SHADOWHUNTERSTRANSLATETEAM Rozdział XV Gwiazdy, skryjcie światło Gwiazdy, skryjcie światło, Czystych swych blasków nie rzucajcie na tło Mych czarnych myśli. SHAKESPEARE, MAKBET Konsulu Waylandzie, Piszę do Ciebie w czołowej sprawie życia i śmierci. W tym właśnie czasie, gdy piszę, jeden z Nocnych Aowców z mojego Instytutu, William Herondale, jest w drodze do Cadair Idrysu. Zdążył odkryć niezaprzeczalny dowód, świadczący o miejscu pobytu panny Gray. Załączam jego list ku twoim dalszym rozważaniom, ale jestem pewna, że zgodzisz się ze mną, iż skoro lokalizacja Mortmaina została ustalona, należy natychmiastowo zebrać wszystkie możliwe jednostki, wymaszerowując niezwłocznie ku Cadair Idrysowi. Mistrz zdążył już w przeszłości zabłysnąć nadzwyczajnymi umiejętnościami do wyślizgiwania się spod sieci, jakie na niego zarzucaliśmy. Musimy wykorzystać tę okazję i uderzyć z wszelkim możliwym pośpiechem i siłą. Oczekuję Twojej rychłej odpowiedzi. Charlotte Branwell ~ W pokoju było chłodno. Ogień już dawno zdążył zagasnąć za kratą, a wiatr za oknem wył, obijając o ściany Instytutu i stukając w okienne szyby. Światło lampy nocnej na komodzie zostało przytłumione, a Tessa siedziała w fotelu przy łóżku, trzęsąc się, chociaż owinęła się mocno chustą. Na posłaniu leżał śpiący z głową ułożoną na dłoniach Jem. Dziewczyna była ubrana w koszulę nocną, jak wtedy, gdy po raz pierwszy się poznali, kiedy wparowała do jego pokoju, zauważając, że gra na skrzypcach przy oknie. Will? Powiedział wtedy. Will, czy to ty? Tłumaczenie: Windy Dreams Korekta: Feather SHADOWHUNTERSTRANSLATETEAM Poruszył się i coś wymruczał, gdy wgramoliła się do niego do łóżka, przykrywając ich oboje kocem. Objęła jego dłonie swoimi własnych i przytrzymywała ich złączone ręce pomiędzy ciałami. Splątała stopy razem i pocałowała go w zimny policzek, ogrzewając skórę oddechem. Powoli poczuła, jak budzi się obok niej, jak gdyby jej obecność przywracała go do życia. Jego oczy otworzyły się i spojrzały w jej. Były niebieskie, tak boleśnie niebieskie, tym właśnie błękitem nieba, które spotyka się z morzem. Tessa? powiedział Will i uświadomiła sobie, że to jego ściska, że to on umiera, on wydaje z siebie ostatni oddech. I na jego koszuli tuż nad sercem była krew, rozprzestrzeniająca się czerwona plama& Tessa usiadła gwałtownie, dysząc. Przez chwilę rozglądała się wokoło, zdezorientowana. Mały, ciemny pokój, zatęchły koc narzucony na jej ciało, jej własne wilgotne ubrania i posiniaczone ciało wydawały się być obce. A wtedy wspomnienie zalało ją jak powódz, a razem z nim fala mdłości. Tęskniła za Instytutem tak mocno, że chyba nigdy nie zatęskniła w taki sposób nawet za domem w Nowym Jorku. Tęskniła za władczym, ale opiekuńczym głosem Charlotte, rozumiejącym dotykiem Sophie, bełkotaniem Henry`ego i oczywiście, nie mogła nic zrobić, żeby nie zatęsknić za Jemem i Willem. Bała się o Jema, jego zdrowie, ale przejmowała się również Willem. Potyczka na dziedzińcu była krwawa i zawzięta. Każde z nich mogło zostać ranne lub zabite. Czy właśnie to miał znaczyć jej sen? Jem przemieniający się w Willa? Czy Jem był chory? Czy życie Willa znajdowało się w niebezpieczeństwie? Żaden z nich, modliła się bezgłośnie. Proszę, pozwól mi umrzeć, zanim któremuś stanie się krzywda. Hałas wybudził ją z zadumania. Nagłe drapanie, które wywołało brutalne dreszcze wzdłuż kręgosłupa. Zamarła. To na pewno musiało być jedynie szuranie gałęzi o okno. Ale nie, to się powtórzyło. Ciągnące się drapanie. Tessa znalazła się na nogach w jednej chwili, wciąż owinięta kocem. Strach, który w niej siedział, był jak żywa istota. Wszystkie te opowieści o potworach z ciemnych lasów wydawały się kłócić o kawałek miejsca w zakamarkach jej umysłu. Zamknęła oczy, biorąc głęboki wdech i zobaczyła patykowate automaty na frontowych schodach Instytutu. Ich cienie, długie i wręcz groteskowe, jakby zniekształceni ludzie. Przyciągnęła do siebie koc, jej palce zaciskały się spazmatycznie na materiale. To po nią przyszły roboty na tamte pamiętne schody Instytutu. Ale przecież nie były zbyt inteligentne. Mogły słuchać poleceń, rozpoznawać konkretne osoby, a wciąż nie myślały za siebie. To tylko maszyny, a maszyny można było zawieść. Koc był patchworkiem i musiał zostać uszyty przez kobietę, która żyła w tym domu. Tessa wzięła wdech i sięgnęła, sięgnęła w koc, szukając uczuć posiadacza, znaku jakiejkolwiek duszy, która go stworzyła i używała. To było tak, jakby włożyła rękę w Tłumaczenie: Windy Dreams Korekta: Feather SHADOWHUNTERSTRANSLATETEAM ciemną wodę i szukała dotykiem obiektu. Po poszukiwaniach, które wydawały się trwać wieki, rozjaśniło jej umysł, mgiełka w ciemności, trwałość duszy. Skoncentrowała się na tym, owijając to wokół siebie niczym koc, który trzymała. Zmiana była teraz prostsza, mniej bolesna. Zauważyła, jak jej palce wykrzywiają się i zmieniają, stając się pałeczkowatymi, artretycznymi kończynami starszej kobiety. Plamy starcze pojawiły się na jej skórze, plecy zapadły, a sukienka zaczęła zwisać na wątłej sylwetce. Kiedy włosy opadły jej na oczy, okazały się być białe. Drapiący dzwięk znów się pojawił. W oddali przez myśli Tessy niosło się echo gderliwego głosu starszej kobiety, która domagała się odpowiedzi na pytanie, kto jest w jej domu. Tessa podeszła do drzwi, potykając się jej oddech był płytki, a serce trzepotało w piersi i dostała się do pokoju głównego posiadłości. Przez chwilę nie widziała nic, a wtedy coś pojawiło się przed ogniem, a Tessa zagryzła zęby, tłumiąc krzyk. To automat. Ten został zbudowany tak, by niemalże wyglądać jak człowiek. Miał zawiesiste ciało, ubrane w ciemnoszary garnitur, ale spod rękawów wystawały cienkie niczym patyczki ramiona, kończące się dłońmi podobnymi do łopatek. Głowa wyrastająca spod kołnierza była gładka i jajowata. Dwoje baniastych oczu osadzono w głowie, ale poza nimi maszyna nie miała żadnych rysów twarzy. Kim jesteś? zapytała Tessa głosem starszej kobiety, wypróbowując ostry ton, jaki wychwyciła wcześniej. Co robisz w moim domu, istoto? Istota wydała z siebie wibrujący, stukający hałas, widocznie zadziwiona. Chwilę potem drzwi frontowe otworzyły się i pani Black weszła do środka, owinięta swoją ciemną peleryną, a jej biała twarz paliła wściekłością znad kaptura. Co się tutaj dzieje? zapytała, domagając się odpowiedzi. Czy znalazłeś& przerwała, patrząc na Tessę. Co się dzieje? odszczekała Tessa, jej głos wydobywający się jako wysoki jęk starej kobiety. To ja się powinnam o to zapytać. Włamywać się do zwyczajnych domów przyzwoitych ludzi& Zamrugała, udając, że nie widzi za dobrze. Wynoś się stąd i zabierz ze sobą swojego przyjaciela. Wepchnęła jej przedmiot, który miała w ręce (kopystka, podpowiedział jej głos staruszki w umyśle, używasz go, żeby wyczyścić końskie kopyta, głupiutka) Nie znajdziesz tu nic wartościowego do skradzenia. Przez chwilę myślała, że zadziałało. Twarz pani Black była bez wyrazu. Zrobiła krok w przód. Nie widziałaś może młodej dziewczyny w tych stronach, prawda? zapytała. Bardzo dobrze ubrana, brązowe włosy, szare oczy. Wyglądałaby na zagubioną. Jej ludzie jej poszukują i oferują hojną zapłatę w zamian za odnalezienie. Prawdopodobna historia, poszukiwania jakiejś młodej, zgubionej dziewczyny. Tessa brzmiała tak grubiańsko, jak tylko potrafiła, co nie sprawiało jej trudności. Miała Tłumaczenie: Windy Dreams Korekta: Feather SHADOWHUNTERSTRANSLATETEAM przeczucie, że kobieta, którą udawała, z natury była opryskliwa. Wynoś się, powiedziałam! Automat zaszumiał. Usta pani Balck nagle zacisnęły się razem, jakby powstrzymywała śmiech. Rozumiem rzekła mogę zwrócić pani uwagę, jakże uroczy naszyjnik ma pani na sobie, harpio? Ręka Tessy podniosła się gwałtownie ku szyi, ale było już za pózno. Mechaniczny anioł wisiał tam, dobrze widoczny, tykając delikatnie. Wez ją powiedziała pani Black znudzonym głosem, a robot rzucił się do przodu, sięgając po Tessę. Upuściła koc i wycofała się, wypróbowując kopystkę. Zdążyła zrobić dość długą szramę na przedzie maszyny, zanim ją dosięgła i odtrąciła rękę na bok. Kopystka stuknęła o ziemię, a Tessa zawyła w bólu, kiedy frontowe drzwi otworzyły się z trzaskiem i fala automatów zalała pomieszczenie, wysuwając ku niej ręce, zaciskając je na jej ciele. Wiedząc, że została przezwyciężona i że nie czeka ją nic dobrego, w końcu pozwoliła sobie krzyczeć. ~ Willa obudziło Słońce na jego twarzy. Zamrugał, otwierając powoli oczy. Błękitne niebo. Przewrócił się i przeciągnął sztywno do siedzącej pozycji. Znajdował się na wzniesieniu zielonego pagórka, nieopodal drogi Shrewsburry Welshpool. Wokół widział tylko same farmy porozrzucane w oddali. Podczas swojej gwałtownej, nocnej podróży z Green Manu minął jedynie kilka wioseczek, gnając, póki wprost nie ześlizgnął się z grzbietu Baliosa z wyczerpania i nie uderzył o błoto z łomoczącą kości siłą. Na wpół krocząc i czołgając się, pozwolił swojemu zmęczonemu koniowi wywlec go z drogi do lekkiego wgłębienia w ziemi, gdzie zwinął się i zasnął, nie zważając na mżawkę chłodnego deszczu, który wciąż padał. Chociaż od czasu do czasu na niebie pojawiało się słońce, osuszając jego ubrania i włosy, to i tak był brudny, a na koszuli miał z zaschnięte błoto zmieszane z krwią. Wstał, jego całe ciało było obolałe. Nawet nie zadbał o żadne runy lecznicze zeszłej nocy. Udał się do gospody, pozostawiając za sobą ślady błota i deszczu, wrócił jedynie na chwilę, żeby zabrać rzeczy, zanim nie znalazł się z powrotem w stajni, uwalniając Baliosa, Tłumaczenie: Windy Dreams Korekta: Feather SHADOWHUNTERSTRANSLATETEAM pędząc w ciemną noc. Rany zadane podczas pojedynku ze sforą Woolseya wciąż bolały, tak jak i siniaki od spadania z konia. Zatoczył się w kierunku miejsca, gdzie Balios podgryzał trawę w cieniu rozpostartego dębu. Przeszukując torby przy siodle, wyjął z nich stelę i garść suszonych owoców. Użył steli, by nakreślić na sobie runy przeciwbólowe i leczące, a w międzyczasie posilał się przekąską. Wydarzenia z poprzedniej nocy wydawały się być odległe o tysiące mil. Pamiętał walkę z wilkołakami, trzask kości i smak własnej krwi, błoto i deszcz. Pamiętał ból rozłąki z Jemem, choć nie mógł go już czuć. Ból zastąpiła pustka. Jakby jakaś magiczna dłoń wyciągnęła się w jego kierunku i odcięła wszystko to, co ludzkie, spośród jego wnętrzności, pozostawiając go jedynie próżną powłoką. Kiedy skończył ze śniadaniem, włożył stelę z powrotem do sakwy, zdjął z siebie zniszczoną koszulę i przebrał się w nową, czystą. Kiedy to robił, nie mógł nie spojrzeć w dół i zauważyć runy parabatai na swojej piersi. Nie była czarna, ale srebrzystobiała niczym dawno już wyblakła blizna. Will mógł jeszcze usłyszeć głos Jema w swojej głowie, niezachwiany, poważny i znajomy: "I stało się tak, że dusza Jonathana złączyła się z duszą Davida i Jonathan pokochał go jak własną duszę. Potem Jonathan zawarł z Davidem przymierze, bo kochał go jak własną duszę." Byli dwoma wojownikami, a ich dusze zostały połączone ze sobą w niebie i stąd Jonathan Nocny Aowca wziął pomysł parabatai i umieścił tę ceremonię w Prawie. Przez lata ten Znak i obecność Jema były w życiu Willa wszystkim, co mogłoby zaświadczyć o tym, że ktoś go jeszcze kocha. Wszystkim, czego potrzebował, by wiedzieć, że jest prawdziwy i żyje. Powędrował palcami po brzegach runy. Myślał, że będzie ją nienawidzić, nienawidzić jej widoku w słońcu, ale zaskoczył sam siebie, kiedy tak się nie stało. Znak, który mówił o stracie, wciąż był Znakiem, pamiątką. Nie można stracić czegoś, czego nigdy się nie posiadało. Wyciągnął z torby nóż, który Jem mu podarował: wąskie ostrze z zawiłą rączką. W cieniu dębu przeciął dłoń i patrzył, jak krew leje się na podłoże, przesiąkając przez ziemię. Wtedy ukląkł i wbił ostrze w zakrwawioną glebę. Klęcząc, zawahał się z jedną ręką na rękojeści. Jamesie Carstairs powiedział i przełknął ślinę. Zawsze tak było. Kiedy najbardziej potrzebował słów, nie mógł ich znalezć. Zdania z biblijnej przysięgi parabatai wskoczyły mu do głowy: "Dokądkolwiek pójdziesz, tam ja pójdę; gdzie ty umrzesz, tam ja umrę i tam zostanę pochowany. I tylko śmierć nas rozłączy, tak nam dopomóż, Aniele" Ale nie. Tak się mówiło, kiedy mieliście pozostać złączeni, nie kiedy was rozdzielono. Davida i Jonathana również odseparowała śmierć. Już ci kiedyś mówiłem, Jem, że mnie nie opuścisz powiedział z zakrwawioną ręką na uchwycie. I wciąż jesteś ze mną. Kiedy oddycham, będę myślał o tobie, bo bez ciebie byłbym martwy wieki temu. Kiedy będę się budził, kiedy będę spał, kiedy podniosę ręce Tłumaczenie: Windy Dreams Korekta: Feather SHADOWHUNTERSTRANSLATETEAM w obronie, albo kiedy położę się, by umrzeć, będziesz ze mną. Mówisz, że rodzimy się wciąż na nowo i nowo. Ja natomiast uważam, że jest tu rzeka, która dzieli i żywych i umarłych. Ale wiem, że jeśli znów się narodzimy, znajdę cię w nowym życiu, i jeśli taka rzeka faktycznie istnieje, to poczekasz na mnie przy brzegu, żebym do ciebie przyszedł i żebyśmy mogli przekroczyć ją razem. Will wziął głęboki oddech i wypuścił sztylet. Odciągnął rękę. Rana na jego dłoni już się goiła. Był to rezultat połowy tuzina iratze na jego skórze. Słyszysz, Jamesie Carstairs? Jesteśmy złączeni, ty i ja, ponad podziały śmierci, poprzez jakiekolwiek generacje, jakie mają nadejść. Na zawsze. Podniósł się na nogi i spojrzał na nóż. Należał do Jema, ale krew była jego. Ta plama na ziemi, czy będzie umiał ją kiedykolwiek jeszcze znalezć, czy nie, czy dożyje prób odszukania, pozostanie ich własnością. Odwrócił się, żeby odejść do Baliosa i odjechać w kierunku Walii i Tessy. Nie odwracał się. ~ Do: Charlotte Branwell Od: Konsul Josiah Waylanad Przez posłańca Moja droga Pani Branwell, Nie jestem pewien, czy dobrze zrozumiałem Twoje pismo. Wydaje się mi być czymś niesamowitym, że kobieta tak rozważna jak Pani pokłada tyle zaufania w pustym słowie chłopca tak nierozważnego i niesolidnego jak William Herondale, co czas i obecna sytuacja właśnie dowiodły. Ja na pewno tego nie uczynię. Pan Herondale, jak napisała Pani w liście, wdał się dziką pogoń bez Twojej wiedzy. Z pewnością jest zdolny do fałszerstwa w celu uzyskania wsparcia w jego sprawie. Nie wyślę wielkiej armii moich Nocnych Aowców na zawołanie i pochopne słowa chłopca. Proszę, powstrzymaj się od swoich apodyktycznych powstańczych nawołań do Cadair Idrysu. Postaraj się zapamiętać, że to ja jestem Konsulem. Ja zarządzam siłami Nocnych Aowców, madam, a nie Ty. Lepiej zmień swoje myślenie i bardziej trzymaj w ryzach swoich podopiecznych. Z poważaniem, Tłumaczenie: Windy Dreams Korekta: Feather SHADOWHUNTERSTRANSLATETEAM Josiah Wayland, Konsul Jest tu mężczyzna, który przyszedł się z panią zobaczyć, pani Branwell. Charlote podniosła znużony wzrok, zauważając Sophie w przejściu. Wyglądała na zmęczoną, jak z resztą każdy z nich. Niezaprzeczalne ślady opłakiwania były widoczne pod jej oczami. Charlotte rozpoznawała te oznaki bez problemu, widziała je tamtego ranka w swoim lusterku na własnej twarzy. Zasiadła za biurkiem w pokoju gościnnym, przyglądając się listowi w jej ręce. Nie oczekiwała, że Konsul będzie zadowolony z jej wieści, ale nie myślała też, że spotka się z czystą pogardą i odmową. Ja zarządzam siłami Nocnych łowców, madam, a nie Ty. Lepiej zmień swoje myślenie i bardziej trzymaj w ryzach swoich podopiecznych. Trzymaj ich w ryzach. Wzburzyła się. Jakby wszyscy oni byli dziećmi, a ona nikim więcej jak ich guwernantką lub nianią, która chwali się nimi przed Konsulem, kiedy są wyczyszczeni i wystrojeni, a potem chowa w pokoju zabaw na resztę czasu, by nie przeszkadzali. Oni byli Nocnym Aowcami, podobnie, jak ona. I jeśli nie uważał Willa za godnego zaufania, to był głupcem. Wiedział o klątwie, przecież sama mu powiedziała. Szaleństwo Willa zawsze przypominało to Hamleta na wpół gra, na wpół dzikość, a wszystko i tak prowadziło ku pewnemu zakończeniu. Ogień trzeszczał w kominku. Na zewnątrz lał się deszcz, obmalowując okna srebrnymi liniami. Tego ranka przeszła obok sypialni Jema drzwi były otwarte, łóżko ogołocone z pościeli, rzeczy prywatne zabrane. To mógł być czyjkolwiek pokój. Cały dowód na lata spędzone z nimi zniknął za jednym skinieniem ręki. Oparła się o ścianę korytarza, pot jej zstąpił na brew, oczy płonęły. Razjelu, czy postąpiłam poprawnie? Przetarła dłonią powieki. Akurat teraz? To nie Konsul Wayland, prawda? Nie pszepani. Sophie potrząsnęła swoją ciemną głową. To Aloysius Starkweather. Mówił, że to bardzo pilna sprawa. Aloysius Starkweather? Charlotte westchnęła. Niektóre dni zdawały się być pasmem katastrof. Proszę, wpuść go więc. Złożyła list, który napisała w odpowiedzi do Konsula i zapieczętowała go, kiedy Sophie wróciła zapraszając Aloysiusa Starkweathera do pokoju, przepraszając i odchodząc. Charlotte nie wstała. Starkweather nie zmienił się zbytnio od czasu, gdy go ostatnio widziała. Wyglądał jakby zwapniał, jakby nie mógł ani odmłodnieć, ani też zestarzeć się jeszcze bardziej. Jego twarz tworzyła mapę pomarszczonych linii, obramowaną białą brodą i włosami. Miał suche ubrania. Sophie musiała zdążyć powiesić jego płaszcz na dole. Garnitur, który miał na sobie był przynajmniej z dziesięć lat do tylu w modzie i czuć był od niego lekką woń naftaliny. Tłumaczenie: Windy Dreams Korekta: Feather SHADOWHUNTERSTRANSLATETEAM Proszę usiąść, panie Starkweather powiedziała Charlotte najukładniej, jak dała radę do kogoś, o kim wiedziała, że jej nie znosi i nienawidził jej ojca. Ale on wciąż stał. Jego ręce były zaciśnięte za plecami i kiedy obrócił się, oceniając wnętrze pokoju wokół niego, Charlotte zauważyła, że jeden z rękawów jego marynarki został skropiony krwią, co ją zaalarmowało. Panie Starkweather powtórzyła i tym razem wstała. Czy jest pan ranny? Powinnam wezwać Cichych Braci? Ranny? warknął. Dlaczego miałbym być ranny? Pański rękaw wskazała. Odciągnął dłoń i spojrzał na nią obruszając się śmiechem. Nie moja krew odrzekł. Wdałem się wcześniej w potyczkę. Sprzeciwił się& Sprzeciwił się czemu? Sprzeciwił się mojemu zamiarowi obcięcia mu wszystkich jego palców i pózniejszego poderżnięcia gardła odpowiedział, spotykając jej wzrok. Jego oczy były szaroczarne, koloru skały. Aloysiusie. Charlotte zapomniała o uprzejmościach. Przymierze zabrania niesprowokowanych ataków na Podziemnych. Niesprowokowanych? Powiedziałbym, że ten był sprowokowany. Jego ludzie zamordowali moją wnuczkę. Moja córka niemalże umarła ze smutku. Dom Starkweatherów zniszczony& Aloysiusie! Charlotte zaniepokoiła się porządnie. Twój dom nie został zniszczony. Starkweatherowie wciąż jeszcze przebywają w Idrysie. Nie mówię tego tylko po to, by zminimalizować twój żal, bo niektóre z naszych strat pozostają z nami na zawsze. Jem, pomyślała spontanicznie i ból tej myśli odepchnął ją z powrotem na krzesło. Oparła łokcie o blat i ukryła twarz w dłoniach. Nie wiem, po co przyszedłeś mi to powiedzieć właśnie teraz wymruczała. Czy nie zauważyłeś runów na drzwiach Instytutu? To jest czas wielkiego smutku dla nas& Przyszedłem ci to powiedzieć, bo to ważne! uniósł się Aloysius. Dotyczy Mistrza i Tessy Gray. Charlotte opuściła dłonie. Co wiesz na temat Tessy Gray? Aloysius odwrócił się. Twarzą był skierowany ku ogniu, jego postać rzucała długi cień na perski dywan na podłodze. Tłumaczenie: Windy Dreams Korekta: Feather SHADOWHUNTERSTRANSLATETEAM Nie jestem mężczyzną, który dba o Przymierze powiedział. Wiesz o tym. Byłaś razem ze mną w Radzie. Zostałem wychowany, by wierzyć, że wszystko, czego tkną się demony, jest brudne i zepsute. Że to z racji krwi Nocni Aowcy zabijali te stworzenia, żeby zagarniać zdobycze i skarby. Skarbiec Instytutu w Yorku został oddany mi pod opiekę i trzymałem go pełnym, póki nowe Prawa nie zostały uchwalone. Skrzywił się. Pozwól mi zgadnąć odrzekła Charlotte. Nie poprzestałeś na tym. Oczywiście, że nie stwierdził starszy mężczyzna. Czym są ludzkie Prawa wobec Praw Anioła? Wiem, jak powinno się postępować. Trzymałem się na uboczu, ale nie przestałem zbierać łupów ani niszczyć tych Podziemnych, którzy weszli mi w drogę. Jednym z nich był John Shade. Ojciec Mistrza. Czarnoksiężnicy nie mogą mieć dzieci warknął Starkweather. To tylko jakiś ludzki chłopiec, którego znalezli i wytrenowali. Shade nauczył go swoich bezbożnych, kombinatorskich sztuczek. Zdobył jego zaufanie. To bardzo mało prawdopodobne, żeby Shade wykradł Mistrza od jego rodziców powiedziała Charlotte. Pewnie był po prostu chłopcem, który w przeciwnym razie umarłby w przytułku. To było nienaturalne. Czarnoksiężnicy nie powinni wychowywać ludzkich dzieci. Aloysius wpatrywał się głęboko w czerwony żar płomieni. To dlatego najechaliśmy na dom Shade`a. Zabiliśmy jego i żonę. Chłopiec uciekł. Mechaniczny książę Shade`a prychnął. Wzięliśmy ze sobą z powrotem do Instytutu kilka z jego rzeczy, ale żadne z nas za nic nie mogło rozpoznać, co do czego służy. To wszystko, co się wtedy wydarzyło, rutynowy napad. Akcja poszła zgodnie z planem, przynajmniej póki nie narodziła się moja wnuczka, Adele. Wiem, że umarła przy ceremonii pierwszych runów powiedziała Charlotte, nieświadomie przesuwając ręką po brzuchu. Bardzo mi przykro. To wielka rozpacz mieć chorowite dziecko& Nie urodziła się chorowita! wycharczał. Była zdrowym niemowlakiem. Pięknym, z oczami mojego syna. Wszyscy ją ubóstwiali, póki jednego ranka moja synowa nie obudziła nas krzykiem. Upierała się, że dziecko w kołysce nie jest jej córką, mimo że wyglądały identycznie. Przysięgała, że potrafiłaby rozpoznać własne dziecko, a to nie jest jej. Myśleliśmy, że postradała zmysły. Nawet, kiedy oczy dziecka zmieniły się z niebieskich na szare, przecież tak często dzieje się z niemowlętami. Ale uświadomiłem sobie, że moja synowa miała rację, dopiero wtedy, gdy próbowaliśmy naznaczyć dziecko runami. Adele& ból był dla niej nie do zniesienia. Krzyczała i krzyczała, skręcając się. Skóra paliła się w miejscach, gdzie została dotknięta stelą. Cisi Bracia zrobili wszystko, co w ich mocy, ale następnego ranka była już martwa. Tłumaczenie: Windy Dreams Korekta: Feather SHADOWHUNTERSTRANSLATETEAM Aloysius zatrzymał się i milczał przez długi czas, patrząc jakby zafascynowany w ogień. Moja córka niemalże oszalała. Nie mogła znieść dalszego pobytu w Instytucie. Ja zostałem. Wiedziałem, że miała rację, Adele nie mogła być moją wnuczką. Słyszałem o faerie i innych Podziemnych, którzy chwalili się, że w końcu zemścili się na Starkweatherach, zabrali jedno z ich dzieci i zastąpili chorowitym człowiekiem. Żadne z moich dochodzeń nie odkryło niczego konkretnego, ale byłem zdeterminowany, by odnalezć wnuczkę. Oparł się o gzyms kominka. Niemalże zaprzestałem poszukiwań, ale wtedy w moim Instytucie pojawiła się Tessa Gray w towarzystwie dwóch Nocnych Aowców. Była jak cień mojej synowej, tak podobnie wyglądały. Ale w jej żyłach nie było widać śladu po krwi Nocnych Aowców. Stało się to tajemnicą, którą postanowiłem odkryć. Faerie, którego przesłuchałem dzisiaj, dołożył ostatniego puzzla do układanki. W dziecięctwie moja wnuczka została podmieniona na porwane ludzkie dziecko, chorobliwe stworzenie, które umarło przy nałożeniu Znaków, bo nie należało do Nefilim. W jego głosie pojawiła się nuta twarda jak rysa w krzemieniu. Moją wnuczkę pozostawiono do wychowania Przyziemnej rodzinie, a ich słabą Elizabeth wybrano tylko ze względu na jej zewnętrzne podobieństwo do Adele, zastępując naszą zdrową dziewczynkę. To była zemsta Rady Podziemnych na mnie. Wierzyli, że zabiłem jednego z nich, więc oni zabili kogoś mojego. Jego wzrok był zimny, kiedy spoczął na Charlotte. Adele /Elizabeth wyrosła na kobietę w ludzkiej rodzinie, nigdy nie dowiadując się, kim naprawdę jest. A potem wyszła za mąż za Przyziemnego mężczyznę. Miał na imię Richard. Richard Gray. Twoja wnuczka zaczęła Charlotte powoli była matką Tessy? Elizabeth Gray? Matka Tessy była Nocną Aowczynią? Tak. To są zbrodnie, Aloysiusie. Powinieneś z tym iść do Rady& Oni nie dbają o Tessę Gray wycedził Starkweather. Ale ty owszem. Właśnie z tego powodu wysłuchasz mojej historii i tylko dlatego możesz mi pomóc. Mogę powiedziała Charlotte jeśli tylko tak będzie właściwe postąpić. Nie rozumiem jedynie, jaką rolę w tym wszystkim odgrywa Mistrz. Aloysius poruszał się niespokojnie. Mistrz dowiedział się o tym, co się stało i postanowił, że wykorzysta Elizabeth Gray, Nocną Aowczynię, która nic nie wie o swoim pochodzeniu. Wierzę, że to Mistrz zabiegał o wynajęcie Richarda Greya jako pracownika, żeby dostać się do Elizabeth. Wierzę, że nasłał na moją wnuczkę zmiennokształtnego demona, który udał jej męża, żeby mogła począć Tessę Gray. Tessa była celem. Dziecko Nocnego Aowcy i demona. Tłumaczenie: Windy Dreams Korekta: Feather SHADOWHUNTERSTRANSLATETEAM Ale potomstwo demonów i Nocnych Aowców rodzi się martwe powiedziała automatycznie Charlotte. Nawet jeśli Nocny Aowca nie wie o tym, kim jest? zapytał Starkweather. Nawet jeśli w życiu nie nosił runów? Ja& Charlotte zamknęła usta. Nie miała pojęcia, jak odpowiedzieć na to pytanie. O tyle, o ile słyszała, taka sytuacja jeszcze nigdy się nie zdarzyła. Nocni Aowcy byli naznaczeni już od dzieciństwa, kobiety i mężczyzni, wszyscy z nich. Ale Elizabeth Gray do nich nie należała. Wiem, że dziewczyna jest zmiennokształtna odrzekł Starkweather. Ale myślę, że nie dlatego jej chce. Jest jeszcze coś innego, co pragnie, żeby zrobiła. Coś, co tylko ona potrafi. Ona jest kluczem. Kluczem do czego? To były ostatnie słowa, jakie powiedział mi faerie dzisiejszego wieczoru. Starkweather spojrzał na zakrwawiony rękaw. Powiedział: Ona będzie naszą pomstą za wszystkie marnotrawne śmierci. Doprowadzi Nefilim do zagłady, a Londyn będzie płonął i kiedy Mistrz przezwycięży was wszystkich, nie pozostaniecie niczym więcej jak tylko bydłem w zagrodzie . Nawet jeśli Konsul zamierza odbić Tessę dla jej własnego dobra, muszą ją uwolnić, jeżeli chcą zapobiec nieszczęściu. Jeżeli tylko w to uwierzą odrzekła Charlotte. Jeśli słowa zostaną wypowiedziane z twoich ust, nie będą mieli innego wyjścia odparł Starkweather. Gdybym to ja miał to zrobić, tylko by mnie wyśmiali jako szalonego staruszka tak samo, jak robili to przez lata. Och, Aloysiusie. Przeceniasz zaufanie, jakie Konsul we mnie pokłada. Stwierdzi jedynie, że jestem głupiutką, naiwną kobietą. Powie, że faerie skłamał& w zasadzie to oni nie mogą kłamać, więc ogłosi że przekręcił prawdę, albo powtórzył jedyną prawdę, jaką znał. Staruszek odwrócił wzrok, poruszając ustami. Tessa Gray jest kluczem w planie Mistrza odrzekł. Nie wiem w jaki sposób, ale jest. Przyszedłem do ciebie, bo nie ufam Radzie w jej sprawie. Ona jest pół demonem. Pamiętam co w przeszłości robiłem z rzeczami pokroju pół demonów albo nadnaturalnymi istotami. Tessa nie jest rzeczą odparła Charlotte. Jest dziewczyną, została porwana i najprawdopodobniej jest przerażona. Myślisz, że gdybym znała sposób na jej ocalenie, nie zdążyłabym już tego zrobić? Tłumaczenie: Windy Dreams Korekta: Feather SHADOWHUNTERSTRANSLATETEAM Nie uczyniłem niczego złego odpowiedział Aloysius. Chcę wszystko naprawić. Moja krew płynie w żyłach tej dziewczyny, nawet jeśli dzieli ją z krwią demona. Ona jest moją prawnuczką. Podniósł podbródek, jego załzawione, jasne oczy obwiedzione były czerwienią. Proszę cię jedynie o jedną rzecz, Charlotte. Kiedy już odnajdziesz Tessę Gray, a zrobisz to, powiedz jej, że Starkweatherowie przyjmą ją z otwartymi ramionami. ~ Nie pozwól mi żałować tego, że ci zaufałam, Gabrielu Lightwoodzie. Gabriel zasiadł za biurkiem w swoim pokoju z piórem w ręce, pisząc na rozpostartym przed nim papierze. Lampy w pomieszczeniu nie zostały zapalone, w kątach i na podłodze kryły się cienie. Do: Konsul Josiah Waylanad Od: Gabriel Lightwood Najczcigodniejszy Konsulu, Piszę do ciebie dzisiaj w końcu z informacjami, o jakie poprosiłeś mnie wcześniej. Oczekiwałem, iż wieści te nadejdą do mnie z Idrysu, ale los chciał, że zródło znalazło się znacznie bliżej domu. Dzisiejszego dnia Aloysius Starkweather, głowa Instytutu w Yorku, poprosił o widzenie z panią Branwell. Odłożył pióro i wziął głęboki wdech. Słyszał wcześniej dzwięk dzwonka Instytutu, obserwował ze schodów, jak Sophie wprowadziła Starkweathera do środka, a potem do pokoju gościnnego. Wtedy już było łatwo usadowić się przy drzwiach, podsłuchując rozmowy zza ściany. W końcu Charlotte nigdy nie podejrzewałaby, że ktoś mógłby ją szpiegować. Jest starszym mężczyzną, który oszalał z rozpaczy, a tacy jak on tylko opracowują coraz to nowe fałszerstwa, które usprawiedliwiają wielką stratą. Z pewnością można okazywać mu litość, ale nie brać na poważnie i dalsze postępowania Rady nie powinny się opierać na słowach ludzi niegodnych zaufania i wariatów. Deski podłogowe zatrzeszczały. Gabriel podniósł głowę. Serce mu łomotało. Jeżeli to Gideon& byłby przerażony odkryć, co jego brat teraz robił. Wszyscy by byli. Pomyślał o uczuciu zdrady, który wykwitłoby na małej twarzy Charlotte, gdyby się dowiedziała i oszałamiającym gniewie Henry`ego. Przede wszystkim pomyślał o parze błękitnych oczu Tłumaczenie: Windy Dreams Korekta: Feather SHADOWHUNTERSTRANSLATETEAM osadzonych na sercowatej buzi, spoglądających na niego z rozczarowaniem. Być może, Gabrielu Lightwood, wierzę w ciebie. Gdy wrócił piórem do listu, pisał z takim rozmachem, że nieomal przebił się przez papier. Przykro mi to stwierdzić, ale oboje wyrażali się bez szacunku o Radzie i Tobie, Konsulu. Jasne jest, że pani Branwell czuje się dotknięta tym, co postrzega jako niepotrzebną przeszkodę w jej planach. Została zaznajomiona z niemożliwymi przekonaniami pana Starkweathera takimi jak kłamstwo o zmieszaniu ras demona i Nocnego Aowcy przez Mistrza, co jest czystą niedorzecznością z prostą naiwnością. Wygląda na to, że miałeś rację i jest ona zbyt uparta i łatwowierna, żeby móc zarządzać Instytutem jak należy. Gabriel przygryzł wargę i zmusił się do zaprzestania myśli o Cecily. Zamiast tego pomyślał o Domu Lightwoodów, jego wrodzonej racji, odnowionym dobrym mieniu rodziny i bezpieczeństwie brata i siostry. Tak naprawdę nie krzywdził Charlotte. Był to tylko uszczerbek na jej pozycji, a nie bezpieczeństwu. Konsul nie miał żadnych mrocznych planów wobec niej. Z pewnością będzie szczęśliwsza w Idrysie, albo w jakimś wiejskim domku, obserwujące jak jej dzieci rozbiegają się po zielonych trawnikach, nie martwiąc się bez przerwy o los wszystkich Nocnych Aowców. Mimo że pani Branwell usilnie namawia Cię do wysłania sił Nocnych Aowców w kierunku Cadair Idrysu, ktokolwiek sugerujący się opiniami i histeriami szaleńca, określając je jako bazę swojego postepowania, traci zbyt wiele obiektywności, żeby można mu było zaufać. Jeśli zajdzie taka potrzeba, to przysięgnę na Miecz Anioła, że wszystko, co właśnie tu napisałem, jest prawdą. W imieniu Razjela, Gabriel Lighwood Tłumaczenie: Windy Dreams Korekta: Feather