O'Shea Muzyka i medycyna DELIUS



Frederick Delius

(1862-1934)

scott Joplin
(1868-1917)
trudno sobie wyobrazić dwóch współczesnych muzy-
ków bardziej różniących się od siebie zarówno sty-
lem muzycznym, jak i środowiskiem, w którym działali,
niż Frederick Delius i Scott Joplin, mimo że obydwaj żyli
i pracowali w tym samym czasie na południu Stanów
Zjednoczonych. Delius, który urodził się w Bradford
w 1862 roku był tylko o 6 lat starszy od Joplina. Obydwaj
cierpieli na kiłę trzeciorzędową, chorobę, która zrujno-
wała im życie i w końcu doprowadziła do śmierci, żyli
zaś w latach, w których medycyna poczyniła olbrzymie
postępy na polu rozpoznawania i leczenia tej choroby.
KIŁA PRZED ODKRYCIEM ANTYBIOTYKÓW
Kiła (syfilis) jest chorobą przenoszoną przez kontakt
płciowy, powodowaną przez delikatne drobnoustroje
o spiralnym kształcie, zwane krętkami bladymi (Trepone-
ma pallidum). W pierwszych latach XX wieku można było
ją skutecznie leczyć, ale nie we wszystkich przypadkach
całkowicie wyleczyć. Kiła postępuje wolno, manifestuje
się najróżniejszymi objawami, i jak mityczny Proteusz
występować może pod różnymi postaciami. Jeszcze dziś
może przedstawiać duże trudności diagnostyczne. Proce-
sy chorobowe mogą zaatakować każdy narząd. Z tego
powodu medycyna bardzo wolno poznawała przyczyny,
epidemiologię i różnorodną symptomatologię tej choro-
by. "Kto poznał syfilis - poznał medycynę" powiedział
sławny lekarz kanadyjskiego pochodzenia, sir William
Osler. Epigram ten doskonale charakteryzuje centralną
rolę, jaką ta choroba odgrywała w patologŹŹ człowieka.
Odkrycia krętka bladego dokonał w roku 1905 Fritz
Schaudinn. W 1907 August von Wassermann opracował
diagnostyczny odczyn, który polegał nie na wykrywaniu
krętków w organizmie chorego, ale na wykazaniu obec-
ności przeciwciał. Odczyn ten pozwalał na rozpoznawa-
nie nie tylko ostrej fazy kiły pierwszorzędowej, ale i póź-
niejszych chronicznych postaci, w których wykrycie sa-
mych krętków nie udaje się. Większość dzisiejszych me-
tod diagnostycznych kiły oparta jest na zasadzie odczy-
nu Wassermanna.
Badania wykonane na przełomie XIX i XX wieku wy-
kazały, że 10-15% populacji Europy i Ameryki Północnej
było w jakimś stopniu zakażone kiłą. Choroba występo-
wała częściej w warstwach ludności upośledzonych pod
względem socjoekonomicznym. W Ameryce na przykład
wykazano, że liczba zakażonych wśród warstw biedniej-
szych sięgała 20%, podczas gdy w najbogatszych wyno-
siła 0,5%. Prostytucja była częstszym niż dzisiaj źródłem
zakażenia, ponieważ nie znano wówczas skutecznego le-
czenia, zapobiegającego przekazywaniu infekcji.
Europejska literatura medyczna z połowy XVI wieku
zawiera wiele wzmianek o tej chorobie. Girolamo Fraca-
storo jest autorem poematu opisującego podróż pasterza
imieniem Syphilis na wyspę Haiti, gdzie miejscowa lud-
ność była dotknięta odrażającą zarazą. Choroba wzięła
swą nazwę od imienia owego pasterza, który - jak
opisuje Fracastoro - podczas pobytu na Haiti zaraził się
kiłą. Wkrótce po poemacie Fracastora ukazał się tekst
O przeklętych wrzodach, w którym zwrócono uwagę na
związek między pierwotną zmianą na narządach rod-
nych a późniejszymi dolegliwościami. Wielu XVI-wiecz-
nych autorów twierdzi, iż choroba miała swój początek
w Nowym Świecie, że przywlekli ją do Europy hiszpań-
scy konkwistadorzy. Sprawa kolebki kiły jest wciąż spor-
na. Wiek XV był świadkiem wielu odkryć i związanych
z nimi ruchów ludności na niespotykaną dotychczas ska-
lę; kiła mogła trafić do Europy bardziej skomplikowaną
drogą. Choroba ta panuje endemicznie w Azji Mniejszej,
na tej podstawie wielu autorów przypuszcza, że pierwot-
nie panowała ona na kontynencie azjatyckim. Tak więc
Haiti mogła być tylko "stacją etapową' w jej wędrówce.
Ostatnio Haiti pełniła podobną rolę w rozprzestrzenianiu
się zespołu nabytej utraty odporności (AIDS). Pewne
dokumenty wykazują, że obwinianie nowo odkrytego kon-
tynentu za sprowadzenie kiły do Europy było pewnego
rodzaju literackim usprawiedliwieniem Europejczyków ze
zniszczeń i mordów dokonanych w Nowym Świecie. Do
upadku wielkich cywilizacji prekolumbijskich przyczyni-
ło się bowiem wiele chorób zakaźnych przywleczonych
z Europy; kiła mogła być jedną z nich [patrz Dodatek,
s. 254].
Europejczycy w XVI wieku bardzo obawiali się zakaże-
nia, kiła była wówczas groźną chorobą zakaźną, często
prowadzącą do śmierci w ostrej fazie. Dziś wiemy, że
krętki blade mnożą się bardzo wolno, kiła ma przebieg
długotrwały, rzadko jest śmiertelna we wczesnych sta-
diach. Opisywany przez autorów Renesansu jej gwałtow-
ny przebieg możemy sobie wytłumaczyć między innymi
synergizmem różnych chorób. Ówczesna ludność Europy
była często chronicznie niedożywiona. Armie trapione
były wieloma przewlekłymi chorobami, takimi jak mala-
ria, dur, szkorbut, pyoderma (ropnie skóry) i wiele innych.
Wiadomo, że u osób niedożywionych i cierpiących na
długotrwałe schorzenia kiła ma często szybszy przebieg.
Istnieje również możliwość, że jej XVI-wieczna postać roz-
wijała się gwałtowniej; choroby zakaźne w szczytowej
fazie epidemŹŹ mają, z przyczyn niezupełnie zrozumia-
łych, ostrzejszy przebieg. Świat lekarski jeszcze dziś uży-
wa jako synonimu łacińskiego słowa lues, co znaczy
"plaga".
Dziś kiła rozwija się w trzech stadiach. W pierwszym,
tworzy się "zmiana pierwotna" w postaci twardego
owrzodzenia błony śluzowej w miejscu zakażenia, a więc
na ogół na narządach rodnych. Towarzyszy temu po-
większenie okolicznych węzłów chłonnych. Zmiana pier-
wotna znika po 6-12 tygodniach. W kile drugorzędowej
pojawia się wysypka połączona z niewysoką gorączką.
Wyjątkowo mogą wystąpić poważniejsze objawy, jak
zapalenie opon mózgowych lub choroba nerek. Po pew-
nym czasie choroba wchodzi w bezobjawowy okres uta-
jony. Następnie może przejść w stadium kiły trzeciorzę-
dowej, charakteryzującej się przewlekłymi zmianami za-
palnymi o różnym umiejscowieniu, prowadzącymi do
uszkodzenia różnych narządów. Jedną z postaci kiły trze-
ciorzędowej jest neurosyfilis, a jego skutkiem - uszko-
dzenie centralnego i obwodowego systemu nerwowego.
Najczęstszymi formami kiły systemu nerwowego jest
uwiąd rdzenia kręgowego (tabes dorsalis) i paraliż postę-
pujący. Ten ostatni proces chorobowy obejmuje korę
oraz tkankę mózgu; prowadzi do demencji, a także do
paraliżu. Przed zastosowaniem penicyliny, większość pa-
cjentów zakładów dla umysłowo chorych w Europie
i Stanach Zjednoczonych stanowili chorzy na paraliż po-
stępujący. W przebiegu tabes dorsalis uszkodzeniu ulega
tkanka nerwowa rdzenia kręgowego i oczu. Towarzyszą
mu mocne bóle, a także postępujący paraliż. Przed erą
antybiotyków 10% przypadków kiły prowadziło do tabes
dorsalis.
Przez przeszło 400 lat w leczeniu tej choroby stosowa-
no związki rtęci. Początkowo uważano, że działanie lecz-
nicze rtęci polega na wywoływaniu ślinotoku i zwiększa-
niu ilości wydzieliny oskrzelowej. Sole rtęci mają rów-
nież właściwości moczopędne. Wierzono, że organizm
wydala "pasożyty kiłowe" w tych wydzielinach.
Ślinotok jest w rzeczywistości objawem zatrucia tym
metalem. Rtęć należy do substancji wysoce toksycznych
i stosowanie jej w leczeniu kiły było mocno krytykowa-
ne. Goldwater wręcz uważa to za szarlataństwo. Jednak-
że po starannej analizie danych z literatury można dojść
do wniosku, że leczenie rtęcią było jednak w pewnej
mierze skuteczne. Dodatkowe komplikacje wynikały
z tego, że wiele objawów zatrucia rtęcią przypomina ob-
jawy kiły. Z tego powodu, dopiero po odkryciu krętka
bladego~(1905) i opracowaniu odczynu diagnostycznego
(1907 lekarze mogli skutecznie analizować przebieg cho-
roby i leczenia, a także orientować się, które objawy są
pochodzenia chorobowego, a które są skutkiem leczenia.
W tak zwanym "Oslo Study" (1910-1951) wykazano sta-
tystycznie, że rtęć nie miała większego wpływu na prze-
bieg choroby, ale miała lekki skutek paliatywny.
Bizmut wprowadzono do leczenia kiły w latach 1880.
Był bardziej skuteczny i z pewnością mniej toksyczny niż
rtęć lub jod; pozostał podstawowym lekiem przeciwko
kile w okresie po I wojnie światowej. W 1908 roku Paul
Ehrlich zsyntetyzował salwarsan i neo-salwarsan-
związki arsenu, które były skuteczniejsze niż bizmut; ale
i neo-salwarsan nie zawsze gwarantował wyleczenie'.
Penicylina została po raz pierwszy zastosowana do
leczenia kiły w roku 1940 przez Johna Mahoneya w No-
wym Jorku. Krętek blady jest niezwykle wrażliwy na ten
lek; do dziś penicylina pozostaje najważniejszym lekiem
przeciwkiłowym, jednakże nie jest w stanie wyleczyć nie-
odwracalnych zmian kiły trzeciorzędowej. Stosowanie
rtęci jako leku utrzymało się aż do lat 1950., choć w XX
wieku dawki były dużo mniejsze. W czasach Deliusa
' W pierwszych latach XX wieku wiedeński psychiatra Julius Wagner-
-Jauregg (1857-1940) próbował leczyć kiłę wysoką gorączką, którą wy-
woływał przez wszczepienie pierwotniaka malarŹŹ (malarię leczono na-
stępnie chininą). Metoda ta w połączeniu z neo-salwarsanem Ehrlicha
dawała bardzo obiecujące wyniki. Za wprowadzenie tej metody Wa-
gner-Jauregg otszymał w roku 1927 nagrodę Nobla w dziedzinie medy-
cyny [przyp. tłum.].
i Joplina istniało wiele fachowych czasopism poświęco-
nych wyłącznie sprawom związanym z rozpoznawaniem
i leczeniem kiły. Dziś choroba ta utrzymuje się w krajach
słabo rozwiniętych, gdzie jest poważnym problemem spo-
łecznym. W krajach Zachodu, dzięki skutecznemu lecze-
niu, przypadki późnej kiły należą dziś do rzadkości.
Zmniejszyła się również liczba przypadków kiły pier-
wotnej, która obecnie uważana jest za chorobę całkowicie
wyleczalną.
FREDERICK DELIUS
Delius urodził się 29 stycznia 1862 roku w Bradford,
Yorkshire, jako czwarte dziecko Juliusa i Elise Delius,
Niemców z pochodzenia; otrzymał imię Fritz i od dzie-
ciństwa biegle mówił po niemiecku. Dużą część swego
życia spędził podróżując, przebywał w Europie oraz na
południu Stanów Zjednoczonych. W ostatnich latach
mieszkał w Grez-sur-Loing w północnej Francji.
Delius, opisany przez Fenby'ego w jego wzruszającej
książce Delius as I knew him (Delius, jakim go znałem), to
pozbawiony poczucia humoru, skłonny do gniewu,
schorowany człowiek. Jest to trafny opis kompozytora
w późniejszych latach jego życia. W młodości Delius był
dowcipnym, zmysłowym bon vivantem, lubiącym "cygań-
ski" styl bycia. Był człowiekiem o silnej woli; odrzucił
religię i zdecydowanie dążył do zdobycia uznania jako
muzyk. Wyborowi zawodu muzyka sprzeciwiał się sta-
nowczo jego bogaty ojciec. Muzyka Deliusa należy do
szeroko pojętej kultury międzynarodowej. Z upływem lat
zarówno w muzyce, jak i w osobowości Deliusa można
zauważyć wpływ jego chronicznej choroby. Wraz z po-
stępem trzeciorzędowej kiły oraz z nieubłaganie grożą-
cym paraliżem i ślepotą zmienia się styl jego muzyki.
Fakt, że kompozytor mimo swej choroby nie załamał się,
świadczy o sile woli i nieugiętości charakteru.
Istnieją pogłoski, że Delius nabawił się kiły na Flory-
dzie w latach 1880., ale on sam przypuszczał, że zaraził
się w Paryżu w roku 1895, od tamtejszej prostytutki.
W młodości bowiem często zaglądał do paryskich do-
mów publicznych, gdzie choroba ta występowała bar-
dzo często. Podobnie Gauguin zapadł na nią mniej wię-
cej w tym samym czasie.
W dniu swoich 34. urodzin Delius poznał malarkę Jel-
kę Rosen, przez kilka lat żyli z sobą, a następnie pobrali
się w Grez 28 września 1903. Związek ten sprawiał De-
liusowi duże problemy. Wiedział oczywiście, iż kiła jest
przenoszona drogą płciową, ale jego obawy rozwiał le-
karz, który stwierdził, że jego pierwotna zmiana się "za-
bliźniła", wobec tego nie może zarazić chorobą żony.
W późniejszych latach opowiadał przyjacielowi, że Jelka
chciała mieć dzieci, ale on się temu sprzeciwiał z lęku,
by dziecko nie urodziło się z wrodzoną kiłą. Delius był
samotnikiem i wymagającym mężem, ale z drugiej stro-
ny kochał swoją żonę głęboko. Wiemy to ze wspomnień
Clare Delius, siostry kompozytora, która również w po-
dobny sposób charakteryzuje ich ojca.
Delius nie dowierzał ówczesnemu konwencjonalnemu
leczeniu kiły. Podobnie jak jego przyjaciel, Percy Grain-
ger, interesował się homeopatią. Leczył się również bez-
skutecznie związkami jodu i saletrą, a w roku 1930 radził
się nawet hipnotyzera nazwiskiem Erskine.
W grudniu 1910 roku Delius miał poważny nawrót cho-
roby. Udał się na kurację do sanatorium w Dreźnie, gdzie
leczył go doktor W. Bothe, który stwierdził, że od 1895
roku Delius miał trzy nawroty kiły, oraz że cierpiał na
powtarzające się "kryzysy gastryczne". Przeprowadzone
badania wykazały poważną utratę siły w proksymalnych
mięśniach kończyn, a także guzkowate zmŹany kiły trze-
ciorzędowej na udzie kompozytora. Ponadto Bothe wy-
krył utratę głębokich odruchów ścięgnistych i asymetrię
źrenic, które nie reagowały na światło. Odczyn Wasser-
manna był silnie dodatni. Delius nie zgodził się na kura-
cję salwarsanową. Wolał leczenie homeopatyczne, które
oczywiście nie odniosło żadnego skutku i choroba postę-
powała dalej. Później ubytki skóry zagoiły się, pozosta-
wiając charakterystyczną papierowatą bliznę.
Choroba rozwijała się w dalszym ciągu. Delius miał
następne "kryzysy gastryczne" - bóle brzucha, charak-
terystyczne dla uwiądu rdzenia, oraz bóle nóg, początko-
wo przypisywane atakowi ischiasu, które później okaza-
ły się również objawami uwiądu rdzenia. Wystąpiły tak-
że bóle oczu i pogorszenie się wzroku.
W 1921 roku Delius zaczął tracić władzę w rękach,
a pod koniec roku wystąpił obustronny paraliż rąk. Mógł
jeszcze chodzić przy pomocy dwóch lasek, ale z końcem
roku poruszał się tylko na wózku inwalidzkim. Stał się
niecierpliwy i trudny we współżyciu, ponieważ jego umysł
był jeszcze jasny i nie dotknięty chorobą. W 1922 roku
wyjechał na kurację do Bad Oyenhausen koło Hanoweru.
Był tak wyniszczony, że nie poznała go jego siostra, Cla-
re. Paraliż i wyniszczenie spowodował kiłowy zanik mię-
śni, będący wynikiem uszkodzenia nerwowych włókien
motorycznych2 przebiegających w rdzeniu kręgowym, co
dowodziło,~że proces kiłowy objął rdzeń kręgowy.
Następnie Delius został zbadany przez brytyjskiego
lekarza sir Johna Conybeare'a. Kartoteki pacjentów zo-
stały zniszczone po jego śmierci, ale Conybeare przed
śmiercią opowiedział o przypadku Deliusa kolegom.
Doktor Philip Jones opisał później przebieg spotkania
Conybeare'a z Deliusem w "The Times". Według niego
Conybeare wątpił w to, że Delius miał kiłę. Po zbadaniu
pacjenta nie stwierdził uszkodzeń rdzenia kręgowego.
Ponadto w tym czasie odczyn Wassermanna wypadł ujem-
nie. Jones podał w wątpliwość rozpoznanie kiły u Deliu-
sa i sugerował, iż kompozytor chorował na zupełnie inną
neurologiczną chorobę: dziedziczną degenerację móżdż-
ku i rdzenia kręgowego.
z Zanik mięśni był zjawiskiem wtórmym, spowodowanym uszkodze-
niem włókien nerwowych, które je zasilają.
Ta diagnoza nie jest prawidłowa. U jednej trzeciej pa-
cjentów cierpiących na późną kiłę odczyn Wassermanna
może wypaść ujemnie, a ocena uszkodzenia rdzenia krę-
gowego u chorych z tak zaawansowanym neurologicz-
nym schorzeniem jest trudna. Stopień uszkodzenia rdze-
nia kręgowego mógł się zwiększyć w dalszym stadium
choroby. Zmiany skórne, dodatni odczyn Wassermanna
(we wcześniejszym stadium) i w pełni udokumentowana
historia wczesnej kiły upewniają o prawidłowości rozpo-
znania choroby. Philip Jones, przy współudziale neurolo-
ga J.R. Herona, zrewidował swoje wcześniejsze wnioski
w pracy zatytułowanej A Fever Diluted by Time.
Zapalenie nerwu wzrokowego postępowało bardzo
szybko. W roku 1922 wystąpiła ślepota, ale Delius mógł
ciągle jeszcze odróżniać światło od ciemności. Ponieważ
jasne światło powodowało ból oczu, musiał nosić ciemne
okulary.
DELIUS I ERIC FENBY
Pomimo tak zaawansowanej choroby neurologicznej,
umysł kompozytora funkcjonował prawidłowo. Mógł
komponować, lecz ślepota i paraliż nie pozwalały mu na
pisanie. Jelka nie miała dostatecznej wiedzy muzycznej,
aby pisać pod dyktando. Percy Grainger był zbyt zajęty
własnymi pracami, i również nie mógł pomóc.
22-letni Eric Fenby rodem z Yorkshire okazał się ideal-
nym sekretarzem. Był cierpliwy, czuły i altruistyczny. Pi-
sał pod dyktando od 1928 roku aż do śmierci Deliusa
w 1934. Delius nieraz zmieniał zdanie i kazał Ericowi
niszczyć rezultaty wielu dni pracy. Często po wielogo-
dzinnym wytężonym wysiłku obydwaj mężczyźni byli
zupełnie wyczerpani. Najważniejsze utwory, które po-
wstały w wyniku tej niecodziennej współpracy, to A Song
of Summer, innelin Prelude, Idyll i Songs of Farewell.
Catherine Barjansky pozostawiła opis Deliusa z tych
późnych lat:
Delius był jak duch, wyniszczony, bezkrwisty, ciało sztywne
jak u trupa. Twarz wyrażała uduchowioną piękność, czoło wy-
sokie i szlachetne, oczy zapadnięte, powieki półprzymknięte,
nos wąski, orli, usta delikatne i piękne w kształcie. Wąskie
blade ręce leżały bezradne na kolanach. Siwe włosy długie, tak
długie, że opadały na odpięty kołnierz jego białej jedwabnej
koszuli sportowej... Jego wygląd świadczył o czułej i troskli-
wej opiece żony. Pomimo swej bezradności wyglądał wyjątko-
wo wytwornie.
Ostatnie fotografie Deliusa potwierdzają trafność opisu
Catherine Barjansky. Pomimo zaawansowanego procesu
chorobowego twarz miał pogodną; jakby nieziemską. Było
to wynikiem atrofŹŹ i paraliżu mięśni twarzy. Opadnięcie
powiek (ptosis) jest również skutkiem paraliżu odpowied-
nich mięśni. Rozległy kiłowy zanik mięśni potęgował
wrażenie wychudzenia i wyniszczenia.
ŚMIERć
Stan zdrowia zarówno Deliusa, jak i jego żony pogor-
szył się znacznie w 1934 roku. Fenby w wzruszający
sposób opisuje ten okres w swej monografŹŹ Delius as I
knew him (Delius, jakim go znałem). Wspomina, że w kwie-
tniu 1934 roku doszły do niego niepokojące wieści o po-
gorszeniu się zdrowia kompozytora. Niezwłocznie napi-
sał do Jelki, która potwierdziła jego najgorsze obawy.
Napady bólu, dziedzictwo trzeciorzędowej kiły były
mocniejsze niż kiedykolwiek przedtem:
8. 03. 34

Kochany Eryku:
Nie, Fred nie jest poważnie chory, ale musimy być bardzo
ostrożni... Najgorsze jest, że prześladują go okropne napady
bólu, powracające codziennie o tej samej porze (godz.17); trwają
całą noc, jeżeli nie zażyje lekarstwa, co normalnie robi. Ale
oczywiście wszystko to powoduje, że rano jest słaby i wymę-
czony.
Jellca prosiła Fenby'ego, aby przyjechał do Grez, bo sama
nie czuła się najlepiej; gdyby zaś Fenby mógł pomóc
w opiece nad kompozytorem, ona mogłaby zająć się wła-
snym zdrowiem.
Fenby przyjechał do Grez w maju. Był wstrząśnięty
stanem, w jakim zastał Deliusa, jeszcze bardziej wycień-
czonego, niewątpliwie na skutek zaniku mięśni. Lekarze
zalecili małosolną i ubogą w białko dietę, prawdopodob-
nie w związku z rozwijającą się niewydolnością krąże-
nia, jaka w późnej kile powstaje z powodu uszkodzenia
tętnic i zastawki aorty.
Ból nie ustępował teraz ani na chwilę. Co gorsza, oka-
zało się, że choroba Jelki to nieuleczalny nowotwór. Le-
karze obliczyli, że Delius ma przed sobą najwyżej kilka
miesięcy życia, postanowiono więc chorobę żony zatrzy-
mać przed nim w tajemnicy. Umysł kompozytora funk-
cjonował normalnie. Fenby czytał mu głośno, aby w ten
sposób odwrócić jego uwagę od ciągłego bólu:
Z upływem dni napotykałem coraz większe trudności. Robi-
łem co mogłem, aby trzymać przed nim w tajemnicy jej choro-
bę, a przed nią jego stan. Przed upływem dwóch tygodni ja
także byłem już u kresu wytrzymałości. Pyrethane, który poda-
wano Deliusowi na złagodzenie bólu, powodował takie zabu-
rzenia trawienne, że z dnia na dzień słabł coraz bardziej. Nie
mógł spać nawet podczas mojej lektury. Czytałem teraz już
przez 9 godzin dziennie i przez większą CZęść nocy. Lektura
była jedyną ulgą w jego ciągłych bólach. Ponadto nie mógł
wytrzymać przez dłuższy czas w jednej pozycji. Musiałem więc
podnosić go za poły piżamy i przewracać, co wywoływało bóle
pleców. Oczywiście można to było zrobić przy pomocy armŹŹ
pielęgniarek, ale on zwolnił wszystkie. W tym czasie tolerował
z konieczności tylko jedną.
Jak widać sytuacja wymagała od Fenby'ego olbrzymiej
odporności psychicznej. Na szCZęście poprawiła się ona
w pewnym stopniu, gdy lekarzom udało się zmniejszyć
nieco bóle. W tym czasie odwiedził Deliusa kompozytor
Balfour Gardiner. Gdy opuszczał Grez, zauważył znacz-
ne pogorszenie stanu zdrowia Deliusa. 8 czerwca przywie-
ziono Jelkę ze szpitala, aby mogła się zobaczyć z mę-
żem. Fenby, jak zwykle, czytał mu głośno, kiedy zauwa-
żył, że chory zapada stopniowo w śpiączKę. Oto jego
relacja o tym, jak oczekiwał z niecierpliwością przybycia
lekarza, i o ostatnich chwilach Deliusa:
Gdy tak czytałem, zauważyłem, że stopniowo traci zaintere-
sowanie, powoli zapadając w śpiączkę. Natychmiast wezwa-
łem lekarza. (Jednym ze środków ostrożności, które Delius
przedsięwziął dla zapewnienia sobie odosobnienia, był zakaz
założenia telefonu. Teraz stworzyło to poważny problem...)
Przybyły lekarz wstrzyknął morfinę i wkrótce zapanował spo-
kój. Jednak gdy działanie narkotyku osłabło, Delius znów za-
czął być niespokojny; domagał się, abym mu czytał. Czytałem
tak przez całą noc do ósmej rano, aż do powrotu lekarza. Po-
wiedział, że istnieje jeszcze jedna możliwość ożywienia go: spro-
wadzenie żony ze szpitala. Około południa pani Delius sie-
działa już przy chorym na wózku inwalidzkim. Zostawiłem
ich samych. Było już wtedy jasne, że Delius odchodził. Nie był
w stanie mówić, a tylko chciał słyszeć kojący głos, na który nie
potrzebował odpowiadać... Lekarz przychodził teraz co cztery
godziny. Wieczorem tego dnia, w piątek 8 czerwca miał lepszy
moment. Gdy żona zbliżyła się do łóżka i odezwała, wymam-
rotał: "Cieszę się, Jelka!" oraz uśmiechnął się lekko. Później
znowu cierpiał tak, że ból wykrzywił mu twarz, a pielęgniarka
i ja robiliśmy, co w naszej mocy, aby nie dopuścić, by wypadł
z łóżka. W końcu po nocy trudnych do opisania okropności,
których nigdy nie zapomnę, we wczesnych godzinach rannych,
przybył znowu lekarz ze strzykawką morfiny; od szóstej rano
Delius zapadł w głęboki, lecz hałaśliwy sen...
Namówiono mnie, abym trochę odpoczął. O czwartej nad ra-
nem w niedzielę obudzono mnie... pielęgniarka powiedziała,
że wkrótce będzie po wszystkim. Inni nalegali: "Przemów do
niego!" Wiedziałem, że to beznadziejne, ale pochyliłem się nad
konającym i zawołałem: "Delius, Delius, to Eryk!".
Do tej pory nie widziałem Śmierci. Dotychczas zawsze koja-
rzyłem ten moment z obecnością duchownego, lekarza, łez,
lecz gdy nadeszła, byliśmy sami. Gdy już od jakichś pięciu
minut wydawało się, że nie żyje, rozpiąłem bluzę piżamy i wy-
czułem, że serce jeszcze kołatało. Ująłem go za rękę i czułem,
jak stygnie. To był koniec.
Sporządzono maskę pośmiertną, a następnie wystawio-
no ciało w domu. Najpierw pochowano Deliusa w tym-
czasowym grobie w Grez, a w maju 1935 roku ekshumo-
wane prochy przewieziono do AnglŹŹ i pochowano
w Limpsfield, Surrey. Jelka Delius zmarła 28 maja 1935
roku. Przez ostatnie miesiące życia przebywała w zakła-
dzie dla przewlekle chorych. Została pochowana obok
męża.

SCOTT JOPLIN
Scott Joplin urodził się 24 listopada 1868 roku w Texar-
cana, w stanie Teksas. Fakt jego urodzenia nie został od-
notowany w żadnym oficjalnym dokumencie, po śmierci
zaś pochowano go w zbiorowym grobie. Różne okolicz-
ności, bieda, choroba i przesądy społeczne, uniemożliwi-
ły pełny rozwój jego talentu, lecz mimo to osiągnięcia Jo-
plina są godne podziwu. Przez ostatnie 5 lat swego życia
Joplin był ciężko chory, cierpiał na otępiającą chorobę
psychiczną, będącą rezultatem kiły układu nerwowego.
Joplin był jednym z pierwszych kompozytorów pocho-
dzenia murzyńskiego, których dzieła zostały wydane
drukiem. Najbardziej znane są jego "ragi" fortepianowe
charakteryzujące się dużą złożonością harmoniczną. Jo-
plin jest najwybitniejszym przedstawicielem stylu Rag-
time3. Napisał dwie opery w stylu rag; pierwsza z nich
zaginęła; treść drugiej, zatytułowanej Tremonisha, wyka-
zuje, że Joplin był bystrym obserwatorem stosunków ra-
sowych w ówczesnej Ameryce. Opera zajmuje się takimi
problemami, jak przesądy społeczne, edukacja, zabobony
religijne i samookreślenie się Murzynów.
Mimo że jako dziecko otrzymał tylko pobieżne wy-
kształcenie, Joplin wyróżniał się niezwykłą inteligencją.
Jego wybitne zdolności muzyczne zwróciły uwagę na-
3 Ragtime to żargonowy skrót od ragged time - "poszarpany rytm";
termin nawiązujący do synkopowanego rytmu tej muzyki.
uczycieli muzyki, wywodzących się ze społeczności
murzyńskiej, którzy udzielali mu lekcji za darmo lub
za małą opłatą. Otrzymał wykształcenie w zakresie za-
chodnich form muzycznych, a jednocześnie posiadając
znajomość tradycyjnej muzyki murzyńskiej, stał się zdol-
nym kompozytorem i utalentowanym improwizatorem.
W okresie kiedy społeczeństwo amerykańskie zdomino-
wane przez białych powstrzymywało rozwój kultury afro-
amerykańskiej, Joplin uważał, że muzyka Murzynów ame-
rykańskich powinna zwrócić na siebie uwagę całego spo-
łeczeństwa. Jego wytrwałość, poświęcenie i ambicja spra-
wiły, że spora część jego marzeń urzeczywistniła się.
W połowie lat 1880. Joplin opuścił dom i wkrótce zo-
stał wędrownym pianistą. Przemierzał środkowozachod-
nie stany koleją i statkiem, zarabiając na życie grą w ba-
rach oraz na uroczystościach rodzinnych. W dzielnicach
domów publicznych i knajp, gdzie segregacja rasowa nie
była ściśle przestrzegana, utalentowany muzyk, który
potrafił zabawić klientelę, był zawsze mile widziany (na-
wet jeżeli był czarny). Joplin stał się bardzo popularny.
Był niewysoki, mierzył 170 cm, ale cechowała go mocna
budowa. Znano go jako cichego i rozważnego. Podobno
grał wolniej i z większą ekspresją niż jego rywale, chcąc
w muzyce wyrazić swe uczucia, a nie popisywać się bra-
wurą wykonania.
Po wydaniu jego utworu Maple Leaf Rag Joplin zdobył
sławę w społeczności murzyńskiej - biali wydawcy zwy-
kle niechętnie wydawali utwory murzyńskich kompozy-
torów. Mimo że utwór cieszył się wielkim powodzeniem
na rynku, nie przyniósł mu wielkiego uznania wśród bia-
łej publiczności. Korzyści finansowe były również zniko-
me - honorarium autorskie wynosiło jeden cent od
egzemplarza.
Gdy Joplin zaczął lepiej zarabiać, wynajmował sale
i organizował koncerty, aby spopularyzować swoją mu-
zykę. Pomimo tych wysiłków popularność jego ograni-
czała się do społeczności murzyńskiej i nielicznych bia-
łych koneserów. Alfred Ernst, dyrektor St Louis Sympho-
ny Society, bardzo wysoko oceniał młodego kompozyto-
ra i starał się o zorganizowanie europejskiego tourne dla
Joplina. Plany nie zostały zrealizowane, a krótki okres
towarzyszącej im reklamy też przeszedł bez echa.
Ostatnie lata życia Joplina charakteryzowała stopniowa
utrata zdrowia spowodowana kiłą układu nerwowego.
Zaraził się chorobą w latach 1890.; było to bezpośrednim
powodem jego zmierzchu. Choroba najwyraźniej manife-
stowało się w jego grze, która stała się amatorska i cha-
otyczna. W kile układu nerwowego często następuje
uszkodzenie tylnej części rdzenia kręgowego. Skutkiem
tego chory traci mięśniowo-stawowe (wewnętrzne) po-
czucie pozycji kończyn. To powoduje niemożność utrzy-
mania równowagi bez kontroli wzroku, a następnie utra-
tę kontroli nad ruchami. Przyjaciele ze zdziwieniem
i smutkiem zauważyli, że ten kiedyś wysoce uzdolniony
pianista bębni bez wyczucia na fortepianie. W miarę
postępu paraliżu gra Joplina straciła ekspresję i stała się
prawie niesłyszalna. Kliniczne rozpoznanie kiły zostało
potwierdzone badaniem laboratoryjnym. W tej sytuacji
lekarze nie mogli zatrzymać postępu choroby.
Stopniowo zaCZęła zanikać pamięć i inne funkcje inte-
lektualne. Joplin stał się grubiański i drażliwy. Ucznio-
wie go opuścili. W 1916 roku paraliż i osłabienie posu-
nęły się tak daleko, że musiano Joplina umieścić w zakła-
dzie. Rozpoznano paraliż postępujący - stadium kiły,
w którym dochodzi do uszkodzenia kory mózgowej, co
powoduje ciężką demencję. Gdy jesienią 1916 roku przy-
jęto go do Manhattan State Hospital, nie poznawał już
odwiedzających go przyjaciół. Zmarł 1 kwietnia 1917; po-
chowany został w zbiorowej mogile.
PODSUMOWANIE
Choroba skróciła znacznie karierę Joplina; u Deliusa ta
sama infekcja zaczęła się dawać we znaki dużo później.
Z medycznego punktu widzenia te dwa przypadki, tak
odmienne w przebiegu choroby, są przykładem wielora-
kich możliwości destrukcyjnych kiły przed odkryciem
penicyliny. Będąca kiedyś plagą ludzkości, dziś kiła zo-
stała w znacznym stopniu opanowana, przynajmniej
w krajach Zachodu.
Dwa omawiane przypadki ilustrują również podejście
społeczeństwa do kiły na początku wieku XX i wpływ
socjalnych i ekonomicznych czynników na życie pacjen-
tów. Mimo choroby, kariera zawodowa Deliusa przebie-
gała mniej lub bardziej pomyślnie, w dużej mierze dzięki
pomocy i wsparciu żony oraz przyjaciół, takich jak Eric
Fenby i Percy Grainger. (Podczas wakacji w górach Nor-
wegŹŹ w 1928 roku Percy Grainger pomagał nosić Deliu-
sa.) Deliusowi udało się, aż do ostatnich miesięcy, zacho-
wać pewien komfort życia. W przeciwieństwie do niego,
Joplin był biednym wędrownym muzykiem, którego po-
stać i znaczenie szybko uległy zapomnieniu, gdy w wy-
niku choroby utracił finansowe podstawy egzystencji. Wie-
lu biednych mieszkańców miast dotkniętych kiłą układu
nerwowego umarło - podobnie jak Joplin - w osamot-
nieniu, w zakładach psychiatrycznych.
Chronologia choroby Fredericka Deliusa
1895-1910
Kiła drugorzędowa; chory leczy się związkami jodu, lekami
homeopatycznymi; przechodzi trzy nawroty drugorzędowej
kiły.
1910
Omdlenie skłania go do udania się do sanatorium w Dreźnie
na kurację. Ma "kryzysy gastryczne" oraz objawy mięśniowe
i nerwowe; na skórze zmiany typowe dla kiły trzeciorzędowej.
1921-1923
Początki paraliżu, który zaczął się od rąk, następnie objął
wszystkie kończyny; traci wzrok, jest przykuty do wózka in-
walidzkiego. "Kryzysy gastryczne" zdarzają się coraz częściej
i są coraz bardziej bolesne.
1928-1934
Dyktuje Ericowi Fenby'emu ostatnie kompozycje.
10 czerwca 1934
Śmierć na skutek kiły układu krążenia (?)
28 maja 1935
Ekshumacja i przeniesienie prochów do Limpsfield, Surrey
w Wielkiej BrytanŹŹ.
DODATEK

Przedstawiona na s. 240 hipoteza historŹŹ naturalnej kiły nie
jest bynajmniej ogólnie przyjęta. Należy również wspomnieć
o innym możliwym wytłumacżeniu ostrego przebiegu kiły
w XV wieku, a mianowicie stopniowym wytwarzaniu się, dro-
gą ewolucji, równowagi między pasożytem a żywicielem.
W "interesie" pasożyta nie leży jak najszybsze zabicie żywicie-
la. Wprost przeciwnie, im dłużej żywiciel pozostanie przy życiu,
tym większe szanse ma pasożyt na przeżycie i rozmnażanie
się. Choroby, które towarzyszyły człowiekowi przez wiele ty-
siącleci, jak gruźlica czy trąd, zabijają bardzo powoli. Inne
bakterie, zwane komensalami, współżyją z człowiekiem, nie
czyniąc mu żadnej szkody. Potrafią jednak zabijać równie sku-
tecznie, jak bakterie chorobotwórcze, jeżeli obniży się odpor-
ność żywiciela, a więC jeżeli dojdzie do zachwiania równowagi
między żywicielem a pasożytem. Inne pasożyty, które powo-
dują choroby u zwierząt, a człowieka zakażają rzadko i tylko
przypadkowo, mają na ogół przebieg ostry i szybko zabijają.
Typowym przykładem są tu bakterie dżumy Yersinia pestis oraz
wirus Ebola. Zgodnie z tą hipotezą, w XV wieku krętki kiły na-
trafiły na pozbawioną odporności populację Europy, co spowo-
dowało, że choroba miała wtedy przebieg gwałtowny. Po kil-
kusetletniej obecności w Europie i po ustaleniu się równowagi
między krętkiem a człowiekiem, zmieniła się w chorobę chro-
niczną. Za karaibskim pochodzeniem kiły przemawia fakt, że
na Wyspach Karaibskich występują endemicznie dwie łago-
dnie przebiegające choroby: yaws (frambezja, jagodzica) i pinta.
Obydwie objawiają się niegroźnymi zmianami skórnymi a wy-
woływane są przez drobnoustroje, Treponema pertinue i T. cara-
teum, których nie można odróżnić od powodujących kiłęg kręt-
ków bladych. Ponieważ żadnych drobnoustrojów z rodzaju
Treponema nie udało się dotąd wyhodować na sztucznych po-
żywkach, stopnia pokrewieństwa T. pallidum, T. carateum i T.
pertinue nie udało się ustalić. Występowanie na Wyspach Ka-
raibskich drobnoustrojów tak bardzo spokrewnionych z T. pal-
lidum sugeruje, że Karaiby mogą być także ojczyzną krętka
bladego. Z drugiej jednak strony, w krajach arabskich wystę-
puje choroba skóma zwana bejel, również powodowana przez
krętki bardzo zbliżone do T. pallidum [przyp. tłum.).


Wyszukiwarka