TABAKIERA


Sąsiad przypomniał sobie o kablówce. Wytrzymałam dwadzieścia minut dance'owej muzyki, lecz wreszcie rzuciłam ze złością zeszyt od matmy. Co z tego, że miała być klasówka. Matematykę można spokojnie poprawić, a ja nie byłam w stanie się skupić. Szkoda, że w telewizji nie puszczali muzyki miłej mym gustom - gdybym mogła posłuchać w odbiorniku zespołów, które widywałam w Jarocinie i na Woodstocku, byłoby znacznie milej...
Westchnęłam i włączyłam Kataszę Heya. Nuciłam cicho z Nosowską, rozglądając się po małym, żółtym pokoju. Nagle mój wzrok przykuło małe, czarne pudełeczko wciśnięte między flakony perfum a kosmetyczkę. Wzięłam je do ręki i otworzyłam dyks, po czym powąchałam zawartość. Tabaka nadal utrzymywała swój kolor oraz zapach. A jak ze smakiem?
Wygięłam kciuk prawej ręki, a następnie nasypałam odrobinę proszku na anatomiczną tabakierę. Delikatnie wciągnęłam i zaraz poczułam się lepiej. Potem druga dziurka. Spojrzałam z delikatnym uśmiechem na tabakierę, wodząc opuszkami palców po wygrawerowanych na niej napisach.
Przypomniałam sobie, jak tabaczyłam pierwszy raz, jak waniliowy Chapman spływał mi do gardła i załzawiły się oczy oraz zaczęłam kaszleć, ale potem na mieście wszystko pachniało wanilią... Nie wciągnęłam tej tabaki do końca. Nie dlatego, iż była gówniana. Odkupiłam ją od niego.
Otworzyłam drewnianą szkatułkę i spod tymbarkowych kapsli wyciągnęłam jego tabakierę, po czym ją otworzyłam. Nadal czułam charakterystyczny zapach wanilii i tytoniu. Przypomniałam sobie jego minę i pytanie "Po co ci ta tabaka?", gdy dawał mi ją albo jak mówił w lesie, że sądził, iż kto jak kto, ale ja nigdy nie wpadnę w żaden nałóg... Cóż, ja również. Nadal pamiętałam, jak wyrzucałam mu, że to przez sproszkowany tytoń miał zator krwi.
Szkoda, że tabaka nie może zabić. Ale i tak postanowiłam, iż jeśli jednak wreszcie ośmielę się ze sobą skończyć, to koniecznie przedtem zatabaczę ostatni raz. Do jednej dziurki Gawitha, do drugiej Red Bulla. Chyba że będę miała coś lepszego.
Ścisnęłam w dłoni ten mały, tak bardzo ważny sentymentalnie dla mnie przedmiot, po czym ukryłam go ponownie w szkatułce, obok pudełeczka z nieprzydatnym mi zwykłym tytoniem i ukryłam pod kapslami. Jeden z nich, który miał dla mnie szczególne znaczenie, głosił "Miłość jak narkotyk".
Niestety, uzależniłam się od Ciebie na długo przed zażyciem tabaki, którą sam wciągałeś.

10.10.11 TABAKIERA

Wyszukiwarka