anoreksja i bulimia przejaw zaburzonej relacji z własnym ciałem
ANOREKSJA I BULIMIA PRZEJAW ZABURZONEJ RELACJI Z WAASNYM CIAAEM Moda i związana z nią wielka presja otoczenia sprawiają, iż młode dziewczyny bacznie zaczynają się sobie przyglądać i co najgorsze bardzo krytycznie oceniać. Porównują się wszystkie, ale jedne z tą presją sobie radzą, a inne zaczynają grzęznąc w niezadowoleniu, w analizach, rytuałach odchudzania, ćwiczeniach i kontrolowaniu własnego ciała. Pojawia się bezustanna kontrola. Kontrolowane jest wszystko: reakcje otoczenia, nastroje, oceny, ale i też to, co związane z ciałem dziewczyny ubiór, fryzura, cera, włosy a przede wszystkim waga i wymiary. Ciągłe niezadowolenie z siebie, powoduje wzmożoną aktywność w zachowaniach, które mają poprawić wygląd. Dziewczyny ćwiczą, biegają, stosują diety, rujnują się na kosmetyki i ciuchy. Jednak coraz większa kontrola zaczyna przede wszystkim dotykać jedzenia i wszystkiego, co jest z tym związane. Na początku jest to chęć zdrowego odżywiania, najpierw odrzucane są tłuszcze i cukry (słodycze i tłuste wędliny, masło) potem bardziej kaloryczne produkty nabiałowe (żółty ser, jogurty, śmietana, tłusty twaróg), pieczywo oczywiście pełnoziarniste, w skrajnych przypadkach dziewczyny jedzą tylko warzywa i owoce. Taki obraz: dziewczyny ćwiczącej i bardzo ograniczającej zachcianki żywieniowe widzi otoczenie, a co dzieje się w psychice takiej osoby? Problem nie dotyczy inteligencji dziewczyny, one są mądre, najczęściej bardzo inteligentne, niezwykle aktywne intelektualnie. O niektórych można powiedzieć, że ciągle myślą, analizują. Same o sobie mówią, że za dużo myślą . Ta intelektualizacja jest pewnym mechanizmem obronnym, dziewczęta wszystko rozumieją, wiedzą, ale jest coś ! (tak mówią). Coś , co każe nie jeść, coś co sprawia, że ciągle są z siebie niezadowolone. W drodze pracy terapeutycznej okazuje się, że to coś to lęk obezwładniający, paniczny lęk przed przytyciem, przed byciem grubą, ciało musi wyglądać w określony sposób, który dziewczyna narzuca sobie sama. Ciągle wydaje im się (sic!), że są za grube, brzydkie, czyli nie zasługują na sympatię, miłość bliskich. Swoją atrakcyjność uzależniają od wyglądu i walorów intelektualnych (muszą dużo wiedzieć i jeszcze więcej rozumieć). Narzucają sobie bardzo wiele ograniczeń, ale przede wszystkim mają zaburzony kontakt z przyjemnościami, boją się mieć przyjemność (choćby batonik), ciągle coś muszą, albo powinny. Nie ma, nie zauważa się praktycznie sfery ich pragnień i chęci. Jedynie działające chęci dotyczą jedzenia i dobrego wyglądu. Mamy tu do czynienia z zawężeniem postrzegania rzeczywistości. Życie takiej osoby zostaje zredukowane tylko i wyłącznie do sfery jedzenia, odchodzą na plan dalszy: ambicje, rozwój osobowościowy, praca, a najbardziej relacje z innymi ludzmi. Kontakty z ludzmi są powierzchowne, w dużej mierze oparte na wyobrażeniowości i założeniach (zawsze negatywnych) osoby chorej. Otoczeniu przypisywana jest wrogość, niechęć, bardzo wysokie wymagania i ciągłe niezadowolenie. Przypisywanie to jest projekcją (bardzo często stosowanym mechanizmem obronnym), ponieważ to właśnie chore jawią się otoczeniu jako wrogie, niechętne, wycofane, a nawet agresywne. Taka postawa jest oczywiście zupełnie nieuświadomiona przez chore, bo tak naprawdę odczuwają one lęk i w ich odbiorze, to one są pokrzywdzone i ciągle odpychane. Jedyna sfera, którą mogą praktycznie całą kontrolować to właśnie jedzenie, które na żądanie można przyjmować i na żądanie zwracać lub nie przyjmować w ogóle. Tworzy się swoiste błędne koło , gdzie chora w swych lękach coraz bardziej oddala się od ludzi i traci kontakt z rzeczywistością. W jej postrzeganiu zachodzi bardzo toksyczne zjawisko mylenia miłości z podziwem. Zakładają one, że na miłość (podziw) muszą ciągle zapracowywać, udowadniać, że zasługują na uwagę, akceptację i miłość drugiego człowieka. Stąd myślenie, że coraz chudsze, będą coraz atrakcyjniejsze, że w ten sposób pokażą jak kochają, jak pragną kontaktu z drugim człowiekiem. Anoreksja, bulimia, bigreksja są zaburzeniami bardzo trudnymi do leczenia, wymagają dużej wiedzy i doświadczenia, łatwo popaść tu w zniechęcenie, a nawet wypalenie, są to osoby bardzo trudne w kontakcie ciągle niezadowolone, wątpiące, roszczeniowe, pełne żalu, bólu, pretensji, nieświadomie obarczające otoczenie własnym poczuciem winy. Praca ta wymaga cierpliwości, ćwiczenia umiejętności bycia z brakiem , czyli rozumienia, że nasze chęci nie będą w życiu spełniane (szczególnie przez innych ludzi) już od razu, w tej sekundzie, w której się pojawiły. Dojrzałość emocjonalna, świadomość własnego ciała, własnych chęci i pragnień musi być budowana długo i nieśpiesznie, wymaga to wielu ćwiczeń, powtórzeń wytrwałości i odporności na porażki. Właśnie do tego procesu potrzebny jest terapeuta, który da chorej (choremu) wsparcie, konkretne podpowiedzi oraz po prostu obecność (dojrzałą i leczącą). Najlepsze efekty uzyskuję w terapii, gdy mogę mieć kontakt z chętnymi do pracy rodzicami (przynajmniej matką) i osobno z osoba chorą. Trudno jest nam zrozumieć, co kieruje chorym, trudno zdobyć się na wyrozumiałość, myślimy, że to fanaberie i wymysły sfrustrowanych dziewcząt. Jak poważne są to zaburzenia, postaram się wyjaśnić w następnych słowach wykładu. Według oficjalnej listy diagnostycznej DSM-IV z 1993r. BULIMIA: 1. Powtarzające się epizody niekontrolowanego objadania się. 2. Choroba najczęściej środowiska studenckiego, dotyczy kobiet przebojowych i ambitnych. 3. Typowa bulimiczka najczęściej zadbana, robi wrażenie pewnej siebie. 4. Waga zbliżona do normalnej stwarza wrażenie normalności. 5. Za pozorami normalności to ktoś kto wątpi w siebie, nie lubi siebie swego ciała i stara się ciągle przypodobać rozmówcom w obawie przed odrzuceniem. 6. Niezdolność do dokonywania wyboru, sprecyzowaniem kierunku dążeń, skłonność do nagłych zmian. 7. Zaborczość, ciągłe pragnienie aprobaty. 8. Czasami do bulimii dołączają się: kleptomania, nimfomania, narkomania, okresy alkoholizmu, próby samobójcze, agresja. 9. Bulimiczka przeżywa kryzysy bulimiczne jego początek to okres podniecenia, potem przyćmienie świadomości, rozdwojenie, utrata kontroli objadanie się wyrzuty sumienia i poczucie winy (wymioty), ale też chwila przyjemności i odprężenia. 10. Nadaktywność fizyczna. 11. Kierowanie się zasada w życiu i w jedzeniu wszystko albo nic . 12. Chory bardzo odczuwa swoją odmienność, nienormalność, unika i ucieka od ludzi. 13. Depresja. *** Psychodynamiczne podejście do osoby chorej na bulimię: " Osoba chora przeżywa przede wszystkim: - masywny lęk przed przytyciem, - nie znosi uczucia cielesnej sytości, - perfekcjonizm ciągłe niezadowolenie z siebie, - lepkość myślowa (ciągle myśli o jedzeniu), - brak wytrwałości, - myślenie o sobie, jako o bezużytecznej, złej, - lek przed kontaktami społecznymi unikanie. Bulimia jest postrzegana jako przejaw narcyzmu kobiecego, za symptomem jedzenie/wymioty schowane są inne problemy, niestety wyrażane tylko poprzez zaburzenia jedzenia, a nie poprzez słowo. Symptom to język symboliczny, który analityk może pomóc rozszyfrować. Kobiecy narcyzm to popadanie w skrajności: od bieguna bycia wspaniałą, do bieguna depresyjności (męski tylko przejaw wspaniałości). Bulimiczki czują się bezwartościowe, bezradne, dla poszanowania siebie potrzebują zewnętrznych znaków (niskiej wagi, dobrego wyglądu, osiągnięć, perfekcjonizmu i przesadnej przystosowawczości w swoim otoczeniu). Bulimiczka mniej atrakcyjna (cięższa) od razu czuje się mniej godna miłości. Chore nie żyją byciem kobietą, ale tylko ruiną obrazu kobiecości, odrzucają kobiecą rolę (tę kobiecość wzięły od matki), jako kobiety są zależne, służebne wobec innych matki tych dziewczyn były ciągle niezadowolone z siebie. Córki również, co jest wynikiem stawiania sobie nieosiągalnych ideałów. Jako małe dziewczynki chore miały dużo ograniczeń autonomii, wychowywane w starym modelu zależnej i poświęcającej się kobiety. Przeżywają brak samodzielności, nie zdradzają własnych poglądów, tylko dopasowują się do otoczenia i troszczą o idealną tożsamość, by pózniej ekstremalnie zwrócić się do innych i spełnić ich rzekome oczekiwania. Jest to wynikiem głodu uznania, to emocjonalny głód, ale często jest mylony z jedzeniem, które nie może go wypełnić. Dziewczyny te płacą bardzo wysoką cenę za spełnienie ich głębokiej tęsknoty za byciem akceptowaną i kochaną całkowicie dopasowują się do swego otoczenia, negując swoje własne pragnienia i potrzeby. A przeżywają przecież naturalne pragnienia niezależności i odseparowania, które niestety są blokowane przez lękowe matki, negują więc podstawową siłę, która wiedzie każdego człowieka ku dojrzałości emocjonalnej i szczęściu. * Anoreksja według DSM-IV objawy: " odmowa utrzymywania ciężaru ciała równego lub wyższego od wagi minimalnej dla danego wieku i wzrostu, " intensywny lęk przed przybraniem na wadze lub otyłością mimo rzeczywistej niedowagi, " kształt i wagę własnego ciała postrzega się w sposób nienormalny, ma on nieproporcjonalnie wielki wpływ na samoocenę; chory nie dopuszcza Do siebie myśli o konsekwencjach zbyt niskiej masy ciała, " u kobiet dojrzałych zatrzymanie menstruacji tzn. nieobecność przynajmniej trzech kolejnych cykli menstruacyjnych. Dwa typy Anorexia nervosa: 1. Typ żarłoczno-wydalający epizody niekontrolowanego objadania się i zachowania kompensacyjne (żeby waga nie wzrosła wymioty, środki przeczyszczające, moczopędne). 2. Typ ograniczający nie ma regularnych epizodów objadania się, ani zachowań kompensacyjnych. Anoreksja to nie utrata apetytu! To ciągła walka z głodem oszukiwanie siebie i własnego ciała. Dziewczęta chore na anoreksję pochodzą zwykle z wyższych sfer społecznych, bardzo im zależy na pozycji społecznej i sukcesach szkolnych, życiowych. Są to często dobre uczennice z IQ wyższym niż średnie, albo rekompensują je sobie poprzez bardzo ciężką pracę (dla rodziców taka córka to dowód nieustannej satysfakcji). Chore dziewczęta przeżywają bardzo silne dążenia do czystości, wręcz negują cielesność, seksualność, dla nich ustanie miesiączek to ulga. Bardzo często same też katują swoje ciała postami, ekstremalnym wysiłkiem, negacją przyjemności. Mają zdyscyplinowane, ujarzmione ciała, które są pod stałą, obsesyjną kontrolą. Jedzenie jest często przez nie traktowane jako brud, który zanieczyszcza ciało, nigdy nie jest kojarzone z przyjemnością, błogością. Jest to masywne zaburzenia osobowości, gdzie nawet po przywróceniu funkcji jedzenia, dalej utrzymuje się uporczywe zaburzenie psychopatologiczne w zakresie życia seksualnego i społecznego, zmiany charakteru, fobie, anomalie żywieniowe. Jest tu konieczność długiej, systematycznej psychoterapii, najlepiej psychoanalitycznej, która pomoże przywrócić kontakt chorej z ciałem i niechcianymi obszarami osobowości, jej pragnieniami i potrzebami. Podsumowując można powiedzieć, że zaburzenia łaknienia są bardzo poważnymi zaburzeniami osobowości, najogólniej mówiąc dotyczą zakłóconego we wczesnym dzieciństwie procesu separacji-indywiduacji w relacji z lękowymi matkami, które są nadmiernie idealizowane i chronione przez córki. Zgroza polega tu na tym, że te matki rzeczywiści bardzo długo nie dopuszczają do siebie, bardzo widocznych objawów i problemów córki, a one same jej zaprzeczają (stąd wielkie problemy w leczeniu i rokowaniach). Córki nie buntują się, są uległe, zahamowane w rozwoju emocjonalnym, utrzymują symbiozę z matką, boją się separacji, bo mają matki bardzo podatne na zranienie niedojrzałe emocjonalnie. Dziecko chroni matkę poprzez negację siebie! tak zaczyna się autodestrukcja, która może doprowadzić nawet do śmierci! Wnioski: Praca z chorymi na zaburzenia łaknienia jest smutnym obszarem mojej aktywności zawodowej, żal mi pięknych dziewcząt, które niszczą siebie, swoje relacje z otoczeniem. Gonią za ułudą obietnicą szczęścia, które identyfikują z ciężką pracą i byciem piękną, mądrą, idealną. Zaburzenia te są poważne i niestety na efekty pracy muszę długo czekać, jest to więc praca frustrująca, wypalająca, ale warto! Często dopiero po 1, 2, 3 latach intensywnej pracy z dziewczyna, jej rodziną pojawiają się efekty. Chora zaczyna żyć, przestaje obsesyjnie koncentrować się na jedzeniu, zaczyna być aktywna w obszarze społecznym, zaczyna być twórcza. Miło również widzieć pogłębiające się relacje w rodzinie, większą szczerość i otwartość, mowa staje się faktem, zanika milczenie, krzyki, które były przykryciem dla bezradności i bezsilności. Zaczyna funkcjonować w rodzinie ojciec, dopiero w relacji z nim dziecko może zacząć dojrzewać emocjonalnie. To właśnie zanik funkcji ojcowskiej (zaborczość matki) jest przyczyną współczesnej patologii w rozwoju dzieci i młodzieży. Pojawiające się symptomy to krzyk dziecka i wołanie ojca! Niestety ten krzyk zbyt pochopnie słyszą matki! Opracowała: mgr Donata Kaczkowska psycholog