Piosenka dla młodego
Jakem chodził do niej, kiełbasa wisiała
Jakem się ożenił, gdzieś się zapodziała
W stodole na dole, na dużym klepisku
Nie umiał całować, to dostał po pysku
Całowałeś nie raz, w sieni przy drabinie
To pocałuj teraz przy całej rodzinie
Całowałeś nie raz, w stodole na sianie
To pocałuj teraz, przy rodzonej mamie
Moi mili goście, proszę się nie gniewać
Bo to na weselu, wszystko wolno śpiewać
A więc posłuchajcie, mojej opowieści
Jak dzisiaj pan młody, młodą będzie pieścił
Dziś nadeszła dla niej, właśnie ślubna nocka
Śmieje się jej buzia i cieszą się oczka
Tylko młody pobladł i jest trochę w biedzie
Czy mu klucz wytrzyma i go nie zawiedzie
Potem musi dziurkę, kluczem tym otworzyć
Tylko nie wie bardzo, jak to trzeba zrobić
Rad by spytać taty, by mu podpowiedział
Co trzeba zrobić, by w niej dobrze siedział
By w niej dobrze siedział i dobrze obracał
A jak już go wyjmie, by się nie przewracał
Z tego morał taki, że po ślubnej nocy
Nie jeden pan młody, dobrze się wypoci
Będziesz już musiała, trzymać dla odmiany
Jedną nogę od krawędzi, a drugą od ściany
Bo mąż chłopak młody, trzeba mu wygody
A
óżeczka niskiego i piczki do niego
Ożeń się że ożeń, jak masz dobry korzeń
Jak masz korzeń słaby, nie bierz się do baby
Już się ożeniłeś, nie będziesz się smucił
W teścia będziesz orał, a w teściową młócił
Płakała Marysia, płakała w stodole
Że jej Jaś przeorał, pod fartuszkiem pole
Dużo mi zrobicie, jak mnie ożenicie
Będę sobie jez
dził, wierzchem na kobicie