Anja Snellman
DZIEWCZYNKI
ZE SWIATA
MASKOTEK
Zaginęłam dwanaście lat temu
w pierwszym tygodniu grudnia w mieście O.
Tytuł oryginału
LEMMIKKIKAUPAN TYTÖT
Redaktor prowadzÄ…cy
Elżbieta Kobusińska
Redakcja merytoryczna
Jerzy Lewiński
Redakcja techniczna
Agnieszka GÄ…sior
Korekta
Marianna Filipkowska
Irena Kulczycka
Copyright © by Anja Snellman 2007
All rights reserved
Published in agreement with Stilton Literary Agency
Copyright ©for the Polish translation by Åšwiat Książki Sp. z o.o.
Warszawa 2011
Copyright © for the e-book edition by Åšwiat Książki Sp z o.o., Warszawa 2010
Książa ukazała się dzięki pomocy finansowej
FILI - Finnish Literature Exchange
Niniejszy produkt objęty jest ochroną prawa autorskiego. Uzyskany dostęp upoważnia wyłącznie
do prywatnego użytku osobę, która wykupiła prawo dostępu. Wydawca informuje,
że wszelkie udostepnianie osobą trzecim, nieokreślonym adresatom lub w jakikolwiek inny
sposób upowszechnianie, upublicznianie, kopiowanie oraz przetwarzanie w technikach
cyfrowych lub podobnych jest nielegalne i podlega właściwym sankcjom.
Świat Książki
Warszawa 2010
Świat Książki Sp. z o.o.
ul. Rosoła 10, 02-786 Warszawa
ISBN 978-83-247-2441-3
Nr 45066
Kup książkę Przeczytaj więcej o książce
Almie, Elsie
Jukce
Kup książkę Przeczytaj więcej o książce
CZĘRĆ PIERWSZA
Pragnę pójSć, dokąd ty pójdziesz,
i pozostać tam, gdzie ty pozostaniesz.
Chcę, żeby twój lud był moim ludem,
a twój Bóg moim Bogiem.
Gdzie ty umrzesz, tam ja pragnę i umrzeć,
i być pochowaną.
KSIĘGA RUT*
CZĘRĆ DRUGA
pozostaje tylko
wyrazistoSć, zapadnięcie, głębia
GÖRAN SONNEVI
CZĘRĆ TRZECIA
To nie brak informacji.
To brak odwagi,
by pojąć to, co wiemy, i wyciągnąć wnioski.
SVEN LINDQVIST
*
Biblia Warszawsko-Praska, Rt 1, 16 17.
Kup książkę Przeczytaj więcej o książce
Dziewczyna o moim wyglÄ…dzie
1
Zaginęłam dwanaScie lat temu w pierwszym tygodniu
grudnia w mieScie O. Po raz ostatni mnie i moją przyjaciółkę,
która zaginęła w tym samym czasie co ja, widziano na pew-
no tak uznała policja i taką informację przekazano mediom
na klatce schodowej jej domu w piÄ…tek pierwszego grudnia
około osiemnastej trzydzieSci.
Powiedziano, że najprawdopodobniej ubrana jestem w nie-
bieskie, wyblakłe na udach dżinsy, białą, sięgającą do bioder
koszulkę z krótkim rękawem i różową bluzę z kapturem z wi-
zerunkiem czarnej, rozeSmianej małpiej twarzy na plecach.
Na bluzie mam szeroki, nabijany ćwiekami brązowy pas z du-
żą sprzączką. Na szyi długi, różowy szal, a pod nim najpraw-
dopodobniej kilka srebrnych łańcuszków, w uszach kolczyki
z perełkami i srebrne kółka. Mogę mieć przy sobie turkuso-
wy satynowy plecak i niewielką, biało-niebieską sportową
torbę z białym logiem Nike. Mierzyłam wówczas sto szeSć-
dziesiąt dziewięć centymetrów. W opinii matki byłam drob-
nej budowy ciała, miałam jasne proste włosy sięgające nieco
poniżej szyi i niebieskoszare oczy. Czysty typ skandynaw-
ski w dosłownym tego słowa znaczeniu. Wypełniająca ru-
bryki policjantka zgodnie ze zwyczajem wklepywała do kom-
putera wszystko jak leci. A więc póxniej także to, że moje
9
Kup książkę Przeczytaj więcej o książce
włosy sprawiały wrażenie brudnych, na lewym policzku
miałam zaogniony pryszcz, a w każdym razie doSć duże, po-
dobne do niego zaczerwienienie. Nigdy nie wątpiłam we
wScibstwo sąsiadów Lindy.
Zgłoszenie z trzeciego grudnia, czyli z niedzieli wieczo-
rem, policja uznała za mało wiarygodne. OczywiScie, zostało
spisane, lecz niestety zdaniem policji nie dawało podstaw
do dalszych działań. Przy zaginięciach jest zawsze mnóstwo
doniesień i dwie trzecie z nich pochodzi od Swiadków etato-
wych , którzy dzwonią zawsze, bez względu na to, czy zagi-
nie dziewczyna, samochód, czy papuga.
Niedzielne doniesienie złożył właSciciel kiosku, który był
już znany policji, gdyż podejrzewano go kiedyS o upozoro-
wanie włamania do własnej budki. Policja nie potrafiła mu
niczego udowodnić, ale atmosfera podejrzeń została. Uwa-
żano go zresztą za pedała, mieszkańcy okolicznych bloków
często skarżyli się na niego i zabraniali dzieciom kupować
tam cukierki i bilety. Kiosk przypominał mały wagon i był
otwarty od rana do nocy, kiedy to facet sprzedawał z drugiej
strony wagonika ciepłe przekąski, frytki, bułki z parówką
i zapiekanki z mięsem. Zdaniem okolicznych mieszkańców
w pobliżu kiosku po godzinach kręciło się głoSne towarzy-
stwo, głównie młodzi mężczyxni.
Dziewczyna o moim wyglądzie miała wejSć do tego właS-
nie kiosku póxnym wieczorem trzeciego grudnia tuż przed
północą w towarzystwie mężczyzny w Srednim wieku. Okry-
ta była męskim ulsterem z wielbłądziej wełny i przyciskała
do piersi jasne, puszyste zwierzÄ…tko, prawdopodobnie szyn-
szylę. O jej ubiorze właSciciel kiosku nie potrafił powiedzieć
nic więcej ponad to, że była bez czapki i włosy miała w nie-
ładzie. Towarzyszący jej mężczyzna ubrany był w ciemny
garnitur i kapelusz z szerokim rondem, rzucającym głęboki
cień na twarz. Miał brązowy kraciasty szal, doSć długie, lek-
10
Kup książkę Przeczytaj więcej o książce
ko kręcone kasztanowe włosy i czarną, z wyglądu bardzo
drogą teczkę. Sprzedawca zapamiętał też, że dziewczyna
o moim wyglądzie sprawiała wrażenie zapłakanej i jakby za-
mroczonej, miała obtartą lewą skroń i podkrążone oko.
Zeznanie właSciciela kiosku bardzo rozgniewało moją mat-
kę, która kategorycznie je podważyła za brak jakichkolwiek
cech prawdopodobieństwa. Dziwne, że zignorowała nawet
szynszylę, choć dwa dni wczeSniej dowiedziała się od matki
Lindy, że wszędzie się z nią obnosiłySmy. To absurd, non-
sens, niemożliwe Smiała się matka do słuchawki, gdy za-
dzwonili z policji, żeby ją powiadomić o tym zgłoszeniu. To
absurd, nonsens, niemożliwe tymi słowami matka miała
jeszcze wielokrotnie kwitować komentarze i pytania policji.
W tamtym okresie nie była sobą, rozsądną i analityczną pa-
nią doktor. Dużo płakała i dużo się Smiała, najczęSciej jedno-
czeSnie.
Po powołaniu do wyjaSnienia tej sprawy tak zwanej Gru-
py Jasmin jej szef powiedział matce wprost, że jeżeli w ciągu
pół roku nie zacznie się nic dziać, będzie musiała radykalnie
skrócić listę życzeń. Po odnalezieniu Lindy przyszedł do niej
i powiedział bez ogródek, że teraz jego ekipa ma już znacznie
mniej owej nieSmiertelnej nadziei. I zaraz przedstawi suche
fakty: mamy do czynienia z zabójstwem w niewyjaSnionych
okolicznoSciach dwóch dziewcząt bądx zabójstwem jednej
i brutalnym uprowadzeniem drugiej, a do rozwiÄ…zania podob-
nej zagadki potrzebny jest zawsze szczęSliwy traf.
Matka powiedziała, że nie boi się suchych faktów. Z cza-
sem polubiła tego dochodzeniowca w czarnej dokerce na gło-
wie, który mówił o moim przypadku zawsze przez my i do
czytania zakładał jaskrawoczerwone okulary swojej żony,
a w młodoSci był jednym z najlepszych hokeistów kraju.
W policyjnych kręgach mówiono o nim Krążek i matka
również zaczęła go tak nazywać. Dziwiła ją bardzo jego
11
Kup książkę Przeczytaj więcej o książce
broda, bo nigdy wczeSniej nie widziała u żadnego policjanta
brody, a do tego jeszcze hiszpańskiej. Krążek obiecał matce,
że ją zgoli, jak tylko Jasmin się odnajdzie.
Z upływem lat policja otrzymywała sporadyczne doniesie-
nia, że ktoS gdzieS natknął się na dziewczynę o moim wy-
glądzie. Koleżanka z klasy widziała mnie w wesołym mia-
steczku z małym dzieckiem. Dawny nauczyciel jexdziectwa
wpadł nieomal na mnie w windzie domu towarowego. Po po-
wrocie z urlopu w Malezji pewne małżeństwo zgłosiło, że
mieszkałam w tym samym hotelu co oni. Parę razy Krążek
miał też nieprzyjemne telefony; ktoS podał się za porywacza
i zażądał za mnie szeSciocyfrowego okupu. O pierwszym ta-
kim telefonie Krążek powiedział matce, którą już wczeSniej
ostrzegał, że prędzej czy póxniej zaczną się zgłaszać zeSwiro-
wani kidnaperzy wszelkiej maSci i będą próbować coS dla
siebie ugrać. To normalne. Mimo to matka przeraziła się nie
na żarty i zażądała, by policja przystała na warunki porywa-
cza. Powiedziała, że sprzeda mieszkanie, że jej rodzice spie-
niężą papiery wartoSciowe i tak dalej. Krążek dobrze wiedział,
przez jakie piekło przechodzą rodziny osób zaginionych, więc
potem nie dręczył już jej informacjami o kolejnych telefo-
nach. Miał nosa do naciągaczy i zresztą kilku potem przy-
skrzynił.
GrupÄ™ Jasmin od czasu do czasu wskrzeszano. KiedyS
ktoS dał cynk o miejscu zakopania mojego ciała, ale wkrótce
stwierdzono, że obie te kwestie nie mają ze sobą żadnego
związku. Niemniej te nowe doniesienia powodowały, że poli-
cja odgrzebywała moją sprawę domniemanie zabójstwa
i ponownie szczegółowo ją badała, bo takie są procedury.
Ciągi zdarzeń, linie Sledztwa. Czy wyniknęło coS nowego?
Czy dokopano siÄ™ do jakiejS starej, podobnej sprawy? Czy
pożar hali miał jednak jakiS związek z naszym zaginięciem?
Czy było coS, czego wczeSniej nie wzięto pod uwagę? Roz-
mawiano z członkami motocyklowych gangów, które spoty-
12
Kup książkę Przeczytaj więcej o książce
kały się w pobliżu hali, pytano raverów, kiedy ostatnio urzą-
dzali swoje nocne party, i odszukano nocujÄ…cych w tym re-
wirze bezdomnych. Przesłuchiwano kilku piromanów, którzy
niegdyS aktywnie działali w tamtej okolicy. Rwieżo upieczeni
aspiranci zabierali siÄ™ dziarsko do przeglÄ…dania starych segre-
gatorów i stron w internecie, wypisywali nowe linki, stawiali
na marginesach protokołów wykrzykniki i znaki zapytania.
Szynszyla na rękach? Taaa...
WłaSciciel kiosku miał całkowitą rację. To byłam ja.
Chrzciciel się spieszył, więc zaryzykował i powlókł mnie
z samochodu ze sobą, bo chciał kupić ten swój tytoń do fajki
o migdałowym zapachu, który mu się akurat skończył, a mo-
że wypadł z kieszeni, gdy grunt, najzupełniej dosłownie, za-
czął mu się palić pod stopami. No i koniecznie ten batonik
kokosowy. Bounty. Wokół Chrzciciela zawsze się unosiły te
dwa zapachy. Tak jak wtedy.
Doskonale pamiętam spojrzenie łysego sprzedawcy, bo
w jednym oku miał jakiS tik nerwowy i mySlałam, że do mnie
mruga. Trzęsłam się z zimna i chciało mi się rzygać. Nie pa-
miętam dobrze, co miałam pod płaszczem Chrzciciela, pew-
nie krótką bluzeczkę i połyskliwe szorty. Do któregoS z wielu
wypitych przeze mnie drinków wrzucono jakieS tabletki, cia-
ło było apatyczne, ale zmysły wyostrzone. Linda już wtedy
nie żyła. Zginęła w niedzielę wczesnym wieczorem. Jej ciało
znaleziono i zidentyfikowano kilka miesięcy póxniej. Dziw-
ne, że nasz bystrooki właSciciel kiosku nie wspomniał w ze-
znaniu słowem o cierpkim smrodzie spalenizny, którym
przeszły nasze ubrania. Czułam go we włosach i w futerku
Panny Frank jeszcze przez wiele dni. Może miał słaby węch,
a może dymiący grill zabił smród spalenizny. W każdym ra-
zie, gdyby o nim wspomniał, Krążek pochyliłby się pewnie
nad tym drobnym szczególikiem, zaczął właSciwie łączyć
wątki i kto wie może wpadłby na nasz trop.
Tak wyglÄ…dajÄ… zachowane gdzieS daleko w archiwum za-
13
Kup książkę Przeczytaj więcej o książce
gadek kryminalnych miasta O. okruchy mojego ostatniego
grudniowego weekendu w rodzinnych stronach.
Potem już nigdy nie dotknęłam Sniegu. Nie stałam na dwo-
rze i nie smakowałam opadających na mój język płatków. Nie
biegałam na nartach i nie zjeżdżałam na sankach. Jakże ma-
rzyłam przez te pierwsze lata, żeby zobaczyć na dworze całe
zaspy Sniegu, by móc wyskoczyć przez okno i uciec. Ostat-
nio, a w zasadzie od wielu lat, już nawet nie mySlę o Sniegu
i lodzie. Ani o skoku przez okno. Ani o ucieczce, choć teraz,
kiedy dla Chrzciciela nie ma już nadziei, byłaby to rzecz
najłatwiejsza pod słońcem. Wiem, gdzie są klucze, pamiętam
kod od bramy, zostaliSmy w domu we dwoje on na mojej
Å‚asce.
Czy umiałabym jeszcze jexdzić na łyżwach? Nie wiem.
Czy umiałabym zrobić sobie szydełkiem rękawiczkę? Chyba
nie. Ale potrafię całą masę innych rzeczy: umiem stenografo-
wać, oczywiScie w ojczystym języku Chrzciciela, znam na
pamięć wszystkie gatunki róż w naszym ogrodzie, potrafię je
przycinać i znam kilka sposobów ich nawożenia, umiem nur-
kować na dno morza po prawdziwe gąbki i je oczyszczać,
wyciskać z nich szary klej i wycinać ze szkieletów piękne
kształty, a poza tym potrafię robić takie rzeczy, które nigdy
nie zostały nazwane po imieniu w żadnym podręczniku, i ni-
gdy nie zostaną. Chociaż kto wie? Może przeczytacie jeszcze
kiedyS Podręcznik tańca erotycznego albo Podstawy striptizu
na rurze autorstwa Jasmin Martin.
Nie tęsknię za domem, mój dom jest tutaj. Poza tym jak
mogłabym cię teraz zostawić mówię Chrzcicielowi, kiedy
nazwa mojego kraju pojawia siÄ™ czasem w wiadomoSciach
albo gdy czytam mu recenzjÄ™ filmu czy koncertu, albo infor-
mację o występach opery. Wtedy się uSmiecha, zagląda mi
w oczy i klepie mnie po ręku chudą i drżącą dłonią tak nie-
pewnie i niezdarnie, że przeszywa mnie ból. Nadgarstek
Chrzciciela, kiedyS tak mocny, jest dziS chudy i plamisty jak
14
Kup książkę Przeczytaj więcej o książce
gałąx eukaliptusa. Więc zmieniam temat albo pytam, czy go
umyć wexmiemy którąS z tych największych gąbek, miodo-
wozłocistą. To lubi najbardziej. I mój chichot. Co prawda,
mówi mi, że mój Smiech od lat już jest za stary, że ten ubóst-
wiany przez niego głos umarł, gdy skończyłam szesnaScie lat.
Tak to już jest u wszystkich dziewczynek. Z chichotem
i z całą resztą. Chciałabym sprawić mu przyjemnoSć i chicho-
tać jak dziecko. Oglądam wieczorami reklamy w telewizji, bo
zawsze się trafi jakaS słodka dziewczynka w sukience zmięk-
czonej kwiatowym płynem do płukania, która Smieje się właS-
nie tak, jak trzeba.
Na początku kiedy próbowałam uciekać co najmniej raz
w tygodniu Chrzciciel straszył mnie, czym się dało. Po-
dwórze jest zaminowane. Brama i siatka na szczycie muru
są pod napięciem. Mojej matce i młodszemu bratu stanie się
coS złego. Bez paszportu sobie nie poradzę, wpadnę w łapy
bezwzględnych kryminalistów, którzy nie cofną się przed
niczym.
Zawsze jest jakieS jutro i pojutrze odpowiadałam. To
było jego ulubione powiedzenie skradłam je mu i rzucałam
zawsze w twarz. A on się tylko Smiał: Mała Rut, w zasadzie
takÄ… lubiÄ™ ciÄ™ najbardziej.
Wtedy nie znałam nawet jego prawdziwego imienia i na-
zwiska. Zwracałam się do niego: Jim Thompson, bo wiedzia-
łam, że tego nie znosi. Dowiedziałam się, że naprawdę na-
zywał się Bruno Max Huber, dopiero wtedy, kiedy poprosił
mnie o uporządkowanie regałów w swoim gabinecie. Stało na
nich wiele jego dzieł.
Niedawno uznano mnie za zmarłą. Matka mogła to zrobić
już znacznie wczeSniej. Po tsunami w Tajlandii prawne uzna-
nie osoby za nieżyjącą stało się łatwiejsze także w moim
kraju ojczystym. Chciano w ten sposób ulżyć cierpieniom
najbliższych i położyć kres beznadziejnemu, niedającemu
15
Kup książkę Przeczytaj więcej o książce
żyć oczekiwaniu. Jednak nawet gdyby porwały mnie fale
morza, wierzę, że matka i tak czekałaby na mnie przez te
dwanaScie lat.
Stałam się osobliwoScią kryminalistyczną jak powie-
dział jej Krążek.
Brak ciała, brak podejrzanych.
Zapadła się jak pod ziemię. Na mySl przychodzą mi po-
równania z mojego ojczystego języka, wypowiadane głosem
Buni.
W głębi serca wiem, że matka nadal na mnie czeka. Mimo
że nieraz mówiono jej o prawdopodobieństwie. Mimo że do-
brze zna los zaginionych dzieci. Mimo że jest lekarką i potra-
fi odróżniać fakty od złudzeń. Mimo że jej życie po moim za-
ginięciu zupełnie się zmieniło. I to wielokrotnie. Mimo to.
Mimo wielokrotnie powtarzanych dobrych rad i kolejnych
życiowych zmian matka nie chciała wynieSć się z mieszka-
nia, w którym przed moim zaginięciem we dwie mieszkały-
Smy. Mój pokój wygląda dziS dokładnie tak samo jak wtedy:
na półkach z książkami kawalkada rodzinnych zdjęć, tu
i ówdzie na stolikach moje fotografie, a przed jedną z nich,
tą ze szkoły, o której ktoS powiedział, że jestem na nim
uduchowiona , Swieży różowy goxdzik; to ostatnie zdjęcie
zrobione przed zaginięciem. WłaSnie ono rozlazło się po ga-
zetach, policyjnych programach telewizyjnych i portalach
internetowych po odnalezieniu Lindy. WÅ‚aSnie ono matka
umieSciła na okładce swojej książki, oczywiScie nie bez kal-
kulacji.
No i kilku czytelników przypomniało sobie, że gdzieS
mnie spotkało, a jedna osoba, która anonimowo skontakto-
wała się z moją matką, była całkowicie pewna, że widziała
moje zdjęcia na kilku internetowych stronach pornograficz-
nych. Ale gdy Krążek i ekipa internetowa w wydziale prze-
stępstw seksualnych zaczęli to sprawdzać, nie znaleziono
16
Kup książkę Przeczytaj więcej o książce
żadnych skandalicznych zdjęć, a jedynie kilka niewinnych
plażowych fotek na portalach młodzieżowych.
Matka była zażenowana, ale tylko przez nanosekundę, bo
bała się najgorszego, choć nie miała odwagi nawet pomySleć,
co by to mogło być. Dlatego też z ulgą przyjęła wiadomoSć
o fiasku poszukiwań internetowych, mimo uszu puszczając
słowa Krążka, że nic nie jest pewne, że coS mogło być na rze-
czy, bo podobne strony w internecie pojawiajÄ… siÄ™ i znikajÄ…
bardzo szybko. Co przed chwilą było tutaj, teraz jest już zu-
pełnie gdzie indziej. W tej grze obowiązuje właSnie taka stra-
tegia. Policja robi wszystko, co w jej mocy, a jeSli to nie po-
maga, pozostaje już tylko wierzyć w owe sławetne wyższe
siły. Tak powiedział matce.
Na szczęScie matka nigdy nie widziała ani Lindy, ani mo-
ich zdjęć pornograficznych, bo z trudem trawiła nawet te
nadzwyczaj skÄ…pe i ostatecznie tylko aluzyjne informacje,
które policja mogła jej przedstawić. Z drugiej strony pewnie
nawet by mnie nie rozpoznała na zdjęciach z Wet Pet Clubu.
Ani na żadnych innych. To nie były zdjęcia przeznaczone dla
matek.
Przez pierwsze lata matka wciąż na nowo zadawała to
samo pytanie: dlaczego? Dlaczego jej córka przepadła bez
Sladu, dlaczego właSnie ona zapadła się jak pod ziemię, a je-
żeli uciekła z własnej nieprzymuszonej woli, to do diabła dla-
czego, dlaczego właSnie jej, Sarze Martin, przytrafiło się coS
takiego? Najpierw na raka umiera jej miłoSć życia, a potem
znika córka. Ale nie, córka żyje, ona musi żyć, bo jej mat-
ka tak postanowiła!
Póxniej wzywała mnie za poSrednictwem mediów. W kil-
ku czasopismach znalazłam wywiady, w których zarzekała
się, że mogę wrócić w każdej chwili, bez względu na to, gdzie
i w jakim jestem stanie. Mam po prostu żyć i wrócić, i choć-
17
Kup książkę Przeczytaj więcej o książce
bym miała za sobą nie wiadomo jakie doSwiadczenia i przej-
Scia, ona nie będzie mnie o nic obwiniać. Nie będzie żądać
wyjaSnień. Nie będzie naciskać, straszyć, szantażować. Ni-
gdy mnie nie zapyta dlaczego?
Oszczędzi mi tych wszystkich pytań i przedstawi je póx-
niej Najwyższemu.
2
Przy artykułach w prasie, na skrzydełkach lub okładkach
jego książek widniało zawsze to samo młodzieńcze zdjęcie,
na którym Chrzciciel Bruno Max Huber ogląda się za
lewe ramię: grube brwi, zwężone w szparki oczy, szczecinia-
sty zarost, dołeczek w policzku, diamentowy kolczyk w uchu.
Co moja matka powiedziałaby na tę fotografię? Gdybym
potajemnie wysłała jej jedną z książek Chrzciciela, wsunąw-
szy do Srodka kartkę ze słowami: CzeSć, Mamo, mieszkam
z autorem tej książki daleko od domu ? Napisałabym może
jeszcze, że kiedy go lepiej poznałam, doszłam do wniosku, że
to jednak bardzo ciekawy goSć. Może niekoniecznie zięć z jej
marzeń, ale za to bogaty i w każdym razie za młodych lat
całkiem przystojny.
Miałam czas się bawić różnymi mySlami.
Czasem się zastanawiałam, co by było, gdybym go spo-
tkała, kiedy miał te trzydzieSci lat i wyglądał kropka w krop-
kę tak jak na tym zdjęciu, w innych okolicznoSciach. Na kur-
sie językowym w Brighton, w zielonej szkole na Malcie,
z Lindą w Miami gdyby nam się kiedyS udało wreszcie tam
pojechać.
A gdyby tak moja matka kiedyS gdzieS go spotkała? Gdy-
by wpadła na Brunona Maksa Hubera na zagranicznej konfe-
rencji? Czyby się jej spodobał? Czasem wyobrażałam sobie
ich spotkanie. W mySlach próbuję zobaczyć ich w jednym
18
Kup książkę Przeczytaj więcej o książce
Wyszukiwarka
Podobne podstrony:
Ploteczki ze świata zapachówtrisha gura(scenki ze swiata genow)Wiadomości ze świata » Archiwum bloga » Świat bez raka – witamina B17więcej podobnych podstron