Następstwo po BMP-1 UWAGA! Praca niniejsza ma w dużej mierze charakter spekulacyjno - poglądowy i nie należy brać fragmentów traktujących o przyszłości zbyt poważnie. Są to jedynie moje własne poglądy, lub cudze, z jakimi się zgadzam, wyrosłe na bazie niezbyt wielkiego dostępnego materiału zródłowego. 1. Zapotrzebowanie Obecnie w Wojskach Lądowych mamy 13 brygad ogólnowojskowych, wśród nich pominę w rozważaniach 12, 17 i 21, jako jednostki, które docelowo mają być posadzone na KTO Rosomak. Nadmienię je jednak fragmentarycznie. Zupełnie pominięte zostaną 6 i 25 jako jednostki lekkie, aeromobilne. Zostają do dalszego omówienia brygady 10, 34, 2, 7, 1, 9 i 20. Mamy zatem siedem brygad, które przypuszczalnie zachowają w całości trakcję gąsienicową. Jednakże, plany produkcyjne artylerii mówią o 7 dywizjonach na Krylach (z tej liczby 3 dla dywizyjnych part, więc 4 dla brygad?) i 5 na Krabach do 2022 roku. Wątpliwe, by udało się wykonać ów plan bez opóznień, nie można jednak wykluczyć dalszej produkcji (zwłaszcza Kraba) po roku 2022. Wygląda zatem, że przewiduje się wyposażyć w nowoczesną artylerię 9 brygad: 4 kołowe (po jednej dla dywizji i 21?) oraz 5 (6, jeśli produkcja będzie kontynuowana?) gąsienicowych. Te pierwsze na razie pominę. 5 brygad gąsienicowych oznacza, że zachowane zostanie najprawdopodobniej 15 batalionów gąsienicowych, a więc 7 pancernych i 8 zmechanizowanych (bądz odwrotnie; przy 6 brygadach i 18 batalionach prawdopodobnie po równo). Mogą być to też jednak brygady unitarne , tj. posiadające 3 bataliony mieszane na wzór ABCT (po 2 kcz i kz), bądz czterobatalionowe (podobne do pułków płk. Sawickiego, po 2 bcz i bz), jeżeli cięcie struktur obejmie jedynie sztaby. Skąd pomysł redukcji jednostek? WL mają zbyt mało etatów zawodowych i NSR, by w pełni obsadzić istniejące jednostki, zaś sprawa rezerw wygląda nieco mgliście. Być może w przyszłości problem ten zostanie w jakiś sposób rozwiązany. Tak czy inaczej, można założyć, że bz będzie w WP od 7 do 9. Każdy z nich, na wzór zakładanych batalionów rosomaczych , może posiadać łącznie nawet do około 90 wozów, co daje zapotrzebowanie rzędu 630-810 wozów w linii. Do nich należy doliczyć pojazdy, które powinny trafić do batalionów czołgów (np. MED po jednym dla każdej kompanii i dowództwa batalionu;), rozpoznania (BWR, TRI itp.), dowództwa brygady, 5 (6?) dyonów artylerii samobieżnej (dalej das) i tak dalej. Aączne zapotrzebowanie znacznie przekroczyć może 1000 sztuk. Nie będą to oczywiście tylko BWP i pisanie o 1000 BWP Borsuk traktuję jako uproszczenie, zapewne chodzi o ogół pojazdów na danej platformie uniwersalnej. 2. Kwestia pływania. Według wszelkich dostępnych danych, lekki BWP, jaki obecnie powstaje w HSW, ma pływać. Podobną informację można znalezć w dokumentach opisujących wymagania Narodowego Centrum Badań i Rozwoju. Nie musi to być jednak wbrew pozorom prawda, ale o tem potem. Na razie skupmy się na ocenie samego wymogu. Otóż argumenty odnośnie pływania BWP można znalezć zasadniczo trzy. Pierwszym jest nieco kuriozalna kwestia przyzwyczajenia oficerów WP do pływających BMP-1, używanych masowo przez Wojsko Polskie. Wątpię jednak, by decydenci MON i WP opierali się na przyzwyczajeniach, bowiem nie powstałby nigdy Beryl czy Twardy, skoro żołnierze przyzwyczaili się do AKM i T-72, więc zostawmy go w spokoju. Drugim jest kwestia przekraczania rzek. Jeżeli spojrzeć na mapę, widać, że spora część ciężkich jednostek, zwłaszcza leopardzia pancerna pięść WP , tj. 11 LDKPanc, znajduje się za linią Wisły. Oznacza to, że w warunkach konfliktu z Rosją (bo to słusznie brany pod uwagę podstawowy przeciwnik) w razie zniszczenia przepraw na Wiśle pojawi się problem z przerzutem wojsk na Wschód. Moim zdaniem jest to kompletnie nieuzasadniony pogląd. W brygadzie pływałaby bowiem jedynie drobna część pojazdów zapewne wozy rozpoznawcze i załóżmy, że BWP. Nic ponadto za rzeką zostałaby cała logistyka, artyleria, czołgi itd. Same BWP bez wsparcia miałyby znikomą wartość, jako element doskonale funkcjonujący jedynie w ramach macierzystego systemu, jakim jest brygada ciężka/pancerna/zmechanizowana, zostałyby więc bezsensownie utracone. O wiele bardziej rozsądnie założyć przerzut całości sił za pomocą mostów szturmowych i samochodowych rodziny Daglezja, bądz za pomocą mostów pontonowych, podobnych do niemieckich M3 (które notabene o mały włos nie trafiły na uzbrojenie WP jeszcze w latach 90). Trzecim argumentem jest obrona oparta o obszar Pojezierza Mazurskiego, gdzie jedne jednostki blokowałyby obszar między jeziorami i mokradłami, a inne wpław miałyby wychodzić na tyły/flankę npla. To istne kuriozum! Z natury zdecydowanie lądowego charakteru broni, jaką jest nawet pływający BWP, prędkość w wodzie jest znikoma (przeważnie ok. 10 km/h), więc pokonanie szerokiej przeszkody wodnej zajmie wiele czasu. Czasu, w którym taka armada może być bardzo łatwo wypatrzona i zlikwidowana przez wroga... Ponadto, z powyższego również wynika, że BWP charakteryzują się bardzo mierną dzielnością morską , posiadają bowiem niską tzw. wolną burtę. Oznacza to, że w razie wichury, i tak nie będą zdolne do przekroczenia większych jezior. Ze zdolnością do pływania wiążą się też zresztą pewne ograniczenia, za które winić należy niejakiego Archimedesa. Ów Grek sformułował bowiem prawo, z którego wynika, że przy sensownej dla BWP kubaturze, nie powinien taki pojazd ważyć więcej, niż 25 ton. Oznacza to, że pływające BWP są albo raczej lekko opancerzone, więc stosunkowo łatwe do porażenia (pojazdy rosyjskie), albo konieczne jest stosowanie dodatkowych pływaków dla udzwignięcia większej masy (K21 np., być może Kurganiec). Na pierwsze rozwiązanie, z racji małej liczebności armii (tak sprzętu, jak ludzi), nas nie stać nie będzie bowiem czym zastąpić ani utraconych pojazdów, ani załóg i desantów. Drugie z kolei powoduje liczne problemy natury technicznej i eksploatacyjnej. Dość powiedzieć, że podczas prób K21 były wypadki ze skutkiem śmiertelnym... Bardziej optymalnym rozwiązaniem dla pojazdu, który ma działać w pierwszej linii, wydaje się być zatem idea cięższego BWP o masie bojowej rzędu 35-45 ton, wzorowanego bądz na filozofii CV90/ASCOD, bądz na filozofii Spz Puma, bądz T-15 (być może tymczasowe oznaczenie BWP na bazie platformy Armata). Zapewnia znacznie wyższą przeżywalność załogi i desantu, a także samego pojazdu tak w warunkach konfliktu klasycznego, jak i asymetrycznego. Wprawdzie większa masa generuje koszty, ale, jak wspomniałem, ubogiego nie stać na byle co. Innym negatywnym skutkiem jest ograniczenie mobilności powietrznej, ale sądzę, że nie będziemy zbyt często przerzucać naszych wojsk tą drogą do kolonii i na drugie wybrzeże, jak USA. Z całą pewnością jednak jest zasadne, by pojazdy rozpoznawcze pływały, stanowią jednak tylko niewielką część zapotrzebowania, rzędu może 100-150 sztuk (wobec nawet ponad 1000 samych Borsuków). 3. Co wiadomo? Z ogłoszonych w ramach PMT 2013-22 programów Gepard i Borsuk wynika, że MON chce pozyskać dwie uniwersalne modułowe platformy gąsienicowe. Jest to bardzo rozsądne podejście, pozyskanie bowiem jednej, która miałaby pełnić jednocześnie funkcję ciężkiej i lekkiej, generowałaby wysokie koszty, mnóstwo problemów natury technicznej i tak dalej. Wśród znanych planów dotyczących czołgu lekkiego/średniego/WWB znajduje się informacja, że na tym samym kadłubie bazować ma także co najmniej następca WZT-2/3/4 oraz Bpz-2. Pierwotnie (tzw. Program Rydwan) mówiło się też o ciężkim BWP, moście szturmowym etc - słowem o pełnej ciężkiej UMPG o masie do 45-50 ton. Obecnie wymogi NCBiR mówią o wozie zapewniającym ochronę pojedynczego żołnierza przed amunicją, także czołgową o masie około 35 ton . Zapotrzebowanie określono na 250-300 sztuk. Z kolei lekka UMPG (obecnie Borsuk) miała ważyć 22-25 ton i pływać, oraz stanowić bazę pod szereg różnych aplikacji. Ponadto wiadomo, że rozpatrywane są dwa warianty kadłuba: pływający do 25 ton i ciężej opancerzony, niepływający, trzydziestotonowy, obydwa korzystające w wariantach BWP z ZSSW-30. Szerzej nie będę omawiał wymogów, są one bowiem dostępne w sieci. 4. Widzimiś. Teraz troszkę czarów i wróżenia z fusów. Opcji rozwoju sytuacji jest kilka: Pierwszą z nich jest dosłowne (a w zasadzie niemal dosłowne) traktowanie zapisów z NCBiR oraz PMT. Oznacza to, że T-72 oraz przynajmniej część różnych WZT miałaby zostać zastąpione w linii przez WWB Gepard, zaś BMP, MTLB itd. przez Borsuka. W takiej opcji mamy perspektywę posiadania przez kilkanaście najbliższych lat w służbie trzech typów wozów czołgopodobnych (Leo, PT, WWB) oraz wymianę reszty na Borsuka. Tu pokuszę się o drobny nawrót do kwestii zapotrzebowania. Otóż jest możliwe (patrz zapowiedzi gen. Mroczka z jesieni ub. r.), że 21 Brygada będzie jednostką mieszaną. Miałaby mieć bcz na Gepardach, 2 bzmot na Rosomakach oraz lekki baon piechoty górskiej. Z tego, oraz z planów produkcyjnych AHS Kryl (7 das, z czego 3 dla part) i KTO Rosomak (8 bzmot plus inne jednostki) może wynikać, że WP chce posiadać tak naprawdę nie trzy Bzmot, lecz... cztery brygady mieszane! W każdej z nich zatem występowałby batalion WWB Gepard oraz dwa bataliony zmotoryzowane, a w 21 dodatkowy baon górski. Podobne rozwiązanie zwiększałoby znakomicie siłę przebojową brygad rosomaczych , nieposiadających (w planach) na razie przecież tak niezbędnych do dokonywania przełamania (także kontrataku...) silnie uzbrojonych i opancerzonych maszyn, jakimi są czołgi podstawowe. W takim układzie dla brygad ciężkich, niezależnie od ich organizacji, zostają Borsuki (trafiające też oczywiście poza bataliony zmechanizowane/ciężkie) oraz do 247 Leo 2 (2 BKPanc, 2 HBCT ?) i do 232 PT-92 (4 BZ, 1 BKPanc, 2 BZ itd.?). Inną opcją jest wzajemne uzupełnianie się platform Gepard i Borsuk. Mogłyby one stanowić uzbrojenie 3 polskich HBCT , obok których występowałyby też dwie-trzy cięższe brygady z Leopardami i Borsukami. W takim układzie Rosomaków starczy na razie na 3 brygady, z czego jedna (21) miałaby mieć 2 bzmot i 1 bpgór. Kolejna możliwość, moim zdaniem najciekawsza, to traktowanie Geparda i Borsuka jako projektów częściowo konkurencyjnych. Z wypowiedzi decydentów wysnuć bowiem można wniosek, że program WWB wcale nie musi zakończyć się sukcesem! Innymi słowy może skończyć się na prototypie, nie zaś na produkcji. Sam spodziewam się w wypadku Geparda dość szerokiego wachlarza możliwości. Jest niemal niemożliwe, by zapewniony został tak wysoki poziom odporności przy tak niskiej masie. Jedyną szansą byłby wyjątkowo efektywny Aktywny System Ochrony Pojazdu (ASOP), ale na razie jedynie bardzo drogi AMAP-ADS daje jakieś szanse na porażenie kinetycznej amunicji przeciwpancernej, wymaga jednak stosunkowo solidnego pancerza do wyłapywania resztek pocisku (odsyłam do doskonałego artykułu na portalu Dziennik Zbrojny, autorstwa Jarosława Wolskiego). Być może zatem WWB będzie cięższy, niż deklarowane 35 ton, zaś docelowo (z pancerzem dodatkowym) jego masa sięgnie 45-50 ton? Tyle miał ważyć czołg Wilk, Rydwan, Anders-2, byłoby to więc logiczne. Przy tej masie zapewnienie wysokiego poziomu odporności, choć nadal prawdopodobnie wymagałoby użycia skomplikowanego i kosztownego ASOP, byłoby moim zdaniem realne, ale tylko w wypadku kadłuba. Stosunkowo duża wieża (co wynika z przyjętego układu konstrukcyjnego z automatem i magazynem I rzutu w niszy wieży) przy zapewne niedużej masie nie może być solidnie osłonięta... W takim wypadku być może Gepard miałby układ konstrukcyjny właściwy klasycznym czołgom, z silnikiem z tyłu (choć z załogą umieszczoną w całości w kadłubie). Może też jednak być Gepard właśnie konkurencją lub nieco innym uzupełnieniem dla Borsuka. Najpierw uzupełnienie. Otóż Gepard w wersji WWB, jak już wiemy, nie musi zakończyć się sukcesem . ALE być może należy go traktować jako kadłub ciężkiego BWP (koncepcyjnie zbliżonego do Spz Puma lub prostszego, jak CV90 czy ASCOD) oraz formę TTB (Tank Test Bed demonstrator technologii, przygotowany w USA w latach 80. i 90. na rzecz programu następcy czołgu M1 z wieżą bezzałogową), to jest pojazd, na którym ma być przetestowana możliwość skonstruowania i eksploatacji wieży bezzałogowej typu czołgowego. Podejście takie byłoby ze wszech miar rozsądne, dałoby bowiem gotowy, dopracowany kadłub BWP (po zamontowaniu ZSSW-30 zamiast wieży czołgowej oraz siedzisk w miejsce stelaży dla amunicji II rzutu byłby to w zasadzie gotowy wóz) oraz szereg doświadczeń i technologii, potrzebnych dla planowanego na pózniej polskiego, rasowego czołgu podstawowego (lub też polskiego wkładu w program międzynarodowy, np. Leopard 3). W takim wypadku Borsukowi przypadłaby rola nosiciela mniej ambitnych i lżejszych aplikacji niepływających (cięższy MED, Rak-G itp.) oraz pływających (BWR, TRI itp.). Ostatnią opcją jest pełna konkurencja programów. Oznacza ona, że ostatecznie do produkcji zostanie zatwierdzony albo Gepard (jako WWB, BWP itd. w wersji cięższej oraz odchudzony pod mniej wymagające aplikacje), albo Borsuk (w dwóch wersjach jak wyżej, choć wariant ciężki byłby niemal na pewno lżejszy i mniej potężny od ciężkiego Geparda). W razie zwycięstwa Geparda (Borsuk okazuje się nieudany), powstałaby z czasem też jego lżejsza odmiana, choć raczej oznaczałoby to zupełną rezygnację z odmiany pływającej. Być może rolę BWR przyjęłyby na siebie tylko Rosomaki R1 i R2 oraz pojazdy na bazie LOTR (następca m.in. BRDM-2). W razie zwycięstwa Borsuka (Gepard nieudany lub zbyt drogi) można się moim zdaniem spodziewać dwóch wersji opisanych powyżej. Cięższa pełniłaby rolę BWP (podobnego do Kurgańca w wersji ciężkiej ) oraz pojazdu pod cięższe zabudowy, lżejsza BWR i mniej wymagających aplikacji. Być może powstałaby także wręcz lekka wersja niepływająca, a pływałyby jedynie BWR i TRI? Oczywiście co do Borsuka jest też możliwe, że powstanie pływający BWP, a nie będą pływać jedynie niektóre wersje (Rak np.). W takim wypadku ideałem byłby... Kurganiec! A dokładniej wóz podobny do Kurganca, niezle opancerzony już bazowo, pływający dzięki zewnętrznym modułom wypornościowym oraz posiadający możliwość prędkiego i łatwego dopancerzenia (oraz masę bojową do 35 ton). Taki pływający BWP mógłby być wprawdzie nieco niepotrzebnie skomplikowany, ale jedynie taka filozofia konstrukcji gwarantuje maszynę jednocześnie pływającą, udaną oraz zapewniającą wysoką przeżywalność na polu walki. 5. Możliwości Nasz przemysł nigdy nie był potęgą pancerną wbrew często powtarzanym mitom, NIGDY nie produkowano w Polsce seryjnie własnych czołgów ani innych bardziej skomplikowanych pojazdów opancerzonych (powstały jedynie dwa prototypy przed wojną i dwa demonstratory technologii). Wszystko, co produkowaliśmy, to były licencje, składaki licencji bądz modernizacje licencji. Znaczy to, że polski przemysł niestety nie ma zbyt wielkiego doświadczenia. Czy da się je nadrobić? Pewnie tak, ale o skali problemów niech świadczy fakt, że Niemcy dopiero w bieżącym roku zaakceptowali w pełni Spz Puma, zaś Rosjanie dopiero w 2016 mają zacząć wdrażać czołgi nowej generacji. Obydwa kraje o bezprecedensowo wielkim doświadczeniu rozpoczęły swoją przygodę z następcami (odpowiednio dla Spz Marder i czołgów T-64/72/80) jeszcze w latach 80. ubiegłego wieku... My zaś oficjalnie chcemy w kilka lat skonstruować i wdrożyć dwie różne rodziny skomplikowanych pojazdów... Finansowo sprawa wygląda nie lepiej. Gepard, który oficjalnie ma być pojazdem czołgopodobnym (lub wręcz czołgiem nowej generacji, jednak o innym układzie, niż T-14), ma powstać za około 100 mln zł (dodajmy nawet optymistycznie 20 mln na Andersa i bliżej nieznaną mi sumę, którą w 2010 przyznano OBRUM na rozwój zagadnienia). Tymczasem, programy czołgów podstawowych Altay i Type 10, kosztowały po około 1,5 miliarda złotych (sic!), bez produkcji wozów seryjnych, wymiany otoczki i całej reszty kosztów, które należy ponieść przy wymianie pokoleniowej. Czy nas na to stać? Na razie wygląda, że niestety nie, tym bardziej, że wstępne sumy zaplanowane w PMT na realizację poszczególnych zadań zwykle wyglądają na niedoszacowane. Już przy programie śmigłowców ukazało się to w pełnej, złowieszczej krasie... Pomóc powinno zwiększenie budżetu MON, ale nie do zakładanych 2% PKB, lecz więcej. Nie stać nas? Stać w 2015 wydatki na obronę przekroczą 2,3% PKB, wskutek spłaty raty za F-16... O bankructwie tymczasem nic nie słychać. Pytanie tylko, czy dla pozyskania tak niewielkiej liczby wozów się to opłaci? Czy nie lepiej pójść drogą rosyjską i skonstruować: -lekką platformę z silnikiem z przodu (opcjonalnie pływającą) pod zabudowy (Borsuk) -ciężką platformę z silnikiem z przodu (zunifikowaną częściowo z powyższą) pod ciężki BWP i inne ciężkie zabudowy (Wilk?) -ciężką platformę z silnikiem z tyłu jako następcę wszystkich polskich czołgów, także Leo 2 (Gepard) Program musiałby zostać jednak bardziej rozciągnięty w czasie, wymagałby też pozyskania szeregu technologii. Dość powiedzieć, że z ok. 500 mln USD, jakie Turcy wydali na stworzenie czołgu Altay, około 390 milionów powędrowało do Korei w ramach zapłaty za wszelką pomoc technologiczną.... Bartłomiej Kucharski, Koryczany, 26.04.15