Ta lektura, podobnie jak tysiÄ…ce innych, jest dostÄ™pna on-line na stronie wolnelektury.pl. Utwór opracowany zostaÅ‚ w ramach projektu Wolne Lektury przez fun- dacjÄ™ Nowoczesna Polska. GEORGE GORDON BYRON GiaurÄ… tÅ‚um. adam mickiewicz Julianowi Niemcewiczowi i a u u i a PRZEDMOWA TAUMACZA O wpÅ‚ywie Byrona na caÅ‚Ä… tegoczesnÄ… literaturÄ™ przekonywajÄ… sie co óieÅ„ czytelnicy, bo wióą na wszystkich utworach pózniejszych barwÄ™ i piÄ™t- no tego wielkiego poety. O zaletach i wadach óieÅ‚ jego tyle ksiÄ…g napisano, że z nich można by uÅ‚ożyć maÅ‚Ä… bibliotekÄ™: nie myÅ›limy poruszać tej pleÅ›ni krytyczno panegirycznej, gÅ‚Ä™boko już zasypanej innymi ważniejszymi pole- mikami. Ale tÅ‚umacz czuÅ‚ siÄ™ obowiÄ…zanym powieóieć zdanie swoje o óieÅ‚ach Autora pod jednym przynajmniej wzglÄ™dem, pod wzglÄ™dem moralnego ich charakteru i dążenia. Wiadomo, iż Byrona oskarżano o bezbożność i an- tysocjalizm²; zarzucano mu,że wystÄ™pnych luói wybierajÄ…c na bohatyrów swoich pieÅ›ni, robiÅ‚ niejako apoteozÄ™ zbrodni; Fryderyk SzlegelÅ‚ nazwaÅ‚ go emisariuszem Szatana, a wszyscy zgoóili siÄ™, że byÅ‚ apostoÅ‚em sceptycyzmu. Wszakże, jeÅ›li sąóąc óieÅ‚a pod wzglÄ™dem sztuki, krytycy zwykli je od- nosić do wieku, w którym wzięły poczÄ…tek, porównywać z óieÅ‚ami spółcze- snymi i pozniejszymi, należaÅ‚oby równÄ…t zachować metodÄ™ oceniajÄ…c moral- ny charakter autorów. Byron byÅ‚ óieckiem przeszÅ‚ego wieku; wszedÅ‚ na Å›wiat w epoce moral- nej najnieszczęśliwszej dla czÅ‚owieka, dla poety. WÅ‚aÅ›nie wtenczas spadaÅ‚a zasÅ‚ona po pierwszym akcie rewolucji. Straszna walka piÅ›mienna i sÅ‚ow- na przeciÄ™ta zostaÅ‚a gilotynami i zagÅ‚uszona grzmotem wojny europejskiej. Stronnictwa osÅ‚abione wzajemnym mordem ustÄ…piÅ‚y z placu boju; niedo- bitków Napoleon rozbroiÅ‚ i wziÄ…Å‚ na kagaÅ„ce. Wszystko ucichÅ‚o. ByÅ‚ to czas óiwnego odrÄ™twienia; o tych wielkich pytaniach które Å›wiat zaburzyÅ‚y, lÄ™- kano siÄ™ już mówić, zaprzestano myÅ›lić. òieÅ‚a wszystkie ówczesne noszÄ… cechÄ™ trwogi umysÅ‚owej i moralnego upadku. SÄ… to niby rozmowy wino- wajców zamkniÄ™tych w wiÄ™zieniu, którzy wstyóą siÄ™ wspominać przeszÅ‚ość, bo haniebna, bojÄ… siÄ™ pomyÅ›lić o przyszÅ‚oÅ›ci, bo okropna, i bawiÄ… siÄ™ gawÄ™dkÄ… o pogoóie i deszczu. Ä…Giaur, niewierny; tak muzuÅ‚manie nazywajÄ… chrzeÅ›c3an. [przypis autorski] ²a a i dążenia antyspoÅ‚eczne. Å‚Fryderyk Szlegel Karl Wilhelm Friedrich von Schlegel (1772 1829), niemiecki krytyk literacki i poeta, uczony, filozof oraz jÄ™zykoznawca, który wraz ze swym bratem, Augustem Wilhelmem Schleglem w sposób znaczÄ…cy wpÅ‚ynÄ…Å‚ na uksztaÅ‚towanie nowego, charakterystycznego dla romantyzmu, stylu myÅ›lenia o literaturze. Nazwisko jego zostaÅ‚o tu spolszczone, zgodnie z manierÄ… przyjÄ™tÄ… w XIX w. t r a tu: taka sama. Dusza Byrona nie mogÅ‚a żyć Å›ród takiej literatury, gwaÅ‚tem wyrywaÅ‚a siÄ™ za jej sferÄ™. MÅ‚ody Autor, przeÅ›ladowany od krytyków, Å›cigaÅ‚ ich wzajem, a z krytyków sąóąc o czytelnikach, zaczÄ…Å‚ lekceważyć caÅ‚Ä… publiczność. Po tej kłótni autorskiej z literatami, nastÄ…piÅ‚ rozbrat moralny z ludzmi, którego szczegóły należą do biografii. ZalÅ›niony gniewem, zÅ‚orzeczÄ…c obÅ‚uóie. Choć znaÅ‚, zapomniaÅ‚ że sÄ… lepsi luóie. Korsarz r OdtÄ…d zdaÅ‚o siÄ™ Byronowi, że czÅ‚owiek z sercem nie może żyć w towa- rzystwie, że musi uciec od Å›wiata lub mÅ›cić siÄ™ nad nim. OdtÄ…d bohatyrów swoich, óieci duszy swojej, wychowywaÅ‚ na pustyni lub w jaskiniach Å‚o- trów. Ale óieci Byrona nie sÄ… to pospolici zbrodniarze, nie zimni egoiÅ›ci al- bo szaleni fanatycy zakochani w swojej przewrotnoÅ›ci i gÅ‚upstwie. Poeta zostawia im jednÄ… przynajmniej cnotÄ™, jedno szlachetne uczucie, które ich mimowolnie z roóajem luókim wiąże, które nie pozwala im pogrążyć siÄ™ w zupeÅ‚nÄ… moralnÄ… ciemność, i Å›wiecÄ…c na dnie sumienia, tym wyrazniej daje wióieć wszystkie jego szczerby i plamy. Luóie Byrona majÄ… u i i . I tu jest główna różnica mięóy naszym autorem i pisarzami przeszÅ‚ego wieku. PrzeszÅ‚y wiek byÅ‚ solistÄ…, a wiÄ™c nie znaÅ‚ różnicy zÅ‚ego i dobrego, ćwiczyÅ‚ siÄ™ tylko w rozumkowaniu, i za cel sobie poÅ‚ożyÅ‚, ze wszystkiego wytÅ‚umaczyć siÄ™, a raczej wygadać. Typem przeszÅ‚ego wieku jest Panglosu Woltera. Ten Panglos, Ęîancuski Hiob, w najwiÄ™kszym spodleniu moralnym, nie traci dobrego humoru; walajÄ…c siÄ™ w Å›mieciach, i wypluwajÄ…c zÄ™by, zawsze pyszni siÄ™ i cieszy siÄ™, że byÅ‚ i jest filozofem. Luóie Byrona garóa takÄ… sofisteriÄ…v , czujÄ…, że sÄ… winni, cierpiÄ…; duma tylko nie dozwala im bÅ‚agać przebaczenia, a czytelnik czuje, że do poprawy brak mu tylko czasu, bo wszyscy zbyt rychÅ‚o ginÄ…. Czytelnik pewny jest, że Giaur, ani Korsarz, ani nawet Don-Juan nie skoÅ„czyliby jak Panglos, albo Foblas. I sceptycyzm Byrona różny jest od tej obojÄ™tnoÅ›ci na wszystko co jest wysokie i piÄ™kne, od tej zwierzÄ™cej nieczuÅ‚oÅ›ci, którÄ… soliÅ›ci ochrzcili scepty- cyzmem, a która jest tylko dobrowolnÄ… gÅ‚ucho-Å›lepotÄ…. CaÅ‚a filozofia prze- szÅ‚ego wieku dążyÅ‚a do tego, ażeby luói, już pochlebstwem odwieść, już grozbÄ…w i Å›miechem odstraszyć od poszukiwania prawd wyższych i zasad- niczych, ażeby wmówić, że te prawdy albo sÄ… do pojÄ™cia niepodobne, albo niewarte dochoóenia. Byron pierwszy z poetów nie daÅ‚ siÄ™ zaspokoić takÄ… solistycznÄ… kondemnatÄ…x myÅ›lenia i uczucia. Wielka zagadka Å›wiata, zagadka przeznaczeÅ„ rodu luókiego, przyszÅ‚ego życia, staÅ‚a mu zawsze przed oczyma. PoruszyÅ‚ on wszystkie zasadnicze pytania moralne i filozoficzne, pasowaÅ‚ siÄ™ ze wszystkimi trudnoÅ›ciami dogmatów i tradycji, klÄ…Å‚ i dÄ…saÅ‚ siÄ™ jak Tytan Prometeusz, którego cieÅ„ tak czÄ™sto lubiÅ‚ wywoÅ‚ywać. Nie rozwiÄ…zaÅ‚ sobie zagadnienia, nie uspokoiÅ‚ duszy; ależ mu brakÅ‚o równie jak jego bohatyrom u a Po polsku: Wszystkomowny albo Najżyczliwszy. v ria dowoóenie za pomocÄ… sofizmatów, czyli sformuÅ‚owaÅ„ pozornie logicznych i prawóiwych, ale zawierajÄ…cych ukryty bÅ‚Ä…d w rozumowaniu. Schopenhauer w swej r podaje jako jeden z przykÅ‚adów rozumowanie: Każde Å›wiatÅ‚o można zgasić. Rozum jest Å›wiatÅ‚em. Każdy rozum można zgasić . w u u r albo& albo& x a a potÄ™pienie; dawn. praw. zaoczny wyrok skazujÄ…cy. e e d Giaur 3 czasu! Może dlatego tylko nie sprawóiÅ‚a siÄ™ przepowiednia Walter-Sko- tay . Nie byÅ‚ tedy Byron kontynuatorem przeszÅ‚ego wieku; owszem powie- óieć można, że ruch umysÅ‚owy dążący ku solisterii on jeden na droóe literatury zatrzymaÅ‚ i wstecz zawróciÅ‚. OdgÅ‚os powszechny nazwaÅ‚ Byrona Napoleonem Poetów, również Napoleona uznano za jedynego poetÄ™ Fran- cji. Wiele wieków minie, nim siÄ™ znajóie rÄ™ka, która by jedno z tych bereÅ‚ dzwignąć mogÅ‚a. Uważano, że w dwojakim sposobie sceptycyzm ukazuje siÄ™ na Å›wiecie: raz jako mrok wilgotny i zimny, wróżący noc dÅ‚ugÄ…; drugi raz jako te chwi- lowe Å›ciemnienie porankowe, poÅ‚Ä…czone z powiewem orzezwiajÄ…cym, które zapowiada óieÅ„. Byron wyobraża tÄ™ drugÄ… epokÄ™ sceptyków, niepewnych w swoim dążeniu, ale peÅ‚nych ducha i szczeroÅ›ci. PRZEDMOWA AUTORA Rozerwane uÅ‚amki niniejszego poematu, skÅ‚adajÄ… powieść o smutnych losach branki muzuÅ‚maÅ„skiej, która za niewierność ukarana zostaÅ‚a sposo- bem tureckim, utopiona w morzu, i której zgonu pomÅ›ciÅ‚ siÄ™ kochanek jej, mÅ‚ody wenecjanin. Zdarzenia podobne trafiaÅ‚y siÄ™ dawniej czÄ™sto na Wscho- óie; teraz rzadsze. Może kobiety muzuÅ‚maÅ„skie nauczyÅ‚y siÄ™ wiÄ™cej ostroż- noÅ›ci, może chrzeÅ›cianie mniej sÄ… teraz pochopni do Å›miaÅ‚ych przedsiÄ™wzięć miÅ‚osnych i mniej w nich szczęśliwi. Zdarzenie, które jest treÅ›ciÄ… naszej powieÅ›ci, odnieść należy do owych czasów, kiedy wyspy JoÅ„skie ulegaÅ‚y pa- nowaniu Rzeczypospolitej Weneckiej, kiedy ArnauciÄ…p na chwilÄ™ wyparci z Morei, znowu, po bezskutecznym wtargniÄ™niu Moskalów, zaczÄ™li jÄ… plÄ…- drować. Wiadomo, że odstrychnienie siÄ™ MajnotówÄ…Ä…, obrażonych tym, że im zabroniono MistrÄ™ rabować, Å›ciÄ…gnęło nowe klÄ™ski na GrecjÄ™. Kraj ten staÅ‚ siÄ™ naówczas teatrem okrucieÅ„stw, których przykÅ‚ad trudno znalezć, na- wet w óiejach prawowiernego ludu muzuÅ‚maÅ„skiego. GIAUR UmilkÅ‚y wiatry, ciche lÅ›niÄ… siÄ™ fale Przy grobowcowej TemistoklaÄ…² skale, Która wyniosÅ‚em niebo czoÅ‚em boóie I z góry patrzÄ…c na morza i smugi Najpierwsza wita lÄ…dujÄ…ce Å‚oóie. Kiedyż siÄ™ zjawi Temistokles drugi? * Arkadia Wyspy szczęśliwe! w każdej porze roku Zarówno miÅ‚e i sercu i oku, Gdy was przychoóieÅ„ z gór Kolonny witaÄ…Å‚, Wraz nagÅ‚y urok zrenice mu chwyta, I myÅ›l pogrąża w dumy tajemnicze. Morze Tu szklane morza cichego oblicze y a r Walter Scott (1771 1832) ogromnie popularny w XIX w. powieÅ›ciopisarz, twórca stylu powieÅ›ci historycznej, w której fakty wymieszane byÅ‚y z legendami, ludowymi wierzeniami i wÄ…tkami fabu- larnymi; jego nazwisko pojawia siÄ™ tu w zdeformowanej, wygodnie spolszczonej formie. Nie wiadomo o jakÄ… przepowiedniÄ™ Waltera Scotta choóiÅ‚o tu tÅ‚umaczowi. Ä…p Arnauci nazwa AlbaÅ„czyków, powszechnie używana w Turcji. Ä…Ä…Majnoci mieszkaÅ„cy dawnej Lakonii, uchoóący za potomków Spartan. Ä…²Temistokles żyjÄ…cy na przeÅ‚omie VI i V w. p.n.e. grecki polityk i wóó, przywódca stronnictwa demo- kratycznego, twórca morskiej potÄ™gi Aten. Ä…Å‚PrzylÄ…dek Kolonna, zwany niegdyÅ› Sunium. [przypis autorski] e e d Giaur 4 Na falach drobnych jak uÅ›miechu doÅ‚ki, Gór okolicznych odb3a wierzchoÅ‚ki StrzegÄ…ce brzegów, z którymi Å‚agodnie ZdajÄ… siÄ™ igrać rajskie wody wschodnie. Wiatr JeÅ›li siÄ™ wietrzyk chwilowy przeÅ›liznie, I zÅ‚amie szyby na modrej pÅ‚aszczyznie, I kwiecie z brzegu przyniesione miota, Jakaż w tym wietrze wonia i pieszczota! MiÅ‚ość romantyczna, Tam na skaÅ‚ wierzchu, u Å›cieku ponikówÄ…t Kwiaty BÅ‚yszczy siÄ™ róża, suÅ‚tanka sÅ‚owikówÄ…u , Jej brzmiÄ… pochwaÅ‚y kochankowie leÅ›ni, Ona rumieÅ„cem óiÄ™kuje za pieÅ›ni. Åšliczna i skromna, królowa ogrodów, NietkniÄ™ta wichrem, niezwiÄ™dÅ‚a od chÅ‚odów Nie znajÄ…c naszych zim niebezpieczeÅ„stwa, Kwitnie Å›wieżoÅ›ciÄ… wiecznego panieÅ„stwa. Balsamy, których niebo jej uóiela, W wonnych kaóidÅ‚ach ku niebu odstrzela, Niebo wzajemnie, co óieÅ„ jej użycza Åšwietnych kolorów swojego oblicza. Tam, w polu tyle jest kwiecia dla wianków, Tam, w lasach tyle cienia dla kochanków, Tam, groty dla nich ciosane umyÅ›nie; òiÅ› morski zbójca w te groty siÄ™ ciÅ›nie, I nocÄ… z maÅ‚ej czatuje galery Na bezpiecznego żeglownika stery. Skoro miesiÄ™czna zabÅ‚yÅ›nie pochodnia, Zabrzmi gitara morskiego przechodniaÄ…v ; Zbójca swój rudel zaraz na gÅ‚Ä…b pęói Zakryty cieniem nadbrzeżnych krawęói, Zahacza statek, zdobycze rozóiela; Wrzask konajÄ…cych miesza pieśń wesela. Kondycja luóka, Natura, òiwna! gdy kraj ten natura obraÅ‚a Raj, Upadek Na ogród bogów, i hojnie naÅ„ zlaÅ‚a, Tyle bogactwa, piÄ™knoÅ›ci tak wiele Jakby we wÅ‚asnym zakochana óiele, òiwna! że óieÅ‚a wÅ‚asnego siÄ™ zrzeka, I óiÅ› natura wpuszcza tu czÅ‚owieka, Który, odwieczny miÅ‚oÅ›nik zniszczenia, Ogród EdeÅ„ski na nowo wyplenia, I jako leÅ›ny óik kwiecie wytÅ‚acza Niepokropione znojami oracza Ani znajÄ…ce rÄ™ki ogrodnika! Tu kwiecie samo dokoÅ‚a wynika, Za tyle wóiÄ™ków, za takÄ… obfitość Uprasza tylko czÅ‚owieka o litość. òiwna! tu ziemia oddycha pokojem. A serce luókie, chuciÄ… i rozbojem. Czyż kraje Å›wiatÅ‚a na nowo ogarnie Noc namiÄ™tnoÅ›ci rząóących bezkarnie? Ä…t i strumyk wypÅ‚ywajÄ…cy spod ziemi lub znikajÄ…cy pod niÄ…. Ä…u O miÅ‚ostkach róży i sÅ‚owika, poeci wschodni czÄ™sto wspominajÄ…. [przypis autorski] Ä…v Na morzach greckich czÄ™sto w noc pogodnÄ… sÅ‚ychać dzwiÄ™ki gitary. Ulubiony to instrument majtków greckich, przy jego dzwiÄ™ku Å›piewajÄ… i taÅ„czÄ…. [przypis autorski] e e d Giaur 5 PatrzÄ…c myÅ›liÅ‚byśąw , że tu zbuntowani Wojsko aniołów zwalczyli szatani, I cherubinów trony óiÅ› przywÅ‚aszcza TÅ‚um, który piekieÅ‚ wyzionęła paszcza. Tak Å›liczny kraj ten ojczyzna rozkoszy, Tak brzydki tyran, co go óiÅ› pustoszy! Kto na Å›miertelnym oglÄ…daÅ‚ posÅ‚aniuÄ…x Åšmierć, Trup PiÄ™kne oblicze zaraz po skonaniu Nim óieÅ„ przeminÄ…Å‚, pierwszy óieÅ„ nicestwa, Ostatni trudów i bolów jestestwa; Nim Å›mierć ostatnim przyciÅ›nieniem rÄ™ki ZgÅ‚aóiÅ‚a rysy góie chroniÄ… siÄ™ wóiÄ™ki: Kto pomni twarz tÄ™ anielsko-Å‚agodnÄ…, Tak zimno piÄ™knÄ…, tak smutnie pogodnÄ…! Zda siÄ™ w letargu zasypiać gÅ‚Ä™boko, Zda siÄ™ być żywÄ…? gdyby nie to oko, Góie już nie Å›wieci ni Å‚za, ni namiÄ™tność, Góie mieszka zimna, wieczna obojÄ™tność I straszy wióów i serca im stuói, I z oczu trupa wpada w serca luói Gdyby nie wzrok ten, nim pierwszy óieÅ„ minie, Nim ta goóina w tej jeszcze goóinie Åšmierć tak Å‚agodnie niewidomie wÅ‚adnie, Å»e jej tyraÅ„stwa nikt zrazu nie zgadnie! Naród, PrzestrzeÅ„, Ruiny òiÅ› do tej twarzy Grecyja podobna, Martwa od dawna, lecz dotÄ…d nadobna; Jej widok ziÄ™bi, jej wóiÄ™k do Å‚ez wzrusza, Bo już piÄ™knoÅ›ci nie ożywia dusza, Jej wóiÄ™k jest tylko uÅ›miech pozostaÅ‚y Na chwilÄ™ w ustach, co ducha oddaÅ‚y. A jej rumieniec, chorowita krasa Która na trupich licach nie zagasa, Ostatni odbÅ‚ysk zachodnich promieni, Co siÄ™ wokoÅ‚o ruiny czerwieni, Ostatnie czucie, co żegna naóiejÄ™, Iskra niebieska, która dotÄ…d tleje Lecz już swej miÅ‚ej ziemi nie rozgrzeje. Patriota, Wolność Ojczyzno mężów nieÅ›miertelnej chwaÅ‚y! Każda dolina, każdy wierzch twej skaÅ‚y! Jakże pamiÄ™tne! bo każde z nich byÅ‚o KolebkÄ… swobód lub sÅ‚awy mogiÅ‚Ä…. Arko potÄ™gi! òiÅ›, czyliż tak maÅ‚o, Czyż tylko tyle po tobie zostaÅ‚o? Powstanie WstaÅ„ niewolniku podÅ‚y, wstaÅ„ na chwilÄ™, Powieó: ten wÄ…wóz czy nie Termopile? Ty z duchów orlich wyroóony pÅ‚azie Na Leonida gnieżdżący siÄ™ gÅ‚azie, Przypomn3, nazw3 tych opok wyżyny, Ä…w i óiÅ› popr. myÅ›laÅ‚byÅ›; w tekÅ›cie zachowano niektóre formy charakterystyczne dla tÅ‚umacza, A. Mickiewicza. Ä…x Zapewne rzadko który z czytelników, wióiaÅ‚ na wÅ‚asne oczy obraz tu opisany. Kto wióiaÅ‚, musi pamiÄ™tać, jak smutne czyni wrażenie ta óiwna piÄ™kność, która kilka goóin po zgonie, zdobi jeszcze twarz martwÄ…; ale kilka goóin tylko. Godna uwagi, że czÅ‚owiek zabity kulÄ…, ma pospolicie na twarzy wyraz żaÅ‚oÅ›ci, chociażby za życia byÅ‚ Å›miaÅ‚ego i óikiego charakteru; przeciwnie postać czÅ‚owieka przebitego sztyletem, wyraża boleść i tchnie óikoÅ›ciÄ…. [przypis autorski] e e d Giaur 6 ZatokÄ™, wyspy wyspy Salaminy! PowstaÅ„! te dawne zapomniane boje Odnów i przywÅ‚aszcz, to óieóictwo twoje: Z popiołów przodków, może wróg rozdmucha IskrÄ™, zarodek ich wielkiego ducha. A kto z was w boju żywota dokona, Wliczy swe imiÄ™ pomięóy imiona, Na których wzmiankÄ™, pochlebstwem p3ani Zwykli siÄ™ trzezwić, zwykli drżeć tyrani. Kto z was ojczyzny z wiÄ™zów nie wybawi Zginie, lecz tyle synom swym zostawi SÅ‚awy, naóiei, że stanÄ… siÄ™ zdolni Rozerwać jarzmo i umierać wolni! òieóictwo, Los Walka o wolność, gdy siÄ™ raz zaczyna, Z ojca krwiÄ… spada óieóictwem na syna, Sto razy wrogów zachwiana potÄ™gÄ…, SkoÅ„czy zwyciÄ™stwem Grecyja jest ksiÄ™gÄ… W której wiekami stoi wypisanoÄ…y , Å»e klÄ™ska wolnych jest Å›wiata wygranÄ…. Królowie, sÅ‚awÄ™ kupujÄ…c u cieÅ›li, GóieÅ› bezimienne piramidy wznieÅ›li; Wolni nie dbajÄ… chociaż czasu fala Wszystkie grobowce i pomniki zwala, WiÄ™ksze pomniki zostaÅ‚y nad niemi, ZostaÅ‚y góry ich ojczystej ziemi. Tam muza oczom przechodniów ukaże Groby swobodnych, wolnoÅ›ci oÅ‚tarze. DÅ‚ugo by mówić przechoóić okropnie Wszystkie od chwaÅ‚y do niewoli stopnie Dosyć jest wieóieć, że nikt nic zagrzebie Ducha swobody chyba on sam siebie Bo wÅ‚asne tylko upodlenie ducha Ugina wolnych szyjÄ™ do Å‚aÅ„cucha. * Niewola, Upadek, Wolność MieszkaÅ„cy ziem tych! macież wy powieÅ›ci Dawnym podobne? i których by treÅ›ci Natchnęły muzÄ™ do polotów szczytnych, W Å›lad muzy greckiej wieków starożytnych, Gdy luóie byli ziemi swojej godni? òiÅ› do niczego nie zdatni prócz zbrodni. Z ognistÄ… duszÄ…, co by mogÅ‚a siÅ‚y Natchnąć do óieÅ‚a godnego pomników, òiÅ› oni peÅ‚znÄ… z kolebek w mogiÅ‚y Niewolni gorzej sÅ‚uóy niewolników²p , Tchórzostwo Zmazani caÅ‚Ä… szkaradÄ… co bruói Niewiele wyższych nad zwierzÄ™ta, luói; Nie majÄ… nawet tej óikich odwagi, Piersi gotowej przyjąć oręż nagi; Tylko rozwożą przez sÄ…siednie paÅ„stwa Ä…y i i a óiÅ›: stoi napisane; jest napisane. ²p Ateny za panowania Tureckiego byÅ‚y wÅ‚asnoÅ›ciÄ… Kizlar-Agi, niewolnika serajowego i dozorcy kobiet ha- remu. Eunuch rząóiÅ‚ rzÄ…dcÄ… Aten. [przypis autorski] e e d Giaur 7 Z nowym towarem stare oszukaÅ„stwa; W tym tylko widać Greków dowcip dawny I z tego tylko Grek na wschoóie sÅ‚awny. Daremnie wolność tylekroć zaklina Aby skruszyli jarzmo poganina, By kark podnieÅ›li zgiÄ™ty Å‚aÅ„cuchami! Nie Grecy! nie mam litoÅ›ci nad wami. Przecież z Grecyji wziÄ…Å‚em te powieÅ›ci Z czasów niedawnych i żaÅ‚oÅ›nej treÅ›ci. * Z dala, Å›ród morza pogodnego bÅ‚yska, Szybko pod cienie nadbrzeżne siÄ™ wciska Statek; rybacy poznali z obrotów, Å»e to piratów statek lub Majnotów²Ä…; ChcÄ… z barkÄ… swojÄ… w cieniach siÄ™ przewinąć I brzeg niepewny z daleka ominąć, Choć im trud óienny osÅ‚abiÅ‚ ramiona, Choć rybim Å‚owem barka przeciążona, Silnie wiosÅ‚ujÄ…, rudel²² krzywiÄ… w stronÄ™, Aż dopÅ‚ynÄ™li do Porto-Leone, Góie ich noc czeka, noc prawóiwie godna Kraju wschodniego cicha i pogodna. * Kto tam grzmi konno po skalistej droóe? WygiÄ™ty naprzód, na wiatr puÅ›ciÅ‚ woóe, Kopyt tÄ™tenty jak grzmoty po grzmotach Wciąż buóą echa drzemiÄ…ce po grotach. KoÅ„ jak kruk czarny, a na bokach piana, Jak gdyby Å›wieżo z morza zszumowana. Wieczór już uÅ›piÅ‚ fale morskich toni, Ale nie serce tej óikiej pogoni. Groznie na jutro niebo siÄ™ zachmurza Ale grozniejsza w sercu Giaura burza. Nie znam ciÄ™, rodu twego nienawióę, Ale w twych licach takie rysy wióę, Które w pamiÄ™ci kiedy siÄ™ raz wrażą, Z czasem siÄ™ gÅ‚Ä™biej werznÄ…, lecz nie zmażą. Tajemnica TyÅ› mÅ‚ody, blady, lecz namiÄ™tne bole GorzaÅ‚y dÅ‚ugo na twym smagÅ‚ym czole. ZÅ‚e oko twoje choć mnie nie urzekÅ‚o, Choć jak meteor bÅ‚ysnÄ…wszy uciekÅ‚o, ZgadÅ‚em, że Turek takiego czÅ‚owieka Powinien zabić lub niech sam ucieka. ²Ä…Majnoci mieszkaÅ„cy dawnej Lakonii, czyli rzeczywiÅ›cie pochoóą od Spartanów? wiele o tym pisali uczeni. [przypis autorski] ²²ru dawn. ster statku. e e d Giaur 8 Tam tam poleciaÅ‚ Å›ladem jego biegu SzÅ‚y mimowolnie oczy me wzdÅ‚uż brzegu, A chociaż z takÄ… szybkoÅ›ciÄ… przeÅ›cignÄ…Å‚, Choć jak latawiec tylko w oczach mignÄ…Å‚, Jego wzrok, jego twarz na ksztaÅ‚t pieczÄ™ci WciÅ›nione czuÅ‚em w gÅ‚Ä…b mojej pamiÄ™ci. I dÅ‚ugo w uchu huk kopyt sÅ‚yszaÅ‚em Czarnego konia lecÄ…cego czwaÅ‚em. SpiÄ…Å‚ ostrogami, wbiegÅ‚ na wierzch opoki OcieniajÄ…cej gÅ‚Ä™binÄ™ zatoki, ObleciaÅ‚ wkoÅ‚o, znowu na dół goniÅ‚. SkaÅ‚Ä… od moich oczu siÄ™ zasÅ‚oniÅ‚. ZgadÅ‚em, dlaczego: temu, co ucieka Jest obrzydliwÄ… zrenica czÅ‚owieka, On najpiÄ™kniejsze na niebiosach gwiazdy Klnie, że zdraóajÄ… Å›cieżki jego jazdy. ZbiegajÄ…c z góry nim konia nawróciÅ‚, Spojrzenie straszne, jak ostatnie rzuciÅ‚. I wybiegÅ‚ znowu, znowu w górÄ™ skoczyÅ‚. Wtem nagle stanÄ…Å‚, konia w bok zatoczyÅ‚, I patrzy z góry, na strzemionach staje, Czegóż on patrzy, tam, w oliwne gaje? Obyczaje, Religia Księżyc na nowiu wschoói zza gór grzbietów, BÅ‚yszczÄ… nad miastem lampy minaretów, W mieÅ›cie wre teraz Bajramu uciecha; Tu, choć nie dojdÄ… ni wystrzałów echa, Ni muzuÅ‚manów pobożne okrzyki, Przecież bÅ‚ysk widać każdej tofaiki. Bo óiÅ› zachoói sÅ‚oÅ„ce Ramazanu, òiÅ› Bajram Å›wiÄ™cÄ… wyznawcy Koranu²Å‚, òiÅ›& Lecz ty, Giaurze, kto jesteÅ›? co znaczy Twój ubiór obcy i twój wzrok rozpaczy? Co ciÄ™ obchoói Bajram? po co czekać Naszego Å›wiÄ™ta lub przed nim uciekać? On staÅ‚ wtem nagÅ‚y strach lica mu Å›cisnÄ…Å‚, I strach ten nagle wÅ›ciekÅ‚oÅ›ciÄ… zabÅ‚ysnÄ…Å‚. A blask ten nie byÅ‚ jak rumieniec nikÅ‚y Gniewów, co wschoóić i przem3ać zwykÅ‚y, Ale jak bladość marmurowej bryÅ‚y PowiÄ™kszajÄ…ca ciemnotÄ™ mogiÅ‚y. Brwi nasunione, osÅ‚upiaÅ‚e oko. Wtem rÄ™kÄ™ dzwignÄ…Å‚ i podniósÅ‚ wysoko, I na wiatr miotaÅ‚, jakby groziÅ‚ gniewny. StaÅ‚, czy uciekać, czy gonić, niepewny; A wtem koÅ„ zarżaÅ‚ niecierpliwy zwÅ‚oki, I rżenie echem odbiÅ‚y opoki. Giaur za miecz porwaÅ‚, i szczÄ™k rÄ™kojeÅ›ci, WybiÅ‚ go nagle z tej niemej boleÅ›ci, Jak zbójcÄ™ buói krzyk sowy zÅ‚owrogi; Znowu koniowi w bok wraziÅ‚ ostrogi: Dalej, w cwaÅ‚ koniu, tu ióie o życie! Znowu koÅ„ czarny zagrzmiaÅ‚ po granicie; ²Å‚ a a a jest to wielki post turecki; a ra wielkie Å›wiÄ™to które obchoóą na ksztaÅ‚t naszego karnawaÅ‚u. O zachoóie sÅ‚oÅ„ca, poczÄ…tek Bajramu ogÅ‚asza siÄ™ wystrzaÅ‚em z harmaty; potem trwajÄ… caÅ‚Ä… noc illuminacje meczetów i wystrzaÅ‚y wiwatowe różnej broni. [przypis autorski] e e d Giaur 9 Chyży jak óiryt²t leci wzdÅ‚uż zatoki, Dalej ku morzu wpadÅ‚ mięóy opoki. Nie widać twarzy znikÅ‚a strusia kita, Na chwilÄ™ grzmiÄ…ce ucichÅ‚y kopyta. Raz tylko wstrzymaÅ‚ rumakowi woóe I nieruchomy, chwilÄ™ staÅ‚ na droóe, ChwilÄ™ i znowu opoka zabrzmiaÅ‚a, Giaur poleciaÅ‚, jakby go Å›mierć gnaÅ‚a. Czas, MiÅ‚ość, Nienawiść, Straszna to chwila, w której duch rozkrÄ™ci Pamięć, PiekÅ‚o Za jednym razem caÅ‚y zwój pamiÄ™ci, I w jednÄ… drobnÄ… kroplÄ™ czasu zleje Å»ycia bolesne i zbrodnicze óieje! Kto nienawiói, kocha siÄ™ lub boi, Temu za piekÅ‚o jedna chwila stoi. Cóż on czuÅ‚ wtenczas, gdy trapiÄ…ce duszÄ™ Wszystkie od razu wycierpiaÅ‚ katusze? Chwila spoczynku, Å›ród potoku zdarzeÅ„, Kto zliczy, ile mieÅ›ci wyobrażeÅ„? Bo choć dla czasu zdaje siÄ™ nicoÅ›ciÄ…, Ona dla myÅ›li jest caÅ‚Ä… wiecznoÅ›ciÄ…. Bo nieskoÅ„czone, niezmierne cierpienie, Może w myÅ›l jednÄ… zgromaóić sumnienie²u , I w jednej chwili wycierpieć od razu Bole bez koÅ„ca, naóiei, wyrazu! * PrzeszÅ‚a goóina Giaur jak cieÅ„ przeminÄ…Å‚. UciekÅ‚? czy zginÄ…Å‚? czy sam tylko zginÄ…Å‚? W czarnej goóinie przybyÅ‚, jak zesÅ‚ana Od niebios kara za grzechy Hassana, PrzyszedÅ‚ i smÄ™tarz²v zrobiÅ‚ z baszy domu, PrzyszedÅ‚ i odszedÅ‚ jak wicher Symomu²w , Natura, Åšmierć Co wieje bożym obciążony gniewem I za którego Å›miertelnym powiewem Cyprys umiera, choć jest Å›mierci drzewem, Choć wiosnÄ… nawet nie zruca²x żaÅ‚oby, Jeden, co wiernie opÅ‚akuje groby! * Przem3anie, Dom, Nie masz rumaków na stajniach Hassana, PrzestrzeÅ„ Komnata jego od sÅ‚ug odbieżana²y , PajÄ…k samotnik, na Å›cianach siÄ™ czepia PajÄ…k, Å»aÅ‚oba I szpary szarym caÅ‚unem zasklepia. ²t r , jest to pocisk na koÅ„cu tÄ™py. Jezdni muzuÅ‚maÅ„scy rzucajÄ… go z konia, baróo silnie i trafnie; jest to ich ulubiona zabawa; nie wiem, czy można jÄ… nazwać zabawÄ… rycerskÄ…, bo najzrÄ™czniejsi òerydyÅ›ci w Konstantynopolu sÄ… czarni rzezaÅ„cy. PamiÄ™tam też Mameluka ze Smyrny, który w tym igrzysku Turków zwyciężaÅ‚. [przypis autorski] ²u u i i óiÅ›: sumienie. ²v ar óiÅ›: cmentarz. ²w i u , wiatr pustyni, Å›miertelny wszystkiemu co tchem swoim owionie. Poeci wschodni wiele o nim piszÄ…, i różne mu dajÄ… nazwiska. [przypis autorski] ²x ru a óiÅ›: zrzuca. ²y a a i a a opuszczona, komnata z której odeszli (odbieżali) wszyscy. e e d Giaur 10 W twieróy Hassana nie widać żoÅ‚nierzy, W jego haremach gniazdo niedoperzyÅ‚p , Zamiast strażnika puszczyk krzyczy z wieży. Ogród, Ruiny, Woda W ogrody czasem óiki pies przybieży, Spragniony wyje na suchÄ… fontannÄ™, StojÄ… wód Å‚oża z marmuru usÅ‚ane Lecz owdowiaÅ‚e bo zdroje wymarÅ‚y, Zielska siÄ™ óikie na dnie rozpostarÅ‚y. NiegdyÅ› jak wóiÄ™cznie fontanny tu graÅ‚y. Aagoóąc nieba wschodniego upaÅ‚y, NiegdyÅ› tryskajÄ…c srebrnej rosy tÄ™czÄ™ I fantastyczne wirujÄ…c obrÄ™cze, Rozkosznym chÅ‚odem rzezwiÅ‚y dokoÅ‚a Powietrze, ziemiÄ™ i spragnione zioÅ‚a. Jak byÅ‚o mile blaski gwiazd pogodnych Wióieć odbite na tych Å‚ukach wodnych, SÅ‚uchać muzyki tych szemraÅ„ Å‚agodnych! Tu czÄ™sto Hassan w niemowlÄ™cym wieku Bawić siÄ™ lubiÅ‚ u kaskady Å›cieku; Tu, drzemiÄ…cemu w matki swej objÄ™ciu, Piastunka woda Å›piewaÅ‚a óieciÄ™ciu. Hassan mÅ‚oóieniec na te wodotryski PoglÄ…daÅ‚, sieóąc obok odaliski, I Å›piew jej milsze zdawaÅ‚ siÄ™ mieć tony Gdy byÅ‚ do szmeru kaskad nastrojony. Lecz Hassan stary, nigdy sennej skroni Wieczorem u tej kaskady nie skÅ‚oni: Z marmurów woda uciekÅ‚a chÅ‚oóąca, Z serca Hassana wyszÅ‚a krew gorÄ…ca. Tu nie usÅ‚yszysz już gÅ‚osu czÅ‚owieka, Nikt siÄ™ nie Å›mieje, nie klnie, nie wyrzeka: Ostatni luóki gÅ‚os echem odbity, ByÅ‚ to krzyk na Å›mierć ciÄ…gnionej kobiéty. GÅ‚os skonaÅ‚ odtÄ…d milczÄ… te paÅ‚ace, Wiatr tylko oknem otwartym koÅ‚ace. Lecz choć wiatr szumi, choć siÄ™ nieba chmurzÄ…, Już tu nikt okna nie zamknie przed burzÄ…. Cieszy siÄ™ pielgrzym, gdy w stepach odkryje Åšlady na piasku, chociaż nie wie czyje; Tu, gdyby luóki jÄ™k odbiÅ‚y echa, W jÄ™ku tym jakaÅ› byÅ‚aby pociecha, Ten jÄ™k by mówiÅ‚: «Nie wszytko skonaÅ‚o! Jedno tu życie luókie pozostaÅ‚o. Jeszcze w tych gmachach znalazÅ‚byÅ› wspaniaÅ‚e Izby i sale puste dotÄ…d caÅ‚e. Dach jeszcze caÅ‚y, chociaż zÄ…b zniszczenia Roztacza ciÄ…gle Å›ciany i sklepienia. Gospodarz, Gość, Obyczaje, Lecz Zgroza sieói przed bramÄ… na straży, Å»aÅ‚oba Sam Fakir do wrót zbliżyć siÄ™ nie waży, Derwisz ubogi nie przestÄ…pi progu Å‚p i r forma charakterystyczna dla tÅ‚umacza (A. Mickiewicza); óiÅ› popr.: nietoperzy. e e d Giaur 11 Za chleb i za sól poóiÄ™kować BoguÅ‚Ä…: Nęóa i Zbytek uchoóą na stronÄ™ Niepowitane i nieugoszczone; PaÅ‚ac, goÅ›cina wiernego narodu, StaÅ‚ siÄ™ jaskiniÄ… zniszczenia i gÅ‚odu. Gość pÅ‚acze dobroóieja, pÅ‚aczÄ… sÅ‚uóy panaÅ‚² Od czasu gdy miecz Giaura ciÄ…Å‚ w turban Hassana. * SÅ‚yszÄ™ dzwiÄ™k z dala koÅ„skiego kopyta, JadÄ… podróżni, lecz mnie nikt nie pyta. Już bliżej Turcy już wióę turbany I w srebrem kutych pochwach ataganyÅ‚Å‚. Wóó ich na przeóie w bogatym zawoju, Zapewne emir, bo w zielonym strojuÅ‚t . «Ho! kto ty? «Salem! waszej jestem wiaryÅ‚u , Emirze, wióę, że wieziesz towary; Wióę, że wór twój jest ciężko Å‚adowny, Ostróżnie wieziesz musi być kosztowny. Może do portu Å›pieszysz dla noclegu? Jestem przewoznik mam łódkÄ™ u brzegu. «Zgoda rzekÅ‚ Emir poÅ›pieszaj, czas nagli, Odb3em cicho, nie rozpinaj żagli, Niech leżą zwiteÅ‚v ; wiosÅ‚ami uderzaj, I szybko, cicho, podnad brzegiem zmierzaj, I wiez nas prosto, pomięóy opoki, Tam, na sam Å›rodek najgÅ‚Ä™bszej zatoki. Teraz odpoczn3 dobre masz ramiona, Podróż i zrÄ™cznie, i prÄ™dko skoÅ„czona. Lecz ona zacznie podróż dalszÄ…, z której& Morderstwo, Morze, Rzucili w wodÄ™ & & & & & & & & & & & & % Pogrzeb, Tajemnica, Woda Ciężko plusnęło i powoli tonie RoztopiÅ‚y siÄ™ wkoÅ‚o szklane bÅ‚onie, ZważaÅ‚em ciężar, óiwnie mi siÄ™ zdaÅ‚o RuszyÅ‚ siÄ™ pewnie morze nim ruszaÅ‚o. Może to byÅ‚o księżyca bÅ‚yÅ›nienie, Nagle odbite o morza przestrzenie; PatrzyÅ‚em ciÄ…gle, i wodne obrÄ™cze, W mniejsze i węższe Å›ciskaÅ‚y siÄ™ tÄ™cze, Jakby ich Å›rodkiem kamieÅ„ przepadÅ‚ do dna; Na koniec w Å›rodku wyszÅ‚a baÅ„ka wodna PerÅ‚owe kółko bÅ‚ysnęło przepadÅ‚o. Å‚Ä…Na wschoóie skoro gospodarz chleb z podróżnym rozÅ‚amie i solÄ… z nim poóieli siÄ™, już go przyjmuje za goÅ›cia; chociażby w goÅ›ciu poznano nieprzyjaciela, już osoba jego jest poÅ›wiÄ™cona i od wszelkiej krzywdy bezpieczna. [przypis autorski] Å‚²Luókość i litość dla ubogich nakazana jest Koranem muzuÅ‚manom. Wyznać należy, że znalezć można czÄ™sto przykÅ‚ady tych cnót mięóy Turkami. Zwyczajnie jeżeli kto chce chwalić Turka, wysÅ‚awia naprzód jego szczodrotÄ™, a potem mÄ™stwo. [przypis autorski] Å‚Å‚Atagan jest to dÅ‚ugi sztylet, który Turcy obok pistoletów na pasie zawieszajÄ…. Pochwy atagana sÄ… pospolicie z metalu, czÄ™sto ze srebra, a u bogatych wyzÅ‚acane lub szczerozÅ‚ote. [przypis autorski] Å‚t Pomięóy muzuÅ‚manami, tylko ci którzy uchoóą za potomków Mahometa, majÄ… prawo nosić suknie zielonego koloru. [przypis autorski] Å‚u i u a a znaczy pokój z tobÄ…. ChrzeÅ›c3an pozdrawiajÄ… sÅ‚owem r aru a, szczęśliwa droga, albo: ir , a a ru a, óieÅ„ dobry, dobry wieczór. [przypis autorski] Å‚v i óiÅ›: zwiniÄ™te. e e d Giaur 12 Znowu zatoka gÅ‚adka jak zwierciadÅ‚o. I tajemnica usnęła w topieli Gen3uszowie morscy jÄ… wióieli, Lecz, drżąc z przestrachu w swych domach z korali, Nic o tym z żadnÄ… falÄ… nie gadali. * Kobieta, Mężczyzna, Jak król motylów, za wiosny powrotemÅ‚w , MiÅ‚ość, Motyl, Polowanie Na skrzydÅ‚ach jasnych purpurÄ… i zÅ‚otem Znad szmaragdowej Kaszemiru bÅ‚oni Wzlatuje, óieci wabiÄ…c do pogoni, I z ziół na zioÅ‚a i z kwiatów na kwiaty CiÄ…gnie myÅ›liwców, i myli ich czaty, WreÅ›cie uleci i niknÄ…c w obÅ‚oku Zostawia żaÅ‚ość w sercu i Å‚zy w oku: Podobnie piÄ™kność wabi starsze óieci, Tak bystro lata i tak wóiÄ™cznie Å›wieci, To Å‚owców trwoży, to naóiejÄ… mami, GoniÄ… wesoÅ‚o Å‚owy koÅ„czÄ… Å‚zami. Lecz jeÅ›li w rÄ™ce myÅ›liwemu wpada, I motylowi i piÄ™knoÅ›ci biada! ChcÄ…c uciec darmo skrzydeÅ‚ka natęża, Igraszka óiecka lub ofiara męża. Cacko, za którym żąóa chciwie goni, StraciÅ‚o urok, gdy je mamy w dÅ‚oni A gdy wóiÄ™k barwy i Å›wieżość przeminie, Rzucim, niech leci lub samotnie ginie. Gdy skrzydÅ‚a zranisz, gdy serce zakrwawisz, Czyli ofiarom swobodÄ™ zostawisz? Motyl odartym skrzydeÅ‚kiem czyż może Latać jak dawniej z fijoÅ‚ków na roże? Z piÄ™knoÅ›ciÄ…, w jednej uwiÄ™dÅ‚Ä… goóinie, Czyż razem pokój na wieki nie zginie? Zgraja motylów, co pod niebem lata, MiÅ‚osieróie, Serce, Åšmiech Nie szuka w dole zranionego brata. PÅ‚eć piÄ™kna dla nas ma litoÅ›ci tyle, Lecz dla pÅ‚ci wÅ‚asnej ma serce motyle! PiÄ™kność nad każdym nieszczęściem Å‚zy leje, Nad sióstr upadkiem tylko siÄ™ zaÅ›mieje. * Rozpacz, Samobójstwo, Dusza brzemienna zbrodni swych ciężarem, Åšmierć, ZwierzÄ™ta Jest jak skorp3on opasany żaremÅ‚x ; KrÄ…g co raz mocniej zwęża siÄ™ i bÅ‚yska I wiÄ™znia co raz gwaÅ‚towniej dociska, Aż gdy go zewszÄ…d na wylot przepieka, Skorp3on cierpi, dÄ…sa siÄ™ i wÅ›cieka. Jeden mu zostaÅ‚ sposób wyjść z pożogów: Å‚w Motyl Kaszemirski, najpiÄ™kniejszy i najrzadszy z motylów. [przypis autorski] Å‚x Powszechne jest mniemanie, że skorpion otoczony żarem sam siebie żądÅ‚em zab3a. NaturaliÅ›ci sprzeczajÄ… siÄ™ dotÄ…d, czy owad popeÅ‚nia samobójstwo dobrowolne, czy tylko wpadÅ‚szy w konwulsje, mimowolnym ruchem żądÅ‚a ranÄ™ sobie zadaje. Dla dobra skorpionów życzyć by należaÅ‚o, aby to pytanie rostrzygniono. Skoro by raz uznano, że skorpiony sÄ… Katonami owadów, zostawionoby przecie w pokoju tych mÄ™czenników historii naturalnej. [przypis autorski] e e d Giaur 13 Ma żądÅ‚o, które wyostrzyÅ‚ na wrogów, Które truciznÄ… pewnÄ… rany poi, Jeden ból zada i wszystkie wygoi, Kara To żądÅ‚o, wiÄ™zieÅ„ topi w gÅ‚owie swojej. Podobnie dusza zÅ‚a kona w cierpieniach, Dusza, Zbrodnia, Lub żyje jako skorp3on w pÅ‚omieniach. Zbrodniarz Bo kiedy luói zwiąże pamięć zbrodni, Åšwiatu niezdatni, a nieba niegodni, Rozpacz nad nimi, pod nimi noc gruba, WkoÅ‚o pÅ‚omienie a w poÅ›rodku zguba. * Ponury Hassan z haremu ucieka, Pieszczot, widoku kobiet siÄ™ wyrzeka. On w lasach trudy myÅ›liwców poóiela, Ale nie może óielić ich wesela. Dawniej polować nie miaÅ‚ we zwyczaju, Póki Leila mieszkaÅ‚a w seraju. òiÅ›, czy Leila uszÅ‚a? czy nie żyje? Hassan wie tylko, lecz sam w sobie kryje. Różne powieÅ›ci krążą mięóy gminem SÅ‚ychać, że uszÅ‚a z Wenecyjaninem. W óieÅ„ Ramazanu, gdy zapadÅ‚o sÅ‚oÅ„ce, A z minaretów jasnych lamp tysiÄ…ce Bajram na caÅ‚ym obwieÅ›ciÅ‚y Wschoóie, Leila poszÅ‚a kÄ…pać siÄ™ w ogroóie, I nie wróciÅ‚a szukano daremnie. MówiÄ…, że z Giaurem zeszÅ‚a siÄ™ tajemnie, WsiadÅ‚a z nim na koÅ„ za pazia przebrana I w noc Bajramu zbiegÅ‚a z paÅ„stw suÅ‚tana. Zdrada Od dawna Hassan miaÅ‚ jÄ… w podejrzeniu; Ale w jej oczach i w jej uÅ›ciÅ›nieniu Tyle wyczytaÅ‚ miÅ‚oÅ›ci i wiary, Å»e znowu brance zaufaÅ‚ pan stary. Wieczorem poszedÅ‚ w meczet na pacierze, I w noc Bajramu jadÅ‚ w kiosku wieczerzÄ™, Tak powiadali czarni niewolnicy, Niewierni, paÅ„skich haremów strażnicy. Lecz inni gÅ‚oszÄ…, że gdy padÅ‚ mrok szary, Przy bladym Å›wietle wschoóącej FingaryÅ‚y , Wióiano Giaura na czarnym rumaku W cwaÅ‚ lecÄ…cego po nadbrzeżnym Å›laku, Z cuglem spuszczonym, skrwawionÄ… ostrogÄ…, Lecz nie wiózÅ‚ panny, ni pazia ni kogo. * Dusza, Kobieta, Mężczyzna, Oko jej czarne i któż siÄ™ oÅ›mieli NieÅ›miertelność, Oko Wzrok ten malować? te oczy gazeli Wielkie i sÅ‚odkie, ciemne i bÅ‚yszczÄ…ce! Dusza z nich mówi przez iskier tysiÄ…ce, Å‚y Fingary jest Febe czyli księżyc wschodnich narodów. [przypis autorski] e e d Giaur 14 Które ze zrenic lecÄ… przezroczystych Jako z Dżemszyda rubinów ognistycht p . Dusza z nich mówi! wbrew sÅ‚owom Proroka, «Å»e postać niewiast jest ziemi powÅ‚oka Allachu! dusza mówi z tego oka! I choćbym w droóe ku lepszemu Å›wiatu PrzechoóiÅ‚ ostre mosty Alsyratut Ä…, WisiaÅ‚ nad piekÅ‚a ognistym potokiem Raj I caÅ‚y rajski ogród miaÅ‚ przed okiem I w nim wabiÄ…ce hurysy óiewice, Kobieta Powiem: kto wióiaÅ‚ Leili zrenice, Ten Alkoranu nauk nie usÅ‚ucha! Czyż taka piÄ™kność jest prochem bez duchat ²? Jest cackiem, z którym bawi siÄ™ mężczyzna? Niech na niÄ™ spójrzy sam muÐî, a wyzna, Å»e nieÅ›miertelność wyglÄ…da z jej zrenic. Na jej obliczu cudowny rumieniec Wiecznym i Å›wieżym bÅ‚yszczy siÄ™ szkarÅ‚atem, Jakby granatów posypany kwiatem. Duma, Ptak Jej wÅ‚osy jako h3acynty pÅ‚ynÄ…; Gdy okolona rówiennic drużynÄ…, Stanie, nad wszystkie gÅ‚owÄ… wyniesiona, I da warkoczom pÅ‚ynąć przez ramiona, WÅ‚osem zamiata Å›lad swój na marmurach, Åšlad nóżki bielszej nizli Å›niegi w górach, Kiedy z roóinnych obÅ‚oków wylecÄ… I ziemiÄ… jeszcze nie skalane Å›wiecÄ…, Jako monarcha ptaków Frangestanut Å‚, AabÄ™dz, podnosi gÅ‚owÄ™ z oceanu I pysznie skrzydÅ‚em uderza po fali, Skoro dostrzeże podróżnika w dali: Z takÄ… powagÄ… ona zwraca gÅ‚owÄ™, I Å›nieżne ramiÄ™, i piersi perÅ‚owe, I z takÄ… piÄ™knÄ… dumÄ… wzrokiem miota, Gdy na niÄ™ oczy Å›mie zwrócić pustota. CofnÄ… siÄ™, blasku wytrzymać nie mogÄ…, Pochlebiać chciaÅ‚y, upadajÄ… z trwogÄ…. Jak byÅ‚a oczom piÄ™knÄ… Gruzyjanka, Tak miaÅ‚a serce czuÅ‚e dla kochanka. Kochanka? któż jej kochanek? Hassanie, Ty nim nie jesteÅ› óiki muzuÅ‚manie! t p SÅ‚awny rubin SuÅ‚tana Dżemszyda, w powieÅ›ciach wschodnich zowie siÄ™ ra , pochodniÄ… nocy, pu- charem Å›wiatÅ‚oÅ›ci etc. [przypis autorski] t Ä…Alsyrat, podÅ‚ug mitologii wschodniej, jest to most, tak wÄ…ski jak nitka pajÄ™cza; na tym moÅ›cie bÄ™dÄ… musieli Turcy przechoóić do raju; zamiast rzeki, ciÄ…gnie siÄ™ u spodu przepaść piekielna. Do tego przejÅ›cia można by zastosować ów Wirgiliusza a i i u a r i. Pod tym mostem pajÄ™czym, ma być drugi jeszcze węższy, dla chrzeÅ›cian i żydów. Persowie szczególnie bojÄ… siÄ™ owego mostu: Jeżeli biedny Pers (powiada Chardin) poniesie krzywdÄ™ której dochoóić na tym Å›wiecie nie wiói sposobu, wtenczas appelluje ciemiężyciela na sÄ…d straszny; odpÅ‚acisz ty, woÅ‚a, na moÅ›cie Pal Serho; tam ci podstawiÄ™ nogÄ™, albo uczepiÄ™ siÄ™ do poÅ‚y twoich sukien. WióiaÅ‚em nie raz, że ciemiężyciel lÄ™kajÄ…c siÄ™ takiego aresztu, przepraszaÅ‚ pokrzywóonego; i sam nie raz używaÅ‚em skutecznie podobnej grozby, etc. [przypis autorski] t ²Mylne to jest mniemanie, że Mahomet nie zostawia kobietom naóiei przyszÅ‚ego życia; owszem wyznacza im na przytuÅ‚ek trzeciÄ… część raju. Wszakże niektórzy wykÅ‚adacze Koranu, wykrÄ™ciwszy tekst proroka, nie przyznajÄ… kobietom duszy nieÅ›miertelnej. [przypis autorski] t Å‚Frangestan kraj Czerkassów. [przypis autorski] e e d Giaur 15 * Nienawiść, Walka Ponury Hassan daÅ‚ rozkaz podróży; OdóiaÅ‚ wasalów, co mu w dworcu sÅ‚uży, Jak orszak i straż pojeóie za panem; Każdy z janczarkÄ…, z Å‚ukiem, z ataganem. Hassan sam zbrojny jeóie na ich czele, ZwiesiÅ‚ na pasie krzywÄ… karabelÄ™ WypróbowanÄ… na albaÅ„skich gÅ‚owach, Kiedy raz zbójców napotkaÅ‚ w parowach I tak rozgromiÅ‚ muzuÅ‚man zwyciÄ™ski, Å»e ledwie kilku uszÅ‚o z wieÅ›ciÄ… klÄ™ski. Za pas dwa zatknÄ…Å‚, bogato oprawne W perÅ‚y i w zÅ‚oto, pistolety sÅ‚awne: Hassan przed laty dostaÅ‚ je od baszy, Ich widok zbójców i wabi, i straszy. MówiÄ…, że Hassan jeóie pojąć żonÄ™, Pocieszyć znowu serce zakrwawione ZdradÄ… Leili, co uszÅ‚a z haremu I óiÅ›, o zgrozo! sÅ‚uży niewiernemu. * Ostatnim blaskiem zachodniego sÅ‚oÅ„ca ZÅ‚ocÄ… siÄ™ góry i kaskada grzmiÄ…ca, Å»ywiona czystym i Å›wieżym gór Å›niegiem. Tu czÄ™sto kupiec Grek staje noclegiem, ZnajdujÄ…c pokój w ustroniu gÅ‚Ä™bokim Pewniej niż w mieÅ›cie pod swych panów bokiem; Tu siÄ™ nie lÄ™ka o caÅ‚ość swej skrzyni; W miastach niewolnik, wolny na pustyni. Tu wesół spróżniat t czaszÄ™ peÅ‚nÄ… wina, Którym siÄ™ brzyóą usta mosleminat u . Najpierwszy jeóie Tatar wóó orszaku, Z daleka widny po żółtym koÅ‚paku, Opodal konni ciasnÄ… jamy szyjÄ… Po krÄ™tej Å›cieżce na skaÅ‚Ä™ siÄ™ w3Ä…. Nad nimi sterczÄ… w górÄ™ czarne szczyty, Góie sÄ™py ostrzÄ… óioby o granity I lecÄ… na dół; już zwietrzyli Å‚upy; Nim zajóie sÅ‚oÅ„ce, bÄ™dÄ… Å›wieże trupy. U spodu rzeka, która w zimie bucha OgromnÄ… wodÄ…, a w upaÅ‚y sucha Nagie i czarne Å‚ono swe odsÅ‚ania I kilka kaskad srebrzystych pochÅ‚ania. WokoÅ‚o Å›cieżki kawaÅ‚y granitu Leżą bezÅ‚adnie strÄ…cone ze szczytu; Czas je pospychaÅ‚, albo zbiÅ‚y gromy. Wierzch skaÅ‚y niknie we mgle niewidomy, Bo żaden z luói czoÅ‚a L3akuryt v , W pogodÄ™ nawet nie wióiaÅ‚ bez chmury. t t r ia opróżnia. t u i a muzuÅ‚manina. t v Liakura (a. Liakoura) góra w centralnej Grecji; nowożytna nazwa Parnasu, szczytu, który w mit. gr. byÅ‚a sieóibÄ… Muz. e e d Giaur 16 PodstÄ™p, Walka Już w gaj wjechali i po kilku chwilach DojdÄ… wierzchoÅ‚ka; już krzyczÄ… «Bismillacht w ! Tu już bezpiecznie, stÄ…d już widać bÅ‚onie, Wkrótce w dół zjeóiem, na wiatr puÅ›cim konie. Gdy czausz tak mówiÅ‚ ogieÅ„ z góry bÅ‚ysnÄ…Å‚, Nad uchem ołów niewióialny Å›wisnÄ…Å‚, Tatar przewodnik wyleciaÅ‚ z kulbaki, Ledwie czas majÄ… zatrzymać rumaki, Skoczyli z siodeÅ‚, janczarki odwiedli, Ale trzech spadÅ‚o pierwej, nizli zsiedli, Z rÄ…k niewióialnych rany odbierajÄ… I ginÄ…c, darmo o zemstÄ™ woÅ‚ajÄ…. Dobyli szabel, na rumaków karkach Na odwieóionych wsparli siÄ™ janczarkach, Na pół wciÅ›nieni mięóy koÅ„skie boki; Inni uciekli pod Å›cianÄ™ opoki, I tam rÄ™cznego czekajÄ… spotkania Nie lubiÄ…c sÅ‚użyć za cel do strzelania Wrogom, co broniÄ… niewióialnÄ… rażą, A wstÄ™pnym bojem spotkać siÄ™ nie ważą. Sam Hassan zostaÅ‚; z konia zsiąść nie raczy, Spokojnie jeóie, aż z przodu obaczy Blask rÄ™cznej broni; rozbójników zgraja Strzela wzdÅ‚uż drogi, z przodu siÄ™ zaczaja, I z tyÅ‚u sÅ‚ychać z janczarek Å‚oskotu, Å»e mu przeciÄ™to drogÄ™ do odwrotu. WiÄ™c wÅ›ciekÅ‚y brodÄ™ od gniewu najeżyÅ‚t x , I wkoÅ‚o wzrokiem ognistym uderzyÅ‚. «Choć wrogi wkoÅ‚o, choć gÄ™ste wystrzaÅ‚y, Jam z krwawszych bitew nieraz wyszedÅ‚ caÅ‚y Zbójcy wychoóą, stajÄ… na skaÅ‚ szczycie: «Rzucaj broÅ„, krzyczÄ…, komu miÅ‚e życie! Ale Hassana oczy i rozkazy Straszniejsze nizli nieprzyjaciół razy, I z garstki szczupÅ‚ej, ale wiernej panu, Å»aden nie rzuciÅ‚ swego ataganu, I żaden podle nie krzyknÄ…Å‚ «Amanu! Wróg Nieprzyjaciele coraz bliżej goóą, Razem ze wszystkich zasaóek wychoóą, A z gÄ™stwi lasu dowódca orszaku Leci sam przodem na óielnym rumaku. Oko Któż ten dowódca? strój nosi albaÅ„ski, Ale miecz prosty, miecz to chrzeÅ›c3aÅ„ski. «Znam go, znam Giaura wÅ›ciekÅ‚y Hasan woÅ‚a Znam go, poznaÅ‚em ze smagÅ‚ego czoÅ‚a, PoznaÅ‚em czarne zÅ‚owrogie zrenicet y , Jego nikczemnej zdrady pomocnice; Konia czarnego znam, choć leci pÄ™dem, Chociaż nakryty arnautskimu p rzÄ™dem. t w i i a , w imiÄ™ Boga, od tych słów zaczynajÄ… siÄ™ prawie wszystkie rozóiaÅ‚y Koranu, i wszystkie modlitwy i óiÄ™kczynienia MuzuÅ‚manów. [przypis autorski] t x Zwyczajne symptoma gniewu u Turków. W roku 1809, na audiencji dyplomatycznej, nagle wÄ…sy Kapu dana Baszy najeżyÅ‚y siÄ™ jak u tygrysa; drogmani pobledli od strachu, szczęściem wÄ…s powoli opadÅ‚ i obwisnÄ…Å‚; zostaÅ‚o wiÄ™c na karkach może tyle głów, ile byÅ‚o wÅ‚osów w owych wÄ…sach. [przypis autorski] t y O zÅ‚ych oczach i urzekaniu zÅ‚ym okiem, powszechna jest wiara mięóy ludem w Turcji i w wielu innych krajach. [przypis autorski] u p ar au i arnauackim, czyli albaÅ„skim; Arnauaci to popularna nazwa AlbaÅ„czyków w Turcji i Grecji. e e d Giaur 17 PodÅ‚y odstÄ™pco twojej podÅ‚ej wiary! Teraz ciÄ™ turban nie zbawi od kary. Góiemkolwiek spotkaÅ‚, w jakiejkolwiek chwili, Dobrze, żem spotkaÅ‚ zdrajcÄ™ mej Leili. Burza, Morze, Walka Jak siÄ™ wezbrana rzeka w morze leje, I morskÄ… burzÄ™ spotkawszy szaleje, AamiÄ… siÄ™ fale, drżą opoki brzegu, A nurty ryczÄ… pod pianami Å›niegu; Tak siÄ™ spotkaÅ‚y wrogów zgraje obie, Losem i gniewem gnane przeciw sobie; Szable nad uchem grzmiÄ…, lecÄ…c w kawaÅ‚y, HuczÄ… po skaÅ‚ach dalekie wystrzaÅ‚y; Starcia siÄ™ Å‚oskot i karabel dzwiÄ™ki, Huk karabinów, konajÄ…cych jÄ™ki Echo żaÅ‚oÅ›ne po dolinie szerzy, PrzywykÅ‚ej tylko do Å›piewów pasterzy! Kochanek, MiÅ‚ość, Liczba niewielka, lecz bitwa straszliwa, Nienawiść, Wróg Nikt przebaczenia ni daje, ni wzywa. Paro kochanków, mocne sÄ… twe sploty Gdy siÄ™ Å›ciskacie poóielać pieszczoty! Lecz nie tak cisnÄ… miÅ‚oÅ›ci ramiona Gdy w nich spoczywa piÄ™kność ulubiona, Jako siÄ™ barki zwiążą nienawiÅ›nie, Kiedy wróg wroga ostatni raz Å›ciÅ›nie. PrzyjazÅ„ ostygnie, pieszczota siÄ™ skoÅ„czy, Åšmierć ObjÄ™cia wrogów i Å›mierć nie rozÅ‚Ä…czy. Z szablÄ… po samÄ… rÄ™kojeść uciÄ™tÄ…, Gotycyzm, Krew, Åšmierć, KrwiÄ… opryskanÄ… i mocno ujÄ™tÄ… Trup W sinej, od ciaÅ‚a odrÄ…banej dÅ‚oni, Co jeszcze drgaÅ‚a, nie puszczajÄ…c broni; Obok turbana, którego zawoje Miecz Giaura zerwaÅ‚ i przerżnÄ…Å‚ na dwoje; W deÉi dÅ‚ugiej, zmiÄ™tej, rozpostartej, Od mnogich razów na sztuki podartej, Zaczerwienionej, jak chmury przed burzÄ…, Gdy po dniu jasnym burzliwÄ… noc wróżą; KrwiÄ… zlawszy piasek i gaÅ‚Ä™zie boru, Góie wiszÄ… szmaty jego palamporuu Ä…; Oko, Wzrok Z piersiÄ… przebitÄ… i otwartÄ… ciosom, Barkami na wznak, twarzÄ… ku niebiosom, Tak leżaÅ‚ Hassan oczy już zbielaÅ‚y, Jeszcze otwarte, Giaura wyzywaÅ‚y. Giaur stanÄ…Å‚ nad nim i w Hassana lice UtopiÅ‚ równie straszne dwie zrenice. Zemsta «Tak! tyÅ› pochowaÅ‚ w falach mÄ… LeilÄ™, Jam ciÄ™ pochowaÅ‚ w czerwonej mogile. Jej duch kierowaÅ‚ mieczem; jej morderca UczuÅ‚ raz pierwszy, co to jest ból serca; Proroka woÅ‚aÅ‚, ale nadaremnie, Prorok, twej gÅ‚owy nie wyrwie spode mnie. Allacha woÅ‚aÅ‚, wiatr proÅ›bÄ™ rozdmuchaÅ‚, Allach nie sÅ‚yszaÅ‚, albo nie wysÅ‚uchaÅ‚. O psie pogaÅ„ski! czyż Opatrzność gÅ‚ucha u Ä…Palampor, szal który noszÄ… baszowie i znakomite osoby. [przypis autorski] e e d Giaur 18 Na krzyk Leili, twych krzyków usÅ‚ucha? ZbójcÄ… zostaÅ‚em! jezóiÅ‚em na wzwiady, Aż w koÅ„cu zdrajca padÅ‚ ofiarÄ… zdrady, Jam speÅ‚niÅ‚ swoje, zemÅ›ciÅ‚ siÄ™ nad tobÄ…. A teraz, dalej w Å›wiat jadÄ™ sam z sobÄ…. * Matka, Syn Na polu sÅ‚ychać brzÄ™k ówonków wielblÄ…da; Matka w ogroóie z altany wyglÄ…da. Na Å‚Ä…kach bÅ‚yszczy już wieczorna rosa, Już ku wschodowi ciemniejÄ… niebiosa I rozniecajÄ… drżących gwiazd ognisko. Już wieczór. Hassan zapewne już blisko. Obyczaje, Åšlub, ZarÄ™czyny Matka stroskana zstÄ™puje i bieży Do swych haremów i poglÄ…da z wieży: Nie widać! nie zwykÅ‚ jezóić tak pomaÅ‚u Nie zwykÅ‚ popasać nawet w czas upaÅ‚u. Nie przysÅ‚aÅ‚ darów Å›lubnych czy siÄ™ leniÅ‚? Czy konie struóiÅ‚? czy serce odmieniÅ‚? Skarga niesÅ‚uszna Już Tatar posÅ‚aniec Widny z daleka, już na skaÅ‚y kraniec WstÄ™puje z wolna już zjeżdża z urwiska I wÄ…wozami na dół siÄ™ przeciska. KoÅ„ nic nie winien, koÅ„ pewnie z ciężarem, Zapewnie Å›lubnym objuczony darem. Tatara mile przyjmÄ™ i nagroóę Za prÄ™dkÄ… jazdÄ™ po takiej zÅ‚ej droóe. W bramie zsiadÅ‚ Tatar, od siodÅ‚a odpina Juki niewielkie: czy to dary syna? Na twarzy smagÅ‚ej bladość: czy to smutek? Czy podróżnego utruóenia skutek? Oóież spryskana krwi Å›wieżej kroplami; Åšlub, Åšmierć, Å»ona Może poraniÅ‚ konia ostrogami? RozwinÄ…Å‚ pakÄ™ o aniele Å›wiÄ™ty! O Azraelu! to zawój rozciÄ™ty! To syna szaty caÅ‚e krwiÄ… zbroczone! «Pani, okropnÄ… twój syn pojÄ…Å‚ żonÄ™, Mnie oszczęóiÅ‚y rÄ™ce poganina, Bym ci pokazaÅ‚ krew twojego syna. LegÅ‚ Å›mierciÄ… mężnych, pokój Hassanowi! PrzeklÄ™stwo wieczne zabójcy Giaurowi! * Grób Turban w kamieniu prostym wyrzezanyu ², I sÅ‚up już óikim zielskiem opasany, Na nim z Koranu modlitwa wyryta, KtórÄ… óiÅ› ledwie podróżny wyczyta: To caÅ‚y pomnik w bezludnej ustroni, Góie Hassan zginÄ…Å‚ od niewiernej broni. Obyczaje, Religia Zacny Osmanlisu Å‚; nikt mięóy wiernymi u ²Takie sÄ… proste nagrobki Turków. CzÄ™sto spotyka je podróżny w óikich ustroniach pomięóy skaÅ‚ami, oznaczajÄ… mogiÅ‚y polegÅ‚ych w czasie buntu, albo zamordowanych od zbójców. [przypis autorski] e e d Giaur 19 PrzykÅ‚adniej Å›wiÄ™tej nie nawieóiÅ‚ ziemi, Nikt baróiej winem nie garóiÅ‚ wyklÄ™tym, I nikt pobożniej ku przybytkom Å›wiÄ™tym Twarzy nie zwracaÅ‚, gdy na Å›wiÄ…tyÅ„ dachu SÅ‚yszaÅ‚ woÅ‚anie «Illa-hu, Alla-huu t ! Religia, Wierzenia Z rÄ…k cuóoziemca wziÄ…Å‚ Å›miertelne rany I Å›ród ojczyzny leży jak wygnany, Z dala od domu, na bezdrożu óikiem; Ani siÄ™ pomÅ›ciÅ‚ nad swym rozbójnikiem. Raj Lecz duch Hassana już rajskie óiewice WiodÄ… w rozkoszy wiecznej okolice, Okiem bÅ‚yskajÄ… ku niemu jak sÅ‚oÅ„cem, Wiecznie pogodnem i nie zachoóącem. BiegÄ…, zielone chustki wyw3ajÄ…, PocaÅ‚unkami rycerza witajÄ…; Bo raj rozkoszy zgotowany temu, Kto zginÄ…Å‚ walczÄ…c przeciw niewiernemu. PiekÅ‚o Lecz ty, niewierny! ciebie anioÅ‚ Å›mierci, Monkiru u , swÄ… kosÄ… rozerwie na ćwierci, Potem zawlecze na nowe katusze Przed tron Eblisau v twÄ… przeklÄ™tÄ… duszÄ™. Tam ogieÅ„, wiecznych mÄ™czarni narzęóie, CiaÅ‚o twe palić, w duszy goreć bęóie; SÅ‚uch nie obejmie, jÄ™zyk nie obwieÅ›ci, Ile siÄ™ piekÅ‚a wewnÄ…trz ciebie zmieÅ›ci. Gotycyzm, Upiór, Wampir, Lecz wprzód zostaniesz na ziemi upioremu w PrzekleÅ„stwo I trup twój, z grobu wyÅ‚ażąc wieczorem, Pójóie nawieóać krainÄ™ roóinnÄ…, Krew Powinowatych sp3ać krew niewinnÄ…. Tam, na roóeÅ„stwo wÅ‚asne zajuszony, Wyssiesz krew swojej siostry, córki, żony; Åšcierw twój zasilisz cuóym życia zdrojem, Chciwie pić bęóiesz, brzyóąc siÄ™ napojem. A twe ofiary rozstajÄ…c siÄ™ z Å›wiatem PoznajÄ…, że ich ojciec byÅ‚ ich katem; PrzeklnÄ… ciÄ™, twoje usÅ‚yszÄ… przeklÄ™stwa; I na pniu wyschnie szczep twego roóeÅ„stwa. Córka, Ojciec Ostatnia twoja ofiara na Å›wiecie Bęóie twa córka, najmilsze twe óieciÄ™, Ona konajÄ…c, krzyknie na ciÄ™ «Ojcze! I krzyk ten Å›ciÅ›nie usta óieciobojcze, Ale ssać muszÄ…, dopóki siÄ™ żarzy OgieÅ„ w zrenicach, rumieniec na twarzy; Aż ujrzysz w koÅ„cu, jak szklana powÅ‚oka Zamrozi, zaćmi ostatni blask oka. Natenczas rÄ™kÄ… przeklÄ™tÄ… z jej gÅ‚owy u Å‚Osmanlis Turek, obywatel Imperium OsmaÅ„skiego (zw. też OttomaÅ„skim), od nazwy jednego z do- minujÄ…cych ludów tureckich. u t a u a u, tymi sÅ‚owami koÅ„czy siÄ™ wzywanie na modlitwÄ™ czyli u i obwoÅ‚ywany z wież mina- retów. [przypis autorski] u u Monkir i Nekir podÅ‚ug MuzuÅ‚manów, sÄ… to wielcy inkwizytorowie ciÄ…gnÄ…cy Å›leótwo z nieboszczyków. Jeżeli z odpowieói grzesznika przekonajÄ… siÄ™ o jego winach, wtenczas Monkir kosÄ… ciÄ…gnie go do góry, a Nekir, maczugÄ… na dół strÄ…ca. [przypis autorski] u v Eblis, Pluton MuzuÅ‚manów. [przypis autorski] u w Wiara w upiory powszechna na Wschoóie. Turcy zowiÄ… je Wardulacha; Grecy równie ich siÄ™ bojÄ… i mnó- stwo o nich prawiÄ… strasznych powieÅ›ci. [przypis autorski] e e d Giaur 20 Oderwiesz wÅ‚osów warkocz bursztynowy; Z tego warkocza pukiel darowany, Może na sercu nosi jej kochany, A ty óiÅ› w piekle zÅ‚ożysz jego szczÄ…tki, Jak samobójstwa twojego pamiÄ…tki. KrwiÄ… twojÄ… wÅ‚asnÄ…, najmilszÄ… ociekÅ‚y, GryzÄ…c twe usta i zgrzytajÄ…c wÅ›ciekÅ‚y, Wrócisz siÄ™ znowu pomięóy grobowce; A tam upiory, twoi współwÄ™drówce, Gule, AĘîyty, spotkajÄ… ciÄ™ w mroku. I oni twego zlÄ™knÄ… siÄ™ widoku, I do poóiemnych skryjÄ… siÄ™ otworów, Spotkawszy widmo, brzydsze od upiorów. * Jak siÄ™ ten zowie kalajor ponuryu x ? Twarz mnie znajoma raz go napotkaÅ‚em W ojczyznie mojej; leciaÅ‚ mięóy góry Na óielnym koniu, pominÄ…Å‚ mnie cwaÅ‚em; LeciaÅ‚ jak tylko zdoÅ‚a koÅ„ wyskoczyć, Oblicze jezdcau y ledwie mogÅ‚em zoczyć Lecz widać byÅ‚o z twarzy i wejrzenia, Å»e go opÄ™taÅ‚ duch zÅ‚ego sumnienia. Nie chciaÅ‚bym nigóie zdybać takiej twarzy, Bo zÅ‚Ä… jest wróżbÄ… spotkanie zbrodniarzy. I teraz strasznie wyglÄ…da ten czÅ‚owiek, Jak gdyby Å›mierć mu patrzyÅ‚a spod powiek. Religia, Samotnik Sześć lat minęło, jak przybyÅ‚ w te strony. WszedÅ‚ do klasztoru, czy Å›wiatem znuóony, Czy za grzech jakiÅ› pokutÄ™ odprawia, Ale przed nikim grzechu nie objawia. Nigdy on w Å‚awkach podczas mszy nie sieói, Nie choóiÅ‚ ani razu do spowieói, Ani siÄ™ kÅ‚ania przed BogaroóicÄ…, Ani przed oÅ‚tarz ióie z kaóielnicÄ…: Dni caÅ‚e sieói zamkniÄ™ty w ukryciu. Nie wiem o jego przygodach i życiu, SÅ‚yszaÅ‚em tylko, że przybyÅ‚ ze Wschodu Tureckim statkiem od stron Carogrodu. Å»eby byÅ‚ Turkiem z twarzy siÄ™ nie zdaje, Zna chrzeÅ›c3aÅ„skÄ… mowÄ™ i zwyczaje Wyrzuty sumienia Pewnie skruszony jaki apostata òiÅ› opÅ‚akuje przeszÅ‚e bÅ‚Ä™dów lata. Tylko że Å›wiÄ™tych obrazów siÄ™ lÄ™ka, Przed PaÅ„skim chlebem i winem nie klÄ™ka; DaÅ‚ wielki skarbiec, który może zÅ‚upiÅ‚, I tym goÅ›cinność w klasztorze zakupiÅ‚. Lecz gdybym ja byÅ‚ na miejscu przeora, u x a a r lub a r, mnich grecki. [przypis autorski] u y a óiÅ›: jezdzca. e e d Giaur 21 Albo bym wygnaÅ‚ tego kalajora, Albo w pokutnej zamurowaÅ‚ celi, Tak żeby o nim luóie nie wieóieli. Wizja, Wspomnienia CzÄ™sto on marzy, bezprzytomnie gada O piÄ™knej pannie, która w morze wpada, SÅ‚yszy szczÄ™k mieczów, strzaÅ‚y nad opokÄ…, I wiói Turka konajÄ…ce oko. Pokusa, Samobójstwo Ilekroć na tym wierzchu skaÅ‚y stawa, Grozi mu z doÅ‚u jakaÅ› rÄ™ka krwawa, On sam jÄ… wiói i, czyja, pamiÄ™ta; RÄ™ka paÅ‚aszem od ciaÅ‚a odciÄ™ta Wystaje z ziemi i kiwa naÅ„ w dali, Ażeby skoczyÅ‚ ze skaÅ‚y do fali. * Spod mnichowskiego czarnego kaptura Oko, Wzrok Åšwieci jak z grobu zrenica ponura, Czasem z ukosa bÅ‚yskawicÄ™ ciÅ›nie, I caÅ‚Ä… burzÄ… dawnych lat zabÅ‚yÅ›nie; Barwa tych oczu co chwila siÄ™ mieni. ChcÄ… jÄ… uważać wióowie zóiwieni Duma I wnet uczujÄ… ten urok spojrzenia Wymowny, trudny do wypowieóenia, CechÄ™ umysÅ‚u, co niezgiÄ™ty w dumie Zna swojÄ™ wyższość i pokazać umie. A jako ptaszek, gdy go wąż urzecze, Trzepioce skrzydÅ‚em, ale nie uciecze, Tak wió ujÄ™ty w sidÅ‚a jego wzroku Chce i nie może rozerwać uroku. Przed nim wpół trwożny braciszek umyka, Åšmiech Kiedy samego przypadkiem spotyka; Bo on swym wzrokiem i gorzkim uÅ›miechem Zaraża wszystkich boleÅ›ciÄ… i grzechem. Przecież zbyt rzadko uÅ›miechać siÄ™ raczy, ÅšmiejÄ…c siÄ™, tylko urÄ…ga rozpaczy. Poruszy usta i drżące wnet przytnie; Widać, że radość już w nich nie zakwitnie I że uczucie wzgardy i niedoli Już nigdy szczerze Å›miać siÄ™ nie dozwoli. I tak też byÅ‚o trupie jego Å›miechy Nie sÄ… poczÄ™te z serdecznej uciechy. CiaÅ‚o, Dusza, Uroda Okropne lica! jakież być musiaÅ‚y, Kiedy za mÅ‚odu namiÄ™tnie gorzaÅ‚y? Wiek jeszcze wszystkich rysów nie pozgÅ‚aóaÅ‚. Tylko szpetnymi piÄ™kne poprzegraóaÅ‚; Jeszcze niekiedy rumieniec w nich paÅ‚a, Znaczno, że dusza nie caÅ‚kiem sczerniaÅ‚a. Gmin wiói tylko w tym posÄ™pnym oku, Åšwiadectwo zbrodni i pieczęć wyroku; Pilniejszy badacz odgadnie z wejrzenia Wielkość umysÅ‚u, zacność uroóenia. Dary niestety zbyt zle umieszczone, Skalane zbrodniÄ…, smutkiem przetrawione. e e d Giaur 22 ByÅ‚ to przybytek nie podÅ‚y, nie maÅ‚y, Gdy w nim tak wielkie zalety mieszkaÅ‚y; òiÅ› zostaÅ‚ pustym, lecz poważnym gmachem, Luóie naÅ„ lubiÄ… poglÄ…dać ze strachem. Chaty bez dachów w pustkach wiói co óieÅ„ I rzadko do nich zaglÄ…da przechoóieÅ„; Lecz wieża, legÅ‚a w szturmie albo w burzy, Co siÄ™ czarnymi ruinami chmurzy, Wzbuóa podróżnych dumania i żale; ZÅ‚amane Å‚uki, opuszczone sale Wiele o dawnej powiadajÄ… chwale. * Buntownik, Obyczaje, W dÅ‚ugiej kapicy faÅ‚dy obwiniÄ™ty, Pobożność, Pycha, Religia Z cicha przez kolumn przesuwa siÄ™ rzÄ™dy. Straszy patrzÄ…cych i sam strachem zdjÄ™ty Staje i patrzy na Å›wiÄ™te obrzÄ™dy; Lecz gdy siÄ™ ozwaÅ‚ u oÅ‚tarza ówonek, Księża uklÄ™kli, cofa siÄ™ w przysionek. Tam przy niepewnym pochodni promieniu Twarz jego blada poÅ‚yska siÄ™ w cieniu, Tam bęóie czekaÅ‚, aż siÄ™ nieszpór skoÅ„czy, SÅ‚ucha Å›piewania, lecz gÅ‚osu nie Å‚Ä…czy. Patrz! tam cieÅ„ rzuca na bielone Å›ciany. Kaptur opadÅ‚y i wÅ‚os rozczochrany, GÄ™sty i czarny bezÅ‚adnie siÄ™ w3e, Jakby Gorgona swe najbrzydsze żm3e Wyrwawszy z gÅ‚owy splotÅ‚a mu na skronie; Bo ten kalajor choć mieszka w zakonie, Åšlubu nie zrobiÅ‚, wiÄ™c nie strzyże gÅ‚owy, I nosi wÅ‚osy jak czÅ‚owiek Å›wiatowy. KapicÄ™ przywóiaÅ‚ jako inne mnichy; DaÅ‚ skarb na koÅ›ciół, lecz zapewne z pychy, Nie z pobożnoÅ›ci, hojnie koÅ›ciół nadaÅ‚, W którym ni razu pacierza nie gadaÅ‚. Tam patrz na niego w ówonek uderzono, Wszyscy uklÄ™kli, sakrament wzniesiono; Stoi jak posÄ…g i widać z postawy Wyraz rozpaczy, wzgardy i obawy. Ratuj nasz koÅ›ciół, o Å›wiÄ™ty Bazyli! BoÅ›my na karÄ™ bożą zasÅ‚użyli, Å»eÅ›my takiego grzesznika wpuÅ›cili. Oko, Szatan Jeżeli zÅ‚y duch czasem sobie sprawia CzÅ‚owieczÄ… postać, on tak siÄ™ objawia. Te oczy jego, na sÅ‚owo kapÅ‚aÅ„skie Nie sÄ… niebieskie ni ziemskie szataÅ„skie! * MiÅ‚ość, Serce Serce zbyt czuÅ‚e do kochania skÅ‚onne; Lecz nie zna, co to kochanie dozgonne, DÅ‚ugie cierpienia óielić siÅ‚y nié ma, e e d Giaur 23 DÅ‚ugich z rozpaczÄ… walekv p nie wytrzyma; A twarde serce gdy miÅ‚ość skaleczy, Tej rany nigdy już czas nie uleczy. Jako roóimy kruszec od pÅ‚omienia Wprzód siÄ™ rozżarza, nizli zaczerwienia, Wrzucony w pieca pÅ‚omieniste jamy Zgina siÄ™, miÄ™kczy, lecz zawsze ten samy; A potem wedle sztukmistrza rozkazów SÅ‚uży do dania lub odbicia razów, Albo pierÅ› twojÄ… przed Å›mierciÄ… zastawi Albo pierÅ› wroga Å›miertelnie zakrwawi; Lecz gdy raz Å›mierci ukuto narzęóie, Ten kto je ostrzy niech ostrożnym bęóie! Tak ogieÅ„ uczuć i sztuka kobieca Najtwardsze serca zmiÄ™kcza i roznieca; Lecz raz nagiÄ™te, zmianom nie ulegnie, I pierwej pÄ™knie, nizli siÄ™ odegnie. * Cierpienie, Gotycyzm, JeÅ›li cierpiÄ…cych samotność ogarnie, Serce, Trup Przerwa mÄ…k tylko powiÄ™ksza mÄ™czarnie; Pusta pierÅ› czujÄ…c otchÅ‚anie dokoÅ‚a Chce je zaludnić i o boleść woÅ‚a; Bo nieóielone każde czucie nudne, I szczęście samo do zniesienia trudne! Serce w cierpieniach gdy samotność wiói, ChcÄ…c mieć pociechÄ™ wszystkich znienawiói. I jest to serce jak czÅ‚owiek w mogile Gdyby z letargu zbuóiÅ‚ siÄ™ na chwilÄ™ I czuÅ‚ z wzdrygnieniem, że robactwo toczy OdżyÅ‚e jego oblicze i oczy, I nie miaÅ‚ siÅ‚y bronić swych wnÄ™trznoÅ›ci Od tych szkaradnych, niespoóianych goÅ›ci. Ptak, Serce, Å»aÅ‚oba To serce jest jak pelikan, gdy leci Przez obszar pustyÅ„, do gniazda, do óieci, Krew swÄ… gotowy na żywność im przelać, Å»ycie z gÅ‚odnymi nie skÄ…py poóielać; Już óiobem piersi rozraniÅ‚ szlachetne, I wiói tylko swe gniazdo bezóietne. Kondycja luóka, Morze Najsroższe mÄ™ki, które nęóni znoszÄ…, Samotnej duszy zdajÄ… siÄ™ rozkoszÄ…, Sierocej, stepem otoczonej óikim, TrawiÄ…cej czucia nieóielone z nikim. Któż by byÅ‚ niebios ciekawy widoku Bez sÅ‚oÅ„ca i bez żadnego obÅ‚oku? Lepiej jest pÅ‚ynąć, choć siÄ™ niebo chmurzy, Niż morskiej nigdy już nie doznać burzy, I gdy żywioÅ‚y zakoÅ„czyÅ‚y wojnÄ™ Być wyrzuconym na brzegi spokojne W pustÄ… zatokÄ™ i bez towarzyszy, Póznego zgonu czekać w wiecznej ciszy; Lepiej raz przepaść w zaburzone fale Nizli żyć gn3Ä…c po trochu na skale. v p a óiÅ› popr.: walk. e e d Giaur 24 * Ksiąó, Samotnik «TyÅ› dni twe przeżyÅ‚, ojcze spowiedniku, LiczÄ…c różaÅ„ce, prawiÄ…c msze bez liku, Za cuóe zbrodnie bÅ‚agajÄ…c gniew boski, A sam nie znajÄ…c zgryzoty ni troski, Prócz smutków krótkich zwyczajnych w tym życiu; Siwy, spokojny jak byÅ‚eÅ› w powiciu! Przeraża ciebie walka uczuć óika Ilekroć zajrzysz w serce pokutnika, Choć jego skargÄ™, jego Å‚zÄ™ żaÅ‚oÅ›nÄ… Przyjmujesz w duszÄ™ czystÄ… i litoÅ›nÄ…. Moje dni krótkie na pÅ‚aczu padole, Obfite w rozkosz, lecz pÅ‚odniejsze w bole Przecież pomięóy rozkosze i trudy, PrzeszedÅ‚em życie nie doznawszy nudy; Na ucztach, w bojach, z kielichem, z kindżaÅ‚em. Zawsze spokojność gnuÅ›nÄ… pogaróaÅ‚em. òiÅ› nic nie kocham ani nienawióę, Pychy nie czujÄ™, naóiei nie wióę; A óisiaj jeszcze wolaÅ‚bym być gadem I pod klasztorem peÅ‚zać straszÄ…c jadem, Niż być wskazanym w cichym mniszym stanie Na modlenie siÄ™ i na rozmyÅ›lanie. Przecież spoczynku naóieja mnie Å‚echce, ChciaÅ‚bym mieć pokój, ale go czuć nie chcÄ™. Wkrótce siÄ™ wszystko skoÅ„czy tak jak życzÄ™, ZasnÄ™ w mogile nie marzÄ…c czym byÅ‚em, Choć moje życie zda siÄ™ tak zbrodnicze , Gdybym mógÅ‚ odżyć, żyÅ‚bym tak jak żyÅ‚em. òiÅ› w mej pamiÄ™ci, jak w ciemnej mogile, Leżą już zmarÅ‚e mych rozkoszy chwile, Lepiej by dawno leżeć razem z niemi, Niż ciężkÄ… włóczyć tÄ™sknotÄ™ po ziemi. Rycerz, Samobójstwo, Nigdy mój umysÅ‚ nie upadÅ‚ na mÄ™stwie Åšmierć, Åšmierć bohaterska, W dÅ‚ugim i strasznym żywota mÄ™czeÅ„stwie, Odwaga, Tchórzostwo Sam dobrowolnie w grób siÄ™ nie poÅ‚ożę, Jak dawni gÅ‚upcy lub óisiejsi tchorze. Pieniąó, SÅ‚awa, Å»oÅ‚nierz Ze Å›mierciÄ… nieraz spotkaÅ‚em siÄ™ z bliska; ChÄ™tnie bym polegÅ‚ Å›ród pobojowiska, Gdybym rycerskim mógÅ‚ oddychać szaÅ‚em I kochaÅ‚ sÅ‚awÄ™, jak piÄ™kność kochaÅ‚em. Lecz jam nie walczyÅ‚ dla oklasków gminu, Nie dbam o zdobycz lub stratÄ™ wawrzynu, To innych óieÅ‚o; niech rznÄ… siÄ™ żoÅ‚dacy Dla wielkiej sÅ‚awy lub nikczemnej pÅ‚acy. Ale mnie óisiaj jeszcze niech poruszy Przedmiot prawóiwie godny mojej duszy, Niech mam przed sobÄ… kochankÄ™ lub wroga; Choćby mi groziÅ‚ i miecz, i pożoga, Gdy serce mÅ›cić siÄ™ lub bronić rozkaże, Na miecz i ogieÅ„ jeszcze siÄ™ odważę. Bo mężny na Å›mierć ze wzgardÄ… poziera, Nęóarz jej pragnie, tchórz siÄ™ jej wyóiera. Kto mi daÅ‚ życie, niechaj je odbiera: e e d Giaur 25 Ja Å›mierć bez trwogi spotykaÅ‚em nieraz Gdym byÅ‚ szczęśliwy i dumny a ra ? Czyn, Kochanek KochaÅ‚em ojcze o, nie ubóstwiaÅ‚em romantyczny, MiÅ‚ość, Lecz to sÄ… sÅ‚owa, sÅ‚owo czÄ™sto kÅ‚amie SÅ‚owo Ja miÅ‚ość mojÄ… czynem pokazaÅ‚em: Przypatrz siÄ™ róawej na tym mieczu plamie, Kara, Morderstwo, Religia, To jest krew dawna, dotÄ…d siÄ™ nie starÅ‚a, Wróg Przelana dla tej co dla mnie umarÅ‚a. Krew ta dobyta z serca mego wroga. Nie trwoż siÄ™ księże, nie wznoÅ› rÄ…k do Boga, Za grzech zabójstwa nie lÄ™kam siÄ™ kary, Wróg mój byÅ‚ także wrogiem twojej wiary. Samo wspomnienie o Maryi synie Już obuóaÅ‚o zÅ‚ość w tym poganinie. GÅ‚upiec niewóiÄ™czny! bo jeżeli rana, JeÅ›li Å›mierć rÄ™kÄ… chrzeÅ›cian zadana, Jest Turkom kluczem rajskiego ogrojca, Tedy do raju wysÅ‚aÅ‚ go zabójca. I teraz może hurys czarnooka Witać Hassana u bramy Proroka. Kobieta, Kochanek, Mąż, KochaÅ‚em miÅ‚ość czÄ™sto drogÄ™ znajóie Mężczyzna, MiÅ‚ość, Tam nawet, kÄ™dy gÅ‚odny zwierz nie zajóie, Wierność, Zdrada, Zemsta A miÅ‚ość taka, Å›miaÅ‚a na przygody, Czyliżby miaÅ‚a zostać bez nagrody? Góie? kiedy? po cóż mam gÅ‚osić przed Å›wiatem? ByÅ‚em szczęśliwy w miÅ‚oÅ›ci dość na tem. A przecież czÄ™sto żaÅ‚ujÄ™ daremnie! WolaÅ‚bym nie być kochany wzajemnie. Ona umarÅ‚a jak? o to nie pytaj, PiÄ™tno JeÅ›li Å›miesz, sam to odgadn3, wyczytaj, Bo tu wyryte noszÄ™ na mym czole, Kaima pismem me zbrodnie i bole. Ale mnie nie kln3 posÅ‚uchaj ja byÅ‚em PrzyczynÄ… Å›mierci lecz nie ja zabiÅ‚em. MógÅ‚bym i Å›miaÅ‚bym to samo uczynić, Gdyby kochanka Å›miaÅ‚a mi przewinić. Jemu niewierna wiÄ™c on JÄ… pochowaÅ‚ Mnie byÅ‚a wiernÄ… jam go zamordowaÅ‚. Choć Å›mierć jej byÅ‚a zasÅ‚użonÄ… karÄ…, Lecz jej niewierność byÅ‚a dla mnie wiarÄ…, Bo mnie oddaÅ‚a serce, skarb sieroty, Jedyny, którym nie rząóą despoty. Ach! poznom przybyÅ‚, nie mogÅ‚em jej zbawić, MogÅ‚em jej tylko maÅ‚Ä… ulgÄ™ sprawić, MogÅ‚em w Å›lad za niÄ… jej wroga wyprawić, Jego Å›mierć lekka ale jej mÄ™czeÅ„stwo ByÅ‚o dla myÅ›li mych takim straszydÅ‚em, Å»e w koÅ„cu luóiom i sobie obrzydÅ‚em. Omen On zginÄ…Å‚ sÅ‚usznie zrząóeniem wyroków. On wieóiaÅ‚ o tym od swoich prorokówv Ä…, Których sÅ‚uch wieszczy Å›mierć przeczuwa w dali v Ä…W wielu krajach, na przykÅ‚ad w Szkocji, sÄ… luóie którzy majÄ… posiadać wzrok podwójny, przewidywać przyszÅ‚e wypadki. W Turcji sÄ… niektórzy obdarzeni duchem prorockim, i sÅ‚yszÄ…cy przyszÅ‚e postrzaÅ‚y. [przypis autorski] e e d Giaur 26 I sÅ‚yszy wystrzaÅ‚ wprzód, nim broÅ„ wypali; ZginÄ…Å‚ Å›ród bitwy, zgieÅ‚ku i haÅ‚asu, Åšmierć, Wróg Bez mÄ…k, bez bolu cierpieć nie miaÅ‚ czasu. Raz tylko wezwać Mahometa zdoÅ‚aÅ‚, Raz tylko w niebo o pomstÄ™ zawoÅ‚aÅ‚. PoznaÅ‚ mnie w tÅ‚umie, lecieliÅ›my cwaÅ‚em, Kara, Rozpacz, Zbrodnia, On polegÅ‚ dÅ‚ugo nad leżącym staÅ‚em Zbrodniarz I duszy jego ujÅ›cia pilnowaÅ‚em. KonaÅ‚ jak tygrys pokÅ‚uty od szczwaczyv ², Lecz nie czuÅ‚ tego, co czujÄ™ rozpaczy. SzukaÅ‚em w licu sinym, krwiÄ… nabiegÅ‚ym, Znaków boleÅ›ci, żadnych nie dostrzegÅ‚em. Rysy, Å›miertelnÄ… okryte ciemnotÄ…, Jeszcze wÅ›ciekÅ‚oÅ›ciÄ… tchnęły nie zgryzotÄ…. Cóż bym daÅ‚ za to, gdybym w jego twarzy MógÅ‚ wióieć rozpacz ginÄ…cych zbrodniarzy! Wióieć, jak pózna, niedołężna skrucha Z konajÄ…cego wywoÅ‚uje ducha ZbrodniÄ™ i nie chce zbrodniarza rozgrzeszyć, Nie może zbawić, a nawet pocieszyć. * Kochanek, MiÅ‚ość, Serce W krainach zimnych i serca sÄ… chÅ‚odne, Uczuć prawóiwej miÅ‚oÅ›ci nie godne. W moim gorÄ…cym sercu, czucia moje WrzaÅ‚y jak w Etnie pÅ‚omieniste zdroje. Nie umiem nucić w żaÅ‚osnych piosenkach O lubych wiÄ™zach i okrutnych wóiÄ™kach. JeÅ›li krwi burza, oczu bÅ‚yskawica, Ust nieme drżenie, mieniÄ…ce siÄ™ lica, Serca katownia i gÅ‚owy szaleÅ„stwo, ÅšmiaÅ‚ość w zamiarach i w speÅ‚nieniu mÄ™stwo, PierÅ› chciwa zemsty, dÅ‚oÅ„ zbrojna kindżaÅ‚em, Wszystko, co czuÅ‚em i co dokonaÅ‚em, JeÅ›li to znakiem kochania kochaÅ‚em! Nie wiem, co wzdychać i skargi wywierać, Wiem, jak wzajemność zyskać i umierać. Szczęście UmrÄ™, lecz pierwej rozkoszy użyÅ‚em, Niech co chce bęóie szczęśliwy już byÅ‚em. Los Mamże kląć losom? jam sprawca mej doli, Ja chciaÅ‚em cierpieć, nie zmieniÅ‚em woli, òiÅ› wróć mi dawne trudy i rozkosze, Jam gotów znosić, co zniosÅ‚em, co znoszÄ™. Gotów żyć znowu, jakeÅ›my z niÄ… żyli, Gotów na wszystko prócz Å›mierci Leili. Grób, Å»aÅ‚oba, Pamięć, Å»ycia mojego żaÅ‚ować nie warto, Kochanek Å»aÅ‚ujÄ™ życia, które jej wydarto. Ona spi falmiv Å‚ nakryta chÅ‚odnemiv t ! Ach! czemuż grobu nie miaÅ‚a na ziemi, v ² a osoba zajmujÄ…ca siÄ™ psami sÅ‚użącymi do polowaÅ„; tresuje je, a podczas polowania szczuje je na zwierzynÄ™. v Å‚ a i óiÅ›: falami. v t Przed niewielÄ… laty żona Muchtar Baszy, oskarżyÅ‚a syna swego o niewierność. Muchtar wywiadywaÅ‚ siÄ™ o nazwiska kochanek syna. Wymieniono mu dwanaÅ›cie najpiÄ™kniejszych kobiet Janiny. Basza rozkazaÅ‚ je tejże nocy pochwycić, wsaóić w skórzane wory, i wrzucić do morza. Janczar obecny tej egzekucji, zapewniaÅ‚ mnie, że żadna z ofiar nie wydaÅ‚a krzyku, ani pokazaÅ‚a znaku trwogi. Za mojej bytnoÅ›ci w Grecji Å›piewano pieÅ›ni e e d Giaur 27 Czemuż to serce schorzaÅ‚e nie może Znalezć i óielić jej poóiemne Å‚oże? AnioÅ‚, Kochanek, Kobieta, Ach! byÅ‚ to anioÅ‚ życia i Å›wiatÅ‚oÅ›ci, Mężczyzna Wióę go dotÄ…d w oczach moich goÅ›ci, Krąży wkoÅ‚o mnie, wabi mnie i nÄ™ci, Moja zaranna jutrzenka pamiÄ™ci! Dusza, MiÅ‚ość Zaiste, miÅ‚ość jest Å›wiÄ™tym pożarem, IskrÄ… zatlonÄ… w ogniach nieÅ›miertelnych; Aniołów dobrem, Wszechmocnego darem, Balsamem rajskim dla serc skazitelnych. Pobożność duszÄ™ w niebiosa porywa, Ale z miÅ‚oÅ›ciÄ… niebo w duszÄ™ wpÅ‚ywa; Uczucie, które bóstwem zapalamy, Które wytrawia wszystkie myÅ›li plamy. Jest to promyczek wszechtwórczego sÅ‚oÅ„ca, Korona, duszÄ™ wokoÅ‚o wieÅ„czÄ…ca. MiÅ‚ość, Zbrodnia Wyznam, że moja miÅ‚ość byÅ‚a inna, ByÅ‚a zbyt ziemska, luóka, nawet gminna. Jam grzesznik ojcze lecz ona niewinna. Gwiazda Ach! ona byÅ‚a mÄ… gwiazdÄ… polarnÄ…, ZgasÅ‚a, któż teraz oÅ›wieci noc czarnÄ…! Ach! gdyby jeszcze weszÅ‚a mi pogodnie, WiodÅ‚a mnie znowu, chociażby na zbrodnie! Cierpienie Bo cóż óiwnego, że kto wraz postrada I caÅ‚e szczęście, i wszystkie naóieje, Pokornie gÅ‚owy pod wyrok nie skÅ‚ada, Ale klnie losom i z bolu szaleje, I w zbrodniach szuka mÄ™czarniom ulżenia, A zwiÄ™ksza tylko winy i cierpienia? Serce Ach! serce chore na wewnÄ™trzne rany, Nie dba na żaden cios zewnÄ…trz zadany! Upadek Kto raz spadÅ‚ z niebios, już siÄ™ nic nie lÄ™ka, Mniejsza góie spadnie, wie, że wszęóie mÄ™ka. Strach Wióę kapÅ‚anie, że tobie obrzydÅ‚em, Drżysz i odwracasz oczy peÅ‚ne trwogi; MiÅ‚ość, Ptak, Wierność I tegom dożyÅ‚! żem staÅ‚ siÄ™ straszydÅ‚em, Jestem dla luói jako ptak zÅ‚owrogi. Prawda, że miaÅ‚em drapieżność jastrzÄ™bia, Å»em lataÅ‚ niszczÄ…c i lejÄ…c krwi strugi, Alem siÄ™ uczyÅ‚ kochać od goÅ‚Ä™bia, UmrÄ™ nie znajÄ…c, co kochać raz drugi. Dobrze by byÅ‚o nieraz luói dumnych Uczyć przykÅ‚adem ptaków bezrozumnych! SÅ‚owik, co w gajach nuci z wiosny porÄ…, AabÄ™dz, co zdobi bÅ‚Ä™kitne jezioro, MałżonkÄ™ sobie jednÄ… tylko biorÄ…. Niechaj trzpiot z licznych miÅ‚ostek siÄ™ chwali, Niech tych wyÅ›miewa, co w miÅ‚oÅ›ci stali, Niech sobie cacek szuka coraz innych, Ja mu nie zajrzÄ™v u tych uciech óiecinnych. o Frozynie, najpiÄ™kniejszej z owych Greczynek. Historia o Giaurze i Leili jest nieco dawniejsza, sÅ‚yszaÅ‚em jÄ… od jednego z tych opowiadaczy, którzy po kawiarniach wschodnich prawiÄ… różne powieÅ›ci wierszem i prozÄ…. Å»aÅ‚ujÄ™ że nie wiele spamiÄ™taÅ‚em uÅ‚amków oryginaÅ‚u, porobiÅ‚em różne odmiany, wmieszaÅ‚em wÅ‚asne dodatki; czytelnik je rozezna po stylu ubogim w obrazy orientalne. ObjaÅ›nienia czerpaÅ‚em z Herbelota i ze sÅ‚awnej powieÅ›ci Kalif Watek. [przypis autorski] v u a r (a. a r ) zazdroÅ›cić. e e d Giaur 28 Lecz u mnie czÅ‚owiek lekki i przewrotny Mniej wart niżeli ów Å‚abÄ™dz samotny, Stokroć mniej nizli nieszczÄ™sna óiewczyna, KtórÄ… uwiodÅ‚szy zdrajca zapomina. MiÅ‚ość, Serce, Wierność Nie, ta na sercu mym nie cięży wina! Leilo! byÅ‚aÅ› myÅ›li moich treÅ›ciÄ…, MojÄ… rozkoszÄ… i mojÄ… boleÅ›ciÄ…, TyÅ› byÅ‚a cnotÄ…, ty zbrodniami mymi, NaóiejÄ… w niebie, i wszystkim na ziemi. Tak piÄ™kna jak ty nie byÅ‚a stworzona, A jeÅ›li jest góie, już nie dla mnie ona. Nie chciaÅ‚bym wióieć na ziemi i w niebie Podobnej tobie, chyba samÄ… ciebie. SzaleÅ„stwo Å»ycia mojego okropne wypadki, Aoże Å›miertelne, przyzywam na Å›wiadki, Å»e ciebie dotÄ…d kocham, jak kochaÅ‚em. Ty jesteÅ› lubym serca mego szaÅ‚em. Cierpienie, Wąż, Å»aÅ‚oba I jej nie byÅ‚o a jam z niÄ… nie zginÄ…Å‚! Å»yÅ‚em, lecz ból mi oddychać nie dawaÅ‚, Wąż pierÅ› mÄ… Å›cisnÄ…Å‚, serce me obwinÄ…Å‚, MyÅ›li me kÄ…saÅ‚ i zemstÄ… napawaÅ‚. OdtÄ…d Å›wiat caÅ‚y miaÅ‚em w obrzyóeniu, Nie Å›miaÅ‚em zajrzeć w oczy przyroóeniu, Na wszystkie jego wóiÄ™ki i ozdoby PadÅ‚ caÅ‚un mojej wewnÄ™trznej żaÅ‚oby! Ksiąó, Religia ResztÄ™, kapÅ‚anie, wiesz z mojej powieÅ›ci, Wszystkie me grzechy i część mych boleÅ›ci: Ale mi nie mów wiÄ™cej o pokucie; Już pózno! bliskiej Å›mierci mam przeczucie. Chociażbym przyjÄ…Å‚ wiarÄ™ objawionÄ…, Czy ty odrobisz, co już raz zrobiono? Za Å‚zy pociechy wóiÄ™czen jestem tobie. Ksiąó nie pomoże nic w mojej chorobie, Tajnie mej duszy sam w milczeniu badaj, JeÅ›li masz litość nade mnÄ…, nie gadaj. GdybyÅ› mógÅ‚ wrócić życie mej Leili, Ja bym pokutÄ™ zaczÄ…Å‚ od tej chwili, KupiÅ‚bym zaraz i msze, i odpusty, I modliÅ‚bym siÄ™ stygnÄ…cymi usty. Cierpienie Pódz do jaskini, gdy strzelcy wychwycÄ… Z gniazda lwie maÅ‚e, i rozmów siÄ™ z lwicÄ…, Sprobuj ukoić jej żaÅ‚osne jÄ™ki, Mojej nie ulżysz, nie rozdrazniaj mÄ™ki. * MÅ‚odość, Proroctwo, W mÅ‚odoÅ›ci latach, w szczęśliwych goóinach, Przeczucie, PrzyjazÅ„ Gdym lubiÅ‚ óielić smutki i wesela, W mojej ojczyzny kwitnÄ…cych dolinach MiaÅ‚em czy mam go dotÄ…d? przyjaciela Daj mu ten pierÅ›cieÅ„, przysiÄ™gliÅ›my na nim, Wspomnieć o sobie choć raz przed skonaniem. Wiem, że mnie kochaÅ‚ chcÄ™, by siÄ™ dowieóiaÅ‚ O moim zgonie on mi przepowieóiaÅ‚. e e d Giaur 29 òiwno on wzrokiem przeniknÄ…Å‚ proroczym Przed laty wszystko, co ma ze mnÄ… stać siÄ™ ÅšmiaÅ‚em siÄ™ (wtenczas mogÅ‚em jeszcze Å›miać siÄ™) Gdy on ostrzegaÅ‚ nie pamiÄ™tam o czym! Lecz teraz myÅ›lÄ… wyzywam na nowo Wzgaróone niegdyÅ› każde jego sÅ‚owo. Powieó, że zgadnÄ…Å‚ bęóie mu niemiÅ‚o, Å»e siÄ™ proroctwo tak na mnie speÅ‚niÅ‚o. Powieó, że chociaż w tym wieku namiÄ™tnym, GdyÅ›my wesoÅ‚e przeigrali chwile LecÄ…c pospoÅ‚u w niebezpieczeÅ„stw tyle, Wtenczas bywaÅ‚em czÄ™sto niepamiÄ™tnym I roztargnionym może obojÄ™tnym Modlitwa Powieó, że óisiaj jÄ™zykiem zdrÄ™twiaÅ‚ym, Za jego szczęście pomodlić siÄ™ chciaÅ‚em. Ale cóż taka modlitwa pomaga, Gdy winowajca za niewinnym bÅ‚aga? Przed ludzmi niech on sÅ‚awy mej nie broni, On, wiem, że dobry przebaczy a oni Niech co chcÄ… mówiÄ… sÅ‚awa! cóż mi po niej? Azy, Å»aÅ‚oba Nie bÄ™dÄ™ prosiÅ‚, aby zgonu mego Nie opÅ‚akiwaÅ‚ nie jestem tak dumny Nie masz piÄ™kniejszej ozdoby dla trumny Jak Å‚za żaÅ‚oÅ›na brata kochanego. PierÅ›cieÅ„ ten niech go z rÄ…k twoich otrzyma, WrÄ™cz mu i opisz, coÅ› miaÅ‚ przed oczyma: CiaÅ‚o uwiÄ™dÅ‚e, duszÄ™ zagaszonÄ…, Aódz falÄ… uczuć na step wyrzuconÄ…, Zwój pism zatarty liść z dalekiej strony Wichrem przygnany i mrozem zwarzony. * Marzenie, Sen Tylko mi nie mów o snu przywióeniach; Nie, to, mój ojcze, nie byÅ‚o w marzeniach. Azy, Rozpacz Kto marzy, ten Å›pi; ja wtenczas nie spaÅ‚em Jak teraz nie Å›piÄ™, i zapÅ‚akać chciaÅ‚em, Ale nie mogÅ‚em zrenica Å‚ez gÅ‚odna, CzuÅ‚em, że byÅ‚a wysechÅ‚a aż do dna, ChciaÅ‚em wydobyć z niej Å‚zÄ™, Å‚zÄ™ jedynÄ…, ByÅ‚aby óiwnÄ… i miÅ‚Ä… nowinÄ…; ChciaÅ‚em i teraz chcÄ™, lecz rozpacz wzbrania, Rozpacz silniejsza nizli chęć pÅ‚akania. Modlitwa, Rozpacz Nie mów pacierzy, w skutek ich nie wierzÄ™, Silniejsza rozpacz niż twoje pacierze. Zbawienie Zbawienia nie wart jestem i nie żądam, Nie raju, ale spoczynku wyglÄ…dam. MiÅ‚ość silniejsza niż Å›mierć, Wtenczas wióiaÅ‚em ojcze tak tu byÅ‚a! Wizja WióiaÅ‚em dobrze powstaÅ‚a odżyÅ‚a, BiaÅ‚Ä…, Å›wiecÄ…cÄ… obwiana symarÄ…, Gwiazda Jak wióę teraz, tam nad falÄ… szarÄ…, GwiazdÄ™ bÅ‚yszczÄ…cÄ… przez obÅ‚ok zachodni Ona Å›wieciÅ‚a jaÅ›niej i Å‚agodniej. òiÅ› gwiazda Å›wieci sÅ‚abiej, tajemniej, Jutro wieczorem wnióie jeszcze ciemniej, e e d Giaur 30 Ja, nim doczekam jej promieni drżących, NieczuÅ‚a bryÅ‚a i postrach żyjÄ…cych, Ja umrÄ™ ojcze. Już koÅ„czÄ…c cierpienie Zbiera siÄ™ dusza w ostatnie westchnienie. CieÅ„, Duch Tu JÄ… wióiaÅ‚em, ojcze, i powstaÅ‚em, I wszystkich naszych nieszczęść zapomniaÅ‚em. I porwaÅ‚em siÄ™ z Å‚oża, i objÄ…Å‚em. I cóż do mego serca przycisnÄ…Å‚em? CieÅ„ byÅ‚ w objÄ™ciu bez tchu i bez życia, Sercem nie czuÅ‚em wzajemnego bicia! Lecz to Leila! to jej postać byÅ‚a! Kochanko moja jak siÄ™ ty zmieniÅ‚a! SpójrzaÅ‚aÅ› tylko, sÅ‚owa nie wyrzekÅ‚aÅ›, ByÅ‚aÅ› tak blisko i z rÄ…k mi uciekÅ‚aÅ›! Lecz choć tak zimna, tak dla mnie zmieniona, Obym ciÄ™ tylko przycisnÄ…Å‚ do Å‚ona, CaÅ‚e me szczęście objÄ…Å‚bym w ramiona. Niestety, marÄ™ objÄ…Å‚em ulotnÄ…! RÄ™ce opadÅ‚y na mÄ… pierÅ› samotnÄ… Lecz patrz! to ona! to jej szata dÅ‚uga, Jej rÄ™ka Å›nieżna; patrz, jak na mnie mruga Tym czarnym okiem; wÅ‚osy rozpostarÅ‚a Nie jam nie wierzyÅ‚ ona nie umarÅ‚a! Ale on umarÅ‚, ja go sam obaliÅ‚, Jam go pochowaÅ‚, kamieniem przywaliÅ‚ On tu nie wróci, bo ciężka mogiÅ‚a CiÅ›nie go z góry. Ty? po coÅ› wróciÅ‚a? Oni mówili, że ta twarz jak zorze, Ta postać Å›liczna, już zapadÅ‚a w morze, I że siÄ™ nad niÄ… fala szumna leje, Rybacy mówiÄ… szkaradne to óieje, ChciaÅ‚bym powieóieć jÄ™zyk mi drÄ™twieje. Ach! jeÅ›li prawda, że ty wyszÅ‚aÅ› z morza, Kochanek, Morze, Åšmierć Szukać dla siebie spokojnego Å‚oża, Ach, przesuÅ„ mokrÄ… dÅ‚oÅ„ przez me powieki Niech już ostygnÄ…, zamknÄ… siÄ™ na wieki. Lub rÄ™kÄ™ połóż na me serce wdowie; Czy ciebie marÄ…, czy duchem Å›wiat zowie, ZostaÅ„ oÅ›wiecać chorego wÄ™zgÅ‚owiev v , Odchoóąc wezm3 z sobÄ… mego ducha. Potem niech wyje szturm, niech morze bucha. * Azy Takie me imiÄ™, takie sÄ… me óieje. Samemu tobie powierzam wyznania, WóiÄ™cznie przyjmujÄ™ Å‚zÄ™ politowania, Suche me oko już Å‚ez nie wyleje! Grób Gdy skonam, pogrzeb ubogi mnie sprawisz, Krzyż tylko prosty na grobie postawisz Bez żadnych liter nie chcÄ™, by wÄ™drowiec Napisy czytać szedÅ‚ na mój grobowiec. v v i wezgÅ‚owie; część Å‚oża przeznaczona na zÅ‚ożenie gÅ‚owy. e e d Giaur 31 * UmarÅ‚ nie doszedÅ‚ nikt po jego zgonie Jak siÄ™ nazywaÅ‚; w jakiej Å›wiata stronie Jego ojczyzna; ostatnie wyznania Mnich tylko sÅ‚yszaÅ‚ we chwilach skonania. Tyle zostaÅ‚o o Giaurze podania, I o Leili którÄ… on postradaÅ‚ I o Hassanie, któremu Å›mierć zadaÅ‚. Ten utwór nie jest chroniony prawem autorskim i znajduje siÄ™ w domenie publicznej, co oznacza że możesz go swobodnie wykorzystywać, publikować i rozpowszechniać. JeÅ›li utwór opatrzony jest dodatkowymi materiaÅ‚ami (przypisy, motywy literackie etc.), które podlegajÄ… prawu autorskiemu, to te dodatkowe materiaÅ‚y udostÄ™pnione sÄ… na licencji Creative Commons Uznanie Autorstwa Na Tych Samych Warunkach 3.0 PL. yródÅ‚o: http://wolnelektury.pl/katalog/lektura/giaur Tekst opracowany na podstawie: Adam Mickiewicz, Poezje, tom VII, wyd. A. JeÅ‚owickiego i Spółki, przejrzane i poprawione przez autora, Paryż, 1838 Publikacja zrealizowana w ramach projektu Wolne Lektury (http://wolnelektury.pl). Reprodukcja cyĘîowa wykonana przez BibliotekÄ™ NarodowÄ… z egzemplarza pochoóącego ze zbiorów BN. Opracowanie redakcyjne i przypisy: Aleksandra SekuÅ‚a, Olga Sutkowska. OkÅ‚adka na podstawie: Untitled blue@Flickr, CC BY 2.0 e e d Giaur 32