Dracula Książę Ciemności


00:00:00:www.napiprojekt.pl - nowa jakość napisów.|Napisy zostały specjalnie dopasowane do Twojej wersji filmu.
00:01:19:Po ponad 100 latach | straszliwego terroru
00:01:22:króla żywych trupów wytropiono | w jego kryjówce w Karpatach.
00:01:29:Przez całe dziesięciolecia | usiłowano go zniszczyć. Nadaremno.
00:01:33:W końcu przeciwnik, zbrojny | w wiedzę o zwyczajach wampirów,
00:01:38:zadał mu ostateczny cios.
00:02:16:Tak było mu pisane. | Kult wampiryzmu pętał tysiące ludzi.
00:02:22:W końcu jego źródło zginęło.
00:02:26:Pozostała tylko pamięć, | wspomnienie najstraszniejszego potwora,
00:02:30:jaki wywarł piętno na cywilizacji.
00:02:40:{c:$0000ff}^V^ DRACULA KSIĄŻĘ CIEMNOŚCI ^V^
00:05:16:Pani Koenig, proszę się uspokoić.|Proszę zostać ze mną.
00:05:34:Tak lepiej.|Ryzyko jest zbyt duże.
00:05:41:Rozumie pani?|Musi pani zrozumieć.
00:05:46:Zgadza się pani?
00:05:49:Ojcze, wkrótce będzie zmierzchać.
00:05:51:Proszę.
00:05:54:Niech zatem tak będzie.
00:05:57:Nie róbcie tego!
00:06:01:To moja córka!|Moje dziecko!
00:06:22:Barbarzyńcy!
00:06:38:To nie twoja sprawa.
00:06:41:Przejechałbym 50 kilometrów,|gdyby to nie była moja sprawa?
00:06:57:Okrywasz hańbą swą sukienkę.
00:06:59:- Nie możemy ryzykować.|- Ryzykować? To dziecko nie żyje.
00:07:06:Ona umarła.
00:07:08:- Nie masz pewności.|- Mam.
00:07:12:Zabrać ją na cmentarz.
00:07:14:- Nie odprawię nabożeństwa.|- Ja ją pochowam. Rób, co mówię.
00:07:24:- Powiedziałem.|- To nie twoja jurysdykcja,|złożę skargę u biskupa.
00:07:29:Powiedz, że przeszkodziłem ci|popełnić świętokradztwo.
00:07:33:A może cię wyręczyć?
00:07:35:- Musimy mieć pewność.|- Jesteś głupcem, ojcze.
00:07:40:Gorzej, przesądnym, przerażonym głupcem.
00:07:46:Wolałbym nie przyjeżdżać drugi raz.
00:08:02:Niech pan pije.|Bez przerwy.
00:08:17:Więcej nie zdołam.
00:08:19:Świetnie.
00:08:26:- Wszystkim postawił kolejkę.|- Wiem.
00:08:29:- Charles jest zbyt rozrzutny.|- Parę szylingów, stać nas.
00:08:35:Nie o to chodzi.
00:08:40:Niezadowolona, Helen.|Co znowu?
00:08:43:To nie moja sprawa,|ale trzeci raz kupiłeś wszystkim napitki.
00:08:50:- Wiem.|- Nie doceniają tego.|Uważają cię za głupca.
00:08:56:Czerpię z tego przyjemność.| Co, Alan, potępiasz hojność|młodszego brata?
00:09:03:Już dawno przestałem|doceniać lub potępiać twoje czyny.
00:09:06:Słusznie.
00:09:08:Alan wie, że jestem niepoprawny,|ty także się z tym pogódź.
00:09:13:Głupota.|Jutro wcześniej wstajemy.
00:09:18:Chodźmy spać.
00:09:20:Doskonały pomysł.
00:09:29:- Czego sobie życzysz, ojcze?|- Nalej wina.
00:09:33:Ziąb, że psa bym nie wypędził.
00:09:36:Co się gapicie?
00:09:41:Czosnek?|By odstraszyć licho?
00:09:43:Nie ma licha.|A to i tak by go nie odstraszyło.
00:09:47:Wbijcie to sobie w zakute łby.|Koniec z tym.
00:09:55:- Mogę się ogrzać przy ogniu?|- Oczywiście.
00:09:59:Niech ojciec spocznie.
00:10:01:Postoję.
00:10:08:Tak łatwiej.
00:10:16:Już lepiej.|Na szczęście powołanie pozwala mi|ogrzać siedzenie.
00:10:20:Niewiele mi zostało przyjemności.
00:10:23:Poważnie traktuje ojciec przyjemności.
00:10:25:Tak jest w istocie, synu.|To w życiu ważne.
00:10:29:Cóż pozostaje?|Ogień piekielny i siarka.
00:10:35:Ogrzanie tyłka przy ogniu
00:10:39:i kieliszek wina|są częścią wielkiego planu.
00:10:44:To ziemskie przyjemności,|którymi trzeba się cieszyć.
00:10:51:A co państwo, Anglicy,|robią w Karpatach?
00:10:54:Charles Kent.|Moja żona, Diana.
00:10:57:Mój brat, Alan|i jego żona, Helen.
00:11:00:Ojciec Sandor, opat z Klaimburga.|Proszę spocząć.
00:11:09:Czy droga jest niebezpieczna,|że podróżuje ojciec uzbrojony?
00:11:15:Moja ziemska słabość.|Gdy opuszczam klasztor,|zabieram to ze sobą.
00:11:19:Braciszkowie sądzą, że to na pogan,
00:11:22:których spotykam podczas wypraw.
00:11:24:Wierzą, że sarny, które przywożę,|padają trupem za sprawą Boga.
00:11:32:- Państwo także polują?|- Nie, wspinamy się, podziwiamy widoki.|Podróże kształcą.
00:11:38:Zastanawia mnie wybór miejsca.
00:11:41:Niewiele się tu państwo nauczą.
00:11:46:Źle ojciec sądzi|o swoich parafianach.
00:11:49:Nie są moi.|Nie zniósłbym ich!
00:11:58:W Klaimburgu jest inaczej.|Proszę nas odwiedzić.
00:12:01:Zatrzymać się w klasztorze.|Ugościmy państwa.
00:12:05:Dziękuję.
00:12:08:Program nam nie pozwoli.|Jutro ruszamy do Karlsbadu.
00:12:14:Choć moglibyśmy zmienić plany.
00:12:18:Namawiam.
00:12:20:Dziękuję za zaproszenie,|ale jak wspomniała żona,
00:12:25:trzymamy się programu.
00:12:27:Mogą państwo nie odwiedzać Klaimburga,
00:12:30:odradzam jednak wyprawę do Karlsbadu.
00:12:32:Podobno to piękne strony.
00:12:34:Jak kropla belladony.
00:12:37:Wilcza jagoda.
00:12:40:Jesteśmy doświadczonymi podróżnikami.
00:12:42:Wspinaczka nie ma z tym|nic wspólnego.
00:12:45:Uznają mnie państwo za dziwaka,|choć być może nim jestem.
00:12:49:Lubię zaskakiwać ludzi,|ale potrafię być poważny.
00:12:54:Proszę tam nie jechać.
00:13:04:Przyprowadźcie mi konia.
00:13:07:Miło było państwa poznać.
00:13:11:Jeśli zignorują państwo radę,|proszę się nie zbliżać do zamku.
00:13:16:Na mapie nie ma żadnego zamku.
00:13:19:To nie znaczy, że nie istnieje.|Proszę go omijać.
00:13:31:Dziwne.
00:13:33:Musiał się pomylić.|Gdyby był tu jakiś zamek,|wiedzielibyśmy.
00:13:38:Jutro się przekonamy.
00:13:53:Dalej nie jadę.
00:13:55:Śmieszne.|Umówiliśmy się.
00:13:58:Przejdą państwo.|To tylko dwa kilometry.
00:14:01:- Chyba pan oszalał.|- To państwo oszaleli.
00:14:04:Przecież się zmierzcha.
00:14:06:Owszem.|Dlatego nie jadę.
00:14:09:Nie nasza wina,|że przez pana mamy opóźnienie.
00:14:12:Tego nie powiedziałem.|Dalej nie pojadę.
00:14:15:Popatrzcie.|Zamek.
00:14:21:- Co to za miejsce?|- Zamek.|- Nie widzę.
00:14:25:Bo nie patrzysz, durniu.
00:14:32:Wystarczy.
00:14:36:Niech kobiety wysiądą.
00:14:42:Rób, co mówi.
00:14:57:Daj spokój, Charles, to rabuś.|Chce zabrać bagaż.
00:15:13:Wrócę jutro po świcie,|wtedy pojedziemy.
00:15:44:To nie złodziej.|Dziękujmy Bogu.
00:15:48:Czemu powiedział,|że wróci jutro?
00:15:51:- Boi się ciemności.|- Żartujesz.
00:15:53:Trzeba donieść władzom.
00:15:56:Nie jesteśmy w Anglii.
00:15:59:Wątpię, by były tu jakieś władze.
00:16:02:A i to niewiele by nam pomogło
00:16:04:Obejrzyjmy zamek.
00:16:13:Dlaczego wszyscy przeczą|istnieniu zamku? Nawet mapa.
00:16:20:Zatrzymajmy się tam.
00:16:21:Radził nam go omijać.
00:16:24:Zgadzam się.
00:16:27:Jest alternatywa.
00:16:31:Wolę to.
00:16:33:Ja także.
00:16:35:Zobaczmy.
00:17:02:Nie ma stangreta.
00:17:04:- Zatrzymamy je?|- Spróbujmy.
00:17:06:Bądź ostrożny.
00:17:11:Najmilsze konie,|jakie w życiu widziałem.
00:17:15:- Dziwne.|- Darowanemu koniowi|w zęby się nie zagląda.
00:17:18:Zwłaszcza dwóm.
00:17:21:- Alan ma rację, to bardzo dziwne.|- Zgadzam się.
00:17:25:Najważniejsze,|że nie spędzimy nocy w chacie.
00:17:29:Wsiadamy?
00:17:33:Weźmy bagaż.
00:17:36:Helen, przytrzymaj konie.
00:17:39:Diano, ty to zrób.
00:18:15:Do Karlsbadu?
00:18:31:Idą w złą stronę.
00:18:35:Wracajcie!
00:18:39:- Co się dzieje?|- Biegną w złą stronę.
00:18:47:Nie mogę ich nawrócić.
00:18:57:Dobrze, jak sobie chcecie.
00:19:01:Nie panuje nad nimi.
00:19:53:Zobaczmy, czy wasz pan|jest równie gościnny.
00:19:59:- Jak myślisz?|- To nie konie,|tylko bernardyny w przebraniu,
00:20:04:ratujące wędrowców na rozstajach.
00:20:07:Narobiliśmy hałasu, a nikt nie wyszedł,
00:20:10:nie wita nas,|ani nie przepędza.
00:20:13:Nie stójmy tak,|złóżmy uszanowanie.
00:20:28:- Nie.|- Lepsze to, niż noc w chacie.
00:20:33:- Upiornie.|- Sprawdźmy jak bardzo.
00:20:43:Otwarte.
00:20:58:Jest tu kto?
00:21:04:Masz rację ,Helen.|Dość upiornie.
00:21:07:- Nie wchodźmy.|- Musimy!
00:21:26:- Co teraz?|- Nie wiem.
00:21:29:Gdybyś mnie posłuchał na rozstajach,|nie byłoby nas tutaj.
00:21:32:Gdybyśmy cię słuchali,|wciąż bylibyśmy w Anglii.
00:21:35:- Czy to źle?|- Chciałaś poszerzyć horyzonty.
00:21:38:To ma być pouczająca wycieczka?
00:21:40:Byłaby bardzo pouczająca,|gdybyśmy wiedzieli, o co chodzi.
00:21:44:- Przestańcie.|- Przepraszam, Helen.
00:21:47:Patrzcie!
00:22:01:- Co, kochanie?|- Nakrycie dla czterech osób.
00:22:06:Najpierw powóz, teraz stół.
00:22:10:Spodziewano się nas.
00:22:12:- Jak to możliwe?|- Nie wiem, ale to prawda.
00:22:16:Alan ma rację.
00:22:17:Za chwilę cztery najzwyczajniejsze osoby|zejdą na kolację.
00:22:22:Jeśli ktoś tam jest,|musi być głuchy jak pień.
00:22:26:Przekonajmy się.
00:22:30:Nie zostawajmy tu.|Wyjdźmy.
00:22:37:- Wszystko jest w porządku.|- Nie.
00:22:44:Usiądź na chwilę.
00:22:47:Charles, nie idź na górę.
00:22:51:Sprawdzi, czy ktoś tu jest.|Zaraz wróci.
00:22:56:Ani się obejrzysz.
00:23:03:Nic mu się nie stanie.
00:24:42:Alan, pozwól na chwilę.
00:25:06:Sypialnia.
00:25:09:Czyje to kufry?
00:25:13:Wasze?
00:25:16:Dokąd?|- Do następnego pokoju.
00:25:23:Alan.
00:25:27:Tam są nasze rzeczy.
00:26:14:Wystraszyłem panie?|Nie chciałem.
00:26:20:Dlaczego wcześniej się pan nie pokazał?
00:26:23:Rozpakowywałem bagaże.|Mam nadzieję, że pokoje się podobają?
00:26:30:Są urocze.|Ale nie rozumiem...
00:26:36:Mój pan jest znany z gościnności.
00:26:40:Za chwilę podam kolację.
00:26:47:Dziękuję panu.
00:26:54:- Nadal nie rozumiem.|- Chodźmy stąd.
00:26:57:- Zjedzmy kolację.|- Dobra myśl.
00:27:00:- Nie.|- Dlaczego?
00:27:04:Dziesięć minut temu|marzliśmy na odludziu,|teraz jest ciepło, będziemy jeść.
00:27:10:Jeśli pan domu|odpowiada moim wyobrażeniom,|spędzimy miły wieczór.
00:27:14:Racja, usiądźmy.
00:27:41:- Jak się nazywasz?|- Klove.
00:27:47:Pan nie usiądzie z nami do stołu?
00:27:50:Obawiam się, że nie.
00:27:53:- Jest niedysponowany?|- Nie żyje.
00:28:02:Trudno to pojąć.|Zechcesz wyjaśnić?
00:28:06:- Wyjaśnić?|- Spodziewałeś się nas.
00:28:10:Kolacja, pokoje, powóz, wszystko.
00:28:14:Pan nie żyje.|Zgodnie z pozostawionymi instrukcjami,
00:28:19:zamek ma być zawsze gotowy|na przyjęcie gości.
00:28:24:Wypełniam jego życzenia.
00:28:27:Kto był twoim panem?
00:28:31:Hrabia Dracula.|Ze starej szanowanej rodziny.
00:28:38:Herb wisi nad kominkiem.
00:28:43:Nikt nie odziedziczył tytułu?
00:28:46:Pan zmarł bezpotomnie,|jak to się przyjęło nazywać.
00:28:51:Państwo wybaczą.
00:29:03:Pyszna zupa.
00:29:07:Musiał być cudownym człowiekiem,|skoro taka była jego ostatnia wola.
00:29:12:- Jutro dostaniemy rachunek.|- Z pewnością nie.
00:29:17:Gdyby woźnica wiedział,|jaką nam oddał grzeczność.
00:29:21:- Był przerażony.|- My także, nieznane zawsze|trochę przeraża.
00:29:27:Przyznaj, że lepiej nocować tutaj,|niż w chacie.
00:29:31:Nadal się boję.|Nie wiem, dlaczego?
00:29:35:Z początku było jakoś dziwno,|ale teraz wyjaśnione.
00:29:39:Ojciec Sandor nas ostrzegał.
00:29:42:- Ostrzegał nas!|- Chciał, byśmy odwiedzili Klaimburg.
00:29:49:Mieliśmy szczęście.
00:29:52:Skorzystajmy z gościnności hrabiego|i cieszmy się.
00:30:01:Jego zdrowie.
00:30:04:Niech spoczywa w pokoju.
00:30:21:Za hrabiego Draculę.
00:30:41:- Kto to?|- Holis Peabody.
00:30:45:Zgadłaś.
00:30:47:- Czy rozmowy przy porto|i cygarach były przyjemne?|- Nie bardzo. Wolę damskie towarzystwo.
00:30:55:- Kto to jest Holis Peabody?|- Mój dawny wielbiciel.
00:30:59:Przed tobą.
00:31:00:Przede mną nie było nikogo.|Nosiłaś kucyki.
00:31:03:Pensjonarki nie próżnują.
00:31:07:Szybciej, zimno mi.
00:31:10:- Wygodne to łóżko?|- Niezbyt, nierówne.
00:31:14:Przez Holisa Peabody'ego.
00:31:16:Był dżentelmenem.
00:31:18:- Nierówne.|- Helen będzie miała powód do narzekań.
00:31:24:- Denerwowała się.|- Jak zwykle.
00:31:28:Wyjedzie z Londynu|i nic jej się nie podoba.
00:31:30:Dziś było inaczej.|Nie narzekała.
00:31:35:- Bała się, ledwie tknęła kolację.|- Wiele straciła.
00:31:41:Zauważyłeś, że wciąż|oglądamy się przez ramię?
00:31:44:Klove śmiertelnie ją wystraszył.
00:31:47:Trudno przy nim o dobre samopoczucie.
00:31:52:Zauważyłeś.|Myślałam, że tylko Helen i ja.
00:31:56:- Co z nim jest nie tak?|- Nie wiem. Chyba przypomina ten zamek.
00:32:00:Jakiś taki zakurzony,|nieszczególnie czysty.
00:32:05:- Myślisz, że sam gotował?|- Pojęcia nie mam.
00:32:09:Nie roi się tu od służby.
00:32:28:Czy państwo życzą sobie|czegoś jeszcze?
00:32:33:Nie, dziękuję.
00:32:35:Życzę dobrej nocy.
00:32:44:- Dziwny jest.|- Przerażający.
00:32:49:Nie przesadzałbym.
00:32:51:Czy wy nie rozumiecie?|To straszne!
00:32:55:To miejsce jest przepełnione złem!
00:32:57:Jesteś zmęczona.|Mamy za sobą ciężki dzień.
00:33:00:Nie.|Czuję się jak w złym śnie.
00:33:06:Chciałabym się obudzić.
00:33:11:Naprawdę!
00:33:13:I tylko ja to wszystko widzę.
00:33:20:Uciekajmy.
00:33:22:- To śmieszne.|- Nie żartuję!
00:33:24:Wiem o tym.
00:33:29:Rano o wszystkim zapomnisz.
00:33:35:Dla nas nie nadejdzie ranek.
00:35:54:Co się stało?
00:35:58:- Wołałeś mnie.|- Śpij.
00:36:02:- Powiedziałeś "Helen".|- Nie.
00:36:08:- Ktoś mnie wołał.|- Śniło ci się.
00:36:21:Co to?
00:37:03:Klove.
00:37:06:- Co robi?|- Nie wiem.
00:37:08:Wlókł jakiś kufer.
00:37:12:Sprawdzę.
00:37:16:Nie zostawiaj mnie.
00:37:23:Zamknij za mną.
00:45:53:Pani mąż.
00:45:56:Szybko.
00:46:11:Obudzę tamtych.
00:47:58:Klove.
00:47:59:Klove.
00:48:02:Znalazłeś ich?
00:48:04:Nie.
00:48:05:Bagaże zniknęły.
00:48:07:- Muszą gdzieś być.|- Wszędzie szukałam.
00:48:16:- Chodźmy.|- Bez nich nie możemy.
00:48:19:Boję się.
00:48:23:Chodź.
00:48:34:Nie zgadzam się.
00:48:36:- Muszę tam wrócić.|- Prośmy w wiosce o pomoc.
00:48:40:Dla miejscowych zamek nie istnieje.
00:48:44:- Pójdę z tobą.|- Nie, bez dyskusji.
00:48:49:Zostań, sam pójdę do zamku.
00:48:55:- Jest 14:30, wrócę przed 18:30.|- Zrobi się ciemno.
00:49:00:- Nie boisz się ciemności.|- Tutaj, tak.
00:49:04:Będziesz bezpieczna.
00:49:06:Niedługo wrócę.
00:49:16:- Uważaj na siebie.|- Oczywiście.
00:50:10:Klove.
00:51:08:- Chyba pani nie przestraszyłem.|- Co tu robisz?
00:51:13:- Mąż kazał panią zawieźć.|- Dokąd?
00:51:16:Wszystko wyjaśnię.
00:54:41:Czekaliśmy na ciebie.
00:54:43:Czekaliśmy.
00:54:48:Gdzie Charles?
00:54:58:Coś się stało.
00:55:02:Gdzie Alan?
00:55:04:Nic się nie stało.
00:55:08:Podejdź, siostro.
00:55:13:Gdzie Charles?
00:55:17:Nie będzie ci potrzebny.
00:55:40:Puść ją!
00:55:48:Pocałuję cię.
00:55:58:Uciekaj.
00:58:03:Wsiadaj!
01:00:18:Ostrzegałem państwa.
01:00:26:Czytałem o wampirach,|myślałem, że to wytwór wybujałej wyobraźni.
01:00:32:Gdybyż tak było.
01:00:36:W Karpatach wampiryzm|jest bezspornym faktem.
01:00:40:Źródłem ohydy był sam Dracula.
01:00:44:Myślałem, że to się skończyło.
01:00:47:Ostatnie wzmianki|pochodzą sprzed dziesięciu lat.
01:00:54:Z pańskich słów wynika,|że pana nieszczęsny brat dostarczył|sił życiowych do wskrzeszenia.
01:01:07:Muszę go zabić.
01:01:10:Zabić?|On już nie żyje.
01:01:14:To żywy trup.|Można go zniszczyć, ale nie zabić.
01:01:19:Jak?
01:01:22:Na wiele sposobów.
01:01:24:Można się zakraść za dnia|do jego kryjówki i przebić mu serce.
01:01:30:Można go wystawić|na światło słoneczne.
01:01:33:Pochłonie go woda.|Krzyż go spali.
01:01:37:Nie jest niepokonany.
01:01:41:Brzmi to dość prosto.
01:01:45:Najpierw trzeba go schwytać.
01:01:49:A to niełatwe.|Trudne i niebezpieczne przedsięwzięcie.
01:01:56:Są ludzie, którzy mu pomogą.|Pozornie normalne istoty ludzkie,|które nie są wampirami,
01:02:01:ale, z niezrozumiałych dla nas przyczyn,|pozostają w jego władaniu.
01:02:06:Taki Klove, żyje w zamku|i czeka na sposobność, by wskrzesić pana.
01:02:47:- Co z nią?|- Jeszcze doba i odzyska siły.
01:02:53:Ludwig chce ojca widzieć.
01:02:56:Chodźmy,|Ludwig pana zainteresuje,|sam był podróżnikiem.
01:03:00:Znalazłem go kiedyś|w pobliżu zamku.
01:03:03:Widział lub słyszał coś|od czego pomieszało mu się w głowie.
01:03:07:Przywiozłem go tutaj|i już od 12 lat jest zręcznym rzemieślnikiem.
01:03:27:- Witaj, synu.|- Witaj, ojcze.
01:03:29:Co cię sprowadza?
01:03:32:Szukam schronienia na noc.
01:03:34:Żałuję, ale nie wolno mi|nikogo wpuszczać.
01:03:38:Odpocznij tutaj.
01:03:40:- Dostaniesz z kuchni jedzenie.|- Dziękuję, ojcze.
01:04:21:Wybornie.
01:04:48:Muchy, Ludwigu?
01:04:51:Przekąska.|Niedługo wieczerza.
01:04:55:Chciałeś mnie widzieć?
01:04:57:Skończyłem oprawę trzeciego woluminu.
01:04:59:Co o niej sądzisz?
01:05:09:Jest doskonała?|Czy zaledwie wspaniała?
01:05:13:Doskonała.
01:05:15:Piękna.
01:05:18:Możemy już iść.
01:05:29:- Do widzenia, Ludwigu.|- Znowu po ciebie poślę.
01:05:40:Po co te środki bezpieczeństwa?
01:05:42:Jest łagodnego usposobienia,|ale zdarzało mu się wybuchać.
01:05:45:Porozmawiajmy.
01:06:16:Uzgodniliśmy.|Kiedy pańska żona wydobrzeje,|odeślemy ją do Anglii.
01:06:21:Wtedy spełnimy naszą powinność.
01:06:23:Jeśli będzie trzeba,|po zamku nie zostanie|kamień na kamieniu. Znajdziemy go.
01:06:29:Zacznijmy już teraz.
01:06:32:Zaczekajmy, aż pani Kent|będzie bezpieczna.
01:06:36:Ostatniej nocy|Draculi odebrano zdobycz.
01:06:38:Pańską żonę.
01:06:40:Widział ją i jej dotykał.
01:06:43:Uznał za swą własność.|Pragnie jej.
01:06:47:Tutaj nie przyjdzie.
01:06:50:Byłoby dziwne.|Zresztą i tak by nie wszedł.
01:06:53:Miejscowi nie wiedzą,|że wampir nie przekroczy progu,
01:06:57:chyba, że go ktoś zaprosi.
01:07:02:A w takim razie,|cały czosnek świata nie pomoże.
01:07:19:Tak, panie.
01:07:56:Wybacz, nie chciałem cię zbudzić.
01:07:59:- Dobrze się czujesz?|- Oczywiście.
01:08:05:To o ciebie się martwię.|Musisz wydobrzeć i wrócić do domu.
01:08:09:Kiedy wyruszymy?
01:08:18:Nie pojadę z tobą na razie.
01:08:22:Dlaczego?
01:08:25:Najpierw coś załatwię.
01:08:28:Chyba tam nie wrócisz?
01:08:31:- Muszę.|- Nie.
01:08:35:Obiecaj.
01:08:40:Porozmawiamy rano.
01:08:42:Nie. Teraz.
01:08:46:- Wyjadę tylko z tobą.|- Proszę już nic nie mówić,|trzeba odpoczywać.
01:08:53:Niech mu ojciec powie,|to szaleństwo tam wracać.
01:08:59:Mąż ma rację, porozmawiamy rano.
01:09:13:Dobranoc.
01:09:26:Rano zrozumie, że tak trzeba.
01:09:30:Mam nadzieję.
01:09:36:Znajdzie pan tu wszystko.
01:09:39:Dobrej nocy, ojcze.
01:11:08:Wpuść mnie.
01:11:10:Zimno tu.|Jak zimno.
01:11:18:Już wszystko dobrze.|Uciekłam od niego.
01:11:24:Diano, wpuść mnie, marznę.
01:11:54:Co się stało?
01:12:03:Co się stało?
01:12:11:Niech usiądzie.
01:12:17:Proszę przytrzymać jej rękę.
01:12:27:Wystarczy.
01:12:44:Bracie Marku, przynieś balsam z bandażem.
01:12:57:Zdążyliśmy.
01:13:02:- Czy w klastorze są obcy?|- Tylko druciarz, nocuje za bramą.
01:13:06:Dlaczego mi nie powiedziano?
01:13:09:Posmaruj rękę balsamem.|Zawiąż i zostań tu.
01:13:13:Proszę za mną, panie Kent.
01:13:32:Nie schronią się tu za dnia.
01:13:35:Jeśli do świtu ich nie schwytamy,|zniszczy ich światło słoneczne.
01:13:45:- Złapaliśmy kobietę w stajni.|- A Dracula?
01:13:49:Zabrać ją do celi Ludwiga.
01:13:52:Jeśli chce pan ujrzeć|dzieło hrabiego Draculi, proszę za mną.
01:13:56:Ale nie jest to przyjemny widok.
01:14:16:Wyprowadzić Ludwiga.
01:14:17:Idź z ojcem Piotrem.
01:14:42:Niech pan pamięta,|to nie jest pańska bratowa.
01:14:46:Ona nie żyje.|Jej powłoka cielesna zawiera czyste zło.
01:14:50:Kiedy ją zniszczymy,|zło także zniknie.
01:16:02:Proszę spojrzeć.
01:16:44:- Ludwigu, dlaczego opuściłeś celę?|- Dzieją się tam ważne sprawy.
01:16:48:Ojciec Sandor pozdrawia panią,|zechce pani do niego pójść?
01:16:55:Panuję nad sytuacją, bracie.|Nie ma powodu do obaw.
01:20:17:- Konie, szybko!|- Później.
01:20:19:- A moja żona?|- Bez paniki.
01:20:25:Zabierz go do celi.
01:20:27:Chodźmy, panie Kent.
01:20:39:Skierują się do zamku.
01:20:41:Tam on będzie bezpieczny,|a pańska żona stracona na zawsze.
01:20:45:- Musimy ich zatrzymać.|- To ponad dzień drogi.
01:20:49:Tym lepiej dla nas.
01:20:51:- Jak to?|- Wkrótce zacznie świtać.
01:20:54:On już myśli o powrocie do trumny.
01:20:56:Pańska żona będzie bezpieczna|do jutra do zachodu słońca.
01:21:01:Proszę wziąć strzelbę.
01:21:04:Nie idziemy na polowanie.|Klove jest człowiekiem.
01:21:09:Mogę naginać prawo,|ale pewnych granic nie przekroczę.
01:21:13:Proszę siodłać konie,|czeka nas ciężki dzień.
01:21:32:- Zmierza do zamku.|- Zdążymy?
01:21:35:Musimy.
01:22:07:- Nie uda nam się.|- Pojedziemy skrótem.
01:22:29:Stać.|Zsiadaj.
01:22:45:Chodźmy, szybko!
01:23:36:Bogu niech będą dzięki.
01:23:43:Proszę się nią zająć.|Ja pójdę do niego.
01:23:46:Ściemnia się.
01:24:09:Za późno, Kent!|Uciekaj!
01:24:20:- Niech ojciec strzela.|- To nic nie da.
01:24:33:Bierząca Woda.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Ebookarium ksiaze ciemnosci
ksiaze ciemnosci
LUCYFEYCZNY PLAN ZNISZCZENIA KOŚCIOŁA (Książe ciemności podaje harmonogram zniszczenia Kościoła)
Cytaty z książek Małgorzaty Musierowicz
436 ksiazek Złote Mysli spis książek
Duch ciemności

więcej podobnych podstron