Co inwestor winien wiedzieć o sobie


Co inwestor winien wiedzieć o sobie
Każde działanie, które ma na celu zdobycie pieniędzy powinno być
poprzedzone skonstruowaniem planu.
Czy można sobie wyobrazić prowadzenie firmy bez biznesplanu? Co zrobiliby właściciele
firmy gdyby zarząd nie przedstawił planu rozwoju spółki? Wielu byłych prezesów zna przecież
bardzo dobrze formułę "Nie wykonywał założonego planu".
Większość inwestorów zdaje się zapominać o konieczności tworzenia i trzymania się założeń.
Kupują czy sprzedają akcje pod wpływem impulsu. A przecież inwestują, czy mówiąc inaczej
wydają własne pieniądze. Czy stać ich na nierozważne decyzje?
Plan czy inaczej strategia inwestycyjna polega na rozpoznaniu swoich potrzeb, możliwości i
zaprojektowaniu celów i sposobów, jakimi można je osiągnąć. W poniższym tekście postaramy
się takie pytania omówić. Większość z nich wydaje się być banalna. Mimo wszystko warto
szczerze i w sposób wyważony na nie odpowiedzieć.
Po co inwestuję
Odpowiedz wydaje się być oczywista. Żeby zarobić. Ale to nie wszystko. Zarobić na
utrzymanie? Zarobić na wakacje, na samochód, na godziwą emeryturę? A może po to żeby
zwiększyć dochód z oszczędności?
Cel inwestycji będzie w istotny sposób wpływał na ich horyzont, rozmiar oraz rynek na którym
będą przeprowadzane.
W tym miejscu warto obalić mity o giełdzie jako maszynce do zarabiania dużych pieniędzy w
krótkim czasie. Inwestorzy, którym udaje się uzyskiwać 40% zysku rocznie w ciągu kilku -
kilkunastu lat należą do wyjątków. Większość z tych, którzy nie mieli czasu na rozważne
inwestycje, straciła kapitał z jakim przyszła. Dlatego też obieranie realistycznych celów w
inwestowaniu stanowi podstawę do ich osiągnięcia.
Obranie celu (najlepiej jako procent inwestowanej sumy) pomoże również w wyborze rynku na
którym inwestor powinien podjąć wysiłki. Wiadomo, że kupno obligacji nie przyniesie zysków
liczonych w setkach procent, a raczej w okolicach 15-20% rocznie (maj 2001). Akcje czy
kontrakty dają szersze możliwości ale należy się liczyć z wyższym ryzykiem oraz
koniecznością posiadania wyższych kapitałów.
Jakie kwoty jestem w stanie zainwestować?
Rozpoczynanie "przygody" z giełdą z kwotą 100 PLN, wskazuje raczej na jej edukacyjny
charakter. Wartości nominalne obligacji skarbowych wynoszą właśnie 100 PLN, a ceny
niektórych akcji przewyższają kwotę 200 PLN. Wstępny depozyt na kontrakt na WIG20
przekracza z kolei 1 000 PLN. Do tego dochodzą koszty transakcyjne (np. minimalne prowizje
czy opłaty za prowadzenie rachunków inwestycyjnych). Dlatego też minimalną kwotą z którą
warto rozpoczynać inwestycje jest 1 000 PLN. Z drugiej strony tak niska kwota naraża
inwestora na szybką stratę kapitału. Zgodnie z zasadami zarządzania pieniędzmi w jednej
transakcji nie powinno się ryzykować więcej niż 2% kapitału. A przecież przy zaangażowaniu
1 000 PLN prowizja od akcji wyniesie 10 PLN w obie strony (dla kupna i sprzedaży) czyli 1%
kapitału. Nie mówiąc już o rynku kontraktów.
Dlatego też minimalny kapitał przy którym inwestor będzie w stanie swobodnie i w miarę
bezpiecznie inwestować to 10 000 PLN.
Ile z tego mogę stracić
Znów nasuwa się banalna odpowiedz. Nic. Osoby, które tak odpowiedzą, powinny...
zrezygnować z inwestowania na giełdzie. Podstawowym celem inwestora jest osiągnięcie
dochodu wyższego niż z bezpiecznych lokat bankowych. A to musi się wiązać z ryzykiem straty
przynajmniej części kapitału.
Tworzenie planu strategicznego i przestrzeganie zasad ochrony kapitału, powinno ograniczyć
straty ale ich nie zlikwiduje. Dlatego też wszyscy, którzy przyszli na giełdę z pieniędzmi
przeznaczonymi "na życie", powinni przemyśleć swoje decyzje raz jeszcze.
Warto wyobrazić sobie reakcje na sytuację w której tracimy 10%, 20%, 50% swoich kapitałów.
Czy jesteśmy w stanie opanować strach i frustracje? Czy nie zawalą się z tego powodu nasze
plany życiowe? Czy nie nastąpi załamanie psychiczne? A z drugiej strony czy chęć odegrania
się za wszelką cenę nie zastąpi racjonalnego myślenia? Odpowiedz na powyższe pytania
pozwoli na określenie tzw. awersji do ryzyka i pomoże w wyborze strategii oraz rynku
odpowiedniego dla inwestora.
Osoby, których strata większa niż 10% kapitału napawa przerażeniem, powinny wybrać rynek
obligacji na którym zmiany cen (ryzyko) są najmniejsze. Posiadacze kapitałów większych niż
100 tys. PLN mogą w takim przypadku przeznaczyć 90% do inwestycji w obligacje, a 10% w
akcje.
Osoby, które są w stanie "przeżyć" wyższe straty, będą mogły zainwestować bardziej
agresywnie. Akceptacja takich strat, pozwala podzielić portfel pomiędzy rynek akcji i obligacji.
Przy wyborze "spokojnej" strategii, która dopuszcza maksymalne obsunięcia kapitału rzędu 20-
30%, możliwe jest zaangażowanie nawet całej sumy na rynku akcji. Wymaga to jednak żelaznej
dyscypliny i poświęcenia dłuższego czasu na analizy rynku.
Inną ciekawą propozycją jest skonstruowanie portfela składającego się w 90% z obligacji i
zainwestowanie reszty w kontrakty. Nawet strata całej "porcji" kontraktowej powinna zostać w
ciągu roku odrobiona przez odsetki z obligacji.
Zaakceptowanie utraty powyżej 1/3 kapitału nie oznacza, że inwestor powinien opracowywać
strategie, która to dopuszcza. Niestety rzeczywistość może się rozminąć z założeniami, dlatego
osoby pragnące inwestować zarówno na rynku akcji, jak i praw pochodnych muszą sobie
zdawać sprawę z ryzyka, jakie ponoszą. Warto "oswoić" się z niebezpieczeństwem znacznego
obsunięcia kapitału. Dotyczy to tym bardziej graczy wykorzystujących dzwignię czyli
inwestujących pożyczone środki.
Niejako na pocieszenie trzeba powiedzieć, że odpowiednie skonstruowanie planu inwestycji
oraz konsekwentne jego przestrzeganie pozwala uniknąć strat powyżej 20-30% kapitału.
Horyzont czasowy inwestycji
Odpowiedz na to pytanie wiąże się z celem inwestowania. Warto określić warunki brzegowe
horyzontu inwestycyjnego. Mija się z celem bowiem, angażowanie środków na giełdzie na
okres 2-3 tygodni czy nawet miesiąca. Czas poświęcony na sumienne przygotowanie oraz
koszty transakcyjne przewyższą potencjalne zyski. Nie oznacza to, że każdą pozycję należy
utrzymywać przez co najmniej miesiąc. Są przecież strategie zakładające kupno i sprzedaż tych
samych akcji w ciągu jednej sesji. Angażowanie na giełdzie środków, które za miesiąc będą
inwestorowi potrzebne do innych celów, znacznie zwiększy ryzyko ich utraty i ograniczy
możliwości inwestycyjne.
Najlepszym rozwiązaniem jest zainwestowanie środków (oszczędności), których inwestor nie
będzie potrzebował przez okres przynajmniej kilku miesięcy. Zapobiegnie to sytuacji, kiedy
trzeba zamknąć pozycje w najgorszym z możliwych momentów.
Ile czasu tygodniowo poświecę na analizy swoich inwestycji?
Świadome inwestowanie na giełdzie, wymaga oprócz pieniędzy także czasu. W zależności od
wybranej strategii, inwestor będzie musiał poświęcić od jednej do kilkudziesięciu godzin
tygodniowo na kontrolę sytuacji na rynkach i własnych inwestycji. Poza tym dochodzi jeszcze
wyszukiwanie celów, które będą odpowiadać założeniom dotyczącym otwierania pozycji. Na
szczęście w obydwu przypadkach bardzo pomocne są biura maklerskie online. Dostęp do
notowań, analiz, komentarzy czy programów do analizy technicznej oferowany przez
maklerów, pozwala zaoszczędzić czas.
Warto jednak uświadomić sobie, że niektóre strategie (daytrading) czy rynki (kontrakty)
wymagają spędzania po kilka godzin dziennie przed ekranem komputera. Narzędzia takie jak
zlecenia DDM+, powiadomienia na SMS, alarmy cenowe czy wreszcie sami pracownicy biura
mogą przejąć część "obowiązków" inwestora. Nie można jednak zapominać o znaczących
obciążeniach psychicznych, jakie występują przy bardzo aktywnym graniu na giełdzie.
Rozproszenie uwagi może w takich przypadkach, kosztować inwestora zbyt dużo.
Odpowiedz na powyższe pytanie zależeć będzie również od doświadczenia inwestującego, jego
stanu wiedzy i sprawności obsługi komputera.
Co wiem na temat giełdy, ekonomii czy praw rządzących rynkiem?
To pytanie może wprawić w zakłopotanie nawet profesjonalistów giełdowych. Zmienność i
złożoność rynków kapitałowych, powoduje, że każdy jego uczestnik powinien przechodzić
ciągły proces edukacji. Z drugiej strony analizowanie rynku ma w sobie coś ze sztuki, przez co
nawet najlepiej wyedukowani, miewają problemy ze zrozumieniem jego zachowań.
Osoby, które mają pierwszy kontakt z giełdą są najczęściej przerażone i zafascynowane
jednocześnie. Przysłowie "Nie święci garnki lepią" ma jednak na rynku kapitałowym
szczególne znaczenie. Wiele badań naukowych czy konkursów inwestycyjnych pokazało, że w
krótkim terminie, nawet małpa potrafi osiągnąć lepsze stopy zwrotu niż profesjonaliści. Nie
należy więc przejmować się ogromem i skomplikowaniem wiedzy potrzebnej do świadomego
inwestowania. Warto przyswoić sobie podstawowe zasady funkcjonowania rynku
kapitałowego i jak najwięcej korzystać z doświadczeń maklerów i innych inwestorów. Rynek,
jak cała gospodarka porusza się w większości wypadków według logicznych schematów,
których zgłębienie nie wymaga magicznej wiedzy. Niezbędny jest otwarty umysł i opanowanie
emocji.
Sprawdzenie swojego stanu wiedzy ekonomicznej pozwala inwestorowi zadecydować czy jest
w stanie podjąć wyzwanie zgłębiania tajemnicy rynku czy ten temat zupełnie go nie interesuje
i być może lepiej oddać swoje aktywa w zarządzanie lub trzymać na rachunkach bankowych.
Oprócz odpowiedzi na powyższe pytania, potencjalny inwestor powinien przeprowadzić,
krótką analizę stanu swojej psychiki i charakteru. To właśnie psychika jest przecież
największym wrogiem graczy giełdowych. Strach, chciwość, niepewność, radość z wygranej
przemieszana z goryczą porażki to uczucia, które towarzyszą im codziennie. Emocjonalna
huśtawka nie pomaga w podejmowaniu racjonalnych decyzji, dlatego też tak istotne jest aby
inwestor przed podjęciem działań, rozpoznał swoje reakcje. Pozwoli mu to "na sucho"
przygotować rozwiązanie problemów, z którymi pod wpływem stresu, może sobie nie poradzić.
Wyznaczenie celów i ocenienie własnych możliwości można przeprowadzić w bardziej
skomplikowany sposób. Najważniejsze jest aby taką rozmowę z samym sobą przeprowadzić
rzetelnie i szczerze. Poznanie własnych zalet i słabości, pozwoli w drugim etapie budowania
strategii inwestycyjnej, wybrać (stworzyć) swój sposób na zarabianie pieniędzy. Jego
skuteczność, a przede wszystkim to czy inwestor będzie go akceptował wpłynie na wyniki.
Czyli na to o ile pieniędzy zwiększy się jego konto. A przecież o to w tym wszystkim chodzi.
Przykłady samoocen
Poniżej przedstawiamy trzy przykładowe samooceny przeprowadzone przez inwestorów.
Najlepiej przeczytać je po przeprowadzonej własnej analizie, tak aby nie sugerować się ich
wynikami.
Jan Ostrożny
Ostrożny: Nie zadowala mnie procent z lokat bankowych. Ponieważ mam zaoszczędzone 100
tys. PLN, każdy punkt procentowy więcej stanowi niezłą kwotę. Nie potrzebuję tych pieniędzy
na codzienne wydatki, odkładam je raczej na emeryturę, która czeka mnie niedługo.
Bardzo boję się utraty tych pieniędzy, trudno mi przyjąć, że mogę stracić więcej niż 10-15%. Z
jednej strony nie mam czasu na aktywne granie ale z drugiej, chcę sam decydować o moim
portfelu. Moja wiedza na temat ekonomii i giełdy jest ograniczona, chociaż odróżniam akcje
od obligacji.
Pan Ostrożny jest typowym przedstawicielem klasy średniej. Chce wykorzystać swoje
oszczędności ale boi się i nie ma czasu na aktywne inwestowanie. Najlepszym rozwiązaniem
dla niego wydaje się inwestycja większej części portfela (50-90%) w obligacje i próba
uzyskania dodatkowego zarobku na rynku akcji (20-50%) lub kontraktów (10%). Jednocześnie
przy wyborze systemu inwestycyjnego, powinien zwrócić uwagę na bliskie linie obrony i
bezpieczne metody zarządzania pozycją. Utrzymując strach "na wodzy" jest w stanie podnieść
efektywność swoich oszczędności o kilka (może kilkanaście) punktów procentowych.
Juliusz Pośredni
Pośredni: Mam tylko 30 tys. PLN, zysk z których przeznaczam na wakacyjne wyjazdy. Można
powiedzieć, że horyzont inwestycji sięga 1 roku. Ze względu na żonę, muszę zamienić wczasy
pod gruszą na jedną z greckich wysp. Nie chciałbym jednocześnie uszczuplać kapitału, choć
zdaję sobie sprawę z możliwości jego utraty. Moja praca przy komputerze i dostęp do internetu
pozwala mi sprawdzać wyniki notowań kilka razy dziennie. Nie mogę jednak z tym przesadzić.
Mój jedyny kontakt z giełdą ograniczył się do 3 akcji Banku Śląskiego, chciałbym jednak
poszerzyć wiedzę.
Kapitał 30 tys. PLN oraz codzienny dostęp do internetu pozwala już dosyć aktywnie
inwestować zarówno na rynku akcji jak i kontraktów. Choć w tym drugim przypadku
przydałoby się większe doświadczenie. Pan Pośredni nie powinien decydować się na
daytrading, raczej znalezć strategie poruszania się za trendem. Musi także ograniczyć swoje
inwestycje w okresie przed wakacyjnym, tak aby móc dysponować środkami w odpowiednim
czasie.
Edward Ryzykant
Ryzykant: Mam tylko 10 000 PLN i chciałbym podwoić moje kapitały jak najszybciej.
Słyszałem, że dużo można zarobić na kontraktach. Kolega sprzedał mi automatyczny system
transakcyjny, który zarabia 150% w ciągu 3 miesięcy. Nie do końca rozumiem jego działanie
ale daje sygnały na podstawie notowań. Zarobione pieniądze mam zamiar przeznaczyć na
kupno samochodu lub mieszkania.
Pan Ryzykant jest typowym przykładem tzw. szybkiego dawcy kapitału. Ocenianie systemu
transakcyjnego tylko na podstawie zysków za ostatnie 3 miesiące to jak obstawianie liczb w
totolotku na podstawie ostatnich losowań. Kolejnym błędem jest wykorzystywanie "obcych"
systemów, których się w dodatku nie rozumie. Jeśli Ryzykant ma zaufanie do kolegi to może
powinien pożyczyć mu kapitał na procent?
Kolejnym mitem, który trzeba obalić to podwajanie kapitału na giełdzie w krótkim czasie.
Oczywiście niektórym się to udaje. Tak jak hazardzistom w kasynie.
Panu Ryzykantowi należałoby poradzić, żeby albo zmodyfikował albo stworzył od nowa
strategię według której będzie inwestował, a przede wszystkim, żeby urealnił swoje cele.


Wyszukiwarka