strona główna nowości email księga gości ogłoszenia dyskusja reklama-banery chat
Kazania Pasyjne (cykl II) I Niedziela Wielkiego Postu – Zdrada – obłuda
„Wtedy jeden z Dwunastu, imieniem Judasz Iskariota udał się do arcykapłanów i rzekł: Co chcecie mi dać a ja wam Go wydam. A oni wyznaczyli mu trzydzieści srebrników. Odtąd szukał sposobności żeby Go wydać.”
”... oto nadszedł Judasz jeden z dwunastu, a z nim wielka zgraja z mieczami i kijami, od arcykapłanów i starszych ludu. Zdrajca zaś dał im taki znak: Ten którego pocałuję, to On; Jego pochwyćcie. Zaraz też przystąpił do Jezusa mówiąc: Witaj Rabbi i pocałował Go. A Jezus rzekł do Niego: Przyjacielu po cos przyszedł? Wtedy podeszli, rzucili się na Jezusa i pochwycili Go.”
Zdrada – jeden z najbardziej ohydnych postępków. Przez zdradę i zdrajców upadały całe mocarstwa i królestwa, ginęły bohatersko broniące się twierdze, ginęły setki i tysiące niewinnych ludzi – nawet dzieci. Prze zdradę został też ukrzyżowany Zbawiciel. I to zdradę, która ugodziła Go z ręki najbliższego człowieka – z grona dwunastu apostołów. Człowieka do którego w ogrodzie oliwnym odzywa się Chrystus „Przyjacielu po coś przyszedł?”
Zaiste obrzydliwym przedstawia się teraz w naszych oczach postępek Judasza. Pogardzamy nim i tym co zrobił. Ale zdajmy sobie sprawę w tym momencie z faktu, który wyda się nam teraz jeszcze straszniejszy. Judasz nie był jeden! Judasz to ja i Ty! My wszyscy! Powiesz: To niemożliwe! Czy rzeczywiście?
Nasz wybitny poeta, laureat nagrody Nobla, Czesław Miłosz we fragmencie utworu pt. „Portret z połowy XX w” pisze: „Ukryty za uśmiechem braterstwa… Przyrównuje siebie do Rzymianina, w którym kult Mitry zmieszał się z kultem Jezusa.
Dawne wiary w nim nie wygasły. Czasem myśli, ze jest we władzy demonów. Gromi przeszłość, bojąc się, że kiedy ją zgromi, nie będzie miał gdzie złożyć głowy.
Najchętniej gra w karty i szachy, żeby własnych nie zdradzać tajemnic.
Rękę oparł na pismach Marksa, ale w domu czyta Ewangelię. Z ironią patrzy na procesję wychodzącą z rozbitego kościoła. Za tło ma ruiny miasta koloru końskiego mięsa. W palcach pamiątkę trzyma po faszyście poległym w powstaniu. Taki wystawia nam wszystkim portret Czesław Miłosz. Człowieka o kilkudziesięciu twarzach w zależności od okoliczności i sytuacji. Zanim na naszych ziemiach zapanowało chrześcijaństwo nasi przodkowie na północy czcili bóstwo o imieniu Światowid. Było to niewielka figurka bożka, który miał cztery twarze patrzące w cztery strony świata. Judasz miał tych twarzy dwie, a my mamy ich często kilkanaście. Życie człowieka można porównać do budynku. Ma on parter, ma też piwnice. Na codzień żyjemy na parterze, ale pod nami mieści się piwnica, która ukrywa to, cośmy do niej zanieśli. Parterem naszego życia jest życie jawne, które się toczy na oczach ludzi i które ujawniamy na zewnątrz w słowach i uczynkach. To jawne życie jest więc poznawalne dla drugich. Ludzie słyszą co mówimy, widzą jak się zachowujemy i jak postępujemy. Na podstawie tego ujawnionego życia wyrabiają sobie o nas sąd. Czy jednak wiedzą o nas wszystko? Czy znają całą treść naszego życia, całą prawdę o nas? Nie, bo to co drudzy widzą i mogą o nas wiedzieć to tylko cząstka prawdy o nas. Inne cząstki są dla postronnych osób starannie zakryte, zamaskowane. Znajdują się one w ciemnościach piwnicy, do której nikogo nie dopuszczamy. W tych piwnicach jest tak ciemno, ze zazwyczaj sami nie wiemy, co i ile się w nich nagromadziło. Toteż część ich zawartości nawet nam samym nie jest znana. Ale zna ją doskonale Bóg, przed którym nic się nie ukryje. Czy zatem dalej będziesz twierdził, że nie jesteś Judaszem, zdrajcą? Problem tylko w tym, za ile zdradzasz Chrystusa. Judasz zrobił to za trzydzieści srebrników. Św. Piotr za cenę cierpienia lub śmierci, a ty? Może za cenę stanowiska w hierarchii społecznej, zakładzie pracy, za cenę jakiejś przyjemności czy wygodnictwa, większej pensji czy możliwości awansu, za cenę tego, że inni wyśmialiby ciebie ze w XX w. Wierzysz w Boga, lub jeszcze z innych przyczyn. Lista ich mogłaby być długa. Tak, każdy grzech jest zdradą Boga – taką samą jak zdrada Judasza. Gdy Judasz zrozumiał co zrobił, wyrzucił zarobione zdrada pieniądze, a potem poszedł i powiesił się. Gdy św. Piotr zrozumiał co zrobił zapierając się swego Mistrza, gorzko zapłakał i żałował. Choć otrzymał od Chrystusa przebaczenie, to właściwie płakał i bolał nad tym do końca swego życia. Postawa tego właśnie człowieka powinna być dla nas wzorem co zrobić z faktem, że jesteśmy wszyscy zdrajcami Chrystusa – żałować. Na dziedzińcu koszar stali w szeregach żołnierze. W pewnej chwili rozlega się komenda: krawcy wystąp! Na to wezwanie wystąpiło kilku ludzi. Dowódca pytał kolejno żołnierzy, którzy się zgłosili czy rzeczywiście w jakiejś mierze znają się na krawiectwie. Jeden z szeregowców odpowiedział, że nie umie szyć. A na pytanie po co wystąpił odrzekł: Ja się nazywam krawiec, ale nie jestem z zawodu krawcem. Ogólny śmiech towarzyszył tej odpowiedzi. Nasuwa się w tym momencie porównanie i pytanie: Ilu w naszej społeczności nosi imię chrześcijan, a ilu jest takich, którzy nosząc to imię wcale nimi nie są, bo wyjdą dziś z tej świątyni przyznają rację temu wszystkiemu, co usłyszeli lecz nie zrobią nic, aby nie być już zdrajcami Chrystusa lecz przyjaciółmi? Znamy wszyscy na pewno mitycznego bohatera greckiego Herkulesa. Gdy był młody i wybierał się w drogę swego życia stanął na rozstaju dwóch dróg. Na początku jednej drogi stała piękna powabna kobieta, która rzekła: – „Nazywam się Hodone, pójdź za mną. Obiecuje ci życie przyjemne, rozkoszne, lekkie”. Imię Hedone znaczy po grecku – przyjemność, rozkosz. Na początku drugiej drogi stała poważna, skromnie ubrana kobieta, która rzekła: „ Nazywam się Arete, pójdź za mną! Nie obiecuję ci życia lekkiego lecz życie cnotliwe i użyteczne”. Imię Arete znaczy po grecku – cnota, prawość. Herkules zastanowił się chwilę, po czy wybrał drogę Arete, drogę prawości i cnoty.
Zanim Grecy wymyślili mit o Herkulesie, zwrócił się Bóg kilka wieków wcześniej za ;pośrednictwem Mojżesza z podobnym wezwaniem do ludu izraelskiego: wybierz życie! Dwie bowiem są przed człowiekiem drogi: jest droga życia i droga śmierci. Na pierwszej obiecuje Bóg błogosławieństwo a na drugiej zapowiada przekleństwo. Mówiąc inaczej: drogę miłości Boga i Jego prawa lub drogę zdrady Boga i Jego prawa. Którą wybierzemy? Jeśli się zdecydujemy, wiedzmy, że Bóg na nas czeka, jak czekał na Judasza lecz nie przyszedł; jak czekał na Piotra, który przyszedł. A my? Ks. Piotr Kufliński