Niezależny Serwis Informacyjny
SUKCESORZY - OD BERMANA DO MICHNIKA - 5
Autor: Aleksander Ścios
21.05.2009.
„Kościół jest w Polsce wielką, materialną siłą hamującą, ponieważ koncentruje w sobie filozoficzne
treści nadbudowy ideologicznej reakcji i nieustannie przekłada je na masy (...). Kościół więc jako
organizacja jest w świadomości mas, przede wszystkim inteligencji humanistycznej, bastionem tradycji i
kultury polskiej, najpełniejszym wyrazicielem polskości (...). W związku z powyższym Państwo Ludowe
musi działać aktywnie w kierunku wydatnej redukcji siły Kościoła”. Trudno o większe uznanie,
złożone Kościołowi przez jednego z jego najzagorzalszych przeciwników – Jakuba Bermana.
Mocodawca Bermana, Józef Stalin dokonując w latach 1944-1945 podboju Polski i włączenia jej do swojej
strefy wpływów, nie zamierzał poprzestać na zainstalowaniu całkowicie oddanej sobie władzy. Celem, po
zniszczeniu zbudowanych podczas wojny struktur Polskiego Państwa Podziemnego, złamaniu oporu
podziemia niepodległościowego i zlikwidowaniu legalnej opozycji politycznej była całkowita przebudowa
społeczeństwa polskiego i przybliżenie go do ukształtowanego w ZSRR totalitarnego wzorca. Droga do
zamierzonego celu wiodła poprzez destrukcję utrwalonych przez pokolenia więzi społecznych,
antagonizowanie różnych grup: pokoleniowych, narodowych, środowiskowych, religijnych, przez
zniszczenie dawnych elit i ich etosu. Bez wątpienia Kościół katolicki, od początku był traktowany (obok
PSL) jako główny przeciwnik w walce o nowy ustrój i „nowe społeczeństwo”. Stąd -
postulat redukcji siły Kościoła (postrzeganego jako najgrozniejsza opozycja), tak wyraznie sformułowany
przez Bermana w roku 1947, będzie aktualny dla wszystkich ekip komunistycznych w Polsce.
To właśnie Jakub Berman, w roku 1947 sformułował tezy służące opracowaniu systemowej metody walki
z Kościołem. Wspomina o niej Robert Spałek, którego artykuł - „Jakub Berman - współtwórca
podstaw państwa komunistycznego w Polsce (XII 1943-XII 1948)” często przywołuję w tym cyklu.
Pisze on:
„[Berman] Przedstawił własną koncepcję osłabienia i swego rodzaju rozmycia katolicyzmu w
Polsce. Zaproponował w tym celu zastosowanie strategii: "Kościół wszędzie - Kościół nigdzie". Wedle jego
pomysłu należało nieustannie podkreślać obecność Kościoła w oficjalnym życiu politycznym, dzięki czemu
można było się spodziewać osłabienia jego jednoznacznie antykomunistycznego wizerunku, a dla
przeciwwagi organizować liczne święta i uroczystości o świeckim charakterze np.: "święto gór, lasu,
morza, matki, dziecka, tysięcznej obrabiarki, setnej kamienicy itp." Mając na uwadze całą perfidię
powyższej koncepcji nie można odmówić Bermanowi swoiście rozumianej inteligencji politycznej i
poczucia pragmatyzmu”.
Według koncepcji Bermana - z jednej strony należało stosować środki represyjne i rozbijać jedność
Kościoła - z drugiej zaś, tworzyć „alternatywę” dla katolików chcących włączyć się w
proces budowania nowej rzeczywistości. „Demaskujemy politykę Watykanu bez obrażania w
najmniejszym stopniu uczuć religijnych,- mówił Berman - przeciwnie toczymy walkę o dusze katolików
patriotów, którzy chcą takiej Polski jakiej my chcemy, lepszej, szczęśliwszej, i którzy są zdolni do
wyemancypowania się od wpływów Watykanu”.
Przez cały okres Polski Ludowej nie zapomniano o tych wskazówkach, a podstawową metodę
„rozgrywania” katolicyzmu wciąż doskonalono. Jak dalece zalecenia tow. Jakuba były żywe
w tradycji partii komunistycznej, niech świadczy fragment wystąpienia Wojciecha Jaruzelskiego z
listopada 1984 r podczas posiedzenia Rady Ministrów. Tuż po zamordowaniu księdza Jerzego, generał
ludowego wojska poświęcił swoje przemówienie stosunkom PZPR- Kościół. Powiedział wówczas m.in.:
[...] Nie trzeba się bać wychodzenia z naszą platformą, z naszymi oczekiwaniami i z naszymi postulatami
w stosunku do kleru.[...] Informować o sytuacji gospodarczej, o patologii, o przestępczości, pokazywać,
ilu w tym jest wierzących, praktykujących aktywistów Kościoła, o programach demograficznych i
potrzebach stąd wynikających. Co może Kościół tutaj pomóc, a nawet może publikować.Wojewoda czy
ktoś inny zwrócił się do biskupa z prośbą, żeby to [pomóc] w takich i to w takich sprawach. Oni będą w
bardzo nieprostej sytuacji. Bo [jak] odrzucić publicznie tego typu ofertę, tego typu chęć współdziałania.
Ale my to jeśli robimy, to robimy po cichu, albo robimy to w charakterze ogólnych deklaracji z tej trybuny
czy jakiejś sejmowej, to spływa jak woda. Ale jak pokażemy palcem pewną sprawę, to jest zupełnie
inaczej.
Przy tej okazji, towarzysze, myślę, że trzeba w tych kontaktach i pokazywać rolę organów
bezpieczeństwa. I powiedzieć, że tolerowanie przez Kościół, a tym bardziej jeszcze jakieś podniecanie
przez niektórych duchownych atmosfery przeciwko przedstawicielom tych organów, jest bardzo
niebezpieczną zabawą. Poza wszystkim innym ona może się zemścić i na interesach Kościoła, bo po
prostu te organy przestaną strzec i wielkich dóbr zgromadzonych w obiektach sakralnych, i na
plebaniach. [...] Sądzę, że trzeba premiować, popularyzować księży pozytywnych, duchownych
pozytywnych. [...] Towarzysze, nam znacznie wygodniej jest prać potem jakiegoś takiego księdza
Jancarza,czy kogoś innego, pokazując obok, a właśnie to jest wzór postawy obywatelskiej. Przecież to
http://iskry.pl Kreator PDF Utworzono 2 September, 2009, 18:48
Niezależny Serwis Informacyjny
jest dla nas bardzo wygodna płaszczyzna, że my nie walczymy z Kościołem, nie walczymy z
duchowieństwem. Na odwrót – szanujemy, pokazujemy tych, którzy są patriotami, ale tym ostrzej
możemy wtedy bić w tamtych. Trzeba zadbać o to, żeby te bliskie środowiska katolików świeckich, PAX,
ChSS, Caritas i nie tylko świeckich, bo Caritas to przecież duchowni. Żeby oni nie poszli w rozsypkę, żeby
tam się nie zaczęły jakieś wahania. Musimy ich tutaj podtrzymywać. Jeszcze bardziej może dobitnie
dokumentować, że są naszymi bliskimi sojusznikami, że mają wszystkie możliwości uczestniczenia w
życiu publicznym”.
W części trzeciej niniejszego cyklu „SUKCESORZY” przypomniałem, że w początkowym
okresie instalowania komunizmu podejmowane były próby oszukania Polaków, poprzez odwoływanie się
do tradycji II Rzeczpospolitej, używania jej symboli i praw, podkreślania ciągłości obyczajów i kultury.
Jednym z elementów tego oszustwa był udział komunistów w uroczystościach religijnych. Miał świadczyć
o patriotyzmie i polskości oraz stanowić dowód, jakoby możliwe było pogodzenie wiary katolickiej ze
światopoglądem materialistycznym. Analogię z tą „dialektyczną” taktyką komunistycznych
agentów, można z łatwością dostrzec w pózniejszych o 30 lat grach, jakie „komandosi”
prowadzili w celu zbliżenia się do środowisk kościelnych.
W latach 40 –tych, szybko wszakże zaniechano takich zabiegów, gdy Polacy okazali się odporni na
prymitywne środki propagandy. Nigdy natomiast nie zaniechano „rozgrywania” kwestii
religijnych, manipulowania środowiskami katolickimi, wzniecania konfliktów oraz tworzenia w tym
zakresie fałszywych antynomii. Podobnie jak w odniesieniu do społeczeństwa polskiego, tak wobec
Kościoła, istotną cechą stosunku komunistów była przedmiotowości – czyli traktowanie zastanej
rzeczywistości jako „pola operacyjnego”, na którym należy przeprowadzić planowany
zabieg. Stosunek ten nigdy nie uwzględniał prawdziwych potrzeb, czy aspiracji podbitego narodu, nie
zawierał troski o jego dobro. Pojęcia związane z wiarą, tradycją i kulturą narodową – były z gruntu
obce i wrogie ideologii marksistowskiej, zatem wszystko, co z nimi kojarzono traktowano jako przedmiot
walki ideologicznej.
Otwarcie wrogi stosunek komunistów wobec Kościoła, musiał z czasem ustąpić pragmatycznej koncepcji
koegzystencji, choć błędem byłoby dopatrywanie się w niej elementów partnerstwa. Komuniści nigdy nie
zaakceptowali tej „wielkiej siły hamującej”, starając się wszędzie tam, gdzie to tylko było
możliwe zwalczać lub neutralizować wpływy Kościoła, a jego oddziaływanie na społeczeństwo traktować
instrumentalnie.
Zacytuję ponownie fragment wystąpienia Jaruzelskiego z roku 1984, ponieważ użyte przez niego
sformułowania niezwykle trafnie oddają istotę tego stosunku:
„Ja powiedziałbym: u nas część towarzyszy traktuje Kościół, religię jako nazwijmy to znów
obrazowo, dziedziczną chorobę, która nas toczy od tysiąca lat, i uważał, że można jakimś wstrząsem tę
chorobę wyleczyć. Z kolei Kościół uważa, że partia, socjalizm to jest nowotwór, który się pojawił w tym
narodzie. Z tym że jedni z nich uważają, że jest to nowotwór złośliwy, który trzeba jak najszybciej
usuwać i robić wszystko, żeby on z życia narodowego został usunięty. A drudzy traktują to jako nowotwór
niezłośliwy, no który trzeba od czasu do czasu nakłuwać, no ale z którym trzeba żyć i go tolerować.
I ja myślę, towarzysze, [że] my się musimy przyzwyczaić do [tej] dziedzicznej choroby. To nie znaczy, że
z nią się godzić, a to znaczy, że nie dopuszczać do tego, aby ona się rozpowszechniała, rozszerzała. A na
odwrót, robić wszystko, żeby wszędzie tam, gdzie można, ona się cofała. Ale jest to sprawa przecież na
pokolenia”.
Środowisko „komandosów” bardzo skrupulatnie przejęło od swoich antenatów metody
postępowania wobec Kościoła i potrafiło w praktyce zastosować pragmatyczne zalecenia Jakuba Bermana.
Cały zasób pojęć i poglądów, głoszonych w latach 50-tych i 60-tych przez Michnika i Kuronia był efektem
ich autentycznej fascynacji komunizmem – w jednej z najgorszych, trockistowskich mutacji.
Byłoby absurdem uważać, że ten fakt nie zaciążył na dalszej drodze życiowej
„komandosów” lub nie miał znaczenia dla systemu wyznawanych przezeń zasad.
To przecież Jakub Berman twierdził, że wystarczy wychować w duchu ideologii marksistowskiej jedno
pokolenie Polaków, aby dokonać zmiany poczucia narodowej tożsamości całego polskiego narodu. Z tej
przyczyny, lata pięćdziesiąte cechowała w Polsce m. in. szczególnie intensywna indoktrynacja
ideologiczno - polityczna skierowana głównie na młodzież. Z punktu widzenia interesów Kremla, było
rzeczą pożądaną sprawić, by na czele „awangardy” tego pokolenia stanęli ludzie ideowo
bliscy, których nawet „schizma trockistowska” nie pozbawi poczucia łączności ze
światowym ruchem komunistycznym. Po wyczyszczeniu Polski z funkcjonariuszy KPP i odstawieniu
ubeckich zbrodniarzy na zasłużone emerytury, przyszedł czas na „nowe rozdanie” i
hodowlę „narybku” – tyleż pewnego, że mającego doskonałe, sprawdzone
pochodzenie.
Ci ludzie musieli bardzo mocno zapamiętać nakaz Lwa Trockiego i w tych właśnie słowach
marksistowskiego „guru” wolno upatrywać podstawową „normę moralną”,
przyjętą przez „komandosów” jako zasada działania. Pisał Trocki:
„Zadaniem awangardy jest ponad wszystko nie dać się porwać wstecznej fali - trzeba płynąć pod
http://iskry.pl Kreator PDF Utworzono 2 September, 2009, 18:48
Niezależny Serwis Informacyjny
prąd. Jeśli niekorzystna relacja sił uniemożliwia awangardzie utrzymanie zdobytych wcześniej pozycji
politycznych, trzeba utrzymać się przynajmniej na pozycjach ideologicznych, ponieważ jest w nich
wyrażone drogo okupione doświadczenie przeszłości. Głupcom taka polityka wydaje się "sekciarstwem".
W rzeczywistości tylko ona przygotowuje nowy gigantyczny skok naprzód wraz z falą nadchodzącego
historycznego przypływu”.
Jak już zwracałem uwagę wcześniej, wejście „w politykę” Michnika czy Kuronia przypadało
na ten okres naszej najnowszej historii, gdy komuniści odstępowali od stosowania represji na skalę
masową i sięgali po administracyjne i policyjne środki nadzoru nad społeczeństwem. Fizyczna likwidacja
polskich elit intelektualnych oraz wymierne sukcesy w budowie „socjalistycznego państwa”
pozwalały na przejście do kolejnego etapu, w którym kulę karabinu zastąpiono propagandą i działaniami
operacyjnymi, a oddziały wojsk KBW, liczną rzeszą „użytecznych idiotów”. Stąd środki,
jakim przyszło operować młodym wyznawcom wiary marksistowskiej, były oczywiście różne od tych,
jakich używano w latach 40 -tych i 50-tych.
„Popieraliśmy politykę represji, często okrutnych, widząc w niej drogą do „ nowego
wspaniałego świata ", oskarżaliśmy Kościół o reakcyjność i wszystkie inne grzechy główne, nie bacząc na
to, że w atmosferze totalitarnego zniewolenia Kościół bronił prawdy, godności i wolności człowieka [..].
Tradycyjnie przywykliśmy sądzić, że religijność i Kościół to synonimy wstecznictwa i tępego Ciemnogrodu.
Z tej perspektywy wzrost indyferentyzmu religijnego traktowany był przez nas jako naturalny sojusznik
umysłowego i moralnego postępu. Pogląd taki, którego sam byłem jego wyznawcą uważam za
fałszywy” – pisał Michnik w książce „Kościół, lewica, dialog”.
Kłamał. Wszystkie poglądy na temat Kościoła, wyznawane w tamtych czasach Michnik zachowuje nadal, a
sama książka stanowi najpoważniejszy dowód hipokryzji i manipulacji.
Nie ma chyba potrzeby udowadniać, że obydwóm , czołowym „komandosom” obca była
tradycja katolicka, a ich fascynacja trockizmem musiała jeszcze pogłębić niechęć wobec religii. Jedyny,
dostępny dla ich ideologii podział, sytuował Kościół jako zródło polskiego nacjonalizmu i antysemityzmu
– czyli po prawej, gorszej stronie dwuwymiarowego świata. Dość przeczytać książkę Kuronia -
"Siedmiolatka czyli kto ukradł Polskę" (pisaną już w IIIRP) i zawarte w niej opisy postaw „polskich
katolików” – gorszych częstokroć od esebeckich oprawców, by zrozumieć jaki był stosunek
tego człowieka do Kościoła.
Podczas spotkania w Klubie Dyskusyjnym ZMS na Uniwersytecie Warszawskim, 22 maja 1963 roku Jacek
Kuroń, przy aplauzie zebranych, perorował : „Rząd twierdzi, że sam jest lewicą, a ci, co są
przeciw niemu, prawicą. Trzeba to pojęcie sprecyzować. Zarówno [Bolesław] Piasecki, jak nasz obecny
rząd, jak i jego agentury stawiają naród ponad wszystko. Kościół równie tę sprawę stawia podobnie jak
rząd. Piasecki zawsze reprezentował pogląd, że naród powinien być karny, posłuszny bezwzględnie
rządowi. Rządowcy uważają, że oni tylko reprezentują socjalizm, kto przeciw nim, ten przeciw
socjalizmowi [...] W Pazdzierniku episkopat poparł Gomułkę, wspólny im, zarówno rządowi, KC, jak i
Kościołowi jest nacjonalizm. Polemika toczy się legalnie o to, która prawica będzie uciskać
naród”.
Chociaż od czasu tej wypowiedzi upłynęło 46 lat, to zasadniczy podział, jaki zarysował wówczas Kuroń
pozostał dla „komandosów” rzeczywistością aktualną do chwili obecnej. Według tej
koncepcji, Kościół był strukturą - organizacją prawicową, generującą najgorsze wady polskiego
społeczeństwa – czy jak nazwał to Berman - filozoficzne treści nadbudowy ideologicznej reakcji, i
stanowił realną siłę polityczną, którą – wobec niemożności całkowitego podporządkowania –
należało wykorzystać dla własnych celów i traktować instrumentalnie.
Jakże dobitnym dowodem ciągłości tej koncepcji, są słowa Adama Michnika sprzed 3 lat:
„Przez wiele lat wierzyliśmy w wielką protekcję Kościoła katolickiego dla wolności. Nigdy nie
zapomnimy mądrego heroizmu Prymasa Tysiąclecia, księdza Kardynała Stefana Wyszyńskiego, który
potrafił łączyć chrześcijańskie świadectwo ze zmysłem kompromisu ku wspólnemu dobru. [...] Wybór
Karola Wojtyły na tron papieski utwierdził nas w przekonaniu, że Kościół katolicki, który zawsze był
znakiem sprzeciwu, nigdy już nie będzie znakiem przymusu. Męczeńska śmierć księdza Jerzego
Popiełuszki utwierdziła nas w poczuciu, że Kościół reprezentuje wszystko to, co w polskiej duchowości
jest najlepsze.
To był błąd. Okazało się, po 1989 r., że Kościół katolicki reprezentuje zarówno to, co najlepsze w Polsce,
jak i to, co najgorsze. Objawiły się duchy integryzmu, triumfalizmu, nietolerancji i ksenofobii. Znacząca
część Kościoła przemówiła językiem pogardy i nienawiści do inaczej myślących. Z kościelnej ambony
usłyszeliśmy wezwanie, by głosować na partie skrajne, głoszące destrukcję. Trwało to krótko, ale zasiało
strach przed tym, do czego zdolne jest duchowieństwo.” – (Gazeta Wyborcza
„Polska na zakręcie. Gazeta na zakręcie” – 28.09.2006).
Kolejne zdania z tego artykułu, stanowią potwierdzenie dla tezy, że instrumentalny stosunek do Kościoła
jest widocznym objawem ideologicznej sukcesji, jaką środowisko Michnika odziedziczyło po
komunistycznych przodkach. Oto, zganiwszy Kościół za „polskie defekty”, Michnik
konkluduje:
http://iskry.pl Kreator PDF Utworzono 2 September, 2009, 18:48
Niezależny Serwis Informacyjny
„Dzisiaj, dzięki Bogu, Kościół przemawia innym głosem. Dzisiaj Kościół mówi o pluralizmie,
dialogu i tolerancji. Otwarcie deklaruje, że Unia Europejska nie jest dla Polski nieszczęściem, ale szansą.
To bardzo dobrze. Proszę jednak się nie dziwić, że pamiętamy, iż nie zawsze tak właśnie brzmiał głos
polskich biskupów”.
My również powinniśmy pamiętać, w jaki sposób komuniści próbowali zawłaszczyć polski Kościół,
dokonując rozlicznych manipulacji, tworząc fałszywe podziały i antynomie.
W sierpniu 1949 r podczas wizyty w Moskwie Bolesław Bierut otrzymał od Stalina bardzo znamienną
dyrektywę. Brzmiała ona: "Przy klerze: nie zrobicie nic, dopóki nie dokonacie rozłamu na dwie odrębne
przeciwstawne sobie grupy. [...] Propaganda masowa to rzecz konieczna, ale samą propagandą nie zrobi
się tego, co potrzeba [...], nie nastawiacie się na rozłam [...], bez rozłamu wśród kleru nic nie wyjdzie,
prawa karne potrzebne, ale one nie rozstrzygają". (J. Poksiński, - „Przeciw Kościołowi”,
Karta Nr 9, s. 139) Dyrektywa ta stała się odtąd zasadą działania władz PRL w stosunku do Kościoła.
Już dwa lata wcześniej, w roku 1947 pod przywództwem Bolesława Piaseckiego (współpracownika NKWD)
-jednego z dawnych liderów skrajnej prawicy - i wokół tygodnika "Dziś i Jutro" skupiła się pewna część
działaczy katolickich i narodowo-katolickich. Środowisko to posłużyło Jakubowi Bermanowi do stworzenia
grupy „postępowych katolików”, którą następnie przy współudziale funkcjonariusza NKWD
Iwana Sierowa przekształcono w organizację PAX. Z tej właśnie „tradycji” wywodzi się
znana postać „postępowego katolika” - najbliższa oczekiwaniom
„komandosów” – Tadeusz Mazowiecki. Podobnie jak tworzenie fałszywego ruchu
dysydenckiego, tak również powoływanie „katolików specjalnej troski” leżało w gestiach i
w interesie partii komunistycznej. Pod koniec roku 1949 stworzono organizację pod nazwą Związek
Bojowników o Wolność i Demokrację (ZBoWiD), a w niej sekcję dla księży, która przerodziła się w silny
pózniej ruch tzw. księży postępowych lub księży patriotów. Nie trzeba dodawać, że ruch księży
"postępowych" współpracował ze Stowarzyszeniem PAX, a celem obu organizacji było rozbicie jedności
Kościoła, polskich katolików i hierarchii kościelnej.
{modulebot:75}
Nie miejsce tu, by przeprowadzać historyczny przegląd wszystkich inicjatyw, jakimi posługiwali się
komuniści w walce z Kościołem. Ich zasadniczą cechę stanowiło instrumentalne, oparte na grze interesów
traktowanie katolicyzmu w kategoriach użytecznej, bądz wrogiej ideologii. Tę pierwszą uosabiały takie
postaci, jak wspomniany Tadeusz Mazowiecki, środowisko „Tygodnika Powszechnego” i
„Więzi”, a współcześnie - abp. Życiński , Andrzej Wielowiejski, czy ex jezuita Obirek. Po
drugiej - ciemnej stronie polskiego katolicyzmu umieszczano bp. Kaczmarka, kard. Wyszyńskiego i
Wojtyłę, , a obecnie – ksiądza Isakowicza Zaleskiego, abp.Michalika, czasem prymasa Glempa.
Dzielenie Kościoła, według wzorca własnych interesów i ideologicznych rojeń, zawsze było
domeną komunistycznej strategii i wynikało z konsekwentnej realizacji dyrektyw Stalina.
„Polityka” komandosów w tym zakresie, stanowiła wierną kopię taktyki stosowanej przez
partię komunistyczną. Gdy nauka Kościoła, lub głosy poszczególnych hierarchów odpowiadały poglądom
„komandosów” były nagłaśniane i chwalone, gdy stanowiły przeszkodę w realizacji
własnych interesów – zwalczano je i krytykowano.
Ksiądz. Stanisław Małkowski w audycji „Świadkowie Historii Prawdziwej: „Ksiądz Stanisław
Małkowski i Antoni Zambrowski o działalności i życiu prawdziwym towarzysza Jacentego Kuronia, członka
KSS KOR” wspominał: „Kuroń chciał mieć pierwsze miejsce w Kościele. Z chwilą gdy zaczął
przemawiać w kościołach, chciał stanąć PONAD nauką Kościoła, wybierać z nauk ewangelicznych to, co
uważał sam za słuszne, odrzucając to, co uważał za niesłuszne. Kiedy podczas spotkań z młodzieżą, na
które został przeze mnie zaproszony na jego sugestię, powiedziałem coś, co jemu się wydało niesłuszne,
od razu mnie gasił”.
Gdy Michnik i Kuroń zwrócili się w latach 70-tych do prymasa Wyszyńskiego z propozycją współpracy,
spotkali się ze zdecydowaną odmową. Kardynał napisał pózniej w swoich „Zapiskach”
– „Kościół zawsze broni interesów narodu i nie da się wykorzystać do koniunkturalnych
celów ugrupowań politycznych”. Peter Raina w książce „ Kardynał Wyszyński i
Solidarność” twierdził, – „Wyszyński uważał, że KOR działa na zlecenie zewnętrzne,
że jego cele są sprzeczne z polskim interesem narodowym i dlatego trzeba odciąć KOR od
Solidarności”.
To niepowodzenie Michnik skomentował w swojej książce „Między Panem a Plebanem” -
Nikt z nas nie potrafił wówczas zrozumieć, co się Prymasowi stało...", lecz od tej chwili Prymasa zaczęto
nazywać „konserwatystą” „anachronicznym", „nacjonalistą" i
„wstecznikiem". Pózniej (w tej samej książce) Michnik dołoży jeszcze jeden zarzut — że
Wyszyński nigdy nie potępił „polskiego antysemityzmu”.
W podobny, instrumentalny sposób, Michnik nie waha się traktować osoby Jana Pawła II: czy to
posługując się nauczaniem papieskim w obronie Jaruzelskiego – „W przesłaniu Jana Pawła
II był szacunek dla drugiego człowieka. Arcybiskup Kowalczyk, nuncjusz papieski, wspomina o szacunku,
http://iskry.pl Kreator PDF Utworzono 2 September, 2009, 18:48
Niezależny Serwis Informacyjny
jaki okazywał Jan Paweł II generałowi Jaruzelskiemu. To warte przypomnienia dziś, kiedy widzimy ten
nieprzytomny jazgot i tak mało odważnych ludzi, którzy by się upominali o prawdę w tej materii” (
„Świat po Papieżu” Gaz.Wyb 06.12.2008), czy też atakując IPN i lustrację, gdy cytuje
słowa Papieża i konkluduje – „Tyle Jan Paweł II. Nie był on z pewnością obrońcą pedofilów;
krytyk lustracji także nie jest chwalcą i obrońcą agentury. Tu idzie po prostu o minimum przyzwoitości i
zdrowego rozsądku. I jeszcze o to, by podczas badania zawiłych mroków pedofilii czy agentury policyjnej,
nie posługiwać się siekierą do niszczenia godności ludzkiej i dobrego imienia bliznich” (
„Papież Jan Paweł II i narkotyk lustracji” GazWyb 28.09.2006).
„Metamorfoza”, jaka pod koniec lat 70 –tych dotknęła środowisko
„komandosów”, nagle poszukujących dróg do Kościoła miała swoje podłoże w słusznym
skądinąd przekonaniu, że bez wsparcia tej siły zamierzenia „opozycji demokratycznej”
okażą się niewykonalne. Nadto, Michnik i Kuroń zdawali sobie sprawę, że ujawniając swój wrogi stosunek
do Kościoła nie mogą liczyć na poparcie społeczne, a ich rola opozycjonistów zostanie zmarginalizowana.
Postanowiono zatem zaniechać antykościelnej retoryki i zbliżyć się do środowisk katolickich. W realizacji
tego celu posłużono się „postępowymi katolikami” oraz tymi środowiskami, które nie miały
obiekcji przed współpracą z „lewicą laicką”.
W imię własnych interesów uznano, że przyszła pora na przedstawienie się społeczeństwu jako lewica
„dialogu i porozumienia”, znająca i rozumiejąca specyfikę polskiego katolicyzmu,
traktująca Kościół jako partnera i sprzymierzeńca w trosce o przyszłość narodu. Już w roku 1975, Jacek
Kuroń (pod pseudonimem „Maciej Gajka”) ogłosił w miesięczniku „Znak”
swój pierwszy artykuł „Chrześcijanie bez Boga”. Wydana w Paryżu książka Michnika
„Kościół, lewica, dialog” miała w swojej ekspiacyjnej formie pomóc
„komandosom” zyskać to poparcie i służyła „nawiązaniu dialogu” z
Kościołem. Niestety – tak również została odebrana przez wiele środowisk i tylko niektórzy potrafili
odczytać prawdziwe przesłanie Michnika.
Zdzisław Najder, w polemice z tą książką, zamieszczoną w roku 1977 w „Kulturze”, pisał :
„Michnik określa lewicę "w kategoriach podstawowych elementów jej ideologii, wymieniając
Wolność, Równość, Niepodległość jako jej „tradycyjne wartości” i podkreślając, że jej
cechami niezbędnymi muszą być antytotalitaryzm i obrona prawd i wolności przed dominacją państwa.
Wyniknąć by z tego powinno jasne stwierdzenie, że „lewica”, która popierała
porewolucyjny totalitaryzm sowiecki, podporządkowała się anty-wolnościowej linii Kominternu, nie
protestowała przeciwko stalinowskiemu terrorowi - nigdy na prawdę lewicą nie była". Ale Michnik
bynajmniej tak nie uważa - i "zdaje się zapominać, że w roku 1945 zasadnicza linia podziału nie biegła
między lewicą, jakkolwiek definiowaną, a prawicą (której nigdzie w książce nie identyfikuje), ale między
tymi, co godzili się na dominację sowiecką a tymi, którzy się jej przeciwstawiali".
W artykule „Antykomunizm i prawica”, Najder trafnie zauważa – „W roku
1977 Adam Michnik nie twierdził, że ówczesny reżim PRLowski jest lewicowy; przeciwnie, postulował
dialog między "prawdziwą", opozycyjną i demokratyczną lewicą "rewizjonistyczną" a Kościołem. Jednakże
teoria "jednej lewicy" przydała się bardzo po roku 1989, kiedy tenże autor i jego środowisko stali się
orędownikami - teoretycznymi i praktycznymi - porozumienia z post-komunistami. Wspólnym
zagrożeniem okazał się ten sam "nacjonalizm", którym Michnik straszył w swojej książce; w obliczu tak
groznego niebezpieczeństwa lewica musiała szukać wewnętrznego porozumienia”.
Trzeba przyznać, że ten manewr taktyczny „komandosów”, godny najbardziej złożonych
gier operacyjnych prowadzonych przeciwko Kościołowi, został uwieńczony sukcesem. Wielu szlachetnych
ludzi, świeckich, hierarchów i księży uwierzyło wówczas w dobrą wolę „komandosów” i ich
szacunek dla wartości wyznawanych przez Kościół. Z pełną cynizmu premedytacją Michnik i Kuroń
wykorzystali w latach 70-tych i 80-tych tę opiekę, oraz wsparcie materialne i organizacyjne jakie im
wówczas udzielano. Zdobyty dzięki tej mistyfikacji społeczny kredyt zaufania i autorytet
„działaczy opozycyjnych”, zaczęto aktywnie wykorzystywać już w połowie lat
osiemdziesiątych, gdy partia komunistyczna postanowiła przeprowadzić proces „transformacji
ustrojowej”, powierzając „komandosom” troskę o bezpieczeństwo swoich
interesów.
Ale też - bez udziału Kościoła, a szczególnie tej części jego hierarchów, którzy z wielu (często bardzo
koniunkturalnych) pobudek znalezli wspólny język z władzą komunistyczną, nie byłaby możliwa
legalizacja komunizmu w Polsce. „Komandosi” prowadząc gry, obliczone na skonfliktowanie
i podzielenie środowisk kościelnych, stwarzając mit własnej opozycyjności i niepodległościowych
dążeń przywłaszczyli sobie rolę przewodników, a korzystając ze wsparcia Kościoła umiejętnie przejęli
inicjatywę rozmów z komunistami.
W tekście IIIRP CZY "TRZECIA FAZA - 9 - FAASZYWA OPOZYCJA II zwróciłem uwagę, że niezależnie czy
zdefiniujemy działania „komandosów” jako obłudne i wyrachowane, czy będziemy w nich
widzieć przejaw idealistycznych, „rewizjonistycznych” mrzonek – w niczym nie
zmieni to faktu, że mieliśmy do czynienia z „opozycją” wewnątrz systemu
http://iskry.pl Kreator PDF Utworzono 2 September, 2009, 18:48
Niezależny Serwis Informacyjny
komunistycznego – nigdy zaś – opozycją przeciwko systemowi. Oni sami też, nigdy nie
twierdzili, że walczą z komunizmem. Ich bitwy i działania dotyczyły tylko tych obszarów komunizmu,
które nie przystawały do wizji dysydenckich, które były sprzeczne z ich sposobem widzenia doktryny.
Nieznajomość „dualizmu środka i celu” pozwalała im z równym skupieniem traktować
Kościół, jak robotników czy naród, w równym stopniu podziwiać Wojtyłę jak Kiszczaka, na równi stawiać
niepodległość jak „socjalizm z ludzką twarzą”. Wykorzystując imperatyw walki o wolność i
nasze marzenia o „drodze ku Niepodległej”, łatwo przyszło im przyoblec się w szaty
obrońców sprawiedliwości i usankcjonować nasze złudzenia pod szyldem awangardowej
„demokratycznej opozycji”.
CDN...
yródła:
- http://www.gomulka.terramail.pl/towberman.htm
- Grzegorz Majchrzak, Jan Żaryn – Dwa nowotwory. Biuletyn IPN 10/2004 str.82-91
- http://wyborcza.pl/1,75546,2062557.html?as=2&ias=5&startsz=x
- http://www.radiopomost.com/index.php?option=com_content&task=view&id=8243&Itemid=42
- http://www.kuron.pl/osobie_cz4b.html
- Peter Raina –„Kardynał Wyszyński i Solidarność”, Wyd. von borowiecky,
Warszawa 2005.
- http://wyborcza.pl/1,76842,6030692,Swiat_po_papiezu.html
- http://wyborcza.pl/1,75546,2867495.html
- http://www.omp.org.pl/index.php?module=subjects&func=printpage&pageid=257&scope=all
{seyretpic id=115 align=center}
http://iskry.pl Kreator PDF Utworzono 2 September, 2009, 18:48
Wyszukiwarka
Podobne podstrony:
Aleksander Ścios Sukcesorzy Od Bermana do Michnika cz 4od zera do ecedeela cz 2Od zera do ECeDeeLa cz 5od zera do ecedeela cz 6od zera do ecedeela cz 1od zera do ecedeela cz 2 (2)od zera do ecedeela cz 7od zera do ecedeela cz 1więcej podobnych podstron