Jak trwoga to do Keynesa http://wyborcza.pl/2029020,76842,6031261.html?sms_code=
Jak trwoga to do Keynesa
Witold Gadomski 2008-12-06, ostatnia aktualizacja 2008-12-05 17:22:09.0
Banki grały w rosyjską ruletkę i przegrały. Teraz - by ratować je i całą gospodarkę - w rosyjską ruletkę
zaczynają grać rządy
Finansowy kryzys zaskoczył polityków i dyrektorów wielkich banków. Przez ponad rok panowała opinia, że kłopoty
wkrótce się skończą. Przełom nastąpił we wrześniu. Upadł wielki bank inwestycyjny Lehman Brothers, a inne banki
zaczęły ujawniać pełny zakres strat i nieudanych inwestycji. Wcześniej sądzono, że większość dużych,
międzynarodowych banków będzie musiała spisać na straty aktywa o wartości kilku, może kilkunastu miliardów dolarów.
Teraz okazało się, że straty są nawet stukrotnie większe.
Największy do niedawna bank na świecie Citigroup ujawnił, że ma podejrzane aktywa o wartości 306 mld dol. Niewiele
lepszą sytuację miała jedna z największych na świecie firm ubezpieczeniowych AIG, która zaangażowała się w
ubezpieczenia ryzykownych operacji. Największy europejski bank, Royal Bank of Scotland, aby ratować się przed
upadkiem, wyemitował nowe akcje, lecz nie znalazł na nie chętnych. Bez pomocy państwa te giganty musiałyby upaść,
pociągając za sobą cały łańcuch banków i firm i pogrążając światową gospodarkę. Politycy, którzy wcześniej lekceważyli
kryzys, przystąpili do akcji ratunkowej na skalę nienotowaną od drugiej wojny światowej. Ich celem jest ratowanie
zagrożonych banków i niedopuszczenie do tego, by kryzys finansowy zamienił się w głęboką recesję. Dotychczas skala
pomocy udzielonej bankom i innym instytucjom finansowym na całym świecie przekracza 10 bln dol., czyli kilkanaście
procent światowego PKB. W każdym kraju sytuacja jest nieco inna, dlatego też działania antykryzysowe różnią się formą
i zakresem. Dopiero gdy kryzys minie, będziemy wiedzieli, czy były adekwatne do sytuacji, spóznione, a może przesadnie
duże.
Uciec z pułapki płynności
W wydanej w roku 1936 książce "Ogólna teoria zatrudnienia, procentu i pieniądza" John Maynard Keynes
zakwestionował niektóre fundamentalne założenia ówczesnej ekonomii, przede wszystkim to, że mechanizm rynkowy
potrafi samoczynnie przywrócić w gospodarce równowagę. Według brytyjskiego lorda i ekonomisty gdy gospodarka
pogrąża się w recesji, może w niej pozostawać przez dłuższy czas, o ile państwo nie zacznie sensownie interweniować.
Teoria Keynesa jest skomplikowana i z jej zrozumieniem kłopoty mieli współcześni lordowi ekonomiści i kilka pokoleń
studentów, którzy od ponad pół wieku muszą zdawać z niej egzamin. Ale jej wersja bardzo uproszczona weszła do
myślenia potocznego i stała się podstawą polityki gospodarczej wielu rządów. Sprowadza się do zaleceń aktywnej
polityki gospodarczej rządu i sterowania koniunkturą przy pomocy wydatków państwa. Słynna jest wypowiedz prezydenta
Richarda Nixona, który w 1971 roku powiedział: "Wszyscy jesteśmy keynesistami". Tak naprawdę w latach 70.
keynesizm był coraz bardziej kwestionowany, gdyż nie dawał recepty na bolączki, które się wówczas pojawiły,
mianowicie na wysoką inflację, która towarzyszyła stagnacji. Keynesizm został wyparty przez monetaryzm, teorię
racjonalnych oczekiwań i kilka innych szkół ekonomicznych. Ale w miarę jak kryzys finansowy coraz bardziej przypomina
ten z lat 30., politycy i bankowcy przypominajÄ… sobie o Keynesie. PojawiajÄ… siÄ™ analizy i recepty na kryzys niemal
1 z 6 2010-11-23 00:19
Jak trwoga to do Keynesa http://wyborcza.pl/2029020,76842,6031261.html?sms_code=
żywcem wzięte z książek lorda i jego uczniów.
Tak jak w latach 30. banki przestały ufać sobie i swoim klientom. Mają pieniądze, ale ich nie pożyczają. Nawet jeśli banki
centralne ostro tną stopy procentowe, ludzie wolą gotówkę niż lokaty bankowe. Keynes sytuację taką nazwał "pułapką
płynności" (pierwszy pojęcia tego użył współpracownik Keynesa Dennis Holme Robertson). Kredyt umarł i nie ożywiają
go kolejne transze dolarów, euro i funtów wstrzykiwanych do gospodarki przez banki centralne.
Przed kilku tygodniami kraje G7 postanowiły, że nie można dopuścić do upadku żadnej systemowo ważnej instytucji. Do
sektora bankowego dostarczony zostanie niezbędny kapitał - państwowy i prywatny - by można było odbudować
zaufanie. Banki centralne wspólnie wypełniły swoje zobowiązania, "by zapewnić bankom i innym instytucjom finansowym
szeroki dostęp do płynności i finansowania". Płynność, jaką zapewniają instytucjom o kluczowym znaczeniu, powinna
przechodzić do banków, a poprzez nie do realnej gospodarki. Czy uda się dzięki temu uciec z "pułapki płynności"?
Według Keynesa gospodarkę mogą z niej wyciągnąć rządy, zwiększając własne wydatki, uruchamiając inwestycje
publiczne, zwiększając deficyt budżetowy, a tym samym popyt na produkty wytworzone w gospodarce. Do stosowania
recepty Keynesa nawołuje w Stanach Zjednoczonych profesor Paul Krugman. Jego głos jest dziś brany pod uwagę nie
tylko dlatego, że w pazdzierniku otrzymał Nagrodę Nobla, a co tydzień publikuje felietony w "New York Timesie", lecz
przede wszystkim z uwagi na krytyczny stosunek do polityki Busha i otwarcie deklarowane sympatie dla liberalnego nurtu
Partii Demokratycznej. Krugman niemal w każdym felietonie nawołuje: niech rząd nie martwi się o stabilność budżetu,
obniży podatki i zwiększy wydatki. To, że amerykański budżet od dawna się nie zamyka, a w przyszłym roku dziura może
wynieść nawet bilion dolarów? Cóż z tego - mówi Krugman. To wciąż zaledwie kilka procent PKB. Wydatki na drugą
wojnę światową były finansowane głównie długiem publicznym, który po zakończeniu działań wojennych szybko został
spłacony.
Wygląda na to, że niektóre rządy zamierzają zastosować bardzo intensywną keynesowską kurację, a inne są bardziej
wstrzemięzliwe. Ekonomiści za jakiś czas będą mieli wspaniały materiał porównawczy.
Państwo zakłada się z rynkiem
Rządu USA w żadnym razie nie można oskarżyć o bierność w obliczu kryzysu. Przyjęty na początku pazdziernika plan
Paulsona zakłada wykupienie przez państwo od instytucji finansowych 700 mld dol. tak zwanych złych długów. Plan
jeszcze nie zaczął działać, a pojawiły się pomysły jego modyfikacji - na przykład przeznaczenie części pieniędzy na
dofinansowanie koncernów samochodowych będących w złej kondycji. Nie wykluczone, że pieniądze przewidziane w
planie Paulsona będą przeznaczone na bezpośrednie dofinansowanie banków lub na skomplikowane operacje przy
zastosowaniu instrumentów inżynierii finansowej. Swoją drogą, to ciekawe. Jedną z przyczyn obecnego kryzysu jest
agresywne stosowanie tych metod do finansowania prywatnych inwestycji. Teraz amerykański rząd sięga do podobnych
metod, by ratować zagrożone banki.
Staromodne kredyty były w ostatnich latach masowo sekurytyzowane, czyli zamieniane na papiery wartościowe, którymi
handlowano na rynku. W 2007 roku wartość sekurytyzowanych papierów wyniosła 2 bln dol., czyli 14 proc. PKB Stanów
Zjednoczonych. Przesadzono, nie doceniono ryzyka i stąd dzisiejsze kłopoty. Sekurytyzacja pozwalała zadłużać się
bankom i firmom znacznie silniej niż klasyczne kredyty. Finansiści nazywają to "długim lewarem". Teraz trzeba "lewar"
skrócić, jednocześnie nie niszcząc majątku, jaki za jego pośrednictwem powstał.
2 z 6 2010-11-23 00:19
Jak trwoga to do Keynesa http://wyborcza.pl/2029020,76842,6031261.html?sms_code=
Skomplikowane działania rządu wobec zagrożonych banków najlepiej widać na przykładzie banku Citigroup. Spadek
notowań jego akcji, jak innych banków, zaczął się w lipcu 2007 r. Z ponad 50 dol. spadły do poziomu poniżej pięciu, a
tylko w listopadzie wartość banku stopniała o 60 proc. Analitycy oceniali, że docelowo bank wart jest zero. Powód był
prosty. Bank ma zagrożone aktywa (papiery wartościowe powstałe na skutek sekurytyzacji długów) o wartości 306 mld
dol. Inwestorzy musieli się liczyć z najgorszym, to znaczy z koniecznością spisania tej sumy na straty. Tego nie
wytrzymałby nawet ten kolos. W końcu listopada bank został uratowany. Rząd kupił akcje banku o wartości 20 mld dol.
Są uprzywilejowane, to znaczy mają zagwarantowaną stałą dywidendę, niezależnie od wysokości zysku osiąganego
przez bank. Ale to był tylko pierwszy krok. Citi spisał na straty toksyczne aktywa o wartości 29 mld dol., a resztę
ubezpieczył rząd. Jeżeli straty banku okażą się większe niż owe 29 mld dol., rząd wezmie na siebie 90 proc. strat, a Citi
jedynie 10 proc. W praktyce oznacza to, że na razie podatnicy amerykańscy nie muszą za to płacić ani centa. Jeśli
aktywa nie okażą się tak złe - będziemy to wiedzieć, gdy minie obecne zamieszanie na rynku, które utrudnia rzetelną
wycenę - być może rząd w ogóle nic nie dopłaci do akcji ratunkowej. Jeżeli jednak sytuacja okaże się naprawdę zła,
koszty będą ogromne.
Tego typu zakłady to na rynku finansowym do niedawna chleb powszedni i to one doprowadziły bankowe giganty na
skraj bankructwa. Dziś żaden bank na taką ryzykowną grę (do niedawna na rynkach nazywano ją superbezpieczną) się
nie decyduje.
W rosyjską ruletkę zaczyna grać państwo.
Na rachunek Ameryki
ZarzÄ…d Rezerwy Federalnej USA, czyli Fed pracuje nad kolejnymi programami ratunkowymi. Na pierwszy rzut oka to nic
dziwnego, ale najpotężniejsza na świecie instytucja finansowa zdecydowanie wykracza poza tradycyjne funkcje banku
centralnego, czyli dbanie o stabilność pieniądza. Fed zajmuje się sprawami, do których formalnie nie jest powołany. W
marcu uruchomił dwa programy pomocowe - PDCF (Primary Dealer Credit Facility) oraz TSLF (Term Securities Lending
Facility) - a we wrześniu program ABCPMMMFLF (Asset-Backed Commercial Paper Money Market Mutual Fund Liquidity
Facility). Miały wygasnąć z końcem roku, lecz 2 grudnia szef Fed Ben Bernanke oświadczył, że przedłuża ich działanie o
kolejne trzy miesiące. W ramach tych programów Fed daje bankom kredyty pod zastaw "toksycznych" aktywów. To
znaczy, że przejmuje od banków na siebie część ryzyka związanego z niewypłacalnością złych aktywów. Nie chodzi przy
tym o jakieś symboliczne kwoty, ale o aktywa o wartości 1,5 bln (1500 mld) dol.
Na razie programy te nie przynoszą większych efektów, więc Fed brnie dalej.
25 listopada Bernanke ogłosił kolejny program nazwany TALF (Term Asset-Backed Securities Loan Facility), którego
celem jest odblokowanie kredytów dla gospodarki. Przeznaczy na ten cel 800 mld dol.
600 mld zostanie przeznaczone na wykup papierów wartościowych zabezpieczonych hipotekami, z czego 100 mld na
kupno zabezpieczanych kredytami hipotecznymi obligacji emitowanych przez Fannie Mae i Freddie Mac (półpaństwowe
instytucje finansowe gwarantujące kredyty hipoteczne). Obligacje zabezpieczone hipotekami (tzw. CMO) były główną
przyczyną obecnych trudności na rynkach finansowych. Fed, kupując je, przejmuje na siebie ryzyko niewypłacalności
gospodarstw domowych majÄ…cych kredyty hipoteczne.
3 z 6 2010-11-23 00:19
Jak trwoga to do Keynesa http://wyborcza.pl/2029020,76842,6031261.html?sms_code=
Natomiast 200 mld dol. zostanie przeznaczone na odmrożenie rynku kredytów konsumenckich. Pieniądze zostaną
przeznaczone na wykup papierów zabezpieczonych różnego rodzaju pożyczkami konsumenckimi, na przykład kartami
kredytowymi, kredytami samochodowymi, pożyczkami studenckimi.
Od kiedy banki centralne zerwały z wymienialnością pieniądza papierowego na złoto, nie mogą zbankrutować. Mają
kluczyk uruchamiający drukarnię banknotów. Ale cudów nie ma. Za straty wynikające z niepewnych aktywów ktoś będzie
musiał zapłacić. Wielu znawców rynku (na przykład Jim Rogers, były współpracownik George'a Sorosa i współtwórca
funduszu Quantum) twierdzi, że szykuje się potężny impuls inflacyjny, grozniejszy niż ten, który nastąpił w latach 70. po
szokach naftowych. Za kilka lat walka z inflacją stanie się priorytetem i nie będzie to banalne zadanie. Inflacja w latach
70. została pokonana dzięki drastycznym podwyżkom stóp procentowych, które doprowadziły do głębokiej recesji.
Na rachunek podatników
Czy kolejne programy pomocowe Fed i rządu amerykańskiego pozwolą szybko przezwyciężyć recesję? Przypomina się
dowcip z okresu komunizmu. Pytanie do Radia Erewan: czy wybuchnie trzecia wojna światowa? Odpowiedz: nie, ale
walka o pokój będzie tak zażarta, że kamień na kamieniu nie pozostanie. Być może walka Fed i rządu amerykańskiego z
recesją będzie miała podobny skutek. Recesja skończy się szybko, ale problemy wynikające z przejęcia przez państwo
długów pozostaną.
Prezydent elekt Barack Obama i jego otoczenie są pod presją, by jak najszybciej określili, jak chcą walczyć z kryzysem.
Według przewodniczącej Izby Reprezentantów Nancy Pelosi w najbliższym roku w budżecie federalnym na walkę z
kryzysem zostaną przeznaczone środki o wartości do 100 mld dol., a w kolejnym roku jeszcze więcej. To nie są sumy
oszałamiające, prezydent Bush stymulował gospodarkę silniejszymi bodzcami. Ale zapowiedz Pelosi to tylko wierzchołek
góry lodowej. Wydatki państwa będą znacznie większe.
Prezydent elekt skompletował sztab decydentów i doradców ekonomicznych, który energicznie zabrał się do pracy.
Departamentem Skarbu pokieruje Timothy Geithner, prezes nowojorskiego Banku Rezerwy Federalnej, dyrektorem
Narodowej Rady Ekonomicznej, a być może przyszłym prezesem Fed zostanie Lawrence Summers, wybitny ekonomista i
były sekretarz skarbu w czasach Clintona. Geithner, który odegrał dużą rolę w ratowaniu wiosną banku Bear Stearns,
będzie realizował plan Paulsona, czyli nadzorował wydawanie 700 mld dol. na uzdrawianie banków. Summers będzie
zajmował się szeroko rozumianą polityką antyrecesyjną.
Obama opiera się więc na sprawdzonych finansistach i nadzieje skrajnie lewicowych środowisk na radykalne odejście od
gospodarki rynkowej raczej się nie spełnią. No, chyba że Stany Zjednoczone zbankrutują przygniecione ciężarem
długów, jakie wzięły na siebie.
22 listopada prezydent elekt zapowiedział opracowanie rozłożonego na dwa lata antykryzysowego "agresywnego
programu" bodzców ekonomicznych. "Jeśli nie podejmiemy błyskawicznych, odważnych działań w skali całego kraju,
miliony ludzi mogą stracić pracę w przyszłym roku" - mówił w wystąpieniu radiowym. Obiecał "dwuletni ogólnokrajowy
wysiłek uruchamiający tworzenie miejsc pracy" dzięki inwestycjom w infrastrukturę, usługi publiczne i zielone technologie.
"Skierujemy ludzi z powrotem do pracy, aby odbudowali popadające w ruinę drogi i mosty, zmodernizowali szkoły, które
nie spełniają oczekiwań naszych dzieci, i budowali farmy wiatrowe, panele słoneczne i energooszczędne samochody" -
4 z 6 2010-11-23 00:19
Jak trwoga to do Keynesa http://wyborcza.pl/2029020,76842,6031261.html?sms_code=
dodał. W ciągu dwóch lat ma powstać 2,5 mln miejsc pracy, co wygląda imponująco, lecz w okresie dobrej koniunktury
powstaje ich zwykle więcej.
Propozycje prezydenta elekta zawarte były już w jego programie wyborczym i miały kosztować 170 mld dol. Teraz ich
realizacja ma zostać przyspieszona i wzmocniona.
Kilka dni pózniej Obama zaskoczył wszystkich swymi propozycjami... oszczędności budżetowych. "Przejrzymy budżet
strona po stronie, linijka po linijce, eliminując niepotrzebne programy, a także starając się, by te potrzebne wdrażać w
sposób ekonomiczny". Brzmi jak cytat z Donalda Tuska. Jedno jest pewne - w ciągu dwu kolejnych lat amerykański
budżet zanotuje rekordowy deficyt, który może sięgać 1 bln dol. rocznie, a dług publiczny, który dziś wynosi 75 proc.
PKB, wkrótce dojdzie do 100 proc.
Ostrożna Europa
W pazdzierniku i listopadzie rządy i banki centralne krajów europejskich wydały setki miliardów euro i funtów na
ratowanie zagrożonych banków. Najbardziej zaangażował się rząd brytyjski, którego premier obiecał wesprzeć banki
gigantyczną kwotą 400 mld funtów. 1 grudnia rząd Wielkiej Brytanii przejął kontrolę nad Royal Bank of Scotland,
kupując za 20 mld funtów 58 proc. jego akcji. Na razie banki są bezpieczne, choć niechętnie udzielają pożyczek. Czas na
działania antyrecesyjne.
26 listopada Komisja Europejska zaproponowała skoordynowany plan pobudzenia unijnej gospodarki o wartości 200
mld euro (1,5 proc. PKB Unii), który ma być finansowany przez kraje członkowskie. Na jakiś czas zawieszone zostały
rygory Paktu Stabilności i Rozwoju nakazujące, by deficyt budżetowy w krajach członkowskich nie przekraczał 3 proc.
PKB.
"Komisja Europejska udowodniła, że jest w stanie dać wyjątkową odpowiedz na wyjątkowy kryzys - powiedział Jose
Barroso, prezentując plan. Dodał, że środki, które przyjmą poszczególne kraje członkowskie, nie muszą być identyczne,
ale muszą być skoordynowane, ukierunkowane, natychmiastowe i... tymczasowe. Tylko wówczas przyniosą - zdaniem
przewodniczącego Komisji Europejskiej - pożądane efekty. Każdy kraj może mieć własny pomysł na kryzys. Jedni obniżą
podatki (na przykład VAT na niektóre towary), inni składki ubezpieczeniowe, jeszcze inni wydadzą więcej ze swych
budżetów na infrastrukturę. Sztaby antykryzysowe działają na obszarze poszczególnych krajów, a nie na szczeblu
europejskim. Członkowie Unii mieli kłopoty z uzgodnieniem nawet tak prostej rzeczy jak wspólna wysokość depozytów
gwarantowanych przez rządy. Rządowe gwarancje na kredyty, które mają rozruszać gospodarkę, dawane są zwykle z
mocnym zastrzeżeniem: ani jedno euro z kredytu nie może wypłynąć poza obszar kraju.
Europejski plan antyrecesyjny budzi spore wątpliwości. Wygląda raczej jak listek figowy przykrywający nagość wspólnej
polityki gospodarczej. Te 200 mld euro to niewiele w porównaniu z potężnymi programami amerykańskimi, a w dodatku
każdy kraj zrealizuje ten plan centralny w taki sposób, w jaki uzna za stosowne. Premier pogrążonej w kryzysie
Hiszpanii oświadczył, że zwiększy o 11 mld euro wydatki antyrecesyjne na rok 2009. Pieniądze pójdą na infrastrukturę,
budowę szkół, przemysł samochodowy, inwestycje związane z ochroną środowiska i inne cele. Aącznie Hiszpania chce
wydać na walkę z recesją 90 mld euro. Znacznie większe Niemcy - wielokrotnie mniej. 1 grudnia kanclerz Niemiec Angela
Merkel zapowiedziała, że jej rząd nie wezmie udziału w bezsensownym konkursie na najdroższy w Europie program
ratowania gospodarki przed recesją. W wystąpieniu na kongresie CDU odrzuciła propozycje rozruszania gospodarki za
5 z 6 2010-11-23 00:19
Jak trwoga to do Keynesa http://wyborcza.pl/2029020,76842,6031261.html?sms_code=
pomocą obniżki podatków i zapowiedziała politykę rozsądku . Nie podejmiemy doraznych kroków, by stymulować
gospodarkę przez ograniczony czas, zamiast pracować nad strukturalną reformą podatkową - mówiła. Niemcy
zaakceptowały skromne propozycje Komisji Europejskiej rozruszania gospodarek, a przygotowany przez rząd w Berlinie
plan antykryzysowy opiewa na 32 mld euro (1,3 proc. PKB). Niemcy boją się jak ognia większych wydatków z
europejskiej kasy, wiedząc, że musieliby za nie płacić niewspółmiernie dużo.
PodobnÄ… drogÄ… idzie polski rzÄ…d.
Polska nie ma zamiaru próbować walki z nadchodzącym spowolnieniem za pomocą większych wydatków - powiedział
premier Donald Tusk w rozmowie z Financial Times . W rozmowie z politykami europejskimi, którzy bez wahania w
gÅ‚osie mówiÄ…, ile pieniÄ™dzy zamierzajÄ… wpompować w gospodarkÄ™, zadajÄ™ pytanie: SkÄ…d na to wezmiecie pieniÄ…dze? «.
My tak nie mówimy, bo nie mamy gigantycznych sum. Moim zdaniem pożyczanie pieniędzy na wielką skalę nie jest dobrą
metodÄ… walki z kryzysem .
Na drugim biegunie jest prezydent Francji Sarkozy, który ogłosił powołanie funduszu inwestycyjnego w wysokości 20
mld euro, mającego wspierać strategiczne przedsiębiorstwa w kraju. Francja nie może się stać rezerwatem dla
turystów. Musi być krajem, który mimo kryzysu nadal konstruuje samochody, samoloty, pociągi, statki. Chcielibyśmy z
kryzysu uczynić możliwość rozwoju - przekonywał. Budowanie w oparciu o publiczne fundusze narodowych
czempionów - to od pół wieku pomysł Francji na rozwój. Zwykle nieskuteczny, ale kolejni przywódcy Francji z niego nie
rezygnują. Nie wiadomo tylko, jak go pogodzić z zasadami konkurencji na wspólnym rynku, które zakazują jakiejkolwiek
pomocy publicznej. Propozycje Sarkozy'ego - gdyby je potraktować poważnie - podważają fundamenty polityki
gospodarczej Unii Europejskiej. Ale czy te fundamenty pozostaną, gdy kryzys się zakończy?
Europa będzie musiała przemyśleć jeszcze raz, na czym ma polegać jej wspólna polityka gospodarcza.
Tekst pochodzi z serwisu Wyborcza.pl - http://wyborcza.pl/0,0.html © Agora SA
6 z 6 2010-11-23 00:19
Wyszukiwarka
Podobne podstrony:
Jak przygotowac sie do kursu na kategorie AJak podłączyć grzejniki do instalacjiJak uczyc sie do egzaminowhow to do mb sd c4 self testto doJak dopasować napisy do filmuJak napisać kod do wyszukiwarki z własnym obrazkiemJak zachęcić dziecko do mycia zębówHurtownie danych czyli jak zapewnic dostep do wiedzy tkwiacej w danychwięcej podobnych podstron