zgromadził wojsko na Mazowszu; po przejściu
Wały pod Czerwińskiem i połączeniu się tutaj z woj-
tHittoria Polski do roku 1505 273
skiem łitewsko-ruskim Witolda obie armie ruszyły na
północ ku Prusom i 9 lipca 1410 r. przekroczyły granicę
państwa zakonnego w rejonie Lidzbarku. Zaskoczyło to
wielkiego mistrza, koncentrującego swą armię w rejonie
Chełmna i zmusiło do manewru defensywnego dla osłony
drogi na Malbork. Do spotkania Krzyżaków z połączoną
armią polsko-litewską doszło na polach Grunwaldu. Tu
w dniu 15 lipca 1410 r. rozegrała się największa bitwa
w dziejach stosunków polsko-krzyżackich, a jedna z naj-
większych w średniowiecznej Europie. Armię krzyżacką
szacuje się na około 32 tyś. ludzi, a polsko-litewską na
blisko 50 tyś. ludzi. Ta ostatnia dowodzona była świetnie
przez Władysława Jagiełłę, który odstępując od praktyki
średniowiecznej, nie wszedł w wir walki, ale centralnie
kierował jej przebiegiem, wykorzystując skutecznie do-
świadczenia wyniesione z wojen z Tatarami, obce rycer-
stwu zakonnemu i zachodnioeuropejskiemu. Klęska Za-
konu w tej bitwie była zupełna. Obok kwiatu rycerstwa
krzyżackiego, wspomaganego i tym razem przez rycerstwo
z Europy zachodniej, zwłaszcza Niemiec, ale nawet Ślą-
ska i Pomorza Zachodniego, legł na polu bitwy sam wiel-
ki mistrz Zakonu Uiryk von Jungingen.
Pod wrażeniem klęski poddawały się Polsce liczne gro-
dy krzyżackie i miasta. Wydawało się, że państwo za-
konne zostanie w całości zlikwidowane. Strona polsko-
-litewską nie wykazała jednak w tym względzie doś<
sprężystości i energii. Punktem zwrotnym było niepowo-
dzenie przy oblężeniu Malborka. Wyszło tu na jaw nie-
przygotowanie w zakresie sztuki i taktyki oblężmczej,
ale i brak konsekwencji w działaniu. Witold bowiem
rychło się z wojny wycofał, a za nim uczynili to równieł
Mazowseanie. Władysław Jagiełło zrezygnował z dalszego
oblężenia stolicy Zakonu, a choć odniósł jeszcze zwycię-
stwo nad Krzyżakami pod Koronowem (10 X 1410), szansę
pełnego iukcesu zostały zniweczone. Pokój, jaki został
zawarty między Zakonem a Polską i Litwą z początkiem
1411 r. w Toruniu, nie odpowiadał w najmniejszym na-
wet stopniu militarnemu zwycięstwu pod Grunwaldem.
Z wyjątkiem rewindykacji świeżo utraconej ziemi do-
brzyńakiej, Polska wychodziła z wojny bez żadnych na-
bytków. Nie zdołała nawet rozstrzygnąć na swoją korzyść
274
(
pornej sprawy Drezdenka. Litwa odzyskała wprawdzie
tmudż, ale tytułem Witoldowego dożywocia.
Prysnął natomiast mit o niezwyciężonej armii zakonnej
; -.imocnił się związek Polski z Litwą, co zostało potwier-
Aume w akcie unii horodelskiej 1413 r. Pod względem
aonnalnoprawnym unia ta stanowiła w zasadzie rozwi-
isęcie i sprecyzowanie zasad unii wileńsko-radomskiej
s 1401 r. Litwa miała w przyszłości pozostać osobnym
państwem z własnym wielkim księciem (magnus dnx),
w stosunku do którego Jagiełło obwarował sobie tytuł
księcia zwierzchniego (supremus diix). Istotne znaczenie
a przyszłość miała spontaniczna aprobata unii przez
przedstawicieli społeczeństwa szlacheckiego obu stron,
wraz z symbolicznym aktem zbratania w postaci przyjęcia
pracz szlachtę polską do swoich herbów niektórych ro-
4sin bojarskich Litwy.
Sukcesem dyplomatycznym strony polsko-litewskiej po
Grunwaldzie było rozerwanie przymierza między Zako-
en a Zygmuntem Luksemburczykiem oraz pozyskanie
teco ostatniego dla sojuszu z Polską i Litwą, co znalazło
wyraz we wspomnianym już traktacie lubowelskim
H12 r. Uboczną korzyścią Polski było uzyskanie przy
tej okazji od Zygmunta w zastaw tzw. grodów spiskich
(Lubowla, Podoliniec l inne), które aż do rozbiorów po-
KKtawały w granicach państwa polskiego.
Pokój toruński 1411 r. okazał się wyjątkowo nietrwały.
Bardzo szybko Zakon wystąpił z roszczeniem do Żmudzi,
kiórą Witold starał się związać systemem fortyfikacyj-
Tsn z Litwą. Nie brakło również zatargów o charakterze
finicznym. Próba odwołania się przez Krzyżaków do
rbttrażu Zygmunta zawiodła ich nadzieje, bo orzeczenie
^.TSrountowego komisarza wypadło po myśli Polski
l Litwy (1413). W łonie Zakonu ujawniły się tarcia co do
ftityki względem polsko-litewskiego przeciwnika. Zwo-
hBoik wojny Henryk von Plauen, który uratował pań-
fo zakonne po klęsce grunwaldzkiej, został złożony
snędu. Jego przeciwnicy jednak nie byli wcale skłonni
4 urtępstw, jak pokazały rokowania z 1414 r., lecz liczyli
nowy korzystny arbitraż.
Okleko idące żądania terytorialne Polski (zwrot Ponio-
są Gdańskiego i ziemi chełmińskiej) doprowadziły do
275
nego (1414 -1418). Obok sprawy głównej, jaką była likwił ^^^i, a"nie toruński z 1411 r., zamknął tę fazę
dacja schizmy w Kościele zachodnim, obok sprawy hu| ^^^ polsko-litewsko-krzyżackiego, którego kulmina-
""ł..,. "i-- ".-i g^ pojawić przed forum soboJ
ciwsiawił on w 415 r. krzyżackiej polityce nawracani| ^eciwko dynastii luksemburskiej i reprezentowanej
pogan mieczem słynną tezę o prawie tychże do niezależ-| ^ "; niemczyźnie, ale także przeciwko nadmiernie
T^"^0 .tyczneJ^O-ne.wyrazrlie.nie działala.na f521""1! ^ogaconej, a nie zawsze świecącej dobrym przykładem
świadczeń
spięcia zbrojnego, w którym Zakon unikał walnej
prawy w otwartym polu, a Polacy nie mogli się pok
o skruszenie krzyżackich twierdz. W tym stanie rz<
zawarto rozejm, a spór postanowiono poddać osado'
zbierającego się właśnie w Konstancji soboru powszech^
sytyzmu czeskiego, miał
rowym problem krzyżacki. Na czele polskiej delegacjf
stal arcybiskup gnieźnieński Mikołaj Trąba, a cięż
obrony interesów polsko-litewskich w sporze z Zakone
wziął na siebie rektor Akademii Krakowskiej Paweł
Włodkowic. W znakomitym wywodzie naukowym pt(
O władzy papieża i cesarza względem niewiernych przi
chrześcijaństwa. Niefortunny rzecznik strony krzyżackii
dominikanin Jan Faikenberg przedstawił natomia
paszkwil, w którym oszczerstwa przeplatały się z postu-]
latami wytępienia Polaków wspólnym wysiłkiem świata!
chrześcijańskiego. Skończyło się na uwięzieniu Faiken-
berga i potępieniu jego traktatu przez papieża, a spór
polsko-litewsko-krzyżacki wyroku się nie doczekał.
Podjętą przez Jagiełłę w 1419 r. wyprawę wojennej
wstrzymał legat papieski. Pozostawało więc przedłużenie
rozejmu z Zakonem i szukanie nowego arbitra. Wybór
padł na Zygmunta Luksemburczyka, który w wiela
okolicznościach nie szczędził sympatii i poparcia Zakono-
wi, z Polską natomiast od 1412 r. związany był soju-
szem. Jego wyrok, ogłoszony w 1420 r. we Wrocławiu,
był całkowicie stronniczy, pomyślny dla Krzyżaków, to-
też spowodował z jednej strony faktyczne zerwanie
traktatu lubowelskiego, a z drugiej postawił Zakon, Pol-
skę i Litwę w obliczu nowej wojny. W 1421 r. Jagiełło
osiągnął porozumienie z Brandenburgią, które szachowa-j
ło Krzyżaków na północy, tym dotkliwiej, że nie mogB|
teraz liczyć na pomoc Zygmunta Luksemburczyka, uwi-g
kłanego w sprawy husyckie w Czechach. Doszło do woj-
ny, w której powtórzyła się sytuacja z 1414 r. Krzyżacy
unikali starcia w polu, a wojska polsko-litewskie obie-
2T8
głównych twierdz zakonnych. Działania zakończo-
pokojem podpisanym na jeziorze Melno (27 IX 1422),
myfel którego Żmudź miała pozostać przy Litwie bez
warunku dożywocia, a Polska uzyskała na swoją korzyść
*obne korektury graniczne (Nieszawa). Dopiero pokój
oą była bitwa pod Grunwaldem.
11. Polska wobec husytyzmu w Czechach
W pierwszych dziesiątkach lat XV w. Czechami wstrząs-
potężny ruch społeczno-narodowy. Zwrócił się on
hierarchii kościelnej, uciążliwemu systemowi
raecz duchowieństwa i Stolicy Apostolskiej, wreszcie
yieciwko samej instytucji papiestwa, od lat rozdartego
tTmq Niemałą rolę odegrały konflikty czysto klasowe
"""ewnątrzstanowe między szlachtą i magnatami, między
cachtą i magnatami a chłopstwem, między patrycja-
=: a pospólstwem w miastach i między wyższym a niż-
vym duchowieństwem. Z tych konfliktów wyłaniały się
laty radykalne. Jak każdy ruch społeczny w średnio-
'aeczu, tak i ruch czeski przybrał postać herezji. Jej oj-
duchowym był teolog angielski John Wyclif, a czes-
ideologiem i przywódcą uczeń Wyclifa, rektor Uni-
lytetu Praskiego Jan Hus. Otwarte wystąpienie Husa
w 1412 r. ściągnęło nań klątwę papieską oraz interdykt
Pragę. W 1415 r. wyrokiem soboru w Konstancji Hus
łai spalony na stosie, mimo listu żelaznego, w który
^)iil żył go Zygmunt Luksemburczyk, wówczas już król
aneaiecki. W rok później los Husa podzielił jego najbliż-
^T współpracownik Hieronim z Pragi. Ale to, co miało
tańczyć ruch czeski, okazało się dopiero jego począt-
V 1419 r. na wieść o rewolucji w Pradze i wyrzuceniu
t uden ratusza rajców praskich zmarł król Wacław Luk-
burczy k. Jego brat Zygmunt na ..próżno usiłował opa-
m
nować tron czeski. Wojna domowa ogarnęła cale Cze
nie omijając także Śląska, a w szczególności Wrocia'
gdzie powstanie plebejskie zakończyło się stracenii
z wyroku Zygmunta Luksemburczyka, 23 przywódci
Wśród husytów śląskich głośny stał się z czasem ksi,
opolski Bolko V, niegdyś uczeń Jana Husa na Uniwer
tecie Praskim.
W samym państwie polskim ideologia husytyzmu zi
lazła również silny oddźwięk. Społeczeństwo nurtów.
podobne konflikty klasowe i stanowe, na tle dziesięi
dochodziło do ostrych spięć z Kościołem, ale inne było i
tło narodowe. Nie doszło tu więc do wybuchu, jakki
wiek sympatycy i zwolennicy husytyzmu byli na pe\
liczni, zwłaszcza wśród średniej i uboższej szlachty i
skiej. Dają temu wyraz m. in. statuty synodalne Miko!
Trąby z 1420 r. oraz akt konfederacji Spytka z Melsz
na z 1439 r. Zwolennikiem husytyzmu lub wycklifiz
na Uniwersytecie Krakowskim był mistrz Jan Jelit
a nieco później mistrz Andrzej Gałka z Dobczyna. Zos
on w 1447 r. oskarżony o herezję z powodu obrony nai
Wycklifa. Zamknięto go na rekolekcje w klasztorze i
gilskim, a tymczasem rewizja w jego mieszkaniu ujawi
istotnie pisma oksfordzkiego profesora. Andrzej zbi
na Śląsk, a potem do Czech. Pozostał po nim napisi
w języku polskim wiersz (może pieśń) propagujący n,
kę Wycklifa.
Ważna rola przypadła Polsce w życiu politycznym
syckich Czech, bowiem husyci, opierając się solida;
Zygmuntowi Luksemburczykowi jako pretendentowi
korony czeskiej, postanowili oddać ją Jagiełłę. Wstę
pertraktacje z królem polskim wypadły korzystnie,
tomiast opinia zjazdu dostojników i szlachty w Łęczyi
a potem w Niepołomicach (1420), ze względów doktryn.
no-kościelnych uniemożliwiła takie rozwiązanie, f
przez przypadek jednak oficjalna delegacja czeska w l
sprawie spotkała się z Jagiełłą na Litwie, a nie w Kr
kowie. Jagiełło bowiem, kiedy zmuszony był udzielić w,
powiedzi odmownej, wskazał, jako ewentualnego kań
data na swoje miejsce, Witolda. Pertraktacje przebici
pomyślnie, a na kolejnym zjeździe dostojników w
sprawie, odbytym w Lublinie w 1421 r., myśl pozy;
278
Witolda korony czeskiej spotkała się z aprobatą. Po-
)ednak obiekcje co do praw Zygmunta Luksem-
ka. z którym postanowiono pertraktować. Był to
T przeciwników unii z Czechami, wśród których
ł się Zbigniew Oleśnicki. On sam znalazł się w de-
do Zygmunta, co przesądzało wynik rozmów. Po-
ijąc jednak sprawę korony czeskiej, chciał wymóc
Zygmuncie zwrot Polsce Śląska. Tymczasem Witold
tanowi! ubiec przeciwników i wysłał do Czech w swo-
imieniu w 1422 r. zbrojną wyprawę z Zygmuntem
rybutowiczem na czele. Akcja odniosła tylko poło-
any sukces. Tymczasem nastąpił wyraźny zwrot
polityce Jagiełły. Spotkał się on bowiem z Luksem-
[krczykiem w Kieżmarku (1423 r.), gdzie odnowił traktat
towelski z 1412 r., po czym odwołał Korybutowicza
' Ctech. Następnym krokiem Jagiełły i antyhusyckiego
bktoictwa w Polsce był edykt ogłoszony w Wieluniu
r M24 r., ustanawiający surowe sankcje na wyznawców
|Ł iwolenników husytyzmu, oraz rodzaj blokady gospo-
si Czech w zakresie artykułów potrzebnych do pro-
tua wojny. Wobec niepowodzeń z Jagiełłą i z Wi-
i, husyci powołali na tron czeski samego Korybu-
a, który okazał się gorącym zwolennikiem hysy-
lu i który aż do roku 1431 walczył o swoją już teraz
1434 r. rozbity został pod Lipanami obóz radykałów
tUch zwanych taborytami, a sobór bazylejski za-
bował w 1436 r. w tzw. kompaktatach praskich
irkowany (utrakwistyczny) nurt husytyzmu. Nurt na-
ast radykalny przyjął postać narodowego stronnictwa
ycmego, z którym splatać się zaczęły zabiegi Kazi-
za Jagiellończyka do opanowania tronu czeskiego.
12. Sprawa następstwa tronu w Police
po Władysławie Jagiełłę
T^-aycja Władysława Jagiełły na tronie polskim nigdy
była dość mocna, a już zwłaszcza w pierwszych la-
jtf9 panowania w Polsce. Był on nie tylko władcą
7oru, ale w gruncie rzeczy jedynie współkrólem
27
przy Jadwidze, "przyrodzonej pani Królestwa". Prawa
dziedziczne miał na Litwie, toteż musiał strzec możliwie
ścisłego związku dwu państw. Śmierć Jadwigi w 1398 r.
wzmocniła pozycję Jagiełły w tym sensie, że stal się for-
malnie jedynym władcą Polski. Mógł. sobie wówczas po-
zwolić na pewne rozluźnienie unii przez dopuszczenie.
Witolda do praw wielkoksiążęcych. Wpływ na rządy pań-
stwem tych czynników społecznych, które dokonały elek-
cji Jagiełły, był od początku znaczny, ale nie zinstytu-
cjonalizowany, a więc stosownie do okoliczności dawał
się pomijać. Fakt, że z dwu kolejnych małżeństw (Anna
cyllejska i Elżbieta Granowska) nie doczekał się Jagiełłą
męskiego potomstwa, czynił obojętną sprawę dziedzicz-
ności tronu w Polsce. Córka zaś Jagiełły z małżeństwa
z Anną cyllejska Jadwiga, po matce prawnuczka Ka-
zimierza Wielkiego, choć zaręczona już z Fryderykiem
Hohenzollernem, jako aprobowana przez panów polskich.
następczyni tronu, stwarzała im widoki nowych prze-
targów politycznych z jej przyszłym mężem. W ten spo-
sób starzejący się król schodził na drugi plan. Sytuacja
się odmieniła, gdy w 1422 r. wszedł Jagiełło w nowy
związek małżeński ze spowinowaconą z Witoldem Zofia
(Sońką), książniczką holszańską. Z tego związku urodził
się w 1424 r. Władysław, nazwany przez późniejszą histo-
riografię Warneńczykiem, a w trzy lata później Kazi-
mierz Jagiellończyk.
Zaledwie w pół roku po tym czwartym małżeństwie
Jagiełły szlachta zebrana pod Czerwińskiem na wyprav.
przeciw Zakonowi wystąpiła z żądaniem rozszerzenia je.
przywilejów stanowych, a ściślej gwarancji nietykalności i
dóbr bez wyroku sądowego (1422); sąd zaś rozumiano ja-
ko instytucję odrębną w stosunku do wykonawczej (sta-
rościńskiej) władzy królewskiej. Jaką rolę odegrał tu
wpływ husytyzmu na szlachtę polską, jaką obawy przed
ewentualną dziedzicznością tronu w linii męskiej, a jaki
inne jeszcze czynniki, trudno ściśle rozstrzygnąć, faktem
jest, że wnet sprawa sukcesji splotła się wprost z walfcł
o przywileje stanowe szlachty. '
W rok po urodzeniu Władysława, na zjeździe z króler
w Brześciu Kujawskim (1425 r.) szlachta przygotowała do-
kument uznający niemowlęcego królewicza następcą tro-
280
B, ale pod warunkiem rozległego przywileju stanowego.
Znieważ król się ociągał z aprobatą żądań szlacheckich,
irt swój szlachta złożyła na ręce Zbigniewa Oleśnickiego
> czasu następnego zjazdu. Sprawa pozostała więc w za-
wieszeniu. Kiedy na zjeździe łęczyckim w 1426 r. król
rtmówił wprost nadania szlachcie nowego przywileju,
ttestnicy zjazdu pocięli ostentacyjnie mieczami własny
akt dotyczący sukcesji. Jagiełło jak się wydaje
ie uznał swojej przegranej, ponieważ uważał, że sukce-
sie synowi zapewni przez pozyskanie sobie gwarancji
dywidualnych ze strony możniejszych przedstawicieli
^oteczeństwa. Być może sprawę uznał już za wygraną,
może zamierzał wywrzeć presję na społeczeństwie
Blacheckim, które przywiązywało wielką wagę do unii
tewsko-polskiej, bo gdy Zygmunt Luksemburczyk po-
wrócił do swego dawnego planu koronacji Witolda na
króla Litwy, a zatem do rozbicia unii, Jagiełło ów plan
aprobował. Zjazd w Łucku w 1429 r., w którym ucze-
aiczył Zygmunt, stal się widownią gwałtownego prote-
u ze strony panów polskich, na czoło których wysunął
( wyraźnie Zbigniew Oleśnicki. Sprawa korony dla Wi-
teida upadła, a pokonany król ponowił zabiegi o szerszą
?-obatę społeczną dla sukcesji swego syna w Polsce.
Ołstrzygnięcie zapadło na zjeździe w Jedini w 1430 r.
Król uwzględnił postulaty zjazdu brzeskiego z 1425 r.,
' '?wet częściowo wyszedł poza nie. Szlachta i ducho-
stwo uzyskały m. in. gwarancję nietykalności osobi-
fi^, bez wyroku sądowego oraz zapewnienie, iż dotychcza-
we przywileje stanowe zostaną zatwierdzone przez na-
3ecz i na Podole, które pod panowaniem Jegiełly podpo-
n^dkowane zostało w zasadzie Litwie. Zjazd ze swej stro-
7 uznał następcą Jagiełły jednego z jego nieletnich sy-
*. Przywilej jedineński zatwierdził król dodatkowo na
Widzie w krakowie w 1433 r.
W czerwcu 1434 r. zmarł Władysław Jagiełło. Mimo za-
Wowujących się różnic opinii szlacheckiej Zbigniew
flteśnicki rychło przeprowadził koronację Władysława,
królowa z dostojnikami i reprezentantami miast porę-
ftt BEerokiemu ogółowi społeczeństwa, że nowy król po
Ajleiu do pełnoletności dokona zaprzysiężenia praw
881
l przywilejów, co też istotnie Władysław uczynił w cz
ry lata później na zjeździe piotrkowskim, na któr;
uznano go pełnoletnim. Regencję wzięła na razie w swi^
ręce rada królewska, której faktycznym kierowniku
stał się Zbigniew Oleśnicki.
13. Polska i Litwa po śmierci Witolda
W jesieni 1430 r. zmarł Witold. Jagiełło desygnował i
wielkiego księcia swego brata Swidrygiełłę, nie odwołuj)
się wbrew postanowieniom unii horodelskiej a
do opinii panów polskich, ani litewskich. Swidrygiełło s
pragnął od początku swoich rządów pełnej separac
Litwy od Polski i zdobycia korony królewskiej. W krt
kim czasie poruszył Swidrygiełlo przeciw Polsce nien
wszystkie żywioły polityczne. Opierając się na bojara
prawosławno-ruskich, którym unia horodelska nie gw
rantowała równouprawnienia z bojarami katolicku
wszczął wojnę o Podole; ono bowiem opowiedziało l
właśnie za przynależnością do Polski. Spowodował naja
na Ruś hospodara mołdawskiego oraz ogromnie niszczy
najazd krzyżacki, który objął Wielkopolskę, ziemię c
brzyńską i Kujawy. Niezależnie od sojuszu z Zakone
wszedł w porozumienie z Luksemburczykiem w sprai.
korony królewskiej dla Litwy. Wobec nadchodzącej jesit
ni, w 1431 r. zawarto ze Swidrygiełłą rozejm. Był w
czas na pertraktacje. Przedstawiciele przychylnej Poi)
szlachty litewskiej odbyli w 1432 r. w Sieradzu zja
z dostojnikami polskimi, w wyniku którego zapropon
wano Swidrygiełłę rokowania i status wielkiego księ
Litwy, jaki miał Witold. Wobec odmowy, spróbow
na Litwie zamachu na Swidrygiełłę na rzecz brata
toldowego Zygmunta Kiejstutowicza, który został uzn
wielkim księciem zarówno w znacznej części Litwy,
i w Polsce. Przychylił się na jego stronę sam król, wbr
swojej desygnacji Swidrygiełły. Z Zygmuntem
nowiono w Grodnie, jeszcze w tym samym roku,
polsko-litewską. Zygmunt wyrzekł się starań o kor
podkreślony został dożywotni charakter godności wie
282
ej, przy czym w każdorazowym powołaniu wiel-
księcia zagwarantowano udział panów polskich
| litewskich. Próba równouprawnienia szlachty prawo-
pwneJ z katolicką natrafia na opór Jagiełły.
| V efekcie Litwa uległa rozbiciu na dwa wrogie obozy
tlazła się w stanie wojny domowej. Naprzeciw sie-
stanęło prawosławno-ruskie bojarstwo ze Świdry-
na czele, korzystające z poparcia Zakonu Krzyżac-
(mimo rozejmu z Polską z 1433 r.), oraz z czynnej
cy Zakonu Inflanckiego i Tatarów, a z drugiej ży-
propolskie, przeważnie katolickie, wspomagane
Polskę z Zygmuntem Kiejstutowiczem na czele. Do
^dującego starcia doszło w 1435 r. pod Wiłkomierzem
l rzeką Świętą. Świdrygiełło poniósł zupełną klęskę
on ocalił się ucieczką. Na polu bitwy poległ walczący
i jego stronie mistrz inflancki, a także niedoszły król
ki Zygmunt Korybutowicz. Zaniepokojeni Krzyżacy
toli się na rokowania pokojowe, tym bardziej że par-
ku nim stany pruskie, a zwłaszcza miasta, i coraz
j zarysowywał się kryzys wewnętrzny państwa za-
60. Pokój "wieczysty" podpisano w Brześciu Ku-
im jeszcze w 1435 r. Nie przyniósł on Polsce nabyt-
terytorialnych, ale uregulowanie wielu szczegóło-
li kwestii spornych, a nadto znaczny sukces natury
ycznej. Zakon zobowiązał się bowiem, że w sporach
iMską nie będzie się uciekał ani do pomocy cesarskiej,
i do papieskiej.
Kuno zwycięstwa Zygmunta Kiejstutowicza, separa-
B litewski nie ustał. Sam Zygmunt podjął wnet pró-
aniezależnienia Litwy, wykorzystując wewnętrzne
ci polityczne Polski. Autokratyczny w rządach,
na Litwie na opozycję tych elementów, których
i był stanowy czy oligarchiczny ustrój Polski,
1440 r. został za ich sprawą zamordowany. Włady-
r. młodzieńczy król Polski, sposobił się właśnie do
(cia tronu węgierskiego, na Litwę wysłał więc w swo-
nttępstwie brata Kazimierza Jagiellończyka. Ale sta-
riecz nieoczekiwana, bo Litwini na własną rękę
atoli go wielkim księciem litewskim, co w połącze-
x taktycznym przejęciem rządów na Litwie przez
283
tamtejszych możnowładców (Kazimierz dochodził żal
wie lat sprawnych) zrozumiano w Polsce jako zerwanie^
unii.
11. Pierwsze próby rozszerzenia władztwa.
dynastycznego Jagiellonów na Czechy i Węgry
Jeszcze w okresie małoletności króla Władysława Zbig-
niew Oleśnicki, rzeczywisty kierownik polityki polskie)
po śmierci Jagiełły, snuł plan unii polsko-węgierskiej
przez małżeństwo króla polskiego z wnuczką Zygmunta
Luksemburczyka, nie mającego potomstwa płci męskie^
Przez wzgląd na husytów nie brał natomiast w rachub^B
sukcesji na tronie czeskim, wierny zresztą linii politycz-
nej, którą niegdyś współtworzył, a która stawiała Polska
w obozie wrogim husytyzmowi. Bieg wypadków poszedł
jednak na przekór planom Oleśnickiego. W 1437 r. zmarł
Zygmunt Luksemburczyk i jako prawny sukcesor Luk-
semburgów wystąpił zięć Zygmunta Albrecht Habsburg
Został on uznany na Węgrzech, natomiast poważne kom-
plikacje wystąpiły w Czechach. Wprawdzie sejm czeski
dokonał formalnej elekcji Albrechta, jednak opozycja na-
rodowo-husycka wystąpiła na zjeździe w Kutnej Horze
z projektem powołania na tron czeski Kazimierza Ja-
giellończyka. Przeciwnicy polityczni Oleśnickiego, mają-
cy oparcie w szerokich rzeszach szlacheckich, przeforso-
wali akceptację tego projektu w Polsce. Pozostała spra-
wa jego realizacji.
Niemal w tym samym czasie, gdy stronnictwo narodo-
wo-husyckie w Czechach dokonało formalnej elekcji Ka-
zimierza Jagiellończyka (1438), ruszyła z Polski wyprawa
zbrojna, mająca utorować drogę elektowi. Przewagę jednak
zdobył Albrecht, który opanował Pragę i koronował się
Wyprawa polska okazała się słaba nawet w połączeniu
z siłami husyckimi. Podjęto więc drugą wyprawę, którą
poprowadził nie uznany jeszcze wówczas za pełnoletniego
król Władysław z nieletnim również Kazimierzem. Gdy
dotarli na Morawy, liczba zwolenników Kazimierza na
tyle stopniała, że wobec równoczesnych trudności na-
tury militarnej pozostawało już tylko powrócić do
284
Idąc po myśli Stolicy Apostolskiej oraz Zbigniewa
Otescickiego, podjęto rokowania pokojowe z Albrechtem.
ZiKn je jednak doprowadzono do końca, Albrecht zmarł
^ Jesieni 1439 r. Jedyny jego syn Władysław urodzą
|1 już po śmierci ojca, stąd zwano go Pogrobowcem.
1 W Polsce tymczasem Zbigniew Oleśnicki pokonał swo-
xil przeciwników politycznych (por. niżej), a zrywając
< toncepcją opanowania tronu czeskiego przy pomocy
lucytów, tym energiczniej powrócił do swoich dawnych
aiaaów unii polsko-węgierskiej. Okoliczności mu sprzy-
ja?. Na czoło zagadnień politycznych Europy środkowej
f dłuższej przerwie wysuwało się znowu niebezpleczeń-
o tureckie. Pod panowaniem Murada II (1421 -1451)
TBrcja przystąpiła bowiem do nowych podbojów. W sa-
TBQ centrum zagrożenia znajdowały się Węgry. Unia
Korony św. Stefana z potężną wówczas monarchią pol-
fto-litewską wydawała się rozwiązaniem idealnym i zy-
ciwała coraz więcej zwolenników na Węgrzech, a rzecz-
luciem jej stała się Stolica Apostolska. Dojrzewającą już
ai7śl zakłóciły co prawda narodziny z początkiem 1440 r.
TRadysława Pogrobowca, ale dynastyczne prawa hab-
ci-^skie próbowano połączyć z ideą unii, a to w ten
?osób, że król polski Władysław miałby pojąć za żonę
wdowę po Albrechcie, zabezpieczając Pogrobowcowi prawo
łi-scesji. W marcu 1440 r. odbyło się w Krakowie uro-
e^ste przekazanie korony węgierskiej Władysławowi,
w dwa miesiące później znalazł się Władysław na Węg-
mch, a w lipcu został koronowany. Stronnictwo pro-
tateburskie jednak nie ustępowało; dokonało ono już
wcześniej koronacji niemowlęcego Pogrobowca. Konflikt
tTnastyczny przerodził się w przeszło dwuletnią wojnę
omową. Ostatecznie obóz prohabsburski został pokona-
ss. a legat papieski Juliusz Cesarini doprowadził do
Wody. Formalnie Pogrobowcowi pozostawiono widoki na
ton węgierski w przyszłości, a Władysław miał pojąć
a ionę Annę, siostrę Pogrobowca.
W sprawie tureckiej Władysław podporządkował się
Cwariniemu, rzecznikowi antysoborowego papieża Euge-
nii *.:-na IV; oznaczało to w praktyce, że stał się narzę-
K*m w wielkiej batalii wewnątrzkościelnej o zasadę
wymości papieża nad soborem, Zwycięstwo nad Turcją,
m
miało być doraźnym atutem w rękach Eugeniusza IV
przeciwko trwającemu przy doktrynie koncyliaryzmu so-
borowi bazylejskiemu.
Wojnę z Turcją podjęły Węgry w momencie (1443), gdy
niebezpieczeństwo tureckie zostało w zasadzie przez Jana
Hunyadego zażegnane i gdy wyczerpane wojną domową
Węgry nie były do niej należycie przygotowane. Znacze-
nie wyprawy pod Adrianopol przeceniła z pewnością
ówczesna propaganda. Niemniej ofensywne działanie
przeciw imperium tureckiemu skłoniło je do ustępliwości
i umożliwiło zawarcie w 1444 r. korzystnego dla Węgier
pokoju w Szegedynie. Cesarini przeforsował zerwanie
tego pokoju i wszczęcie dalszych działań wojennych, któ-
re miała wesprzeć flota wenecka. Podjętej jeszcze
w 1444 r. nowej wyprawie węgierskiej Turcy zadali do-
tkliwą klęskę pod Warną. Dwudziestoletni król Włady-
sław legł na polu bitwy, a z nim razem dzieło Oleśnic-
kiego, unia polsko-węgierska.
15. Oligarchia magnacka w Polsce
i początki panowania Kazimierza Jegiellończyka
Ruch szlachecki lat dwudziestych XV w. wysunął na
czoło swego programu gwarancję tych praw, które okre-
ślały szlachtę jako osobny stan. Buch ten zmierzał do za-
bezpieczenia warstwy szlacheckiej zarówno przed ewen-
tualną samowolą władcy i jego urzędników, jak też przed
przewagą gospodarczą miast i uformowanej już w osobny
stan silnej ekonomicznie warstwy sołtysiej. Inne postu-
laty odgrywały rolę drugorzędną lub nawiązywały do
wypadków aktualnego życia politycznego. Z postulatem
zinstytucjonalizowania swego udziału w rządach pań-
stwem szlachta jeszcze nie występowała, choć nierzadko
odgrywała w tej dziedzinie znaczną rolę. Magnaci byli
albo solidarni z ruchem szlacheckim, albo mu nawet
przewodzili.
Sytuacja poczęła się zmieniać, gdy pod koniec życia
Jagiełły grupa dostojników duchownych i świeckich ze
Zbigniewem Oleśnickim na czele, tworząca radę królew-
ska, przejmowała faktycznie rządy w państwie. Po śmier-
289
d zaś starego króla w sposób zupełnie formalny zastąpiła
Monarchę. Jej podlegali opiekunowie, czyli jak gdyby na-
miestnicy poszczególnych ziem. Do starć doszło równo-
oeśnie na kilku płaszczyznach. Wielkopolanie, przeważ-
sie odsuwani od władzy, nieradzi byli Małopolanom, od
tat przodującym w życiu politycznym, szlachta szeregowa
nwistnie patrzyła na jednostki wyłamujące się ae wspól-
o6ci stanowej pod względem majątku i znaczenia, zwo-
Itnnicy i sympatycy husytyzmu nie aprobowali angażo-
wania się dostojników kościelnych do spraw polityki
państwowej, a w tym wszystkim nie brakło konfliktów
a tle orientacji politycznych i światopoglądu.
W tej sytuacji i w tych warunkach uformowała się
x jednej strony oligarchia kierująca życiem politycznym
państwa i nieletnim władcą, złożona z wysokich dygni-
tany, na czele której stał Zbigniew Oleśnicki, z drugiej
as opozycja, grupująca bardzo różne elementy stanu
łacheckiego, wśród której na czoło wysuwali się m. in.
Spytek z Melsztyna, Abraham ze Zbąszyna i Dziersław
x Rytwian, a nie brakło w niej również przedstawicieli
łworu królowej. Oligarchia nigdy nie była tak mocna,
łby mogła się w zupełności nie liczyć z opinią szerszych
rzesz szlacheckich, a więc i z opozycją. Opozycja zaś ani
e potrafiła złamać grupy oligarchicznej, ani należycie
wykorzystać jej niepowodzeń. Do jednego z pierwszych
arć doszło na zjeździe koronacyjnym nieletniego Włady-
sława w 1434 r., kiedy opozycjoniści usiłowali przeforso-
wać do rządów opiekuńczo-regencyjnych księcia mazo-
wieckiego Ziemowita V. W 1437 r., na zjeździe sieradz-
kim, opozycja zawiązała ogólnopolską konfederację, któ-
a wyraziła votum nieufności w stosunku do rządów
Ofeśnickiego, zwłaszcza do administracji skarbowej, przy
aym podjęła środki w zakresie własnych możliwości
Ariałania. Dzięki zorganizowanej opinii opozycjonistów
lazd korczyński 1438 r. odniósł zwycięstwo nad grupą
Oleśnickiego w sprawie zabiegów o tron czeski dla Kazi-
aerza Jagiellończyka. Już tu jednak Oleśnicki przewi-
texł daleko idące komplikacje, a zmobilizowawszy
WCcszą grupę zwolenników, zawiązał konfederację
w obronie istniejącego porządku. Załamanie się planów
OBfcich wzmocniło z kolei poważnie jego pozycję. Prze-
W
riwnicy przeszli również do działania. Pod hasłem obroi
zagrożonych przez oligarchię szlacheckich sądów zier
skich o charakterze stanowym zawiązali w 1439 r. now<
konfederację, na czele której stanął Spytek z Melsztyna.
Konfederacja ta wzięła również w obronę zwolenników
i sympatyków husytyzmu, którzy w nowej sytuacji nie
czuli się bezpieczni. Zbrojne starcie dwu obozów pod
Grotnikami (1439), w którym poległ Spytek, było nowyrc
triumfem Oleśnickiego. Rozwinął on teraz swobodnie,
własną politykę zagraniczną, doprowadzając do UHH
polsko-węgierskiej. Zaangażowanie się młodego króla
w sprawy węgierskie i jego nieobecność w Polsce sprzy-
jały oligarchicznym rządom Oleśnickiego. Poniosły one
klęskę wraz z klęską warneńską Władysława, chociat
troska o los państwa zjednoczyła zrazu opinię społeczeń-
stwa szlacheckiego wokół sprawy obioru nowego króla.
Na zjeździe w Sieradzu w kwietniu 1445 r. powołana,
jeszcze pod znacznym wpływem Oleśnickiego, na troc
polski Kazimierza Jagiellończyka. Zaproszono go, abJ
przybył do Piotrkowa w celu pertraktacji o warunki p-l
nowania w Polsce. Kazimierz jednak odmówił. Odrzuci!
w późniejszej fazie warunek strony polskiej zagwaran-
towania unii Polski z Litwą w tej formie, jaka został*
wypracowana pod panowaniem Jagiełły. Wobec przecią-
gającego się bezkrólewia postanowiono w 1446 r. wy-
wrzeć na Jagiellończyku presję przez dokonanie inne]'
elekcji. Oligarchiczna grupa Oleśnickiego wystąpitoi
z kandydaturą Hohenzollerna Fryderyka, opozycyjny zai
obóz szlachecki dokonał elekcji Bolesława IV mazowiec-
kiego. Koronacja miała być dokonana jedynie w wypad-
ku, gdyby Kazimierz Jagiellończyk definitywnie oferta
tronu w Polsce odrzucił. Ta okoliczność jednak w rachuht
nie wchodziła. Ostatecznie Kazimierz przybył do Polski]
i koronował się w czerwcu 1447 r. Gra natomiast, n
jąca na celu wzmocnienie jego królewskiej pozyi
w pełni się powiodła. Szlachta polska wychodziła z
gry z próżnymi rękami. Na potwierdzenie zdobytych ;
przywilejów czekać musiała aż do 1453 r., kiedy nastak'
lepsza dla niej koniunktura polityczna. Postulaty dotycząc
potwierdzenia unii Polski z Litwą oraz inkorporacji
Korony spornych terenów Wołynia i Podola, sta
288 .
1idarnie przez szlachtę t obóz rządzący, zostały pokryte
| Uczeniem. Rozstrzygnięcie przyniosły późniejsze wypad-
1 to: Wołyń ostatecznie zajęli Litwini (1452), a Podole przy-
| dło Polsce. Oligarchia magnacka Polski została poko-
| oa na forum szerszej polityki. Król, niebaczny na na-
| nucone Polsce przez Oleśnickiego neutralne stanowisko
| w walce o zasadę wyższości między soborem a papieżem,
| łpowiedział się zaraz na początku swoich rządów po
| Uronię papieża Mikołaja V, a zatem przeciwko soborowi.
kftiusil Oleśnickiego do odwrotu, czym osłabił również
Jefo pozycję kościelną. Wnet jednak całemu obozowi pa-
aow małopolskich, od stu lat wiodących prym w życiu
prfitycznym Polski, miał Kazimierz przeciwstawić młodo-
tachecki obóz związany z Wielkopolską.
Rozgrywka o tron polski obliczona była również traf-
ie na osłabienie oligarchii litewskiej, rozwiniętej nad-
aernie jeszcze w okresie niepełnoletności Kazimierza.
'Obejmując tron w Polsce, wymykał się Kazimierz spod
aotroli tej grupy oligarchicznej, a groźbą zacieśnienia
| i dopełnienia postulowanych przez Polaków aneksji
Itoymał ją w szachu. Przeciwko niej umocnił zresztą
jlBaoowisko szeregowej szlachty litewskiej, zrównując ją
r w lł47 r. przywilejem wileńskim w prawach ze szlachtą
teką.
16. Wojna trzynastoletnia z Zakonem Krzyżackim
Krzyżacy odczuwali coraz dotkliwiej kryzys wewnętrz-
ay wego państwa. Ucisk fiskalny rujnował ludność wieś-
ezą i rycerstwo, a monopole handlowe Zakonu silnie
całowały rozwój miast i mieszczaństwa. Już w 1397 r.
tał założony przez rycerstwo ziemi chełmińskiej Zwią-
: Jaszczurczy, mający charakter konfederacji, której
sym celem było połączenie tejże ziemi z Polską.
MM r. powstał tzw. Związek Pruski o obliczu anty-
Aim, w którym na czoło wysunął się element
cański. Przeciwko temu Związkowi Krzyżacy od-
się aż do władzy papieskiej i cesarskiej, co rzuca
na rozmiary odczuwanego niebezpieczeństwa. Ani
ekskomunika (na podstawie sfałszowanej bulli
loru Polski do roku 1505 2KO
papieskiej), ani wyrok cesarski, rozwiązujący Zwią;
i skazujący zaocznie 300 jego członków na śmierć lub'
banicję, nie mogły usunąć konfliktu, tak jak nie mogły
powstrzymać rozkładowego procesu państwa zakonnego
Z początkiem 1454 r. przedstawiciele Związku zwróciB
się do Kazimierza Jagiellończyka, aby przyjął Prusy pod
swoją władzę. W ślad za tym Związek wzniecił zbrojne
powstanie antykrzyżackie, zaś król wypowiedział Zakono-
wi wojnę, a aktem z 6 III 1454 r. dokonał formalnej inkor-
poracji Prus do Korony. Wojna ujawniła zaraz na po-
czątku słabość władzy królewskiej oraz kryzys wprowa-
dzonego do działań pospolitego ruszenia. Szlachta wiel-
kopolska bowiem, zwołana do obozu pod Cerekwica,
stawił więc przywilej, mocą którego, wśród licznyc
że nie będzie podejmował nowych decyzji dotyczącyi
państwa, ani nie będzie powoływał pospolitego ruszenia
bez zgody zjazdów ziemskich; przyrzekł nie pomijał
Wielkopolan przy obsadzie głównych urzędów w pań-
stwie, usankcjonował pragmatykę stanowych sądó
ziemskich itp. Usatysfakcjonowana szlachta ruszyła poa
twierdzę krzyżacką Chojnice, pod którą mimo znaca-
nej liczebnej przewagi poniosła dotkliwą klęskę. Ozna-
madziło się ono pod Opokami na Kujawach, powtórzył*
się sytuacja z obozu cerekwickiego. Szlachta wystąpih
z licznymi żądaniami (petyta opockie), przeważnie zbież-
nymi z postulatami wielkopolskimi. Król musiał iść
nowe ustępstwa, ale opanował sytuację o tyle, że na
dania tego nieskoordynowanego ruchu szlacheckiego
powiedział jednolitym w kwestiach zasadniczych prą-'
wem. W sprawach drugorzędnych zostały uwzgłędnioar
z osobna postulaty poszczególnych ziem. W ten s
290
okazała się zupełnie niesforna i zanim podporządko- ^dasik doraźnego celu, jakiego po nich oczekiwano. Lo-
wała się królowi, postawiła mu szereg żądań. Ich spel- "6W wojny nie zmieniły.
nienie było warunkiem udziału pospolitego ruszenia
w wojnie. Król znalazł się w sytuacji przymusowi. Wy- l auast pruskich, zwłaszcza Gdańska i Torunia. Pewne
orfnąwszy nadany już wcześniej przywilej cerekwicki,
wystawił król w Nieszawie w listopadzie 1454 przywileje
dla każdej ziemi z osobna, zgodne w zasadniczych kwe-
stiach ustrojowych. Najistotniejszą z nich była, przyjęta
L3 całej Polski z przywileju cerekwickiego, klauzula
- roli zjazdów ziemskich (sejmików) w podejmowaniu
przez króla decyzji państwowych i zwoływaniu pospoli-
tafo ruszenia. Sejmik szlachecki stał się w ten sposób
podstawową instytucją ustroju państwowego Polski, kła-
dącą definitywnie kres magnackiej oligarchii, ale ogra-
czającą również władzę monarszą. Ustępstwa króla
daleko, idących skutkach dziejowych nie przyniosły
Przyszedł okres wielkich wysiłków finansowych Polski
akcesy osiągnięto zrazu na morzu. W 1456 r. pobita zo-
klauzul szczegółowych, udzielił Wielkopolanom gwarancja *a u wyspy Bornholm wspierająca Krzyżaków flo-
tylla duńska. Sławę zdobyli sobie kaprowie gdańscy,
tfanowiący zawiązek królewskiej floty wojennej. Sukce-
W na lądzie były skromniejsze. Udało się wprawdzie
1457 r. wykupić z rąk oddziałów najemnych na służ-
'ae krzyżackiej Malbork, ale wnet go utracono, tak że
z-sial być z kolei zdobywany. Punkt zwrotny w wojnie
ttłynastoletniej stanowiła dopiero bitwa koło Swiecina
ad Jeziorem Zarnowieckim, rozegrana w 1462 r. pod
czato to nie tylko znaczne przedłużenie wojny, ale zara- "owym dowództwem armii polskiej podkomorzego sando-
zem zaprzepaszczenie niektórych rezultatów osiągniętych tierskiego Piotra Dunina, a przy użyciu wojska zacięż-
już wcześniej przez sam Związek Pruski, a także znie- BO. Trzeba podkreślić, że dopiero dzięki oddziałom za-
chęcenie do Polski znacznej części Prus. Król powoła! 'Xżnym przełamano ujawniony w tej wojnie kryzys mi-
pospolite ruszenie z pozostałych ziem kraju, ale gdy zgro- -t*-'ny Polski. Strona polska osiągnęła szereg sukcesów,
aaeirn w 1466 r. król zawarł z Zakonem pokój w Toru-
in-- Rysująca się na początku wojny możliwość inkor-
poracji całych Prus została zaprzepaszczona we wczesnej
fazie. Polska odzyskała po przeszło 150 latach Pomo-
Gdańskie (odtąd zwane Prusami Królewskimi) i zie-
; chełmińską, rozciągnęła swoje bezpośrednie władztwo
Malbork i Elbląg; spod władzy krzyżackiej wyłączo-
iwarte terytorium biskupstwa warmińskiego, które
ało podporządkowane Polsce jako tzw. dominium
'naińskie. Państwo zakonne, którego stolicę przenie-
291
siono teraz do Królewca, stawało się lennem
a każdorazowy wielki mistrz zobowiązany był
hołd królowi polskiemu. Dla Polski pokój toruński
ogromne znaczenie, bo w okresie wzrastającego zail
sowania wywozem zboża polskiego za granicę ot<
jej dostęp do morza. Jego polityczne międzynaro
znaczenie osłabiał natomiast fakt, że nie został on
twierdzony ani przez cesarza, ani przez papieża, tj. d
dotychczasowe formalne władze zwierzchnie państwa
konnego. Stał się natomiast w ich rękach na wiele
instrumentem gry politycznej, czy nawet politycznego Bfc-
cisku w stosunku do Polski.
17. Nabytki terytorialne Polsld w XV wieku
Cały niemal wiek XV przedstawia się w dziejach pań-
stwa polskiego jako okres rewindykacji dawniejszych
strat terytorialnych, a w paru wypadkach nawet sięgam*
po terytoria nowe, co prawda w większej lub mniejsze;
mierze opanowane wcześniej przez żywioł etniczny polsic
lub ciążące ku Polsce ze względów gospodarczych oy
politycznych. W 1412 r. Polska uzyskała od Zygmunta
Luksemburczyka w zastaw przy okazji traktatu lubowri-
skiego tzw. grody spiskie, które pozostały w związku pań-
stwowym z Polską aż do rozbiorów.. W 1443 r. Zbigniew
Oleśnicki kupił od księcia cieszyńskiego Wacława I dla
biskupstwa krakowskiego księstwo siewierskie, które
wprawdzie aż do schyłku XVIII w. zachowało status od-
rębnego państewka, ale przez osobę swego władcy.
tj. każdorazowego biskupa krakowskiego, związane by-
ło z Polską. Rozgrywka między Polską a Litwą o Wołyń
i Podole zakończyła się jak już wspomniano utrwa-
leniem się, w pierwszych latach panowania Kazimierza
Jagiellończyka, władzy polskiej na Podolu, a litewskiej
na Wołyniu. Sprawa zaś inkorporacji Litwy do Polski
ostatecznie za Kazimierza Jagiellończyka upadła, nato-
miast dopiero teraz stosunek dwu państw do siebie
przybrał charakter unii personalnej w ścisłym tego słowa
znaczeniu. Wydarzeniem o trwałych skutkach było wy-
muszenie przez Kazimierza Jagiellończyka w 1454, r. na
lięciu oświęcimskim Janie hołdu lennego na rzecz Poi-
li, a z kolei w dwa lata później kupno i inkorporacja
go księstwa do Korony. Niemal analogicznie księstwo
itorskie, którego władca Wacław uznał się w 1456 r.
'wasalem Polski, zostało nabyte dla Korony przez Jana
Ołbrachta w 1494 r. Obok rewindykacji i inkorporacji
terytorialnych w wyniku wojny trzynastoletniej, o czym
powiedziano wyżej, mamy do odnotowania bardzo istotne
Mbytki na Mazowszu. Jeszcze na początku panowania
Władysława Jagiełły Mazowsze odnowiło zerwany po
fanierci Kazimierza Wielkiego stosunek lenny z Polską.
Z tego tytułu Ziemowit IV mazowiecki otrzymał od Wła-
dysława Jagiełły w 1388 r. ziemię bełską. Związał się
nawet z królem więzami rodzinnymi, bo pojął za żonę
jego siostrę Aleksandrę. W rzeczywistości jednak książęta
mazowieccy zachowywali pewną niechęć do Jagiellonów,
w czym ujawniły się zapewne ich własne piastowskie
aspiracje do tronu. Pod koniec panowania Władysława
Jagiełły niechęć przerodziła się w ostry konflikt z kró-
lem, zwłaszcza Ziemowita IV i jego synów. Swój udział
w tym konflikcie mieli zapewne i Krzyżacy, i Zygmunt
Luksemburczyk, a niebezpieczeństwo polegało na tym,
że próbowano w nim odnowić prawa Luksemburgów
do Mazowsza sprzed stu lat, mimo że w wyniku układów
Kazimierza Wielkiego z Karolem IV zostały uchylone.
Ostatecznie książęta mazowieccy zostali niemal przymu-
szeni do hołdu na rzecz króla i Korony w 1426 r. Kiedy
w 1462 r. zmarli Ziemowit VI i Władysław II z linii płoc-
kiej, opuszczone przez nich ziemie rawska i gostyńska,
wraz z należącą do księstwa płockiego ziemią bełską, zo-
stały inkorporowane przez Kazimierza Jagiellończyka do
Korony; wyłączona z księstwa płockiego ziemia socha-
czewska pozostała w rękach matki zmarłych książąt i zo-
stała inkorporowana do Polski w 1476 r.; główna zaś
część księstwa "z Płockiem przeszła na razie na warszaw-
ską linię książąt mazowieckich, a do Korony została
wcielona w 1495 r., po śmierci księcia Janusza II. War-
szawsko-czerska część Mazowsza pozostawała poza gra-
nicami Korony, ale jako jej lenno, jeszcze przez okres
trzydziestu paru lat.
18. Państwo i Kościół w drugiej polewie XV wieku
Uznanie przez Kazimierza Jagiellończyka w 1447 r.,
wbrew neutralnemu stanowisku wysokich dostojników
Kościoła w Polsce, antysoborowego papieża Mikołaja V
było wymierzone głównie przeciwko obozowi magnackie-
mu w Polsce, któremu przewodził Zbigniew Oleśnicki.
W miarę jednak jak zaczął się rysować sojusz króla ze
średnią szlachtą, nabierało istotnego znaczenia zagadnie-
nie suwerenności władzy królewskiej zwłaszcza w sto-
sunku do Kościoła. W tym kierunku zmierzała szlachta
husycka w Czechach, ten kierunek odpowiadał również
szlachcie polskiej. Jego wyrazem był w dużym stopniu
Memoriał w sprawie urządzenia Rzeczypospolitej (ok.
1455 - 1460 r.) Jana Ostroroga. Autor należał właśnie do
wielkopolskiego obozu młodoszlacheckiego, na którym
oparł się Kazimierz Jagiellończyk. Ideałem Kazimierza od
początku jego rządów w Polsce było królewskie prawo
do obsadzania wyższych stanowisk kościelnych. Zabiegał
o zgodę papieską na to już w akcie uznania Mikołaja V.
Inaczej mówiąc, zamierzał wygrać wielki spór w łonie
Kościoła w celu zdobycia wpływu na hierarchię kościel-
ną w Polsce. Tego jednak papież nie uznał. Tymczasem
zasadnicze rozstrzygnięcie dokonało się w praktyce życia.
W 1460 r., kiedy zmarł następca Zbigniewa Oleśnickiego
Tomasz Strzępiński, na tle obsady biskupstwa w Krako-
wie doszło do spięcia między królem, kapitułą krakowską
i papieżem. Król liczył bowiem na obiór oddanego mu
biskupa kujawskiego Jana Gruszczyńskiego, gdy tymcza-
sem kapituła wybrała podkanclerzego Jana Lutka z Brze-
zia. Ale ledwie król wymógł na nim przejście na biskup-
stwo kujawskie, papież zamianował biskupem krakow-
skim ze swej strony Jakuba z Sienna, bratanka Zbignie-
wa Oleśnickiego. W tym stanie rzeczy konflikt się za-
ostrzył. Król skazał Jakuba z Sienna na wygnanie, na-
tomiast papież obłożył ekskomuniką osoby utrudniające
Jakubowi wstąpienie na stolicę biskupią. Rozwiązanie
sprawy nie poszło w pełni po myśli króla, bo Gruszczyń-
ski przeszedł na arcybiskupstwo gnieźnieńskie, Jakub
z Sienna na skromne biskupstwo kujawskie, a w Kra-
kowie pozostał elekt kapituły, którego jednak król za-
204
twierdził. Nie na tym jednak polegało zwycięstwo króla,
lecz na zaaprobowaniu na przyszłość przez papieża kon-
epcji królewskiej, która sprowadzała się do procedury
istępującej: kapituła mogła wybierać tylko kandydata
:ceptowanego przez króla, zaś rola papieża ograniczała
; do jego zatwierdzenia. Król odniósł tu zatem pełne
lwycięstwo.
Wprowadzona przez króla zasada powoływania dostoj-
ników kościelnych natrafiła na trudności w Prusach,
rzy obsadzie biskupstwa warmińskiego, gdzie jednak
oprócz czynników czysto kościelnych rolę grał zarówno
teparatyzm świeżo pozyskanych dla Polski terytoriów,
jak i splot problemów polityki międzynarodowej. Warmia
miała bowiem charakter księstwa lennego Polski, a przy
tym biskupstwo warmińskie nie należało do archidiecezji
(nieźnieńskiej. W 1467 r., gdy w związku ze śmiercią bi-
skupa warmińskiego, przyszło do obsady wakującej sto-
Bcy, kapituła wybrała na nią Mikołaja Tungena, nie ba-
cząc na króla, który na tym wyjątkowym stanowisku
pragnął mieć kogoś zaufanego i proponował biskupa cheł-
mińskiego Wincentego Kiełbasę. Doszło do ostrego sporu,
który ciągnął się całe lata. Król, aby go załagodzić, wy-
rtąpił z inną kandydaturą, Andrzeja Oporowskiego; już
wymógł na papieżu jej akceptację, gdy Tungen wykorzy-
stując właśnie separatyzm pruski, wszedł w rzeczywiste
posiadanie Warmii. Sprawa skomplikowała się dla Kazi-
mierza o tyle, że Tungen zdołał pozyskać sobie poparcie
Węgier (1474), z którymi Polska była wówczas na stopie
wojennej, a także Zakonu Krzyżackiego, który zamierzał
teraz obalić pokój toruński. W 1478 r. król zajął Warmię
ibrojnie, a Tungen musiał uznać zwierzchność Polski.
Tak zakończył się w 1479 r. epizod "wojny popiej". Gdy
jednak w dziesięć lat później Tungen zmarł, sprawa oży-
ła od nowa. Kazimierz Jagiellończyk zamierzał bowiem
osadzić na opróżnionej książęcej stolicy biskupiej swego
tyna Fryderyka, gdy równocześnie kapituła wybrała Łu-
kasza Watzenrode, wuja Mikołaja Kopernika. Przewle-
kający się spór, w którym papież uznał elekta kapituły,
został zażegnany przez śmierć Kazimierza Jagiellończyka
(1492 r.); Jan Olbracht pogodził się z wytworzoną fak-
tycznie sytuacją.
W
T
19. Polityka dynastyczna Kazimierza Jagiellończyka
Epizod nieudanej próby opanowania tronu czeskiego
dla Kazimierza Jagiellończyka w 1438 r. oraz krótkie
rządy Władysława Warneńczyka na Węgrzech ożyły
w tradycji dworu polskiego, gdy w 1457 r. zmarł syn
Albrechta Habsburga Władysław Pogrobowiec. Zwolnione
trony Czech i Węgier stały się pokusą dla Kazimierza
Jagiellończyka, tym większą, że był żonaty z Elżbietą
habsburską, siostrą Władysława Pogrobowca, a ten nie
miał bliższych sukcesorów. W doktrynie dynastycznej
Habsburgów był to atut bardzo silny i tego atutu chwycił
się Kazimierz, zwłaszcza że z małżeństwa z Elżbietą
miał, już w chwili śmierci Pogrobowca, syna Władysława,
a nie zawiodła również nadzieja na dalsze męskie po-
tomstwo. Ale to, co miało być atutem Jagiellończyka,
przesądziło o jego przegranej w początkowej fazie zabie-
gów. Bo jeżeli koncepcje oddania Jagiellonom tronów
w Czechach i na Węgrzech zrodziły się i miały oparcie
w tamtejszych stronnictwach narodowych, to wywód
roszczeń jagiellońskich z praw dynastycznych Habsbur-
gów stał w sprzeczności z zasadami polityki tych stron-
nictw. Toteż i w Czechach, i na Węgrzech dokonano
elekcji królów narodowych. W pierwszym wypadku był
to Jerzy z Podiebradu, a w drugim Maciej Korwin, syn
bohaterskiego obrońca Węgier przed Turkami, Jana Hu-
okoliczności przeciwnych interesom wspomnianych wład-
ców i tych stronnictw, które ich wyniosły. Stosunkowo
łatwo można było w ten sposób zwalczać Jerzego z Po-
diebradu, który jako król husycki znalazł się w'konflik-
cie z papiestwem, a przez to miał przeciwko sobie wier-
ną Rzymowi część społeczeństwa. Zaangażowany w wojnę
objawiło w wyklęciu Jerzego 'przez papieża Pawła II
i zwolnieniu Czech od posłuszeństwa królowi, Kazimierz
Jagiellończyk uniknął wojny o tron czeski. Poszedł nato-
miast drogą kompromisu, który był w Rzymie źle wi-
dziany i przyczynił się do tego, że Stolica Apostolska
nie zatwierdziła pokoju toruńskiego. Najpierw jeszcze
w 1462 r. na zjeździe głogowskim, gdzie zamierzano za-
żegnać konflikt z Zakonem, Kazimierz zawarł przymie-
rze z Jerzym z Podiebradu. W trudnych dla Jerzego oko-
licznościach, po klątwie 1466 r., próbował mediacji mię-"
dzy królem czeskim a jego poddanymi, odrzucając pro-
pozycję objęcia tronu w Czechach ze strony przeciwników
politycznych Jerzego. Tą drogą osiągnął w 1468 r. uzna-
nie swego syna Władysława przez Jerzego z Podiebradu
następcą tronu czeskiego.
Sprawę komplikowało wystąpienie z pretensjami do
panowania w Czechach Macieja Korwina, który został
nawet przez przeciwników Jerzego obwołany królem. Ale
sejm czeski uznał Władysława Jagiellończyka (1469).
W 1471 r. zmarł Jerzy. Wówczas formalnie już dokonano
w Kutnej Horze elekcji Władysława, eliminując Macieja.
Stanowisko Władysława nie było jednak łatwe, bo był on
władcą tylko Czech właściwych, gdy innymi terytoriami
monarchii czeskiej, tj. Morawami, Śląskiem i Łuźycami,
zawładnął już wcześniej Maciej Korwin. Na tym tle do-
między Polską a Węgrami w Starej Wsi 1474 r., plano-
wano osadzić na tym tronie syna Kazimierza Jagielloń-
czyka Kazimierza zwanego później Świętym. Próbowa-
no nawet nawiązać sojusz z cesarstwem. Konflikt jeszcze
przeciągnął się, a zakończono go faktycznie dopiero ukła-
dem w Ołomuńcu w 1479 r. Mimo że był zwłaszcza dla
nyadyego. Ogromnie komplikowało to politykę dynastycz- szło do długotrwałego konfliktu zbrojnego między Ja-
na Kazimierza Jagiellończyka, bo dla realizacji planów giellonami i Maciejem, kryjącego w sobie zarazem dąż-
królewskich niemal nieuniknione stawało się starcie ze , ność strony polsko-czeskiej do pozbawienia Macieja tro-
stronnictwami narodowymi Czech i Węgier, jnu węgierskiego na rzecz Jagiellonów. We wcześniejszej
Kazimierz Jagiellończyk podjął politykę wygrywania ? lazie zabiegów o tron węgierski, zakończonych pokojem
trzynastoletnią, król polski unikał działania siłą, zresztą Polski bardzo kosztowny, a pociągnął za sobą nawet nisz-
takśe po zakończeniu tej wojny. Przy zaostrzonych właś-
nie maksymalnie stosunkach Rzymu z Czechami, co się
czące najazdy Węgrów na południowe ziemie Polski,
nie przyniósł stronie polsko-czeskiej prawie żadnych re-
lultatów. Ani Czechy nie rewindykowały Moraw, Śląska
i Łużyc, które Maciej zatrzymał jako swoje dożywocie, j
ani dynastia jagiellońska nie osiągnęła tronu węgier- I
skiego. " f
Dopiero śmierć Macieja Korwina w 1490 r. otwarła
raz jeszcze przed Jagiellonami drogę do tronu węgier-
skiego. Kazimierz Jagiellończyk przeznaczył nań swego .
kolejnego syna Jana Olbrachta, który zyskał poparcie j
na Węgrzech u szerszych rzesz szlacheckich. Tymczasem |
w sposób nieoczekiwany jako drugi pretendent do ko-
rony węgierskiej wystąpił król czeski Władysław Ja- ,
giellończyk, którego uznał obóz magnacki. Tak więc obaj
bracia zostali okrzyknięci królami Węgier, ale w starciu "
zbrojnym górę wziął Władysław, który ostatecznie za- [
władnął spuścizną Macieja Korwina w 1492 r. W tym j
samym roku zmari Kazimierz Jagiellończyk, a wyparty
z Węgier Jan Olbracht objął tron polski (1492 - 1501).
20. Problem turecki. Mołdawia i Tatarzy
W ostatnie] ćwierci XV w. Polsce zaczęły zagrażać
najazdy tureckie. Po zdobyciu Konstantynopola i licz-
nych sukcesach na Bałkanach, w 1475 r. Turcy zajęli
Kaffę, genueńską kolonię na Krymie, a w 1484 r. moł-
dawskie porty Białogród i Kilię, które odgrywały dotąd
bardzo znaczną rolę w handlu Polski ze Wschodem.
W Polsce doceniono zarówno wagę bezpośredniego zagro-
żenia jej południowo-wschodnich kresów, jak też wyni-
kające stąd konsekwencje gospodarcze. Już w 1485 r.
podjął Kazimierz Jagiellończyk wyprawę do Mołdawii.
Nie dotarła ona jednak do utraconych portów ani nie
spotkała się z Turkami, a odniosła jedynie skutek natury
politycznej w postaci odnowienia stosunku lennego Moi- ^
dawii do Polski; hospodar Stefan Wielki (1457 -15041
starał się bowiem dotąd, lawirując między Polską a Wę-
grami, utrwalić -swoje niezależne stanowisko. Tymczasem
Turcja zagroziła Polsce od innej jeszcze strony. A mia-
nowicie po zajęciu Kaffy podporządkowała sobie Tatarów
nadczarnomorskich, tworzących organizm państwowy
zwany Chanatem Krymskim. Dotkliwy najazd tatarsfc
na wschodnie kresy Polski nastąpił w 1482 r. Nowel
208
najazdowi z 1487 r. oparła się wyprawa polska pod wo-
dzą Jana Olbrachta, która jednak nie zapewniła Polsce
od tej strony trwalszego bezpieczeństwa. Tatarzy krymscy
stali się nadto sprzymierzeńcami Moskwy przeciw Lit-
wie i Polsce, co skłaniało Kazimierza Jagiellończyka do
szukania przeciwwagi w stosunku do nich u Tatarów
nadwołżańskich.
W 1487 r. Stefan Wielki zawarł pokój z Turcją i zobo-
wiązał się do haraczu w wysokości 4 tyś. dukatów rocz-
nie. Praktycznie więc zerwana została jego zależność od
Polski. Będzie on się starał odtąd lawirować między Pol-
ską, Turcją a Węgrami, wskutek czego Mołdawia stanie
się na najbliższe lata przedmiotem zabiegów konkuren-
cyjnych trzech wymienionych państw. U schyłku swego
życia zabezpieczył Kazimierz Jagiellończyk Polskę od
strony Turcji dwuletnim rozejmem (1489), który następ-
nie przedłużano aż po 1497 r. Natomiast próby współdzia-
łania Polski i Węgier na terenie Mołdawii przeciw Tur-
cji, jak do tego zmierzano w układzie z 1492 r., mimo
unii dynastycznej dwu państw, nie dały rezultatu.
Program zbrojnej rozprawy z Turcją podjął Jan
Olbracht. W wyniku kilkuletnich przygotowań dyploma-
tycznych i militarnych, w 1497 r. wszczął działania wo-
jenne, kierując się ku Białogrodowi i Kilii. Zawiodła naj-
pierw dyplomatyczna strona przedsięwzięcia. Mimo wie-
lokrotnych zabiegów Olbrachta, począwszy od wspomnia-
nego układu z 1492 r., nie udało mu się skłonić do udziału
w wojnie swego brata Władysława czesko-węgierskiego.
Drugi brat Olbrachta, wielki książę litewski Aleksander,
zainteresowany był w wojnie z Turcją; powinna ona by-
ła bowiem przynieść osłabienie Tatarów krymskich
sprzymierzeńców Moskwy. Wziął nawet taktycznie udział
w wyprawie, ale do Mołdawii nie dotarł wskutek sprze-
ciwu panów litewskich. W sposób decydujący natomiast
wpłynął na los wyprawy brak współdziałania, czy choć-
by neutralności, ze strony Stefana Wielkiego. Wręcz
przeciwnie, przedsięwziął on akcję dywersyjną przeciw
Polsce, ruszając na Pokucie. Wyprawa Olbrachta zatem,
zamiast nad Morze Czarne, musiała zawrócić pod Su-
czawę, stolicę Mołdawii, której oblężenie jednak nie po-
wiodło się. W drugiej połowie XV w. ujawniła się ma-
290
ia przydatność pospolitego ruszenia, które właśnie sta-
nowiło trzon wyprawy Olbrachta. Spod Suczawy trze-
ba było wracać do Polski, ale i tu szczęście nie sprzyjało,
bo w lasach bukowińskich polskie oddziały zostały dwu-
krotnie zaatakowane z zasadzek i poniosły dotkliwe
Straty. Z kolei w 1498 r. Turcja w odwet dopuściła się
przy udziale Tatarów niszczących najazdów w głąb Pol-
Bki, które sięgnęły wschodnich kresów Małopolski, a po-
wtórzyły się jeszcze w 1409 i 1500 r.
W tej sytuacji Jan Olbracht podjął zabiegi o pokój
z Turcją. Najpierw doszło do uregulowania stosunków
z Węgrami, które uważały Stefana mołdawskiego za
swego wasala i wojnę z nim uznały za naruszenie włas-
nej neutralności. Ostatecznie uregulowano wynikły stąd
konflikt w 1496 i 1499 r. i bezzwłocznie niemal przy-
stąpiono do pertraktacji z Turcją. Sfinalizowano je już
po śmierci Olbrachta w 1503 r. Porty czarnomorskie, Bia-
łogród i Kilia, pozostawały w rękach Turków, a Stefan
Wielki nie zrezygnował ze swoich roszczeń do Pokucia,
co miało być na dłuższy okres zarzewiem nowego kon-
fliktu.
21. Śląsk i Pomorze Zachodnie w XV w.
l Ich stosunek do państwa polskiego
Na początku swoich rządów w Polsce Ludwik Ande-
gaweński dokonał formalnego zrzeczenia się Śląska na
rzecz Luksemburgów, czym wprawdzie potwierdził tyl-
ko wytworzony już dawno faktyczny stan sprawy, ale zni-
weczył zarazem uwieńczone skutkiem zabiegi Kazimierza
Wielkiego o unieważnienie tych cesji terytorialnych,
które zostały dokonane w przymusowej dla Polski sytua-
cji. Jagiellonowie nie mieli już przeważnie zrozumienia
dla ewentualnych rewindykacji na zachodzie; pod ich
panowaniem oś państwa przesunęła -się wyraźnie na
wschód. Tymczasem Śląsk był w XV w. z wyjątkiem
większych miast zdecydowanie polski, ku Polsce cią-
żył w bardao znacznym stopniu pod względem gospodar-
czym i kulturalnym. Z początkiem XV w. rozluźniły się
więzi tej dzielnicy z dworem praskim, tak silne jeszcze
&
za Karola IV. Przy ogólnym rozbiciu wewnętrznym od-
rodziło się zainteresowanie Polską, zwłaszcza w polityce
księstw wschodniośląskich. Z czasem żywioł polski nawet
się wzmagał, do czego w niemałym stopniu przyczyniła
się przenikająca na Śląsk, wyraźnie antyniemiecka ideolo-
gia husytyzmu. Na przykład książę oleśnicki Konrad Bia-
ły, który wziął udział w bitwie pod Grunwaldem po stro-
nie krzyżackiej, w dwadzieścia parę lat później wraz
z innymi książętami śląskimi opowiedział się przeciwko
Zakonowi po stronie polskiej. W XV w. około IWa stu-
dentów Akademii Krakowskiej stanowili ślązacy.
Wypadki polityczne tego okresu kilkakrotnie stwarzały
okazję przywrócenia Śląska macierzy. Możliwe to było
w pewnym stopniu przez połączenie pod berłem Jagiełły
tronów Czech i Polski, ku czemu zmierzali husyci. Także
i przeciwnicy tej koncepcji, kierowani przez Zbigniewa
Oleśnickiego, ułożyli z Zygmuntem Luksemburczykiem
plan małżeństwa Jagiełły z Ofką, wdową po Wacławie
Luksemburczyku, która w posagu wniosłaby Jagiełłę
Śląsk. Ceną miało być oczywiście odstąpienie Polski od
roszczeń do korony czeskiej. Projekt ten upadł w związku
ze staraniami Witolda o tron w Czechach. Z kolei w cza-
sie zabiegów Polski z 1438 r. o pozyskanie korony czes-
kiej dla Kazimierza Jagiellończyka ujawnił się w sposób
wyraźny separatyzm Śląska w stosunku do Czech. Stro-
na polska nie tylko nie wykorzystała tego stanu rzeczy,
ale wręcz przeciwnie ciągnąca przez Śląsk wyprawa
polska z królem Władysławem i nieletnim Kazimierzem
traktowała ten kraj niemal jak podbity, czym na szlaku
swego pochodu zraziła miejscową ludność. Doprowadziło
to do długotrwałych zatargów śląsko-polskich, podsyca-
nych sztucznie przez czeski obóz antyhusycki. Jedynym
następstwem tych wydarzeń było wykupienie przez Pol-
skę z rąk książąt śląskich księstw siewierskiego, oświę-
cimskiego i zatorskiego. W okresie zaostrzenia się konflik-
tu Jerzego z Podiebradu ze Stolicą Apostolską (1466) Śląsk
znowu zwracał się ku Polsce. Wyrazem tego była słynna
iluminacja Wrocławia z powodu zawartego w tym właś-
nie czasie przez Polskę pokoju toruńskiego z Zakonem
Krzyżackim. Chcąc zachęcić Kazimierza Jagiellończyka do
wojny z Jerzym, Stolica Apostolska czyniła nadzieje na
SOI
przyznanie Polsce Śląska, a nawet Łuźyc. Tą drogą jed-
nak Kazimierz Jagiellończyk nie poszedł. Wykorzystał
natomiast sytuację Maciej Korwin, który w 1468 r. wy-
stąpił zbrojnie przeciw Jerzemu, zajmując Morawy,
Śląsk i Łużyce. W 1474 r. Kazimierz Jagiellończyk wraz
ze swym synem Władysławem wdali się w wojnę o Śląsk
z Maciejem Korwinem, ale chodziło o zdobycie tego kraju
dla Czech. Akcja się nie powiodła i Śląsk pozostał we
władaniu węgierskim do śmierci Macieja Korwina, tj. do
1490 r., a z kolei wraz z tronem węgierskim przeszedł
w posiadanie Władysława Jagiellończyka.
W okresie wojny między Władysławem a Janem 01-
brachtem o tron węgierski w latach 1490 -1492 Śląsk
stał się raz jeszcze przedmiotem przetargu politycznego.
A mianowicie na . mocy układu w Koszycach (1491),
w którym Olbracht zrzekł się pretensji do korony wę-
gierskiej, otrzymał on w zamian Śląsk z tytułem jego
najwyższego księcia. Była to próba utworzenia osobnego
państwa, wielkiego księstwa śląskiego. Nie powiodła się
ona wskutek niedotrzymania przez Olbrachta warunków
umowy koszyckiej. Władysław nawiązał jednak do tej
koncepcji, kiedy powierzył bratu swemu, Zygmuntowi
Staremu, księstwa głogowskie (1498) i opawskie (1501),
a potem również zwierzchnie rządy nad całym Śląskiem
i Łużycami (1504). Wyłaniały się więc tutaj nowe szansę
trwałego związania Śląska z Koroną, które jednak Zyg-
munt porzucił, obejmując tron polski.
Nie doceniano również u nas należycie w omawianym
okresie tych możliwości, jakie w sposób naturalny stwa-
rzało dla Polski Pomorze Zachodnie. Tradycja jego przy-
należności do Polski zacierała się stosunkowo szybko.
Przynależność ta bowiem ograniczała się do dwu stosun-
kowo krótkich okresów, tj. do panowania Mieszka I,
Bolesława Chrobrego i częściowo Mieszka II. oraz do
pięćdziesięciu kilku lat w XII w. Nigdy zresztą Pomo-
rze Zachodnie nie zostało w pełni zintegrowane z Polską;
zachowywało bowiem w ramach państwowości polskiej
pewną odrębność, zasadzającą się zarówno na własnej
dynastii, jak też na własnych zdobyczach w zakresie kul-
tury społecznej i obyczajowej. W ciągu XIV i XV w.
303
duże postępy poczyniła na Pomorzu Zachodnim germani-
zacja, zwłaszcza w miastach ł w warstwie szlacheckiej.
Rodzące się tu niebezpieczeństwo dla Polski docenił Ka-
zimierz Wielki i dlatego zacieśnił więź z linią książąt
wołogojsko-słupskich. Po śmierci Kazimierza zamierzało
tę politykę kontynuować wielkopolskie stronnictwo anty-
andegaweńskie. Dynastia Jagiellonów natomiast nie miała
w tym względzie jasnej koncepcji politycznej, nawet
z uwagi na niebezpieczeństwo krzyżackie, które skądinąd
w pełni doceniała.
W 1365" r. Brandenburgią zawładnął Karol IV Luksem-
burczyk. W perspektywie politycznej oznaczało to za-
cieśnianie się wokół Polski groźnych kleszczy luksem-
bursko-krzyżackich. Sojusz Polski z Pomorzem Zachod-
nim nie tylko w ważnym miejscu te kleszcze osłabiał,
ale dodatkowo uniemożliwiał Zakonowi utrzymanie bez-
pośredniej łączności z Europą Zachodnią, skąd stale dopły-
wało do państwa zakonnego zamożne rycerstwo. Tymcza-
sem w pierwszych latach panowania Władysława Jagiełły
dawne więzi z Pomorzem zostały zerwane, lecz co wię-
cej książęta szczecińscy zawarli przymierze z Krzyża-
kami (1386). Toteż doniosłe było znaczenie przyciągnięcia
w 1390 r. książąt zachodniopomorskich na stronę polską
t pozyskanie ich zarazem dla sojuszu z Wacławem czes-
kim przeciwko Zakonowi i wspierającemu go Zygmun-
towi Luksemburczykowi. Dla Polski sojusz z Pomorzem
Zachodnim okazał się ważny jeszcze ze względów go-
spodarczych. W toczącej się właśnie wojnie z Zakonem
zamknięto bowiem kupcom polskim drogę handlową do
Gdańska. Wówczas to w wyniku specjalnych układów
z książętami pomorskimi i portami Pomorza Zachodnie-
go skierowano handel polski ku tym portom. Jeszcze
z początkiem XV w., gdy Krzyżacy wchodzili w posiada-
nie Nowej Marchii (1402), stwarzając dodatkowe niebez-
pieczeństwo dla Polski, sojusz Jagiełły z Pomorzem Za-
chodnim trwał. Bogusława VIII słupskiego widzimy
w wojskowej służbie królewskiej. Stosunki popsuły się
około 1407 r. Doszło znów do sojuszu między Pomorzem
Zachodnim a Zakonem. Kazimierz V szczeciński walczył
pod Grunwaldem po stronie krzyżackiej. Bogusław VIII
303
zaś powrócił po klęsce Zakonu do ścisłych związków
z Polską. W jego ślady poszedł Bogusław IX, książę słup-
ski, który w 1432 r.' zawarł przymierze z Polską.
W 1421 r. Marchia Brandenburska przeszła we włada-
nie Hohenzollernów. W 10 lat później zawarł Jagiełło
z władcą Brandenburgii Fryderykiem układ, w myśl któ-
rego syn Fryderyka miał pojąć za żonę córkę Jagiełły
Jadwigę, a przy tej okazji Polska odzyskałaby ciemię
Lubuską. Do małżeństwa jednak nie doszło. Natomiast
zagrożenie Polski na północy nieco zmniejszyło się, gdy
na początku wojny trzynastoletniej Brandenburgia wyku-
piła z rąk Zakonu Nową Marchię. Stało się to w okresie,
kiedy zainteresowanie Polski Pomorzem Zachodnim zu-
pełnie zmalało. A tymczasem otwierały się nowe możli-
wości. W 1478 r. dokonane zostało zjednoczenie Pomorza
pod władzą Bogusława X, który był wyjątkowo bliski
Polsce, a zwłaszcza Kazimierzowi Jagiellończykowi. Wy-
chowywał się bowiem wraz z jego synami na polskim
dworze, pod okiem Jana Długosza; ożenił się z córką Ka'
zimierza Anną, zaś w 1493 r. odmówił hołdu margrabie-
mu brandenburskiemu. Nadarzających się możliwości
w pełni nie wyzyskano, a Zygmunt Stary ostatecznie od
spraw pomorskich się oddalił.
22. Unia jagiellońska na przełomie XV i XVI w.
Polityka dynastyczna Kazimierza Jagiellończyka miała
na celu zapewnienie tronu każdemu z jego synów. Kazi-
mierz Święty zmarł wcześnie, Fryderyk zadowolił się
stanowiskiem arcybiskupa gnieźnieńskiego i godnością
kardynalską, pozostało więc czterech kandydatów do tro-
nów, z których najstarszy Władysław jako pierwszy
osiągnął koronę czeską. Koncepcja Kazimierza Jagielloń-
czyka załamała się nad Dunajem, gdy wspomniany Wła-
dysław nie dopuścił Jana Olbrachta do tronu węgierskie-
go. Aktem ostatniej woli Kazimierz przekazał Olbrachto-
wi koronę polską, a młodszemu synowi Aleksandrowi
tron wielkoksiążęcy na Litwie. Panowie polscy i litewscy
spełnili to życzenie, jakkolwiek było ono sprzeczne z dą-
304
żeniami strony polskiej do zacieśnienia unii Polski z Lit-
wą, mającej już za Kazimierza Jagiellończyka tylko per-
sonalny charakter. Bez tronu pozostał Zygmunt. Praw-
dopodobnie myślano o osadzeniu go w Mołdawii. Łączy-
łoby się to z usunięciem coraz silniej wiążącego się
z Turcją hospodara Stefana Wielkiego, ale wymagałoby
aprobaty Węgier, które rościły sobie prawa do zwierzch-
ności nad nim. Być może w tym celu odbył się w 1494 r.
dynastyczny zjazd Jagiellonów w Lewoczy. Oprócz Alek-
sandra, uczestniczyli w nim wszyscy synowie Kazimierza
Jagiellończyka. Jeżeli istotnie jako problem główny mia-
no rozstrzygnąć sprawę przekazania Mołdawii Zygmun-
towi, to zjazd nie tylko nie osiągnął celu, ale nadto
w sposób fatalny dla przyszłości Węgier wyizolował je
wówczas z wojny z Turcją, a Olbrachta pozostawił sam
na sam z potęgą otomańską; nadto zwrócił przeciwko
Olbrachtowi Stefana Wielkiego, co w efekcie sprowadziło
klęskę bukowińską. O los Zygmunta zatroszczył się osta-
tecznie Władysław (por. wyżej).
Jednym z najbardziej zgodnych i dalekowzrocznych
przedsięwzięć państw jagiellońskich było zawarte w 1500 r.
przymierze z Francją. Właściwymi sygnatariuszami byli
ze -strony jagiellońskiej Władysław i Olbracht, ale
uwzględniono w nim również Aleksandra. Celem tego
przymierza, które w dziejach Polski zapoczątkowało kon-
takty dyplomatyczne z Francją, była przede wszystkim
próba stworzenia przeciwwagi w stosunku do Habsbur-
gów, którzy już w 1491 r. wymogli na Władysławie przy-
rzeczenie ewentualnej sukcesji w Czechach i na Węgrzech
i coraz groźniej parli ku takiemu rozwiązaniu.
Litwa, która rozluźniła swoje związki z Polską, znaj-
dowała się w coraz trudniejszym położeniu ze względu
na wzrost potęgi Moskwy. Jeszcze za życia Kazimierza
Jagiellończyka Iwan III zajął Nowogród Wielki (1471),
wypierając zeń wpływy litewskie. Przeciwko Litwie,
a pośrednio również Polsce, sprzymierzył się z Tatarami
krymskimi. W 1481 r. zorganizował zamach na życie Ka-
zimierza, zresztą nieudany. W 1492 r., tuż po .Śmierci
Kazimierza Jagiellończyka, rozpoczął Iwan III wojnę
Z Litwą. Po raz pierwszy od pokoju zawartego z Moskwą
SDHistoria Polski do roku 1508
35
w 1449 r. przez Kazimierza Jagiellończyka Litwa po-
niosła straty terytorialne na wschodzie. W nowej wojnie,
która wybuchła w 1500 r., Litwa poniosła dotkliwą klę-
skę pod Wiedroszą, a w rozejmie z 1503 r. uznała stratę
olbrzymich terenów na wschodzie. Litwa zagrożona przez
Moskwę i Tatarów, a Polska po niedawnej klęsce buko-
wińskiej, zawarły w 1499 r. przymierze, w którym po-
wrócono do tradycji dawnej unii, a mianowicie w for-
mie dopuszczonego przez obie strony, ale nieobowiązu-
jącego porozumienia co do obioru władców w obu pań-
stwach. Po śmierci Jana Olbrachta, kiedy Litwini byli
właśnie uwikłani w nową wojnę z Moskwą, być może
powodowani wrażeniem klęski pod Wiedroszą, parli teraz
ku odnowieniu unii w jej personalnej postaci. Wielki
książę Litwy Aleksander został wybrany królem polskim,
wbrew kandydaturze Zygmunta, a także Władysława
czesko-węgierskiego.
Przy tej okazji wysunęła ffię w Polsce na czoło życia
politycznego nowa oligarchia magnacka tworząca radę
królewską, majoryzując reprezentację szerszych rzesz
szlacheckich, rozwiniętą pod panowaniem Olbrachta. Dą-
żeniem tej nowej oligarchii było zacieśnienie unii z Lit-
wą, a zarazem utrwalenie własnego wpływu na rządy
w państwie. Po pertraktacjach prowadzonych przez pol-
ską grupę możnowladczą z Litwinami i królem, ten ostat-
ni wystawił w Mielniku w 1501 r. przywilej, odnawiający
formalnie unię personalną Polski z Litwą i zapewniający
rzeczywistą władzę w Koronie senatowi złożonemu z ma-
gnatów. Tej tzw. unii mielnickiej Litwini jednak ze
swej strony nie potwierdzili. Ponieważ Korona nie przy-
stąpiła czynnie do obrony Litwy w wojnie z Moskwą,
górę wzięło w społeczeństwie litewskim stronnictwo se-
paratystów. Znajdowali oni oparcie w roszczeniach do
Litwy Zygmunta, którego nie ukontentowało ani namie-
stnictwo Śląska i Łużyc, ani powierzona mu nadto
zwierzchnia władza nad Prusami. W Polsce tymczasem
sejmy radomskie z lat 1504 i 1505 obaliły rządy senatu
wraz z przywilejem mielnickim. Skoro zatem ustał wa-
runek z 1501 r. obioru władcy obu państw przez wspólny
zjazd Polaków i Litwinów, Aleksander przekazał w te-
stamencie Litwę Zygmuntowi, którego z kolei po śmierd
brata obrano królem Polski. Ponad formalnymi i proce-
duralnymi sporami unia Polski z Litwą było po prostu
faktem, a czas pracował nad jej zacieśnieniem.
23. Kultura polska późnego średniowiecza
W X - XII w. Polska była prawie wyłącznie odbiorcą
dóbr kulturalnych tego kręgu cywilizacyjnego, w który
włączyła się przez przyjęcie chrześcijaństwa, a w XIII
i znacznej części XIV w. zdołała je już przetworzyć i po-
łączyć z elementami kultury własnej. Natomiast w XV w.
zaczęła sama wnosić wysokie wartości do europejskiej
wspólnoty cywilizacyjnej. Nie stało się to bynajmniej
dopiero pod wpływem nowych prądów humanistyczno-od-
rodzeniowych. W XV w. Polska zakwitła kulturą w pełni
średniowieczną, a w stuleciu następnym zaowocuje na
gruncie Odrodzenia. Jeżeli można mówić o kulturze re-
nesansowej w Polsce XV w., to stanowiła ona jeszcze
bardzo cienką warstwę w naszych pokładach cywiliza-
cyjnych, naniesioną zachodnioeuropejskim przypływem.
Nie sięgnęła ona zresztą nawet w stuleciu następnym
w głąb społeczeństwa w takim stopniu, jak społeczno-
-obyczajowa i duchowa kultura średniowieczna.
Stosunkowo korzystne były w omawianej epoce spo-
łeczne i gospodarcze uwarunkowania rozwoju kultury.
Płynęły one przede wszystkim z upowszechnienia zdoby-
czy cywilizacyjnych czasów wcześniejszych. Urządzenia
mechaniczne poruszane siłą wodną, jak folusze do wy-
kańczania tkanin, szlifiernie, kuźnice, stają się coraz licz-
niejsze, a niektóre z tych urządzeń spotykamy nawet we
wsiach. Umiejętność sięgania poniżej poziomu wód za-
skórnych w górnictwie pociągała za sobą postęp w całej
produkcji górniczej, a nawet pierwsze próby prawnej
ochrony wynalazku. Upowszechniło się hutnictwo szkła,
co miało znaczny wpływ na rozwój nowych form w ar-
chitekturze. Zapoczątkowana właśnie produkcja papieru
sprzyjała upowszechnianiu się słowa pisanego. W rzemio-
słach miejskich zaznaczyła się daleko idąca specjalizacja,
a niektóre branże osiągały wysoki, graniczący ze sztuką,
poziom wyrobów. Zasięg odbiorców miejskiej produkcji
rzemieślniczej był stosunkowo szeroki Wieś jeszcze nie
spauperyaowana systemem folwarczno-pańszczyźnianym,
a natomiast rozwarstwiona pod względem majątkowym,
zatem mająca znaczną warstwę zamożnych chłopów, była
odbiorcą nie tylko artykułów rzemiosła miejskiego, ale
niekiedy może nawet importowanych. Mimo prób praw-
nego ograniczania zbytku w miastach (prawa przeciw-
zbytkowe) zamożni przedstawiciele stanu mieszczańskiego
byli odbiorcami wielu luksusowych wytworów. Poszuki-
wała ich jednak szczególnie poczynająca się bogacić szla-
chta.
Upowszechniło się w XV w. budownictwo murowane.
Jeśli w stuleciu poprzednim dominowało jeszcze w za-
kresie obiektów sakralnych i fortyfikacji miejskich, teraz
odgrywało z kolei znaczną rolę jako budownictwo miesz-
kalne. Ograniczało się jednak w zasadzie do miast, bo na
wsi, zarówno gdy chodzi o dwory szlacheckie, czy nawet
magnackie, jak tym bardziej domy chłopskie, jako bu-
dulec przeważało jeszcze drewno. Nawet kościoły wiej-
skie w większości budowano z drewna. Drewno wreszcie
pozostawało nadal budulcem dróg i mostów.
W zakresie kultury duchowej na czoło wysuwa się roz-
wój szkolnictwa. Nauczanie elementarne stało się jedną
z istotnych agend sieci parafialnej. Toteż liczbę szkół
parafialnych tego okresu w Polsce można ostrożnie sza-
cować na około 300. Niektóre z nich, zwłaszcza w więk-
szych miastach, osiągały niekiedy wysoki poziom. Uczyła
się młodzież szlachecka,, ale także miejska i wiejska.
Wzrosła ogromnie rola pisma w społeczeństwie, co wy-
raziło się nie tylko wielką liczbą dokumentów,-ale także
systematyczną rejestracją rozlicznych czynności prawnych
w sądach i urzędach. Ogniwem wyższym w zakresie
szkolnictwa były szkoły przy kolegiatach, a przede wszy-
stkim przy katedrach. Na szczycie hierarchii szkolnej
znajdował się Uniwersytet Krakowski. Po krótkim Kazi-
mierzowskim okresie wprawdzie podupadł, ale po dwu-
dziestu paru latach przerwy został reaktywowany. Jak'
wykazały nowsze badania wznowił on działalność nie
w 1400 r., ale na skromną skalę już 1390 r. Z 1397 r.
pochodzi bulla papieska, zezwalająca na utworzenie
w Krakowie wydziału teologii. O trzy lata późniejszy
808
j przywilej "fundacyjny" Władysława Jagiełły dał Uniwer-
sytetowi nowe podstawy materialne (m.in. za klejnoty
zapisane Uniwersytetowi przez królowę Jadwigę), nową
kolegialną organizację wzorowaną na Paryżu, a nadto sta-
wiał przed nim nowy cel: służbę sprawie chrystianizacji
Litwy.
Uniwersytet Krakowski przeżył w XV w. i w pierwszej
l ćwierci następnego stulecia swój okres świetności. W od-
nowionym Uniwersytecie wybijali się kulturą naukową
i śmiałością poglądów Stanisław ze Skalbmierza i Paweł
l Włodkowic. Pierwszy stworzył zręby doktryny prawnej
o wojnach sprawiedliwych, a drugi podważył pogląd
o uniwersalnym charakterze władzy cesarskiej i papieskiej.
W okresie walki soboru z papiestwem, której kulminacja
przypadła na lata trzydzieste i czterdzieste XV w.. Uni-
wersytet Krakowski trwał nieustępliwie na pozycji dok-
trynalnej koncyliaryzmu, t j. wyższości zgromadzenia so-
1 borowego nad papieżem. Na forum soboru w Bazylei
(1431 -1437) niemałą rolę odegrali krakowscy profesoro-
wie teologii Jakub z Paradyża i Tomasz StrzempińskL
Około połowy stulecia zasłynął jako oficjalny mówca
uniwersytecki doktor medycyny Jan z Ludziska, niezwy-
kle wrażliwy na krzywdę społeczną ludności wieśniaczej.
W drugiej połowie XV w. Uniwersytet szczycił się uczo-
nymi tej miary, co astronom i matematyk Marcin Król
z Zórawicy, astronom i astrolog Marcin Bylica' z Olku-
sza, astronom i matematyk nauczyciel Kopernika
Wojciech z Brudzewa, filozof, astronom i geograf Jan
z Głogowa, filozof, teolog i prawnik komentator kromki
mistrza Wincentego Kadłubka Jan Dąbrówka i inni.
Poza Uniwersytetem naukę polską reprezentowali m.in.:
Jan Ostroróg, autor wspomnianego już dzieła Memoriał
o urządzeniu Rzeczypospolitej (ok. 1455 -1460), Sędziwój
z Czechła (zm. 1476), twórca słynnego "Kodeksu Sędzi-
woja", najpełniejszego zbioru zabytków historyczno-geo-
graficznych ^polskiego średniowiecza, a nade wszystko Jan
Długosz (zm. 1480), autor największego w swoim czasie
w skali europejskiej dzieła historiograficznego. Wspom-
nieć tu warto uczonego, który pochodził z Polski, lecz
związany był z Pragą i Heidelbergiem, a mianowicie
Mateusza z Krakowa. Z początkiem XV w. rozwinął on
30ft
w szczególności krytykę papiestwa. Wśród poetów na
uwagę zasługują notariusz Władysława Jagiełły Adam
Świnka, autor epitafium Zawiszy Czarnego, oraz współ-
czesny mu biskup poznański Stanisław Ciołek, który na-
pisał słynną pochwałę Krakowa.
W drugiej połowie XV w. średniowieczne jeszcze prze-
ważnie z treści i z ducha piśmiennictwo polskie ożywiło
się pod zewnętrznym wpływem Humanizmu i Odrodze-
nia. Nowe prądy przyszły z zewnątrz, ale trafiły na grunt
dość podatny. Zainteresowanie starożytnością i związane
z tym filologiczne studia w zakresie antycznych tekstów,
a więc to, co było istotną treścią Humanizmu, nie poja-
wiło się w Polsce nagle. Ale dopiero połączenie tego ele-
mentu z laicką postawą wobec życia stanowiło ów nowy
prąd odrodzeniowy. Na Zachodzie Europy wyrósł on na
glebie społeczeństwa miejskiego, w Polsce zaś znalazł
oparcie w sferach szlachecko-kościelnych, a także w śro-
dowisku uniwersyteckim. W gminach miejskich' był zja-
wiskiem wtórnym.
Do najwcześniejszych humanistów w Polsce zaliczamy
zwłaszcza dyplomatę Mikołaja Lasockiego (zm. 1450), pro-
fesora Uniwersytetu Krakowskiego Jana z Ludziska (zna.
1460) i arcybiskupa lwowskiego Grzegorza z Sanoka (zm.
1477). Wybitną rolę odegrał też przybysz włoski, poeta,
dyplomata i wychowawca synów Kazimierza Jagielloń-
czyka, Filip Buonacorsi zwany Kallimachem (w Polsce
1468 - 1496). Ożywczy wpływ wywarł na Kraków i jego
Akademię krótki pobyt w Polsce (1488 - 1491) poety nie-
mieckiego Konrada Celtisa, twórcy pierwszego jak gdyby
towarzystwa literackiego zwanego "Wiślańskim".
Zainteresowaniom naukowym i literackim towarzyszył
wzrost liczby książek. Zrazu upowszechniała się książka
rękopiśmienna, a w ostatniej ćwierci XV w. zakładane są
w Polsce pierwsze drukarnie. Pierwszą drukowaną u nas
książką był wydany w Krakowie w 1473 r. przez druka-
rza Kaspra Straube kalendarz na rok 1474. W 1490 r.
Szwajpolt Fioł z Janem Turzonem podjęli (pierwsi
W świecie) druk książek czcionką cyrylicką, obliczony na
potrzeby ziem litewsko-ruskich. Zapotrzebowanie na
książkę nie mogło być zresztą pokryte przez drukarzy
810
czynnych w samej Polsce, wskutek czego niektóre nasze
druki tego okresu zostały wykonane za granicą (Lipsk).
W sztuce niepodzielnie panował osiągając szczyt
-swego rozwoju gotyk. Wyrażał on treści ideowo-reli-
gijne swej epoki i z kolei silnie wpływał na mentalność
przeciętnego człowieka, ale także znakomicie odzwier-
ciedlał realia życia różnych warstw społecznych. Stał się
bliski szerokim kręgom społeczeństwa i splótł się silnie
ze sztuką ludową, z której niejedno przejął, ale w któ-
rej także o kilka wieków przeżył własną epokę. Z Polski
gotyk tego okresu rozszerzył się na tereny litewsko-rus-
kie, z których z kolei przeniknęło wiele elementów do
sztuki polskiej (np. ruskie malarstwo ścienne w katedrze
krakowskiej, w kaplicy zamkowej w Lublinie i inne).
W architekturze mamy do zanotowania bardzo liczne
obiekty sakralne tego okresu, które ze względu właśnie
na ich mnogość nie mogły się zawsze odznaczać wy-
sokim kunsztem. Gotyk przyjął się również w budow-
nictwie laickim, i to w bardzo szerokim zakresie (inp. ra-
tusze w Gdańsku i Toruniu, liczne zamki krzyżackie,
dwory obronne w Dębnie koło Brzeska, w Oporowie koło
Kutna, tzw. domy Długosza w Sandomierzu i Wiślicy,
a nadto bardzo liczne kamienice). W rzeźbie, której two-
rzywem stało się drewno, wypowiedział się badaj naj-
silniej jak gdyby gotycki humanizm. Główne motywy
rzeźbiarskie tego okresu to piękna madonna z dziecięciem
(np. madonna z Krużlowej), to pięta wyrażająca ponad-
religijny i ponadczasowy ból matki przy zwłokach syna,
to wreszcie Chrystus frasobliwy prosty symbol ludz-
kiej niedoli, który na trwałe wniknął do sztuki ludowej.
Twórcami na tym polu byli przeważnie mistrzowie rodzi-
mi, często dla nas bezimienni. Szczytowym zaś osiągnię-
ciem rzeźby gotyckiej w Polsce były dzieła przybysza
z Norymberg! Wita Stwosza, w szczególności powstały
w ostatniej ćwierci XV w. ołtarz kościoła Mariackiego
w Krakowie. Wit Stwosz wywarł duży wpływ na rzeźbę
późnego średniowiecza niemal w całej Polsce, wskutek
czego mówimy często o jego szkole. W malarstwie oma-
wianej epoki stwierdzamy również bezwzględną przewagę
twórców rodzimych. Obok sztuki iluminatorskiej (np.
311
Psałterz floriański, Graduał Olbrachta) i polichromii
(np. kościoła w Dębnie na Podhalu) do znaczenia docho-
dzi teraz malarstwo sztalugowe, w którym na pierwszy
plan obrazu wysuwają się zwykle treści ideowo-religijne,
o wymowie symbolicznej, zaś na planie drugim uderza
realizm.
SPIS TREŚCI
I. Uwagi metodyczne ;;;;;;; ; 5
1. Źródło i poznawanie historyczne ... 5
2. Główne źródła do dziejów Polski starożyt-
nej ............ 9
3. Źródła pisane do dziejów Polski średnio-
wiecznej .........'. 11
a. Źródła obce do epoki: VI w. schyłek
X w. .......... 11
b. Roczniki ......... 18
c. Kroniki ......... 18
d. Żywoty świętych i inne biografie . . 30
e. Dokumenty i listy ...... 32
t. Zbiory norm prawnych ..... 35
g. Księgi sądów ł urzędów ..... 38
h. Opisy dóbr ........ 44
i. Źródła rachunkowe ...... 47
j. Inne źródła ........ 50
4. Elementy źródłoznawstwa ..... 52
5. Wskazówki Bibliograficzne ..... 60
H. Rzut oka na ziemie polskie w starożytności . 81
1. Ludy łowiecko-zbierackie ..... 81
2. Początki rolnictwa i hodowli .... 83
3. Prasłowianie ......... 86
4. Życie pisrwotnych Słowian ..... 89
5. Kształtowanie się związków plemiennych . 92
6. Zagadnienie plemion germańskich na zie-
miach polskich w pierwszych wiekach no-
wej ery .......... 93
7. Wzrost znaczenia wodzów plemiennych , 95
313
III. Zaranie feudalizmu (od VI do polowy X w.) . 97
1. Przemiany w rolnictwie ....... 07
2. Wzrost znaczenia wytwórczości typu rze-
mieślniczego ......... 98
3. Rozwój wymiany ....... 99
4. Pramiasta na ziemiach polskich . . . 101
5. Wspólnoty terytorialne i zawiązki ustroju
feudalnego ......... 102
6. Rozwój państewek plemiennych . . . 103
7. Państwo Wiślan . . . . . . . . 106
8. Początki państwa Polan . . . . . . 108
9. Kultura duchowa i wierzenia Słowian
w okresie pogańskim ...... 108
IV. Wczesny fcudalizm polski (od polowy X do koń-
ca XII w.) ........... 110
1. Poglądy historiografii na genezę państwa
polskiego . . . .,..'. . . . 110
2. Przełomowe momenty w budowie państwa.
wczesnofeudalnego w Polsce .... 112
3. Walka o nowy kształt terytorialny państwa 116
4. Chrzest Polski ........ 120
5. Stosunek Mieszka I do cesarstwa . . . 121
6. Początek panowania Bolesława Chrobrego 122
7. Zjazd gnieźnieński 1000 roku .... 124
8. Nowe nabytki terytorialne ..... 125
9. Ruś w polityce Bolesława Chrobrego . , 127
10. Ostatnie lata rządów Bolesława Chrobrego 127
11. Zmierzch i upadek monarchii pierwszych
Piastów .......... 128
12. Powstanie ludowe i reakcja pogańska . . 130
13. Odnowa państwowości polskiej . . . . 132
14. Między cesarstwem a papiestwem . . , 134
15. Bunt przeciw królowi . . . . . . 135
16. Osłabienie władzy monarszej .... 137
17. Niebezpieczeństwo rozbicia jedności poli-
tycznej państwa ........ 138
18. Walka o scalenie ziem polskich . . . . 139
Podbój i chrystianizacja Pomorza . . . 140
.... 142
19.
20. Gniezno czy Magdeburg
314
21. Ustawa sukcesyjna Bolesława Krzywouste-
go ............
22. Wojna domowa i wygnanie seniora dyna-
stii ............
23. Juniorzy pod naciskiem cesarstwa i pa-
piestwa ..........
24. Zmierzch' senioratu w Polsce ....
25. Polityka zagraniczna książąt polskich W
ostatniej ćwierci XII w. .....
26. Rządy regencyjne w Krakowie i próby po-
wrotu na tron krakowski Mieszka Starego
27. Kultura Polski X-XII w. .....
V. Pełne rozbicie dzielnicowe. Tworzenie się spo-
łeczeństwa stanowego (1202 - 1300) ....
Granica etniczna i polityczna Polski XIII w.
Rozwój wielkiej własności ziemskiej .
Walka o immunitet . . . . . . .
Rozwój osadnictwa wiejskiego na prawie
czynszowym . . . . .
3. Rozwój miast .........
6. Początki społeczeństwa stanowego .
7.^ Przemiany w ustroju państwowym .
'8. Tron krakowski po śmierci Mieszka Starego
9. Polityka ruska Leszka Białego ....
10. Wojny domowe w Wielkopolsce
11. Próby chrystianizacji Prus i sprowadzenie
Krzyżaków do Polski ......
12. Śmierć Leszka Białego i walka o tron
krakowski ..........
13. Monarchia Henryków śląskich .' . . .
14. Pierwszy najazd tatarski i jego następstwa
15. Małopolska pod rządami Bolesława Wsty-
dliwego ..........
16. Postępy rozbicia dzielnicowego na Śląsku
17. Wielkopolska pod rządami synów Włady-
sława Odonica ........
18. Podziały polityczne w dzielnicy kujawsko-
-mazowieckiej ........
19. Ku zjednoczeniu Polski ......
Wyszukiwarka
Podobne podstrony:
Historia Polski do 1505 do 1505
więcej podobnych podstron