O duchowości z krwi i kości / DEON.pl http://www.deon.pl/religia/rekolekcje/adwent-2010-rekolekcje/piorko...
Nie ma ludzi przegranych
Dariusz Piórkowski SJ
Rodowód Jezusa Chrystusa, syna Dawida, syna Abrahama (Mt
1,1).
Jeśli uczciwie spojrzymy na nasze rodziny, bliskich i dalekich krewnych, żyjących i
zmarłych, to dojdziemy do wniosku, że są one dalekie od doskonałości. W każdej
rodzinie znajdzie się jakaś czarna owca. Tu i ówdzie latami rozgrywają się rozmaite
dramaty i konflikty. Zmagamy się z trudnościami ekonomicznymi, z własnymi
wadami, z różnego rodzaju brakami. Przeżywamy wspólnie chwile szczęścia i
radości, głównie na weselach i rocznicach. Zjeżdżamy się na pogrzeby. I tak to się
(fot. tollieschmidt/flickr.com)
wszystko kręci. Nasze rodziny, by odwołać się do eufemizmu, są różne . Ale
robimy co możemy. Ród trwa i życie idzie powoli do przodu.
Nie inaczej wygląda sprawa z przodkami Jezusa. Na pierwszy rzut oka, Ewangelia dzisiejsza wydaje się monotonna i dziwna. Co
u licha ma to wszystko znaczyć? To tak jakby ktoś kazał nam z uwagą słuchać lektury książki telefonicznej. W genealogii
Jezusa pada wiele imion, które właściwie niewiele nam mówią. Po co więc umieszczać coś takiego w Ewangelii? I jaki to ma
związek z nami, z naszą wiarą i życiem?
Przede wszystkim, starożytni pisarze, do których należą również ewangeliści, nie zapisywali w tekstach o wielkich bohaterach
zbędnych informacji. Zanim zabrali się do pracy, wszystko skrzętnie przemyśleli, bo papirusy były drogie. Nie mieli luksusu
pisania na maszynie czy w komputerze. Jeśli więc św. Mateusz wplata całą listę niemalże anonimowych ludzi w historię życia
Jezusa, to musi w tym kryć się jakiś zamysł.
Ogólnie rzecz ujmując, genealogia ma ukazać zakorzenienie Jezusa w tradycji Izraela oraz w historii ludzkości. Następowanie
kolejnych pokoleń dowodzi, że historia jest rzeczywistością osobową, wypadkową Bożego działania a także ludzkiej wolności,
bez względu na to, jakie byłyby koleje tej przedziwnej współpracy. Bóg Biblii nigdy nie majstruje czegoś za plecami człowieka,
lecz od początku włącza go w swoje plany, bez próby siłowych rozwiązań.
Rodowód otwierają i zamykają dwie największe postaci wiary: Abraham i Maryja. Obecność patriarchy wskazuje na to, że
Jezus, a w ślad za Nim chrześcijaństwo, jest posłane do wszystkich narodów. Narodzenie z Dziewicy potwierdza synostwo Boże
Jezusa. A kogo mamy pośrodku? Pojawia się inna ważna postać król Dawid. Tylko on dzierży ten tytuł, ponieważ Mesjasz,
syn Dawida, miał być związany z instytucją królestwa. Jezus jest ostatnim i zarazem paradoksalnym królem Izraela, o czym
świadczy, co prawda prześmiewczo, tabliczka przybita do krzyża.
Gdy jednak jeszcze baczniej przyjrzymy się osobistościom wyliczonym w drzewie genealogicznym, to zauważymy szokującą
prawdę. Wśród członków rodziny Jezusa są także ludzie, którzy nie zapisali się w historii jedynie złotymi zgłoskami. Na
przykład, Jakub, który za namową matki, podstępem zdobył prawo pierworództwa od swego brata Ezawa. Dawid kazał zabić
Uriasza, aby zatuszować cudzołóstwo z jego żoną Batszebą. Salomon dopuścił się kultu bożków, idąc za przykładem swoich
nałożnic.
W genealogii Jezusowej pojawiają się także kobiety, ale, co może dziwić, oprócz tych najbardziej szlachetnych jak Sara,
Rebeka, czy Rachela, spotykamy i takie, które nie zawsze świeciły świetlanym przykładem, i w dodatku były pogankami
(Kananejkami).
Tamar uwiodła swego teścia Judę i miała z nim dwójkę dzieci. Rachab, prostytutka z Jerycha, ukrywa wywiadowców
izraelskich. Batszeba żona Uriasza, nie protestowała, kiedy Dawid wciągnął ją do łóżka. Rut Moabitka, jako obca weszła do
Narodu Wybranego. Wszystkie te kobiety w dość skandalicznych lub dziwnych okolicznościach zaszły w ciążę, co okazało się
jednak zbawienne dla Izraela. Jeden z najmądrzejszych królów Izraela, Salomon, był synem Batszeby i Dawida. Jezus miał więc
dość znamienitych protoplastów, ludzi utalentowanych, ale też grzesznych; bogatych, ale również ubogich. Krew, która
płynęła w żyłach Chrystusa, wywodzi się od takich właśnie krewniaków: wielkich i małych zarazem, heroicznych i tchórzliwych.
Dysfunkcjonalność rodu Jezusa ma nas przekonać, że Bóg włącza do swego dzieła także osoby popełniające błędy. Nie
wszyscy stali się od razu świętymi. To sam Bóg ich powoli uświęcał, poddawał próbom i przeprowadzał swoje zamysły. Pisząc
prosto po krzywych liniach, Bóg pokazuje, że historia świata nie jest chaosem, córką fatum i splotu przypadków, nawet jeśli tak
nam się czasem wydaje. Biblia pokazuje, że żadna z tych wielkich postaci nie jest zdefiniowana jedynie przez swoje grzechy i
porażki. Najgłębiej określa je ich przymierze z Bogiem, które nie zostało zerwane, nawet jeśli czasem z ich winy wszystko się
pokomplikowało.
My też pomimo naszego poczucia znikomości w dziejach świata i historii zbawienia, odgrywamy ważną rolę w realizacji zamysłu
Boga. Jesteśmy Ciałem Chrystusa, czyli kontynuacją Jego starotestamentalnej rodziny. Włączenie genealogii do Ewangelii służy
naszemu pokrzepieniu, że Bóg działa przez nasze wzloty i upadki. Nie zraża się i nie rezygnuje z nas, chociaż nieraz noga nam
1 z 1 2010-12-17 15:57
Wyszukiwarka
Podobne podstrony:
20 1 Nie ma ludzi przegranychDziś prawdziwych cyganów już nie manie ma cie drabina jakubaŚpiewnik nie ma to jak pierwszaKobieta nie ma prawa bez zgody męża wyjść z domu (12 04 2009)nie ma w nim zadnego wdziekuwięcej podobnych podstron