scott Joplin (1868-1917) trudno sobie wyobrazić dwóch współczesnych muzy- ków bardziej różniących się od siebie zarówno sty- lem muzycznym, jak i środowiskiem, w którym działali, niż Frederick Delius i Scott Joplin, mimo że obydwaj żyli i pracowali w tym samym czasie na południu Stanów Zjednoczonych. Delius, który urodził się w Bradford w 1862 roku był tylko o 6 lat starszy od Joplina. Obydwaj cierpieli na kiłę trzeciorzędową, chorobę, która zrujno- wała im życie i w końcu doprowadziła do śmierci, żyli zaś w latach, w których medycyna poczyniła olbrzymie postępy na polu rozpoznawania i leczenia tej choroby. KIŁA PRZED ODKRYCIEM ANTYBIOTYKÓW Kiła (syfilis) jest chorobą przenoszoną przez kontakt płciowy, powodowaną przez delikatne drobnoustroje o spiralnym kształcie, zwane krętkami bladymi (Trepone- ma pallidum). W pierwszych latach XX wieku można było ją skutecznie leczyć, ale nie we wszystkich przypadkach całkowicie wyleczyć. Kiła postępuje wolno, manifestuje się najróżniejszymi objawami, i jak mityczny Proteusz występować może pod różnymi postaciami. Jeszcze dziś może przedstawiać duże trudności diagnostyczne. Proce- sy chorobowe mogą zaatakować każdy narząd. Z tego powodu medycyna bardzo wolno poznawała przyczyny, epidemiologię i różnorodną symptomatologię tej choro- by. "Kto poznał syfilis - poznał medycynę" powiedział sławny lekarz kanadyjskiego pochodzenia, sir William Osler. Epigram ten doskonale charakteryzuje centralną rolę, jaką ta choroba odgrywała w patologŹŹ człowieka. Odkrycia krętka bladego dokonał w roku 1905 Fritz Schaudinn. W 1907 August von Wassermann opracował diagnostyczny odczyn, który polegał nie na wykrywaniu krętków w organizmie chorego, ale na wykazaniu obec- ności przeciwciał. Odczyn ten pozwalał na rozpoznawa- nie nie tylko ostrej fazy kiły pierwszorzędowej, ale i póź- niejszych chronicznych postaci, w których wykrycie sa- mych krętków nie udaje się. Większość dzisiejszych me- tod diagnostycznych kiły oparta jest na zasadzie odczy- nu Wassermanna. Badania wykonane na przełomie XIX i XX wieku wy- kazały, że 10-15% populacji Europy i Ameryki Północnej było w jakimś stopniu zakażone kiłą. Choroba występo- wała częściej w warstwach ludności upośledzonych pod względem socjoekonomicznym. W Ameryce na przykład wykazano, że liczba zakażonych wśród warstw biedniej- szych sięgała 20%, podczas gdy w najbogatszych wyno- siła 0,5%. Prostytucja była częstszym niż dzisiaj źródłem zakażenia, ponieważ nie znano wówczas skutecznego le- czenia, zapobiegającego przekazywaniu infekcji. Europejska literatura medyczna z połowy XVI wieku zawiera wiele wzmianek o tej chorobie. Girolamo Fraca- storo jest autorem poematu opisującego podróż pasterza imieniem Syphilis na wyspę Haiti, gdzie miejscowa lud- ność była dotknięta odrażającą zarazą. Choroba wzięła swą nazwę od imienia owego pasterza, który - jak opisuje Fracastoro - podczas pobytu na Haiti zaraził się kiłą. Wkrótce po poemacie Fracastora ukazał się tekst O przeklętych wrzodach, w którym zwrócono uwagę na związek między pierwotną zmianą na narządach rod- nych a późniejszymi dolegliwościami. Wielu XVI-wiecz- nych autorów twierdzi, iż choroba miała swój początek w Nowym Świecie, że przywlekli ją do Europy hiszpań- scy konkwistadorzy. Sprawa kolebki kiły jest wciąż spor- na. Wiek XV był świadkiem wielu odkryć i związanych z nimi ruchów ludności na niespotykaną dotychczas ska- lę; kiła mogła trafić do Europy bardziej skomplikowaną drogą. Choroba ta panuje endemicznie w Azji Mniejszej, na tej podstawie wielu autorów przypuszcza, że pierwot- nie panowała ona na kontynencie azjatyckim. Tak więc Haiti mogła być tylko "stacją etapową' w jej wędrówce. Ostatnio Haiti pełniła podobną rolę w rozprzestrzenianiu się zespołu nabytej utraty odporności (AIDS). Pewne dokumenty wykazują, że obwinianie nowo odkrytego kon- tynentu za sprowadzenie kiły do Europy było pewnego rodzaju literackim usprawiedliwieniem Europejczyków ze zniszczeń i mordów dokonanych w Nowym Świecie. Do upadku wielkich cywilizacji prekolumbijskich przyczyni- ło się bowiem wiele chorób zakaźnych przywleczonych z Europy; kiła mogła być jedną z nich [patrz Dodatek, s. 254]. Europejczycy w XVI wieku bardzo obawiali się zakaże- nia, kiła była wówczas groźną chorobą zakaźną, często prowadzącą do śmierci w ostrej fazie. Dziś wiemy, że krętki blade mnożą się bardzo wolno, kiła ma przebieg długotrwały, rzadko jest śmiertelna we wczesnych sta- diach. Opisywany przez autorów Renesansu jej gwałtow- ny przebieg możemy sobie wytłumaczyć między innymi synergizmem różnych chorób. Ówczesna ludność Europy była często chronicznie niedożywiona. Armie trapione były wieloma przewlekłymi chorobami, takimi jak mala- ria, dur, szkorbut, pyoderma (ropnie skóry) i wiele innych. Wiadomo, że u osób niedożywionych i cierpiących na długotrwałe schorzenia kiła ma często szybszy przebieg. Istnieje również możliwość, że jej XVI-wieczna postać roz- wijała się gwałtowniej; choroby zakaźne w szczytowej fazie epidemŹŹ mają, z przyczyn niezupełnie zrozumia- łych, ostrzejszy przebieg. Świat lekarski jeszcze dziś uży- wa jako synonimu łacińskiego słowa lues, co znaczy "plaga". Dziś kiła rozwija się w trzech stadiach. W pierwszym, tworzy się "zmiana pierwotna" w postaci twardego owrzodzenia błony śluzowej w miejscu zakażenia, a więc na ogół na narządach rodnych. Towarzyszy temu po- większenie okolicznych węzłów chłonnych. Zmiana pier- wotna znika po 6-12 tygodniach. W kile drugorzędowej pojawia się wysypka połączona z niewysoką gorączką. Wyjątkowo mogą wystąpić poważniejsze objawy, jak zapalenie opon mózgowych lub choroba nerek. Po pew- nym czasie choroba wchodzi w bezobjawowy okres uta- jony. Następnie może przejść w stadium kiły trzeciorzę- dowej, charakteryzującej się przewlekłymi zmianami za- palnymi o różnym umiejscowieniu, prowadzącymi do uszkodzenia różnych narządów. Jedną z postaci kiły trze- ciorzędowej jest neurosyfilis, a jego skutkiem - uszko- dzenie centralnego i obwodowego systemu nerwowego. Najczęstszymi formami kiły systemu nerwowego jest uwiąd rdzenia kręgowego (tabes dorsalis) i paraliż postę- pujący. Ten ostatni proces chorobowy obejmuje korę oraz tkankę mózgu; prowadzi do demencji, a także do paraliżu. Przed zastosowaniem penicyliny, większość pa- cjentów zakładów dla umysłowo chorych w Europie i Stanach Zjednoczonych stanowili chorzy na paraliż po- stępujący. W przebiegu tabes dorsalis uszkodzeniu ulega tkanka nerwowa rdzenia kręgowego i oczu. Towarzyszą mu mocne bóle, a także postępujący paraliż. Przed erą antybiotyków 10% przypadków kiły prowadziło do tabes dorsalis. Przez przeszło 400 lat w leczeniu tej choroby stosowa- no związki rtęci. Początkowo uważano, że działanie lecz- nicze rtęci polega na wywoływaniu ślinotoku i zwiększa- niu ilości wydzieliny oskrzelowej. Sole rtęci mają rów- nież właściwości moczopędne. Wierzono, że organizm wydala "pasożyty kiłowe" w tych wydzielinach. Ślinotok jest w rzeczywistości objawem zatrucia tym metalem. Rtęć należy do substancji wysoce toksycznych i stosowanie jej w leczeniu kiły było mocno krytykowa- ne. Goldwater wręcz uważa to za szarlataństwo. Jednak- że po starannej analizie danych z literatury można dojść do wniosku, że leczenie rtęcią było jednak w pewnej mierze skuteczne. Dodatkowe komplikacje wynikały z tego, że wiele objawów zatrucia rtęcią przypomina ob- jawy kiły. Z tego powodu, dopiero po odkryciu krętka bladego~(1905) i opracowaniu odczynu diagnostycznego (1907 lekarze mogli skutecznie analizować przebieg cho- roby i leczenia, a także orientować się, które objawy są pochodzenia chorobowego, a które są skutkiem leczenia. W tak zwanym "Oslo Study" (1910-1951) wykazano sta- tystycznie, że rtęć nie miała większego wpływu na prze- bieg choroby, ale miała lekki skutek paliatywny. Bizmut wprowadzono do leczenia kiły w latach 1880. Był bardziej skuteczny i z pewnością mniej toksyczny niż rtęć lub jod; pozostał podstawowym lekiem przeciwko kile w okresie po I wojnie światowej. W 1908 roku Paul Ehrlich zsyntetyzował salwarsan i neo-salwarsan- związki arsenu, które były skuteczniejsze niż bizmut; ale i neo-salwarsan nie zawsze gwarantował wyleczenie'. Penicylina została po raz pierwszy zastosowana do leczenia kiły w roku 1940 przez Johna Mahoneya w No- wym Jorku. Krętek blady jest niezwykle wrażliwy na ten lek; do dziś penicylina pozostaje najważniejszym lekiem przeciwkiłowym, jednakże nie jest w stanie wyleczyć nie- odwracalnych zmian kiły trzeciorzędowej. Stosowanie rtęci jako leku utrzymało się aż do lat 1950., choć w XX wieku dawki były dużo mniejsze. W czasach Deliusa ' W pierwszych latach XX wieku wiedeński psychiatra Julius Wagner- -Jauregg (1857-1940) próbował leczyć kiłę wysoką gorączką, którą wy- woływał przez wszczepienie pierwotniaka malarŹŹ (malarię leczono na- stępnie chininą). Metoda ta w połączeniu z neo-salwarsanem Ehrlicha dawała bardzo obiecujące wyniki. Za wprowadzenie tej metody Wa- gner-Jauregg otszymał w roku 1927 nagrodę Nobla w dziedzinie medy- cyny [przyp. tłum.]. i Joplina istniało wiele fachowych czasopism poświęco- nych wyłącznie sprawom związanym z rozpoznawaniem i leczeniem kiły. Dziś choroba ta utrzymuje się w krajach słabo rozwiniętych, gdzie jest poważnym problemem spo- łecznym. W krajach Zachodu, dzięki skutecznemu lecze- niu, przypadki późnej kiły należą dziś do rzadkości. Zmniejszyła się również liczba przypadków kiły pier- wotnej, która obecnie uważana jest za chorobę całkowicie wyleczalną. FREDERICK DELIUS Delius urodził się 29 stycznia 1862 roku w Bradford, Yorkshire, jako czwarte dziecko Juliusa i Elise Delius, Niemców z pochodzenia; otrzymał imię Fritz i od dzie- ciństwa biegle mówił po niemiecku. Dużą część swego życia spędził podróżując, przebywał w Europie oraz na południu Stanów Zjednoczonych. W ostatnich latach mieszkał w Grez-sur-Loing w północnej Francji. Delius, opisany przez Fenby'ego w jego wzruszającej książce Delius as I knew him (Delius, jakim go znałem), to pozbawiony poczucia humoru, skłonny do gniewu, schorowany człowiek. Jest to trafny opis kompozytora w późniejszych latach jego życia. W młodości Delius był dowcipnym, zmysłowym bon vivantem, lubiącym "cygań- ski" styl bycia. Był człowiekiem o silnej woli; odrzucił religię i zdecydowanie dążył do zdobycia uznania jako muzyk. Wyborowi zawodu muzyka sprzeciwiał się sta- nowczo jego bogaty ojciec. Muzyka Deliusa należy do szeroko pojętej kultury międzynarodowej. Z upływem lat zarówno w muzyce, jak i w osobowości Deliusa można zauważyć wpływ jego chronicznej choroby. Wraz z po- stępem trzeciorzędowej kiły oraz z nieubłaganie grożą- cym paraliżem i ślepotą zmienia się styl jego muzyki. Fakt, że kompozytor mimo swej choroby nie załamał się, świadczy o sile woli i nieugiętości charakteru. Istnieją pogłoski, że Delius nabawił się kiły na Flory- dzie w latach 1880., ale on sam przypuszczał, że zaraził się w Paryżu w roku 1895, od tamtejszej prostytutki. W młodości bowiem często zaglądał do paryskich do- mów publicznych, gdzie choroba ta występowała bar- dzo często. Podobnie Gauguin zapadł na nią mniej wię- cej w tym samym czasie. W dniu swoich 34. urodzin Delius poznał malarkę Jel- kę Rosen, przez kilka lat żyli z sobą, a następnie pobrali się w Grez 28 września 1903. Związek ten sprawiał De- liusowi duże problemy. Wiedział oczywiście, iż kiła jest przenoszona drogą płciową, ale jego obawy rozwiał le- karz, który stwierdził, że jego pierwotna zmiana się "za- bliźniła", wobec tego nie może zarazić chorobą żony. W późniejszych latach opowiadał przyjacielowi, że Jelka chciała mieć dzieci, ale on się temu sprzeciwiał z lęku, by dziecko nie urodziło się z wrodzoną kiłą. Delius był samotnikiem i wymagającym mężem, ale z drugiej stro- ny kochał swoją żonę głęboko. Wiemy to ze wspomnień Clare Delius, siostry kompozytora, która również w po- dobny sposób charakteryzuje ich ojca. Delius nie dowierzał ówczesnemu konwencjonalnemu leczeniu kiły. Podobnie jak jego przyjaciel, Percy Grain- ger, interesował się homeopatią. Leczył się również bez- skutecznie związkami jodu i saletrą, a w roku 1930 radził się nawet hipnotyzera nazwiskiem Erskine. W grudniu 1910 roku Delius miał poważny nawrót cho- roby. Udał się na kurację do sanatorium w Dreźnie, gdzie leczył go doktor W. Bothe, który stwierdził, że od 1895 roku Delius miał trzy nawroty kiły, oraz że cierpiał na powtarzające się "kryzysy gastryczne". Przeprowadzone badania wykazały poważną utratę siły w proksymalnych mięśniach kończyn, a także guzkowate zmŹany kiły trze- ciorzędowej na udzie kompozytora. Ponadto Bothe wy- krył utratę głębokich odruchów ścięgnistych i asymetrię źrenic, które nie reagowały na światło. Odczyn Wasser- manna był silnie dodatni. Delius nie zgodził się na kura- cję salwarsanową. Wolał leczenie homeopatyczne, które oczywiście nie odniosło żadnego skutku i choroba postę- powała dalej. Później ubytki skóry zagoiły się, pozosta- wiając charakterystyczną papierowatą bliznę. Choroba rozwijała się w dalszym ciągu. Delius miał następne "kryzysy gastryczne" - bóle brzucha, charak- terystyczne dla uwiądu rdzenia, oraz bóle nóg, początko- wo przypisywane atakowi ischiasu, które później okaza- ły się również objawami uwiądu rdzenia. Wystąpiły tak- że bóle oczu i pogorszenie się wzroku. W 1921 roku Delius zaczął tracić władzę w rękach, a pod koniec roku wystąpił obustronny paraliż rąk. Mógł jeszcze chodzić przy pomocy dwóch lasek, ale z końcem roku poruszał się tylko na wózku inwalidzkim. Stał się niecierpliwy i trudny we współżyciu, ponieważ jego umysł był jeszcze jasny i nie dotknięty chorobą. W 1922 roku wyjechał na kurację do Bad Oyenhausen koło Hanoweru. Był tak wyniszczony, że nie poznała go jego siostra, Cla- re. Paraliż i wyniszczenie spowodował kiłowy zanik mię- śni, będący wynikiem uszkodzenia nerwowych włókien motorycznych2 przebiegających w rdzeniu kręgowym, co dowodziło,~że proces kiłowy objął rdzeń kręgowy. Następnie Delius został zbadany przez brytyjskiego lekarza sir Johna Conybeare'a. Kartoteki pacjentów zo- stały zniszczone po jego śmierci, ale Conybeare przed śmiercią opowiedział o przypadku Deliusa kolegom. Doktor Philip Jones opisał później przebieg spotkania Conybeare'a z Deliusem w "The Times". Według niego Conybeare wątpił w to, że Delius miał kiłę. Po zbadaniu pacjenta nie stwierdził uszkodzeń rdzenia kręgowego. Ponadto w tym czasie odczyn Wassermanna wypadł ujem- nie. Jones podał w wątpliwość rozpoznanie kiły u Deliu- sa i sugerował, iż kompozytor chorował na zupełnie inną neurologiczną chorobę: dziedziczną degenerację móżdż- ku i rdzenia kręgowego. z Zanik mięśni był zjawiskiem wtórmym, spowodowanym uszkodze- niem włókien nerwowych, które je zasilają. Ta diagnoza nie jest prawidłowa. U jednej trzeciej pa- cjentów cierpiących na późną kiłę odczyn Wassermanna może wypaść ujemnie, a ocena uszkodzenia rdzenia krę- gowego u chorych z tak zaawansowanym neurologicz- nym schorzeniem jest trudna. Stopień uszkodzenia rdze- nia kręgowego mógł się zwiększyć w dalszym stadium choroby. Zmiany skórne, dodatni odczyn Wassermanna (we wcześniejszym stadium) i w pełni udokumentowana historia wczesnej kiły upewniają o prawidłowości rozpo- znania choroby. Philip Jones, przy współudziale neurolo- ga J.R. Herona, zrewidował swoje wcześniejsze wnioski w pracy zatytułowanej A Fever Diluted by Time. Zapalenie nerwu wzrokowego postępowało bardzo szybko. W roku 1922 wystąpiła ślepota, ale Delius mógł ciągle jeszcze odróżniać światło od ciemności. Ponieważ jasne światło powodowało ból oczu, musiał nosić ciemne okulary. DELIUS I ERIC FENBY Pomimo tak zaawansowanej choroby neurologicznej, umysł kompozytora funkcjonował prawidłowo. Mógł komponować, lecz ślepota i paraliż nie pozwalały mu na pisanie. Jelka nie miała dostatecznej wiedzy muzycznej, aby pisać pod dyktando. Percy Grainger był zbyt zajęty własnymi pracami, i również nie mógł pomóc. 22-letni Eric Fenby rodem z Yorkshire okazał się ideal- nym sekretarzem. Był cierpliwy, czuły i altruistyczny. Pi- sał pod dyktando od 1928 roku aż do śmierci Deliusa w 1934. Delius nieraz zmieniał zdanie i kazał Ericowi niszczyć rezultaty wielu dni pracy. Często po wielogo- dzinnym wytężonym wysiłku obydwaj mężczyźni byli zupełnie wyczerpani. Najważniejsze utwory, które po- wstały w wyniku tej niecodziennej współpracy, to A Song of Summer, innelin Prelude, Idyll i Songs of Farewell. Catherine Barjansky pozostawiła opis Deliusa z tych późnych lat: Delius był jak duch, wyniszczony, bezkrwisty, ciało sztywne jak u trupa. Twarz wyrażała uduchowioną piękność, czoło wy- sokie i szlachetne, oczy zapadnięte, powieki półprzymknięte, nos wąski, orli, usta delikatne i piękne w kształcie. Wąskie blade ręce leżały bezradne na kolanach. Siwe włosy długie, tak długie, że opadały na odpięty kołnierz jego białej jedwabnej koszuli sportowej... Jego wygląd świadczył o czułej i troskli- wej opiece żony. Pomimo swej bezradności wyglądał wyjątko- wo wytwornie. Ostatnie fotografie Deliusa potwierdzają trafność opisu Catherine Barjansky. Pomimo zaawansowanego procesu chorobowego twarz miał pogodną; jakby nieziemską. Było to wynikiem atrofŹŹ i paraliżu mięśni twarzy. Opadnięcie powiek (ptosis) jest również skutkiem paraliżu odpowied- nich mięśni. Rozległy kiłowy zanik mięśni potęgował wrażenie wychudzenia i wyniszczenia. ŚMIERć Stan zdrowia zarówno Deliusa, jak i jego żony pogor- szył się znacznie w 1934 roku. Fenby w wzruszający sposób opisuje ten okres w swej monografŹŹ Delius as I knew him (Delius, jakim go znałem). Wspomina, że w kwie- tniu 1934 roku doszły do niego niepokojące wieści o po- gorszeniu się zdrowia kompozytora. Niezwłocznie napi- sał do Jelki, która potwierdziła jego najgorsze obawy. Napady bólu, dziedzictwo trzeciorzędowej kiły były mocniejsze niż kiedykolwiek przedtem: 8. 03. 34
Kochany Eryku: Nie, Fred nie jest poważnie chory, ale musimy być bardzo ostrożni... Najgorsze jest, że prześladują go okropne napady bólu, powracające codziennie o tej samej porze (godz.17); trwają całą noc, jeżeli nie zażyje lekarstwa, co normalnie robi. Ale oczywiście wszystko to powoduje, że rano jest słaby i wymę- czony. Jellca prosiła Fenby'ego, aby przyjechał do Grez, bo sama nie czuła się najlepiej; gdyby zaś Fenby mógł pomóc w opiece nad kompozytorem, ona mogłaby zająć się wła- snym zdrowiem. Fenby przyjechał do Grez w maju. Był wstrząśnięty stanem, w jakim zastał Deliusa, jeszcze bardziej wycień- czonego, niewątpliwie na skutek zaniku mięśni. Lekarze zalecili małosolną i ubogą w białko dietę, prawdopodob- nie w związku z rozwijającą się niewydolnością krąże- nia, jaka w późnej kile powstaje z powodu uszkodzenia tętnic i zastawki aorty. Ból nie ustępował teraz ani na chwilę. Co gorsza, oka- zało się, że choroba Jelki to nieuleczalny nowotwór. Le- karze obliczyli, że Delius ma przed sobą najwyżej kilka miesięcy życia, postanowiono więc chorobę żony zatrzy- mać przed nim w tajemnicy. Umysł kompozytora funk- cjonował normalnie. Fenby czytał mu głośno, aby w ten sposób odwrócić jego uwagę od ciągłego bólu: Z upływem dni napotykałem coraz większe trudności. Robi- łem co mogłem, aby trzymać przed nim w tajemnicy jej choro- bę, a przed nią jego stan. Przed upływem dwóch tygodni ja także byłem już u kresu wytrzymałości. Pyrethane, który poda- wano Deliusowi na złagodzenie bólu, powodował takie zabu- rzenia trawienne, że z dnia na dzień słabł coraz bardziej. Nie mógł spać nawet podczas mojej lektury. Czytałem teraz już przez 9 godzin dziennie i przez większą CZęść nocy. Lektura była jedyną ulgą w jego ciągłych bólach. Ponadto nie mógł wytrzymać przez dłuższy czas w jednej pozycji. Musiałem więc podnosić go za poły piżamy i przewracać, co wywoływało bóle pleców. Oczywiście można to było zrobić przy pomocy armŹŹ pielęgniarek, ale on zwolnił wszystkie. W tym czasie tolerował z konieczności tylko jedną. Jak widać sytuacja wymagała od Fenby'ego olbrzymiej odporności psychicznej. Na szCZęście poprawiła się ona w pewnym stopniu, gdy lekarzom udało się zmniejszyć nieco bóle. W tym czasie odwiedził Deliusa kompozytor Balfour Gardiner. Gdy opuszczał Grez, zauważył znacz- ne pogorszenie stanu zdrowia Deliusa. 8 czerwca przywie- ziono Jelkę ze szpitala, aby mogła się zobaczyć z mę- żem. Fenby, jak zwykle, czytał mu głośno, kiedy zauwa- żył, że chory zapada stopniowo w śpiączKę. Oto jego relacja o tym, jak oczekiwał z niecierpliwością przybycia lekarza, i o ostatnich chwilach Deliusa: Gdy tak czytałem, zauważyłem, że stopniowo traci zaintere- sowanie, powoli zapadając w śpiączkę. Natychmiast wezwa- łem lekarza. (Jednym ze środków ostrożności, które Delius przedsięwziął dla zapewnienia sobie odosobnienia, był zakaz założenia telefonu. Teraz stworzyło to poważny problem...) Przybyły lekarz wstrzyknął morfinę i wkrótce zapanował spo- kój. Jednak gdy działanie narkotyku osłabło, Delius znów za- czął być niespokojny; domagał się, abym mu czytał. Czytałem tak przez całą noc do ósmej rano, aż do powrotu lekarza. Po- wiedział, że istnieje jeszcze jedna możliwość ożywienia go: spro- wadzenie żony ze szpitala. Około południa pani Delius sie- działa już przy chorym na wózku inwalidzkim. Zostawiłem ich samych. Było już wtedy jasne, że Delius odchodził. Nie był w stanie mówić, a tylko chciał słyszeć kojący głos, na który nie potrzebował odpowiadać... Lekarz przychodził teraz co cztery godziny. Wieczorem tego dnia, w piątek 8 czerwca miał lepszy moment. Gdy żona zbliżyła się do łóżka i odezwała, wymam- rotał: "Cieszę się, Jelka!" oraz uśmiechnął się lekko. Później znowu cierpiał tak, że ból wykrzywił mu twarz, a pielęgniarka i ja robiliśmy, co w naszej mocy, aby nie dopuścić, by wypadł z łóżka. W końcu po nocy trudnych do opisania okropności, których nigdy nie zapomnę, we wczesnych godzinach rannych, przybył znowu lekarz ze strzykawką morfiny; od szóstej rano Delius zapadł w głęboki, lecz hałaśliwy sen... Namówiono mnie, abym trochę odpoczął. O czwartej nad ra- nem w niedzielę obudzono mnie... pielęgniarka powiedziała, że wkrótce będzie po wszystkim. Inni nalegali: "Przemów do niego!" Wiedziałem, że to beznadziejne, ale pochyliłem się nad konającym i zawołałem: "Delius, Delius, to Eryk!". Do tej pory nie widziałem Śmierci. Dotychczas zawsze koja- rzyłem ten moment z obecnością duchownego, lekarza, łez, lecz gdy nadeszła, byliśmy sami. Gdy już od jakichś pięciu minut wydawało się, że nie żyje, rozpiąłem bluzę piżamy i wy- czułem, że serce jeszcze kołatało. Ująłem go za rękę i czułem, jak stygnie. To był koniec. Sporządzono maskę pośmiertną, a następnie wystawio- no ciało w domu. Najpierw pochowano Deliusa w tym- czasowym grobie w Grez, a w maju 1935 roku ekshumo- wane prochy przewieziono do AnglŹŹ i pochowano w Limpsfield, Surrey. Jelka Delius zmarła 28 maja 1935 roku. Przez ostatnie miesiące życia przebywała w zakła- dzie dla przewlekle chorych. Została pochowana obok męża.
SCOTT JOPLIN Scott Joplin urodził się 24 listopada 1868 roku w Texar- cana, w stanie Teksas. Fakt jego urodzenia nie został od- notowany w żadnym oficjalnym dokumencie, po śmierci zaś pochowano go w zbiorowym grobie. Różne okolicz- ności, bieda, choroba i przesądy społeczne, uniemożliwi- ły pełny rozwój jego talentu, lecz mimo to osiągnięcia Jo- plina są godne podziwu. Przez ostatnie 5 lat swego życia Joplin był ciężko chory, cierpiał na otępiającą chorobę psychiczną, będącą rezultatem kiły układu nerwowego. Joplin był jednym z pierwszych kompozytorów pocho- dzenia murzyńskiego, których dzieła zostały wydane drukiem. Najbardziej znane są jego "ragi" fortepianowe charakteryzujące się dużą złożonością harmoniczną. Jo- plin jest najwybitniejszym przedstawicielem stylu Rag- time3. Napisał dwie opery w stylu rag; pierwsza z nich zaginęła; treść drugiej, zatytułowanej Tremonisha, wyka- zuje, że Joplin był bystrym obserwatorem stosunków ra- sowych w ówczesnej Ameryce. Opera zajmuje się takimi problemami, jak przesądy społeczne, edukacja, zabobony religijne i samookreślenie się Murzynów. Mimo że jako dziecko otrzymał tylko pobieżne wy- kształcenie, Joplin wyróżniał się niezwykłą inteligencją. Jego wybitne zdolności muzyczne zwróciły uwagę na- 3 Ragtime to żargonowy skrót od ragged time - "poszarpany rytm"; termin nawiązujący do synkopowanego rytmu tej muzyki. uczycieli muzyki, wywodzących się ze społeczności murzyńskiej, którzy udzielali mu lekcji za darmo lub za małą opłatą. Otrzymał wykształcenie w zakresie za- chodnich form muzycznych, a jednocześnie posiadając znajomość tradycyjnej muzyki murzyńskiej, stał się zdol- nym kompozytorem i utalentowanym improwizatorem. W okresie kiedy społeczeństwo amerykańskie zdomino- wane przez białych powstrzymywało rozwój kultury afro- amerykańskiej, Joplin uważał, że muzyka Murzynów ame- rykańskich powinna zwrócić na siebie uwagę całego spo- łeczeństwa. Jego wytrwałość, poświęcenie i ambicja spra- wiły, że spora część jego marzeń urzeczywistniła się. W połowie lat 1880. Joplin opuścił dom i wkrótce zo- stał wędrownym pianistą. Przemierzał środkowozachod- nie stany koleją i statkiem, zarabiając na życie grą w ba- rach oraz na uroczystościach rodzinnych. W dzielnicach domów publicznych i knajp, gdzie segregacja rasowa nie była ściśle przestrzegana, utalentowany muzyk, który potrafił zabawić klientelę, był zawsze mile widziany (na- wet jeżeli był czarny). Joplin stał się bardzo popularny. Był niewysoki, mierzył 170 cm, ale cechowała go mocna budowa. Znano go jako cichego i rozważnego. Podobno grał wolniej i z większą ekspresją niż jego rywale, chcąc w muzyce wyrazić swe uczucia, a nie popisywać się bra- wurą wykonania. Po wydaniu jego utworu Maple Leaf Rag Joplin zdobył sławę w społeczności murzyńskiej - biali wydawcy zwy- kle niechętnie wydawali utwory murzyńskich kompozy- torów. Mimo że utwór cieszył się wielkim powodzeniem na rynku, nie przyniósł mu wielkiego uznania wśród bia- łej publiczności. Korzyści finansowe były również zniko- me - honorarium autorskie wynosiło jeden cent od egzemplarza. Gdy Joplin zaczął lepiej zarabiać, wynajmował sale i organizował koncerty, aby spopularyzować swoją mu- zykę. Pomimo tych wysiłków popularność jego ograni- czała się do społeczności murzyńskiej i nielicznych bia- łych koneserów. Alfred Ernst, dyrektor St Louis Sympho- ny Society, bardzo wysoko oceniał młodego kompozyto- ra i starał się o zorganizowanie europejskiego tourne dla Joplina. Plany nie zostały zrealizowane, a krótki okres towarzyszącej im reklamy też przeszedł bez echa. Ostatnie lata życia Joplina charakteryzowała stopniowa utrata zdrowia spowodowana kiłą układu nerwowego. Zaraził się chorobą w latach 1890.; było to bezpośrednim powodem jego zmierzchu. Choroba najwyraźniej manife- stowało się w jego grze, która stała się amatorska i cha- otyczna. W kile układu nerwowego często następuje uszkodzenie tylnej części rdzenia kręgowego. Skutkiem tego chory traci mięśniowo-stawowe (wewnętrzne) po- czucie pozycji kończyn. To powoduje niemożność utrzy- mania równowagi bez kontroli wzroku, a następnie utra- tę kontroli nad ruchami. Przyjaciele ze zdziwieniem i smutkiem zauważyli, że ten kiedyś wysoce uzdolniony pianista bębni bez wyczucia na fortepianie. W miarę postępu paraliżu gra Joplina straciła ekspresję i stała się prawie niesłyszalna. Kliniczne rozpoznanie kiły zostało potwierdzone badaniem laboratoryjnym. W tej sytuacji lekarze nie mogli zatrzymać postępu choroby. Stopniowo zaCZęła zanikać pamięć i inne funkcje inte- lektualne. Joplin stał się grubiański i drażliwy. Ucznio- wie go opuścili. W 1916 roku paraliż i osłabienie posu- nęły się tak daleko, że musiano Joplina umieścić w zakła- dzie. Rozpoznano paraliż postępujący - stadium kiły, w którym dochodzi do uszkodzenia kory mózgowej, co powoduje ciężką demencję. Gdy jesienią 1916 roku przy- jęto go do Manhattan State Hospital, nie poznawał już odwiedzających go przyjaciół. Zmarł 1 kwietnia 1917; po- chowany został w zbiorowej mogile. PODSUMOWANIE Choroba skróciła znacznie karierę Joplina; u Deliusa ta sama infekcja zaczęła się dawać we znaki dużo później. Z medycznego punktu widzenia te dwa przypadki, tak odmienne w przebiegu choroby, są przykładem wielora- kich możliwości destrukcyjnych kiły przed odkryciem penicyliny. Będąca kiedyś plagą ludzkości, dziś kiła zo- stała w znacznym stopniu opanowana, przynajmniej w krajach Zachodu. Dwa omawiane przypadki ilustrują również podejście społeczeństwa do kiły na początku wieku XX i wpływ socjalnych i ekonomicznych czynników na życie pacjen- tów. Mimo choroby, kariera zawodowa Deliusa przebie- gała mniej lub bardziej pomyślnie, w dużej mierze dzięki pomocy i wsparciu żony oraz przyjaciół, takich jak Eric Fenby i Percy Grainger. (Podczas wakacji w górach Nor- wegŹŹ w 1928 roku Percy Grainger pomagał nosić Deliu- sa.) Deliusowi udało się, aż do ostatnich miesięcy, zacho- wać pewien komfort życia. W przeciwieństwie do niego, Joplin był biednym wędrownym muzykiem, którego po- stać i znaczenie szybko uległy zapomnieniu, gdy w wy- niku choroby utracił finansowe podstawy egzystencji. Wie- lu biednych mieszkańców miast dotkniętych kiłą układu nerwowego umarło - podobnie jak Joplin - w osamot- nieniu, w zakładach psychiatrycznych. Chronologia choroby Fredericka Deliusa 1895-1910 Kiła drugorzędowa; chory leczy się związkami jodu, lekami homeopatycznymi; przechodzi trzy nawroty drugorzędowej kiły. 1910 Omdlenie skłania go do udania się do sanatorium w Dreźnie na kurację. Ma "kryzysy gastryczne" oraz objawy mięśniowe i nerwowe; na skórze zmiany typowe dla kiły trzeciorzędowej. 1921-1923 Początki paraliżu, który zaczął się od rąk, następnie objął wszystkie kończyny; traci wzrok, jest przykuty do wózka in- walidzkiego. "Kryzysy gastryczne" zdarzają się coraz częściej i są coraz bardziej bolesne. 1928-1934 Dyktuje Ericowi Fenby'emu ostatnie kompozycje. 10 czerwca 1934 Śmierć na skutek kiły układu krążenia (?) 28 maja 1935 Ekshumacja i przeniesienie prochów do Limpsfield, Surrey w Wielkiej BrytanŹŹ. DODATEK
Przedstawiona na s. 240 hipoteza historŹŹ naturalnej kiły nie jest bynajmniej ogólnie przyjęta. Należy również wspomnieć o innym możliwym wytłumacżeniu ostrego przebiegu kiły w XV wieku, a mianowicie stopniowym wytwarzaniu się, dro- gą ewolucji, równowagi między pasożytem a żywicielem. W "interesie" pasożyta nie leży jak najszybsze zabicie żywicie- la. Wprost przeciwnie, im dłużej żywiciel pozostanie przy życiu, tym większe szanse ma pasożyt na przeżycie i rozmnażanie się. Choroby, które towarzyszyły człowiekowi przez wiele ty- siącleci, jak gruźlica czy trąd, zabijają bardzo powoli. Inne bakterie, zwane komensalami, współżyją z człowiekiem, nie czyniąc mu żadnej szkody. Potrafią jednak zabijać równie sku- tecznie, jak bakterie chorobotwórcze, jeżeli obniży się odpor- ność żywiciela, a więC jeżeli dojdzie do zachwiania równowagi między żywicielem a pasożytem. Inne pasożyty, które powo- dują choroby u zwierząt, a człowieka zakażają rzadko i tylko przypadkowo, mają na ogół przebieg ostry i szybko zabijają. Typowym przykładem są tu bakterie dżumy Yersinia pestis oraz wirus Ebola. Zgodnie z tą hipotezą, w XV wieku krętki kiły na- trafiły na pozbawioną odporności populację Europy, co spowo- dowało, że choroba miała wtedy przebieg gwałtowny. Po kil- kusetletniej obecności w Europie i po ustaleniu się równowagi między krętkiem a człowiekiem, zmieniła się w chorobę chro- niczną. Za karaibskim pochodzeniem kiły przemawia fakt, że na Wyspach Karaibskich występują endemicznie dwie łago- dnie przebiegające choroby: yaws (frambezja, jagodzica) i pinta. Obydwie objawiają się niegroźnymi zmianami skórnymi a wy- woływane są przez drobnoustroje, Treponema pertinue i T. cara- teum, których nie można odróżnić od powodujących kiłęg kręt- ków bladych. Ponieważ żadnych drobnoustrojów z rodzaju Treponema nie udało się dotąd wyhodować na sztucznych po- żywkach, stopnia pokrewieństwa T. pallidum, T. carateum i T. pertinue nie udało się ustalić. Występowanie na Wyspach Ka- raibskich drobnoustrojów tak bardzo spokrewnionych z T. pal- lidum sugeruje, że Karaiby mogą być także ojczyzną krętka bladego. Z drugiej jednak strony, w krajach arabskich wystę- puje choroba skóma zwana bejel, również powodowana przez krętki bardzo zbliżone do T. pallidum [przyp. tłum.).