Najlepsze lata naszego życia


00:00:08:Najlepsze lata naszego życia
00:01:14: Odlot American Arline lot 9 znajduje się przy wejściu 3
00:01:22:-Słucham Pana? | -Jest coś do Boone City?
00:01:24:-Dziennie trzy loty, ale brak miejsc
00:01:27:-Zechce Pan dokonać rezerwacji?|-Tak
00:01:28:-Pańskie nazwisko?|-Derry D-E-E-R-Y
00:01:33:-Jak długo to potrwa?|-Może się uda na lot 37 o 19,00
00:01:37:-Nie mogę tak długo czekać. Właśnie wracam| zza ocenu i chciałbym się znaleźć w domu
00:01:43:Lista oczekujących jest długa.|-Chciałbym odebrać mój bilet
00:01:48:-Nazywam się Gibbons. George H. Gibbons.|-Proszę oto one
00:01:51:-Dziękuję |-Mogę zważyć Pańskie bagaże?
00:01:53:-Przepraszam. Połóż je tam.|-Przepraszam
00:02:01:-Może pan spróbuje liniami ATC, kapitanie
00:02:04:-Gdzie je znajdę?|-Poza terminalem. Po drugiej stronie lotniska
00:02:10:-Ma pan 16 funtów bagażu za dużo|-W porżadku. Ile to kosztuje?
00:02:38:-Spokojnie. Lot93
00:02:41:Lot 93 do Denver, San Francisco i Seatle
00:02:46:Został odwołany
00:02:52:Czy jest coś do Detroit?
00:02:54:-Nie. Co powiesz na Cleveland?|-Cleveland?
00:02:58:-OK.|-Wypełnij to
00:03:00:-Pomyśl, lece do Cleveland|-To miłe miasto
00:03:04:-Tak, ale Detroit jest miastem, gdzie mieszkam
00:03:06:Sierżańcie, jakie są szanse na lot do Boone City?
00:03:10:Masz rozkaz?
00:03:13:-Oczywiście.|OK
00:03:14:-Nie mam nic w tej chwili, ale wypełnij to |i zawołam Cię jak coś się znajdzie
00:03:19:OK. Zaczekam.
00:03:26:-Potrzebuję dwuch ludzi eby to załadować na samolot
00:03:30:-OK|-No to naprzód
00:03:34:-Założę się, e to waży tonę|-Czy to ważne? Zmęczony jesteś czy co?
00:03:38:-OK, ruszamy. Tędy
00:03:56:-Kapitan Fred Derry|-Idę!
00:04:00:-Homar Parrish|-Tutaj!
00:04:03:-Derry? -Tak|-Parrish? -Zgadza się
00:04:06:-Miałaem telefon z BAzy Operacyjnej| B-17 odlatuje do Boone City
00:04:08:-MA wiele lądowań|ale dotrzesz tam jutro po południu
00:04:13:-Ok, podpisz tu
00:04:18:-Chłopie, to wspaniałe wracać do domu
00:04:21:-Na ciebie kolej żeglarzu.|Podpisz, gdzie kropki
00:04:26:-Zrobię to za ciebie.|-Myślę, że potrafię napisać własne nazwisko
00:04:29:-Po prostu myślałem.....
00:04:33:-Dziękuję sierżańcie
00:04:42:-Lepiej śię pośpieszcie. Zaraz odlatuje
00:04:46:-Chodź żeglarzu
00:04:50:-Gdzie twoje rzeczy? Przepraszamy kapralu
00:04:55:-Mieszkasz w Boon City?|-Tak kapitanie
00:04:58:-Zapomnij o szarży
00:05:00:-Gdzie mniej więcej mieszkasz?|-Na 17 Zachodniej
00:05:03:-Wiesz gdzie jest Wzgórze Jackson?|-Pewnie
00:05:06:-Mieszkam parę bloków dalej
00:05:20:-Cześć sierżancie.|-Jak się macie?
00:05:25:-Nazywam się Fred Derry|-Al Stephenson
00:05:28:-A to jes Homer... Jak to było Homer?|-PArrish
00:05:32:-Miło was poznać |-Też jesteś z Boone?
00:05:34:-Oczywiście, że tak.|-Jak dawno nie byłeś w domu?
00:05:38:-Ze dwa wieki
00:05:40:-Usiądźmy w przedziale radia na czas startu
00:05:42:Potem przejdziemy na dziób i|będziemy podziwiać widok dobrego starego USA
00:05:57:Popatrzcie na to. NA te samochody w dole
00:06:00:można je zobaczyć wyraźnie, można widzieć ludzi
00:06:02:Taa. Wygląda jak byśmy lecieli według mapy drogowej
00:06:05:-To wasz pierwszy lot?|-To mój pierwszy
00:06:09:Widziałem mnóstwo lotow. Byłam na lotnisku|Jest tam szybowiec
00:06:15:ale nie wiedzialem , ze rzeczy tak ładnie wyglądają z góry
00:06:20:z pewnością to jest piękne
00:06:23:-Nigdy nie myślałem w ten sposób.|To jest zwykle moje biuro
00:06:25:-Byłeś bombardierem?|-Taa. To jest wlaśnie miejsce bombardiera
00:06:29:Spędziłem mnóstwo czasu a takim miejscu na kolanach
00:06:32:-Modląc się?|-Taa. To też
00:06:38:-Papierosa Homer?|-Dziękuję
00:06:41:W porzadku. Dam sobie radę.
00:06:50:Mam zapałkę kapitanie
00:07:08:Ktoś przesądny?|-Nie, kontynuuj
00:07:10:-Ale ja jestem
00:07:25:Powinieneś mnie zobaczyć otwierającego butelkę piwa
00:07:31:-Przypuszczam że widziałeś wiele akcji|-Nie, nie widziałem zbyt wiele wojny
00:07:35:w znaczeniu w jakim wy widzieliście.|-Próbujesz drwić z wojska?
00:07:38:-Nie. Stacjonowałem w warsztacie naprawczym pod pokładem
00:07:40:Byłem w wielu bitwach
00:07:44:Ale nigdy nie widziałem japońca, nie słyszałem kuli lecącej na mnie
00:07:47:Jak tonęliśmy, wszystko co wiem to było mnóstwo ognia i eksplozji
00:07:51:wyleciałem za burtę płonąc
00:07:55:jak się ocknałem byłem na krążowniku bez dłoni
00:08:00:Potem już mialem dobrze.|-Dobrze?
00:08:04:Właśnie mówię. Miałem dobrą opiekę
00:08:07:nauczono mnie używać tych rzeczy
00:08:10:mogę wykręcić numer w telefonie, mogę prowadzić auto|potrafie nawet wrzucić monetę do szafy grającej
00:08:14:wszustko jest w porządku. Ale....
00:08:23:-Ale co żeglarzu?
00:08:25:- Miałem dziewczynę
00:08:30:-Wie co ci się stało?|-Pewnie. Wszyscy wiedzą
00:08:35:ale nie wiem jak to jest
00:08:39:- Jak jej na imię?|-Wilma
00:08:42:chodziliśmy razem do szkoły
00:08:45:-Założę się, że to porządna dziewczyna|-Tak jest
00:08:48:-Wszystko się ułoży żeglażu.|Poczekaj a zobaczysz
00:08:52:-Tak. Czekać.
00:08:55:Wilma jest tylko dzieckiem. Nigdy nie widziała|czegoś takiego jak te haki
00:09:05:Czekać aż wrócę do domu i opowiem o tej wyprawie
00:09:09:Jestem pierwszym w rodzinie, ktory leciał samolotem
00:09:38:-Hej Al|-Słucham
00:09:41:-Pamiętasz co czuleś jak wypływałeś za ocean?
00:09:44:-Tak jak pamiętam swoje nazwisko
00:09:46:-Czuję sie teraz tak samo.|tylko wiele mocniej
00:09:52:-Wiem, o czym mówisz
00:09:55:-Jesteśmy po prostu zdenerwowani,|że już nie jesteśmy w służbie
00:10:00:-Najbardziej się boję tego, że każdy chce mnie rehabilitować
00:10:06:-Wszystko, czego chcę, to dobra praca, spokojna przyszlość,|i dom wystarczająco duży by zmieścić mnie i moją żonę
00:10:12:daj mi coś takieo a będę zrehabilitowany
00:10:16:-Myślę, ze to nie jest wygorowane
00:10:20:-Jesteś żonaty?|Tak.
00:10:27:-Jak długo?|20 lat
00:10:36:-Dobry Boże
00:10:39:Nie byliśmy małżenstwem nawet 20 dni jak musiałem wyjechać
00:10:43:ożeniłem się z dziewczyną, ktorą spotkalem,| jak byłem na ćwiczeniach
00:10:47:-Będziecie mieli szanse się do siebie przyzwycaić
00:10:57:-Zastanawiam sie jak Homer da sobie radę z dziewczyną
00:11:06:-Mam nadzieję, że Wilma to dobra dziewczyna
00:12:04:-Stare rodzinne miasto nie zmieniło się za wiele
00:12:10:-Tam jest plac golfowy. Ludzie grają w golfa
00:12:14:tak jakby mic sie nie zdarzyło
00:12:18:-Tam jest pole do piłki
00:12:23:chciałbym mieć dolara za każde przejście do linii| jakie kiedyś tu zrobiłem
00:12:30:Stare dobre boisko
00:12:37:-A to musi być nowe lotnisko.|-Taa. właśnie tam skręcamy
00:12:45:-Dobry Boże
00:12:47:-Nigdy nie myślałem, że jest tak dużo samolotów
00:12:49:-I są tu złomowane|-Co?
00:12:56:-Co mogliśmy zrobić z tymi w 1943.
00:13:01:-Niektore wygladają całkiem nowe|jakby wprost z fabryki
00:13:05:-To wszystko do czego są zdolne teraz
00:13:08:-Musimy wyjść z dzioba na czas lądowania
00:13:23:-Patrzcie. To park balowy
00:13:28:-Ja się mają bobry w tym sezonie?|-Są na szustym miejscu
00:13:32:-Wciąż druga liga
00:14:03:-Hej, to miejsce Butcha'|-Butcha?
00:14:52:-Boże, Butch dorobił się neonu
00:14:09:-Nie byliście u Butcha? |To knajpa mojego wuja
00:14:13:-Pożądny facet. tylko moja rodzina tak nie uważa|bo on sprzedaje alkohol
00:14:18:najlepsze skręty w mieście.|-Wpadnijmy tam kiedyś razem
00:14:27:-To moja ulica
00:14:33:-Czwarty dom stąd
00:14:37:Ciekawe czy Wilma jest w domu
00:14:51:Jak z nami? |Wpadniemy do Butcha?
00:14:54:wypijemy po dwa drinki i pójdziemy do domu
00:14:57:Jesteś już w domu, dzieciaku
00:15:06:-Cóż. Do widzenia
00:15:17:-Gdzie teraz?|-Poczekaj moment
00:15:25:-To Homer! Mama! Tato!|Homer wrócił!
00:15:28:Wilma! Wilma!
00:15:32:Wilma, chodź szybko!
00:15:53:-Czy to nie cudowne?|-Jest Wilma!
00:16:24:-OK. Możemy jechać
00:16:44:-Cóż.|Nie. Sam to wezmę
00:16:48:O co chodzi mamo?
00:16:51:-Nic... Już nic.
00:16:52:-Mama się tylko cieszy|że cię widziw domu
00:16:57:-Tak. Wiem
00:17:13:-Powinno się to zostawić marynarce.|Z pewnością by go wyszkolili jak używać tych haków
00:17:20:-Nie nauczyli by go jak objąć swoją dziewczynę|i pogłaskać jej włosy
00:17:27:-Czy to na tym zakręcie?|-Tak. Najbliższy w lewo
00:17:32:-Fred. Czy nie powinniśmy podrzucić najpierw Ciebie?
00:17:37:-Nie. Teraz Ty
00:17:41:I wcale nie mamy zamiaru isć na drinkado Butcha
00:17:12:-Wyglada jak byśmy mieli zamiar wszystko twardo załatwić
00:18:04:-Mieszkasz w baraku.|Kim jesteś? Emerytowanym szewcem?
00:18:11:-Nic nie jest tak godne jak to'|Jestem benkierem
00:18:15:Ile?|-Wyjmij rękę z kieszeni.
00:18:18:Jesteś niższy rangą. |-Tak jest
00:18:22:Powodzenia druchu.|-Dziękuję
00:18:45:-Tak. Dobrze.
00:18:48:-Chwilę proszę!
00:18:51:Z kim pan chce się widzieć?|-Z panią Stephenson
00:18:54:-Chwileczkę. Najpierw pana zaanonsuję
00:18:57:-Zostaw ten telefon| Jestem jej mężem
00:18:59:-Pan Stevenson?|-Sierżant Stevenson
00:19:03:Kogo się spodziewasz? Generała brygady?
00:19:08:-Przepraszam, że kazałem czekać.
00:19:13:-Czwarte piętro.|-Tak proszę pana
00:19:54:-Ja otworzę
00:20:00:-Gdzie mama?
00:20:05:-Kto przyszedł Peggy?
00:20:12:Rob. Kto to?
00:21:08:-Strasznie wyglądam.|-Kto tak powiedział?
00:21:12:-To nie fair nic nie dawać o sobie znać|-Dzwoniłem z Portland
00:21:15:-Tak. Powiedziałeś, że nie będziesz w domu przez.....|-Mamy szczęście
00:21:19:mieliśmy samolot do Welburn. Myślałem, ze tam utknę
00:21:22:ale przylecieliśmy bezposrednio
00:21:25:-Al, wszystko z tobą w porządku?|-Pewnie
00:21:28:-Czy u ciebie wszystko w porządku?|-Oczywiście, że tak
00:21:40:-Daj mi na siebie popatrzeć.|- Nie patrz na mnie. Muszę się ogolić
00:21:48:-Nie gniewaj się, mamo
00:21:53:Kochany tato
00:21:57:-Myślę, że zadzwonię do Kenwortów i|powiem, ze dziś nie przyjdziemy
00:22:05:-Mój syn.|I moja córka
00:22:09:-Nie poznaję was. Co się stało?
00:22:11:-Po prostu kilka lat dorastania.|Nie zgadzasz się?
00:22:14:-Nie wiem jeszcze. Potrzebuję|więcej czasu, żeby znów was poznać
00:22:21:-Alicja? Tu Milly. |Bardzo mi przykro ale nie możemy przyjść
00:22:28:To znaczy jestem bardzo szczęśliwa. Widzisz Al....
00:22:41:Mój mąż... Jest w domu
00:23:22:-I powiedz
00:23:26:-Pat. To Fred. Wrócił!
00:23:30:-Cześć Tato.|-Wolałbym wiedzieć że wracasz
00:23:33:byśmy trochę tu posprzątali
00:23:37:Nie masz nic do powiedzenia własnemu synowi?
00:23:41:-Cieszę, się, że cię widzę chłopcze|-Spójrz na niego Pat
00:23:44:Spójrz na swojeo bohatera. I spójrz na te| wszystkie piękne wstążki na jego piersi
00:23:49:Dalej Fred, powiedz ojcu jak zdobywałeś|te wstążki i co one oznaczają
00:23:54:-Gdzie Maria? |-Maria?
00:23:56:-Tak. Wyszła? |-Nie ma tu Marii
00:23:58:-Prędko wróci? |-Ona nie mieszka z nami
00:24:01:-Wynajęła apartament w centrum miasta.|-Czemu nikt mi o tym nie napisał?
00:24:05:-Baliśmy się cię niepokoić. Byłeś tak daleko
00:24:09:To było nieodpowiednie dla niej, mieszkać tu|jak podjęła tą pracę
00:24:13:-Ale przekazywaliśmy jej wsystkie twoje listy|a szczeólnie czeki
00:24:17:-Podjeła pracę? Gdzie?
00:24:19:-W jakimś klube nocnym.| Nie wiem, w którym
00:24:22:-Biedna dziewczyna się przemęcza
00:24:25:-Gdzie ona mieszka?|-Hm..Róg Grandview i Pine Steetr
00:24:31:-Ale nie ma się o co martwić.|Z marią jest wszystko w porządku
00:24:34:Widzieliśmy się z nią w święta|Przyniosła nam śliczne prezenty
00:24:38:-Maria ma dobre serce.|-Wiecie o ktorej chodzi do pracy?
00:24:43:-Hm... Myślę, ze około kolacji
00:24:47:-Nie będzie przeszkadzać jeśli zostawie bagaże?|Odbiorę je później
00:24:52:-Pewnie. Ale nie zostaniesz i nie zjesz czegoś?
00:24:55:-Dziękuję Hortensjo
00:24:57:no... Do widzenia tato. Wrócę
00:25:01:-Cieszę się, że mam cię w domu chłopcze
00:25:04:-Dobrze być w domu tato
00:25:11:-Czapka
00:25:15:A to jest samurajski miecz, Rob
00:25:19:-Dziękuję bardzo, tato
00:25:22:-A to jest flaga, którą znalazłem|przy zabitym japończyku
00:25:27:te wszystkie napisy to zyczenia powodzenia| od jego krewnych
00:25:31:-Wiem. Japończycy przywiązują wielką wagę|do stosunków z krewnymi
00:25:37:-Tak. Całkiem odmiennie niż my
00:25:40:-Byłeś w Hiroszimie, prawda?
00:25:45:Zauważyłeś jaki wpływ ma radioaktywność|na ludzi, którzy przeżyli?
00:25:49:-Nie. A powienienem?
00:25:51:-Mieliśmy zajęcia z energii atomowej|w szkole
00:25:55:Pan McLagen, nauczyciel fizyki, mówi, zę osiągnęliśmy punkt
00:25:59:w którym cała rasa ludzka musi się nauczyć współżyć
00:26:04:lub.|-racja. Lub
00:26:08:-Jeśli skombinujesz energię atomową z radarem |i naprowadzanymi pociskami...
00:26:15:tylko pomyśl o...
00:26:17:Oh. Zartujesz sobie ze mnie tato
00:26:20:Byłeś w tych wszystkich miejscach|i wszystko widziałeś
00:26:24:-Nie widziałem nic
00:26:27:-Powinienem zostać w domu i |odkryć, co się tu rzeczywiście dzieje
00:26:32:-Pozmywałam naczynia
00:26:34:-Dlaczego to robisz? Nie mamy służącej?
00:26:37:-Nasza służąca wzięła sobie wolne trzy lata temu| i nie widzieliśmy jej od tej pory
00:26:42:ale wszystko się udaje, bo|chodzę na kursy gospodarstwa domowego
00:26:45:-Co się stało w tej rodzinie? Cała ta |energia atomowa i wydajność nauki
00:26:51:-Była wojna. Słyszałeś coś o niej?
00:26:54:całe te problemy na froncie domowym
00:26:57:-Czytaliśmy o nich w książce.| Bardzo nam było żal walczących
00:27:02:Nie musisz się martwić o nas. |Radzimy sobie z problemami. Jestesmy twardzi
00:27:08:Rob. Nie masz jakichś zadań doowych?|-Och. Pewnie
00:27:15:Dobranoc tato. |- Nie widzę powodu, dlaczego musicie wyjść
00:27:17:-Rob, nie zamierzasz wziąć pamiątek, |które ojciec ci przywiózł?
00:27:21:-Och tak. Dziękuję potwornie za te|rzeczy tato
00:27:27:Dobranoc. Widzimy się rano
00:27:34:-Dobranoc mamo.|-Dobranoc kochanie
00:27:35:-Fajnie mieć cię blisko tato|wrócimy do normalności
00:27:40:-lub sam zwariuję
00:27:55:-Co myślisz o dzieciach
00:28:01:-Nie poznaję ich. Urosły bardzo
00:28:06:-Próbowałam zatrzymać je, zostawić takimi|jakimi byli jak wyjeżdżałeś
00:28:10:ale oddaliły się ode mnie
00:28:23:-Przypuszczam, Peggy ma wielu chłopców.|-Jest bardzo popularna
00:28:28:-Koncentruje się na jakimś?|-Nie mówiła mi o żadnym
00:28:32:-Ale mowiłaś jej o tyc rzeczach,|o których powinna wiedzieć?
00:28:40:-O czym na przykład?
00:28:46:-Powiedziałaś?
00:28:49:-Pracowała dwa lata w szpitalu. Wie|wiecej niż Ty i ja będziemy wiedzieć
00:28:56:-Chcesz papierosa?|-Nie pamiętasz? Ja nie palę
00:29:00:-Wybacz.|-W porządku kochanie
00:29:08:-To niepokojące|-O co chodzi?
00:29:13:-Młodość.
00:29:14:-Poznaleś młodych ludzi w wojsku?|-Nie. Wszyscy byli starzy jak ja
00:29:22:-To straszne być starym, prawda?
00:29:27:Czemu nie usiądziesz i nie odpoczniesz?|-odpoczywam stojąc
00:29:33:Jest w domu coś takiego jak drink?|-Zobaczę
00:29:52:-Nie mamy bekonu na śniadanie dla ojca|Jutro pierwsze co zrobię, spróbuję kupić
00:29:57:-to cały likier jaki został?|-tak mi się wydaje
00:30:04:-Szkoda zę nie ostrzegł nas|że dziś wraca do domu
00:30:06:-Nie martw się mamo
00:30:09:-Miałam na myśli, że byśmy się zaopatrzyli lepiej
00:30:15:-Mamo. Ja wiem, to nieco trudne. ale...
00:30:19:to dlatego, ze ojciec jest| zwariowany na twoim punkcie
00:30:23:i był tak długo poza domem| i tak strasznie tęsknił
00:30:27:Nie da rady tak po prostu wejsć|i się zadomowić
00:30:29:-Mam wspaniały pomysł. |Chodźmy gdzieś na miasto we trójkę
00:30:33:-Dziś wieczorem?|Tak
00:30:35:Żeby uczcic powrót starego faceta do domu|-Beze mnie
00:30:37:-Nie nie nie. Ty też. Cała trójka
00:30:40:Chcę coś zrobić, coś zobaczyć
00:30:42:Byłem tak długo w niebezpieczeństwsie w puszczy
00:30:45:Chcę odkryć, że jestem znów w cywilizacji
00:31:17:Rupert. Jeszcze jeden tu
00:31:37:-Powiem wam jak to widzę.|Kierujemy się w zle czasy w tym kraju
00:31:41:Oczywiście jesteśmy jeszcze w boomie wojennym|ale przypływ się cofa szybko
00:31:46:W przyszłym roku zobaczymy|kryzys i bezrobocie
00:31:50:-O. Chce pan cygaro?
00:31:52:-Dziękuję. Mam fajkę
00:31:55:-Homer? Nie przywykleś do paleniaw marynarce?
00:31:58:-Po prostu papierosy. Dziękuję
00:32:04:-Wilma nam opowiadała, że byłeś na Filipinach
00:32:06:-Byłem tam w pobliżu, ale nic|nie widziałem pani Cameron
00:32:10:-widziałeś generała MacArtura?|-Nie. Nie dana mi było go zobaczyć
00:32:15:-Mam ogień panie Cameron.|-Dziękuję. Nie trzeba
00:32:35:-Zawsze myślałam, że jest bardzo przystojny
00:32:38:-Kto?|-Generał MacArtur
00:32:44:-Mogę pomóc pani Parrish?|-Nie. Po prostu usiądź
00:32:48:-Lemoniady pani cameron? |-Dziękuje bardzo
00:32:51:-Myslałeś o pracy Homer? |-Cóż. Ja......
00:32:54:-Ojcze. Jest jeszcze dużo za wcześnie|żeby Homer myślał o pracy
00:32:58:Dopiero wyszedł ze szpitala
00:33:00:-Ale za parę miesięcy nie będzie tych okazji jakie są teraz
00:33:06:Możesz pomyśleć o moim biznesie- Ubezpieczeniach.|Zatrudniamy weteranów
00:33:10:Ci, którzy przeżyli ból i są| inwalidami są dobrymi sprzedawcami
00:33:16:Wpadnij do mnie do biura na dniach.|Omówimy to
00:33:22:-Bardzo mi przykro mamo.|-Nic nie szkodzi Homer
00:33:26:Nie uszkodzi wcale dywanu.|Luela przynieś ścierkę
00:33:30:Jest jeszcze jedna szklanka dla ciebie Homer
00:33:35:Wilma potrzyma dla ciebie
00:33:37:-Nie, dziekuję. Jeśli nie macie nic przeciw|przejdę się kawałek
00:33:56:-Gdzie Homer?
00:34:00:-Wyszedł
00:34:06:-Dom, dom,Tam, gdzie powinniśmy być
00:34:09:Dom, Chłopcy,Dom, znów w krainie Boga
00:34:16:Kawiarnia dla kierowców.|Tutaj kierowco. Zatrzymaj
00:34:18:-Nie uważasz, ze trzeba jechać do domu|i się przespać?
00:34:22:-Słusznie. Sen. Ale najpierw się|zatrzymamy i wypije ostatniego drinka
00:34:27:Żadnej dyskusji. Jeden drink
00:34:29:Chodź z nami kierowco, i wypij se jednego
00:35:00:-Dobrze cię widzieć dzieciaku
00:35:03:Twój przyjaciel powiedział mi, że jesteś, |ale nie spodziewałem się ciebie tu
00:35:08:-Hej kapitanie!|Hej Homer, mój towarzyszu na statku. Siadaj
00:35:13:-czyli wziąłeś moje wskazówki do serca i przyszedłes do Butchera|Napijmy się
00:35:15:-Cześć Homer.|-Hi Steve
00:35:17:-Cieszę się, że cię widzę
00:35:19:-Dalej, potrząśnij kumplu|To cię nie ugryzie
00:35:23:-Co sobie życzysz?|-Marzyłem, żeby usłyszeć to pytanie
00:35:27:Zanim poszedłem do marynarki, |Butch nigdy nie pozwolił mi się napić wódki
00:35:31:czytał mi o przekleństwie picia.
00:35:35:ale teraz jest inaczej. Jestem weteranem
00:35:36:Daj mi whiskey. Czystej
00:35:40:-Co Ty na to Butch?|-Nalej piwa marynarzowi
00:35:43:-Zamowiłem wiskey.|-Piwo
00:35:45:-Zamierzam przenieść swoje interesy na inną zwrotnice|gdzie nie mam tak wielu krewnych
00:35:50:-Co tu robisz?| Czemu nie jesteś w domu z rodziną?
00:35:53:-Cóż, poszli spać a ja nie byłem śpiący
00:35:56:więc pomyślałem, wpadnę zobaczyć Butcha
00:35:59:Cieszę się Homer
00:36:02:-Za twoje zdrowie, Butch
00:36:08:Jak mi idzie?
00:36:11:-Idzie ci dobrze.|-Dzięki
00:36:14:-Gdzie zostawiłeś Ala?
00:36:16:-Jest w domu. W najlepszym| apartamentowcu w mieście
00:36:19:Nigdy go nie zobaczymy.
00:36:22:-To najlepsze miejsce,| w jakim do tej pory byliśmy
00:36:25:-To jest Al
00:36:28:-Gdzie byłeś?| Właśnie rozmawialiśmy o tobie
00:36:33:-Oh moje bolące plecy
00:36:35:-Milly! Peggy! Wstąpcie by spotkać| się z gangiem
00:36:38:To jest Homer, To jest Fred |-jak się masz?
00:36:42:-Homer i ja byliśmy razem w bitwie o Lingayen|ale o tym nie wiedzieliśmy
00:36:46:-Hej kumpel.|-Jak się masz?
00:36:51:-Al, to jest mój wujek Butch.|-Bu..?
00:36:53:Wiele dobrego o tobie słyszałem. |Masz szczęście
00:36:55:-Teraz przyjęcie może wreszcie się zacząć|-Tędy proszę
00:36:58:-Siadajmy. Milly chodź
00:37:01:Fred.... Siadaj.Fred, gdzie jest |twoja żona? Chciałbym ją zobaczyć
00:37:05:-Nie udało mi się jej znaleźć.|Pracuje w jakimś klubie nocnym
00:37:09:-Znajdziemy ją Fred, |Zanim ta noc się skończy
00:37:12:Rozdzielimy nasze siły, |i przeczeszemy całe miasto
00:37:18:-Mamy konwój marynarki
00:37:19:Najpierw Homer stracil ręce,|potem dostał te haki
00:37:22:Nie martwia się o niego, toteż nie |muszą się martwić o nikogo
00:37:26:-Zgadza się.|-Teraz się weźmy na serio do dzieła.
00:37:29:-Telefon.|-Dzięki. Daj im co potrzebują
00:37:32:-Każdy rodzaj piwa.|-Co o tym myślicie ludzie?
00:37:35:-Jak się masz? |-Cześć.
00:37:37:-Miło cię widzieć. Wyglądasz nieźle |-Witaj
00:37:40:-Trochę siwizny....
00:37:41:-No to na Zdrowie!
00:37:45:-Homer. Homer.|-OK Butch
00:37:50:-A ty nie pijesz?
00:37:55:-Wybaczcie mi|-Dobra Homer.
00:38:05:-Boże, Butch, jak fajnie widzieć| cię znów jak grasz
00:38:08:Co powiesz na "Lazy River"?|Pamiętasz to?
00:38:14:-Usiądź Homer
00:38:23:Wilma dzwoniła. |-Wilma?
00:38:27:Czego chciała? |-Ciebie
00:38:30:-Czy oni nie mogą po prost mnie zostawić w spokoju?
00:38:33:-Bo cię kochają i lubią
00:38:37:-Czemu wyszedłeś i kazałeś im się martwić?
00:38:39:-Oh oni...po prostu mnie denerwują
00:38:43:-Jak? |- Nie ważne, Nie chcę o tym mówić
00:38:47:-Czym oni cię denerwują?
00:38:50:-Cóż.....Patrzą na te haki uporczywie.|Lub odwracają wzrok
00:38:58:-Czyli cokolwiek nie zrobią, |zrobią źle
00:39:02:-czemu nie potrafią zrozumieć, że chcę|być traktowany jak każdy inny?
00:39:07:-Weźmy na przykład ojca
00:39:09:czyścił swoją fajkę jak |widziałem to z milion razy
00:39:13:I nagle uświadomił sobie| że ja nie mam dłoni
00:39:17:przestał ją czyśćić|i próbował ukryć swoje dłonie
00:39:22:Jak byłby czemuś winien
00:39:29:-daj im czas. Zaskoczą,
00:39:32:Muszą się do ciebie przyzwyczaić| i ty się do nich przyzwyczaisz
00:39:36:wtedy wszystko się ułoży samo
00:39:39:Chyba, że znów wybuchnie wojna
00:39:43:Wtedy żeden z nas nie ma czym się martwić|bo wszystkich nas zdmuchnie pieerwszego dnia
00:39:54:więc się uśmiechnij
00:39:59:-Znasz "Among my souvenirs?
00:40:03:Nic nie zostało dla mnie...
00:40:26:-Zatańczymy? |-Całkiem miła propozycja
00:40:34:-Pamiętasz tą melodie?
00:41:30:-Miło widzieć młodych jak się bawią. Nieprawda?
00:41:36:-Więc jesteś córką Ala...
00:41:39:-Tak. Byłam nią zawsze odkąd pamiętam
00:41:44:-Nie wyglądasz na jego córkę.
00:41:47:-Rzeczywiście nią nie jestem.|On jest moim synem z poprzedniego małżeństwa
00:41:55:-Jak mówiłaś masz na imię?|-Peggy
00:41:57:-Peggy. Ja jestem Fred. |-Miło mi
00:42:42:-Wiesz? Jesteś czarowną małą istotką
00:42:45:Przypominasz mi moją żonę |-Nigdy nie mówiłeś, ze jesteś żonaty
00:42:51:-O tak. Mam zonę i dwoje dzieci w Stanach
00:42:55:-Ale nie mówmy o nich.|-Och. Masz rację
00:43:00:Ta noc należy do nas
00:43:09:-To jest typ rzeczy, o których| ludzie powinni myśleć.
00:43:13:-W porzadku. Zaraz się za nie zabiorę.Obiecuję
00:43:16:ale jeszcze chcę cię o coś zapytać
00:43:21:-Pytaj Peggy. Nie musisz|się mnie wstydzić
00:43:26:-czemu nie zadzwoniłeś do swojej żony?
00:43:29:- Nie znam jej numeru| Nie znalazłem w ksiązce telefonicznej
00:43:32:-Książka telefoniczna?! |Nie musimy do nikogo dzwonić
00:43:35:Jest nam dobrze razem
00:43:38:Potrzebujesz drinka
00:43:41:-Dobranoc wszystkim. Idę do domu.|-Czemu?
00:43:43:-Muszę. Butch mnie odwiezie|- O nie nie nie
00:43:50:-Nie wychodźcie. zaraz wracam.|-Dobranoc
00:43:53:-Biedny dzieciak. Musi być w domu
00:43:57:-Czy to nie dale ci nic do myślenia?
00:44:03:-Będzie mi miło
00:44:09:-Wyłacz światła Steve.
00:44:16:-Dokąd idziemy teraz stary kumplu?
00:44:18:-Po prostu chodź ze mną stary kumplu
00:44:26:-Schodek
00:44:29:-Dobrej nocy Al. |-Dobranoc. Fajne przyjęcie
00:44:37:-Czy to tu Fred?
00:44:39:-Na to wygląda
00:44:46:-Dobranoc Milly. Bardzo dziękuję|za przemiły wieczór
00:44:50:-Dobranoc Fred. |-Dobranoc Al. Powodzenia
00:44:57:-Przekażę mu.|-Przekażesz...
00:45:00:-I Dobrej nocy Peggy|To bya naprawdę przyjemność
00:45:05:-Tak Fred. Do zobaczenia wkrótce
00:45:11:-Przepraszam
00:45:17:-Lepiej zaczekajmy. Zobaczmy czy wejdzie
00:45:29:-Myślę, że on nawet nie wie|czy to właściwe miejsce
00:46:07:-Dokąd teraz idziemy?|- Nie pytaj. To ma być niespodzianka
00:46:34:-Tworzą całkiem niezłą parę. Nieprawda?
00:46:39:-Myślę, że byliby szczęśliwi ze sobą
00:47:09:-Kim jesteś?|-Nie pamiętasz? Jestem Peggy
00:47:15:-O Tak Peggy.
00:47:20:-Ale nie ta Peggy
00:47:25:-To straszne
00:48:31:-O ile pamiętam, jeśli leżysz na|plecach to chrapiesz
00:48:37:Gdzie twoja ręka?
00:49:13:-Z Fedem w porządku?|-Tak.
00:49:17:-Będzie ci tu wygodnie?|-Pewnie. Dobranoc
00:49:21:-Dobranoc kochanie
00:51:09:-Bandyci na czwartej
00:51:15:W porządku chłopie
00:51:20:trafisz go
00:51:27:Palimy się. palimy się!
00:51:31:Ogień sie rozszerza
00:51:37:Tam leci numer cztery. |złamał szyk
00:51:41:Patrz na myśliwce
00:51:42:rozszerza sie na skrzydło|skrzydło się pali
00:51:46:Nie mamy sterowności!
00:51:52:Spadamy
00:51:53:Chłopaki. Skaczcie!
00:51:55:Spadaj stąd wydostań się!
00:51:57:Gadowski!Wyskakuj z tego samolotu!
00:52:00:Dwa spadochrony otwarte
00:52:03:Trzy
00:52:06:A co z reszta?|-Fred.
00:52:09:-Gadowski! Gadowski!|-Obudź się!
00:52:11:-Pali się! Wyskakuj! Wyskakuj!|-Fred! Fred, obudź się!
00:52:14:-Pali się! Zaraz wybuchnie! Uważaj!
00:52:18:-W porządku Fred. Zaśnij znowu
00:52:25:Zaśnij znowu Fred
00:52:31:-Tu nie masz się czego bać
00:52:35:Wszystko co masz zrobić to spać i odpocząć
00:52:49:Zaśnij i wypoczywaj
00:54:33:-Strasznie mi przykro, że cię obudziłam
00:54:36:-Oh, nie szkodzi, ale...
00:54:39:-Wiem. Właśnie zamierzasz zapytać gdzie jeseś
00:54:42:Powiem ci później|Możesz spać jak długo będziesz chciał
00:55:50:-Latał B17 czy B24?
00:55:53:-Nie wiem
00:55:55:-W jakiej był eskadrze? |-Nie mówił
00:55:59:-To o czym w ogóle rozmawialiście?
00:56:03:-Rob. Lepiej się pośpiesz.|Spóźnisz się do szkoły
00:56:06:-O kurcze. Zobaczymy się później
00:56:21:-Przepraszam kapitanie.|Rob Stevenson. Brat Peggy
00:56:27:jest w kuchni i robi panu śniadanie
00:56:30:Muszę lecieć. Do widzenia
00:56:41:-Cześć|-Cześć
00:56:45:-Usiądź
00:56:50:-To na pewno pomoże.|-Dziękuję
00:56:58:-Jesteś Peggy. Prawda?
00:57:00:-Ostatnio tak
00:57:03:-Chcesz jajka? |-Myślisz, ze dam radę je zjeść?
00:57:06:-Pewnie. Dobrze ci zrobią
00:57:09:-Lubisz mocno usmarzone?|-Jakkolwiek je ugotujesz
00:57:16:-Wyspałes się?
00:57:20:-Wspaniale. |-To dobrze
00:57:29:-Mogę Ci w czymś tu pomóc?
00:57:32:-Nalej sobie kawy jeśli masz|jeszcze ochotę
00:57:37:-Mogę ci zadać osobiste pytanie?
00:57:42:-Gdzie spałaś ostatniej nocy?
00:57:44:-Na kanapie
00:57:48:-To okropne.|-Co jest okropne?
00:57:51:-Powinienem mieć wiecej rozsądku, żeby pójść|do hotelu zamiast tu ci przeszkadzać
00:57:57:-Nie przeszkodzileś nikimu Fred
00:57:59:Cieszymy się, że mogliśmu cię gościć
00:58:02:Poza tym... nie dostałbyś pokoju w hotelu
00:58:07:-Czy nie byłem dla ciebie niegrzeczny?
00:58:11:-Nie. W porzadku
00:58:13:-To dobrze, bo jestem żonaty
00:58:17:-Tak. Wiem
00:58:21:-Musiałem się nieźle schlać w nocy
00:58:25:-Wcale w porównaniu z moim ojcem.|-Twój ojciec. Kto to?
00:58:32:- nie pamiętasz Ala?
00:58:36:-O. Al.... Stary dobry Al. Gdzie on jest?
00:58:42:-Myślę, że wciąż jeszcze śpi
00:58:44:-Więc jesteś córką Ala
00:58:48:-No. Teraz masz wszystko poukladane
00:58:51:-Czuję się o wiele lepiej.|-To dobrze
00:58:58:-Jesteś męzatką? |-Nie
00:59:00:-na pewno nie mialaś czasu.|Ale pewnie jesteś zaręczona
00:59:04:-Nie
00:59:06:- Czemu? Co jest z tutejszymi facetami?
00:59:10:-Myślę, że najlepsi już są żonaci
00:59:20:-Dzień dobry Fred.|-Dzień dobry Pani ......
00:59:23:-Milly mam na imię.|-Dziękuję Milly
00:59:26:Jak się Al obudzi proszę mu powiedzieć jak bardzo...
00:59:28:-Chyba pan nie wychodzi. Nawet pan| nie skonczył śniadania
00:59:31:- Nie mam apetytu. Poza tym|muszę się dostać do miasta
00:59:37:Może mi się uda odnaleźć żonę
00:59:40:-Podwiozę cię Fred. Musze i tak pojechać do pracy|do szpitala. Za moment jestem gotowa
00:59:45:-Musiałem się zachowywać nieprzyzwoicie w nocy.|-Nie
00:59:49:Wpadłeś po prostu w złe towarzystwo.
00:59:54:-widzisz. Cały kłopot był w tym,| że nie mogłem znaleźć Marii - mojej żony
00:59:58:Nie wiedziałem, że pracuje w nocnym klubie
01:00:01:-Może sie zdarzyć każdemu. Jeśli Al by wrócił do domu później| nie byłoby nas w domu
01:00:05:Nie wiedziałby gdzie jesteśmy.|-Jak się on czuje?
01:00:08:-Nie wiemy tego jeszcze.|-Jestem gotowa Fred
01:00:12:-Jak się obudzi, możesz mu powiedzieć|że uważam, że jest niezłym szczęściarzem
01:00:16:-Dziękuję Fred.|-Do widzenia. Wszysstkiego najlepszego
01:00:21:-Pa mamo.|-Pa kochanie.
01:02:58:-Co robiłeś przed wojną Fred?|-Byłem sprzedawcą lodów
01:03:03:-Co? |-Sprzedawcą lodów
01:03:06:-och |-zaskoczona?
01:03:10:-Tak. Trochę. Jestem pewna ze robiłeś świetne lody
01:03:14:-Masz wielką rację. Bylem w tym ekspertem
01:03:18:Podrzucałem kulkę kremu, przewidując wysokość i prędkość,
01:03:22:i bam - w waflu za każdym razem
01:03:25:Zdaje mi się, że tam właściwie nauczyłem się zrzucać bomby
01:03:28:-Jak myślisz? co będziesz robił teraz?
01:03:32:-Nie zamierzam wracać do tego sklepu
01:03:35:Jakoś nie ekscytuje mnie przypływ piwa
01:03:41:Nie wiem co będę robił
01:03:43:Ale nie mam zamiaru się spieszyć|i się porozglądam
01:03:49:-Myślę, że po tylu miejscach w jakich byłeś,|Boon City wydaje Ci się ponurą mieściną
01:03:55:-Nie z tego miejsca na którym teraz siedzę.
01:03:59:-To nie jest pochlebstwo. Naprawdę tak myślę
01:04:28:-Kto tam? |-To ja, Milly
01:04:32:Przyniosłam ci śniadanie|-Dzięki
01:04:36:-Nie myślałam, że się już obudzisz.|-Miałem sen. Śniło mi się, że jestem w domu.
01:04:41:Ten sen miewałem setki razy
01:04:45:Tym razem chciałem się dowiedzieć, |czy to prawda
01:04:50:Jestem naprawdę w domu? |-A to wygląda
01:04:52:I jesteś po krolewsku traktowany.|Masz sniadanie w łóżku
01:05:00:-Mam niejasne wrażenie jakbym miał |dwójkę dzieci. Czy to prawda?
01:05:04:-Zgadza się. |-co z nich wyrosło?
01:05:08:-Rob jest w szkole, a Peggy| odwozi wlasnie Freda do miasta
01:05:14:-Fred?... | Ach tak. Fred
01:05:17:To dopiero facet
01:05:24:-W porządku?
01:05:30:Oto twoje śniadanie. Mam sporo do zrobienia
01:05:50:-Miło było cię poznać Peggy
01:05:54:-Brzmi jak pożegnanie na zawsze
01:05:57:-Nigdy nie wiadomo
01:05:59:-Musisz kiedyś przyjść na obiad z żoną
01:06:03:-Byłoby miło
01:06:06:Jeszcze jedno.
01:06:08:Ten sen wczoraj. już go miewałem
01:06:12:Przepraszam, że cię obudziłem.|-Ja.......
01:06:16:-Byłaś tak miła, że nawet nie wspomniałaś| o nim dziś rano
01:06:20:-Poza tym, jesteś swietna w każdej sytuacji
01:06:23:Powinno się ciebie produkować masowo
01:06:26:-Do widzenia Fred.|-Pa
01:06:30:-Może lepiej poczekam, zobaczymy,|czy się dostaniesz do środka.
01:06:33:-Może to i dobry pomysł
01:08:20:-Już! Już!|Co takiego ważnego....?
01:08:25:-Fredzio!|-Cześć dziecinko
01:08:32:-Fredzio, kochanie,|czemu nie dałeś mi znać?
01:08:35:Nie dałeś mi czasu, zebym poprawiła twaraz.|-Wyglądasz dobrze
01:08:38:-Och kochanie. Jestem taka podekscytowana| Nie mogę uwierzyć, że to ty
01:08:42:wchodź kochanie, żebym mogła na ciebie spojrzeć
01:08:47:Jesteś bajeczny
01:08:48:Te wstążki! Musisz mi opowiedzieć co one oznaczają
01:08:52:Ale nie teraz.
01:08:56:Niech spojrzę na ciebie|Ale jak się dowiedziałeś, że tu jestem?
01:08:59:-Wróciłem wczoraj, poszedłem do ojca.|-Wczoraj? Czemu nie....
01:09:04:-Byłem tu wczoraj,ale byłaś w pracy.|Chodziłem od jednego klubu nocnego do drugiego.
01:09:07:-Szukałeś mnie? |-szukałem mojej żony
01:09:10:-Znalazłeś
01:09:38:-Zastanawiam się jak Fred dał sobie radę
01:09:40:-Fred potrafi zadbać o siebie
01:09:42:-Nie jestem tego pewien. Nie jest łatwo wspaniałym lotnikom|znaleźć się na ziemi
01:09:48:Jesli jesteś w piechocie, każda zmiana oznacza polepszenie
01:09:54:Przestań się wiercić i usiądź. Porozmawiajmy
01:09:56:-Tak jest sierżancie. Jejku jaki się zrobiłeś twardy
01:09:59:-Czy to cała śmietanka? |-To wszystko.
01:10:01:-Ciekawa sytacja, jeśli człowiek| nie może się najeść we własnym domu
01:10:05:-Spójrz na moje spodnie.|-Co z nimi?
01:10:08:-Za szerokie. Masz pojęcie co wojna|uczyniła dla mojego pasa?
01:10:11:-Wciągasz brzuch? |-Nie. Zniknął
01:10:14:-Muszę oddać moje stare rzeczy do przeróbki
01:10:18:-Nie śpieszyłabym się
01:10:20:Dwa tygodnie porzadnego jedzenia i będą znów pasowały
01:10:25:-Nie odbieraj
01:10:35:-O tak. Jest tutaj
01:10:37:-Do mnie? Jeśli to departament wojny| to mnie nie ma
01:10:40:-To pan Milton |-Kto?
01:10:44:-Pan Milton z banku
01:10:48:Już podchodzi
01:10:55:-Tak panie Milton
01:10:58:Miło też usłyszeć pański.
01:11:06:Tak. Rzeczywiście, Panie Milton. Tak.
01:11:09:Nie tak najgorzej
01:11:13:Tak. Oczywiście
01:11:15:To miłe, co pan powiedział
01:11:24:Na pewno wpadnę
01:11:29:U niej wszystko w porządku. Dziękuję
01:11:34:Tak. U nich też wszystko w porządku
01:11:46:Dziękuję panie Milton
01:11:54:Do widzenia
01:11:58:-Dzwoni codziennie, żeby się dowiedzieć, czy jesteś|Myślę, że chcą cię znów w banku
01:12:03:-Chce, żebym zaszedł, by porozmawiać o tym.|-Nie masz chyba zamiaru od razu zaczynać
01:12:08:Powinieneś odpocząć, zrobić sobie urlop.
01:12:11:-Muszę robić pieniądze.
01:12:13:W zeszłym roku było zabijanie japonców,|w tym jest robienie pieniędzy
01:12:16:-Na razie nam nie brakuje niczego
01:12:19:-Czemu przeszkadzają mi pierwszego dnia|po powrocie do domu?
01:12:23:Czemu mi nie dadzą najpierw przywyknąć do rodziny?|Usiądź na chwilę.
01:12:27:-Krzesło się może złamać.|-Nie musimy się martwić o krzesła.
01:12:31:Jeśli oni chcą mnie znów na dobrej posadzie|w dobrym banku.
01:12:35:-Nie wyglądasz na szczęśliwego z tego powodu.|Bo nie jestem
01:12:39:-Czemu kochanie?|-Wciąż myślę o tych innych kumplach
01:12:44:O każdym, który nie ma ciebie
01:12:47:-Wariat.|-Nie. Zbyt świadom dla swojego dobra
01:13:15:-Słucham?|-Czy to nie był sklep Bullarda?
01:13:18:-Tak, ale przejeła go siec Midway
01:13:22:Ale pan Bullard jest wciąż tutaj
01:13:25:Jest tam, przy telefonie.|-Dzięki
01:13:58:-Hallo Panie Bullard
01:13:59:-Dobrze cię widzieć znów.|-Dobrze pana widzieć
01:14:03:-Co się tu stało?|-Cóż. Sprzedałem to
01:14:06:Midway starała się długo o tą lokalizację
01:14:09:-Czy on tu nie pracował?|-Tak. Pracował
01:14:12:Założę się, że wrócił, szukając posady
01:14:15:-I ją dostanie, |z tymi wszystkimi wstążeczkami na piersi
01:14:19:-Cóż. Niczyja posada nie jest pewna|jeśli ci wszyscy żółnierze wracają
01:14:26:-Spotkaj się z naszym nowym kierownikiem|-Och, Nie myślę, żeby...
01:14:30:Wpadłem po prostu, żeby się przywitać.|Nie chcę swojej dawnej posady
01:14:34:-Wiem. Ale Midway to duża duża sieć
01:14:38:Nigdy nic nie wiadomo. Chodź
01:14:43:-Dziękuję Panu panie Bullard.|-Zobaczymy się później.
01:14:46:-Widzę, że ma pan Wspaniałe osiągnięcia wojenne.|Po prostu przeciętne panie Thorpe
01:14:50:-Odkąd ten interes zmienił właściciela,|nie musimy zwracać panu pańskiej posady
01:14:56:-Nie myślałem o dawnej posadzie.|Szukam lepszej
01:14:59:-Jakie są pańskie kwalifikacje? |panskie doświadczenie
01:15:03:-Dwa lata jako lodziarz,|i trzy jako bombardier
01:15:07:-Tak. Podczas pobytu w armii |jakieś doświadczeniaw produkcji?
01:15:11:-Nie. |-Zakup zapasów, materiałów?
01:15:13:-Nie. Po prostu zrzucałem bomby.
01:15:16:-Jakaś praca personalna?|-Nie.
01:15:18:-Ale jako oficer z pewnością |musiał pan mieć jakieś zdolności kierownicze
01:15:21:Musiał pan kierować ludźmi.|Być odpowiedzialnym za morale?
01:15:24:-Byłem odpowiedzialny tylko| za zrzucenie bomb na cel
01:15:29:Nie kierowałem nikim'|-Jestem pewien, ze wymagało to wielkich zdolności.
01:15:33:Ale niestety, nie mamu tu sposobności ich wykorzystać.
01:15:37:Może udałoby się pana zatrudnić jako |asystenta pana Merkela, kierownika piętra
01:15:43:-"klejący" Merkel? |-Clarence Merkel.
01:15:46:-To ten sam. Był moim asystenem w dziale lodów.
01:15:49:-Jest dobrym pracownikiem
01:15:52:-Przypadkiem pańska praca wymagałaby|częściowo pracy jako lodziarz
01:15:57:-Jaka pensja? |-32,50 tygodniowo
01:16:00:-32,50! Dostawalem 400$|miesięcznie w lotnictwie
01:16:04:-Wojna się skończyła Derry
01:16:06:-Rozejrzę się jeszcze panie Thorpe.|Dziękuję panu bardzo
01:16:09:I niech pan uważa na przeziębienia
01:16:16:-Muszę lecieć. Wpadnę kiedyś.|-OK Fred. czesć
01:16:20:-Przepraszam dziewczęta
01:17:08:-Nie. Warunki nie są zbyt dobre teraz Al
01:17:11:widoczna niepewność w interesach.
01:17:13:Strajki. Rujnujące podatki
01:17:17:Smakuje ci to cygaro?|-Tak panie Milton. Jest dobre
01:17:21:-Ciężko było je dostać podczas wojny, ale |teraz są regularne dostawy z Hawany
01:17:25:Wszystko się wyprostuje z czasem.
01:17:29:Chcemy cię tu spowrotem Al
01:17:31:-To bardzo miłe, panie Milton,|ale zauważyłem, że Steese siedzi za moim biurkiem
01:17:39:Nie chciałbym go wypychać z tego miejsca.|-Steese zostanie tam gdzie jest.
01:17:43:-Ty awansujesz
01:17:46:Co powiesz na pozycję Viceprezesa |z płacą około 12000 dolarów rocznie?
01:17:55:-Powiedziałbym, ze to nie może być prawda
01:17:57:-Posada czeka Al. Jesteś do niej stworzony.
01:18:02:-Na jakiej podstawie pan tak uważa?
01:18:04:-Twoje doświadczenia wojenne| mogą się okazać nieocenione dla nas
01:18:08:Zobacz. May nowe problemy. | Na przykład rachunki praw
01:18:12:To zmusza nas do rozpatrzenia| rodzajów pożyczek dla ex-żałnierzy
01:18:16:Potrazebujemy czlowieka, który |rozumie problemy żołnierzy
01:18:20:I jest zaznajomiony z| fundamentalnymi zasadami bankowości
01:18:27:Innymi słowami ty... Co na to powiesz Al?
01:18:34:-Jestem przytłoczony
01:18:37:-Oczywiście. Oczywiście.
01:18:40:-Proszę to przynieść.
01:18:43:-Myślę, że trzeba się spokojnie zastanowić|-Naturalnie
01:18:45:-Po tym, co przeszedłeś potrzebujesz urlopu. Dziękuję
01:18:50:Jesteś zobowiązany użyć trochę życia|zanim znow wrócisz do pracy
01:18:53:-Miłe, żę pan to mówi|-Jeśli ci się uda....
01:18:58:to zawiera raporty ze wszystkimi zarysami naszego Działu Pożyczek
01:19:04:jeśli tylko znajdziesz czas
01:19:06:-O. Teczka jest przemyślnym upominkiem od banku
01:19:09:-Cóż. Dziękuję. Dziękuję bardzo panie Milton
01:19:13:-Cieszę się że wrócileś Al|-Dziękuję panu
01:19:20:-Wiedzialam, że to ci złamie serce skarbie
01:19:22:Ale posłuchaj, możesz mieć inną blondynkę|Co powiesz na Sylvię Mack?
01:19:31:Jesteś szalony. |Myślę, ze jej nogi są świetne
01:19:36:Też mi przykro, ale on nie chce,|żebym pracowala nocami.
01:19:39:Mówi, że to nieodpowiednie
01:19:44:Jest wspaniały. I to jak!
01:19:46:Stylowy mundur. I cala szafa wstążek na piersi
01:19:50:oczywiście, że go kiedyś przyprowadzę.
01:19:53:Dzwonek. Myślę, że to mój Fredzio
01:20:02:-Cześć Mario. Masz dodatkowy klucz? |Chciałbym też mieć
01:20:06:Na co tak patrzysz? |-Dobry Boże kochanie!
01:20:09:Po raz pierwszy widzę cię w cywilnym ubraniu
01:20:12:-Od tego momentu nie będziesz| mnie widywała w innym
01:20:16:-Właśnie wyjąlem to z naftaliny w taty domu
01:20:23:-Dzwoniłam do Niebieskiego Diabła.
01:20:26:-Kogo? |-Klub nocny. Powiedziałam, że się zwalniam.
01:20:28:-To dobrze.|-Ale pójdźmy tam jescze na obiad.
01:20:31:Chciałabym cię przedstawić. |Tyle o tobie słyszeli.
01:20:34:-Czego tylko sobie zażyczysz. |Perfumy dla ciebie z Paryża
01:20:39:-Och. Florette numer 5
01:20:41:A ta wstążka jest fajna. pomyśleć, mam rzeczy z Paryża
01:20:46:Fredziu, kochanie, jesteś wielkim kawałkiem|nieba. Czego to zdjęcie?
01:20:50:-Wybuchy bomb w Duesseldorfie
01:20:54:A to mój bombowiec B17
01:20:56:-A to co to?
01:20:59:-małe czarne kwiatki rosnące na niebie
01:21:03:-O! To ja!|-Miałem to przyklejone nad moim celownikiem
01:21:08:Było w wielu podróżach nad Niemcami.|-To słodkie
01:21:12:-Chłopcy śmiali się ze mnie. Patrzyli i pytali|"Kto jest tą damą?"
01:21:17:Jak im mówile, że to moja żona mowili:|"Nikt nie ma tak wyglądającej żony"
01:21:20:jaki jest jej numer telefonu?
01:21:23:-Jak wyjdziemy możesz założyć mundur?
01:21:25:-O nie. |-Zrób to dla mnie.
01:21:27:-Przykro mi dziecinko. |-Byłabym taka dumna wychodząc z tobą....
01:21:31:-Proszę.
01:21:34:-widząc, ze to ty i widząc, że nie ma tu|miejsca żeby to powiesić, zgoda
01:21:39:Ale to ostatni raz
01:21:41:jesli nie chcesz się pokazywać ze mną w cywilu|po prostu nigdzie nie będziemy wychodzić
01:21:46:-Nie byłoby to takie złe.
01:21:51:Powinieneś sobie kupić trochę nowych ubrań.|Ten arnitur jest straszny.
01:21:55:-Wiem, jest straszny. Ale nie możemy wszystkiego nowego teraz kupować
01:22:01:-Wiem, gdzie możesz kupić fajny garnitur na miarę
01:22:05:-Mówisz, że jest tu czarny rynek? |-Jeśli się zna odpowiednich ludzi..
01:22:08:i się nie martwisz ile wydasz.
01:22:11:Nie musimy się o to martwić dziecinko. |mam pieniądze w gotówce
01:22:16:Prawie 1000 dolarów|Ze starego dobrego skarbca USA
01:22:20:-Teraz wyglądasz wspaniale.
01:22:23:Wyglądasz jak ty
01:22:25:To takie wspaniałe. Nie mogę w to uwierzyć.
01:22:28:Teraz możemy mieć prawdziwy miesiąc miodowy|nie martwiąc się o świat
01:22:32:Jak by nic się nie zdarzyło|Jakbyś nigdy nie wyjeżdżał
01:22:37:Wiesz? Jesteśmy tu, gdzie zaczęliśmy.
01:22:39:- Nie mów tak Mario. |-Czego mam nie mówić?
01:22:42:-Że jesteśmy tu, gdzie zaczynaliśmy|-Nie chcemy nigdy tam być
01:22:47:-Ale dlaczego? |O co chodzi?
01:22:49:-Nieważne. zapomnij. Poszedłem dziś do sklepu| i sobie wszystko przypomniałem
01:22:57:Chodź. Idziemy się zabawić
01:23:28:-Cześć Wilma.|-Dzień dobry panie Parish
01:23:31:Widział Pan Homera?|-Jest w drewutni. Ćwiczy strzelanie
01:23:35:Chce się wyćwiczyć w strzelaniu, |żeby móc polować
01:23:41:Możesz powiedzieć, ze widział| dość strzelania na wojnie
01:23:44:-Myślę, że chce po prostu się czymś zająć
01:23:48:-Też mi się tak wydaje. |Chciałbym móc coś dla niego zrobić
01:23:52:Próbowaliśmy z jego matką zrobić|żeby poczuł się w domu
01:23:55:Ale on po prostu zamyka się w sobie
01:24:26:-Hallo Luella. Co tam dzieciaki robicie?
01:24:28:-Nic. Po prostu się bawimy
01:24:35:To jego dziewczyna. Są zaręczeni
01:24:43:-Cześć Wilma.|-Cześć
01:24:47:-Czegoś szukasz?|-Nie. kontynuuj
01:25:20:-Jak poszło?|-Tak sobie
01:25:24:-Przecież to bardzo dobrze
01:25:27:-Będzie lepiej.
01:25:40:-Chciałam z tobą porozmawiać.
01:25:42:-O Czym?|-O wszystkim. O nas.
01:25:47:-Co o nas? U nas w porządku. Nieprawda?
01:25:51:-Nie. Posłuchaj mnie Homer.|-Słucham cię
01:25:58:-Pisałeś mi, że jak wrócisz,|to się pobierzemy
01:26:03:Nie pisałeś tego raz. Pisałeś to |100 razy. Czy to nieprawda?
01:26:07:-Tak. ale warunki się zmieniły
01:26:12:-Zmieniłeś zdanie?
01:26:14:-Czy ja coś mówię o znianie zdania?|-Nie
01:26:19:Tylko, że nie powiedziałeś|nic o niczym
01:26:29:-To nie jest naładowane?|-Oczywiście że nie jest
01:26:32:Myślisz, że nie wiem |jak się obchodzić z bronią?
01:26:34:-Nie wiem już co mam myśleć, Homer
01:26:36:Wszystko co wiem to to, że cię kochałam jak|odjechałeś i kocham cię teraz
01:26:42:Inne rzeczy mogły się zmienić| ale to się nie zmieniło
01:26:56:-Chcecie zobaczyć jak haki działają?
01:26:59:Chcecie zobaczyć kalekę?
01:27:04:Dobrze. Pokażę wam|
01:27:08:Przyjrzyj się dobrze.
01:27:10:-Nic nie chciałam Homer. |Ja tylko....
01:27:20:-Przepraszam, Luella. |To nie twoja wina
01:27:25:Idź się baw z przyjaciółmi.
01:27:40:Wiem Wilma. Nie miałem racji
01:27:43:Nie powinienem tak reagować
01:27:45:To nie ona spaliła mi dłonie
01:27:51:Będzie w porządku|Muszę tylko nad tym pracować
01:27:55:-Mogę ci pomóc, jeśli mi na to pozwolisz.|-Muszę to wypracować sam
01:28:00:Wszystko, czego oczekuję od ludzi jest,|żeby traktowali mnie jak każdego innego
01:28:04:zamiast się nade mną użalać
01:28:07:Wiem, ze jest im trudno
01:28:10:Muszę się tylko nauczyć, żeby|nie zwracać na to uwagi
01:28:16:-Mogłabym....?|-Nie! Muszę to zrobić sam.
01:29:39:-Tak? |-Kładę się już do łożka tato
01:29:41:-Już do ciebie idę Homer
01:31:02:-Dobranoc synu.|-Dobranoc tato.
01:31:27:-Hej dziecinko. |-Co tam masz?
01:31:30:-Naszą kolację. Crem kukurydziany,|sałatka pomidorowa,salami, i kaszanka
01:31:33:-Idziemy do restauracji. |Zrobiłam rezerwację
01:31:36:-Zjemy w domu. |-Jesteś chory czy co?
01:31:40:-Bie kochanie. Spłukany.
01:31:45:-Spłukany?|-Dotarło
01:31:46:-Co się stało? O co chodzi?
01:31:49:-Wydaliśmy pieniądze kochanie. |To, co się stało
01:31:52:Przepraszam, że ci nie mówiłem, |że pieniądze prawie poszły
01:31:55:ponieważ wciąż miałem nadzieję na dobrą posadę
01:31:59:ale nie udalo mi się żadnej dostać
01:32:02:Dlatego musimy zapomnieć o| knajpkach, kawiarniech i tym podobnych
01:32:08:-Czemu nie mogłeś dostać posady?|Próbowałeś?
01:32:10:-Oczywiście. Byłem wszędzie w mieście.|w każdym biurze pośrednictwa i w pośredniaku
01:35:14:Mówią, że musiałbym spedzić| dwa lata na przyuczeniu zawodu
01:32:18:lub pójść do szkoły handlowej
01:32:21:-Dwa lata chodzić z tobą do przedszkola
01:32:25:A co ja będę robióła w tym czasie?
01:32:27:-Możesz zawsze mi pomóc w odrabianiu lekcji
01:32:34:-Fred.|-Tak?
01:32:37:-Naprawdę wszystko z tobą w porządku?|-Oczywiście, że tak.
01:32:40:-Znaczy z twoim rozumem. Wszystko jest.....?
01:32:46:-Z moim rozumem? Uważasz|że głupieję?
01:32:49:-Zastanawiam się tylko. Kto to jest Gadowski?
01:32:54:-Gdzie o nim słyszałaś?|-Mówisz przez sen
01:32:57:Coś jest o ogniu|i chcesz kogoś z niego wyciągnąć
01:33:01:I wciaż powtarzasz "Gadowski! Gadowski!"
01:33:05:-Był moim przyjacielem. |Pilot. Zginął nad Berlinem
01:33:08:-Możesz to wymazać ze swojego systemu?|-Oczywiście
01:33:12:-Wojna się skończyła. Nie znajdziesz pracy|jeśli nie przestaniesz o tym myśleć
01:33:17:No kochanie. Pozbądź się tego.|-OK kochanie. Zrobię to
01:33:23:-Nie mówiłam ci Fred,|ale mam trochę odłożonych pieniędzy
01:33:27:Kolację ja stawiam
01:33:30:-lepiej zachowaj te pieniądze.|Mogą się kiedyś przydać
01:33:34:-Doceniam propozycję, ale zjemy w domu
01:33:36:-Jestem głodna. wyjdę sama
01:33:39:-Nigdzie nie pójdziesz. Zjesz, co ugotuję.|-Zostaw mnie!
01:33:44:-Jak braliśmy ślub, sędzia pokoju| mówił "Na dobre, na złe".Pamiętasz?
01:33:48:To jest na złe|-A kiedy będzie na dobre?
01:33:53:-Jak ja zmądrzeje do samego siebie
01:33:55:-Jak zrozumiem, że już nie| jestem oficerem i gentlemanem
01:33:57:Jestem jednym z lodziarzy bez pracy
01:34:00:Idź, usiądź i poczytaj magazyn lub posłuchaj|radia jak ja bedę gotował zupę
01:34:07:Przygotuję Ci smaczny posiłek kochanie
01:34:10:taki jakie robiłem przed wojną
01:34:30:-Perfumy i kosmetyki to |nasza wybijajaca się linia
01:34:32:Pochłania, 34% naszych wkładów| i jeszcze większy przynosi zysk
01:34:37:Jak się przekonasz, nasi klienci|w tym dziale to kobiety.
01:34:40:-Zauważyłem.
01:34:43:-Musisz nawyknąć do dokladnej wymowy|wszystkich nazw perfum
01:34:48:Reve Romantique.|-To znaczy romantyczne marzenie
01:34:51:-Znasz Francuski? |-Sticky, wystarczająco, by pójsć do paryskich barów
01:34:55:-Jedną rzecz sobie wyjaśnijmy, Derry. |Przezwisko Sticky już nie istnieje
01:35:00:-Tak, panie Merkel. Zrozumiałem
01:35:03:-W tym tygodniu lansujemy nowy| płyn do kąpieli. Za 1,98$
01:35:07:-Tu na dole są pewne specjalne..... Podejdź
01:35:10:-Tu na dole są specjalnie| stworzone zestawy kąpielowe
01:35:26:-Co my tu mamy?|Bretona Woodsa Zezwolenie?
01:35:30:-Tu czeka pan Novak, Ubiega się o pożyczkę
01:35:35:-O. Niech podejdzie.|-Panie Novak
01:35:38:-Proszę usiąść.|-Dziękuję
01:35:42:-Niech pan mi nie "panuje". Jestem sierżantem
01:35:51:widzę, że był pan w marynarce|-Tak proszę pana
01:35:54:To znaczy byłem w desancie
01:35:57:-Gdzie walczyliście?
01:35:59:-Za Pacyfikiem. Jedna wyspa po drugiej
01:36:02:-Co pan najczęściej robił?
01:36:05:-Szadłem przed armią i oczyszczałem| miny i podwodne pułapki przed lądowaniem
01:36:08:Jeśli było wystarczająco miejsca |budowaliśmy lądowiska dla samolotów
01:36:11:-Bardzo interesująca praca.|-Nie. Stawała się monotonna
01:36:16:Te wszystkie wyspy były podobne. |Poza Iwo Jima. Tam było inaczej
01:36:19:-Słyszałem o tym
01:36:23:Widzę, że ma pan sporą rodzinę.|Żonę i czworo dzieci
01:36:26:-Byłoby więcej gdybym nie wyjechał na trzy lata
01:36:30:-A teraz chce pan kupić farmę|-Tak proszę pana
01:36:34:Mam na oku całkiem niezłą posiadłość
01:36:37:40 akrów niedaleko Anton Cornes
01:36:39:-Co z zabezpieczeniami?
01:36:43:-zabezpieczenia? A co to jest?|-Zabezpieczenia panskiej pożyczki
01:36:47:Co pan może określić jako własność?
01:36:50:Ma pan jakieś akcje czy czeki?| Nieruchomość? Kosztowności?
01:36:54:-Nie, panie Stevenson. |Nie mam żadnej własności
01:36:58:Dlatego potrzebuję tej pożyczki|żebym mógł kupić własność
01:37:04:-Rozumiem. Brak zabezpieczeń |To utrudnia sprawę.
01:37:08:-Jestem dobrym farmerem, panie Stevensson
01:37:10:awed podczas wojny dbałem o to
01:37:13:w czasie wolnym budowałem traktor ogrodowy
01:37:16:dzięki czemu mogę hodować świeże pomidory|zielony groszek i wszystko inne
01:37:21:A przed wojną byłem robotnikiem| rolnym jak mój ojciec
01:37:26:Teraz bym chciał być na swoim
01:37:30:-Lubi pan jak wszystko rośnie? |Tak proszę pana
01:37:34:i przy braku żywności na całym świecie
01:37:37:rolnictwo jest niemal |najważniejszą gałezią gospodarki
01:37:39:znaczy..... Nie mam racji panie Stevenson?
01:37:49:Myslę Panie Stevenson, że |nie jest to prośba o jałmużnę
01:37:54:Czuję, że to moje prawo. Przynajmniej tak mi tłumaczyli|inni byli żołnierze
01:38:00:że rząd gwarantuje pożyczki dla nas
01:38:03:-Pańska pożyczka bylaby |administrowana przez ten bank
01:38:06:co by zabrało połowę z sześciu| tysięcy o które się pan ubiega
01:38:10:to jest spowodowane tryzykiem dla tego banku
01:38:20:Proszę wybaczyć
01:38:34:-No popatrz tylko
01:38:37:-To tutaj pracujesz?|-tak jak by. Zostajesz klientem banku?
01:38:40:-Patrz, 200 sztuk kapuchy. |Tyle dostaję teraz miesięcznie
01:38:46:Nieźle. Nie?|-Całkiem nieźle
01:38:48:-Jesteś pewien, że nie oszukaliśmy cię przy wymianie?| -Miałem cały czas kasjera na oku
01:38:54:Wiedziałeś, zę Fred Derry ma posadę w sklepie Midway?
01:38:56:-Nie.|-Przedstawił mnie swej żonie
01:38:59:-Tak?|-Taaaka laska
01:39:02:Musimy się kiedyś wszyscy spotkac u Butcha
01:39:05:-Fajnie. Tam właśnie idę teraz.|-Tak?
01:39:07:-Biorę lekcje pianina|-Weź jedną za mnie
01:39:14:-Do zobaczenia
01:39:24:-Powiedziałem ze jest duże ryzyko
01:39:29:Będziemy musieli ocenić tą posiadłość.|Ale dostanie pan tą pożyczkę
01:39:35:-Panie Stevenson. Nie wiem jak zaczać |panu dziękowac
01:39:39:-Niech pan nie probuje. Podoba mi|się pan jako ryzyko
01:39:42:Jak pomidory urosną, chciałbym darmową próbkę
01:39:45:Powiadomię pana jak dokumenty będą gotowe.|-Dziękuję Panu. Dziękuję
01:39:52:Niech Bóg pana błogosławi
01:40:00:-Widziałam reklamę tego
01:40:03:Błoga Noc|czy wszystko się zgadza co tu piszą?
01:40:06:-Co oni tu mówią? |"Urzekające, prowokujące, pożądajace"
01:40:09:O tak. Jestem pewien, że wszystko się zgadza
01:40:23:-Nie baw się tym kumpel|-Nie nazywam się kumpel
01:40:26:-Dexter, przestań.|-Chciałem tylko zobaczyć jak to działa
01:40:29:-Słyszałeś co mama powiedziała?|O, uwiedzenie. Ile kosztują
01:40:35:-Te są drogie. Kosztują 16,50.|Ale całkiem duża ilość
01:40:48:Pani rozumie co mam na myśli
01:40:50:-Ale to dobra inwestycja.|-Co pan przez to rozumie?
01:40:53:-Cóż... To.. To są perfumy pasujące do każdego nastroju
01:40:59:-Dobrze. wezmę je|-Bardzo dobrze, Proszę Pani
01:41:03:-Mammo! Mamo, popatrz!
01:41:06:Zestrzeliłem! Zestrzeliłem samolot!
01:41:18:-Bardzo przepraszam..... O. Cześć
01:41:24:Dziękuję bardzo. Za moment do Pani wrócę
01:41:30:Proszę zapakować to dla tamtej pani
01:41:32:Dziękuję bardzo i zapraszam ponownie
01:41:37:-Byłeś świetny.|-Chciałem go walnąć
01:41:39:Rozmowa jesr przeciw zasadom tu|Chyba, zę jest to zakup
01:41:42:-O. W porządku. Coś kupię.|co to jest?
01:41:46:-Odmladzający krem do twarzy|ale ty nie potzebujesz tego świństwa
01:41:52:A to jest znikający krem.| A to zmywacz do znikającego kremu
01:41:56:Powiem ci jak możesz zaoszczędzić pieniądze.|Jeśli nie nałożyłaś tego nie potrzebujesz tamtego
01:42:02:Co powiesz na balsam? Mamy po 2.98
01:42:06:przeplacasz około połowy ceny
01:42:10:-W rzeczywistości nie przyszłam, żeby coś kupić
01:42:13:tato powiedział mi, że tu pracujesz.|Wpadłam, żeby pozdrowić
01:42:16:-Chwileczkę. Mam.....
01:42:20:Mam godzinną przerwę o pierwszej|masz zaplanowane coś na lunch?
01:42:24:-Czemu nie?|-Dziękuję Pani
01:42:29:Spotkajmy się na zewnątrz z 20 minut|Proszę zajrzeć znów
01:42:48:-Szarlotka jest domowej roboty
01:42:54:-Miła knajpka. Nigdy nie słyszałam o niej
01:42:58:-Zwykle przychodziłem tu czasem przed wojną
01:43:03:Często myślałem o tym miejscu będąc za oceanem
01:43:06:Myślałem,"Jak wróce, nigdy nie| bedę jadł w takiej dziurze jak ta
01:43:11:- Co jeszcze myślałeś, że nie będziesz robił?
01:43:14:-Nie miałem jasnych pomysłów,| ale dwóch rzeczy byłem pewien
01:43:17:Po pierwsze, że nigdy| nie wrócę do tego sklepu.
01:43:22:-Co było drugie? |-To było jeszcze głupsze.
01:43:26:Marzyłem ze będę miał własny domek
01:43:28:mały domek dla mojej żony i| dla mnie gdzieś na wsi
01:43:33:Lub na przedmieściach
01:43:35:Takie skrzywione marzenia się ma,| jak się jest za oceanem
01:43:39:-Nie trzeba być za oceanem,| żeby mieć takie sny
01:43:43:-tak. Można mieć zwariowane| pomysły nawet tu w domu
01:43:51:-Musisz być w pracy o drugiej? |-Taak.
01:43:55:-Cóz, nie powinieneś.....?
01:43:58:-Tak. Rachunek proszę.|-85 centów za lunch. plus podatek. Razem 1,76
01:44:07:-Dziękujemy bardzo. Do widzenia
01:44:10:-Do widzenia panienko. Przyjdźcie znów. |-Nie omieszkamy
01:44:43:-To nie powinno się było zdarzyć.
01:44:46:Ale wydaje mi się, że musiało
01:45:13:-Dyskutowaliśmy o pożyczce dla tego czlowieka..... Jak on się nazywał?
01:45:17:Novak|-Tak Zaakceptowałem to
01:45:22:-Mogę zapytać na jakiej podstawie?
01:45:25:-Na podstawie mojej wlasnej oceny.|Novak wydaje mi się jest dobrą inwestycją
01:45:29:-Ale ten czlowiek nie ma żadnych zabezpieczeń
01:45:32:-Widocznie coś w nim zobaczyłeś|-Tak panie Milton
01:45:35:-Co to było? |-Zabezpieczenie
01:45:40:W wojsku byłem z ludźmi pozbawionymi|jakiejkolwiek własności
01:45:46:Za wyjątkiem tego co nosili ze sobą| i tego, co mieli w sobie
01:45:49:Widzialem ich podczas boju. |Niektórzy byli wartościowi, niektórzy nie
01:45:51:ale można widzieć, |na ktorego można liczyć
01:45:55:I mogę powiedzieć, że Novak jest OK.
01:45:58:Jego zabezpieczenia są w jego rękach, głowie i sercu.|W jego prawacj jako obywatela
01:46:04:-Nikt nie zaprzecza jego praw| -My zaprzeczamy nie dając mu szansy
01:46:08:-Panowie. Nie podnoście głosu.
01:46:11:Oczywiście jak zatwierdziłeś tą pożyczkę|ten przypadek jest zamknięty
01:46:16:Ale w przyszlości Al....|-Zrozumiałem panie Milton
01:46:21:w przyszłości muszę być ostrożniejszy
01:46:25:-Dziekuję panie Prew
01:46:33:-Al, wiesz co ja czuję w stosunku do| ciebie i co zawsze czułem
01:46:37:Zawsze cię uważałem za członka| rodziny, ze tak powiem
01:46:42:jak mojego własnego s.. młodszego brata
01:46:45:Wybralem cię osobićie na to stanowisko|i wiem, ze sobie poradzisz
01:46:49:Powinniśmy wyciągać pomocną dłoń| do powracających weteranów, jeśli możliwe
01:46:58:ale musimy pamiętać, że to| nie są nasze pieniądze, które wydajemy
01:47:03:One nalażą do ludzi, ktorzy je wpłacili|I nie możemy nimi grać w hazard
01:47:07:-Będę o tym pamiętał panie Milton
01:47:09:-Spotkamy się w klubie związkoym o 7.30
01:47:12:I przekaż moje pozdrowienia czarującej żonie|-Dziękuję panie Milton
01:47:43:-czesć.|O. cześć.
01:47:46:Pośpiesz się. Załóż no0wy garnitur.|Idziemy na obiad do klubu
01:47:51:Nie obawiaj się. Niec nie będzie kosztować.|jesteśmy zaproszeni.
01:47:54:-Kto nas zaprosił?|Panna Peggy Stevenson
01:47:57:Zadzwoniła, powiedziała, ze jej ojciec jest|twoim przyjacielem. Wydawala się miła
01:48:01:Wychodzi z jakimś chłopakiem i prosiła|nas o podwójną randkę jako gości
01:48:06:-Powiedziałaś jej, ze przyjdziemy?|-Oczywiście, że powiedziałam
01:48:10:-Zadzwoń więc do niej i powiedz, że nie możemy.| Że zaplanowałem coś innego
01:48:18:-Więc powiedz mi kto to Peggy Stevenson? |-Dziewczyna
01:48:22:-Nie myślałam, że jest kangurem.|Gdzie ją spotkałeś?
01:48:25:-Tej nocy, kiedy wróciłem, Al Stevenson|i jego żona zabrali mnie do domu
01:48:29:Jest ich córką. |wcześniej nigdy jej nie widziałem
01:48:31:-A później?
01:48:33:-Jeśli masz zamiar cos w tym wykryć|będziesz bardzo rozczarowana.
01:48:37:Nie lubię datków
01:48:39:-Raczej do tego przywyknij,| bo nie mamy na zabawy zarabiając 32,50 tygodniowo
01:49:02:-stój spokojnie
01:49:05:Prawdopodobnie będziesz musiał |wygłosić przemówienie
01:49:08:-Właśnie zamierzam zmierzyć się z tą sytuacją|porządnie się upijając
01:49:13:-Peggy wychodzi dziś z Woodym Merrilem.|-A kto to?
01:49:16:-Syn Billa Merrilla.|-Och tak
01:49:19:-Mili ludzie z tych Merrilów |Wprost WK
01:49:22:-Co to takiego?|-Wysoki Kredyt
01:49:25:Ma dobre intencje?|-Raczej wątpię
01:49:28:Ale idą z przyzwoitką.| Z Fredem i jego żoną
01:49:32:-Fred? Ha! Przyzwoitka!
01:49:35:-Myślę, że zwariowała na jego punkcie.|-Czyim, Merrila?
01:46:38:-Nie. Freda.
01:49:42:-Masz jakieś dowody na poparcie|tego podejrzenia?
01:49:45:-Po prostu przeczucie
01:49:49:Ale moje przeczucia zazwyczaj są dobre
01:50:02:-O. Koktaile|-Nie. Nie możesz.
01:50:06:Zrobiłam to dla Woody Merrila
01:50:08:-Z pewnością nie zabronisz ojcu|kropli czegoś chłodnego jak to
01:50:11:-zabroniłabym, jeślli bym mogła|-Słyszałem, że zamierzasz zobaczyć Freda
01:50:16:-Tak.|-Jaka jest jego żona?
01:50:19:-Nie wiem. Później ci powiem
01:50:22:-W klubie też mają koktaile
01:50:25:-wiem jakie serwuje pani Milton. |Różowe, słodkie i mdlące
01:50:26:Właśnie pytałem Peggy o żone Freda
01:50:32:-To nieważne mamo. |Wiem, że oboje sobie myślicie
01:50:36:-A co my myślimy?
01:50:38:-Obawiacie się, że mogę być w nim zakochana
01:50:42:-Nigdy bym nie wpadł na taki pomysł|-Zamknij się Al
01:50:46:Jesteś w nim zakochana?
01:50:49:Tak. Ale wcale tego nie chcę
01:50:54:Dlatego poprosiłam jego i jego |żone|żeby z nami poszli dziś
01:50:59:Myślę, że to powinno wywrzeć| na mnie zdrowy efekt
01:51:02:Jeśli ją poznam.......
01:51:05:Jestem pewna, ze przestanę być głupia
01:51:14:Nie musimy się obawiać o nasze dziecko.|Potrafi sama zadbać o siebie
01:51:18:Tak się jej wydaje
01:51:22:-Dobry wieczór
01:51:23:-Znasz mojego ojca
01:51:25:-Miło cię znów widzieć. Chcesz drinka?|-Dziękuję
01:51:29:-Grałem w golfa z twoim ojcem.
01:51:32:-Był pan w klubie po powrocie?|-Nie miałem jeszcze okazji
01:51:34:-Al. Spóźnimy się.|-O wlaśnie
01:51:36:-Dobranoc
01:51:38:-Bawcie się dobrze dzieci|-Dzięki
01:51:41:-Pozdrów ode mnie Freda.
01:51:44:-Al. Chodź wreszcie!
01:51:47:-Tak jest panie Milton
01:51:58:-Hej Peggy| Och woody, nie bądź nudny
01:52:02:Spóźnimy się
01:52:04:-Nasz kraj musi trwać dziś |gdzie zawsze trwał,
01:52:08:Cytadela indywidualnej inicjatywy,
01:52:12:Kraj nieograniczonych możliwoście przede wszyskim.
01:52:21:To szczególnie stosowne
01:52:23:Że uhonorujemy dziś kogoś,|kto twardo walczył o tą wolność
01:52:28:Panie i Panowie. powitajmy naszego |przyjaciela, |naszego współpracownika, naszego bohatera,
01:52:35:Ala Stevensona.
01:52:46:-Panie i Panowie. |Jestem szczęśliwy, że tu jestem
01:52:50:Rzeczywiście jestem szczęsliwy,|że gdziekolwiek jestem
01:52:53:Rzeczywiscie jestem szczęśliwy
01:52:58:Może to będzie świetny pomysł|jeśli zostawisz tą butelkę tutaj
01:53:01:Oszczędzisz sobie wielu podróży.|-Dobry, stary Fred
01:53:10:-Cieszę się, że wszyscy |zdrowo przetrwaliście
01:53:15:Jak pan Milton to dokladnie wyraził.
01:53:19:nasz kraj dziś stoi....|tam, gdzie stoi. Gdziekolwiek to jest
01:53:25:Jestem pewien, że zgodzicie się ze mną, jeśli powiem,|że nadszedł czas skończyć ten nonsens,
01:53:30:Zmierzyć się z faktami, schylić się nad gwoździami,|zapomnieć o wojnie,i pósć na ryby
01:53:36:Ale nie zamierzam tego powiedzieć.
01:53:39:Zamierzam tylko policzyć to wszystko jednym słowem.
01:53:46:Moja żona uważa, żebym lepiej tego nie|sumował jednym słowem
01:53:50:Powodem mojego sukcesu jako sierżanta było
01:53:55:szkolenie jakie przeszedłem wcześniej w Trust Company
01:53:59:Wiedzę jaką zdobyłem w tym |dobrym starym banku
01:54:02:Stosowałem do zadań w piechocie
01:54:05:Dla przykładu, pewnego dnia na Okinawie,|major powiedział "Widzisz to wzgórze?
01:54:11:Powiedziałem "tak panie majorze".|"W porządku" powiedział
01:54:17:"Ty i twój pluton zaatakujecie to| wzgórze i zdobędziecie je"
01:54:18:Więc powiedziałem "Ale ta operacja zawiera poważne ryzyko"
01:54:22:"Nie posiadamy odpowiedniego zabezpieczenia"
01:54:25:Jestem tego świadom" powiedział major "ale|jesteście facetami, ktorzy zdobędą to wzgórze"
01:54:30:Więc powiedziałem "Przepraszam majorze.| Nie ma zabezpieczeń, nie ma wzgórza
01:54:37:W ten sposób nie zdobyliśmy wzgórza,|i przegralismy wojnę
01:54:45:Myślę, że ta mała historyjka |ma wielkie znaczenie
01:54:50:Ale.....Zapomniałem o co chodzi
01:54:56:A teraz, na zakończenie|opowiem wam humorystyczną anegdotę
01:55:00:Znam kilka anegdotek, ale| nie umiem w żaden sposób ich wyjaśnić
01:55:06:Więc opowiem tylko tą jedną
01:55:09:Kocham naszą Trust Company.
01:55:14:Niektórzy mówią, że bank |cierpi na stwardnienie serca
01:55:20:Sprzeciwiam się temu.
01:55:23:Twierdzę, że nasz bank żyje.|jest Szczodry, jest ludzki
01:55:29:I mamy taką linię klientów, |szukających i dostających drobne pożyczki
01:55:35:że ludzie będą myśleli, że robimy |hazard z pieniędzy oszczędzających
01:55:39:I będziemy| zrobimy hazard na przyszłości tego kraju
01:55:47:Dziękuję
01:56:09:-Woody. Nie dam już rady.| Usiądźmy
01:56:12:-Nie damy rady wyjść. Jesteśmy w pułapce
01:56:20:Ale dzięki temu nie możemy się przewrócić
01:56:25:-Czy stolik jesz zadawalający?|-wszystko jest świetne
01:56:33:-Czy pan teraz będzie zamawiał?
01:56:48:-Nie rozumiem tego|-Czego?
01:56:50:-Czemu nie zwariowałaś na moim punkcie.|Myślę, że jestem atrakcyjny
01:56:54:-Jesteś. Nie można sie tobie oprzeć
01:56:57:-To czemu mi się wciąż opierasz?
01:57:00:Żadne małżenstwo nie powinno być takie jak to
01:57:02:-Które?|-Twojego przyjaciela Freda i Marii
01:57:06:- Co jest nie tak w ich małżenstwie?|-Nic, z wyjątkiem małego szczegółu
01:57:10:Oni po prostu się nie lubią
01:57:18:-To morderstwo na prkiecie|To straszne
01:57:20:- Nie masz zamiaru już tańczć?|Z chęcią zatanczę. Mogę go sobie pożyczyć?
01:57:25:-Ależ oczywiście
01:57:32:-Czemu to zrobiłaś Peggy?|-Co? O czym mówisz?
01:57:37:-Dzwoniąc do Marii i zapraszając nas
01:57:41:-Zrobiłam to specjalnie |-czemu?
01:57:46:-Żeby sobie udowodnić, że to, co się stało wtedy,|w rzeczywistości się nie stało
01:57:56:-Ale to się zdarzyło.|Musiało się zdarzyć
01:58:01:I jeśli się będziemy widywać, |zdarzy sie znów
01:58:33:-Chcemy mieć zdjęcie za parę minut.|Dobrze. Będę tam
01:58:42:-Cześc Maria| -Dobry wieczór.
01:58:49:-Trzeba na siebie uważać. Sporo tu wilków|-Wiem
01:58:52:-Nie zwracam uwagi na te znaki. Od razu wchodzę!
01:59:00:-Woody to fajny chłopak.|-Jest zabawny
01:59:02:-Ma też pieniądze. Jego rodzina posiada pół miasta.
01:59:06:I ma wielką ochotę na ciebie
01:59:08:Nie chcę się wtrącać, ale na |twoim miejscu bym się nim zajęła
01:59:14:-Jesteśmy przyjacółmi, ale nie| ma między nami romansu
01:59:17:-Romantyczna część nie ma znaczenia. To sie |dzieje samo. Mówię z wlasnego doświadczenia
01:59:23:Mówi się, pieniądze to nie wszystko.|Może i nie, ale jak pomagają
01:59:27:Jak fred był na wojnie, |wyciągałam ponad 300 miesięcznie
01:59:31:Z jego zarobków z armii i z mojej pracy
01:59:34:A teraz mamy żyć oboje z jego| zarobków w sklepie. 32,50 tygodniowo
01:59:41:Biedny Fred. Pewnie myślisz, ze jest skwaśniały.|-Ale nie jest
01:59:47:Wojsko miało straszny wpływ na niego. |Wybiło cale zycie z niego
01:59:52:-Fred nie jest zadowolony| z pracy w sklepie
01:59:56:Na pewno coś znajdzie lepszego. |- Może za 5 lat bedzie wyciągał 50 dolców
02:00:02:Nie da rady być szczęśliwą mając taką forsę
02:00:08:Wiesz Peggy, wygladasz fajnie.|Ale mogłabyś używać więcej makijażu
02:00:14:i zrobić sobie lepszą fryzurę. |Dam ci numer do mojej fryzjerki
02:00:18:Ale nie masz czym się martwić
02:00:20:Złapiesz Wooda i będziesz żyć| szczęśliwa. To więcej jak pewne
02:00:36:-A teraz wszyscy się ścieśnijcie.| Obejmijcie się
02:00:42:No Fred. Mi to nie przeszkadza.
02:00:46:Powiem kiedy. Wszyscy |szczęsliwi. Udawajmy, że rozmawiamy
02:00:50:jakie bajeczne przyjęcie.|Trzeba to kiedyś powtórzyć
02:00:52:OK. Strzelaj
02:00:56:Chcemy cztery kopie
02:01:01:-Pan Milton z pewnością jest |zadowolony z twojego przemówienia
02:01:04:-Oczywiście. Stary hipokryta
02:01:07:-Przypuszczam, że cię wywali jutro. |Nie. Nigdy nie robi nic spontanicznie
02:01:12:Będzie mnie popierał do czasu jak|znów dam pożyczkę jakiemuś biedakowi
02:01:17:Potem będę musiał walczyć na własny rachunek
02:01:21:-To ja. Peggy
02:01:24:-Och, wejdź kochanie.
02:01:33:-Dobrze się bawiłaś?|-Nie bardzo
02:01:36:-A to co? Godzinki dla dzieci?
02:01:43:-I jaka ona jest?
02:01:48:-Ciesze się, że z nimi poszłam
02:01:51:-Nawet jeśli to było nieprzyjemne doświadczenie
02:01;55:-To zabiera nerwy kochanie.|Ale masz ich dużo
02:01:58:-Potrzebuję je. Podjęłam decyzję.
02:02:01:-Dobra dziewczynka.|-jaką decyzję?
02:02:07:-Zamierzam rozbić to małżenstwo
02:02:11:Nie mogę patrzeć jak Fred jest|przykuty do kobiety, której nie kocha
02:02:16:I która nie kocha jego
02:02:17: To potworne dla niego. To poniżające,|i zabija w nim ducha
02:02:22:Ktoś musi mu pomóc.
02:02:25:-Jesteś pewna, że jej nie kocha?|-Pewnie, że jestem
02:02:29:-Powiedział ci to?
02:02:33:A ona? |-Nie
02:02:36:-Więc doszłaś do wniosku....
02:02:38:-Nie kocha jej. Nienawidzi ją.| Ja to wiem.
02:02:42:-Kim jesteś? Bogiem?
02:02:44:jak nabyłaś władzę, żeby |móc mięszać w życiach ludzi?
02:02:47:-Czy Fred cię kocha?|-Tak
02:02:53:-Widziałaś się z nim?|-Tylko raz, dzisiaj
02:02:59:To było całkiem przyzwoite.
02:03:01:Ale podczas pożegnania.......
02:03:05:Wziął mnie w ramiona i pocałował
02:03:08:I wiedziałam
02:03:10:-I uważasz, że pocałunek zwykłego sprzedawcy coś znaczy?
02:03:16:-Nie znasz go. Nie |wiesz nic o tym co w nim tkwi
02:03:20:I ona też nic nie wie, jego żona
02:03:24:O tym pewnie myślała jak brała z nim ślub.
02:03:27:Sprzedawca, z pieniędzmi w kieszeni
02:03:30:Ale teraz nie jest już wesołym sprzedawcą|i stracił chęci do życia
02:03:33:-Gdzie nabyłaś tą całą| wiedzę nabywaną latami?
02:03:37:Że możesz widzieć najgłebsze |tajemnice, najciemniejsze zakątki duszy
02:03:41:-Widzę, ponieważ kocham go
02:03:44:-Więc postanowiłaś rozbić jego małżenstwo.|Wiesz już w jaki sposób?
02:03:48:Zamierzasz to zrobić za pomocą siekiery?
02:03:51:-Nie twój interes jak mam zamiar to zrobić
02:03:54:Zapomniałeś już jak to |jest gdy się kogoś kocha
02:03:58-Słyszałaś? Jestem tak stary i tak stetryczały|że nie wiem już co znaczy kochać kogoś
02:04:06:-Peggy nie mówiła tego poważnie.|Prawda kochanie?
02:04:14:-Sama nie wiem co mam myśleć
02:04:17:Dla was było to całkiem proste
02:04:22:Kochaliście się, wzięliście|ślub w wielkim kościele
02:04:25:Mieliście miesiąc miodowy na| południu Francji
02:04:28:Nie mieliście żadnych kłopotów
02:04:32:więc nie potraficie zrozumieć|jak to jest ze mną i z Fredem
02:04:38:-Nigdy nie mieliśmy kłopotów?
02:04:43:Ile to razy mówiłam ci, że cię|nienawidzę wierząc to z całego serca
02:04:47:Ile razy mowiłeś, że masz mnie dość,| i się rozstawaliśmy
02:04:55:Ile razy się zakochiwaliśmy |w sobie od nowa
02:05:18:-Przepraszam mamo.
02:05:20:-Nic się nie stało takiego, skarbie.
02:05:54:-Jest tam z tyłu. czeka na ciebie|-Widzimy się później
02:06:02:-Cześć Fred.|-Siadaj Fred
02:06:05:-Czego się napijesz?|-filiżankę kawy. Muszę mieć jasny umysł
02:06:10:-filiżankę kawy i Burbon z wodą sodową.|-Tak jest
02:06:13:-Co się stało, Al? Chcesz mi|pożyczyć pieniądze?
02:06:18:-Ja....poprosiłem cię, żeby zadać pytanie
02:06:22:-OK. Strzelaj.
02:06:26-Jesteś zakochany w Peggy?
02:06:32:-Czy jest jakieś prawo nakazujące mi odpowiedź?|-Nie
02:06:36:-Pomimo to powtórzę pytanie.|Jesteś zakochany w Peggy?
02:06:45:-Tak
02:06:47:-Dziękuję ci za krótką i szczerą odpowiedź.
02:06:50:-Nie ma za co.|Czym się zajmiemy teraz jako następnym?
02:06:54:-Twoją żoną. Co z nią?
02:06:58:Będzie pasowała do tej romantycznej sytuacji?
02:07:01:Czy to twój interes?
02:07:04:-To samo powiedziała Peggy - |że to nie mój interes
02:07:08:-Ją też już miałeś na dywaniku
02:07:10:-Podała parę informacji z własnej woli
02:07:14:widzisz. mamy raczej nieczęstą| sytuacje w rodzinie
02:07:19:To może wyglądać staroświecko,| ale my ze sobą rozmawiamy
02:07:24:Przypadkiem bardzo mi zależy na Peggy, i..
02:07:27:-Nie chcesz jej widzieć z jakimś dupkiem.|-Nie nazwałem cię dupkiem. Jeszcze
02:07:32:Nie chcę jej widziec zamieszanej w to bagno
02:07:45:-OK, koleś, co teraz zrobimy?
02:07:47:Wyjdziemy i załatwimy tą sprawę na ulicy?
02:07:51:-Nie rozpatrywałbym tego jako rozwiązanie
02:07:54:Nauczylem się walczyć nieczysto
02:07:57:Jeśli bym się z tobą zaplątał,|mółbym ci skręcić kark
02:07:59:Nie chciałbym tego
02:08:02:Jak widzisz też cię lubię. |Dziękuję
02:08:07:Ale nie podoba mi się myśl o tobie|skradającym się za rogiem, żeby zobaczyć Peggy
02:08:11:Biorąc jej miłośc na bazie| oszusta matrymonialnego
02:08:14:Szczerze cię ostrzegam, zrobię wszystko co mogę|żeby utrzymać ją z daleka od ciebie
02:08:18:pomóc jej zapomnieć o tobie i wydać ją|za faceta, który uczyni ją szczęśliwą
02:08:38:-więc ja myślę, że skończyliśmy, Al.| Nie zobaczę jej nigdy więcej
02:08:43:Gwarantuję za to|Nie zobczę jej więcej
02:08:48:zadzwonię do niej i powiem jej to
02:08:51:Czy to cię zadawala?|-Tak
02:08:55:Czy masz coś jeszcze? |-Nie
02:08:59:Ok, kumpel. Żegnaj
02:09:06:-napoje ja stawiam
02:09:33:Al Stevenson jest tam z tyłu
02:09:39:-Jak się masz? |-Dziękuję, dobrze
02:09:42:-hallo Homer.|-Cześć Butch
02:09:45:-Pokażmy Alowi nasze postępy'|-Pewnie
02:09:47:-Muszę ci coś okazać Al.|Chodź
02:09:53:-Chłopie, poczekaj jak to usłyszysz.|-Wszystko gotowe?
02:09:56:-Jestem gotowy, jeśli ty jesteś.|-OK. Raz,dwa,trzy.
02:10:50:-Co jest? Nie podobało ci się Al?
02:10:53:-Było świetne. Myślałem,| że zartujesz z tymi lekcjami pianina
02:11:02:-to był Fred.
02:11:06:-Czy coś jest nie tak?|-Nie. Musiał wracać do sklepu.
02:11:09:Chodź Homer. Postaw mi drinka
02:11:27:-Kto to był?
02:11:37:-Fred. Powiedział, że jest mu przykro,za to co się stało,|ale to było jedno z wielu takich zdarzeń
02:11:45:Powiedział, to nie byłoby fair w stosunku do jego żony,|żebyśmy się jeszcze kiedyś widzieli, ponieważ...
02:11:50;z pewnością jestem taką dziewczyną, ktora|bierze rzeczy zbyt serio.
02:11:56:potem powiedział bardzo uprzejmie żegnaj,|i odwiesił słuchawkę
02:12:04:Myślę, że już nie będzecie się musieli |z ojcem o mnie martwić
02:12:10:I na tym się kończy moja kariera |łamaczki małżenstw.
02:12:24:Mamo. Wiem, że jest ci przykro,| że moje biedne serce jest złamane
02:12:29: Ale możesz oszczędzić sobie współczucia.|Widzę teraz rzeczy wiele jaśniej
02:12:36:Zrobiłem z siebie głupią
02:12:39:Wbiłam w siebie teraz wiele rozsądku
02:12:42: Cieszę się, ze wyszłam z teo bagna
02:12:45:Cieszę się, ze go więcej nie zobaczę
02:12:53:Dwa sandwicze czekoladowe. już się robi.
02:13:02:-Dostanę szynkę lub ser na przennym chlebie?
02:13:05:-Się robi
02:13:31:-oto są
02:13:38:-hallo Homer. Jak tam? |-Cześć Fred
02:13:40-Cieszę się, że cię widzę.
02:13:43-Fred? Co się stało i Butcha?
02:13:46:-Co masz na myśli? |-Ty i Al. Jakieś kłopoty?
02:13:50:-Och Nie. Mieliśmy po prostu| małą przyjacielską rozmowę
02:13:57:Masz jakieś życzenie Homer?|-Wszystko jedno. Lody czekoladowe
02:14:06:Jak się masz żołnierzu? |-Marynarzu
02:14:09:-Przepraszam
02:14:12:Czy mogę ci zadać osobiste pytanie?
02:14:16:-wiem jakie. Jak dostałem |te haki i jak one działają
02:14:20:To pytanie mi zadaje każdy, który zaczyna od|"mogę zadać osobiste pytanie
02:14:24:Powiem tak. Znudziła mi się moja| stara para dłoni, którą miałem
02:14:29:Było z nimi mnóstwo kłopotu.| Mycie ich i manikiurowanie paznokci
02:14:33;Więc wymieniłem je na| ten najnowszy model
02:14:35:Działają na radar. Zobacz
02:14:49:Niezłe. Nie? |-Masz mocne nerwy
02:14:53:Straszne widzieć faceta jak| ty ofiarowującego siebie. I za co?
02:15:00:-Za co? Nie za bardzo rozumiem proszę pana.
02:15:02:-Coś jeszcze dla pana? |-Rachunek
02:15:06:-Sami pozwoliliśmy się sprzedać.|Zostaliśmy popchnięci do wojny
02:15:10:-Oczywiście. Przez japońców i nasistów
02:15:13:-Niemcy i Japońce nie mieli nic przeciw nam
02:15:16:Chcieli walczyć przeciw czerwonym i Żydom
02:15:17:I pewnie by ich zbiczowali, |jeśli my nie zostalibyśmy w to wmieszani przez Waszyngton
02:15:24:-O czym pan właściwie mówi?
02:15:27:-Walczyliśmy po niewłaściwej stronie. To wszystko
02:15:29:Poczytaj o faktach przyjacielu. Odkryj sam| dla siebie dlaczego musialeś stracić dłonie
02:15:34:Potem wyjdź i zrób z tym coś. |-Lepiej niech pan zapłaci swój rachunek i wyjdzie.
02:15:35:-Kim myślisz, że jesteś? |-Idż do kasy i zapłać
02:15:44:-kawę prosze. |-tak proszę pani
02:15:46:-A to następne. Każdy lodziarz w |tym kraju myśli, że jest kimś
02:15:59:-Co pan właściwie sprzedaje?
02:16:02:-Niczego nie sprzedaję. prócz |prostego dawnego amerykanizmu
02:16:05:-Amerykanizm? |Więc my jesteśmy bandą pijawek?
02:16:08:I powinniśmy walczyć po |stronie japońców i nasistów?
02:16:11:-Potrzam. Patrzę tylko na fakty.
02:16:15:-widziałem fakty. Widziałem tonący statek |i 400 moich towarzyszy razem z nim
02:16:20:Czy to też były pijawki?
02:16:22:-To właśnie jest niewygodna prawda, |i im szybciej zmądrzejemy.....
02:16:26:-Gdybym tylko miał swoje dłonie.|-Opuść te
02:16:32:-zabierz swoje łapy od niego
02:16:45:-Prosze mnie przepuścić
02:16:48:Ściągnijcie aptekarza. |-Tak jest
02:16:52:-To Fred Derry. Uderzył go.|-Przynieścia jodynę i jakieś bandaże
02:16:57:-Nic nie mów kumpel. Klient ma zawsze rację, więc wylartuję.|Lecz ten klent nie miał racji.
02:17:03:Zobaczymy się za moment na zewnątrz dzieciaku
02:17:44:-Fred. Przykro mi że straciłeś pracę|ale ten facet.....
02:17:48:-Wiem. Czyta się o takich ludziach, |ale na szczęście nie spotyka się ich za często
02:17:54:co u twojej dziewczyny -Wilmy?
02:17:56: Mieliście się pobrać? |-No nie wiem
02:18:00:-Czemu nie wiesz?| Nie chce za ciebie wyjść?
02:18:03:-To nie jej wina. Chciałaby bardzo
02:18:06:-Czyli to twoja wina? |-Tak..Tak mi się wydaje
02:18:13:-Zrobisz coś dla mnie Homer? |-Pewnie Fred. co to jest?
02:18:16:-Właściwie jestem spalony, zeby dawać wskazówki |zakochanym, ale idź zabacz się z Wilmą - teraz.
02:18:21:weź ją w ramiona, i pocałuj. |Poproś ją o rękę, i się z nią ożeń
02:18:25:Jutro, jeśli załatwisz formalności
02:18:28:Jesli potrzebujesz świadka........|Mój autobus. Cześć
02:20:23:-w porządku synu? |-Chcę się tylko napić mleka
02:20:27:-Zapukaj jak będziesz mnie potrzebował
02:21:01:-Wilma. Co robisz na dworze o takiej porze?
02:21:05:-Widziałam że nie śpisz. |widziałam przez okno
02:21:08:Muszę z tobą porozmawiać
02:21:11:-Dobrze. wejdź
02:21:21:-Kawałek kurczaka?|-Nie. Dziękuję
02:21:27:-Chcesz szklankę mleka? |-Nie, dziękuję Homer
02:21:30:-Usiądź Wilmo
02:21:33:-Homer. Ja... Moja rodzina chce mnie| wysłać daleko. Jutro.
02:21:39:-Dokąd? |-Do Srebrnego Jeziora. Tam mieszka Ciotka Vera
02:21:47:-To mile z ich strony.
02:21:50:-Ale ja nie chcę jechać. |Chcę zostać tu
02:21:56: Widzisz, chcą mnie wysłać, zebym zapomniała o tobie
02:22:00: Widzą, ze nie chcesz mnie w pobliżu|nie chcesz mnie widzieć
02:22:04:i jesli wyjadę na jakiś czas,| może mi to wyjdzie z głowy
02:22:09:-Może to dobry pomysł Wilma.|Może powinnaś to zrobić
02:22:15:-Chcesz się mnie pozbyć?
02:22:19:Powiedz mi prawdę.| Chcesz, żebym zapomniała o tobie?
02:22:30:-Chcę, żebyś była wolna Wilmo.|Żebyś żyła własnym życiem
02:22:35:Nie chcę żebyś była związana na zawsze, tylko dlatego, |że masz miękkie serce
02:22:40:-Czemu nie chcesz zrozumieć jak | jest naprawdę? Co ja naprawdę czuję?
02:22:47:Wciąż ci to powtarzam
02:22:51:-Ale ..... Ale ty nie wiesz Wilma.
02:22:55:Nie wiesz jak to| by było musieć ze mną żyć
02:22:59:Musieć to widzieć |każdego dnia i każdej nocy
02:23:04:-Ale tego mogę się tylko dowiedzieć próbując
02:23:07:Jeśli sie okaże, że mam za mało |odwagi, szybko będziemy to wiedzieć
02:23:21:-Ty i ja jesteśmy bardzo blisko ze sobą |od długiego czasu, prawda?
02:23:26:Od dziecka
02:23:31:-Tak Homer
02:23:38:-Idę na górę do łóżka.
02:23:41:Chcę, żebyś poszła ze mną na górę |i sama zobaczyła co będzie
02:23:51:-Dobrze Homer
02:24:45:-nauczyłem się jak zdjąć te rzemienie.
02:24:57:Mogę się wśliznąć w górę piżamy.
02:25:08:Mam szczęście, że mam łokcie.| Niektórzy ich nie mają
02:25:12:Ale nie mogę zapiąć guzików.|-Ja to zrobię
02:25:40:To jest kiedy jestem bezradny.|Moje ręce leżą na łóżku
02:25:44:Nie mogę ich założyć spowrotem|bez proszenia kogoś o pomoc
02:25:48:Nie mogę zapalić ani czytać książki
02:25:51:Jeśli przeciąg zamknie drzwi|nie otworzę ich i nie wyjdę z pokoju
02:25:56:Bezradny jak dziecko, które nie wie jak coś| zrobić, z wyjątkiem krzyczenia o to
02:26:05:Teraz wiesz.
02:26:08:teraz masz pojęcie jak to jest.|Przypuszczam, że nie wiesz co powiedzieć.
02:26:12:W porządku. Idź do domu.| Wyjedź jak Ci rodzina radzi
02:26:18:-Wiem co powiedzieć Homer.
02:26:21:Kocham Cię.|I nie zamierzam cię nigdy opuścić. Nigdy
02:26:59:Uważasz...... Nie przeszkadza ci to?
02:27:02:-Oczywiście, że nie.|Mówiłam Ci, że cię kocham
02:27:12:-Kocham cię Wilma. |Zawsze cię kochałem i zawsze będę
02:26:54:-Dobranoc kochanie. Śpij słodko
02:29:02: ZASIŁEK DLA BEZROBOTNYCH
02:29:08:Cukierku. Lepiej się ubierz, bo mąż może wrócić
02:29:12:Biega za pracą. Nie wróci do domu jeszcze za godzinę
02:29:15:I co z tego jeśli wróci?|-Nie rozumiem tego
02:29:18:Tyle pieniędzy wokół a on nie może ich zdobyć|Co z nim jest nie w porządku?
02:29:21:Wydaje mi się, że nie jest zbyt mądry
02:29:30:Jak się masz?
02:29:33:Dziękuję. Kim jesteś?
02:29:36:Chciałabym, żebyś poznał mojego dawnego przyjaciela Cliffa Scully
02:29:38:-Cześć |-Miło cię poznać, Scully. Spadaj stąd
02:29:42:-Twardy facet. |-Teraz posłuchaj Fred
02:29:44:Do niczego nie dojdziesz z |taką postawą. Cliff jest dawnym przyjacielem.
02:29:49:Zaproponował, byśmy gdzieś wyszli, i wychodzimy.
02:29:51:Słyszałeś kumpel? Spadaj stąd.|-Co mam zrobić? Walnąć go?
02:29:55:-Czemu ją pytasz? Nie umiesz sam myśleć?
02:29:58:-Wyjdź. Poradzę sobie.| Poczekaj na mnie na dole
02:30:13:-Jeszcze jeden weteran? |mialeś problemy z powrotem do domu?
02:30:18:-Nie szczeólnie. To proste |jeśli się za to wlasciwie weźmie
02:30:22:-Słyszałem o tym
02:30:29:-do zobaczenia.|-Wątpię
02:30:32:-Kiedy go poderwałaś? |-To stary przyjaciel
02:30:35:po prostu wpadł na przyjacielskiego drinka
02:30:40:Znałaś go jak mnie nie było?|Znałam mnóstwo ludzi.
02:30:44:Co myślałeś, że ja robiłam przez te wszystkie lata?|-Nie wiem, ale mogę przypuszczać.
02:30:48:Więc zgaduj. Ja też mogę robić przypuszczenia.
02:30:52:Co wyczyniałeś w Paryżu i| Londynie i w innych tch miejscach?
02:30:55:Dałam ci szansę byś mógł zrobić coś sam.|Zrezygnowałam z pracy
02:30:59:Oddałam najlepsze lata mojego życia.|I czego dokonałeś? Klapę
02:31:04: Nie potrafiłeś utrzymać nawet posady w sklepie
02:31:06:Więc wracam do pracy sama. |I mam zamiar żyć sama
02:31:11:I w wypadku, jesli nie rozumiesz| angielskiego zamierzam się rozwieść
02:31:15:I co na to powiesz?
02:31:22:Nie każ mu czekać
02:31:26:Co zamierzasz zrobić? |Odchodzę
02:31:29:-Dokąd? |-Tak daleko od Boone City jak mi się uda
02:31:33:-To niezły pomysł. Dostaniesz pracę gdzieś indziej.
02:31:38:Sklepy są wszędzie
02:32:17:-Masz t swój dawny sweter. Pamiętasz?|Może kiedyś ci się przydać
02:32:22:-Dziękuję Hortensjo |-Zapomniałeś tego, synu
02:32:25:-Nie potrzebuję tego tato.|-A co to jest?
02:32:29:-Wzniosłe słowa, które nic nie znaczą. |Możesz je wyrzucić
02:32:33:-To są opisy za co dostałeś medale
02:32:36:-Czemu ich nidy nam nie pokazałeś?
02:32:39:-To przyszło w paczkach z racjami żywnościowymi
02:32:41:-My to zachowamy mój chłopcze
02:32:44:-Przyniosę skarpetki, które ci wyprałam.
02:32:49:-Mam nadzieję, że wiesz, co robisz, synu?
02:30:51:-Odchodząc? Kto może przewidziec, co się okaże|dobre, a co złe?
02:32:57:Chcę po prostu zaczać od nowa w innym miejscu
02:32:59:-Skąd możesz wiedzieć, że gdzieś|indziej będzie inaczej?
02:33:02:Potrzebujemy tu takich acetów jak ty|którzy walczyli i wygrali wojnę
02:33:08:wiem, że nie miałeś szczęścia odkąd|wróciłeś, ale.....
02:33:12:powinieneś dłużej tu zostać i spróbować:szczęścia tu gdzie jest twój własny dom
02:33:20:Masz rację, tato,|ale wiem, kiedy jest czas by wylecieć z gniazda
02:33:26:Muszę już iść
02:33:32:Twoje czyste skarpety.|-Włóż je po prostu tutaj
02:33:37:-Zaopiekuj się porządnie starym człowiekiem.|-Zrobię, co w mojej mocy
02:33:41:-Będzie nam ciebie brakować |-Powinniście się już do tego przyzwyczaić
02:33:45:Do widzenia ojcze.
02:34:15:-Mamy jeszcze dziś dwa loty|Jeden na wschód a drugi na zachód
02:34:20:Musisz zapytać pilota. |W którą stronę się wybierasz?
02:34:23:-Który odlatuje pierwszy?|Na wschód. O ósmej
02:34:28:-Może być. Pokręcę się tu do tego czasu
02:34:32:-Rzeczywiście nie zależy ci dokąd lecisz
02:34:35:-Zgadza się. Nie zależy
02:34:54:-Posłuchaj tego. Usiądź
02:34:58:"Kwatera głowna lotnictwa|Krzyż walecznych lotnictwa"
02:35:05:"Nie zważając na intensywny ból,|szok oraz utratę krwi,
02:35:09:nie zważając na własne bezpieczenstwo,
02:35:12:kapitan Derry wczołgał się|spowrotem do swej kabiny
02:35:15:poprowadził swoją formacje|na właściwą drogę nad objekty
02:35:19:i zrzucił bomby z |wielką dokladnością"
02:35:22:"Odwaga, poczucie obowiązku,|profesjonalność, oraz spokój pod ostrzałem
02:35:27:wykazane przez kapitana Derry,
02:35:33:w najbardziej trydnych warunkach,
02:35:36:dowodzą zaufania jemu jak i lotnictwu Stanów Zjednoczonych
02:35:43:"Podpisano. Generał porucznik Doolittle."
02:38:55:Hej Koleś. Co tam robisz?
02:39:03:Co robisz w tym samolocie?
02:39:28:Latałem na takim.|-Odświeżanie pamięci?
02:39:32:Albo usunięcie niektórych z systemu
02:39:35:Spójrz na niego ostatni raz.|Zaraz go połamiemy
02:39:38:-Wiem. Jesteś złomiarzem|Wcześniej czy później połamiesz wszystko
02:30:42:-To nie jest złom. Używamy tego |do budowy prefabrykowanych domów
02:30:47:Nie potrzebujesz pracownika?
02:39:50:-Straciłeś pracę? |-Tak jakby
02:39:53:-Rozumiem. Jeden z upadłych aniołów z lotnictwa
02:39:56:Wybacz mi jeśli nie okażę sympatii.
02:30:59:Kiedy wy wspaniali chłopcy byliście w |niebiosach|, ja byłem na dole w czołgu
02:40:04:-Posłuchaj. Czasem chętnie bym posłuchał|historii twoich wojennych doświadczeń.
02:40:07:Pytałem o pracę. Masz jakąś?
02:40:10:-Masz jakieś pojęcie o budownictwie?|-Nie. Ale wiem jak się nauczyć.
02:40:14:Tak samo jak się nauczyłem tej pracy w powietrzu
02:40:22:Sprawdź, czy się przyda nam w jakiś sposób
02:40:37:A teraz dzieci, powtorzmy sobie słowa.
02:40:40:Panna moda zejdzie tymi schodami.|Jak ją zobaczę, zagram pierwszą nutę,
02:40:44:skinę glową i zaczniemy spiewać, dobrze?
02:40:48:Dobrze,spróbujmy.
02:40:51:Idzie
02:40:52:Zaczekaj na nutę
02:40:57:Bardzo dobrze
02:41:06:-Pani Cameron? |-Tak. Pani Stevenson?
02:41:09:-Tak.|-Proszę wejść. -Moja córka.
02:41:11:-Jak się masz?|-Jak się pani ma pani Cameron?
02:40:14:-To dla pani.|-Nie trzeba było
02:40:17:-Moja córka.|-Panno Stevenson
02:40:29:-Fajnie, że jesteś. |-Ponczu panie Stevenson?
02:40:41:-Spokojnie chłopie
02:40:46:-Słyszałem, że opuściłeś miasto. Bałem się|że nie będziesz moim swiadkiem
02:40:51:-Będę za tobą stał dzieciaku, póki nie padnę
02:40:55:-O, Fred, tu jest obrączka.|Nie zgub jej
02:41:02:-Hej Homer. Wielki dzień, nie? |-Cześć Al
02:42:06:-Słyszałem, że wróciłeś ze swoimi ludźmi.
02:42:13:napiłem się ponczu. Zdaje się, że został zrobiony dla dzieci
02:42:16:Chcesz się napić Homer? |-Nie. Mógłbym się pomylić w odpowiedziach
02:42:21: A Ty Fred?|-Nie, dziękuję. Może później.
02:42:24:Widać muszę wypić sam,|szczęścia, dzieciaku
02:42:29:-Dziękuję, Al |-Al! Obiecałeś, że nie będziesz.
02:42:32:-Dziabnij se łyka. |-Cześć, Fred, Homer
02:42:34:-Nie będzie gorączki nawet po beczce tego.|-Proszę się nie martwić. Tego Al się może napić
02:42:40:-Spróbuj sama
02:43:18:-Cześć Fred. Miło cię widzieć znowu.|-Hallo Peggy
02:43:24:-Więc co ostatnio robiłeś ze sobą?|-Pracowałem
02:43:31:-Tato mi mówił, że pracujesz w jakiś sposób przy budowie domów
02:43:38:-Zbyt wiele powiedziane. w rzeczywistości zajmuję się złomem
02:43:43:Zajęcie, o którym wielu ludzi mówi, |że jestem do tego stworzony
02:43:47:zarówno z temperamentu jak i doświadczenia
02:43:50:To bardzo interesujące zajęcie
02:43:53:-Gdzie jest Homer? Wilma jest gotowa |-Znajdę go
02:45:05:-Moi drodzy. Zebraliśmy się tu razem| w obliczu Boga i tu obecnych
02:45:10:żeby połaczyć tego mężczyznę i tą kobietę|świętym węzłem małżeńskim
02:45:15:Jeśli ktoś może wskazać przyczynę, |dla której nie można ich połaczyc
02:45:19:Niech powie to teraz, lub milczy o tym na zawsze
02:45:25:Homer, Czy chcesz wziąć sobie tą kobietę za żonę?|-Tak
02:45:29:Wilma, czy chcesz wziąć tego mężczyznę za męza? |-Tak
02:45:34:Kto oddaje tą kobietę za mąż temu mężczyźnie? |-Ja
02:45:39:A teraz, Homer, weź prawą rękę| Wilmy w swoją i powtarzaj po mnie
02:45:45:Ja ,Homer, Biorę cię, Wilmo, |za moją poślubioną żonę
02:45:52:Żeby cię mieć i wspierać od dzisiejszego dnia.
02:45:56:W dobrym, w złym, w bogactwie, w biedzie
02:46:02:W chorobie i w zdrowiu.| I cię nie opuszczę aż nas śmierć rozdzieli
02:46:13:Teraz Ty Wilmo weź ptawą rękę |Homera w swoją i powtarzaj po mnie
02:46:22:Ja Wilma, biorę Ciebie Homerze za poślubionegoo męża
02:46:28:Żeby cię mieć i wspierać od dzisiejszego dnia
02:46:34:W dobrym i w złym, w bogactwie i w biedzie
02:46:40:W chorobie i w zdrowiu. | I nie opuszczę cię aż nas śmierć rozłączy
02:46:51:-Obrączka.
02:46:59:-załóż ją na czwartym palcu Wilmy lewej ręki
02:47:28:Ta obrączka jest świadectwem
02:47:39:Co Bóg złączył, żaden czlowiek nie rozłączy
02:47:44:Ponieważ Homer i Wilma zaświadczyli| zgodnie w obliczu Boga i wobec tu zebranych
02:47:51:Jak również złożyli sobie przysięgę
02:47:55:Oraz zadeklarowali to samo poprzez |przekazanie obrączki i złączenie rąk
02:48:01:Ogłaszam ich mężem i żoną. |Niech was Bóg błogosławi
02:48:42:-Wiesz jak to będzie. Prawda Peggy?
02:48:45:mogą minąć lata, zanim coś będziemy mieć
02:48:48:Nie będziemy mieć pieniędzy, ani godnego miejsca do życia
02:48:51:Będziemy musieli pracować i wszędzie będziemy popychani
02:49:00: NAPISY WYKONAŁ RENULEK
02:40:

Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Hlasko Marek Najswiętsze Slowa naszego zycia
Hłasko Marek Najświętsze słowa naszego życia
Hłasko Najświętsze słowa naszego życia
=== WIERSZYKI OKOLICZNOSCIOWE === Długie Twego życia lata
Lata życia

więcej podobnych podstron