Młoda Polska T Judym nowa wersja Prometeusza czy Syzyfa




9. T. Judym - nowa wersja Prometeusza czy Syzyfa?

Doktor Tomasz Judym to młody chirurg, syn ubogiego, uzależnionego od alkoholu warszawskiego szewca, idealista, człowiek posiadający niezłomną wolę i silny charakter, stawiający na pierwszym miejscu dobro ludzi najuboższych, zawsze w pełni świadomy swego statusu społecznego, który pomimo wykształcenia uzależniony jest od pochodzenia. Mimo szlachetnych idei, Judym nie jest postacią w pełni pozytywną. Działa z powodu swego kompleksu niższości, kompleksu człowieka ubogiego, który widzi możliwość zerwania z własną sferą tylko poprzez jej całkowitą likwidację. To dlatego Judym chce za wszelką cenę poprawić los ludzi żyjących w skrajnej nędzy. Kieruje się emocjami, a nie rozsądkiem - dla fachowców - lekarzy nie jest partnerem w dyskusji, ale rozhisteryzowanym fanatykiem idei poprawy losu biedoty. W rozmowie z kolegami - lekarzami w jednym z warszawskich salonów Judym nie używa racjonalnych, konkretnych argumentów, nie umie być rzeczowy, zbyt angażuje się osobiście, ujawnia swoją psychiczną słabość i dlatego nie jest traktowany poważnie.
Mimo, że pochodzi z warstwy ubogich rzemieślników, bardzo się od nich oddalił. Z rodziną brata nie łączą go właściwie żadne więzi uczuciowe. Chce działać sam, bez udziału samych zainteresowanych w poprawie swego losu. Nie docenia siły, która tkwi w ludziach ubogich, pragnących wyrwać się z nędzy.
Judym nie umie właściwie ocenić ani własnych atutów i możliwości, ani ograniczeń. Zdobył za granicą cenne wykształcenie i doświadczenie, którego nie potrafi wykorzystać w pracy w kraju. Załamują go już pierwsze niepowodzenia, ucieka z Cisów właśnie wtedy, kiedy byłby tam najbardziej potrzebny. Nie walczy do końca. A wcześniej - przed walką - nie stara się pozyskać sojuszników w ludziach, którzy mają możliwość podejmowania ważnych decyzji (tak jest w przypadku jego stosunków z Węglichowskim i Krzywosądem).
Judym wyraźnie przecenia swe siły, kilkakrotnie udowadniając słabość i brak konsekwencji działania. Opuszcza Warszawę, ponieważ nie potrafi pozyskać pacjentów - został odrzucony przez środowisko lekarskie, a nie potrafił wiedzą i umiejętnościami udowodnić swej wartości. Ucieka z Cisów, bo tu również jego działalność nie cieszyła się powodzeniem, mimo, że przecież przynosiła konkretne efekty (bardzo potrzebny szpital dla ubogich). W ostatniej scenie Judym wygląda na człowieka zmęczonego i załamanego.
Bohater nie potrafi docenić nawet tak wielkiego szczęścia, jakim jest szczere uczucie Joasi. Niszczy je, mając świadomość, że przyczynia się tym samym do tragedii dziewczyny, która utraci nadzieję na dom i szczęśliwą rodzinę.
Prawdopodobnie powyższe cechy sprawiają, że przynajmniej w trakcie trwania akcji powieści Judym nie odnosi sukcesów. Symbolem jego wnętrza w ostatniej scenie powieści jest rozdarta sosna. Nie wiadomo, jaką drogę doktor wybierze i czy wyciągnie naukę z dotychczasowych doświadczeń. Jego postępowanie i dążenia można ocenić jako prace syzyfową, nie mającą większego sensu, gdyż nie przynosi pożądanych rezultatów, raczej klęskę za klęską. Na pewno więc Judyma można nazwać Syzyfem XIX wieku. Ma w sobie także i coś z Prometeusza, dobrego tytana poświęcającego się dla ludzkości, aby ją ochronić, uszczęśliwić, zaspokoić jej potrzeby. Czyni to kosztem swojego życia i z narażeniem na gniew możnych tego świata, jak Prometeusz, który ściągnął na siebie gniew bogów. Prometeusz jednak nie odniósł ostatecznej klęski, gdyż sam został ukarany, ale jego ludzie zachowali ukradziony z Olimpu ogień. Judym natomiast przegrywa życie i przegrywa walkę - jak Syzyf. Będzie prawdopodobnie ją wielokrotnie powtarzał - nadaremnie.

Wyszukiwarka